zlomnik.pl

Home |

Prędkość w mieście to obciach

Published by on December 18, 2013

Witajcie,
całkiem niedawno odrzuciłem niezwykle lukratywną propozycję wzięcia udziału w kampanii promującej pewien produkt. Na początku wpadłem w euforię: o borze, wreszcie nadarza się szansa, żeby złomnik się sprzedał! Wchodzę w to! Jednak po wczytaniu się w warunki kampanii wyszło na to, że w jej wyniku będę musiał sprzedać swoją prywatność całemu internetowi i wszyscy dowiedzą się co jem na obiad, czemu chodzę od 15 lat w tym samym sweterku i dlaczego nie mogę spać w nocy. Odmówiłem.

Ale niewiele później dowiedziałem się o innej ciekawej kampanii, która też trafiła do mnie w formie propozycji udziału. I tu właściwie nie musiałem się długo zastanawiać. Tak, to jest wpis sponsorowany, ale właściwie ciekawie się złożyło, bo chciałem o tym napisać felieton, a tu proszę, ktoś już zrobił kampanię społeczną na ten sam temat. Dlatego chętnie się zgodziłem. Bo wiecie – ja się sprzedaję tylko wtedy, kiedy wewnętrznie czuję, że zgadzam się z przesłaniem. Tym bardziej że nie mam za zadanie zachęcać Was do zakupu czegokolwiek.

W ramach kampanii Liberty Direct „Prędkość w mieście to obciach”, portal MillionYou.com zorganizował konkurs z hasłem przewodnim: Prędkość w mieście to obciach. W największym skrócie, chodziło o to, by użytkownicy internetu nakręcili filmiki ilustrujące to hasło (nie powinny przekraczać 1 minuty), a następnie 10 najlepszych z nich udostępniono na kanale Liberty Direct na youtubie. Poniżej udostępniam te najlepsze – TOP3 według żyri i te, które mnie spodobały się szczególnie. Możecie sobie pooglądać, bo potem czeka Was trochę czytania.

I jeszcze wszystkie razem w jednej liście do obejrzenia naraz: LINK TU KLIKAMY

Samo hasło “Prędkość w mieście to obciach” nie do końca mi się podoba, bo ja zawsze mówię, że obciach to nowy szyk i to co dziś jest obciachowe, jutro będzie znowu modne. Ująłbym je raczej “Prędkość w mieście to kretynizm”, ponieważ kretynizm nigdy nie będzie modny. Dobra, wiem, jest Warsaw Shore. Nie oglądam, ale rozumiem że można byłoby polemizować z niemodnością kretynizmu. Wytłumaczę to w ten sposób: ktoś może powiedzieć o sobie “Jestem obciachowy, noszę sweterek z reniferkiem, jeżdżę Tavrią, obciach to mój sposób na życie”. Ale nikt nie powie o sobie “Jestem kretynem i jestem z tego dumny”. Nawet Trybson uważa się za rozsądnego i mądrego człowieka. Wiecie, Pan Bóg jedną rzecz rozdzielił na świecie sprawiedliwie: rozum. Nikt nie uważa, że dostał za mało.

Odkąd mam prawo jazdy – a to już prawie 16 lat – jeżdżę samochodami o małej mocy. Obecnie na ten przykład cisnę na przemian 54-konnym Volvo 340 i 53-konną Tavrią. Są osoby, które mnie szczególnie nie znają, a widzą czym jeżdżę. “Ile to ma mocy?” – pyta tata innego dziecka z naszego przedszkola. “54 KM”. “To tym się w ogóle da jeździć? Ile ma do setki?” – “Nie wiem, najszybciej jechałem 90”. Ostatnie zdanie ucina dyskusję i przenosi mnie do mentalnego worka z napisem “świry”.

Wśród moich znajomych mam opinię kierowcy-kapelusznika. Typu np. jadę 70 km/h prawym pasem po Siekierowskim i mi nie przeszkadza. Dla mnie sama jazda, samo przemieszczanie się już jest ekscytujące. Czymkolwiek – samochodem, rowerem, ciągnikiem, samolotem, pociągiem. To przemieszczanie się jest dla mnie kló programu, bo dzięki przemieszczaniu się można zobaczyć coś ciekawego. Dok**wianie 150 km/h, tetris między samochodami, zajeżdżanie drogi itp. manewry wywołują u mnie tylko jedną reakcję: wściekłość. Droga, po której jedziemy, jest odzwierciedleniem stosunków społecznych. Dopóki wszyscy zachowują się w sposób opanowany i przestrzegają pewnych podstawowych reguł, wszystko jest dobrze. Jeśli znajdzie się ktoś, kto ten porządek burzy właśnie tym że jedzie jak psychol – mam ochotę go zatłuc na miejscu. Najbardziej do wyobraźni trafił mi filmik, w którym ktoś przyrównał szaloną jazdę po mieście do wpychania się do kolejki w sklepie. W sklepie czy na poczcie nie wbijasz w początek kolejki krzycząc “ej, kurde! spieszy mi się, tak? Jestem młody i silny, elo, spadać grzyby, teraz ja kupuję!”. Anonimowość wywołana siedzeniem w oblachowanej puszce wywołuje już jednak zachowania wręcz przeciwne. Zresztą – dygresja start – widziałem kiedyś, przed świętami, z 10 lat temu, jak w kolejkę, która posuwała się bardzo powoli, nagle wbiegł cwaniaczek z długimi włosami. Nawet nie udawał, że niby tu stał, niby podchodzi z boku. “Dobra, teraz ja” – krzyknął i wskoczył przed jakąś starszą panią. Oszczędzę Wam dalszych dialogów, bo było ich niewiele. Mogę Wam za to opowiedzieć ze szczegółami trajektorię lotu koszącego którą wykonało ciało długowłosego spryciarza po otrzymaniu wielkiej dzikiej bomby od dwóch panów rozmiar 2,5×2,5, którzy za jego sprawą przesunęli się o jedno miejsce w tył w kolejce. Gość zebrał zęba z podłogi i wybiegł ze sklepu. Do dziś nie wiem na co liczył. Kończąc dygresję: jeżdżąc po mieście jak debil naruszasz porządek społeczny, co do którego oczekujesz, że będzie cię chronił. Nadal jestem pod wrażeniem rozsądku sędziego, który uznał winnym gościa, jadącego co najmniej 140 km/h po Puławskiej. Gość spowodował wypadek – ktoś mu wyjechał, bo skręcał w lewo z przeciwległego kierunku. Tak, ten szaleniec miał pierwszeństwo. Ale jego pierwszeństwo przestało obowiązywać w momencie kiedy rozwinął prędkość WARP 9 w warunkach miejskich, ponieważ kierowca skręcający w lewo miał pełne prawo nie spodziewać się, że nadjeżdżające z przeciwka samochody będą jechać 140+.

Pamiętam, jak zamieściłem kiedyś na fejsie status opisujący prawdziwą sytuację: jechałem płynnie Starletem prawym pasem po Wisłostradzie. Nagle patrzę – wyprzedza nas wszystkich czarne Audi, pełen tetris, pedał w podłogę, zmiana pasa na milimetry i takie tam. No dobra, pojechał, kij mu w oko. Jadę dalej i jestem już za Legią. Nagle wyprzedza mnie znowu! Znowu w tym samym stylu. Jadę sobie dalej. Solec, Tunel Wisłostrady i nagle na wyjeździe z tunelu widzę je trzeci raz! Okazało się, że gość dwukrotnie “zblokował się” na lewym pasie za kolejką skręcających w lewo – najpierw przy Torwarze, a potem przy Ludnej. Suma summarum, na odcinku Chełmska – Nowy Zjazd, nie zyskał NIC. Ani pół metra. A szedł cały czas dzidą. Co też zresztą pokazuje jeden z filmików. Świateł w mieście się nie przeskoczy (choć też za nimi nie przepadam), a innych samochodów – nie staranuje, nawet jeśli masz A sześć Ce siedem TE ES I. Duża prędkość w mieście, nawet jeżeli nie trafia do ciebie argument o obciachu, to po prostu bezsens i ekonomiczny i czasowy. Ewentualnie możesz zostać gwiazdą wiadomości wbijając Mercedesa w przejście podziemne.

Zawsze mnie bawi jak ludzie się wkurbiają na fotoradary. Są to maszynki do nabijania kasy samorządom, ale najlepszą metodą trollowania fotoradaru jest jazda przepisowa. Dla mnie to doskonały motywator: dzięki temu, że jadę wolno, komendant straży miejskiej nie dostanie premii. Hoł hoł hoł, tępy urzędasie. W życiu nie dostałem fotki z fotoradaru. Zapłaciłem w życiu jeden mandat za prędkość i całkiem sporo za inne wykroczenia. Na moim koncie punktowym jest np. 5 punktów za… parkowanie w nieprawidłowym miejscu. Pan strażnik miejski uznał, że znak “zakaz ruchu – nie dotyczy dojazdu do parkingu” oznacza, że mogę dojechać do parkingu, ale nie mogę na nim parkować, ponieważ jeżeli zaparkuję, to będę musiał wyjechać po drodze wyłączonej z ruchu, a to już nie jest dojazd do parkingu. Mam też punkty za komórkę podczas jazdy: odebrałem ją na 2 sekundy żeby powiedzieć, że nie mogę teraz rozmawiać. A ten za prędkość dostałem tylko dlatego, że byłem młody i naiwny. Jechałem drogą Piotrków Tryb.-Wrocław ok. 90 km/h. Nagle zobaczyłem że na poboczu stoi wielki TIR. Zza niego wyskoczył policjant z radarem i dał mi mandacik. Dlaczego? Pięć metrów przed TIR-em stał znak “teren zabudowany”, a radiowóz stał jeszcze kilkanaście metrów dalej. Oczywiście znaku nie było widać, co zdaniem policji, w żaden sposób nie zmienia jego obowiązywania. Sprytny trik, muszę przyznać.

Zarazem do szału doprowadza mnie kampania “Mój mąż miał dopiero 26 lat” – szlocha w udawany sposób aktorka – „zginął, bo wyszedł po bułki, a kierowca jechał za szybko”. Co to za bzdura jest w ogóle. U mnie pod domem zginęła starsza kobieta – wpadła pod śmieciarkę, która jechała 3 km/h. Ci szaleńcy od śmieciarek powinni jeździć 10 km/h mniej, tzn. jakieś -7 km/h i wtedy byłoby bezpiecznie. Nie prędkość zabija, tylko splot nieszczęśliwych zdarzeń, wśród których prędkość stanowi jeden z czynników. Inne to widoczność, czas reakcji kierowcy (młody/stary/pijany/rozmawia przez telefon), sposób reakcji kierowcy (odbicie/hamowanie), opony na samochodzie i tysiąc innych elementów. Dlatego zwalanie winy na wypadki za prędkość jest daleko posuniętym uproszczeniem nie znajdującym potwierdzenia. Prędkość sama z siebie nie zabija, tak jak pistolety nie strzelają same do ludzi a narkotyki nie rzucają się same na twoją żyłę. I to mi się właśnie spodobało w kampanii Liberty Direct: zamiast powiedzieć “jak jedziesz, ty zabójco!” trzeba powiedzieć “jak jedziesz, ty buraku!”. Ludzie bardziej boją się ośmieszenia niż tego, że kogoś rozjadą.

U mnie ta kampania nic nie zmieni, bo dalej będę się snuł. Dziś na przykład pojechałem do pracy Carry. Bardzo bezpieczny samochód, przelotowa 70 km/h, V-max 95 km/h. A dzięki snuciu się, zużywam mało paliwa, dzięki czemu mam więcej pieniędzy na zakup kolejnych głupich samochodów. Zostańcie nastrojeni, szykuje się bardzo dużo bezsensownego żelastwa.

Obczajcie jaką prędkość po mieście osiągał ten zestaw…

I jeszcze mini bitwa złomów, żeby nie było że nie ma dziś złomu:
FIAT 900 – JEDYNY W POLSCE
INNY FIAT 900 – TEŻ JEDYNY W POLSCE

TO RAZEM PRAWIE TRZY.




Comments
Tomasz Said:

o, kampania dyche mniej tez mnie smieszy. Wynika z niej ze bułki zabijają, szczególnie jak masz na imię Mateusz.


janusz Said:

czy ktoś kiedykolwiek użył słowa “obciach”? poza copywriterami i scenarzystami seriali młodziezowych?


notlauf Said:

Ja, w filmiku z Tavrią


Piotrek Said:

Nieprzepisowa prędkość to faktycznie obciach*, ale, z drugiej strony, kierowcy snujący się na trasie 30 km/h poniżej prędkości dopuszczalnej też są denerwujący. Ja, na przykład, bardzo nie lubię wyprzedzać i stresuje mnie to nawet, gdy mam 180 koni mechanicznych pod maską. A jak ktoś jedzie 60 km/h poza terenem zabudowanym to muszę go wyprzedzić, jeśli tylko się da zrobić to bezpiecznie, bo inaczej czas mojej podróży znacząco wzrośnie i dodatkowo wszyscy będą wyprzedzać również mnie, co nie jest przyjemne i bezpieczne.

Podsumowując, nie należy jeździć szybciej niż pozwalają przepisy i warunki, ale wolniej też się zasadniczo nie powinno szanując czas i bezpieczeństwo innych uczestników ruchu. Jak można 90, to powinno się jechać 90.

*zakładając, że na autostradzie można czasem uznać obowiązywanie przepisów niemieckich i pojechać więcej niż 140 km/h jak jest ładna pogoda i mały ruch.


janusz Said:

na upartego możnaby to podciągnąć pod “scenarzystę serialu młodziezowego”;)


notlauf Said:

Ale miasto nie jest poza terenem zabudowanym, więc to trochę akademickie rozważania. Niemniej zawsze czytam komentarze z uwagą i za wszystkie dziękuję.


JanKo Said:

Problemem ruchu miejskiego jest pomieszanie wszystkich ludzi. Niewazne, czy jestes kurierem/ph i musisz dzisiaj zrobic 300km, czy tez emerytem i jedziesz do przychodni traktujac to niczym ekspedycje. O hipsterach w tavrii nie wspominam, bo to margines. No i tak mieszaja sie wszyscy mieszaja i poziom agresji rosnie. Jak mam do zalatwienia pierdyliard spraw do szalu doprowadzaja mnie ekocebulaki dojezdzajace do czerwonego swiatla toczac sie 0,5 km/h przez kilometr. Pozniej oczywiscie ruszaja szukajac tydzien biegu i muskajac gaz. Efekt? Na jednej zmianie swiatel przejezdzaja 3 auta zamiast 10. Takich bez oporow wyprzedzam, najczesciej lekko na styk. Jezeli wracam wypompowany z treningu nawet ich nie zauwazam. Generalnie wole debili w audi niz debili w favoritkach. Wiecej takich, a spedzalbym pewnie 1/5 czasu mniej w samochodzie. Zwlaszcza w dni pierwszego sniegu, silnego deszczu itp gdzie pol miasta nie moze przekroczyc 30km/h no matter what.


volumetrico Said:

Przekaz kampanii “10 mniej” jest zajebiscie durny, koles jedzie 50 czy tam 60 i na pustej drodze widzi pieszego ktory wtargnal na droge nie patrzac gdzie lezie tylko myslac o tym z czym zje ta swieza bułke z lidla ktora wlasnie kupil .I co robi kierowca ? hebel w podloge i na blokach jedzie 20 metrow jak po sznureczku celujac w biodro pieszego, super…. kampania powinna sie nazywac”Nie hebluj na blokach , Omiń ! ” w domysle tego yeahbunnyego pieszego, uratujesz mu zycie i maske w rodzinnej octavii przed pogieciem.


Musso Said:

Z ust mi to wyjąłeś. Takie same tezy głoszę już od wielu lat. Zawsze mówię, że mam czas. A jak jeżdżę +10, to ciężko jest mnie w moim Rosomaku wyprzedzić, dzięki czemu staję się uspokajaczem ruchu. Wyprzedzają wtedy tracy desperaci jak ten Twój w A7. I na pohybel tym ….. ! :)


lasic Said:

Brak obwodnic, sensownej sieci dróg i autostrad, rozsądnej komunikacji miejskiej (czyli nie tak drogiej i nie tak słabo zarządzanej), idiotyczne prowadzone remonty i ustawiane znaki, to jest właśnie obciach, a nie człowiek przekraczający prędkość o 10km/h. W tej chwili bez problemu przekroczysz prędkość rowerem w wielu miejscach, a co dopiero samochodem, nawet 25 konnym


Marcopolo Said:

No ale tetrisa to wywołują cebulaki jadące przepisowe 50 po lewym skrajnym trzypasmówki. Bo mu wolno. Gówno mu wolno. Obowiązuje ruch prawostronny i pozostałe pasy służą do upłynniania ruchu. i mnie tacy zawsze wqrbiają jak ruchu nie upłynniaja tylko tamują. A jak mam ochotę jechać na mandat to jadę, i dlaczego taki cebulaczek mi nie pozwala, obraża się jak mu na zderzaku jadę, poganiając zabójczym wzrokiem, dyskretnie włączonym kierunkowskazem, może za chwilkę lekko długimi, AŻ QRWA ZACZYNAM TRĄBIĆ !!! Bo nie lubię nieprzepisowo wyprzedzać z prawej strony, i staram się tego nie czynić.


Timon Said:

Piotrek: Ja uważam, że nikt nie powinien jechać szybciej niż umie, choćby z najszlachetniejszych pobudek. Chce jechać 60 to niech jedzie, mimo, że mnie też to wkurza. Trudno, drogi są wspólne, musimy się dzierżyć nawzajem.
Co do wciskania się w kolejkę, to ja nie mogę pojąć, że zawsze w sznurze kilku aut znajdzie się sierota, która się specjalnie zatrzyma i z uśmiechem będzie machała ręką do takiego cwaniaka żeby jechał, bo jak omijał korek pasem do lewoskrętu z włączonym prawym kierunkowskazem to na pewno nie wiedział, że jego pas nie jedzie prosto. I na dodatek ta “uprzejmość” (na pewno nie wobec czekających z tyłu) trwa tyle, że zamiast 8 aut na zielonym przejeżdżają 3.


Yossarian Said:

“Odkąd mam prawo jazdy – a to już prawie 16 lat – jeżdżę samochodami o małej mocy.”
No to kup coś o dużej i zacznij zapierpapier 😉 Najwyższa pora 😉
” Duża prędkość w mieście, nawet jeżeli nie trafia do ciebie argument o obciachu, to po prostu bezsens i ekonomiczny i czasowy.”
Tylko dlatego, ze inni jadą wolno. Jakby wszyscy jechali szybko, to by miało to sens. Dlatego uważam, że trzeba stworzyć kampanię MOAR SPEED!


krass Said:

Matko. To ja napisałem chyba ten wpis. 😀

Mogę dać mentalnego lajka.


tercel Said:

Trudno się nie zgodzić


Koszał Said:

Poza ogólnym buractwem najbardziej przemawia do mnie argument bezsensowności wszelkich tetrisów i ciśnięcia ile fabryka dała. Zarówno w mieście (spotkanie na najbliższych światłach), jak i na zatłoczonej szosie (zysk kilkuset metrów na odcinku kilkudziesięciu kilometrów). Prędkość ma sens jedynie na autostradzie, bo jest różnica czy przejeżdżasz całe Niemcy turlając się 85 km/h czy cisnąc prawie 200. Natomiast obawiam się, że kierujący których podstawowym manewrem jest wyprzedzanie aby za 200 metrów zatrzymać się do skrętu w lewo nie zrozumieją tych wywodów…


RoccoXXX Said:

Smutno, a przy części dotyczącej fotoradarów już nie nie wytrzymałem i popłakałem się


Bart38 Said:

Mam mieszane uczucia… jakoś ta w założeniu słuszna kampania do mnie nie trafia w 100%, może dlatego że jest wyraźnie skierowana do najmłodszych kierowców. Niby chodzi tylko o chamstwo drogowe, ale od takich kampanii już tylko krok do eskalacji kolejnych pomysłów, np. stref “tempo 30” obejmujących pół miasta, takich samych rozmiarów umweltzone w każdym mieście powiatowym, płatnego 10zł/h parkowania na każdej ulicy nie leżącej na absolutnym zadupiu i innych kosztownych wynalazków w teorii mających nam pomóc. A niewyżyta gównażeria za kółkiem wpienia mnie tak samo jak blokujący lewy pas grzyb.


Demir Said:

O to złomnik teraz pofrunął. Zajebiście absurdalne porównanie do kolejki. To nie żadna kolejka, tylko wyścigi, takie jakie urządzają ludzie, gdy pani otwiera nową kasę w markecie… Jedni lubią jechać 60 km/h, a inni uważają taką jazdę za stratę czasu i kretynizm. To nie problem, póki się nie chce tej osobie, która blokuje ruch (nic nie generuje większych zaburzeń w płynności ruchu niż jazda 50 czy 70 gdy wszyscy jada 90) wytłumaczyć tego, że jest kretynem.


Zenek Said:

Właśnie to jest najgorsze, to, że Ci co jeżdzą jak Stanley z ostatniego filmiku myślą, że jak tak jeżdżą to są “fajni”, a jest dokładnie odwrotnie ;D Dobra kampania.


Buckel Said:

Uważam, że postęp techniczny powinien mieć przełożenie na podniesienie prędkości dopuszczalnej na terenie zabudowanym. 60 lub 70 km/h byłoby optymalne. Rozumiem Piotrka, który denerwuje się na grzybów snujących się poza miastem 60 kh/h. Ja też ich muszę wyprzedzać, a że jeżdżę maluchem, to klnę jak szewc, zanim znajdę ku temu okazję.


Wookash Said:

milky Said:

W jakim celu ludzie odbierają telefon, żeby powiedzieć, że “nie mogą teraz rozmawiać”…?

To po drugiej stronie ktoś jest na tyle nierozgarnięty, że nie zrozumie, że skoro telefon nie odpowiada to ktoś w chwili obecnej nie może rozmawiać? Zawsze mnie to fascynowało, ale też czasem denerwowało. Ktoś na spotkaniu firmowym odbiera telefon i szepcze “Nie mogę teraz rozmawiać, jestem na spotkaniu”… Analogiczne sytuacje w kinach. Tyle, że na spotkaniach czy w kinach może to przeszkadzać innym ludziom, u Ciebie w autku – wolność Tomku… tylko, że i tak nie widzę głębszego sensu To prawie tak samo, jakby wsiąść po dwóch piwkach do auta, wyjechać z parkingu i powiedzieć do żony “nie mogę jechać po wypiciu”.


miwo Said:

od paru lat popularne są w sieci filmiki w stylu “takie rzeczy tylko w Rosji”, pokazujące wypadki, brawurę, głupotę i buractwo niektórych tamtejszych kierowców. a to wszystko dzięki zamontowanym w kabinach aut kamerom, z których zapisy są później przydatne przy ewentualnych dochodzeniach roszczeń/ustaleniach stanu faktycznego.
kamerki zaczynają być popularne w Polsce i… jestem przerażony, bo jest coraz więcej filmików, które pokazują, że u nas jest niewiele lepiej. cwaniactwo, wariactwo, agresja (“road rage”)… może to przypadek, ale bohaterowie większości inkryminowanych nagrań z agresją na drodze to kierowcy BMW i Audi…

sama prędkość nie zabija. no właśnie, bo w Polsce jest jeszcze kwestia tego, że są miejsca, w których można jechac szybciej, ale poustawiano znaki tak, żeby tylko się czaić na dających się ogolić. oczywiście wystarczy wtedy jechać zgodnie z przepisami, ale rozsądne i logiczne oznakowanie, drogi zapewniające płynność przejazdu to podstawa.


Klawisz Said:

Taki Fiat to chyba w Warszawie na Ursynowie stoi przy Rodowicza, pewnie też jedyny w Polsce


Timon Said:

Wyprzedzanie w mieście nie jest całkowicie pozbawione sensu. Jak do skrzyżowania jest 500 m, a przede mną jedzie grzyb 30 km/h, to wyprzedzając go daję sobie szansę, że zdążę na jeden cykl wcześniej, a więc znów zyskuję czas do następnego skrzyżowania. A w najgorszym przypadku grzyb mnie dogoni, ale będzie stał za mną, więc już nie grozi mi, że nie zdążę też na następne zielone, bo na przykład grzyb umrze zanim się zapali.


RoccoXXX Said:

Bart38: Właśnie też dostrzegam takie niebezpieczeństwo. Oczywiście też jestem przeciw zapier….niu w mieście, ale od takich kampanii tylko mały krok do pomysłów, o których piszesz. Ta psychoza ekologi i bezpieczeństwa to coś strasznego – jedno i drugie to mentalny obciach.

Marcopolo: pełna zgoda też tak mam, a potem buta i ogień (tylko nieraz człowiek zamiast się skupić na drodze to zerka ciągle w lusterko, czy jakaś skoda lub ford z dwoma smutnymi panami nie siedzi mu na ogonie


Jonasz Said:

No cóż czasami praca wymusza na niektórych presję śpieszenia się (wiem bo pracowałem jeżdżąc busem i jako kierowca na pizzeri) wierzcie mi czasami niestety trzeba było dokurwiać ,bo ludzie potem nie potrafią zrozumieć ,że na mieście są korki albo akurat jest remont drogi wolałem jeździć szybciej niż być zjechanym po całości przez jakiegoś cebulaka ,po drugie jak się jeździ służbowym samochodem to (przynajmniej u mnie) nie rozliczano nikogo za paliwo więc spalanie też nie było jakimś znaczącym argumentem. Z kolei na codzień jeżdżę Citroenem Bx z XUD-em 1.9 więc o szybkiej jeździe nie ma mowy a nawet gdybym mógł to po co?
Pozdrawiam


Yossarian Said:

@milky W takim, że jak dzwoni ktoś z rodziny, a ty nie odbierasz, to w 49% przypadków myślą, że nie żyjesz/umierasz, w 49%, że ktoś cię porwał, w 1.9% inne katastrofy, a w 0.1%, ze nie zwyczajnie możesz rozmawiać. Mnie bardziej zastanawia, dlaczego ludzie upierają się przy trzymaniu słuchawki przy uchu, skoro praktycznie każdy telefon jest wyposażony w głośnik. Można sobie położyć ten telefon obok, albo zawiesić w uchwycie na nawigację i gadać aż zemby i jenzyk powypadajo. Ale nie, 99% wie, że jak nie pluje bezpośrednio w mikrofon, to rozmowa się nie liczy


Yossarian Said:

*zwyczajnie nie możesz
sorry za dziwny szyk zdania


Buckel Said:

Miałem takiego FIATa 900T w stanie niezłego zgnitka, ale kompletnego i w wesji 8-osobowego busa. Z wielką biedą sprzedał się za 1000 zł. Ten podwyższany “200B1” z 1965 r. to raczej typ 600T, co nie jest wielką różnicą, ale jednak jest bardziej wartościowy.


panrysiek Said:

Chyba zostałem wywołany do tablicy jako ekodrajwer dotaczający się do świateł 0.5km/h. Bardzo mnie śmieszą te wszystkie fabie/oktawie/passaciki i A6ki jadące 10cm za moim zderzakiem w sumie po to aby sobie postać te 7 sekund dłużej na światłach. Jeżdżę zgodnie z przepisami już od lat, snuję się i po mieście, i na trasie. Po mieście przejeżdżam ok 30-60km dziennie (zakorkowany Wrocław) i też (podobnie jak kurierom i kierowcom passacików) zawsze mi się spieszy (do pracy) ale przecież nie będę ryzykował bezpieczeństwa swojego i innych aby nie spóźnić się 2 minuty! Właściwie jeśli jadę sobie wolno, czyli ciut dłużej, doświadczam przyjemności prowadzenia samochodu bardziej intensywnie (bo dłużej 😉 ). Szybkość w mieście nie ma sensu, czasy przejazdu zależne są od natężenia ruchu i ilości sygnalizatorów na trasie. W okolicach roku 2000 szybciej przemierzałem Wrocław Fiatem 126p niż dziś czymkolwiek innym ale wtedy samochodów było 2 razy mniej a sygnalizatory wyłączano w nocy.
Jedyne droga gdzie wysoka prędkość ma sens, czyli znacząco skraca czas podróży, to autostrada, ale i tu przekroczenie, i tak wysokiej w Polsce, prędkości max. nie podniesie znacząco średniej prędkości (no może w środku nocy). Jadąc w okolicach 100km/h osiągam średnią o ok. 5km/h niższą, jadąc powiedzmy 150km/h osiągam średnią o 30km/h niższą (a zużycie paliwa dwukrotnie wyższe).


melon Said:

„ej, kurde! spieszy mi się, tak? Jestem młody i silny, elo, spadać grzyby, teraz ja kupuję!”

