zlomnik.pl

Home |

Człowiek i samochód: oglądamy Forda GP z 1941 r.

Published by on January 09, 2014

Zanim przejdziemy do dzisiejszego wpisu, przedstawiam Wam mój ulubiony komentarz wyciągnięty niedawno z kosza, zamieszczony w odniesieniu do jakiegoś mojego testu sprzed roku albo i więcej, uważajcie:

z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że autor testu jest z góry uprzedzony do „włoszczyzny” i wszystkiego co nie niemieckie, i tak też przebiega treść artykułu.

BA-DUM TSSSS!

A teraz już dzisiejszy wpis.

Dość mocno trzepnęło mną w banię, gdy zdałem sobie sprawę, że coś, co wyprodukowano w 1941 r., ma już 73 lata. Siedemdziesiąt trzy lata. Do tej pory uważałem że rzeczy z lat 40. to mają tak po 50-60 lat. Znaczy np. ludzie też. Nagle się okazuje, że jak ktoś urodził się w trakcie II wojny światowej (nie mogąc oczywiście skutkiem tego jej pamiętać) to dziś jest już starszym człowiekiem, względnie grzybem i niedługo nie będzie już nikogo, kto będzie realnie pamiętał napaść Niemiec na Polskę w 1939 r. A teraz powiedzcie sobie w głowie “Niemiec” i następnie wymieńcie pierwsze skojarzenie, jakie Wam się nasunie. U mnie to wyłącznie “wojna”. Na drugim miejscu “import samochodów”.

Mam taki problem z samochodami wojskowymi, że uważam, że wojna ze swojej natury jest bez sensu, a zatem produkcja samochodów na potrzeby wojenne także jest bez sensu. Z drugiej strony podobają mi się w nich proste rozwiązania i to, że na pierwszym miejscu stawia się możliwość łatwej naprawy w warunkach polowych. Z trzeciej strony wolałbym nigdy nie musieć z przymusu jeździć samochodem wojskowym, ponieważ na froncie pewnie bym od razu zginął i kto by wtedy robił złomnik. Bez sensu. Zwłaszcza że wojny zazwyczaj toczą się o tak zabawne rzeczy jak religia, np. jeden gość uważa, że jest Bóg i Mahomet jest jego prorokiem, a inny uważa że też jest Bóg, tylko że prorokiem jest Jezus Chrystus. To idealny powód, żeby do siebie strzelać. Wyobrażacie sobie np. wojnę między fanami common rail i pompowtryskiwaczy?

Wracając jednak do samochodu. Ford GP był produkcyjną wersją prototypu Pygmy, skonstruowanego dla potrzeb konkursu rozpisanego przez rząd amerykański w momencie przystąpienia do wojny. Z początku rząd był tak sciśnieniowany (co to za słowo jest w ogóle) na jakiekolwiek lekkie samochody wojskowe do obsługi działań frontowych, że z trzech prototypów (Ford, Willys i Bantam) wybrał wszystkie trzy i kazał produkować. Jakieś parę miesięcy później, gdy natłuczono już trochę Fordów, Willysów i niewiele Bantamów, rząd uznał że od tej pory liczy się tylko Willys, bo jest najmocniejszy, najszybszy i najbardziej rozwojowy, tym samym zakańczając karierę Forda GP – Ford przerzucił się na produkcję licencyjnego Willysa pod nazwą Ford GPW. A Bantam przerzucił się na tamten świat.

Fordy GP z próbnej serii trochę powalczyły w Europie i tu już zostały. W okresie działania umowy Lend-Lease armia amerykańska pozbywała się dość hurtowo nietypowego sprzętu, zostawiając sobie tylko sprawdzone Willysy MB. Tym sposobem np. dużą liczbę wczesnych Willysów MA pozostawiono w Czechosłowacji. W Polsce dla odmiany rzucono trochę Fordów GP (nie jest to bynajmniej skrót od “General Purpose” jak zwykło się sądzić, rozwija się to tak: G – Government, P – rozstaw osi 80 cali). Skutkiem tego szybko okazało się, że z jakichś 3500 wyprodukowanych Fordów GP, większość znajduje się w Polsce, co denerwuje amerykańskich kolekcjonerów militariów z II wojny światowej. Właściciel prezentowanego na zdjęciach Forda GP z pamięci wymienił 6 innych egzemplarzy na chodzie w naszym kraju, a jednego ponoć restauruje znany z łamów najnowszego Classicauto właściciel klasycznego Willysa. Przy czym oczywiście jakieś części do Forda GP nie występują w naturze. Ostatnio ponoć wypłynął jakiś egzemplarz z Warszawy składowany w garażu przez 30 lat.

