zlomnik.pl

Home |

Piątkowa fura na niedzielę: szczęśliwa historia Mikrusa

Published by on February 07, 2014

Jest to historia z lata zeszłego roku, ale pewne rzeczy nie starzeją się i zawsze warto o nich napisać. Fura dziś jest na niedzielę, bo jest z zeszłej niedzieli – przesunęła się na piątek. Sory, taki mamy klimat.

W Katowicach stał sobie w garażu Mikrus. Stał tam przez 40 lat. Aż do zeszłego roku, kiedy to Jacek, autor tej historii i zdjęć, trafił na tę niebywałą okazję.

Przebieg tego Mikrusa wynosił zaledwie 6 tys. km. To niewiele, ale z drugiej strony przejedź 6 tys. km Mikrusem. Ja pewnie po pierwszych pięciuset żądałbym mizerykordii. Pierwszym właścicielem była kobieta, czyli idealna sytuacja – mało eksploatowany, jeżdżony przez kobietę. Następnie Mikrusa nabyli dwaj bracia z zamiarem jeżdżenia nim na ryby. Najwyraźniej nie planowali szczególnie obfitych połowów, skoro miały one zmieścić się do pozbawionego bagażnika Mikrusa. Był to rok 1973. Po pięciu latach jeden z braci stwierdził, że przemaluje Mikrusa z ohydnego zielonego koloru na jakiś jeszcze modniejszy i jeszcze ohydniejszy kolor. Auto zostało rozebrane, lakier zdrapany, szyby oklejone, uszczelki oklejone.

Tak minęło 35 lat.

Pewnego majowego dnia starszy pan na co dzień jeżdżący Golfem jedynką, zagadnął swojego sąsiada “nie zna pan kogoś kto by chciał takie stare auto Mikrus?”. Tym starszym panem był właśnie jeden z braci. Okazało się, że do Mikrusa jest instrukcja obsługi, komplet dokumentów, dowód rejestracyjny z adnotacją o czasowym wyrejestrowaniu, tablice rejestracyjne wąskie i umowa K-S z pierwszą właścicielką. W komplecie była też galanteria wnętrza i zewnętrza, tapicerka i klocki, do których przykleił się Mikrus – przez cały czas stał z kołami w powietrzu. Podczas odmalowywania garażu trzeba było go omijać, w związku z czym na ścianie powstał jego kontur.

Oczywiście sąsiad – czyli autor tejże historii – długo się nie targował, cena była atrakcyjna, a braki niewielkie: znaczek na przód, komplet kołpaków oraz koło zapasowe. Auto miało iść na złom, ponieważ wnuk właściciela nie chciał prezentu od dziadka, a córka nalegała na opróżnienie garażu. Co za niewdzięczne potomstwo. No ale z drugiej strony, to dzięki właśnie takim ludziom wciąż można wyrwać ciekawe zabytki. Wszak nie wszyscy muszą kochać stare żelazo. Niektórzy potrzebują być premium, a ohydny Mikrus zalegający w garażu po prostu im się nie podoba. Wcale ich nie potępiam.

MA-JOR-KA, EKSTAZI EMOŁSZON, OEO

Wszyscy, którzy czytają złomnik, wiedzą, że hejtuję Syrenę, jako samochód, który był wyjątkowo awaryjny i przestarzały. Ale, drodzy właściciele Syreny, nie martwcie się. Było wszak coś jeszcze gorszego: Mikrus. Kopia niemieckiego mikrosamochodu wykonana źle, byle jak i na odwal się, awaryjna, ciasna, niewygodna i powolna. Jakoś nie zachowały się historie o wyprawach Mikrusem do Bułgarii. Pewnie dlatego, że nawet wyprawa Mikrusem po śledzie na Terespolską rzadko kiedy kończyła się sukcesem. Raczej nie wydaje mi się, żeby nikt, kto kupił Mikrusa, był z niego jakoś szczególnie dumny. Stąd też iście kubańskie próby unowocześniania go elementami od 126p. Jakoś nie widzę, żeby ktoś podejmował wysiłek wznowienia produkcji Mikrusa pod nazwą NEW MEECROOS na kołach 15” i z toną chromu a’la te wszystkie Grecavy i Microcary. Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że jak na minimalną skalę produkcji, zachowało się zaskakująco dużo Mikrusów. Na pewno wierny kronikarz dziejów Mikrusa, pan Mieczysław Płocica, którego książkę o Mikrusie Wam polecam, wie dokładnie, ile sztuk ujrzało do dziś światło dzienne.

No ale właściwie nie o tym chciałem. I nawet nie o tym, że trzeba regularnie zagadywać sąsiadów, czy nie mają jakiegoś ciekawego żelastwa, bo to banał. Chciałem o czymś innym. O tym, że postęp w dziedzinie motoryzacji wiązał się nierozłącznie ze zwiększeniem rozmiaru. Jeździłem ostatnio parę dni Peugeotem 301 z LPG. To tani wóz, ale jest duży, szybki i wygodny oraz posiada wszelkie wyposażenie, o jakim mógłbym zamarzyć. Dowolny nowy samochód jest miliard razy lepszy od Mikrusa pod każdym względem. Ale z drugiej strony dowolny nowy samochód jest wielki jak smok wawelski. I najczęściej do tego ma brutalny, agresywny wygląd, mówiący “MÓJ WŁAŚCICIEL TO PRAWDZIWY DROGOWY POGROMCA, KRÓL DRÓG POWIATU WĄBRZEŹŃ… WĄBRZEŹNIAŃ… NO KRÓL I TYLE!”. Nie dziwię się, że tylu aktywistów chce wypchnąć samochody z miasta, bo są wielkie i zajmują mnóstwo miejsca. Gdybyśmy wzorem Japończyków wprowadzili i u nas przepisy ograniczające wielkość samochodów, może wielu z nas zamiast Golfem lub Passatem jeździłoby Cantą LX? Albo Ligierem z 300-centymetrowym dieslem Kubota? Albo czymś rozmiaru Mikrusa? Czy wtedy, przy tej wielkości pojazdu, jeden z drugim głąb dalej krzyczałby, że MIASTA SOM DLA LÓDZI? Przecież na takiego Mikrusa to aż nie wypada krzyczeć. Zasadniczo można by nim jechać po drodze dla rowerów, przy zderzeniu z rowerzystą to kierowca Mikrusa byłby pewnie bardziej poszkodowany. Uważam, że zamiast wpychać ludzi do śmierdzących autobusów albo budować za miliardy trylionów złotych 1,5 linii metra, trzeba promować ideę poruszania się mikrosamochodami. Masz 5 km do pracy? Jedź mikrosamochodem po mikropasie. Zajmujesz 1/3 tej powierzchni co normalny samochód, emitujesz dużo mniej szkodliwych substancji i możesz go łatwo zaparkować – powinno się stawiać specjalne parkingi piętrowe tylko dla mikrosamochodów. Trzeba dać twarde ograniczenia: maks. 300×130 cm, maks. 250 cm3, prędkość do 60 km/h, ładowność do 4 osób lub 300 kg. W warunkach miejskich nie potrzeba wiele więcej. I zamiast budować kolejne gigantyczne trasy szybkiego ruchu i obwodnice, trzeba pozwolić takim mikrosamochodom swobodnie cyrkulować po mieście. A nie tylko na ryby. Będzie mniej zderzeń, niższa prędkość, płynniejszy ruch, a przede wszystkim zniknie sytuacja, że ludzie jeżdżą sami wielkimi, pustymi furami, absurdalnie marnując cenną przestrzeń miejską. Muszę tylko przekonać paru polityków do mojego pomysłu i jakby co, to pamiętajcie, że ja zastrzegłem sobie nazwę NEW MEECROOS.