DZIĘKI ZŁOMNIK. YOU MADE MY DAY.


wiech13 Said:

Nie lubię stać w korkach. postój dłużej niż 5 minut powoduje, że mam drgawki. Może z racji rozkładu dnia, że muszę być punktualnie – syndrom pracującego ojca odbierającego dzieci. Miałem astrę f 82 KM, teraz mam Captivę 2,0. przepisów przestrzegam ale nie fanatycznie. UWAŻAM, STAWIANIE OGRANICZEŃ NA KAŻDYM KROKU NIE PROWADZI DO POPRAWY BEZPIECZEŃSTWA. lepszy byłby satelitarny system ograniczania prędkości


azzzzz Said:

czy tak ciezko wam zrozumiec jedna prosta sprawe: JEZDZIC K#@$@ ZGODNIE Z PRZEPISAMI!
Jazda to nie zabawa!


Nano Said:

@JanKo: w czym Ci przeszkadzają ekocebulaki dojeżdżające do czerwonych świateł z prędkością 0,5 km/h? Sam takim ekocebulakiem jestem – nieraz się zdąży zrobić zielone, a wtedy płynniutko z dwójeczki się ciśnie dalej. Gorsi są wg mnie ci, którzy hamują na ostatnich 20-stu metrach przed światłami.

A ruch utrudniają nie ekocebulaki tylko palanci, którzy MUSZĄ poczekać aż ruszy samochód przed nimi zanim sami wbiją bieg i ruszą. W Niemczech jak się zapala zielone to wszyscy ruszają równocześnie. To naprawdę nie jest trudne do zrozumienia i opanowania.


milky Said:

@Yossarian

Nie wiem, może nie mam tak przewrażliwionej rodziny jak Ty i u mnie żona domyśli się, że skoro o godzinie 16:30 nie odbieram telefonu to jestem w drodze z pracy do domu, a nie z Ziemi na Marsa i za 10 minut będziemy jedli razem obiad.

W trasę z reguły sam nie jeżdżę (oprócz tego, że jeżdżę rzadko), ale gdy nie czuję się pewnie i ktoś dzwoni to daję pasażerowi swój telefon do odebrania w celu przekazania, że “nie mogę teraz rozmawiać”.

Natomiast w mieście często odbieram telefony podczas jazdy i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek ostatnio stworzył z tego tytułu niebezpieczną sytuację na drodze. Może dlatego, że nie prowadzę monologów, tylko gadam o konkretach 1-2 minuty.


Adam Said:

Zgoda, ale jazda 70km/h po autostradzie z powodu widzimisie kierownika tego wehikułu to też obciach i tworzenie dużego zagrożenia.


Wilku Said:

Prawo jazdy mam od 2009 roku bodaj i mój instruktor wpoił mi tą zależność im mniej się śpieszysz tym wcześniej dojedziesz oczywiście lubię czasami od świateł do świateł depnąć sobie moim Trampolo xD ale na ogół staram się jeździć przepisowo.


12m_P6 Said:

Złomniku, jestem z Tobą. Mój pojazd również osiąga do 90 km/h. Na trasie Łazienkowskej silnik mam jeszcze nie rozgrzany, więc jadę 60 km/h, bo spieszy mi się do pracy i niem mam czasu grzać go pod garażem. Czuję ogromną satysfakcję będąc wyprzedzanym przez szatanów w tedeikach, więcej gazu chłopaki!


notlauf Said:

Czy autostrada jest w mieście?

HINT: NIE JEST


Martysien Said:

Podoba mi się stwierdzenie o sprawiedliwości przy rozdziale rozumu ! 😉
P.S. Na ulicy niedaleko stoi Volvo 340 3D Diesel – więc są trzy-D w dyszlu.


Rotflokopter Said:

Brawo “Marcopolo”, bardzo trafne spostrzeżenie. “Lewy pas to nie kółko różańcowe”, taka wlepa jest na mojej szybie z tyłu i czasem zdarzało mi się wyprzedzić jakiegoś typa prawym pasem, i dać w hantel przed nim, żeby zdążył przeczytać co tam jest napisane. Nawet czasem skutkowało 😉 Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, co stwarza większe zagrożenie na drodze? To że w sezonie jesień – wiosna mam wyżej auto i mogę normalnie jechać z prędkością jaką lubię i uważam za słuszną w danym momencie (wtargnięcie pieszego na 2 – 3 pasmówce nazywa się próbą samobójczą), czy kiedy w sezonie wiosna – jesień opuszczam je w dół, jadę przez miasto 30 i poruszam się po obu pasach jednocześnie, bo muszę ominąć, dziury, progi, studzienki, rozjechane resztki zwierząt (wiecie jak to śmierdzi, jak zacznie się to przypalać na wydechu??)


panrysiek Said:

Oj wielkie to zagrożenie te 70km/h na autostradzie na prawym pasie!!! Tirom też zdejmijmy kagańce, niech latajo 140 (nie bedo zagrorzenia powodować!!!)

A zupełnie serio: pojeździłem sobie po Skandynawii kilka miesięcy swoim 60-konnym autem i mimo, że pewnie miałem najbardziej dychawiczne auto, nikt mnie nie wyprzedzał, nawet na trasie, ba, nawet mi się zdarzało wyprzedzać 200-konne Volvo i Saaby. W miastach, nawet dużych, wszyscy jadą płynnie z TĄ SAMĄ PRĘDKOŚCIĄ i niemal nie ma korków. Raz wyprzedził mnie w Norwegii VW Transporter mając ze 130kmh na budziku, zdziwiłem się ale wszystko tłumaczyły jego polskie blachy. Po minucie wyprzedziło mnie Volvo, chyba ze 170km/h (wtf?) tym razem na lokalnych blachach. Po kilku minutach widziałem jak pan Polak tłumaczy się policjantom z cywilnego Volvo na poboczu :)


toughluck Said:

@Marcopolo
No ale tetrisa to wywołują cebulaki jadące przepisowe 50 po lewym skrajnym trzypasmówki. (…) Bo nie lubię nieprzepisowo wyprzedzać z prawej strony, i staram się tego nie czynić.

No wybacz, ale jeśli mówimy o trzypasmówce (rozumiem, że chodzi o drogę z trzema pasami ruchu w jedną stronę), to możesz wyprzedzać z prawej zarówno w zabudowanym, jak i niezabudowanym niezależnie od tego, czy jest, czy nie ma, pasa zieleni. Poza zabudowanym tylko na drodze dwujezdniowej (przedzielonej pasem zieleni) możesz zawsze wyprzedzić z prawej (nawet, jak są tylko dwa pasy ruchu), natomiast w zabudowanym możesz wyprzedzić z prawej na każdej drodze, jeśli tylko masz dwa pasy ruchu.
Może doczytaj przepisy…


Mi Said:

Żeby nie było niejasności – absolutnie nie pochwalam naginania pełną bombą w miejscach, gdzie jest dużo ludzi i bezmyślnej agresywnej jazdy, a zmiany pasa czy skręcanie bez migacza wywołują u mnie reakcje alergiczne, ale:
1. Ruch prawostronny. Kurde – czy ogarnięcie funkcjonowania w nim serio jest takie trudne? Nie ma znaczenia czy jedzie się 30 czy zgodne ze znakiem 70 – jeśli nikogo się nie wyprzedza – przepisy nakazują trzymania się prawej krawędzi jezdni. Chciałbym jechać licznikowe 90 na osiemdziesiątce na ten przykład, ale się nie da – barany jadące 60 blokują lewy pas, trzeba ich wyprzedzić prawym, a że dużo miejsca nie ma – jestem złym obciachowcem latającym 120km/h i zmieniającym co chwilę pasy. Ale czemu, ale za co? Je tego serio nie chcę, ja bym serio wolał trzymać się rozsądnych 90 na prawym, zmieniając go na lewy tylko wyprzedzając innych.
2. Światła na skrzyżowaniach. Ta, ja wiem: wyprzedzanie w mieście nie ma sensu, bo i tak spotkamy się na światłach. Bycza kupa! Z dworca pociągi wyjeżdżają o równej godzinie. Przyjeżdżam o 16:15 – wyjeżdżam o 17. Przyjeżdżasz o 16:45 – wyjeżdżasz o 17. Faktycznie – spotykamy się w pociągu (na światłach znaczy). Ale: przyjeżdżam o 16:45 – wyjeżdżam o 17. Przyjeżdżasz o 17:15 – wyjeżdżasz o 18. Czyli: faktycznie – czasami jest tak, że spotykamy się na światłach. Tym nie mniej – im szybciej się jedzie, tym większą ma się szansę wcześniej dojechać.
3. Kultura. To już w ogóle kosmos i pojęcie abstrakcyjne dla większości. Wyjeżdża ktoś z bocznej drogi, a ja pełzam 20km/h w korku? Nie, nie muszę stawać znienacka i czekać, aż ktoś mnie (albo komuś 5 samochodów za mną) wjedzie w zad. Wystarczy zdjąć nogę z gazu i odpowiednio wcześniej dać znać wyjeżdżającemu. Straty niezauważalne, bezpieczeństwo większe, wszyscy szczęśliwsi. Ktoś włączył migacz, bo chce zmienić pas? Nóżka z gazu, niech zmienia. To nie boli.
4. Cwaniactwo vs. sprawna jazda. Popularne pojęcie “jazda na suwak” nie do końca funkcjonuje w naszych realiach, bo przecież dojeżdżanie do końca zamkniętego pasa to cwaniactwo, a cwaniaka nie można wpuszczać. A że przez stanie wszystkich w jednym rządku korek się robi 2 razy dłuższy, co z kolei blokuje możliwość skręcenia na wcześniejszym skrzyżowaniu samochodom stojącym na końcu korka (czyli dodatkowo blokuje ruch) to już zbyt skomplikowane zagadnienie. Oczywiście wyprzedzanie pasem do skręcania czy skręcanie z pasa do jazdy prosto to zupełnie inna bajka.


12m_P6 Said:

Filozofia szaleńczej jazdy w Polskich warunkach pasuje też do tras poza miejskich. Kilka late temu jechałem moim gratem na północ Europy i trasa prowadziła polskimi szosami z Warszawy przez Bydgoszcz, Szczecinek, Szczecin do Świnoujścia. Zaobserwowałem wówczas ciekawą rzecz. Ponieważ w 95% droga prowadzi polskimi szosami, trudno jest 45- letnim pojazdem przekroczyć graniczne prędkości wymagane na krajowych drogach. Jechałem więc( prawie bez postoju) maksymalnie 85 km/h, Czasem wyprzedziłem żuka, tico, czasem zwalniałem do 5 km/h za traktorem, 8 godzin jazdy do Stargardu upłynęło mi w spokoju i bez stresów. Co chwilę wyprzedzały mnie różne auta, nierzadko ryzykując życie swoje i innych kierowców i co im z tego z tego mieli> Nic, bo po 150 km takiej jazdy i tak musieli stawać na kawę lub w krzaki, więc spotykaliśmy się na trasie po 3-4 razy podczas kolejnych karkołomnych manewrów mistrzów kierownicy.
Wniosek- większość polskich szos przystosowanych jest do jazdy 45-letnim autem, z czego ja z uwielbieniem korzystam.


Szczepan Kolaczek Said:

Hehe, nie wiedziałem, że jestem tak podobny do Notlaufa.

Po pierwsze, też jestem kapelusznikiem, mimo że nie chodzę w kapeluszu i mam tylko 33 lata.
Po drugie, też nigdy nie dostałem fotki z fotoradaru, a policjant zatrzymał mnie ostatni raz w 2001 roku i to przez przypadek – naprawdę nie zauważyłem zakazu skrętu w lewo i zawróciłem, mój błąd, ale na pewno nie świrowanie (tym bardziej, że tam były światła i to zielone :-) ). Nie liczę dwóch mandatów na Słowacji w międzyczasie, bo nawet Niemcy w gazetach pisza, że przez Słowację nie da się bez mandatu przejechać (tam zresztą też nie chodziło o szybkość).
Po trzecie, też uważam, ze szybkość w terenie zabudowanym do idiotyzm. Poza zabudowanym w pewnym sensie też, ale na autostradach, nawet tych bez ograniczeń, wypadków jest śladowa ilość, więc nie mam nic do ludzi, którzy tam lubią sobie przycisnąć, sam czasem lubię, ale to tylko chwilami.
A teraz dwie rzeczy, które nas różnią:
Pierwsze primo – nie mam 54 koni pod maską, tylko 231. TAK, używam góra 30% z nich. A po co je mam? Po prostu mam słabość do benzynowych 6-cylindrówek, a słabszych coś nie chcą produkować, zwłaszcza z tym logo, do którego też mam słabość (nieracjonalną kompletnie, ale mam, i potrafię się przyznać zarówno do słabości jak i jej nieracjonalności). Poza tym zapas pod nogą jest i przyjemny i przydatny. Aha, i uwielbiam oglądać miny ludzi, którym mówię, że 3-litrowe V6 z automatem może spalić w trasie 7,1 i to jadąc w normalnym tempie innych uczestników ruchu, włącznie z wyprzedzaniem ciężarówek na kickdownie raz za czas (usilnie próbuję zrobić 6,9, jak dotąd bezskutecznie).
A drugie primo – to z tym rozumem. Bo ja często czuję, że mi intelektu nie starcza. POTWORNIE mnie to wkurza, ale niewiele z tym mogę zrobić. Znam też niemało ludzi, którzy mają podobne odczucia co do siebie -więc nie mogę się zgodzic, że nikt nie uskarża się na niesprawiedliwość w rozdziale rozumu.


Rotflokopter Said:

@toughluck

Może i tak jest ale pójdź z tą wiedzą, na egzamin teoretyczny na prawo jazdy, to nie zdasz 😉 Wg pytań na egzaminie, nawet jadąc drogą trzy pasmową (3 pasy w jednym kierunku) masz obowiązek zając prawy skrajny pas, nie możesz jechać sobie którym chcesz. Więc teraz wytłumacz mi to, WTF??


toughluck Said:

@Jonasz: Wybacz, ale jeśli ktoś w pracy jest zmuszany do zrobienia trasy 800 km w ciągu ośmiu godzin, po drodze odwiedzając osiem miejsc i spędzając w każdym godzinę, to ma beznadziejną pracę, beznadziejnego szefa, a zapewne kombinację obydwu. Ciekawe, czy oprócz paliwa, mandaty też miałeś pokrywane przez szefa?
Ogromną satysfakcję daje mi, gdy widzę patrol policji, który zatrzymuje naku***cego peha i na poboczu trzepie mu samochód przez dwie godziny. Może to nie nauczy tego handlarzyny prawidłowego zachowania za kierownicą, ale na pewno jego szefowi da do myślenia i następnym razem trasy będzie planował rozsądniej.
A może ja popełniam błąd? Może to ten peha sam sobie ustalił nierealną trasę, żeby zgarnąć jak najwięcej kasy, nagród pracownika miesiąca, roku i dekady, a przy okazji wygryźć wszystkich kolegów? E, nie, przecież nikt nie jest tak pazerny, ani tak głupi, żeby narażać siebie i innych na niebezpieczeństwo dla kasy.


Cham w Audi Said:

Czy jako kierowca Audi mam prawo się wypowiadać w tym temacie? :)


RMF Said:

Jadę sobie Puławską, 50km/h (czyli licznikowe 55-58km/h), czyli tak by trafiac w zieloną falę co tam jest i co w nią ludzie nie wierzą… wyprzedza mnie mnóstwo mistrzów prostej. Stoją na następnych światłach, bo czerwone. Jak nie zajmą wszystkich pasów i nie zablokują drogi, omijam towarzystwo z prawej, bo właśnie zapaliło się zielone jak dojechałem. Jak zablokują, zdejmuje na chwilę nogę z gazu, diesel świetnie hamuje silnikiem. Towarzystwo rusza niemal z piskiem, 100m znowu mają 80-100km/h na budzikach. Stają na kolejnych światłach, 300m dalej. Znowu omijam towarzystwo prawym pasem lub odrobinę odpuszczam gaz. I znowu odjeżdżają, i znowu stają na czerwonym, które zmienia się, gdy dojeżdżam. Na Puławskiej jest kilkanaście sygnalizacji świetlnych, a od Piaseczna do Centrum pewnie z 30 – motyw zwykle powtarza się średnio na co drugiej.

Koniec końców na “mecie” jesteśmy równo, a bywało, że ja dojeżdżałem pierwszy jak pacjentów zhaltowała drogówka, przyblokowała ciężarówka lub skręcający w lewo, albo zaspali na ostatnich światłach. Tylko się ludzie potem nadziwić nie mogą jak mi auto w mieście może palić litr poniżej tego co deklaruje producent, jak mogę mieć te same klocki hamulcowe przez 40, 60 czy 80 tys km, jak mogłem nigdy nie płacić mandatu za prędkość itd.

Mnie natomiast zastanawia jak można napier…ć jak debil, odwalać tetris, zajeżdżać drogę, ryzykować i nie widzieć że na tym się absolutnie nic nie zyskuje.


Jaman Said:

Do kierowców prezentujących różne umiejętności na terenie zabudowanym w Wwie już się przyzwyczaiłem. Różni ludzie mają różny temperament i poziom IQ drogowego.
Ale nic tak nie podnosi mojego poziomu nienawiści, jak jazda po nowo zbudowanych odcinkach obwodnic/ekspresówek dookólnowarszawskich. Piana na ustach i rozpacz.
Polacy zwyczajnie nie potrafią z nich korzystać jeszcze:) 3 pasy? no to chyba pojadę środkiem 80, bo prawy to się pewnie kończy za moment albo co? W ogóle prawy pas jest dla cieniasów.
Skutkiem czego jadąc przepisowe 110 muszę wykonywać slalom przez trzy pasy, bo hrabia jedzie.

Świecić, czy nie, takim? Edukować?


Zenek Said:

To nie jest tak, że Tetrisa wywołują przepisowo jadący kierowcy, to wszystkim się wydaje, że Tetris jest ok bo tak naprawdę to te ograniczenia są przesadzone, tak myślą te buraki. Nie rozumieją, że w mieście gdy coś się stanie to jak jedziesz 50 to wyhamujesz do takiej prędkości, że pieszy najwyżej dostanie kilku siniaków, a jak jedziesz te 70, których w nowoczesnych autach zupełnie się nie czuje to pieszy nie ma już szans.


janusz Said:

tak mi się przypomniała Szwecja – tam w mieście wszyscy jadą 50 i co? ruch jest dużo płynniejszy, wyjeżdzanie z podporządkowanych to czysta przyjemność


Nat Said:

W końcu nadarza się szansa by złomnik się sprzedał? Przecież on jest sprzedany od początku świata – koncernowi Toyota.
Pewnie dlatego jeździ również Tavrią 😉
Czy to nie w Toyocie jedzie kierowca z filmiku “mnie się podobały szczególnie”?

Kampania “10 mniej” zbiera baty, bo sytuacja drogowa faktycznie jest problematyczna. Tyle, że samo przesłanie jest całkiem sensowne – w miejscach, gdzie ktoś może Ci wtargnąć – warto jechać o te raptem o 10 km/h mniej, bo to może uratować życie gapowatemu pieszemu.
Nieistotne, czy jesteś winny czy nie, ważne, że jadąc 10 mniej nie zabijesz człowieka. Może dziecka. Niech ludzie wiedzą, bo przecież prawie każdy dotychczas uważał – 60 czy 50, prawie to samo.

Jeśli ulice nie są puste- bezsens szaleństw w mieście można sobie zweryfikować prawie na każdym skrzyżowaniu ze światłami – doganiając szaleńca z prędkością patrolową.

Hasło “trolluję fotoradary – jeżdżę przepisowo” – fajne – taki czysty, rektyfikowany Tymon 😀


wuner Said:

A propos czarnego Horcha, czyżby to Cham w Audi? XD
Mnie się bardzo podoba stwierdzenie Klaksona – to nie prędkość zabija, tylko gwałtowne jej wytracenie 😉


Harry Reems Said:

@ 12m_P6, Nie wiem jaki ty masz niby pojazd, ze nie przekracza 90, a na zimno 60, a do tego nagrzewa sie na postoju.
@ Timon, Jak to okreslasz “sieroty”, ktore wpuszczaja do sznura aut ludzi ktorzy wlaczaja migacz sygnalizujac ze chca zmienic pas, to normali kierowcy, ktorzy stosuja podstawowe zasady kultury jazdy, zarazem uplynniaja ruch – taki stojacy na pasie i migajacy samochod go utrudnia. Ja wiem, ze dla Ciebie to moga byc “frajerzy” ktorzy sie “dają” “cwaniakom”, no ale to juz swiadczy o Tobie. Na szczescie wbrew temu co pisza niektorzy powyzej Polska to nie Rosja, ani nawet nie Polska sprzed 10 lat i takich drogowych szeryfow jak Ty jest coraz mniej, zwlaszcza w duzych miastach.
.
Szlochajaca babka w radiu wnerwia mnie niepomiernie. Ona jest chyba mistrzynia aktorstwa odgrywajaca scenke pt “Jak zagrac szloch tak zle, zeby nawet laika odrzucilo”


janusz Said:

a jak chcę w mieście wrażeń, to całą drogę po mieście robię na max 2 biegu – prędkość przepisowa a jest zrywnie, jest głośno, wszystko się trzęsie, są emocje


Szczepan Kolaczek Said:

@wuner:

Powiedzenie o wytracaniu szybkości było znane zanim pan Klarkson się urodził, ale nie zmienia to faktu, że jest bardzo fajne :-)


DrOzda Said:

Znaczy się znak zapytania miał być na końcu :)


heliogabal Said:

Szybkość jest spoko. Jakby wszyscy jechali szybko to by nikt nie wyprzedzał.


Wojtek Said:

W kampanii “10 mniej” nie ma aktorów, to są prawdziwi ludzie których krewni zginęli, bo jakiś debil uznał że szkoła, a w szczególności fizyka nie są mu potrzebne, a +10 nic nie zmieni.


koziołek Said:

W mieście nie trzeba zap$%#dalać tylko jechać płynnie i dynamicznie. Niestety większość kierowców nie zna tych pojęć lub nie umie wprowadzić w życie. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że mając 60KM w golfie ruszam pierwszy ze świateł i po chwili kierowcy, którzy stali za mną są już klikadziesiąt metrów z tyłu a ja mam na liczniku niecałe 60km/h? I tym golfem co ledwo przyspiesza wyprzedzam większość aut po drodze z pracy do domu nie rozwijając wielkich prędkości.
Moim zdaniem trzeba uczyć ludzi jeździć a nie robić idiotyczne kampanie, które i tak nic nie pomogą.


Ktosiek Said:

A ja tylko częściowo zgadzam się z Notlaufem – sam czasem jeżdżę szybciej niż wolno ;]. Według mnie byłoby dużo bezpieczniej gdyby w ogóle zlikwidowano limity prędkości – wtedy każdy jeździłby tak jak czuje bezpiecznie – a tak ZAKŁADAMY, że przy 50km/h nic się nie stanie, bo to prędkość przepisowa, co oczywiście jest błędem. Co do kampanii z płaczącymi dziewojami to już się wypowiadałem jaki wkurbienie to u mnie wywołało. No sorry, ale jeżeli pieszy beztrosko wchodzi na jezdnię i winny tego jest kierowca to coś jest nie tak. Często piesi nie ponoszą nawet opłaty za drogi a korzystają z nich bezpłatnie – rowery.

Co do jazdy – chodzi głównie o trasę – nie wiem, ale moim zdaniem prędkość 90km/h w lasach na trasie Łódź-Kielce przy minusowej temperaturze jest wystarczająca – niestety, inni (w większości właściciele używanych B5 i innych produktów VAGa) myślą inaczej – no sorry, ale jak przed niebezpiecznym zakrętem wyprzedza mnie kawalkada 3ch aut złożonych z produktów VAG to coś jest nie tak – oczywiście potem ostre hamowanie :). Tak więc nie prędkość zabija tylko głupota i brak wyobraźni. Przepisy tutaj nic nie zmienią, bo a)pierw każdy musiałby ich przestrzegać a jakby tak było nie byłoby wypadków w ogóle – nierealne b) przepisy dają poczucie złudnego bezpieczeństwa. Do tego dochodzi wiara w systemy ABS/ASR/SRS/Line control i inne.


Lider1990 Said:

Co z tego, że przysłowiowy cham w audi jeździ 150km/h tetrisem, skoro jak trzeba ruszyć płynnie i dynamicznie ze świateł jak jest zielone to najszybszy jestem ja w tavrii. Reszta właśnie ogarnia, że się zapaliło zielone bo akurat jest zajęta zmieniarką CD, malowaniem się przed lusterkiem, uspokajaniem bachorów, jedzeniem kebaba albo innymi niezbędnymi zajęciami w czasie jazdy 😀


f10 Said:

A to złomnik nie miał takiego dużego amerykańskiego czegoś kiedyś? To chyba miało więcej niż 54 KM ;).


panrysiek Said:

Qrde złomnik czytają ludzie hamujący przed maską innych aut, które wg. nich jadą za wolno, ‘za karę’!
Smutne! Radziecka mentalność w czystej postaci! Pewnie jeszcze bejsbola wozicie?
Słysząc taki bełkot, szczerze popieram wprowadzenie odcinkowego pomiaru prędkości, także w mieście- od świateł do świateł. Chcesz cisnąć? Won na autostradę, albo jeszcze lepiej- wynajmij se tor na kilka godzin!


popo Said:

A ja lubie mieć pod maską 200km. Jak trzeba wyprzedzić coś na trasię jadącego 70-80 to chwila moment bez stresu :)

Ale też podziwiam ludzi co na tych naszych drogach suną po 170. Ja sobie radę 100-110 a tu zium wyprzedza mnie Tico – true story :)]


popo Said:

Aha dodam żze u nas brak wyobraźni jest wielki – w tamty roku wracałem z wałbrzycha akurat jakoś tak przez a4.

Mróz około 10 stopni, śnieg niesamowity padający od kilku godzin. Ja ledwo 60-70 ale reszta -ziuuuuu 140. No bo autostrada pan rozumi? A potem stoją gamonie w rowach i tak dobrze że nie przejechane przez tiry.


Marcin Kaczmarek Said:

„Ile to ma mocy?” – pyta tata innego dziecka z naszego przedszkola. „54 KM”. „To tym się w ogóle da jeździć? Ile ma do setki?” – „Nie wiem, najszybciej jechałem 90″. Ostatnie zdanie ucina dyskusję i przenosi mnie do mentalnego worka z napisem „świry”.

