zlomnik.pl

Home |

Jaktajmer alert: 600 tys. km Skodą Felicią

Published by on November 28, 2013

“Pozbyłem się tego auta. Ogoliło mnie finansowo i wkurzyło do czerwoności. Wziąłem za nie osiem stów, bo zgubiłem kartę pojazdu, z kartą poszłoby za tysiąc” – tak podsumował swoją byłą już Skodę Felicię kolega, z którym często jeżdżę w rajdach zabytków. A pamiętam jak ją kupował – było to jedno z najtańszych kombi z dieslem na Allegro, a na pewno najtańsza Felicia kombi 1.9 D w ogłoszeniach w ogóle. Polakierowanie nadwozia i wymiana silnika niewiele pomogły – żelazo było zmęczone ponad miarę i osiągnęło po prostu resurs. Jest taki moment w życiu samochodu, kiedy i kierowca, i jego maszyna czują już, że nadszedł koniec. W tym przypadku zdarzył się on po jakichś 350 tys. km.

Inną Felicią, która przewinęła się wśród moich znajomych był biały pick-up z zabudową. Kolega pracował w firmie dystrybuującej karmy dla zwierząt. Miał tym autem właśnie je rozwozić. Szkoda, że pracodawca nie powiedział mu że w furze nie działają hamulce. Drobiazg. Skończyło się zaparkowaniem w tyle innego wozu. Oczywiście kolega winny i z roboty poleciał.

Trzecią Felicię jaką pamiętał miał kolega W_007. Był to również pick-up, tyle że nie 1.3, a 1.6 – naprawdę rzadka konfiguracja. Ta akurat jeździła znakomicie. No, powiedzmy.

I jeszcze jedna historyjka z Felicią. Nagle do naszej redakcji wpada koleżanka z innej redakcji. “Borze świenty Jezusie Chrystusie! Czy ktoś tu się zna na samochodach! Bo koleżanka musi jechać z rodzicami na wernisaż, a samochód nie chce zapalić!”. Drogą eliminacji ustalono, że ja się znam na samochodach – odważne twierdzenie, ale w pełni zrozumiałe ze strony pozostałych, biorąc pod uwagę, że właśnie trzeba było wyjść na mróz i zupełnie bezpłatnie udzielić porady na temat dlaczego fura nie pali. No to wyszedłem. Stoi srebrna Felicia na czarnych blachach i nie pali. W środku bardzo starsi państwo o wyglądzie przedwojennej inteligencji – widać, że on nie z tych, co pobrudzi sobie ręce, a ona nie z tych, co by miała jechać autobusem. Poprawiłem spadnięty z aparatu zapłonowego przewód od cewki. Żelazo zachechłało i odpaliło. Proponowałem że daję 700 zł tak jak stoi, ale nie spotkałem się ze zrozumieniem. Od tej pory co jakiś czas spotykam tę koleżankę i proponuję jej pińcet albo coś, ale jak na razie nic z tego. Z tego wnioskuję, że naprawa poszła mi nieźle.

Nie wiem czy wiecie, ale Felicia była przez jakiś czas jedynym modelem w gamie Skody. Była tylko Felicia, Felicia kombi i Felicia pick-up. Dziś absolutnie rzecz nie do pomyślenia – Skoda już ma w ofercie chyba siedem modeli, a planuje mieć kolejnych kilka. Oczywiście wszystkie będą identyczne, ale nikomu to nie przeszkadza. Pojawienie się Felicii było też momentem, kiedy stało się jasne, że Skoda deklasuje konkurencję z krajów byłego bloku wschodniego o kilka długości. Poprzednika, czyli Favorita, porównywano z Polonezem Caro i Ładą Samarą – rzeczywiście prezentował podobny poziom. Felicia była już czymś o wiele lepszym. Odczucie jakości w zestawieniu Felicia – Polonez Caro+ – Łada 110 stawiało Skodę w czołówce ówcześnie dostępnych samochodów. Poza tym ludzie szybko zauważyli, że w Felicii jest coś z Volkswagena – niewiele, ale jest. Kupno tego wozu pozwalało im przez papierek polizać Golfa lub Polo, poczuć wewnętrzne ciepło typu “powiodło mi się w życiu, mam prawie VW”. Felicię kupował inny typ ludzi niż Daewoo. Tak jak na wsiach schodziły hurtem Lanosy i Matizy, tak Felicii widziało się sporo w dużych miastach – jakiś czas mieszkałem na Żoliborzu i wprawdzie najpopularniejszym modelem jest tam Toyota Corolla dowolnej generacji, ale Felicia jeszcze w 2007-2008 r. występowała w proporcji 3 Skody na jednego Lanosa.

Felicia to chyba jedyny samochód jaki znam, który ma identyczną tylną klapę w wersji hatchback i kombi. Oczywiście z wyjątkiem poprzednika, czyli Skody Favorit/Forman. Niezwykłe jest to, że w tę klapę wkomponowano inhibitor hamowania korozji, który aktywował się po upływie pewnego czasu i klapa zaczynała gnić. Wszystkie Felicie mają zgniłe tylne klapy. Trzy rzeczy są pewne: śmierć, podatki i zgniła klapa w Felicii. O technicznej stronie Felicii i jej typowych usterkach nie będę tu pisał, bo od tego są inne publikacje. Jednak mogę przytoczyć wrażenia z moich kilku przejażdżek czeskim produktem. Otóż wrażenie z nich było jedno: nuda. Śmiertelna nuda. Auto jedzie i nic się nie dzieje. Osiągnięto mistrzostwo świata w zbudowaniu nudnego wozu, które kontynuowano z Fabią I, Fabią II i obecnie z Rapidem. Można od razu zasnąć albo popaść w letarg. Nawet teoretycznie “dynamiczna” wersja 1.6 miała przyspieszenie załadowanej barki rzecznej płynącej pod prąd. Idealny wóz żeby pojechać na działeczkę albo na ryby. Powinno się w niego wsadzać obowiązkowo kierowców, którzy stracili prawo jazdy za punkty w ramach resocjalizacji. Dlatego jestem pełen podziwu dla kogoś, kto przeturlał się Felicią 600 tys. km, czyli niewiele mniej niż jest z Ziemi do Księżyca i z powrotem. Ciekawe jaki wpływ na psychikę ma przejechanie 600 tys. km Felicią: czy stajesz się zobojętniałym flegmatykiem, czy wręcz przeciwnie, głód wrażeń jest taki duży, że jak już wysiądziesz z Felicii to masz ochotę skakać na bandżi i imprezować tak, że Charlie Sheen wygląda przy tobie jak Rysiek z Klanu? Myślę że jest to temat na rozprawę habilitacyjną z neurologii czy czegoś tam innego: “Zmiany w mózgu po pokonaniu 587 tys. km samochodem Skoda Felicia na LPG”.

Po głębszym zastanowieniu przypominam sobie, że znałem jeszcze dwie osoby z Feliciami. Dziś Felicie wybiło z naturalnego środowiska, jakim jest duże miasto, a na wsiach się nie przyjęły. I dlatego ogłaszam jaktajmer alert na ten model Skody, o czym zresztą już wspominałem ponad miesiąc temu, opisując wersję Fun: link

Zdjęcia: david123lost




Comments
Marcopolo Said:

Kochałem te auta, marzyłem o takim, nie miałem…


lasic Said:

I to jest ekologiczny wózek, podlega pełnej biodegradacji, często w oczach.


君子 Said:

Nosze sie z zamiarem kupna takiego cuda. Chyba jestem nudnym czlowiekiem – ale przede wszystkim skapym, mam nadzieje, ze LPG sie oplaci 😛


voychoo Said:

W Szwecji te pikapy jeździły jako Folcwagen Caddy.


bart Said:

Miałem sto lat temu pickupa 1.9d, jeździł tak jak się można tego spodziewać, ale najfajniejszy był klakson – brzmiał jak struś pędziwiatr (coś w ten deseń: ~mig! mig!). Sympatyczny samochód w sumie.


Cham w Audi Said:

No nie wiem, mnie nie rusza. O wiele bardziej czaderski (czytaj: toporny) był Favorit, wtedy podobał mi się ogromnie. Pamietam że w Krakowie był sprzedawany w… Agromie :) razem z ciągnikami i sprzętem rolniczym.
Felicję kombi ma mój sąsiad tynkarz. Codziennnie ciaga nią sporych rozmiarów przyczepę, auto uzytkuje już pewnie 6-7 lat. Nigdy mu się dokładnie nie przyglądałem, ale jakoś korozja na nim nie rzuca się w oczy. Być może to zasługa bordowego koloru :)


atr Said:

Dobra jest – te zacieki i smugi, jakby wrastała przez jakiś czas. Tylna szyba zsuwała się po klapie to ją taśmexem.


marekus Said:

Czy ktoś mi powie, jaki sens miało pod koniec produkcji montowanie bocznych poduszek w Felicii?


lordessex Said:

To Ojciec Baldwin się ucieszy, jaktajmer alert dla Skody Felicii w końcu :-D. Nawet przez chwilę się zastanawiałem nad nią jako pierwszym dupowozem. W grę wchodziły jeszcze wtedy Fiat Palio/Siena i Lanos/Espero :-D.


Damian Said:

Dziadek ma bordowa 1.3 GLX ktora zakupil funkiel nowke w czerwcu 1998. Auto do tej pory przejechalo 35 tys.km, glownie w trasie na dzialeczke albo do lasu. Dziadek nie jest grzybem wiec auto nie ma zadnych dziwnych patentow, po prostu zadbana fura. Wielekrotnie zdarzalo mi sie jezdzic tym wehikulem. Tam nie zadnej nudy! Ta ciagla niepewnosc czy auto wyhamuje przed skrzyzowaniem albo czy wystarczy pary w lapach zeby skrecic na ciasnym parkingu :)
Felka zime zna tylko z opowiesci. Co rok dostaje nowy olej a co 5 lat swieze Daytonki.


RoccoXXX Said:

Jak tylko Felicia weszła do produkcji znajomy dostał to w firmie i pojechaliśmy nad morze. Jaki to był bajer, wszyscy podziwiali, oglądali i dopytywali. To była rzeczywiście namiastka Volkswagena w czasach kiedy Volkswagen w Polsce to było coś takiego jak dzisiaj coś zdecydowanie więcej niż Audi. Wielkie TAK dla youngtimer alert, choć nie wiem, czy z powodu samego auta, czy wspomnienia szalonych chwil nad morzem.


