zlomnik.pl

Home |

Google street Kambodża: zadławieni dobrobytem

Published by on November 18, 2014

Na Google Street View pojawiło się kolejne państwo: Kambodża. Kambodża jest o tyle ciekawym miejscem, że stanowi państwo chyba najciężej dotknięte przez totalitaryzm i “inżynierię społeczną” w postaci pozbycia się elementu wrogiego, czyli intelektualistów i innych frajerów. W ciągu 4 lat rządów Czerwonym Khmerom udało się wytłuc jakieś 20-25% całej ludności kraju, i choć było to już dość dawno, bo w latach 1975-1979, to pamięć o tamtych wydarzeniach stale jest obecna w życiu codziennym w Kambodży. Nie będę Wam jednak szczegółowo opowiadał o historii Kambodży, czy też Kampuczy, bo pod taką nazwą ten kraj był tymczasowo znany, bo przecież wszyscy widzieliście film “Pola śmierci” i białego Crowna, z którego w ostatniej scenie wysiada Sydney.

No właśnie – Toyota Crown.

Po kilkunastu minutach wirtualnego spaceru po Phnom Penh, stolicy Kambodży, wiedziałem już, jak tam to wszystko wygląda i zacząłem nawet podejrzewać, że wiem, skąd się to wzięło. Rządzi Toyota do niespotykanego nigdzie indziej stopnia. Raz na jakiś czas widzi się samochód innej marki, ale to duża rzadkość. Nikogo nie dziwi osiem Toyot stojących rzędem obok siebie. Albo osiemnaście. Przy czym uważane są tylko duże modele: od Camry w górę, Corolla raczej niechętnie.

Ale to nie Toyota stoi na szczycie łańcucha dziobania. Toyota to taki standard, którego nie wypada nie mieć, nikt chyba nie chce wyjść na jelenia jeżdżąc Hyundaiem, Kią czy nie daj panie borze, jakimś Havalem lub Gonowem. No eweeentualnie, bardzo niechętnie, może być Mitsubishi. Jest to marka często druga po Toyocie w krajach azjatyckich – wcale nie Honda ani nie Nissan, tylko właśnie Mitsubishi.

Lexus. Tylko Lexus. I tylko LX470 albo LX570. Potwór, smok, drogowy tankowiec, sprzęt, którego nie zaparkujesz w Phnom Penh za żadne skarby, gigant, władca dróg, absurdalnych rozmiarów pożeracz zasobów ziemskich, istne motoryzacyjne monstrum. Ale bym nim jeździł. Tak, to Lexus LX jest najwyraźniej szczytem aspiracji Kambodżan. Bez LX-a nie masz czego szukać w tym mieście, nie masz lansu, nie masz prestiżu, nie masz pozycji. Do pewnego stopnia ratuje cię posiadanie RX-a. Ale to tak, jakbyś przyszedł na przyjęcie w dziurawym bucie i to, że drugi jest cały, miałoby cię ratować. I tak obciach.

Gdyby zapytać jakiegoś Austriaka czy Szwajcara, czy nawet Francuza, czy marzą o Lexusie LX, to by wytrzeszczyli oczy, że jak to? Po co im taki wielki, koszmarny, potwornie paliwożerny samochód, którego nie da się nigdzie zaparkować? Podeszliby do tematu zdroworozsądkowo, bo nie postrzegają ogromnego samochodu jako wyrazu sukcesu życiowego, tylko jako zbyteczny, idiotyczny przejaw braku troski o innych i o Ziemię.