Historię i zdjęcia przysłał Jacek Wróblewski. Bardzo dziękuję.




Comments
rzuraf Said:

Jeden z najlepszych wpisów jakie ostatnio czytałem <3


piotrek Said:

Mikrus jak Mikrus. Ale Golf jaki ładny :)


mw525 Said:

Ciekawe jak po roku teraz wygląda ten mikrus.


Johann Said:

Szkoda, że u mnie w sąsiedztwie nikt nie trzyma w garażu starego i zapomnianego auta. A na pewno nie trzyma, bo mieszkam w jednym miejscu od urodzenia.


titucona Said:

soł irli tudej, najs…


Tytus Said:

Ostatnia fota miażdży. Good story.


Buckel Said:

Nie powiem nic nowego, jeśli wyjaśnię dużą ilość zachowanych Mikrusów: Karoseria była na prawdę dobrej jakości, w przeciwieństwie do silnika. Auto już jako nowe i niezużyte psuło się tak fatalnie, że trafiało do szopy, skąd już nie wyjeżdżało. No bo jak zezłomować kilkuletni samochód z minimalnym przebiegiem, co prawda nie na chodzie? No i miejsca taki Mikrus dużo nie potrzebuje, więc może stać w szopie/garażu itp.


Majkel Said:

Lubię takie historie. Fajny zestaw. Dziękuje.


Bystr9y Said:

niebywała historia. Co do małych aut do miast też jestem za. Ogólnie żeby zrozumieć ideę małych autek trzeba mieć z czymś takim styczność i wcale nie są to złe samochody ale niestety prestiż jest wyrażany poprzez wielkość, trzeba pokazać się sąsiadom że mam duże auto = powiodło mi się w życiu, jestem kimś. Dla mnie to już jest choroba społeczna że ludzie postrzegają innych poprzez wzgląd na to czym jedzi a jak niemasz nowego vag’a to jesteś be, masz starego? Koniecznie gleba, bbs’y i inne dodatki… I na zakończenie historia która mi się przydażyła – siedziałem w aucie na parkingu (suzuki maruti) i zaparkowałem auto że było maksymalnie schowane, pan parkujący obok alfą odnosił się do mojego przodu zamiast patrzeć w lusterka ewentualnie odwrócić głowę, skończyło się u niego na pękniętym zderzaku tylnym i śladzie na ogrodzeniu :)


chmielu Said:

Dobra historia. Ale odnośnie pomysłu dotyczącego ruchu miejskiego widzę jeden problem. Sporo dróg krajowych w Polsce przebiega niestety przez miasta. Często centra miast. Może byłoby to wykonalne po wybudowaniu obwodnic WSZYSTKICH miast, ale przy obecnym tempie rozwoju infrastruktury, mamy marne szanse że stanie się to w XXI wieku.
A ja osobiście nie wyobrażam sobie przelecieć takim mikrosamochodem 500km ze śląska na mazury;)


krzyss vel Qkill Said:

… Najmilsza chwila poranka, wpisik zlomnika, do sniadanka ! :-)


Przemol Said:

Święte słowa. Piękna jedynka. A jak na chwilę obecną wygląda ten Mikrus?


notlauf Said:

chmielu, ale te mikrosamochody mają być ograniczone do ruchu miejskiego. Na Mazury nie musisz nimi jechać.


macko Said:

Yossarian Said:

Cholera, wczoraj też się rozpisałem o komunikacji i zakorkowanych miastach. Przypadek? NIE SONDZEM! 😉
Mikrus to było dziwadło straszne. Ale to jedno z tych aut, którego nie sposób nie lubić. Trochę mi się kojarzy z Nickiem Cave’em, którego muzykę bardzo szanuję, ale za cholerę nie dam rady słuchać większości jego utworów. Podobnie jak z Mikrusem – bardzo sympatyczne auto, ale jednak bym nie kupił 😉


Mazak Said:

Świetna historia, fakt, że to auto bardziej do oglądania niż do jeżdżenia- tak właściwie Mikrus dopiero teraz się do czegoś nadaje- bo zdecydowanie lepiej stoi niż jeździ- idealny klasyk dla konesera. Panie Złomnik, jak autor tej historii skończy remont, to dostrzegam tu potencjał na oddzielny wpis o Mikrusie ze sporą ilością zdjęć.


radosuaf Said:

Kto by pomyślał, że to ja to napiszę, ale fajny Golfik :).


volumetrico Said:

Sasiad mojego dziadka mial nowego mikrusa zaraz na poczatku lat 60tych, nie jezdzil nim dlugo, bo mikrus mial pewna wade, mianowicie zarowno moj dziadek z babcia, jak i ich bliscy sasiedzi mieli w zwyczaju jezdzic do Zakopanego na weekendzie na herbate, taki calodzienny wyjazd po nic. Jezdzili na zmiane we 4 osoby jednym autem.Albo wartburgiem 312 dziadka albo ifa f8 sasiada. Po zakupie mikrusa wybrali sie razem w 4 dorosle osoby w mikrusie do Zakopanego.Niestety mikrus nie wyjechal nawet z Krakowa,nie pokonal z 4 osobami na pokladzie “Gorki Borkowskiej”, {dla nieznajacych miejsca, to jest wylot z Kraka w strone Zakopanego, stromy podjazd}.Po tym fąpa ze strony mikrusa zostal szybko sprzedany i zastapiony nowym fiatem 500.Taka historia rozumisz.

