zlomnik.pl

Home |

Fura na niedzielę: nieklasyk od niegrzyba

Published by on November 03, 2013

Witajcie,
wprawdzie tegoroczne zbiory przycmentarne nie obfitowały w wyjątkowo ciekawe znaleziska, ale nie znaczy to, że nie ma o czym pisać. Swoją relację ze spotkania z właścicielem ciekawego pojazdu nadesłał niezawodny Ulv, który wespół z Buckelem ogarnia jak mało kto temat starych samochodów w południowej Polsce.

Jak wiemy, ludzie w podeszłym wieku dzielą się na miłych starszych państwa oraz na grzybów. Wiele osób oburza się, że piszę na złomniku wprost o grzybach, że są grzybami. Ja nie widzę w tym niczego złego: trzeba powiedzieć sobie jasno, że ten trudny wiek, jakim jest starość, można przyjmować albo pogodnie, albo ze złością i nienawiścią do świata na zasadzie “to świat jest winny, że się zestarzałem”. Wtedy właśnie powstaje grzyb. Tymczasem Ulv spotkał zupełnego niegrzyba: miłego, starszego pana, jeżdżącego zupełnie nieklasycznym samochodem Fiat 125p 1300 z 1976 r.

Zostawiam Was więc zatem z relacją Ulva, którą nieznacznie zmodyfikowałem na potrzeby złomnika.

“Przyznam, że zbłądziłem. Celowo, ponieważ załatwiwszy muzyczne interesy, stanąłem przed perspektywą paru swobodnych godzin w Katowicach, takich pięknych.
Ową piękność pouwieczniałem na co bardziej zakazanych i zaszczanych podwórkach, pamiętających jeszcze czasy (sprzed) Stalinogrodu.
Wypuściwszy resztki wstrzymanego powietrza z płuc, uznałem że przyda się niewielka zmiana klimatu.
Postanowiłem więc zbłądzić na jednym z osiedli by przekonać się, co ciekawego z tego wyniknie.
Jeszcze pięć lat temu można było potknąć się tam o porzuconą Dacię po Buzku czy Renault 11 po Rogerze Moorze i w podobnym stanie.

Jednak w tamten dzień park maszyn przedstawiał się jak obsada parkingu pod marketem “Waldex” w Wałczu. Astra, Astra, Golf, Passat, Omega Be, Passat, A4, o… 125pe!
Spośród lśniącej, teutońskiej okupacji wystawał kuperek ewidentnie pochodzący z zeszłej epoki. Wystawał o jakieś dobre
pół minuty marszu ode mnie, które mógłbym poświęcić na dyskryminację Kanta w myśl “po ch#j mi kolejny, socjalistyczny ohyd na dysku?”. A tak, konto na FPM-ie (nawet nieużywane!) zobowiązuje, a ja jeszcze niczego w tym tygodniu nie uratowałem od zapomnienia. Postanowiłem więc przynajmniej przekonać się, czy mam do czynienia z niedobitym dinozaurem PRL-u, czy też może już z cyckowo-ciastkowym hipstajmerem.

Kredens okazał się być Niewyrwany Od Grzyba, gdyż właściciel siedział w środku i usiłował kręcić silnikiem nie tylko przy pomocy kluczyka, ale także jak zawsze niezawodnych zdrowasiek i kurwamaciów. Zaś że ów człowiek okazał się być nie tyle grzybem, co raczej Miłym Starszym Panem, dowiedziałem się niebawem.

Po spędzeniu paru kwadransów na obowiązkowym, karnym monologu na temat żykotu (“żydzi-komuna-tusk”) można było śmiało przejść do oględzin bohatera.
Rocznik 1976 (rocznik właściciela wyjdzie po przestawieniu dwóch środkowych cyfr). Dobre, szczęśliwe, długoletnie małżeństwo. Nie będę tu może opisywać wszystkich czynności, które Miły, Starszy Pan przy Fiacie kontrolnie wykonywał (i przy których też pomagałem), lecz wystarczy powiedzieć, że śmiało mógłby być bohaterem jednej z Polskich Kronik Filmowych o użytkowaniu samochodu.