A Kambodżanin? Jego przez lata wszyscy tłukli, gnietli, miażdżyli, wyrywali mu ręce i wszystko co nimi zrobił, bez przerwy mu zabraniano, grożono śmiercią jeśli będzie miał jakiekolwiek prywatne rzeczy, bito z byle powodu i ogólnie traktowano jak coś gorszego od zwierzęcia. I teraz to się skończyło. On wreszcie MOŻE MIEĆ. Więc za jakiekolwiek pieniądze, pożyczone, zarobione lub ukradzione, kupi sobie największy samochód, jaki jest w stanie znaleźć. Nie ma nim gdzie jeździć, nie ma go gdzie zaparkować, nie ma go za co zatankować, ale jest, stoi, ten pełnomorski jacht na kołach, ten cudowny, błyszczący, pachnący mięciutką skórą Lexus. Wsiadasz do niego i nagle cała Kambodża ze swoim ohydztwem, brudem, smrodem smażonego na ulicy jedzenia i wszechobecnym tłokiem – znika. Jesteś tylko ty i twój gulgoczący 2UZ-FE. Ludzie widziani zza okien stają się anonimowym tłumem, a ty przeciskasz się między nimi, oddzielony od nich dwiema i pół tonami żelaza. Gdybyś chciał, mógłbyś musnąć gaz i twój Lexus po prostu by po nich przejechał. Wreszcie masz dobrobyt.

I’M LAND CRUISER, BITCHES

Co to w ogóle jest? Drugi Hilux Surf?

Ja trochę rozumiem tych Kambodżan, którzy tak się zachłystują i zadławiają dobrobytem. To samo przecież, tylko na mniejszą skalę, dzieje się w Rosji. Nie znajdzie się tego w krajach, gdzie dobrobyt trwa od wielu lat, gdzie ludzie są przyzwyczajeni do pewnego poziomu życia. Przy tym poziomie nikt nie potrzebuje już (albo prawie nikt) wystawać wysoko ponad tłum, bo jest to po prostu źle widziane, to przejaw złego gustu i prostactwa.

Do czego nas to prowadzi? Że nie warto zabraniać, zakazywać, przykręcać śruby w żadnej sprawie. Nie warto krzyczeć “zabrońmy ludziom mieć w mieście samochody”, “karzmy za posiadanie marihuany” itp. bo kiedy znajdą sobie furtkę, to pokupują sobie Lexusy LX i będą nimi jeździć najarani jak meserszmity, żeby móc nawpieprzać się tej wolności i dobrobytu do urzygania. Pozwalajmy i edukujmy. Tylko że to trwa znacznie dłużej, a zabronić można z dnia na dzień.

Bieda.

Isuzu – rzadkość. Zielone blachy – nie wiem co oznaczają.

Normalnie są białe. Normalnie ten algorytm do zasłaniania to jest durny…

Użytkowe auto nr 1 w Kambodży: Ssangyong Istana.

Nr 2 – Hijet

Disco w Kambodży!

Przyczepka motocyklowa to norma. Przepraszam, ale nie mogło być miksu z kraju azjatyckiego bez Suzuki Carry. Przykro mi, że to nie ST90.

Dość nietypowy widok

W Kambodży nie ma prawie żadnych starych samochodów, bo oczywiście skąd by się miały wziąć. Najstarsze auta to np. takie importowane z Japonii kei-cary:

Albo Sportagie w panelu

Importowane z Japonii są też radiowozy. Jak taką starą Vientą albo Windomem dogonić LX470?

Mają nawet liczniki trwania faz świateł, jak w Krakowie.

Sprzedam szybę do Camry.




Comments
Cham w Audi Said:

Zastanawiam się skąd mają kasę na te Lexusy. Myślałem że to biedny kraj jest.


Bardzo słuszna uwaga z tym zabranianiem. Ale talibom, co chcą naprawiać świat, nie wytłumaczysz tego w żaden sposób. Oni najchętniej paliliby na stosach wszystkich myślących inaczej. Nic do nich dociera nawet jak im przypomnisz, co stało się z e wszystkimi, co naprawdę palili przeciwników na stosach.


Yossarian Said:

Ilość Lexusów na km kwadratowy porażająca. Spodziewałem się riksz i od święta starego Land Cruisera, a tu takie cuda.

Choć Sportage panel van demoluje system!


P.S. Z tymi Toyotami, to gdzieś czytałeś, czy to Twój wniosek na podstawie obsrwacji wzrokowych? Bo jeśli tylko to drugie, to pryczyny mogą być różne. Gdyby w PRL-u istniał Streetview, to pewnie Amerykanie myśleliby, że u nas sami maniacy starych Fiatów mieszkają I “nie wypada mieć nic innego”. Bć moe naprawde tak jest Kambodży jak piszesz, ale napierw trzeba by sprawdzic,czy przypadkiem oni tam mają faktycznie ełną wolność decyzi, brak ograniczeń importowych, albo czy jakiś lokalny bonzo nie sprowadza hurtowo akurat Toyot i nie załatwił sobie cła 1000% na wszystko inne.


