zlomnik.pl

Home |

Mercedes zbankrutował: dekonstrukcja mitu

Published by on February 05, 2014

Znacie powtarzany mit o tym, że Mercedes omal nie zbankrutował na W123 i W124, bo za mało się psuły? Z tą bzdurą postanowił rozprawić się Szczepan z klasycznie.eu. Jestem pod wrażeniem tej publikacji i pękam z wdzięczności oraz dumy, że to ja mogę ją zaprezentować na złomniku. Szczepan, napisz książkę, ja ją kupię!

„Mercedes robi badziewie, bo kiedyś prawie zbankrutował na W123 i wyciągnął z tego wnioski”

W dzisiejszych czasach najgorętszym tematem wśród znawców motoryzacji jest tzw. planowanie awarii produktu (uwaga – to nie to samo co „planowe postarzanie”, które polega na wprowadzaniu nowego modelu, by poprzedni wydał się archaiczny), powszechnie uważane za coś nagannego i stosowanego od jakichś kilkunastu lat w celu pompowania zysków koncernów.
Na początku należy nadmienić, że wytrzymałość urządzenia jest jednym z głównych założeń jego projektantów i jako taka, jest „planowana” przez inżynierów od początku istnienia ich zawodu, a także że nieprawdą jest jakoby w dawnych czasach auta były stuprocentowo bezawaryjne – chyba, że za dawne czasy uznamy dwie ostatnie dekady XX wieku (niecałe, zresztą). Wypada też wspomnieć, że w USA o obniżaniu trwałości jako metodzie walki z nasyceniem rynku mówiło się już od czasu pierwszej wojny światowej. Mimo to, nie da się ukryć, że w XXI stuleciu polityka producentów w tym względzie poszła w kierunku wybitnie niesprzyjającym fanom motoryzacji. Dziś jednak chciałbym napisać o czymś innym – rozpowszechnionym przekonaniu, jakoby to niegdysiejsze, niezniszczalne gabloty doprowadzały swych producentów na skraj bankructwa i sytuację zmieniło dopiero masowe montowanie w nich setek generatorów awarii.

Często spotykaną wersją tego mitu jest powtarzający się regularnie w Internetach komentarz „Mercedes robi badziewie, bo kiedyś prawie zbankrutował na W123 i wyciągnął z tego wnioski”. Jak wielka to bzdura, wie każdy, kto zna chociaż odrobinę historię gospodarczą i słyszał cokolwiek o niemieckim Wirtschaftswunder – powojennym cudzie gospodarczym, którego głównym motorem był sektor motoryzacyjny, w tym Daimler-Benz. Jako fan automobilizmu (a Mercedesa w szczególności), pracujący na co dzień jako analityk finansowy, postanowiłem podejść do sprawy naukowo i wygrzebałem roczne sprawozdanie Daimler-Benz z 1980r. oraz najnowszy dostępny raport roczny Daimler AG (2012r.). Spróbujmy więc przeprowadzić porównawczą analizę sytuacji rynkowej i wyników finansowych firmy w odstępie 32 lat i w ten sposób dowiedzieć się, jak wyglądało to „prawie bankructwo” wtedy i Eldorado dzisiaj.

Sytuacja rynkowa
Rok 1980 w gospodarce dość przypominał 2012 – był to moment tuż po dwóch zawrotnych wzrostach cen paliw (spowodowanych zamieszaniem na Bliskim Wschodzie w 1973 i 1979r.) i kilkuletniej recesji (która jednak miała trochę inny charakter niż dziś – nie było problemu zadłużenia, występowała za to wysoka inflacja).
W 1980r. w RFN wyprodukowano 3,52 mln samochodów osobowych. 1,87 mln wyeksportowano, zaś nieco ponad milion zaimportowano – daje to suma sumarum 2,43 mln pierwszych rejestracji. Od przedkryzysowego roku 1971 oznaczało to wzrost sprzedaży o prawie 13% (z 2,15 mln sztuk). Warto też dodać, że poważny spadek wystąpił w tym okresie tylko raz (między 1973 i 1974r., z 2,09 to 1,69 mln sztuk).
Przejdźmy teraz do 2012r. Nowych rejestracji zanotowano 3,08 mln, czyli niemal tyle samo co w 2008r. (3,09 mln). Po drodze jednak dał się zauważyć spory wzrost w 2009 (stymulowany premiami za złomowanie 9-letnich „wraków”) i gwałtowny spadek w roku kolejnym (co nie dziwi, bo kto chciał zmienić samochód, zrobił to w momencie przyznawania premii).

Sprzedaż nowych samochodów osobowych w Niemczech Zachodnich w latach 1976-80 i w Niemczech zjednoczonych (2008-12)

Dziś sprzedaż jest nominalnie wyższa, ale musimy pamiętać o przyłączeniu do RFN sporego obszaru byłej NRD. Gdy podzielimy sprzedaż przez liczbę ludności Niemiec, będziemy zaskoczeni:

Odsetek obywateli Niemiec, którzy w danym roku kupili nowy samochód

IDEA ZAKUPU NOWEGO AUTA JEST DZIŚ NIEMAL TAK SAMO POPULARNA NIŻ 34 LATA TEMU, o ile tylko usuniemy wpływ „premii wrakowych”: Krzywe zaczynają się identycznymi wartościami (3,8%) i kończą prawie identycznymi (3,8%/3,9%). Gdyby nie premie, wykresy praktycznie pokryłyby się.
Jest jednak jedna, poważna różnica: RYNEK JEST DZIŚ O WIELE BARDZIEJ NASYCONY, A SAMOCHODY – PRZECIĘTNIE STARSZE. Średni wiek zarejestrowanego w Niemczech auta wynosił w 2011r. 8,3 roku (premie wrakowe obniżyły go o całe 0,2 roku), podczas gdy w 1980 nie przekraczał 5,3 roku. Bierze się to po pierwsze z powszechnej dostępności śmiesznie tanich aut używanych (która przekłada się na absurdalne wręcz spadki wartości nowych, zwłaszcza droższych) ale też ze zmian w demografii: W błyskawicznie starzejącym się społeczeństwie coraz częstszym zjawiskiem jest przysłowiowy „dziadek jeżdżący tylko w niedzielę do kościoła” (BTE, Niemcy mówią raczej „w sobotę na cmentarz”) i trzymający to samo, prawie niezużywające się auto aż do śmierci. Z kolei młodzi coraz częściej samochodu… nie posiadają i nie mają zamiaru posiadać (to ciekawe zjawisko, które zasługuje na osobne opracowanie – czytałem o nim parę miesięcy temu w The Economist).
Podsumowując tę sekcję możemy więc stwierdzić, że NIEMIECKI RYNEK AUT OSOBOWYCH ZWIĘKSZYŁ SIĘ O TYLE, O ILE ZWIĘKSZYŁA SIĘ LUDNOŚĆ, mimo że jego nasycenie ogromnie utrudnia nowym samochodom konkurencję z używanymi. Stąd właśnie skracanie trwałości i premie wrakowe, które jednak, jak widać, bardziej wprowadzają zamieszanie na rynku niż naprawdę pomagają w sprzedaży.

Pozycja rynkowa Mercedesa
Rok 1980
Miejsce Mercedesa na rynku w 1980r. to ten fragment opracowania, który dzisiejszego czytelnika może autentycznie zszokować.
Ranking najlepiej sprzedających się samochodów w RFN w 1980r.
1.Mercedes W123 202,252
2.VW Golf 200,892
3.Opel Kadett 190,504
4.Audi 80 139,843
5.VW Jetta 97,170
6.Opel Rekord
7.Ford Fiesta
8.BMW 3
SIC!! Beczka była BEZWZGLĘDNYM BESTSELLEREM, z udziałem w rynku wynoszącym ponad 8,3%…!!!
OK, zdarzyło się to tylko raz i tylko o mały włos (przypadkiem akurat w roku 1980, z którego dorwałem raport), ale na podium Mercedes był regularnie od 1970r. Wystarczy jedno wnikliwe spojrzenie w tabelkę, żeby to wyjaśnić: Sprzedaż Volkswagena jest rozbita na Golfa (I generacji, który w 1980r. świeżynką już nie był) i Jettę. Oba modele musiały też dzielić się tortem z Kadettem, w sporym stopniu też z Audi 80, a także znajdującymi się na dalszych miejscach Escortem i całą czeredą aut z importu (z których każdy miał nieszczególne wyniki, ale że było ich dużo, sumowały się do znaczących wartości). W123 zaś w tamtym czasie RYWALI PO PROSTU NIE MIAŁ. Żadnych. (OK, był jeden porównywalny samochód – Volvo 2xx, ale brakowało mu do Beczki sporo pod każdym względem, nie mówiąc o tym, że był od niej DROŻSZY, no i w ogóle nie miał diesla).
Do konkurencji wrócimy za chwilę, teraz kilka liczb:
W 1980r. Daimler-Benz wyprodukował 429 tys. samochodów osobowych, z czego 344 tys. przypadało na W123. Tzw. Sonderklasse (W126 i W107) to 85 tys. sztuk – prawie 20% wszystkich osobówek, czyli wcale niemało!! DIESLA MIAŁO POD MASKĄ 48% CAŁEJ PRODUKCJI – to bardzo ważna, wręcz kluczowa sprawa dla egzystencji firmy, bo silniki wysokoprężne oferowało wtedy niewielu producentów.
W samej RFN Mercedes sprzedał łącznie 241 tys. aut osobowych (56% produkcji), uzyskując około 10% udziału w rynku (przypomnijmy, 8,3% przypadało na sam model W123).
W skali świata natomiast, 429 tys. Mercedesów odpowiadało 1,47% z ponad 29,1 mln wyprodukowanych samochodów osobowych.

Tak wyglądały dla Daimler-Benz „kryzysowe” lata 70-te (samochody osobowe).

Zielony kolor to Oberklasse (S i SL), bladoniebieski – W123 kombi, jasnoniebieski to Obere Mittelklasse („ekskluzywne” W123 – 280, 280E i wszystkie coupé), a ciemnoniebieski – Mittelklasse (pozostałe W123).
Na wykresie zwraca uwagę to, że – inaczej niż dziś – zmiany modeli wydają się w ogóle nie wpływać na wielkość sprzedaży. Tak jakby specyficznej klienteli Mercedesa było dokładnie obojętne, czy kupują model wypuszczony wczoraj czy 10 lat wcześniej (ciekawe jest też to, że w okresie 1972-80 miały miejsce tylko dwie zmiany: W115 / W123 w 1976r. i W116 / W126 w 1979). Jedynie po pierwszym kryzysie naftowym spadła popularność modeli paliwożernych (skurczony pasek zielony i jasnoniebieski w 1974 i 75r.), ale tylko chwilowo, a łączna sprzedaż i tak wzrastała.
Popyt był tak silny, że chwilę przed 1980r. czas oczekiwania na odbiór nowego W123, w zależności od wersji, wynosił aż do TRZECH LAT!! Dlatego też po wyjeździe z salonu pojazd nie tracił, a ZYSKIWAŁ na wartości około 5 tys. DM (fabryczne ceny Beczki wynosiły 23-40 tys. DM), wracając do ceny katalogowej po dobrze ponad roku eksploatacji… Zupełnie jak w PRL… Klienci zabijali się za samochodami, mimo że nie było żadnych „premii wrakowych”, pseudoekologicznych podatków ani globalnocieplarnianej propagandy, a wg danych automobilklubu ADAC przeciętny przebieg W123 z dieslem w momencie pierwszej awarii w trasie wynosił 853 tys. km… W istocie, za takimi produktami warto było się zabijać…
Jeśli chodzi o pojazdy użytkowe, w 1980r. wyprodukowano ich 272 tys. Ich udział w sprzedaży wyrażonej w sztukach wyniósł 38,8%, ale w obrotach – 50,9%, co jest zrozumiałe w uwagi na wyższe ceny jednostkowe.

Sprzedaż pojazdów użytkowych Daimler-Benz wyprodukowanych za granicą (zielony) i w RFN (niebieski, przy czym część z paskami to eksport) w latach 70-tych

Pierwsza poważna recesja światowa od czasów wojny również i tutaj okazała się bardzo chwilowa.
Wracając do tematu konkurencji: Dzisiaj Mercedesa wymieniamy jednym tchem z BMW i Audi, w dodatku obie te firmy aktualnie go wyprzedzają (a jest jeszcze paru innych graczy – Lexus, Infiniti, Cadillac, Jaguar, Maserati). Wtedy jednak było inaczej: Cztery pierścienie kojarzyły się wyłącznie z dwusuwowymi DKW, które gdzieniegdzie wciąż jeździły po ulicach (coś jak u nas Fiat, ciągle łączony z licencyjnymi wyrobami PRL-u). A BMW…? Niewielu ludzi miało w 1980r. dylemat: W123 czy E12 – przecież Bawarczycy nie oferowali nawet diesli…
Pewien adwokat cytowany w magazynie Mercedes-Benz Classic (koncernowa tuba public relations), na pytanie „Dlaczego Mercedes?” odpowiedział: „Jak to: dlaczego? A czy jest jakikolwiek wybór dla ludzi, którzy chcą poważnie wyglądać…?”.
Dziś wybór jest aż za duży, a i „poważny wygląd” jest rzeczą ogromnie względną. Ani Mercedes ani nikt inny na świecie nie może więc nawet marzyć o takiej pozycji na rynku. Nasuwa się tu też nieco późniejszy cytat z szefa Daimler-Benz, Wernera Breitschwerdta, który w 1984r., prezentując W124, powiedział: „Budujemy pojazd przeznaczony dla naszych klientów, a nie do walki z jakąkolwiek konkurencją. Chcemy oferować produkt, co do którego jesteśmy przekonani, że odpowiada najlepiej oczekiwaniom i życzeniom naszej klienteli”. To najlepsze podsumowanie istoty klasycznych Mercedesów, jakie w życiu słyszałem – one były ponad małostkowymi sporami o pięć koni mechanicznych, a ich nabywcy nie brali pod uwagę nic innego…

Rok 2012
Przez ostatnie 32 lata świat zmienił się nie do poznania. Rynek samochodów osobowych nie tylko urósł o ponad 100% (z 29,1 mln sztuk do 60,5 mln): Podczas gdy w 1980r. składał się on w ponad dwóch trzecich z USA, Japonii i Europy Zachodniej, do 2012r. rozszerzył się na niemal całą populację świata, przy czym największy wzrost miał miejsce w tzw. krajach BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny).

Procentowy udział poszczególnych krajów w światowej sprzedaży samochodów osobowych

Jak na tle tej eksplozji radzi sobie Mercedes?
Zacząć należy od tego, że oferta marki rozrosła się z 6 nadwozi w 3 typoszeregach (W123, W126, W107) do 22 karoserii w 15 klasach (nie licząc G), przy czym w większości przypadków nowe modele są pozycjonowane niżej od tradycyjnych, czyli powinny rozszerzyć grono potencjalnych klientów.
Na tym tle sprzedaż samochodów osobowych marki Mercedes-Benz (wyłączamy Smarta) wzrosła z 429 tys. w 1980r. do 1,35 mln w 2012r., czyli ponad 3,1 razy, co przy nieco ponad dwukrotnym wzroście rynku światowego daje zwiększenie udziału z 1,47 % do 2,2%.
Większa niespodzianka czeka nas na rynku niemieckim. Przy ogólnym jego wzroście o 26,7% (3,08 mln sztuk w 2102r. wobec 2,43 mln w 1980, co z grubsza odpowiada przyrostowi populacji) Mercedes-Benz powiększył sprzedaż zaledwie o 19% (z 241 tys. do 290 tys. samochodów), co oznacza SPADEK udziału z rynku z 10% do 9,4%. Innymi słowy, 15 typoszeregów pokrywających większość segmentów rynku zagarniało dla siebie mniejszy kawałek tortu niż 32 lata wcześniej zaledwie trzy, i to drogie lub bardzo drogie modele!!
Przyczyną jest to, że w międzyczasie Mercedes-Benz STRACIŁ MONOPOL NA SWOIM TRADYCYJNYM TERYTORIUM. Np. E-Klasa W212 znalazła w 2012r. zaledwie 44 tys. egz. (w czterech nadwoziach łącznie!!), podczas gdy Beczka w 1980 – aż 202 tys. Reszta nabywców wybrała konkurencję (BMW 5 – 48 tys., Audi A6/A5/A7 – w sumie 74 tys., jest też kilku pomniejszych rywali), albo… C-Klasę (69 tys. sztuk), której w 1980r. w ogóle nie było!! Zjawisko przechodzenia klientów do niższych segmentów rynku jest zresztą ostatnimi laty powszechne, bo rozmiary i standardy komfortu, bezpieczeństwa, mocy itp. rosną w zawrotnym tempie, a wraz z nimi rosną też ceny i koszty eksploatacji. Ofensywa modelowa jest więc w niemałym stopniu mnożeniem produktów skierowanych do tej samej grupy docelowej. Nie mówiąc o tym, że niższe segmenty są silniej obsadzone, więc szansa utrzymania klienta schodzącego z E-Klasy na C-Klasę jest mniejsza, bo automatycznie zyskuje on szerszy wybór.
No dobrze, ale co z najważniejszym pytaniem? Jak firma wychodzi na tym finansowo?

Sytuacja finansowa koncernu
Rok 1980

Na początek zaznaczmy, że wedle metody skumulowanej inflacji 1€ z 2012r. odpowiada 0,93 DM z 1980r. Oznacza to, że do bezpośredniego porównania kwot powinniśmy te w € pomniejszyć o około 7%, lub też te w DM powiększyć o około 7,5%. W ramach małej dygresji możemy tu porównać ceny benzyny: W 1980r. kosztowała ona 1,16 DM, w 2012r. – 1,67€ (z tym że dawne statystyki podawały cenę benzyny Normal, dziś już niedostępnej, a tańszej od Super), a także ceny samochodów: Podstawowy W123 kosztował 23 tys. DM, zaś dziś najtańsza E-Klasa – ponad 40 tys. (C-Klasa – 33 tys., jeśli ktoś koniecznie uprze się, że to ona jest odpowiednikiem, choć według mnie to nieprawda).
W 1980r. przychód koncernu wyniósł 31,05 mld DM, zaś tzw. COGS (cost of goods sold – koszt materiałów, energii, pracy itp. bezpośrednio związanych z samą produkcją) – 16,56 mld. Daje dochód brutto w wysokości 15,57 mld DM. czyli 50,1% przychodu. Jak na dzisiejsze standardy – marża wręcz kosmiczna, ale by ją ocenić właściwie, trzeba by znać dane innych niemieckich producentów z 1980r. Niestety, nie mam takich informacji (a szukałem).
Oczywiście, jesteśmy dopiero przy dochodzie brutto – do zysku netto jeszcze daleka droga. W analizie finansowej dochodzi się do niego w trzech krokach:
-Pierwszy to właśnie dochód brutto (przychód minus COGS).
-Od niego odejmuje się koszty operacyjne (koszty prowadzenia podstawowej działalności – administracji, sprzedaży, marketingu, badań i rozwoju, amortyzacji, itp.) by dostać tzw. EBIT (earnings before interest and tax), czyli ZYSK OPERACYJNY – podstawowy wskaźnik zyskowności przedsiębiorstwa, wskazujący nam jak rentowna jest jego podstawowa działalność.
-Dopiero w ostatnim kroku do EBITu dodaje się zysk finansowy (czyli saldo przychodów i kosztów kapitałowych – zapłaconych odsetek od kredytów i uzyskanych odsetek z lokat, obligacji, itp.), saldo przychodów i kosztów nadzwyczajnych (np. sprzedaż i kupno nieruchomości albo innych, większych składników majątku) i wreszcie odejmuje się podatki. Dopiero to daje zysk netto.
Piszę o tym, dlatego, że dziś za najważniejszą miarę rentowności firmy uchodzi EBIT (krok drugi), bo nie ma na niego wpływu system podatkowy, strategia finansowania firmy ani jednorazowe, duże transakcje nadzwyczajne. Niestety, w sprawozdaniu za 1980r. EBITu nie ma – wtedy obowiązywały całkiem inne standardy księgowe. Mogłem go tylko spróbować wyliczyć od tyłu, wychodząc od zysku netto i dodając z powrotem transakcje nadzwyczajne, saldo kapitałowe i podatki. Może to być obarczone pewnym błędem, bo nie wiem na 100%, jak pewne pozycje zostałyby zaklasyfikowane wg dzisiejszych standardów, ale w każdym razie wyszło mi 2,17 mld DM EBITu, na podstawie podanego zysku netto w wysokości 1,1 mld DM.

Podsumujmy:
Przychód: 31,05 mld 100,0%
Dochód brutto 15,57 mld 50,1%
EBIT 2,17 mld 6,99%
Zysk netto 1,10 mld 3,54%

Podzielmy jeszcze to szybko na 702 tys. wyprodukowanych pojazdów (429 tys. osobowych i 273 tys. użytkowych):
Przychód: 44,23 tys. DM
Dochód brutto: 22,17 tys. DM
EBIT: 3,10 tys. DM
Zysk netto 1,56 tys. DM

Rok 2012
Przychód: 114,3 mld 100,0%
Dochód brutto: 25,51 mld 22,3%
EBIT: 8,62 mld 7,5%
Zysk netto: 6,50 mld 5,7%

W przeliczeniu na 2,2 mln wszystkich wyprodukowanych pojazdów:
Przychód: 59,9 tys. € 55,75 tys. DM z 1980r.
Dochód brutto: 11,6 tys. € 10,79 tys. DM z 1980r.
EBIT: 3,90 tys. € 3,63 tys. DM z 1980r.
Zysk netto 2,95 tys. € 2,74 tys. DM z 1980r.
(przypomnijmy, 1€ w 2012 = 0,93 DM w 2012)

Raporty za 2012r. można znaleźć dla wszystkich spółek giełdowych świata, dlatego przytoczymy tutaj porównanie przychodu i EBITu z kilkoma innymi producentami samochodów:

Firma Przychód Dochód brutto EBIT Zysk netto
Daimler 114,3 mld € 25,51 mld € (22,3%) 8,62 mld € (7,5%) 6,5 mld € (5,7%)
BMW 76,84 mld € 15,49 mld € (20,2%) 8,3 mld € (10,8 %) 5,12 mld € (6,7 %)
VW Group* 192,67 mld € 35,16 mld € (18,2%) 11,51 mld € (5,98%) 21,88 mld € (11,3%)
Toyota 18,58 bln ¥ 2,78 bln ¥ (15%) 0,36 bln ¥ (1,9%) 0,28 bln ¥ (1,5%)
Honda 96,7 mld $ 24,68 mld $ (25,5%) 2,82 mld $ (2,9%) 1,43 mld $ (1,47%)
PSA 55,45 mld € 7,87 mld € (14,1%) -4,69 mld € (-8,5%) -5,7 mld € (-10,2%)
Fiat (bez Chryslera) 35,57 mld € 0,36 mld € (1%) 0,2 mld € (0,56%) -1,04 mld€ (-2,9%)
GM** 152,26 mld $ 10 mld $ (6,6 %) -30,36 mld $ (-19,9%) 6,15 mld $ (4%)
Ford*** 126,57 mld $ 13,99 mld $ (11%) 4,98 mld $ (3,9%) 5,65 mld $ (4,2%)

*Aż 14 z 21,88 mld € zysku netto VW Group pochodzi z działalności finansowej – czyli zysku z kapitału ulokowanego poza koncernem, a nie ze sprzedaży aut. To dlatego EBIT jest lepszym wskaźnikiem rentowności operacji firmy.
** Zysk netto GM, mimo ogromnej straty operacyjnej (EBIT = -30 mld $) wynika ze „zwrotu podatku” w wysokości aż 34 mld $.
***Dla Forda obroty, dochód brutto i EBIT dotyczą oddziału samochodowego, zaś zysk netto jest policzony dla całego koncernu i odniesiony do jego obrotów (134,25 mld $), bo nie ma możliwości rozdzielenia zapłaconych podatków na część samochodową i resztę (czyli głównie usługi finansowe).
Widać tu wyraźnie, że Daimler jest jedną z najbardziej zyskownych firm w sektorze – jedynie BMW może się z nim równać (Honda osiąga co prawda większą marżę, czyli relację dochodu brutto do przychodu, ale gubi jej większość na poziomie kosztów operacyjnych).
Drugi wniosek jest taki, że od 1980r. marża Daimlera spadła o ponad połowę (50,1% wobec 22,3%), co najwyraźniej jest efektem powstania silnej konkurencji. Jednak EBIT wzrósł tylko nieznacznie (7 i 7,5%), co z kolei wskazuje na poprawę efektywności na poziomie kosztów operacyjnych. Zysk netto faktycznie urósł (z 3,54 do 5,7%), ale nie jest to wynikiem wyższej rentowności produkcji (tę widać w dochodzie brutto i EBIcie), a różnic w transakcjach nadzwyczajnych (które są jednorazowe) i podatkach (które wynikają z prawa podatkowego), czyli nie mają znaczenia w naszych rozważaniach, w których – podkreślmy raz jeszcze – istotny jest dochód brutto i EBIT.
Warto też na koniec przytoczyć strukturę sprzedaży samochodów osobowych Mercedesa (w sztukach, nie w wartości pieniężnej):

Dane te obalają tezę o tanich hatchbackach A- i B-Klasy jako lokomotywach wzrostu – gros sprzedaży zapewniają bowiem tradycyjne dla Mercedesa klasy C i E, a także kluczowe na dzisiejszym rynku SUVy. Niestety, brak danych o marży w rozbiciu na poszczególne modele – a to mogłoby być ciekawe.
Wnioski:
-W latach 1980-2012 światowy rynek samochodów osobowych urósł ponad dwukrotnie, lecz w krajach rozwiniętych, w tym w RFN, wzrost był niewielki lub zerowy. Jego większość przypada na tzw. Trzeci Świat, a zwłaszcza kraje BRIC,
-„Premie wrakowe” nie stymulują rynku, a jedynie przyspieszają decyzję o zmianie samochodów u ludzi, którzy i tak by ją podjęli w nieco późniejszym terminie, przez co zwiększają tylko wahania sprzedaży bez wpływu na nią w dłuższym okresie,
-W 1980r. Daimler-Benz niemal nie miał konkurentów, przez co osiągał wysoki udział w rynku, bardzo wysoką marżę i dobrą zyskowność operacyjną. Działo się tak pomimo ubogiej oferty i ogromnej trwałości produktów, niezachęcającej do ich częstej wymiany. Owa „niezniszczalność” pojazdów z końca XX wieku przyczyniła się jednak do ogromnego nasycenia rynku w późniejszym okresie,
-W 2012r., po bezprecedensowej „ofensywie modelowej” światowa sprzedaż koncernu zwiększyła się ponad trzykrotnie, jednak silna konkurencja ograniczyła marżę o ponad połowę. Ma na to wpływ również rozdrobnienie produkcji na wiele odrębnych modeli, bardzo podnoszące koszty i zmniejszające skalę produkcji każdego z nich.
-Redukcja kosztów operacyjnych pozwoliła utrzymać, a nawet nieco podnieść zysk operacyjny, ale bez szczególnej rewolucji w tym względzie. Rentowność pozostaje znakomita na tle innych producentów samochodów, w tym znacznie tańszych, popularniejszych marek, a to dzięki zarówno wyższym marżom jak i lepszemu EBITowi (wydajność na poziomie kosztów operacyjnych).
-Jeśli chodzi o pytanie tytułowe, to trzeba przyznać, że nasycenie rynku i wzrastający przeciętny wiek eksploatowanych samochodów faktycznie stanowią największy hamulec dla sprzedaży nowych pojazdów. Ze zjawiskiem tym walczą połączone siły państwa (pseudoekologiczne podatki, fiskalne zachęty do zakupów nowych aut i administracyjne ograniczenia eksploatacji starych) i producentów samochodów (którzy nie tyle zmniejszają sztucznie trwałość, co utrudniają i podrażają naprawy starszych pojazdów), ale walka ta, jak dotąd, nie przekłada się ani na ilościowy wzrost sprzedaży nowych pojazdów, ani na lepszą rentowność koncernów.

