zlomnik.pl

Home |

W niewoli rzeczy, czyli dlaczego graty są najlepsze

Published by on July 18, 2014

Ten wpis napisałem, przeczytałem i skasowałem zniesmaczony własną nieudolnością. Teraz siedzę i piszę go jeszcze raz od nowa.

Zasadniczo ma pewno znowu nie napiszę niczego odkrywczego. Trudno spodziewać się, żeby śmieszno-smutny blogasek o żelazie miał zmieniać świat i głosić nowe prawdy. Piszę takie wpisy, żeby ci, co dotąd tak trochę myśleli, ale nie bardzo mieli okazję się nad tym zastanowić, mogli usystematyzować sobie swoje poglądy.

Mój dziadek, który zmarł już 14 lat temu, zawsze powtarzał, że im więcej masz rzeczy, tym bardziej cię zniewalają. Co ciekawe, jego słowa stają się z roku na rok coraz bardziej aktualne, coraz więcej jest bowiem w naszym otoczeniu przedmiotów, bez których większość ludzi “nie wyobraża sobie życia”, tymczasem summa summarum właśnie tym przedmiotom to życie poświęca. Przykładem jest pan Sławek z poprzedniego wpisu, który skusił się na drogie i prestiżowe BMW E60 i poświęca mu mnóstwo czasu, a czasem i pieniędzy. Doskonałym przykładem są smartfony, które są podobno tak potrzebne i nieodzowne, ale jakoś dziwnym trafem smartfoniarze najczęściej szukają, gdzie by się tu podłączyć i podładować baterię – tym samym ta tak potrzebna rzecz totalnie ich zniewala. Jeszcze gorzej jest z nowym samochodem: kupujesz go i on jest taki piękny i błyszczący. No to trzeba zainwestować w parking podziemny i zapłacić horrendalny haracz ubezpieczycielowi za to, żeby ci tego auta nie ukradli (te z AC mniej kradną). Chlipiesz nad każdą ryską, która pojawia się na karoserii, a i tak co byś nie robił, to nie możesz spać, bo w nocy słyszysz chrupanie. Ale to nie chrupie rdza, tylko deprecjacja, pożerając wartość twojego samochodu w astronomicznym tempie. Na tym tle dość kusząco wyglądają programy wynajmu długoterminowego samochodu bezpośrednio od producenta, co zaoferował właśnie Citroen z C4 Cactusem. Pod warunkiem oczywiście, że nie wpieprzymy się w coś takiego jak przy Renault Zoe, gdzie płacisz miesięczną ratę za baterię CHOĆBY NIE WIEM CO. Aha, czy wspominałem, że samochody Renault z serii Z.E. to spektakularne porażki sprzedaży?

Wracając jednak do zniewolenia przez rzeczy: wyścig konsumpcyjny, nakręcany z każdej strony (bo konsumpcja jest w interesie i rządu, i korporacji, tylko nie obywateli), prowadzi do tego, że każdy nieustannie i bezrefleksyjnie pożąda nowych i pięknych przedmiotów, kompletnie nie myśląc (a dokładniej – wypierając) o tym, w jaki sposób ten nowy i piękny przedmiot go zniewoli i każe poświęcać sobie uwagę. To jest właśnie cena prestiżu: stale musisz chodzić wokół swojego prestiżowego majątku i nigdy nie możesz usiąść i napić się taniego piwa, bo przecież trzeba to, tamto, kolejne i dwunaste. A, i trzeba cały czas martwić się, czy ktoś ci czegoś nie ukradnie, a także o to, czy przypadkiem nie zostałeś z tyłu. Znam historię, że w momencie prezentacji nowego X5 F15, dilerzy BMW dzwonili do właścicieli E70 i proponowali przesiadkę na nowszy model, mówiąc wprost “czy nie wydaje się panu/i, że państwa czteroletni samochód nie świadczy już najlepiej o państwa prestiżu i zamożności? Na szczęście jest już nowy model…”.

No i z tego strachu przed zniewoleniem przez rzeczy, z tego, że nie mógłbym spać, bo cały czas bym myślał, czy nikt mi nie wynosi kina domowego i nie odjeżdża moim nowiutkim SUVem, z tego właśnie powodu jestem graciarzem i recyklinguję pozostałości cywilizacji. To dlatego nie mam smartfona i oglądam telewizję na klasycznym kineskopie. Może gdybym miał smartfona, to bym z niego korzystał i faktycznie jego funkcje do czegoś by mi się zdały, ale bałbym się, że stanę się takim samym ładowarkowym zombi, jak moi co poniektórzy znajomi. Bałbym się, że w nowoczesnym telewizorze LCD pojawi się pięć badpikseli i te piksele sprawią, że przez pięć dni nie będę myślał o niczym innym, tylko o pikselach, co zabierze mi pięć cennych dni z mojego życia. A o nowym samochodzie to już nawet szkoda wspominać: doprowadziłby mnie w trzy miesiące do rozstroju nerwowego i co tydzień sprawdzałbym na eurotaksie, ile kasy wyparowało mi w tym tygodniu. Grat daje mi tę cudowną wolność niezamartwiania się. Powiem Wam, że mechanik ostatnio wgniótł mi trochę błotnik w Peugeocie, ale kompletnie się tym nie przejąłem – kupię sobie drugi na Allegro za jakieś 80 zł i jak będę sprzedawał, to sobie założę. Szkoda zdrowia na kłótnie, szkoda czasu na dociekanie kto mnie kiedyś gdzieś zarysował – spoleruje się i tyle (dokładnie tak zrobiłem z uszkodzeniem Starleta – wyprostowałem i spolerowałem). A bateria w telefonie trzyma mi tydzień. I mimo wszystkich idiotycznych nakazów i zakazów, mimo wszelkich zamachów na moją wolność, jakich dokonuje codziennie zmasowany przekaz reklamowy, mimo zdziwienia różnych osób, że jak to tak w ogóle można, przecież trzeba nadążać za postępem (co w ich mniemaniu oznacza kupowanie coraz to nowych rzeczy, zanim stare się zużyją), czuję się wolny i szczęśliwy, ponieważ do minimum ograniczyłem rzeczy, o które muszę się na co dzień zamartwiać. Pozostały mi tylko takie tradycyjne zmartwienia, jak skąd wziąć piexxxxlone PLN-y.

Ktoś może powiedzieć, że to taka sprytna wymówka, że jak ktoś nie jest bogaty, to będzie tak żył i wmawiał wszystkim, że tak jest lepiej. Tymczasem to oczywiście bzdura. Przygniatająca większość ludzi chce MIEĆ WIĘCEJ, zupełnie bezmyślnie, i ten co jest biedny będzie raczej sadził się, żeby zdobyć jak najwięcej majątku. Znam kilku ludzi bardzo bogatych i mniej więcej połowa z nich żyje skromnie – mieszka w zwykłych mieszkaniach i do pracy jeździ zwykłymi samochodami (niektórzy nawet… Lanosem). Twierdzą oni, że gdyby wydali swoje pieniądze na prestiżowe posiadłości i fury, to musieliby już zajmować się tylko tym. A tak mogą raz na jakiś czas zrobić sobie coś szalonego, np. kupić zaskakującego klasyka, albo pojechać sobie do Ekwadoru. I to ma sens. Tylko że jest totalnie nie-nośne społecznie. Wyobraźcie sobie partię polityczną, która startuje z hasłami “miejcie mniej, żyjcie skromniej, ale bądźcie szczęśliwsi”, “mniej rzeczy = mniej zmartwień” itp. Myślę, że taka partia dostałaby jeden głos. Ja bym na nią zagłosował i może jeszcze jedna moja koleżanka. Pomijam już, że mniej (nowych) rzeczy, mniejsza konsumpcja itp. to jedyny sposób na przygotowanie się do zderzenia z nieuchronną przyszłością, kiedy to zasobów naprawdę nie wystarczy już dla wszystkich i będziemy musieli zacisnąć pasa.

Kończąc zatem moje przydługie wywody: zanim znów wydasz pieniądze na coś, co jest nowe, błyszczące i wypasione, zrób w swojej głowie rachunek, czy ta rzecz będzie częściej przynosiła ci korzyści, czy częściej będzie zajmowała twoje myśli swoim ogólnym stanem czy wartością. A na końcu zazwyczaj wychodzi, że posiadacze gratów są szczęśliwsi od posiadaczy błyszczących nowych aut. A o cóż więcej, niż o szczęście, że tak patetycznie zakończę, nam chodzi w tym życiu. No i niech Wam rdza świeci.




Comments
Marecki Said:

Miałem kiedyś smartfona (Samsung i780) w którym bateria trzymała bez problemu 10 dni :) W zestawie producent dawał dwie baterie. Na wakacije jechałem bez ładowarki, tylko przed wyjazdem oczywiście ładowałem obie baterie do pełna. Niestety, miało to Windowsa na pokładzie…


Yossarian Said:

Jako posiadacz zarówno starego grata, jak i kupionego jako nowy Civika stwierdzam obiektywnie, że Honda zżera zdecydowanie mniej nerwów. Także ja bym to podejście “Kupujcie stare” nieco zmodyfikował: “Kupujcie nowe i używajcie tak długo jak będzie to miało sens. Albo i dłużej, jak macie ochotę”. 7 lat już tym samochodem jeżdżę i nie zamierzam go nigdy sprzedawać – po co, skoro idealnie spełnia wszystkie moje wymagania co do auta?
A smartfona mam – przydaje się jako podręczny notatnik do numerów części BMW, które chcę kupić. W sensie wyszukuję w online’owym katalogu na smartfonie, idę do sklepu/ASO (jak nie ma w sklepie) i pokazuję co chcę kupić 😛 No i czasem jako nawigacja się przydaje. Jeszcze żeby te uchwyty pod smartfony do auta nie były tak totalnie badziewiaste.


Rafako Said:

WAU! Ale fajny wpis! Coś w tym jest! Ostatnio sprzedałem 4 letni samochód, który kupiłem w saloonie (tak, wiem, strata była) i kupiłem w jego miejsce 5 letni, większy i w nie gorszym stanie. Przy czym różnica pomiędzy ceną sprzedaży mojego (mniejszego) a ceną zakupu nowego-starego (większego), spowodowała, że w kieszeni zostało mi blisko 50% kwoty uzyskanej ze sprzedaży 😀 Z rozkoszą nabyłem za wolne środki Mercedesa W123 (drugiego do kompletu) w stanie “koneserskim” (czyt. idealny na “Nity”) oraz naprawię/usprawnię moje Y10. Życie jest piękne.


BB Said:

dzięki że mi przypomniałeś, że nie mam naładowanego słuzbowego smartfona. moją 6310i odlączyłem rano od ładowarki to gdzieś na tydzień mam spokój (no niestety widać już po baterii że pare lat ma i nie trzyma tyle ile powinna :( )

zastanawia mnie tylko jedna, czy fani złomu pożądając posiadać głupią kolekcje głupich aut, gdyby zostali posiadaczami takowej to nie zostali by jej niewolnikami? owszem co innego jeździć sobie na co dzień poobijanym 106 czy fabią (swoją drogą sprzedam fabię 1,9 TDI 2005 :) ), ale czy gdy byłbym posiadaczem kolekcji aut z dieslami VM to jednak nie trząsł bym portkami i nie lamentował nad jakąkolwiek ryską?


SPGM1903 Said:

Gdzieś słyszałem juz podobny głos w sieci. O, mam, na dodatek w zupełności się zarówno z Tobą, jak i twórcą poniższej treści zgadzam.
http://www.wykop.pl/link/639503/manifest-loteka/
To słuszna reakcja obronna na zmasowany atak i nawał przedmiotów bezużytecznych, łatwo psujących, prestiżowych (przecież to oksymoron! Jak Okular ze zdrową blachą) i… DROGICH. A zwłaszcza mężczyznom jest ten manifest nieobcy, bo większość woli mieć coś raz a porządnie i na dłuższy czas. To raczej kobiety chcą zmieniać rzeczy niczym baleriny.
A swoją drogą – kiedyś to było po prostu oszczędnośc. Dziś chyba wszystko musi mieć swoją ideologię. Zwłaszcza, jesli chodzi o uzasadnianie oporu.


hoggar Said:

Przekaz podprogowy: Złomnik zakłada partię. Będziesz miał napewno trzy głosy (twój, koleżanki, mój). 😉


thermos Said:

Pewnie nie powiem niczego odkrywczego, mówiąc że sam jeżdżę starym gratem. Pewnie większość czytających Złomnika tak robi, no bo czytają Złomnika, prawda? Ale ja naprawdę lubię się napić dobrego piwa z jakiegoś rzemieślniczego browaru i raczej nie jest to efekt tego, że widziałem jakąś reklamę czy coś. Nie mam nawet telewizora. Nie można generalizować, że wszystko co nowe i drogie to nas zniewala. Lubię też napić się porządnego single malta, raz nawet w Szkocji będąc wykosztowałem się 21 funtów na JEDNĄ SZKLANECZKĘ 30-letniego Taliskera. I jakoś nie poczułem się człowiekiem klasy premium, po prostu wypiłem najlepszy alkohol jaki w życiu piłem i warto było za to tyle zapłacić. Ale może ja mam złe podejście do alko, sam nie wiem.


wiciu Said:

Zawsze zastanawialem sie jak postapilbym po wygraniu na loterii pokaznej sumy. I zawsze dochodzilem do wniosku, ze zapewnilbym sobie totalne minimum bytowe. Nie lubie drogich rzeczy. Potrzebuje otaczajacego mnie srodowiska ktore potrafie i jestem w stanie ogarnac. Faktem jest, ze przedmioty daja mi szczescie. Tylko, ze im prostsze i tansze one sa tym bardziej jestem z nich zadowolony. Wiem tez ze one potrafia sie znudzic, tak samo jak drogi przedmiot. Wiec wole nie przeplacac. Jestem odany prostym w naprawach tanich i praktycznym autom. Fascynuje mnie polska motoryzacja i gdybym mogl tylko sobie pozwolic to kupilbym lublina. Niestety nie stac mnie na ciagla eksploatacje tak paliwozernego samochodu. Boli mnie strasznie taka sytuacja gdy z gamy pojazdow bliskich mojemu sercu nie moge wybrac takiego z oszvzednym silnikiem.


Klawisz Said:

To ze zdjęcia, to jest ten zaskakujący klasyk?


Piotrkowy Said:

Szczerze? Znów smęcisz i narzekasz :) Pomijając przypadki “zastaw się a pokaż się” jeśli kogoś stać to w czym problem? W sobotę jeździłem Audi A7 za ponad 400k zł. Czy jest lepsze niż mój 15 letni Passat? Oczywiście. Czy kupiłbym A7 mając hajs na jego tak zakup jak i eksploatację? Oczywiście! Po prostu, czułem zarówno większy komfort, przyjemność z prowadzenia, wygodę a bajery w stylu wentylowanych foteli czy aktywnego tempomatu to rzeczy z których serio korzystałem. I jeśli miałbym odpowiedni budżet to na propozycję BMW bym przystał bo czemu by nie spróbować czegoś nowego? Nie każdy zadowala się silnikiem 1.3 i wyposażeniem ograniczającym się do obrotomierza i dachu nad głową.
Wiesz, Twoje podejście mi przypomina coś w stylu: skoro mi coś wystarcza, to czemu komuś innemu nie może starczyć? To już nie te czasy kiedy tak się myślało. Ok, korzystasz z tel który dzwoni i pisze sms ale są osoby które potrzebują choćby stałego dostępu do internetu jako substytut laptopa.


Quattro Said:

A ja uważam że trzeba zachować umiar i wiedzieć kiedy coś Ci się przyda.

Smartfon jak najbardziej – szczególnie jak żona szpieguje Ci komputer…

Auto, nie powiem – klima dobra rzecz, chociaż taniej byłby mi dołożyć klimę do Sunny, niż kupować całą Mazdę 6, no ale… i tu notlauf nie poruszyłeś istotnej kwestii – przecież trzeba mieć lepiej niż sąsiad, kolega z pracy czy szwagier. Stąd w oczach mojej żony Sunny stał się gratem jak tylko mąż jej siostry zamienił Lanosa na 626 z 2001r…

Teraz chyba czas wymienić żonę.


