zlomnik.pl

Home |

Jaktajmer alert: Ford Mondeo I

Published by on October 11, 2013

Tak tak, nie pomyliliście się. Ford Mondeo I właśnie skończył 20 lat. Już od dwudziestu lat kolejne generacje tego modelu zohydzają nam krajobraz miast i wsi – w przypadku pierwszej generacji zdecydowanie bardziej wsi. A zatem czas na jaktajmer alert.

Nie będę dziś pisał o tym, że Mondeo było europejskim Samochodem Roku 1994. Nie będę pisał o bogatych wersjach Ghia i sławił dynamiki silników V6. A to dlatego, że mogę podzielić się z Wami moimi własnymi odczuciami z użytkowania Mondeo I.

WOW TAKI NOWOCZESNY WOW PRZEDNI NAPĘD WOW SILNIK TAK POPRZECZNIE WOW USZANOWANKO FORDEŁ

Dawno, dawno temu miałem niespodziewany zastrzyk gotówki. Tenże zastrzyk gotówki sprawił, że postanowiłem zmienić swój dotychczasowy, parchaty samochód w katastrofalnym stanie technicznym (VW Derby) na coś nowoczesnego, szybkiego, oszczędnego i prestiżowego. Jako że jednak niekoniecznie marzyłem o Passacie, a Carina była dla mnie za droga, wybrałem – nierozsądnie, przyznam – propozycję “z rozsądku” czyli Forda Mondeo I. Samochód kupiłem od prywatnego właściciela, który zresztą zaraz po sprzedaży tego egzemplarza kupił sobie kolejne Mondeo, tym razem mk2, lub jak kto woli, jedynka po lifcie. Dla mnie zresztą Mondeo z owalnym grillem jest oczywiście jedynką po lifcie, bo różnice między mk1 a mk1 FL są minimalne. A gdyby liczyć wszystkie liftingi, to aktualnie mielibyśmy w sprzedaży Mondeo Mk7.

Już od momentu zakupu ten samochód zaczął mnie denerwować. Był to niestety diesel 1.8 TD, ale były to czasy, gdy benzyna kosztowała 3,29 zł, a diesel – 2,38 zł, a zatem zakup auta z dieslem był naprawdę opłacalny (w przeciwieństwie do sytuacji występującej obecnie). Mój biały liftback miał jednakowoż jedną, podstawową wadę: nie przyspieszał. To znaczy po jakimś czasie dawało się nim osiągnąć pewną prędkość, ale mierzyłem mu kiedyś 0-100 km/h trzykrotnie raz za razem i za każdym razem uzyskiwałem wynik na poziomie 23 s. Pamiętam tę sytuację, jak ruszyłem spod świateł na skrzyżowaniu Połczyńskiej i Powstańców Śląskich z lewego pasa, a prawym pasem wyprzedził mnie Lublin. Innym razem nie mogłem dogonić Daewoo Nexii 1.5 z LPG, która z każdej prędkości odjeżdżała mi jak chciała. Inną jego wadą było bicie hamulców. Po wymianie tarcz i klocków nie ustało.

Samochód ten okazał się idiotyczną skarbonką, choć był dość wygodny, miał sprawną klimatyzację, dużo miejsca i duży bagażnik. Ale naprawy silnika nie kończyły się nigdy. Nigdy też nie spotkałem się z tak awaryjną jednostką napędową, w której psuło się wszystko po kolei. Rzygało olejem w intercooler, grzało się, a w zimie regularnie nie zapalało – po wymianie przekaźnika świec żarowych nie zapalało dalej. Pan mechanik z warsztatu, który na szczęście był blisko, powiedział, że stare Fordy 1.8 TD po prostu tak mają, że nie zapalają w zimie, więc nolens volens i wstyd na całe osiedle, zmuszony byłem pożyczać samochód od ojca, który jakimś dziwnym sposobem zapalał zawsze – samochód, a nie ojciec. Zresztą był to Volkswagen, co dość jasno przypomniało mi o przepaści technologicznej między marką VW a Fordem (i, również, Oplem). Główna różnica między VW a produktami Ford i Opel z tamtych lat jest taka, że Volkswagen psuje się z zaniedbań i zużycia, a Ford i Opel psują się, ponieważ zostały tak zaprojektowane i wykonane. Mówimy oczywiście o samochodach co najmniej 20-letnich, ponieważ późniejsze Volkswageny również podryfowały w stronę jakości znanej z radiobudzików Clatronic. Zadziwiające, że Europejczycy boją się chińskich aut, a bali się i koreańskich, ponieważ uważali że będą słabo wykonane i awaryjne, a w tym samym czasie kupowali duże ilości naraz Fordów i Opli.

Loftowo.

Mondeo I już trochę zatarło się w mojej pamięci, ale do dziś wspominam je przede wszystkim jako katastrofalnie źle wykonany samochód, w którym każdy element miał albo wadę materiałową, albo konstrukcyjną, albo obie naraz. Nawet tak prosty podzespół jak elektryczny zamek centralny rzadko kiedy był sprawny i raz nie zamykały się jedne drzwi tylne, a raz drugie. Kiedyś wypadła mi szyba tylna z prowadnicy – okazało się, że jest zaprojektowana tak, że jak wypadnie z prowadnicy, to można ją po prostu wyjąć przez ramkę drzwi – to bardzo ułatwiło naprawę, za co trzeba oddać inżynierom Forda propsiki – wiedzieli że to glut, więc zbudowali go tak, żeby łatwo się go naprawiało. Jednak byłem jeszcze wtedy młody i był to mój pierwszy kontakt z produktem naprawdę złej jakości, byłem więc po prostu głęboko zaskoczony, jak można w ogóle było wyprodukować coś takiego. Jak ten minister kuktury z czasów PRL-u, który po obejrzeniu filmu Barei powiedział z niekłamanym obrzydzeniem “pierwszy raz zetknąłem się z podobnym produktem”.
Wypadająca tylna półka, skrzypiące wnętrze, korozja i inne megahity były chlebem powszednim Mondeo I 1.8 TD, a co ciekawe, ten samochód palił prawie 9 l ropy na 100 km, podczas gdy porównywalny Volkswagen 1.9 TD rzadko przekraczał 7 l/100 km.

Kiedy kupiłem sobie pierwszy samochód made in Japonia, byłem absolutnie przerażony i zdruzgotany, jak mogłem wydać choćby 0,03 zł na produkt typu Ford Mondeo. W starej Toyocie Corolli wszystko działało, auto jechało cicho, prosto, przyspieszało, nie biło przy hamowaniu i choć ogólnie trochę je podżerało, przez 2 lata nigdy nie zawiodło. Poraziło mnie dopracowanie detali, np. konstrukcja zbiorniczka płynu do spryskiwaczy – w Fordzie był on na chama wepchnięty pod maskę, miał idiotyczny kształt, który sprawiał że nigdy nie dawało się wypryskać płynu do końca, a demontaż pompki w celu jej naprawy zajmował pół dnia. W Toyocie ten sam zbiorniczek miał sensowny kształt, pompka była oczywiście niezawodna, ale w razie potrzeby łatwa do wymontowania, umiejscowienie i średnica wlewu pozwalały uzupełnić płyn bez konieczności upaprania połowy silnika, a kiedy zapomniałem dolać niezamarzającego płynu zimą, zbiorniczek wymontowałem w 5 minut (śruby nie były skorodowane i zapieczone, co jest standardem korporacyjnym Forda – oni chyba od razu takie produkują) i zaniosłem do domu żeby przepłukać zmarznięty glut gorącą wodą. Aha, i oczywiście w Toyocie te gumowe rurki prowadzące do spryskiwaczy były jakoś sensownie poprowadzone (nie zaczepiały się o inne elementy pod maską) i miały odpowiednią średnicę – dawało się je zdjąć i nasadzić, ale nie spadały same z siebie. Oraz nie pękały przy wyginaniu się, mimo że miały 20 lat. Podobne uwagi mógłbym sformułować np. względem klamek, mocowania konsoli środkowej i innych detali, ale już nie będę się dalej pastwił nad tym pseduosamochodowym produktem z Kolonii.

WOW TAKIE WZMOCNIENIA

Nie twierdzę, że Mondeo jest najgorszym samochodem na świecie – z pewnością wiele osób miało to auto i wspomina je dużo lepiej niż ja. Na pewno było jednak najgorszym samochodem jaki miałem. W szczególności diesel, posiadający – jak się wiele lat później dowiedziałem – wadę konstrukcyjną, jest katastrofalnie złym silnikiem. W swojej dalszej karierze kierowcy raz jeszcze zetknąłem się z produktem podobnego autoramentu: Seatem Ibizą 6K. Składali ją z pewnością pijani Jose Manuel, Emilio i Raul, którzy od rana łoili sangrię, a w przerwie skręcali Seaty. Naprawdę nic dziwnego, że europejscy producenci samochodów słabo przędą, robiąc takie samochodopodobne wybroczyny chorego na syfilis pająka.

Eksploatacja Mondeo trwała 10 miesięcy, zdążyłem przejechać nim 11 tys. km. Nie było to zatem długo, ale za to zakończenie było naprawdę huczne. Moja przygoda z Mondeo skończyła się tym, że wydachowałem je spektakularnie na drodze między Limanową a Mszaną Dolną na złośliwym zakręcie zwanym przez miejscowych “siekierą”. Nic mi się nie stało (pasażerka miała potłuczenia), samochód sprzedałem handlarzom za całkiem niezłe pieniądze i w sumie się ucieszyłem, bo nienawidziłem tego fordowskiego gówna bardziej niż fanatycznych rowerzystów-lewaków i biegaczy-blokowaczy. Natychmiast udałem się zakupić pierwsze napotkane Derby w mojej okolicy, a to, że nie miało numeru nadwozia, nieszczególnie mi przeszkadzało. Ale to już zupełnie inna historia.

DIE!

Powyższy wywód prowadzi nas do oczywistego wniosku: Mondeo I to już zaiste wspaniały jaktajmer. A to dlatego, że jeżeli ktoś przetrwał do dziś z tym pojazdem, zasługuje już w pełni na docenienie. Z pewnością Mondeo nauczyło mnie jednej rzeczy: nie jeździć za szybko i nie kupować Fordów. Dwóch rzeczy.

Paczcie jaki jaktajmer.




Comments
Łukasz Said:

Mój ojciec miał kombi 1.8 16v z 94ego. Można rzec, że dopóki nie dorobiłem się swojego auta to mondziakiej jeździłem naprawdę dużo. Kombi było wielkie. Pakowne. Wygodne. Nawet całkiem jechało jak się wcisnęło gaz! I promień skrętu miało większy niż Vectra B i S40 pierwsze. To był naprawdę fajny samochód! I nawet nie był aż tak awaryjny. Jedyna wada to taka, że był koszmarnie brzydki :(


mic Said:

Łukasz Said:

Aaaa! Przypomniała mi się druga wada! Strasznie łamliwe zderzaki! Szczególnie tylny. To chyba wie kazdy posiadacz mondeo w kombi – dostać tylny zderzak oryginalny (o kolorze pasującym zapomnij!) to cud. A zamienniki były jeszcze gorsze niż oryginały…


Daozi Said:

Dodam od siebie, że ojciec jeździł Sierrą (a więc poprzednikiem Mondeo). Która padła. Potem kolejną Sierrą. Która też padła. Potem trzecią (cierpliwy był), ale ta jak się zapewne domyślacie też padła, a konkretniej jej układ wydechowy stwierdził, że potrzebuje się przewietrzyć. Przynajmniej tą trzecią udało się w miarę rozsądnie sprzedać.
Od tego czasu nie dowierzam ludziom, którzy mówią: “mam Forda i to jest świetne auto, nie psuje się i w ogóle”…
A przy okazji (bo jest mało wpisów i może ktoś odpowie): co polecacie z silnikiem max. 1300, za max. 4 tys. dla rzony – czyli wspomaganie musi być a poza tym bez fajerwerków? Szukam po Swiftach, Micrach K11, Seicento, ew. Twingo, Pug 105, Starlet (prawie zero na sprzedarz :( cenią się).


tercel Said:

Jeździłem trzema różnymi benzynowymi Fiestami mk3, a więc z podobnego okresu, i mogę potwierdzić każde złe słowo na temat tego tragicznie awaryjnego szajsu


Sukuremu Said:

Z tym egzemplarzem to musiałeś mieć prawdziwego niefarta i zajechany egzemplarz! :)
Sam ujeżdżałem escorta VII z tym motorkiem i jechał naprawdę zacnie (około 11-12s do setki). Nawet odpalał jak było zimno a jak coś się sypało to właśnie wszystko inne a nie silnik. Klasycznie gnił, zużywał zawieszenie, palił ~7l ale w sumie do motoru nie mogłem aż tak się czepiać.
A znajomy z pracy miał identyczne mondeo jak to z ostatniego obrazka. Tutaj również na BIO100 jeździł po prostu żwawo. Nie było problemu, jeździło mu się wygodnie a stan był pogarażowy więc nawet nie korodował i tanio woził mu tyłek jako auto służbowe.
Pech ;]

Pozdrawiam


Pete Said:

sąsiad od 10 lat eksploatuje 2 sztuki, i co więcej, obie kombi 1.8td. Może jest kolekcjonerem, może psują się na zmianę. Zapytam kiedyś.


Sukuremu Said:

P.S.

Fordy dostał rozumu do głowy mniej więcej od Mondeo MKIII i Focusa po ~2001-2002r. 😉
Wcześniej to była loteria… z nagrodą pocieszenia… w formie brązowego miejsca parkingowego


RoccoXXX Said:

Aż mi się łezka w oku zakręciła za klimatem sprzed 15-20 lat.


radosuaf Said:

Trzeba by dać szansę polemiki Clarksonowi – przecież oni za Fordy daliby się pokroić ;). W sumie w życiu nie jeździłem, nigdy mi się nie podobał, ale trza przyznać, że wizualnie jak na 1993 nie wygląda źle. Ojciec miał Sierrę 2.3 D i nie cierpiałem tego auta, potem siostra miała Focusa 1.6 bodajże i porażał mnie projekt wnętrza tego samochodu, który był przeokrutny, chociaż jeździło to ponoć całkiem przyzwoicie i raczej bezawaryjnie. Jakoś mi ta marka w ogóle nie siedzi.


Leslaw Said:

Jedziesz sobie rollką, przed tobą mondeo w dieslu, kombi (tylko zombie jeżdżą w komb), I wiesz że przyśpiesza tylko po obłokach czarnego dymu wydobywającego się z rury.


PosOil Said:

Marlon Said:

bo ford bezawaryjny to oczywiście Escort mkV / VI / VII
No dobra, zawieszenie nie przepada za polskimi drogami, ale tak to spoko. faajne.
Miały escorty drobną wadę polegającą na odłamywaniu się całego tyłu w wersjo kombi na słupku C. Za to silnik potrafił jeść banany.


rgz Said:

@notlauf – Napiszesz coś więcej o tej wadzie konstrukcyjnej w 1.8 TD? Mi co prawda absurdalnie szybko zdechło w nim turbo, ale poza tym, juz jako wolnossak, wydawał się nie do zajechania. Przynajmniej dopóki nie napoiłem go bioestrem, po którym pompa paliwa zaczęła rzygać paliwem na węże od chłodnicy. 😉


michał Said:

u mnie na osiedlu już dwie omegi B czekają wrośnięte w glebę aż ogłosisz na nie janktajmer alert!! a tu wow mondeo


popo Said:

@daozi – kup Saxo 1.4 75km – silnik nie do zajechania.


ddd Said:

Rozbawiła mnie przygoda z Lublinem i Nexiom.


peterpz Said:

Ej, odnośnie przyspieszania i spalania to złomnik albo masz masakryczny styl jazdy albo zepsutego 1.8TD. Mój pali 5,5l na trasie, przy jeździe dość ostrej (wyprzedzanie). Oczywiście na mieście więcej, pewnie ok. 7 ale to jest bardzo dobry wynik. Przyspieszanie po podniesieniu ciśnienia doładowania (możesz zrobić samemu) i zwiększeniu dawki paliwa (ford wystawia na pompie taką śrubkę na boosterze, która wystaje i tylko prosi się o podkręcenie) jest przyzwoite. Silnik musi być zadbany, dobrze ustawiony kąt wyprzedzenia wtrysku, przepalony na trasie i działa jak szalony. Fakt, że ma jakieś wady fabryczne (np. filtr paliwa w tym aucie nadaje się tylko do wyrzucenia), ale nie bez powodu to auto zawsze było dużo tańsze od VW. Odnośnie odpalania w zimie – tutaj masz trochę racji, ale też takiej masakry nie ma. Mój ma przejechane 350 tys, nic nie robione przy silniku i odpala bez problemu do -10. Potem już nie odpala. Ale czy na 350 tys. i brak ingerencji to taki zły wynik?