Atrakcje obejmowały m.in. dopompowanie opon pompką oryginalnie dołączoną do wozu, przelewanie paliwa z ka(R)nisterków (też w wieku samochodu), zakładanie alarmu i jazdę testową. Swoją drogą, Starszy Pan miał niezwykłą technikę jazdy, polegającą na byciu Markiem Varisellą pomiędzy progami zwalniającymi oraz każdą jedną przeszkodą, która wymaga dociśnięcia później hamulca w podłogę.

Fiat rocznik 1976, silnik 1300.
Upalany od 36 lat przez jednego właściciela.

Jedynie parę miejsc nieśmiało prosiło o odrobinę czułości papierem ściernym, reszta zdrowa choć gdzieniegdzie potraktowana małymi zaprawkami.

Patenty i ficzury:

– Lampki w przednich drzwiach.

– Rzemieślniczy obrotomierz.
– Akumulator obity gąbką (“żeby na mrozie się lepiej odpalało!”).
– Gazik zakładany w 1989 roku.
– Radio jak radio, ale miejsce montażu już średnio typowe.
– Wiatraczek zbudowany m.in. z silniczka wyjętego ze starego magnetofonu.

– Trofeum z zebry na siedzeniach.
– Sygnał wstecznego grający Lambadę z midi-pozytywki. Poważnie.
– System antyzłodziejski w bagażniku. (“Jak ktoś mi ‘bujnie’ autem, toto się porusza i robi alarm!”)

– Podręczny Warsztat w tymże.
– Narzędzia z epoki, stale podróżujące we Fiacie “na Popiełuszkę”.

– Rzemieślnicze daszki nad wlotami powietrza w masce. (“co by za dużo wody tam nie leciało, bo się odkłada i później koroduje”)
– Wielka naklejka polmozbytu na podsufitce.
– Podświetlenie przedniego znaczka. Od wewnątrz! RojsRojsy dopiero od kilku(nastu) lat to mają!

Wehikuł ten widziano na Białorusi, w Grecji, Bułgarii, Krymie i Berlinie. Pardon. W obydwu Berlinach. : >

Przed pożegnaniem się rzuciłem półpoważne “jeśli kiedyś naszło by pana na sprzedaż, może pan zadzwonić”.

“Oho… przyznam że jest pan pierwszy.
… w tym tygodniu”. : >

Ponadto przeczuwam, że nawet gdybym przekonał właściciela kilkoma pińcetkami, to wzorem bohatera filmu “Gran Torino”, musiałbym podpisać pewną deklarację.
W tym wypadku, warunkiem otrzymania kluczyków było by obiecanie, że jedyna “gleba” jaka znajdzie się w tym aucie, będzie w pięciokilowych workach celem użyźnienia pomidorków dorastających na działce.

Starszy Pan nie zaprzeda wieloletniej przyjaźni diabłu w Aveowej, czy nawet Mercedesowej skórze.Poczęstował mnie uśmiechem i wskazaniem na stojącego naprzeciw nas Golfa VI. “Widzi Pan… …jestem na 100% pewien, że w tamtym samochodzie nie potrafiłbym nawet opróżnić popielniczki, a co dopiero wymienić żarówki. Zaś w moim wozie 80% czynności i przede wszystkim napraw, jestem w stanie wykonać samemu”.

Jasne, wiem. Żenująca puenta cieknąca truizmem, ale co ja poradzę że po prostu szczera? 😉

Okazało się, że dzień ten nie był wcale taki zły.
Można było napotkać taką ładną, życiowo-prospektową scenkę, oraz UWAGA, wcale niezgnitego Balerona
na wąskiej listwie!

…a nawet kolejnego DF-a!
Mój mały wkład w przycmentarne zbiory.

Dziękuję Ulv za tę wspaniałą relację. Jak to mówią młodzi “zrobiła mój dzień” (językowa ohyda!). A Wy idźcie i czyńcie złomnik na chwałę starych samochodów i na pohybel zaplanowanej nieprzydatności. I pamiętajcie, że nie każdy starszy pan to grzyb, a nie każde stare auto to klasyk.