Szczepan Kolaczek

Źródła:
Sprawozdania finansowe Daimler-Benz z 1980r., Daimlera z 2012r., a także koncernów wymienionych w tabelce porównawczej zyskowności
http://www.zeit.de/auto/2011-02/altauto-umwelt
http://bestsellingcarsblog.com/
http://www.autobild.de/klassik/artikel/klassiker-fuer-5000-euro-mercedes-300-e-w-124–3556871.html
http://de.wikipedia.org/wiki/Mercedes-Benz_Baureihe_123
http://hoerbiger2012.mensalia.at/jart/prj3/hoerbiger_ebook_2012/data/uploads/polnisch/epaper-HOERBIGER_P_Yearbook_2012/page96.html
http://www.statista.com/
http://www.kfz-auskunft.de/kfz/zulassungen.html
Stare numery Mercedes-Benz Classic




Comments
pr Said:

Bez gwiazdy nie ma jazdy – na początek tyle mam do powiedzenia.


krass Said:

No, w końcu ktoś oficjalnie te internetowe brednie odczarował. :-)

Daimler rządził, rządzi i będzie rządzić.

Kwintesencja niemieckości – żeby nawet wszyscy uważali, ze przegrali wojnę, to i tak wygrali.

Żeby ludzie uważali, ze marka jest w finansowej czarnej dupie, to i tak trzęsie rynkiem.

Żeby ludzie sądzili, że nikt tego nie kupuje, to i tak jeździ tego od pyty. 😀

Get a life, competitors. 😉


Mati Said:

Tekst przedni. Brawo panie Szczepanie! Pięknie się czyta przy śniadaniu :)


Sukuremu Said:

Na wykresie kołowym w 2012r. zamiast Niemiec dalej widnieje RFN? 😛

A tekst bardzo fajny, ale dla ludzi wierzących w swoje “widzimisie” i legendy nie ma mocnych! :> Powytykają z pupy jakieś pseudonaukowe niedociągnięcia, zadadzą bezsensowne pytanie i w poczuciu dobrze wykonanego hejtu, odejdą dalej siejąc “swoją sprawdzoną wiedzę”. “Gdyby beczka sie sypała, nie trzeba by więcej modeli”, “jak nie mieli konkurencji?”, itp.

Bardzo rzeczowo, czysta treść i matma! Brawo
bardzo podoba mi się porównanie EBITu i zysków z innymi producentami, wraz z wytłumaczeniem różnic.


Yossarian Said:

Z jednej strony bardzo fajnie, że ktoś obalił mit bankrutowania na W123/W124, z drugiej, mało nie zasnąłem z nudów przy czytaniu.


krass Said:

@Sukuremu

Przeciez RFN istnieje dalej.

BRD – Bundesrepublik Deutschland.

Czyli RFN – Rebublika Federalna Niemiec


fan911 Said:

Przebrnąłem przez wpis. Fajnie napisane i zestawione. Można się wiele nauczyć i poznać kawał historii motoryzacyjno-finansowej :)


pan_gajowy Said:

tekst pod względem merytorycznym ciekawy, imponuje sięgnięcie do tak wielu materiałów źródłowych, niestety jest też parę minusów: błędy językowe i niepotrzebne wspominanie o problemie globalnego wzrostu średniej temperatury (który jest faktem a nie ideologią)


sosek Said:

A ja odwotnie niż Yossarian, czytałem z zapartym tchem. Pewnie dlatego, że uwielbiam statystykę i doceniam ‘mrówczą’ pracę wykonaną przez autora.
Kudos!

Niestety, jak wskazuje Sukuremu – na wręcz religijną wiarę nie ma mocnych. Można zarzucić setkę statystyk, oni i tak swoje wio. Albo wiedzo.


wuner Said:

Panie Szczepanie, zbieram szczękę z kolan…


benny_pl Said:

no no, szacunek za taki tekst, to niemal praca dyplomowa. bardzo sie ciesze z wysmiania glupich pseudoekologicznych zagrywek, bo jak i mnie uczyli rynek sam sie reguluje i wszelkie “pomagania” go zaburzaja i na dobra sprawe po prostu szkodza (zyskuja na tym nieliczni)


Andrzej Said:

Stare Mercedesy są takie piękne,a te obecne jakieś takie ajfonowate:((


Kiler Said:

A czy W123 nie był nieco zmodyfikowaną kopią simki P9?


Sukuremu Said:

@krass
No niby tak ale jakoś się nie widuje się tego teraz tego oznaczenia 😛 kojarzy się z era przed obaleniem muru (przynajmniej dla mnie).

Zapomniałem dodać to co dodał Benny_pl, czyli jak doskonale na wykresie widać że pomoc to nic innego tylko zabranie sprzedaży z roku następnego. Nie wiem czy ma to na celu cokolwiek. Jest kilka scenariuszy wykorzystania takiego faktu. Np podreperowanie jakiejś 9ci statystyki ,przez to ile zostało złożonych zamówień. Można ściemniać o spadku sprzedaży w 2009 po tym jak w roku poprzednim było ok. Może potrzebują podnieść swoją zdolność kredytową, rating czy ocenę i potwierdzają to ilością zamówień? :)


Bardzo dobry tekst, bardzo rzeczowy i “informative”, jak to określają ąglojęzyczni. Tylko z cyferek niewiele zrozumiałem, ale to u mnie normalne. Tak czy inaczej – szapo ba za wiedzę!


Krakus Said:

Kawał dobrej roboty!


Adam Said:

Doskonały tekst do przedpołudniowej kawy, szkoda, że nie ma danych z lat 1992-1997. Ciekaw jestem jak to się wtedy układało.


leh81 Said:

wspaniala analiza :) Facet jest naprawde w tym dobry:) gdyby w zlomniku znalazl sie kacik ekonomiczny chetnie poczytalbym takie analizy dla innych marek jak Toyota czy Renault, mysle ze nowe zestawienia byly by rownie interesujace


Dave Said:

Bardzo dobry wpis, brawo, brawo! Myślę że złomnik trafi dzięki niemu na salony! Wszystkie mity obalone, dowody wiarygodne, lubię to!


Lenny Said:

Super robota! Brawo.


radek wolf Said:

VOLVO 2XX NIE MIALO DIESLA?
A KTORY WOZ OSOBOWY MIAL PIERWSZEGO 6-CYLINDROWEGO DIESLA ZAMONTOWANEGO FABRYCZNIE?
POCHODZACEGO OD DOSTAWCZAKA HA?
JA SIE PYTAM SIE!


Cooger Said:

Tekst ciekawy, niestety w praktyce to on tezy (o nieprawdziwości tezy ;)) nie udowadnia. Ta analiza może jedynie świadczyć, że założona strategia Mercedesa nie przyniosła oszałamiających efektów. Nie mniej nie niesie ona ze sobą odpowiedzi na najważniejsze pytanie – czy klienci zmieniliby W123/W124 na nowe modele niezależnie od tego czy by się psuły czy nie. Tak jak słusznie zauważono, klientela tej marki była dość konswerwatywna, w większości nie rozważała zakupu auta innej marki, zatem czy dokonałaby zakupu nowego modelu gdyby stary się “nie psuł”? Porównanie wyników finansowych z dwóch zupełnie innych okresów o zupełnie innym tle gospodarczo-socjologicznym to tylko suche liczby. To typowo księgowa obserwacja wyników, zawyrokuje czy jest lepiej czy gorzej, ale nie odpowie na pytanie czy można było lepiej. Obiektywnie – Mercedes daje radę, może gdyby tłukli “auta-nie-do-za*nia” to wyniki byłyby gorsze.

Mnie ta całą spiskowa teoria dziejów trochę śmieszy – podstawowym czynnikiem zmniejszania się jakości produktów jest nacisk na cenę. Dawno temu napisałem taki ckliwo-sentymentaly tekst: http://digileaks.pl/1683-brain-leaks-6/ – pewnie nikomu nie będzie się chciało czytać, ale jeśli jednak to tam wyłuszczyłem moje spojrzenie na temat tego dlaczego “kiedyś kiełbasa była lepsza a ksiądz już nigdy nie będzie prawił tak mądrych kazań”.


maurycy Said:

“wg danych automobilklubu ADAC przeciętny przebieg W123 z dieslem w momencie pierwszej awarii w trasie wynosił 853 tys. km…”

Dla mnie to wystarczający powód do rozejrzenia się za jakąś względnie zdrową beczką. Choć nie narzekam na 32-letniego transportera, to faktycznie w nim nie wygląda się tak poważnie, jak w mietku.

„Budujemy pojazd przeznaczony dla naszych klientów, a nie do walki z jakąkolwiek konkurencją. Chcemy oferować produkt, co do którego jesteśmy przekonani, że odpowiada najlepiej oczekiwaniom i życzeniom naszej klienteli”

Łatwo powiedzieć, kiedy się praktycznie nie ma konkurencji :)


Marcopolo Said:

Ardian Said:

Mercedes skończył się na “Kill’em all”
albo
Mercedes skończył się gdy Bruno Sacco odszedł na emeryturę. Wszystko co powstało później to jeżdzące kible.


PWG Said:

Świetna analiza!


cubino Said:

Bardzo dobra analiza, dużo kudosów za desk research i za wyliczenia. Tylko wnioski takie trochę underwhelming, brakuje jakiegoś publicystycznego walnięcia pięścią w stół, takiego w stylu Notlaufa.


Nano Said:

Wyborny tekst, przyłączam się do prośby czytelników o częstsze goszczenie tego pana na łamach złomnika.

O czym w tekście nie wspomniano to zyski z serwisu i sprzedaży części zamiennych w oderwaniu od zysków ze sprzedaży samochodów. Chętnie bym się dowiedział jak to wygląda, bo wydaje się, że beczka nie wymagała tak częstego i fachowego serwisu i wymiany części jak współczesne C i E klasy.

Choć tu też sprawa sięmocno komplikuje, bo przecież ASO nie “należą” do koncernu Daimler, tak samo części są produkowane są przez różnych partnerów, niekoniecznie podległych firmie ze Stuttgartu.


radosuaf Said:

Wow. Poważny tekst. Sporo włożonej pracy. Szacun.


nocny Said:

Powoziłem się swego czasu beczką. Diesel sześciocylindrowy. Eh szkoda że wtedy nie miałem więcej kasy aby przytulić ją na stałe. Siedzenia na sprężynach, wielka kierownica i niebieskie wykończenie deski rozdzielczej. I dźwięk silnika jakiego nie można już spotkać.


voychoo Said:

@pan_gajowy
Autor pisał o ideologii walki z globalnym ociepleniem
Swietny artkuł, ludziska już zapomnieli o prawdziwych rzeczowych artykułach,które siłą rzeczy muszą być długie jeśli chcą być fachowe,więć gdzie jak gdzie,ale myślałem że na złomniku nikt nie bedzie narzekał.


Sukuremu Said:

@Cooger.
OK, fakt że tekst nie mówi nam co by było gdyby a alternatywnej rzeczywistości np Beczka gniła już w wieku 4 lat. Ale doskonale mówi w jakiej dobrej kondycji firma się znajdowała, mimo bezawaryjności auta. Wtedy po prostu zabijano się o mesia, czekano na niego nawet lata. Więc go tłukli i zarabiali. Może nie zarobili jeszcze większych kokosów, ale na pewno nie można powiedzieć że byli na skraju bankructwa 😉


Garnier Said:

Ci, którzy ogarniają trochę wiedzą, ze to bujda z tym bliskim bakructwem, ale fajnie, że w końcu ktoś wyciągnął mocne dowody.
Mega dobra robota.


dzekoo Said:

20mln z tych 80 światowych to Chiny. W 1980 prywatnie samochodu nie posiadał tam prawie nikt. Widać kto najwięcej się rozwinął. Tak działa dziki kapitalizm.

To odwrotnie niż w Polsce, gdzie państwo grabi jak najwięcej:
http://www.fijor.com/dzien-dobry-chcialbym-zglosic-kradziez-sowo-przez-marka-belke-w-czasie-gdy-byl-ministrem-finansow-13-lat-temu-teraz-dokladniej-zarobilismy-pieniadze-spekulujac-walutami-zagran/


Iglo Said:

Pierwszym samochodem jaki prowadziłem była Syrena, następny 126p i potem beczka. To wszystko było w jedne wakacje. Po przejażdżce beczką już nic nigdy nie było takie same.


Szczepan Kolaczek Said:

Witam wszystkich,

Jestem zaskoczony tak pozytywną reakcją, spodziewałem się więcej krytyki, oraz właśnie, jak zauważył cubino, jakiegoś podsumowania od Notlaufa, bo ja nie dysponuję takim piórem jak on (co zresztą dobitnir widać w tekście).

@Nano: Przychody koncernu są wzięte całościowo, części zamienne i wszelkie opłaty wnoszone przez właścicieli autoryzowanych srwisów też tam są. “Przychód” firmy obejmuje bowiem wszystkie wpływy (podzieliłem je potem na wielkość produkcji, ale to tylko dla orientacji, by odnieść liczbt do skali działalności firmy).

@maurycy: Łatwo powiedzieć, kiedy się nie ma konkurencji – ale taka pozycja nie bierze się z niczego, oni na to pracowali od początku stulecia,

@pan_gajowy: Wzrost temperatury to jedno, zostawiam dyskusję na ten temat naukowcom. Ideologią jest natomiast opieranie na tej przesłance całej polityki, która w większości przypadków sprowadza się do nakładania i podnoszenia podatków. Od płacenia podatków przyroda nie wyzdrowieje. Co do błędów językowych, uprzejmie prosze o ich wytknięcie, bo ja zawsze chcę się uczyć, a zwłaszcza wyciągać wnioski z własnych błędów.


Szczepan Kolaczek Said:

Witam wszystkich,

Jestem zaskoczony tak pozytywną reakcją, spodziewałem się więcej krytyki, oraz właśnie, jak zauważył cubino, jakiegoś podsumowania od Notlaufa, bo ja nie dysponuję takim piórem jak on (co zresztą dobitnir widać w tekście).

@Nano: Przychody koncernu są wzięte całościowo, części zamienne i wszelkie opłaty wnoszone przez właścicieli autoryzowanych srwisów też tam są. “Przychód” firmy obejmuje bowiem wszystkie wpływy (podzieliłem je potem na wielkość produkcji, ale to tylko dla orientacji, by odnieść liczbt do skali działalności firmy).

@maurycy: Łatwo powiedzieć, kiedy się nie ma konkurencji – ale taka pozycja nie bierze się z niczego, oni na to pracowali od początku stulecia,

@pan_gajowy: Wzrost temperatury to jedno, zostawiam dyskusję na ten temat naukowcom. Ideologią jest natomiast opieranie na tej przesłance całej polityki, która w większości przypadków sprowadza się do nakładania i podnoszenia podatków. Od płacenia podatków przyroda nie wyzdrowieje. Co do błędów językowych, uprzejmie prosze o ich wytknięcie, bo ja zawsze chcę się uczyć, a zwłaszcza wyciągać wnioski z własnych błędów.


Carman Said:

Genialny tekst. Wielki szacunek dla autora, bo dokopanie się do wszystkich danych musiało być czasochłonne. Obróbka też, ale to jak dla mnie już robota znacznie przyjemniejsza :) .
Takie teksty uwielbiam. Nie jakieś gdybanie tylko same konkrety. Czytałem z zapartym tchem tak jak kilku przedmówców.
Aha i na tą książkę też reflektuję :) .


radosuaf Said:

@dzekoo:
W Polsce też w 1980 roku nie za dużo osób miało samochód, a ile osób ma go teraz? A nie pracujemy za miskę ryżu jednak…
Porównanie lekko z czapki.


radarro Said:

Szczepan, ty to musisz kochać tę markę :)

Przebrnąłem przez całosć i też jestem pod wrażeniem agrumentacji i danych. Ale prawd ludowych nie pokonasz. One musza umrzeć śmiercią naturalną wraz z ostatnim zgnitym W123.
Jak to mówią w korpo: zrobiłeś kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty.


Miszel Said:

Volvo również niemal zbankrutowało na modelu 2xx, z tych samych powodów co Mercedes. Niedawno czytałem o tym w całkiem poważnej motoryzacyjnej gazecie.


Hooligan Said:

W 1980 roku Volvo 240 owszem mialo diesla, tyle ze jednego i nie najlepszego (R6 z transportera). A z ta legenda o bankrutujacym Daimlerze to oczywiscie bzdura – ludzie chcieli po prostu zmieniac auta na nowe (a w latach 80 bylo na co), zas uzywane beczki jechaly z Niemiec wszedzie wraz z gastarbeiterami. Prawda jest, ze beczka nie miala w 1980 roku konkurencji, ale wynikalo to z faktu, ze funkcjonowala wowczas w specjalnej klasie, w ktorej byla tylko ona sama. Byly samochody i Mercedesy, i jak ktos juz placil wieksze pieniadze to chcial go miec. Po prostu Mercedes zbieral wowczas owoce inwestowania w marke i jakosc. Bo formalnie ta konkurencja byla. Czesto nowoczesniejsza designersko (beczka byla raczej zachowawcza), ale ustepujaca technicznie (moze nie na papierze – chodzi wlasnie o jakosc i niezawodnosc) i nie posiadajaca tak rozbudowanej oferty silnikow. Bylo tego troche – Opel (Jesli nie rekord, to Commodore juz tak), po czesci moze Granada. Bo BMW E12 to byl wowczas taki woz niszowy, pozycjonowany raczej nizej niz beczka. Podobnie Audi 100. Z wielu oczywistych wzgledow Peugeoty 604, Citroeny CX (wyposazone w zupelnie donre diesle) stanowily w Europie tlo dla beczki, zas wynalazki w typie Alfy 6, Lancii Gammy czy Rovera SD1 to juz zupelny plankton


sosek Said:

@Sukuremu:
Słowo kluczowe dla premii wrakowej w 2009 roku to “kryzys”. To było po wielkim pęknięciu AD 2008 (w Polsce było dużo mniejsze). Oczywiste i naturalne jest zachowanie rządu niemieckiego – przyznajmy premię za oddanie wraka, by obywatele wpompowali swoje pieniądze w gospodarkę, kupując niemieckie (przecież nie francuskie) samochody. Poruszymy oszczędności/kredyty i utrzymamy zatrudnienie w motoryzacji. Przy okazji osiągnięto też mały cel ekologiczny (bardzo mały).


voychoo Said:

No to teraz pora na artykuł o Volvo 2xx i o tym dlaczego ten model mało co nie doprowadził do bankructwa tej marki i jak niewiele do katastrofy brakowało.


Sukuremu Said:

@sosek
No tak, :) całkowicie zapomniałem o hamerykańskim krachu ;( k….wy złodzieje!)


sardzent Said:

Niestety dane finansowe Merca nie sa najlepsze do opisania W123 oraz W124 poniewaz Dailmer to wiodacy producent ciezarowek i lekkich wozow dostawczych i jak gdzies wyzej napisano ponad 50% zysku pochodzi z tego dzialu.

Zatem porownywac zyskownosc koncernu Daimler z np. BMW w kontekscie samochodow osobowych to nie najlepszy pomysl.


Maryjan Said:

Pan Szczepan na Ministra Finansów! Konkret ogromny


sebee86 Said:

Tekst dobry – ale… wcale nie obala tezy, że Mercedes prawie zbankrutował… Analizuje sytuację z roku 1980 i dzisiaj, pomijając 3 dekady po drodze. A to wtedy miało miejsce rzeczone “prawie bankructwo”. Autor stawia sobie za cel obalenie mitu a potem wcale tego nie robi, pokazuje tylko to co wiemy wszyscy – że Mercedes w 2014 roku wciąż istnieje. Gdybym był profesorem oceniającym tą analizę, napisałbym “ndst – praca nie na temat” 😛


Quakemaniac Said:

Znakomite opracowanie.

To że duża ilość modeli strasznie podraża koszty – i tak i nie, nie jest to aż tak straszne jak można wnioskować z tekstu autora – silnik, systemy elektroniczne, zawieszenia i cała masa podzespołów jest współdzielona, trzeba wykonać oddzielną budę (tutaj chyba koszt zaprojektowania na zderzenia jest wyższy niż uruchomienie produkcji – w sumie wykonanie tłoczników, roboty spawalnicze są dość uniwersalne), inne plastiki do wnętrza i tyle. Wiadomo że utrzymanie 15 modeli jest droższe niż 3, ale nie demonizujmy tego, aż tak źle nie jest skoro opłaca się im tyle produkować.

Co do samej trwałości samochodu vs jego sprzedaż – w dzisiejszym świecie ci ludzie których stać kupują nowe auto nie dlatego że stare się psuje, tylko dlatego że im się znudziło. Klient chce nowe auto co kilka lat bo ma nowe gadżety, tak jak co kilka lat chce nowego ajfona czy tableta. Co ciekawe, ci mniej zamożni też chcą co kilka lat kolejne auto z nowymi bajerami, nawet jeśli ich na to auto nie stać. Jak to ostatnio napisał znajomy:
“Rodzimy rynek to porażka, każdy kombinuje jakby swojego trupa za 50zł odmłodzić i wszyscy by chcieli za darmo w idealnym stanie dostać.” Ludzie nawet jak kupują drogo auto to potem często je zapuszczają do stanu zardzewiałego grata bo się nie znają na samochodach i póki jeździ to spora część nawet nie wie jak silnik wygląda. W takim świecie mało kto chce auto nie zawodne, wszyscy kupują zapuszczone graty, jeżdżą po 3 lata, potem sprzedają. W takim świecie nikt nie potrzebuje auta na 30 lat, każdy chce jednorazówkę. Tak więc w pewnym sensie producenci idą za oczekiwaniami klientów.