Fiat 500 dolatywal w gory bez pierdniecia:) http://www.iv.pl/images/04983227475051835200.jpg


Yngling Said:

Mikrus jest beznadziejnie beznadziejny. Czekam az ktos da mi sie garnac tym wynalazkiem. Chyba sobie jeszcze poczekam…
Golf ma z dupy polaczenie plastikow i chromu. Gryzie sie to.


v8tatra Said:

a może zamiast nakazów o posiadaniu mikro siakaś zacheta np opłaty za rejestracje/przeglad/od wzbogacenia/brak tłumaczeń przysiegłch(tylko na oswiadczenie)
symboliczna złotówkę i już by sie trochę ruszyło a jeden kamyczek uruchamia lawinę;)
a z zupełnie innej beczki
-czy ktoś ma pojęcie co to za marka w 2:02 tego filmu um maksa?
http://youtu.be/HE1skecpP6A?t=2m1s
siakis stary maserak wróc maserat;)???
enybody;)


Quattro Said:

Chłodna historia. Trzymam kciuki – ciekaw jestem jak idą prace. Masz jakieś info w danym temacie?

A co do pomysłu z mikrosamochodami – niegłupi, owszem, ale wtedy, jeśli jeździ się też gdzieś poza miasto, należałoby mieć dwa. Poza tym aktualnie produkowane mikrosamochody kosztują jakieś chore pieniądze (ponad 10000 ojro za dwucylindrowe, kilkukunne maleństwo – lolwut).


voychoo Said:

Niop jedyny ładny folcwagen to właśnie golf I,a ten wyjątkowo wycackany,naprawdę cacucho.


v8tatra Said:

@bystr9y haha :))) dopiero doczytałem
trza równać do szeregu owieczki nie lubiom jak sie wychylasz za nadto ni w jedna ni w druga
ale sie uśmiałem ;)))


Wojtek Said:

Połączenie chromów i plastików w golfie jest prawdopodobnie… oryginalne. Mam scirocco MKII w wersji GTL bez spojlerów i ono fabrycznie ma chromowane dodatki podobne jak w tym golfie… co ciekawie wygląda to lepiej niż w innych modelach scirocco, które te dodatki miału czarne i posiadały pakiet zendera. A mikrus jest fajny… za młodu pamiętam sytuację, gdy będąc u rodziny w każde święta wielkiej nocy jakiś dziadek grzał do kościoła białym mikrusem w idealnym stanie… działo się to przez całe lata 80 i wiekszość albo całość lat 90… potem straciłem kontakt i tradycyjne coroczne oglądanie mikrusa się zakończyło :-)


TB Said:

ooo jaki piękny Golf!


bebe Said:

Cały czas szukam sposobu, w jaki otwiera się bagażnik, i nie ogarniam. Podnosi się cały przód, jak w supercarach? :O

Co do mikrosamochodów w miastach, to świetny pomysł, dopóki nie trzeba za niego zapłacić. Mikrosamochód nie zastąpi mojego obecnego 7-mioosobowego autobusu terenowego do jeżdżenia wesołą kompanią w teren. Musiałbym utrzymywać kolejny samochód, tylko do jeżdżenia po mieście. To już chyba wolę śmierdzący zbiorkom, buspasy, trampasy i lampasy (na odzieży współpasażerów).


Demon75 Said:

@Yossarian – jak wspomniałeś o N.C., to polecam Diamadę Galas (też z Mute Records) – szacuneczek jeszcze większy, ale założę się o dużą flachę, że jednego taktu nie zdzierżysz 😉 Mimo, że jej “opiekunem” był/jest John Paul Jones.


pr Said:

Yyy myślałem, że coś o igrzyskach będzie, a tu jakieś znalezisko bez sensu.
W sumie to prawie się udało, bo cały świat obiegły zdjęcia dwóch kibli obok siebie i tu też na ostatnim zdjęciu widzę dwa złomy… ups… chyba się rozpędziłem.


Wiesław Sedes Said:

Świetne te czarne tablice OEO :) Moje ulubione z całej Polski to BBB i właśnie OEO. Widziałem w Nysie ze trzy lata temu autosana PKS Nysa na blachach OEO . . :)


matt Said:

ja to bym go pomalował na biało-czerwono i za 26,999 funtów na wyspach sprzedał…


Timon Said:

Panie Jacku, gratuluję doskonałego znaleziska! Po golfie widać, że Mikrus jest w dobrych rękach. Powodzenia!


Bystr9y Said:

@v8tatra – może i racja ale długość podjazdu w stosunku do długości maruti jest nieproporcjonalna. Zbyt z przodu i centralnie wygląda trochę głupio jak dla mnie to też tak zawsze stawiam :)


buckswizz Said:

Mikrus, jak microos, ale golf piekny 😉 Ciekawa historia i dobry wpis 😉 Jednak przy twoim pomyśle Miszczu, trzeba by posiadać dwa auta – drugie żeby wyjechać z miasta, co wyemituje 2x tyle spalin. Moim zdaniem zamykanie centrów miast dla ruchu prywatnego ma jak najbardziej sens.


sova Said:

ale te prezesy to by sie ze wstydu spalili jakby nie mogli esą do pracy we warszawie pojechać…
ale takie ograniczenie miało by sens, na miejscu choćby dwóch A4 mieszczą sie 4 lub 5 mikrusów:-) tylko żeby jeszcze ceny miały sensowene jako drugi/trzeci samochód w domu a nie windowane wysoko jak np smart.


michał Said:

Ostatnio non-stop do pracy jeżdżę Twingo żony – w końcu po to są małe auta. I tak: a/ większość uważa w obowiązku mnie wyprzedzić, b/ludzie są oburzeni jak takie coś małe ich wyprzedza, c/ wymuszanie pierwszeństwa przez rodaków w “prestiżach”- takie małe coś powinno ustąpić. I dlatego chyba się na stałe z żona zamienię – można się pośmiać.