Comments
Sukuremu Said:

Aż skoro świt wstałem i doczłapałem do kompa żeby nie marnować potencjału fotek na telefonie 😀
Życzę sobie tyle optymizmu i chęci na starość :)


tata Said:

Miałem przez kilka lat takiego fiaciora – ten sam rocznik, ten sam kolor ale silnik 1500. W porównaniu do exploatowanego równolegle fiaciora 1300 rocznik 1974 – eMeR to był wyraźny regres jakościowy niestety…..
Ale jak twierdził Pietrzak – po wprowadzeniu socjalistycznego modelu gospodarki na Saharze – po dwóch tygodniach brakłoby piasku…..


markus Said:

Obrotomierz (opcjonalne wyposażenie dodatkowe) nie jest rzemieślniczy, ale produkcji Mera-Lumel. Lampki w drzwiach były montowane we wczesnych MR.


api Said:

Ten Baleron i drugi DF najciekawsze… tylko trochę Mustangami zalatują 😉


miwo Said:

“Sprawdzić, czy nie grzyb” 😉


volumetrico Said:

Truizm truizmem, ale mozliwosc wlasnorecznego naprawienia wielu elementow auta szczegolnie w sytuacji
awaryjnej jest calkiem przydatna. Wczoraj w trakcie powrotu z “tour de groby 2013” bedac jeszcze kawalek od domu, w Mielcu, linka sprzegla w regacieD “wziela i sie urwła”, co ciekawe identyczna awarie mialem rok temu pod Warszawa:), wtedy urwala sie 28 letnia linka ricambi fiat, uznalem, ze ma prawo po tylu latach cos sie urwac, wykonalem przy pomocy milego pana mieszkajacego kolo miejsca awarii nowy element z kawalka linki stalowej ,na ktorej mily pan suszyl swoje gacie, wepchnietej w oryginalny pancerz i po 2 godzinkach przymusowego postoju na naprawe pojechalem do Krakowa.Kupilem nowa linke, niestety produkcji “jakiejs” w Intercarsie.Owa “jakas” linka wczoraj pekla, moze z 5000km miala przebiegu, no nic, tym razem inny mily pan przyspawal mi do linki kawalek przewodu hamulcowego z avensisa i srybke m8, i juz po godzinie znowu jechalem dalej. Kolejny raz udalo mi sie wcisnac kit mojej dziewczynie o wyzszosci starych aut nad nowymi, bo przeciez hydraulicznego sprzegla w jej japonczyku z 2004 nie naprawilbym kawalkiem rurki. Inna korzysc to zejscie ponizej 2 minut 14 sekund z czasem potrzebnym na wyjecie linki sprzegla z regaty :) Teraz kupie dwie linki, moze sie uda jeszcze ricambi fiat gdzies wyszukac, jedna bede wozil w bagazniku i oczekiwal na nastepna okazje do ustanowienia nowego rekordu w “szybkim drutowaniu ” awarii w trasie.


nicz Said:

Niektórzy chyba nie załapali istoty grzyba i jedni z nich nadużywają tego określenia a inni się oburzają…


Prezes Said:

Blogo napisał prawdę? Passat B5? Dlaczego okrutny świecie, dlaczego?


miwo Said:

ależ to seryjny obrotomierz (być może był w opcji, ale fabrycznej).
umieszczenie radia i zostawienie fabrycznej zaślepki :)
podświetlany znaczek!
i nawet nie widziałem nigdy takich świateł w drzwiach 125, widziałem te późniejsze, co to były już w tapicerce (zresztą to chyba były tylko odblaski).
ach, te autorskie filtry Ulva :)


Podnosząca lekko na duchu ta relacja ,dobra idę wymienić wodę na płyn w skodzie 105 bo zima idzie …


Buckel Said:

We wczesnych MR-ach obrotomierz był chyba zawsze, podobnie jak lampki w drzwiach. Dopiero później rozpoczęło się zubażanie – usunięcie fletnerek, podłokietnika w tylnej kanapie, lampek drzwi, kołpaków. Co nie zmienia faktu, że MR miał niemiły zapach wnętrza, a klasyk fajnie pachniał.


Szela Said:

Hehe moj stary blok :) dg długo był pod plandeka i nie jeździł dopiero niedawno znow radośnie śmiga po okolicy :) to jest dowód ze plandeka moze zastąpić garaz skutecznie na betonowym suchym parkingu


Qropatwa Said:

Fajna relacja. Szkoda tylko, że ten pospolity plastikowy Mustang trochę zasłania prawdziwego klasyka Balerona.