Demon75 Said:

Fajny kolor 😉
Właściciel musiał parkować, albo jeździć tylko w kopalni soli ;-))
Suchar. Wiem


Julo Said:

Inhibitor korozji to środek HAMUJĄCY korozję.


notlauf Said:

No to niech będzie inhibitor hamowania korozji HE HE HE


LPK Said:

Z tą nowością i folcwagenowością Felicii to chyba trochę przesada – przecież to odliftowana Favorit. Miałem je obie 😉 Korozja, słaba elektryka, trzaski w środku, beznadziejna trakcja, padające duperele, zawieszenie wymagające napraw co 15000 km – ja bym tego nudą nie nazwał… Ot, np. wypadnięty przekaźnik od świateł podczas nocnej ulewy na powiatowej szosie. Abo pęknięcie linki gazu przy wyprzedzaniu…
Natomiast aż taki muł to nie był – dało się utrzymać stałą prędkość 150-160 km/h (w zależności od ukształtowania terenu) na V biegu na niemieckiej autostradzie przez dłuższy czas. A na IV jechała jeszcze szybciej 😉

Aha – taką samą klapę w hatchbacku i kombi miała też Pride.


notlauf Said:

LPK: to ciekawostka z Kią Pride, trzeba przyznać, jednak Twoje odczucia z Felicii różnią się zdecydowanie od tego co najczęściej o niej słyszałem.


Klawisz Said:

Uhuhu, czyli moje F13 ma zadatki na jaktajmera! Oprócz klapy, rdza lubi szamać także nadkola tylne i to pomimo walki z rdzą i poprawek blacharskich. Mój bolid ma 278000, więc jestem w połowie drogi :-)
Sam zrobiłem nią przeszło 150000 i nigdy się nie zepsuła w trasie tak, by dalsza jazda była niemożliwa. A jeżeli nawaliła na amen, to stało się to nie dalej niż 15km od domu, na terenie Warszawy :-)
Aczkolwiek ostatnio tracę do niej serce i cierpliwość i mimo sentymentu nieśmiało rozglądam się za jakimś tanim jeździdłem w lepszym stanie…


pr Said:

Pamiętam, że pierwszy raz styczność z felą miałem w Czechach w lipcu ’94, jeszcze przed uruchomieniem produkcji. Miało to postać folderu dołączonego do Mlada Front Dnes walającego się po stołówce. Były tam zdjęcia z zewnątrz, wewnątrz i fotka pokazująca dwa airbagi.
Pamiętam świetnie, jak przejrzeliśmy to z kumplami i zapadła cisza – coś na zasadzie “o żesz krwa, ale oni poszli do przodu”.
Ale to było dawno temu.


Cooger Said:

Klapa wiadomka, nie mniej zauważyłem, że z nieznanego powodu wersje kombi korodują znacznie bardziej niż hecze.

A jak już przy skodzie jesteśmy to nie wiem czy pytałem – notlauf podesłać fotki z muzeum skody w Mlada Boleslav?


Ja Said:

Sądząc po kolorze ta wersja powinna się nazywać WASP albo HORNET.


matt Said:

Ujeżdzałem takiego pickup’a aż odpadły koła (dosłownie), był to nasz wół roboczy do rozwozu pieczywa. Mam duży sentyment do tego auta bo wiąże się z nim wiele ciekawych historii, które nadają się na dobrą komedię, a właściwie czarną komedię. W aucie tym przerobiłem wszystko, a apogeum był stan gdy w lutym auto jeździło bez ogrzewania, z niedziałąjącymi korbkami od szyb, wyrwanym, przerdzewiałym kielichem amorka, wyrwanymi zawiasami z żywicznej tylnej klapy i łysymi oponami…
Człowiek młody był i głupi i takim kazali jeździć…


vsop Said:

Poza moim bratem czeskie porshe posiada jeszcze kilku znajomych. We wszystkich walczylismy z klapą oraz kornikami, które zamieszkały wokół przedniej szyby. I poza problemem z cewką twardo walczą o miejsce na drodze.


Walter.R Said:

ten wpis wyferdowal mi dzien na 300%.
Wujek mial kiedys fav (z salonu, nie jezdzil zima- stala sobi u nas w garazu), kolegi ojciec mial fav (skasowal i kupil felicie) – wszyscy podkreslali wiezi szkody z vw.


Zenek z puszczy Said:

Heh, moj pierwszy wlasny wuz. Kombi 1.6. Zacny ze hej ! Zrobilem 220tys, co do zmian w muzgu to nie wiem, ale ja tam sentyment mam…. Mo i imho byla calkiem dynamiczna i jeszcze bardziej glosna! Pakowna i zupelnie bezawaryjna . Inhibitor zadzialal jak sie patrzy i mimo ze caly woz byl zdrowy to klapa na wylot przezarta;))))


szczubar Said:

Jak bym wiedział że takie cudeńko było do sprzedania to bym sobie dokładnie tą, którą opisywałeś kupił.


łoboda Said:

Znajomy ma taką w kombi 1,3 mpi, jeździ nią od nowości od 97′ i na chwilę obecną myślę że spora rzesza nieszczęśliwych posiadaczy paskajedendziewęćtedeistodziesięćkoni chciała by żeby ich dupowóz był w tak dobrej kondycji.


Borol Said:

Przejeździłem felą rok, wersja 1.6, niebieska tapicerka w korony, wspomaganie i jedna poducha. Niezależnie czy miasto, czy trasa paliła 10 litrów, miska olejowa za nisko i ciągle obcierałem, a na dodatek była po prostu nudna. Najlepszy był mankament dotyczący wilgoci. Gdy padało po prostu nie odpalało, podobnie z przejazdem przez kałuże.


pr Said:

Więzi skody z vw to podkreślali głównie posiadacze najstarszych favoritek, tych co miały logo z boku grila. To mniej więcej jakby więź z vw deklarował właściciel seata marbelli.


piotrh Said:

Nie zgodze sie ze Złomnikiem, ze Felicja ma dynamike barki rzecznej:). Miałem Felicje 1.6 GLX (bez LPG) 1999 rocznik, szła jak przecinak na szosie, czuć było przyspieszanie na każdym biegu. Potwierdzam to ja oraz mój szwagier, który ten samochód ode mnie pożyczał.
Octavia II 1.6 FSI, która miałem po Felicji jeździła jak fura z węglem pod górkę. Może dlatego, ze w Feli był prosty silnik MPI 8 zaworów a nie “nowoczesny” z komputrem który się zastanawia 10 s ile paliwa ma właściwie podać po wciśnięciu pedału gazu.
Fela jeżdziła dobrze do czasu jak nie wyrobiłem na mokrych liściach i przydzwoniłem w płot. Potem już sie na mnie obraziła :(. Usterki to faktycznie rdzewiejąca tylna klapa oraz rozsypało mi się łożysko 5-tego biegu po biciu rekordów przejazdu na trasie Warszawa-Gdynia trasą nr 7 kiedy nie było tam jeszcze żadnych odcinków dróg expresowych jak teraz i trzeba było wyprzedzać na trzeciego. Cóż, człowiek był młody i głupi:)


michau Said:

Favoritą uczyłem się miejskiej jazdy i ścigania z golfami, Felicja się wiele nie może różnić, choć styczności nigdy nie miałem. Ale w sumie to pierwsze słyszę, żeby Tymonowi brak emocji za kółkiem przeszkadzzł. Favoritka, a zatem Felicja podejrzewam że też, miała w sobie taką lekkość bytu, ona fruwała.


notlauf Said:

Jechała lekko, ale powoli. Odwrotnie niż Polonez. Każdy ma inne odczucia.


paprykarz Said:

Mama kolegi miała Felę kombi. Ganialiśmy ją na czas po lesie, na odcinku Rajdu Kormoran. Najciekawsze jest to, że nie rozpakowywaliśmy w tym celu bagażnika, a podkreślić należy, że mama kolegi handlowała garnkami Zepter.


apelowałem, i się doczekałem , wręcz antycypowałem, hmm no ja też jeżdzę felą wciąż, tak na zimę – to moje takie winterauto, nie przepadam bo w porównaniu do 105 jeżdzi mi się tym włąsnie nudno, kiepska widoczność mam z tego auta no i wiecznie jakies pierdółki dają o sobie znać, ale to auto głównie nie dla mnie to jeżdzę ot tak o … oto ona … moja fela, jeszcze kupię favorita i bede miał skoda real skoda auto …

http://img2.garnek.pl/a.garnek.pl/026/961/26961385_800.0.jpg/run.jpg


Bart38 Said:

Witam wszystkich, to mój debiut na Złomniku, choć czytam od dłuższego czasu. Mam sentyment do Felicii, ponieważ miałem przyjemność na niej zdać prawko za drugim razem 17 lat temu. Pierwszy raz poległem na seacie ibiza :) Kupiłem również Felicię ok. 2 lata temu jako drugi samochód w rodzinie w… salonie Skody. Ktoś zostawił w rozliczeniu za kolejne auto. Nie było za pińcet, ale komplet papierów od zakupu w polskim salonie, umiarkowany i rzeczywisty przebieg na liczniku, rachunki po dwóch właścicielach, po sprawdzeniu w tymże salonie widać że zadbany i ogólnie w porządku, a na tylnej klapie tylko jeden mały purchelek. Facet w salonie mówił, że podobno blachy od tego modelu były cynkowane tylko do tej wysokości i stąd często zdarza się pozioma linia rdzy na klapie. Patrząc na zdjęcia w artykule zastanawiam się, czy to cynkowanie było od góry, czy od dołu 😀 Ktoś coś słyszał o tym?
Przez dotychczasowy okres eksploatacji do wymiany była stacyjka (któregoś dnia się zacięla i za czorta nie do ruszenia, w ogóle całe wnętrze jest toporne) i przewody hamulcowe. Z własnej woli kupiliśmy nowe opony i nalaliśmy nowe płyny. Ostatnio czasem zacina się licznik km, ale ogólnie z sukcesem zaliczone ponad 10 tys. km, a blachy wciąż wyglądają podejrzanie dobrze. Zdjęcia mam, ale chwilowo nie wyślę z uwagi na niedojrzałość wymaganej na Złomniku patyny :)


no i jeszcze jedno – to auto kupione za cenę wózka zakupów z aldi w Goerlitz …

https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/1277974_1409337732617143_1297174227_o.jpg

już jej nikt tam nie chciał, mimo 1 własciciela nie pognitej (za bardzo 😉 budy i 83 tys przebiegu …


oldskul Said:

A skąd wiecie, czy licznik się nie zaciął i owa szacowna Felka Semi-Rost dobija już do 700 tysiąca, i wciąż nie klęka? 😉


Andziasss Said:

O Rzesz, spieszmy tym podróżować, skoro tak szybko odchodzą! Starając się sięgnąć w czeluść amnezji, dociera do mnie, że byłem raz tylkobpasażerem Feli sąsiada na dystansie 5-8 km i dokładnie jak Notlauf twierdzi, nic się nie działo. Więcej emocji dostarcza autobus miejski. Z wrażeń pamiętam szary schowek i rządek zaślepek do przycisków (zastanawiałem się co można by uruchomić gdyby zaślepki były przyciskami) pod krótkim podszybiem i zardzewiały pas na klapie. Emocjonujące. Jako jednak milowy krok w motoryzacji ostblocku to jest godny odnotowania model i w dodatku wziął mnie raz z zaskoczenia! Otóż jechaliśmy sobie latem 1994 do Pragi – rowerami i z koleżanką. Przemieszczając się zwolna na południe starą drogą P610 (stara droga wzdłuż autostrady – znikomy ruch zmotoryzowany), dotarliśmy do Mlada Boleslav, a tam hektary placu przed fabryką zastawione kolorowymi Felicjami. Na samej fabryce ogromny błękitaśny baner Folcwagen Grup miał 50m długości. Powiew nowego omal nie zdmuchnął mnie z siodła. To był Logan swoich czasów, trojański koń VAGa, dobrowolne przejęcie marki z tradycjami, która nie będzie się fatalnie kojarzyć Żydom, Angolom i Żabojadom z akcentem na “om” i innym Aliantom.