Walter.R Said:

Ja moge wpowiedziec sie o focusach I ktore w mojej rodzinie woza ludnosc, sa to porzadne auta ze srednia awaryjnosia ale za to switetnie sie prowadza. kuzyn ma za to mondeo mk3 albo mk4, nie kojaze tych szeregow w mondeach, i to juz jest porazka maksymalna, ma pseudo “skarbona” – sypie sie wszystko od wtryskow (tak ak to jest “to” mondeo 2.0 TDci), skrzynia, elektryka, itp. auto jest masakrycznie zajechane.


luki Said:

Troszeczkę przesadzony ten artykuł. Rozumiem, że to subiektywne spojrzenie autora na posiadany przez niego egzemplarz, ale brakuje tu pewnych konkretnych informacji.
Mondeo po lifcie, czyli po 1996 roku ma zmodyfikowany osprzęt silnika, a po 1998 sam silnik (mowa cały czas o TD).
Jedną z modyfikacji jest zastąpienie pompy wtryskowej BOSCH na LUCAS (DELPHI), która to zdecydowanie podniosła komfort jazdy i wyprzedzania tym pojazdem.

Nie jest to na pewno najlepszy silnik na świecie, ale ja nie miałem z nim większych problemów nawet przy -20 stopniach. Kwestia stanu akumulatora i świec żarowych. Mechanik, który twierdzi, że te samochody nie zapalają albo nie ma pojęcia o czym mówi, albo nie widział sprawnego egzemplarza. Tylko właśnie – sprawnego. Jeżeli auto jest zaniedbane (ewidentnie egzemplarz autora tak miał skoro nie chciał przyspieszać), to ciężko oczekiwać żeby dobrze jeździł.

Miałem w swoim życiu 3 mondeo mk2 TD. Pierwsze rozbiłem, drugie sprzedałem bo, trzecim jeżdżę do dziś i nie zamierzam go wymieniać. Silnik nie jest awaryjny – zrobiłem nimi dobrze ponad 500.000km i nie miałem żadnych przygód, które wieją grozą. Ale oleje wymieniałem co 10.000km, rozrząd co 60.000km i wszystko jeździło jak powinno.

Oczywiście auto ma swoje wady: silnik ma bezsensownie rozplanowany intercooler – umieszczony nad kolektorem wydechowym, więc ciężko to mówić o chłodzeniu powietrza.
Największą wadą tego samochodu jest blacha – tylne błotniki i progi, które się sypią to niestety standard. Ale dobrze zakonserwowane nadwozie i podwozie nie gnije, nie rudzieje tylko trwa. Tu też mogę żywym przykładem zaświecić.

Cały artykuł ciężko nazwać rzetelnym przedstawieniem tego samochodu. Ma on swoje niezaprzeczalne wady, ale demonizowanie go jest przesadą. Nie będę się rozpisywał w komentarzu, ale z punktu widzenia użytkownika tego pojazdu naprawdę ma on wiele zalet i nie sprawia w eksploatacji większych problemów.


michau Said:

Oj nieee… Ford nieee… Ford zło. Scorpio w rodzinie… pierwszy samochód, którym trochę więcej po wsiowych drogach pojeździłem. Dobrze wspominam, ale wciąż sikam po nocach na wspomnienie o jego samozapłonie.


cubino Said:

Ależ żółć się ulała… Mój ojciec miał służbowe mondeo Mk-ileśtam, jedno z tych późniejszych, jeździł nim od nowości – ileż tam się ciekawych rzeczy psuło. Np ciekła przednia szyba, raz-dwa padł intercooler, coś tam było z przekładnią kierowniczą. Byłem trochę w szoku, że salonowe auto może być tak awaryjne, no ale wtedy młody byłem, naiwny, i sam jeździłem hondą civic, która nie psuła się wcale.

Jedno mnie zastanawia – skoro cała historia wydarzyła się tak dawno, skąd notlaufie pamiętasz dokładnie ile kosztował ON a ile benzyna? Masz zeszycik z historią tankowań?


RMF Said:

Coś jest z tymi Mondeo jest. Kumpel ma kombi w benzynie. Jak pożyczyłem go (auto, nie kumpla) by przewieźć duże sceniczne kolumny i parę innych gratów, to okazało się, że zamki i centralny nie działają (zamykało się go od środka, po czym wysiadało przez bagażnik), wlew paliwa trzeba otwierać wkrętakiem, bo linka wyzionęła ducha, a hamulce tylne tak grzechoczą, jakby do bębnów ktoś naładował po kilo śrutu. Robotę zrobił, ale oddając go dziwnie cieszyłem się na myśl o powrocie do domu Ikarusem 😛


Ktosiek Said:

E tam, Panie Złomnik – to oczywiście Twoja opinie, ale matka ma obecnie Fiestę z 94 roku z automatem i ten samochód nie wymaga napraw – nie spala nawet oleju. Nie miałem Mondeo, ale a: tylko benzyna b:mówienie o tym, że te auta są nietrwałe to przesada. Czasem się spotkam z MK1 czy Mk2 9owalny grill) i niektóre mimo 400K na blacie nie wykazują wielkich śladów w środku – a właściciele też nie narzekają.
Co do zardzewiałych śrub radzę zobaczyć produkty MOPARu, tam się dopiero dzieje.

Co do zbiorniczka do spryskiwaczy najlepiej ma Getz 1.1 do 1.4 – ma go wysoko pod maską, więc nawet jak zamarznie to samo odpuści ^_^.


pigmailon Said:

Zgadzam się w pełni z opinią o Fordach – w dniesieniu do modeli po roku 90. Kiedyś byłem otwarty na tą markę i nie miałem uprzedeń. Nie wierzyłem jak starzy Polacy mówili “Ford gówno wort”. Do czasu jak w mojej rodzinie (na szczęście nie osobiście u mnie) pojawiły się Fiesta Mk3 beznyna i Mondeo Mk3 diesel. Wtedy skutecznie się wyleczyłem. Skarbonki bez dna i ciągłe usterki – od drobiazgów do unieruchomienia w trasie – pełen wachlarz. Nigdy więcej. To też pech?

@Daozi: Micra ma tą jedna wadę, że ją żre ruda; Seicento to taki skuter z dachem; Twingo z silnikem 1.2 jest dość mułowaty i też zdarza się że go bierze rdza; Pug – to masz chyba na myśli 106 – zapewne warty uwagi ale zwróć też uwagę, że silnik 1.0 ma tylko 4 biegi; a jeśli myślisz o 205 to rzadko spotyka się modele ze wspomaganiem, a w ogóle to trudno trafić na dobry egzemplarz, trzeba się naprawdę dobrze naszukać. Myślę, że jak dorzucisz dla żony 100ccm to szczerze mogę Ci polecić Pug 306 z silnikiem 1.4. Trochę większy, ale wspomaganie w standardzie i całkiem żwawo to jeździ. Ceny są bardzo przystępne, ale nie da się ukryć, że też trochę trzeba poszukać egzemplarza wartego zakupu. Swifta nie znam, to się nie wypowiem.


sova Said:

Był taki dzień kiedy jeszcze pracowałem w serwisie forda, wracam do domu patrze a tam teściu bez słowa konsultacji zanabył sobie escorta, całkiem ładny, NIEpognity, wypasiony ale z mocnym 1,8TD. Facepalmem prawie wywołałem u siebie wstrząs mózgu bo już znałem to gówno. Był to sierpień więc ford całkiem fajnie jechał, jednak w końcu nastał październik, temp 5 stopni się jeżdżenie się skończyło. Od ciągłego piłowania zaraz szlag trafił rozrusznik, w ciągu kilku miesięcy bezowocne próby usprawnienia auta kosztowały fortunę, w końcu na udało się go pozbyć. znam tylko JEDEN egz forda 1,8TD który jeździł nawet zimą (tak do -15)


Quattro Said:

Już pokazałe m Fordeła siostrze, pewnie za dwie szef w jej firmie będzie się zastanawiał czy wylansować nową gwiazdę memów, czy posądzić o plagiat czy olać świra z dziwnego bloga 😀

Ja razem z ojcem raz w życiu naprawiłem/wyremontowałem silnik w takim mondeiu klientowi. Zapłacił za to 5k, a więc więcej niż auto było warte. Czwarty rok z rzędu zapala jak głupie lepiej niż passat jego dziadka i bmw jego ojca oraz toyota jego matki, a w mieście nie przekracza 7l na 100km i robi kuku na światłach wszystkim 90KM 1.9TDI. Tylko teraz trzeba zrobić w nim podłogę bo za chwilę gość z niego wypadnie 😀

@Daozi – klientka ma Swifta na sprzedaż z 1.3 98r za 3k. Ale w tych autach wspomagania nie znajdziesz jak nie jest to sedan z 1.6 pod maską….


rpds Said:

Dziwi mnie, że ten Seat to taki trup. Dziwi tym bardziej, że to przecież bliźniak Polo 6N. A w rodzinie miałem takie dwa. Jeden germański najeźdźca poszedł do ludzi z przebiegiem 100 k. Drugi to made in poznań. I przyszedł jako auto do tłuczenia się przy podobnym przebiegu. Mimo, że ma już 14 lat nie chce się psuć. A kilometry lecą. Tylko ma romans. Mały. Z rudą gdzieniegdzie.


PiotrekOptics Said:

Zamiast DIESEL powinno być PIESEŁ.


Capitan Morgan Said:

@Daozi Może jakiegoś Colta CA0/CJ0 1,3 rakietą nie jest ale jakoś idzie ( z górki 170 poszedł ) spalanie zawsze 9litrów gazu czy zima czy lato. Na trasie do 8 zejdzie. Gnije ale ogolnie wdzięczny samochód i mało awaryjny.


R Said:

Użytkowałem Mondeo MK1 1.8 TD 95′ przez 9 lat. Auto naprawdę miło wspominam, i z chęcią bym do niego wrócił. Przez te 9 lat jedyną awarią było rozszczelnienie pompy wtryskowej. Auto żwawo przyśpieszało (około 12-13s/ 100kmh), bez problemu osiągało licznikowe 190, a średnie spalanie zwykle oscylowało się w granicach 7l/100km. W zimę odpalał zawsze bez problemu. No może nie zawsze, bo pewnej zimy akumulator ze starości padł i nie trzymał prądu.
Auto wspominam jako przede wszystkim przestronne, wygodne, oszczędne i przede wszystkim bezawaryjne. W momencie sprzedaży na liczniku 598tyś km (kupiony przy 230tyś)
Gdyby nie korozja, to pewnie zostało by na dłużej. Ale nie chciało mi się wspawywać reperaturek. Teraz żałuje…


freereg Said:

Nie wiem jak Mondeo, ale Corsy B, ze starymi ośmiozaworówkami są niezniszczalne. Jeździłem wersją 1.4, teraz 1.2, oba z gazem, i mechanicznie nic się nie dzieje. Samochód dojeżdża pełnoletniości i ma całe dwie plamki rdzy, tak że legendy o zjadaniu przez rudą dotyczą pewnie wersji klepanych z niemieckich przystanków. Jedyny kretynizm jaki jest to umiejscowienie i mocowanie akumulatora. No ale, ja mówił pewien mechanik, jest to przedostatni Opel zaprojektowany żeby jeździł (ostatnim jest Astra G), a nie żeby się psuł. Szkoda że nie robili wersji Classic, bo bym kupił :/


zwykly_kierowca Said:

benny_pl Said:

Daozi: cinquecento/seicento 900 kupuj – jesli zadbane to wieczne, ocynkowane, silnik na lancuszku, bez problemu robi 200tys i jezdzi dalej zawieszenie bardzo trwale, bardzo zwrotne autko i znakomita widocznosc. moja Zonka chwali sobie tak bardzo ze mi zabrala moje cc900 a ja jezdze unem ktore miala wczesniej :)

taki mondeo mkiles z lat 90 ma znajomy stroz, ale benzyna bodajze 1.8dohc bez gazu! i smiga codziennie i oprocz gnicia to mu sie nie psuje. po prostu jesli diesel to tylko Mercedes lub Citroen DW8 no eeeew. VW,


benny_pl Said:

nie zmienia to faktu ze to wyjatkowo brzydki jaktajmer, ale na 3 zdjeciu widac moje ulubione radio Fordowskie :) bardzo ladnie ono odbiera i ma dobra czulosc, niestety jest kodowane ale sa w necie kalkulatory kodow do nich


Quattro Said:

@benny_pl jak diesel to stare toyotowskie 1.8 non turbo 😀


Mam Mondeeeeooo, w skrzyni mi rąbłoooo… Przepraszam, musiałem.
A tak serio – jeden mój dobry kolega często poruszał się samochodami “skombinoiwanymi” na tej zasadzie, że ktoś z jego znajomych miał 2 i jednym nie jeździł, albo wyjeżdżał gdzieś na dłużej i samochód zostawiał. W ten sposób mniej więcej w tym samym czasie użytkował zajeżdżonego Peugeota 406 (benz. 1.8) i niebrzydko prezentującego się Mondziaka kombi (bodajże benz. 2.0). Mimo swej antypatii do francuskiej motoryzacji (kolega niestety lubuje się w niektórych stereotypach), zagadnięty o porównanie tych dwóch modeli stwierdził, że mając tylko taki wybór bez zastanowienia brałby Peugeota (ja też bym tak zrobił, ale to dlatego, że bardzo uważam 406). Mondziaka uważał zaś za największe guffno jakim jeździł – i to mimo tego, że w zamierzchłej przeszłości był szczęśliwym posiadaczem Syreny.
Natomiast nie skreślałbym całej marki. Moja rodzicielka miała Fiestę, w zależności od przyjętej numeracji Mk V lub VI (tę z pionowymi tylnymi lampami w słupach). Silnik 1.25 75 KM (zresztą bardzo chwalony niegdyś przez Notlaufa w Znanym Tygodniku Motoryzacyjnym). Kupiła nową w 2004 roku i jeździła 7 lat. Zero problemów, fajne prowadzenie, generalnie wszystko ok. Bardzo przyjemne, niezawodne jeździdło.


cosin Said:

Mam cały czas mondeo mk1 RS (1.8PB z pakietem RS) – 93r, Nigdy nie był “robiony” i nie ma grama rdzy :) Pali, śmiga jak szalony. Co więcej, nie psuje się w ogóle :)
Miałem mondeo MK2 V6 – ’99r (tu zwany MK1 FL) i tu miałem i rdzę i awarie hehe
Mam obecnie również MK3 2.0 PB – ’06r i tu jak w MK1, zero rdzy, zero problemów.


R Said:

Obecnie użytkuje Eskrota VII i co chwile łamię nim miskę olejową o ziemie, i muszę sprzedać to auto bo już nie mam do niego sił (by zdjąć miskę, trzeba zdemontować skrzynie i zamach)
Na zimę kupiłem forda Sierra DOHC. Miałem go po zimie sprzedać, ale tak wyszło że jeździ już ze mną drugi rok. Nie psuje się NIC, a silnik nie chce umrzeć (w garażu czeka 2.9 na wstawienie). Kumple z osiedla mają też sierry (zobaczyli po moim egz. że to dobe i godne polecenia auto). Im jakoś również się nic nie psują (serwisują je u mnie, więc mam wgląd w ich awaryjność) . Także Daozi jak kto trafi, tak ma. Imo wszystko zależy od tego jak złożą w fabryce, i jak kto użytkował. Sierry wadliwe chyba już wyginęły, także zostały same dobre :)


radosuaf Said:

@RMF:
To już chyba trochę brak kultury technicznej właściciela… Takie rzeczy się po prostu robi i tyle.


Crash Said:

Miałem taki tyle że FL albo Mk.2. jak kto woli ale za to z takim samym silnikiem. Helmut mu dałem na imię – jedyny mój samochód który imię dostał. Plusem niewątpliwym była wygoda podróżowania i mega pojemny bagażnik(kombi). Wiozłem nim 2 pełnowymiarowe płyty gipsowo-kartonowe i to przy zamkniętej klapie. Pod koniec mojej z Helmutem przygody zdjęcie intercoolera zajmowało mi jakieś 30 sekund. A teraz awarie które pamiętam, chronologicznie: uszkodzony elektrozaworek w pompie wtryskowej – zasłona dymna przy odpalaniu, wysypane sprzęgło, pożar pod maską spowodowany następującym splotem wydarzeń: mechanik-idiota który robił sprzęgło nie przymocował kabla dającego prąd z alternatora na akumulator. Kabel ten oparł się o kolektor wydechowy, stopiła się izolacja i kabel przyspawał się do kolektora i stopił. Popodwieszałem, poizolowałem i z Garwolina do Legionowa dojechałem bez ładowania. 2 godziny z kumplem i jego ojcem + kabel masy od malucha i Helmut jeździł dalej. Tyle że z uporczywym pierdzeniem pod maską. Pół roku nie mogłem dojść co za franca. Przypadkiem okazało się że kabelek latając po kolektorze wypalił od dołu dziurkę w rurce EGR. Potem padł alternator na który lał się olej i spaliny z EGR (najpierw spaliny a po zaślepieniu EGR olej z dolotu). Na koniec wydmuchał uszczelkę pod głowicą. Naprawiłem ale szybko opędziłem – nie miałem ochoty czekać aż turbina dokona żywota. Albo skrzynia biegów.
Gorszym samochodem był już tylko Opel Astra III 1,7 CDTI ale to już oddzielna historia …


Bazyl Said:

Zbiorniczek to ma genialnie rozwiązany Volvo 360. Jest on po prostu tuż pod zbiorniczkiem wyrównawczym. Jak zamarznie to po paru kilometrach jest już po problemie. :-)


Jermak Said:

W 99 w rodzinie pojawił się Escort 1.3 “Bolero” z fabryki w Płońsku. Powinienem mieć sentyment bo to pierwsze auto, którym jeździłem po zrobieniu prawka i jest trochę wspomnień z tym związanych. Ale jak miał jakieś 5-6 lat ojciec zamienił go na Corollę 1.3 – niemal równolatkę i trochę nam się oczy otworzyły.
Toyka była golasem bez wspomagania, elektryki, poduszki itp. Przepaść między tymi dwoma samochodami – ogromna!