Qropatwa Said:

Kolejny powód dla którego nasze Fiaty były guanem. Taka Łada 2103 miała lampki w drzwiach, dekielki, podłokietnik, obrotomierz i fletnerki do końca produkcji czyli do lat 80.


Szela Said:

A Ulv ma dobre podejście do ludzi bo ja już pana zagadywałem – bezskutecznie


masło Said:

tak myślałem, ze pod ta plandeka stoi 125:P
dosc dlugo go nie bylo w tym miejscu, ale od jakiegos roku znow tam stoi


KIEROWCA Said:

Golf VI w przeciwieństwie do Fiata nawet NIE MA POPIELNICZKI ==[dyrektywy unijne, ochrona zdrowia/środowiska, normy emisji, ekologia, BHP] ;-)))
Bardzo fajna relacja.


Bazyl Said:

Lampki były jeszcze w 1978 roku, a obrotomierz był fabryczny. A ja juz jestem grzybem mimo młodego wieku. W garażu stoi kredens, a na codzień jest Lanos. Aveo tez juz było pożyczone na rok. 😉


Bardzo sympatyczna relacja, czytało się nader miło. Kolejnych 37 bezawaryjnych lat życzę!
@ KIEROWCA – nawet przed rozpoczęciem trwającego od początku tego roku procesu rzucania palenia uważałem, że kurzenie w samochodzie jest niewygodne i nieprzyjemne, więc brak popielniczki nie przeszkadzałby mi chyba nigdy. Inna rzecz, ze w Golfie VI przeszkadzałoby mi kilka innych rzeczy…


domin Said:

Bardzo lubię oglądać na Złomniku zdjęcia w normalnej rozdzielczości. Tzn. dużej. Chciałbym takie widywać na codzień. Przepustowość Photobucket Pro kiedyś nam na to pozwoli czy raczej nigdy?

Ulv, robisz fajne zdjęcia. Jak zwykle :)


wuner Said:

Bardzo miło mię się zrobiło po przeczytaniu :)


Ktosiek Said:

Relacja fajna, lubię takie klimaty… jak to było w reklamie MB? a mam “Nothing will make a driver more faithful to a car than a car that is faithful to its driver.”, choć kant pewnie zalazł parę razy za skórę ^_^.

@tajemniczybrodacz dziadek był kierowcą karetki; tam rano lali po prostu wrzątek do silnika (nie wiem czy cały czas ani nie znam okresu, jednak z tego co mówił tak było) a nie jakiś glikol… popraw się kolego 8).

Shelby fajny i nie uważam, że zasłania klasyka – W124 widzę codziennie, a taki Shelby to jednak większe zjawisko. Swoją drogą świetnie musi wyglądać to auto we wstecznym lusterku… zdaje się mówić “zjem Cię” :>.

@Volumetrico fajnie, że naprawiłeś auto, ale nie za często słyszę/widzę, by ten hydrauliczny nastawnik padał. Pewnie jakby przeprowadzić jakieś badania okazałoby się, że hydraulika jest dużo mniej zawodna niż mechaniczne rozwiązanie – przynajmniej w azjatyckich konstrukcjach. Nie wiem, albo ja mam szczęście albo po prostu wiem co kupić ^_^ – do tej pory największą przygodą w trasie była opona oraz -to przygoda ojca – pęknięty wał korbowy w, nomen omen, F125P , i na razie wszystko.


Ty Said:

“Jak wiemy, ludzie w podeszłym wieku dzielą się na miłych starszych państwa oraz na grzybów”

No właśnie, czy aby na pewno wiemy… od pewnego czasu spora rzesza złomniko-ziomali, przy każdej okazji, okrasza wszystko co ich otacza, epitetem… grzyb i zupełnie nie rozumie, nie chce zrozumieć lub co gorsze nie potrafi zrozumieć, że grzybem jest osobnik z którego można kręcić bekę, okraszony pseudonimem Gargamel, a ewidentnie niegrzybem jest bohater powyższego “artykułu”.


nicz Said:

Też przyłączam się do opinii o obrotomierzu i lampach – w naszym egzemplarzu z 1975 roku i znaczkami na błotnikach “Licencja FIAT” (o, dokładnie takim http://www.furious.pl/furious2006-2011/img/fiat_125p_allegro.jpg z chromowaną listwą) był ten sam obrotomierz i lampki w drzwiach (elegancko rozładowywały akumulator na postojach 😉 ).