Daozi Said:

@Notlauf: ok, fajnie. Mieliśmy już ustrój, w którym ktoś decydował jakie auta mogą mieć ludzie i czy w ogóle. Nie wyszło to jakoś dobrze, co odczuwamy jeszcze do dzisiaj. Tak więc idea małych samochodów jest OK, ale pod warunkiem, że ludzie DOBROWOLNIE na to pójdą. To co piszesz to lewicowe i bezsensowne rozwiązanie: zakazać tego a nakazać tamto. Owszem – zniżki za małe auto w mieście mogłyby nieco pomóc, ale to śliska droga.
Natomiast przyznaję, że do tego by ludzie zrozumieli, że posiadanie 2 tonowej krowy z 3 – 4 litrowym silnikiem do jazdy po mieście jest głupie, potrzeba społeczeństwa dalece bardziej świadomego niż nasze.
I jeszcze jedno – mam średnie auto, 1.8l., ok. 1,1 tony i jeżdżę nim po mieście. Ale! Kiedy tylko mogę biorę auto żony – starą Micrę K11 ważącą ok 900 kg z 56 konnym silnikiem 1.0. Po mieście naprawdę świetnie się nią jeździ i ma wszystko czego potrzeba (no może z wyjątkiem klimatyzacji).


Marecki Said:

Ładny golf, gratulacje dla właściciela :)


Aron Said:

Fakt faktem ładne to Golfisko!


Ja Said:

Z. Łomnik w podobnym duchu jak Jeremiasz Klakson, któren się Peel’em po budynku BBC rozbijał.


atr Said:

Ładne znalezisko, trafił się nie skundlony oryginał. Podobno jak się wbiło wsteczny w Mikrusie przy pracującym silniku to skutkowało to awarią skrzyni.


notlauf Said:

daozi: ile za tę Micrę, pisz umowę bo nie mam czasu


Demon75 Said:

Co od idei microoosa to muszę się zgodzić. Trynd jest taki, że bezmyślnie wyrzucamy prywatny transport kołowy (nierowerowy) pomaga sprawnie wymrzeć miastu. Jakieś drobne (niedotowanie!) zachęty – darmowe parkingi itd/itp są pomysłem w dobra stronę. Oczywiście, wtedy pozostaje kwestia drugiego samochodu na trasę…


Borewicz Said:

Wdrażam od roku Twój pomysł, sprzedałem Avensisa T25 bo i taj stał, latam latem na motórze i na zime kupiłem Tico…daje rade :)
Wpis mistrz, Golf jeszcze większy mistrz !


trashy Said:

Fajna historia. Co do aut w ruchu miejskim to mam uwagę. Przykładowo ja robię przynajmniej raz w tygodniu jakąś dłuższą trasę tak z 250km, nie wyobrażam sobie pokonywać jej mikrosamochodem. Kiedyś z przymusu pokonywałem ją cinquecento i to była gehenna. Z drugiej strony muszę pojeździć też niekiedy z przymusu po mieście, ograniczam to do minimum bo w Krakowie są okrutne korki ale czasem trzeba. W takiej sytuacji musiałbym mieć 2 samochody i zajmowałbym 1.5 raza tyle przestrzeni co obecnie.


robeeert1 Said:

ale ,że się zachowała laweta na mikrusa…


adamzd Said:

@trashy
Ale teraz zazwyczaj na rodzinę przypadają dwa samochody. Jeden z nich spokojnie może być mikrosamochodem. Generalnie podpisuję się pod takim modelem ekologii. Zamiast ludzi zmuszać, można by ich zachęcić, tak jak zachęca się przedsiębiorców do jeżdżenia autami za kratami, czy jakoś tak…


Cooger Said:

Skutery zajmują jeszcze mniej miejsca niż mikrosamochody (na miejscu mikrusa zmieszczą się pewnie ze 4). W Taipei jeżdżą niesamowite ilości skuterów, co więcej przed każdym skrzyżowaniem jest wymalowany prostokąt na którym skutersi mają prawo się ustawić przed samochodami, wyprzedzając je (samochody zatrzymują się przed wyznaczonym polem). Efektem tego są chmary skuterów startujące jako pierwsze na każdym skrzyżowaniu :)

Fotka ilustrująca: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c9/Scooters_in_Taipei_street_01.jpg


Bronco Said:

@Cooger, w Taipei jest trochę inny klimat, więc skutery są całoroczne.


Bronco Said:

Generalnie małe samochody są po to, żeby były lepsze w mieście, niż duże. Kiedyś dawno temu jeździłem SC i było świetne. Teraz rodzina 4 osobowa, więc potrzebne jest większe auto. A skoro już jest, to się nim jeździ również po mieście. Kiedyś nawet myślałem, żeby dokupić jeszcze coś małego, własnie tylko na miasto, ale mimo 2x mniejszego zużycia paliwa (przynajmniej) koszty zakupu i utrzymania dodatkowego pojazdu nie zwrócą się – za mało km robię. No więc chcąc nie chcąc turlam się po mieście autem zajmującym tyle miejsca, co 2 mikrusy i staram się nie przejmować tym, że niektórzy myślą, że czuję przez to większy prestiż 😉


Yossarian Said:

Tak sobie teraz myślę, że na zimę, gdzie wykluczone są skutery i motocykle, dobrym pomysłem mógłby być quad. Nie trzeba mieć prawka na motocykl, a parkowanie w centrum chyba nadal tak samo bezpłatne? A i jeszcze można w weekend na tym poszaleć.


truckeriev Said:

@buckswizz: A co jeśli ktoś jest mieszkańcem centrum miasta? 😉


Szczepan Kolaczek Said:

Mikrus w mieście byłby niezły, ale musiałbym mieć jeszcze drugie auto na pozamiasto, bo w pozamieście Mikrus sensu nie ma.