stormm Said:

tink Said:

Miałem Formankę. Inżynier to tego nie projektował.
Aby wyregulować klamkę zewnętrzną trzeba było ustawić rozstaw cięgna, która było czymś w rodzaju śruby rzymskiej, ale z dwoma prawymi gwintami, wymagało to anielskiej cierpliwości(10 prób na czuja), diabelskiej siły (zatrzaski twarde jak skała) i rączek chińskiego dziecka(miniaturowy otwór). Kończyło się rezygnacją. Aby zdemontować gril trzeba było chyba rozmontować lampy i zderzak, a nie odwrotnie. Drzwi były tak skonstruowane, że szyby opuszczały się tylko do 1/3 wysokości okna (jeśli korbka nie została w ręce). “Tuningowa” rozpórka kielichów była montowana seryjnie bo pierwsze modele nie zostały wyposażone w sztywność nadwozia i pękały szyby. Bezpieczniki paliły się bez powodu, w czasie jadzy więc ojciec zamontował różnicówkę. Chodzily plotki, że gdzieś pod miastem jest mechanik, który umie wyregulować gaźnik Żikow, ale i on poległ. Samochód nie jeździł dobrze ani na gazie ani na benzynie, Gnił w oczach. W wieku 13 lat i poniżej 150kkm poszedł na złom ZA DARMO. bo nie był nic wart. Kiedy po paru latach kupiłem polo 86c, ogromnym zaskoczeniem było dla mnie, że klamkę da się wymienić w minutę i nie ma żadnej regulacji, bo nie jest porzebna, Favorita była po prostu obrazą myśli technicznej skleconą z przypadkowych gratów od stotrzydzieskek. Na felicję, jako fejslift favoritki nie nas*ał bym, bo szkoda kupy.


W sumie niezłe, praktyczne żelazo, szczególnie kombiacz. Do tej pory mam żal do kolegi, który puścił swoją 1.9 D w cenie ok. 1zł za 1cm3 nic mi uprzednio nie mówiąc. A śliczny egzemplarz był, ze zrobioną blacharką, no i ten fajny stary wolnossący dyzl.


miwo Said:

@ michau:
“a zatem Felicja podejrzewam że też, miała w sobie taką lekkość bytu”
no i pięknie Ci się złożyło – mamy przecież genialną czeską powieść o roku 1968 pt. “Nieznośną lekkość bytu” (oryg. “Nesnesitelná lehkost bytí”) Milana Kundery i nakręcony na tej podstawie słynny film Kaufmana z Day-Lewisem, Binoche i Olin. :)


Ktosiek Said:

Z tym, że Lanosy królowały na wsiach to bym polemizował – u mnie przynajmniej widywałem dużo i nadal widuję sporo produktów DeU na numerach dumnej stolicy województwa Świętokrzyskiego :D. A co do Felicji, to ojciec kupił nową Favoritkę w ’91 z Polmozbytu czy jakiegoś tam innego salonu. W każdym razie, jak na tamte czasy naprawdę fajne auto, trochę się nią ojciec wytłukł. Niestety, potem różne zawirowania i trzeba było się przesiąść z Fav do starego DF – i nawet nie tego na Polonezie, cóż c’est la vie. Pamiętam, że jak wyszła Felicia to był faktycznie był trochę szał – bodajże 96 rok, każdy cmokał jakie fajne wozidło ;] – pamiętam porównanie z Favortiką po lifcie z Felicia bodajże w Autoświecie – zwycięzca mógł być tylko jeden.

A co do silników to wbrew pozorom Skodowskie 1.3 jest żywotne, może nawet bardzo – serwisuje jedną taką Felicie, ma 470K na 1.3 z gazem :) kupiona używana, silnik oryginalny :}.

Najlepsze jednak jest to, że później silnik ten kontynuował życie w Fabii pod pojemnością 1.4 :).


Batory Said:

Wszystko fajnie, poza tym że Favorit reprezentował podobny poziom do Poloneza Caro 😛 Porównanie rodem z AutoŚwiata, który to jeszcze jakoś ok. 2000 r. stawiał Poldka obok Felicii (ponieważ podobne okolice cenowe) i prawie dostrzegał różnicę. Owszem, Favoritka była toporna, kanciasta, a na dodatek detale były wyjątkowo badziewnie wykonane. Co nie zmienia faktu, że była nowocześniejszą i mniej zawodną konstrukcją. No i jeśli użytkownik nie był traktorzystą, to blacha trzymała się całkiem nieźle.


maz Said:

@Brodacz: ładnie jesteś zeskodzony 😀


snp Said:

Klapa od Felicii to właśnie ta “czeska” część Felki – wada konstrukcyjna powoduje, że woda gromadzi się w profilach zamkniętych między szybą a tablicą rejestracyjną. W wersji po lifcie zadziałał german engineering i wywiercili dwie dziurki, żeby woda spływała. NIemniej, wymiana klapy jest tak tania i prosta, że można to robić w ramach normalnej eksploatacji. Ja tam mam wymienioną na holenderską i żyje.

A Turcy robili klapy z laminatu i to jest dopiero genialne.


volumetrico Said:

Co do emocji plynacych z eksploatacji felki, to bym sie raczej przychylil do opisu Zlomnika, choc doswiadczenie w prowadzeniu mam tylko z wersja 1.3.Plus tego auta jest taki, ze ma dokladnie taki sam brak przyspieszenia na kazdym biegu, jazda przypomina turlanie sie melexem Jana Pawla 2 { tak, ! jezdzilem papieskim melexem :) } z wlaczonym “trybem defiladowym” czyli ogranicznikiem predkosci do 5km/h, niezaleznie ile i jak cisniez gaz i na jakim biegu fela 1.3 dokladnie tak samo przyspiesza, a zmiana biegow to tylko zabawa drazkiem. W sumie to dosc bezpieczna jazda, ciezko w cos wykurbic, i po chwili zgryzoty czlowiek sie uspokaja, jedzie sobie prawym pasem i jest dokladnie 2 minuty i 14 sekund pozniej na drugim koncu miasta niz wczoraj kiedy pycil jak szalony innym autem, caly czas lewym, robiac tetrisa miedzy feliciami :)
A skoro jestesmy przy godnych przebiegach zrobionych przez stare graty ,to tu zdjecie mojego juz swietej pamieci jakatajmera podobnie podgnitego jak zolta fela , z podobnym przebiegiem:

http://imageshack.com/a/img513/3659/o2es.jpg

http://imageshack.com/a/img687/9508/zdjcie0756n.jpg


Batory Said:

Odnośnie dynamiki: Skody miały tę przewagę, że były lżejsze. A silniki 1,3 w porównaniu z 1,5 i 1,6 made by FSO oddawały moc bardziej płynnie – bez dziury w średnich obrotach. Osiągi na papierze nie były powalające, ale dawało się jeździć całkiem sprawnie. Problem w tym, że jak chciało się jechać szybko, to nie należało schodzić poniżej 3500 obrotów i sprawnie machać lewarkiem o za długim skoku. A wtedy można było delektować się charkotliwym odgłosem silnika walczącym o lepsze ze wszystkim innym, co tylko mogło się obluzować i klekotać do taktu 😀


Cham w Audi Said:

No trzeba przyznać że przebiegi 600 czy 700 kkm w tych autach robią wrażenie. Niby wiadomo że stare wytrzyma wiecej ale mimo wszystko… Ile takich aut się spotyka? w PL 99% aut ma przebiegi do 180kkm :)


uwequattro83 Said:

Pamiętam był taki czas jak kilku sąsiadów kupiło nowe Felicie(w różnym odstępie czasu),jeden miał przedliftową kilku miało już poliftowe.Jeden z tych co miał poliftową przesiadł się z Favoritki(której też był 1szym wł.),po tej Felicii kupił też nową Fabie,a niedługo potem klął że pozbył sie Felicji.Miałem okazje przejechać się nową poliftową Felą 1.3 i stwierdzam że jak na tamte czasy to był całkiem uczciwy samochód.


cubino Said:

@brodaczu
Ty w końcu napisz te artykuł o zdradzieckim ataku VW na skodę zamiast kupować kolejne złomy :)


Zyga Said:

Sąsiad z garażu “przez ścianę” ujeżdżał felicję kilkanaście lat. Chwalił. teraz przesiadł się na nowego Rapida i zaznaczył, “że jak mu uszkodzę pod garażem to mnie za to obciąży. Bo to co ja tutaj wyprawiam z samochodami to jest nie do pomyślenia”. Kiedyś go lubiłem za wierne ujeżdżanie leciwego, dobrego wozu ale tym tekstem odciął sobie moją przychylność.


michau Said:

@miwo

Dzwoniło mi gdzieś coś…

@tink

To dziwne jak różnić się mogą odzczucia względem eksploatacji. Znam wszystkie te preblemy, większość łatwo dawała się usunąć, innej części usuwać nie trzeba było. Gaźnik jak gaznikowiec ustawił to dwa lata się jeździło na gazie i benzynie bez potrzeby regulacji. A klameczki, zatrzaski, koncoweczki kupowało się na kilogramy za grosze.
Wszystko jest kwestią podejścia.


seven Said:

W swojej pracy przejechałem podnad 300tyś km Skodami ( głównie Fabia 1.2 benz bez gazu ).
Fakt auto wogóle bez emocji ale do przebiegu około 180tyś km to naprawdę solidne żelazo.
Efekt umysłowy ? Po zrobieniu 300km przez dzień Fabią najlepszym odpoczynkiem jest wpakowanie tyłka w 200 konne, 30 letnie, bez wspomagania RWD. Moi rodzice dzo dziś tego nie rozumieją :)


wladzio Said:

Moja ciocia ma felicje kombi 1.9sdi. Auto nie jest zle jesli jedyne czego sie oczekuje to spokojne turlanie do przodu. Odpala, jedzie i malo pali. Ale nudne jest do bolu :p byly plany wstawienia 1.9tdi 110KM ale jakos sie nie zrealizowaly…


lessmore Said:

Chciałem tylko nadmienić, że “inhibitor hamowania” to nic innego, niż katalizator. Poza tym wszystko spoko.


marekrzy Said:

Oho, powiało kulturą wyższą. Najpierw Kundera, teraz lekko Hemingway’em zaleciało…
A co do przedmiotu dzisiejszego wpisu – ma on niezaprzeczalną zaletę.Trudno sobie bowiem wyobrazić złodzieja, który by się na to połakomił.


oldskul Said:

Inhibitor hamowania korozji w tylnej klapie już się zgadza, to inhibitor korozji tu nie pasował 😉 a owym katalizatorem jest, jak nadmienił któryś z przedpiszców, wada konstrukcyjna owocująca zbierającom siem wodom w klapie.