Quattro Said:

@piotrkowy – sęk w tym, że sporo ludzi zamiast zdobyć pieniądze na A7, najczęściej kupuje coś takiego na kredyt albo bierze absurdalny leasing a potem żre tynk ze ścian….


bobbik Said:

Mam kineskopowy telewizor, Nokię 6300, samochód za 1000 zł i wcale nie dlatego że mnie nie stać. Po prostu świetnie spełniają swoje zadanie. I nie będę wymieniał dobrych rzeczy na na nowe tylko dlatego że “tak trzeba”


Cwiekoszczak Said:

MIEĆ WIĘCEJ, tak zgoda ale pieniędzy na koncie/ w nieruchomościach tudzież w innych nie(trudno)odbieralnych rzeczach. A tanie piwo jest paskudne. Jako użyszkodnik trolowozu powiadam: życie jest za krótkie aby siedzieć w serwisie z nowym SuFem i pić kiepskie piwo.


strzała Said:

Oto, oto chodzi!


alexander Said:

Bardzo dobre takie wpisy! Ja znam tylko ludzi, którzy jeżdżą gratem tylko dlatego że to było ‘najlepsze’ (czyt. największy lans) auto w kasie, którą dysponowali a okazało się gratem. Nigdy z wyboru.


Dominiak Said:

Mega mądry wpis panie Łomnik :) też oglądam tv na kineskopie, jeżdżę odrapanym złomem, smartfona mam z racji zawodu, którego się uczę… i po chcieć wiecej? Tak jest dobrze, niczym sie martwić zbytnio nie trzeba :)


Ohydek Said:

Zapewniam Cię że jeszcze kilka osób wraz z mła zagłosowali by na tą partię. Jako człowiek radzący sobie zacnie z materialną stroną życia bezustannie mam wyje..chane na wizerunkowe aspekty posiadania gruzu lub złomu. Owszem zdaję sobie sprawę iż jest to stosunkowo mało popularna forma konsumpcji (szczególnie w tej waszej napuszonej Waffce) ale to też mi zwisa. Konkludując – znam ludzi tak biednych że wszystko co mają to pieniądze.


Demir Said:

Jest jeszcze ten problem, że mając grata, zastanawiasz się czy dojedziesz do tej cholernej Ustki czy staniesz po drodze? I jak dzieci zniosą podróż w 30-stopniowym upale?


Rafi Said:

Najwyższa z prawd
napędzająca system:)
wytwarzać potrzeby


Adam Nietrzeba Said:

Od dawna żyję wg tej filozofii, na co dzień jeżdżę rowerem lub citroenem 2cv, do którego są dostępne wszystkie części w przystępnych cenach, a wymieniać je mogę sam, nie dostaję mandatów za złe parkowanie, bo przeważnie straż miejska pyta się: “który to rocznik?”, “ile pojedzie?”, etc. Nie płacę mandatów za przekroczenie prędkości, byłoby to wyczynem, itd, itp. Pozdrawiam wszystkich minimalistów!!!


bobbik Said:

@piotrkowy , nie zrozumiałeś artykułu. Chodzi o to że :”Przygniatająca większość ludzi chce MIEĆ WIĘCEJ, zupełnie bezmyślnie”. Mógłbym mieć te twoje “A7 za ponad 400k zł.”
Pewnie nie całkiem za gotówkę, ale mógłbym.
Ale po co? Robię góra 40 km dziennie , i to jeszcze w kawałkach. Jakbym sobie kupił takie audi to by było “zupełnie bezmyślnie”. Komfort na takich krótkich kawałkach nic nie znaczy, (tzn mam klimę i to mi wystarcza). A o tym że za roczne wydatki na obsługę takiego auta (oleje filtry AC itp) kupiłbym sobie pięć takich gratów jak mój nie wspomnę. A jak coś padnie to wyrzucasz i kupujesz następny.
I tak, miałem już w swoim życiu drogie samochody. Ale teraz śpię spokojniej, łatwiej znajduje miejsca parkingowe a z takich co mają żeby mieć się śmieję, pogardzam i hańba im.


Tomeez Said:

Ja jestem podobnego zdania co ty “nasz” śmieszno-smutny blogerku 😉
Jeżdżę na co dzień 14 letnim autem i jakoś nie bardzo chce się psuć (wolnossąca benzyna, niewysilona, mało gadżetów, klima jest bo dzieciaki by nie dały żyć w lecie, najlepsze, że nie ma rdzy nigdzie 😀 ). Telefon jakim się posługuje to nokia 3330, bo da się dzwonić i czasami SMSa puścić a to mi wystarczy.

Salute notlauf! 😉


SAABotage Said:

Złomniku, jakie to prawdziwe! Jeszcze żeby tylko te PLNy były..


Piter Said:

Kurde, a już miałem se kupić smartfona …


Tapczan Said:

*sniff sniff* wyczuwam komunistę. 😉

A tak na poważnie – wszystko jest dla ludzi i wszystko należy robić z głową. Miałem w swoim życiu kilka gratów i lubię graty, ale gdy przyszło mi zainwestować w samochód dla mojej drugiej połowy, bez chwili zastanowienia wybrałem nowy, błyszczący samochód i jestem pewien, że zapewnia mi on dużo więcej świętego spokoju niż dowolny grat. On po prostu działa, a każdy grat, którego miałem, raz na jakiś czas, działać przestawał. Dla mnie ok, ale dla użytkownika bez absolutnie żadnej wiedzy technicznej może to być uciążliwe i stresujące.

Aha, stoi pod zwykłym prlowskim klocem, ma już pierwsze ryski i jest wiecznie obsrany przez ptaki i nic mnie to nie obchodzi. Śpię spokojnie.


driver Said:

Witam . Miałem Peugeota 106 w benzynce za 1000 PLN i bez problemu teraz Peugeot405 na czarnych blszkach i też zero problemu tylko o 400 PLN droższy .


driver Said:

Tylko nie wiem czy na rajdy Złomnika się kwalifikuje


Seven Said:

Zgadzam się z tym wpisem w 100%. Mało tego, moja świętej pamięci babcia zawsze powtarzała, im bogatszy jesteś tym mniej to okazuj, bo ludzie są zawistni a ponieważ wśród nich żyjemy to by być szczęśliwym trzeba z nimi w zgodzie żyć, a jedynie bogactwo okazuj gdy trzeba komuś pomagać.
inny znajomy upalające stare BMW 02 powiedział : Wy żyjecie dla samochodów a ja się nimi bawię.
po dziś dzień podziwiam super zglebione stare auta ale nie rozumiem ludzi którzy męczą się z taką glebą na co dzień i każdego dnia mozolnie przecierają polerowane felgi nim zaśniedzieją.
Jak bym napisał na forum Alfy jakie imprezy miały miejsce w mojej GTV6 to sądzę, że wywołał bym niemałe oburzenie. Auto jest do jeżdżenia i dawania frajdy a nie picowania i dbania jedynie o nie.


milky Said:

Mam Fiata CC z 60 tys. przebiegu, bez żadnej rdzy, praktycznie wygląda jak nowy (rocznik 1993). Zamierzam nim zrobić jeszcze co najmniej 2x tyle, mam święty spokój, nic w nim się nie psuje, chyba że ze starości, ale to groszowe sprawy (wieszak na wydech – 4 pln, mechanizm do podnoszenia szyby – 40 pln). Świetny samochód, brakuje mi tylko wspomagania, ale do tego idzie się przyzwyczaić :)


Seven Said:

Znajomemu kolekcjonerowi kilku naprawdę ładnych i zadbanych klasyków najwięcej frajdy sprawia auto na któro wydał 400zł. Ten komfort gdy zostawia auto na mieście nie bojąc się czy je ktoś uszkodzi jest bezcenny – jego słowa.


bobbik Said:

A siostrzeniec mojego kolegi (taki już nastolatek) poryczał się będąc u tegoż kolegi z rodzinną wizytą, bo zobaczył że kolega ma o model wyższy …. ekspres do kawy.
i to jest dopiero chore…


Jacek Be Said:

Spora część społeczeństwa żyje ponad stan. TV 47 cali na raty, lodówka z kostkarką na raty, mieszkanie (lub częściej dom) na 30 letni kredyt, smartfon za 3000 pln w kieszeni na raty….po co? Przecież nikt ze sobą tych rzeczy nie zabierze na tamten świat.
Zaryzykuje stwierdzenie po którym spodziewam się gromów spadających na mą opinie, ale niestety wynika to z braku zdrowych ambicji. Najłatwiej jest “błysnąć” wśród znajomych (na ok 5-10 minut, bo potem entuzjazm opada) kupując coś “fajnego”, niż owocem swojej ciężkiej pracy.
Obydwoje z żoną (tzn każde z osobna) mamy naprawdę niezłe pensje, jak na nasze warunki płacowo-ekonomiczne. Spokojnie moglibyśmy je podwoić tylko w imię czego? Miałbym tyrać od świtu do zmierzchu tylko po to by w pełni korzystać z dóbr nabytych raz w roku przez tydzień,fundując sobie (modne ostatnio stwirdzenie) “quality time”?
Wolę “średnimi” przyjemnościami raczyć się na codzień.
Jak napisał notlauf – “konsumpcjonizm” nie jest przyporządkowany do żadnej konkretnej warstwy społecznej. Śmiem twierdzić, że im ktoś mniej zarabia – tym więcej chce mieć (kredyty,kredyty….)


mic Said:

Yossarian mądrze prawi: “Kup nowe i eksploatuj aż to nie będzie miało sensu”. Pojazd się zamortyzuje, zajeździsz go w całości, będziesz wiedzieć co kiedy się urwało i jak zostało naprawione. Szwedzi tak robią – dlatego u nich spotyka się stare graty – nie dlatego, że je kochają. Oni nie kupują nowego samochodu skoro nabyty naście lat temu jeździ.

Przy okazji Złomniku drogi, czym jeździ Szanowna Małżonka?


Przemko Said:

Jak już mówiłem notlauf jesteś chrześcijaninem, huehue. I to nie jakimś tam protestantem czy innym szurem, normalnym rzymskim katolem. W tym co piszesz widać katolicką naukę społeczną oraz dogmatykę gołym okiem. Icoteras!? 😀

Mądrzy ludzie mówią, że naszą wolność definiuje czas jaki możemy przeżyć bez dochodów (w sensie stałej pensji) regulując wszystkie swoje zobowiązania. Nie wszystko trzeba przecież załatwiać pieniędzmi, to i tamto można zrobić samemu, ale raty do banku czy rachunki to już trzeba zapłacić. I nie, wcale nie chodzi tu o oszczędności, oszczędności mogą zniknąć w ułamku sekundy. No, to ile czasu możecie być wolni?


maciek_dm Said:

mam wrażenie, że cały wywód opiera się na jednej fałszywej przesłance, a mianowicie, że kolekcjonera gratów graty nie będą zajmowały, nie będą siedziały mu w głowie i sprawiały, że przez nie nie będzie tracił czasu, życia i pieniędzy. Wg mnie nie ma różnicy, czy zajmujesz się gratami, czy rzeczami nowymi, a skoro potrafisz się zdystansować od gratów, to to samo możesz zrobić z rzeczami nowymi i odwrotnie; jeśli za bardzo przejmujesz się rzeczami nowymi, to tak samo będziesz się przejmował gratami.


rg Said:

Brawo, mam smartfona, ale autem za bardzo się nie przejmuję. Chociaż ostatnio się poirytowaĺem jak dwa dni po odebraniu od lakiernika, jakiś matoł znowu uszkodził mi nowiutki zderzak.
Mam ochotę kupić sobie klasyczne auto do jazdy na co dzień, ale obawiam się, że będzie ono generowało więcej zmartwień. Pożyjemy, zobaczymy.
P.S. Też bym zagłosował na tę partię.


Cham w Audi Said:

Problemem wg mnie nie do końca jest chęć posiadania (w końcu w jakiś sposób napędza gospodarkę). Problem w tym że mnóstwo ludzi kupuje rzeczy na które ich nie stać. W zeszłym roku spotkalem na wakacjach pewną panią, która opowiadała jak wzięła kredyt na wakacje i teraz będzie go spłacać cały rok. Dodam że wakacje w kraju…
Jeżdzę autem które czytelnicy złomnika nienawidzą, wydałem na niego sporo kasy, ale i tak była to połowa kwoty którą na poczatku planowałem przeznaczyć na samochód. Oczywiście żadnych kredytów. Pewnie że żal mi d… ściska jak mi się zdażyło zarysować zderzak, ale jak miałem 20-letniego Acorda to bardziej płakałem przy zarysowaniu…
W przypadku tańszych rzeczy jest trudniej, w końcu każdego stać na smartfona. I faktem jest że staliśmy się niewolnikami telefonu, dziś już się inaczej nie da.


RoccoXXX Said:

Wyjazd do Ekwadoru – mam wrażenie, że obecnie egzotyczne wyjazdy zagraniczne dla lemingów są tym samym czym kiedyś były nowe telewizory (dziś powszechnie dostępne za bezcen). Więc jak ktoś mi mówi „wiesz nie wydałem na nowe auto, ale jadę do Ekwadoru” to jest przypał, podobnie jak z tym BMW.
Generalnie podzielam punkt widzenia złomnika. Jeżeli jednak chodzi o telewizory (mam płaski – zajmuje mniej miejsca i nie brudzi białej ściany za sobą) lub smartfony (mam – pozwala mi na wyjazdy nie brać komputera bo mogę przejrzeć pocztę pracową) to nie ma co tworzyć specjalnej filozofii. Te rzeczy są już tak dostępne, że iphone nie świadczy o żadnym prestiżu (może nawet wręcz przeciwnie).
Do zbędnych nowinek dodałbym zdecydowanie aparaty cyfrowe (mam 10 letni i do póki działa na pewno go nie wymienię). Na h..j w zdjęciu 17 mln pikseli.
Na zdjęcie do tego wpisu wsadziłbym jakieś 20 letnie Volvo w idealnym stanie za 10 tys zł, zamiast strupiałego Poldka (takie zdjęcie potwierdzałoby bezsens kupowania nowych rzeczy, w tym szczególnie aut).
I jeszcze w temacie samochodu. Doginam 8 letnia Vectrą 1.9 CDTI kombi. W rozruch wsadziłem 2 tys zł po zakupie (EGR+czujnik temperatury spalin), od 3 lat totalnie zero problemu, spalanie 6-litrów. Podejście do swojego auta – mam w d..pie jeżeli ktoś mi przerysuje, czy uszkodzi na parkingu. Wniosek – złoty środek najlepszy – jak nie mam nowego BMW to nie znaczy, że mam poganiać od razu zgniłym Poldkiem.
I na koniec prestiż i samochód. Ludzie zawsze kupowali drogie auta również w celach prestiżowych. Jak w latach 80-tych szwab szedł do salony i kupował nowe W126 za 100 tys. marek to nie dlatego tylko, że było ono solidne i niezawodne, ale również żeby sąsiada szlag trafił „patrz odniosłem sukces”). Tak było kiedyś i jest teraz – nic tu się nie zmieniło.


Ziaja Said:

Jak widać po czytelnikach i komentatorach na złomniku taka partia miała by trochę więcej niż dwa głosy – ale rzeczywiście podejście to jest społecznie nieakceptowane. Ja od dawna zarabiam dobrze ponad średnią krajową a “najlepszy” samochód prywatny jaki miałem kosztował 4kzł i miał 18 lat (zazwyczaj oscyluję do 2k i 20+). I w tej cenie można mieć elektrykę, klimę i inne bajery – wystarczy kupować onegdaj “prestiżowe” auta (22 letnia Thema ma m. in. podgrzewane fotele, elektrycznie składane lusterka czy samościemniające lusterko wewnętrzne) . Jeżdżę jak długo się da, naprawiam sam (“takie hobby” jak mówię znajomym) a jak już się nie da to sprzedaję na części (utrata wartości wynosi 0zł) i kupuję kolejny. Ale dochodząc do sedna – znajomi (i rodzina) traktują mnie jak wariata który “ma coś z głową bo jeździ złomem” i właśnie w tym tkwi problem – trzeba by założyć partię “wariatów”!


dr_kamil Said:

Eee… znów wpis pod publiczkę! Przecież zaglądanie do portfela innym to jeden z ulubionych polskich sportów. Do tego troszkę ideologii: “Ja wiem jak żyć, na co pieniądze wydawać, reszta to tumany skończone” i zaczyn do pięknej dyskusji gotowy. Teraz będą pisać komentatorzy jacy to oni mądrzy bo kupują złom a nie nowe, choć naprawdę jest to konsumpcja jak każda inna.