Beddie Said:

Miałem sporo Fordów i nie miałem z nimi problemu. Tylko to były jeszcze tylnonapędówki 😉 W rodzinie była Fiesta MK3, Escort Płońsk i było spoko pomijajac rdzę, natomiast Focusa 2004 wspominam świetnie, bardzo dobre auto z brzydkim wnętrzem. Tylko wszystkie były w benzynie.


Yngling Said:

Nie cierpię Fordów z lat 90. Same gnioty. Kupa rdzy, tandeta, gnije to wszędzie, motory z gównoliny (kopciuchy i 1.3), nie kumam jak można kupić coś takiego. Te auta są automatycznie biodegradalne. Astra uchodzi za gnilucha, ale przy Escorcie posiada solidne zabezpieczenie antykorozyjne.
Kupujesz Forda, a co roku znika ci kilka kg z masy auta.


benny_pl Said:

Quattro: nie wiem nie znam, ale osobiscie uwazam ze DW8 to najlepszy diesel wogole, potrafi przezyc nawet urwanie paska rozrzadu i wystarczy wymienic walek rozrzadu, jego panewki i pasek i smiga dalej :) (nie bede sie rozpisywac bo juz o tym pisalem) i zapala w kazde mrozy bez problemu, wiem bo mialem :) w c15


Kosa Said:

Pamiętam, jak kiedyś, gdy byłem asystentem kierownika warsztatu, przyjeliśmy takie mondeo z dieslem na uszczelnienie silnika. Mechanicy w sumie 3 razy ściągali skrzynie, bo ciekło spod uszczelniacza wału (zintegrowany z obudową, do jego wymiany trzeba było zdjąć miskę a całość z erlinga kosztowała wtedy jakiś majątek), albo spod miski, albo skąd tylko się dało. Do tego obowiązkowe wycinanie okien w podłużnicach, żeby dało się zamocować ławę po tym, jak pourywały się śruby…
Sama polityka forda jeśli chodzi o stosowane silniki bardzo przypominała wtedy to, co robiło FSO – silniki sprzed X-dziestu lat, doposażone we wmiare nowy układ wtryskowy. Np piękny żeliwny KENT z wałem na trzech panewkach i plastikowym dolotem oraz katalizatorem zintegrowanym z kolektorem. Super rozwiązanie.
Ciekawa jest jeszcze jedna sprawa – niby te fordy tak bogato wyposażone, escort nawet w wersji GHIA podłużnice z tyłu ma chyba opcjonalnie – tzn w większości egzemplarzy nie istnieją…


DrOzda Said:

Notlauf : mieszkałeś na Yelonkach ? Sucharskiego pozdrawia :)


Buckel Said:

Dla ścisłości należy dodać, że wszystkie Mondea to produkty belgijskie.


Kud Said:

Potwierdzam: Mondeo to kupa dziadostwa, jakiej ze świecą szukać. Działanie centralnego zamka to zagadka – nigdy nie wiadomo kiedy przestanie. Układ zasilania świec żarowych został zaprojektowany przez grupę trzylatków – trzeba docenić ich starania, bo w końcu niektórzy jeszcze słabo mówili, ale to nie miało szans działać poprawnie. Śruby mocjące elementy zawieszenia zostały rozmieszczone w taki sposób, aby należało odkręcić jak najwięcej elementów “po drodze” (przydają się także rączki pięcioletniego Chińczyka). Jakość wykonania kokpitu była wzorowana na deskach sedesowych sprzedawanych w cenie 15,30 zł za sztukę. Tapicerka z papieru byłaby około dwa razy bardziej trwała. Zabezpieczenie antykorozyjne zostało przehandlowane na lewo przez pracowników fabryki. Producent wprowadził element rozrywkowy do tego modelu w postaci zgadywanki “zgadnij który przełącznik przestanie dziś działać”. Te i wiele innych cudownych rozwiązań sprawiają, że uznaję to auto za najgorsze z jakim przyszło mi się zetknąć.

Poza tym to mielący kołami w miejscu szajs, jak każda przednionapędówka. Nie powinno się nawet wspominać o tym, że ten model zastąpił Sierrę. Wszystkie egzemplarze Modeo I/II powinny zostać komisyjnie przetopione na kraty, ze którymi należy zamknąć inżynierów, którzy spłodzili tego paździerza.


toughluck Said:

I pomyśleć, że Mondeo wygrało tytuł samochodu roku nieznacznie przed Xantią, która była i jest dużo lepszym samochodem…


amb Said:

ee ja silnik 1,8 wspominam bardzo ciule. Co prawda bez turbiny ani tych pierdół. Fakt, że ciężko odpalał ale odpalał zawsze. Mieliśmy go w budzie Fiesty mk3. Całą fura była idealna dla studenta z premanentnym brakiem kasy. Nie psuła się, trochę gniła ale wnętrze było relatywnie wielkie jak na takiego miejskiego kurdupla. Zawieszenie też nie było jakąś tragedią, części tanie. Część gratów kupowałem na szrocie- np. kiedyś cały oryginalny wydech za flaszkę wyborowej :) Dynamiki nie było ale za to był oszczędny. Póki co był to jedyny własny samochód którym w trasie dało się zejść poniżej 5l/100 zachowując sensowną prędkość.


sooos Said:

staruszek miał mondeo I w wersji 4×4, całkiem przyjemna kanapa i o dziwo nie było z nim tak źle, trochę roboty przy wale, jakieś dwa lata dochodzenia czemu to tak trzęsie, ale potem było ok. aż stwierdził, że czas to zmienić. i kupił mondeo II 2.0 tdci 😀 teraz ma co chwilę jakieś fajne silnikowe niespodzianki.
ja miałem przyjemność przez 3 lata jeździć fiestą mk3 1.8 16V, wesoło było, to fakt, łącznie z samozapłonem deski rozdzielczej i remontem silnika (her gumiak nalał nie taki płyn do chłodnicy i wszystko w pizdu wy****) ale wrażenia z jazdy niezapomniane, głośno, twardo i szybko.


voychoo Said:

Fiesta z 97 to był mój pierwszy samochód,bosze jak to się yebało.Cóż,głupi byłem i młody.Za to mój kumpel kupił 3 lata temu mondeło mk1 tylko z silnikiem 1.8 benzyna i jemu naprawde nic a nic się nie psuło,zresztą to chyba najbardziej zadbany samochód jaki widziałem.


DrOzda Said:

Ale taki w wersji 4×4 to bym przytulił. Zetec 2.0 najgorszy nie jest.


radosuaf Said:

@toughluck:
Bo francuskie sie psujom. Oczywiste.


Sukuremu Said:

@Kud
Za ten komentarz powinieneś dostać literacką nagrodę Nobla (i nominację do pokojowej, w myśl ostatnich doniesień :) )

I fakt że wszystko było złe, tory, koła, przełączniki, przełącznik zespolony, skrzynka bezpieczników itp, ale silnik jechał nawet na wodzie po śledziach marynowanych, rozmieszanej pół na pół z fryturą 😀


Adaasko Said:

zlomnik, ja uważam, że sie zwyczanie wpierdoliłeś na najgorsza wersje silnikową!

nie bronie “mondełka” miałem, szybko sprzedałem, bo klimat w srodku, pontonowate prowadzenie mnie wykonczyło, ale za 1100 kupiłem przerysowanego, wpieprzonego przez rdze 1,6 16v, el szyby, el szyber, wspoma, regulowana kolumna, 2 jaśki, centralny (nie działał) podgrzewane stołki(nie działały), el podnoszone fotele, grzane obie szyby no i LPG, OPŁATY NA 10 MIESIĘCY

konkurencji w tej półce cenowej nie było, a w tej cenie auto robiło wrażenie na wszystkich, wygoda, przestrzec…

pojezdziłem dupe powoziłem i sprzedałem za 1750 – troche żałuje, bo nawet za 1750 nie moge w pobliżu znaleźć żadnego LPG zastepcy…

no ale, wykonanie tego kibla poraża – tak jak mówisz – wszystkie śruby skorodowane, spadająca półka, odpadające pokrętło podnoszenia oparcia, zjebany centralny, dno, dno dno dno dnoooooo


sooos Said:

@DrOzda

właśnie takie było, nie grzeszyło dynamiką (LPG LPG!) ale zimą nie było problemu ze śniegiem, lodem itd.


Bartek Said:

Trafiłeś na mega bezczelny i kapryśny egzemplarz. Ja od trzech lat jeżdżę MK1 1.6 z gazem i chwalę, choć wolę drugie auto które obecnie remontuję. Zetec odpala w każdą pogode bez łaski, lubią się czasem psuć drobne elementy osprzętu silnika (czujnik temperatury, przepływka) ale nie uniemożliwia to jazdy i odpalania. Spalanie akceptowalne przy tej masie, dynamika taka sobie, ale to przecież “rozszalałe” 90 KM i grubo ponad tonę masy. Korozja też się pojawia, ale to auto ma już osiemnaście lat. Do tej pory wymieniłem jeden próg, raz były robione tylne nadkola – pokaż mi auto w którym nie gniją tylne nadkola, mało jest takich aut w tym wieku. Poza tym wolę Mondeo niż Scenika albo Escorta, Megane z tego okresu, bo te gniją bardziej i od środka.


sosek Said:

Luźno związane ze wpisem. Po Citroenie i Fiacie teraz Ford ma plan na bycie premium. http://europe.autonews.com/article/20131008/ANE/310089997/ford-wants-vignale-line-to-propel-brand-upmarket-in-europe#axzz2hP3d3Mji

Kto następny, Skoda? Dacia?


Garwanko Said:

@Daozi:

Mam namiar na Corolle E10 5 drzwi, hatchback, srebrny, od 1 wlasciciela, czarne blaszki, 123 tysiace przebiegu.
Cena 5500, wiec musisz dopozyczyc. A moze cos by stragowac? Auto znajduje sie w Warszawie, wczoraj je wyhaczylem 😉


radosuaf Said:

@sosek:
Ja słyszałem, że VW będzie robić markę tańszą od Skody, bo Skoda to już prawie premium, a VW to podobno “mainstream premium”, czy jak oni to nazywają”, pełno gembo…


miwo Said:

dlatego, mimo, że “Mondeo” wywodzi się niby od “mondo”, “mundo”, “mundus” (“świat”), wolę przywołać mocno luźną interpretację tej nazwy czyli “mon dieu”, “mon”+”deo”, anyway chodzi mi tu o “omójborze” czy “omg” 😉
kiedy go pokazano, to miałem wrażenie, że owszem jest nowoczesny, ale do wszystkiego podobny, ówczesny “Motor” pisał coś o nawiązaniu wyglądem do aut japońskich (626 GE?), może stąd tak “nijakość” (co może być zaletą i wadą wszak).
na Mk I w wersji kombi rzuciła się szczególnie TVP (oni wtedy zresztą wszystko brali od Forda) i pamiętamy te tabuny Mondeo i Transitów z kolorowym logo TVP, tudzież śp. Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego, albo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Kiedy to było…
W moim domu Mama przez jakiś czas (’97/’98) jeździła sprowadzoną Fiestą Mk IV 1.8D (bez turbo) w wersji Ghia Ecorre. no nie można było narzekać – może i głośny diesel, ale ekonomiczny i z tymi 60KM wystarczał. poza tym jasny welur i plastiki w takim kolorze, skórzana kierownica, klima, plastikowe drewno, szyberdach oraz wyjmowany malutki kawałek panelu radia jako zabezpieczenie antykradzieżowe. z tego, co pamiętam, Fiesta nie zawiodła ani razu. Ciężko chodziła skrzynia i nic z tym nie można było zrobić (tako mechanik powiedział).
“Już od dwudziestu lat kolejne generacje tego modelu zohydzają nam krajobraz miast i wsi – w przypadku pierwszej generacji zdecydowanie bardziej wsi”. No więc, byłem w wakacje u znajomych pod Wrockiem, gdzie mają taką farmę. Zwiedzam ja sobie zabudowania gospodarcze, zaglądam w zakamarki, WTEM:
http://www.tinypic.pl/mpnpc9gxkklv


De Said:

Może i to brzmi jak teoria spiskowa, ale osobiście uważam że wszystkie Fordy po 1990 to totalna padaka, i mocne obniżenie poziomu jakościowego, zwłaszcza jeśli chodzi o zabezpieczenia przeciw korozji. Popatrzcie na Escorty V (te produkowane od 90) i późniejsze – rzadko który ma jeszcze progi i podłużnice z tyłu. Nie wspominam już o takich pierdołach jak wadliwe skrzynki bezpieczników, padające siłowniki centralnego zamka, uszkadzające się przełączniki zespolone, czy też okablowanie tragicznej jakości. (przykład ze Scorpio Mk3). Natomiast w kwestii silników – spalanie oleju, uszczelniacze zaworowe slabej jakości, wycierające się wałki rozrządu (OHV z Fiesty, OHC z Sierry) nie wspominając o dieslach 1.6D/1.8D/1.8TD. Sam jeździłem Fordami sprzed 1990 roku, i złego słowa nie powiem – proste auta w których nie ma się co zepsuć, ale i też zauważalnie lepiej wykonane. Co do Mondeo – widać że w porównaniu z Sierrą jest to już inna epoka, ALE wcale nie lepsza. Więcej w tym ręki księgowego, niż inżyniera. I przynajmniej w moim mniemaniu, nie będzie ono nigdy postrzegane jako jaktajmer czy inny klasyk.


De Said:

W kwestii centralnego zamka, najczęściej wystarczy rozebrać zamki drzwiowe, wyczyścić i przesmarować. Przynajmniej u mnie w Sierze to wystarczyło by doprowadzić central do sprawności. :) Inna sprawa, jeśli siłowniki są w ogóle martwe.


Hrynek Said:

No cóż, jak widać to loteria. Sam posiadam Forda Cougara 2.0 (bazuje właśnie na opisanym Mondku), ale auto bardzo sobie chwalę. Chociaż silnik jest słabowity, raptem 130KM, to auto daje radę. Estetyczny, dobrze wykonany i wyposażony, świetnie się prowadzi. Raz do roku trzeba coś naprawić, a tak to tylko wymiana filtrów tradycyjnie. Auto ma swoje wady, dużo złego nasłuchałem się o dieslach forda i silniku 2,5 V6, znawcą nie jestem ale Cougara 2.0 mogę polecić.


miwo Said:

@ Sosek:
to tak chyba jest ze wszystkimi produktami budżetowymi teraz. przecież była Ghia, ale (patrz mój wpis powyżej) wkładano byle co do byle czego, więc dewaluacja nastapiła. Ghia stała się za mało premium i prestige.
wystarczy spojrzeć na taką margarynę jak “Delma”, albo proszek “Dosia”. Kiedyś to były produkty najtańsze, linia zdecydowanie low cost, value czy jak tam, przez lata rozwijane, coraz lepsze opakowania, coraz szersza linia produktów, coraz wyższa cena… i wychodzi, że budżetowe stają się już tylko “noname’y” z supermarketów, ale czekaj… w dużych sieciach też nawet ich własne produkty mają często linię tańszą i droższą (czyli mamy marektowy “budget” i “premium”), czyli teraz nie dziwi nas już, że tania Dacia, czy kiedyś Skoda może wejść w takie swoje szczególne premium (oczywiście trzeba jednak rozróżnić wartość i potencjał “prestiżu” Skody i Dacii).
[Tekst zawierał lokowanie produktu]


Sukuremu Said:

@De

DF, Poldon, Syrena (!) czy inne auta jak np Brytyjskie wynalazki Leylandu też nie były mistrzostwem trwałości, jednak są klasykami. Między innymi dlatego że jeśli jakaś sztuka przetrwa okres kiedy auto warte jest tyle ile za nie da złom, to za kilka lat jest takiego modelu już tylko kilka sztuk i automatycznie zmieniają się ceny 😉 Najczęściej takie modele też nie są zajechane więc się ładnie prezentują a potem mózg wypiera złe wspomnienia 😛


sosek Said:

@miwo:
Zgoda, z tym że ja mam taką teorię, że według prezesów i księgowych “premium” oznacza tyle co ‘dobrze się sprzedaje’. I nie dotyczy to tylko branży motoryzacyjnej.