Przemysław Wolski Said:

Mam Felicję , wczoraj kupiłem 2000 r , 1.3 benzyna i zardzewiała klapa :)


holipa Said:

znane są przypadki gdy felicia obracała licznik dookoła i śmigała dalej.
kapitalka silnikia w 1.3 to prościzna. wymieniamy tuleje z tłokami i pierścieniami, robimy czapkę , nowy rozrząd i panewki…
do zrobienia w ciągu jednej soboty jeśli nie trzeba głowicy naprawiać.


lessmore Said:

@holipa: tylko wymiana panewek? A owalizacja czopów wału korbowego? Korekcja owalizacji otworów w podporach wału i stopach korbowodów? Tego się już nie robi? Jestem trochę starej daty, dlatego pytam…


GOMO Said:

kupiłem felicie 1.3 ponad rok temu od sąsiada 1 właściciela z przebiegiem 74k, aktualnie ma 99k i poza wymianą osłony przegubu, termostatu, wtryskiwaczy gazu i rzeczy eksploatacyjnych typu olej, filtr, świece zupełnie nic sie nie działo. Samochód mega tani w użytkowaniu (ok. 20zł a 100km) a jak kupuję do niej cokolwiek to gęba się cieszy bo wszystko tanie, łatwo auto utrzymać w dobrym stanie. Ruda zaczyna brać tylną klapę i tylne nadkola a poza tym wszystko w zajebistym stanie. Minusy auta to: wadliwa i większości niedziałająca regulacja reflektorów, beznadziejny kąt ustawienia kierownicy, prowadzenie troche niedzisiejsze, jest mocno podsterowne, silnik rzeczywiście słabowity. W moim nie ma wspomagania ale mi to zupełnie nie przeszkadza, wystarczy odpowiednia technika manewrowania. Wysoki prześwit pozwala na jazdę w lekkim terenie :) Podsumowując: idealne auto dla kiepsko zarabiającego Polaka, czyli dla mnie 😉


piotras Said:

@seven – a coz to za “w 200 konne, 30 letnie, bez wspomagania RWD” ?? – tak z ciekawosci pytam


mic Said:

Przyznaje, ze to wyjątkowo obojętny mi samochód. Może dlatego, ze kontaktu z nim nie miałem, a może dlatego, ze w czasach jej świetności fascynowalem się fiatami. Jak większość populacji wówczas.


Aremberg Said:

Jakiś czas temu dane mi było poprzeglądać sobie w pewnej ubezpieczalni zdjęcia ubezpieczonych fur z lat 2003-2005. To co rzucało się w oczy zaraz po wszędobylskich Daewoo, były niesamowite ilości Felicii w każdej wersji. Właśnie w tych latach rodzice 2 (różnych) kolegów z podstawówki mieli identyczne poliftowe Felicie w prestiżowym srebrnym kolorze 😀 W takiej konfiguracji faktycznie miała w sobie coś z VW. W ogóle fajny byłby artykuł typu “Auta które powtórnie zmotoryzowały Polaków w latach 1989-2004”. Tylko że Motor pewnie tego nie przepuści do druku, a na Złomnik to zbyt dużo (w dodatku darmowej) pracy…


seven Said:

piotras – Alfa Romeo GTV6 z motorem 3.0 z 1983roku. Dużą frajdę daje też Daihatsu Copen którym ostatnimi czasy również się poruszam :)


seven Said:

Aktualnie szukam na zimę do wiadomych celów :) auta z klasycznym układem napędowym ( silnik przód, napęd tył ) z opłatami do wiosny i w stanie rokującym zdolność do poruszania się przez te kilka miesięcy w kwocie do tysiąca zł. Najlepiej okolice Grójca, Kozienic, Radomia, Szydłowca lub woj.Lubelskie.
W kręgu zainteresowań wiadomo Polonez, Łada, Sierra, o Oplu czy BMW w tej kwocie można zapomnieć. Najchętniej Polonez z silnikiem 1.4 ale w cenie do 1tyś niestety nie ma nic jeźdzącego i opłaconego. Jak by ktoś coś utrafił to proszę o info.


Artykuł będzie, będzie, powiadam … a ja wam radzę jako i ja w skodach się rozsmakowywać, i jeżdzić i miec emocjonalny stosunek do nudnego w powszechnej opinii auta to już metafizyka, jest tak że jak mam jechać 105 to buzia mi się cieszy, jak mam jechać felą to jadę , a jak mam jechać czymś innym to nie chce mi się…


kiełek Said:

Kolega chciał kupić felicie, ale jakoś wkurat w ojkolicach nie było żadnej w ładnym stanie do 6k, a więcej kolega za auto nie chciał dać. Kupił to co znaleźliśmy w najlepszej kondycji i tych pieniądzach, Shitroena saxo 1,1. Małe to głośne i powolne, ale zawias wygodny i ogólnie daje radę.


wciąż używa się okreslenia była , była , była felicja taka , była favorit taka, to jak by mówić o autach PZInż. lub o fordach T , te auta dziś omawiane , SĄ i Będą jeszcze długo ! Favoritki i Felicje są, jeżdzą, wyprzedzają, palą żarówki, hamują , żądają wymiany opon czy klocków , Są Są Są i niech pozostaną …

NA koniec Litania do Skody Felicji i do Skody Favorit i oczywiście do 105 tek,

Wy w trójce jedyne prawdziwe skody !
Zostańcie z nami (chór za mną powtarza !)

Zostańcie z nami

O Skody Prawdziwe wy które:

Przyspieszacie tak że nie wiemy co się dzieje

… Zostańcie z nami …

Palicie gumy ale nie na kołach

… Zostańcie z nami …

Pozwalacie zrozumieć laikom czym jest termostat

… Zostańcie z nami …

Uczycie narody kultury technicznej

… Zostańcie z nami …

Silniki dowcipnie chowacie przed kobietami i nie tylko do bagażnika

… Zostańcie z nami …

Uczucie pokory i kłaść na ziemi niepokornych karzecie !

… Zostańcie z nami …

Poduszki macie ale tylko z piórami lub koleżanek

… Zostańcie z nami …

Wy co progów wspomnienie jeno macie …

… Zostańcie z nami …

… Zostańcie z nami …

… Zostańcie z nami …


JanKo Said:

Szkoda (pisownia fonetyczna oryginalnego brzmienia nazwy) Felka to byla istna masakra. Favoritka w innej obudowie, gnila w oczach, miala sens jedynie w wersji 1.9D. Szkodowskie 1.3 to byla tragedia, do dzisiaj pamietam specyficzny gryzacy zapach spalin tego silnika pochodzacych ze wszystkich okolicznych felek w zimowy poranek. 1.6 od nowosci mialo ze soba jakies problemy w budzie felki, dygotalo itp pamietam, ze serwisy rozkladaly rece i mowily tttm. Zostawalo wiec dychawiczne 1.9, ktore przynajmniej nic nie palilo i jezdzilo do konca swiata. Pekajace przednie szyby to byla wisienka na torcie 😉
Jednak najgorsze w tym aucie bylo wnetrze… skrzeczace i twarde jak skala plastiki oraz ten design… gdzie ewidentnie bylo widac, ze to tylko wyoblona deska z Favorit/Fórman. Jedyny ladny element tego samochodu to byla kierownica z poduszka powietrzna prosto z Golfa/Polo.
Nuda bijaca z tego samochodu jest niekwestionowana, najgorsi jednak byli wlasciciele. Skodniki, bo o nich mowa, nazywajacy swoje auta ‘skodawkami’ lub ‘felkami’ to takie Rysie z Klanu, ale w jeszcze gorszym wydaniu. Swiat bez nich bylby duzo przyjemniejszym miejscem, a przede wszystki, duzo ladniejszym (wybory estetyczne kogos, komu podobaly sie skody zawsze pozostawialy wiele do zyczenia). Taka smutna prawda…


garwanko Said:

Ladne jest to zdjecie licznika, kiedy w szybie odbija sie znak “rondo”. Wyczuwam tutaj symbolike nieskonczonosci :)


piotras Said:

@ seven – GTV6 super fura, zdecydowanie rozumiem to, ze po godzinach spedzonych w fabii jazda alfa jest czystym relaksem.


wuner Said:

@seven
Alfa Romeo GTV6 z motorem 3.0 z 1983roku
Nie chcesz mnie czasem adoptować i zapisać jej w spadku?
A co do Felicii, to się w zasadzie nie wypowiem, bo jest ona dla mnie zupełnie jak każdy model Seata – niezauważalna. Gdyby wsadzić jej coś mocniejszego pod maskę, albo może i nie, byłaby doskonałym samochodem do napadu na bank – żaden świadek (no może poza fanami złomnika) nie potrafiłby powiedzieć, czym odjechali sprawcy…


Wiciu Said:

Mam skodę felkę od 10 lat. Odziedziczyłem ją po ojcu. Strasznie szkoda mi się z nią rozstać. Tłukę kilometry i regularnie odwiedzam warsztat Pana Grześka. Części tanie. Za 100zł wynoszę reklamówkę pełną ze sklepu. Uważam, że to dobry samochód… chociaż mój światopogląd może okazać się spaczony po tak długim obcowaniu z jednym autem. Rozrząd 70zł, pompa wody 79zł, końcówka wahacza 15zł… i tak w kółko, aż do śmierci którą będzie oznaczało całkowite przegnicie. Chociaż z moim egzemplarzem nie do końca jest tak źle. Kocham to auto… Plecy wyginają mi się już w kształt fotela:) nie miałbym sumienia, żeby się z nim rozstawać. Towarzyszy mi odkąd tylko mam prawo jazdy. Tyle wspólnie przejechanych kilometrów. Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy potrafią narzekać na auta… uwielbiam wszystkie, chociażby miała to być multipla. Ale co ja się tam znam… internet wie lepiej, że to gówno. Dzięki za fajny artykuł. Myślałem, że nie doczekam się w swoim życiu pozytywnej wzmianki o skodzie felicii. Dodam, że jak ojciec ją kupował to szałem było podświetlenie w kufrze bagażnika;)


Raff Said:

Jeździłęm dwoma Felkami w latach 1999-2001 i nie czułem się jak skodziarz….

Dynamika: zero wygląd: zero: – ale…właśnie o to chodzi. Felicja jest zupełnie przeźroczysta światopoglądowo to sleeper wśród sleeperów.

Bez pretensji do niczego czym nie jest – Felicja.