Ludzie są różni, jedni lubią latać z ładowarką drudzy jak im nogi śmierdzą i tak samo różna jest ich konsumpcja. Ty nie rozumiesz jak można pieścić nową “prestiżową” furkę ktoś inny ma cię za człowieka niespełna rozumu bo pojechałeś trzydziestoletnim autem 1500km na zlot i patrząc obiektywnie straciłeś czas oraz pieniądze. Do tego kupujesz jakieś złomy, których wyszukanie i doprowadzenie do stanu używalności też wiąże się z kosztami co jest zupełnie bez sensu bo mógłbyś co 4 lata kupować sobie nowego Sparka i wyszło by na to samo o ile nie taniej.

Reasumując, proszę o mniej ideologii a więcej złomu!


StahW Said:

Heh. Ja w pracy do niedawna nie dawałem sobie wyrwać Nokii 6300, najlepszego telefonu jaki kiedykolwiek miałem. A pracuję w klimatach mocno elektroniczno-IT i zapewne powinienem mieć orgazm na widok każdej kolejnej wersji iPhone’a… Tylko po co mi telefon de facto stacjonarny, bo przez większość czasu jest on aparatem przewodowym?…
Znalazłem wreszcie sobie smartphona, który odpowiada moim potrzebom – chińczyk znany jako Pentagram Monster X5 Pro. Bateria 6000mAh wystarcza na od 8 do 4 dni, w zależności od intensywności korzystania z maila, netu, foto i innych bajerów.
Moje 20-letnie Mondeo poddało się zębowi czasu i rdzy, więc kupiłem nowszy samochód (8-letni Citroen C5) – i czuję się w nim dziwnie… Ale zapewne też na dożywocie będzie u mnie.
Pasjami natomiast lubię kupować rzeczy do dłubania, majsterkowania, lutowania, zmagania się… Dają mi frajdę :)


ciril Said:

Ee. Smartfona bym się nie czepiał. Dobra rzecz jak ktoś nie chce otaczać się kilkoma gratami. Ja oprócz telefonowania używam go jako aparat fotograficzny (i cóż z tego że nie ma miliona megapikseli), jako nawigację, bywa że internet, także muzyka, notatnik. Jedna zamiast kilku rzeczy. Nie lepiej tak? I nie jest to najnowszy model tylko leciwa nokia.


Zyga Said:

Ja tylko słówko do tych, którzy boją się jechać “gratem” nad morze/w góry/na wakacje. Dziś za 5 klocków kupuje się auto wyposażone w podstawowy komfort-pakiet, to jest klimę, wspomagania, centralne zamki, i elektryczność w szybach. Rzetelny start-serwis za powiedzmy 3 tysie uczyni takie auto bezawaryjnym na najbliższe 3-4 lata eksploatacji. To jest łącznie 8 tysięcy za 4 lata spokojnego jeżdżenia na wakacje. W tym czasie nowe auto o podobnym komforcie pochłonie lekko licząc 30 000 zł (z głównym udziałem utraty wartości).
Są rodziny, których drżącą z wycieńczenia/niedożywienia/przemęczenia ręką ojcowie wpisują tyle w rocznym zeznaniu.


353 Said:

To już są 4 głosy ( słownie: cztery).


lysy Said:

chętnie bym jezdzil 15 i 20 letnim ‘gratem’ (moj ideal na ten moment – starlet p9 albo corolla e11) tylko niech ktos wytlumaczy jak kupic takiego i nie wje#ac sie na zardzewaiala mine klejona siuwaksem i zalana motodoktorem :( na mechanice odpowiednio sie nie znam, na nowy mnie nie stac więc cóż tu robić – ostatecznie jezdze prestizowym mercedesem za milion pln, szkoda ze razem z 80 innych osob


StahW Said:

Może jest po prostu kategoria ludzi, którym zwisa zwiędłym kalafiorem, co kto sobie o nich myśli?…
Prestiż i chęć pokazania się, tudzież “nie wypada” – to rzeczy, których nigdy nie rozumiałem. I wiem, że nie osiągnę szczytów w wyścigu szczurów, ale tak pojęta ambicja również nie mieści mi się w głowie.

Natomiast nie pojmuję, jak można nie zainteresować się, nie poczytać, nie chcieć zrozumieć, nie spróbować zmierzyć się z nowym, tymi rencami przekonać się czy to naprawdę takie trudne. Pracowałem w wielu branżach i w każdej dochodziłem do sytuacji, gdy “zaginałem” starych wyjadaczy – bo oni jechali siłą bezwładności, a ja drążyłem i chciało mi się uczyć.

A’props – mam 46 lat i chcę się nauczyć grać na gitarze, dla własnej przyjemności tym razem, wirtuozem nie zostanę… Jakieś dobre kursy dla geriatryków? 😉


Marcin Said:

O wiele więcej osób niż Ty i Twoja koleżanka rozumieją, że oszczędzanie to jedyna rozsądna droga.


miwo Said:

Pojadę filozoficznie, bo ten fragment tekstu Złomnika najbardziej mi się podoba. :)
“Najmniej zmartwień mam wtedy, kiedy najmniej posiadam, i Bóg mi świadkiem, że jestem bardziej przygnębiona nadmiarem czegoś niż brakiem”.
I dalej:
“Jesteś zmęczony? Zestresowany? Brakuje energii?
Rada zawsze jest ta sama: <>.
Logika anty-chciwości (która paradoksalnie dopiero daje poczucie spełnienia) powinna być kompletnie odwrotna. Zrezygnuj, porzuć, zaprzestań, odmów, wyeliminuj, odpuść. Stwórz wokół i wewnątrz siebie pustkę. Niedosyt, nie tylko w życiu duchowym, jest zawsze lepszy od przesytu.
Przyczyną ociężałości, zmęczenia i braku chęci do działania wcale nie jest bowiem brak, ale właśnie nadmiar. Natłok obowiązków, przedmiotów, zobowiązań, zadań do wykonania, wszystkiego co wyczerpuje nasze siły, pozbawiając nas energii.
Szkoda, że jako pomoc w uzyskaniu równowagi, najczęściej proponuje się metody pogłębiające owo poczucie wyczerpania. Uczy się w jaki sposób zarządzać tym nadmiarem, zamiast po prostu pomóc się go pozbywać”.
Notlauf? Nie, jakaś karmelitańska mniszka z XIXwieku.

Oczywiście są też tacy, którzy nie bardzo mają z czego rezygnować, a dotyczą ich tylko aspiracje i marzenia. Bo jest jasne, że łatwiej powiedzieć tak komuś, kto dużo miał i w końcu coś zrozumiał niż komuś, kto nic nie ma i nie czuje się z tym dobrze.

Nie potrafię wyzbyć się nowych rzeczy i lubię nowe gadżety. Aczkolwiek, kiedy np. kupiłem iPada zrozumiałem, że już nie potrzebuję telefonu z wielkim ekranem i wróciłem do tradycyjnego BB. Ponieważ jednak mam dwie lewe ręce do mechaniki, nie lubię brudzić rąk, do tego nieścisły umysł, więc nie ogarniam tej całej techniki zbytnio, to lubię używać rzeczy, które dają jakiś większy stopień gwarancji, że będą działać, kiedy będę tego potrzebował. Używając prawie nowego auta firmowego (Mazda 6 SkyActive) mam tę gwarancję. Jak już ktoś napisał, dla mnie posiadanie starego niepewnego auta, mogłoby być źródłem nerwów i zgryzoty. Ale nie podnieca mnie też to, że jeżdżę nowym autem. Po prostu tak mi łatwiej. Pewnie gdybym to wszystko ogarniał, to znalazłbym sobie jakiegoś starego Citroena, o którym zawsze marzyłem. A tak, co najwyżej mógłbym mieć takie auto co najwyżej do niedzielnego cruisingu i ktoś musiałby się nim dla mnie opiekować. Już zresztą raz próbowałem – nie wyszło to za dobrze. Na razie mam inne plany. Matrymonialno – dziecięce. 😉


Czytelnik Said:

W kwestii samochodów nowych i używanych, zawsze gdy mam okazję wchodzę w dyskusję, stają po stronie samochodów używanych.

Podczas rozmowy słyszę” nie stać mnie na używany bo ciąglę trzeba go naprawiać” albo “co nowe to nowe”.

A to guzik prawda. Przykład: jeżdżę Renault Scenic z 2001 w wersji Dynamique, która to z tym wyposażeniem w Polsce kosztowała prawie 90 tysięcy złotych.
Kupiłem to auto w 2001 płacąc dokladnie 10400 zł + opłaty rejestracyjne. Zatem do przodu jestem niecałe 80 tysięcy zł.

I teraz pytanie: ile lat musiałbym naprawiać i co żeby wydać całą “zaoszczędzoną” sumę?
Co więcej: w nowym samochodzie, by utrzymać gwarancję należy dokonywać przeglądów w ASO co kosztuje od kilkuset zł do trochę ponad tysiąca.
I własnie podobną kwotę rocznie wydaję na mojego 13-letniego Scenica wymieniając eksploatacyjne rzeczy + ewentualne naprawy.

A sam samochód? Wyposażenie i funkcjonalność tego auta współcześnie można jedynie porównać do Renault i Citroena. Żaden inny producent nie oferuje w swoich minivanach tego wszystkiego co 13-letni Renault Scenic.


Piotrek Said:

Święte słowa. To najmądrzejszy wpis u Złomnika do tej pory.

Najważniejszy jest bilans zysków i strat. Nie można nabywać rzeczy tylko po to by mieć. Z drugiej strony, nie można też oszczędzać całe życie. Trzeba wydawać swoje pieniądze tak, by żyło się łatwiej, a nie trudniej.


RadekNet Said:

Moja zona zmieniala kiedys karte parkingowa i musiala podac nr rejestracyny auta (wyjasnienie – w Irlandii pierwsze dwie cyfry to rocznik). Facet trzy razy sie jej pytal czy na pewno 97 a nie 07 😉 “”No bo kto jezdzi autem za 300e??” 😉 Tylko, ze poki jezdzi bezawaryjnie to po co wyrzucac? Pokrecony ten swiat.


voychoo Said:

Wszystko ładnie wszystko pięknie,ale moja małżonka robi 10tys. w dwa miesiące,nie moge sobie pozwoli na to by kupić 15 letniego lanosa,bo się kobita zabije,a jeśli nie to i tak z dużo dozą prawdopodobieństwa,coś się zepsuje jej na drodze i d..a zbita.Myk polega na tym żeby nie żyć ponad stan,lepiej wydawać pieniądze na przyjemności niż na rzeczy.Niestety żyliśmy w komunie przez 50 lat i elity nam wycieli.Nie ma nam kto mówić,”że cała rzecz w tym,żeby żyć”.A prestiż to jest to,że ktoś może sobie pozwolić na spędzanie czasu ze swoimi dziećmi,a nie na nadgodzinach.


Prezes Said:

Czy pieniądze potrafią dać szczęście? Oczywiście, że tak. Problem polega na tym jak wykorzystać te pieniądze, aby one to szczęście nam dały.

Ślepą ścieżką na pewno jest konsumpcja. To o czym pisze złomnik. Wydawanie dla posiadania, lub poczucia się lepszymi od innych przez sam fakt posiadania. Mieszkania, samochodu, telefonu, czegokolwiek. Jest to bzdura, która przynosi nam krótkotrwałe poczucie zadowolenia i ogromną dawkę rozgoryczenia w późniejszym czasie, gdy już zdamy sobie sprawę, że są na świecie ludzie którzy mają większe mieszkania, droższe samochody i nowsze telefony. Wydawanie na samo posiadanie (czegokolwiek), nie daje szczęścia.

To jak być szczęśliwszym wydając pieniądze? Pamiętam, że było to pytanie które zadała sobie grupka naukowców, którzy postanowili podejść do tego naukowo. Wiecie do jakich doszli wniosków? Nie należy wydawać pieniędzy “na przedmioty”, tylko “na siebie”. Na coś co sprawi, że będziecie lepsi. Nawet na przedmioty, ale nie dla chęci ich posiadania. Na takie które wniosą coś w wasze życie. Coś co sprawi że podniesiecie sobie “skile”, że się zmienicie, że będziecie w jakiś sposób lepsi.
Zastanówcie się, kiedy żałowaliście pieniędzy wydanych np. na kurs językowy? Powiedzielibyście: “Cholera co prawda nauczyłem się hiszpańskiego, ale to najgorzej wydane 2 tysiące w życiu. Trzeba było kupić sobie nowy telefon.”? Albo wydane na bilet do teatru/opery? Na hobby? Na wycieczkę w nieznane?

Mam nowy samochód i starego grata. Pierwszy nie sprawia że jestem lepszy od innych, a drugi nie gwarantuje mi wcale świętego spokoju (chucham i dmucham na jednego i drugiego). Sam fakt ich posiadania nie czyni mnie o gram szczęśliwszym. Szczęśliwy jestem dopiero jak uda mi się przy nich coś samodzielnie zrobić. Czuję dzięki temu, że ja, od zawsze mechaniczny analfabeta, jestem lepszy i mądrzejszy. Przez to szczęśliwszy.
Tak więc uważam, że samo posiadanie bądź A7 bądź starej 106 nie ma żadnego trwałego wpływu na twoje samopoczucie.
Stare graty nie są lepsze od nowych. Są lepsze kiedy mając starego grata Ty jesteś lepszy.
Takie jest moje zdanie.


Czytelnik Said:

@voychoo

Gdyby nowe auta się nie psuły, ja nie miałbym pracy. Czy możesz przytoczyć statystyki, z których jasno wynika, że większość wypadków na drodze spowodowanych była stara konstrukcją samochodu (nie mówię o niesprawnym, bo o stary można dbać, a nowy zapuścić), a nie np. nadmierną prędkością bądź po pijanemu?


psychop Said:

czy jak mam 13-letnią c-klasę z purchlami którą sam sobie przełożyłem z anglika to mam grata czy nie? prosze prosze bardzo prosze o pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku, albowiem tez chcialbym sie zapisac do tej partii.


Mav Said:

Hmmm… dziwne. Mam nowy samochód, poprzedni też kupiłem jako nowy, i poprzedni też… w żadnym przypadku nie przejmowałem się utratą wartości, koniecznością płacenia “haraczu AC”, a jedyne moje zmartwienie wynikające z tego tytułu to parkowanie z zachowaniem nieco większej odległości od sąsiedniego pojazdu.

Smartfona mam, do tego trzy komputery, cienki TV i tableta, chce kupić nawigację (bo ta w smartfonie mnie denerwuje). Dobrze się czuję mając to wszystko, ale fakt – zniewala. Dlatego od kilku lat na 3 tyg. wakacje jadę pod namiot, komputery zostawiam w domu, a telefon włączam raz dziennie na godzinę. Cudownie wypoczywam.


maciaswojtas Said:

Przez 2 lata jedziłem Nubirą – nie mam zamiaru wydawać na auto więcej niż 3 pensje miesięcznie. Auto ok nie wkurzał mnie brak prestiżu tylko agresja innych kierowców, którzy oceniają Cię jako ufoludka dno społeczne tylko za to że nie przemieszczasz się super autem.

Jak będę zarabiać tyle, że z 3 miesięcy będę mógł kupić nowe auto to je kupię, bo i czemu nie?