Kurde, ja chcę aby dalej produkowali W123 i Volvo 240, 740 i 940 i kilka innych niezniszczalnych toczydeł.


Ausf. F2 Said:

Volvo miało prawie że zbankrutować w związku z wydatkami poniesionymi na opracowanie modelu 850 (przez co podobno bardzo rozważnie jeśli chodzi o koszty projektowano S80). Widać marka te prawie-bankructwa lubi.


Mav Said:

@Cooger
Co do art na Twojej stronie – “Jedno na co warto zwrócić uwagę to to , że cena dóbr luksusowych w stosunku do realnych kosztów ich wytworzenia znacznie wzrosła.”

Zależy co uważać za luksus. Jeśli zegarek ręczny, samochód, kiełbasa, skórzane buty, pozłacane oprawki okularów to ja uważam, że jest idealnie odwrotnie. Artykuł Szczepana to potwierdza – Mercedes zmniejszył marżę na korzyść zysków (zwiększenie skali produkcji i sprzedaży). Podobnie z innymi produktami “luksusowymi”.

Bo przecież o prawdziwym luksusie mówimy – nikt nie jest w stanie ocenić jak zmieniła się marża takiego Rollsa, Maybacha, Mont Blanca czy Hennessy’a, bo te firmy zmieniały właścicieli i polityka marży zmieniała się nie w zależności od gospodarki tylko pomysłu właściciela na firmę.


Szczepan Kolaczek Said:

@sosek: Na ten temat pisał Oldtimer Markt. Sprzedaż wzrosła, ale właśnie wcale nie niemieckich aut, ale rumuńskich, koreańskich, tureckich, hiszpańskich i polskich (chodzi o miejsce produkcji, nie o pochodzenie marek). Rodizme fabryki VW i Opla też ożywienie odczuły (przez chwilę pracowały na trzy zmiany, co nie zdarzało się od dawna), ale dość krótko.A co do celu ekologicznego, to zupełna nieprawda – pisałem o tym 6 grudnia 2013 na fejsie, na Klasycznie.eu. Złomnik nawet udostępnił. Chodzi o to, że koszty środowiskowe produkcji samochodów przewyższają w 99% przypadków korzyści ze zmniejszonych emisji. Konkretne dane liczbowe też tam były, w tym momencie nie mam do nich dostępu, zapraszam na fejsa.

@sebee86: Nie udowadniam, że firma przetrwała, tylko że 34 lata temu radziła sobie nie gorzej niż dziś, mimo całkowicie odmiennej, nieporównanie przyjaźniejszej klientom filozofii. Ergo – nieprawdą jest jakoby trzeba robić badziewie, żeby zarabiać.

Pojawia się też krytyka doboru danych. Zgadzam się z nią w dużym stopniu – lepiej byłoby wziąć pod uwagę konkurencję w 1980r., a także dłuższy horyzont czasowy. Niestety, o takie dane dość trudno, zazwyczaj są dostępne tylko ostatnie lata, ten raport z 1980r. dorwałem trochę fuksem.


j Said:

Po przeczytaniu ok. 10% tekstu doszedłem do:

“W 1980r. w RFN wyprodukowano 3,52 mln samochodów osobowych. 1,87 mln wyeksportowano, zaś nieco ponad milion zaimportowano – daje to suma sumarum 2,43 mln pierwszych rejestracji. ”

Panie anal ityku, polecam zainwestować 7,50,-


piotras Said:

do porównania nalezaloby dorzucic rok, powiedzmy, 1994, bo jesli mialoby dojsc do bankructwa to chyba wlasnie wtedy, zakladajac ze Ci co mieli sobie kupic Merca juz to zrobili (niezaleznie czy w 1980 czy w 1990) i dalej nim jezdza.


Shyrl Said:

Zabrzmi może jak bzdet ale to zajebiście zrobiona robota.
Szczerze dziękuję za świetną lekcję historii.


Mav Said:

Jeszcze w nawiązaniu do artykułu w kwestii trwałości dawnych produktów.

Zwróćcie uwagę również na aspekt kosztów opracowania danego produktu. Pochłaniają one znaczącą (ponad 50%) część wszystkich kosztów wdrożenia. Bo nie chodzi tylko o to, że konstruktor sobie wymyśli, ale też o to że gotowy projekt trafia do technologa/przygotowanie produkcji i nie wszystko da się zrobić. Pojawia się analiza – do czego specjalne oprzyrządowanie, do czego specjalne narzędzia, a co przekonstruować. A to wymaga dużej ilości, bardzo drogiego czasu.

Wyprodukowanie jednego auta od A do Z trwa ile? Jeden dzień? Pół dniówki? A projektowanie i przygotowanie produkcji to długie miesiące (jeśli nie lata).

W dzisiejszych czasach można dość znacznie te koszty ograniczyć dzięki komputerom i oprogramowaniu CAD/CAE/CAM i obliczeniom MES. Dawniej aby sprawdzić dany element zmęczeniowo trzeba było poddać go po prostu próbom. A to przede wszystkim oznacza wykonanie kilku prototypów, przygotowanie stanowiska do pomiaru itp. Jeśli koszty takiej analizy przekraczają np. wartość materiału to po prostu daje się zapas. Dzisiaj w biurach konstrukcyjnych jest kilka komputerów które wykonują obliczenia, a konstruktor w tym czasie pracuje dalej. Nie trzeba 15 prób, ani 3 ludzi, a robota jest wykonana “na styk” (czyli optymalnie ze względu na koszty/jakość).

Coś co powszechnie nazywacie “spadkiem jakości” my (konstruktorzy) nazywamy “optymalizacją”. Po co mam konstruować urządzenie dla drugiego właściciela? Ja patrzę przede wszystkim żeby z mojego produktu był zadowolony pierwszy właściciel. Możecie mówić teraz o marce i renomie, ale co mi z renomy jeśli konkurencja sprzedaje ~40% taniej, a ja nie sprzedaję w ogóle?

To tak jak z tym ratowaniem saaba – kto chciał przepłacać za opla? Nikt, więc firma się zwinęła. Nie ważna była “renoma i jakość”.


Mav Said:

@Szczepan Kolaczek
“Nie udowadniam, że firma przetrwała, tylko że…”

Prosiłeś o wytknięcie Ci błędów, więc to robię. Powyższy cytat powinien znaleźć się we wnioskach – tam znajduje się odpowiedź na pytanie postawione w tezie. Tego brakło.


Qropatwa Said:

Bardzo dobry tekst Szczepan. Ile razy musiałem komuś tłumaczyć, że Merol wcale nie zbankrutował przez W124. Teraz będę miał pomocne opracowanie pod ręką. Dzięki!
Tak przy okazji to ja też dzisiaj piszę o Mercedesach, a konkretnie to o Srebrnych Strzałach!


MarJan Said:

Zatrzymałem się w połowie, nie da się wszystkiego argumentować tabelkami.


mic Said:

Witam, bardzo mi się podoba pogłębiona analiza, ale pokazuje tylko dwa punkty w historii. Owo domniemane bankructwo miało mieć miejsce akurat pośrodku pomiędzy omawianymi okresami.
W każdym razie brawo za bardzo ciekawy tekst.


sosek Said:

@Szczepan Kolaczek:
Tego, że większość klientów pójdzie w kierunku innych marek niemiecki rząd nie mógł przewidzieć. Nie możemy oceniać decyzji z 2008 roku na podstawie wiedzy ze stycznia 2014.

Z tym malutkim celem ekologicznym chodziło mi o ostateczne uśmiercenie (w niemieckim mainstreamie) diesla bez DPFów. To, że wyprodukowanie nowego (niechby, bardziej ekologicznego) kosztuje środowisko więcej niż jazda starym jest oczywiste – nie mamy się do czego przekonywać.


bobbik Said:

dla mnie artykuł tylko potwierdza tezę. Jeśli marża jest niższa ale zysk na podobnym poziomie to pewnie produkt jest tańszy/gorszy 😛


miwo Said:

„Budujemy pojazd przeznaczony dla naszych klientów, a nie do walki z jakąkolwiek konkurencją. Chcemy oferować produkt, co do którego jesteśmy przekonani, że odpowiada najlepiej oczekiwaniom i życzeniom naszej klienteli”.
To jest piękny marketing. :)

Sam tekst nie odpowiada explicite na tezy zaprezentowane na początku, tylko zderza zaprezentowane i przeanalizowane dane statystyczne. Wnioski możemy wyciągnąć sami, ale oczywiście nie będziemy mieli 100% pewności co do zachowań ludzkich.

Jeszcze 2 rzeczy:
1) ciekawy jest ten gigantyczny udział instrumentów stricte finansowych w zysku netto grupy VW (oni oferują jakiś outsourcing księgowości, wynajem hal, budynków, private banking i zwykły banking i leasing, udziały w sparkassach, ale nie wiedziałem, że to aż tak zyskowne; chyba, że parają się czymś jeszcze..?);
ciekawe jest też “zjadanie” zysków grupy PSA w kolejnych stadiach obróbki księgowej 😉
2) interesujące jest przyjrzenie się efektom wszelkich akcji wsperających złomowanie, wymianę aut, etc… ale już powyżej to skomentowano, nie będę się domądrzał. :)

Słowem CHAPEAUX BAS panie Szczepanie!
bardzo lubię czytać artykuły analityków finansowych, którzy nie pasjonują się tylko swoimi cyferkami, ale z wykształcenia są np. filozofami, czy w ogóle humanistam, albo mają ciekawe pasje :)

jakiś czas temu złomnik na fb zaprezentował listę marek samochodowych, które , jego zdaniem, nie przetrwają do 2020 roku. zapowiedział też felieton na ten temat. byłoby fajnie, by w oparciu choćby o te dane dziś zaprezentowane, ale też o swoją szeroką (znamy ją przecież z komentarzy), nie tylko ekonomiczną, wiedzę, również p.Szczepan pokusił się o taką prognozę, kto przetrwa. Fiat (dzięki Chryslerowi) ucieka spod topora, ale pewnie utnie co najmniej Lancię. a co z PSA? takie pytania się nawijają.
w każdym razie zachęcam do pochylenia się nad tym. :)


AdiN Said:

No tekst fajny i bardzo dobrze mi się czytało, tylko podejrzewam że “Mercedes robi badziewie, bo kiedyś prawie zbankrutował na W123” to taki skrót myślowy, oznaczający: “Mercedes robi badziewie, bo robił kiedyś tak trwałe auta, że nasycił rynek”. A tu potrzeba analizy sprzedaży z lat 1980-2012, czego autor nie uczynił.

Ja zresztą nie znałem tego mitu, a inny: “Mercedes tak dużo wydał pieniędzy na opracowanie modelu W201 że o mało nie zbankrutował”


Qropatwa Said:

No i tak jak myślałem – pewnych mitomanów nie przekonasz. Pewnie wyjadą z argumentem, że np. to bankructwo miało mieć miejsce później ale nie podadzą żadnego źródła na poparcie takiej tezy.
Co do ścisłości to w tym micie powinno się bardziej mówić o 124, a nie 123, który był po prostu kolejnym dobrym starym Merolem, jakich było wiele już przed nim. Mitomani wierzą, że to właśnie 124ka, jako ostatni dobry (w miarę współczesny) Merol była tym hipotetycznym gwoździem do trumny koncernu.


buckswizz Said:

tekst dobry, podoba mnie się, ale co do Volvo silnik D24 miało już od 1979 r., wiec konkurencja adekwatna


miwo Said:

nie wiem, ile kosztowało opracowanie obecnie produkowanych aut, ale pamiętam jakiś artykuł, gdzie napisano, że przygotowanie Puga 407 kosztowało PSA ponas miliard $. Możliwe to w dobie komputerów?
Nieźle.


Qropatwa Said:

Z W201 jest ciekawy mit (albo może nie), że opracowanie tylnego wielowahaczowego zawieszenia do 190tki (stosowanego w wielu innych Merolach, między innymi właśnie w serii 124) kosztowało więcej niż skonstruowanie całego W202 (który też z niego korzystał). Ciekawa sprawa. Ma ktoś jakieś info czy to prawda?


Kacper Said:

Za opracowanie szacun, wielki szacun. Już widzę, że trochę pracy to kosztowało. Jednak za wybór lat do porównań należy się dwója.

No kaman! W tekście miała być obalona teza jakoby mercedes prawie zbankrutował przez trwałość beczki i balerona. Po czym do porównania wybierasz okresy odległe od siebie o 32 lata. Czy w takim razie zakładasz, że nabywcy W123 i W124 dopiero teraz wymieniają je na nowe samochody? Nawet jeśli, to i tak to nie ma sensu, bo nawet najtrwalsze 30-letnie auto użytkowane normalnie, a nie chuchane, będzie w złym stanie. Poza tym Mercedes teraz, w 2014, bankrutuje, czy wtedy podobno bankrutował?

Pokazujesz sprzedaż samochodów w latach 1976-1980, czyli sam początek sprzedaży beczki. Piszesz też, że rynek był mniej nasycony, niż jest teraz. To spodziewałeś się, że nowe, jedyne w klasie, auto nie będzie się sprzedawało zaraz po wprowadzeniu go na rynek i w ten sposób doprowadzi producenta do bankructwa? W przypadku analizy mającej na celu obalić tę tezę raczej by trzeba było wybrać lata 1980-1984, czyli końcówkę produkcji W123, a najlepiej początek produkcji W124 – żeby sprawdzić jak chętnie dotychczasowi użytkownicy beczki zamieniali ją na nowszy model, skierowany właśnie do nich. Tak samo trzeba przeanalizować sprzedaż (nawet w sztukach) w latach 1995-2000, albo nawet do 2005. Bo jeśli Mercedes miał bankrutować przez W123, to raczej nie wcześniej, niż w 1985. W końcu chodzi tu o trwałość, przez którą zmniejsza się popyt na nowe samochody. 5-10 lat to nawet współczesne auta pociągną. W czasie kryzysu wiele firm wydłużyło okresy użytkowania aut flotowych z 3 do 5 lat – czyli nawet auta przedstawicieli handlowych dadzą radę pojeździć 5 lat. Przypomnę, że analizowałeś sprzedaż mercedesa w 1980 roku, a więc 4 lata po wprowadzeniu beczki do sprzedaży.

Na koniec tekstu sam piszesz, że obecnie rynek jest o wiele bardziej nasycony przez wysoką trwałość aut produkowanych pod koniec XX wieku, więc niejako sam potwierdzasz tezę, którą chciałeś obalić – producenci nauczeni doświadczeniem obniżają trwałość współcześnie produkowanych samochodów, żeby za 5-10 lat nie mieć problemu z upychaniem w rynek nowych modeli.

Sprostowanie: w bankructwo Mercedesa nie wierzę. Pracuje tam mnóstwo ludzi, których zadaniem jest wymyślenie jak to zrobić, żeby zarobić. Tak samo było w 1980. Poza tym to są Niemcy, oni znają się na kalkulatorach. Chciałem jedynie wytknąć kilka słabych założeń przyjętych w tej analizie, oraz przedstawienie danych kompletnie niezwiązanych z tezą.

A że mercedes teraz ma się dobrze – no a jak ma się mieć? Robi gówniane samochody, tnie koszty, sprzedaje je za miliony pieniędzy, a za nową żarówkę kierunkowskazu bierze w serwisie 25% wartości auta. Nie zapominajmy, że producenci zarabiają mnóstwo pieniędzy na częściach zamiennych. W Niemczech ASO są o wiele dłużej odwiedzane przez właścicieli aut, niż w Polsce.


KIEROWCA Said:

Świetny tekst. Teraz czekamy jeszcze na opracowanie w sposób dogłębny wyczerpujące ekonomiczne przyczyny upadku polskiej motoryzacji…
A stare Merce 123 i Kaczki w dieslu rzeczywiście były nie do zayebania. Dlatego Panowie ====kapelusze z głów bo drugiego takiego wozu już nie będzie…


@nocny – 6-cylindrowy diesel w Beczce? OM617 – największy, 3-litrowy diesel montowany w W123 – miał 5 cylindrów. No chyba, że piszesz o Baleronie (W124), wtedy tak.

@Mav – “Po co mam konstruować urządzenie dla drugiego właściciela?” Dlatego, że jeśli samochód rozsypie się zaraz po gwarancji, stanie się niesprzedawalny jako używany, co oznacza, że jego wartość rezydualna będzie zerowa. Nabywca takiego auta zamiast odzyskać część kwoty, którą wydał w salonie, kupując kolejny nowy samochód będzie musiał znów wyasygnować 100% ceny (lub odpowiednio się zadłużyć), więc następnym razem pójdzie do konkurencji robiącej samochody, które dają się sprzedać po kilku latach. Ludzie często potrafią liczyć, a firmy (które kupują teraz większość nowych aut) w szczególności.


krytyk Said:

Wszystko ładnie pięknie tylko nie pokazuje nic. Brak danych za lata 1980-2000 nie pokazuje czy Mercedes był na skraju bankrutcwa w tych latach. Równie dobrze mógł być w bardzo złej sytuacji finansowej w tych latach i się odbic od dna co wynika z danych z 2012. Teza przyjęta, ale nie udowodniona.


Qropatwa Said:

@Kacper
Najbardziej podoba mi się argument, że nie mogli zbankrutować bo to Niemcy:D Żeby nie było nieścisłości też tak uważam i jest to mocny argument, który rozbija w pył tezę o bankructwie.
A co do Volvo to miało diesla ale nie zmienia to zasadniczej tezy autora – z czym do ludzi. To trwałe i fajne auta ale jednak taczki, w bezpośrednim porównaniu z W123.


Yossarian Said:

A tak nieco offtopowo: pierwszy raz się spotykam ze zbliżeniem na ptasie kupy w zdjęciach aukcji http://allegro.pl/mercedes-124-2-5d-automat-i3937845120.html


giekso Said:

łeeee nie dałem rady dotrwać do końca, niczyw wywód Dżejmsa Meja. Szacunek za tą charóffke!


sosek Said:

@Leniwiec:
Mav lekko przesadza 😉 Przecież nie projektuje się na ‘do rozsypania zaraz po gwarancji’ – dla producenta to czyste samobójstwo (vide W211). I wbrew obiegowej opinii, nawet sprzęt elektroniczny i RTV nie psuje się ‘zaraz po gwarancji’.

Jednakże, over-engineering i projektowanie ‘na zapas’ wynikało głównie z niemożności przeprowadzanie odpowiednich testów jakościowych (były za drogie lub fizycznie niemożliwe) się skończyło, w okolicach późnych lat ’90. Zresztą, teraz kontrolę jakości prowadzi Bosch, Valeo i inni OEMs a nie marketingowcy z Hyundaia czy innego Mercedesa 😉


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir
“Dlatego, że jeśli samochód rozsypie się zaraz po gwarancji, stanie się niesprzedawalny jako używany, co oznacza, że jego wartość rezydualna będzie zerowa.”

Twój argument jest inwalidą w kontekście sukcesów “tanich” marek typu dacia, hyundai, kia i prawdopodobnego (przyszłego) sukcesu marek chińskich.

Naprawdę uważasz, że ktoś kto kupuje nowe auto przede wszystkim sprawdza ile straci na wartości? To jest argument toyoty w durnej reklamie, a nie prawdziwy powód zakupu auta takiego jakie chcę.

Nikt w krajach gdzie jest “grupa docelowa” nabywców nowych aut się tym nie przejmuje (no może z 5-10% nabywców). Popatrz ile w Niemczech jeździ Dacii, a mogę Ci zaręczyć że żaden z tych samochodów nie przetrwa tyle co chociażby nowy golf (brak ocynku w Dacii), mimo prostoty i niezawodności konstrukcji. Wartość rezydualna równa zero, bo będzie trzeba auto sprzedać na części i złom.

To nie jest kwestia zakupu używki. Ja mając wybór dać za nowe auto około 70,000zł i licząc się z tym, że bezawaryjnie przetrwa ~150kkm czy dać 150,000zł za takie samo (wielkość, wyposażenie, parametry) ale które wytrzyma ~300kkm wybiorę to to pierwsze. Bo na drugie mnie zwyczajnie nie stać.

Analogiczna sytuacja do odzieży – nie każdy musi mieć okulary ray bana, jeansy wranglera i nosić perfumy bossa. Niektórych stać tylko na tanie oprawki, jeansy z targu i perfumy adidasa. I trzeba się z tym pogodzić.


Cooger Said:

@sukuremu – problem miał zaistnieć x lat po tych dobrych wynikach stymulowanych sprzedażą W123/W124. Konkretnie po wysyceniu rynku. I o tym pisałem.

@Mav, cóż chyba niezbyt jasno napisałem. Mercedes już nie jest dobrem luksusowym, zszedł w dół. A luksus podrożał i nie jest już Mercedesem. I tak z wieloma rzeczami. Buty masowe to porażka, kiedyś większość butów byłą wykonana ze skóry, teraz – syntetyk, w większości tandetny a porządny but (powiedzmy Ecco) kosztuje kilkakrotnie więcej. Kiełbasa – w większości niejadalna, porządna dostępna tylko w wyspecjalizowanych sklepach, nawet nie jakby się mogło wydawać w “lepszych” (i przy okazji droższych) sklepach jak Piotr i Paweł czy Alma. Sprzęt audio? Masowy syf a jak ma być coś z wyższej półki to zapraszam do salonu dla audiofilów… za spore pieniądze. To nic, że podobnej klasy sprzęt był kiedyś w cenach “dla ludzi”, w zwykłym sklepie audio. Jedynie z piwem jest pewna odwilż dzięki małym lokalnym browarom jak (uwaga reklama) np. Kormoran. Bo to co sprzedają koncerny nie nadaje się do picia.

P.S. I nie każ mi bronić mojego felietonu jak niepodległości, to tylko “brainleak” 😉 Nie mam twardych dowodów jak Szczepan :)


Mav Said:

@sosek
Tylko lekko;)

Niektóre rzeczy (niestety) projektuje się na “tuż po gwarancji”.
Konkretny przykład:
ostatnio u mnie poruszana była sprawa przełączników elektrycznych – roczny koszt zastosowania lepszych przełączników wyniósł 5800zł do danego urządzenia (są tyle droższe od obecnie stosowanych). Koszt naprawy tych które psują się na gwarancji/tuż po gwarancji wyniósł nas rocznie około 300zł.

Niech mi ktoś wytłumaczy po co mam dokładać po 50zł na urządzenie warte ~700zł? Urządzenie konkurencji kosztuje tyle samo i ma podobną trwałość.


notlauf Said:

To perfumy adidasa nie są prestiżowe?


andżej śrubak Said:

Czemu w zestawieniu sprzedaży w123 sedan, kombi, sedan obere mittelklasse i coupe są wrzucone do jednej beczki (hehe), podczas gdy golf i jetta są oddzielnie, nie powiększone o caddy a może nawet scirocco?
Jakoś ten CAPSLOCKOWY WIELKI SUKCES SPRZEDAŻOWY do mnie nie przemawia, zwłaszcza, że na pewno spory procent tych beczek szedł do korporacji taksówkowych na przykład.

Poza tym w pracy brakuje jasnych wniosków. Biorąc pod uwagę jak autor często w tym tekście, de facto dla laików, używa różnych eufemizmów na wyrażenia typu “tu mi uwierzcie na słowo”, “na to nie patrz bo to nieistotne”, “to wygląda źle, ale można uzasadnić, a tylko moje uzasadnienie jest słuszne”, dochodzę do wniosku, że analiza finansowa to iście szatańska sztuka manipulacji. W zasadzie z tych samych danych zamieniając miejscami stwierdzenia “ale wtedy były inne czasy” z “analogicznie 30 lat później”, można dojść do dowolnych założonych z góry (i premiowanych przez szefostwo) wniosków.


Mav Said:

@Cooger
“większość butów byłą wykonana ze skóry, teraz – syntetyk”

Nieprawda – buty skórzane za 1/10 przeciętnej polskiej pensji dostaniesz bez problemu. Chyba, że mówisz o butach za 3% pensji. A spytaj mamy/taty ile dawniej kosztowały dobre, skórzane kozaki na zimę. Moja musiała wydać minimum jedną pensję. Czasem dwie. Teraz za 500zł jest ogromny wybór. Za pensję lub dwie to towar prawdziwie luksusowy.