Mixturiusz Said:

O Auchan na Tauzenie xD


dw10 Said:

Skodę Felicię po zakupie można było spuścić na giełdzie DROŻEJ niż w salonie – bo były zapisy i kolejka! BTW: ponoć były Octavie 1 z silnikiem 1.4 (60 KM) AMD (wielopunkt). Jak to jeździło?


dr_kamil Said:

Na południu proporcje były bardziej na korzyść Daewoo. Nexia i Lanos to były prawdziwe hity, niejeden kopalniany parking wyglądał niemal jak salon DU-FSO 😉 Fela, owszem, była popularna ale nie aż tak. Pojazd nudny, wolny, niewygodny i do tego gnije więc wybór na jaktajmera więcej niż oczywisty. Za 5 lat zadbane 1.9D będą ludzie wystawiać w cenie złota na All jak dziś DFy.


eugi Said:

Nie kochałem tego auta,nie marzyłem ale miałem i sprzedałem po tym jak po przekroczeniu 100k km wszystko było do wymiany.Buda była ok ale mechanika kulała i i to dogłębnie ..Klape miała zdrową bo ją poprawiałem.Był to mój 1 samochód i mimo góry pieniędzy jaką za nią dałem to nie spełniła moich wymagań.Pozdrawiam jej nowego właściciela 😛


egon Said:

jeździłem felicią 1.3 MPI i nuda okropna, ale nie przez przyspieszenie!! Przyspieszenie jak najbardziej godne pochwały! Kolega Złomnik chyba ostatnio porusza się wyłącznie mocnymi samochodami…


piotr.k Said:

Kumpel wzial to kiedys od drugiego znajomego za przyslowiowa zlotowke, bo 2 lata ginlo pod blokiem. Dzielnie przelatala chyba ze 2 lata przy groszowych inwestycjach w czesci. Mialem okazje cos tam przy tym podlubac. I absolutnie zgadzam sie z tinkiem — inzynier tego nie projektowal. Zastosowano tam tak idiotyczne rozwiazania techniczno-konstrukcyjne w roznych dziwnych miejscach ze to jest az zdumiewajace. Szczegolnie wbila mi sie w pamiec hydrauliczna regulacja reflektorow ktore w przypadku nieuniknionej awarii tego patentu swiecily gdziekolwiek i mocowanie wydechu… Najzabawniejsze bylo wlasnie to, ze te rozwiazania nie byly prymitywne, proste — nie tylko tak po prostu idiotyczne…


Marcin Said:

Co wy gadacie rodzice mieli favorit od nowości którą ja potem dostałem w spadku jako pierwszy samochód. Po zrobieniu prawka zrobiliśmy nią 500 tyś z czego ja ostatnie 100 tyś jako młody gniewny który zmieniał biegi dopiero jak było czerwone pole. Auto ważyło z 800 kg więc bez problemu odstawiałem wszystkie polonezy a nawet na sam koniec żywota kiedy olej lał się z wydechu fabię 1.2:) Każdy kto narzeka na fabię Felicję to albo miał zjechanego rzęcha albo porównuję ją z perspektywy dzisiejszych czasów a przenieśmy się w lata 90 gdzie każdy młody polak zapytalał polonezem maluchem nexią a o zachodnich furach mógł marzyć czytając auto świat skoda to było coś coś lepszego czym w tamtych czasach można było bez awaryjnie jeździć a dlaczego tak lubię skody bo w mojej favorit przez 500 tyś zmieniłem raz łańcuch rozrządu( sam wystarczyło skręcić koło odkręcić nadkole, odkręcić dekiel zaznaczyć koła klin zdjąć koła skręcić i w w godzinę śmigała) raz planowanie głowicy(katornicza jazda wyrzucona uszczelka robota chyba ze 400 zł) i tyle i więcej nic się nie działo poza kilkoma urwanymi klamkami i rdzą :) to były auta do których na giełdzie w Słomczynie kupowało się oryginalne nowe części za śmieszne pieniądze i których żywot kończyła rdza a nie jak teraz padnięty czujnik czujnika sterujący jakąś klapką plastikową na dolocie która wyliczona jest na 200 tyś km i która kosztuje połowę wartości samochodu którego trzeba pół rozebrać żeby się do niej dostać:)


Seven Said:

wuner – nie stać mnie na dzieci :). Albo auto albo rodzina przy krajowych dochodach :)


brunon Said:

Ja mam pytanie przy okazji bo trochę w temacie: czy lepiej Skodę 120 lub 130 czy raczej może zastawę 1100p? co jest fajniejsze że tak powiem i co się mniej rypie? Bo do Skody sie nie zraziłem po przeczytaniu tego wszystkiego – wręcz przeciwnie, a zastawa z kolei ma ten urok lat 70 tych….Idzie zima tylny napęd by się przydał a ja się właśnie subaru pozbyłem! Do tego kupiłem Alfę i myślałem, że będę miał w czym dłubać, a tu jak na złość NIE MAM! ehh. no i szukam czegoś właśnie do dłubania wieczorami i na rajdy złomnika oczywiście!
W ogóle ktoś tu szukał RWD na zimę to dlaczego polonez a nie skoda?? ma lepszy docisk tyłu!
I czy do takiej 120L np da sie wstawić silnik 1,3 felicji bez specjalnych problemów?


Adam Said:

łooo KVY to gdzieś kołomnie to jeździ :)


Cooger Said:

Wg mnie w wyborze pomiędzy skodą 105/120 a Zastavą 1100 to… wyboru nie ma. Tylko zatwardziały miłośnik knedliczków wybrałby skodę…


Cooger Said:

Jedno ale – napęd na tył w Zastavie to będzie tylko na wstecznym.


brunon Said:

@Cooger Nie, nie ja nie chcę napędu na tył w zastawie, po prostu skoda ma ta zaletę na zimę, że ma tylny napęd, do tego dociążony a nie jak bmw…;) RWD to dla mnie nie jest warunek konieczny.


tata Said:

Sąsiad emeryt kupił taką krwiścieczerwoną na samym początku jak tylko pojawiła się w sprzedaży. Wypłukał się wtedy do cna z kasy, nie zostało mu już na opłaty i rejestrację, więc pierwsze kilka miesięcy stała w garażu nie używana. Dziwny był człowiek, dopiero na starość zapisał się do PZPR na dwa miesiące przed wyprowadzeniem sztandaru. Chyba jeszcze żyje, popytam – może autko do dzisiaj garażuje i nie wie jaki skarb posiada :)


@ Cooger – ale łatwiej o jeżdżąca i i posiadającą podłogę Skodę niż takąż Zastavę… Chyba.


KIEROWCA Said:

Bardzo powiedziałbym “artystycznie” zgnita Felicja === coś jak amerykański Ford Taurus z lat 86-91…
W Kętrzynie Favoritek podobnie jak Poldka przejściówki MR89 już nie widać:-((( Felicji jeszcze trochę się kręci w tym jedna z wyjątkowo profesjonalnie poszpachlowaną klapą. W większości stały się sztandarowym wozem okolicznych grzybów zastępując niejako Skodę 100 i embeczkę. Lanosów jest na pęczki natomiast nie przypominam sobie kiedy ostatni raz widziałem Nexię a tym bardziej Espero. W Felicjach zawsze najbardziej podobały mi się te dziurkowane srebrne felgi z małymi kołpaczkami poza tym jest raczej nudna i nie rzucająca się w oczy jakbym miał do wyboru pomiędzy Felicją a Caro Plusem wybrałbym Poldka.


maciach Said:

Miałem taką piękną Blekoote, od nowości legularnie traktowana była rust checkiem przez to przy 200000 km nie miała oznak korozji. Do tego obsługiwał ją jeden i ten sam człowiek legenda Polmozbytu – Kuwa Bodan. Samochód sprzedany został z takim przebiegiem jaki był po czym po kilku tygodniach w ogłoszeniu w Auto Giełdzie miał już tylko 60000 km. I to bez picerki.


miwo Said:

@ dw10:
ano był taki silnik w Octavii I, ale nawet nie wiem, czy był oferowany w Polsce.
swoją drogą, niedawno się dowiedziałem, że w zależności od silnika i wyposażenia do końca produkcji Octavii I można było zamówić 1 z 2 rodzajów deski rozdzielczej (i nie chodziło tylko o materiały, ale w ogóle o wygląd).
ciekawe, że ten 1.3 z Felicii powiększony do 1.4 (ale przy tej samej mocy 68KM) poszedł jeszcze do Fabii I.


michal Said:

Wy się tam znacie, miałem 1.3 najprostsza wersje w roku 2000. Przesiadlem się z malucha. Perfekcyjne auto, proste, bezawaryjne, dynamiczne.


michal Said:

Silnik 1.3 68km poszedł do fabi gdzie miał poj 1.4 i moc 60 albo 68. Ale nawet ta słabsza wersja jeździła znacznie lepiej niż felicja. Co ciekawe poz zmianie kolektora na ten z wersji 68km i oprogramowania słabsza wersja osiągała 72 km. Sam zrobiłem taki szalony tuningu dawno temu.


Qropatwa Said:

Spoko tekst ale z jednym się zupełnie, ale to zupełnie nie zgodzę. Od kiedy to 1.6 miało w Felicji słabo osiągi?! Przecież to jest mały szatan, ten silnik jest wręcz za duży do tego bardzo lekkiego auta. Wkręca się to na obroty jak Honda, tylko nie tak wysoko. Może na papierze przyspieszenie nie wygląda super ale odczucia są prawie jak CRXie. Każdy kto tym rzeczywiście jechał możne to potwierdzić.


Ryś Said:

mimo, nie wiem czy to kwestia zamówienia
noowa, ładniejsza deska w octavii, z lepszych materiałow, została wprowadzona bodaj w 1998.
po tym roczniku zdarzają się dwa rodzaje desek. starego typu niegdy nie ma w egzemlarzach ściąganych z zachodu. więc przypuszczam, że starszy typ deski był spzedawany u nas jako tańszy

felicia… ech… płakałem jak złomowałem we wrześniu. świetne auto. dobrze się prowadziło, bardzo mało psuło, dobre walory użytkowe.


Seven Said:

brunon – mi osobiście Zastava się dużo bardziej podoba i jest bardziej żwawym autkiem niżeli Skoda.