Jan Nowicki:
“Auta potrafią być piękne, pod warunkiem że ktoś umie je pięknie eksploatować. Gdy posiadacz Porsche traktuje je jak rower, jest dżentelmenem. A jeśli się do niego modli, to zwykły kretyn.”


DrOzda Said:

Tymczasem BMW ogłasza akcję przywoławczą wymiany poduszki powietrznej pasażera:
http://moto.pl/MotoPL/1,88389,16340472,BMW_wzywa_do_serwisow_1_6_miliona_aut.html#BoxMotoTxt
Jak ktoś słusznie zauważył ciekawe ilu szczęśliwych właścicieli igiełek po dziadku przyjedzie do ASO aby się przekonać że w miejscu poduszki są archiwalne numery Frankfurter Allgemaine Zeitung i czy w Monachium opracowano procedurę postępowania na ten powszechny w Polsce proceder ?


Adamtd74 Said:

No ale Złomniku nie napisałeś tego tekstu na maszynie. Prawda ? Więc masz świadomość, że nie unikniesz wszystkiego chyba, że będziesz jakimś eremitą.
A o tym co piszesz to już chyba niejaki Jezus w biblii wspominał , coś tam o jakimś uchu igielnym wielbłądzie i bogczu itp itd.


benchi Said:

Nie demonizowałbym kupowania nowych przedmiotów tak do końca choć sam jestem zagorzałym zwolennikiem złomu.
Od zawsze jeżdżę starymi autami (z przerwamy na nowsze – nigdy nowe) i sporo przy nich potrafię zrobić. Nie korzystam z mechaników czy serwisów.
Mam natomiast w rodzinie osobę (prawnik), która nawet płyn do spryskiwaczy leje w serwisie bo jak raz próbowała sama to później pompę wspomagania trzeba było wymienić. Dla takich technicznych ignorantów są nowe auta i serwisy.
Dom kupiłem na kredyt, który będę spłacał jeszcze długie lata ale to była jedyna możliwość żeby zamieszkać we własnej (banku) nieruchomości. Chociaż z perspektywy czasu wybrałbym mniejszy (czytaj: tańszy). Co do telefonu to nie przywiązuję wagi do typu, modelu czy roku produkcji, a już zwłaszcza do “prestiżu”. Jest on dla mnie narzędziem pracy jak miotła dla sprzątaczki.


psychop Said:

@Dr0zda jaki Frankfurter Zeitung – chyba archiwalne numery Głosu Gorzowa!??


atr Said:

Odpowiedni dystans – brawo, bardzo dobre podejście do współczesnego świata. Człowiek nie tworzy sobie podświadomych programów przywiązania, zazdrości, obrazy itp.
Poldka ze zdjęcia kojarzę, stał całe lata u dziadka i wrastał. Przejął go młodzież, odpalił, wyregulował, umył i jeździ.


kubson Said:

Leniwy piątunio to sobie skrobnę komentarz.
Moim zdaniem to nie jest wina techniki, urządzeń, rządu, masonów, cyklistów etc. Wina leży tylko po stronie ludzi i ich mentalności czy tam głupoty, jak zwał, tak zwał. Jak kupujesz sobie takie biemdablju tylko dla prestiżu, żeby pokazać sąsiadowi co to nie ty, to jesteś właśnie głupi. Ale jak sobie je kupujesz, bo Ci się podoba, bo fajnie jeździ, bo wygodnie, bo lubisz te bajerki to co w tym złego? Rozumiem przykład bogatych co jeżdżą lanosami (trochę tylko rozmijamy się w kwestii definicji “bogactwa” zapewne). Ale z drugiej strony to po co te pieniądze są? Żeby sobie spojrzeć na wyciąg z konta i zobaczyć ile się ma zer i się zadumać nad swoją genialnością? Pieniądze są po to, żeby je wydawać. Tylko nie można dać się wpędzić w tą pętlę, o której piszesz. To rzeczy są dla Ciebie, nie Ty dla rzeczy. Jak masz nowe BMW i je przytrzesz na słupku, to uj, przytarłeś bo używasz. Jak Twój nowy telewizor ma jakieś badpiksele to albo oddaj na gwarancji, albo olej to bo to jest rzecz, a rzeczy tak mają, że nikt ich nie pomyślał tak żeby były wieczne, bo by mu się nie opłacało. To kwestia podejścia. Jak ja sobie kupiłem nowy pojazd (nowy dla mnie, bo generalnie używany) to też się martwiłem, dmuchałem itp. Do momentu jak ktoś mnie nie przyrysował. I wtedy do mnie dotarło, że no fajne auto i się jaram, ale to jest rzecz w użyciu, która ma prawo się niszczyć czy zużywać. I żyje dalej, z jedną dodatkową rysą na zderzaku.
Inna sprawa jest taka czy Cię stać. Jak wyciskasz swój budżet i kredyty do maksa, żeby kupić swoje BMW bo prestiż to jesteś głupi. Bo potem będziesz bohaterem świetnego wpisu na Złomniku, takiego o Panu Sławku. Bo zje Cię serwis, eksploatacja itp. Bo chciałeś wyjechać z rodziną do Mielna na wczasy, ale okazuje się, że konto puste i raty z kredytu czekają.
Dlatego podsumowując – nie demonizujmy nowych rzeczy. Piętnujmy głupotę i ludzką mentalność, ale nie demonizujmy nowych rzeczy. Tak jak pisałem, to rzeczy mają być dla Ciebie, nie Ty dla rzeczy. Kupuj sobie rzeczy dla siebie, takie na które Cię stać. Nie kupuj sobie rzeczy dla innych (bo prestiż), na które Cię nie stać. Niech w Twojej piramidzie potrzeb, kupowanie rzeczy nie będzie nr.1. A wtedy czy jeździsz poldonem ze zdjęcia, czy nową 5 z salonu będziesz szczęśliwy.


sosek Said:

Ja mam jakby odwrotnie, odpuściłem kupno ‘grata’ z tego względu, że nie znoszę, gdy coś jest zepsute, porysowane albo wymaga zainwestowania, a ja nie mogę sobie na to pozwolić. Dlatego jakieś tam starsze auto z trzeciej, czwartej bądź siódmej ręki jest zupełnie nie dla mnie. No chyba, że będę miał garaż, w którym mogę dłubać bez końca.

Zupełnie inną sprawą jest to, że kupujemy wiele rzeczy, których totalnie nam nie potrzeba. Np. ja na poważnie zastanawiałem się nad kupnem telewizora LCD/LED. Problem jest taki, że choć kineskopowy telewizor mam, to praktycznie go nie używam. Z LEDowym wcale nie byłoby inaczej.


Seven Said:

Zdolność kredytową mam, ale brak kredytu pozwala spokojnie podchodzić do pracy. Jeśli miałbym zobowiązania kredytowe to musiałby czasem siedzieć cicho na zebraniach w pracy a tak nie boję się przedstawiać własnych poglądów na dane zagadnienie. Inna sprawa to to, że jak mawiał klasyk “ja nie kolekcjonuję pieniędzy, ja żyję” ale nie ponad stan.


Piotrkowy Said:

@bobbik Ależ oczywiście, że zrozumiałem artykuł. W swojej wypowiedzi zmierzam do tego, że są ludzie którzy potrzebują bardziej zaawansowanego auta niż tego, który ma obrotomierz. I nie, nie chodzi mi o prestiż do którego spłyca się większość wypowiedzi. Chodzi o komfort pracy/jazdy/whatever. Oczywiście, że i Polonezem można tłuc wyjazdy po 1000 km na raz ale to, że Ty robisz 40 km dziennie nie oznacza, że każdy tak robi.
Nie kupiłbym A7 tylko z racji prestiżu tylko z racji tego, że świetnie się w nim czułem, auto z kategorii “user friendly” pomimo dużej ilości elektroniki.
Ktoś wspomniał, że cebulą jest kupno dla samego posiadania a i sam to zawarłem w poprzedniej wypowiedzi.


asterf Said:

niektórzy nie rozumieją przesłania i traktują to zbyt dosłownie. Nie chodzi o rozpadającego się grata, tylko zadbane auto, które spełnia nasze wymogi, a brak mu tylko nowoczesnego wyglądu i bajerów. Jak o takie autko dbasz, nie boisz się, że coś się rozsypie. Niedawno trafiłem na artykuł w auto świat classic bodajże, niestety na necie go nie odnalazłem. Mówił o tym, że nie ma nic głupiego w wpakowaniu 5-6 tysięcy w 15-20 letnie auto. Wydasz tyle i pojeździsz kolejne15 lat. Oczywiście trzeba rozsądnie wybrać. Ja jeżdżę 20 letnią mazdą 323C, silnik 1,8 benza z fabrycznie zamontowanym lpg z Holandii. Ktoś o to auto nie dbał, ale ja je postawiłem na nogi, sam zrobiłem remont silnika, remont instalacji LPG – gazownik chciał montować nową – bo Panie ta stara to już przeżytek i do niczego. Ja jednak wiem, że jest praktycznie bezobsługowa i niezawodna. Dojechałem tym autem do Rzymu przez trasę widokową w Alpach. Zrobiłem ponad 6tys km i po drodze widziałem nie jedną awarię nowszych aut… Mi tylko wyskoczył w górach przegub od wycieraczki – naprawa wymagała śrubokrętu i 5minut :) teraz jest to rozwiercone i skręcone na śrubkę :) Kupisz nowe auto i składki albo jakieś usterki elektryki czy wymiany eksploatacyjnych elementów zjedzą te pieniądze w 2-3 lata. Nowe kosztuje, nowe robi się tak żeby się psuło i kosztowało!

Tak samo jest z innymi rzeczami, ja też nie mam smartfona, a na moim telefonie już nawet nie odnajdę napisu z modelem (znaczek odpadł, jak i kilka klawiszy z klawiaturki), ale to bodajże sony ericcson k770i. Upadł mi nie raz, tu stuknę tam puknę i działa. Klawiaturkę sobie może kiedyś wymienię, ale nie przeszkadza mi że nie widzę na niej literek bo są starte :)

Ogólnie Pan Złomik ma rację, gro ludzi kupuje bo na to jest nagonka społeczeństwa. Niektórzy robią to świadomie, bo ich stać – a inni są jak zombie. Przy naszych nędznych zarobkach oni kupią sobie super telefon za 1zł, ale bulą abonament. Albo zajebiste auto na kredyt, a potem ani nie stać ich na nic szalonego, ale mają swoje zabawki!

Dosyć wywodu i tak nikt nie przeczyta ;]


Green Said:

Zlomnik taki mądry, ale artykuł to na Macu pewnie pisze a nie na maszynie 😛


Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba zachować zdrowy rozum. Ja na ten temat rzucę tylko cytat z polskiego klasyka: “Znaj proporcjum, mociumpanie”,


kjace Said:

W 2005 kupiliśmy a4 za 20 tys, które mamy do dziś i straciliśmy jak sądzę z 13 tys. Mój znajomy kupił voyagera za 140 i sprzedał go ostatnio za 12tys. Dodam, że auto nigdy nie zawiodło, a prestiż powoli i majestatycznie uleciał, ale wóz nadal spełnia swoją rolę. Powiem więcej, kupuję 80 z dieslem (jako 2gie) bo a4 benz za dużo pali. Jak je braliśmy, to paliwo było jeszcze po 3,5 zł ;/


Luxury prestige Said:

Nic nie jest czarno białe.
Uważam, że kredyty to świetna rzecz, dzięki nim w wieku 34 lat mam niewielki bo niewielki ale apartament na strzeżonym osiedlu w dobrej dzielnicy, w mieszkaniu cały ekosystem oparty o iOS, kilkuletniego Lexusa GS który wygląda i jeździ jak nowy a kosztował 30% ceny początkowej, stać mnie na reset w Alpach w zimie i egzotycznych krajach latem itd. bez kredytów nie miałbym tego.
Trzeba po prostu brać pod uwagę, że jak bierzemy na coś kredyt to trzeba dokonać dobrego wyboru bo kredytem wiążemy się z przedmiotem na dłużej, np. kupując nieruchomość wybierajmy mieszkania w prestiżowych, strzeżonych dzielnicach, wybierając samochód kupujmy Lexusy, Hondy,Toyoty ew. niemieckie auta, kupując sprzęt elektroniczny to Apple ewentualnie Sony albo Sharp, jadąc na wakacje wybierajmy oferty quality time.
Pozdrawiam


hoggar Said:

lysy,
da się kupić normalne auto w normalnej cenie i normalnym stanie. przyklad sprzed kilku miesiecy. Kumpel z narzeczoną chcial kupic swoje pierwsze auto. Uparł się na opla vectre z jakims konkretnym silnikiem. Wybór na rynu wtórnym słaby. 99% strucle (na ten 1% nie trafilismy ;). Przez przypadek na allegro znalazłem ogłoszenie sprzedazy Corrolli e11. 6,5 tys. sprzedawal lekarz (powaznie: weterynarz). Od nowosci w jednej rodzinie. Pojechalismy, obejrzelismy , kupilismy. Mechanik nie mogl uwierzyc ze w takim dobrym stanie. przebieg grubo po 230 tys. wiec kupel moze powiedziec ze “trafiło się ślepej kurze ziarno”. Ja i tak byłem lepszy: parę lat temu jako kopletny laik pojechalem do komisu i kupilem Almerę N15 diesel 2.0. (bo w miare wygladala) Komfortu to to wogole nie ma, ale psuc sie nie chce. Jak wyzej: mechanik zachodzi w głowę skąd wytrzasnalem w takim stanie. Jak powiedzialem ze z komisu to myślał że kłamię. Teraz jak myślę że byłem idealnym przykladem frajera którego mozna przekrecic na dowolny model – tyle ze głupi ma zawsze szczescie. Ja juz dwa razy: do trzech razy sztuka. :)


lessmore Said:

Zapisuję się do tej partii!


hoggar Said:

Luxury prestige,
LOL, :) thank you Captain Obvious 😉


Ktosiek Said:

A ja nie lubię zaglądać innym do portfeli i staram się tego nie robić. Masz pieniądze i chcesz jeździć Lanosem (dobre żelazo swoją drogą)? proszę bardzo. Nie masz pieniędzy i kupujesz E60? w sumie też mnie to nie obchodzi dopóki nie bierzesz pieniędzy z podatków. Ja wychodzę z założenia, że nie lubię “mnożyć bytów ponad potrzebę” – o ile przy backupach się to nie sprawdza, to w codziennym życiu denerwuje mnie nawet dublowanie zegarków – czy to na ścianie czy na pulpicie/ekranie telefonu. Nie powiem, do telefonów się przyzwyczajam i dopiero niedawno zmieniłem G502 na Solida B2710, ale starego jednak było żal wywalić ;].

Do czego zmierzam – ludzie kupują nowe auta /przynajmniej ja/ nie dlatego, by się pokazać czy lansować tylko po to by zrobić jak najwięcej km bez awarii i bez bania się, że auto stanie w ciemnym lesie. Owszem, nowe też sie psują, ale statystycznie są mniej awaryjne niż używane – gdyby Twoje myślenie Notlauf było prawdziwe to firmy nie kupowałyby nowych Pand czy innych maluchów dla przedstawicieli tylko braliby różne “najlepsze auta sprzed xxxx roku” – tak się nie dzieje, bo takie auto więcej stałoby w serwisie niż zarabiało.

A przejmować się utratą wartości – tym sposobem najlepiej nie kupować niczego 😉 – naprawdę, wytłumaczy mi ktoś dlaczego argument o utracie wartości występuje tylko przy rozmowach o autach? przecież domy też tracą na wartości, choć znacznie wolniej – nieruchomość także może zmienić swoją wartość, ale tutaj chodzi bardziej o czynniki inne niż czas – jak sąsiedztwo, bliskość drogi, itd.

Na koniec wszystkim tym, którzy płaczą jak im wartość auta maleje – gdy kupujecie bieliznę ona traci 99% wartości po założeniu (sic!!!) – i jak tu żyć!?!?!. Trzeba będzie chyba chodzić bez majtek, bo nie stać nas na taką utratę wartości lololol – a mówiąc bardziej poważnie, nie da się wszystkiego przeliczyć na pieniądze.