“w większości tandetny a porządny but (powiedzmy Ecco) kosztuje kilkakrotnie więcej”
Wybij sobie z głowy Ecco (tak na przyszłość) – to taka sama masówka jak Wojasy, Ryłki i reszta chłamu, tylko drożej.

“Kiełbasa – w większości niejadalna,”
Znowu się nie zgadzam – kiełbasa za 30, 40zł jest bardzo dobra. I jest to “luksus” dostępny dla większości.

Ta za 10, czy 15 to fakt-syf. Tylko, że kiedyś kiełbasa w ogóle była luksusem (a nie “luksusem”). Od święta, albo gdy ktoś był prezesem banku. Normalni ludzie tego nie jedli bo nie było ich stać. Teraz każdy chce (i ma) premium-sremium-pełen-wypas. Każdy musi mieć smartfona z 4G i LTE (nawet jak nie wie co to jest), więc trzeba narobić smartfonów z 4G i LTE, ale niewymienną baterią i słabymi kondensatorami, żeby po 2 latach się rozleciało. Ale było tanio.

Ostatnio widziałem tablet w pewnym markecie. Kosztował 189zł. A ja głupi zapłaciłem kilka lat temu ponad 2000.


Mav Said:

@notlauf
Taki sam prestiż jak VW;)


Szach Said:

Faktycznie bardzo dobry, rzeczowy tekst. Mimo wszystko trzeba jednak stwierdzić, że współcześni producenci samochodów sztucznie zmniejszają trwałość samochodów, a nie tylko utrudniają i podrażają naprawy starszych pojazdów. Warto by także przyjrzeć się dokładniej sytuacji finansowej Daimler-Benz w 1986 r. kiedy zeszła ostatnia beczka i na przlomie lat 90, kiedy zmieniła się polityka firmy i to wtedy wytworzyły się te legendy, a nie w roku 2012.
PS
Ja osobiście mam żal do firmy Daimler, za to że zeszła ze swojej tradycyjnej polityki nastawionej na wytwarzanie możliwie najlepszego produktu spełniającego oczekiwania klienteli, a nie walkę z konkurencją. Pomimo obecnych znakomitych wyników finansowych, ta firma jest już tylko cieniem tego czym była dawniej.


Szczepan Kolaczek Said:

Dziękuję za wytknięcie wszystkich błędów, tych głupich (liczby), jeszcze głupszych (faktycznie, Volvo miało diesla, chociaż nie swojego) i tych w wyborem okresu. Jeszcze raz powtarzam, nie mam danych z około 1990 roku, jak by ktoś znalazł, chętnie się przyjrzę.

A co do “charóffki” to zajęło mi to w sumie kilka godzin rozłożone na kilka wieczorów i było tysiąc razy przyjemniejsze niż analizy, które robię w pracy, bo chodziło o moją ukochaną historię automobilizmu, ulubioną markę i w dodatku tezy, która jest podstawą mojego światopoglądu.

@sosek: Z overengineeringu Daimler robił jeden z głównych tematów swych reklam i raczej nie było to z powodu niemożności przeprowadzenia testów, bo wiele innych marek jakoś go nie stosowało. Te auta miały być niezniszczalne, bo tego wymagali ówczesni klienci – a na zaspokajaniu ich oczekiwań firma zawsze wychodzi dobrze. Jak zaczyna kombinić, to zawsze w długim terminie zaszkodzi. Tylko kto dziś mysli o długim terminie…? (kiedyś pisałem o tym na tym forum).


Szczepan Kolaczek Said:

@andżej śrubak:

To NIE JEST profesjonalna analiza finansowa (jest tutaj tylko jeden jej element, mianowicie porównanie rentowności firmy w dwóch okresach), które zresztą zajmuje dość mały procent objętości.
To tekst dla niespecjalistów, znających się na samochodach, a nie na finansach. Ma on na celu wykazanie pewnej tezy, a nie przedstawienie pełnej sytuacji finansowej (która składa się nie tylko z zyskowności, ale też płynności, struktury bilansu i zmian tych charakterystyk w czasie). Jest napisany prostym językiem i można z nim polemizować, co też niniejszym czynimy.


AdiN Said:

@Cooger.
Popieram Mav’a
Dorzucam na temat sprzętu audio:
“[…] podobnej klasy sprzęt był kiedyś w cenach „dla ludzi”
Kiedy? Radmor 5102 kosztował w momencie wprowadzenia 14800 zł, a przeciętna pensja wynosiła 4887 miesięcznie, czyli 1/3 Radmora. Dziś za 3 miesięczną średnią pensję kupisz sobie wypas audiofilski sprzęt i jeszcze zostanie na waciki.


stilson Said:

Mav
Tak, ludzie kupując nowe auto patrzą ile stracą na wartości (przynajmniej Ci myślący), a ktoś kto kupuje nowe auto za 70000 wiedząc że przejedzie nim ok. 150kkm i będzie musiał kupić inne bo te się rozsypie jest idiotą. Wiadomo że za te pieniądze kupi używane które pojeździ 3 razy dłużej.


Mistrz_karate Said:

Nie czytam, za długie . :)


thegeorge Said:

Dziś zmarł Tadeusz Mosz – bardzo fajny facet który w przystępny sposób potrafił przybliżyć zwykłemu Kowalskiemu prawidła ekonomii. Ten artykuł ma w sobie właśnie to coś, liczę na więcej takich bo jest przystępny, oparty na źródłach i wbrew pozorom jest o czymś więcej niż tylko motoryzacja.


toughluck Said:

@Cooger: Bzdury pleciesz. Sprzęt audio jest tańszy, niż kiedykolwiek i ma rewelacyjną jakość. Stosunkowo niedrogi zestaw ma mniejsze zniekształcenia przy wyższej mocy, większy zakres przenoszonych częstotliwości, itd., niż topowy sprzęt sprzed 40 lat.


miwo Said:

@ notlauf:
oczywiście, że nie są prestiżowe (w zamierzeniu ich twórców). jest to tylko licencja sportowego potentata z Herzogenauch sprzedana koncernowi Coty (który w swoim portfolio tańszych marek perfum ma mnóstwo tych właśnie od odzieży, które wymieniam też poniżej) na używanie kilku znaków handlowych (wszak do Adidasa należy też Reebok, Salomon, po części Puma); to nie są zapachy z najniższej półki, ale na pewną nie są też z wyższej (właściwie wszyscy producenci odzieży średniej klasy coś takiego kombinują: Nike, Mexx, S.Oliver, Tom Tailor, etc.). Podobnie jak z perfumami markowanymi nazwiskiem celebrytów – też hurtem to tłuką (zawsze się zastanawiam, czy taki Beckham serio używa na co dzień “swoich” perfum za 25 euro) 😉
Najłatwiej określić to wszystko po cenach – tam górują przede wszystkim marki z grupy LVMH. Oczywiście najdroższe perfumy to nie marki “modowe”, ale nazwy niewielkich manufaktur francuskich – nawet nie mają często stron www (np. Eau de Grasse) i włoskich (Firenziana), gdzie jeszcze można zamówić flakoniki, ale ceny powalają (od 300 euro) – i to jest luksus.


Mav Said:

@stilson
“Tak, ludzie kupując nowe auto patrzą ile stracą na wartości (przynajmniej Ci myślący)”

No właśnie na przykładzie tanich marek, które tracą sporo na wartości udowodniłem że to nieprawda. Wyniki sprzedaży tanich marek są dużo lepsze niż marek, które mało tracą na wartości.

Wg Ciebie jedyną myślącą osobą jest osoba która patrzy ile straci przy sprzedaży, a nie ile auto w okresie od nowości do rozsypki na siebie zarobi. Ja robię duże przebiegi i już wielokrotnie (na złomniku, blogo, u spalacza) podkreślałem, że wolę nowe ze względu na to, że nie mam czasu na:
1) szukanie dobrego mechanika,
2) szukanie taniego mechanika,
3) czekanie na naprawę,
4) nerwy,
5) szukanie auta zastępczego,
6) itp.
7) na pohybel podobnym Tobie – stać mnie,

I daleko bardziej wolę nawet nowego, działającego fiata niż 15 letnie BMW czy Mercedesa, które do działania potrzebuje moich ciągłych interwencji.

A kwestia:
“Wiadomo że za te pieniądze kupi używane które pojeździ 3 razy dłużej”
Dłużej może tak, ale czy kilometrów zrobi chociaż tyle samo? Wszyscy moi znajomi, którzy robią duże przebiegi nie wymieniają aut na starsze (bardziej bezawaryjne) tylko na nowsze (mniej wyeksploatowane). A to frajerzy, no nie? Przecież używka pojeździ 3 razy dłużej.

__
@miwo
Serio? Adidas nie jest prestiżowy, to może wyjaśnisz nam, że VW też nie?


autosalon Said:

no wiesz Notlauf, napisać coś takiego żeby było ciekawie i zebym nie zasnął po minucie to jest coś.
Fenkju.


Beddie Said:

Jakbyś przeczytał to wiedziałbyś, że to nie Tymon pisał 😉


benny_pl Said:

sosek: a zdziwil bys sie, ostatnio dostalem od znajomego pralke siemens(bosh to to samo) ktora zdechla po 2 latach i cos kolo miesiaca (wylacza sie podczas prania, programator zalany w takiej gumie, jeszcze go nie rozdlubalem, ale rozdlubie, robilo sie takie rzeczy)
podobnie naprawialem telewizor lcd toshiba nieco ponad roczny – wybuchla przetwornica zasilacza,
jakis czas temu naprawialem tez wieze Philips jakas 2.5 letnia, przestala sie wlaczac a powodem byl ZWARTY kondensator elektrolityczny (jeszcze pare lat temu cos nie do pomyslenia, kondensatory wysychaja, wylewaja ale zeby sie zwarly?! ).
podobnie grundig (chyba flagowy przyklad jak z dobrej firmy stac sie producentem syfu) oni robia teraz sprzet jakosci jakiegos thompsonixa! w bumboxach niemal nowych (zwroty gwarancyjne) rozciagaja sie paski w magnetofonach, zdychaja procesory! (ktore czesto juz sa w formie “gluta” a nie scalaka) nawet silniczki obracajace plyta sie zacieraja… po prostu tragedia.

to tylko na szybko 4 przyklady sprzetu jak by nie patrzec MARKOWEGO, nie mowie juz nawet o jakis marketowych/targowych nonamach bo to zazwyczaj od poczatku ledwo dziala


benny_pl Said:

toughluck: co?! rewelacyjna jakosc? jakosc czego? bo na pewno nie wykonania. jakosc dzwieku jest juz teraz zblizona (nie dotyczy nonamow i z zalozenia tandetnych “radyjek”) bo czesto sa wykorzytywane te same lub podobne elementy (np koncowki mocy itp) a konstrukcja calosci jest zazwyczaj polaczeniem aplikacji poszczegolnych ukladow scalonych z ich datasheetow wiec to tak jak by skladac z klockow, malo kto juz wymysla jakies rozwiazania, bo zreszta jest to bez sensu skoro dobre rozwiazania danego modulu sa i wystarczy je wykorzystac.

nie znaczy to ze kiedys tak nie bylo, ta sama elektronike mialy chocby radia “slazak” “beskid” “narew” itp i roznily sie nieznacznie przednim panelem, tyle ze te radia (po przestrojeniu na nowy UKF) graja do dzis BEZ ZADNEJ naprawy (ew przesmarowanie potencjometrow jak trzeszcza a one jesli jeszcze nie maja to niedlugo beda mialy po 40 lat! szczerze wontpie ze cokolwiek z “tych czasow” tyle przezyje


sosek Said:

@benny:
Twój argument jest bez sensu. Pracujesz w serwisie sprzętu RTV Widzisz je zepsute. To tak, jakby lekarz opowiadał, że ludzie takie chorowite, bo on ma tylu pacjentów. Nie widzisz masy urządzeń, które działają – bo i po co ich właściciele mają się pojawiać w warsztacie? Plural for anecdote isn’t data.


stilson Said:

Mav
“No właśnie na przykładzie tanich marek, które tracą sporo na wartości udowodniłem że to nieprawda. Wyniki sprzedaży tanich marek są dużo lepsze niż marek, które mało tracą na wartości.”
Świetnie zgadzam się z tobą że wyniki tanich marek są dużo lepsze niż droższych które mało tracą na wartości, ale to dowodzi że większość ludzi nie myśli i kupują co się świeci i pachnie myśląc że nie będą wydawać na naprawy.
Kupując nowe auto też będziesz musiał szukać mechaników tyle że do pewnego czasu rzadziej, ale nie znaczy że mniej zapłacisz bo jedna część w nowym aucie kosztuje tyle co kilka w starym do tego koszty naprawy też wyższe.
I na pewno 15 letni mercedes to lepszy wybór niż nowy fiat, uwierz mi :)


adiko2 Said:

@stilson
„Tak, ludzie kupując nowe auto patrzą ile stracą na wartości (przynajmniej Ci myślący)”
No właśnie na przykładzie tanich marek, które tracą sporo na wartości udowodniłem że to nieprawda. Wyniki sprzedaży tanich marek są dużo lepsze niż marek, które mało tracą na wartości.
Wg Ciebie jedyną myślącą osobą jest osoba która patrzy ile straci przy sprzedaży, a nie ile auto w okresie od nowości do rozsypki na siebie zarobi. Ja robię duże przebiegi i już wielokrotnie (na złomniku, blogo, u spalacza) podkreślałem, że wolę nowe ze względu na to, że nie mam czasu na:
1) szukanie dobrego mechanika,
2) szukanie taniego mechanika,
3) czekanie na naprawę,
4) nerwy,
5) szukanie auta zastępczego,
6) itp.
7) na pohybel podobnym Tobie – stać mnie,
I daleko bardziej wolę nawet nowego, działającego fiata niż 15 letnie BMW czy Mercedesa, które do działania potrzebuje moich ciągłych interwencji.
A kwestia:
„Wiadomo że za te pieniądze kupi używane które pojeździ 3 razy dłużej”
Dłużej może tak, ale czy kilometrów zrobi chociaż tyle samo? Wszyscy moi znajomi, którzy robią duże przebiegi nie wymieniają aut na starsze (bardziej bezawaryjne) tylko na nowsze (mniej wyeksploatowane). A to frajerzy, no nie? Przecież używka pojeździ 3 razy dłużej.
__
podbijam
Co by nie było jak ktoś się nie musi zastanawiać czy go stać to zawsze pójdzie do salonu po nowy. Jak nie będzie miał kasy to po prostu musi kombinować – dobry mechanik, tanie części itp.
Wyjęci z tej reguły są ludzie którzy kochają konkretne marki/model/egzemplarz i są w stanie inwestować w swoje 4 kółka kwoty przewyższające ich wartość.
pozdr


piotras Said:

@ stilson – a w pewnych warunkach 15 letni Fiat (lub pochodne) to lepszy wybór niz VW (i pochodne)


atr Said:

Jeden z najciekawszych “jakościowo” tekstów motoryzacyjnych jakie do tej pory czytałem. Dziękuję.


Timor Said:

Dziękuję Panie Szczepanie.


Dr.Benz Said:

Faktycznie fajny tekst i chylę czoła, że autorowi się chciało, bo dziś jest to dobro rzadkie. Na szczęście są pasjonaci.
Analiza bardzo mi się podoba, aczkolwiek moim skromnym zdaniem kłopoty koncernu (o ile takie były, bo nie analizowałem danych) wystąpiły na przełomie wieków. Przyczyniły się do nich modele W210 i W202 które raczej nie wniosły niczego innowacyjnego, a szczególnie okular był zaprzeczeniem wcześniejszych standardów jakościowych. To chyba najgorszy okres w historii marki. Mówię to jako miłośnik gwiazdy i były posiadacz W123, posiadacz W124 i W201 i chorujący na W126. Ale pamiętajmy że i w W124 były gnioty, jak na przykład sypiąca się wiązka silników M104. Po 1995 sensownym autem było W140 i też się do niego ślinię. To potwierdza tezę, że biznes robi się na autach z górnej półki.
Merc wyszedł z dołka z wraz z nowym spojrzeniem na auta, które są obecnie odważne stylistycznie (SLS, nowy CLS) i uważam że za 20-30 lat też będą się podobać. A przynajmniej sam czekam, aż CLS będzie kosztował normalne pieniądze.
Pozdrawiam wszystkich uzależnionych od gwiazdy.


cubino Said:

@mav et al.

Tak na marginesie, to właśnie zastanawia mnie (i kiedyś już o tym tutaj w komentarzach pisałem) kwestia niezerowej wartości rezydualnej dzisiejszych aut, rzekomo ulegających autodestrukcji. To znaczy na poziomie wielu pojedynczych przypadków zgadzam się z wizją złomnika (auto ma zaplanowany przebieg, a potem bum! i do zgniatarki a klient do salonu), ale na poziomie statystycznym ona się nie potwierdza! przecież VW z 1.4 TSI, albo nieocynkowana Dacia nie mają zerowej wartości rezydualnej ani na tablica.pl, ani co ważniejsze w Eurotaksie, którym w końcu posługują się profesjonaliści.

Jak pójdę do firmy leasingowej i poproszę o wycenę Golfa na 6 lat z limitem 120 kkm, to jego wartość na koniec umowy nie wynosi wcale 0. Nie mam akurat pod ręką wartości dla VW, ale przykładowo BMW 3 z jakże awaryjnym benzynowym 1.6 (tym z Peugeota) po 6 latach zaprzyjaźniona firma leasingowa ciągle wycenia na 20% pierwotnej ceny. Podobnie Insignię z 1.4 turbo, która jak wiadomo nie tylko wybucha ale i rdzewieje (zresztą BMW ponoć też…)

To samo w UK, gdzie ocenę wartości rezydualnej doprowadzono do perfekcji i wspomina się o niej w każdym teście nowego auta zaraz obok tak ważnych parametrów jak jakość systemu Bluetooth czy ilość wydalanego CO2.

Może nie jest wcale tak źle więc? czy po prostu wszyscy się oszukujemy?


Mav Said:

@benny_pl
Ja mam i pralkę i odkurzacz miele. Piekarnik (jak siemens padnie) też kupię tej firmy. Najbardziej niezawodne narzędzia jakie mam w domu. Pełna powaga. Święty spokój na lata. Tylko cena jakby trochę nie ta – jedna pralka miele mnie kosztowała przynajmniej 7 pralek LG. Nie wiem czy jakbym kupował co 5 lat (okres gwarancji LG) to by mi to taniej nie wyszło.

@stilson
“I na pewno 15 letni mercedes to lepszy wybór niż nowy fiat, uwierz mi”

Sugerujesz, że mercedes W203, albo W210 są super trwałe, niezawodne i najlepsze? Przecież mają około 15 lat i są mercedesami.

Tarzam się po podłodze i nie mogę opanować śmiechu.

Nie troluj dalej, bo brniesz w bagno.


Helmut Said:

Rzeczywiście w 1990r. pozycja Audi nie wyglądała jeszcze tak dobrze, ale pierwszym krokiem na wejscie do tej absolutnej czołówki było Quattro. Potem w latach 80tych były dwa auta które zamieszały rynkiem nie tylko niemieckim Audi 100C3 w 1983 i Audi 80B3 z 1986. Polecam oglądnać np. test porównawcze telewizji ZDF (są na youtubie) gdzie mamy W124, 90B3 i E30.


tsss Said:

Moim zdaniem gdyby Mercedes nie zaczął się bawić w pogarszanie jakości, to mógłby utrzymać status najtańszego luksusowego samochodu pokroju rollsa czy bentleya, o dużo mniejszym prestiżu, ale tej samej lub lepszej trwałości.

Zamiast tego poszli tą drogą co chyba wszyscy masowi producenci, sprzedają prestiż dziadowski na tyle, żeby klient jeszcze się nie obraził.

Osobiście mam nadzieję, że ktoś wreszcie przejrzy na oczy i wprowadzi normy wymuszające jakość i trwałość produktów ze względu na oszczędność surowców.


cubino Said:

Ech, spłodziłem komcia w pocie czoła i zawisł w moderacji.

To może zapodam taki rysunek dla zwolenników tezy “dawnej WSZYSTKO było lepsze”:

http://pobierak.jeja.pl/images/c/6/7/14195_kiedys-to-byly-czasy.jpg


Cooger Said:

@Mav – opowiadasz jakie to te popularne jest takie dobre a sam masz Miele, no wybacz! W stosunku do większości rynku to jest high-end. Średnia ma to do siebie, że niewiele osób tyle zarabia, więc i na Miele stać osób niewiele.

P.S. Kiełbasy za 30pln to pierwszy próg od których jest sens je kupować. Nie mniej powiedz znaczącej części naszego narodu żywiącego się w Tesco i Biedronce że to nie luksus.

P.S.2 A co do Ecco – widziałem katowane te buty w terenie i dawały radę. Co do Wojasa – tu masz rację, syf.


toughluck Said:

@benny_pl, do naprawy przynosi się zasadniczo tylko sprzęt, który się zepsuł i który opłaca się naprawić.
Jeśli ktoś miał stare radio, to może ma do niego sentyment i naprawi za wszelką cenę, ale większość osób kupi najtańsze radio za 15 zł i będzie równie zadowolona.
Po drugie, Cooger wspomniał o sprzęcie dla audiofilów… No tak, tylko że “audiofilski” sprzęt to tak naprawdę to samo, co masowe Hi-Fi, tylko subiektywnie ocenione jako audiofilskie w czasopismach branżowych.


wolff Said:

@Kacper
Zgadzam się z Tobą
@Szczepan Kolaczek
Dlaczego okular gnije już w katalogu? Bo to badziewie! I tyle.
Czytałem/słyszałem, że W107 uratował Mercedesa przed bankructwem… bo dobrze się sprzedawał. Mit??


Cooger Said:

@cubino – to nie tak, że kiedyś było lepiej. Ja na przykład czasy PRL-u uważam za straszny syf, choć może czasem weselszy a i czasem łatwiejszy do życia ale nadal kiepski. Teraz jest może trudniej, ale możliwości jednak znacznie większe.