Zgrozo dla takich ludzi… ja chcialem kiedys skode 120, bo byla w wersji GLS w internetach. 58 KM bodajże, a nie kupiłem, bo handlarzyna nie odpalał przez pół roku (od stycznia) i nie dawała już rady… pewnie gdybyś tym podjechał to jeszcze bardziej by sie śmiał z terkotu silnika, nie ważne. Wszystkiego najlepszego z okazji świąt dla złomnika i czytaczy :)


Yossarian Said:

@panrysiek “…albo jeszcze lepiej- wynajmij se tor na kilka godzin!”. Bo oczywiście u nas jak w UK. Tory wyścigowe przy każdym mieście. Trackdaye non stop itd. itp.


pr Said:

Mamy w Łodzi rasowego kretyna ze Zgierza, co uważa, że jak ma czarne C63 AMG to wszystko może. Tetris przez 4 pasy i jazda pod prąd to standard na co dzień. Na tylny zagłówek nakłada kapelusz z piórkiem – obstawiacie: ciota, psychol czy zwykły burak?


heliogabal Said:

Oczywiście to jeden z tych wątków w którym poza przysłowiowym “clusterfuck shitstorm” do żadnej konkluzji nie dojdzie; nie od dziś wiadomo że kierowcy dzielą się na trzy kategorie:
– zawalidrogi i kapelusznicy
– wariaci gnający na złamanie karku
– my


mic Said:

Mnie z prędkości w mieście wyleczył skuter, a właściwie jedno doświadczenie. Z kolegą jechaliśmy z Powiśla na Mokotów. Ja na zablokowanym skuterku, wówczas jeszcze chińskim popierdółku. Kolega chciał mi bardzo pokazać jaki ten skuter jest głupi. Wyrywał spod świateł, grzał ile fabryka dała pomiędzy skrzyżowaniami. I cóż z tego – na miejsce dojechaliśmy jednocześnie (ok, miał 20 sekund przewagi), a na każdych światłach staliśmy razem. Reasumując: nie na c***ja na Mariolę – w mieście średnia prędkość i tak wyjdzie pomiędzy 25-30 i tak, jak byś nie wiem jak się napinał.

I drugi przykład teraz z innej beczki – jechaliśmy na trzy samochody nad Jeziorak, przy czym ja ciągnąłem przyczepę z łódką. Spotkaliśmy się na stacji za Modlinem i ustaliliśmy, że spotkamy się znowu w maku w Iławie. Oni zdarli opony i dali w palnik, a ja z ciężką przyczepą grzecznie maksymalnie siedemdziesiąt. Zajeżdżam do maka – są znajomi. Podchodzimy i pytam: “co żeście jedli”, a oni “jeszcze nie zamówiliśmy”. Okazało się, że na całej trasie ciągłego zapieprzania i wyprzedzania na trzeciego i dziesiątego, ryzykowania życia nadrobili dziesięć minut nad samochód snujący się maksymalnie siedemdziesiątką. Czujecie? Dziesięć minut na prawie 200 km. No i jaki jest sens poza strzałem adrenaliny? Żaden.


12m_P6 Said:

autokorekta , poza literówkami, powinno być “pozamiejskich” , nie “poza miejskich”:)


Harry Reems Said:

Albo inaczej i prosciej:
– ONI
– JA
.
Ciekawe jak wielu ludzi mysli, ze ze zeby jechac ostro potrzeba duzo koni i ze jak sie ma duzo koni to trzeba jechac ostro. Przeciez tak zwyczajnie nie jest. Jesli chodzi o miasto, to najbardziej lubie zapierdzielac Maluchem, ktory koni ma 20. Natomiast moj najmocniejszy samochod jakos… jakos to mu nie lezy i sklania bardziej do spokojnej jazdy.
.
Wojtku, nie wiem czy wiesz ze czlowiek grajacy w reklamie nazywa sie aktor. Jego wyksztalcenie nie ma tu znaczenia. Na dodatek odkryje przed toba taki fakt z zycia – wiekszosc aktorow to prawdziwi ludzie!!!


Cooger Said:

Ciężko się ogląda te filmik, pierwszy nawet znośnie, reszta ciężko. Najgorszy małolat rzucający mięsem. No nie trafia to do mnie.

A co do sytuacji. Akurat tak się składa, że do pracy w znaczącym jej fragmencie jeżdżę drogą dwujezdniową gdzie każda jezdnia ma dwa pasy ruchu. I jest to w 90% teren zabudowany. Zatem na początku mam 50km/h (ograniczenie dość debilne bo odcinek nie różni się od dalszej części), później podwyższenie na 70km/h i następnie może z 800m poza terenem zabudowanym 90km/h. I wszystko by było pięknie gdyby to było respektowane. Ale najwidoczniej tak się nie da – na odcinek 50km/h wjeżdżam zazwyczaj lewym pasem ze skrzyżowania bo na prawym stoją autobusy i inne ciężarówki. Staram się tam nie jechać więcej niż licznikowe 60km/h (realnie to ok 52km/h) – wtedy siedzą mi na d… mistrze kierownicy. Staram się wtedy jak najszybciej uciec na prawo – a niech zapierdalają, mają dużą szansę na fotkę bo na tym odcinku często jest lotny radar (typowe nabijanie kasy). Wjeżdżając na odcinek 70km/h to ja nadziewam się na hamulcowych na prawym więc zmieniam pas na lewy. Wtedy często nadziewam się na hamulcowych jadących 50km/h bo za kilometr będą skręcali w lewo! Co ciekawe na 90-tce jak staram się wrócić na prawy pas to nadziewam się na tych co stwierdzili, że nie ma sensu przyśpieszać bo to tylko 1000m. A mi się nudzi za nimi jeździć… wracam na lewy, tam znowu jeden taki co to uważa, że nie trzeba jeździć prawym pasem. Trzeba go wyminąć po prawej… No i co jestem cham tetris-maniak? Wcale nie jeżdżę 140/90, próbuję tylko korzystać z możliwości jazdy z dopuszczalną prędkością. Ludzie opanujcie się – nie chodzi ani o to, żeby zapitalać ani o to żeby jechać niesamowicie wolno. Chodzi o to, żeby jechać płynnie. Chcesz jechać wolno – zmiataj na prawo, nie blokuj lewego pasa. Z drugiej strony – ktoś jedzie lewym z dozwoloną prędkością i nie zjeżdża na prawy bo jest zajęty – nie siedź mu na zderzaku. I naprawdę większością aut da się jeździć płynnie w ruchu miejskim – nawet Polonezem, kwestia techniki!


Ociec_ryzyk Said:

@panrysiek, te co hamujo przed maską niedługo wrócą na onet i motoallegro tam gdzie ich miejsce. Niestety, ale popularność Zomnika ściąga też pewien procent internetowych i drogowych inwalidów umysłowych. Można dużo pisać o tym jak wygląda ruch drogowy w Niemczech, UK czy Skandynawi. Każdy wie, każdy był. Lub nie był, ale zna kogoś kto był.


Cooger Said:

A i jeszcze jedno – ktoś tam pisał o Norwegii, że tam nikt nie wyprzedza. Bzdura! Tak się składa że przejechałem Norwegię z północy na południe, w tym jakieś 60% za kierownicą. Trzymaliśmy prędkość maksymalną dopuszczoną przepisami. I co – nikt nas nie wyprzedzał? Jakoś wyprzedały nas nawet TIR-y i wcale nie były to polskie rejestracje tylko szwedzkie i norweskie. Oczywiście nie było to nagminne, nie mniej się zdarzało.


notlauf Said:

f10: miałem przez 6 lat auto z 5.0 V8. Moc 140 KM. Nie dawało się tym jechać szybko ponieważ nie hamowało.


cubino Said:

Kto da tysiaka za beiksiaka?
http://tablica.pl/oferta/citroen-bx-zadbany-sprany-oakzja-CID5-ID4sHED.html#6568bae807
Takim to można zapiedralać od świateł do świateł, motór jeden koma cztery, spojler z tyły, moc..
.
Oczywiście, że fajnie jest mieć pod maską 150+ koni, fajnie jest przycisnąć, fajnie poczuć jak wciska w fotel. Tylko bezsens takiego ciśnięcia w mieście uświadamiają takie historie jak ta z kierownikiem Audi, którego i tak dogania się na światłach. Mnie takie historie zdarzają się regularnie (żeby było jasne, czasem to ja doganiam, czasem mnie, naiwnego, doganiają inni). Także ten.
.
Inna sprawa to jest kwestia sprawnego ruszania ze świateł – tu nie trzeba mieć dużo KM tylko nie spać. A spanie na światłach rzeczywiście spowalnia ruch, więc należy je tępić i piętnować.


Co tu dużo pisać zgadzam się w całej rozciągłości – sam bym – dodam tylko że staram się nigdy nie przekraczać dopuszczalnych prędkości – to prawda jeżdźąć mym stadem skód to nie jest trudne 😉 ale bardzo żle widzę znoszą to inni uzytkownicy drogi … szczególnie młodzi gniewni, i kierowcy TIRów , są takie trasy i drogi na które chcąc jechać przepisowo strach się pokazać – sam się snuje po miescie 40 – 50 na godzine jeżdzę, rozglądam, powolutku by móc podziwiać architekturę, zwrócić uwagę na jakąś ładną panią, ewentualnie dać możliwość zwrócenia uwagi na mój cudny automobil = polecam … taki drajw stajl.


milky Said:

@Cooger

Bo o Skandynawii najwięcej do powiedzenia mają Ci, którzy nigdy tam nie byli.


aha zapomniałem dopisać – 😉 tylko prawy pas , lewy mnie parzy !


heliogabal Said:

@Cooger – wzruszyła mnie Twoja historia :)
Ale poważnie, z tą płynnością to jest coś na rzeczy. Na przykład moja żona ciśnie jeszcze długo po tym jak już widać że pali się czerwone światło i hamuje w ostatniej chwili. No nie da się nauczyć, i już.


wuner Said:

@Szczepan Kolaczek
W takim razie podoba mi się stwierdzenie po raz pierwszy zasłyszane z ust Klaksona :)


Lider1990 Said:

Mnie jeszcze osobiście dobija jak ktoś swoim sharanem TDI snuje się 40km/h prawym pasem, więc zmieniam pas na lewy żeby go wyprzedzić to nagle pan w Sharanie przypomina sobie , że ma 130 koni i w sumie nie pozwoli na to, żeby wyprzedzał go obciachowy hipster w tavrii 😀


sosek Said:

Heh,
O ile od kilku lat uważam, że na drogach, zwłaszcza polskich przekraczanie prędkości jest bez sensu, bo niewiele lub nic się na tym nie zyskuje, o tyle strasznie się wkurbiam, jak widzę kapelusznika jadącego w terenie zabudowanym 30 km/h, a “poza” to już 65 – bez żadnego racjonalnego powodu. Ani to bezpieczne ani wygodne.

O ile do chamstwa z audic mam stosunek taki sobie, o tyle jest grupa zawodowa, która ma serdecznie w nosie przepisy drogowe jakiekolwiek – kierowcy firm kurierskich. Może wynika to z braku obowiązkowych tachografów, może z presji na zarobek. W każdym razie, mają rozmach…


12m_P6 Said:

Harry Reems 18 grudnia 2013 o 11:13 ·

“@ 12m_P6, Nie wiem jaki ty masz niby pojazd, ze nie przekracza 90, a na zimno 60, a do tego nagrzewa sie na postoju”

Nie napisałem, że na zimno nie jedzie szybciej niż 60, tylko ja nie mam zamiaru jechać szybciej. Mój samochód ma mały silnik, 37 kW i ponad 45 lat, więc jazda z większymi prędkościami niż 90 to głupota.
To raczej proste, że gdy nie jedziesz i zimne powietrze nie przewiewa ci chłodnicy, to nagrzewa się szybciej.
Kiedyś, jak zapewne wiesz, przykrywano atrapę, by dogrzewać silnik. Przy jeździe zimą , gdy temperatura spada poniżej 0 wkładam miedzy chłodnicę a atrapę kawał tektury.
Łatwo domyśleć się jaki mam samochód “odszyfrowujac” mój nick
pozdrawiam


heliogabal Said:

@tajemniczybrodacz – a o “prawym ekspresie” słyszał? :>
A co do tetrisa w mieście to nie chodzi przecież o to by złapać króliczka, tylko by gonić go…


Kapitan Powolny Said:

Niewiele głosów rozsądku pod wpisem, pokazuje jak myślimy. ” Ja jadę dobrze, szybko ale bezpiecznie”
Znam nawet jednego rajdowca (prawdziwego) biorącego udział w kampanii o bezpiecznej jeździe, któremu dziecko zarzuciło “tato, ale przecież ty jeździsz bardzo szybko to jak możesz brać udział w takiej kampanii”
Tato rajdowiec odpowiedział “Ja to co innego, ja mam doświadczenie”
Zgodzę się z Notlaufem i panryśkiem, nie ma sensu grzać ponad normę. Dużo się tym nie ugra a sporo można stracić. (choćby i kasy). Nie tylko w mieście, to już jest oczywistość, ale na autobahnie też czesto obserwuję sytuację, gdzie szybki i wściekły dojeżdża do celu niewiele szybciej ode mnie. Bo albo wybrał złą kolejkę do opłat, albo zapie…la a potem się snuje za wyprzedzającymi się tirami i znowu dzida do następnej “przeszkody” na drodze, albo musiał zatankować itd.


amb Said:

Mam pomysł na kampanię społeczną- jak widać w komentarzach zamieszczonych pewnie przez kierowców uważających siebie za dobrych, doświadczonych itp.

W TERENIE ZABUDOWANYM MOŻNA WYPRZEDZAĆ Z PRAWEJ STRONY –

-jeśli są 2 lub więcej pasów. Oczywiście, że dziadek wlokący się lewym pasem tylko dlatego, że za 5km skręca w lewo potrafi wkurbić ale tak samo drażniący są panowie z przerostem ego którzy siedzą na ogonie i narpiedalają długimi. Zazwyczaj jeżdżę na 2 pasmówkach/miejskich “przelotówkach” jakieś 10-20km/h za dużo i nie ukrywam, że jeśli ktoś napiera na mnie z tyłu a nie mam możliwości go puścić bo wyprzedzam kolumnę wlokących się tirów albo autobusów włączam tylnie przeciwmgielne. Celowo nie napisałem o wieśniaku w audi. Grupa tych frustratów jest baaaardzo duża i zróżnicowana. Łapią się w nią zarówno studenciaki w przegnitej corsie 1 przez przedstawicieli w białej fabii kombi aż po tępą 60letnią dzidę po solarium w białej X6. Oczywiście zgadzam się, z tym, że przesadna prędkość w mieście to obciach ale lecąc po znajomej trasie gdzie wiem, że aby trzymać się “zielonej fali” muszę cisnąć szybciej niż mi to nakazuje prawo nie widzę nic złego. Fotoradary są potrzebne ale to co wyprawia straż miejska we wrocławiu to skurwysyństwo w czystej mocno stężonej formie. Stawianie fotoradaru na drodze przez pola na której xuj wie dlaczego jest ograniczenie do 40stu jest moim zdaniem koszeniem kasy i nie da się tego wytłumaczyć niczym racjonalnym.


Nat Said:

@cubino
beiksiak fajny, ale silnik wcale nie taki mały, przecież robili te cytryny nawet z silnikiem 1,1 (pięćdziesiąt kilka koni) a było to na długo przed epidemią choroby o nazwie dałnsajzin.


Daozi Said:

A ja się pytam: gdzie wy mieszkacie, że tyle tych “kapeluszników” blokujących lewy pas macie? Bo w Krakowie, gdzie jeżdżę niemal codziennie, to zdarza się naprawdę rzadko. I od takich buraków-slalomowców też jakoś się nie roi.


lordessex Said:

Kampanie kampaniami ale żadne ograniczenia ani przepisy nie zastąpią przede wszystkim MYŚLENIA ani zdrowego rozsądku, bo niestety obserwując naszych rodzimych kierowców zauważam że jest to dla nich wielka trudność.
Najgorsze jest to że takie kampanie później są wykorzystywane przez ustawodawców jako pretekst do ciągłych ograniczeń prędkości, a sami zaku…….ją 150km/h po terenie zabudowanym jeszcze często pijani zasłaniając się do tego immunitetem poselskim. Zardzewiały nóż się w kieszeni otwiera po prostu. Ja rozumiem że nie wszędzie można zaku……….ać ile fabryka dała bo to stwarza zagrożenie, ale na litość boską!!! Nie dajmy się zwariować i nie przeginajmy w drugą stronę też!!! Jaki jest np. sens ograniczenia do 50 km/h albo do 80km/h nawet na świeżo wyremontowanej albo wybudowanej drodze gdzie są 3 pasy ruchu o szerokości tankowca w jedną stronę??!! Idąc tym tokiem myślenia, może najlepiej będzie w ogóle zabronić jazdy samochodem tłumacząc się tym że to niebezpiecznie narzędzie do zabijania nienarodzonych dzieci nawet, i przywrócić transport konny?? Wydaje mi się jednak że po to się tworzy coraz szybsze i wygodniejsze środki transportu żeby nam ułatwić podróż i skrócić czas jej trwania, bo chyba nikt by nie chciał jechać 300km przez 3-4 dni tylko przez 3-4 godziny raczej albo i krócej jeśli się da? W rękach nieodpowiedniej osoby to nawet nóż do smarowania masła może być śmiertelnie niebezpiecznym narzędziem. Ale najwidoczniej są pewne osoby dla których nie jest to takie oczywiste.


cubino Said:

@Nat
No ale 1.1 byl tylko na rynki poludniowej Europy, że wzgledow podatkowych, i szybko go skasowali.


Cham w Audi Said:

Dziwnie się czuję będąc synonimem zła wszelkiego :) Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nigdy nie robię tetrisa, nie siedzę nikomu na zderzaku, i mimo sporej mocy swojego auta i tak zawsze mam obawy przy wyprzedzaniu. Dziwny jakiś chyba jestem. Jednyny mandat za predkość dostałem z fotoradaru w drodze do Kołobrzegu – 62km/h na pięćdziesiatce, o godzinie 23 w nocy… Nie, nie obejmowało mnie podniesienie prędkości po 22 w terenie zabudowanym, bo było ograniczenie pod tablicą miejscowości…
Zeby było śmieszniej nie zaliczyłem tego mandatu jadąc Audi :)


Harry Reems Said:

@ 12m_P6 Pytalem sie jaki masz samochod, bo poslugujesz sie uproszczeniami i utartymi nibyprawdami, ktore tak naprawde sa po prostu nieprawdami:
“Mój samochód ma mały silnik, 37 kW i ponad 45 lat, więc jazda z większymi prędkościami niż 90 to głupota.” – nie
“To raczej proste, że gdy nie jedziesz i zimne powietrze nie przewiewa ci chłodnicy, to nagrzewa się szybciej.” – nie
“gdy temperatura spada poniżej 0 wkładam miedzy chłodnicę a atrapę kawał tekturyę” – jak wyzej – to czasem moze miec sens, kiedy indziej – nie, wiec jest nieprawdziwe jako regula.
Widzialem twoj podpis, ale wolalem sie upewnic, bo mogles przeciez miec na mysli jakis inny samochod. Ale skoro piszesz o Taunusie, to nie, nie ma nic oczywistego w ograniczaniu jego predkosci do 90 jak jest cieplo i 60 jak jest zimno. To sa tylko i wylacznie twoje nawyki. Nie oceniam ich, jako twoich przyzwyczajen, ale Ty nie przedstawiaj ich jako ogolnie obowiazujacych zasad, bo nimi nie sa.


sq6nte Said:

Najpierw mówili, że PiS to obciach, teraz że prędkość to obciach. Nie wiadomo komu wierzyć; telewizja kłamie, a złomknik jest z MO.

Przepraszam, ale taka socjotechnika, mająca zawstydzić obywatela, wskazując, że coś tam jest “obciachem”, może chyba trafić tylko do grupy, która jeszcze nie ma prawa jazdy ze względu na wiek.

Od dawna uważam, że całe halo wokół prędkości w Polsce służy tylko oskubywaniu nas z pieniędzy, bo bezsensownie rozstawione ograniczenia i radary nawet nie ocierają się o zdrowy rozsądek. Zakazać, nakazać, prewencyjnie rozstrzelać – taka polityka. Wcale nie jeżdże jak szalony i mandatów w zasadzie nie dostaję, więc nie mówię tego z punktu widzenia człowieka, któremu co miesiąc komornik zabiera pół wypłaty za mandaty. Dostałem może dwa, w takiej sytuacji, że fotordadar w krzakach za ograniczeniem do 30, nie zdjętym po remoncie drogi. Trudno traktować to poważnie; zwykła bandyterka w mundurach zalegalizowana przez prawo wzorowane chyba na generalnej guberni.

Jest taka książka Zasady – Szybkość bezpieczna. Bardzo ją lubię, chociaż raczej nie wpisuje się w postępowe trendy. Oprócz myśli przewodniej, która jest taka, że prędkość bezpieczna zależy od kierowcy, samochodu, drogi i innych czynników, to głównie traktuje o technice jazdy, w sensie, że zaprdalać trzeba umić.

10 mniej ratuje życie, prędkość to obciach, promil mniej ratuje życie, benzyna to CO2, 200V mniej ratuje życie, 230V to obciach. Hodowla płatników podatków.

Już widzę jak ta akcja społecznie-pożyteczna dotrze do ludzi, którzy z zasady mają wszystkich w dupie. Na pewno poczują się zawstydzeni swoją obciachowością i postanowią się zmienić na lepsze.

Ostatnio jeżdżę powoli, odkąd stałem się stary, mam dziecko i samochód, który zatrzymuje się od tego skrzyżowania do czwartku wieczorem, ale zawsze jak ktoś chce wyprzedzieć albo pojechać szybciej, to mu to ułatwiam i niech sobie jedzie. Czekam na akcję społeczną “Ktoś cię wyprzedził? A gdyby tam stało przedszkole w przyszłości? Dzwoń lub wyślij SMS na numer 997 lub 986! Do wygrania samochodowa ładowarka do Renault Zoe”.


brazer Said:

albo mam deja vu albo ta dyskusja już kiedyś była tu…


O, kontrowersyjny temat, znaczy, że i komentarzy będzie dużo. Zaraz pewnie przyjdzie Ktosiek i powie, że on jest za zniesieniem ograniczeń a w ogóle to nie powinno być świateł i przejść dla pieszych a jak ktoś chce przejść na dugą stronę ulicy to niech przejedzie samochodem. Przepraszam, musiałem, złośliwa i sarkastyczna bestia ze mnie 😉
A tak serio – pociskanie dwieście po mieście jest oznaką kwalifikacji intelektualnych świadczących nie tylko o tym, że nie powinno się mieć prawa jazdy, ale również sugerującym, że niektórzy powinni mieć prawomocny zakaz rozmnażania się. Co nie zmienia faktu, że niektóre ograniczenia są stawiane wyłącznie po to, by kosić tłustą kasiorę na mandatach – vide 50 na trójpasmowej Wisłostradzie przed zjazdem do tunelu (od strony pl. Zamkowego) i śliczny fotoradar zaraz za znakiem (a w zasadzie za tablicą wyświetlającą ograniczenie). LOLWUT
Sam, przyznaję, nie jestem bez winy – nogę mam dość ciężką, gdy się wlokę zaczynam się irytować, szczególnie teraz, gdy siadła mi jakaś wiązka w desce rozdzielczej, przez co nie działa mi radio (a bez czegoś grającego i gadającego naprawdę się nudzę). Nie wariuję, znam swoje i swego jeździdła ograniczenia, ale nadal korci, by bucior zagrzebać w podłodze (co nie znaczy, że tak robię). Nie po to, by się ścigać – nie mam takich ambicji, nie odczuwam potrzeby udowadniania komukolwiek czemukolwiek – ale dla samej przyjemności, którą daje subiektywnie pojmowana prędkość. Dlatego coraz bardziej mnie korci, by – gdy będzie nadwyżka finansowa – wybrać się na jakiś tor. Boję się tylko, że Madzia i jej wściekłe 73 KM będą mocno protestować. Tak czy inaczej, lubię jeździć szybko, ale nie lubię i nie popieram wariactwa – tetrisa, wyścigów od świateł do świateł, siadania na zderzaku, poganiania światłami czy klaksonem i zajeżdżania drogi. To takie samo buractwo jak wleczenie się lewym, jeśli nie gorsze. Dlatego wolę już się wlec za kimś gdy nie mam pewności, że droga jest wolna, niż pociskać radośnie bez względu na warunki na drodze. Z tego samego powodu nie wyprzedzam w trasie, gdy nie mam absolutnej pewności, że z przeciwka nic nie nadjeżdża. Taki wierszyk nawet mi się ułożył:
Mam taką zasadę
nie widzę – nie jadę
Generalnie jestem zwolennikiem jeżdżenia rozsądnego, i w mieście, i poza nim. A trollowanie osobników ciągnących zyski z fotoradarów jest dla mnie w sumie najlepszą motywacją do trzymania się przepisów. Boję się tylko, że jeżeli fotoradary nie przyniosą założonych zysków, w miejscu dotychczasowego ograniczenia do 50 pojawi się 30. A potem 20.

@toughluck – błąd. Szefa to niczego nie nauczy, co najwyżej peha straci robotę w trybie natychmiastowym. Straci ją również jeśli nie obskoczy założonej ilości klientów, bo będzie jechał przepisowo. Bo on ma zdanżać i sprzedawać, sprzedawać, sprzedawać – reszta imć szefa centralnie prdóli. To samo tyczy się kurierów. Niestety.
@lordessex – sam rozsądek bije z Twych słów, rispekt, 100% zgody, te rzeczy.
@cubino – jedyne, co mogę powiedzieć na zapodany przez Ciebie link, to DO WANT. I to mimo tego niezbyt szczęśliwego silnika 1,4 (idealny do BX-a jest oczywiście XUD).

A Fiaciory przepiękne. Ależ bym pociskał taką dziewięćsetką. I na pewno robiłbym to przepisowo, bo podejrzewam, że w takim aucie śmierć w oczach pojawia się w okolicach 60. I fajnie – wszak już pisałem, że odczucie prędkości jest subiektywne.