Szczerze mówiąc nie dziwię się, że Ford przerżnął rządowy kontrakt. Po prostu nie miał silnika do swojej terenówki. Wsadzono jej dolniaka, dwulitrówkę z jakiegoś ciągnika rolniczego, w której tajemniczym sposobem podniesiono moc, co zresztą nic nie pomogło. Był to w ogóle przecięty na pół V8 z Mercurego. Ogólnie dramat, horror i reniferze bobki. Nic dziwnego, że w przedstawionym pojeździe oryginalny silnik nie dotrwał do obecnych czasów. Na początku zastąpiono go dolniakiem z Warszawy M20, ale była to operacja z rodzaju “zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Ostatecznie zakończyło się na… 1.4 Cleon z Renault w wersji z Volvo 340. Aha! Volvo 340 jest odpowiedzią na wszystkie pytania!

Właściciel ma to auto od bardzo wielu lat, a sama renowacja zajęła mu chyba lat pięć. Samochód służy do jazdy na co dzień, ale oczywiście wyłącznie od wiosny do jesieni, bo zimą jest w nim trochę zimno. Do niedawna był także użytkowany w rajdach terenowych, stąd m.in. sportowe fotele. Ma kilka nieoryginalnych drobiazgów – oprócz silnika jest to np. zbiornik paliwa. Normalnie był pod siedzeniem kierowcy, a teraz jest na pace. Powiedzmy sobie prawdę: to nie ma większego znaczenia, bo trudno spodziewać się w pojeździe użytkowym, że w trakcie jego eksploatacji, zwłaszcza w trudnych warunkach, ktoś będzie jeździł do ASO i zamawiał oryginalne części. Dlatego nie jestem takim strasznym, hardkorowym fanem oryginalności. Fajnie jest zachować w jeżdżącym stanie 73-letni pojazd, ale na miłość boską (wstawić dowolnego boga), nie oczekujmy że będzie miał oryginalne opony, oryginalny olej i oryginalne żarówki.

Nie wiem czy wiecie, ale tak średnio parę lat po wojnie jazda czymś takim na co dzień nie była niczym dziwnym. Po prostu nie było innych samochodów. Były oczywiście lata głębokiego stalinizmu, kiedy jazda prywatnym autem w ogóle była zakazana, ale mam na myśli raczej lata 40., kiedy na takich Fordach m.in. uczono jeździć samochodem. Ponoć amerykańscy kolekcjonerzy wojennego żelaza dostają amoku jak widzą w Polsce te wszystkie GP (nie GPW) i są gotowi płacić 10 tys. dolarów nawet za niejeżdżącego trupa w formie składowiska części. A tu proszę, na tyłach niepozornego domu w Warszawie, w drewnianym garażu, stoi sobie elegancki GP, jeden z 3500 powstałych sztuk. Właściciel nie należy do ludzi lubiących chwalić się swoim stanem posiadania, więc tym bardziej dziękuję za możliwość zrobienia zdjęć, a Kubie za umówienie spotkania. A także zapraszam do galerii tego, co jeszcze stoi na tymże podwórku – w tym Malucha, GAZ-a 69, skutera Yamaha, motocykla Junak i przyczepki Niewiadów – jednej z najwcześniejszych, jakie wyprodukowano w Niewiadowie. Przyczepka jest zresztą na handel, gdyby ktoś był zainteresowany.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze posesję, gdzie kiedyś ponoć stała Lancia Stratos. Co za straszliwe składowisko najpotworniejszego złomu. Nie sądzę, żeby był tam jakiś Stratos. Chociaż różnie mówią…




Comments
Yossarian Said:

O, to już wtedy była ta dziwna moda na wskaźniki po środku, zamiast przed kierowcą 😉 Ale i tak wnętrze piękne – to co potrzeba i nic więcej.
A patrząc na ilość złomu na podwórku z ostatnich zdjęć, to nie byłbym taki pewien, czy gdzieś pod spodem nie stoi ten Stratos obok Syreny Sport i jeszcze jakiegoś do tej pory nieodkrytego prototypu FSO :)


al Said:

Haha, cos mi sie zdaje, ze to znany i lubiany pojazd i jego posiadacz :) Wiele rajdow i wyjazdow za czasow pre-ekoterrorystycznych, Wertep Klub, Rykowisko, ach te wspomnienia :) Pozdro dla ownera !