Z sentymentem wspominam tylko sprzęt który był produkowany z myślą o tym, żeby był trwały i był niejako chlubą inżyniera, który go budował. Irytuje mnie aktualny trend do produkcji wszystkiego jak najtaniej byleby to sprzedać, zapomnieć i szybko sprzedać następne bo poprzednie zdąży się popsuć. Już sam poziom wykonania różnych przedmiotów wskazuje na to jak ich producenci do ich solidności podchodzą…


dw10 Said:

Nie zapominajmy, że beczkę i kadeta D dzielą lata świetlne jeśli chodzi o komfort, wykończenie wnętrza i poziom “prestiżu”. W katalogach z merca wysiada stateczny dr Honugzbauer w złotych okularach, a z kadetta/golfa 1 robotnik Hans Muller z paletą piw na wieczorny mecz Bundesligi w ZDF. Turlałem się i mercem i Oplem – była różnica…


Cooger Said:

@toughlook

Jeśli uważasz, że: “„audiofilski” sprzęt to tak naprawdę to samo, co masowe Hi-Fi, tylko subiektywnie ocenione jako audiofilskie w czasopismach branżowych” to niestety nie da się nam uzgodnić płaszczyzny porozumienia. Nie da się porównać nawet obudów masówki do np. takiego Caspiana. O budowie zasilaczy nie mówiąc. Krótko miałem w domu współczsną Yamahę AS-500 bodajże. Odesłałem to do sprzedawcy i kupiłem kilkunastoletniego właśnie Caspiana, na nowego niestety nie miałem budżetu.


benny_pl Said:

sosek:
naprawy rtv to po prostu to co lubie :) wiem ze trafiaja do mnie sprzety uszkodzone, ale jest roznica miedzy naprawa: podlutowanie zimnych lutow w telewizorze Sanyo z poczatku lat 90 ktory do tej pory nawet nie byl rozkrecany (przy okazji sie go odkurzy)
czy wymiana paru kondensatorow i podlutowaniem zimnych lutow np w Samsungach z lat 90
a chociazby ta wymiana ZWARTEGO kondensatora w wiezy 2 letniej. (ze juz o tych tandetnych bumboxach nie wspomne)
nie uogolniam, nie wszystko co stare bylo dobre, ot chocby polskie telewizory psuly sie zawsze na potege (neptuny, jowisze, nieco mniej heliosy), gdy telewizory Sony z tego okresu produkcji czesto dozywaja do dzisiaj bez zadnej naprawy i umieraja zwykle na kineskop, zuzyty po ponad 20 latach bezawaryjnej pracy..

dziadostwo jednak widac BARDZO w przypadku pralek, ot chocby Whirlpool (ktore to pralki i tak lubie) dostalem ze 2 lata temu od znajomego 5 letnia pralke od gory ladowana w ktorej zdechl elektroniczny programator (i tak dosc dlugo dzialala) programator naprawilem, podzialala ze 2 mies. i zaczela wyc pompa, no to wymienilem pompe (mialem ze zlomu) podzialala z rok, zaczal wyc silnik, kolega wymienil lozyska (trzeba bylo rozwiercac zanitowany silnik), jakies pol roku pozniej ULAMAL sie trzpien napedowy z krzyrzaka bebna – ten do ktorego zamocowane jest kolo pasowe napedu, co definitywnie zakonczylo zycie TEJ pralki
http://mreq.republika.pl/1/pralkaazodpadniekolo.jpg
(przelozylem cala elektronike, wiazke, silnik do nieco starszego modelu ktory mial zwykly programator) ale to dobitnie pokazuje jak projektowane jest zuzycie ze praktycznie jak sie psuje to prawie wszystko na raz, czego kiedys akurat nie bylo.


cubino Said:

@cooger
No jasne, ja to rozumiem. Tylko, że tak było i dawniej. Niech jeden świetlany przykład W123 (+ parę innych wyjątków) nie przesłania nam masy produktów z tamtych czasów, które sobie zgniły i pamięć po nich dawno zginęła. Dziś po prostu nauka wyznaczania trwałości podczas projektowania (ramię w ramię z redukcją kosztów gdzie się da) poszła dalej, więc jest to mniej losowe i bardziej dostrzegalne. W obie strony. Osobówki są projektowane na 200 KKM i tyle wytrzymują. Autokary dalekobieżne na milion KM (czy ileś, nie wiem dokładnie) i też wytrzymują. You get what you pay for :) A nikt nie chce (no, nie nikt, ale niewystarczająco dużo ludzi z kasą) zapłacić za auto, które będzie drogie i trwałe. Bo i tak będzie chciał zmienić wcześniej, przecież to jest artykuł konsumencki. Zresztą, po co trzymać auto np 8 lat – w międzyczasie zmieni się choćby standard wtyczki do iPhone i jak bym go wtedy podłączył do pokładowego audio?


benny_pl Said:

cubino:
“Zresztą, po co trzymać auto np 8 lat ” no wlasnie przez takie myslenie mamy to co mamy…
ja mam ponad 5 lat Uno i ponad 5 lat Cinquecento (wczesniej mialem ponad 5 lat Duzego Fiata, ale niestety strasznie zgnil) oczywiscie mam tez i inne w miedzy czasie (ot chocby niedawno frontiere mialem – nie polecam), ale te sa tak dobre, wystarczajaco niezawodne, zadbane, ze po co mial bym zmieniac?! nie poto sie je utrzymuje w dobrym stanie, jak najlepszej sprawnosci, zeby nagle sie pozbyc, zupelnie bez sensu


parvuselephantus Said:

(Szczególnie) dziękuję za dzisiejszego posta!


Krzysztof Said:

Wielki SZACUN za przeprowadzoną analizę.
Należało by tu myślę dodać , że tak jak w Polsce najważniejsza jest fura na podwórku niż jak wygląda całe obejście dookoła , aby sąsiad mógł napatrzeć oko…… tak w Niemczech Mercedes jak żadna inna marka jest wyznacznikiem społecznym , spełnieniem marzeń…. stąd wielu Niemców odchodzących na emeryturę kupowało i kupuje Mercedesa…..Brend tej firmy jest tak zakorzeniony w mózgach niemiaszków , że jak na razie żadne wpadki firmy nie są wstanie tego zmienić……. nie ma znaczenia czy pierwsze miejsce sprzedaży będzie miał GOLF czy BMW 5 czy AUDI …czy dany model trafił w gusta czy nie .Jest spewnoscią wiele aut lepszych niż Mercedes , ale trzeba sobie uświadomić czym jest ta marka dla statystycznego Niemca……..Mercedes = status


zwykly_kierowca Said:

nie do końca na temat. Czy Pan Szczepan nie pochodzi przypadkiem z okolic Cieszyna?


cubino Said:

@benny
Ironia, to taka roślina podobna do aronii :)

Ale – znowu – dawniej nie było lepiej. Na przykład w epoce corocznej zmiany modelu w USA – rok w rok zmieniano tak wygląd modelu, żeby poprzedni wyglądał całkiem obciachowo na podjeździe. Nawet teraz tak źle to nie wygląda. Czytałem ostatnio, że Citroen DS nie sprzedawał się w USA nie tylko przez mały silnik i brak klimy, ale też dlatego, że tłukli go 18 lat prawie bez zmian. To mogło przejść w garbusie, który był tani, ale nie w eleganckiej limuzynie.

Więc tak to idzie po sinusoidzie :) za parę lat, jak dojdziemy do limuzyn z silnikiem 0,8, pojawi się na rynku ktoś, kto spróbuje pójść pod prąd i – może – fala się odwróci. (hint: mazda 3?)


Mav Said:

@cubino
Ależ ja nie twierdzę, tylko wręcz przeczę tezie, że auta niepopularne czy awaryjne tracą na wartości.

Niemal na każde auto (wciąż jeżdżące) auto trafi się amator. Popatrz ile wciąż jeździ np. lagun 2, które obiektywnie trzeba przyznać najbardziej niezawodne nie są.

W oczach fanów “starej, porządnej, niemieckiej, etc.” motoryzacji, gdy brakuje rzeczowych argumentów to pojawia się “zaufanie do marki”, “tradycja”, “komfort”, czy wreszcie “utrata wartości”.

Oczywiście, że auto renomowanego producenta X straci na wartości więcej niż auto chińskiego producenta Y.

__
@Cooger
No właśnie chodzi o to, że np. moja mama pierwszą pralkę automatyczną kupiła po kilku latach małżeństwa za pieniądze, które ojciec w Niemczech zarobił. Ja skusiłem się na luksus w cenie 7 “luksusów mojej mamy”, ale spokojnie mógłbym kupić zwykłą pralkę, o której moja mama w moim wieku mogła tylko marzyć.

Co lepsze? Mieć bylejaką pralkę od ręki i gdy się zepsuje (dajmy na to po 2 latach) iść kupić drugą bylejaką, czy żeby wszyscy producenci robili jak miele i prać ręcznie przez 5, 10, 15 lat (aż się nie nazbiera)?

To jest właśnie optymalizacja – nie każdy potrzebuje trwałego sprzętu, nie każdy musi jeść wyborną kiełbasę. Niektórzy potrzebują/chcą mieć jakikolwiek sprzęt i jeść jakąkolwiek kiełbasę.

Dawniej były dwie opcje:
1) nie mieć
2) mieć super

Teraz masz już przynajmniej trzy:
1) nie mieć
2) mieć badziewie
3) mieć super

Swoją drogą kiedyś rozmawiałem w pracy na temat tej pralki – spotkałem się z opinią, że szkoda będzie tak dobrą pralkę wyrzucić za 5 czy 10 lat. Pytam się po co wyrzucać. Odpowiedź? No przecież co rodzina, czy sąsiedzi powiedzą? Że cie nie stać pralki wymienić raz na jakiś czas.


Piszesz jeszcze:
“Z sentymentem wspominam tylko sprzęt który był produkowany z myślą o tym, żeby był trwały i był niejako chlubą inżyniera, który go budował.”

Projektuję pewne urządzenia. Niestety trwałość w większości nie jest priorytetem. Jednak zdarzają się zlecenia specjalne, gdzie ma być super dobrze. Kosztuje to ~10-15 razy więcej (poważnie mówię). Faktycznie mogę być dumny. Ale zwykłych urządzeń rocznie sprzedajemy kilka tysięcy. Tych zleceń specjalnych w roku jest 3. Jak jest 5 to uważamy to za super udany rok.

P.S. Ecco są przereklamowane. Kiedyś były ok, ale teraz w sklepie firmowym na wystawie widać, że nawet szwy są krzywe. A dobre buty w teren to meindle.


Jelcz Said:

A mnie krew zalewa, jak widzę jakieś “świeże” dosyć Vito, czy cuś i mogę podać rękę kierowcy bez otwierania drzwi czy szyby. Rude zacieki, osie wycieraczek wiszą w powietrzu. Zawsze mówię wtedy: Pół wieku temu w kosmos już polecieli, a samochodu nie potrafią zrobić! Istny szał. Nie mam na myśli tylko rdzochy. Mam jakiś sentyment do starszych rzeczy ogólnie, bo może według innych zasad trochę zrobione. Nie zrobić czegoś w produkcji, bo za drogo, albo zbyt skomplikowane i nie mamy technologii, ale wytrzyma 20 lat, to jedno. A nie zrobić z zamysłem, że te głupki i tak zaraz przyjdą kupić następne, może nawet nie od nas, ale jest duża szansa na to, to zupełnie inna historia…


floki Said:

Bardzo ciekawy wpis. Za taki kontent mógłbym nawet płecić. Myślę że mit bankrutującego Mercedesa został ostatecznie obalony. Co do Volvo ( nowa reinkarnacja mitu?) to ich problemy wynikały raczej z innych przyczyn. Szwecja to nie jest dobry kraj na produkownie samochodów ( wysokie koszty pracy), a dodatkowo w Volvo strasznie kombinowano z samym modelem produkcji. Skończyło się tym że mieli wyskoką jakość, ale i koszty. A w latach 80 nikt nie wpadłby na pomysł że Volvo to jakieś premium. W wypadku Szwecji projektownie aut na miejscu i produkcja w Chinach może mieć sens. A tutaj jak wyglądała producja starych Volvo : http://www.youtube.com/watch?v=aI7ornrCKnM


hejka spoczko Said:

idąc tokiem planowanego zużycia produktów- samochodów to tak na prawdę syrenę, malucha i inne wynalazki właściciele powinni byli złomować po kilku pierwszych awariach ponieważ dalsza eksploatacja była nieopłacalna. Na litość boską wszystko da się naprawić, wymienić czy zregenerować. Obecni właściciele aut potrafią sprawdzić olej albo i nie… czekają aż zapali się lampka, dolać płynu do spryskiwaczy, zmienić żarówkę chociaż nie zawsze bo trzeba nieraz wyjąć reflektor a odkręcenie 5ciu śrubek to już problem. Ludzie są wygodni, leniwi, bogaci lub nie mają czasu. Dziwne że kiedyś potrafiliśmy podklepać Tarpana i jechać dalej a teraz kupujemy asistans do wymiany koła. Kiedyś towotawało się auta lub konserwowało się podwozie masą bitumiczną a teraz czekamy aż auto zgnije. Umiemy jeździć samochodami, ale nie umiemy ich używać. Założę się że przy odpowiedniej eksploatacji wyprodukowane obecnie auto pojeździ 30 lat.


notlauf Said:

50% uważa że czcionka jest za duża, a 50% że za mała.


Szczepan Kolaczek Said:

@zwykly_kierowca: Jestem z Krakowa, od urodzenia.


MAK Said:

Volvo 240 rzeczywiście miało silnik Diesla w 1980r., ale od niedawna, i nawet gdyby miało od dawna, to nie było konkurencją dla W123. To po prostu nie te same klasy. 240 to jest Polonez tylko duży, popularne kombi i świetnie zrobiony.

Uprzedzając obrońców szedzkiej cegły: mam, używam i wiem.

Co do meritum, analiza jest ciekawa ale wydaje mi się że aby była adekwatna należałoby porównać ów rok 1980 z rokiem, w którym zdecydowano o zaprojektowaniu nowej gamy modeli z nowymi założeniami. Poza tym nie wiemy przecież czy zmiana podejścia była spowodowana sytuacją aktualną czy antycypacją (albo i świadomym kreowaniem) trendów rynku, ja bym się skłaniał ku temu drugiemu. Z bankructwem Mercedesa na skutek długowieczności beczek i baleronów jest trochę jak z istnieniem czajniczka latającego w kosmosie – nie mamy podstaw aby przeprowadzić prawdziwy dowód w żadną ze stron. Co nie umniejsza włożonego wysiłku i ciekawego efektu.


Hmm, mercedes jak mercedes jaki jest każdy widzi ale Skoda to to nie jest 😉


Waśka Said:

Artykuł interesujący, niedociągnięcia są już wytknięte więc mi pozostaje tylko pogratulować i podziękować za włożoną w pisanie pracę :)


Cooger Said:

@Mav – ja nie piszę o PRL-u. Tam nie było tych pralek bynajmniej nie dlatego, że ludzi nie było na nie stać.

Kiedyś kupując tą wspomnianą pralkę z podstawowej półki Bosha, Siemensa czy innego uznanego producenta nie musiałeś się martwić, że za 2 lata będzie “po ptokach” jak mawiał mój dziadek. Teraz kupując cokolwiek z podstawowej półki nie ma co liczyć na trwałość. A jak chcesz trwały i porządnie wykonany produkt to tak jak piszesz – cenę przemnóż 5-10x. To jest w pewnym sensie luksus bo dotyczy niewielkiej grupy konsumentów.

A co do tego, że technologia trafiła pod strzechy to ja się oczywiście zgadzam. Sam pracuję w takiej branży w której widać to doskonale. Nie mniej widać też do czego to wszystko zmierza – mam wgląd zarówno w dane serwisowe jak i sprzedażowe. Klient chce kupować coraz taniej (często chodzi o pojedyncze złotówki) a producenci tną jak mogą żeby wygrać w tym wyścigu. Wszystko dobija jeszcze sprzedaż przez internet gdzie głównym atrybutem sprzętu jest cena.

Co do Ecco – ja nie używam tych butów jako terenowych, kupiłem sobie Yaki “na miasto” – dla mnie one mają zbyt delikatną budowę w teren, traktuję je po prostu jako wygodne, ciepłe i wodoodporne “paputki”. Natomiast kiedyś zobaczyłem je na nogach kolegi i mało mi szczęka na ziemię nie spadła. Jak sam stwierdził gnoi je niemiłosiernie a one jakoś nie chcą się poddać. Co ja zabieram w gnój… to lepiej nie pisać bo jeszcze wyjdzie, że żółci potrafią zrobić dobry produkt 😉


Paweł Said:

@Piotrek: Wyjustowanego mechanicznie tekstu nie da się czytać!


cubino Said:

@Mav
“Oczywiście, że auto renomowanego producenta X straci na wartości więcej niż auto chińskiego producenta Y.” – chyba odwrotnie (pod warunkiem, że liczymy w procentach, inaczej byłoby bez sensu, skoro nie wiemy jakiej klasy auta porównujemy).

Wracając do wcześniejszej dyskusji – piszesz, że wartość rezydualna Dacii wyniesie zero, tylko że nabywcy tego nie dostrzegają (albo im wszystko jedno). Tymczasem mój punkt jest taki, że NIE wyniesie zero.

Never mind. Zasadniczo chyba się zgadzamy.


Demon75 Said:

@creeper – wiedza gościa jest porażająca – przynajmniej połowa fotek jest źle podpisana (np. Bremach-niemiecki?!, Saurera podpisuje jako Stara, itd, itp..). Żenada…


Cooger Said:

@hejka spoczko – sprawdź koszty napraw nowoczesnego auta z kupą elektroniki, silnikiem CR i dwumasą. Powodzenia również w naprawie takiego tałatajstwa bez narzędzi specjalnych. W różnych autach grzebię sam, ale w Mondeo to bym się 2x zastanowił czy samemu akumulator wymienić. Nawiasem mówiąc przy ostatnim serwisie kazałem w nim wymienić wycieraczki bo nie wiem jak ustawić je tak żeby je odgiąć od szyby bez porysowania maski. I tak, to auto służbowe więc nie chce mi się szukać w necie jak to zrobić.


Buckel Said:

Doceniam jakość Mercedesa z dawnych czasów. Ale wizja buraków wszelkich nacji nimi jeżdżących mnie od nich odrzuca. Jeśli auto ma podkreślać pozycję społeczną, to już jest źle. Dlatego, gdybym jeździł autami młodszymi niż 20 lat, wybrałby Dacię.


koza Said:

Panowie, co do postarzania produktów i planowanego zużycia produktów na przykładzie pralki- kojarzę ludzi piorącyh jeszcze w radzieckich Wiatkach, ja sama mam gdzieś trzyletnią Amicę, eksploatowaną ze średnia intensywnością i wiem, że pociągnie jeszcze góra z rok-dwa.
Ale z drugiej strony- czajnik bezprzewodowy, dla mnie przedmiot absolutnie pierwszej potrzeby, bo herbate pijam wiadrami – myślę, że przeliczając na kubki, może wyjść kilkadziesiąt dziennie, do tego pracuję dużo w domu. Tylko Philips i o dziwo, polski MPM, wytrzymywały ponad rok. Wszystkie inne najpierw śmierdziały plastkiem, potem woda miała posmak palonego sprzęgła, a potem następował koniec.


cubino Said:

Tymczasem dziś są urodziny Andrzeja Cytryny i z tej okazji w Paryżu pokazano C4 Cactus. Bardzo jestem ciekaw, jak to się przyjmie. Z jednej strony, żeby uprościć i odciążyć konstrukcję (kompakt poniżej tony!) wycięto wszystkie rzeczy, których klienci podobno nie potrzebują: opuszczane tylne szyby. Dzielona tylna kanapa. Zasłona szklanego dachu. Dźwignia biegów w automacie. Itp. Czyli dobrze – wracamy do prostoty. Z drugiej strony zostawiono gadżety, bez których klienci ponoć nie wyobrażają sobie życia. Touchscreen. Nawigacja. Podłączenie do ipoda. Szklany dach. Z trzeciej strony w silnikach pełen downsizing. Z czwartej – model sprzedaży, przynajmniej w niektórych krajach, ma być oparty na płaceniu za przejechany kilometr, czyli car-as-a-service. Czyli znika problem wartości rezydualnej. Może nie trzeba nawet udawać, że auto przetrwa dłużej niż zaplanowany okres wynajmu.


Bedok Said:

Dzięki za udany wieczór przy Zlomniku, zarówno autorowi artykułu jak i autorom komentarzy, THX!


aha , mam turecką pralkę beko = made in turkey – 10 lat bez awaryjnie pracuje , dziwne …


notlauf Said:

Piotrek: pomyliłeś złomnik z inną stroną, tu nigdy nie było tła a’la żółty papier.

Prośba zostaje odrzucona. Zmienię layout na 2015 r. żeby ludzie się nie przyzwyczajali. Postaram się, żeby był jeszcze gorszy :)


MAK Said:

@cubino

wyczuwam dużą procję aronii, i słusznie.

Zwłaszcza sensacja pt. kompakt poniżej tony. Mój BX Break ważył trochę ponad tonę ale był TZD Turbo. Kombi z silnikiem 1.4 ważyły ciut poniżej tony, o hatchbackach nie wspominając.


Stefan Kawalec Said:

Kawał dobrej roboty.
Już widzę, jak się Janusze-jedyny-taki-igła-zobacz, kłócą w powyższym temacie przerzucając się danymi…


Krzysiek Said:

Fajny tekst, miło poczytać coś takiego w sieci.

Nie bardzo natomiast rozumiem jednej rzeczy. Dlaczego problemy 3-4 użytkownia, po 15 latach, gdzieś na wschodzie mają interesować pierwszego nabywcę? Jeżeli przykładowy Hans był bardzo zadowolony ze swojego W124 i w `97 roku postanowił wymienić go na W210 to czemu niby miałby odczuć, że to padaka porównując do starego modelu? W210 gdy było nowe nie gniło, było bardziej komfortowe i większe od W124, miało nowocześniejsze silniki i lepsze wyposażenie. Hans przejeździł 6 lat i w 2003 wymienił auto na nowe W211 i według niego okular to żaden kibel tylko dobre auto, takie samo jak i W124, a może i lepsze. To, że za kolejne kilka lat zacznie gnić Januszowi w Paździmierzycach Dolnych lata mu koło dupy, on wtedy właśnie zastanawia się nad wymianą W211 na nowe W212, a może pierwszy raz w życiu wybierze S-ke jako stateczny i starszy niemiec? Tak samo było z 2.5 TDI, większosc Niemców nie miała problemów z wycierajacymi sie wałkami i padajacymi VP44, bo kupowali auta nowe i sprzedawali dalej na wschod, dla nich 2.5 TDI V6 byl swietny, bo byl wtedy nowy i mial zdecydowanie inna kulture pracy niz stare rumple pokroju Mercedesowskiego 2.9TD. Żeby to zrozumiec wyobrazcie sobie, ze kupujecie jakiegos smartfona, nowego w sklepie. Po 3 latach wymieniacie na kolejnego. Co Was obchodzi, ze ten pierwszy smartfon jak ma 6-7-8 lat ulega biodegradacji? Ano nic.

Mercedes zrobił fuck-upa z zabezpieczeniem antykorozyjnym, ale reszta W210 byla bardzo wytrzymala mechanicznie (mowie o benzyniakach, nie wiem jak diesle). Majac porownanie A6 C5 do W210 to ten drugi zaliczyl zdecydowanie mniej drobnych awarii. Audi tez gnilo, slynna wada fabryczna na zgrzewach dachu oraz tylnia klapa. Nie bronie Mercedesa ale kurcze, wszyscy narzekaja, ze W203 lubi zgnic sobie i co wpisze sie w google “W203 opinie” to zawsze jest podnoszony argument o rdzy, a jakos urywajacej sie belki w E46, ktora tez trzeba spawac nikt nie wymienia. Wole wymienic blotnik przedni niz spawac pol tylu w BMW. Cale szczescie w moim sie jeszcze nie urwalo i nie widac zeby cos sie dzialo. Ale przeciez E46 nie ma problemow z rdzą, szczegolnie klapa tyl w sedanie nad listwa czy krawedz maski ocierajaca o syf na zderzaku konczaca sie rudym w 99.99% ezgemplarzy 😉


filippo Said:

Bardzo dobry tekst.
Zastanawia mnie po lekturze jeszcze kwestia nie ujęta w analizie. Dotyczy mianowicie pojazdów użytkowych (Antos, Sprinter, Viano, Vaneo, Vario), ciężarowych (Actros, Axor, Atego i Freightliner w USA) i specjalistycznych (Unimog, Zetros). Do tego jeszcze dochodzi produkcja np. osi do naczep.
Żadna inna firma motoryzacyjna na świecie nie ma takiej szerokiej gamy pojazdów począwszy od Smarta a na Actrosie kończąc.
W zeszłym roku Actros MPIV był najlepiej sprzedającą się ciężarówką w Polsce, w Niemczech i wielu innych krajach.


fabrykant Said:

Nie mieszczę się w statystykach Złomnika- uważam że czcionka jest średnia.
Świetna lektura. Gratulacje!
Sz. P. Szczepan Koloczek już był wypowiedział się, bardzo interesująco, na temat korporacji- w komentarzach na Złomniku:
http://www.zlomnik.pl/index.php/2013/12/12/zegnamy-holdena-7-najciekawszych-modeli/
aż pozwoliłem sobie zacytować ten komentarz w (amatorskim całkiem) artykule o zaplanowanej nieprzydatności w dziedzinie sprzętu foto:
http://fotodinoza.blogspot.com/#!/2014/01/5018-vs-5018ii-czyli-o-marnosci.html
Poprosimy o więcej analiz!


Nat Said:

No dobra, zachwycacie się pracą pana Szczepana, a tymczasem ja nadal nie wiem, czy to prawda czy nie, że na przełomie wieków Mercedes nieomal zbankrutował z powodu wysokiej jakości aut w latach 80. W każdym bądź razie odpowiedzi na to pytanie nie znalazłem w artykule, rzekomo poświęconemu tej kwestii…
Za to znalazłem kilka zagadek, np.:
1. Co ma do tego wszystkiego niż (znad Atlantyku?) cytat: “IDEA ZAKUPU NOWEGO AUTA JEST DZIŚ NIEMAL TAK SAMO POPULARNA NIŻ 34 LATA TEMU”
2. O co chodzi z tymi dojczemarkami w 2012 roku?
cytat: “(przypomnijmy, 1€ w 2012 = 0,93 DM w 2012)” itp. itd.


MMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM Said:

Proszę o wyjaśnienie kogoś mądrego:

1. Na czym polega “metoda skumulowanej inflacji”?
2. I dlaczego autor liczy tą metoda, a nie porównuje siłę nabywczą, czyli koszyk. Wtedy jest 1:1,60, a nie 1:0,93…


Autosalon Said:

Wiecie dlaczego koreańczycy nie montują masowo turbo w benzynach?
Bo mają za długie gwarancje.
Gdyby VW miał gwarancję dłuższą niż 2 lata nie byłoby TSI .
Klienci przed zakupem nowego lub używanego samochodu są dosyć dobrze poinformowani , wchodzą na fora szukają informacji dotyczących wybranego modelu.
Tylko ci z klapkami na oczach kupują np.korodującego passata b6 z 2.0 tdi lub tsi.
W ogóle widzę że większość klientów zmienia dotychczas preferowane marki aut.
Mercedes ze swoim sprinterem to już dawno widzi swoich klientów w Ducato i polityka robienia dziadostwa wcale na tym przykładzie nie działa.
No chyba że typ ma klapy na oczach i “bez gwiazdy nie ma jazdy”ale to raczej przypadki kliniczne.