RoccoXXX Said:

RMF: teoria, że jak jedziesz wolno to nie stajesz na czerwonym jest dokładnie tak samo prawdziwa jak ta, że jak jedziesz szybko to też nie stajesz na czerwonym. Znam szereg ulic gdzie jak doginasz to masz zieloną falę, jadąc wolno masz czerwone na każdych światłach
panrysiek, wpis z 10;40: panie rysiu już nie mogę słuchać jak to Skandynawowie są cool a my Polacy zawsze be. Pod wieloma względami uważam, że jest dokładnie na odwrót, to my jesteśmy normalni. Gdyby przyjąć teorię panarysia – kto szybciej jedzie ten jest głupszy – to najgłupsi są Niemcy bo gną po autobanach 160-170


notlauf Said:

brazer: ale kasę z adsense dostaję całkiem nową, a im gorętsza dyskusja tym zarobek większy, więc…


brazer Said:

@notlauf
nie no spoko, spoko, ważne żeby się kasa zgadzała, luz 😉


RoccoXXX Said:

Leniwiec: pełna zgoda – jeżdżę ostrożnie, ale jako fan motoryzacji kocham prędkość. Uważam, że wpisy jakich pojawiło się dużo w klimacie: jestem fanem motoryzacji i dlatego lubię jeździć 30km/h i kocham fotoradary to jakieś pomieszanie z poplątaniem jakby był na stronie komendy miejskiej policji


Ktosiek Said:

Leniwcu już się pojawiłem w komentarzach, niestety cenzura 😀 trzymała. Co do świateł to jestem za, pomagają w sprawnym kierowaniu ruchem, tak samo jak dobra jest zasada prawej ręki – nie jestem za głupimi ograniczeniami i niestety ograniczenie prędkości jest właśnie takim niepotrzebym, biurokratycznym tworem. Reszta w komentarzu wyżej :). A co do kodeksu drogowego – istnieją kraje, gdze nie ma go w ogóle – ok, to dzikie kraje, ale ruch przebiega tam NADZWYCZAJ sprawnie, biorąc pod uwagę, że nikt go nie kontroluje. No bo przecież, gdyby zabrać kodeks drogowy to nikt nie wjeżdżałby automatycznie w drugi samochód – nonsens. Każdy jeździłby raczej ostrożniej, bo musiałby uważać – przepisy tutaj pomagają, ale do pewnego stopnia – polski kodeks drogowy jest przeładowany a większość kierowców nawet nie miała go w ręku – a tylko połowa z tych, którzy go czytali go zrozumiała, czego najlepszym przykładem jest, to, że oznakowany, z wyłączonymi syrenami radiowóz zawraca sobie w moim mieście na sygnalizatorze S3 czego robić nie wolno.

Osobiście jestem za znakami jak w USA – mało piktogramów dużo napisów – wymusza to większe skupienie i automatycznie zwalniamy, bo chcemy znak przeczytać ;].


sosek Said:

@Leniwiec:
A) Też lubię jeździć “szybko”. Z tym, że jak mam taką potrzebę to jadę na autostradę. 130 to dla mnie już ‘szybko’ :). Tor musi poczekać aż kupię jungtimera. Jazda C5 po torze mi nie robi w ogóle.
B) Co do Ktośka, to się spóźniłes. Już padło. Balcerowicz musi odejść. 😉

Fotoradary i absurdalne ograniczenia, zwane też dojarkami to temat na zupełnie inną dyskusję. Ma ona z tą obecną wspólny mianownik. Nazywa się on zdrowy rozsądek lub, jak ładnie mówią wyspiarze, common sense. I właściwie tyle da się powiedzieć, bez obrażania nikogo.


Szela Said:

@ cubino – sprany ten beixiak – spranego nie chcę, mogli dodać kokolino to by się nie sprał :)

co do prędkości – łamię ograniczenia na trasie, w mieście max 60 licznikowe – raz miałem sytuację wtargnięcia (odbiłem) i nie wybaczyłbym sobie gdybym kogoś zabił – na szczęście się tylko poobijała pani lekko – podmuch ją przewócił. Co z tego że nie z mojej winy jakbym zabił sorry… Nieraz widzę tetris i jedno jest niefajne – jak ktokolwiek z uczestników ruchu nawet nieracjonalnie przyhamuje (bo kotek) albo kaszlnie i szarpnie kierownicą – cokolwiek, głupoty się zdarzają – to taki tetrisujący nie ma już żadnych możliwości bo manewr wykownywał zakładając że pojazdy są w takim ruchu nie innym i dzwon.

Na szczęście na śląsku mamy normalną sieć drogową i takiego jeżdżenia jest mało ale co pojadę do Wawy to mnie biere


peyr0l Said:

@mi: Ad 1
Co do mistrzów lewego pasa mam mieszane uczucia. Z jednej strony samo zło, wszystko zostało powiedziane. Z drugiej sam często jadę lewym pasem bo prawy jest tak dziurawy, zakoleiniony i rozjeżdżony (ciężarówki?) że nie ma takiej siły która mnie zmusi do jazdy nim. Nawet jak ktoś mi miga światłami i trąbi. Jadę z prędkością zbliżoną do dozwolonej (raczej od góry niż od dołu), a jak ktoś ma życzenie mnie wyprzedzić to niech sobie za…wia po dziurach.


@RoccoXXX – taaak, równie dobrze można by było pisać “uwielbiam seks i dlatego uważam, że powinno się go uprawiać wyłącznie po ślubie”.
@sosek – przez “szybko” niekoniecznie rozumiem “tak, jakby paliły mi się gacie”. W mieście, szczególnie na węższych ulicach, poczucie prędkości jest zupełnie inne. Gdy jadę swoją uliczką lub którąś z okolicznych, 30 to już jest szybko. Natomiast zdecydowanie jestem zwolennikiem jeżdżenia dynamicznego – żwawo przyspieszam, spod świateł często ruszam jako pierwszy lub jeden z pierwszych, na zakrętach nie zwalniam do 20 itd. Z drugiej strony – do czerwonego dotaczam się spokojnie dzięki czemu – tak, jak Nano – niejednokrotnie w ogóle nie muszę hamować, gdyż w momencie, gdy dojeżdżam, zapala się już zielone.

A, i jeszcze jedno, tak a propos scenki rodzajowej przytoczonej przez Notlaufa. Mam długie włosy, momentami sięgają mi połowy pleców, ale jakoś nigdy nie wcisnąłem się do kolejki – a już na pewno nie świadomie (tzn. mogło się zdarzyć coś na zasadzie “panie, tu jest kolejka” “a, to przepraszam najmocniej”). Ale widziałem już takich – wnioskuję, że był to tzw. kindermetal, gatunek mocno mnie irytujący, o mentalności zbliżonej do panów czeszących się gąbką i preferujących odzież sportową, tyle, że o przeciwstawinym guście. Acz jest to temat na oddzielny wpis. Nie, czekaj.


benny_pl Said:

niestety z braku czasu napisze swoja opinie nie czytajac teraz poprzednich – poczytam wieczorem

cel dobry ale haslo glupie, bo predkosc to jest jednostka miary wiec ile bys nie jechal to masz jakas predkosc, chocbys nawet stal to tez jest predkosc tyle ze rowna 0, denerwuja mnie takie glupie skroty, podobnie jak w allegro w opisach czegos pisze w tytule wielkie “JAKOSC” no ale jaka jakosc? pewnie marna…, no ale koncze dygresje i do rzeczy
osobiscie niecierpie debili w jakis nowoczesnych “rodzinnych wyscigowkach” jezdzacych w tetris i wpychajacych sie na koncu z pustego pasa na ten co prowadzi w popularnym kierunlu i na ktorym jest kolejka, staram sie zawsze takim zajezdzac droge i nigdy nie wpuszczam tych wpychaczy (oczywiscie w granicach bezpieczenstwa wlasnego samochodu) sam staram sie jezdzic moze nie jakos szczegolnie wolno ale plynnie po prostu, nie wyprzedzajac i nie tamujac ruchu, potwierdzam ze jest to oszczednosc paliwa wiec kasy, czasu przejazdu to w zasadzie nie wydluza (a na pewno nie o jakas znaczaca wielkosc) no i komfort jazdy zupelnie inny, bo niebezpieczna jazda nie jest wcale przyjemna (czlowiek sie tylko stresuje i wk**wia)
ocdzywiscie wyprzedzac tez nie lubie wiec jak ktos jedzie 40 tam gdzie normalnie 70 bezpiecznie wszyscy jada to tez nie jest fajne, ale nie niebezpieczne (przynajmniej nie dla tego co jedzie 40) a jak ktos go niebezpiecznie wyprzedza i sie w kogos wpieprzy to sam jest debilem a nie ma jeszcze pretensje ze “no bo tamten jechal 40″… czasem sie czlowiek zastanawia ze myslenie niektorych jednak boli


Cwiq Said:

Wydaje mi się, że tak naprawdę problemem jest przyzwolenie społeczeństwa na wiele nagannych zachowań na drodze. Duży procent Polaków uważa, że jak się wypiło trzy browary i odczekało dwie godziny to można wsiadać za kółko i cisnąć, tak samo można na wieczór zrobić litra we dwóch, a następnego dnia o ósmej rano jechać do pracy, może nikt nie złapie i nikogo się nie zabije. Policjantowi można dać w łapę, w motocyklu można zagiąć tablicę, a przekroczenie prędkości do 10 km/h nie jest karalne więc wszyscy w terenie zabudowanym cisnął co najmniej 60. Polak czuję się wtedy taki fajny w momencie “wydyma” system i nikt go na niczym nie złapie. Poza tym poziom chamstwa na polskich drogach przekracza już chyba wszystkie dopuszczalne normy, robi się u nas gorzej niż we Włoszech. Takie kampanie ośmieszające pewne zachowania odniosą dużo większy skutek, niż kolejne apele rzecznika policji, krokodyli czy innych tam służb mundurowych. Inną sprawą jest to, że niektóre ograniczenia prędkości i oznakowanie jezdni są równie sensowne jak drzwi do lasu. Poza tym moc współczesnych samochodów (o czym już szanowny redaktor złomnik pisał) jest nieadekwatna do umiejętności i przepustowości dróg, a to rodzi same problemy.
P.S. @Szczepan Kołaczek podziwiam mieć auto ponad 200-konne i jeździć nim po polskich “highwayach” :-) Sam kiedyś takie miałem i je spuściłem po pół roku bo stwierdziłem, że to bez sensu.


benny_pl Said:

aaa no i co do fotoradarow, to oczywiscie ich nie lubie, ale i nie przeszkadzaja mi jakos szczegolnie, do tej pory nie mam zadnego zdjecia ani mandatu za predkosc a jezdze juz z 10 lat, mam tylko mandat za parkowanie na zakazie, nienawidze zakazow parkowania, zaparkowac powinno moc wszedzie tam gdzie nie przeszkadza to innym w jezdzie oraz nie powoduje ZUPELNEJ niemozliwosci przejscia czlowieka (zupelna czyli ze sie WCALE nie da perzejsc a nie ze trzeba przejsc po trawie itp) miasto jest dla ludzi wiec i samochodow a nie dla trawy, dla trawy sa pola, łąki, lasy… lubie przyrode ale nie jest ona wazniejsza od ludzi… wiec nie widze przeszkod czemu nie mozna sobie zaparkowac normalnie na poboczu na trawie….


heliogabal Said:

To jest niezłe. Znaczy to jak bardzo ludzie różnie pojmują “zdrowy rozsądek” i każdy na swój sposób. Ja na przykład zdroworozsądkowo jeżdżę po autostradzie “złotyosiemdziesiąt na budziku” (oczywiście w niemczech albo na zamkniętym torze testowym), za to pienię się jak mi znowu sąsiad anektuje CAŁĄ SZEROKOŚĆ chodnika swoim pasacikiem B3 w wersji GT kombi. No i omijam po trawniku i psich kupach, prowadząc córę do przedszkola i myśląc po drodze ile trzeba mieć szarych komórek żeby tak kompletnie nie wczuwać się w sytuację innych.

Na psie kupy też się zresztą pienię. W moim bloku znam tylko jedną osobę która sprząta po swoim pupilu i z tego miejsca ją serdecznie pozdrawiam.


Pokrop Said:

Notlauf, autostrady są w miastach, ale nie u nas. U skośnych jest od cholery autostrad przebijających miasto na wylot.


truckeriev Said:

Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że jeśli ktoś porusza się Tavrią, Żukiem, taczkami spalinowymi, to zwykle zdaje sobie sprawę z ograniczeń posiadanego pojazdu – bo fabrycznie słabe hamulce, bo się buja na zakrętach, bo cośtam. Nowsze samochody się nie bujają, są ‘bezpiecznie’ podsterowne i mają lepsze hamulce, więc wg. właścicieli można zapiedralać. Jak ten gość, który swego czasu pisał, że on ma w swoim Ałudi system Kłatro, więc może nagniatać 200km/h po mieście zimą bo tenże system jest tak genialny, że pozwoli mu na opanowanie auta w każdych warunkach.
Dodam też, że jako świeżo upieczony kierowca niewielkiego pojazdu kompaktowego strasznie się zżymałem, gdy musiałem jechać za jakimś Żukiem – ‘bo czemu on nie jedzie szypciej’. A potem sam się przejechałem taką furą i miałem śmierć w oczach przy wchodzeniu w zakręt z prędkością większą niż 60km/h. Dlatego kursy na prawo jazdy powinny obejmować prowadzenie różnorakich rupieci – po to, żeby kierowca wiedział jak prawdziwe auto zachowuje się w trakcie jazdy. W nowoczesnych autach ni cholery tego nie czuć, a potem są wypadki i ‘niedostosowanie prędkości do warunków’.


vlad Said:

W zabudowanym (mam na mysli normalne miasta a nie lokalne pipdowki) sa zarowno ulice mieszkalne jak i przelotowki. O ktora sytuacje chodzi? Bo ja np. jadac po osiedlu jade w miare przepisowo- mnie chronia blachy a pieszego chocby byl ostatnim kretynem liczacym, ze zatrzymam sie w miejscu lub pijanym zulem, nie. Natomiast na przelotowkach i alejach na ogol nie ma powodu, zeby nie zygzakowac, zwlaszcza jesli czesc mlotkow za kierownica (jak chcesz kruzowac i rwac laski na toczydlo to jezdzij sobie wieczorem/w nocy) przy dobrej widocznosci i suchej nawierzchni upiera sie, zeby jechac 50-60 na ograniczeniu 70… wszystkimi pasami na raz.

Sumujac: staram sie ZAWSZE jechac z predkoscia bezpieczna, czesciej jest to powyzej formalnych limitow, czasami ponizej.


Aleksander Hugo Said:

Filmik z sushi jest najlepszy, ale niestety nie dorównuje temu z Australii:
http://www.youtube.com/watch?v=ibAe8ArmvwY


lordessex Said:

@Leniwiec:
Dzięki, that’s very kind of you :-D.
Przyczynami wypadków są niestety NAJCZĘŚCIEJ bezmyślność i głupota ludzka. Pieszych i rowerzystów to również dotyczy, ile razy miałem takie sytuacje że matki z dziećmi w wózku czy za rękę właziły mi wprost pod maskę niemalże nie zadając sobie minimum wysiłku aby się rozejrzeć (i zaznaczam że wcale nie jechałem szybko, bo poniżej 50km/h właśnie). Najgorsze jest też to że mnóstwo ludzi ślepo wierzy w takie propagandowe i manipulacyjne kampanie, i później powtarzają mantrę że to prędkość zabija. Tak jak słusznie Notlauf czy nie wiem już kto zaznaczył że to nie prędkość sama w sobie zabija, tylko czynniki czy okoliczności z nią związane.


mw525 Said:

Może ja jestem inny, ale mi odpowiada ruch uliczny taki jak np w Neapolu, na Sycylii, czy w Kairze. Przepisy w zasadzie nie istnieją i jadąc chcesz, czy nie chcesz jesteś 100 razy bardziej czujny niż jadąc przez Polskę. Wystarczy 1 dzień spędzić w aucie i człowiek się szybko adaptuje do takiej sytuacji. Szczególnie w dużych miastach ruch idzie płynniej, bo się nie czeka aż ktoś łaskawie ruszy na zielonym, tylko wszyscy Każdy wie, że nawet jak teoretyczne ma pierwszeństwo, to musi uważać, czy inny kierowca/pieszy/skuter nie pojawi Ci się przed maską. Pieszy nie jest świętą krową na pasach, tylko przechodząc przez jednię, rzeczywiście sprawdza czy coś nie jedzie, bo jak nie sprawdzi, to najprawdopodobniej zginie. Paradoksalnie brak przepisów(w przypadku tych miejsc, a w zasadzie brak stosowania się do nich) powoduje, że ludzie zaczynają myśleć na drodze i zwracać baczną uwagę na innych użytkowników, a nie patrzeć się tylko na siebie i na to na co pozwala mi w danej chwili przepis. Za chwilę dojdzie do tego, że będą nawet przepisy jak prawidłowo siedzieć na kiblu, bo ktoś spadł z kibla po pijaku i złamał sobie rękę. Moim zdaniem im mniej będzie przepisów na drogach, tym będzie się dało po tych drogach sprawniej poruszać i mimo wszystko bezpieczniej. Wcale by nie było tak że nagle będą leciały same karki w bmw 7 200km/h w terenie zabudowanym, bo taki kark będzie teraz musiał uważać czy mu inny kark nie zajedzie drogi i nie byłoby tłumaczenia że winny jest tamten, bo przecież nie ma pierwszeństwa. Każdy by po prostu dbał o swoje życie i przy okazji życie innych.

Nie rozumiem też tej kampanii “10 mniej”. Obwinia się tylko kierowcę(a w zasadzie to, że jedzie 60 czyli wg mnie wcale nie jakiś wariat na drodze), a to że pieszy, nie dba o bezpieczeństwo własne i innych nie jest brane pod uwagę i negaatywnie oceniane. Gdyby pieszy zerknął, czy auto jest w stanie bezpiecznie wytracić prędkość (takie hamowanie jak na tym filmie trudno uznać za bezpieczne dla otoczenia, bo w tył auta zaraz może wpaść tir i narobić nieco więcej trupów na drodze), to nie stworzyłaby się niebezpieczna sytuacja na drodze. Może warto byłoby zmienić tą kampanie na “Przechodniu, masz mózg, to go używaj w połączeniu z oczami i nie ładuj się innym pod koła”, bo wg mnie jeśli pieszy jednak się rozejrzy po drodze, to nie ma takiej opcji, żeby wpadł pod koła, obojętnie czy to auto jadące będzie miało 40km/h czy 140km/h.
A swoją drogą jestem ciekaw czy są takie statystyki ile % pieszych użytkujących auta wpada pod koła, a ile % wpada nie korzystających z aut. Wydaje mi się że ta statystyka by pokazała coś w stylu, że 90% zabitych pieszych to Ci, którzy nie korzystają z aut, a 10%, to Ci którzy użytkują samochody i wiedzą jak ta sama sytuacja na drodze wygląda od strony kierowcy i dlatego bardziej uważają jako piesi. Oczywiście też 90% tych wypadków z pieszymi to z pieszym 70+, albo 16-, innych jakoś o dziwo to 60km/h nie zabija. Sam też już z 5-6 razy widziałem sytuację, kończącą się co najmniej kalectwem pieszego(w 100% tych przypadków na maskę wpadały kobiety, pomimo tego że na przejściu stali/szli też mężczyźni), wyglądało to tak. Zwykła droga po 1 pasie w każdą stronę. W jedną stronę przykorkowane, więc jedzie się 0-10km/h, w drugą stronę nieco lepiej i auta jadą. Ktoś z tego przyblokowanego pasa puszcza pieszych, żeby przeszli. Wszyscy/większość ochoczo rusza do przodu. Część jednak się orientuje, że drugim pasem przecież dalej jadą auta, które co prawda jadą wolno, ale ich widoczność przejścia dla pieszych jest mocno ograniczona z uwagi na to, że na zakorkowanym pasie auta zasłaniają ten obszar. Kobieta oczywiście nie zwraca na to uwagi i centralnie wpada na maskę. Zazwyczaj kierowca w momencie uderzenia w pieszego nawet nie zdąży nacisnąć pedału hamulca. Pieszy leci 2 metry w górę i ląduje czasem nawet na drugim pasie, na którym szczęście auta stoją, więc nikt pieszego drugi raz już nie potrąca. Winny oczywiście kierowca, bo nie zachował odpowiedniej ostrożności na przejściu. Tylko że: 1.jechał bardzo wolno. 2. Nawet gdyby jechał jeszcze wolniej to też by ta kobieta na niego wpadła, bo przecież nie zwracała uwagi na to czy na drugim pasie coś nie jedzie. Czas reakcji na takie zdarzenie ma kierowca bardzo krótki(ułamki sekund).3. Jakoś pozostali piesi są cali i zdrowi, bo dla odmiany pomyśleli, że kierowca ma małe szanse zdążyć zahamować w takiej sytuacji. 4. Pieszy ma dużo czasu, by podjąć decyzję czy przechodzić przez drogę i ma: zdecydowanie lepszą widoczność, 5.zdecydowanie krótszą drogę hamowania niż kierowca. 6. Nie musi przestrzegać w tej sytuacji 10 innych przepisów, które musi w tym momencie przestrzegać kierowca.
Ciekawe co by było gdyby zrobić eksperyment i sprawdzić kto bardziej wpływa na bezpieczeństwo i kazano by:
W pierwszym przypadku: jechać przepisowo, ale bardzo ostrożnie kierowcy i totalnie nieostrożnie zachowywać się jako pieszy przechodzący przez drogę na pasach.
W drugim przypadku kierowca ma zasuwać powiedzmy 120 i zbytnio nie rozglądać co się dzieje, ale za to mieć bardzo ostrożnego pieszego na przejściu.
W pierwszym przypadku byłyby wypadki, a w drugim ani jednego na przejściu. Jaki jest więc sens robienia takich kampanii dla kierowców sugerujący że powinien jechać jeszcze wolniej? Może więcej dałoby zrobienie kampanii do pieszych, żeby niezależnie od tego czy ma pierwszeństwo czy nie, żeby jednak sprawdził czy coś jedzie na wszystkich pasach. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Auta nagle nie zaczną 2 razy skuteczniej hamować, kierowcy też nie zaczną nagle 2 razy wolniej jeździć, bo wtedy większy szybszy byłby już rower niż auto, a w przypadku pieszego wystarczy, żeby tylko patrzył się na lewo i na prawo na przejściu i dopiero przechodził.


lordessex Said:

@truckeriev:
Święta prawda, też mnie do szału takie cwaniaczki doprowadzają co myślą że są “nieśmiertelni” z racji posiadania 4WD, ESP, ABS…… i inne tego typu wynalazki.


Kud Said:

Spróbuję napisać w miarę krótko (nie zawsze mi to wychodzi), ponieważ 9/10 rozmów o prędkości opiera się na fałszywym założeniu, że możliwe jest ustalenie 2-3 limitów prędkości na różne rodzaje dróg z pominięciem warunków miejscowych. Z tego wynika bezsensowność zarówno rozmów, jak i kampanii społecznych nakłaniających do wolnej jazdy.

Rozumiem z czego wynika takie uproszczenie, ale ono w praktyce się nie sprawdza i nie pomagają nawet znaki, którymi zarządcy dróg podnoszą prędkość na niektórych odcinkach w terenie zabudowanym, ponieważ nie potrafią tych znaków stawiać prawidłowo, ani też prawidłowo ustalać limitów prędkości. Pozwalam sobie nie wierzyć w magiczną moc białej blachy tak samo jak nie wierzę, że podatki są dla mojego dobra. Tym bardziej, że sam uczestniczę w decydowaniu o tym jakie znaki gdzie staną i mogę na ten temat powiedzieć jedno: nie ma to nic wspólnego z logiką (lub ma bardzo rzadko, bo jednak czasem trafia się na osoby z mózgiem na stanowiskach decyzyjnych). Z reguły jest to zwykłe urzędnicze chronienie własnej dupy, żeby tylko nie wychylić się poza ramy ogólnych przepisów bez zwracania uwagi, że ustawa i rozporządzenia mają jeszcze zapisy dodatkowe, które pozwalają zmieniać domyślne limity prędkości. Dlaczego? Bo jak się zdarzy kolizja, to ktoś przyjdzie pytać skąd się biorą wypadki. Skoro więc inny urzędniczy tuman miał pomysł, żeby do KRD wpisać te 50 km/h, to już tego się trzymajmy i niech będzie na niego (tym bardziej, że on jako członek zespołu przygotowującego ustawę jest właściwie człowiekiem bez nazwiska, a do człowieka, który zadecydował o postawieniu znaku podwyższającego prędkość jednak da się dotrzeć).

Inna sprawa jest taka, że wbrew temu, co Złomnik pisze, generalne przesłanie wszystkich tych kampanii jest takie, że przyczyną wszystkich nieszczęść na drodze jest prędkość. Jeśli komuś nawaliło auto, to pewnie też przez prędkość. Co więcej, autorzy wszystkich kampanii dotyczących prędkości naiwnie przypisują przekraczającym prędkość wszystkie złe cechy: że wymuszają, że pokazują faki, że trąbią zganiając z pasa, że zajeżdżają drogę, że nie wpuszczają… generalnie to mordercy są. To jest kolejne tak dramatyczne i (znów) naiwne uproszczenie, że nie sposób naszych polskich kampanii traktować poważnie. Dlaczego? Ponieważ mam wrażenie, że robią je Troskliwe misie do spółki z Misiem Kolargolem. Nie da się postawić znaku równości pomiędzy jazdą 100 km/h przez ścisłe centrum, a jazdą z tą prędkością po dwujezdniowej drodze na peryferiach, gdzie zarządca łaskawie podniósł limit do 70 km/h.

O kierowcach mających w zwyczaju blokować lewy pas już pisali poprzednicy, więc z tym tetrisem po pasach to też argument nie w centrum tarczy. Ja dołożyłbym spostrzeżenie, że duzy spadek cen samochodów, który miał miejsce kilka lat temu przyczynił się także do tego, że na drogi wyjechali ludzie, którzy do tej pory o jeździe samochodem nie myśleli. Ci ludzie nie umieją się odnaleźć w obecnych warunkach ruchu (w szczególności, gdy zaplanują wycieczkę z rodzinnej wsi do miasta) i według mnie są większym zagrożeniem niż przekraczający prędkość, a to z tego powodu, że ich manewry są nieprzewidywalne.

Zmierzając ku podsumowaniu. Tak, jeżdżę szybko. Choć to zależy gdzie. Na głównych dwujezdniowych drogach w mieście z reguły jestem w gronie tych jadących najszybciej. Na osiedlówkach najczęściej toczę się powoli uznając prawo dzieciaków do bycia bezmyślnymi i gonienia piłki na złamanie karku. Jadąc szybciej lub wyraźnie wolniej od reszty staram się przede wszystkim myśleć czy ktoś może się na danej drodze spodziewać takiego zachownia. Zgadzam się, że o ile wszyscy zdają sobie sprawę, że włączając się do ruchu mogą zakładać, iż jadący po głównej nie trzymają się przepisowej prędkości, to jednak trudno od nich (tych włączających się) wymagać, aby spodziewali się kogoś jadącego trzy razy szybciej, albo nawet 5-6, jak to czasem robią niektórzy motocykliści. Ale podobnie trudno spodziewać się skręcania z prawego pasa w lewo, a o tym już mówić nikt nie chce. To zresztą dotyczy wszystkich manewrów. Manewr jest tym bardziej niebezpieczny im trudniejszy do przewidzenia dla pozostałych uczestników ruchu.