Dlatego ja osobiście mam taki system, samochód posiadam spory i mocny, bo taki lubię, ale używam go niemal wyłącznie w pozamieście, ewentualnie jeszcze raz w tygodniu do przywiezienia dużych zakupów (do Mikrusa weszłyby tylko pod warunkiem ze jechałbym sam, a najczęściej jeżdżę z żoną) albo późnym wieczorem, kiedy nie ma korków. Do pracy natomiast jeżdżę wyłącznie tramwajem i ma to same zalety: Kosztuje bodajże 44 zł miesięcznie, nie wymaga szukania parkingu (w centrum najczęściej jest bliżej do przystanku niż do parkingu) no i nie absorbuje mnie i mojej energii, a także nie irytuje, mam więc 2x dziennie po 30 minut na spokojnie dla siebie, do czytania różnych różności.

Wiem, że mówię zupełnie nie jak autofanatyk, za którego się uważam, ale autofanatykiem jestem głównie w pozamieście.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że łatwo mi mówić, bo mieszkam w Krakowie i mam pod nosem tramwaj do centrum jeżdżący co 5 minut w godzinach szczytu i co 10 w pozostałych (zaś w porach tzw. niechrześcijańskich, kiedy tramwaj jest rzadko, albo siedzę w domu albo faktycznie jeżdżę autem, ale wtedy to nie problem). W mniejszych miastach może być z tym kłopot, ale tam chyba nie tak trudno jeździć samochodem albo, w ostateczności, chodzić piechotą (mam teściów w Tomaszowie Mazowieckim, to wiem).

A Mikrus fajny wynalazek, mój dawny mechanik jednego odbudował, ale nie bardzo jeździł dalej niż kilometr od warsztatu, bo się bał, że nie wróci o własnych siłach.


piotras Said:

po przeczytaniu komnetarzy stwierdzam, ze chyba cos ze mna nie tak, bo mie mam pojecia w ktorym miejscu Golf jest ladny


Mav Said:

@piotras
Lakier jest umyty.


piotras Said:

aaaa to chodzi o to, ze czysty jest… sorry i tak to mu nie pomoze 😉


Qropatwa Said:

Fajna historia. Lubię takie wpisy w przeciwieństwie do tych np. o Kubicy, które mają za zadanie tylko podburzać leszczy i robić komentarze.
Szkoda, że nie zdradzasz kwoty za jaką poszło to cudo.
Co do polskich kei carów to też jestem jak najbardziej za. Choć pewnie ktoś zaraz powie “O bosze to takie niebezpieczne!”


notlauf Said:

Łoł ktoś kupił Peugeota 307 na Tajwanie uszanowanko


D Said:

Mikrus jest beznadziejny, tandetny i bez sensu. Nie podoba mi się w żadnym calu. Golfik za to śliczności, nawet pomimo niechęci do Golfów.


Cooger Said:

@Bronco – faktycznie zimy nie mają takiej jak u nas… wróć, to my mamy jakąś zimę? 😉 A tak na serio – oni za to mają więcej deszczu. W hotelach rozdają gościom parasole jeśli chcieliby się gdzieś udać pieszo :)


Ja Said:

@Szczepan Kolaczek Zgadzam się w zupełności.
Tyle, że ja zimą jeżdżę autem do roboty, a sezonie letnim tramwajem. Zimą w aucie cieplej.


amb Said:

wszystkie plany odnośnie zamykania centrów miast będą miały sens dopiero wtedy kiedy w polskich miasta pojawi się realna alternatywa dla prywantych fur- sprawna, PUNKTUALNA, CZYSTA komunikacja miejska. Póki co jest furę aktywistów drących ryja, że miasta powinny być dla ludzi. Kurde jakoś muszę dojechać do centrum ze swojego wrocławskiego wygnajewa. Autobusem zajmie mi to 30-40min a furą 7-15 w zależności od pory dnia. Kiedy tylko sié da latam wszédzie jednoßladami, dla roweru mam za daleko :)


KGB Said:

Sweter brzydki jak każdy inny, ale w takim stanie utrzymany i poszerzony rozstaw kół, aż ładny jak na golfa.
Mikrus jaki jest każdy widzi, a nie wygląda źle.
Popieram ideę poruszania się mikrosamochodami, oczywiście wtedy wypada posiadać dwa auta, ale co mnie to obchodzi – i tak teraz mam ich więcej – jeżeli ktoś nie chce to wcale nie musi, przecież za miasto może jeździć PKSem.
Taki mikrosamochód aż się prosi o napęd elektryczny z niedużym (ale wystarczającym) zasięgiem.


mic Said:

Super pozytywna historia.
Popieram mikrosamochody jakem aktywista i rowerzysta. 😀
Większość wypadków bierze się z przekonania kierowcy jakim jest kozakiem w swoim masywnym, “złym” samochodem.
Niestety mentalność jest taka, że mikrosamochody puchną. 500 co raz większa. MINI nie jest już takie mini. Małe autka: to samo jak wyglądała Fiesta kiedyś a jak wygląda teraz.

W Japonii mikrosamochody funkcjonują przez drakońskie przepisy i podatki od “dużych” samochodów. Gdyby mogli to przesiedliby się do tych “złych”.


Qropatwa Said:

W Polsce po garażach i podwórzach czają się naprawdę ciekawe gabloty- taki np. Fiat Dino z Wrocławia:) Trzeba się rozglądać.

http://4.bp.blogspot.com/-2Eqs7F8jJvY/UvOZSry-UTI/AAAAAAAAHTI/9_M2uljlpUs/s1600/2025.JPG


damianyk Said:

łeee, w mojej okolicy to tylko CZ 175 Sport kurzy się w garażu od 15 lat.

Ale historie o garażowych znaleziskach są super.


Kud Said:

Niebrzydki golf, swoją drogą (nie wierzę, że to napisałem).


Mav Said:

@mic
“Większość wypadków bierze się z przekonania kierowcy jakim jest kozakiem w swoim masywnym, „złym” samochodem.”

Nieprawda. Większość wypadków bierze się z ignorancji własnego i cudzego bezpieczeństwa. Takiego swoistego przekonania o wyższości własnych racji nad zdrowym rozsądkiem. Trzeba pamiętać słowa motocyklisty z pewnego dowcipu – na sądzie ostatecznym powiedział “miałem pierwszeństwo”.

Ot – chociażby rowerzyści beztrosko przejeżdżający po przejściu dla pieszych. Przykład z życia – prawoskręt, mam “zieloną strzałkę”, zatrzymuję się rozglądam, nie widzę pieszego więc ruszam. Wtem znikąd pojawia się rowerzysta wjeżdżający na przejście z prędkością na 100% wyższą niż szybki marsz czy nawet trucht zwykłego pieszego. Tylko szczęście spowodowało, że nie walnął mi w bok auta. Sytuacja nie do przewidzenia.