Mav Said:

@Cooger
Pralka miele, której używa moja mama (dostała od brata ojca) ma 37 lat. Wymieniany był pasek napędowy i kondensator od wirowania (a pralka ma 2000obr). Ostatnio musiałem pasek naciągnąć i pokruszył się wąż od pojemnika na proszek do bębna. Części są dostępne (ale ten wąż kosztuje ~500zł).

Pokaż mi boscha, siemensa, bauknehta czy innego uznanego producenta z tamtej epoki, który zapewnia zbliżoną trwałość.

Moi rodzice przez jakiś czas PRLu żyli w niemczech (wracali jak zaczął się stan wojenny). Pytałem ojca – dokładnych cen nie pamięta, ale twierdzi że wójkowa miele była droższa blisko dwa razy od bauknehta którego rodzice kupili. Teraz różnica jest sporo większa.

@cubino
Oczywiście masz rację – odwrotnie.

A że wartość wyniesie zero twierdził Leniwiec. Ja twierdzę inaczej, a nawet jeśli jego teoria by się potwierdzała to dla nabywcy nowego produktu nie ma to decydującego znaczenia.

@Autosalon
Aha, to nas oświeciłeś. Czyli Japończycy w latach 80-90 produjując 1.0 turbo o mocy 105KM dawali trzy miesiące gwarancji na Charade GTi?

A co powiesz na w kontekście bezawaryjności i gwarancji na silniki z bezpośrednim wtryskiem (za które oberwało mitsubishi, a teraz obrywają niemal wszyscy), które koreańczycy montują do swoich super gwarantowanych aut?

Nie twierdzę, że niemieckie najlepsze, ale współcześnie koreańskie to wcale nie jest 7 lat spokoju (zgodnie z gwarancją).


autosalon Said:

cytuje przedmówcę(przedpisarza?)

“Aha, to nas oświeciłeś. Czyli Japończycy w latach 80-90 produjując 1.0 turbo o mocy 105KM dawali trzy miesiące gwarancji na Charade GTi?

A co powiesz na w kontekście bezawaryjności i gwarancji na silniki z bezpośrednim wtryskiem (za które oberwało mitsubishi, a teraz obrywają niemal wszyscy), które koreańczycy montują do swoich super gwarantowanych aut?”

To są wyjątki potwierdzające regułę- wpadki mitsubishi czy pięć na krzyż daihatsu turbo wiosny nie czyni.

i następny”Nie twierdzę, że niemieckie najlepsze, ale współcześnie koreańskie to wcale nie jest 7 lat spokoju (zgodnie z gwarancją).”
Oczywiście że 7 lat to nieprawda ale i tak ta gwarancja lepsza od 2 letniej niemieckich producentów, od których gorsze warunki ma tylko ruski GAZ Gazelle.


@Mav – nie miałoby dla Ciebie znaczenia, czy 5 lat po kupieniu nówki-salonówki będziesz znów musiał wyłożyć 100% kwoty na następną czy, powiedzmy, 70%? Nooo, gratuluję fantazji i rozrzutności Szanownemu Panu.

Jasne, na początku nie wiadomo, czy dany model będzie się sypał jak naskórek cierpiącego na łuszczycę, więc wartość rezydualna jest w dużej mierze oparta na opinii o marce, ale potem wieść gminna idzie w świat i jednak rzutuje na ceny na rynku wtórnym. Wydając kilkadziesiąt (lub więcej) tysięcy na samochód chciałbym mieć pewność, że a) dotrwa on bez większych problemów do końca eksploatacji przeze mnie, b) da się go pogonić za sensowną kwotę następnemu człowieku.


Mav Said:

@Leniwiec
A jak kupujesz buty czy spodnie to liczysz, że zużyte sprzedasz czy że jak się zużyją to wyrzucisz?

Samochody w tą samą stronę dążą – produkt który będzie na tyle tani, żeby każdego (albo prawie każdego) było stać i na tyle nietrwały żeby go regularnie wymieniać.


Trochę inna półka cenowa. Jeśli stać Cię na kupienie NOWEGO samochodu raz na rok (albo nawet raz na 5) to naprawdę szczerze gratuluję. Nawet najbardziewniejszy samochód będzie kosztował trochę więcej niż nawet przyzwoite buty (które, jeśli są naprawdę dobre, wystarczają na kilka lat).

I tak w ogóle to zdajesz się bronić tej tendencji. Mogę się mylić, ale jeśli mam rację, to jakim cudem jednocześnie podobają Ci się założenia Złomnika? Nie jest to przytyk, mind you.


benny_pl Said:

raczej nikogo od razu nie stac na nowy samochod, dla tego mysle ze producentowi powinno zalezec na tym zeby samochod dlugo moglo eksloatowac kilku wlascicieli i zeby byli z niego zadowoleni. ja na ten przyklad z 20 letniego Cinquecenta i 21 letniego Uno jestem bardzo zadowolony i gdybym mial zupelnie niepotrzebne 25tys zl to kupil bym sobie nowego Fiata, dla tego ze jestem zadowolony z tych co mam (choc nie sa bezawaryje ale przy pewnej dbalosci nigdy nie zawiodly)
natomiast jesli by mi sie co chwila cos psulo, albo mimo wzglednie dobrego stanu jezdzilo by to beznadziejnie (jak np frontiera) to bym takowej marki wogole nie rozwarzal


Mav Said:

@Leniwiec
Inna półka, owszem, ale dla producenta to nie jest powód żeby robić trwałe produkty dla drugiego czy trzeciego właściciela.

Bronię tej tendencji, bo pracuję w przemyśle produkcyjnym, w dziale konstrukcyjnym i rozumiem te powody. Powtórzę pytanie:
“po co mam dokładać po 50zł do każdej sztuki urządzenia wartego ~700zł? Urządzenie konkurencji kosztuje tyle samo i ma podobną trwałość.” Poprzednio na konkretnych kwotach udowodniłem ekonomiczny bezsens robienia rzeczy przesadnie trwałej.

Jeśli moja firma zacznie robić produkty super-trwałe to skończy się tym, że zamiast sprzedać 1000 sztuk rocznie, sprzeda 250, bo nikt nie będzie chciał zapłacić za dany produkt ceny 4-5 razy wyższej. Mniejsza produkcja=mniejsze zamówienia u kooperantów i poddostawców=jeszcze wyższa cena. I to kółko się tak kręci. Hipotetycznie żeby zrobić produkt dwukrotnie trwalszy muszę cenę podnieść sześciokrotnie co spowoduje czterokrotny spadek sprzedaży.

Jedyny sens produkcji produktów wysokiej trwałości to wyrabianie sobie marki i pozycji na rynku, ale to przynosi rezultaty po wielu latach. Ciężko ocenić finansowe korzyści z posiadania dobrej marki, za to bardzo łatwo stracić renomę (“bo dawniej robili lepsze”).

Przykładem niech będzie wspomniane wcześniej miele. Kupiłem pralkę tej firmy ze względu na nieprzeciętną trwałość pralki mojej mamy. Ale miałem dylemat, bo czy po 30 latach nic w kwestiach jakości się w tej firmie nie zmieniło? Co do tego pewności nie miałem.

Co do samego złomnika – czy ja gdzieś mówiłem, że podobają mi się założenia Złomnika? To chlapnąłem gdzieś z rozpędu;) Lubię ciekawostki i motoryzację. Złomnik łączy te dwie rzeczy.


pr Said:

Swoją drogą, jakie eleganckie ludzie siedzą w tym mietku na ilustracji…


Mav Said:

@benny_pl
To o czym mówisz to właśnie kwestia marki.

Tylko czy mając przez wiele lat beczkę (czy balerona) i po wygraniu w totka pójdziesz prosto do salonu mercedesa (bo byłeś zadowolony), czy będziesz się obawiał o trwałość mając przed oczami okularnika i ogromny poziom komplikacji nowych aut?


wuner Said:

@sosek
TO wszystko prawda, jednak z jednym się pomyliłeś, gdyż w Niemczech głównie sprzedawały się wtedy Fiaty (były restrykcje co do ceny nowego samochodu i niewiele marek się w nie łapało) – to właśnie dzięki sprzedaży w tym roku Fiata było stać na wykup Chryslera.
A mój ojciec, pracujący w fabryce Fiata w Tychach, w tym roku miał dosłownie kilka sobót wolnych (i zdarzało mu się pracować też w niedziele…).


toughluck Said:

@Cooger: Jak to dobrze, że są jeszcze tacy naiwni, którzy nabijają kabzę producentom sprzętu takim, jak Roksan.


sosek Said:

Tak czytam te żale i opowieści o tym jak wszystko się psuje i dochodzę do wniosku, że muszę żyć w jakimś innym świecie.

Czajniki elektryczne w życiu kupiłem dwa – pierwszy do tej pory by działał, gdyby nie próbowano zagotować go na sucho. Laptopy miałem 3, w cyklach kilkuletnich (+4) – niestety, żaden nie eksplodował, nie zepsuł się ‘na gwarancji’. Jeżeli coś się stało to dlatego, że miały bliski kontakt z wodą – wszystko z mojej winy i ‘do naprawienia’ za 150-200 zł. Do tej pory wszystkie działają. Telefony komórkowe raczej zgubię lub sam zniszczę (zbrickuję) niż ‘się planowo zepsują’. Chyba jestem pod szczęśliwą gwiazdą urodzony.

Przy kilkuletnim (używanym) aucie mam trochę dłubania – a to zepsuje się podgrzewanie lusterka, a to przepali się żarówka z tyłu czy poluzuje jakaś osłona, trzeba wymienić dywaniki – nic krytycznego ani drogiego, do zrobienia w weekend (o ile ktoś ma czas i lubi). Normalne zużycie materiału. Niepojęte jest dla mnie, że ktoś może takie rzeczy ignorować i opowiadać o swoim samochodzie ‘lać i jeździć, takie bezawaryjne’, a w środku tragedia – podarte fotele, szyby się nie opuszczają, klimatyzacja i wycieraczka z tyłu nie działają od 2008 roku.

@Cooger:
Takie rzeczy jak ‘pozycja serwisowa wycieraczek’ to w instrukcji są. Kto by to tam czytał, lepiej narzekać, że skomplikowane 😉


@Mav – strasznie to krótkowzroczne, gdyż mało kogo będzie stać na regularną zmianę samochodu na nowy i wywalenie kilkudziesięciu (lub więcej) tysięcy co kilka lat. I car po kopiejkę się schyli a po rubla nawet przykucnie. Dlatego ludzie zostaną przy starszych, mniej problematycznych konstrukcjach, a branża będzie się dziwić, czemu sprzedaż kuleje. A kuleje, bo ludzi nie stać, by wywalać chore pieniądze na psiego klocka co kilka lat. Samochód to nie mikser czy telefon, który nie trzepie aż tak po kieszeni.

Może domy też powinny się rozsypywać po, powiedzmy, 10 latach?


czesiek Said:

@dw10

Ja też jeździłem jednym i drugim i muszę przyznać że co merca i Kadetta D dzieli odległość Ziemii do Gliese 667c 😉 Oczywiście na niekorzyść … merca.

Wypadł jakościowo i pod względem awaryjności gorzej oraz kosztów utrzymania. Nie jest to żadna prowokacja ani nie probuje tu wywołać kłótni, ale takie mialem po prostu doświadczenia z tymi autami co oznacza że tzw beczka nie była aż tak idealna jak wszyscy mówią …


sosek Said:

@Leniwiec Gniewomir:
A przeczytałeś tekst, pod którym sobie rantujemy? Sprzedaż nie kuleje. Odsetek obywateli Niemiec kupujących nowe samochody jest taki jak w latach 1976-1980. I co teras? 😉 Pewnie, w Polsce jest inaczej bo jesteśmy biedni, ale Polska jest rynkiem naprawdę marginalnym.

PS. By było jasne – ja uważam, że jak mam auto, które mnie cieszy, jest W PEŁNI sprawne i jeździ to będe nim jeździł, a nie kupował nowe co x lat dla samego kupowania nowego. Tak ekologiczniej.


marekrzy Said:

@sosek,
jesteś przedstawicielem wymierającego gatunku, ale przynajmniej teraz wiem, że nie jestem sam.
Mercedes tez sam nie jeździ i nie jeździł, sprawna sieć serwisowa nie jest jakąś fanaberią.


Mav Said:

@Leniwiec
Oczywiście, że krótkowzroczne. Ale sam powiedz (zakładając obecne ceny pozostałych produktów) wolałbyś super-trwałe auta (najtańsze by się zaczynały od 500 000zł, merol by się zaczynał od miliarda), których nikt by nie chciał sprzedać (bo nowe bardzo drogie, a do tego w ogóle się nie psuje), traciłyby na wartości powiedzmy około 0,5% na 10 lat. Albo by zyskiwały (tak jak domy), bo na rynku ich brak.

Narzekałbyś, że auta takie drogie, że nikt nie sprzedaje, że rynek wtórny nie istnieje, a Ciebie nie stać.

Obecna sytuacja motoryzacyjna jest moim zdaniem całkiem w porządku. Wciąż są producenci robiący normalne auta – jest dacia, jest grupa PSA, fiat, renault, koreańscy producenci… to, że w ofercie znajduje się jeden czy dwa silniki z bezpośrednim wtryskiem i turbo nie znaczy, że tylko takie auta są dostępne. Podobnie z hybrydami i wszechdobylską elektroniką – nikt nie zmusza, wciąż mamy wybór.

Dacia udowodniła że normalne auta są potrzebne, a PSA zobaczyło że jest kawałek tortu do ugryzienia i wypuściła 301/c-elysee. Zaraz inni też pójdą w tą stronę. Potem ludziom się znudzi i znowu będą szukać prestiżowych, multiinterfejsowych krosowerów.


laisar Said:

@Mav: Trochę rozmijacie się z interlokutorami w “systemach walutowych”.
 
W obecnie panującej sytuacji Twoje działania jako producenta są oczywiście logiczne i słuszne.
 
Natomiast rozmówcy krytykują właśnie ową _sytuację_.
 
Niskie ceny produktów biorą się bowiem tak naprawdę z oszustwa, jakim jest _nie_ wliczanie do kosztów ich używania ich utylizacji. Dopiero od niedawna i dość nieśmiało zaczyna się to przebijać do powszechnej świadomości – stąd np wyliczanie sumarycznej nieekologiczności elektryków i hybryd, ale przecież dokładnie tak samo dotyczy to rozwalonych po roku butów czy konieczności wyrzucenia trzyletniej pralki…


Mav Said:

@laisar
Ciężko odmówić Ci tutaj racji. Niemniej na przykładzie jednego w123 i w124 ciężko przyznać mi rację ludziom mówiącym “dawniej było super, teraz sam chłam”.


Mav Said:

Ale masło maślane mi wyszło. Nie przeczytałem. Proszę zamienić drugą “rację” na “słuszność” – będzie bardziej po polskiemu;)


@Mav – nie chodzi mi o niezniszczalność, tylko o przyzwoitą trwałość i akceptowalne koszty napraw. To da się zrobić, i jestem przekonany, że ludzie znacznie chętniej kupowaliby właśnie takie samochody. I oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, co pisze sosek – wiele awarii wynika z zaniedbań, odpowiednia obsługa jest dla mnie oczywistością. Prawdą jest też, że aktualnie wartość rezydualna nawet awaryjnych modeli wcale nie jest zerowa. Chodzi mi o to, że sytuacja do tego dąży i to nie jest zdrowe. Jeśli branża motoryzacyjna (i nie tylko) pójdzie dalej w tym kierunku, malowniczo strzeli sobie w kolano z obrzyna (i nie chodzi mi o bas bezgłówkowy, który bardzo chcę), bo nikt przy zdrowych zmysłach tych samochodów nie będzie chciał kupować. Póki co jest jeszcze znośnie, choć daleko od ideału, a jakość i niezawodność “prawdziwych” Mercedesów (klasy C, E i S) zdaje się być sporo wyższa od modeli sprzed kilku lat (W203, W210/211 i W220), jednak tendencje są bardzo niebezpieczne. Notlauf pisał o tym nie raz i nie dwa.

A co do hybryd – nie wiem, jak z ekologicznością ich wytwarzania, ale póki co okazują się być bardzo trwałe, przynajmniej te toyotowskie. Nawet bym jeździł.


posiadacz Said:

Wydaje. Mi sie,że od zawsze chodziło w tym micie o model w115 sprzed liftingu. 1967-1972. Miałem i tego przed jaki tego po i muszę stwierdzić., że jakość bardzo spadła. A W123 to kiepska namiastka. 115-stki.


cubino Said:

@Leniwcze
Dzisiaj auto rodzinne można mieć w leasingu konsumenckim (bez pierwszej wpłaty) na 4 lata za 1500 miesięcznie. Kompakt poniżej tysiąca. Z czasem jeszcze te kwoty spadną, kiedy firmy leasingowe oswoją się z tym biznesem i zmniejszą sobie bufory, które robią na wartości rezydualnej. Teraz tak:
– generalnie dla producenta aut gospodarstwo domowe, które nie jest w stanie wyłożyć 250 EUR miesięcznie na ratę nie jest grupą docelową; sorry taki klimat
– ci którzy są w stanie wyłożyć te przykładowe 250 EUR nie będą się martwić czy auto im się zepsuje po 5, 6 czy 8 latach, bo już dawno nie będzie to ich problem; ewentualnie mogliby się martwić, gdyby dla całego rynku zaczęły spadać wartości rezydualne w eurotaksie, bo wtedy wzrosłyby raty. Ale na razie jak widać tak się nie dzieje
– to nie oznacza, że znika rynek aut używanych (i wszyscy muszą brać nowe auto co 4 lata), ale producenta on już niewiele obchodzi.

To jest teraz model dominujący w zachodniej Europie czy Stanach, a że w Polsce (jeszcze) jest inaczej, to – znowu – producenta niewiele obchodzi.

Inna sprawa, że @laisar ma rację – niewliczanie kosztu utylizacji to pewne oszustwo. Tyle, że jak go wliczyć? jest już opłata ekologiczna, która niby ma pokryć koszt utylizacji, ale jak wiadomo ani go nie pokrywa, ani w ogóle nie trafia na ten cel.


benny_pl Said:

laisar:
koszty utylizacji to sciema, i to ogromna, utylizacja to tez zysk, wiekszosc sprzetu sklada sie z duzej ilosci metali szlachetnych ktore sa naprawde w cenie (ot chocby procesory 150-400zl/kg w zaleznosci od rodzaju, plyty glowne ok 20zl/kg, miedz ok 20zl/kg, alu ok4zl/kg stal jakos z 60gr/kg), nawet plastiki posegregowane i w wiekszej ilosci mozna normalnie sprzedac, gume z opon jak nie skupuja to na pewno odbieraja za darmo, podobnie szklo, jaki jest wiec koszt? DODATNI, zlomowiska czy inne pseudopekologiczne recyklingi to tak na prawde swietnie prosperujace firmy osiagajace duzy zysk, a jeszcze zeby tego bylo malo to dostaja do tego dotacje, co jest chore, ale tak jest (w przypadku pseudoekologicznych niszczalni urzadzen rtv dostaja dotacje)
a najgorsze w tym wszystkim jest to ze gdzies w ustawie jest zapisane 4 kroki recyklingu i tak od najwazniejszego:
1. przywrocenie calego urzadzenia do uzytku
2. wykorzystanie elementow skladowych urzadzenia do ponownego urzytku
3. wykorzystanie surowcow urzadzenia do ponownego urzytku
4. skladowanie na wysypiskach

i co? i nic, wiekszosc tych wszelkich firm “ekorecyklingu” elektroniki rozwala wszystko mlotkami zeby wyrwac miedz, alu, stal, bo z tego jest zysk najwiekszy, reszte mniejwiecej posegreguja zeby ktos odebral/ (moze odkupil? ) i wszystko jest niszczone a unia do tego doplaca, a pojdziesz tam zeby Ci cos sprzedali to Cie wygonia, bo punkt 1 i 2 maja w dupie, bo punkt 3 daje najwiekszy zysk, i gdzie tu w tym wszystkim jest ekologia? tu jest tylko KASA i napedzanie rynku (bo urzywanego sprzetu jest mniej) poza tym to straszne hamstwo bo trafiaja tam tez czasami urzadzenia profesjonalne, zadkie, porzadne i czesto piekne z technicznego punku widzenia. mnie osobiscie strasznie to boli ze tyle sie tego marnuje… :(


@cubino – wiem, że nie jestem grupą docelową i raczej nie będę, nie boli mnie to. Dobrze, że są jeszcze na rynku (wtórnym, rzecz jasna) w miarę proste i niezbyt drogie w naprawach konstrukcje, które mają szansę pojeździć jeszcze kilkanaście lat. A przy odpowiednim dbaniu może i dłużej. Co nie zmienia faktu, że ludzie dadzą się doić tylko do pewnego punktu.


Mav Said:

@Leniwiec
“Jeśli branża motoryzacyjna (i nie tylko) pójdzie dalej w tym kierunku, malowniczo strzeli sobie w kolano”

I bardzo dobrze. Firmy produkujące chłam upadną, zmniejszy się wybór ale i konkurencja, ceny pójdą w górę, ale produkt będzie bardziej dostosowany do klienta (bo żeby się utrzymać będzie trzeba się bardziej starać). Dostaniecie to co chcecie – mało i drogo, ale za to dobrze.

Cubino dobrze prawi.

Uważasz, że Cię doją jak producent sprzedaje dany towar, a jak ktoś za używkę chce dużo za dużo to już nie doi, tylko frajer i głupek, bo kto mu to kupi (niedawny artykuł o zastawie za 8 koła). Przecież póki firma motoryzacyjna ma zbyt to nie musi obniżać ani marży, ani cen. Do tego jeśli grupa docelowa (klient, a nie drugi właściciel) jest zadowolona z trwałości – wszystko gra.


yeah-yac Said:

Niemiec, który urodził się w latach 10, 20, 30 i przeżył wojnę, był i jest (jeśli jeszcze żyje) innym Niemcem, niż ten, który załapał się na tzw: pokolenie 68 i jego późniejsze mutacje /napisałem o Niemcach, ale to dotyczy wszystkich krajów zamożnego zachodu/. Ludzie, którzy wyszli z byle jakiego życia, często wręcz z nędzy (doświadczenie kryzysu lat 30, wojny i jej skutków) nie mieli takiej skłonności do częstej wymiany przedmiotów na nowe. Cenili niezawodność, także prestiż (świadectwo sukcesu osobistego ale i całego narodu – motoryzacja niemiecka to taki surogat niemieckiej dumy narodowej, która została poważnie połamana po klęsce III Rzeszy) i relatywnie niski koszt podczas wieloletniej eksploatacji. Zatem wpływ mody (szczególnie motoryzacyjnej) na takiego klienta, był znikomy. To się dopiero zaczęło zmieniać w latach 70, wraz z poczuciem utrwalenia się stanu zamożności i przemianami kulturowymi, które w jakiejś mierze zmieniły także sposób myślenia o ekonomii, bo przecież pojawił się inny, inaczej myślący klient. I ten klient jednocześnie dyktuje rynkowi jak ma działać a z drugiej strony jego wybory, preferencje są kreowane. Pamiętajmy, że ze statecznego Niemca w W123, Francuza w 504, Brytyjczyka (w czym? :D) nie dałoby się zrobić lajfstajlowego trendsetera. Świat się bardzo zmienił i patrzenie z perspektywy motoryzacji, daje całkiem niezły punkt obserwacyjny.


@yeah-yac – mądrze prawisz. Obecni konsumenci mają takie a nie inne oczekiwania gdyż marketoidy te oczekiwania wykreowały.

Człowiek (jako przedstawiciel gatunku) idywidualnie jest niezwykle sprytnym zwierzęciem, ale stadnie to potwornie głupie bydlę.