volumetrico Said:

Ja o tym hydraulicznym sprzegle to tak z przekasem porannym:) jak i o “wyzszosci” starych aut nad nowymi, z politowaniem ogladam wlepy typu “gardze plastikiem, jade klasykiem” itp. Uwazam tez, ze najlepsze auta na swiecie to produkty japonskie z lat 85-95{serio}, dlatego wlasnie daje uszanowanko tylko autom wloskim, mimo, ze w rodzinie prawie wszyscy od 20+ lat maja same japonce.Innych niz wloskie nie uzywam, ale to tylko z milosci :) nie z checi podbicia sobie ego poprzez jaze “tymi najlepszymi” , jestem wystarczajaco zajebisty bez tego, co mam na pismie nawet potwierdzone i z oryginalna pieczatka “Oldtimer Fiat Stajnia” anno domini 2006.Dziekuje za uwage.


Marecki Said:

Każdy sposób dobry, żeby wypromować nową warszawę (pisownia specjalnie taka):
http://www.tvn24.pl/tworcy-nowej-warszawy-chca-pomoc-choremu-jasiowi,368288,s.html

Przychodzi mi do głowy co najmniej kilka lepszych pomysłów, choć sam cel jest jak najbardziej szczytny.


Marecki Said:

A zwycięzca obejrzy styropianową kukłę!


@Ktosiek – a ty wiesz ze w 105 silnik jest z tyłu a chłodnica z przodu i co z tego na mrozie wynika, i nie pisz mi o poprawianiu niczego wrzątkiem 😉 chyba że gume z majtek do wrzątku się wrzuci to dopiero trzeba będzie spodnie poprawiać.;)


sthool Said:

Jako rodzinne auto w latach 90-tych kiedyś Fiata 125p z rocznika 1979 – i tam był taki sam obrotomierz tyle, że po prawej stronie (z lewej była zaślepka na RM). Ów Fiat miał też lampki w drzwiach (tyle, że już niedziałające). W książce typu “Sam naprawiam PF125p” była chyba nawet informacja o tym, że obrotomierz był wyposażeniem lepszej wersji. O dziwo w książce tej (z roku 1983) była też informacja, że np. zagłówki na przednich fotelach też nie występowały we wszystkich wersjach (ponoć nie było ich w wersji “standard”), ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć 125p po 1976 bez zagłówków. Ktoś wie czy rzeczywiście były takie ubogie wersje?


łoboże Said:

– Gazik zakładany w 1989 roku.

A nie w 1999?


asser Said:

“na Popieluszke” wcale nie jest smieszne. Wstydz sie Notlauf. Ten czlowiek zginal zakatowany przez SB-cje i nie jest to wcale smieszne.


garwanko Said:

Relacja sympatyczna, natomiast zdjęcie KE70 wkurzyło mnie bardziej, niż poranna awantura z żoną…


notlauf Said:

asser, może miałbyś pretensje do autora a nie do mnie?


jestepando Said:

asser: a kim Ty jesteś, by decydować co jest, a co nie jest śmieszne?


lukas nazimek Said:

bardzo przyjemna historia. jakich zresztą wiele.

tylko po co zdjęcia tych zwieśniaczonych plastikowych mustangów? dramat.


Kud Said:

Łezka mi się w oku zakręciła – ojciec miał takie radio w którymś samochodzie :).


jogas Said:

Auto (schowane pod plandeką) widuję codziennie, a jeszcze nie miałem okazji zobaczyć go w pełnej krasie. Świetna relacja :)


yerzoll Said:

Sam kupiłem nieklasyka od niegrzyba. Miłe doświadczenie.


Erbest Said:

Obrotomierz nie jest rzemieślniczy, tylko oryginalny, fabryczny.
Lampki w drzwiach były w tamtych latach seryjne, w drzwiach przednich, tylnych, w bagażniku i w komorze silnikowej. Oczywiście te dwie ostatnie były białe, nie czerwone. Mój fiat miał lampki drzwiowe chyba trójkątne, nie okrągłe, ale może źle już pamiętam.
Na zdjęciach nie widać niestety, ale na 100% ten fiat miał również lampki wewnątrz na słupkach środkowych – stylowe z włącznikiem, nieźle świeciły.
Z patentów rzemieślniczych widać na jednym ze zdjęć bardzo przydatną rzecz, czyli ręcznie włączaną żaluzję przed chłodnicą, rewelacyjna sprawa na zimę (na linkę). Oprócz tego ciekawa rzecz z wyposażenia seryjnego, czyli ręczny gaz – taka peerelowska odmiana tempomatu :)
Fajny fiacik ogólnie.