Jako ciekawostka. Filmik ukazujący jak prawdziwy fan motoryzacji kupuje auto ( tu akurat Alfa :) ).
http://www.youtube.com/watch?v=bVwKV24bYPo


Qropatwa Said:

@brunon
Zastavy to już w większości tylko próchna. Nie ma do tego części. A Skoda ma wiele zalet. Jest śmieszniejsza od Zastavy – to najważniejsze. Poza tym masz na rynku jeszcze dużo egzemplarzy w dobrym stanie, znakomity dostęp do tanich części, łatwość obsługi, no i w zimie taka Skoda sprawdza się znakomicie. Lekkie nadwozie + nacisk silnika na tylną pędną oś robią swoje. Co do przekładki to idzie to zrobić ale lepiej po prostu poszukać oryginalnej Skody 135/136. Część z nich miała już silnik na jednopunktowym wtrysku, niemal ten sam co w Favoricie.
A sporo klasycznych Skodilaków z Wrocławia mam teraz w najnowszym miksie:
http://szrociaki.blogspot.co.uk/2013/11/wielki-przeglad-wrocawskich-skodilakow.html


Cendra Said:

Miesiąc temu kupiłem taką z 96r od pierwszego właściciela.
1.3 MPI, 212 tys km, trochę pordzewiałe błotniki tylne i tylne drzwi, ale klapa przy listwie zdrowa! Za to przy rejestracji trzy duże bąble :)
Kupił ją w Toruniu i serwisował do samego końca, mam stos faktur itp… Wszystko robione w ASO. Wariat :) Przesiadł się na Citigo.


miwo Said:

heh, przypomniało mi się, że na poliftowej Felicii 1.3 zdałem prawko. :)
w fimie, w której pracowałem w pierwszej połowie lat 2000 było tych Felicii kilka. bogato wyposażonych: po 2 lub 4 poduszki (ergo nie było więc zamykanego schowka przed pasażerem), ABS, elektryczne szyby z przodu, klima, wspomaganie, taka gruba, miła w dotyku tapicerka i elektrycznie (na wysokość) regulowany fotel kierowcy (sic!), skórzana kierownica, przednie światła przeciwgielne, komputer pokładowy w takiej zaślepce na lewo od zegarów – to było w wersjach 1.6 kombi. ja najczęściej jeździłem hatchbackiem 1.9 SDI, który miał wszystko, co opisałem poza regulacją fotela i skórą na kierownicy.
auta spisywały się dobrze, choć rdzewiały, ale przynajmniej nie klękały. wszystkie ok.2006 roku z łatwością znalazły nabywców.
“mój” diesel miał kilka przygód – w 5 chłopa i pełnym bagażnikiem rozbujaliśmy Felkę do licznikowych 160km/h na gierkówce (obwodnica Piotrkowa – wtedy był tylko ten odcinek niby autostradą; a może nadal jest, nie wiem, bo tamtędy nie jeżdżę) i wybuchła nam prawa tylna opona. skończyło się tarciem barierek, wymianą koła i dalej w trasę, ale już z sercem na ramieniu. głupota i tyle.
druga rzecz to jakiś panel czy plener w Wiżajnach pod Suwałkami i całodzienny wyjazd do Wilna, no i coś się tam w tym Wilnie zaczęło dziać. kiedy auto zwalniało, lub zatrzymywało się, to zaczęło niemiłosiernie śmierdzieć spalinami w kabinie, a spod maski szedł dym. przyspieszenie i dym ustawał oraz przestawało walić. w aucie 2 laików samochodowych, nie mieliśmy pojęcia, co jest – nikt nie mógł/nie chciał nam pomóc (niedzielny wieczór zresztą), na stacji benzynowej zauważyliśmy, że coś cieknie pod autem. no, więc dzida do Polski. gnaliśmy oczywiście, bo wtedy nie śmierdziało, w międzyczasie spadł deszcz, dosłownie ściana wody, trzeba było zamknąć okna i zwolnić, a tu ciężko oddychać przecież. do tego jeszcze policja z radarem (w sumie mogli nam jeszcze doklepać coś za zepsute auto, bo tak żeśmy tłumaczyli nasz pośpiech), a tak wlepili 1000 lita, co stargowaliśmy do 500 (bo to byli “wilniuki”, mówili po polsku i jeszcze ostrzegli, że przed Mariampolem może ktoś stać z suszarką 😉
na granicy oczywiście kolejka, podjeżdżamy, dajemy paszporty. pogranicznik pyta się, co się nam tak dymi, odpowiadam, że mamy awarię, a ten bez słowa zwraca paszporty i pokazuje, żeby sp….ć stąd jak najszybciej. jakoś dojechaliśmy do kwatery. następnego dnia miejscowy Cytryn zajechał Paskiem B3 i obejrzał. “narpiew” skonstatował (ciężko było trochę zrozumieć), że to chyba ten sam silnik on ma w Pasku, a potem stwierdził, że zerwał się przewód do czegoś tam, taka cienka rurka, co ciągnie ropę i ta ropa wylewała się na gorący blok silnika i “gotowała” – stąd ten dym. na pytanie o naprawę odpowiedział, że nie ma problemu, bo on taki wężyk ma zawsze gdzieś w aucie, bo “to się na metry kupuje”. i rzeczywiście, przyciął, założył. i było git. nic później nie było robione, a auto sobie dalej jeździło. do tej pory nie wiem, co tam się dokładnie stało.
na koniec eksploatacji poszła jeszcze jedna z tylnych klamek, przez co nie można było przez jedne z tylnych drzwi ani wejść, ani wyjść. ale już nikt o to nie dbał.
aha, prawie wszystkie Fele w firmie miały uwalone, albo zgubione te czarne maskownice w zderzaku wokół świateł p-mgielnych. też się nikt tym nie przejął.
generalnie wspominam dobrze, a tego hałaśliwego diesla, poza tą historią z Litwy, to już szczególnie.
A Favorit i Felicia to nie były też montowane w Polsce (Antoninek?)? i też prawda, co tam wyżej ktoś napisał., że na Felę trza było czekać i odsprzedaż świeżo zakupionego na rynku wtórnym to był profit. :)


brazer Said:

zauważyłem, że Octavie kombi odziedziczyły, choć w mniejszym stopniu, problem tylnej klapy. a może to HERYTYDŻ?


brazer Said:

@Qropatrwa
ostro grasz…..


bazyli Said:

Jakieś 3 lata temu, dziadek sprzedał taką swoją. Rocznik jakiś 98 chyba, 35 tysięcy przejechane, stan igła, wiecie garaż, na noc wyjmowany aku, codzienne wizyty, głaskanie chuchanie itd. Gdyby nie to toporne wnętrze to może bym się nawet skusił, ale wolę mojego francuza ;p


chriss Said:

Faktem jest, że standardowe miejsce rdzy to klapa, ja jednak jestem w posiadaniu od nowości modeli z roku 1999 i nie mam ani grama rdzy na klapie (auto parkowane pod chmurką).


brunon Said:

@Seven dzięki za opinię i w Twoim filmike znów zaatakowała mnie Alfa GTV! to sie dzieje od trzech dni!, czy ona chce mi coś powiedzieć??

@Qropatwa dzięki za szczegółowe info! faktycznie Skoda wygląda oobiecująco głównie przez dostępność wszystkiego, a co do Zastawy to chyba taki ostatni moment..
Więc popytam jeszcze o Zastawę: jak u niej dokładnie jest z tymi częściami? bo np ze 128 pasuje pewnie wszystko, ze 127 też trochę, tylko pytanie jak jest z częsciami do 127 i 128 teraz? i podobno silniki od fiatów np uno wchodzą w razie totalnego klopsa?

czyli tak podsumowując to zastawa to jakby trochę bardziej fiinezyjny pojazd tylko prawie ich już nie ma, tak? ( i części też)

A jakość/awaryjność Skody i Zastawy w porównaniu do polskich czy ruskich produkcji z tamtych lat wyróżnia się jakoś pozytywnie czy to ‘wsssszystko to samo’ ?

Ostatecznie to chyba będę musiał sam gdzieś znaleźć i przetestować jedną i drugą ….no ale to sama przyjemność;) Każda z tych dwóch ma swoich fanów i nie ma się co dziwić bo obie nie są złe.

A mogę zapytać co poleca sam Notlauf……..?


Michał Said:

A ten kolega, co dostał Fele bez hamulców i ją rozbił, to stracił robotę pewnie nie tylko dlatego, że pracodawca był ciulem, ino sam był sierota. Jak się można nie połapać, że coś z heblami nie tak? A jak już wiem, że igła to nie jest, to jadę inaczej chyba, nie?
No chyba, że nagle podczas hamowania przewód albo co strzelił…


Yugo Said:

“mniałem takom” w wersji safe line (ABS i 4 (!!!) poduszki powietrzne) z silnikiem 1.3 i zdrową klapą (odkręcałęm plastikową listwę zeby sprawdzić czy aby na pewno). zrobiłem nią mandat na 600 zł więc wcale nie była taka flegmatyczna. ZŁOMNIK KŁAMNIE!

p.s. wersja fun to najciekawsze, najnudniejsze auto europejskie


Waśka Said:

Rdza na krawędziach klap to zmora także najstarszych Octavii 1. Ta sama czeska wada w niemieckiej myśli technicznej?
Długa deska jest sprzed liftu, krótka – po lifcie.


JeszJeży Said:

felicia byla nawet w wersji laurin & klement. Teraz toż to biały kruk :)
http://www.youtube.com/watch?v=yiA8cQUsLNY


pizza Said:

W latach 1996-1997 pracowałem w pewnej polskiej firmie trudniącej się sprzedażą francuskich kosmetyków. Flota tam składała się z:
-Polonezów Truck 1.6 w stanie rozmaitego rozkładu i jeżdżone były od wielkiego dzwonu (mój pierwszy służbowy tam to było coś takiego z 1992 r. co wspominałem nocnymi koszmarami;
-Polonezów Caro z szerokim rozstawem kół z silnikami 1.5-większość nowych handlowców takimi jeździło;
-Skód Felicji 1.3 to już zasłuzeni handlowcy i moje marzenie, jednak były to na tyle fajne czasy że na duże zamówienie flotowe (ok. 60 samochodów) czekali drobne 8 miesięcy a termin dostawy sie przesuwał. Kolory za to były szalone: białe, czerwone i granatowe. Jedna z małych grup handlowców z nieznanych mi przyczyn była wyposażona w Felicje kombi.
-Renault Clio I 1.2 Menadżerzy regionalni;
-Renault Megane I 1.4 wyzsza polska ranga biura…
W ramach reedukacji zarządca floty za porządne uszkodzenie samochodu przydzielał na pewien czas Trucka. Zasadniczo wiekszość dbala o samochody 😉 I wbrew pozorom te Felicje tam nieźle wytrzymywały, tylko jednak na potrzeby tej branży hathbacki miały za małe bagażniki.
Moje przerażenie osiągnęło apogeum kiedy jadąc Felicją z gościem po którym obejmowałem rejon jadąć z Grójca do Góry Kalwarii droga nr 50 wziął sie za wyprzedzanie (za dobrze nie jeździł), z przeciwka pojawila nam się na horyzoncie ciężarówka a Leszek ściskając kurczowo kierownicę powtarzał: “zaraz mu przywalę, zaraz mu przywalę…..”. Własnej Felicji nigdy sie nie dorobiłem, koniec 2001 r. poszukując samochodu Felicja była brana pod uwagę, jednak kupiłem wtedy Volvo 440. Na swoją zgubę….


markus Said:

Felki nie miałem, miałem Favoritę. Zwykłą: 1,3, gaźnik. Wygodna nie była, ale za to była brzydka :). Zalety: na każdy krawężnik można było wjechać, polne dukty nie sięgały podwozia, tanie części, jeździła, na głowę się nie lało i masa własna. Wady: cała sterta, ale generalnie bez znaczenia (biorąc pod uwagę to, co napisałem wcześniej). Największą wtopą była wymiana rozrządu i regulacja gaźnika (panowie na Szarych Szeregów ogarniali temat).
Co do cen części, przytoczę swoją rozmowę w sklepie Skody:
– Poproszę kompletny rozrząd do Favoritki.
– Proszę, 38 złotych.
– Ale ja chciałem kompletny.
– Ten jest kompletny.
– Ale ja wolałbym oryginał.
– To jest oryginał.
Favoritę z przebiegiem 280 tys km, głowicą od Felicji (inny materiał i nie wyżerał jej płyn chłodzący) oddałem kuzynowi 5 lat temu. On dołożył do tego przelotu coś około 150 tys km. W sumie przyzwoity wynik, jak na Favoritę.