Hooligan Said:

aby ukrocic legendy i plotki rozsiewane przez wasatych wujkow Zdziskow i dywagacje czy i kiedy Mercedes mial zbankrutowac – sprawdzcie po prostu, czy i kiedy firma zanotowala jakikolwiek znaczny ilosciowy spadek sprzedazy rok do roku. Chocby tylko 10 procent rok do roku. A tu kupa – w tym strasznym, podobno krwawym dla firmy okresie przelomu wiekow sprzedaz wzrosla o dokladnie JEDNA TRZECIA ( z 922 tysiecy w 1998 roku do 1232 tysiecy w roku 2002). Zatem szach-mat – w imieniu Notlaufa zamykam watek :)


Pero Said:

Miód na mój mózg


Hooligan Said:

Przepraszam, otwieram watek na nowo – nie doczytalem, mea culpa
Niestety do zalamania sprzedazy doszlo. Od 1979 roku sprzedaz merca caly czas rosla – Od 422 tysiecy do 598 tysiecy w 1987 roku – to byl poczatek swoistej stagnacji a potem i zalamania, ktorego dno zanotowano w 1993 roku – 514 tysiecy. Ale juz nastepnego roku sprzedaz strzela do 598 tysiecy (wyrownany rekord z 1987 roku) by w nastepnych latach juz tylko rosnac, niekiedy wiecej niz 10 procent rocznie. To jest chyba ciekawy przyczynek do rozwazan, szczegolnie jesli zwazyc, jakie modele sprzedawano w poszczegolnyc latach (duzy wzost sprzedazy niemal idealnie skorelowany z pojawieniem sie okularnika)


cubino Said:

@Leniwiec
To nie było argumentum ad personam, po prostu opis sytuacji istniejącej, bez mydlenia oczu. Ludzie nie czują się dojeni. Kupują co 4 lata nowy pachnący wóz kompatybilny z aktualnym iPhone i wydalający mało CO2, co pozwala płacić niski podatek (sprawdzić czy nie Polska). Po tym czasie go bez problemu sprzedają albo zostawiają dealerowi w rozliczeniu co akurat pokrywa wpłatę własną na kolejny leasing. What’s not to like?

A, może ci co kupują na rynku wtórnym czują się dojeni? No to zapraszamy po nową Dacię. To jest punkt widzenia producenta, który zwykle jest spółką giełdową i nie martwi się o to, co będzie za 10 lat, tylko o następny kwartał.

@Hooligan
Dużo sprzedał, a ile zarobił?


adrpl Said:

Wydaje mi sie, ze duzy wplyw na stan obecnyh aut maja ich wlasiciele. Owszem, zdazaja sie zupelnie lipne serie jak 2.0 tdi czy 1.4 tsi a auta sa coraz bardziej skomplikowane. Techniczna ignorancja ich wlascicieli doprowadza je do ruiny. Coraz wiecej ludzi ma prawo jazdy, auta sa tanie i dostepne dla kazdego. Czy na egzaminie na prawko potrzebna jest jakakolwiek wiedza techniczna? Wiec ludzie jezdza i nie wiedza gdzie wlac plyn do szyb a jak trzeba zmienic kolo to czekaja X czasu na pomoc zamiast zrobic to samemu. Nie jestem mechanikiem ale ojciec jest wiec troche wiedzy posiadam i interesuje sie tym co uzywam. Moje i moich rodzicow auta mialy przewaznie po 15-20 lat a zawsze byly sprawne lub szybko naprawione. Natomiast nastepni wlasciciele juz nie potrafili o nie zadbac i szybko popadaly w ruine. Obecnie posiadam auto 6 letnie od nowosci i poszukalem w internecie o co i jak dbac, na co zwracac uwage itp. Sam zmieniam klocki plyny i rozrzad. Wszystko co moge wykonac pod domem. Dla mnie to przyjemnosc, zaoszczedzona kasa, nie musze uzerac sie z mechanikami. Wyzej ktos napisal, ze nie chce mu sie zmieniac wycieraczek bo nie wie jak wlaczyc tryb serwisowy. Zalamka… To jak to auto ma przezyc 20 lat skoro wlasciciel nic nie wie i nie ma zamiaru sie dowiedziec? Naprawiac dopiero jak odpadnie? Tak samo jest z kazdym innym sprzetem, ludzie uzywaja byle jak a jak sie zepsuje to do smieci i placz jaki teraz syf robia. Ja zostalem nauczony, ze prawie wszystko mozna naprawic i to czesto samemu. Jesli ktos nie ma czasu sie grzebac to chociaz zainteresowac sie sprzetem i o niego dbac. Tylko trzeba pomyslec a nie siedziec cale dnie na facebuku i ogladac seriale lub chlac browar codziennie. Facet powinien zbudowac dom, zasadzic drzewo, zrobic dzieci i umiec zadbac o swoje auto.


Qropatwa Said:

Problemem jest też bardzo niska kultura techniczna ludzi, którzy kupują nowe auta. Nie dziwota więc, że one się aż tak szybko psują. Osoba, która ma pojęcie o samochodach, czy mechanice zrobi dużo większy przebieg niż kompletny ignorant. Pomijam oczywiście pewne przypadki, podzespołów, które są skonstruowane tak, że nawet jak się o nie dba to i tak się spierd….

Przykładowo ostatnio podwoziłem znajomego Angola do domu. Gadaliśmy oczywiście o Merolach, bo on ma 3 letnią E klasę, ja 21 letniego W124. Żalił mi się, że coś jest nie tak u niego ze skrzynią automatyczną. Pytam się czy kiedykolwiek wymieniał w niej olej? Odpowiedz: to tam też jest olej? Myślałem, że jest wspólny z silnikowym. No to prawię mu od razu: wymień też filtr. Odpowiedź: to w automacie jest filtr oleju? I tak dalej.


sosek Said:

@Leniwiec Gniewomir:
Co to są ‘niezbyt drogie naprawy’?

W C5 podobno po iluś latach trzeba wymienić linki i prowadnice hamulca ręcznego. Według internetów to TAKI DUŻY KOSZT, że szwagrom pety z ust wypadają. Pełny zestaw montażowy kosztuje 350 zł, robocizna to mniej więcej 150 zł. Całość zamknie się w 500-600 zł, w zależności od warsztatu.

Jeden będzie wylewał żale, że to tak drogo, dla innego to zupełnie akceptowalne pieniądze za okresową (raz na kilka-kilkanaście lat) naprawę auta z segmentu D.


Podany przez Ciebie koszt to zupełnie normalna kwota za rzecz, którą robi się raz na kilka lat. Jeśli nie rzadziej. Bardziej chodzi mi o to, co się dzieje aktualnie w temacie silników a przede wszystkim osprzętu.


cubino Said:

I to jest właśnie piękne w kupowaniu nowych samochodów – nie trzeba wiedzieć, że jest olej :)

A tak serio to zwróciłem ostatnio uwagę mojej teściowej, że nie powinna się dziwić jak padło jej sprzęgło i dwumas w Golfie TDI po 100 kkm skoro zmienia bieg przy 1000 obr i ciśnie (to jest właśnie ten efekt “ciągnie od dołu”, który tak wszyscy lubią w Dieslu). Wyszedłem na nerda i marudę. Ona tak jeździ, bo wtedy silnik pracuje ciszej.


Mav Said:

@adrpl
“Czy na egzaminie na prawko potrzebna jest jakakolwiek wiedza techniczna?”

Tak. Trzeba umieć wskazać i wymienić z nazwy zbiorniki płynów, sprawdzić poziomy płynów i oleju. Maskę również trzeba otworzyć i podeprzeć samemu.

Nie dbanie o samochód raczej wynika z ignorancji, lenistwa i niechęci. To dla wielu to takie samo narzędzie jak mikser czy odkurzacz. Czy wiesz jak wymienić szczotki w wyciskarce zelmer jp1500? To po co baba (nie mylić z kobietą) czy chłop ma wiedzieć jak wymienić wycieraczkę?

@Qropatwa
“Problemem jest też bardzo niska kultura techniczna ludzi, którzy kupują nowe auta.”

To coś złego? Jak Ci padnie reduktor gazu przy liczniku to dzwonisz do gazociągów, a nie naprawiasz, prawda? Jak padnie TV to też sam nie naprawiasz… podobnie z resztą sprzętu w domu. A od naprawy i utrzymania aut w dobrym stanie są warsztaty i ASO. Po to robi się przeglądy, żeby nie musieć myśleć co jeszcze wypadałoby wymienić, tylko żeby mechanik profilaktycznie wymienił w odpowiednim momencie.

Przynajmniej jest to powszechna praktyka w cywilizacyjnie rozwiniętych krajach.


marekrzy Said:

Przecież hamulec ręczny to burżujski wynalazek, którego prawdziwy facet nie używa.
To po kiego penisa zmieniać linki?
Spytajcie 10 losowo wybranych znajomych co wiedzą o amortyzatorach? Większość powie, że uj ich to obchodzi, co najwyżej 1 zezna pod przysięgą, że na przeglądzie w skp komputer (KOMPUTER!) mówił że jest git.
Przerażająca większość nie ma bladego pojęcia jaki to ma wpływ na prowadzenie i trwałość samochodu.
A to tylko drobny przykład.


Demon75 Said:

@sosek – jak na mój gust – to jest OGROMNY KOSZT. Jak sobie przypomnę, że do takiego (przykładowego) Ducato linka kosztowała 35PLN (tak!), a wymiana “pod blokiem” trwała 10-15 minut, akurat jak się silnik zdążył rozgrzać…


Mav Said:

@Leniwiec

Ale co się dzieje z tym silnikiem i osprzętem w nowych autach?

Poważnie pytam – chcę kupić 1.0 ecoboost 125KM i chciałbym znaleźć jakieś wiarygodne źródło opisujące problemy tego silnika. W grę wchodzi również dacia duster z silnikiem TCE 125. Też nie mogę znaleźć informacji na temat awaryjności i innych problemów tego silnika.

Ciekawe czy o 1.9TDI też mówili że się będzie sypać, bo kto widział aż 90KM z diesla 1.9.


nikodem Said:

Tak czytam, czytam i sobie myślę. To całe planowane zużycie nie dotyczy tyle silników ile ich osprzętu. No bo co w takiej beczce miało się popsuć? Turbo? Bezpośredni wtrysk? Lałeś i jeździłeś, a przez rozwój technologii auta stały się awaryjne, ponieważ jest mnóstwo dodatków przy silniku i nie tylko, które po jakimś czasie zawodzą i zmuszają do naprawy.

Czy jednak się mylę?


A w Fieście to kosztowało k. 600 zł – inna rzecz, że była to jedyna usterka przez 7 lat bytności tejże Fiesty w rodzinie. Co oznacza jedno – to w Ducato wychodzi to nieprzeciętnie tanio, co zresztą jest ogromnym plusem.


Cooger Said:

@mav – nie wiem o co chodzi, ale generalnie na udowodnienie swoich opinii używamy takich samych faktów a jednak podobno się nie zgadzamy ze sobą 😀 Tylko jedna uwaga: ja pisałem, że kiedyś za dobrą jakość nie było trzeba płacić kroci bo była typową cechą produktu (Ty piszesz o megawytrzymałej pralce Miele, która kosztowała 2x więcej niż coś popularnego), ja piszę, że ceny produktów popularnych odjechały w górę (ty podajesz, że teraz miele liczy się x5 od ceny “popularesa”). No i nie wiem o co chodzi bo piszemy to samo.

@adrpl – pijesz do mnie więc skomentuję Twój wpis:
“Wyzej ktos napisal, ze nie chce mu sie zmieniac wycieraczek bo nie wie jak wlaczyc tryb serwisowy. Zalamka… To jak to auto ma przezyc 20 lat skoro wlasciciel nic nie wie i nie ma zamiaru sie dowiedziec? Naprawiac dopiero jak odpadnie? Tak samo jest z kazdym innym sprzetem, ludzie uzywaja byle jak a jak sie zepsuje to do smieci i placz jaki teraz syf robia. Ja zostalem nauczony, ze prawie wszystko mozna naprawic i to czesto samemu. Jesli ktos nie ma czasu sie grzebac to chociaz zainteresowac sie sprzetem i o niego dbac. Tylko trzeba pomyslec a nie siedziec cale dnie na facebuku i ogladac seriale lub chlac browar codziennie. Facet powinien zbudowac dom, zasadzic drzewo, zrobic dzieci i umiec zadbac o swoje auto.”

Skąd Ty jesteś człowieku? Wnioski wysnuwasz jak nie powiem kto. Mondeo którym jeżdżę jest w pełni serwisowane na czas, zgodnie z harmonogramem przewidzianym przez producenta. A to, że jakoś nie znalazłem w instrukcji informacji jak ustawić te wycieraczki może świadczyć o dwóch rzeczach: 1) nie mam tam tej informacji 2) słabo szukałem. No i co teras? Jestem złamasem bo wycieraczki zostały wymienione przy okazji serwisu olejowego?

A co do umiejętności napraw to zaprawdę powiadam Ci nie rzucaj się jak ryba wyjęta z wody bo w internetach nie wiesz nigdy do kogo pijesz.

I jeszcze jedna prośba – hasła o tym co facet powinien to zachowaj dla siebie, skoro to Twoje przekonania.


Cooger Said:

Poprawka: “ceny produktów popularnych odjechały w górę” -> “ceny produktów solidnych odjechały w górę”


Cooger Said:

@marekrzy – a w TopGear (to taki program za granico w telewizorni jest) to mówili, że rencznego używa się do imponowania koleżanką/dziewczyną a nawet żoną!


benny_pl Said:

mav: to co taki czlowiek w “cywilizowanym swiecie” wogole robi po pracy?! oglada glupkowate seriale z browarem w garsci?

ja tam sam naprawiam wszystko w swoim domu…

markerzy: tak, reczny to moze nie burzujstwo ale zbytek łaski – ja tam nie urzywam, ale jest sprawny, linka 40zl kosztowala i sam wymienilem w pol godziny, 350zl na pewno bym nie dal

o samochod jak o kazdy sprzet trzeba dbac, to oczywiste – kiedys to bylo oczywiste a teraz niekoniecznie, to tez jest smutne… i osobiscie uwazam ze najlepiej miec samochod ktory sie “ogarnia”. ja bez problemu ogarniam swoje Fiaty, dla tego miedzy innymi je lubie i mam, nie wyobrazam sobie kupic cos strasznie skomplikowanego zeby pozniej nie wiedziec co jest nie tak, jak to naprawic albo zeby dana czesc kosztowala tyle co zwykly samochod… bezsens


Demon75 Said:

@Cooger – mnie przeraża, że do wymiany wycieraczek trzeba JAKIEJKOLWIEK instrukcji!!!!


Cooger Said:

@Demon – najwidoczniej nie wymieniałeś ich w nowszych autach w których maska przeszkadza odgiąć ramiona dalej niż na kilka cm od szyby.


cubino Said:

@benny
re: co robi człowiek po pracy? Pytanie pomocnicze: masz dzieci? :)


Demon75 Said:

@Cooger – i to jest ten zajebisty postęp, o którym pisze Mav, a za który mamy płacić extra?
Dziękuję, postoję.
Próbowałem wymieniać w nowym Caddy…dało radę dopiero w dwie osoby.


adrpl Said:

@Mav
Oczywiscie, ze jak ktos nie umie/nie ma czasu to oddaje sprzet do naprawy. Chodzi mi o to, ze kupujac np. blender w instrukcji jest napisane “uzywac max 3min, odstawic na 15min” Ile ludzi o tym wie? A potem sprzet do smieci i idzie po nowy. Chodzi mi o brak zainteresowania co jak i dlaczego dziala co prowadzi do niepotrzebnych wydatkow i “bo kiedys bylo lepsze”.

Przyklad z tesciowa tez dobry. Nawet spory wydatek niczego nie nauczyl.

Co do przegladow w cywilizowanych krajach, wlasnie mieszkam w jednym takim i to tak nie dziala. Wiekszosc ludzi kupuje auto, robi przeglady okresowe i wymienia to co im aso powie, potem jezdzi od przegladu do przegladu nie robiac nic. Nawet cala “choinka” na desce nie sklania ich do naprawy. Kredyt splacony, bierzemy nastepne. 5 letnie auta sa w stanie jak polskie 15 letnie.

@Coogar
Sorry, nic osobistego, wyluzuj, niepotrzebnie podalem przyklad. Jesli zmienili wycieraczki za darmo to ok, jesli nie to dla mnie to jest bez sensu, bardzo prosta sprawa a kosztuje. Rozumiem tez, ze kogos na to stac. Mnie rowniez a jednak wole zrobic samemu.


Qropatwa Said:

@ Mav
“Przynajmniej jest to powszechna praktyka w cywilizacyjnie rozwiniętych krajach.”
A praktyką rozwiniętych ludzi powinno być nie pałowanie auta na zimno i inne racjonalne zachowania ale ludzie jakoś w zdecydowanej większości dalej robią to czego nie powinni. I ASO w tym Ci nie pomoże. O tym właśnie był mój wpis.


toughluck Said:

W nowych samochodach wycieraczki chowają się pod maską (lub w słupkach), żeby poprawić aerodynamikę. Znacząco nie wpływa to na zużycie paliwa, ale wycieraczki nie szumią i nie łopoczą.
Ustawienie pozycji do wymiany wycieraczek jest chyba we wszystkich modelach takie samo i polega na naciśnięciu dźwigni wycieraczek w dół po zgaszeniu silnika?
Co do linek ręcznego — owszem, można to zignorować, ale gdy ulegają poluzowaniu, to hamulec nie odbija do końca i niepotrzebnie grzejesz tarcze, ścierasz klocki i palisz dużo paliwa.


benny_pl Said:

cubino: niemam, denerwuja mnie ;p maszyny sa wiele wdzieczniejsze :)

ad wycieraczek: niemam pojecia jak w takim wypadku odchylic ramiona wiec otworzyl bym maske i odkrecil ramiona wycieraczek, potem wymienil wycieraczki i przykrecil z powrotem, przy okazji przeczyscil i przesmarowal gwinty zeby za pare lat znow dalo sie to odkrecic :)

toughluck: ze co?! odkad to linki recznego luzuja hamulce a nie je zaciskaja?! to wg Ciebie jak sie taka linka urwie to hamulec sie zablokuje?? moze pracujesz w PKP? bo w pociagach hamulce dzialaja “odwrotnie” (sprezone powietrze odpuszcza hamulce a brak powietrza to kola zahamowane – kwestie bezpieczenstwa)


Mav Said:

@Cooger
Różnica polega tylko na tym, że Ty piszesz:
“ceny produktów solidnych odjechały w górę”

A ja piszę:
“ceny produktów popularnych pojechały konkretnie w dół”.

Na miele w latach 70 nawet w Niemczech mało kogo było stać (podobnie jak teraz). Na popularną pralkę moi rodzice musieli dać (proporcjonalnie do ilości godzin pracy) więcej niż ja teraz.

@benny_pl
“to co taki czlowiek (…) robi po pracy?! ”
Ma hobby. Jeden ogląda seriale, drugi bawi się w ASG, trzeci pije. Normalne życie – 8 godzin pracy, 8 godzin spraw “dla siebie”, 8 godzin snu.

“ja tam sam naprawiam wszystko w swoim domu…”
Albo to Twoje hobby, albo po prostu (zresztą tak jak ja) kombinujesz jak dorobić do wypłaty. Życie w Polsce. 10-12 godzin pracy, 4 godziny dorabiania, 4 godziny dla siebie, 4-6 godzin snu.

“nie wyobrazam sobie kupic cos strasznie skomplikowanego zeby pozniej nie wiedziec co jest nie tak”

A ja na przykład lubię się uczyć i majsterkować. Mam motory (one są właśnie hobby, a nie środkiem transportu). Nie mógłbym mieć przez wiele lat tylko jednego, bo co mi z tego, że znam na wylot. Chcę rozkręcić inny i zobaczyć jak on jest zrobiony.

@Demon75
Mnie przeraża, że w 21 wieku trzeba tłumaczyć jak zapisać się do grupy dyskusyjnej pl.***, ale jednak wielu ludzi tego nie wie. Ba! Wielu ludzi nie widzi różnicy między grupą dyskusyjną a forum internetowym! Wyobrażasz to sobie?

@Qropatwa
Nie zrozumiałem. Co mają wysokie zarobki i wygodne życie do pałowania na zimno i olewania dbałości o sprzęt?

@toughluck
O tych wycieraczkach musisz powiedzieć twórcom toyoty aygo. Bo tam zrobili tak, że nie da się odciągnąć dalej niż kilka cm od szyby. Nie i koniec. Super sprawa w zimie.


benny_pl Said:

adrpl: ludzie sa przyzwyczajeni ze taki stary mixer z PRLu byl robiony z zapasem, i pewnie do pracy ciaglej (S1) a teraz miedzi szkoda wiec drutu mniej, grzeje sie wiec bardziej no to wymyslili prace przerywana (S2, S3) a nie jest to wyraznie zaznaczone np przy wlaczniku tylko napisane gdzies miedzy wierszami w instrukcji jak koslawo przetlumaczonej z chinskiego ze sie nic prawie zrozumiec nie da

a to podejscie z wszystkim na kredyt to juz wogole jakies szalenstwo jest. to juz na prawde nie mozna sobie uzbierac? rozumiem dom, bo trzeba gdzies mieszkac, z dwojga zlego lepiej splacac tyle samo za rate czegos swojego niz placic za wynajecie i nie miec z tego nigdy nic, ale samochod? czy nawet glupia pralke czy telewizor to juz glupota. a co jak sie prace straci? bedzie sie mialo wypadek czy sie taki samochod rozbije? raty placic trzeba inaczej komornik, i lament. mi tam takich ludzi nie szkoda, trzeba bylo myslec i mierzyc sily na zamiary a nie zyc ponad stan


Mav Said:

@Leniwiec
“Bardziej chodzi mi o to, co się dzieje aktualnie w temacie silników a przede wszystkim osprzętu.”

A możesz coś więcej powiedzieć. Chcę kupić forda z 1.0 ecoboost 125KM albo dacie z TCE 120. Nigdzie żadnych informacji nie mogę znaleźć. Podzielisz się informacjami?

100% powagi, żadna ironia.


Mav Said:

@benny_pl
Z kredytami 100% racji.


benny_pl Said:

mav: mam to szczescie ze jest to rowniez moje hobby :) wiec moge polaczyc przyjemne z pozytecznym, choc dorabianiem sensu stricte nazwac tego za bardzo nie mozna, glownie dlubie wlasne zdobycze, rodziny sprzet lub znajomych “przysluga za przysluge” (nie juz natychmiast ale ja pomoge w elektronice to kolega kiedys pomoze przy silniku jak juz cos wiekszego trzeba itp, albo ktos inny da za to jakies ciekawe “graty” elektroniczne itp.)

zgadza sie, tez lubie poznawac jak cos jest skonstruowane, ale podobnie jak Ty – jako hobby. samochod jak mam i go znam na wylot to wiem co w nim jest dobrego a co za dluzszy czy krotszy czas bedzie do wymiany wiec jestem jego pewny, moge jechac gdzie chce i wiem ze dojade i wroce, mam tez i trzeci (bo drugi ma Zonka) samochod wlasnie do dlubania, do poznawania itp, zawsze jest jakis “trzeci” co jakis czas inny, ale te glowne, uzytkowane na codzien maja byc po prostu dobre proste i niezawodne, wiec zmienianie ich z powodu jakiegos widzimisie bylo by bezsensem


benny_pl Said:

mav: ja na nowoczesnych samochodach sie nie znam, ale osobiscie nie kupil bym silnika z turbina, a szczegolnie takiego co z pojemnosci 1000 ma 125 koni. tak wyzylowany silnik musial by byc zrobiony z najwyzszej jakosci materialow zeby byl trwaly, ale by byl wtedy niesamowicie drogi, wiec pewnie jest tak jak jak zwykle, ze zbyt dlugo nie pozyje.
natomiast daczki bym nie kupil bo to renulat a renulatow nie lubie, ale to subiektywna opinia, a jesli ten silnik jest prosty i z jego pojemnosci ma zwykla moc a nie z kosmosu, to moze byc dobrym samochodem… w koncu tez mam rumuna – ARO.
jesli na swiecie byly by tylko te 2 modele to pewnie wybral bym daczke….


Mav Said:

@Benny
Jeśli chodzi o silnik z turbiną o sporej mocy – przykład charade pokazuje, że da się trwale i z turbo przy niewielkiej pojemności.
Jeśli chodzi o cenę to fordowski 1.0 125 jest droższy niż 1.6 105, ale ten nie występuje z ręczną skrzynią.

Niemniej znowu tylko przypuszczenia, a konkretów brak.

A ja dacie bym kupił, bo ojciec ma aktualnego dustera. Na razie tylko hamulce, opony i ostatnio stabilizatory. Bardzo przyjemne auto, szkoda że nieocynkowane.

A TCE 120 jest skomplikowany. To pojemność 1,2 i turbo.