Inny przykład? Osiedlowa uliczka (ale co ważne brak strefy ruchu!), długi łuk w lewo. Pieszy sobie przechodzi na samym łuku bez rozglądania się na boki. Do tego w całości chowa mi się za słupkiem “A” (tym najgrubszym), hamuję bo kolega mówi “hamuj”.

“Niestety mentalność jest taka, że mikrosamochody puchną.”
Tendencja powoli się odwraca – chociażby 208. Wiele aut przestało rosnąć. 500 może dalej nie jest mikro, mini nie jest mini, ale można też przyjąć, że miejsce dawnego golfa zajmuje obecne polo.


Bronco Said:

@Cooger, tak wiem, że dużo deszczu. Kojarzę trochę tamtejszy klimat (dawno to było, ale co nieco pamiętam;) ).
W każdym razie deszcz jest zdecydowanie mniejszą przeszkodą w powszechnym użytkowaniu jednośladów, niż mróz i śliskość pod kołami.


Marcopolo Said:

1. szczepan, całego Tomaszowa po przekątnej to chyba nie przeszedłeś, jednak jest spory. Ale fakt że ma gównianą komunikacje miejską
2. w mikrusiku to chyba fabrycznie nie było bagażnika z przodu, tam było miejsce na nogi jadących


Buckel Said:

Jest sposób na jazdę Mikrusem (już w Polsce wypróbowany) – włożyć oryginalny silnik Goggo T300, którego kopią jest ten z Mikrusa. Na oko nie ma różnicy.


tsss Said:

Golf na foto jest ładny, bo ma fajnie i z umiarem zrealizowaną filozofię “nisko i szeroko”.

W temacie mikrosamochodów w mieście: pomysł jest piękny do momentu, w którym obejrzy się crash test tego z pełnowymiarowym autem.
Na problem z parkingami jest dużo prostsze rozwiązanie: taksówki. Koszty porównywalne do własnego samochodu, można się zrelaksować w ciszy, a przy odrobinie szczęścia nawet sensownie pogawędzić z szoferem.


Ert Said:

Mikrosamochody mają sens w dużych miastach, a ile ich mamy w Polsce? Kilka, kilkanaście?
W moim 65 tysięcznym mieście wystarczy się przez chwilę zagapić i już jest się poza granicami.

Wydaje mi się, że ludziom trochę się poprzestawiało w główkach. Kupują duże auta dlatego, że tak wypada, bo sąsiad ma takie, bo może kiedyś się przyda… i jeżdżą nimi sami lub wożą tylko jednego pasażera.


tsss Said:

Nawet jeśli większość czasu jeździsz sam, to czasem trzeba przywieźć rodzinę z prezentami na święta albo kolegów z jedzeniem i piciem na grilla. Póki trzeba płacić za stojące samochody zwyczajnie nie ma sensu utrzymywać osobnego toczydła do miasta, dlatego pchamy się do niego tym samym czym jedziemy w trasę.

Wszyscy oburzeni dużymi autami w centrum powinni zorganizować lobby w celu stworzenia i przepchnięcia przepisów umożliwiających zbiorowe ubezpieczenie jednego dużego i jednego mikrosamochodu na tych samych tablicach i zakaz wjazdu do centrum w pojedynkę tym dużym bez dodatkowej opłaty (żaden problem automatycznie wykrywać czy w dużym aucie siedzi pasażer).


piotras Said:

@ tsss – jak wejdzie ten zakaz wjazdu do centrum w pojedynke, to otwieram fabryke manekinów, to bedzie zloty biznes!!


Tomek Said:

prace nad nowym mikrusem już trwają. Ba jest nawet jeżdżący prototyp – aczkolwiek (jeszcze) nie za piękny. Nazwa mikrus też jest już zastrzeżona 😉


Adam Said:

No fajna historia, miejmy nadzieję, że nowemu właścicielowi nie zabraknie zapału i pieniążków na odbudowę tego samochodu, bo ma naprawdę solidną bazę do renowacji, więc może pokazać co potrafi.

A mikrus to trochę takie połączenie samochodu i motocykla, szczególnie ten silnik 2 cylindrowy 2-suw nie bardzo pasuje mi do “samochodu”, ale plusy są takie, że jest to silnik tani i prosty w remoncie jak i reszta mechaniki, więc przy dzisiejszej technice, można tego mikrusa doprowadzić do stanu idealnego. Więcej niż remont mechaniki będzie zapewne kosztować “blacharka” oraz lakierowanie i odnowienie chromów.


łoboże Said:

” Następnie Mikrusa nabyli dwaj bracia z zamiarem jeżdżenia nim na ryby. Najwyraźniej nie planowali szczególnie obfitych połowów, skoro miały one zmieścić się do pozbawionego bagażnika Mikrusa.”

Beka 10/10 pozdrawiam. A co do mikrosamochodów to mieliśmy coś takiego i nazywało się 126p. Jeśli ubezpieczenie takiego autka poniżej 700 pojemności kosztowałoby stówke na rok w mieście, to można od nowa tłuc 126p w cenie 12000zł za nówkę. Tylko silnik musiaby być ekonomiczniejszy(np. butla 35 lpg zamiast zbiornika i zbiornik 5l na benzyne do rozruchu). No i pierwszy bieg powinien być synchronizowany.


koza Said:

@piotras, ponoć w USA na pasach do tzw. carpooling lane samotni kierowcy nabierają kamery na gumilale.
@notlauf, wszystko ładnie i pięknie, tylko myślisz bardzo warszawocentrycznie.


rozynant Said:

a można przybliżyć powiat (bo już nie wnikam która to podopolska wioska)? Onegdaj mój padre miał na alfie Arnie blachy OER 3747. A na malaczu OPH 4462. Jakieś te blachy kiedyś bardziej wdzięczne były. Nie to, co teraz: OP 92009.. Z dupy jakieś…


upalAlfę Said:

ten golf był chyba kiedyś do sprzedania na alledrogo


pioter Said:

Wiem,trudno w to uwierzyć,ale na początku lat 70 przejechaliśmy Mikrusem w cztery osoby (dwoje dorosłych i dwóch chłopaków ok.10 lat) z Warszawy do Kołobrzegu i z powrotem na wczasy.Podróż w jedną stronę trwała dwa dni z noclegiem w TRASIE


Jonasz Said:

Taa ale co w tedy jak ktoś nie mieszka w mieście i chce do niego po coś wjechać?poza tym może miało by to więcej sensu gdyby u nas były samochody typu kei car a nie jakieś pierdy z silnikami 200 cm…


Andziasss Said:

Hej dziewczyny, ale mikrusy istnieją tj. Smarty, 1007, Smarki i Go i Up. Tylko nie ma ulg i przywilejów. Są traktowane jak normalne samochody. Statystyczny więc rodak-szowinista kupuje jednego autobusa, koniecznie prestiżowego dla siebie pod pretekstem, że dla rodziny, a koleżanka małżonka buja się starym polo czy punto. Gdyby zaistniały realne ulgi w użytkowaniu mikrokara, mogłoby to zmienić proporcje, ale ulgi oznaczają, że miasto nie zbije kasy za parking, policja za przekroczenie prędkości, a jedynie może trochę ekologiczniej by było. A to jest niemierzalne. Mierzalne to są żetony w parkomacie i odczyt z radaru. Mikrokaryzacja jest tak samo wbrew państwu jak prohibicja. Ot.


notlauf Said:

Nawet wiem dlaczego myślę warszawocentrycznie. Bo nie mam żadnego porównania. Spędziłem tu całe życie. I pewnie spędzę jego resztę.


kier. prod. Garwanko Said:

Dziadek mojej żony miał mikrusa. Kupił go nowego w Motozbycie na Świętokrzyskiej. Jedyny jego komentarz nt. tego wynalazku brzmi:
“Ale to było gówno!” 😀


Gurney Said:

Do nazwy Mikrusa, wygląda, że prawa ma AMZ Kutno :)


xionc Said:

Co tam Mikrus, Ja chce poznać historie tego golfa


Adam Said:

http://pl.wikipedia.org/wiki/SAM_RE-Volt

Tu jest współczesna wersja mikrusa i to elektryczna. Z założenia ekonomiczny pojazd miejski, ponadto w świetle prawa można go zarejestrować jako motocykl (gdyż posiada 3 koła), co znacznie obniża koszty ubezpieczenia i opłat. Produkowany w Polsce i to w Pruszkowie. Niestety bardzo drogi w zakupie, gdyż nowy kosztuje w Polsce ok 60 tys. zł.


M. Said:

Mikrosamochody i ogólnie małe auta (a już w szczególności jakieś stare padło) może i są fajne, ale do czasu pierwszej kolizji. znajomy zginął w starym Clio… Nie ufam takim miejskim “samochodom”.


Nat Said:

Że Golf I ładny to nie dziwota, skoro to auto zaprojektowane przez Włochów (konkretnie przez Giugiaro).
Podobnie zresztą jak nadwozie ładniejszego od Golfa Scirocco I…


autosalon Said:

Mikrus przypomina mi powstanie warszawskie.
Lepiej o tych wpadkach nie wspominać.
Ale historia fajna , bez dwóch zdań.


KIEROWCA Said:

:::Widzicie Towarzyszu Złomnik ===proszę mnie tu nie hejtować Syreny ===są bowiem gorsze wynalazki :-)
Zresztą jak mawiał uczony radziecki nie ma złych maszyn, są tylko źli drajwerzy. Ciekawe co na to Andrzej Śrubak??? W latach 60 Microosa miał kierownik mojego dziadka w zakładzie energetycznym i ponoć pluł sobie w brodę, że nie brał starej Dekawki. Chociaż zakładowi mechanicy dwoili się i troili ten cudowny wytwór (nie)polskiej motoryzacji potrzebował remontu kapitalnego przed każdym wyjazdem z pracy.
Niemniej wciąż był to “samochód” wyprodukowany na skalę przemysłową. Przy dzisiejszych realiach PO-lska nie jest w stanie samodzielnie wdrożyć do produkcji nawet hulajnogi…

@Bebe ===Microos nie miał otwieranego bagażnika. Wszystko upychało się po prostu w pustej przestrzeni przed nogami kierowcy i pasażera.

Pozdrawiam


Daozi Said:

@Nolauf. Niestety – Micra na razie nie na sprzedaż. Kosztowała 3500 + łatanie podłogi włóknem szklanym i pełne zabezpieczenie podwozia: po zniżce 1500. Razem 5000, rocznik 2001. I to jest osiągalna cena więc da się upolować coś w tych pieniądzach jeżeli szukasz rzeczywiście.


_Big_Mac_ Said:

Prawda, niech każdy ma mikrusa do miasta i normalne auto poza miasto. Dzięki temu w mieście będzie sto razy lepiej, bo auta zamiast 4.5 metra będą miały 3.5 metra. To zmienia wszystko, korki staną się wspomnieniem. W końcu podstawowym źródłem korków jest średnia długość aut, nie ich liczba.

W międzyczasie pod blokowiskami wybudujemy dwa razy więcej miejsc parkingowych. Ale luz, będą mogły być o metr mniejsze, także upchnie się je bez problemu. Teraz nie idzie na osiedlach znaleźć miejsca dla jednego auta, ale jak ludzie kupią drugie, mniejsze, to na pewno będzie lepiej.