Tony Said:

W 1999 roku dostałem firmową felicję kombi 1.3 LX, z przebiegiem ok 40 tys km. Kiedy oddawałem ją w 2004, miała 330 tys. na liczniku, plus ok. 50 tys. w pamięci. Miała iść na przemiał, ale była w zadziwiająco dobrym stanie wiec została jako auto zastępcze oraz na wehikuł dla nowych pracowników. W ten sposób dokulała 611 tysięcy i została sprzedana za 750 zł. Z czasów kiedy ja ją jeździłem, pamiętam jedną poważną awarię – uszczelka pod głowicą przy przebiegu 150 tys. Silnik nigdy nie był remontowany. Uboga wersja bez wspomagania, silnik skodowski 1.3 na łańcuchu, ale już MPi. W trasie jadąc spokojnie zadowalała się 5,5 litrami Pb95.


Cooger Said:

Bo te silniki 1.3/1.4 co z jakiegoś powodu mają u notlaufa złą opinię… nie są złe, uszczelka co jakiś czas pada i zdaje się, że tuleje też opadały, nie mniej po wymianie śmigają dalej. Ojciec ma w Fabi taki 1.4 i uszczelka robiona coś koło 120-130tys, tuleje były na miejscu a autko dalej śmiga.

Co do Zastavy – ja nie mówiłem, że łatwo znaleźć nieskorodowany egzemplarz, nie mniej warto poszukać. Mechaniki to ja bym się nie bał w tym aucie, cyrku tam nie ma. Jak z dostępnością części w PL to nie wiem, pewnie jest jakieś forum na którym wiedzą 😉 Natomiast jak się poszuka to się znajdzie różne rzeczy tylko trzeba umieć po internetach się poruszać. Jedno jest pewne – jak chce się mieć takie auto to nie ma co liczyć na części z półki w każdym sklepie, trzeba wiedzieć gdzie co zregenerować (np. sprzęgło) czy dorobić (np.przewody hamulcowe) jak i poruszać się sprawnie w świecie różnych reperaturek 😉


kaczor Said:

Felicja to fajny materiał na ” dejli wozidlo” – zwłaszcza z 1.9 d bo silników do tego leży pełno i z każdego szmelcwagena podchodzi – sam się zastanawiałem nad kombiakiem od znajomego ale puścił za 800 zł – miał to z 15 lat od nowości , przez 800 tys km zero rdzy ( białe , na początku kariery jeździła jako karetka wożąca krew – tzn prywatny samochód do celów służbowych – dobry interes ) i w tym czasie dwie poważne awarie – łozysko wałka w skrzyni biegów i na sam koniec kariery pękło koło zębate pompy wtryskowej – następstwem było wylecenie paska i bliskie spotkanie zaworów z tłokami . Za to cena kompletnej maglownicy z drążkami i końcówkami powala – 130 zł .


brazer Said:

@tata
ależ to było złośliwe, ty draniu.


benny_pl Said:

hmm no wiec dziadek MIAL (niestety juz nie ma) Fele z 98r kupiona jako nowka, trzymana zawsze w garazu, wiec bez SLADU korozji, klapa tez nie zgnila, z czasem miala zalozony gaz jak ojciec jezdzil to zalozyl, Skoda w zasadzie nigdy sie nie zepsula, nigdy tak zeby trzeba ja bylo holowac, wymieniane byly tylko takie eksploatacyjne rzeczy jak plyny, klocki, amortyzatory, termostat, silnik nigdy nie byl rozbierany, dozyla jakis 100tys i niestety dziadkowi sie wpakowal jakis dzieciak na skrzyzowaniu z bocznej ulicy w przod, efektem czego przod sie przekosil i skrzynia rozsypala, to bylo jakies 3-4 lata temu, ojciec sprzedal za 1tys zl w niecala minute od wystawienia aukcji, ponoc gosc ja zrobil. fajne bylo to autko, choc mialem do niej zal bo zajela miejsce Zastavy 1100, ale teraz zal Feli bo na jej miejsce ojciec namowil dziadkow na clijo 1.5dci ktore jest chyba najgorszym samochodem swiata, odpala jak chce a jak nie to nie (o dziwo z pychu zazwyczaj odpala, a rozrusznikiem kreci ale nic sobie z tego nie robi) oczywiscie dziadkowie tesknia za Fela i nie sa zadowoleni z renulatosyfa

ja osobiscie mialem Fele 1.3 kombi z przebiegiem 300tys bez remontu, rozbita w tyl tak konkretnie ze klapa i drzwi tylne sie nie otwieraly i mialy szpare ze sie lalo do srodka (zaklejone tasma byly) ale z 5 lat temu nawet taka za 1500zl to byla okazja – nadal jezdzila i to dosc zwawo i ekonomicznie, w dodatku prowadzila sie normalnie, jednak wieeeeelka deska zaslaniajaca pol szyby byla strasznie irytujace, no i zgadza sie – to taki niesamowicie nudny nowoczesny samochod – to racja, dla tego szybko sprzedalem za podobna kwote koledze (ktory ja dal do blacharza i za 2tys zrobil ja tak ze wygladala jak nowa niemalze, i jezdzil pare lat az silnik umarl przy jakis 360tys – uszczelka pod glowica, ale po jej wymianie dalej jezdzila, ale sprzedal), a ja sam dalej jezdzilem Duzym Fiatem, ktory mimo wiekszego silnika mial i tak mniej przyspieszenia ale na tym nigdy mi nie zalezalo. tak czy inaczej uwazam ze Felicje nie sa zle, dla kogos kto potrzebuje “zwyklego” samochodu. to jest wlasnie taki zupelnie zwykly samochod. mi osobiscie lepiej jezdzi sie Unem czy Cienkim, choc ciezej o Uno z dobra blacharka, Fele gnija raczej tylko z wierzchu, a FIaty glownie od spodu, co jest gorsze


brunon Said:

@Cooger dzięki za odpowiedź, czuję się zachęcony, albo nie zniechęcony;) Ja akurat lubię szukać, dłubać, dopasowywać, więc to mnie nie zraża, właśnie po to ma być ten samochód. Jeśli nie ma jakiegoś dramatu z nimi to ja chętnie w to wchodzę, wystarczy że się nie bedzie rypało co tydzień coś innego i będę szczęśliwy;) Pamiętam po prostu jak kiedyś miałem Dacię z 1984…hehe no ale gorzej to na pewno nie będzie;)


adix Said:

Mój tata dostał taką służbową na początku 1995r. – co to wtedy było za auto…. W krainie dużych fiatów, maluchów i polonezów felicia była naprawde atrakcyjnym i nowoczesnym samochodem. W owym czasie można nią było nieźle przyszpanować 😉 Pamiętam, że jak w końcu gdzieś na ulicy zobaczyłem drugą taką, to aż biegłem do taty mu o tym powiedzieć, bo to była nie lada sensacja….;D Fela słuzyla nam wiernie przez 8 lat (i 180 000 km), i co najważniejsze, zupełnie bezawaryjnie.


Paweł Said:

Przez Fele 1.3 MPI. Znienawidziłem markę Skoda. Wszystkie Fele jakie widziałem gniły, ale jeździły, a moja nie gniła (purchel na lewym tylnym błotniku) Kupiona od grzyba, pierwszego właściciela. Psuło się wszystko co się mogło popsuć. Zwłaszcza elektryka. Jak nie pompa, to sonda, to przekaźniki, komputer itd. Tragedia na kołach.


wuner Said:

@JeszJeży
Przy tej wizualizacji grubaśnego tjuningu na końcu wypali mnie ocziy!


miwo Said:

@ Waśka:
wielokrotnie widziałem Octavię poliftową z długą deską. fakt, że najczęściej były to zubożone wersje 1.4 lub 1.6, ale jednak. zresztą, ta krótka deska pojawiła się jako opcja jeszcze przed oficjalnym liftingiem Octavii I.


Maciek Said:

Moja ukochana Felcia Combi 1,3 Mpi na wielowtrysku. Samochód który miałem najdłużej ze wszystkich jakich byłem właścicielem. 12 lat. Zwiedziłem z nią kawał świata. Awaryjność? Wsadźcie między bajki. Jak się o furę dba to ona odpowiada wiernością. Jak pies. Moją 16latką wyskoczyliśmy sobie na weekend do Wilna. Bez strach i napinania się.
Wiadomo że jak się przesadziło to coś tam padło. Z Berlina w 5 osób plus bagaże za mocno dałem po garach i na autostradzie pękła mi chłodnica. Ale to moja wina, przeholowałem. Z tym że na dwóch butelkach mineralnej zrobiłem jeszcze 500 km. Największa zaleta to koszty utrzymania. części za bezcen normalnie. Tarcze hamulcowe wraz z klockami, 160 – 170 pln komplet. Mniej niż same klocki do wielu popularnych marek. Łańcuch rozrządu z napinaczami i uszczelniaczami, poniżej stówki. Dużo rzeczy można zrobić samemu.
Niestety brak wspomagania kierownicy, klimy czy elektryki czyni swoje. Człowiek z wiekiem staje się leniwy i szuka luksusu. Koleś który kupił ode mnie Fele nawet zbytnio jej nie oglądał, Chwila rozmowy, powiedziałem mu po prostu czego może od tej furki oczekiwać i przybiliśmy piątkę. Obiecał, ze będzie o nią dbał. Mam nadzieję, że nie skończyła jako kombiak do wożenia wiader z farbą i drabiny.
No cóż, niestety Felcie powoli odchodzą do historii motoryzacji. Jako ciekawostkę podam, że w momencie wejścia na rynek wersji combi ukazał się test porównawczy z jej największym konkurentem, Palio weekend. Okazało się że Skoda jest bardziej pojemna, wygrała test z jakimiś kartonami czy innymi skrzynkami. A nie wygląda, no nie.