Marek Said:

Skuter Yamaha <3


radosuaf Said:

Stratos?! I nikt nie szukał Stratosa???!!! Złomnik jest uprzedzony do włoszczyzny, stwierdzam ;).


stratos pewno Jaroszewicza, ukradli mu go podobno w stanie wojennym


mic Said:

Yamaha na zielonych? Łał!


Ostry Said:

Co do “rzucenia” Fordów GP do Polski w ramach Lend-Lease, to chyba nieporozumienie.

USA nic nam bezpośrednio nie wysyłało, jeżeli faktycznie pozbywali się niestandardowych Fordów GP, to mogli te 3000+ sztuk wysłać co najwyżej Sowietom. W ramach wyposażania armii Berlinga Fordy trafiły do WP, ale ile mogło ich być? Kilkadziesiąt? Kilkaset?

Bardziej prawdopodobny wydaje mi się taki scenariusz, że tych Fordów było faktycznie nie więcej niż sto, ale trafiły nad Wisłę na tyle późno, że nikt ich nie zajeździł na wojnie, nie wpadł na miny ani pod lufę Tygrysa itp. Po wojnie Fordy porozdzielano po różnych instytucjach, a nowi właściciele zwyczajnie o nie dbali, bo o dobre żelazo było trudno. To i ocalało ich stosunkowo dużo, więcej niż gdziekolwiek na świecie.


notlauf Said:

Możliwe, relacjonuję przekaz ustny od właściciela


Piotr W. Said:

Co do decyzji rządu USA, to wybór wszystkich trzech modeli wydaje mi się cudownie racjonalny. Jest on genialnie prosty: zacznijcie produkować, a zobaczymy, co okaże się najlepsze. Auta przeszły naturalną selekcję. Gdyby wybrali jeden model na początku, to nie wiadomo by było, czy dobrze wybrali.


Ociec_Ryzyk Said:

Dzieńbobry. Taki stan zachowania to jest to. Bez błyszczących siekierek, łopatek i obwiązanego nigdy nieużywaną liną zderzaka. Kurde, właśnie zdałem sobie sprawę, że Notlauf rozwalił moją skalę starości, mam p r a w i e c z t e r d z i e ś c i lat. Szlag!


Na pojazdach wojskowych się nie znam więc się nie wypowiem (raz tylko jechałem na pace GAZ-a 69, było wesoło), za to widzę, że mamy podobne poglądy w kwestii wojny. Generalnie zauważyłem, że wojną pałują się głównie ci, którzy nigdy na żadnej nie byli. Mój dziadek natomiast (rocznik 1924, w lutym skończy 90 lat, fantastyczny, przeuroczy człowiek) zawsze mi powtarza, że to, czego życzy mi najbardziej, to żebym nigdy nie zobaczył wojny na własne oczy. I jakoś mu wierzę, bo on widział, a wręcz brał udział.


Krzysiek Said:

Nie wiem czemu, ale przedwojenne auta wogole mnie nie bawia. Fajna historia z tym modelem Forda.


atr Said:

Te malunki przy zegarach zrobione farbą lub przedwojennym markerem :)
Fordzik rodzynowaty i to bardzo, pomimo lamp z Ursusa c330.
Za to garaż ze skuterem jest w typowo grzybowym pojęciu porządku.


Demir Said:

Nie przesadzajcie z tą wojną. To, że ktoś fascynuje się czołgami nie oznacza, że chce wsiąść w Tygrysa czy innego Abramsa i robić Dooma czy Mortal Kombat.


Szczepan Kolaczek Said:

Sprzęt do Polski trafiał bezpośrednio, nie od Sowietów, ale nie chodziło o umowę lend-lease (ta rzeczywiście była tylko dla ZSRR i tylko w czasie wojny), ale o późniejszą akcję UNRRA – United Nations Relief and Rehabilitation Administration. To taka pomoc ONZ-owska dla zniszczonych krajów, coby mogły się pozbierać po wojnie.