Najważniejsze, że na rynku przy krawężniku będzie mogło stanąć 12 aut zamiast 8, to rozwiąże problemy komunikacyjne. Co prawda efektem tego będzie to, że więcej ludzi będzie chciała na ten rynek jechać samochodem, ale już ustaliliśmy, że to nie problem, bo przecież te auta będą krótkie, więc korków nie będzie.


benny_pl Said:

wszelkie bezsensowne zakazy to zlo, ale ulgi ponizej np 900ccm mogly by byc np darmowe parkowanie czy cos… choc to tez hamstwo by bylo bo nierowne traktowanie obywateli..
a jazda malymi samochodami jest bardzo fajna. ja wole Cinquecento od Una, niestety Zonka tez woli 😉 a jeszcze wiekszymi samochodami to juz wogole mi sie zle jezdzi (no, do przodu to sie bardzo fajnie jezdzi i busem, gorzej jak trzeba wycofac czy zaparkowac…)


Waśka Said:

Mikrosamochody nie są wcale dla każdego. ja mam 183 cm, ponad 90 kg (bynajmniej nie w piwnym mięśniu) i się zwyczajnie z trudem mieszczę w małym Citroenie C1 czy w Yarisie 1. Tzn się mieszczę (z przodu wbrew pozorom jest sporo miejsca) ale na styk. Po godzinie w korkach staje się to męczące. Jeszcze gorzej jest w konstrukcjach starych, po którymś tam liftingu. Nawet w większych, np z segmentu C. w 4 generacji Astry jest mi za kółkiem po prostu ciasno. ergonomia po prostu fatalna, mimo że samochód było nie było spory.
Gdy ktoś ma 175 cm z butami i przed zrobieniem kupy waży 80 kg to jest mu łatwo, ale ludzie o męskich gabarytach będą się po prostu w małych furkach męczyć, jak w futerałach. Co z tego, że jest miejsce na wszystko, skoro tylko w 1 pozycji?


benny_pl Said:

ja mam tez 180cm i kolo 90kg i jakos w Cinquecento jest mi super wygodnie, jakos nie sadze zeby 3cm robily tu jakas roznice…
nieco ciasnawo jest w maluchu, ale raczej na boki niz w gore, zreszta lubie jezdzic maluchem


benny_pl Said:

a fakt faktem nowoczesne samochody sa mniej wygodne, wszystko w nich jest takie wielkie i nadmuchane, wielka deska, wielkie boczki i wogole ze miejsca to nie ma za duzo…


Bruczyk Said:

Fajnie sie wspomina wykopaliska tego mikrusa:). Jacku jak idą prace?


Waśka Said:

@benny_pl
w takim razie to musi być kwestia przyzwyczajenia do małych samochodów? mnie na szczęście ominęło jeżdżenie maluchem (oprócz kilku tras w tylnym schowku na pasażerów 😀 )
parę lat jeździłem Corsą b i mimo że początkowo było mi się tam ciężko zmieścić, to się w końcu jakoś przyzwyczaiłem. ale ciekawostka, właśnie wtedy przesiadłem się na krótko (targi) do Astry 4 gen. i okazało się że mam mniej miejsca za fajerą niż w starej Corsie :) właśnie, spuchnięte było to wszystko: podłokietnik, boczki, konsola itp. Nadmiar elektroniki i innych bajerów upchanych do ciasnego nadwozia?
Z kolei w Foresterze 2 gen mieściłem się dobrze, ale… na długość. na szerokość było jak w futerale :)


benny_pl Said:

na pewno jest to kwestia przyzwyczajenia. ja jezdzac na codzien CC niezbyt wygodnie sie czuje w wiekszym samochodzie np jakims duzym kombi czy busie, nie chodzi o to jak sie siedzi czy cos, tylko w Cieniasku widocznosc jest idealna w karzda strone widac wszystko, jest krotki, bardzo latwo manewrowac nawet w ciasnych miejscach, a co najwazniejsze – jest “wyczuty” przezemnie.
jadac wiekszym autem boje sie o cos zachaczyc przy cofaniu/wykrecaniu itp.
pewnie dla kierowcy TIRa jezdzenie osobowka jest niesamowicie dziwne, nawet ojciec kolegi ktory cale zycie jezdzil Zukiem strasznie dziwnie sie czul jadac osobowka “to nie to co Zuk” takze zalezy ile czasu sie czyms jezdzi :) a jesli to cos nie psuje sie caly czas to to czy jest male czy duze to kwestia przyzwyczajenia pewnie. mysle ze i do takiego mikrusa bez problemu bym sie przyzwyczail, pod warunkiem ze dalo by sie go urzytkowac normalnie, a nie tak jak komara “jeden dzien jazdy 3 dni naprawiania”


Marecki Said:

@Waśka Astra J w środku to dramat pod względem miejsca, G to był wypas, można by powiedzieć, że jak minivan :)


wuner Said:

A niech mnie sodomita popieści, widział ktoś tego, tfu, ładnego Golfa na końcu?
.
.
.
.
.
😛


daciarz Said:

@bebe (kolego z DKP, nawiasem mówiąc:) )
W mikrusach nie było czegoś takiego jak “otwierana klapa bagażnika”. Po prostu pod nogami pasażera i częściowo kierowcy była przestrzeń i wkładało się tam bagaże od środka.
Było to uciążliwe, więc wielu właścicieli mikrusów wycinało po prostu blachę z przodu i robiła klapę na zawiasach jak Pan Bóg przykazał.


yayek Said:

miałem rejestrację za takim numerem, tylko że tarnobrzeską; TGI, a pojazd to był 126BIS 😀


Jacek Said:

Bruczyk mikron stoi i czeka na kolejkę :) niebawem może coś zacznie się dziać dam znać :)


koza Said:

Wróciłam właśnie z Berlina. W szeroko pojętym centrum śladów złomnika brak (w Spandau, na Kreuzbergu i owszem, golfy trójki, polo dwójka i stare corsy się trafiały), taksówki w budyniu (80%Mercedes, 20% Toyota) i stada Smartów Fortwo. Wszędzie. I prywatne, i firmowe, i z sieci wypożyczalni. Poprakowane czasem na parkingach pod róznymi ważnymi instytucjami – czyli prestiżu nie odbierają.


Motospec Said:

Autor opowieści widać, że jest młody i nie poznał pełnej historii o Mikrusach lub bardzo powierzchownie przeczytał najnowszą książkę. Mikrusy jeździły na Bałkany, robiły duże przebiegi, poglądy typu..”wyprawa Mikrusem po śledzie na Terespolską rzadko kiedy kończyła się sukcesem” są absurdalne, autor tekstu miałby problem z przejechaniem 500km jak napisał…cóż, takie czasy, wyrosła młodzież wygodnicka, 50 lat temu, prawie nikt nie miał samochodu a gdy nabył był szczęśliwy, nawet Mikrus spełniał swoje zadanie. Większość nabywców była uświadomiona technicznie i radziła sobie z awariami nie tak jak w obecnych czasach, obecnie nikt nie potrafi nawet wymienić żarówki, a jeśli dokona tego zabiegu to tak zamontuje żarówkę, że oślepia wszystkich.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1