Dominik Said:

Zapraszam cię Złomniku do testu -jestem posiadaczem Feli z 99 roku (czyli po lifcie tak zwanym ) w limited edyszyn SAGA – ze w zględu na zielony kolor prze znajomych nazywana “herbatką” . Rarytas na czarnej blaszce. Pozdrawiam


Aras Said:

Witam wszystkich.Miałem krótką Felę .Miło wspominam ,bo przesiadłem się do niej z Seata Marbelli-to była przepaść technologiczna. Do bagażnika po złożeniu kanapy i przesunięciu foteli wchodziła lodówka Mińsk 16.I to przy zamkniętej klapie.


brazer Said:

up
ja bym się przesiadł tylko i wyłącznie w odwrotną stronę.


jay jay Said:

miałem taką, też w gazie, ale w bardziej prestiżowym kolorze – w srebrze. pełni splendoru dopełniała wersja wyposażenia – SAGA. prędkościomierz i elektryczne szyby (tzn szyba, bo ta od strony pasażera nie działała. swoją drogą dostać elementy elektrycznego otwierania okien do takiego samochodu to nie lada wyzwanie) brak wspomagania. felicią w takim kolorze jeździ natomiast od jakiegoś czasu pani architekt z którą współpracuje (wyróżniający się kolor, jak na architekta przystało). w sumie niby samochód nie był zły, ale czułem się w nim jak 60 latek.
z zalet to był dość tani samochód. na początku przygody gaz kosztował w ok 1.0-1.4zł/l a silnik 1.3 palił ok10l w mieście. naprawy, części raczej tanie, część udawało mi się zrobić samemu, nawet wymianę poduszki silnika pod blokiem. pamiętam pierwszą wymianę wkładu stacyjki – ok 2 godzin. potem robiłem to już w 30 min.
wyjazd wakacyjny do Rygi w 4 osoby był niesamowicie tani. i bez większych problemów.
prawie bez problemów dowiozła mnie też z trójmiasta na morawy (okolice mikulova) jedyny problem to to, że na A1 poszedł mi tłumik środkowy i praktycznie całość trasy w dwie strony pokonałem z “tuningiem” wydechu.


YogiCK Said:

Sam turlałem się Felcią 1.3 z 98 z LPG przez 2 lata. Przyjemne toczydło, co prawda dynamika jazdy przypomina zapchanego Jelcza ze zużytym silnikiem, ale poza tym nie mam specjalnie nic do zarzucenia. Wcześniej 8 lat poruszał się nią mój ojciec, praktycznie całą Polskę objeździliśmy nią podczas wakacyjnych wypadów (4 osobowa rodzina, namiot i reszta ekwipunku), nie stanowiło to większego problemu. W sumie w mojej rodzinie prawie 10 lat wyjeździła (brakło 33 dni do okrągłej liczby), po partyzanckim połataniu tylnej klapy (klasycznie pogryzione przy listwie przy zamku sprzedałem znajomemu z osiedla za 800zł i dalej jeździ nią już ładnych parę miesięcy. Sam przesiadłem się na kolejny grzybowóz czyli Lanosa SX 1.6 w hatchbacku 😛


Typowy_skodziarz Said:

A ja nadal się turlam Felcią 1.6 z LPG kupiłem jak miała 100k (nie wiem ile był cofnięty) ja do tej pory dołożyłem 160k, zwiedziłem nią Pragę, Gdańsk (kilka razy), Wrocław itd. jedno co mi padło to sterowanie przepustnicy :( poza tym to jestem strasznie z niej zadowolony i może po niej nie widać ale przy dobrym operowaniu skrzynią i obrotami można się brać na światłach z młodziakami w innych wozidłach wiec nie zgadzam się że to nie ma przyspieszenia ale jak na silniczek 75 konny to znajdźcie mi drugi taki co tak śmiga, a do dostojnego toczenia się to jest już octavia którą też posiadam jednak to już jest dużo cięższe auto i poszaleć tym nie bardzo się da. kiedyś śmigałem 105 też mi się fajnie jeździło choć o jakimkolwiek przyśpieszeniu trzeba było zapomnieć, ale jako moje pierwsze auto dostarczyło też trochę wrażeń. Któryś z kolegów szukał 120 lub 130 na zimę, owszem po niedużych zaspach dawała sobie radę jak żaden inny samochód oprócz 4×4 ale w zakrętach zawsze jechała prosto bez dobrego obciążnika w bagażniku z przodu przed zakrętami w zimie trzeba zhamowywać do bardzo niskich prędkości. za to zawracanie na miejscu w zimie fajne uczucie :) Niech sobie mówią co chca ale ja lubię te autka zza południowej granicy i felcia pewnie zostanie u mnie do końca. Bo błąd zrobiłem ze 105 że poszła na złom ale człowiek młody był i nie było za co remontować :( Pozdrawiam wszystkich Skodziarzy.


marcineq Said:

Czytam, czytam i poza miszczami mądralami którzy jadą po tych poczciwych ale moim zdaniem bardzo udanych i tanich w eksploatacji autach widzę ze odczucia i wspomnienia większości pokrywają się z moimi.moi rodzice kupili felkę po lifcie w 1999 roku z salonu wersja 1,3 Mpi 68 km, po 9 latach trafiła w moje ręce i był to mój pierwszy samochód.poza problemami z alternatorem, tematem termostatu, łańcuchem rozrządu, dziadowskimi pancerzykami linek mechanizmu elektrycznych szyb nie działo sie NIC jeździła i paliła w największe mrozy, po prostu kochane auto.A wymienione usterki dało sie zrobic za frytki(poza szybami).Co więcej w mojej jakimś cudem nie leciała klapa:) Ale nadkola już tak. Niestety byłem głupi i po 3,5roku jeżdzenia zachciało mi sie “lepszego i nowszego”i sobie kupilem – Renault Megane I 2002rok.
Wtedy dopiero zrozumiałem swój bład.


Laurin Said:

@miwo
“ano był taki silnik w Octavii I, ale nawet nie wiem, czy był oferowany w Polsce.”
W Polsce, na cale szczescie, nie byla oferowana. Chodzi konkretnie o Octavie Basic z czeskim silnkiem 1.4 8V OHV 60KM. To prawie taki sam silnik jak w Fabii I 1.4MPI 60KM. Co ciekawe, to wlasnie w najpierw w Octavii Basic zadebiutowal ten silnik, a dopiero pozniej zostal zastosowany w Fabii I, gdy w koncu weszla do produkcji. Z tym, ze w Fabii ten 1.4MPI (rozwiniecie silnika 1.3MPI z Felicii) wystepowal w dwoch wersjach, slabszy 60KM, a mocniejszy 68KM. Jednak nawet z 1.4MPI 68KM (nie wspominajac juz o w. 60KM) Fabia gorzej przyspiesza(la) niz Felicia 1.3MPI 68KM, a to z tej prostej przyczyny, ze Fabia wazy(la) 100kilkadziesiat kg wiecej.

“ciekawe, że ten 1.3 z Felicii powiększony do 1.4 (ale przy tej samej mocy 68KM) poszedł jeszcze do Fabii I.”
No jak wspomnialem wyzej, byly dwie wersje tego silnika 1.4MPI – slabsza 60KM i mocniejsza 68KM.
Z reszta Felicie 1.3MPI tez wystepowaly z silnikiem slabszym (54KM, ozn. 135M) oraz mocniejszym 68KM (136M). W przciewienstwie jednak do Fabii, Felicie ze slabszym silnikiem nie byly w Polsce oferowane (cale szczescie).


ralph87 Said:

Przypomniało mi się jak sąsiad sprzedawał Felicję, myślałem, że awaryjna i gnije to kupiłem Alfę 156. Dopiero wtedy poznałem to to awaryjność 😉 ale nie żałuję zakupu A;fy.


Robert Said:

Mam Felicje 1.3 z 1997 roku przebieg 190 000 km.
Auoko jest dynamiczne, własciwie wymieniam tylko olej i filtry co roku. Rzadziej inne eksploatacyjne typu hamulce np.
Wymeniłem kiedys ze 3 termostaty ale w koncu trafiłem na dobry ze jest do dzisiaj.
Autko jest dynamiczna jak na jazde po miescie, na trasie lepiej jakis lepszy wóz do wyprzedzania.
Zalety to mała awaryjność i prostota.
Po tylu latach pordzewiała troche na tylnych nadkolach i klapa nieco ale nie dużo.
No i rozklekotana trochę: spore luzy w kierownicy i w przednim zawieszeniu.
Ale bedzie jezdziła life-time.


Krzysiek Said:

Witajcie,ja trafiłem trzy lata temu na felcie1.3Mpi z przebiegiem 19900km ,wstawiłem instalację gazową i od tamtej chwili jeździ głównie autostradą do niemiec 550 km w obie strony dwa razy w miesiącu oczywiście pedał w podłodze bo taka moc silnika,średnio 130-150 czasem 160(pomiar nawigacji)w tej chwili mam 85000km i to co wymieniłem to gumy na przegubach,dwa mies temu regulacja zaworów i tłumik środkowy i końcowy,oleje i filtry to oczywiste.Rdzy nie ma w ogóle co panowie zakładający LPG śmiali się że auto ze stodoły pod sianem stało.Tak więc póki co nie narzekam.Pozdrawiam:-)


Elminster Said:

Miałem felicję 1,6 lx rocznik 99 przez 2,5 roku, w czasie którego zrobiłem nią około 40 000 km. Z ciekawszych rzeczy posiadała moduł z termometrem zewnętrznym, nie miała natomiast konsoli tunelu środkowego, radio fabryczne było bodaj grundig. Miałem na szczęście wspomaganie kierownicy. Silnik 1,6 75 km dawał sobie doskonale radę, niestety zimą w mieście potrafił spokojnie wziąć 12-13 litrów na 100 km. Plusem były tanie części i naprawy, natomiast minusem liczba drobiazgów które potrafiły się zepsuć, np. podświetlenie tablicy zegarów, szwankujący centralny zamek, cewki zapłonowe itp.


Pacz Said:

Skoda Felicia ma piękną historię w sporcie samochodowym. Uważano ją za auto niezawodne i szybkie. Od ładnych paru lat ścigam się Skodą Felicia. Może nie jest to już zwykła drogowa wersja ale jeśli nie boisz się czaskich maszyn to zapraszam na jazdę ! Skoda jeśli się o nią dba jest naprawdę dobra jak na 14 latkę rdzy dużo nie ma i silnik to złoto. Przedeswszystkim ten samochód świetnie przyspiesza a u mnie nie ma modyfikacji w silniku. Jest jak czołg spada ze skary, wali w mury i jedzie dalej. Naprawde zapraszam na poznanie mojej rajdówki bo jest to juz jedna z ostatnich takich w Polsce.


Haha Said:

Mój ojciec jest szczęśliwym, pierwszym posiadaczem Felicji MPI pełnoletniej, czyli z 1996 roku. Licznik pokazuje 170 tys. km. Auto wygląda jak prosto z salonu, (nawet pod maska nie znajdzie się ziarenka kurzu, ojciec lubi pomachać ściereczką) i tak też jeździ. Awarie się zdarzają, ale drobne, choć czasem denerwujące (np. włącznik świateł czy regulator napięcia). Auto jest genialnie pakowne, szybkie i dynamiczne (w lipcu w pięć osób zapakowana po dach na autostradzie osiągnięte 150km/h bez problemu w rozsądnym czasie), całkiem wygodne i przyjemne w obejściu, choć fotele odstają od poziomu.
Niedawno wsiadłem do ojca auta pierwszy raz od kilku lat i jedyne co mi przeszkadzało to toporność działania podstawowych mechanizmów – biegów, hamulca, sprzęgła – myślę jednak że po 1000km bym się przyzwyczaił.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1