Pewnie turbo w dieslach też wzbudzało obawy o trwałość. Życie pokazało, że niekoniecznie.


benny_pl Said:

osobiscie wybral bym cos z mniejsza moca (moze byc nawet i z wieksza pojemnoscia) i bez turba, daczka na pewno cos takiego zwyklego prostego ma w ofercie, ford moze i juz nie ma, nie wiem, ale ford raczej tez nie bedzie ocynkowany…

zalezy jak podchodzisz do zakupu. 5 lat pewnie kazdy przezyje, ale jak ja bym kupowal nowy to pewnie na cale zycie :) , a przynajmniej na jakies 25 lat.
no i kupil bym w lecie, zeby zimy nie widzial i od razu pojechal na PORZADNA konserwacje wszystkich profili zamknietych, progow (od wewnatrz), podlogi, tak zeby az wyciekala z otworow,
wywalil bym od razu wygluszenia z pod wykladziny podlogowej (zawsze nasiakaja i nigdy nie wysychaja i od tego gnije podloga) i dopiero jezdzil. Uno tak zakonserwowane niedlugo po zakupie (bylo po dziadku, wiecznie trzymane w garazu) do dnia dzisiejszego nie ma rdzy, mimo ze ocynkowane nie jest i kazdy wie jak Uno lubi gnic


Mav Said:

@Benny
Problem z tą większą pojemnością polega na tym, że albo w połączeniu z automatem, albo bardzo denerwująca (przynajmniej mnie) opóźniona reakcja na gaz (renault 1.6 – wciskasz pedał i czekasz z pół sekundy może więcej zanim cokolwiek się stanie).

Ford jest już częsciowo ocynkowany (podłużnice, progi, belki, etc.). Dacia w ogóle.

Nie kupuję na 25 lat, bo robię między 30 a 60kkm rocznie. To po prostu nie miałoby większego sensu, bo auto dla mnie jest prawie jak mikser. Przede wszystkim narzędzie. Pasję i hobby mam w motorach.

Konserwacja to też temat rzeka – w nieocynkowanym aucie to tylko przesunie czas kiedy zacznie rdzewieć (uderzy kamień, krawężnik cokolwiek) i trzeba tak czy siak powtarzać co jakiś czas. A ocynkowane (np. clio 2) beż żadnego dbania wytrzymało ojcu bez żadnych śladów (nawet na progach czy tylnych nadkolach) ponad 11 lat i blisko 300kkm.


Demon75 Said:

a orientuje się ktoś, czy taki P301/Citroen C-cośtam jest ocynkowany???


Mav Said:

@Demon
Pytałem po prawdzie tylko w salonie, ale to też jakaś informacja. Twierdzili, że pełen ocynk, plus jakiś wosk w elementy nośne (podłużnice, progi).

Dają 5 lat gwarancji na lakier i 12 przeciw korozji, więc chyba prawda z tym ocynkiem.


elGutek Said:

and… who’s the Boss?! :)
Nie musisz lubić gwiazdy, ale faktów nie oszukasz. Te liczby “mówią jak jest” :)
… więc zastanów się, zanim znów następnym razem ZACHŁYŚNIESZ się na ulicy nad nowym pseudopremium audi, albo gorzej: passatem:)))) hehehehe


benny_pl Said:

mav: to czemu nie kupisz PSA tylko na sile renulatodaczke/fiorda?
w renulatach to normalne ze te komputery dluuugo mysla… porazka

a to clijo to benzynowe chyba? bo dci 1.5 to mielismy (niestety) w poprzedniej robocie i to tragedia, po 200tys silnik tam ledwo chodzi (nierowno) i ledwo zapala w zimnie takze chlam straszny, ale fakt faktem o dziwo nie rdzewiejacy (ale plastiki chetnie odpadaja – np zderzak)


Mav Said:

@Benny
Nie chcę 301 bo sedan. Najchętniej bym kupił jakieś kombi (w sumie problemów nie ma) albo liftbacka (słaby wybór). 208 słabo z silnikami (albo liche 1.2, albo 1.6 które poniżej 3tyś nie jedzie w ogóle), 308 za drogo (przynajmniej na razie). Podobnie w citroenie.

Niemniej znajomy się zastanawia – 301 czy logan mpv. Skłania się ku temu pierwszemu. Może jak on kupi to i ja wezmę pod uwagę (jak będę mógł w spokoju kawałek przejechać i obejrzeć sobie dokładnie).

Clio to było 1.2 (D7F). Żadnych problemów poza tym, że ojciec się upierał, że wymiana pompy wody nie musi być robiona razem z rozrządem. I za każdym razem musiał robić drugi raz (jak pompa padała i pasek przeskakiwał). Upierał się też, że póki silnik odpala to nie trzeba świec wymieniać. Raz wymienił cewkę i potem już przestrzegał wymiany świec.

Niemniej plastiki straszne – nawet podsufitka się obluzowała i trzeszczała. Nadkoli z przodu nie było (poodpadały), podobnie osłony między zderzakiem, a nadkolem. Dziwne, że błotniki (też plastik) nie odpadały.


@Mav – sorry, dopiero teraz zauważyłem Twoje pytanie. To są dość nowe silniki więc jeszcze jest mało danych na ich temat. Cholera wie, może są udane. Ale tak poza tym – w dieslach sypią się wtryskiwacze (nie wszystkich, oczywiście, ale jak już się posypią, koszta urywają łeb przy samej dÓpie), w nieuturbionych benzynach z wtryskiem bezpośrednim (który staje się obecnie normą) gromadzi się nagar, uturbione zaś poza posiadaniem jednej więcej części do zepsucia (co na szczęście nie jest regułą – dobrej jakości turbosprężarka + ogarnięty użytkownik = brak problemu przez długi czas) wcale nie palą mniej od starszych, większych, wolnossących konstrukcji (ekonomia i ekologia my ass). Dodajmy do tego dwumasy (nie tylko w dieslach, choć głównie w nich) i proszę, mamy obraz awaryjnego osprzętu. A pewnie jest tego więcej – nie jestem mechanikiem (a żałuję). M.in. dlatego spośród aktualnie produkowanych samochodów tak cenię konstrukcje azjatyckie (głównie japońskie – ale raczej benzyny niż dyzle) – ze sporą rezerwą podchodzą do tego typu nowinek. Owszem, mają swoje pomysły (chociażby mający już 30 lat hondowski VTEC), ale jakoś udaje im się to zrobić tak, że działa. Można? Można. Dlatego jeżeli kiedykolwiek będzie mnie stać na nówkę-salonówkę to najprawdopodobniej udam się do salonu Hondy lub Toyoty (no, zobaczymy jeszcze, jak sprawdzi się ten mazdowski Skyactiv – póki co za mało danych). O ile w ogóle uznam, że jest mi to do czegokolwiek potrzebne.


Mav – odpowiedziałem Ci (wreszcie), ale moja gadanina wpadła w szpony filtra, więc pewnie trzeba będzie poczekać do jutra 😉

A 301 i Loganem MCV jechałem – wrażenia jak najbardziej zostały opisane.


benny_pl Said:

mav: a berlingo? nie wiem jak to nowe ale starsze Berlinga/Partnery to bardzo porzadne solidne samochody. albo cos jak 807? fajne duze uniwersalne kombi/van


stilson Said:

Mav
“Nie kupuję na 25 lat, bo robię między 30 a 60kkm rocznie. To po prostu nie miałoby większego sensu, bo auto dla mnie jest prawie jak mikser. Przede wszystkim narzędzie.”

Nie obraź się ale właśnie przez takich jak Ty mamy co mamy, czyli samochody na 5 lat które później się do niczego nie nadają. Nie wiem dlaczego nie chcesz czegoś używanego i porządnego, jak by ludzie się postawili i nie kupowali tego plastikowego dziadostwa może by się coś zmieniło. 30 lat temu samochody były dobre i nie kosztowały 500 tys, tyle że nie miały wszystkich czujników i innych śmieci. Dzisiaj powinien być wybór pomiędzy tym dziadostwem co teraz a porządnymi furami z przed 30 lat (chodzi mi o to że produkcja powinna ciągle trwać tamtych modeli) ciekawe jak wyglądała by wtedy sprzedaż i ceny takich starych modeli. Nie mam zamiaru kupić auta w salonie bo to po prostu jest złodziejstwo za płacenie rzeczy z wbudowanym kodem czasowym który z góry zakłada kiedy się coś zepsuje. Jak ktoś chce wydać min 30 tys. co 5 lat na nowe auto to spoko (nie moja kasa), jak ktoś chce mieć tanie auto do transportu niech kupi używane (tyle że trzeba umieć szukać).


maz Said:

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wszystkim się nie dogodzi.


Mav Said:

@Benny
Berlingo to dziadowskie silniki – ta sama bezsensowna benzyna co w 208 (1.6 prince), drogie diesle.

Krowy pokroju 807 są za duże dla mnie.

@stilson
“Nie wiem dlaczego nie chcesz czegoś używanego i porządnego, ”
Bo to zbyt drogo kosztuje. Poza dużą ilością czasu (a czas to pieniądz) potrzebnego na szukanie, dużą ilością czasu na rekonesans co sprawdzić oraz umiejętnościami i możliwościami sprawdzenia potrzeba również przewidzieć pewne (czasem nawet drobne) awarie. A to znowu strata czasu.

Policz sobie ile czasu (poza pracą) spędzam w aucie jeśli tylko do i z pracy robię średnio 50kkm rocznie. Ile czasu mam na inne rzeczy niż jazda? Po prostu szkoda mi życia. A auto jest tak skomplikowaną maszyną, że nie ma szans żeby wytrzymało porównywalnie długo co zwykła, prosta tapicerowana kanapa. I żaden w124 tego nie udowadnia.


cubino Said:

@stilson
Zaraz wyjdzie na to, że Mav jest też winien globalnego ocieplenia i głodu w Afryce :) Nie łudź się – coś zmienić mogliby tylko ludzie, którzy KUPUJĄC NOWE SAMOCHODY żądaliby wytrzymałości milion km i BYLI GOTOWI ZA TO ZAPŁACIĆ. Jak w ciężarówkach. Teoretyczny bojkot rynku pierwotnego przez klientów indywidualnych w jednym kraju w Europie Wschodniej nic nie zmieni. Poza tym, ktoś musi kupować te nowe auta, żebyś potem miał od kogo kupić to używane :)

Jeszcze a propos “30 lat temu samochody były dobre” – czy na pewno? Ile pozycji z przytoczonej przez Szczepana listy bestsellerów tak dobrze zniosło test czasu jak w123? Weźmy na przykład mojego ulubionego francuskiego klasyka, czyli Citroena GS(A) – toż to było właśnie typowe auto na 200 tys km, potem (albo i wcześniej) wycierały się krzywki na wałkach, padały uszczelnienia układu olejowego, zawieszenie hydro psuło się nieserwisowane przez “użytkowników o niskiej kulturze technicznej” – i nikt już tego nie naprawiał, bo zwykle do czasu osiągnięcia tego przebiegu auto było już dokumentnie zgnite. Ile dziś ich zostało z 2,5 mln wyprodukowanych egzemplarzy?


notlauf Said:

cubino, nie chodzi o jakość, tylko o naprawialność. stare fury naprawisz w nieskończoność.


Mav Said:

@Notlauf
“stare fury naprawisz w nieskończoność”

No właśnie – naprawiasz. Czy chcesz czy nie. 😉


Mav Said:

@Leniwcze!
O dieslach akurat teraz nie gadam, bo wiem mniej-więcej co i jak.

Jeśli chodzi o bezpośredni wtrysk – wciąż nie jest to problem (nic nie wybuchnie), a fakt że trzeba wyczyścić od czasu do czasu kolektor to chyba nie awaria. EGR też się zapycha, a jest z nami od ilu? 20 lat? Chyba dłużej. To po prostu kolejny punkt przy przeglądzie. W R19 zapychała się odma – to chyba nie wada tego, że odma istnieje, tylko sposób jej wykonania i brak czyszczenia powodują awarie.

Dwumasa – znowu problem diesla, bo w benzynach raczej nieczęsto pada, a też występuje już od wielu lat, chociażby w omedze (na 100% w B, czyli lata 90 znane także jako “lata najbardziej niezawodnych aut”).

Skyactiv – ładna nazwa na GDI o większym stopniu sprężania.


sosek Said:

@stilson:
‘Dlaczego nie chcesz niczego używanego a porządnego’

Do przebiegów rzędu ćwierć miliona w pięc lat szukanie czegoś ‘używanego i porządnego’ mija się z celem. Ile czasu spędzisz na szukaniu np. Balerona w dobrym stanie? Ile obejrzysz Baleronów zanim kupisz tego jednego? Ile za niego dasz? Ile czasu spędzisz u mechanika wymieniając hamulce, drążki czy inne rzeczy z ‘pakietu startowego’?

Coś ‘używanego i porządnego’ mogę kupić ja, który robię przebiegi rzędu 12-18 tysięcy rocznie a do pracy w razie czego mogę pojechać rowerem lub zbiorkomem.

Jeżeli samochód jest narzędziem używanym codziennie przez minimum dwie godziny (100-150 km dziennie) to biorę rozsądne nowe auto i się nie przejmuję – no chyba, że jestem biedny i mnie po prostu nie stać (przy polskiej średniej, to bardzo prawdopodobne).

@Mav:
To, że Prince bez turba jest bez sensu to wiem – jeździłeś tym uturbionym (THP 125/155)? Pytam o opinie, nie jako rekomendacje – sam nie wiem jak to jeździ.


notlauf Said:

Ja jeździłem Princem z turbem takim, owakim, siakim, na wzdłuż i na w poprzek, 125, 156, 200 KM i ch. wie jeszcze co. Jest poprawny do bólu i nudny. Nie ma “pierxxxnięcia” momentem obrotowym i dość nieprzyjemnie brzmi. Spalanie nieco większe niż w 1.4 TSI. 5/10


Demon75 Said:

@Mav – muszę Cię ściągnąć na Ziemię – nowe samochody tez się psują! A problem polega na tym, że są nienaprawialne, vide: poruszane tu wyżej wycieraczki mondeło. Skoro do takiej prostej czynności potrzeba cudacznego “trybu serwisowego” (WTF!!!!!????), opisanego podobno w 500-stronicowej instrukcji, to co dopiero jakieś poważne naprawy???


sosek Said:

@Demon:
To, co nazywa się trybem serwisowym wycieraczek to po prostu sprawienie, by wycieraczki stanęły w poprzek szyby. W 90% przypadków: wyłącz zapłon i naciśnij manetkę w dół. TAKIE SKOMPLIKOWANE.


Mav Said:

@sosek
Jeździłem tylko princem bez turba 1.6 o mocy 120KM. Problemem jest brak czegokolwiek przy niskich obrotach. Trzeba konkretnie katować. Dużo lepiej (w 208) spisuje się 1.4 95KM, które pozwala nie katować w mieście, a w trasie jest poprawne.

@Demon75
Miałem kilka nowych aut, kilka używanych. Podobnie mój ojciec. Najroszy był polonez ojca. Bez awarii wytrzymał tylko 100kkm. Każde z naszych aut (kupionych jako nowe, salonowe) bez większych problemów wytrzymało do 150kkm. Większość była sprzedawana w nerwach (pt. “a weź to g**no już ode mnie”) po przebiegach powyżej 200kkm. Nerwy wynikały z partactwa mechaników i utraty czasu. Durne sprzęgło w clio o mało-co nie wymagało wymiany skrzyni biegów (mechanik przy demontażu urwał czujnik biegu wstecznego, ojciec cały olej ze skrzyni zgubił).

A wycieraczki? Citroen C5, octavia I, Audi A3 też tak mają. To tak jakbyś nadawał na położenie włącznika świateł.


wuner Said:

@Mav
Dokładnie to miałem napisać – Ecco = luksus z hipermarketu dla niedzielnych spacerowiczów. Jak ktoś ogarnia temat, to za cenę Ecco kupi już porządne Scarpy, taniej Zamberlany, a mega profesjonalnie i wytrzymałościowo -Meindle.
Dajemy się masowo ogłupiać reklamom i kolorowym wystawom sklepów. Oczywiście ja również…
A jeszcze gorsze jest to, że to ogłupienie odciąga nas od poszukiwań. Dziś nadal można kupić coś wysokiej jakości, w dodatku wcale nie “przepłacając”. Trzeba jedynie poszukać…


Ja to bym pojeździł Princem. NSU Princem.


Demon75 Said:

Panowie! naprawdę nie widzicie nic złego/patologicznego w różnych “trybach serwisowych”?
Nie chodzi o to, że trzeba wykonać dodatkową czynność.
Albo inaczej – zima, odpalam samochód i chcę wymienić przy okazji wycieraczki. I co?
A jak wprowadzą “tryb serwisowy” na otwieranie maski? Bo już przepustnica nie “pogmerasz”. Tak samo w którymś ałdi nie wymienisz klocków hamulcowych.


Demon75 Said:

…I Leniwiec pozamiatał 😉

@wuner – dla mnie #1 to buty Magnum. Nie znam niczego bardziej wytrzymałego i wygodnego. Bardziej wytrzymałe (ale mniej wygodne) są buty robocze – olejoodporne, nieprzemakalne, z metalowymi noskami i piętami.


Mav Said:

@Demon

Nie tylko audi, ale też vw, oplu i renault – ogólnie wszędzie gdzie jest elektroniczny hamulec postojowy.

Co do butów – mówisz tak, bo nie miałeś Meindli. Też bardzo trwałe są Kupczaki (ale słabo z wygodą). Przesiadłem się na Magnum było lepiej. Przesiadłem się na Meindl i już nie wracam.


wuner Said:

BTW – dziś, gdy jechałem do pracy, z bocznej uliczki wyjechał za mną granatowy 205 GTI. Ależ cudeńko…
W BB jest fszystko!


sosek Said:

@Demon:
Nie widzę nic złego ani patologicznego w tym, że do poprawnej eksploatacji urządzenia za minimum 40 000 PLN należy przeczytać instrukcję. Wręcz przeciwnie. Czy Ty widzisz?

PS. Jak ‘oni’ wprowadzą tryb serwisowy na otwieranie maski to kupię u konkurencji, która nie stosuje tego patentu – np. od MG Motors czy Geely. Tak działa wolny rynek.


ddd Said:

@cubino
Mój ojciec miał dawno temu GSA. Pamiętam, że jak kupił auto to na wszelki wypadek jeszcze nazbierał masę części do cytryny. Pamiętam, że jedyną upierdliwą usterką był przytykający się gaźnik. Ojciec zawsze chwalił Citroena, przez lata nigdy nie zawiódł i zawsze dojeżdzał do celu. Jedynym problemem przez który pozbył się samochodu to brak podłogi która wreszcie poddała się rdzy. Jeszcze w garażu leżą silniki, skrzynie, alternatory, koła, jakieś pierdoły, reflektory do GSA. Muszę się spytać jaki miało przebieg, ale w ciemno stawiam, że sporo ponad 200 tys.


Demon75 Said:

Chyba jestem za stary 😉 Mam w zwyczaju, że najpierw po zakupie nowego sprzętu zapoznaję się z instrukcją – więc nie, nie widzę nic złego.
Ale wszelkie tryby serwisowe są dla mnie złem. I nie, nie kupisz u konkurencji bo łunia zakaże.
Albo inaczej – parę(naście) lat temu dla mnie takim trybem serwisowym był VW i jego klucz N13 (albo 14), niezbędny do zablokowania koła zębatego przy wymianie paska rozrządu. Klucz nie był dostępny w wolnej sprzedaży. Nie wiem jak teraz, dawno z VAG-ami (na szczęście) nie ma do czynienia. To rozrząd. Ale wycieraczki, klocki hamulcowe i cholera wie co jeszcze wymyślą to sprawy, które “pod blokiem” powinno robić się w kilka minut, albo i sekund. A bez trybu serwisowego nidyrydy.


Mav Said:

@Demon
A co powiesz na bardzo wczesne stosowanie nietypowych śrub przez producentów francuskich? Kiedyś klucz 18, 14 czy torxy w dużych rozmiarach (śruby mocujące zwrotnicę w lagunie I) były naprawdę ciężko dostępne. To był tryb serwisowy czy nie?

A co powiesz na klucz imbusowy w rozmiarze 32? W kołach wielu starych japońskich motocykli tak jest. Na szczęście można dorobić z nakrętki, ale też problem. A co z kombinacjami – łeb metryczny/gwint calowy (albo odwrotnie, nie pamiętam) w starych silnikach rovera? A co powiesz w sprawie kwadratów w korkach spustu oleju? W niektórych autach można dobrać klamkę, albo kwadrat od nasadek. Ale nie wszędzie.

Sprawa jest bardzo prosta – to co teraz jest nowoczesne i skomplikowane za 15 lat dla Cytryna nie będzie problemem.


@ddd – Twój ojciec niniejszym zostaje moim idolem. Jak już bedę sławny i bogaty i kupię sobie takiego (GSA/GS, nie ojca), przyjadę do Ciebie z przyczepką i odpowiednią zawartością portfela po te części.


cubino Said:

@Mav
A w GSA, skoro już o tym mowa, wiatrak chłodzący silnik przykręcony jest do wału nakrętką o jakimś ogromnym rozmiarze. 48 chyba. Beat this.

@ddd
Jeśli Leniwiec mnie nie ubiegnie, stawiam się u Ciebie z przyczepką. Kupno GSA to mój plan na ten rok. Właściwie na zeszły rok, ale się nie zrealizował…


Mav Said:

@cubino
48 to już kluczem nastawnym do rur, tzw. rolcangami, ewentualnie żabką (to chyba bardziej pasuje do citroena). Jakby to było gniazdo torx, najlepiej z bolcem;)


wuner Said:

@autosalon
Z tą siedmioletnią gwarancją na koreańce, to jest jest jedna wielka ściema (7 lat obejmuje tylko kilka w zasadzie teoretycznie najtrwalszych podzespołów). A żeby dotrzymać warunków tej gwarancji, trzeba wydać w ASO tyle, że jest to szczerze powiedziawszy nieopłacalne (tzn. wydasz więcej na dotrzymanie warunków gwarancji w ASO, niż serwisując przez 5 lat samochód poza nim).


ddd Said:

No to jest nas trzech z chętnych do kupna GSA. Bo mam mocne postanowienie, że będzie to mój następny staruch na podwórku. Tylko, że mi się to na pewno w tym roku ani w następnym nie uda. Części nie są na sprzedaż, trzymam dla siebie (coś w stylu nieśmiertelnego będę go robił). Chyba, że trzeba by było was czymś nagle poratować. Np. z dwa miesiące temu znalazłem emblemat na tylną klapę GSA.

O ile ojciec dobrze pamięta to wiatrak jest przykręcony na klucz 36 albo 42. Olcit chyba miał tak samo jak.


ddd Said:

Zjadło mi: …tak samo jak Citroen.


ddd Said:

Dora jeszcze jedna poprawka – klucz chyba 45 (jednak już trochę lat minęło od rozstania z Cytryną).


adrpl Said:

W b6 i pewnie calym vag można wymienić klocki z tylu samemu jak najbardziej. Tylko potrzeba 3x więcej czasu i bardzo uważać.


wuner Said:

@Demon75
Ale Magnum to nie jest wcale dobry but trekkingowy – to jest but taktyczny…
Ja nie lubię butów, gdzie cała cholewka jest z licówki – nubuk może być, ale licówka słabo oddycha… Używam nubukowych Zamberlanów z wstawkami z cordury i membraną Gore na podeszwie Vibrama i też złego słowa nie powiem :) Ale wiadomo – każdy chwali swoje.


cubino Said:

Co to jest “but taktyczny” panowie? czy istnieją też buty strategiczne?

A potem się dziwicie, jak dziewczyny się z nas śmieją, że używamy określeń typu “kawaleria powietrzna”…

#piąteczek


Demon75 Said:

@wuner – dla mnie jest 😉 Szczególnie od dnia, kiedy w magazynie pewnej dużej firmy, magazynier nie postawił mi na nogę palety 300kg. Na szczęście już wtedy do “załatwiania spraw” nosiłem buty z noskami :-)))


dawdzio Said:

Jest błąd w tekście:
(przypomnijmy, 1€ w 2012 = 0,93 DM w 2012)

Powinno być:
(przypomnijmy, 1€ w 2012 = 0,93 DM w 1980)


Nat Said:

Buty taktyczne pewnie są nie od taktyki, ale od taktu, wybijanego na bruku tudzież kąsertach.
W zasadzie powinno być taktowne, ale prawdziwe menszczyzny co noszą takie buty, nie zniosłyby posądzenia, że mogą być posądzeni o bycie taktownymi dziewczynkami.


Nat Said:

…nie zniosłyby myśli, że…


Hurgot Sztancy Said:

Saab omal nie zbankrutował z powodu wspaniałych modeli 9-3 i 9-5! A nie, czekaj…


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1