Bardzo mi się podoba szczerość tego menago od Forda. Nie zrobimy jak Toyota z Lexusem: opracujemy platformę i części od zera, wydamy fortunę, ale w dłuższej perspektywie się opłaci. “Będzie sprzedawać te same samochody, tylko damy więcej chromu i skórę w środku. Potraktujemty was jak małpy, które cieszą się błyskotkami”. Wróżę duży sukces.


kaczor Said:

Piękny wpis , zwłaszcza po moich ostatnich przygodach z takim 1.8 TD , tfu na psa urok – używałem to jako zastępczy samochód w trakcie miesięcznego oczekiwania na sterownik do vp44 , którą to pompę wymyślili sobie szwaby żeby montować takie gówno w normalnym ałdi .
Ford 99 rok , jedyna fajna rzecz to grzane recaro i to fabrycznie montowane . Nikt tego pudła za 1500 zł nie chce . Za to pięknie się rozkłada w trasie – ostatnio wypadły jakieś rolki i śrubki , ale nie rzutuje bo chyba były od klimatyzacji ” do nabicia” . Nie jedzie , nie skręca , nie hamuje , rdza wesoło pochrupuje , masakra


LoCo Said:

Jeżdzę MK2 kombii 1,8 od prawie 6 lat, tyle że w benzynie :) I powiem tak:

– Gnije, zwłaszcza z tyłu.
– Elektryka – się psuje zwłaszcza centralny (co za matoł wymyślił pilota na podczerwień) i pśtryczki od szyb,
– Parapety w drzwiach się rozsypują – kupisz tylko oryginał (110 jedna strona przód :()
– drobne pierdoły się sypią – tu coś huczy tam coś stuka
– w kombi nie da się wymienić samego łożyska z tyłu, trza przekładać całą piastę i to z czujkami
– po mieście wydoi ile będzie chciał a na trasie potrafi zadowolić się 6,5-7 litrów

alee
– Kombi jest qrewsko duże i qrewsko wygodne zwłaszcza na trasie
– 1,8 potrafi pocisnąć 200 – ale nie na naszej benzynie 95
– pewnie się prowadzi,
– jest toporny ale konstrukcyjnie prosty i ceny części nie zabijają,
– zawieszenie nawet wytrzymuje nasze drogi
– jest nawet kobietoodporne 😛

Ogólnie jeździ to nawet przyjemnie, przebiegi nawet wytrzymuje, nawet się nie psuje za często, gnicie nawet optymalne (bo stoi w garażu), ale jednak już Forda nie kupię w przyszłości, a ten obecny egzemplarz posłuży mi do końca swych dni – bo strata wartości jest niestety przeogromna po 6 latach…


Uwequattro83 Said:

Jeżdziłem Mondeo I 1.8 bfl i 1.6 fl i powiem że dobrze wspominam-no może oprócz ociężałości i paliwozerności 1.6.A potem mialem jeszcze Forda Ka i z Fordów najlepiej go wspominam,przez 3 lata codziennej eksploatacji tylko olej wymieniałem.


rzub3r Said:

Mondeo mk II kombi, tylko 1,8 zetec z roku 97 a od 99 w PL, jedyna poważna na dzisiejszy dzień kwestia to TRAGICZNA rdza i wypadające wszędzie dziury na tym koniec, silnik ma 240 000 i prosi o drugie tyle, niestety na pewno nie zrobi tego w tej budzie, widzę ogólny lament z dieslami(faktycznie ciężkie problemy) mnie to nie dotyczy bo jedyny diesel, z którym mam do czynienia to ten w ursusie c30 i tak pozostanie.

może diesel jest do ciągników a nie samochodów ? ;p


Nat Said:

Mój ojciec też przez półtora dekady katował escorty (w sumie ponad 600 kkm) i tez sobie chwalił (prócz rdzy 😉 )
Widać Mondelce nie były wykonane tak solidnie.


SMKA Said:

Cóż, miałem do czynienia z Mondeo Mk 1. Był to pierwszy samochód klasy średniej z jakim miałem do czynienia. Był on dość intensywnie eksploatowany i robił swoje, ale mimo wszystko nie był on szczególnie niezawodny (choć tragedii nie było). Ogólnie rzecz biorąc znacznie milej wspominam Peugeota 406. Aha, to Mondeo też miało silnik Diesla i nadwozie liftback


malpowaty Said:

A ja miałem mondeo z 98′- kombiak 1.8 LPG. I co z tego, że zamek wariował i żarło mu błotniki jak jeździł jak kanapa z kołami, miał klimę i ogromny bagażnik, w którym raz przewiozłem wersalkę bez rozbierania i z zamkniętą klapą? Jeździłem 4 lata i sprzedałem tylko dlatego, że wadliwa instalacja gazowa kichnęła mi w kolektor przed wyjazdem na duże wakacje. Kupiłem wtedy Opla z 2.0 DTI i płakałem każdego dnia kiedy ujrzałem go na parkingu, czemu nikt go nie chciał ukraść?? A teraz znowu mam mondeo (tak- 2.0 TDCI), jeżdżę trzeci rok, dbam i mam. Nic się nie psuje no i komfort jak w tym pierwszym- kanapa.


lordessex Said:

Miałem Mondeo MkII 1.6 kombi 1998 rok, zanim szczęśliwie trafiłem na Volvo 940 D24 które użytkuję obecnie. Też nim krótko jeździłem, pół roku może, od grudnia 2011 do czerwca 2012 mniej więcej. Ogólnie to bardzo dobrze się sprawował, silnik w miarę żwawy był, mało palił (w mieście maksymalnie 8 litrów), miał klimę i był bardzo pakowny. Tylko że było jedno ALE, a mianowicie korodował w zastraszającym tempie, dobrze że udało mi się go w porę opchnąć :-D. Ciekawe czy jeszcze jeździ czy nie złamał się już w pół.


Garwanko Said:

Pamietam, jak zobaczylem po raz pierwszy Mondeo I na podworku, to bylo zaraz po artykulach w Motorze, ze ten model wszedl do sprzedazy. Byl to wisniowy liftback i pomimo, ze mialem wtedy malo lat, wstrzasnal mna dreszcz obrzydzenia, auto mialo byc “swiatowe” a wygladalo jak nijaka kupa. Juz Wartburg 1.3 mial wtedy dla mnie wiecej polotu w designie, choc sam w sobie takze jest rzygotliwy.


SMKA Said:

Aha, jeszcze jedno. Trochę dziwi mnie że w Fordach Taunusach TC (od wczesnych lat 70.) wsadzano silniki R4 tylko z OHC (jak OHV to V6, pomijam Cortinę), Mondeo miało tylko silniki 16v (oraz V6 z czterema zaworami na cylinder), a w samochodach klasy kompakt jeszcze w latach 90. wsadzano pod maskę między innymi silnik OHV. Wychodzi na to że samochody klasy średniej Forda miały silniki nowoczesne (przecież w latach 70. nawet zachodnie samochody klasy średniej miały jeszcze silniki OHV, jak Peugeot 504), a samochody klasy kompakt odwrotnie (w latach 90. silnik OHV to już bardzo przestarzałe rozwiązanie)


Daozi Said:

@Garwanko Dzięki, ale to za duże auto. Sam jeździłem E11 – owszem świetny wóz, ale jak pisałem to nie dla mnie. Musi być segment A albo B, to już nie chodzi nawet o spalanie, chociaż po części też.


pecet Said:

Historia jak moja. Zastrzyk gotówki, więc pora wymienić podrdzewiałego civica na coś ładnego, nowszego, bardziej ‘premium’. Passata nie chciałem, Avensisy za drogie, Mondeo MK3 też w sumie nie bardzo mi odpowiadał ale się przejachałem i WOW tyle miejsca WOW tyle bajerów WOW jakie przyśpieszenie WOW jak tu ładnie. I tak stałem się posiadaczem Mondeo MK3 2.0TDCI ’05. Dalsza historia standardowa, WOW wymianaa dwumasy 3tys, WOW naprawa maglownicy 1,5tys, WOW jak dymi za niedługo wymiana wtrysków 3tys, WOW jak szybko traci na wartości.


fejsu2.9 Said:

Pozwole sobie wtrącić trzy grosze od siebie , jako że fordów już miałem kilka w tym wspomnianego mondziaka w dieslu , ale tyle co napsuło mi nerwów mondeo, to przegięcie. Jeśli chodzi o fordy to najbardziej bedznadziejne auto forda włączając w to escorty mk 5, 6 i nawet 7 , tak czy siak każdy kolejne to tylko lifty . pomijająć niskiej jakosci wykonianie jak to w fordzie to te auta sa wyjatkowo padliwe , tak że aż ciarki mnie przechodzą. Sierre mam , nawet już 3 z kolei ale porównująć ostatnie wypusty sierr do modeo mk1 można by żecz że to poprostu skok w do tyłu , co prawda mondeo jest przednio napędowe przez co w jakimś stopniu , można nazwac ze jest nowocześniejsze od sierry ktora jest klasyczna tylnonapędówką to i tak mondeo wypada gorzej pod względem wykonania , komfortu jazdy i awaryjności ale to wlaśnie wina zmiany polityki firmy która wycofała ze swojej oferty tylny napęd począwszy od escorta mk3 kończąć na mondeo . To sprawiło że poprostu te auta są jescze bardziej tandetne , począwszy od pozycji za kierownicą w mondeo która jest wykrzywiona wzglendem fotela , pedałów i kierownicy a w sierre jest ona naturalnia siedzi się dobrze i jest miejsce na nogi kierowcy , a nie tak jak w mondeo że siedzi się jak na krzesle nogi opierająć o kierownice i o deske bo niema jak ich wyprostowac, tragedia , wachacze cieniutkie jak papier i tysiące tulejek które się szybko wywalają przy tym prowadzi sie jak kupa i tak samo na zakrętach , dopiero focus mk1 był fajnie się prowadzącym przednio napędowcem forda.


benny_pl Said:

bo silniki ohv (czesto na lancuszku jeszcze) sa trwalsze – chociazby Fiatowka 900tka – seicenta z tym silnikiem byly jeszcze kilka lat temu produkowane a z elektronicznym zaplonem (bez aparatu zaplonowego tylko na 2 podwojnych cewkach) bardzo rowniotko i elegancko pracuja i w zasadzie niczym nie ustepuja tym ohc…


lessmore Said:

Jechałem raz ciemnym jeszcze, późnojesiennym porankiem autostradą Berlin-Dortmund. Dojeżdżałem właśnie do miejsca, gdzie niegdyś rozciągała się granica NRD-RFN, pod Helmstedt, kiedy przez poranną mgiełkę ujrzałem zalegającą na środkowym pasie zepsutą rumuńską ciężarówkę, zresztą na przepisowych światłach awaryjnych. Dałem ostro po hamulcach, lecz z uwagi na warunki (wilgotny asfalt i przymrozek) obawiałem się zmienić pas i ominąć zawalidrogę. Ledwie sam włączyłem awaryjne, już miałem kogoś w bagażniku. Okazał się nim adwokat z Lipska, który natychmiast ruszył na mnie z krzykiem, że to moja wina, bo za ostro hamowałem etc. Władam wprawdzie biegle narzeczem plemion zaodrzańskich, jednak wskutek niemożności uzgodnienia stanowisk zmuszony byłem wezwać policję. Policjanci grzecznie, acz stanowczo pouczyli prawnika z b. NRD, że powinien raczej zapoznać się z przepisami. Reszta odbyła się już na koszt ubezpieczenia Niemca – przyjechały dwie lawety i zabrały nasze rozbitki do warsztatu forda w Helmstedt (był najbliżej). Zrobił się już dzień, marzyłem o umyciu rąk, zjedzeniu czegoś i wypiciu kawy. Wtedy zjawił się właściciel warsztatu i jako lokalny dealer forda zaprosił mnie na odbywającą się właśnie uroczystą promocję (z wyżerką!) najnowszego modelu o nazwie mondeo. Poznałem przy okazji śmietankę towarzyską Helmstedt, co nie wpłynęło bynajmniej na moją ocenę promowanego samochodu: wydał mi się jakiś wtórny, klumpiasty i bez polotu – coś, jakby klasowy łamaga, niezdarnie naśladując lepszych sportowców, próbował nadążyć za nimi w bezsilnym poczuciu, że zostaje w tyle. Takie wrażenie zostało mi do dziś. Ten samochód niczym nie imponuje – no, może tylko sztywnością karoserii: wypaść z zakrętu, nie darmo zwanego „siekierą”, przy 120 km/godz., spaść z nasypu, przekoziołkować kilkadziesiąt metrów po polu i wylądować na dachu – praktycznie bez obrażeń! – to zasługa twardej budy tego samochodu. Za to mu chwała!


DrOzda Said:

benny_pl: pudrowanie trupa technologicznego jakim jest OHV w XXI przez Fiata to nie jest powód do chwały. W dodatku mając w portfolio bardzo udane SOHC rodem z 128 i Zastavy z końcówki lat 60-tych …


cubino Said:

@lessmore
Chłodna historia.


SMKA Said:

No i skoro jest temat o Fordzie, to mam pytanie (które zresztą zadałem na pewnym forum o pewnym samochodzie 😉 ). Czy nie macie może czasami wrażenia że stereotypy (lub nie stereotypy, zależnie od poglądów) w stylu “Ford g wort” wymarły zupełnie i dzisiaj przeciętny Polak nie boi się Forda, a stereotypy (lub nie stereotypy, zależnie od poglądów) na temat samochodów francuskich trzymają się mocno. Mam wrażenie że procent Polaków którzy nigdy nie kupią “Francuza” bo to “Francuz” jest znacznie większy niż procent Polaków którzy nie kupią Forda bo to Ford


Nat Said:

Bez przesadyzmu, cóż jest trupiastego w OHV?
Osobiście to nawet wolę ohv od paru nowoczesnych wynalazków dla downów sajzingów z turboburbo…


DrOzda Said:

Laski , popychacze zaworów itp. badziewie. A ja mówię o zwykłym SOHC najlepiej z regulacją luzu przez śrubki i paskiem rozrządu.Proste jak budowa cepa i niezawodne. Taka Zastava mogla być już na wpół zeżarta korozją a silnik nadal działał przyzwoicie ……


Ktosiek Said:

A ja Was trochę nie rozumiem. Jak sami mówicie, zastrzyk kasy, wiadomo dieselek, oczywiście używka, a potem płacz. Nie lepiej kupić nowego kompakta?. Nie zarabiam źle, mógłbym kupić spokojnie jakieś auto segmentu premium za 60-70K, pytanie tylko na wuj mi te wydatki i tak duży samochód. Szczególnie auta VAGa mają tendencję do fajnych usterek – a to zaleje elektronikę w bagażniku (silniczki/wężyki puszczają), a to coś padnie, a to klapy itd. Zawsze jak słyszę takie historię “jak umoczyłem na samochodzie” to pewne są dwie postacie dramatu – diesel oraz okazje po niemcu. Można przecież kupić dobrze wyposażonego kompakta, lub “gołe” auto z segmentu D, ale nie ma prestiżu, prawda ?:) a zresztą, róbcie jak chcecie – Wasze pieniądze, a ja przynajmniej mam z czego żyć – i jak widzę, nie zanosi się na zmiany ;].


Nat Said:

sugerujesz, że pasek rozrządu jest niezawodny, a łańcuch nie?


DrOzda Said:

W niezbyt wysilonym silniku o niskim stopniu kompresji pasek jest niezawodnym i tanim w wymianie elementem . A już w silniku bezkolizyjnym to nie ma o czym mówić. W golfie 1.1 kiedyś poszła mi zębatka koła pompy wody – po prostu się przetarła ze starości. Wymiana i założenie paska (znaki na kołach tak wyraźne że niewidomy by wyczuł palcem) zostało zrobione w miejscu awarii następnego dnia. Ostatnie wpadki z “wiecznymi” (do 30 tys. km ) łańcuchami niezbyt mnie do nich przekonują.


SMKA Said:

Ktosiek, jak dla mnie spokojnie można przyjąć że nowy kompakt był by znacznie, ale to znacznie droższy od używanego samochodu klasy średniej mającego kilka lat. Niech będzie że obecnie kilkuletnie Mondeo kosztuje te 30-40 tysięcy złotych. Za takie pieniądze raczej nie da się kupić sensownego kompakta. No i zauważmy że w praktyce jak ktoś kupuje nowy samochód, to raczej nie wersję najtańszą z najtańszych, tylko jednak mimo wszystko odrobinę droższą. Jeśli już miał bym się czepiać, to raczej tego że sporo osób kupuje samochód klasy średniej z Dieslem zamiast z “benzyną” 1,8 czy 2,0 litra którą często można bez problemu “zagazować”


pr Said:

Faktycznie, 20 lat, pierwszego mondeo widziałem w lipcu 1993 w Czechach. Pamiętam, że szału nie było na jego widok.


SMKA Said:

No i kolejna rzecz mi przyszła do głowy (rany, ale mnożę te posty 😉 ). Otóż według anglojęzycznej Wikipedii Mondeo Mk 1 było produkowane nie od 1993r, ale od 1992r, tylko że sprzedaż rozpoczęto w 1993r. Czyli wychodzi chyba 21 lat Forda Mondeo (od rozpoczęcia produkcji). Tylko czy to prawda, bowiem w Wikipedii można znaleźć różne rzeczy, niekoniecznie mające cokolwiek wspólnego z rzeczywistością


Divi Said:

A ja miałem Escorta MK5 1.3 benzyna z 92′ roku, i choć rdzewiał jak nic innego, to właściwości terenowe wspominam do dzisiaj. A teraz mom Civica Aerodeck w dizlu.


Quattro Said:

Nat, w nowej Micrze raczej łańcuch niezawodnym nie jest 😀 w przciwieństwie do 20-letnich Sunny 😛


brazer Said:

uch… toja teraz odliczam dni gdy passacik bepiateczka stanie się jagtajmerem, uch-och, a po drodze równie ekscytująca vectra A.