@Marcin oszczędność tak, ale dam Ci przykład – X zarabia 10000 a Y 2000 – X z palcem w nosie odkłada 5000 a Y żeby odłożyć 1000 musi nieźle się sprężać, łącznie z podkradaniem karmy gołębiom – moim zdaniem, nie chodzi o to by oszczędzać a zarabiać – duża różnica. Owszem, marnotrawstwo i wydawanie pieniędzy na głupoty nie jest mądre, ale droga do bogactwa/spokojnego życia nie wiedzie przez maksymalne oszczędzanie i ściubanie grosza tylko zarabianie – trzeba myśleć jak mieć więcej niż to jak więcej zaoszczędzić – mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodziło.

No to na tyle, let the battle begin lolol.


DrOzda Said:

@Luxury prestige – Troll warning


cubino Said:

@Prezes
A Himilsbach, który bał się, że angielskiego się nauczy, a potem zdjęcia mu odwołają i zostanie tak z tym niepotrzebnym angielskim?

Wydaje mi się, że większość komentujących odczytuje ten wpis na skróty, jako pochwałę posiadania grata, czy potępienie kupowania rzeczy nowych. Stąd te wszystkie kąśliwe uwagi typu “a notlauf ma maka”. A tu raczej nie o to chodzi.


popo Said:

A wiadomo już jaki będzie koszt abonamentu za cactusa?


Mav Said:

@Czytelnik

To teraz zrób tym scenicem około 50kkm rocznie przez 4 lata. Ciekawe ile z tego będziesz musiał zrobić autem zastępczym, albo zrezygnować z pewnych rzeczy czekając na naprawę. Pomijając zupełnie kwestię kosztów. Nie mówię o kompletnym rozkraczeniu się auta, tylko same drobnostki. A to czujnik, a to kontrolka, a to stuka, a to w zimie ciężko odpala…

A wyposażenie i funkcjonalność? Co z tego, że w 13-sto letnim scenicu miałbym bajery, jakich teraz nie ma w ofercie, jeśli drugi (przy dobrych wiatrach) silnik ma już najlepsze za sobą. Co z tego, że jest jakiś schowek pod podłogą, jeśli tapicerkę trzeba było już ze 3 razy oddawać do zszycia. Oczywiście hipotetycznie przy zakładanych przeze mnie przebiegach.

@Luxury prestige
Kaczy? Czy to ty?


popo Said:

Sprawa jest prosta – jeśli robisz naprawdę duże przebiegi kupuj nowe bo używane jest bezsensu.

Robisz małe przebiegi powiedzmy 10-15 tysi można kupić używane fajne auto i dużo lepiej się wyjdzie finansowo.


Ktosiek Said:

Popo też nieprawda – niektórzy po prostu chcą nowe auto bo jest nowe i nawet jeżeli robią małe przebiegi to i tak nowe auto daje im pewien komfort – choć inna sprawa, że przy przebiegach 3K rocznie (znam takich ludzi) kupowanie czegokolwiek większego niż A/B klasa mija się z celem. A teraz czekam na mój wpis, niestety moderacja śpi :/.


Mav Said:

@Ktosiek
Doczytaj co “popo” napisał. Nie poruszył chęci czy lubienia, ale opłacalność czysto finansowa.

@popo

A dlaczego 10-15, a nie 100-150? (pytanie retoryczne)

Jeśli chodzi o środki komunikacji to się zgadzam (dlatego mam 14-sto letni motocykl, który nie musi być niezawodny) z wyłączeniem “przedziału opłacalności” ale w kwestii innych rzeczy to już niekoniecznie…

Np. zakup nowej nawigacji z wieczystą aktualizacją mapy opłaci mi się bardziej niż zakup dwóch-trzech aktualizacji do mojej obecnej nawi. Podobnie ma się sprawa ze sprzętem elektronicznym – ostatnio ojciec na szybkiego kupował nowy komputer, bo ddr2 nie była dostępna w żadnym sklepie w moim mieście wojewódzkim – a komp musiał być na dzisiaj.

A to, że producenci sami czynią naprawę nieopłacalną, żeby napędzić sprzedaż to już inna sprawa…


koza Said:

Panowie, zwłaszcza Luxury_prestige, bogactwo to jest po prostu pewien stan umysłu.
Rozmawiałam kiedyś z biznesmenem mieszkającym na strzeżonym osiedlu. Spodziewałam się nadętego buca uzywajacego słowa ‘prestiż’ zamiast przecinka. Przyjechało po mnie dość nowe, potwornie brudne BMW z przesympatycznym człowiekiem, który opowiadał, że jest strasznie zarobiony, wiecznie poza domem, własciwie auto to jego drugi dom. W prawdziwym cenił standard, bliskosć całodobowego marketu, podziemny garaż i brak problemów z miejscami parkingowymi, żadne tam prestiże i gadki o elicie.


notlauf Said:

Ktosiek: moderacja była na plaży. Łyso Ci?


Ktosiek Said:

No łyso bo ja w smarach i oparach Pb muszę tyrać :[. Szczęśliwych wakacji Panie Notlauf :}.


Czytelnik Said:

@Mav
Pierxxxcie Hipolicie

Silnik jest pierwszy i pojeździ jeszcze długo (benzynowy z udanej serii K4M). Praktycznie żaden czujnik nie jest w stanie unieruchomić auta, a jest ich też zaledwie kilka.
Co do tapicerki: wolę mieć “nie pierwszej świeżości” niż nadmuchane auto z funkcjonalnością osobówki i wartości prawie mojego mieszkania, jak to w obecnych minivanach wygląda.

Masz małe dzieci? Jeśli nie to szkoda Ci tłumaczyć o co chodzi. A to butelka z mlekiem, a to wózek, a to łóżeczko turystyczne, zakupy i wiele innych. Przykładowe funkcjonalności, które są bardzo pomocne przy rodzinnych podróżach małych i dużych:
– w drugim rzędzie 3 osobne fotele, każdy z możliwościa indywidualnego przesuwania, składania, wyciągania a oparcia regulowane (np. nie trzeba całości przesuwać jeśli brakuje np do spakowania wózka kilku cm)
– środkowy fotel może posłużyć za stolik, a pod nim przy nogach drugie gniazdo 12V (np. do lodówki czy podgrzewacza do butelek)
– 6 schowków (2 w podłosze + 2 w bagażniku + 2 w desce rozdzielczej) + 2 szuflady pod przednimi siedzeniami + pod drugim rzędem siedzeń schowek na całą szerokość auta + chłodzony/ogrzewany schowek na konsoli środkowej + 2 nieoficjalne schowki pod przednimi siedzieniami + 2 kieszenie na butelki za tylnymi siedzeniami + 4 kieszenie w drzwiach + schowek na okulary dla kierowcy
– rozkładane stoliki w oparciach przednich siedzeń
– tylna półka która może być ułożona na 2 poziomach mająca nośność 80 kg
– i wiele innych funkcjonalności które dostępne były niejako w standardzie

W lepszych egzemplarzach (a właśnie w przypadku samochodów używanych różnica pomiędzy golasem a wersją najlepszą jest znikoma):
– szyba w tylnej klapie otwierana
– automatyczna klimatyzacja
– ABS+ESP+ASR
– i nieco mniej ważne ale czasem przydatne: elektryczne szyby i lusterka, radio sterowane przy kierownicy, czujniki w kołach, 6 poduszek powietrznych, półskórzana tapicerka itp.

Powyższą litanię napisałem dla wyjaśnienia, że współczesne minivany kosztujące krocie w niczym nie są lepsze od właśnie 13-letniego


Skoobi Said:

Pindolenie. Hipokryzja.

Po cholerę ci w ogóle jakikolwiek samochód?

Że dzieci do przedszkola? Że zakupy w tesco? Że na wakacje raz w roku? Że do kościoła?
Pindolenie – powtórzę.


Wernher Said:

Prawda jest taka, że żadne “premium quality” wakacje za 10k, lub wiecej nie dały mi takiej radochy jak 3tygodniowy wypad maluchem w 3 osoby dookoła Ukrainy w zeszłym roku. Ponad 5000 km, brak gps, mapa po rosyjsku z 1995, niezapomniane przygody, spanie w namiotach po lasach, krzakach, kaszel nie zepsuł się ani razu, kupiony za 900 zł, sprzedany za 700 po powrocie 😉 To są wakacje, spróbujcie tak kiedys.


lukas3city Said:

Zawsze dziwili mnie ludzie, którzy rozpaczają nad utratą wartości nowego samochodu. Ai wai można by rzec.
Wyobraź sobie, że nawet w naszym nieudanym państwie są ludzie, którzy kupują świadomie nowe samochody i- o zgrozo! – w ogóle nie interesuje ich utrata wartości (nieskromnie ja się do takich zaliczam). Liczy się, że auto jest po prostu nowe, jest się pierwszym właścicielem, robi się pierwsze kilometry, siedzie na nie zapierdziałych fotelach…
Biedni są ludzie rozumujący w ten sposób, że zakup auta musi im przynieść jakąś korzyść materialną.
Równie dobrze można by zamieszkać w puszczy w jakimś szałasie i żywić się runem leśnym – zdrowo i tanio!


Mav Said:

@Co do tematu niezawodności nowych/starych:

Polecam każdemu przyjrzeć się krzywej Gaussa (krzywa rozkładu normalnego).
Proponuję narysować sobie I ćwiartkę układu współrzędnych, na osi odciętych zaznaczyć wiek auta (lub przebieg), na osi rzędnych ilość awarii, a następnie na ów wykres nanieść krzywą Gaussa.

Oczywiście dla każdego samochodu skala będzie inna, ponadto w okolicach wartości krytycznych auto może już nie istnieć i dalsza część wykresu nie ma zastosowania.

Jak się zastanowicie (ale tak na poważnie i obiektywnie) to zauważycie że ten wykres naprawdę oddaje rzeczywistość.

Teraz pozostaje kwestia: czy auto, które ma np. 3 lata jest po lewej czy prawej stronie szczytu, jak od niego jest daleko i jaka jest gęstość prawdopodobieństwa awarii dla danego modelu.

Podsumowując:
Prawdopodobieństwo wystąpienia awarii jest zdecydowanie większe w aucie starszym, niezależnie od modelu i gęstości prawdopodobieństwa.
Również twierdzenie, że dane auto będzie bezawaryjne, jeśli wytrzymało np. 20 lat (i wszystko najgorsze ma za sobą) może być prawdziwe.


elvisso Said:

Ten piękny ogryz poloneza ustrzelony pod Marty blokiem należy do mojego brata i jest o tyle słabą ilustracją, że brat potrafi mieć duże ilości takich na raz. Do tego ‘normalna’ fura na co dzień i wylizane ‘klasyki FSO’. Trochę to całe żelastwo go jednak absorbuje 😉 Z drugiej strony niewolnikiem nie jest, bo robi to wyłącznie dla własnej dzikiej przyjemności i teoretycznie w każdej chwili może przestać. Kredytu na 30 lat w każdym razie nie brał.

Sądzę, że zasadniczą kwestią jest jednak podejście do sprawy na poziomie ogólnym: czy te rzeczy mają służyć mi, czy ja mam służyć tym rzeczom. Wartość czy poziom prestiżu przedmiotów nie ma znaczenia. To jest w głowie.

Znam ludzi jeżdżących samochodami za wspomniane tu wcześniej 400+ tyś którzy wcale nie są niewolnikami posiadania. Mają bo lubią dźwięk V8 i jak jest wygodnie a te kilkaset tysięcy specjalnie im nie robi różnicy. Ale, żeby się jakoś specjalnie do tej fury modlili albo z nią obnosili to niekoniecznie. Ot przyjemny i praktyczny przedmiot użytkowy.

Znam też gościa, który miał lanosa ale nim nie jeździł żeby ‘nie nabijać przebiegu’. I nie chodziło o to, że nie było go stać na jazdę. Nie – on kupił przedmiot i go czcił, dbając aby ten był bezpieczny. A jak wiadomo uczestniczenie w ruchu drogowym szczególnie bezpieczne nie jest.

Zapożyczenie się i życie ponad stan jest skrajnym przykładem zniewolenia przez przedmioty.

Można też jednak posiadać dużo drogich przedmiotów i wcale nie być ich mentalnym niewolnikiem.

Pozdrawiam z plaży tych co ciężko dziś pracują :)


Błażej Said:

Stare auta są lepsze i nie ma bata, że jest inaczej. Mój ojciec 3 lata temu sprzedał Fabię 1.4 MPI (68 KM) w bogatej wersji Comfort rocznik 2000, którą miał od nowości i kupił Skodę 120 GLS rocznik 1987, której nadaliśmy imię Babićka. W ostatnim okresie Fabię trapiły drobne, lecz irytujące usterki, a każda kosztowała minimum kilkaset zł – przy 120-tce za kilkaset zł można kupić cały samochód i wymontować z niego całą masę części. Oczywisty fakt jest taki, że 120-tka za cholerę nie chce się psuć i to jest jedna z jej wielu zalet. Poza tym nasza 120-tka ma oryginalną blachę, lakier, zero rdzy. Podczas jazdy najlepsze jest to, że ludzie oglądają za Babićką, jedni patrzą na nią z sentymentem, inni z podziwem, a jeszcze inni nawet nie wiedzą co to za samochód, ale im się podoba. Babićka bardzo porusza się w ruchu miejskim i na trasie, no i jak trzeba potrafi pokazać pazur


efgie Said:

Polecam książke Marcina Popkiewicza – obszernie wyjaśnia dlaczego powinniśmy zmienić swó styl życia albo “życie” nas do tego zmusi tylko bardziej drastycznie.

http://www.soniadraga.pl/produkt/879/popularnonaukowe-swiat-na-rozdrozu-broszura.html


tsss Said:

Trzeba tylko uważać, żeby nie stać się niewolnikiem tych gratów. Ja niestety trochę takim niewolnikiem jestem, ale nie trzyma mnie prestiż tylko głupi sentyment. Szkoda mi wyrzucić samochód, który dzielnie mi służył nawet, jeśli coś się w nim konkretnie posypie. Mam do przedmiotu dług wdzięczności, takie zboczenie.

P.S. Jak na niewierzącego masz poglądy dość zbieżne z chrześcijańskimi. Broń Boże nie nawracam, tylko zauważam. Nawracać czyniących dobrze nie trzeba : P


jonas Said:

“Nie jestem niewolnikiem kolekcji starych gratów, mogę przestać je kolekcjonować kiedy chcę, kontroluję to”. Ta, jasne.

Nigdy nie rozpatrywałem zakupu nowego samochodu pod kątem utraty jakiejś tam wartości. Na handel to się kupuje od Turka jakieś VW na ropę w stanie półzdechłym i karton Plaku w sprayu, wtedy może nie będzie się “w plecy”. Ale auto kupowane dla siebie, dlatego że chcę, stać mnie, podoba mi się, lubię jeździć samochodem – co mnie obchodzi ile będzie warte po iluś tam latach, kiedy będę je sprzedawał? Mniej niż cena początkowa, to na pewno, ale co z tego?