Nawet W. Rychter jeździł po wojnie prywatnie Willysem z UNRRA, i chyba był zaangażowany w sprowadzanie tego sprzętu z Anglii. A że sprzęt był amerykański, to chyba nie dziwi, bo to był wtedy jedyny cywilizowany kraj zdolny wyprodukować cokolwiek poza swoje własne potrzeby podstawowe (w Anglii np. reglamentowano żywność do 1955r. – w sumie prawie 15 lat, licząc razem z wojną …)

W Polsce na UNRRA mówiło się “ciocia Unra”, po przysyłała prezenty z Ameryki. Niestety, władza ludowa dość szybko uznała akcję za ingerencję w suwerenność PRL i zdecdowała się na pomoc z ZSRR, która nie wiązała się z żadnymi ograniczeniami suwerenności.


miwo Said:

od razu przypomniały mi się zielone rejestracje na różnych”Javkach” i “Rometach”

mój nieżyjący już sąsiad robił prawo jazdy w latach 50. właśnie na Willysie, więc coś w tym jest

widzę, że Ostry już to dostrzegł:
tzw. Lend-Lease Act dotyczył tylko czasów wojny, nie mogło więc nic trafić do nikogo już po jej skończeniu. a jeśli trafiło do I i II Armii WP (Berling, Spychalski), to przekazane przez Sowietów, którzy to otrzymywali zachodni sprzęt. Owszem sprzęt amerykański i brytyjski otrzymywały też Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie, ale ten, z oczywistych względów, nie trafił do PRL; zresztą regulowała to odrębna umowa wojskowa, a nie lend-lease. Tak, jak w przypadku niemieckich reparacji wojennych, tzw. Planu Marshalla, jak i lend-lease to nie PRL był beneficjentem, lecz ZSRR, który co najwyżej w ramach braterstwa, etc…

co do Willysów w Czechach, to historia jest tam nieco inna. raz, że podobnie jak w Polsce mógł tam zostać sprzęt po Armii Czerwonej, która “wyzwalała”, a dwa, że do Czech w 1945 roku od południowego zachodu zapędziła się amerykańska armia idąca z Włoch, która po kapitulacji Niemiec i podpisaniu porozumień między sojusznikami, musiała się stamtąd wycofać przed Sowietami. No i sprzęt po Jankesach też pewnie jakowyś pozostał…

bardzo słuszna uwaga Piotra W.
chciałoby się dodać, że “mieli rozmach sk……y” 😉


van Said:

a o sierce stojącej koło przyczepki nawet słowa a to przecież taki janktajmer 😛


miwo Said:

@Szczepan K.:
ano właśnie, jeszcze była UNRRA (ale tu sprzętu wojskowego starano się za dużo nie dostarczać, w założeniu miało to wszystko wspomagać cywilnych mieszkańców, ale fakt, że brali to Sowieci, potem rozdzielało to wojsko) i to słynne zdjęcie, jak odciętym przez Sowietów Berlińczykom Zachodnim amerykańskie samoloty zrzucają paczki.
Babcia do tej pory wspomina bardzo dobre i silne belgijskie konie, jakie dostali z przydziału z “Unry” :)


Cooger Said:

Ja mimo wszystko wolałbym go w stanie “jak z fabryki”.


GM Said:

Podobno ta lanczja tam nadal stoi…


tutiturumtu Said:

OCHO, nowy szablon na WP?

Ładne śmieci… tez bym takie chciał mieć!


yedi Said:

hehe, ten kometn z początku artykułu pojawiał sie nie jednokrotnie na forum ałdi80


pr Said:

Nie wiem czemu, ale po oglądaniu tego GP (Gran Purismo?) i potem śmietniska ze Stratosem mam teraz wyraźną wizję latającej świni – takiej u pink flojdów czy teraz u Watersa na koncercie.


oldskul Said:

Powiadajo, że wojna jest motorem (nomen omen) postępu, nie da się temu zaprzeczyć. Czy to dobrze czy źle, to insza kwestia.
Kolor tego malacza jest nawet ciekawy, całkiem youngtimerowy.
.
Uprzedzenie do włoszczyzny jest jak najbardziej zrozumiałe – po prostu błędnie przypisuje się ją do kategorii “motoryzacja” zamiast “nieruchomości”, i stąd wynika wiele nieporozumień :)