I to jest temat na kampanię społeczną, która miałaby sens. Rozsądek na drodze. Żeby ludzie nie widzieli tylko końca własnego nosa, ale zastanawiali się jak ich manewr wpływa na innych uczestników ruchu. Tymczasem każdego dnia widuję idiotów zawracających w takich miejscach, że włos jeży się na plecach. Parkujących gdzie popadnie i blokujących pół pasa. Skręcających na zakazie skrętu, bo oni co roku tędy jeżdżą i zawsze było można. Taki przykład: jeśli zapomnisz gdzieś skręcić, to nie miotaj się po drodze jak poparzony szukając możliwości zawrócenia tu i teraz. Jedź sobie spokojnie do skrzyżowania, tam już na pewno jakąś możliwość znajdziesz. Może trzeba będzie zjechać w boczną drogę, może zawrócić w jakiejś bramie, może nawet objechać cały kwartał ulic. Nie masz czasu? Inni też go nie mają. Takiej kampanii przyklasąłbym. Kolejne smutne pierdolenie o prędkości, które mija się z problemem i dziecinnie przypisuje jeżdżącym szybciej wszystkie złe cechy (cóż, w każdej bajce musi być czarny charakter) nie wnosi nic w kwestii poprawy bezpieczeństwa.
(no nie udało się tak całkiem krótko, przepraszam)


Kud Said:

@mw525: podzielam opnię w całej rozciągłości. Dodałbym, że szczególne zidiocenie widoczne jest zimą w trudnych warunkach, kiedy samochody jadą wolniej. Znaczna część pieszych nie rozumie tego, że te samochody nie jadą wolniej po to, aby sprawniej dało im się przed maskę wbiegać. Zresztą dziwi mnie ta zajadłość w egzekwowaniu pierwszeństwa na pasach. “Ja mam pierwszeństwo i wejdę sobie na pasy, a ty musisz się zatrzymać”. Ależ oczywiście. I zatrzymam się. Tylko: a) najpierw muszę cię zauważyć; b) muszę zdążyć wyhamować, a to w zimie nie jest pewne nawet przy prędkości 20-30 km/h.
Nawet niedawno miałem taką sytuację – na czerwonym świetle pod koła ostentacyjnie wlazła mi grupka podpitych szczeniaków. Na drodze szadź, hamować awaryjnie się nie da, więc trąbiąc ominąłem, to jeszcze tłuki mi się fakersami odwdzięczyli. I co takim zrobić? Mandat dać? Z miejsca powinni dostać policyjną pałką w pusty łeb na otrzeźwienie, bo jeśli oni mają ochotę się zabić, to ja im nie bronię, ale nie mam ochoty być ciągany po sądach w celu składania wyjaśnień, że na czyjąś głupotę nie mogłem zbyt wiele poradzić.


benny_pl Said:

mw525: w pelni sie zgadzam, ale wiekszosc “starych bab” totalnie nie mysli, kiedys widzialem jak taka baba z siatkami wlazla na czerwonym swietle tuz pod autobus!! nie wiem jak pusty leb trzeba miec zeby nie dosc ze lesc bez patrzenia na czerwonym to jescze nie zauwazyc autobusu?!, no ale tacy ludzie sie sami unicestwiaja, tylko ze jeszcze czesto kierowcy maja jak nie przerabane to sporo nieprzyjemnosci i wyjasnien…. problem chyba w tym ze niema egzaminu na pieszego hehe ;p


Mav Said:

Mi się strasznie podoba fakt, że kiedyś 60 było dopuszczalne w mieście. Teraz jest 50 i tych jadących chociażby 51,5 przedstawia się w mediach (i internetach) jak masowych morderców.
..
..
Co do prędkości jazdy – problemem nie jest to, że jadę 80/50 na prostej, dwupasmowej drodze z sygnalizacją świetlną dla pieszych (ewentualnie z kładkami). Co komu do tego, że sobie zasuwam jeśli mogę i jest to (względnie) bezpieczne. Przykładowo na większości części obwodnicy Zielonej Góry jest ograniczenie do 70, wszyscy jadą 90-110, a jest to droga spełniająca wymagania drogi ekspresowej, ale w terenie zabudowanym.
Natomiast “tetris” i całkowite “zgrzybienie” przy ruszaniu ze skrzyżowań, ze świateł i jazda 5km lewym pasem po to, żeby na końcu skręcić w lewo, jazda “eko” czyli ciągłe hamowanie silnikiem zamiast 500m później, ale hamulcami. To są powody moich nerwów i niezadowolenia z poruszania się w terenie zabudowanym.
Dlatego zarówno kampanię “prędkość w mieście do obciach” jak i “10 mniej” uważam za bzdurę.
..
..
@Demir
Bardzo słuszne porównanie do tych “wyścigów”. 100% racji.
..
..
@miwo
Zwróć uwagę, że na filmikach z Rosji do wypadków dochodzi głównie z powodu brawury i cwaniactwa, a nie z powodu prędkości. Zresztą pierwszy (reszty nie chce mi się oglądać) film z akcji pokazuje dokładnie to samo – nie prędkość tylko “tetris”.
..
..
@Yossarian
Ja czasami po prostu zapominam włączyć bluetooth w telefonie i tyle.
..
..
@Nano
“w czym Ci przeszkadzają ekocebulaki dojeżdżające do czerwonych świateł z prędkością 0,5 km/h?”
W tym, że często przez takich jak Ty ja nie mogę ruszyć z poprzednich świateł, bo są poustawiane co 500m. Albo to, że blokujesz mi wjazd na pas do lewoskrętu gdzie dla mnie świeci się wciąż zielone, a Ty do jazdy prosto masz czerwone i “się toczysz”.
Co do ruszania – 100% zgody.
..
..
@notlauf
“Czy autostrada jest w mieście?”
Autostrada A4 przez Katowice przebiega przez środek miasta, więc jest;)
..
..
@Mi
ad. 4 – “jazda na suwak”. Zależy od wielkości jednego pasa. Jeśli to jest 300m to po co jechać na suwak, jeśli wolnym pasem może przejechać komunikacja miejska i utrzymywać kursy zgodnie z rozkładem jazdy? Jeśli korek robi się naprawdę spory to racja, ale ludzie nie potrafią ocenić czy korek jest na tyle duży żeby jechać na suwak, czy jeszcze na tyle mały, że szkoda się pchać.
..
..
Propos akcji społecznych. Ja chciałbym taką akcję – nawet mam pomysł na scenariusz – “jesteś pieszym to uważaj!”. Widok z wnętrza samochodu, najlepiej jesień w deszczu. Do tego droga dwupasmowa z dużą ilością przejść dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej (np. tutaj http://goo.gl/maps/onBzO). Z jednej strony ciemno, z drugiej z naprzeciwka jadą auta i oślepiają, widać prędkościomierz, a na nim 30km/h. Po prawej widać pieszych biegnących aby zdążyć na autobus, aż tutaj nagle BUM! Pieszy na przejściu ląduje na masce. Teraz to samo ujęcie ale w zwolnionym tempie, tak żeby pokazać, że nadbiegający z lewej strony pieszy (ubrany na ciemno) był przez 80% czasu ukryty za grubym słupkiem A i kierowca go w ogóle nie widział. Potem jeszcze raz ta sama scena, ale widziana przez innego pieszego. Widać, że biegnie człowiek szybko żeby zdążyć na autobus, który zobaczył w oddali, a za rękę ciągnie dzieciaka, na tyle małego że kierowca w ogóle nie widział, a na tyle dużego, żeby nie brać na ręce.
..
Może to by uświadomiło wielce szanownym pieszym, że też powinni uważać na drodze, a nie tylko “10 mniej”, itp.


RoccoXXX Said:

Kurde, ale wpisów – chyba jeszcze nigdy tyle nie było


garwanko Said:

Miałem jakoś we wrześniu zajawkę na warpowe prędkości po mieście. Pojeździłem tak z tydzień i znudziło mi się. Odstawiłem prowokatorkę do garażu i teraz przetaczam się z miejsca na miejsce za pomocą starej dobrej KE70 :)


heliogabal Said:

@mw525:
Facet jedzie taksówką. Przejechali skrzyżowanie na czerwonym świetle – pomyślał że taksiarz po prostu nie zauważył świateł. Jednak gdy powtórzyło się to po raz drugi – zaniepokojony pyta:
– Czemu pan przejeżdża na czerwonym?
– Spokojnie, mój szwagier zawsze tak robi i nic mu się nigdy nie stało.
Jadą dalej. Gdy podjechali do następnego skrzyżowania i zaświeciło się zielone światło, kierowca niespodziewanie zatrzymuje się. Zdziwiony pasażer pyta:
– Dlaczego się pan zatrzymuje, przecież mamy zielone.
– A jak szwagier będzie jechał?!


RoccoXXX Said:

@Leniwiec: dodałbym jeszcze do Twojej słusznej uwagi “i po ciemku”. Współczuję małżonkom/dziewczynom tych ognistych fanatyków motoryzacji co to kochają poruszać się z prędkością 30 km/h i koniecznie pod ścisłym nadzorem fotoradarów. Mnie jednak kręci coś bardziej finezyjnego.


heliogabal Said:

@Kud – propsy za wpis. Dokładnie tak miałem napisać, ale mi się nie chciało ;]
A w kwestii technicznej to głosuję za wywaleniem z listy tagów zabronionych, bo ciężko się czyta i pisze jak nie można akapitów porobić.


toughluck Said:

@mw525: Przepisy mówią jasno, że NIE WOLNO wjechać na pasy, jeśli idzie po nich pieszy. Jeśli samochody na pasie przeciwnym zasłaniają przejście tak, że nie widzisz, co się na nim dzieje, to ZWALNIASZ, a nie nakurwiasz jak pojebany. Każdy, kto ma prawo jazdy o tym wie. Niestety, wielu się do tego nie stosuje, stąd zdziwienie kierowców, gdy są zatrzymywani przez Policję. I to niekoniecznie nieoznakowaną! Niektórzy nawet na oczach policjantów w oznakowanym radiowozie potrafią na pasach wyprzedzić.
@Leniwiec: No to do pierdla szefów. Niech ktoś zrobi w Polsce przepis, że punkty za mandaty na samochodzie służbowym nabija się równo kierowcy i właścicielowi firmy, tylko ten drugi po przekroczeniu 25 punktów idzie na rok do pierdla i wrzucany jest do celi ze stwierdzeniem: “Właź tu, ty pedofilu, już żadnego dziecka nie skrzywdzisz.”
Co do kurierów, to jest to zwykła ich pazerność. Kurierzy dużych spedytorów są kontraktowani jako samozatrudnieni i ich wypłata zależy od ilości rozwiezionych i przyjętych paczek. Jakby ich mieli mniej, to by nie musieli jeździć jak potłuczeni. Peha to samo — jak się zatrudnia jednego na cały region (albo całą Polskę), to siłą rzeczy będzie jeździł jak idiota.
Ale dopóki peha, kurierzy i inni będą pazerni, byle wygryźć innych, byle samemu obskoczyć jak najwięcej klientów, itd., dopóty nie będą się liczyć z nikim na drodze.


toughluck Said:

@Kud: To jest regulowane przepisami. Wtargnięcie pieszego na jezdnie to mandat 200 zł, a wtargnięcie pieszego na pasy to mandat 100 zł. Tak, tak! Jest takie sformułowanie, jak wtargnięcie pieszego na pasy. Chodzi oczywiście o przejścia o ruchu niekierowanym, bo wejście na pasy przy zapalonym czerwonym świetle karane jest oddzielnym przepisem.


elvisso Said:

Im wolniej jedziesz tym dłużej cię widzą. Ale żeby to było fajne to trzeba jeździć czymś fajnym a nie Tavrią przecież 😉


brazer Said:

niektórzy z was chrzanią jakby nigdy w życiu nie chodzili po mieście pieszo. pewnie parkujecie swoje auta w sypialniach.


JanKo Said:

Wszyscy pisza, ze predkosc sie nie oplaca i podaja przyklady, jak to mijaja innych. Jasne, zdarza sie, ze wyprzedze w koncu jakiegos ekocebulaka i trafie na kolejnego, co to zwalnia na zielonym, bo juz podejrzanie dlugo mu sie swieci. I jestem uziemiony. Jasne, zdarzaja sie sytuacje, ze swiatla rzeczywiscie ustawione sa na predkosc okolo 50 czy 70 i nie ma sensu cisnac. Ale przy dluzszym dystansie glownie po miescie jezdzilem raz ja, raz kumpel… dojezdzalem na okolo 55km przynajmniej 15 minut szybciej. Podobnie powrot. To ponad pol godziny dziennie gratis. 2,5 tygodniowo, 10 godzin miesiecznie. Dziekuje, nie mam pytan. O trasach nawet nie pisze, bo jadac przepisowo, a nieprzepisowo roznice w czasach przejazdu sa kosmiczne. Albo nieco mniejsze, ale z postojami, kawami, sikaniem, odprezeniem. Wole cisnac na suchej lokalnej drodze w lesie 150 od czasu do czasu i zrobic trase w 4 godziny z 2 postojami na szybka kawe, niz jechac ‘przepisowo, wiec bezpiecznie’ 7 godzin non-stop, bo szkoda czasu na sikanie. I umsyl swiezy, i uwaga inna przy takiej jezdzie. Oczywiscie pewnie inaczej bym na to patrzyl, gdybym robil 10 000 km rocznie jakims Loganem 1.6 MPI z rybka na klapie notujac skrupulatnie ile spalil kazdego dnia;-) I oczywiscie inaczej bede na to patrzyl majac 70 lat i inny wzrok, czas reakcji. Dlatego nie irytuje mnie, ze ktos wyjedzie mi ‘przed nos’ z podporzadkowanej jak na 90 mam 150, bo ma do tego prawo. Nie wsciekam sie, ze ktos jedzie lewym pasem 10km/h ponizej limitu. Wyprzedzam prawym. Ale irytuje mnie, gdy ten ktos wtedy zaczyna przyspieszac, bo odnajduje w sobie zew rajdowca. Irytuje mnie tez to dojezdzanie do swiatel, bo w 99% jednak i tak trzeba sie zatrzymac, a ja z tylu zamiast hamowac jednostajnie silnikiem musze zwolnic ostro i pozniej meczyc sprzeglo. Dlatego, w miare mozliwosci, wtryniam sie przed takiego oszczedniaka. Z premedytacja. Ale oprocz tego moj stosunek do innych to chillax i ‘zyj i pozwol umrzec’.


Timon Said:

Harry Reems: “@ Timon, Jak to okreslasz „sieroty”, ktore wpuszczaja do sznura aut ludzi ktorzy wlaczaja migacz sygnalizujac ze chca zmienic pas, to normali kierowcy, ktorzy stosuja podstawowe zasady kultury jazdy, zarazem uplynniaja ruch – taki stojacy na pasie i migajacy samochod go utrudnia. Ja wiem, ze dla Ciebie to moga byc „frajerzy” ktorzy sie „dają” „cwaniakom”, no ale to juz swiadczy o Tobie. Na szczescie wbrew temu co pisza niektorzy powyzej Polska to nie Rosja, ani nawet nie Polska sprzed 10 lat i takich drogowych szeryfow jak Ty jest coraz mniej, zwlaszcza w duzych miastach.”

Tak upłynniają ruch, że zanim się dogadają kto kiedy jedzie, mija połowa zielonego światła. I tacy są kulturalni, że pierwszy przejeżdża ten co omija korek, a ci co czekają, muszą poczekać na następny cykl, bo ktoś przed nimi zadecydował za nich. I będą czekali tym dłużej, im łatwiej cwaniakom się będzie wepchać. Więc będę obstawał przy zdaniu, że nie powinno się takich wpuszczać, zwłaszcza zatrzymując się przy tym do zera. Im trudniej się wepchnąć, tym mniej jest chętnych. I mniej zapchany przez nich lewoskręt. I nie wstydzę się tego, ale też nie wiem, dlaczego nazywasz mnie szeryfem.

Oczywiście wciąż mówimy o pasach jadących w różnych kierunkach, bo jak jeden się kończy, to jest zadanie dla zamka błyskawicznego i z moich obserwacji wynika, że jest coraz lepiej pod tym względem.


cubino Said:

Wszystkich kozaków od “prędkości bezpiecznej” w mieście powinno się wysłać na reedukację do Szwajcarii. Moja koleżanka straciła na miesiąc prawo jazdy, bo na osiedlowej uliczce z ograniczeniem 30 jechała 36. I uważam, że to jest słuszne podejście. Dlaczego? ano dlatego, że miasto jest chaotyczne i nieprzewidywalne. Dzieci wbiegają na jezdnię, inni kierowcy hamują bo nie chcą przejechać kotka, ktoś w ostatniej chwili przypomina sobie, że ma zmienić pas. Et caetera. Tymczasem nam zza kierownicy wydaje się, że mamy wszystko pod kontrolą, bo auto dobre, opony nowe, hamulce z ABS. Tylko, że przy większej prędkości nie mamy szansy zareagować na te wszystkie chaotyczne zdarzenia. A tym, którym podoba się ruch uliczny w Kairze, rekomenduję wyprowadzkę tamże.


brazer Said:

@cubino
to nie ma sensu, nie wytłumaczysz. naród husarzy,


tomi4m20 Said:

@ brazer
no wlasnie


Batory Said:

Prędkość to obciach – a to jeszcze zależy, jaka prędkość. Niestety, większość stołecznych mistrzów prostej myśli, że jak wdepnie do dechy tylko po to, żeby za chwilę hamować, to będzie szybciej. Ostatecznie ich prędkość i tak jest bliska warszawskiej średniej, która waha się od 19 do 42 km/h w zależności od pory roku i odległości od centrum. Najweselsze, że ci sami goście uważają, że ograniczenia prędkości są niefajne, zwłaszcza w połączeniu z fotoradarami. A na rowerzystów i motocyklistów syczą dla zasady.
Problem polega na tym, że z prędkością (oraz sposobem jej osiągania) wiąże się za dużo pozytywnych skojarzeń kulturowych. Władza, męskość, dominacja i w ogóle wyższy status społeczny. Doświadczamy motoryzacji za pośrednictwem modeli znanych ze sportu samochodowego lub z car-movies, wierzymy w dystynkcje związane z prędkością, a marketingowcy byliby osłami, gdyby tego nie wykorzystywali. Dlatego też taka kampania społeczna nie załatwi sprawy – nawet jeśli będziemy tak radykalni jak Australijczycy, którzy swego czasu zrobili parę spotów mówiących wprost, że kto ciśnie do dechy, ten ma małego 😉 Pojawia się przy tym jeszcze jeden problem: NAPRAWDĘ wysokie prędkości dostępne są dla nielicznych. “Pirat drogowy” nie istnieje, dopóki nie spowoduje wypadku, który nagłośnią media. Większość statystyk dotyczących zabitych i rannych to zbiór przypadków, w których fizyka nieznacznie wygrała z kontrolą kierowcy oraz prawem. Dlatego też, aby pokazać kto tu rządzi, w przyczynach wypadków wpisuje się “niedostosowanie prędkości do warunków jazdy” – w sytuacji, w której NIKT nie wie, co to jest prędkość bezpieczna, ale wszyscy się zgadzają co do tego, że nie wynika ona z przepisów i znaków drogowych…
Odnośnie wypadku z Puławskiej: to nie tak, że pierwszeństwo przestało obowiązywać. Zdaniem sędziego prędkość AMG występowała w związku przyczynowym dużo silniej, niż wymuszenie pierwszeństwa przez kierowcę Opla (który imho był współwinny). Ten wyrok robi różnicę przy późniejszej sprawie o odszkodowanie 😉


Don Tomaso Said:

W pełni zgadzam się ze Złomnikiem. Jest 50, to jedzie się 50. Jest 120, to jedzie się 120. Jest no limit, no to wiadomo. Po mieście nie zyska się za dużo agresywną jazdą. Ostatnio dobija mnie gościu w Matizie, który daje gaz w podłogę… na parkingu. Jeździ zerojedynkowo. Na zatloczonym parkingu pod akademikami przyspiesza, jakby wchodził w ciasny zakręt podczas jakiegoś OESu. Jeżdżę Polonezem 1.6, przepisowo, spokojnie, ale ruszam dynamicznie – do osiągnięcia prędkości podróżnej (np. 50 km/h) i mam w nosie, co ktoś sobie myśli za mną. I tak w remontowanej Częstochowie od ponad roku nie da się jeździć zbyt szybko, bo za chwilę zwężenia, światła itd….


heliogabal Said:

Podstawową przyczyna problemów i wypadków jest IMO nieużywanie myślenia podczas jazdy. Niektórzy po prostu nie potrafią, i stąd bierze się próba skodyfikowania wszystkiego tak żeby obywatel myśleć nie musiał.
Przykładów kilka…
|
– płynność jazdy – jak dojeżdżam do skrzyżowania a widzę czerwone to nie ma sensu cisnąć. Co nie oznacza toczenia się na luzie przez połowę cyklu zielonego i spowalniania ruchu.
– wpuszczanie z podporządkowanej – nie ma sensu jeśli jest się ostatnim samochodem w sznurze aut. Ma sens jeśli łańcuch aut jest długi, ale tu znowu trzeba ostrożnie żeby nie robić korka na głównej.
– parkowanie na chodnikach od brzegu do brzegu, zajmowanie dwóch miejsc parkingowych… to jest kretyństwo czystej wody, ale tak rozpowszechnione że podkopuje moja wiarę w ludzkość ogólnie, bo wystarczą tu trzy (słownie: 3) neurony żeby skojarzyć niewłaściwość tego postępowania i jego skutki dla innych
– o wyprzedzaniu na pasach nawet nie ma co gadać – jak nie widzisz, to nie jedziesz
– zielona strzałka w prawo “mam pierwszeństwo, hura”
– prędkość taka czy owaka wpisuje się w ten nurt. Jak ktoś ma zwyczaj myśleć za kółkiem to nie będzie cisnął 50km/h po osiedlowej uliczce gdzie ktoś może wyskoczyć dosłownie zza samochodu który mijamy. Ale po pustej drodze na pustym polu czemu ma jechać 90?
– jak jest tłok na skrzyżowaniu to nie wyjeżdżaj na środek potencjalnie blokując całość ruchu…
itd, itp.
|
Gdyby wszyscy myśleli trochę o jeździe zamiast o d**ie maryni i myśleli trochę o innych przy okazji, to jeździło by się całkiem miło, szybko i przyjemnie. Niestety większość kierowców wyłącza mózg po włączeniu stacyjki a pojęcie empatii jest im totalnie obce.
|
A o Szwajcarii to można by długo… Miałem kilka propozycji pracy, pełen wypas, 7kCHF miesięcznie. Moja odpowiedź zawsze ta sama – “nie, dzięki, za dużo fotoradarów”.


cubino Said:

7kCHF to nie za duzo wbrew pozorom, chyba że sa dwie osoby i obie pracuja… No i jeszcze zalezy w ktorym kantonie, bo podatki się diametralnie roznia.


Samochód Golf 3 Variant 1,9TDI
Trasa Chrzanów (między Krakowem a Katowicami) pokonywana wielokrotnie na dwa sposoby:

Sposób pierwszy – przez wiochy a potem DK7 przez Kielce do Wawy – ok 5h. Prędkości 70-90 Spalanie 4,5l/100km

Sposób drugi – A4 do Brzęczkowic, następnie DK1/S1 przez Częstochowę i Piotrków T. do Wawy – ok 4,5h. Prędkości 90-170 (od częstochowy do wawy raczej powyżej 150). Spalanie 6,5l/100km

Zapierdzielanie jak wściekły się zwyczajnie nie opłaca! A po mieście odnotowałem, że zmniejszając prędkość od jednych świateł do 2gich na wielu Ulicach w Chrzanowie do prędkości 30km/h nic nie tracę a stoję mniej. Za to golf po mieście nie przekracza 5l.


łysy Said:

Czytam bloga od dawna ale dziś pierwszy raz stwierdziłem, że muszę napisać komentarz… wszystkim którzy uważają akcję “10 mniej” za bezsensowną i wszystkich którzy uważają że hamowanie z prędkości większej o 20% nie wpływa drastycznie na prędkość w momencie uderzenia w przeszkodę lub zdolność do ewentualnych manewrów odsyłam do gimnazjum na kurs fizyki. Policzcie sobie zanim zaczniecie dodawać komentarze, że to bezsens.


backspacer Said:

Większości Komentatorów przydałaby się powtórka z egz. dotycząca przepisów ruchu drogowego, patrząc na opisy Waszych historii (max prędkość na drodze ekspresowej(110), czy mandat za prędkość po 22 (!!!)),
potem kurs eco driving’u ( po co dotaczamy się do skrzyżowań, w tym również rond – a jakże), na koniec parę wykresów nt. czasów przejazdów i różnic z tym związanych, a dopiero potem wypowiadać się nt. prędkości. Dokształcanie nie boli, ale gro komentatorów zatrzymała się na znajomości przepisów z etapu zdawania na prawo jazdy, a później x lat bezmyślnego doświadczenia (czyt: jazdy), którą się chełpi.