No i jakby nie mentalna cebula, rzucająca się na “prestiż” zespawanej z dwóch Skody A4 w tedeiku i kombiku, do zakupu której niezbędny jest kredyt z bezsensownie wysokim oprocentowaniem, to z czego byśmy się śmiali? :>


panrysiek Said:

Ja spędzam kłality tajm u ojca na wsi (mieszka 30km od gór więc fajna baza wypadowa), za czasów studenckich nasz kłality tajm to były wyprawy autostopem wszędzie gdzie się dało w Europie, napawam się prestiżem w 15-letnim Twingo z LPG bez klimy (za to z panoramicznym dachem) ale i bez rdzy (ostatnio także w ‘prestiżowym’ Volvo 960 z 1990r także z LPG). Do pracy cisnę jak mogę na rowerze, internety mam w laptoku (bo prehistoryczna nokia nie ma nawet aparatu) i mieszkam w nieprestiżowym (choć kto wie czy już nie loftowym) blokowisku z lat 70tych. Koledzy miewają drogie i nowe fury, do których komplet opon kosztuje więcej niż moje oba auta naraz i potrafią wydać 30tys zł na naprawę jednego podzespołu (skrzynia multitronic w Audi A5 tuż po gwarancji).


hary Said:

To jest zupełnie nie prawda, że tylko nowe rzeczy zniewalają. Zniewalają również stare. Ogólnie przywiązanie do rzeczy zniewala. Mam stary samochód i podoba mi się wiele innych których chciał bym spróbować, ale wciąż nie mogę podjąć decyzji o sprzedaży mojego samochodu, bo go lubię mimo jego wieku i wad. Właściwie to przeżywam rozdarcie z tego powodu.


radosuaf Said:

Eeeee tam:
1/ mam 3-letnią Alfę kupioną w salonie (Alfa, w salonie – !!! – słyszycie ten galop? to pędząca utrata wartości :D)
2/ mam dość nowego smartfona, którego bym chętnie wymienił, ale nie robią już takich rozsądnych z fizyczną klawiaturą QWERTY, więc chwilowo jesteśmy na siebie skazani
3/ mam najnowszy model plazmy, bo w zeszłym roku Panasonic wypuścił ostatnią serię, a LCD bym w domu nie zniósł, kineskop jest stanowczo za mały, zwłaszcza w formacie 4:3 i programach 16:9 i zajmuje zbyt dużo miejsca
4/ mam kino domowe – syfiaste głośniczki w płaskich telewizorach ranią moje uszy
5/ mam również 11-letnie Peżo kupione jako 4-letnie oraz 25-letnią Alfę kupioną jako 23-letnią
Co jest prawdą, muszę przyznać, że najprzyjemniej “do miasta’ jeździ mi się Peżo, bo jest już wystarczająco wyposażone, a jednocześnie jakaś przycierka nie boli jak wyrywanie serca na żywca, co mogłoby mieć miejsce w przypadku nowszej Alfy.
Jednym zdaniem, kupujcie to, co Wam się podoba i na co Was stać – a dobre rady innych zostawcie im samym :).
Jeśli kogoś stać na 20 Ferrari, to skasowanie jednego skwituje “Pfff”. Jeśli kogoś stać na pół siedmioletniej Octavii, którą przytrze w parkingu podziemnym, to będzie to przeżywał 3 miesiące…


M4111 Said:

Świetny wpis! Jeśli komus jest bliska taka filozofia życia, to polecam świetny amerykański blog Mr Money Mustache, pisany przez kolesia, który przeszedł na emeryturę w wieku 30 lat, właśnie dzięki wcielaniu w życie poglądów podobnych do złomnikowych.


jonas Said:

Co to do cholery jest ten “quality time”, zapomniałem poprzednio spytać?


Zyga Said:

Nie cierpię myśleć “jak mieć więcej”.


lasic Said:

Widzisz, tylko połowa tego tekstu to niestety bzdura. Mają np do dyspozycji 100mln mniej się przejmuję takim BMW niż Ty Carry… Całość rozbija się o to, by nie kupować ponad miarę, a nie by nie kupować niczego. A spora część rozwiązań technologicznych, zarówno w samochodach, jak i w sumie wszędzie, ma nam życie ułatwić i to faktycznie robi.


Ktosiek Said:

@Elviso na moim byłym osiedlu mieszkał gościu, który miał w garażu wyłożony dywan :) w środku maluchu a potem zmienił chyba właśnie na Lanosa :).

Też nie rozumiem takich ludzi -nowe auto tym bardziej należy “zjeździć” – wszystko ma swój czas, 30 letnia “beczka” pomimo zerowego przebiegu nie zrobiłaby nawet 100K. Osobiście jestem niekiedy posądzany o “modlenie” się do auta, a ja po prostu lubię czystość – lubię wyczyszczone, pachnące auto – dlatego nie lubię jak ktoś mi dotyka deski ze świeżo nałożonym dressingiem (i nie mówię o plaku), czy jak ktoś nie trzyma nóg na dywaniku ;), ale nie chodzi tutaj o jakieś niszczenie auta (choć w pewnym sensie też) co nie szanowanie mojej pracy i miejsca mojej pracy – tak jakby ktoś wszedł w ubłoconych butach Wam do domu na dywan ;] a kapcie czekają lol :).


sosek Said:

@Mav:
To mnie ubawiłeś tym “zastanówcie się poważnie i obiektywnie”. Przecież cały spór opiera się o anecdata ‘bo mój znajomy to kupił noweczesnego dieselka Subaru za czydzieści tysięcy PeeLeN i się zepsuł’.

Zresztą, pytanie do osób z wykształceniem: Czy istnieją jakieś poważne badania (peer-review, rygory naukowe) na temat tego jak stopień sprężania, wtrysk bezpośredni czy doładowanie silnika wpływają na żywotność silników ICE? Ludzie przecież o głupszych rzeczach robią doktoraty.


Mav Said:

@Błażej

Przeanalizuj to co o Gaussie wspomniałem wcześniej. Po prostu 120’tka jest już po prawej stronie szczytu wykresu. 😉

@radosuaf
Możemy się licytować, bo wg. eurotaxu moja marka traci na wartości bardziej. Średnio mi wychodzi o około 5%.

A czemu LCD byś w domu nie zniósł? Przecież dzisiejsze LEDy nie są takie złe – sam nie wybrałem plazmy (ale to akurat ze względu na wypalanie obrazu – TV mam na stałe pod kompa) i sobie chwalę. A głośniczek mam w podstawce (o dziwo dość spory) i tylko gdy oglądam filmy to dodatkowo włączam wieżę.


piotr Said:

A ja zmienie temat: poszukuje pomyslu na ciekawego i rozsadnego w utrzymaniu diesla o pojemnosci przynajmniej kolo 2 litrow i ze spalaniem powiedzmy kolo 8litrow ropy po miescie i z mozliwoscia komfortowego latania z predkosciami autostradowymi rzedu 140km/h. Dosyc duze przebiegi — pewnie wyjdzie na to auto ponad 30kkm rocznie. Chetnie cos nietuzinkowego. Budzet — powiedzmy ze 8kPLN – 10kPLN na fure (chetnie mniej) + z 5kPLN na pakiet startowy. Najchetniej od Cklasy w gore — zle mi sie jezdzi malymi autami. Z wyposazenia — zalezy mi tylko na klimie i wygodnych fotelach. Chetnie automat. Myslalem o Baleronie (teraz jezdze m.in. W202 ktore bardzo lubie), ale troche mi sie ostatnio zle jezdzi nisko na podlodze. Acha — mechanikujacy jestem mocno. Jakies pomysly? VW + Skoda — odpada zupelnie — absolutnie mi te auta nie pasuja… W zyciu nie mialem nic japonskiego — jest cokolwiek godnego polecenia? Na roczniku mi zupelnie nie zalezy — spokojnie moga byc lata 90te albo i wczesniej.


radosuaf Said:

@Mav:
A to ciekawe… Albo Lancia, albo jakieś inne francuskie padło ;). Ostatnio wykupowałem AC i wyszło mi 37,5% w 3 lata :D.
Co do LCD – ja oglądam głównie wieczorem/w nocy i nie lubię, gdy telewizor na mnie świeci i wtedy czerń musi być jednak przynajmniej przyzwoita. Za 3 tys. zł nie kupisz LCD z jakością obrazu na poziomie połowy plazmy Panasa… Soundbar to pewnie niegłupie rozwiązanie, ale ja jestem tradycjonalistą :).


Daozi Said:

Ile z tych komentarzy powyżej to redukcja dysonansu poznawczego? Zostawiam to pytanie jako retoryczne :)


MAK Said:

Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak wiele osób odebrało ten tekst jako potępienie posiadania w ogóle. Przecież tu chodzi o racjonalną ocenę swoich potrzeb, a następnie kierowanie się tymi potrzebami. Dlatego ktoś może w sposób uzasadniony używać smartfona, Audi A7 za 400 tys, a nawet śmigłowca i odrzutowca. Byle posiadanie nie było celem samo dla siebie.

@Mav – za dwa tygodnie robię prawie to samo: rower, sakwy, plecak a w nim latarka i przynam – komórka z radiem, bo jednak wieczorem trójki posłuchać też dobra rzecz. I waham sie ciągle nad ebookiem, bo poręczniejszy w terenie od papieru. I przez dwa tygodnie żegnaj Internecie :)

@Ktosiek – w końcu znaleźliśmy wspólny punkt :) B2710 to jest to, czego potrzebuje człowiek po tym jak już zdążył się zmęczyć dotykami i smartfonami. Chodzi nie tylko o prostotę i długo trzymającą baterię, ale też o brak konieczności dbania – myślenia o telefonie, czy nie upadnie, nie zachlapie się, nie zabrudzi itd.


Ebo Said:

Tak, ale nie popadajmy w przesade. Mamy dea samochody: 2002 Honde Accord i 2006 Volvo XC70. Volvo ma przebieg 103 tysiace mil, Honda troche mniejszy. Obydwa samochody nie sprawiaja problemow, ale wlasnie przez dwa dni przejechalem jakies 700 mil i zaraz wracam ta sama trasa i wzielismy Volvo, bo ten prestiz to tez wygoda, zwlaszcza fotele i swietne prowadzenie. Po dlugiej jezdzie nie wysiada sie zupelnie zmeczonym.
Moglibysmy kupic zupelnie nowe Volvo, ale po co? Utrata wartosci i wiecej elektroniki, wiec przywiazanie do autoryzowanego, drogiego serwisu. Moglibysmy kupic dwudziestoletniego Forda, ale psulby sie non stop i o wygodzie mozna byloby zapomniec.
Kiedy dwa lata temu mieszkalem w Afryce, gdzie internet byl wolny i nie wszedzie, myslalem, ze moja Nokia mi wystarczy. Jak przeprowadzilismy sie do Stanow, to kupilem iPhona, ale 4s, choc byl juz 5, bo byl tanszy i krotszy i dla mnie niczym sie nie roznil. Fajnie teraz miec pod reka dostep do internetu i aparat fotograficzny w jednym urzadzeniu.
Nie nalezy popadac w skrajnosci, tylko swiadomie wybrac co tak naprawde jest wazne i przydatne. Nie sadze ze nowe Volvo byloby znaczaco wygodniejsze od mojego, jesli w ogole. I choc kochalem jeszcze w Polsce mojego XM Pallas, to te jego ciagle awarie (a ja sam nie umiem nic naprawic) doprowadzaly mnie do placzu wlasnie.


maciek_dm Said:

po raz pierwszy przeczytałem wszystkie komcie, oprócz “A ja zmienie temat: poszukuje pomyslu na ciekawego i rozsadnego w utrzymaniu diesla”, bo nie jestem zainteresowany tym tematem, nie znam się.


Mlody_ndm Said:

Wchodzę na stronę patrzę a tu mój Polonez :-) Zwę go szczurem. Jest jeżdżący z OC i nawet z przeglądem :-)


kjace Said:

Ciekawe dyskusje między komentującymi, ale myślę, że chodzi tu po prostu o osoby, które kupują samochody na które ich nie stać. Jeśli kogoś stać, bo zarabia np 10000 i odkłada 5000 jak ktoś napisał, to czemu ma nie mieć przyjemności z wyboru tapicerki w salonie? Zresztą to dzięki niemu ktoś za parę lat będzie mógł posiąść ten samochód i nadal się z niego cieszyć. Gdyby nikt nie kupował nowych, nie mielibyśmy używanych :) ~ cpt. Obvious


łoboże Said:

Mnie do rozstroju nerwowego doprowadza samo poszukiwanie auta które wygląda jak szukanie mniejszego zła i tragedię grecką w jednym. A co dopiero gdybym miał to kupić, także chyba znowu zainwestuje w części i opłace przegląd w moim starym złomku.

btw, byłem dzisiaj na autozłomie w poszukiwaniu części. Widziałem co najmniej 3 mercedesy balerony w benzynie. Czy to przez mechaniczny wtrysk mają tak słabe noty?


KIEROWCA Said:

No cóż ==wygląda na to, że jestem wyznawcą tej samej filozofii życiowej. Jeżdżę CC z ’92 roku Z WYBORU ponieważ jest to NORMALNY samochód, w gaźniku, bez poduszek, wspomagania, elektrycznych szyb i innych pierduł mogących się zepsuć i uprzykrzyć życie. Awaryjnie pomykam składakiem Wigry 3 ponieważ jest dobry, rama na pół nie pękła. Smartfona kupiłem na spróbowanie i nigdy więcej. Na codzień i tak noszę Nokię 3510i która sprawuje się fantastycznie. Bateria trzyma 5-6 dni, kilka razy spadła na betonową posadzkę, wystarczyło tylko ją pozbierać do kupy i nadal działa. Dotykowe smartfony kolegów były do kasacji po jednym upadku tudzież uderzeniu w kieszeń przenoszoną skrzynką. Mam zresztą koleżankę UZALEŻNIONĄ od smartfona ==jak nie sms to facebook. Dziecko nie zdało do następnej klasy, nie można normalnie porozmawiać czy wypić kawy bo co minutę wyciąga komórkę i sprawdza kto co udostępnił na fejsie. Chociaż telewizji praktycznie nie oglądam to w domu stoi 21 calowy Panasonic jeszcze z Pewexu. NIGDY nie był w naprawie, ale zgodnie z obecnie panującym kultem “prestiżu” powinienem go wyrzucić tylko dlatego że jest stary i kupić sobie flatscreena. Bo to obciach jak goście przyjdą nie mieć płaskiego ekranu. Szczyt głupoty. Brać kredyt na żelastwo czy raczej plastik który straci na wartości już opuściwszy próg salonu. Za swoje CC dałem 990 zł, części w porównaniu z innymi samochodami są śmiesznie tanie a jeśli po kilku latach chciałbym go sprzedać to nie wezmę mniej niż 600-700 zł czyli cenę złomu. W przypadku nowego “prestiżowego” samochodu straty po pięciu latach idą w tysiące.
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam


Wojtek Said:

Ze wszystkimi przedmiotami – czy to starymi, czy nowymi – jest problem. Np. skrzyni mojego malucha z ’97-go nie chce dobrze naprawić żaden mechanik w moim 200-tysięcznym mieście. I jest nerw. Bo chce mi się malczakiem jeździć, a nie mogę.
Żona cały czas zrzędzi, że na chooj mnie mój stary kapelusz i wypieprza do kosza na śmieci. Ja go otrząsam z obierków i noszę dalej. Ale nerw jest.
Windows łaskawie zaprzestał wspierania XP więc musiałem zakupić nowy komputer do firemki, bo mimo że stary komputer dobry, to nerw, że mogą się hakiery powłamywowywać i coś zepsuć. Ale nerw jest, bo starego komputera nie ma gdzie trzymać, bo przecież sprawnego nie będę wyrzucał, a że z XPkiem to nikt nie chce kupić..

Etc, etc, etc…. Złomniku… takie mamy społeczeństwo, taką mamy cywilizację, że uciekniesz od niej może do jakiegoś szałasu w Bieszczadach…

I jest nerw, bo by się chciało pojechać w Bieszczady… ale malczak zepsuty.


elvisso Said:

Panowie, krzywej gaussa do eksploatacji samochodu bym nie mieszał. Tu zastosowanie znajdzie mimo wszystko krzywa wannowa. To, że będzie ona miała diametralnie różne parametry dla np w124 i aktualnej E klasy czy innego komputera na kołach to już inna sprawa.


Hej, ten Polonez na końcu to szerszeń z Blok Ekipy!!!! Żartuje, świetny artykuł. Problem w tym że wielu czytelników zlomnika ładuje kupę kasy i trzęsie się o swoje klasyki, czy to nie to samo co kupno nowego auta?


Ładne. I mądre. Trochę zahacza o p. Sławka i jego E61. Otaczamy się rzeczorami, bo PRESTIŻ. Bo “somsiedzi uwierzo że jezdem dyrektorem”. Jakby to naprawdę było ważne.