SMKA Said:

No i jeszcze jedna rzecz która mnie dziwiła w Mondeo (mam nadzieję że nikt nie ma nic przeciwko moim kolejnym postom, po prostu nie tak dawno temu sporo czytałem o Fordach Mondeo :) ). Otóż dziwi mnie to że Fordy Mondeo dopiero w 2010r (tuż przed liftingiem Mk 4) otrzymały 200 konne silniki łączone z “automatami”. Mk 1 nie miał 200 konnego silnika, Mk 2 miał tylko z ręczną, Mk 3 miał 200 konne silniki tylko z ręczną, Mk 4 początkowo (do 2010r) miał 200 konny 2,5 litra z turbosprężarką tylko łączony z ręczną skrzynią. Dziwne jak na samochód amerykańskiej marki. No i w Mk 4 początkowo najpotężniejsze silniki łączone z “automatami” miały raptem 160 koni mechanicznych, podczas gdy w poprzednich generacjach najpotężniejsze silniki łączone z “automatami” miały tych koni 170. Dla porównania, już Peugeot 406 po liftingu miał V6 o mocy trochę ponad 200 koni mechanicznych (przed liftingiem trochę poniżej 200) łączony z “automatem”, podobnie było w 607 i 407 (w tych dwóch oprócz 2,9 V6 były jeszcze 2.7 HDI). We “francuzach” było zresztą odwrotnie, 407 sedan i kombi, 607 po liftingu, Renault Laguna 2, miały 200 konne V6 tylko z “automatami”, brak było skrzyń ręcznych (poza 407 coupe)


Ktosiek Said:

@SMKA
Jak ma się 30-40 to też można wybrać nowe z klimą (co prawda małe, jakieś A czy B, ale te auta wcale nie są już małe czy nie wygodne – patrz Rio, Aveo i inne) – ew dokładamy 10K kredytu i mamy Cruze’a albo Megane/Fluence (ostatnio były na nie dobre oferty).

Co do tego jakie wersje ludzie kupują – ja kupiłem najtańszą, dobrałem tylko klimę. Wyszło bardzo tanio jak na auto tej wielkości. Naprawdę nie potrzebuję pierdół w rodzaju bluetooth, jakiś pakietów stylizacyjnych i innych, no ale ja w sumie im dalej w las tym apetetyt bardziej rośnie, i rozumiem, że ktoś chce mieć np. Optimę czy Mondeo na wypasie. Trzeba tylko mierzyć siły na zamiary.

Ale jak mówię, dla mnie to w sumie dobrze, że w świadomości przeciętnego polaka audi Ax to maksymalny level prestiżu, nieważne jaki wiek, jaka przeszłość – ważne, że audi – dzięki temu jest co robić ^_^.


Szara_Wołga Said:

Bycie premium u Forda. Henry Ford w grobie się przewraca. Jeśli chcą wejść w segment premium- istnieje zdaje się Lincoln. Którego chyba każdy na kontynencie z nazwy kojarzy i sobie marki nie musi wyrabiać. Mogliby wejść do Europy, dorzucić do tego jeszcze jakiś kompakt (taki premium Focus), zaoferować go też w USA….


marekrzy Said:

Otóż nie.
Wystarczy przejrzeć rynek salonowych używanych: większość to golasy, małe silniki, i ogólnie bieda.
Tak samo jest na rynku flotowych, ale samochód po przedstawicielu to już chyba dla desperatów tylko.
I powszechne mniemanie: kupię używany od niemca, bo wypasiony.
Że ten wypas często nie działa, to już pikuś: zrobymy ze śwagrem. Albo odda się do Cytryna i Gumiaka


SMKA Said:

Ktosiek, zauważ że są ludzie których nie stać na żaden nowy samochód. Nie tak dawno temu miałem okazje brać udział w sprzedaży Peugeota 607 “na wypasie” (silnik tylko 2.2 HDI, ale mnóstwo “bajerów” łącznie z “automatem”). Samochód poszedł gdzieś za 12 tysięcy. Za taką kwotę nie da się kupić niczego nowego (no chyba że motocykl). Pytanie czy gość który kupił Peugeota będzie zadowolony. Według mnie tak, kilka lat ten 607 (kupiony jako używany i leciwy) służył i nie sprawiał problemów. Jednak ten gość który kupował Peugeota kupił samochód który kilka lat służył jako samochód rodzinny, a nie sprowadzonego z zachodu “trupa” o nie wiadomo jakiej przeszłości. Zresztą, gość podchodził sensownie i nie czepiał się tego że (dajmy na to) na masce widać odpryski lakieru po kamykach wyrzucanych spod kół samochodu (a byli tacy którzy chcąc kupić 12 letni samochód czepiali się takich rzeczy). Ogólnie rzecz biorąc, patrzeć na stan techniczny, a nie na markę. Po prawdzie, wolał bym Renault Lagunę II “królową lawet” z zagazowanym 1,8 czy 2,0 (pomijam IDE) niż złożone z kilku egzemplarzy AUDI o podejrzanie niskim przebiegu i silnikiem Diesla


Ausf. F2 Said:

Jak rozmowa dotyczy Premium i Forda, to może warto przypomnieć Premier Automotive Group, obejmującą Lincolna, Mercury;ego, Astona Martina, Jaguara, Land Rovera i Volvo, zarządzaną tak błyskotliwie, że markami uszczęśliwiono większą część Azji, Mercury’ego w ogóle zamknięto, a przy koncernie-matce ostał się tylko biedujący Lincoln…


Komisarz Rex Said:

Miałem bezynowego escorta 1.4 75KM i to był jedyny samochód, który mi się nie psuł. Co prawda palił 12 w mieście i był zrywny, jak maluch, ale oprócz dziur w podłodze nic się nie działo.


RP Said:

Mój ojciec jeździ MK2 1.6 16V + LPG z 96 roku i to auto w ogóle mu się nie psuje, a miało ciężkie życie podczas budowy :) Ma bardzo komfortowe i jednocześnie pewne zawieszenie i sporo miejsca. Ja bardzo lubię to auto. Zwłaszcza, że jest dość nowoczesne w środku i dobrze wyposażone w stosunku do niektórych konkurentów. Fakt, ten benzyniak też nie należy do demonów, zwłaszcza w kombi, ale przyspieszenie oscyluje pewnie w granicach 13s więc jednak nie 20s 😉 Z jednej strony deska jest sympatycznie miękka i to w ciekawych kolorach (granat, braż, beż), ale z drugiej strony konsola środkowa i boczki drzwi są z kiepskich materiałów. Na forach były jakieś teorie o różnych wersjach zabezpieczenie antykorozyjnego w zależności od rynku docelowego. Nawet jestem skłonny w to uwierzyć, bo to auto jest z Niemiec i co ciekawe nie rdzewieje. W historii tego auta poza eksploatacyjnymi rzeczami popsuł się jedynie włącznik świateł.

O tych silnikach 1.8 TD nie słyszałem nic dobrego. Ogromny minus wszystkich Mondeo to zderzaki-skorupy. Trudno spotkać Mondeo Mk1/Mk2 bez ubytków w zderzaku. Ja raz najechałem na zaspę ubitego śniegu i nieco połamałem skorupę. W Mondeo nie ma prawie czegoś takiego jak obtarcie zderzaka. Zderzak jest w całości albo nie. W Nexii miałem tylko jeden narożnik nienaruszony a zderzak nigdzie nie pękł. Almerą II uderzyłem przy 100 km/h w sporego zająca i nic. A Mondeo poległo na sniegu 😉


SMKA Said:

Co do korozji, kiedyś na różnych forach postanowiłem sprawdzić jak to jest z tym zabezpieczeniem Mondeo. Teorie były różne. Jedne dotyczyły wersji (że niby jedne wersje rdzewieją, inne są dobrze zabezpieczone). Inne dotyczyły właśnie rynku docelowego. Jak dla mnie może to czy Mondeo zardzewieje zależy od roku produkcji. No, ale do rzeczy. Widziałem również rdzewiejące Mondeo z Niemiec, tak więc według mnie najważniejsze jest chyba to jak był ten samochód eksploatowany przez pierwszych właścicieli. No i co by o Mondeo nie mówić, według mnie zły samochód to nie jest, ale zabezpieczenie przed korozją jest gdzieś dwie klasy gorsze od zabezpieczenie Peugeota 406. Swoją drogą, podobno problemy z korozją całkowicie wyeliminowano w Mondeo Mk 3 po pierwszym liftingu (2003r). Prawda to, czy nie


Erbest Said:

Mam podobnie negatywne zdanie o Fordach w ogólności, choć moim JEDYNYM kontaktem na żywo z Fordem był posiadany przeze mnie Polonez z dwoma litrami Forda pod maską. Jeździłem tym poldkiem przez 3 lata, nakręciłem 80 tysięcy kilometrów. I powiem tak – ten samochód praktycznie ZAWSZE był niesprawny. Cecha typowa dla Poloneza? Być może. Ale muszę dodać tylko, że w tym samochodzie psuł się WYŁACZNIE silnik. Na plus muszę jednak dodać, że mimo tego, że wiecznie się pieprzył, to jednak nigdy nie padł mi tak, żeby nie dało się do domu dojechać.


łoboże Said:

Znam osobę która ma Escorta z 89 1.8 w dieslu bez turbo. Jeździ do dzisiaj.
Znam osobę która kupiła 4 lata temu Escorta 1.8TD ghia kombi, rocznik 1998. Na starcie awaria pompy wody. Potem trochę pojeździł.
Po 2 latach zawieszenie tylne weszło w przegniłe nadwozie :) W czasie jazdy (na szczęście przy niskiej prędkości i obyło się bez wypadku).

Co do Mondeo mk3. Nie wiem jak z benzyniakami ale dwóch znajomych kupiło diesle i oczywiście wymieniali wtryski.

Nie bez powodu ta “marka” jest tania (choć i tak za droga bo przekracza cenę złomu w skupie).


Ktosiek Said:

@SMKA
Niby tak, ale jak ja byłem mały to ojciec miał malucha i musiał starczyć na nas trzech – taki Getz w porównaniu do 126P to jednak prawie mercedes i na dobrą sprawę nie widzę sensu dla którego miałbym wybrać P607 zamiast Getza – nie mówię, że Twój egzemplarz był jakiś wadliwy czy coś – niech służy jak najdłużej. Drogie samochody w zakupie (jako nowe) równa się drogie części, i drogie rozwiązania – choćby nawet to, że taki 607 ma dwa akumulatory – i całkiem rozsądnych wielkości, bodajże 44 i 72 ah. Getz to tylko samochód – moim zdaniem wystarczająco komfortowy nawet do dalekich wojaży, ale to moje zdanie. Ostatnio ustawiałem pewne audi po multritronicu, gdzie naprawa skrzyni (same części) to ok. 7,5 tyś złotych, ale całe szczęście mechanik i ja zrobiliśmy to za jakieś drobne lulz. Do czego zmierzam, to że kogoś stać na zakup auta nie oznacza, że stać na utrzymanie, ale ogólnie zgadzam się – należ,y patrzeć na stan techniczny i blacharski aut, bo naciąć się bardzo łatwo.


Ktosiek Said:

@Łoboże co do taniości marek to bywa różnie, ja naprawdę nie wiem czym się zachwycać w VałWe. W/w VW też nie ma za dobrej opinii jeżeli idzie o silniki (TSI, 2.0 Tdi… taa) a jakoś trzyma cenę. Rynek nie zawsze kieruje się logiką.


SMKA Said:

Ktosiek, ale ja się zgadzam że sporej części polskiego społeczeństwa starczył by kompakt czy nawet samochód segmentu B. Jednak według mnie większość polskiego społeczeństwa wybiera nie pomiędzy “używany za 40 a nowy za 40” tylko “używany za 15 a używany za 15”, bowiem za 15 niczego nowego nie kupi. Co do 607, akurat ten egzemplarz miał jeden akumulator, dwa były w wersjach “topowych”. Zgadzam się również że to że kogoś stać na zakup, jeszcze nie oznacza że stać na eksploatację samochodu, choć po prawdzie, wbrew mitowi, części do tego 607 wcale jakoś szczególnie drogie nie były (choć oczywiście droższe niż do kompaktów czy samochodów miejskich). Inna sprawa że ja po prostu lubię duże samochody (choć bez przesady, wystarcza mi wielkość Peugeota 406). Aha, ten egzemplarz nie był mój, choć dobrze znam właściciela i brałem udział przy sprzedaży (właściciel był poza miejscem zamieszkania). Przy czym ten właściciel 607 kupił nowego 607 (2.7 HDI, po liftingu, 2006r) i mimo potrzeby wymiany kilku elementów nie narzekał. Inna sprawa że podszedł sensownie i nie oczekiwał że kupując używany samochód będzie to koniec wydatków (zawsze trzeba liczyć się z potencjalnymi awariami)


cubino Said:

Jak ktoś chce kupić nowe auto, nie mieć zmartwień, nie wydawać jednym strzałem dużo kasy, a ma stale dochody, to najlepsza opcja staje się leasing konsumencki. Zanim ktoś mi zarzuci, ze zachęcam do wybujałej konsumpcji i nabijania kieszeni banksterom, to pozwólcie ze wytłumaczę: kupowanie dzisiaj nowego samochodu to trochę loteria. Malo zostało juz marek czy modeli, które są pewniakami jakości. Nie wiadomo, czy dziś wprowadzane na rynek TCE, TSI, DCE czy WTF nie okaże się szybko kosztowna skarbonka, stojąca non-stop w serwisie, z którym trzeba się wykłócać o naprawę w ramach gwarancji (widziałem taki przykład naocznie, dotyczył wymiany silnika w Golfie TDI po tym jak się nieborak zatarł).
A teraz w leasingu konsumenckim auto nie jest nasze, wiec i zmartwienie nie nasze. Płacimy tak naprawdę za bieżąca utratę wartości, a po 3 czy 4 latach, jeśli auto się sprawdzi, można je zawsze wykupić. Ja to widzę jako lepszą opcję niż pakowanie się w używkę za 30-40 tysięcy, w której co chwila będzie padać coś za 3 tysiące sztuka.


ytozon Said:

Źle po prostu trafiłeś z zakupem notlaufie. Mój tato miał takowego 1.8 TD przez 6 lat, był dynamiczny, około 12s do setki, palił gdzieś między 6 a 7 litrów, silnik jeździł pod koniec eksploatacji na biodieselku, który zresztą pięknie pachniał gdy jego spaliny wydostawały się z rury wydechowej. Ostatnie 3 lata był wykorzystany jako wół roboczy, ciągał przeładowaną przyczepkę tak jakby jej w ogóle na haku nie miał. Fakt, miał problem z odpalaniem, i żaden “profesjonalny” mechanik nie umiał sobie z tym poradzić, a u już następnego właściciela zrobił to zwykły domorosły mechanik wymieniając świece żarowe. On także był bardzo zadowolony z tego auta, jednakże tak na nim oszczędzał że nie wymienił paska rozrządu i cóż, Ford poszedł do piachu. Ja osobiście mam wielki sentyment do tego auto bo na nim nauczyłem się jeździć :) Jaktajmer alert dla mnie słuszny xD


Ktosiek Said:

@SMKA wszystko się zgadza, szczególnie ostatnie zdanie – z wydatkami trzeba się liczyć, ale pewnie to co wymienił Twój kolega to po części standard (coś w zawieszeniu, rozrząd i może ATF), więc powiedzmy, że ujdzie i miejmy nadzieje, że będzie zadowolony. Co do przedziału 15K – patrzyłem na allegro i jest za 17 oraz 18K A4 z multitronikiem 8-). Do czego zmierzam, rozumiem, że ludzie najczęściej kupują auta tanie bo nie mają $ – ok. Nie mogę natomiast zrozumieć po co pchać się na minę kupując auto które w momencie zakupu kosztowało np. 200-300-400 K zł i łudzić się, że “magiczna moc marki” 😉 uchroni nas przed wydatkami. Dla ludzi z 15K w kieszeni auto na wypasie z automatem to, moim zdaniem, gra w rosyjską ruletkę. Mierzyć siły na zamiary, ew “nie bądź Pan rura i nie pękaj Pan” (czyli płacz i płać) 8).

A co do głównego wątku, Ford jest mocnym autem i tyle. Kolega ojca w tym roku oddał 21 albo 23 letnią Sierrę 2.3D – przebiegu nikt nie znał, ale pewnikiem powyżej 500 000. Nie mówię już o pewnym Smaxie którego miałem okazję serwisować – ok. 420K przebiegu i według właściciela pokonał ten dystans bez awarii. Nawet w tych starych escortach czy innych, rzeczy takie jak osprzęt wydają się wieczne – naprawdę, nie kojarzę kiedy robiłem alternator czy rozrusznik w escorcie/mondeo. Najczęściej psuje się zacisk na oczku od alternatora (wilgoć go zżera).