Demon75 Said:

Zrobiłem około miliona kilometrów, to się wypowiem ;-)))
1. MYŚLEĆ, K****, RODACY!
2. Kurierzy mają przesrane; styl jazdy nie wynika z niechciejstwa albo chciwości – jeśli już to z chciwości zleceniodawcy. Nad takim kurierem wisi groźba tzw. kar umownych, idących w tysiące, więc on MUSI zdąrzyć.
3. w Polsce często znaki stoją chyba dla żartu, albo są zdejmowane, jak ostatnio w Szczecinie na ulicy Zwierzynieckiej, podobno przez samych “operatorów suszarki”.
4. Mimo, iż od dłuższego czasu jeżdżę w stylu ‘eko-grzybowym’, to regularnie dostaję zdjęcia. Ostatnio w zeszłym roku, z okolic Tucholi – biała tablica z nazwą miejscowości pośrodku niczego,
5. Szwajcaria? Szwecja? SUPER! bardzo dobrze mi się tam jeździło. Zielona fala, sensowne ograniczenia, np. widząc ograniczenie do 30 zwolniłem – chwile po tym się okazało, że ograniczenie wynikało z ostrego zakrętu: po zewnętrznej stronie zakończonego konkretna skarpą. Gdybym jechał o 10 więcej, miałbym zaliczony lot.
Swoją drogą wszystkim ekoterrorystom polecam podpatrzenie tamtejszych rozwiązań – niby deptaki, bike-zon’y, a dostawczaki i, o zgrozo, ciężarówki(!!!) mogą spokojnie podjechać.


mroczny117 Said:

Ja powiem tak, prędkość w mieście nie musi być duża, ale jazda powinna być DYNAMICZNA!! a ludzie snują sie jakby jeszcze spali, na swiatłach każdy wrzuca bieg jak ten co stoi przed nim już odjechał przez co przejedzie tylko połwa tego co by mogła, dalej skręcassz w prawo/lewo to ustaw sie przy odpowiedniej krawędzi a reszta widząc osobę skręcającą np ,w lewo powinna ją spokojnie wyminąć ( tu uwaga pobocze nie jest z lawy, nie gryzie i nie zjada opon) no i dziadki ktore jadą 25km/h o 7,30 na targ przy pełnym ruchu co powoduje ze dysponując beczkowym dieslem o mocy niby 60KM nawet łamiąc wszystkie możliwe przepisy nie wyprzedzę dziada…

Tak więc nie popieram zapier……… po 150km/h po mieście, ale z drugie strony ludzie jedzcie bo każdy jednak chce gdzieś zajechać, a nie wyprowadzać auto na spacer.
Zapomniałbym ronda….. nie trzeba na nich zwalniac do 15km/h ja przy dobrych warunkach nacinam 40km/h i dupy mi siła odśrodkowa jeszcze nie urwała,
Nie trzeba robić stójki, zwlaszcza jak rondo jest puste!!
i oglądać się w PRAWO po milion razy
oraz polecam używanie kierunkowskazów to serio ułatwia innym życie!!!!!


koza Said:

Ja na własne potrzeby zdefiniowałam sobie trzy typy obszaru zabudowanego – zwykły, w sensie miasto, w którym jeźdzę z rozsądną prędkoscią dostosowaną do innych uczestników, czytaj staram się nie przekraczać 60km/h, wysokozabudowany- typu uliczki w mojej dzielnicy, gdzie snuję się w granicach 40km/h, bo tyle wydaje się być optymalne i pseudozabudowany- formalnie tak, ale powiedzmy 2-3 pasy w każdą stronę – tam prawym pasem bywa i 70. Poza zabudowanym nie szaleję, bo nie ma czym.
Co do tej minusdziesięciokilometrowej kampanii – wydaje mi się, że ma trochę sensu. Fizykiem nie jestem, ale ligiczne, że uderzenie z wiekszej prędkości powoduje większe szkody. Z drugiej strony, na co już zwrócili wyżej uwagę, nie można całkowitą odpowiedzialnością za wypadki obarczać kierowców. Ktoś mądry wyżej napisał, że ciekaw jest proporcji kierowców i nie-kierowców wśród ofiar- zgadzam się, sama dostrzegałam, jak ryzykownie się zachowywałam jako piesza dopiero zza kierownicy.
@notlauf, do czasu wpisu o Tavrii byłam pewna, że “bezpieczeństwo na drodze” to wg Ciebie obciach , ale Ty je chyba inaczej definiujesz, niż producenci najnowszych aut.


peterpz Said:

Zgadzam się z tą kampanią. Sam mieszkam w Wawie ale pochodzę spoza tego miasta. I może po prostu w Warszawie takie hasło jest potrzebne, bo tu na prawdę jest dużo deptania w podłogę między światłami. I to dziś tego nie rozumiem, bo co to robi za różnicę, skoro wystoisz się potem pod światłami? Chyba tylko taką, że spalisz więcej paliwa. Problemem jest tutaj mentalność bo w Stolicy jak na prawym pasie zaczniesz jechać wolniej to reszta Cię wyprzedzi i potem stajesz w kolejce do następnych świateł na samym końcu i za chwilę na jednej zmianie nie przeskoczysz. I okazuje się, że trzeba się trzymać ze wszystkimi i deptać do spodu…

Z kolei dobre w tej kampanii (i mądre) jest też to, że mówimy o mieście a nie o ogóle tak jak w tej idiotycznej reklamie, że niby “kierowca jechał o 1000km/h za szybko” i spowodował wypadek. A ten kto mu wlazł pod koła to jest bez winy. Jak wlazł w środku nocy i był ubrany na czarno to przecież też jest bez winy. Ta reklama doprowadza mnie po prostu do totalnego szału, jak można coś takiego puszczać ludziom. Powinien być jakiś urząd weryfikacji informacji podawanych przez poważne instytucje (ta reklama jest finansowana z funduszy unijnych, więc stoją za nią jakieś nasze urzędy) i nakładania kar w przypadku pieprzenia takich głupot. Wracając do sedna. Chodzi o miasto – ok, zgadzam się. Na trasie jest trochę inaczej i sorry ale jak lecę z Wawy do domu 350 km i utknę za Radomiem za jakimś kierowcą ala złomnik (sorry, podchodzisz pod definicję skoro możesz wlec się 70 km/h w niezabudowanym :) ) to zamiast jechać 5-6 godzin będę jechał 8. Oczywiście wszystko zgodnie z przepisami, wykonane bezpiecznie, kulturalnie i nie na siłę. Lepiej się powlec niż nawywijać i źle skończyć :)


peterpz Said:

@koza. Nikt nie mówi, że prędkość nie ma znaczenia. Bo ma i to kolosalne. Ale jest jednym z miliona czynników i nie ma nigdy takiej sytuacji, gdzie wypadek byłby spowodowany tylko prędkością. Nawet w przytaczanym przez złomnika przykładzie kierowca wymuszający pierwszeństwo jest współwinny. Stąd ta reklama jest idiotyczna, ponieważ tam zdefiniowano, że prędkość zabija. No niestety, to nagłe zatrzymanie w miejscu zabija. A tutaj masz splot miliona czynników. Jeśli reklama mówiłaby: “wypadek spowodowany został częściowo przez nagłe wkroczenie pieszego na jezdnię w miejscu do tego nie przeznaczonym w nocy. Pieszy ubrany był na czarno, więc jego zauważenie było utrudnione. Współwinny jest kierowca, który jechał o 10km/h za szybko. Ale pieszy ubierając się jaskrawo prawdopodobnie zostałby wcześniej zauważony i do wypadku by nie doszło” – to byłaby prawda. Tylko, że niestety na potrzeby reklamy i otrzymania funduszy unijnych (a tutaj chyba o to chodziło) byłoby to zbyt długie i skomplikowane…


RoccoXXX Said:

cubino: proponuję żebyś zabierał od razu dożywotnio prawo jazdy za 6 km/h wraz z konfiskatą auta – tak będzie jeszcze skteczniej


ffresh Said:

Miasto- powinno być 60km/h, bo przy 50 za wcześnie bym mógł w 1.0fire wrzucić 5-tkę.
Poza miastem- myślę, że jest ok, bo albo masz skrzyżowania, na przemian z terenami zabudowanymi.
Autostrada i droga ekspresowa- powinno być szybciej. Co roku/dwa lata powinna być zwiększana dozwolona prędkość. Dzięki temu moglibyśmy sprawdzić jak Polacy uczą się jeżdzić po drogach szybkiego ruchu na podstawie faktów, a nie emocji (wg mnie dzięki temu uczymy patrzenia w lusterka przed rozpoczęciem wyprzedzania Tira WWY/L przede wszystkim TUBYLCÓW czyli ludzi, którym po 3 latach udręki nagle wyrasta równiusia A/S). Podsumowując na A i S zwiększenie prędkości docelowo 180km/h i 160km/h byłoby dobre również dla finansów, gdyż przy wysokich prędkościach auta palą więcej.


mw525 Said:

Toughluck ale ja o zupełnie innych sytuacjach pisalem. Te wypadki, które akurat widziałem, były naprawde przy niskich predkosciach , a pieszy mimo wszystko leciał prawie tak daleko jak Małysz w turnieju 4 skoczni, wiec trudno tu posadzac kierowców o brawure. Oni po prostu nie mieli absolutnie żadnych szans na to żeby zareagować na tak samobójcze pomysły pieszego. W tych przypadkach 100% kierowców zawsze rozjedzie pieszego, to tylko kwestia loterii na którego kierowcę tego dnia wypadnie i akurat w tym momencie tam będzie jechał. Jedynym rozwiązaniem od strony kierowców byłby znak stop przed każdym przejściem, ale nie wyobrazam sobie tego jak wielkie korki byłyby wtedy w miastach. Prostszym rozwiązaniem jest zachęcić pieszych do sprawdzenia, czy cos jedzie, zamiast tworzyć kolejne przepisy i utrudnienia. No ale ostatnio wszystko idzie w tym kierunku, żeby na każdą sekundę Twojego życia był jakiś przepis. Najdziwniejsze jest to ze to pieszy ma zawsze więcej do stracenia przy takim wypadku, a mimo wszystko mam wrażenie ze to oni są mniej ostrożni i czują się chyba niezniszczalni w starciu z samochodem . Jak dla mnie to będąc bardzo ostrożnym pieszym jest to praktycznie niewykonalne, żeby wpaść pod auto, a będąc nawet bardzo ostrożnym i przepisowym kierowcą pewnych sytuacji nie ma opcji uniknąć jak tylko pieszy jest wystarczająco bezmyślny, a ze takich pieszych chyba każdy już widział, to jest to tylko kwestia Twojego szczęścia kiedy na takiego pieszego trafisz i go rozjedziesz. Gdy jedzie pociąg i jest przejście to jakoś pieszy nie ma pierwszeństwa i wydaje mi się to logiczne ze tak jest, bo pieszemu łatwiej jest się zatrzymać. Dlaczego zatem z kierowcami aut jest na odwrót, skoro problem jest dokładnie taki sam? Dwie identyczne sytuacje, a są przepisy odwrotne. Który przepis ma więcej sensu? Odpowiedź chyba jest oczywista. ale nie zdziwie się wcale jak za niedługo ktoś wpadnie na pomysł, żeby to winic zawsze kierowcę pociągu, za to ze nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu:)


Cooger Said:

@ffresh Przy 50 w mieście w Poldku to w ogóle jest ciężko wrzucić piątkę, więc jeśli w UNO idzie tak jechać to i tak masz rewelacyjnie.

A co do 10 minus koleżanko koza – oczywistym jest, że energia kinetyczna pojazdu jest znacznie większa (o ponad 50% pomiędzy 40 a 50kmh) bo rośnie z kwadratem prędkości. Podobnie oczywiste jest, że w momencie jej oddawania powstaną większe szkody. Zwróć tylko uwagę na jedną rzecz – tam się mówi o prędkości a nie o drodze hamowania a na ten przykład Mondeo którym jeżdżę na co dzień ma na pewno dużo krótszą drogę hamowania niż np. Astra mojego kolegi. I nawet nie dlatego, że jest różnica pewnie z 10 lat pomiędzy autami – Mondek co roku przechodzi pełną ścieżkę diagnostyczną, ma sprawne amortyzatory, hamulce i opony zimowe, a kolega w swoim aucie wykonuje naprawy tylko wtedy gdy go diagnosta już nie chce przepuścić. I nawet jak on pojedzie 40 to może nie zdążyć zahamować, ale oczywiście to prędkość zabija a nie stan techniczny….

W którymś Autoświecie bodajże był świetny test Golfa “od grzyba” w który pokazywano jak wymiana poszczególnych elementów wpływała na skrócenie drogi hamowania. Polecam się zapoznać, generalnie wszystkim, pouczająca lektura.


Michał Said:

Komentarzy jeszcze nie czytałem – żeby nie było, że się powtarzam.
Kampania spoko, nawet popieram, choć z oporem, bo z zasady nie lubię żadnych kampanii, zwłaszcza tej o “bo kierowca jechał za szybko”. Doznałem mega spazmów podczas emisji.
Temat ogólnie rozumiem, czuję to po prostu, no wiem, o co chodzi, ale!

Mam wrażenie, że kampania i Notlauf po części też (chcę się mylić, bo Cię bardzo lubię chłopie!) objęli ochroną leszczy, pierdoły, niemoty i inne ofiary losu, w sensie ludzi, którzy nie powinni jeździć/posiadać gabloty. Tak, jestem debilnego zdania, że nie każdy musi mieć wóz i generalnie mam w dupie, że dziecko, że matka, że noga chora, że uj wie co.
Piszę nieskładnie i z błędami pewnie, ale ekstra się wpieniam teraz, bo mam 18 pkt. i absolutnie nie ma się czym chwalić, BA! ja się nie mam czego wstydzić, bo te wykroczenia takie cipne, że aż dupa boli.
Filmik z Dżonem i Stanlejem równie uroczy, co naiwny. Na drodze wolę spotkać jebniętego Stana niż ofiarę Dżona, który powinien zostać w domu i cerować soksy Czy Dżon to jest ten typ, z którym chcielibyśmy (no w końcu nie ma wyjścia) dzielić szosę? Ja tam takiego wolę kwasem oblać.
A na zielonym to się kurwa jedzie właśnie, a nie czeka na zieleńsze.
A jak masz kurwa skręcić w prawo/lewo, to skręcaj, a nie zawijaj jak Zbigniew z lorą.
Ja nawet żonę wybrałem se taką, żeby nawet pod kątem motoryzacyjnym mnie nie wpieniała. Asiu, KOCHAM CIĘ. Jak widzę te wszystkie cipy wokół, to wtedy uzmysławiam sobie enty raz, jak szczęśliwym jestem facetem.
Aha. Ja uwielbiam kruzować. Powoly też. Mnie każda jazda rajcuje, ekscytuje mnie fakt, że się toczy koło. Ale zapierdalać też czasami lubię i mi nawet 50parę koni w starym rzęchu wystarcza.
Na mieście ja wymagam chęci do życia, a nie liczę na innych, by narażali życie.


tjo Said:

Część ludzi jeżdżących szybko ma bardzo mocny argument, dlaczego to robią: http://www.youtube.com/watch?v=bdcKkc1z7lM


Bolo Said:

“Prędkość w mieście” to wyrażenie nienacechowane emocjonalnie. Podobnie jak hasła pokroju “prędkość zabija”. Co więcej, większość ludzi zapytana co to jest prędkość w mieście odpowiedziałaby pewnie 50km/h. To jest obciach? Nie oceniam tego, bo mnie delikatnie mówiąc wali, czy ktoś jedzie 50, czy 120km/h
Każdy nasz ruch ma jakąś prędkość, więc chyba żeby nie być obciachowym, nie powinniśmy w mieście poruszać się.
Poza tym, obciachem nazwałbym formę jednego ze spotów – panów “rapujących” na poziomie intelektualnym przedszkolaka.
Kolejną kwestią jest to, że we filmikach ukazywane w negatywnym świetle jest chamstwo kierowców, a piętnowana prędkość.
Czemu nie ma akcji “Kultura i czujność na drodze”?


Kud Said:

@heliogabal: podpisuję się pod możliwością tworzenia akapitów – czy to przy pomocy tagów html, czy też po prostu klepiąc “enter”.

@cubino: tak samo jak Ty rekomendujesz wyprowadzkę do Kairu, ja proponuję Tobie wyprowadzkę do Szwajcarii. Skoro lubisz takie klimaty, robienie wszystkiego “pod linijkę” i według przepisów, a także sąsiadów podpieprzających się na policję o każdą pierdołę to jedź (dla mnie istnieje różnica pomiędzy wzywaniem policji gdy ktoś demoluje przystanek, a dzwonieniem po nią, ponieważ sąsiad rozpalił ognisko w ogrodzie, albo poruszał się po osiedlu o 5 km/h za szybko). Ja, mimo wszystko, wolę nasz kraj i choć pomstuję na niego często (choć głównie na prawodawców), to uważam, że życie w opresyjnych przepisach jest nie do zniesienia. Tę opinię podzieli pewnie większość rodaków. Jeśli Szwajcarom to odpowiada – proszę bardzo, ale ja nie uznaję myślenia, że państwo ma zawsze rację. Jestem wręcz zdania, że niemal wszystkie niezbędne przepisy już kiedyś zostały uchwalone i teraz należałoby je tylko dostosowywać do zmieniającej się technologii, a tworzenie kolejnych norm prawnych, które mają wprowadzać normy społeczne jest skazane na porażkę, ponieważ naturalny mechanizm jest dokładnie odwrotny. U nas nigdy nie będzie tak jak w Szwajcarii i całe szczęście. Dla mnie nawet Niemcy są w swoim bezmyślnym zdyscyplinowaniu trudni do zrozumienia. Swoją drogą zastanawiałem się kiedyś nad pewną kwestią. Mimo, iż poglądy wyznawane przez najpopularniejszego z Adolfów nie były w ówczesnej Europie czymś nadzwyczajnym i to dzisiejsze załamywanie rąk “jak mogło do czegoś takiego dojść?” bierze się z przykładania obecnych norm do tamtych czasów, to jednak zastanawia mnie czy taka osoba miałaby szansę poprowadzić bieg historii w znanym nam kierunku, gdyby żyła i działała w Polsce?
@backspacer: “eco driving”? Nie, proszę – tylko nie zaczynaj z tą eurokołchoźniczą nowomową. To już lepiej przeznaczyć pieniądze na kilka godzin rajdowej/wyścigowej jazdy po torze, aby uzmysłowić sobie jak może się zachowywać samochód, kiedy się przeszarżuje. Jeden taki wypad daje przeciętnemu kierowcy więcej do myślenia niż te wszystkie dofinansowane z unijnych (czyli naszych) pieniędzy pseudoszkolenia ekodrajwingu. Do ekonomicznej jazdy wystarczy prosta znajomość charakterystyki silnika samochodu, który się posiada. Niestety taka wiedza przekracza pojemność mózgu wielu dzisiejszych kierowców – to już insza inszość.


GrimReaper Said:

notlauf a ode mnie tylko:
Amen.


Tomaszek Said:

Baaaardzo mądre słowa panie Notlaufie :) Skłoniły mnie do refleksji, bo czasem jeżdżę trochę na “tetrisa”. Jednakże, mimo iż to już było poruszane powyżej, w Polsce istnieje tylko podział na ruch prawostronny rozumiany tak, że na autostradzie/drodze szybkiego ruchu lub na wąskiej drodze należy jechać możliwie najbliżej prawej krawędzi jezdni. W mieście każdy jedzie jak chce. To jest jedna z rzeczy najbardziej mnie wpieniających za kółkiem – dwa jadące obok siebie auta z taką samą prędkością, chociaż ten na lewym pasie ma przed sobą pusto i jednoczesną możliwość zjechania na prawo, coby ktoś się spieszący mógł faktycznie być wcześniej w domu, pracy, etc. Dodam, że często są to taksówkarze (niby taka regułka czy co).
Nikt nie broni jechać np. 40 na 60tce, ale tzw “pas przegranych” (w UK jest to najbardziej skrajny lewy pas) w Polskich realiach nie istnieje – choć powinien.
Kolejna rzecz to cwaniactwo szerzące się wszem i wobec, taka postać Stanleya (tylko w volvo s80 t6) ostatnio na 10-15 metrach wyprzedziła mnie spod świateł i trafiła w korek. Bez żadnego sensu, ale “jednego mniej”. Wpychający się wszem i wobec, jakby te 15m miało cokolwiek zmienić…. Izolujące puszki mające 30000KM sprawiają że tacy Stanleyowie czują się jak Panowie i Władcy szosy, a reszta to drobne żuczki których podróż jest niczym wobec ich podróży. Ale tego nie da się wyplenić, bo prestiż bo splendor, bo luksus, bo inni mają to ja też, bo sąsiedzi zobaczą że mam gorsze auto, bo cośtam bo cośtam. Co gorsza – dzieci podróżujące z takimi Stanleyami nabywają siłą rzeczy przeświadczenia że faktycznie inni kierowcy to wrogowie a nie kompani.


nicz Said:

Usprawiedliwianie tych kurierów, którzy jeżdżą jak debile jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Przez to, że zaczęli tak robić naciągnięto im na maks te umowy, bo skoro mogą to niech robią. Czy gdyby kierowca załadowanej gruchy wbił Cię w krajobraz i zabił, bo miał termin i się spieszył to byś to usprawiedliwiał? Dziś na przykład nie mogłem z miesięcznym dzieckiem dojechać do parkingu, bo na wąskiej dojazdowej uliczce stanęło 2 kurierów. Obok siebie, a czemu by nie, przecież im się spieszy, a reszta ludzi jeździ wyłącznie hobbystycznie. Oczywiście kurtuazyjnie włączyli awaryjne.


cubino Said:

@Kud
Czy pisząc “opresyjne przepisy” masz na myśli “przepisy, ktorych muszę przestrzegać nawet kiedy nie mam na to ochoty”?


Ktosiek Said:

Ludki kochane, ale jak pisałem w swoich postach (i co niektórzy także zauważyli) przyczyną wypadków nie jest prędkość. Możecie swoimi ustawami ograniczać ją nawet do 1km/h a zagwarantuje Wam że wypadków nadal będzie dochodzić (a nawet ich ilość zwiększy się), z dwóch prostych przyczyn – a) nikt nie będzie przestrzegał głu_pie_go zakazu b)pozbawicie ludzi w ogóle zdolności myślenia – co może się stać przy 1km/h, jestem niezniszczalny – to nie w prędkości leży wina. Przyczyną jest brak myślenia, przykładów można mnożyć – jeżdżę trochę po PL, byłem też za granicami – Słoweńscy kierowcy jeżdżą UBBER przepisowo – nie wiem czy to dobrze, czy źle, pewnie częściowo wynika to z ich dróg (złe nie są, ale są wąskie, często nieoznakowane, nie piszę o autostradach – ale fakt faktem nie ma takich dziur jak u nas), nie wiem jak tam z wypadkami, ale wcale nie czułem się tam jakoś bezpieczniej niż w Polsce – głównie przez to, że wąsko.

Jedyne relikty obecnego kodeksu drogowego, które bym pozostawił to: sygnalizacja, zasada prawej dłoni, nakazana minimalna prędkość, znaki zakazu wjazdu, STOP i te odnośnie parkowania – ale bez żadnych głupich tabliczek “od…. do, nie dotyczy itp”. I myślę, że tyle w zupełności by wystarczyło, oczywiście zaraz mnie zjedziecie :) ale jak pisałem są kraje, gdzie w ogóle nie znają kodeksu drogowego i ruch tam przebiega sprawnie, może sprawniej niż w europie. Aha, buspasy itp. wymysły mające podnieść ocenę komunikacji kołchoźniczej także OUT.


Ktosiek Said:

Kurka wodna, Panie Notlauf, piszę ładne komentarze, może i trochę kontrowersyjne ale jednak nikogo nie obrażam i co komentarz to ląduje on w moderacji :[. I wcale nie używam słów ciężkiego kalibru – mam moderatora z automatu czy jak? ;].


notlauf Said:

Nikt nie ma moderacji z automatu.


benny_pl Said:

Kud: dobrze gadasz, tylko ze ci co jeszcze nie wyjechali raczej nie chcieli by jednak wyjezdzac….
tak wiec dochodzimy do podobnego wniosku jak w artykole z reklamami – powinna byc PolskaA i PolskaB i w tej A niech sobie mieszkaja wszyscy uńjo-entuzjasci ktorzy z checia beda oddawac prawko i samochod za przekroczenie predkosci o 6km/h, podpieprzac sasiadow na policje ze nadepnal na trawnik, zatrzymywac sie przed kazdym przejsciem i wpuszczac wszystkich cwaniakow, i bron borze nie myslec, bo to nielegalne, a jedynie stosowac sie scisle do przepisow, a w PolsceB bedzie “wolna amerykanka” i jak ktos nie mysli, to go ktos najwyzej rozjedzie i spokoj 😉
— mnie osobiscie denerwuje a wrecz obraza dostosowywanie wszystkich przepisow, sprzetu, zabawek i wogole wszystkiego do ludzi bez mozgu, zeby zaden debil nie wsadzil palca w gniazdko, zeby sie niczym nie pokaleczyl zeby sobie chociaz nic nie zrobil… i dzieki temu takich debili jest coraz wiecej, bo wczesniej co glupsi unicestwiali sie sami


vlad Said:

@Ktosiek: Słoweńscy kierowcy? Nie zauwazylem nic niezwyklego in +, lacznie z tym, ze mnie kiedys jakas baba oblyskala i otrabila bo jechalem przepisowo a PMSowi sie spieszylo a nie bylo jak w gorach wyprzedzic…


benny_pl Said:

Ktosiek – z Toba zawsze sie zgodze :) a buspasy czy faworyzowanie KOGOKOLWIEK i gdziekolwiek to hamstwo (dotyczy tez immunitetow), to jest demokracja tylko z nazwy… a z praktyki i tak ma lepiej ten kto ma wplywy


Andziasss Said:

@Daozi i Szela: Słusznie zauważacie, że coś Was dzieli od opisywanych sytuacji. W Poznaniu i reszcie wsi okolicznych też tetris jest mało popularny, za to zamki błyskawiczne działają w normslnej rzeczywistości. Tylko to z jednego końca aglomeracji na drugi jest 15 km i mimo, że sam środek aktualnie rozkopany jak Berlin, to taka biegunowa podróż trwa 25-45 minut. To robi różnicę. Wawa to inny format stresu i głównie z niej tu się piszę dziś.


dawdzio Said:

Co do wariatów w audi to pamieta jeszcze ktoś wpis o ich klubie – debils?

A tak prywatnie to mnie atakują dostawczaki. Jako, że przemieszczam się rowerem cały czas, codziennie rano przygotowuję sobie zestaw przekleństw na dziś. Najbardziej lubię, kiedy dostawcy wyprzedzają auto osobowe, w mieście, tuż za zakrętem, próbując zmieścić się między autem, a rowerem. Czasem to się kończy spotkaniem z chodnikiem pierwszego stopnia.

A na koniec taka prośba do wszystkich kierowców: kiedy na ruchliwej drodze, na której jeździ dużo ciężkich pojazdów, spotykacie rowerzystę jadącego ok. metr od drogi-nie denerwujcie się, ten metr to taka poduszka powietrzna, w którą można uciec przed debilem wymijającym prawie na styk. Dziękuję.


gehazi Said:

Laska z ostatniego filmiku nie udzielała się w filmach dla dorosłych?


Nat Said:

@benny napisał:
“buspasy czy faworyzowanie KOGOKOLWIEK i gdziekolwiek to hamstwo (dotyczy tez immunitetow), to jest demokracja tylko z nazwy…”

Jest wprost przeciwnie, niż piszesz, benny
Buspasy to demokracja w czystej postaci.
Po prostu pasażerowie autobusu maja więcej głosów, niż pasażerowie zwykłego auta.
Demokratyczne, logiczne i ekonomicznie uzasadnione.


przemowski Said:

@tjo – z ust mi to wyjąłęś 😀

Co się zaś tyczy bezpieczeństwa jazdy – bardzo wiele zależy od nas – kierowców – i podejścia do innych użytkowników drogi. Można ze zrozumieniem, szacunkiem i cierpliwością, można też na chama, bezmyślnie i głupio. To się nazywa KULTURA JAZDY. Nie ma jednej definicji.

Odnośnie prędkości – z szefem kilka razy jeździliśmy do “centrali” -firmy matki w północno-zachodnich Niemczech. Start na Śląsku. Trasa ok 850 km. Raz przejechana na pełnym chilloucie, z tempomatem ustawionym na 147 km/h. Innym razem szał ciał, grzanie pełną pi**dą. Różnica w czasie przejazdu – 20 minut na korzyść zapier**alania. Podobne warunki drogowe w obu przypadkach. Tyle samo przerw na siku, dymka i tankowanko.

PS. Każdy polski kierowca powinien obowiązkowo pojeździć po innych krajach – od Skandynawii, przez Zachód, południe – basen Morza Śródziemnego i wschód – Rosja, itp. Skosztować chleba z różnych pieców. Jak jest mądry – wyciągnie słuszne wnioski, jak głupi – na szczęście człowiek ma tylko jedno życie.


sq6nte Said:

@koza pisze “Co do tej minusdziesięciokilometrowej kampanii – wydaje mi się, że ma trochę sensu. Fizykiem nie jestem, ale ligiczne, że uderzenie z wiekszej prędkości powoduje większe szkody.”. Ale -20 km/h bardziej zwiększa bezpieczeństwo, nie wspominając już o -30. To dlaczego akurat -10, a nie -15? Bo tak. Bo to nie ma mieć sensu, to ma mieć dodatni bilans. Te kampanie to jest pieprzenie nonsensów nie w tym sensie, że prędkość nie ma wpływu na obrażenia pieszego, tylko w tym sensie, że kolejny urzędnik postanowił zarobić udając, że rozwiąże problem ludzi ginących w ruchu. Urzędnicy po prostu odkryli, że przyczyną wypadków jest ruch i chyba poczuli misję, aby ten ruch stopniowo eliminować. Niedawno przebąkiwali o 30 km/h w mieście, więc to tylko kwestia czasu. Aż w końcu któryś z nich przeczyta pierwszą w życiu książkę, która na nieszczęście będzie o historii motoryzacji i dowie się, że kiedyś przed samochodem musiał iść człowiek z flagą ostrzegawaczą. Takiego pomysłu na ustawę pozazdroszczą mu wszyscy towarzysze, a świat już na zawsze będzie bezpiecznym miejscem.

I w ogóle jedna rzecz: to, że ktoś nie potrzebuje, aby biurokracja regulowała każdą dziedzinę jego życia i potrafi się nie zabić nie znając całego dziennika ustaw, to nie znaczy, że jeździ 80 km/h Uralem po osiedlu i rozjeżdża małe dzieci. Po prostu są ludzie, którzy sami potrafią rozkminić, że jazda pełną pytą po osiedlu jest głupia oraz tacy, którzy bez pakietu ustaw toaletowych by sobie kupę rozmazywali do połowy pleców i nie mieści im się w głowie, że ktoś nie.


dawdzio Said:

@benny_pl

Święta prawda. Sam miałem ciężarówkę zabawkową nazywała się żbik. Miała pakę i zderzak z metalu. Same ostre krawędzie, ale nigdy nic mi się nie stało. Teraz takie auto miałoby naklejkę +18.
To samo z gniazdkami. Ciężko jest dostać takie, bez systemu bezpieczeństwa przed utrudniającym wyjecie wtyczki.
Kiedyś to działo na zasadzie:dziecko uparzy się o gorący piekarnik, to potem będzie go omijać.