Inna rzecz, że rozumiem ludzi, którzy kupują nowe rzeczy (w tym samochody) dla własnej wygody lub z innych w miarę praktycznych pobudek – np. kupno nówki na firmę ma sens pod względem tzw. robienia kosztów. Sam bym tak pewnie zrobił, gdyby było mnie stać. Smartfon – sam mam i używam, lubię mieć dostęp do netu gdziekolwiek jestem, wbudowany aparat też się przydaje. No i przyznaję – mój główny bas, ten, który ma u mnie dożywocie, to Alembic, czyli lans, błyskotki i fajdanie prestiżem własnym. I tak, efektem jest to, że np. gdyby przyszło uskuteczniać daleki, zamorski wykon z transportem lotniczym, musiałbym wyposażyć się w inną, zastępczą “piątkę”, bo Ala po prostu bałbym się brać do samolotu. Ale po pierwsze po prostu uwielbiam jego brzmienie (tylko Alembic brzmi jak Alembic), po drugie kupiłem używkę za rozsądny pieniądz. No i po prostu podoba mi się, lubię wyciągnąć go z futerału i po prostu na niego patrzeć. Sprawia mi przyjemność i tyle. Źle? Tak samo, jak przyjemność sprawia np. posiadanie klasyka (@piotrwiewiora – nie porównywałbym tego do kupowania nówki-salonówki, cele są troszkę różne).

Tak czy inaczej – we wszystkim umiar, kupujmy (jeśli w ogóle musimy) to, na co nas stać i co jest nam potrzebne lub sprawi nam frajdę. Dla siebie, nie dla wzbudzenia zazdrości u innych. Prezes bardzo ładnie to ujął.

A partia? Masz i mój głos. A tak w ogóle to bym dołączył.


Mav Said:

@elvisso

Krzywa wannowa to raczej w kontekście cyklu produkcji całego modelu, a nie egzemplarza.

Zwykle pojawienie się wersji FL jest albo ratowaniem produkcji (wyklepane przyrządy i jakość spada) i wówczas mamy niejako nowy model, albo maskowaniem bubla i wtedy mamy drastyczny wznios w stronę awaryjności.


jelcz Said:

A Polonez stoi, bo urwał mu się WAU. 😉 Mam taką małą informację: na szrocie w Warce stoją dwa kei vany Subaru i czekają na rozbiórkę, trochę się dekompletują. Co najmniej jeden jest 4WD, nie ma już kół i piast. Drugi na kołach. Widziałem je wczoraj, więc jakby coś kogoś interesowało, to ul. Fabryczna…


Damian Said:

ja sie nie czuje zniewolony, przez co kolwiek, mam tablefona, jest mi niezbedna zecz, pracuje 10 gdozin z dojazdem 12, auto tanie w czesicach i exploatacji, nie musi byc nowy zeby, dobrze wyposazony byl, pakowny a nie zeby sie przed kims pochwalic, mam plaski telewizor nie dla tego ze ktos ma tylko dla tego ze ma leprzy obraz i kanaly w hd, nie mam kina domowego nawet, dvd mam wieze podlonczana pod komputer/telefon, nie dla tego ze mnie nie stac tylko dla tego ze leprzy dzwiek nie burcza i ma radio, 5 glosnikow, do pracy jezdze rowerem, nie dla tego ze nie mam samochodu tylko dla tego ze jestem szybciej niz samochodem i mina ludzi bez klimy heheh, nie lubie politikow, pierdoly gadaja, wiadomosci ogladam i coraz dziwniej na tym swiecie jest


oldskul Said:

piotr – E28, E34. Ino o automat będzie łatwiej w nowszej 5ce, ale starsza to bardziej klimatyczna lokomotywa. Diesel 2.4 w 6-ciu garach, poznasz to tylko po umiarkowanym klekotaniu bo wibracji nie montowali do niego w standardzie 😉 te silniki mają wy.eb@ne na przebieg, byle stan był dobry i oliwa świeża. Rekin 524td którego ogarniałem miał pewnie z pół bańki – odpalał z pierwszego, nie kopcił, miał ciąg, chodził równo, w ogóle jak tak można było produkować że się nie zmusza do wymiany na nowe po kilku latach?! 😉 Nie zarżnąłem dziada mimo usilnych starań, ruda go wszamała pierwsza.
.
A taki rekin to ma charakter i będzie wymagał nieco okiełznania, ale jak już to zrobisz – uśmiech Ci nie będzie z ryja schodził :) oj, jak lubisz jeździć, to polubisz, uważaj, a dopiero co pisali o nieprzywiązywaniu się do rzeczy…
Disclaimer: owszem jestem fanbojem starych bejc, nic nie poradzę, dajo rade te rzelaza 😀


p47 Said:

Wyglada na to, ze albo złomnik ma kiepski automat filtrujący nadsyłane komentarze, albo tewz nad miare drazliwy jest w przyjmowaniu opinii na swój temat,- otrzymałem bowiem nast. komunikat :”Wykryto duplikat komentarza: wygląda na to, że już to powiedziano!” po wysłaniu poniższego postu, chociaż, jako żywo, nic takiego wcześniej nie opublikowano…
Oto ten rzekomo zdublowany komentarz:

Życie nie jest takie jednoznaczne jak to sobie Złomnik wyobraża..;-)
Jeżdżę samochodami od ok. 40 lat i wszystkie kupowałem nowe (z wyjątkiem 17 letniego Volva 544 kupionego w 1976 r. w Szwecji za całe 500 koron, co było dużo mniej niż bilety kolejowe dla naszej 4-ki podróżników,- zresztą jeździło ono super, tylko “trochę”brało olej, który uzupełniałem olejem zużytym, wycyganianym za grosze na stacjach obsługi, przy czym Sveny oczy mieli jak talerze deserowe).

Kupowałem wyłącznie nowe, bo:
1.nie chciałem stresować się poszukiwaniami “okazji”, a chyba każdy normalny zgodzi się, ze duża część oferty to miny,
2. nie chciałem zawracać sobie głowy wstępnymi naprawami, a chyba każdy normalny zgodzi się, ze duża część oferty używanych samochodów tego wymaga,
3. nie chciałem narażać się na ewentualność nieprzyjemnego uczucia, że sprzedający okazał się cwańszy ode mnie..;-)
Dlatego wybierałem nowe…
Niedawno po raz pierwszy jednak kupiłem “na niedzielę” i dla czystej przyjemności samochód używany i to mocno, bo 3 litrowy 27-letni MB W124 coupe. Po zainwestowaniu kilku tysięcy wydaje się, że jest w porządku, ma właściwie wszystkie możliwe wówczas bajery, nawet pamięć siedzeń chodzi, a przyjemność z jazdy ogromna. Ale… chętnie zapłaciłbym wielokrotnie więcej za ten sam samochód gdyby był w stanie fabrycznie nowym, za przyjemność posiadania i używania doskonałego dzieła inżynierskiego w nienagannym stanie, z fabrycznym zapachem. I nic to nie ma wspólnego z prestiżem..Ludzie kupują przedmioty też np z powodu ich urody (dzieła sztuki), czy też uznania dla sztuki inżynierskiej/rzemieślniczej jaką reprezentują (jak właśnie MZ choćby te balerony).
A na marginesie, jak to już tu pisano, posiadanie starych, używanych przedmiotów wcale nie musi oznaczać lekceważącego do nich stosunku,- ja np. zbieram stare zegarki i mam ich już kilkaset. A jednak najczęściej noszę pospolite, całkowicie nieprestiżowe, choć niezawodne Seiko, bo różnych tam IWC, Zenithów, Girard-Perregaux czy Omeg mi żal na codzienne noszenie…;-)


oldskul Said:

Niechże ktoś mi spróbuje wytłumaczyć: o co chodzi z tym prestiżem wynikającym z diesla? Bo ja tego nie rozumiem, nie ogarniam, w moim małym rozumku prestiż łączy się z soczystym V8 w benzynie, V12… Co powoduje, że taki znaczek jest mniej warty od TDI na klapie? W każdym razie między Odrą a Bugiem?


www Said:

Gdybym wysokie nadwyżki gotówki posiadał kupiłbym sobie proszę pana porszemakana, bardzo na bogato. Dwa poważne argumenty przeciw to strach przed ludzką zawiścią i zorganizowanymi grupami przestępczymi wiercącymi w kolanach dla piniendzy. Podoba mi się ten makan i tyle. A prestiż,lans i hwgu co jeszcze którym to auto straszy, jest dla mnie jego największą wadą.
Jako posiadacz m in auta któremu stuknie niedługo 50-tka widzę w tym marzeniu o posiadaniu nowego makana jakąś jednostkę chorobową ale muszę sobie z nią poradzić. Na razie obserwuję u siebie tą dziką chęć zakupową wywołaną przez PorszeWizygotów. Może odpuści. Z drugiej strony gdybym szastał kredytami jak większość to już by taki makan z marzeń stał sobie w garażu. Ale fakt, bałbym się.Najbardziej o rysy na wysokości kolan.
MACAN,WHY?


radosuaf Said:

@oldskul:
Bo to takie cebulakowe – wywalasz X pieniędzy na samochód, żeby potem oszczędzać 1/100 X na paliwie. Bo rozumiesz, sprytny byłeś. Ci kr**yni w benzynach spalają 8-9 litów na setkę (a szwagra kolegi Amerykan to 16 pali, dobrze, że zagazował), a Ty maksymalnie 4,5 – 5 (zna ktoś kogoś z dieslem, który mu pali więcej niż 5 litrów w trasie?). No i nieważne, że robisz przebiegi rzędu 4 tysięcy km rocznie, że w dieslu non stop coś się sypie. Oszczędzasz na stacji przecież przy tankowaniu. Taki z ciebie cwaniak.


kaczor Said:

W końcu jakiś życiowy wpis – pomijam poprzedni o Sławku i e61 – z takimi akcjami mam spore doświadczenie ale nawet nie miałem ochoty strzępić klawiatury w tym temacie – mam warsztat i paru takich klientów mi się przewinęło – nieuleczalnych odesłałem do warsztatów “wymieniaczy i kasowaczy błędów za pomocą maszynki zakupionej w firmie na V ” a paru wyleczyłem z czytania forumowych mądrości ze skutkiem pozytywnym . Nie zbiednieję , mam swoich stałych wiernych fanów , warsztat jest na terenie obiektu zamkniętego (szpital), nawet reklamy na płocie nie ma bo wiatr porwał na jesień , zaś w zeszycie zapisy na 2 tygodnie w przód .
Co do bieżącej treści – wspomnianą klawiaturę mam od 15 lat , smartfona owszem mam – jako telefon stacjonarny bo pewna japońska firma nie ma pojęcia o marketingu w naszym kraju i czadowego smartfona z androidem i wszystkimi wodotryskami pcha jako telefon dect ( kx-prx150 – pooglądajcie w goglach ) – ja to mam bo dostałem jako instalator tej firmy – ma się parę zawodów 😉 . Na co dzień używam solida szajsunga – wytrzymują średnio rok w moich rękach ale naprawdę trzeba się napracować żeby zabić – największy żal jak przestaje robić guzik od latarki .
Co do aut i pędzenia ku prestiżowi – do wożenia psa , syna i żony ( kot łazi sam to nie jeździ ) mam kultowe a4 b5 quattro polift bo było za 1/3 ceny coupe quattro z 85 roku , które właśnie się “robi” bo parę poprawek wymaga , między innymi przełożenia kierownicy na naszą stronę . A i tak najczęściej jeżdżę golfem I GTI bo mniej pali , tyle że ma 2 fotele i klatkę , za to ubezpieczenie śmieszne ( zniżka dla członków PZMotu w PZU )


Ktosiek Said:

Kaczor a nie jesteś czasem z Kaczorów (miejscowość) i nie specjalizujesz się w Renault ?;] bo jak tak to chyba się znamy, choć nie osobiście, hehe.


kaczor Said:

@Ktosiek – jestem z miasta na 2 litery a jak widzę cokolwiek na F dostaję padaczki i zaczynam się w nocy moczyć – zasadniczo specjalizacja w VAG-ach , a poczwary z ci…ą na masce odsyłam do kolegi który je na tyle kocha że dobrze z tego żyje i jeździ Phaetonem


radosuaf Said:

@kaczor:
No to jak nic musi być wielkopolskie albo lubuskie, ew. zachodniopomorskie :).


radosuaf Said:

@kaczor;
A 2.0 TDI i 1.4 TSI nie powodują padaczki? 😀


Rafal Said:

piotr- saab 93 2.2 spelnia wszystkie Twoje wymagania :)


kaczor Said:

@radosuaf – nie chce mi się toczyć tutaj bitew w temacie obiegowych legend jakie to guano produkuje vag – ” żryjcie gówno , miliony much nie mogą się mylić ” – tak więc sprzedaje się na pniu tanie dacie i kie przeznaczone do utylizacji po okresie pseudogwarancji – ale przecie są rewelacyjne , nie tak jak 2.0 tdi o którym powstały legendy przez paru zawiedzionych cebulaków którzy koniecznie chcieli be-6 po niemcu i z magicznym 178-tysięcznym przebiegiem – więc teraz biegają po wszelkich forach i beczą jak koza użytkowana przez ciapatego – a na koniec wychodzi że 10 opowieści jest o tym samym egzemplarzu tylko różnie podanych bo szwagier słyszał jak sąsiad mówił .Tyle że nikt nie przyzna się że przypadkiem na słupku środkowym ma wlepke “Oel Wechsel – 878 000 km ” – ale pewnie chodzi o numer seryjny wytatuowany na przedramieniu Helmuta Serwisanta . I jestem z Łodzi .


kaczor Said:

@radosuaf – nie chce mi się toczyć tutaj bitew w temacie obiegowych legend jakie to guano produkuje vag – ” żryjcie g….. , miliony much nie mogą się mylić ” – tak więc sprzedaje się na pniu tanie dacie i kie przeznaczone do utylizacji po okresie pseudogwarancji – ale przecie są rewelacyjne , nie tak jak 2.0 tdi o którym powstały legendy przez paru zawiedzionych cebulaków którzy koniecznie chcieli be-6 po niemcu i z magicznym 178-tysięcznym przebiegiem – więc teraz biegają po wszelkich forach i beczą jak koza użytkowana przez ciapatego – a na koniec wychodzi że 10 opowieści jest o tym samym egzemplarzu tylko różnie podanych bo szwagier słyszał jak sąsiad mówił .Tyle że nikt nie przyzna się że przypadkiem na słupku środkowym ma wlepke “Oel Wechsel – 878 000 km ” – ale pewnie chodzi o numer seryjny wytatuowany na przedramieniu Helmuta Serwisanta . I jestem z Łodzi .


marekrzy Said:

Nie wszystkie – automatu Wikingowie nie umieli zainstalować


cubino Said:

@marekrzy
Nie wikingowie tylko trolle. Saaby robiły trolle. W Trollhatan.

Jutro wyjeżdżam na urlop na Mazury. Sprawdziłem olx co tam ciekawego, liczyłem na jakieś 125p od grzyba, a tu proszę – w201 od dziadka. Kosztuje mniej niż tablet notlaufa. Warto?

http://olx.pl/oferta/mercedes-190e-2-0-CID5-ID6n44x.html

W sierpniu Wybranka ma imprezę firmową w Stacji Mercedes, mogłaby zadać szyku.


Tomasz Said:

Temat fajny, dyskusja ciulowa.

Nie czytajac jeszcze komentarzy, wiedzialem doskonale ze 3/4 z nich to bedzie onanizowanie sie nad pogladami Zlomnika, bo “jezdze 15-letnia Mazda, 20-letnim Mondeo, 13-letnim Civicem”. Panowie, jezdzicie nimi bo sa to auta na ktore Was stac. Nie ma w tym nic z filozofii ascetyzmu, minimalizmu, oszczednosci, a czesto takze skrajne gownozjadostwo wieksze niz w przypadku brania B6 Highline na tysiac rat. Gdyz pojecie “jezdze starym gratem bo nowe chuuuia warte” to taki Slawek z E61, tylko ze w druga strone. Jestem lepszy, jestem madrzejszy, “o jaki kretyn – ma nowego Merca i zaraz mu sie zepsuje, a ja swoim Escortem bylem nawet na Mazurach, w ogole nie pali Selektolu, blache mu zrobilem sprajem, super woz”.