Waśka Said:

Silniki w Mondkach są lepsze i gorsze, podobnie jak w VW. Nie ma co generalizować na ten temat…


SMKA Said:

Aha, co do tego Mondeo 1.8 TD z którym miałem do czynienia. Była raz sytuacja jak po zmianie paska rozrządu nowy pasek pękł, bowiem podobno nowy pasek był od nowości w złym stanie. Silnik dało się naprawić, choć oczywiście zawory pogięło. Na szczęście pasek pękł po długiej trasie w pobliżu miejsca zamieszkania, tak więc można powiedzieć że pasek miał dobre serce (mógł pęknąć w środku trasy na jakimś pustkowiu) 😉


SMKA Said:

Ktosiek, tekst “Ford jest mocnym autem i tyle” to trochę slogan. Jak dla mnie na przykład od Mondeo Mk 1/2 znacznie bardziej “wieczny” jest Peugeot 406, przynajmniej “buda” nie powinna zardzewieć. Zresztą, nie tak dawno temu był do sprzedania na pewnym znanym serwisie aukcyjnym 406 z przebiegiem 700 tysięcy kilometrów. No, ale do czego zmierzam. Że z tekstów innych uczestników tej dyskusji widać że jednak Fordy takie mocne wcale nie są. Co do kupna używanego samochodu luksusowego za niewielkie pieniądze. Zgadzam się że to trochę ruletka. Jednak ten 607 na szczęście to trochę “pseudo luksus”, tak więc nawet doprowadzenie tego 607 z 2.7 HDI do dobrego stanu nie kosztowało fortuny, a tam wymieniono naprawdę sporo rzeczy, pisałem o tym w innym wątku (naprawa skrzyni Aisin AM6, naprawa układu chłodzenia, sterowania szybą od strony kierowcy, nowe serwo hamulcowe, naprawa alternatora, jeszcze coś by się znalazło). Inna sprawa że ten właściciel nie musiał zrezygnować ze spożywania jedzenia aby naprawić skrzynię biegów 😉


Ktosiek Said:

@SMKA i właśnie o to chodzi – natomiast, przyznasz sam, 15-20K to cena w zasięgu przeciętnego Kowalskiego. Dajmy mu jeszcze 3-kę dzieci, niech państwo ma 😉 – i jakoś nie widzę go ani robiącego skrzyni za 7,5 kafla ani nawet tego wariantu za 3 z hakiem – no chyba, że po paru miesiącach oszczędzania.

A co do Fordów, zobacz te w kraju Wuja Sama – sporo jest Ecoline’ów z przebiegiem milionia… mil – ok, być może szybko rdzewieją, ale jak ktoś zjeżdża autem milion sześćset kilometrów to rdze ma gdzieś, bardziej martwi się o to, by auto się nie rozleciało ;]. I tak samo jest z azjatyckimi autami – blachy maja słabe, ale za to mechanika jest conajmniej dobra – nie wytrzyma co prawda tak dużo, jak duże V, ale wystarczająco długo by go mile wspominać.
A co do Fordów w europie, jak mówię – mama ma, naprawdę z tą Fiestą nic się nie dzieje – sam jestem w szoku ;). Moje doświadczenia z innymi opisałem – owszem, 2.0 TDCI na Delphi to padaka, ale kto jeździ dieslem 8). Ostatnio miałem natomiast Kugę 2k9, problem z ładowaniem – przebieg 200K, to co mnie urzekło w tym aucie, mimo diesla to cisza. Decybele rosły tylko do 1500 obrotów, potem jednostajny szum. Aha, altek w tej kudze po prostu się zużył, ale na 200K to chyba nie jest źle – na pewno lepiej niż wyjście korbowodu bokiem czy jakieś inne niespodzianki TDI/TSI.

Aha, nie wiem, czy ktoś to napisał, ale FORD jest amerykański i basta – niech nikt czasem nie mówi, że Ford jest niemiecki bo dostaje białej gorączki ;].


SMKA Said:

Bez urazy, ale to że z Fiestą Twojej mamy nic się nie dzieje to taki sobie argument. Pewnie dało by się znaleźć takie Fiesty z którymi sporo się dzieje. No i nie twierdzę że Fordy to złomy, po prostu uważam że takie samochody jak Sierra czy Mondeo nie wyróżniają się jakoś pozytywnie czy negatywnie na tle innych samochodów podobnych marek. Ot, wspomniany 406 z przebiegiem 700 tysięcy (silnik HDI), ale nie mam zamiaru twierdzić że Peugeoty to jakieś nie wiadomo jak odporne samochody na wielkie przebiegi. Co do ciszy Diesla, akurat dzisiaj to nic nadzwyczajnego (607 z 2.2 HDI też był cichy choć był z 2001r). Przy czym ja tam lubię “Francuzy”, ale to na takiej zasadzie że kiedyś byłem przekonany że to złomy, ale 406/607/Megane I wyleczyły mnie z tego podejścia, natomiast nigdy nie brałem na serio twierdzeń że Fordy są złe. Zresztą. któryś raz z kolei pisze że chyba jednak przeciętny Polak prędzej kupi Forda niż “Francuza” (sam tak kiedyś bym miałem, dopóki nie przekonałem się do francuskich samochodów). Aha, naprawa skrzyni kosztowała jakieś 4 tysiące, na szczęście Aisin AM6 (TF-80SC) jest bardzo popularny


brazer Said:

nigdy, ale to nigdy w historii złomnika nie było tak wielu tak przeraźliwie nudnych komentarzy.


Qropatwa Said:

@Kosa
Z tymi podłużnicami z tyłu w ostatnim Escorcie to święta prawda. Dziadek tym śmiga i kiedyś już mu je spawali.
@pecet
Dobre! Powinieneś dostać jakąś nagrodę od złomnika za ten komentarz.


cubino Said:

@brazer
Jak by były o maździe, to byś nie narzekał… czekaj, a mazda to przecież też ford 😛


brazer Said:

@cubino
słaba prowokacja, postaraj się bardziej


Ktosiek Said:

@SMKA francuzy też poważam, chociaż Peugeot/Citroen są dziwne – najbardziej podchodzą mi renówki, i pod względem serwisowania i ogólnie jako samochód.


miałem forda dwa razy-pierwszy i ostatni, to był escort ostatniej generacji, ale przed wszystkimi liftingami, 91 ‘ ,miał wtedy 11 lat, rdzy nie dało się ogarnąć , silnik pracowal na trzy gary, nic nie dała wymiana świec, okazało się , że krzywki na wałku rozrządu na pierwszym cylindrze starły się tak,że były okrągłe, awarie elektryki, kiedyś go wstawiłem do garażu , żeby zrobić porządek z rdzą, po kilku tygodniach spawania poddałem się , pociałem parcha flexą i kupiłem golfa dwójkę. A o ibizie 6K złego słowa nie powiem- mam taką teraz, ojciec był pierwszym właścicielem ma 15 lat i 270 000 przejechane, od czasu do czasu konserwuje profile zamknięte woskiem w sprayu i nawet nie gnije, mechanika prosta, zawieszenie niezniszczalne, gorzej z silnikiem, ale ojciec lubił jeździć powoli na wysokich biegach i musiałem wymienić pierścienie i prowadnice zaworów.
Dla mnie najważniejsza jest blacha, przy mechanice mogę i lubię się pobawić, ale blacharki robić nie lubię, a fordy blachę miały i mają nadal słabą niestety


Demon75 Said:

@brazer – nudny samochód, to i komentarze nudne….ziew…sam nie wiem co napisać 😉


koza Said:

Mondeo to nie jest zwykły szajs, to jest auto-symbol: http://en.wikipedia.org/wiki/Essex_man#Mondeo_man
Czytałam (Kate Fox, “Przejrzeć Anglików”), żę aspirowanie do posiadania Mondeo jest postrzegane jako przynaleźność do konkretnej klasy, takie trochę skarpetki do sandałow.


SMKA Said:

Krosiek, ja tam mam jednak wrażenie że Peugeot i Citroen mimo wszystko w wielu przypadkach (no dobra, może nie tak wielu 😉 ) robił lepsze samochody od Renault. Przykładowo wolał bym Peugeota 406 od Renault Laguny I, co prawda Laguna I jest niezła, ale szanse na to że zardzewieje są jednak większe niż w przypadku 406. Lagunę II mógł bym kupić w jakiejś prostej wersji z “zagazowanym” silnikiem benzynowym, ale chyba jednak Peugeot 406 i 407 są lepszymi samochodami, szczególnie w wersjach z Dieslami (choć 406 wypada słabo w testach zderzeniowych względem Laguny II). Laguna III to dopiero 2007r, choć rozważył bym jej zakup względem późnego 406 czy 508


parvuselephantus Said:

@brazer
Właśnie ;/ Dawno nie zdażyło mi się zrezygnować w połowie komentarzy ;(


rozynant Said:

jako ujeżdżacz firmowego mondeo 2010 1.8tdci stanę okoniem, czyli w obronie, bo raz, że się nie psuje (tyle, że zamarzła raz skrzynia przy 20Tkm, bo ten typ tak ma i, że kopci na czarno przy cofaniu/ruszaniu – bo ten typ tak ma), ale serwis, w porównaniu z serwisem ASO Toyota (o mój bosche) to cywilizowani i połapani ludkowie. Ale też – szwagier ujeżdżał nieśmiertelnego escorta ’96 16B bez gazu i w kałuży pękł mu silnik i co lepsze – dopiero 7 (siódma) wymiana spowodowała, że znowu jeździł.. no ale ten typ tak ma….


syreniarz Said:

kadett też jest taki super awaryjny? właśnie mija mi 20 000 autem któremu mija na oko pół miliona i co moge powiedzieć:

-padł mi alternator (zwarcie od urwanej korozyjnie masy)
-przerdzewiały mi przewody hamulcowe i wymieniałem klocki, ale to sie chyba nie liczy
-padła mi trzecia pozycja stacyjki i pale z przycisku.
-spalił mi sie wentylator przy przejeździe przez kałuże o głębokości 40cm
-nie kontaktuje elektrozawór od gazu, co skutkuje koniecznością zapalania go każdorazowo z otwarciem maski i zapinania kabla pomiędzy biegunem dodatnim akumulatora i elektrozaworu.
-z powodu korozji odpadł mi zderzak i tłumik
-zaciął mi się zamek w tylnej klapie, bo się plastik ukruszył.
-urwała się linka od otwierania maski.

reasumując auto zepsuło się jeden raz, czyli wtedy kiedy umarł mi altek. I wtedy nie moglo się już nawijać kolejnych kilometrów, aż do szybkiej naprawy polegającej na wsadzeniu alternatora z trabanta. I działa do dziś, aczkolwiek musze jeździć bez świateł, bo nie mam ładowania.

Czasami cierpliwość, w szczególności do auta, nie jest cnotą. Mi praktycznie nic nie przeszkadza.


@ SMKA – moja mama też miała Fiestkę, już zresztą pisałem o tym. Poprzednia generacja, rocznik 2004, silnik 1.25 16V. Bardzo sympatyczne, udane jeździdło a do tego bardzo fajne w prowadzeniu. I niezawodne. Od nowości przez 7 lat eksploatacji praktycznie nic. Generalnie polecam każdemu, kto szuka auta tej klasy za 10-15 tysięcy.
A 406 uważam bardzo, zaś testy EuroNCAP nie są dla mnie wyznacznikiem.
@ tylko_TDI – oczywiście, Folcwagen na przykład. Albo Ferrari.


jestepando Said:

drodzy wszyscy komentujący: “plural of ‘anecdote’ is not ‘data'”


kmito Said:

@Garwanko
Dawaj namiary na żelazo z twojej bajki.
Szukam tylnonapędowca, z automatem im starszy tym lepszy, im wiekszy tym lepszy.
Ideał sześciocylindrowa benzyna V-ka lub rzędówka.
Pozdrawiam


brazer Said:

@jestepando
no wreszcie ktoś to powiedział, ale ludzi i tak nie przekonasz – “ja takiego miałem i się nie psuł, więc to jest świetny model”, tia…


Mikael Said:

Myślę, że do cyklu jaktajmer alert idealnie nadaje się Citroen C15.


Ktosiek Said:

Brazer, no to jak tak to w takim razie VW to istne DEUS EX MACHINA, przecież wygrywa tyle statystyk i rankingów 😉 – nie będę mówił o spisku bo nie wiem czy jakiś jest, ale wszsytko zależy od tego co badamy – można pewnie tak ułożyć ranking by syrena wygrała z s klasą.

Natomiast musisz przyznać, że konstrukcja silników TDI i TSI kryje różne słabości 😎 albo wszyscy powariowali, pokupowali różne golfy, polo czy inne VAGowskie przaśności potem hejtują na VałWe :[.


a ja kupilem kiedys fieste mk3 za 100 zl bez aku i bt naprawilem rozrusznik a raczej kabel do rozrusznika i jezdzilem prawie rok bez jakiejkolwiek usterki ale to bylo 1,3 na popychaczach no i w benzynce


klucz Said:

Mam escorta z 2000r benzynowego (od nowości w rodzinie) i w prawie nic się mechanicznego nie zepsuło a jeżeli już to z zaniedbania (pompa wody). Natomiast rdzewieje na bogato. Także opinie o śrubach mogę potwierdzić. Najbardziej wkurza mnie w nim hałas przy większych prędkościach. Tak więc niestety złomnik wybrał egzemplarz adekwatny do swojego tytułu.


vlad Said:

Ta… dodam jeszcze samorzkladajace sie zderzaki i zachodzace zolcia reflektory. Pozniej bylo juz tylko lepiej: MkII – ABS na ‘pralce’ przed skrzyzowaniem pozbawial auto hamulcow a ruszenie dizlem wymagalo cyrkowych umiejetnosci, MkIV-tu juz nie mialem zdrowia wiazac sie na dluzej poza jazda testowa: halasliwy dizel (wszyscy kopali VAG za pompowtryskiwacze wtedy) ale kultura pracy tego klekota byla gorsza niz AFN VW, skrzynia biegow jak z auta miejskiego z generatorem losowym biegu, moze wejdzie 3 a moze 5 a moze tylko pozgrzyta zebami.

Nazywam sie Błąd. Dżejms Bład i jeżdżę Mondeo.


tata Said:

Jedyny ford jakiego kiedyś chciałem mieć to był ostatni model Taunusa. I na tym koniec. I kropka w tym temacie.


czarnykurczak Said:

Mój ojciec ma fiestę z chyba 99 roku. Super samochód projektowany chyba dla psa. Człowiek normalnego wzrostu (188cm) nie znajdzie sobie w nim wygodnej pozycji. Poza tym wku*wia mnie w nim wszystko, nawet dźwięk zamykanych drzwi (brzmi jak kopnięcie w pusty metalowy kosz) a i ficzer szwaby w nim zamontowały ciekawy: otóż raz na jakiś czas fordziuchna stwierdza “nie jadę i ch*j, pier*l się. Żaden mechanik nie wie o co chodzi a samochód jak mu przejdzie foch to jeździ dalej normalnie.


LiveLetDie Said:

…i dlatego panom z capri.pl należy się szacunek. Dziękuje


Misiek Said:

Panie Złomnik przyznaj Pan że 2.0 to jest w tym modelu silnik zacny. Ile razy słyszałem “ford gufno wort” i się nie zgadzam. Oczywiście fabryczny wydech dawno się rozpadł i gumy w zawieszeniu prawie co dwa lata musowo zmieniać trzeba, oraz te plastiki w kratkach nawiewu łamia się od samego patrzenia na nie Ale wygodnie się w nim jeździ, klima działa i dobrze się prowadzi tak więc nie jest tak źle.


pr Said:

Wow, 240 na liczniku.


kdc Said:

A ja do Mondeo mk1 mam sentyment :). Od paru lat mamy takowego w rodzinie (1.6 benzyn, kombi) i nigdy nie było z nim większych problemów, a do mechanika auto trafiało z pierdołami z dwa albo trzy razy w roku. Na liczniku ma jakieś niecałe 200k i pewnie jeszcze trochę pojeździ. Auto z 96r, a nadal odpala “od strzała”, jeździ w najlepsze i nie chce zdechnąć, choć traktowane jest użytkowo ;). Owszem, rdza już jest, silnik głośny i czuć jak się jedzie, że swoje lata ma, ale na prawdę nie mogę złego słowa o tym aucie powiedzieć :). Fotele miękkie i bardzo wygodne, wszystkie przyciski i pokrętła działają jak trzeba, nadmiernego trzeszczenia plastików nie odnotowano ;p.


gehazi Said:

Napuściłeś na Fordy tych nieszczęśników przedemną.Pójdą teraz na miasto i będą się bawić jak “Francuzi z przedmieścia” .


markus Said:

Z europejskich Fordów uważam tylko Escorta Mk. I i Mk. II.


Waśka Said:

@Ktosiek ma rację. Ten kto kupuje używanego przechodzonego “nowoczesnego” diesla sam jest sobie winien. Ile razy to na złomniku było pisane, żeby nie robić takich bzdur? Wiadomo, że takie wozy spuszcza się gdy dalsze naprawy są nieopłacalne.

@SMKA
Alternatywą dla zajeżdżonych w trupa TDi wcale nie jest wóz z salonu. Kupuje się solidną, mało wysiloną benzynkę, gazuje się ją (albo i nie, wedle gustu) i tyle. Potrzeba posiadanie TeDeika za wszelką (a najlepiej jak najniższą) cenę to jakaś mania.


Tomasz Said:

Ładne pierdzielenie typu – jak pierwszy raz zobaczyłem Mondeo, to szału nie było blablabla…Trolling bez sensu,

Tak, jak ktoś pierwsze mondeo zobaczył w 2004 to na pewno. Ja jako (chyba) równieśnik Tymona pamiętam w 93 pierwsze mondeo w moim mieście, czerwony sedan z korbkami szyb, robił robotę jak wściekły. Wokół demoludy, polonezy caro, golfy I i II, kadetty łezki, koledzy roczniki młodsze jak 88 powinny sobie nieco zwizualizować.