A na reklamę “o 10za szybko” szkoda klawiatury. Napiszę tylko tyle, że robią z nas debili:
Informacje o plikach cookie, o lokowaniu produktu, instrukcje typu: wrazie braku obrazu włóż wtyczkę telewizora do gniazda 230v. Świat schodzi na psy.


Przemko Said:

Nat – prawda? To takie oczywiste ale zaraz zostaniesz czymś poczęstowany za takie pisanie. Akurat Bufetowa buspasy wprowadzała w charakterystyczny dla siebie sposób – czyli na chama, bez folgowania poza godzinami szczytu czy w nocy – buspas na stałe i koniec. I dobrze, tak się wprowadza tego kalibru zmiany, chama nie nauczysz kultury inaczej jak batem, czyli jego językiem.

tjo – w “Dniu świra” jest też wytłumaczone dlaczego ludzie lubiejo komunikację miejską. 😉


benny_pl Said:

Nat: nawet jak w aucie jada 4 osoby a autobus z jedna???


nicz Said:

@benny_pl – tam gdzie są buspasy w Warszawie nie zdarza się o żadnej porze, żeby w autobusie była 1 osoba, więc to czyste teoretyzowanie. Np. na Wawelskiej jak jest luźno, to w autobusie jest 50 osób, a jak nie jest to dobrze ponad 150.


dr_kamil Said:

Cebulaki na prawym, buraki na lewym, fotoradary, misiaki, krokodyle, zakazy, nakazy, ograniczenia, remonty, awarie, mandaty, podatki, ubezpieczenia, paliwa, korki, spaliny, wypadki – tworząc współczesną motoryzację zbudowaliśmy piekło. Samochód to najbardziej wyrafinowane narzędzie tortur stworzone przez człowieka i wypadało by się zastanowić nad samym sensem jego posiadania i użytkowania.


benny_pl Said:

a tak wogole to nikt chyba nie zapytal ale albo mi sie wydaje albo zescie Notlaufie ciagneli Pande MADa??? coz sie jej stalo???

no i jeszcze bonus:
JEDYNY TAKI POLSKI PROTOTYP LICENCJA MEHARI ZOBACZ!
http://tablica.pl/oferta/syrenka-jak-marzenie-CID5-ID4qQUh.html

i zagadka (prosta) co to bylo?:
http://tablica.pl/oferta/sprzedam-cudo-do-lasu-CID5-ID4qWGp.html
i jeszcze jedna: z czego jest gora :):
http://tablica.pl/oferta/uaz-4×4-laz-CID5-ID4eg1w.html


Jacek Said:

Kilka lat temu miałem Sebringa 2.7. Pomimo dużego i dość dynamicznego silnika nie dało się nim jechać szybko. Przy każdym dodaniu gazu paliwo siorbał jak głupi, a hamulce były z gumy. Co z tego, że miał 200 koni, jak zawieszenie, przedni napęd, automatyczna skrzynia i cała reszta była beznadziejna. Za to dźwięk był super. Zrywał gimnazjalistkom majtki przez głowę. Amen.


panrysiek Said:

@RoccoXXX: nie ma to jak żona/dziewczyna podjarana swoim supermenem zapitalającym po mieście (no chyba, że mówmyi o 17-latce). Moja żona, myślę, jest szczęśliwa, że nie telepie jej się łeb przy każdej zmianie biegów, w aucie jest cicho (niskie obroty), dziecko na tylnym siedzeniu nie dostaje choroby lokomocyjnej od przeciążeń wzdłużnych i bocznych. Żeby nie było: lubię sobie polatać bokiem, co raczej nie licuje z moim grzybo/eko stylem jazdy, ale jeżdżę potrenować w nocy na parking marketu z wieloma rondami, gdzie uszkodzić mogę co najwyżej swoje auto (i to też raczej nie poważnie). Kilku mistrzom prostej udowodniłem, że nawet 40km/h na suchym asfalcie może być zbyt dużą prędkością aby opanować auto (przy jeździe w slalomie między kartonami na pustym placyku).
BTW Notlauf: czemu komentarze z wulgaryzmami nie wyleciały?


Ktosiek Said:

Oj ludzie,. ludzie, ja tu ostro Wam piszę a Wy nadal nie rozumiecie :/ Buspasy to zło z paru przyczyn:
1) zabijają transport prywatny a na pewno z nim walczą pokazując jak to fajnie można się przemieścić kołchoźniczym autobusem – błąd! autobus nigdy nie będzie tak szybki ani nawet w 1/100 tak wygodny jak własne auto
2) projektowanie czy wytyczanie buspasów zabiera przestrzeń którą możnaby przeznaczyć na normalne pasy, które w dużo większym stopniu rozładowałyby ruch, zresztą nie tylko ja tak myślę http://www.bbc.co.uk/news/uk-england-merseyside-24606912
3) przystanki także przyczyniają się do powstania korków – autobus włączający się do ruchu często wymusza pierwszeństwo oraz zajmuje mu to więcej czasu niż samochodowi osobowemu.
4) jest jeszcze jedna rzecz – drogi stawia rząd za pieniądze z akcyzy paliwowej i różnych podatków drogowych – dlaczego więc zabiera się kierowcom, którzy płacą ciężkie myto na stacjach jeden pas na potrzeby taxi/busów/rowerów? to jest po prostu nieuczciwe i demokracja/republika nie ma nic do tego!. osobiście uważam, że obecnie w PL dobrze sprwadziłaby się dyktatura oświecona (Chile, Korea), potem niech nastanie republika.


leh81 Said:

marcopolo dobrze prawi


SMKA Said:

Kud, napisałeś na temat Adolfa “jednak zastanawia mnie czy taka osoba miałaby szansę poprowadzić bieg historii w znanym nam kierunku, gdyby żyła i działała w Polsce”. Przeczytaj (jeśli nie czytałeś oczywiście) o eksperymencie Millgrama (oraz o eksperymencie Zimbardo). Jak dla mnie eksperyment Millgrama dobrze pokazuje że nie trzeba być Niemcem aby być posłusznym rozkazom


koza Said:

@Ktosiek, o buspasach ciężko mi się wypowiadać, bo na Śląsku ich nie mamy, ale wydaje mi się, że mmay do czynienia ze swoistym paradoksem – im lepiej działa transport zbiorowy (nie będę się upierała, że publiczny – tzn, uważam, że powinien być publiczny, ale tu nie ma to znaczenia), tym lepiej dla transportu indywidualnego. Ilość samochodów cały czas się zwiększa, a przepustowość dróg spada. Zwiększenie nakładów na budowę dróg nic tu nie da, bo pewnych ograniczeń w miastach nie pokonamy i wszystko utknie w korku, jeśli każdy będzie chciał jeździć samochodem. I nie każdy powinien.


laisar Said:

@notlauf „Prędkość w mieście to kretynizm”
 
100% racji, Panie Nadredaktorze!
 
I dodatkowo w skrócie: TAK dla buspasów, ognia na zielonym, “snucia się” do czerwonego ( http://trafficwaves.org/ ), jazdy na zamek, fotoradarów (łącznie z odcinkowymi), Szwajcarii i Skandynawii w Polsce (:


S7TDI Said:

Ach naiwni… Przecież ubezpieczalnia nie robi takiej kampanii, bo dba o nasze zdrowie i bezpieczeństwo… Chodzi jej tylko o własne pieniądze, które będzie musiała wydać na odszkodowania z tytułu OC… Wychodzi z założenia, że im wolniej będziemy jeździć tym mniej będzie szkód i więcej kasy z ubezpieczeń zostanie w budżecie… Więc nie ma nic za darmo, nie ma nic bezinteresownego 😉


notlauf Said:

S7TDI: TAK WIEM O TYM, DZIĘKI


Piotrkowy Said:

Straszne smęcenie. W ramach zasady “bo ja jeżdżę autem z 54 km pod maską i to starcza, więc czemu nie ma starczyć innym”. Prawko mam od 4 lat, uczyłem się jeździć na 75 konnej 207 a pierwszym autem był i jest 200 konne V6. I…pomimo, że lubię dać w dzidę to bez szkody, bez żadnego mandatu (nawet za parkowanie!) a jeżdżę ok 4 tysięcy km miesięcznie. W dzidę można dać wszędzie, ważne żeby mieć oleum w głowie na tyle aby wiedzieć na ile sobie pozwolić biorąc pod uwagę różne czynniki.


JFP Said:

Podpisuję się pod tym wpisem oddzielnie prawą, a zaraz potem lewą ręką. I szkoda, że mam je tylko dwie!


Dawis Said:

Zgadzam się w 100% z autorem.
Co do prędkości do kiedyś Jeremy Clarkson powiedział: “to nie prędkość zabija, tylko nagłe zatrzymanie” :)


@cubino – różnica 36 a 30 na osiedlowej uliczce jest znacznie większa niż 80 a 50 na prostej, równej trójpasmówce bez przejść dla pieszych. A co do samej Szwajcarii – nie sądzę, by kraj, w którym donosi się na sąsiada gdy ten weźmie prysznic po 22, za postawienie brudnego samochodu na parkingu dostaje się mandat i generalnie więcej nie wolno niż wolno, był zupełnie ok. Co nie zmienia faktu, że w kwestii trzymania się ograniczeń na małych, osiedlowych uliczkach zgadzam się zasadniczo.
@przemowski – pytanie, kto by taki obowiązek finansował. I jak wypełnialiby go ludzie, którzy nie miewają urlopów (własna działalność, śmieciówki itp.).
@Ktosiek – spróbuj gdzieś zaparkować np. w centrum W-wy (i to mimo parkomatów) i zobaczysz, jaki jest sens zbiorkomu. Nie wspominając już o tym, że są dzieciaki i młodzież jeżdżące do i ze szkoły i cała rzesza ludzi z takich czy innych powodów niezmotoryzowanych. Choć zgadzam się, że np. buspas na Trasie Łazienkowskiej obowiązujący 24/7 podczas, gdy chyba nie jeżdżą tamtędy żadne nocne, to pomysł mijający się z logiką o lata świetlne.
@dr_kamil – dla mnie sens jest głównie taki: http://1.bp.blogspot.com/-e_qAd7VbcM0/UWsTxBcKgrI/AAAAAAAAAyI/uyT-2-aj2bg/s1600/Madzia31.jpg (spróbuj załadować to do autobusu lub na rower), a innych przykłądów zastosowań – i to ważniejszych – jest znacznie więcej.


Nat Said:

Wniosek z przemyśleń Clarksona:
W razie wypadku pod żadnym pozorem nie zatrzymujcie się, jedźcie dalej, a będziecie żyć wiecznie.


Nat Said:

Ktosiek: :Oj ludzie,. ludzie, ja tu ostro Wam piszę a Wy nadal nie rozumiecie :/ ”
Ostre wypowiedzi to cecha tępych polityków. Lec.
Ktosiek: “1) zabijają transport prywatny a na pewno z nim walczą pokazując jak to fajnie można się przemieścić kołchoźniczym autobusem – błąd! autobus nigdy nie będzie tak szybki ani nawet w 1/100 tak wygodny jak własne auto”
Nonsens. Im więcej ludzi w autobusach, tym przyjemniej jeździ się i parkuje autem osobowym.
Nonsens 2. Autobus w mieście jest niewiele wolniejszy od auta. A z buspasem szybszy.
Nonsens 3. Autobus np. dla kochających książki jest wygodniejszy, bo można czytać. Odpada problem szukania miejsca do zaparkowania, opłat parkingowych, ryzyka mandatu i wielu innych. Każde rozwiązanie ma swoje zalety, wystarczy ich poszukać.
Ktosiek: “2) projektowanie czy wytyczanie buspasów zabiera przestrzeń którą możnaby przeznaczyć na normalne pasy, które w dużo większym stopniu rozładowałyby ruch, zresztą nie tylko ja tak myślę http://www.bbc.co.uk/news/uk-england-merseyside-24606912
Nonsens. W Warsiawce w godzinach szczytu buspasem jedzie autobus za autobusem. To dużo lepiej rozładowuje korek niż wąsiaste Mariany jadące samotnie swoimi Aveo.
Ktosiek: “3) przystanki także przyczyniają się do powstania korków – autobus włączający się do ruchu często wymusza pierwszeństwo oraz zajmuje mu to więcej czasu niż samochodowi osobowemu.”
Często? Co to znaczy? Jest wprost przeciwnie – ilość kierowców równa ilości pasażerów jednego autobusu
dużo częściej wymusza cokolwiek na drodze i przyczynia się do powstawania korków.
Ktosiek:”4) jest jeszcze jedna rzecz – drogi stawia rząd za pieniądze z akcyzy paliwowej i różnych podatków drogowych – dlaczego więc zabiera się kierowcom, którzy płacą ciężkie myto na stacjach jeden pas na potrzeby taxi/busów/rowerów?”
To proste: primo – właściciele autobusów, taksówek itd. tez płaca akcyzę (spalanie autobusu to kilkadziesiąt litrów/.100 km), więc jest to w ich podatniczym interesie
secundo: jako się rzekło – im więcej ludzi jedzie autobusem, tym wyższy komfort jazdy osobówek – więc jest to też w interesie osobówek.
Ktosiek:”osobiście uważam, że obecnie w PL dobrze sprwadziłaby się dyktatura oświecona (Chile, Korea), potem niech nastanie republika.”
Na szczęście mamy demokrację i statystycznie mało kto chciałby, by rządził nami krwawy dyktator typu Pinochet czy Kim. Pozostań więc w swojej niszy i delektuj się idolami-mordercami bez realnego wpływu na rzeczywistość.


oldskul Said:

Kol. Michał zaatakował temat z ciekawej strony – są tam mocne argumenty. Dziś musiałem trochę się poprzeciskać przez centrum W-wy, nieczęsto na szczęście mam konieczność, moja nędzna 40-konna Skodzina musiała ileś razy poczekać na różne Meganki czy tam Polonezy, aż załadują do pamięci pierwszy bieg i zapodają spod zielonego. Tak więc – szybko po mieście NIE, sprawnie i dynamicznie TAK.


Ktosiek Said:

Leniwcu drogi, ale to jest właśnie kwestia walki z prywatną komunikacją – jakie ugrupowania polityczne tak robią, nie muszę chyba przypominać ? Po co budować parkingi, mamy przecież kołchoźniki (zbiorkom) :). Dzieci to akurat inny temat – może być że szkoła (prywatna)/rodzice kupują autobus i ich dzieci są wożone. W W-wie rzadko bywam, ostatnio jak tam wjechałem, to ucieczkę planowałem “na słońce” – nie wiem, były co prawda remonty ale moim zdaniem miasto słabo opisane (jeżdżę bez navi), bo np. w Łodzi, Lublinie, Krakowie, Wrocławiu, Opolu jeździ się dużo fajniej. Kielc nie piszę bo to jednak moje miasto ale raczej ciężko się zgubić ;] – jest stosunkowo proste – tak mi się wydaje.

@Koza trzeba zwiększać ilość pasów – patrz na Chiny i tam budują po 8-10 pasów i tak należy robić – w PL budują śmiesznie wąsko, zresztą tak było ponoć już za PRL, gdy jakiś radziecki partyjniak zawitał do Kielc i był wielce zdziwiony jak bardzo wąsko i krótkowzrocznie budujemy.


brazer Said:

Ktosiek, jesteś idealny ze swoimi poglądami na rok 1961.


Andziasss Said:

Ale czad 200 komentarzy, radość z jazdy +10. A co Wy tu o tych Buspasach? W każdym autobusie w godzinach szczytu jedzie sobie 60-100 luda. 1/3 nie ma prawka. Jeśli zlikwidować buspasy i tym samym wblokować w korki ten transport, to wysiądą z tego autobusu, za równowartość 3-4 sieciówek zakupią sobie Tavrie, Polonezy (zaraz, takie klasyki to so za drogie), to Favority, Tica i inne Matizy i dopiero będzie się działo. Kilka- do k/naście tysięcy pojazdów w Wawie jednocześnie więcej wyskoczy o 7 i 16tej na ulice. Ruch się upłynni jak cholera. Tetris zamieni się w domino i będzie spokój. Wieczny. Brawo!


tommm Said:

Trochę nie w temacie jazdy po mieście, ale ograniczenie prędkości: w Polsce jest zakręt, stawiają drogowcy znak “ograniczenie do 60km/h” a jednak zakręt można przejechać nawet starym Polonezem z prędkością 80km/h. Tymczasem w takiej Norwegii ograniczenie prędkości do 60km/h na zakręcie, na prawdę oznacza, że jeśli pojedzie się 70km/h to wypadnie się z drogi. W pewnym stopniu takie stawianie wszędzie przesadzonych ograniczeń prędkości powoduje, że kierowcy podświadomie zaczynają je ignorować. To jest realny problem.


cubino Said:

Notlauf, a jak Ty zarabiasz na tym adsense wogule, skoro nie masz reklam na stronie?


Ktosiek Said:

NAT widzę, że się nie zrozumieliśmy, miałem na myśli Generała Parka Chung-hee, przywódcę dobrej Korei (tej z dołu 😉 ).

Twoje argumenty pozbawione są logiki – jeżeli tak dobrze jeździ się gdy inni jadą autobusem, to najlepiej wszystkich dać do autobusów – zapanuje powszechna szczęśliwość, brak korków itp – co oczywiście jest błędem, bo ten eksperyment http://www.youtube.com/watch?v=7wm-pZp_mi0 dobrze to wyjaśnia.Po prostu zamiast w wygodnym zaciszu własnych aut będziecie ściśnięci jak śledzie w autobusie – Wasza wola (na razie) ale pewnie niedługo zakażą transportu prywatnego :/. Autobus i podobna prędkość jak auto osobowe? nie rozśmieszaj mnie, wliczasz przestoje na przystankach ? Co do książek, to ja często zabieram w podróż książki w MP3 i jest to całkiem wygodne, ale wiadomo, jak ktoś woli czytać na papierze to musi nie kierować, ale to jest całkowicie inna sprawa i tym sposobem można udowodnić wszystko ;].

Zgoda, właściciele busów/taxi płacą, ale ja też płacę i nie mam dodatkowych ulg – widzisz różnicę? płacę tyle samo a otrzymuję mniej, czyli jest to niesprawiedliwość – no chyba, że gdzieś w PL powstaje “Ktosiek lane” a ja nie wiem – oczywiście zaraz obok jest “Nat Lane, Leniwiec Gniewomir Lane” itd, itd.

Jedyny sposób na polepszenie jazdy autem to budowa dróg a nie stawianie na kołchoźnicze środki transportu.

A co do tego, czy to taka nisza przekonamy się za parę lat, jak piramida finansowa (ups… ubezpieczenia społeczne) się zawali, jak nie będzie już co opodatkować zobaczymy kto tu jest niszą, ale wróżę szybki koniec socjalizmu.


brazer Said:

@Ktosiek
metodą zdartej płyty nie przeniesiesz się do lat 60-ych XX wieku, gdy poglądy takie jak twoje były powszechne. Obecnie prezentujesz zabawny skansen. Zrozum, że NIE MA JUŻ MIEJSCA NA NOWE ULICE W CENTRACH MIAST.


Ktosiek Said:

Dziwne, bo jednak Chiny potrafią znaleźć rozwiązania – czy to obwodnice czy przez wyburzanie starych dzielnic.


Ktosiek Said:

Poza tym, czy naprawdę nie rozumiecie, że nawet jeżeli nie będzie aut na drogach to korki i tak będą? A rozwiązanie ciągle będzie takie samo – budowa nowych dróg.


cubino Said:

Ktosku, im dłużej czytam Twoje komentarze, tym bardziej chciałbym Cie poznać… To tak jakby odkryć żyjącą skamielinę :)
W USA na przykład zrobili tak jak piszesz! swietnie to wyszło, bardzo fajne miejsce do życia (na zdjęciu akurat Houston w czasach rozkwitu Twojej wizji planowania przestrzennego)
http://www.kolej.most.org.pl/policy/houston2.jpg
W Chinach twórczo kontynuują takie pomysły, to dopiero pierwszorzędne miejsce do mieszkania:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2189308/Chinese-city-homes-tremble-motorway-built-just-feet-living-rooms.html


brazer Said:

ta dyskusja już była.
tak, wyburz starówki historycznych miast. i olej prawo własności, tak jak ChDRL nie ma prawa własności ziemi. obawiam się, że twój przypadek jest beznadziejny.


Ktosiek Said:

Mam znowu wyszukiwać linki z różnymi przykładami jak działa Chińskie prawo własności i dlaczego jest lepsze niż to w EU?. Jakoś tam się dało, da się i tutaj, musi tylko zapanować normalny ustrój a nie socjalistyczno-komunistyczna hybryda. Powtarzam raz jeszcze, nie ma innej drogi na rozładowanie korków i polepszenie jakości jazdy niż budowa nowych dróg. Korki i tak będą bo taka jest cena postępu, musicie to zrozumieć.


Waśka Said:

@toughluck
w przygotowaniu są przepisy, dzięki którym karany będzie właściciel samochodu, a nie jego (domniemany) kierowca.


finn the human Said:

budowa nowych dróg? ale skąd i dokąd właściwie te drogi miałyby prowadzić?


Przemko Said:

benny, przyjrzyj się kiedy autom w korkach – w 2/3 nie siedzi więcej niż 1 góra 2 osoby. Przyczyna dla której ludzie nie jeżdżą zbiorkomem wtedy kiedy mogą (bo nie zawsze mogą) jest bardziej złożona. Zresztą czy to nie aby Polak Rasowy jeździ wszędzie autem BO GO STAĆ?


sosek Said:

Z zapartym tchem czekam na laudację na temat liberalnych dyktatur Jaruzela, Franco i Salazara.
W tym miejscu chciałbym pogratulować też Notlaufowi – czytają go nie tylko w Polsce, nie tylko na całym świecie, ale i w paru wszechświatach równoległych.


Żelazko Said:

@peterpz: po co przyśpieszać dynamicznie? Bo niektórzy lubią. Ja zawsze deptam (w granicach rozsądku) nawet jak widzę czerwone, przed którym też gwałtownie nie hamuję. I zwykle jestem pierwszy, więcej paliwa idzie ale trudno.
Kampania moim zdaniem jest bez sensu. Powinno się prowadzić kampanie dla pieszych – by nie wchodzili jak bydło na ulice (w sieci jest dużo ruskich filmików pokazujących jak to w praktyce wygląda). Najlepiej lekcje w podstawówce.
A tak to kampania dorzuca kolejny błędny argument że prędkość zabija (to nie Pratchett pisał że zabija raczej gwałtowne wytracenie prędkości?) i zapewne niektórzy uwierzą (w końcu wierzą we wszystko co w telewizorze). Oprócz edukacji pieszych powinno się jeszcze stawiać na:
1. likwidację bezsensownych i nieadekwatnych znaków (w końcu marzeniem każdego urzędasa jest pozostawić po sobie pomnik trwalszy od spiżu – czyli np znak ograniczenia prędkości, w Polsce wszakże nieusuwalny)
2. edukację w zakresie płynnej jazdy, niekoniecznie powolnej. Te tetrisy biorą się z głupiego przepisu 50km/h w mieście. Taka legnicka we wrocławiu – 3 pasy w każdą stronę oddzielone trawnikiem, torami. I 70km/h kiedyś było, teraz czyżby jest 50? Policja jeździ 90, o ile nie łapią. I po jakimś czasie jeżdżenia 50 ludzie nie wytrzymują.
3. kamery na przejściach i skrzyżowaniach z softem do łapania wyprzedzających na przejściu oraz przelatujących na czerwonym świetle. Jestem przeciw represjom, ale tu akurat by się przydało. O – i jeszcze w miejscach gdzie ormowcy edukują resztę użytkowników drogi, czyli najczęściej przed zwężeniem.
I na koniec – nie uważacie że zakaz wyprzedzania prawym jest bez sensu? Bo w zasadzie w czym to przeszkadza by wyprzedzić prawym.


Szymon Said:

Nie wiem jak u Was, ale w Szczecinie sporo jest dróg, gdzie dozwolona jet prędkość 70 lub 80 kph. Są to z reguły drogi z dwoma lub trzema pasami w każdą stronę. Potwornie denerwujące są osoby, które jeżdżą po takich drogach lewym pasem poniżej maksymalnej prędkości. Rozumiem, że ktoś woli jechać wolniej, ale od tego ma prawy pas. Lewy służy głównie do wyprzedzania. Kropka. Jak tylko jest taka możliwość, należy jechać prawym pasem.
A co do akcji jedź 10 km mniej… Może trzeba by jeszcze zorganizować inną. Używaj oczu i mózgu zanim wejdziesz komuś pod koła.
Pozdro.


Nat Said:

ktosiek napisał: NAT widzę, że się nie zrozumieliśmy, miałem na myśli
Nie ma mowy o “znów niezrozumieniu”, gdyż jedynie “myślałeś”, a w myślach czytać się nie da. Najpierw solidnie przemyśl, ale potem to napisz, będzie rozsądniej i bez spammu 😉

ktosiek napisał: Twoje argumenty pozbawione są logiki – jeżeli tak dobrze jeździ się gdy inni jadą autobusem, to najlepiej wszystkich dać do autobusów – zapanuje powszechna szczęśliwość, brak korków itp

Sprowadzanie sprawy ad absurdum jest nonsensowne i bezproduktywne. Po co to robisz? Zabawy w chwyty retoryczne to trolling, więc zluzuj, albo znajdź innego dyskutanta.

ktosiek napisał: ale pewnie niedługo zakażą transportu prywatnego :/.

Znasz jakieś fakty na potwierdzenie tej tezy, czy można ją spokojnie nazwać brednią?

ktosiek napisał: Autobus i podobna prędkość jak auto osobowe? nie rozśmieszaj mnie, wliczasz przestoje na przystankach ?

a śmiej się zdrowo, najlepiej do sera ;). A potem poobserwuj autobusy stojąc np. w korku. Najlepiej te na buspasach, Tylko szybko, bo zaraz po wyminięciu twojego auta zapewne zniknie Ci za horyzontem.:)

ktosiek napisał Zgoda, właściciele busów/taxi płacą, ale ja też płacę i nie mam dodatkowych ulg – widzisz różnicę?

Znów nie doczytałeś. Przeczytaj jeszcze raz poprzednią wypowiedź, tam jest wyłuszczone dlaczego również dla kierowców osobówek zachęcanie ludzi do transportu zbiorowego jest opłacalne.

Ktosiek napisał: płacę tyle samo a otrzymuję mniej

Cechą podatków jest nieodpłatność. Nigdzie na świecie nie otrzymuje się dokładnie tyle, ile się ich płaci.

Ktosiek napisał: Jedyny sposób na polepszenie jazdy autem to budowa dróg a nie stawianie na kołchoźnicze środki transportu.

Ty masz chyba jakiś silny kompleks z tym kołchozem. :)
Budowa dróg to jeden ze sposobów, ale nie jedyny. Zresztą to akurat w Polsce robimy, w ostatnich latach nabudowano najwięcej dróg od wielu dziesięcioleci. Oczywiście dróg nigdy dość…
Więc ten słuszny postulacik bynajmniej nie zbawi nas, kierowców.


notlauf Said:

Przecież ślepy by zauważył że ten LNA jest krzywy po bocznej linii, ergo prawdopodobnie pękł na skutek korozji. I żaden majsterkowicz tego nie uratuje.