Yossarian Said:

Fajny klimat zdjęć jak i artykułu. Oby zarówno Fiat jak i właściciel jeździli jak najdłużej. Swoją drogą emeryci to chyba najbardziej niedoceniani mechanicy :). Starszy osobnik będący sąsiadem kolegi tak dba o swoje E36, że auto wygląda jak z fabryki. Oczywiście wszystko robi sam :)


z grzywo Said:

gazik w 1989 roku?


zaginionykuzynnotlaufa Said:

Co mu wystaje koło stacyjki?


Waśka Said:

Żykot, na Popiełuszkę – bezcenne :)
Obrotomierz jak już wielu napisalo, fabryczny, Smok mojego starego też taki miał.


asser Said:

“asser, może miałbyś pretensje do autora a nie do mnie?”

racja, zapomnialem, ze dzis ktos inny pisze. Moje niedopatrzenie, przepraszam


benny_pl Said:

fajna relacja, i nie dziwie sie dziadkowi ze sprzedawac nie chce, skoro nie zgnily to po co sprzedawac (sam zreszta najlepiej wspominam 125p jesli chodzi o wygode jazdy, tylko w zimie problematyczny ze wzgledu na tylni naped). juz przez tyle lat wszystko pewnie o nim wie bo w kazde miejsce zajzal, tez bym nie sprzedal. u mnie wiekszosc samochodow (tych do codziennej jazdy) ma dozywocie. moj Fiat 125p niestety zgnil juz tak ze nie bylo do czego lepic, Uno uzytkowane jest od ponad 5 lat bo wlasnie zrobilem ostatni przeglad w tym dowodzie, i nie gnije, wiec warto wszelkie drobiazgi naprawiac a takze grubsze usterki, no i CC tez juz z 4 lata jest, ale mimo ocynku niestety gnije (bite bylo przez poprzednika….) ale puki co podlatywac sie daje i tez znam te auta na wskros i nie zamierzam sprzedawac :)


Buckel Said:

A propos hydraulicznego sprzęgła i jego niezawodności, to było takie w rodzinnym PF 125p (rocznik 1974). Miałem z 18 lat. Sterowanie padło, ojciec na delegacji, więc książka naprawy do garści i do kanału. Niedoczytałem, że najpierw trzeba było spuścić płyn. I wszystko wylało mi się na łeb.


Pokrop Said:

Shelby to nie “standardowe” gt500 ale wynik kooperacji Shelby i West Coast Customs.

Fiator fajny, aż przypomina mi się kant dziadka, polakierowany poliuretanową farbą, taką jak warszawskie autobusy, bo dziadek przepracował na Włościańskiej w wawie około 40 lat. też miał milon patentów, podłogę od nowa zrobioną z blaczy 1,5 mm, bo oryginalna przegniła, słupek tylni od żigulki, bo też zgnił; customowy grill plastikowy ( cały był jak środkowa sekcja z MR’a), customowe kratki na tylnych słupkach ( małe, ale z plastikowych polonezowskich docięte ), żaluzję przed chłodnicą ( zamiast kartonów, gumowych zasłon, zaciągał żaluzje ), tył został kiedyś zmiażdżony przez wojskowego stara, więc był rekonstruowany, klapa prerobiona na otwieranie na linkę, biegi przemieszczone z kolumny kierowniczej na podłogę. Nie obyło się też bez wpadek takich jak trociny ze smołą w progach, ale szybko to skasował; drzwi zeswapowane od żigulki. Byłby z nami dalej, ale po trzecim zatarciu silnika dziadek stracił do niego serce. trup stał kilka lat pod blokiem i gnił. Pewnego dnia dziadek spuścił go dresiarzom za 50 zł, czego do tej pory nie mogę darować, a jako małe dziecko płakałem pół dnia.


oldskul Said:

Miazga. I szacun. Większa miazga, ale i duży szacun. Uszanowanko.
Nareszcie ktoś poruszył kwestię “grzybów”, wyrywania od grzybów itd. Idiotyczna naklejka swoją drogą.
Dobra, to idę regulować zapłon w 105, bo zapala z półobrotu (tzn. z Chucka Norrisa) a mnie to nie satysfakcjonuje, ma palić z ćwierćobrotu (z półChucka). Pytanie: czy jeżeli dokonuję pomniejszych patentów a’la trytka na swoich wozach, a w gorące lato popierdalam w Skodaczu na koralikach żeby trochę przewietrzyć plecy, to jestem już grzybem? Czy też jest to wyłącznie w funkcji wieku?
Na pohybel zaplanowanej!


Garwanko Said:

Tak mi przyszło przed chwilą do głowy, może wartałoby dołączyć takie coś do serii złomnikowych gadżetów?

http://img853.imageshack.us/img853/706/1lsr.jpg


sthool Said:

@Buckel – hydrauliczne sterowanie sprzęgła było też w MRach (bodajże do 1980 lub 1981 r). Wujek z ojcem wzięli się kiedyś za naprawę tego zespołu. I zamiast kupić nowy siłownik (to, co jest przy samym sprzęgle) kupili pompę (to bliżej pedału sprzęgła) :)


Tomasz Said:

Mój wujek na imprezie rodzinnej gdy wesżły zimne nózki na stół ucieszył się słowami “zimne nózki Popiełuszki w zalewie wiślanej”. Wiem, mało śmieszne. Ale warto podkreślić iż jeździł Monzą 2.8 z 79 roku.


Aremberg Said:

Beetle Said:

A mnie ciekawi co znajduje sie na kasetach magnetofonowych widocznych na jednym ze zdjęć.


oldskul Said:

Autochandel kosi system 😉


Nat Said:

SAM Tarpan Mercedes niezły :)

A Golf 6 jak najbardziej miał popielniczkę, więc zżymanie się na UE bez sensu.
http://allegro.pl/popielniczka-przyciski-5k0857961-vw-golf-vi-6-i3604158691.html


Ulvraith Said:

Beetle -> “Stilon”, jakiś tłusty bigbit z Gorzowa.

Dzięki Wam za pozytywny odbiór oraz za pasjonującą lekcję historii by asser.
Prócz uchylenia kapelusza, idę się spokutować paskiem antystatycznym za pomyłkę przy
lampkach i (zwłaszcza) obrotomierzu.
Zastanawiałem się, czy materiału tego nie zapieczętować i nie włożyć do szuflady na jakieś 10 lat.
Później uznałem jednak, że typ szofera-mechanika-wynalazcy-fizyka jest juz na tyle zanikający, że wart jakiegoś skromnego uhonorowania z mojej strony.
To co, klasycznie życzymy jeszcze miliona kilometrów?
http://img3.uploadhouse.com/fileuploads/18611/1861161342d44b661ec8f4369de046210b34b58d.jpg

P.S. -> “Autochandel” bardzo.


marekrzy Said:

Samo słowo “autochandel” i owszem, miażdży.
Ale nie pasuje do profilu: przecież wspomniani dżentelmeni nie handlujo tylko naprawiajo.


oldskul Said:

Oni chandlujo usługamy. Oraz równiesz pszeciesz ściągajo brytyjczyki, robio przekładke i puszczajo do żyda. No to jak nie chandel jak chandel?


Bronco Said:

To może nie “Autochandel”, tylko np. “Auto-serwice” ? 😉


oldskul Said:

Auto Serwice to jest niemal w powszechnym użytku :) nie raz to już widziałem, i to bynajmniej nie na punktach w klimacie C&G 😉
Autochandel jest znakomity w swojej prostocie i ładunku emocjonalnym 😀


brazer Said:

tylko autoimpexpol


miwo Said:

brazer:
słusznie, nie ma porządnej polskiej irmy bez “x” w nazwie, a najlepiej, żeby “x” lub “ex” było na końcu, a nazwa była od imienia albo nazwiska założyciela :)


miwo Said:

“Citrynas ir Gumiakas. Autoservisas remonto lavetui pardavimai.” Kapsukas, Marijampolė, Lietuva. :)


Cooger Said:

Ten Pan jest rocznik 1796?


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1