Takze gazetowa premiera w Auto International (czy też w Auto Motor Sport już) była udana. Do porównania mondeo dostało liftingową Vectrę A i pierwszą Primerę. Nie muszę dodawać jak na ich tle wyglądała ta bryła nadwozia i jaki był wynik testu.


Michalalal Said:

Mialem escorta 1.8D… To dopiero byla akcja.. Nigdy wiecej ford…..
Masz racje wykonanie tego samochodu to byla jakaś kpina… Wszystko tandetne i by utrudnić kowalskiemu życie….

Korozja, zawieszenie ktore sypało się w oczach, maly przebieg bo w zime stało (nie odpalało) :)
No ale ludzie czemu się dziwicie ? ????
Fordy miały licznik do 99 000 tyś kilometrów i szrot !!!! Taka prawda.
W samochód co kilkaset kilometrów trzeba było wkładać kilkaset złotych.
To nie tak że coś się zużywało z czasem. Tam po prostu wszystko było zużyte i źle skonstruowane od nowości. I zepsuć się mogło wszystko w każdej chwili heh

A piąty bieg w 1.8D był tylko do utrzymywania stałej prędkości 😉
No ale fordowi trzeba przyznać, silniczek był jaki był ale jadł wszystko co mu się wlało. Jak już zagadał, to klepał.

Na temat tego auta to rozmowa na dłużej.


SMKA Said:

Waśka, ja nigdy nie twierdziłem że należy kupować zajeżdżone TDI, wręcz przeciwnie, uważam że rzędowa czterocylindrowa benzyna z gazem to obecnie najlepszy sposób na tanią jazdę, a benzyna o pojemności 2,0 litra jest w stanie spokojnie napędzać samochód klasy średniej


djdeejay Said:

A ja mam już drugiego MK1 (najpierw 94r 2.0 16V, teraz chwilowo 96r 1.6 16V i chyba mam szczęście że trafiam na dobre egzemplaże i/lub mam dobrego mechanika – nie narzekam, jest wygoda, fajne autko, a limanowską “siekierę” bardzo często pokonuję.

Po 2 autorze – jeśli przedachowałeś mondziakiem i piszesz tutaj, to znaczy, że jednak Mondeo jest w pewnym stopniu bezpieczne – nic CI się nie stało, bo nie napisałeś o uszczerbku na zdrowiu.

P.S. – bicie przy hamowaniu w MK1 spowodowane jest zużytymi bębnami z tyłu – w obydwóch to przerabiałem :)


Andziasss Said:

Fordy miałem dawno: Fiestę’79 w 1990-91, Escorta’81 shooting brake z chłodnicą od żuka w latach 1991-92, Sierrę kombi’ 86 jakoś 93-94 i Scorpio V6’89 95-96. Wszystkie wydawały mi się wtedy stare, więc zmieniałem. Nie były awaryjne albo uciążliwie. Kiedyśmoja Fiesta’79 funkcjonuje do dziś w okolicy mojej roboty i to jest urzekające – nie zmieniła się ani trochę. W międzyczasie tamtejszym użytkowałem także niemal nowego Fordwagena Galaxa i to była straszna laksa w porównaniu z pojazdem Prarie II, który był rewelacyjnie niesamowity i za nim tęskniłem długo. Mondeo wypożyczaliśmy w 93 – 95 roku w Niemczech służbowo i były tak nowe, że od magnetycznych tabliczek z logo eventu odbarwiał się lakier! Musi, że jakieś czary. Sama jazda lżejsza niż Sierrą, ale plastikowa taka. Nie wpadłem jednak nigdy na pomysł mania Mondka. Zbyłem z rozpędu to kanapowe Scorpio na giełdzie i wróciłem do domu kupioną za ułamek kwoty Campagnolą stając się koneserem Papamobila z siedmioma wałami. Era Forda się skończyła raczej bezpowrotnie.


Mr.B Said:

Witam.Chciał bym wtrącić kilka słów ode mnie na temat tego iż modelu samochodu.
Osobiście posiadam 1.8td z 1999r,-ku co prawda 2 razy wymienialem uszczelke glowicy, oraz sprezyny, plyny itd.
Moim zdaniem samochód jest najlepszym wyborem w PRZEDZIALE CENOWYM nie zaleznie czy to mk1.,2 3, czy tez 4.. auto jak na swoja cene robi wrazenie z jazdy wygody komfortu spalania itd…
W podobnej klasie widzialem kiedys golffa 3 lecz mialem 2 szt i okazaly sie gorsze niz moje mk1 i mk2 .
OK bnadkola progi poddaja sie korozji- ale to normalka, z tym trzeba walczyc ..

POZDRO dla wszystkich posiadaczy fordzików..
Aha i pamietajcie DIESEL musi dymic!:)


Robert Said:

miałem okazję jeździć mondeo mk2 i mk3, zupełnie mi się nie podobają te samochody.

Co innego mój Focus mk1 <3 Focusa polecił bym każdemu z czystym sumieniem.


Michał Said:

W starym dieslu jak się wymienia pasek rozrządu (używając blokad), to należy też ustawić pompę wtryskową. Wtedy nie ma problemów z odpalaniem w zimie. Ale w Polsce mechanicy nie uznają tego typu rzeczy, tylko zaznaczają sobie pisaczkiem punkciki na kołach rozrządu i potem takie są właśnie problemy z silnikiem.


Nie twierdzę, że Fordy są hiperbezawaryjne (totalny bullshit, na mojego poszło w ostatnim czasie jakieś 1500 złotych na naprawy), ale tak czy owak mamy w rodzinie dwa Mondeo i zastanawiamy się jeszcze nad czymś. 😛

Co do zapalania diesla 1.8 D/TD w zimie – jeden gość na forum Ford Club Polska wyprowadził sobie w kabinie przycisk, którym… ręcznie grzał świece. Uznał, że fabrycznie po prostu grzeją one zdecydowanie za krótko, więc wciska sobie guzik na ile tam chce, i odpala mu od kopa…


bukans Said:

Sądecki koneser 😉


Jjash Said:

Słuchajta, no, Złomnik. Pieprzycie głupoty. Zjechaliście auto, bo taki egzemplarz kupiliście. A kupiliście taki, bo byliście młodzi i głupi. Miałem w swych życiu kilka fordów i złego słowa nie powiem. I każdym jeździłem lat kilka i rozstawałem się z nimi z żalem. I żadne mi tam plastiki nie szurały i nie odpadały od deski. Taki żeście egzemplarz jakiś szemrany kupili. I jako nowobogacki, tak Was pokarało. Partia Was pokarała, choć nie manualnie. A musicie wiedzieć, że słuszną linię ma nasza partia. I jedyną. Zatem przestańcie psioczyć, ino się do polskiej myśli technicznej przenieście, zanim partia Was przeniesie. Tak, wiecie, z własnej woli musicie. No!


notlauf Said:

Dawno się przeniosłem do japońskiej myśli technicznej, a w Fordy wbijam to co wiesz.


Aremberg Said:

Nazywanie Mondeo I jaktajmerem to profanacja motoryzacji… oh, wait!
Ale serio, miałem styczność z mk2 i ogólna jakość wykonania tego auta pozostawia sporo do życzenia, mk jest całkiem w porządku, byle nie wczesny. A mk1 wygląda jak znudzony życiem, trochę przydeptany dorsz, z żółtymi ślepiami po latach toczenia się w dźwiękach chrupiącej rdzy. Przetopić je wszystkie, chociaż nie – można zostawić kilka liftbacków mk2 – coś w sobie ma ta linia nadwozia, taki 90s niu edż. A ode mnie proszę jaktajmer alert dla Fiata Marea sedan.


KGB Said:

noPb po 3.29pln i ON po 2.38pln to były czasy… gdy kupiłem Caro+ 1.6 z LPG ,a LPG było po 1.15pln,
ale się jeździło 😀
Mondeo takie złe nie jest,materiały wnętrza w GHIA całkiem przyzwoite, ale jakoś lepiej mi leży Laga czy 406


Cooger Said:

To auto jest tak nudne, że chyba nie da się o nim napisać ciekawego artykułu. Przyznam, że część tekstu przeskakiwałem… Napisał to użytkownik Mondeo Mk ileś tam – jeżdżę nim ponad rok ale tych cyferek nie opanowałem, takie to interesujące!


egon Said:

To auto sprawia kiepskie wrażenie, tak jakby to był trochę lepszy polonez… Jak jest w dobrym stanie to przyspiesza dobrze i mało pali, ale ma dziwne odgłosy z silnika, nie chce zapalać, leje masakrycznie olejem zewsząd!!! Awarje boostera są na porządku dziennym, a największą tajemnicą tego auta są właśnie te bijące hamulce… Zawieszenie jest proste w naprawie i tanie, ale niekomfortowe, nietrwałe…


Lotsky Said:

a i do wszystkich znawców. mondeo mk2 to mk1 tylko po liftingu – mechanicznie to samo.


jaws Said:

Wpis w stylu- miałem kiedyś dziewczynę-była zła- dziewczyny są złe- będę gejem. Nie ma złych aut- są złe egzemplarze 😉
Co do fordowskiego 1.8 TD i innych jego wariacji-owszem- zaoliwiony osiołek.


bobbik Said:

@jaws masz rację. Ja nie jestem fanatykiem marki ale lubię taniość więc mam aktualnie 8-go forda i to właśnie Mk I 1,8 td i większość wad opisanych przez Notlaufa nie występuje. Oczywiście nadkola z tyłu gniją i rakieta to to nie jest.


bobbik Said:

Większość opinii to mity. silnik nie pali zimą bo po wymianie paska rozrządu trzeba zapłon na pompie idealnie ustawić.A poza tym pompa lucasa lubi cieknąć co powoduje że zimą rozładujesz aku zanim zaciągnie spowrotem paliwa. Co do odkręcenia sanek to od strony podłogi dojście do nakrętek jest.
Uszczelniacz wału niestety trzeba nabyć w serwisie bo zamienniki nie wiedzieć czemu ciekną.
Idiotycznie jest umieszczony intercooler oraz napęd wspomagania od pompy wtryskowej. Ciekawe co piszesz notlauf bo centralny zamek jest właśnie wyjątkowo długowieczny, a deska i jej mocowania dość solidnie zaprojektowane i raczej nic nie trzeszczy.


Kud Said:

Ależ oczywiście, że są złe auta. Mondeo mk I/II jest tego przykładem. To jest auto wykonane jak najniższym kosztem, co odbija się nawet w jego cenie na rynku wtórnym. Jest jednym z najtańszych samochodów o podobnych gabarytach. Opinie to nie żadne mity, tylko szara codzienność, która dotyka większości użytkowników tych wynalazków. Czasem się komuś trafi szczęśliwszy egzemplarz, albo ktoś już miał kilka tych aut, więc skutecznie eliminuje wady konstrukcyjne i montażowe.
To może jeszcze trochę o wadach i idiotycznych rozwiązaniach, w podpunktach na przykładzie 1,8 TD – nie tylko mojego byłego (część się powtórzy i rozwinie):
– tylne łączniki stabilizatora (szumna nazwa śruby, plastikowej tulejki i dwóch gumek) rozpadają się szybciej niż gospodarki socjalistyczne;
– odkręcenie lewego wahacza wymaga uniesienia silnika;
– wymiana lub naciągnięcie pasków klinowych wymaga docięcia klucza imbusowego, połamania sobie rąk i ogólnie rzecz biorąc wyczucia proktologa;
– uszczelki tylnych świateł parcieją, co powoduje zalewanie bagażnika. Zamienników brak;
– gnije na potęgę ze wszystkich stron;
– centralny zamek działa w cały świat, ale generalnie im zimniej, tym gorzej;
– szwy tapicerki rozłażą się na widok pasażerów;
– końcówki kabli od układu podgrzewania zrobione są w tak monumentalnie głupi sposób, że opór między przekaźnikiem a świecą potrafi wynosić nawet 50 Ohmów (tam są stalowe połączenia, które zwyczajnie rdzewieją);
– ręczna pompka paliwa lubi nałapać syfu pod membranę, przez co zawór zwrotny się nie domyka i przez noc układ paliwowy się zapowietrza, ponieważ ropa powoli wraca sobie do zbiornika;
– precyzja działania cięgien gazu, cięgna Bowdena przypomina nieco konstrukcje z kreskówki The Flintstones;
– ilość operacji, którą trzeba wykonać, aby wymienić rozrząd w tym topornym ośmiozaworowym silniku, przypomina nieco leczenie migdałków przez odbyt;
– wężyki od spryskiwaczy istotnie mają tendencję do zagniatania się, załamywania, układania się w taki sposób, jakiego nie przewidział producent;
– prześwietna konstrukcja wlewu paliwa sprawia, że na każdym nieco szybciej pompującym dystrybutorze pistolet będzie odbijał;
– przełączniki elektryczne padają w losowej kolejności bez wyraźnych przyczyn;
– precyzja wybierania przełożeń przywodzi na myśl mieszanie szczotką w sraczu;
– we wnętrzu wszystko się trzęsie jak w starym Ikarusie. Solidnie mocowaną deskę to ma 124. Nawet kiedy odpalałem go na 3 z 6 garów, to nie trzęsło się w nim wszystko tak bardzo jak w Mondeo w normalnych warunkach;
– ogólnie rzecz ujmując jakość materiałów wykończeniowych nie odpowiada standardom epoki – praktycznie dowolnie zalosowane auto z tego segmentu ma milsze w dotyku, trwalsze, lepiej dopasowane, mniej podatne na pęknięcia materiały wnętrza;
– listą wyposażenia dodatkowego, która może czasami odwrócić wzrok od konkurencji, nie należy się przejmować – i tak wszystko się szybko zepsuje;
– klimatyzacja jest mało wydajna – w dużych upałach sprężarka nie pracuje wystarczająco intensywnie, jeśli spokojnie toczymy się w korku – musi dostać trochę obrotów;
– silnik jest na tyle słaby, że sprężarka klimatyzacji skutecznie pogarsza przyspieszenie;
– silnik ma dramatyczną turbodziurę – do chwili załączenia sprężarki (ok. 2000 obr./min.) nie da się tym jechać. Potem też nie należy się rozkręcać z oczekiwaniami, ponieważ powyżej 3500 obrotów silnik generuje wyłącznie coraz większy hałas;
– samochód ma taką ciekawą przypadłość: czasami lubią się zapiec nakrętki od kół na szpilkach, co prowadzi do obrócenia szpilki w gnieździe i koło można zdjąć tylko rozcinając nakrętkę. Radzę wozić ze sobą przecinak, dobry młotek i zapasowe nakrętki (no ewentualnie polecam smar ceramiczny do montażu wtryskiwaczy – dobrze zapobiega zapiekaniu);
– przednie tarcze lubią się w nim pokrzywić bez wyraźnego powodu (niezależnie od marki)
– …
tak na szybko tyle sobie przypominam, ale lista radości jest dłuższa. Sierra to był przy tym wóz absolutnie bezawaryjny. Nadmieniam, że silniki 1,8 w Sierce nie miały jeszcze dyszy natryskującej olej na denka tłoków, więc w tym konkretnym przypadku istniał dodatkowy problem ze smarowaniem i chłodzeniem ostatniego cylindra.

W sobotę nawet miałem okazję jechać mk I w wydaniu taksówkarskim. Pytam jak się sprawuje i takie tam. “Bardzo dobrze, prosze pana, bardzo dobrze”. Od soboty wiem, że silnik gasnący przy każdym hamowaniu to jest “bardzo dobrze”.

Mogę na koniec dodać, że w swoim i tak nie miałem części typowch wad – silnik nie miał wycieków oleju (i nawet go nie żarł – między wymianami ubywało może ze dwie setki), pompa była szczelna. Mimo tego wciąż uważam ten samochód za jeden z najgorszych paździerzy, jakimi miałem okazję jeździć. Nawet toporna Astra I 1,4 8V z gazem montowanym przez niewidomego wielbiciela zapętlania przewodów była lepsza. Pod każdym względem.


Grzesiek Said:

Rany, deko mi suabo jak czytam opinie kogoś, kto RAZ jechał zdezelowanym Mondeo, w dodatku dogorywającym w agonalnych drgawkach, a potem pisze, że to TAKI rzęch. Posiadam MKII czy tam MKI po liftingu. Zrobiłem 100 tys. km na LPG. Auto nie zużywa oleju w ogóle, przy 300.000km na blacie słychać już przy chłodnym poranku jak trochę klepią hydrauliczne popychacze, po paru minutach przestają. Rdza atakuje końcówki progów i odrobinę nadkola z tyłu. Środek nie jest w ogóle zniszczony. To jest mega trwałe auto, przez te 100 tysięcy wymieniłem w nim amortyzatory, sprzęgło, cewkę zapłonową, tarcze, szczęki hamulcowe i końcówki drążków. Cenowo jest bardzo przyjaźnie dla kieszeni, nigdy też nie zesrało się nic tak, żeby nie dojechać do domu. Dlatego sądzę, że te traumatyczne historie z sypiącym się na potęgę Mondeo to raczej przypadki z zylionem przebiegu, mega zaniedbaniem serwisowym i naprawami pod szyldem najtańszego Cytryna i Gumiaka na częściach ze szrotu. Generalnie – jak kto dba, tak ma, o.