MSK Said:

Tam w bałaganie jakieś slicki stoją chyba, to może od nich wyszła teoria o Stratosie. Czuję silną potrzebę stania się Moto-Indiana Dżonsem i ogarnięcia wszystkich możliwych garaży i podwórek.


vlad Said:

Grubo dzisiaj! Jako dzieciak siedzialem w czyms takim (Willis?) co juz nie chodzilo, ale dalej robilo w razenie w epoce Syrenek i stonek. Pamietam jak bylem w szoku gdy sie okazalo, ze toto ma 3 biegi do przodu i dwa do tylu (nie pamietam cz byl tam jakis reduktor). Ciekaw jestem co wlasciciel GP zrobil: przelozyl silnik ze skrzynia razem?


lordessex Said:

Z UNRRA trafiały się też takie ciekawe sprzęty jak Chevrolet Fleetline/Fleetmaster :-D, do których często przekładano później z oczywistych względów silniki od Warszawy, albo takie duperele jak światła np.


Misiek Said:

W przylepionej do Warszawy wiosce (dzielnicy?) Wesoła jest sobie SKP, której właściciel posiada drugowojennego Dodge’a. Auto jest na chodzie, w świetnym stanie i robi ogromne wrażenie samymi rozmiarami!


Buckel Said:

@Oldskul: malacz w roczniku 1984 bardzo często występował w tym kolorze. W następnym roczniku też się go widywało, ale miał już cechy FL.


f10 Said:

Spoko, wszystkie zmiany w GP można uznać za “przeróbki frontowe” :) które są najsmakowitszymi kąskami dla miłośników militariów. Zdjęcie seryjnego sprzętu z IIWŚ jest nudne, dopiero jak jest na nim niestandardowe wyposażenie to jest warte uwagi.


volumetrico Said:

Zauwazylem, ze na tablicach WIW sa zawsze fajne wozy :) ten ford, moj stary fiat dino, widzialem tez w Wawce taunusa dziobaka na WIW. Co do graciarni na ul. Zana to stratos owszem byl, ale juz nie ma, moze jakas srubka zostala? buda stala osobno silnik pod plandeka osobno, wydaje mi sie, ze temat lancii stratos pojechal w calosci do Belgii. A tu zdjecie syfiarni na Zana jak jeszcze stal tam rodzyn bialo czerwony :) Chyba w 2002 tam bylem? to jeszcze stala. http://imageshack.com/a/img202/8979/k1ka.jpg


benny_pl Said:

no no, dzisiejszy artykul miodzio :) samochod swietny, oby sluzyl jak najdluzej, bez roznicy ile jeszcze tam silnikow bedzie ..
silnik zapewne zalozony z orginalna obudowa sprzegla z orginalnej skrzyni, z dorobiona “flansza” czyli blacha laczaca orginalna fordowska skrzynie z “nowa” obudowa sprzegla z volva. potem tylko ozenic tarcze sprzeglowe z jednego i drugiego silnika :) reszta to banal (wydech, weze kable itp) jak by wsadzil silnik i skrzynie z volva to juz nie bylo by 4×4, no chyba ze skrzynka rozdzielcza jest oddzielnie od skrzytni biegow to wtedy da rade

znajomy (starszy pan) opowiadal jak kiedys za dzieciaka pamieta jak wojskowi PALILI orginalne amerykanskie Harleye z wojny zeby ich nie oddawac amerykanom. co sprytniejsze starsze chlopaki przekupywali tych co to palili spora iloscia wodki/bimbru czy innego alkoholu zeby wyrwac choc jedna sztuke, ale za wiele nie udalo sie, gdyz sporo osob nad tym czuwalo…
straszne rzeczy ale cos takiego trwana o zgrozo nadal, tylko ze teraz to sie nazywa “stacja demontazu” oraz “recykling” i nie pala tylko miela… ale odkupic i tak nie idzie….


radosuaf Said:

@volumetrico:
Miałeś Fiata Dino?! Możesz napisać coś więcej? Jakaś mini-recenzja czy coś…


Cham w Audi Said:

Widzę że pojawił się licznik komentarzy. Da się go dać tak ja poprzednio na górze zamiast pod tekstem?


volumetrico Said:

Tak dino 2.0 numer nadwozia 2423, na tablicach WIW :) Kupiony pewnie z 500 metrow od miejsca , gdzie parkowala stratoska :) Dino pojezdzilo pare lat, potem sie zepsulo i poszlo w swiat, na otarcie łez jest 130 coupe:)

http://www.flickr.com/photos/volumex/6185564470/in/set-72157627757333096


marekrzy Said:

Dziwne jest że akurat ten komentarz stał się Twoim ulubionym, skoro wszyscy wiemy, iż Z. Łomnik jest uprzedzony do wszystkiego co nie japońskie i dlaczego toyota.


bobbik Said:

Bak od Uaza z przespawanym wlewem pod innym kątem


Demon75 Said:

Taki fajny sprzęt…a Wy tu o malaczu pitolicie!


solarzmr Said:

Stratos stał, ale prawdopodobnie już wyjechał do tajemniczego kolekcjonera za granicą, przynajmniej tak wróbelki ćwierkają. I faktycznie był to samochód który skradziono Andrzejowi Jaroszewiczowi. Tu jest zdjęcie stratosa jak stał na ulicy Z.


Hooligan Said:

A ja niestety jezdzilem wszelkimi pojazdami wojskowymi i to duzo (jako mlody podchorazy rezerwy). Coc w 2001 roku jezdzilem tez wojskowymi osobowkami z racji odbywania sluzby w doborowym 10 Warszawskim Pulku Samochodowym. Czego tam nie bylo! Wszystkie modele Polonezow, Nexie, Espero, Pugi 405, Astry pierwszej serii, Vectry drugiej, Fiaty Palio, Lancie Kappa (tylko cztery), jakies SSangYongi. Wszystko z tablicami zaczynajacymi sie na litere U. Bylo nawet BMW 520 E28, ktorym sweo czasu wozono Jaruzelskiego jako dowodce armii (rejestracja UCM 6700)


brazer Said:

WRONG. mazda miata jest odpowiedzią na wszytskie pytania.


marekrzy Said:

@Brazer:
Mazda (wy)miata


Kris Said:

Brazer i marekszy -potwierdzam


cubino Said:

Mazda miata, super auto. Można przywieźć meble z IKEI, zawieźć szpeje na łódkę, pojechać z rodziną na wczasy. Do wszystkiego się nada.


Tomasz Said:

A tam Miata. Do dzisiaj myslałem, iż statystyczny miłośnik starszej motoryzacji ma trzydziestoletnie padło na gaz i płacze za każdym razem gdy na tablicy pojawi się inne padło za 2000 zł, bo chwilowo brak środków gdyż popsuła się zmywarka bądź trzeba zaszczepić psa (zawsze występuje straszliwe słowo ŻONA). A tu od niechcenia facet wrzuca zdjęcia swojego Dino, swojej 130, swojej Regaty na żółtych (no to już freak, szczególnie zdjęcia pod Prestiżowym Pensjonatem), ma jeszcze Pandę 4×4 w super stanie itp. Bardzo serdecznie pozdrawiam.


czeslaw Said:

pamiętam tego forda jak jeszcze miał silnik z…daci

nawet zdjęcia mam z któregoś wertepu z akcji utopienia go w przeszkodzie wodnej.


Marecki Said:

Miata do wszystkiego się nada, można do niej np. nalać wody i się wykąpać.


Carter Said:

Mam to samo na hasło “Niemiec” :)


brazer Said:

@Cubino
meble z ikea wchodzą na sztorc przy otwartym dachu to raz. z rodziną jedziesz na wakacje w dwie miaty i jest super. to dwa. nie wiem co to są szpeje, ale bagażnik na bagażnik zakładasz i wieziesz bambetli ile chcesz. to trzy. poproszę o następne pytania.


brazer Said:

@notalauf
licznik komci widoczny dopiero po otwarciu wpisu jesbessęsu.


seburaj Said:

niezależnie od grabberów AT ( do których nic nie mam, bo to bardzo fajna opona na naszym rynu zdominowanym przez BfG) – to felga na tym egz. bezsensownie szeroka, opona układa się na niej jak kupa rozjechana na wiejskiej drodze – zamiast jak normalna opona do normalnego terenu :-/


sassin Said:

@volumetrico – gratulacje, kolekcja jak się patrzy! szczerze powiedziawszy zaiponowałeś mi.


lukas nazimek Said:

pierwsze skojarzenie Niemiec? hmmm..dziadek!


pezetel Said:

To właśnie problem z wojną – jest tragicznie bez sensu ale sprzęt do jej prowadzenia jest często wyrazem geniuszu inżynierskiego. Jeżeli jesteśmy przy Willysie i jego konkurentach to warto zerknąć na inną legendę tego okresu – samolot C-47 znany powszechnie jako Dakota. Czy wiecie ile tego jeszcze lata i wozi ludzi po świecie? Dla zainteresowanych polecam wpisać w wyszukiwarkę hasło “Turbo Dak”.