Poglad typu “po co nowe jak stare super chodzi” jest sluszny ekologicznie. Tylko ze wiele razy slyszalem go z ust znajomego znajomych. Mlody geodeta, cos tam zarabia, mieszka z narzeczona wciaz u starych i jezdzi 126p po zmarlym dziadku z predkoscia przelotowa 40km/h, dodam ze pare razy w tygodniu w celach zawodowych jezdzi w trasy 200-300km dziennie wlasnie tym kaszlakiem. Na pytanie czemu nie kupi czegos normalnego do jazdy za powiedzmy 15 tys zl, odpowiada wlasnie tak jak wiekszosc komentujacych. Normalnie koneser & freak

Tyle ze kiedys bylem z nim na imprezie, gdzie b.mlodzi gospodarze (studenci) poprosili aby kazdy z zaproszonych przyniosl cos do chrupania, chipsy, paluszki, popcorn, cokolwiek. Gosc wpadl z grzybkami z piwnicy. Szkoda mu bylo piatala na crunchips.

To jest w skrocie powod upalania starego zelaza bez checi zmiany na nowszy. Chec jest, ni ma kasy, albo kasa jest ale szkoda wydac grosz. A z goscia w nowym A7 trzeba pociagnac lacha zza kierownicy naszego Uno, ale frajer, nie stac go za gotowke to leasing wzial.

Smieszne nieco.


Lider1990 Said:

No ja obaw o swój samochód mam bardzo wiele , mimo że jest nim 19 letnia Tavria. Każda ryska jest wkurzająca, bo auto 17 lat garażowane , auto niby nic nie warte, ale włam w postaci wyjętej tylnej szyby z uszczelki i skradzionego klucza do kół z wnętrza były. Do tego jeszcze ktoś (chyba z zazdrości ?!) obrzucił ją folią, styropianem i śmieciami bo komuś nie odpowiadało gdzie zaparkowałem. No i to ogólne oburzenie społeczne, że to nie samochód tylko złom i jak w ogóle można tym poruszać się po drogach :)


krzywy Said:

A ja jezdze Passatem z 90 roku i do szczescia brakuje mi tylko szberdachu:)


Johann Said:

Tylko co do telewizora, to nie zgodzę się. Przesiadka z kineskowego na LCD jest wielkim skokiem w komforcie oglądania TV, a takie telewizory, zwłaszcza używane nie są już takie drogie.


fisher78 Said:

Byście wsiedli do lepszego wozu, wypili lepszej wódki, przespali się w lepszym hotelu i stuknęli po gaciach lepsza panienkę to byście przestali pitolić. Tyle powiem na ten temat.


Autosalon Said:

Przeczytałem i raz się zgadzam, a raz nie.
Mam dwa auta, jeden to skansen 23 letni którym jeżdże od wiosny do jesieni , potem kupuję cokolwiek na zimę ,wiosną sprzedaję i wracam do skansena.
Drugie auto to z reguły 2-3 letnie smutne jak doopa kombi w dieslu które muszę mieć ze względu na wielkość szybkość i większą pewność dojechania do celu i tym jeżdzi żona.
Kupuje to rodzinne wozidło na zasadzie:golas totalny, byleby była klima i z racji tego że lubię jeździć jest to teraz focus a nie klocowata astra.
Vaginowatych nie poważam bo pracowałem u nich, słabe i ciutkę cebulowate.
Większe jest niepotrzebne.
Niestety jeżdzenie na co dzień starym autem,a mamy często wyskoki w polskę i poza , jest dosyć problematyczne i drogie.
Utrzymanie autodziadzi na poziomie połykacza kilometrów to nie są tanie rzeczy.
Skusiłem się na smartfona, płaski telewizor i nowsze auto.
Wygodniej i taniej.
Tv żre mniej prądu, smartfon pomaga w pracy a nowszy samochód wychodzi mnie taniej a mam porównanie.
Oczywiście moja wersja focusa to ostatnia wersja bez dpf, 2 masu i innych szpeji.
Biedne 1.6 d 90 km.
Po zakrętach lata jak AR 156:)


Mav Said:

@Radosuaf

Mi pali około 6 w trasie (wg kompa to mniej, ale wg tankowań to średnio 6,3). Poniżej zejść nie bardzo chce. A wszyscy mówili, że HDI takie oszczędne (że niby poniżej 4 w trasie).

Dużo mniej za to pali w mieście, bo da się poniżej 5.


Zyga Said:

“Gosc wpadl z grzybkami z piwnicy. Szkoda mu bylo piatala na crunchips.” – Jeśli zebrał i zasłoikował te grzybki samodzielnie, to należy tylko pogratulować. Nieprawdaż?


Zyga Said:

Jeszcze o telewizorach – wymieniając kineskop na LCD, czy tam plazmę, odzyskuje się w chałupie dobre pół metra kwadratowego powierzchni. Jeśli metr mieszkania kosztuje powiedzmy 4ooozł, to zakup LCD za kwotę poniżej 2000zł daje czysty zysk :)


Dziad z dziada Said:

Taka jest sytuacja, że ja i miliony podobnych mi dziadów w tym kraju jeżdżą złomem nie z przekonania, ale z konieczności. Taka sytuacja. Pozdrowienia.


lordessex@o2.pl Said:

Święta Prawda, zgadzam się z wieloma tu obecnymi. Kupujmy ale z głową, tak jak wielu już też wspomniało, jeśli ktoś ma kasę i stać go, to kto mu broni kupowania np. nowego Audi Q7, Porsche Cayenne czy innego cudaka za kilkaset tysięcy PLN? A jeśli już mówimy o przedmiotach nie motoryzacyjnych, to np. zestaw kina domowego za 10 tys. PLN czy lustrzankę za podobną kwotę. Chodzi o to żeby nie dążyć do takich, moim zdaniem i zapewne nie tylko moim, bezsensownych zachowań jak w historii z Panem Sławkiem i jego BMW E61, taki bezmyślny pęd do zaspokajania kompleksów i poczucia “pseudo prestiżu”, żeby to pokazać jaki to “jestem super bogaty, kozak i w ogóle”


lordessex Said:

@cubino:
Ten W201 brzmi kusząco jeszcze na wąskiej listwie do tego :-D, tylko ta cena mi się wydaje podejrzanie niska.


Karol Said:

Zgadzam się z autorem jednak gdybym zgarnął dziś w lotto 18 baniek to rozejrzałbym się za Porsche 911 i pewnie kupiłbym smartfona aby leżąc na plaży w Chorwacji przeglądać nowe wpisy Złomnika.


notlauf Said:

Zdecydowanie za łagodnie podchodzę do komentarzy. Idę przejrzeć jeszcze raz.


Kunegunda Goryl Said:

A ja np. wymykam się przedstawionym przez Ciebie ramom – posiadam 3 auta, wszystkie są stare a i tak wiecznie o nie drżę, czy nikt nie zarysował, czy lakier w dobrym stanie, czy nie zardzewieją, czemu jedno bierze olej, gdzie dostanę plastiki do drugiego… chociaż z drugiej strony, fakt – uwielbiam je i one mi dają szczęście :)


Autosalon Said:

Przestań przestań niech się nagadają….


Kedirak Said:

:) Wszystko fajnie, ale patrzenie w kineskop niszczy oczy i nie warto tego popularyzować 😉


Kaspar Said:

Ale to samo sie moze tyczyc starych gratów. W tym tygodniu kupilem sobie 24 letnie e30 tourer w automacie. Dwa baki paliwa dalej i juz kombinuje jak by sie jej pozbyc.


benny_pl Said:

Notlauf: masz duzo racji ale nie calkowita.. otoz drazni mnie to ze “mam starego grata wiec sie nie przejmuje i nie dbam”. to jaki z Ciebie milosnik staroci? ja mam stare Cinquecento ktorym mi sie znakomicie jezdzi, jest wdzieczne i bardzo dobre, sluzy mi wiernie, wiec i ja mu sie za to odwdzieczam dbajac o niego, po kazdej zimie czyszcze wszelkie skorodowane miejsca i zamalowuje, ostatnio wygnil ten wymieniany (nie przeze mnie) blotnik tylny to wstawilem reperaturke progu, silnik wymienilem juz 2 razy (kupilem z uszkodzonym, dokupilem sprawna 700tke ktora dlugo nie pozyla jak to na 700tke przystalo, wiec kupilem cale rozbite cc900 i przelozylem caly zespol napedowy z wszystkim co potrzeba-elektryka, wydech, wajcha biegow…), wymienilem nadgnile drzwi, co jakis czas je myje cisnieniowo – glownie podwozie, nadkola, czyli to co najwazniejsze i dbam o ogolny stan mechaniki, dzieki czemu wiem, ze moge nim pojechac w dowolne miejsce i dojade i wroce, co z tego ze ten samochod jest warty 1000zl?? jesli zaszla by taka potrzeba to bez wachania mogl bym wydac kolejne 1000zl na potrzebne czesci (niebardzo wyobrazam sobie co tyle moglo by kosztowac nawet.. bo caly silnik ze skrzynia kosztuje 500 :) ), o rysy sie nie martwie, wyglad zewnetrzny nie jest az tak wazny, zreszta maluje go i tak pedzlem
podobna sytuacja jest z Unem Zonki, tylko jej jest jeszcze bardziej dbane.
zreszta pierwsze co robie po zakupie samochodu to wybebeszenie wnetrza, wywalenie wygluszen podlogowych, wyczyszczenie i pomalowanie podlogi od srodka, wyczyszczenie wykladzin, foteli i ponowny montaz, potem czyszczenie wewntualnej rdzy na progach, podlodze, nadkolach i jej zamalowanie, konserwacja podlogi, przejzenie elektryki, i z grubsza mechaniki (jakies razace kombinacje), i dopiero mozna jezdzic, nie mogl bym kupic i jezdzic, i patrzec jak przez moje lenistwo gnije wszystko na potege, albo co chwila cos sie psuje. wlasnie taki gruntowny przeglad przechodzi niedawno nabyta C15stka, poszla juz jedna puszka hammeraita i mysle ze jeszcze druga pojdzie, musze wstawic cwiartke podlogi pod kierowca, bo gnijace wygluszenie zrobilo swoje, ale jak na C15 i tak jest niezle, elektryka silnikowa juz wywleczona, bo byla strasznie nakombinowana wiec zrobie od nowa
oczywiscie nikt mi tego nie karze :) lubie sobie przy tym dlubac
a na prestiz leje od zawsze, nic mnie nie obchodzi co inni o mnie mysla :) lubie chodzic po zlomowiskach, a jak widze cos przydatnego przy smietniku to tez biore (choc przez ekopropagande coraz mniej tego..) i nie dla tego ze mnie nie stac na nowe, jak bym chcial to bym sobie kupil wiekszosc nowych rzeczy, (no moze nie samochod, ale zdaza mi sie jezdzic nowoczesnymi i jest to dla mnie zerowe przezycie, nuda i sennosc od wejscia) i to z oszczednosci, nie na kredyt, tylko PO CO?! skoro 29 calowe 100Hz kineskopowe Sony ma ladniejszy obraz od jakis tandetnych LCD, Nokia 3310 przezyje wszystko, pieknie przez nia slychac i smsy mozna pisac bez patrzenia sie na telefon, laptop Toshiba Pentium4 za 100zl dziala elegancko bez problemu, i mogl bym wymieniac w nieskonczonosc, wystarczy troche ZADBAC o to co sie ma, JAK SIE DBA TAK SIE MA, nie zapominajcie o tym.
i lubie miec duzo gratow, Oldskul byl to widzial :) oczywiscie starocia wszelakie elektroniczne i mechaniczne, ale to lubie, sam dla siebie, nie dla zadnego szpanu :)
a na wczasy do gdziestam nie chcialo by mi sie jechac, nie bawi mnie lazenie gdzies i patrzenie na jakies budynki czy cos, a lezenie na plazy jest juz tak niesamowicie nudne ze mozna tak polezec dzien czasu nad jeziorem i wystarczy :)

tsss: dokladnie o to mi chodzi :)

hary: to rob tak jak ja – miej ten swoj ulubiony fajny i pewny samochod, i miej ten drugi ktorym chcesz sobie pojezdzic, poprobowac, podlubac, a potem sprzedac/zamienic na inny na ktory masz ochote :)

milky:
podnies przod na 2 podnosnikach, jesli kreci sie lekko kierownica to wymien sobie lozyska na makpersonach te gorne (60zl/szt) i bedziesz miec luzniej niz ze wspomaganiem :) jesli podniesienie nie pomoze to wymien maglownice (50-100zl na zlomie, trzeba wybrac taka bez luzu i lekko krecaca sie). w Cieniasie sprawny uklad kierowniczy dziala niemal jednym palcem :)


Cooger Said:

I każdy ma własną wersję rzeczywistości. Jak zawsze. I nikt nikogo do niczego nie przekona.


Trebor Said:

@benny_pl
Stosuję to samo podejście, każde kupione przeze mnie używane auto bezwzględnie przechodzi totalną rozbiórkę wnętrza i czyszczenie wszystkiego. Nawet nie będę opisywał jak czarna smoła wypływa z pralki przy praniu 16-letniej tapicerki. W międzyczasie naprawa tego co trzeba, złożenie kabiny do kupy i auto można uznać za zdatne do eksploatacji. Rozebranie CC to łatwizna, gorzej było z Thesiską ale dało radę, byle mieć drugie auto do jazdy. W nowym aucie nie trzeba by tego robić ale raz, że nie ma w salonach ciekawych wozów (no może Abarth 500), a dwa człowiek ma jakąś pasję w tym, że coś naprawi i doprowadzi znowu do świetności.

Benny, radzisz sobie i to jest fajne. Tak jak napisał ktoś wyżej, wydajesz pieniądze na własny rozwój bo nauczysz się grzebać przy autach, a mało co bije satysfakcję jaką masz przekręcając kluczyk po raz pierwszy w aucie, które złożyłeś od zera.


Trebor Said:

Co do samego tekstu ta nagonka społeczna na nowe, prestiżowe to oferta dla głupich. Ja nie mam żadnych kompleksów na temat tego czym jeżdżę i dobrze mi się z tym żyje.


wodecki Said:

To aktualne zdjęcie tego szaloneza? Jakiś rok temu regularnie stacjonował na rembielińskiej. Raz widziałem przy nim starszego Pana. Auto świetnie się prezentowało, rdza i wgniecenia wszędzie. Palec w podszybie wchodził jak w masło, a mimo wszystko widać było, że czasem jeździ.


Piotr Said:

Tak jak się zgadzam z ogólnym przesłaniem, nie zgadzam się z argumentami. Kupowanie starego/zajeżdżanie już posiadanego ma sens do momentu, w którym stare przynosi więcej problemów niż nowe powodów do zmartwień. To raz. Dwa – nie każdy kupuje nowe rzeczy, by znajomi/nieznajomi czuli do nich prestiż, tylko na przykład po to, żeby w połowie drogi nie żegnać się z trzema z pięciu przełożeń (true story z przedwczoraj). Trzy – nowe zazwyczaj jednak jest lepsze od starego.


leh Said:

czytam te komentarze, i po 100nym zarzuciłem myśl, żeby sie do nich odnosić. Rozbawił mnie jedynie tekst “Gosc wpadl z grzybkami z piwnicy” co w ty złego, nie widzę w tym nic dziadowskiego, co innego w przypadku kiedy na imprezę gdzie obligatoryjne jest 0,5l ktoś przynosi upitą 0,7l. Odnośnei wyższosci gratów nad nowymi- wszystko zależy od podejscia właściciela onanizm nad nowym mercedesem nie różni się niczym od masturbacji starą alfą spider. Grutn, żeby nie stać się niewolnikiem rzeczy- jakichkolwiek- nowych czy starych.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1