EmEsZet Said:

Hmmm, ciekawostka. Ja miałem Focusa I FL 1.6 16v rocznik 2002 i przelatał prawie 140tys bez absolutnie żadnej awarii. No ale to chyba nieco inna epoka w wydaniu Forda.


Kud Said:

Tak sobie czytam niektóre komentarze i chyba zaczynam rozumieć dlaczego w polskich ogłoszeniach samochody nie mają wiele więcej niż 200.000 km przebiegu.


devdd Said:

pff.. 1.8td, ja miałem wypasa, 2.0 PB z LPG LandiRenzo, naped na 4 łapy, i inne cuda. Byłem szczęśliwy gdy pozbyłem się tego auta (starszy japończyk – mitsu sigma, po prostu rozpie.. FORDa w każdym aspekcie). Po tym doświadczeniu powiedziałem sobie : nigdy Forda. Nigdy. Ale 200km/h z pełną obsadą na pokładzie jeżdził i nawet nie marudził za bardzo.


Leginnaire Said:

Powiem, że zawsze zastanawiałem się o co chodzi. Bo wszyscy na te mondeo narzekają, wszyscy odradzają a ja mondeo 1 kombi 1,8 zetec w gazie zrobiłem 250 tys. naprawy? wymiana sprzęgła, pompka spryskiwaczy(5 minut) regularnie klocki wiadomo. Sprzedałem przy liczniku 350 tys . Kupujący do tej pory jeździ zadowolony bo to niedaleki sąsiad. Teraz jeżdżę mondeo 3 od roku. Naprawy? wypadało by zrobić trochę tylne zawieszenie i fotel kierowcy nie grzeje w sumie nawet się nie zainteresowałem czemu, bo i tak nie lubię.aha zrobiłem już 50 tyś auto ma 150 tys. Następny tez kupię Ford ZŁOMNIKU!!! ale muszę przyznać że jak się tak trafi jak ty to można sobie wyrobić złe zdanie. Poza tym być może masz racje a mi akurat się trafiło i mi ten samochód odpowiada co nie znaczy, że jestem jakimś śmiesznym fanatykiem Forda


thermos Said:

Bosz! Jak Ci ludzie w Polsce tych Fordow biednych nielubia. A ja naprawde nie wiem skad taka nienawisc do tej marki. Owszem, mieli tragiczne samochody (sam jezdzilem Scorpio z 97 i nienawidzilem tego samochodu), ale z drugiej strony, ktory producent nie mial wpadek? Dla przykladu, to co teraz wyczynia VW, to jest jakies totalne przegiecie. 3-letni Tiguan o przebiegu 40 tys km i peka tlok? Albo Mercedes W210, ktoremu po pieciu latach wpada Macpherson do srodka? WOW Taki trwaly WOW Das Auto WOW Bez gwiazdy nie ma jazdy
Jezdze tylko Fordami i owszem, nie sa to najtrwalsze samochody swiata, ale nic im nie brakuje. I naprawia sie smiesznie tanio i prosto. W mojej rodzinie przewinelo sie pewnie z 10 Fordow i jedyny, ktory zasluguje na smierc w meczarniach to moje Scorpio. Mialem Granade, cudowny samochod. Ojciec mial Transita, ktory regularnie jezdzil przeladowany dwukrotnie i przez 10lat i prawie 1mln km nidgy nie zawiodl. Owszem naprawialo sie go, ale nie bylo zadnej duzej wtopy. Sierra przelatala 600 tys i sie zatarla tylko dlatego, ze kolega ojca rozwalil miske olejowa i sie nie zorientowal. Teraz mam dwa Explorery o lacznym przebiegu 1000000 km i zadnych problemow, mimo tego ze jednego katuje w terenie i po trzech rajdach naprawy ograniczyly sie do wymiany lozyska kola i koncowek drazkow. Koszt: 500 zlotych.
Okej, jestem Fordziarzem i jestem troche przewrazliwiony 😀 Ale jak ktos kupuje 10-cio letni samochod, ktory przez wiekszosc swego zycia wozil kartofle na targ (taki byl zywot wiekszosci Mondeo, Escortow i Sierry) to niech sie nie dziwi ze sie psuje. Kazdy samochod da sie zajezdzic. Moja matka zatyrala niezniszczalne W124. Mietek ma nalatane 300 tys i nie daje sie nim jezdzic. Mozna? Mozna!
Ale z drugiej strony to nawet lepiej, ze ludzie Fordow nie lubia. Dzieki temu ceny sa niskie i zostaje wiecej dla mnie 😀

Pozdro


And Said:

Jeżdżę Mondeo mkII 1.8 TD kombi od 13 lat. Przy zakupie trzyletni samochód miał 60 tys. km. przebiegu, aktualnie 210 tys. km. Może to kwestia przyzwyczajenia ale dobrze mi się tym samochodem jeździ. Poza wspomnianymi wadami:
– podatność na rdzę,
– dziwne zachowanie centralnego zamka średnio raz na rok,
W mojej ocenie samochód bezawaryjny, praktyczny, wygodny… słowem dupowóz z miejsca A do B.


MRbig Said:

Ja cały czas użytkuję MK1 1.6 PB 1995r. obecnie ok. 310 tyś. I kurcze nie mogę złego słowa o tym samochodzie powiedzieć. Co prawda ruda już ostro go bierze, ale jak na 18 lat to i tak jest nieźle. Natomiast mechanicznie jest idealnie. Zawieszenie super, silnik też. Jeżeli już coś czaszami trzeba zrobić to wszelkie naprawy wykonuje sam. Łatwy dostęp do wszystkich elementów, części są śmiesznie tanie. Jak na te lata uważam, że jest ekstra. Warunkiem takiego stanu jest zakup odpowiedniego egzemplarza. Ja pojechałem sam do DE, wyszukałem w ogłoszeniu, obejrzałem i załatwiłem wszelkie formalności. Nie był bity a właścicielem rzeczywiście był starszy pan. Zapłaciłem w sumie nawet więcej niż w Polsce, ale przez 50 tyś. poza czynnościami eksploatacyjnymi się nie dotykałem. Nie mam zamiaru się go pozbywać, będzie u mnie do końca jego lub moich dni.


mondek Said:

Przeczytanie tego tekstu było jak przejście przyspieszonej psychoterapii, i niczym bita żona, która właśnie zorientowała się, że ma męża sadystę, tak ja zorientowałem się, że całe życie jeździłem syfiastymi samochodami i nie wiem co to znaczy jeździć z godnością.
Dobre auta zaczęły i skończyły się na granadzie, ale tego okresu nie pamiętam, bo byłem za mały. Od granady za to zaczęła się fordowska pasja mojego ojca, który jest słownikowym przykładem zjawiska nazywanego fordziarzem.

Potem były dwa albo trzy gofy II, który to samochód chociaż zacny, to jeden z nich był trzydrzwiowy i wsiadanie przez fotel było inkwizycyjną torturą, a drugi był pięciodrzwiowy (wydawało mi się wtedy, że nie ma większego luksusu niż tylne drzwi pasażera), ale strucel przecudnej klasy. W międzyczasie był ford ka, ale na krótko (wtedy to była nowość i wzbudzaliśmy niemałą sensację).

Potem przyszło mondeo liftback 1.8 bena zetec z lpg. Po przejściu ze strucla mondek wydawał się bentleyem. Duży, wygodny, miał klimę i elektryczne lusterka. Opamiętanie przyszło szybko, instalacja starszej generacji szwankowała, po czym wystrzeliła rezonator w kosmos, klima przestała działać, zawieszenie nos stop się trzaskało, tapicerka deski odłaziła, zawodziła elektryka.

Potem, a jakże, przyszło kolejne mondeo (syndrom fordziarza), tym razem kombi, silnik 2.0 Ghia, też gaz, ale już sekwencja. Auto na początku sprawowało się świetnie, ale bardzo szybko zaczęły sypać się małe rzeczy. Z elektryki nie działa już praktycznie nic (Boże, spraw, by wciąż działał tempomat, bo to jedyna rzecz dla której to auto może dla mnie istnieć, chociaż lampka włączonego tempomatu już nie działa), komputer pokładowy nie działa, wentylacja dmucha gdzie chce (klimatyzacja to wspomnienie), przełącznik blokady tylnych okien urwał się akurat na pozycji “zablokuj” i pasażerowie nie mogą odchylać szyb z tyłu, abs na jednym kole nie działa, kontrola trakcji nie działa, lampka po otwarciu drzwi nie włącza się, bagażnika już nie otworzysz z kabiny. Silnik jest non stop zarzygany olejem, a dostęp do podzespołów jest kretyński (ściąganie koła by wymienić filtr oleju? dafuq?). Z początkowych niecałych 140km zostało może 100, ale to chyba bardziej przez niesamowite opory toczenia. O rdzy nie wspomnę.

Co jest charakterystyczne dla fordów do ich właściciele. Nie wiem czego do tych samochodów dodają, ale jak raz miałeś forda to będziesz je mieć zawsze. For(d) tha win and all da way.
Podstawowy fordziarz zawsze powie, że fordy są niezawodne- tylko dla fordziarza niezawodny oznacza dojechanie z punktu A do B, cała reszta może się po drodze urwać. Bo jeżeli chodzi o jeżdżenie, to fordy są całkiem spoko, nie zdarzy się, że samochód stanie w szczerym polu (dotyczy tylko benzyny), ale pomijamy wycieranie parującej szyby łapą, bo wentylacja nie działa albo działającą tylko jedną wycieraczkę.
Typowy fordziarz też za bardzo nie dba o swoje auto. Najczęściej wymienia olej, bo musi, ale już filtr powietrza to zawracanie d**y. Zawieszenie robi dopiero wtedy, jak trzeba jechać na przegląd, którego jakby nie przeszedł, to foch, bo „jak tak moszna”. Na każdą sugestię zrobienia czegoś lub wymiany reaguje sformułowaniem “E!”, ewentualnie połączonym z fochem.
Fordy są super, twierdzi fordziarz, bo części są tanie. Cóż z tego, jak i tak nic nie działa albo nie chce się tego wymienić. Jeżeli nie jest to niezbędne do poruszania się w przestrzeni, to sugestia wymiany jest wręcz ujmą (sonda lambda? E!). Fordy są wygodne, powie fordziarz, tylko wolałbym auto wygodne z działającą w upale klimatyzacją.

Fordziarz też nie wyobraża sobie zakupu innego auta niż ford (dlatego posiadają je w całych seriach). Nie ważne, że inne auto jest lepsze w podobnej cenie, ważne, by był to ford.

Jeżeli chodzi o sam artykuł, to poprawkę trzeba wziąć na silnik- fordowskie diesle są do d**y. Benzynowy Zetec jest jak oddany niewolnik- nie będzie pracował zbyt wydajnie i nie będzie zbyt szczęśliwy, ani ty nie będziesz zbyt szczęśliwy, ale jeżeli go o prostu nie zagłodzisz na śmierć, to będzie robić swoje.
Mondkowi trzeba oddać dwie rzeczy- przestrzeń i wygodę. To jest naprawdę spore auto, a siedzenie kierowcy jest bajką. Można też pokusić się o stwierdzenie, że za takie pieniądze jest nieźle wyposażone i nieźle pomyślane, ale faktycznie, jakość materiałów jest naprawdę zła i wiele rozwiązań inżynieryjnych jest po prostu idiotycznych.


mondek Said:

Z drugiej strony możecie zaproponować auto w podobnej klasie, cenie i rozsądnych kosztach utrzymania, które by się nie psuło? Jedyne, co mi przychodzi do głowy to volvo v70.


SMKA Said:

Mondek, mogę zaproponować Peugeota 406, według mnie samochód lepszy (choć bez przesady, nie są to wielki różnice) od Mondeo Mk 1 czy 2


Waśka Said:

Octavia 1 po lifcie :)


fordzisław mondeusz Said:

Jako wieloletni użytkownik mondeo wypiszę podstawowe wady i zalety, oczywiście od wad zaczynając, bo śmieszniej i straszniej.

Wady:
-słabej jakości materiały. Od gnijącej na potęgę karoserii począwszy, przez badziewne wnętrze (chociaż tapicerka trzyma się dzielnie), po skorodowane nakrętki/śrubki. W tym aucie nie da się niczego odkręcić nie urywając/niszcząc tego. Zdejmowanie plastików to robota dla kardiochirurga, bo na bank wszystkie zaczepy się pourywają. Zderzaki zrobione z kubków po jogurcie (nie ma mondeo mk I z oryginalnymi zderzakami). We wnętrzu urywają się/łamią rzeczy, o których nawet najbujniejsza wyobraźnia nie miała pojęcia, że coś takiego może w ogóle podlegać usterce (połamane wyloty wentylacji).

-wiążące się ze słabą jakością debilne zaprojektowanie auta, i nie chodzi o złośliwe zaprojektowanie, czyli spali się żarówka i trzeba wymienić pół auta w ASO. Tutaj do wszystkiego jest kretyńsko trudny dostęp, wynikający z braku użycia mózgu przez inżynierów.
Aż za dużo, by wymieniać- sprężarka klimatyzacji, której niszczy się sprzęgło, filtr oleju do którego jest dostęp po ściągnięciu koła, zbyt małe kostki, które nie radzą sobie z przesyłaniem prądu do świateł+gwóźdź programu, czyli styki zrobione ze stali a nie miedzi. Styki rdzewieją, robi się bryndza, światła nie chcą się palić.
Zapomniałem o wentylacji zasilanej podciśnieniem. Co za debil to wymyślił.

-z dodatków nic nie działa. Ktoś powie “lepsze okna na korbkę, bo elektryka zawodzi”. Nie w mondeo, bo korbka się urwie.

-usterkowe, słabowite i idiotycznie zaprojektowane silniki diesla.

-nieprecyzyjna, ciężko pracująca skrzynia manualna. Jak daje się komuś przejechać mondeo, a nie zna tej skrzyni, to słychać trzeszczące synchronizatory na całe osiedle. Dodam jeszcze zbyt krótkie biegi w 2.0 benzynie, ewidentny brak szóstki.

-ogólnie brzydkie

Zalety:
– świetne silniki benzynowe. Gaz łykają jak złoto, są stosunkowo dynamiczne i oszczędne. Jeżeli ogarnia się podstawowe czynności serwisowe, to motor nigdy nie zawiedzie. Auto się całe rozpadnie, a silnik będzie jeszcze dobry.
Podobno 2.5 v6 jest usterkowy i paliwożerny.

-dobre prowadzenie, oczywiście jak jest wszystko sprawne.

-przestrzeń

– raczej nie występują usterki unieruchamiające auto. Dotyczy tylko benzyny. Jak już coś zawiedzie to w elektryce, ale nic, co wymaga remontu auta.

-części do kupienia u każdego Mariana w mieście. Nie dotyczy wyświetlacza komputera- albo nie występuje, albo absurdalnie drogie.

Jeżdżąc mondeo żyje się ze świadomością, jak dobre mogłoby to być auto, jeżeli ford zmontowałby tego strucla z lepszych materiałów. Wystarczyłoby blachy lepiej zabezpieczyć przed rdzą, a mondeusz podskoczyłby w rankingach najlepszych aut w historii o kilkanaście oczek.

Z tego, co wiem to powyższe problemy występują w każdej generacji.

ps. wielu rzeczy użytkownik mondeo nie napisze, bo się do nich po prostu przyzwyczaił i uważa je za normalne. Dla kogoś z zewnątrz przejażdżka mondeo może wydać się przerażająca.


Blejdzik Said:

Miałem kiedyś Mondeo 1, jednakże z silnikiem 1,8 Zetec. Zgadzam się co do blachy-Mondki gniły praktycznie po wyjeździe z fabryki, jeśli chodzi o silniki 1,8TD to również na podstawie traumatycznych przeżyć znajomych muszę przyznać, że to była porażka-nie jechało toto, nie odpalało w zimie. Natomiast Zeteki 1,8 i 2,0 (pomijając 1,6 bo z tym silnikiem to auto w ogóle nie jechało a paliło jak 2,0), to całkiem fajne motory do tego auta-nie psuły się, łatwe w naprawach, niezły kompromis między ekonomią a osiągami (jak na taki d…wóz oczywiście). V6 podobnie jak 1,8TD czy 1,6 Zetec też nie były za szczęśliwym wyborem-co prawda Mondki nieźle się wtedy odpychały, ale były awaryjne (np. uszczelki pod głowicą), a upakowanie wszystkiego pod maską powodowało, że zrobienie czegokolwiek wiązało się z wyciągnięciem silnika.
Natomiast jeśli chodzi o kwestię krzywienia tarcz, to powodów może być kilka-nowe tarcze były montowane na krzywe/brudne piasty, mogły być stosowanie jakieś smary między tarczę a piastę, nie były wykonywane pomiary bicia samej piasty i po założeniu tarczy na piastę, mogły być też założone za słabe klocki (auto nie było demonem mocy, ale jednak trochę ważyło). Jednakże jeśli bicie tarcz wystąpiło nie od razu, a po jakimś czasie od założenia nowych, to na 99% były krzywe piasty.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1