Na koniec uściślenie teologiczne: goście którzy wierzą że Mahomet jest prorokiem Boga to ci sami którzy wierzą w to, że Jezus Chrystus jest prorokiem Boga. Nazywają się muzułmanami. Uznają jedynie, że Mahomet był ważniejszym prorokiem od Jezusa. Natomiast chrześcijanie wierzą że Chrystus JEST Bogiem.


markus Said:

Fiat Dino był zarejestrowany swego czasu gdzieś w okolicach Lublina, a zdjęcie garażu jako żywo przypomina mi pewien znany garaż w Zalesiu. O podwórku nie wspominając.


koza Said:

Nie, bez licznika komentarzy to jest wszystko nieczytelne, PROTESTUJE


Ziemo Said:

Piekna Sierra Ghia tuż obok, jedyna taka, dla kolekcjonera, ZOBACZ. A na powaznie, nie wiecie czy na sprzedaz? 😀 Szukam zderzaka do sedana na tył i wnioskujac po jego dostepnosci stwierdzam, ze bardziej oplaca mi sie kupic calego sedana 😀


Cham w Audi Said:

Wybaczcie ale znów wrócę do wyglądu strony, ale tym razem z prośbą o pomoc.
Na jednym komputerze i na telefonie komentarze wyglądają tak: http://www.iv.pl/images/93990655730873592658.jpg

Natomiast na innym komputerze mam taką masakrę http://www.iv.pl/images/61625111146053291440.jpg
Do tego na stronie głównej newsy siedzą jeden na drugim.
Czyli coś mam ewidentnie w ustawieniach, podpowiedzcie co mam zmienić żeby wyglądało to tak jak na pierwszym screenie?


miwo Said:

dobrze, że jest licznik komentarzy – gdyby jeszcze pojawił się na stronie głównej przy linku do wpisu, byłoby cudnie.
na blogu PT. Pani Złomnik dostrzegłem też fajną rzecz – po prawej stronie wyhaczone ostatnie komentarze. Bardzo przydatne – skoro Pani Żona ogarnia wordpress, to może i tu przeszczepi takie rozwiązanie (o ile to możliwe).
Pokornie prosi czytelnik. :)


radosuaf Said:

@volumetrico:
To się rozpisałeś :). Może coś o prowadzeniu, silniku, kosztach zakupu i utrzymania?


manon Said:

Z UNRRy z ciekawych sprzetow byly jeszcze slynne ciezarowki chevrolety canada – sluzyly nawet jako PKSy oraz dodge WC, sporo zachowalo sie w strazach pozarnych. a z armią berlinga przyszly oczywiscie HD WLA i M1 scout cary, czyli w wersji bezgąsienicowej.


wuner Said:

Jeżusie świebodziński, @volumetrico, mam ślinotok! Coś pięknego. Wielkie gratulacje i ukłon w pas od fana włoszczyzny wszelakiej…


Qropatwa Said:

Jako ślepa kura muszę przyznać, że nowy złomnik jest bardzo praktyczny.


Qropatwa Said:

A wiśniowy Fiat Dino od volumetrico to temat znany chyba wszystkim, którzy udzielali się na starym youngtimerze.pl


Sylwester Said:

[…] pewno pamiętacie mój całkiem niedawny wpis o Fordzie GP z 1941 r.. Otóż jest ciąg […]


;) Said:

hehe Pozdrawiam Janka z Trembowelskiej 😉
Miło zobaczyć, że fordzik jeszcze śmiga 😉


VW forewer Said:

nie ma fanów pompowtryskiwaczy…


notlauf Said:

Jak to nie ma, ja jestem fanem pompowtryskiwaczy w 1.4 TDI


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1