Nat Said:

Jeszcze jedno:
Widzę ktośku, że darzysz estymą również rządy Komunistycznej Partii Chin, która Twoim zdaniem, w odróżnieniu do systemu w Europie, nie jest “socjalistyczno komunistyczna hybrydą” ?
Bez wątpienia ma rację sosek, pisząc o światach równoległych 😀
A ja ze swojej strony zagnam Cię do słownika, byś zapoznał się z definicjami słowa “komunistyczny” i socjalistyczny. Może w końcu zauważysz, że te pojęcia w Twoich wypowiedziach nijak się mają do rzeczywistości.
Miłej lektury i głębokich po niej przemyśleń.

http://tnij.org/socjali
http://tnij.org/komuniz


@Ktosiek – wyburzanie dzielnic pod drogi? Czyli pogwałcenie czyjegoś prawa własności (do mieszkania, za które zapłacił)? I gdzie potem takiego kogoś przenieść, skoro nie da się postawić nowych domów, gdyż wszystko zajmą drogi? Do tego pamiętaj, że miejsca jest skończona ilość. Pomieścić wszystkich chętnych na parkingach po prostu się nie da. Nie zagniemy przestrzeni generując dodatkowy wymiar. Do tego nawet najszersze drogi po prostu się zatkają, gdy wszyscy będą chcieli skorzystać z nich na raz. No i jeszcze argument ekonomiczny – wiele osób mieszka w takiej odległości od miejsca pracy, że nie opłaca się odpalać samochodu a nie zawsze chce się iść pieszo (powiedzmy 3-4 km – pamiętaj, że eksploatacja na takich dystansach bardzo negatywnie wpływa na silnik, który nie ma czasu, by się nagrzać, szczególnie zimą). W takich przypadkach zbiorkom (poza rowerem, ale komu chce się pociskać na bicyklu zimą?) jest idealnym rozwiązaniem. Nie zapominajmy też o osobach, które nie mają samochodu albo w ogóle prawa jazdy (z najróżniejszych powodów) – i co, mają siedzieć w domach? Daj spokój. Trochę rozsądku nikomu jeszcze nie zaszkodziło.


lider Said:

To tym bardziej jak nie ma dróg czy obwodnic to prędkość jest “obciachowa” ponieważ swoim postępowaniem stwarzasz zagrożenie innym . Podczas jazdy koncentracja oraz przestrzeganie ruchu drogowego oraz ustawionych znaków to chyba niewielki problem .Kampania jest jak najbardziej ok.


Ktosiek Said:

Na początku przepraszam za to, że nie odpowiedziałem szybciej, ale miałem dziś dość napięty dzień.

NAT ostatnio, bodajże w jakiejś mieścinie w Californi zakazali palenia we własnym domu – oczywiście parę lat temu też pewnie niektórzy pisali, że to niemożliwe – chodzi tylko o zdrowie tych co nie palą itp bzdety a na ludzi mojego pokroju patrzono jak na głupa – tutaj link http://dziennikzwiazkowy.com/ameryka/kalifornia-calkowity-zakaz-palenia-nawet-we-wlasnym-domu/ – a zaczęło się niewinnie przecież, od dbania o płuca tych co nie palą, skończy się na kolejnym głupim zakazie – szkoda, że papierosy, sam nie palę, ale nie wyobrażam sobie np. westernów czy filmów wojennych bez fajek – tak samo Cassablanci – ale spokojnie, za parę lat pewnie ministerwo prawdy “wytnie” ten demoralizujący element z wielu dzieł światowego kina. Tutaj jest podobnie – przecież już teraz niektóre centra miast są albo wyłączone dla ruchu albo obłożone plakietkami z jaką normą Euro można się w nich poruszać.

NAT przynajmniej zauważyłeś, że płacenie podatków to topienie pieniędzy – mamy sukces :). Co do Chin to mogą oni machać czerwonym sztandarem oraz czerwoną gwiazdą, ale myślenie jest u nich wolnorynkowe (przynajmniej obecnie) – a że pozwolę sobie zacytować Jezusa Chrystusa “po owocach ich poznacie”.

NAT dla mnie polecanie transportu kołchozowego jest złe z paru przyczyn: narażam tych ludzi na kradzież, ścisk, zimno i niski komfort jazdy a przy okazji zabieram sobie klientów, bo z naprawy aut żyję ;). Ja w przeciwieństwie do Ciebie wiem, że korki po prostu będą i to nawet, jeżeli zakazać by transportu prywatnego (no chyba, że będzie w PEWNYM kraju powyżej 38 równoleżnika, że do autobusów stoją kilkuset metrowe kolejki a autami wozi się banda partyjniaków – tam faktycznie zbiorkom odniósł sukces i nie ma nawet korków. 10 points for communism!.

@Leniwcu ale ja nie piszę gdziekolwiek o pogwałceniu ŚWIĘTEGO prawa własności – nie jestem za pozbawianiem własności nikogo. Jeżeli ktoś miał ziemie którą ktoś (czy to państwo czy ktoś prywatny) nabywa to musi dostać taką ilość pieniędzy jaką za tą ziemię sobie zażyczył – mówiąc po prostu musi ją sprzedać – i musi chcieć ją sprzedać. Zamiast komunikacji zbiorowej można użyć taxi ew. umówić się na car pooling – dużo lepsze wyjście niż jazda autobusem – a o miejsce na drogi się nie martw, socjalistyczna zabudowa była dość “luźna” więc miejsca jeszcze jest.


Kud Said:

@SMKA: masz rację z tymi eksperymentami – nie przeczę, ale kiedy spojrzeć wstecz, to jednak niektóre nacje mają dziwną tendencję do bezmyślnego podporządkowywania się. U nas jest zdecydowanie słabsze zjawisko.

@benny_pl: tak, mnie też dobija to projektowanie rzeczywistości pod kątem idiotów. Wszystko musi być bezpieczne, przewidziane, opisane, oznaczone – jakby miały się tym posługiwać trzylatki. Rozumiem, że dzieciaki mogą mieć kłopot z wyobrażeniem sobie skutków swojej beztroski, ale od dorosłych jednak oczekiwałbym wyobraźni. Kłopot w tym, że teraz od najmłodszych lat produkuje się masowo debili. Nie wymaga się już wiedzy. Wymaga się umiejętności rozwiązywania testów. To nie uczy myślenia.

@cubino: pisząc o opresyjnych przepisach w poprzednim poście miałem na myśli sytuację, w której każdy element życia jest w jakiś sposób prawnie uregulowany – niczego nie pozostawia się zdrowemu rozsądkowi i obowiązującym zwyczajom, a na wszystko tworzy się paragrafy. Nie pozostawia się ludziom możliwości bycia przyzwoitymi, tylko prawnie ich się do tego przymusza obwarowując szczelnym murem kodeksów. Dla mnie to jest sytuacja chora, ponieważ życie na wolności niezbyt różni się wówczas od życia w więzieniu. W szerszym kontekście opresyjne przepisy to dla mnie takie, którymi prawodawca chce ustanowić jakiś zwyczaj/normę społeczną. To przepisy, które zupełnie normalne dotychczas działanie (i za takie powszechnie uważane) czynią je z dnia na dzień nielegalnym. To każdy zapis, który łamie umowę społeczną pomiędzy ludźmi a rządzącymi (przykład łamania umowy: kolejne przedłużenie obowiązywania podwyższonych stawek VAT; OFE; abonament RTV). Jak już pisałem wcześniej: przepis znajduje uzasadnienie, akceptację i jest respektowany, jeśli jest prawnym zapisem powszechnie przyjętego modelu postępowania, bądź ogólniej: normy społecznej. Jeśli zaś przepisem próbuje się taką normę ustanowić, to jest to działanie opresyjne rządzących wobec społeczeństwa. Niestety eurokołchoz właśnie w ten sposób działa. Stany to taka ojczyzna wolności, że niech ją drzwi po dwakroć ścisną, ale mają tam pewne rozwiązania prawne, które pozwalają im na lokalne samostanowienie i możnaby je zastosować w Europie 1:1. Tam jest dość rozsądny podział prawa federalnego, obejmującego cały kraj oraz stosunki międzynarodowe od prawa lokalnego, które właśnie te lokalne różnice kulturowe może uwzględniać (i to nawet w prawie karnym). Tymczasem UE funduje coś dokładnie odwrotnego: kompletny pierdolnik na wysokim szczeblu i odgórne regulacje, które do lokalnych uwarunkowań pasują niczym wół do karety. Jeśli chodzi o przemysł i gospodarkę to mamy do czynienia z działaniem celowym, które ma zapewnić, że żaden z młodszych członków nie zagrozi Niemcom i Francji, więc to mnie nie dziwi. Wkurwia i napełnia bezsilnością, że nasza zgraja politycznych tępaków nie stara się temu zapobiec, ale nie dziwi. Natomiast chciałbym się dowiedzieć po jakiego Wacława wprowadza się idiotyczne regulacje, które zwykłym ludziom utrudniają życie, a jedyny ich wydźwięk jest taki, że urzędnik wie lepiej czego obywatel potrzebuje? Bo urzędnik w Brukseli wymyślił, iż traszkę w Polsce trzeba objąć ochroną na podstawie tego, że w jego rodzinnych zabetonowanych Niemczech ona prawie wyginęła? Oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia, że w Polsce populacja traszki ma się całkiem dobrze i nie ma najmniejszego powodu obejmować jej szczególną formą ochrony prawnej – tego już brukselski tuman nie wie, bo nie ma czasu wychylić pustego łba z biura pisząc kolejny rozbudowany akt prawny o dopuszczalnej krzywiźnie banana. Nadmiar regulacji prawnych zabija wszelką inicjatywę indywidualną czy prywatną, jakby jej nie nazwać, ponieważ jednostka nie jest w stanie zapoznać się ze wszystkimi nakazami i zakazami, które jej dotyczą. Pokrótce to tyle o przepisach i ich opresyjności z mojej strony.


charmonijny Said:

1. Prędkość mamy OGRANICZONĄ DO tej na znaku.
2. Transport zbiorowy zużywa czasem mniej środków finansowych niż prywatny, można też więcej zobaczyć.
3. Jakby przy nowych inwestycjach pomyśleli o parkingach podziemnych lub piętrowych, to miejsca by się zrobiło dużo.
4. Powinna być kampania dla rodziców kierowców “zabierz kluczyki dziecku” i nie oddawaj póki nie zmądrzeje.


Seba Said:

Niektóre wypowiedzi to obciach, bo jak krytykować kampanię zachęcającą do zwalniania, do wolniejszej jazdy. Tu chodzi o miasto głównie, w mieście jest ruch pieszych jak wiemy i on jest priorytetem. Pieszy ma być chroniony. Jak chcemy poszaleć to na obwodnice jedźmy. Świetny pomysł z tą kampanią i obciachem, jak żeżremy obiad w 30 sek. to jesteśmy dumni że inni jeszcze jedzą? Prędkość w mieście to obciach i się z tym zgadzam.


Ktosiek Said:

@Cubino, nie widziałem przedtem Twojego postu :) – być może kiedyś się spotkamy, ale na razie odpowiem Ci, że te zdjęcia co pokazałeś nie robią na mnie żadnego wrażenia. Te parkingi to jednopoziomowce, w sumie to place parkingowe – wystarczyłoby dać parę kilkupiętrowych parkingów i już teren wyglądałby inaczej, prawda?. I pewnie część z tych placów to obecnie takie parkingi, cóż, każdy kiedyś zaczynał. Ludzie po pewnym czasie sami dochodzą do takich wniosków, po co marnować przestrzeń skoro można zamiast 5 placów dać jeden centralny parking 5 albo więcej poziomowy ?. Naprawdę nie potrzeba tutaj urzędnika z batem. Co do zdjęc z Chin to osobiście podoba mi się maksymalizacja wykorzystania przestrzeni tam – wolę blok pod mostem niż grafitii i szemrane charaktery pod nimi jak ma to miejsce w PL czy ogólnie krajach zachodu.


Ktosiek Said:

Dałem inny alias maila, ale ten wyżej to ja ;). Jedyny prawdziwy =].

KUD widzę, że myślimy podobnie – dobry post. Całe szczęście nie takie mocarstwa (UE zresztą nigdy mocarstwem nie była i już nie będzie) upadały, wystarczy tylko poczekać.


cubino Said:

@kud
Poniekąd masz racje w kwestii prawa UE, ale była mowa o Szwajcarii – tam wlasnie jest takie lokalne samostanowienie na poziomie kantonu, a w dodatku większość tych cytowanych tutaj strasznych przepisów o prysznicach po 22 czy parkowaniu brudnych aut to regulacje danej wspólnoty mieszkaniowej po prostu. I u nas tez takie sa (no, moze mniej detaliczne, ale np na temat ciszy nocnej czy zabudowy balkonów), tylko ze panowie szlachta maja je w rzyci, podczas gdy w CH jak jest przepis, to sie go traktuje poważnie, i to mi sie akurat podoba.


Ktosiek Said:

Miała być odpowiedź, ale jej nie będzie, chyba przez mały flood jaki zrobiłem :) dałem odpowiedź z innego aliasu, potem odpowiedziałem z tego, z którego piszę zawsze i wtopa… od wczoraj brak komentarza;]. Nieważne – Wesołych Świąt wszystkim!.


benny_pl Said:

dawidzio: ja mialem zabawke “ruska” ciezarowke-wywrotke (nie wiem jaka niestety…) i cala byla metalowa, paka, kabina, rama itd i cala kanciasta i ostre krawedzie blach paki, nie wiem czy sie tym nigdy nie skaleczylem, moze i tak, ale co z tego, zyje i do dzis uwazam to za najfajniejsza zabawke, mialem ja kuuupe czasu i byla niezniszczalna, niestety nie wiem co sie z nia stalo….
Kud: swietny komentarz,
Ktosiek: pierwszy raz sie z Toba nie zgadzam – przegiales z tym wyburzaniem osiedli na drogi, tak bardzo ze nawet ja sie oburzylem…..pamietaj ze akurat wlasnosc prywatna to powinna byc SWIETOSC. zgoda, mozna wykupic od tych co sprzedac chca za okreslona, dogadana kwote, ale zawsze sie znajdzie ktos taki ktory sie nie zgodzi bo jest emocjonalnie przywiazany, bo ma to po rodzicach/dziadkach/pradziadkach albo np budowal to pol zycia najlepiej jak mogl i nie ma juz drogiej polowy zycia albo nawet checi na to zeby to robic drugi raz, i nie ma zamiaru placic za to komus, bo kazdy wie ze komus sie nie robi tak jak sobie i powinien miec swiete prawo wlasnosci tam mieszkac i juz. (ja na ten przyklad wole sam zrobic wiele rzeczy niz powierzac to komus… nie wyobrazam sobie oddac samochod do naprawy… no chyba ze bym przy tej naprawie byl caly czas)


LeeLook Said:

Tak czytam tę dyskusję i dochodzę do wniosku, że jednak jeżdżenie z kamerką nagrywającą naszą jazdę ma dużo sensu. Wtedy w przypadku wtargnięcia pieszego na jezdnię czy np. wymuszenia pierwszeństwa przez innego kierowcę nie będzie wątpliwości, czyja to wina.

Ktoś tu pisał o sytuacji, w której na drodze jednojezdniowej jeden pas jest zakorkowany, a drugim – o przeciwnym kierunku ruchu – auta jadą całkiem płynnie. Po drodze jest kilka przejść dla pieszych niesterowanych światłami. Spotykam się z taką sytuacją codziennie jadąc do pracy i wracając. Często jest tak, że na pasie, na którym stoją auta, jest przerwa tylko na szerokość przejścia dla pieszych i piesi nie zważając na to, czy coś jedzie drugim pasem, czy nie, wchodzą pewni siebie. To jest akurat wykroczenie ze strony pieszego, ponieważ jest to wyjście zza przeszkody i pieszemu robić tak nie wolno, nawet na pasach. Wtedy, nawet mając 50 km/h na liczniku, niewiele jesteśmy w stanie zrobić. Zwłaszcza jak jest ciemno i do tego pada deszcz – dostrzec pieszego zanim znajdzie się wprost przed naszą maską jest praktycznie niemożliwe. Ja profilaktycznie zwalniam w takim przypadku przed samym przejściem do 20-30, tak żeby nie mieć nikogo na sumieniu, nawet gdyby to miała nie być moja wina.

Często oglądam filmiki z wypadków w Rosji i wg mnie głównymi przyczynami wypadków są:
1) Rzeczywiście oklepana “nadmierna prędkość” (szczególnie na śniegu i oblodzonej nawierzchni), powodująca poślizg i zderzenie z innym prawidłowo jadącym samochodem. Pół biedy jak taki kierujący sam wypadnie z drogi do rowu – to tylko jego wina. Ale jeśli uszkodzi kogoś jeszcze, to rzeczywiście gdyby jechał wolniej, nie zaszkodziłby nikomu.
2) Przejazdy na czerwonym świetle.
3) Wymuszenie pierwszeństwa przy skręcaniu w lewo.
4) Zawracanie z prawego skrajnego pasa bez upewnienia się, czy nie zajedzie się nikomu drogi.


Nat Said:

@Leniwcu ale ja nie piszę gdziekolwiek o pogwałceniu ŚWIĘTEGO prawa własności – nie jestem za pozbawianiem własności nikogo. Jeżeli ktoś miał ziemie którą ktoś (czy to państwo czy ktoś prywatny) nabywa to musi dostać taką ilość pieniędzy jaką za tą ziemię sobie zażyczył – mówiąc po prostu musi ją sprzedać – i musi chcieć ją sprzedać. Zamiast komunikacji zbiorowej można użyć taxi ew. umówić się na car pooling – dużo lepsze wyjście niż jazda autobusem – a o miejsce na drogi się nie martw, socjalistyczna zabudowa była dość „luźna” więc miejsca jeszcze jest.

@ktosiek
1. To, że w mieścinie na drugim końcu świata wprowadzono jakiś głupi przepis nie oznacza, że można spokojnie pisać byle co. Zachowajmy powagę :)
2. Wymyśliłeś sobie, zamiast wyczytać, że “płacenie podatków to topienie pieniędzy”. Osobiście uważam takie stwierdzenie za absurd na poziomie co najwyżej zakochanych w Mikkem gimbusów.
3. O Chinach wiesz mało. Wolnego rynku i w ogóle wolności jest tam jak na lekarstwo, a w interiorze to już w ogóle. Najbardziej wolny rynek to jest w dziedzinie dawania łapówek, niestety.
4. Rozczuliła mnie Twoja troska o pasażerów komunikacji zbiorowej. Bardzo socjalistyczne podejście. Wolałbym, byś podszedł do sprawy wolnorynkowo i wolnościowo i USZANOWAŁ ICH WYBÓR. Gdyż dokonują wyboru racjonalnego, optymalnego dla siebie. I wiedzą lepiej od Ciebie co dla nich dobre.
5. Piszesz serio, że car pooling jest lepszy od komunikacji zbiorowej? Że to jest alternatywa, a nie niszowe uzupełnienie? Haloooo, tu Ziemia, jest tam kto?


Ktosiek Said:

Wszystko co pisszę, piszę na serio ;].
Widać, że o Chinach czerpiemy info z różnych źródeł – tam jest wolny rynek, można mówić o Chinach różne rzeczy, ale nie to, że to kraj nie wolnorynkowy. Centralne planowanie to mamy w UE, tam nawet nie ma obowiązku ubezpieczeń, więc o czym mowa.
To, że państwo topi naszą mamonę, przeznaczając ją na zabawy, premie i upadające biznesy to chyba nie ma wątpliwości? moim zdaniem każdy człowiek sam najlepiej zadba o swoje pieniądze.
Co do pasażerów – oni często albo są zmuszeni przez wysokie podatki przesiąść się do autobusów, albo mamieni wizją ekoterrorystów o nowym, szczęśliwym jutrze jeżeli tylko wyrzekną się części uciech, co oczywiście jest nieprawdą. Do tego dochodzi walka z transportem prywatnym, wyłączanie stref dla określonych aut itp. Oczywiście szanuję wybór każdego, ale to nie jest takie proste – komunikacja publiczna opłacana jest z moich podatków albo wspierana – to już komplikuje sprawę.


Nat Said:

Tak się składa, że w przeciwieństwie do Ciebie, ja wiedzy o chinach nie “czerpię z różnych źródeł”, tylko znam sytuację z autopsji. I sugeruję – zmień swoje “źródła” na wiarygodne.
Brak obowiązku ubezpieczeń to nie jest synonim wolnego rynku.
Jakkolwiek rozpaczliwie usiłowałbyś uargumentować irracjonalną tezę o tym, że komunikacja zbiorowa jest złem, sam dałeś nam poznać prawdziwą przyczynę Twojej dziwacznej do niej niechęci – jesteś mechanikiem i to na kierowcy osobówek dają Ci zarobić na chleb. Proste, logiczne, tylko po co dorabiasz do tego ideologię?


Majker Said:

Notlauf, to Volvo na zdjęciu to to Twoje? Masz zamiar je przerejestrowywać?


Ktosiek Said:

Nat, to że naprawiam auta to po części przypadek, mam inny zawód (poniekąd związany, ale nic z mechaniką – elektryka/elektronika). Ale na razie to daje mi dobre dochody, więc będę brnął w to dalej, bo ponoć dobrze mi idzie ;). Co do Chin to co to znaczy autopsja? zakładałeś tam firmę i tamtejsi urzędnicy Ci przeszkadzali? proponuję wpisać w google “dlaczego chiny są kapitalistyczne” czy coś w tym stylu i już – a dla tych co nie lubia czytać wystarczy zobaczyć ilość prywatnych producentów aut w państwie środka -daje do myślenia.
Oczywiście brak ubezpieczeń to nie wyznacznik wollnego rynku, ale na pewno wyznacznik socjalmu, a tego w UE jak widać nie brakuje. W Chinach rząd traktuje ludzi poważnie – nie chcesz ubezpieczenia, nie mamy prawa Cię zmusić. Jest oczywiście jakaś tam cenzura w i-necie, ale ogólna wolność i poszanowanie wlasności każą mi postawić Chiny wyżej niż eurokołchoz.


notlauf Said:

Tak, to moje. Czy mam zamiar przejere… co?


benny_pl Said:

tez jestem elekronikiem 😀 nie naprawiam samochodow zawodowo (tylko swoje wlasne) i za “chiny” nikt nie zmusi mnie do jezdzenia jakimis beznadziejnymi autobusami, za mlodu sie tym ojezdzilem bo musialem, juz nie musze i nie chce, stac mnie na samochod za 1000zl i jezdzenie nim az odpadna kola, a ze dbam o to co mam to predko nie odpadna. i nie znam NIKOGO kto by mial samochod i umial nim jezdzic i jezdzil autobusami, jesli jezdza to ci co nie maja samochodu, bo sa “ukrytymi burżujami” czyli “jak mozna jezdzic samochodem za 1000zl?!, wole wcale nie miec”, albo nie maja bo nie potrafia jezdzic, bez wzgledu na to czy prawko maja czy nie, po prostu ich to przeraza – czyli po prostu bez tych predyspozycji.
tak czy inaczej niech sobie istnieje ten zbiorkom, czemu by nie, wkoncu “wolnosc” jest, ale na wolnorynkowych zasadach, dla czego ja mam doplacac do czegos z czego nie korzystam??? i dla czego jeszcze to cos ma miec ulatwienia na drodze?? na szczescie buspasow w Lublinie tez niema, inaczej pewnie juz bym kupil zolte przegnile IVECO 35 w wersji Kapena za 1500zl, tylko poto zeby po tych pasach jezdzic dymiac ochoczo na niebiesko :)


Nat Said:

Nonsens. Twoja (kulawa) definicja jasno wskazuje, że niemal każdy biedny kraj – Afryka, ta biedniejsza Azja – jest “kapitalistyczny”. Za to kraje bogate – z racji przymusu ubezpieczeń – są zgodnie z Twoim tokiem rozumowania – kapitalistyczne. Dalej polegaj więc na pochlebcach, skoro tak im się podobają twoje androny :)


Nat Said:

Oczywiście miało być: “zgodnie z Twoim tokiem rozumowania – socjalistyczne”.


Ktosiek Said:

Piszę jeszcze raz – państwo jest tak bogate jak bogaci są jego obywatele a nie jak budżet (rząd). Dlatego w USA pomimo, że zarobki masz mniejsze niż np. we Francji możesz kupić litrów benzyny (chyba o ok. 100-150 litrów więcej – było kiedyś takie porównanie w TVP). Dlatego USA>Eurokołchoz.


podatnik Said:

Drogie dzieci, temu “eurokołchozowi” zazdrości pół świata i usiłuje się do niego dostać. Amerykanie rozmwaiają o powszechnych ubezpieczeniach i …zazdroszczą ich Europie. Polska za to jest bardzo prawicowa. Zawsze ma wystarczającą ilość pieniędzy na usługi władzy i kleru i nigdy nie ma dość na pomoc dla biednych – czysty, prawicowy do bólu kapitalizm. Jeśli jest on tak dobry, to dlaczego Polacy masowo uciekają za granicę?

A aby było nieco ad rem: kampania jest głupia, durna i bezsensowna i dlatego głęboko czysto polska – niczego nie zmieni a to dlatego, że ani twórcy kampanii, ani ustawodawca nie wiedzą o co z tą cywilizacją chodzi. Polska jest mentalnie w XIX wieku, w którym wydawało się, że wystarczy dać za wszystko karę śmierci a natychmiast zyskamy powoli się poruszające społeczeństwo aniołków. Zbyt wiele tu religii a prawie nic rozumu.


Ktosiek Said:

Podatnik powiedz, że żartujesz, bo nie pójdę dziś spać o_O. To, że zlewicowane stany wschodnie (a w sumie północno-wschodnie i to też nie wszystkie) na czele z miastem Waszyngton i urzędującym tam prezydentem mają ochotę na zniszczenie amerykańskiego systemu zdrowotnego to jeszcze nie dowód, że chce tego cały kraj, czego dowodem są protesty przeciw Obamacare. Mylisz po prostu pojęcia kolego – rozbudowana biurokracja to cecha ustrojów lewicowych, co do kościoła to nie wiem o czym mówisz – fundusz kościelny faktycznie powinien przestać istnieć parenaście lat temu, ale jak mówiłem, rozbudowana biurokracja to cecha ustrojów lewicowych. Co do zazdroszczenia, to jeszcze jedno ALE – to Europejczycy sądzą, że ktoś im czegoś zazdrości – tak nie jest – może gdy mieszkasz w Afryce wydaje się to kuszące, ale wierz mi – są znacznie lepsze miejsca do życia niż jewrokałchoz.


markus gażnikus Said:

Prędkośc w mieście powinna się sama regulowac ( i praktyce tak jest) zależnie od warunków. Gdyby dopuszczono 100km/godz była by taka sama jak teraz. Oczywiście bez debili wyprzedzających trawnikami i po chodnikach. Ograniczenie nic nie da praktycznie, chyba tylko o 3 w nocy na Wybrzeżu gdańskim w Warszawie ale wtedy można tylko zabic samego siebie.
Lubie pogazowac i mam czym, ale tylko gdy warunki na to pozwalają.


BasslineR Said:

Ja przy 50km/h zasypiam.


autosalon Said:

notlauf ty masz jakieś pościgowe auta, ja popylam całymi 34 koniami.
O.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1