Bayerische Said:

W Krakowie widziałem tylko jeden taki licznik świateł, na skrzyżowaniu Armii Krajowej i Piastowskiej, i został już zlikwidowany.


notlauf Said:

Sprawdziłem następujące rzeczy
– Toyota Camry to nr 1 sprzedaży nowych samochodów
– Lexus nie jest oficjalnie dostępny‚ te auta to import z USA lub z Chin
– Na drugim miejscu sprzedaży jest Mitsubishi L200
– co do innych marek nie wiadomo.


Klawisz Said:

Ale nuda, jak w salonie/komisie Toyoty…


lordessex Said:

“Pozwalajmy i edukujmy. Tylko że to trwa znacznie dłużej, a zabronić można z dnia na dzień”
Święte słowa Panie Złomniku, podoba mi się bardzo takie podejście 😀


Lukasz Said:

Pewnie jest motyw podobny jak conajmniej w Rosji czy na Ukrainie, czyli w stolicach dużo luksusowych SUVów a na prowincji auta o wartości przeciętnie 500USD?


zasłanianie tablic kicks arse


lordessex Said:

Wszyscy (mam na myśli głównie polityków i wszelkiej maści oszołomów którym się wydaje że mają nad wszystkimi i wszystkim władze i wiedzą lepiej co dla nas “dobre”) by tylko zabierali i zabraniali.


Diesel Said:

Liczniki świateł w naszym kraju to zło konieczne. Podobno przepisy nie przewidują. Na pewno jest ich całkiem sporo w Piotrkowie Trybunalskim, ale z tego co widziałem to przestali dodawać nowe.


Obraz ulicy to oczywiście proste odbicie tego, co się sprzedaje, to normalne. Ja tylko chciałem zauważyć, że w III Świecie wolność gospodarcza bywa mocno ograniczona (w pierwszym zresztą też coraz bardziej) i dlatego ten ranking sprzedaży może wynikać z różnych czynników, nie zawsze z wolnej woli kupujących.

Nie będę się wymądrzał na temat Kambodży, bo nie znam tamtejszych regulacji – bardzo prawdopodobne, że oni naprawdę ochają Toyoty. Ja sygnalizuję tylko różne możliwości. Nam, Europejczykom, często wydaje się, że wszyscy na świecie mają wolny wybór i jak kupują to albo tamto, to dlatego, że taki maja kaprys. Tak naprawdę to często nie mają innego wyjścia, albo inne wyjście jest absurdalnie drogie (tak kiedyś Polacy mieli z Maluchami, później nasi przedsiębiorcy z kratkowozami, albo Niemcy po wprowadzeniu naklejek pseudośrodowiskowych).


radosuaf Said:

Eeeeee, jak by zamienić “Kambodża” na “Polska”, “Toyota” na “Volkswagen”, a “Lexus” na “Audi”, ewentualnie “Audi Q5/Q7”, to by się wszystko z grubsza zgadzało :).


Art Said:

Po przeczytaniu tytułu pomyślałem że może nie będzie jak na Kubie ale podobnie jak w Indiach. Poszedłem zaparzyć sobie dobrej liściastej białej herbaty i siorbię oczekując egzotycznej gratowej uczty.
Pierwsze zdjęcie mhmmm… drugie eeeee… trzecie yyyyy… dalej to już chrzęści nadmiar plastiku.
Do kambodżańskich zdjęć bardziej by pasował marketowy Lipton, nie sypany tylko w wersji ze szczurem.


gość Said:

Przeszedłem się po ulicach (street view) i jest tam zaskakująco dużo Priusów. Range Roverów i S-klas też nie jest mało. Spotkałem też dwa auta po tuningu, w tym civica V sedan. :)


miwo Said:

Liczniki przy światłach widziałem też np. w Siedlcach.
Co do Kambodży. Zawsze nie rozwalało, jak powstał ten reżim. Kambodża wchodziła w skład Indochin Francuskich (jak niedawno tu wspomniany Wietnam). Pol Pot pochodził z elitarnej rodziny. Wysłali go na studia do Paryża, a tam akurat modne było komunizowanie. Chłopaka pociągnęło. No i poszło…
Ale też kraj powoli wraca do normalności. Udało się w kilku procesach osądzić i skazać żyjących oprawców i szefów komunistycznej dyktatury. Cały czas trwają prace nad dokumentacją zbrodni reżimu. Biedny kraj…


pr Said:

Kraj w gównie, ale obywatele sobie radzą.
To coś jak u nas, ale Polska mimo wszystko jest w Europie, aż takiego bajzlu u nas nie ma.


Andziasss Said:

Oo toto: “…bo jest to po prostu źle widziane, to przejaw złego gustu i prostactwa.” Tak. to dotyczy (niecałej połowy) Europy, ale świat nie musi się na niej przecież wzorować. W Amerykach jest inaczej, w Azjach jest inaczej, więc nie mierzyłbym kambodżan miarką duńską czy tam holenderską. Ciśnie się tylko jedno pytanie na klawiaturę: skąd i jak oni te Toyoty biorą? Podejrzewam mocny układ importerski, to pachnie przewałą. No i nie ma Humbera.

Swoją drogą dziś jadąć patrzę: Toyotka SUVik wciska się na krawężniczek hop, hop, wskoczyła. Szparka w drzwiach i hyc, filigranowa pani w futerkowym kołnierzyku i szpileczkach wyskakuje na chodniczek i drobi do roboty w przyciasnej sukieneczce. Pomyślałem to fopa: sportowo-użytkowe obcasy. To jest dopiero anomalia, że nam, europejczykom na szpileczkach wydaje się, że ten RAV, czy tam RX to jest tak jak LC albo LS. Kambodżanom się przynajmniej nie wydaje.


Adrpl Said:

A wie ktoś może dlaczego w Niemczech Street view jest tak słabo dostępne?


formel Said:

Skąd oni mają kase na ten sprzęt? Mafia/dilerka czy jak? Kraj biedny jak mysz kościelka a Lexusów jak mrówek.


Aliszer Said:

Z moją nieodpartą chęcią zakupu i posiadania Toyoty Camry pewnie bym się tam wpasował… 😉


B4 Said:

Więc tam popłynęły stare Toyoty które skupują w Polsce 😀 Kierunek Afryka — łatwiej im wyspecjalizować się w jednej marce …. niestety z tymi całkiem nowymi nie będą mieli już tak łatwo więc korzystają ile mogą 😀


Lars Said:

Liczniki na światłach i we Wrocławiu mamy. Muszę przyznać, że bardzo je lubię.


jonas Said:

Nie zaczynajcie znowu tego stękania “po wuj komu suwy bessęsu wogle”, nudne to już. Na klekociarzy smrodzących w miastach swoimi czipowanymi rakotwórczymi kopciuchami jakoś niewielu narzeka, a takich jest dużo więcej.


Ja Said:

@radosuaf
Dokładanie. Takie same jest zagęszczenie VAG-ów na terenach pozamiejskich itp. Zresztą był kiedyś nawet o tym wpis na Złomniku, a dokładniej o uwielbieniu niemieckiej motoryzacji w Polsce północnej.


Mav Said:

“Mają nawet liczniki trwania faz świateł, jak w Krakowie.”

Jak w Zielonej Górze i Opolu! Pierwsze miasta w Polsce wprowadziły na próbę te liczniki w 2009 roku.

Wcześniej podobno pojawiły się w Meksyku, ale to za granicą jest.


radosuaf Said:

@jonas:
Bo złomnik jest przyczółkiem miłośników diesli. Musimy z tym handlować jakoś :/.

@Ja:
Po prostu u nas jest inna strefa wpływów – w Meksyku amerykańskimi jeżdżo, w Azji japonckimi, a w Polsce niemieckimi. W sumie nie mamy tak najgorzej znowu, ale przydałaby się większa różnorodność na drogach jednak.


benny_pl Said:

ja tam widze przede wszystkim ogromne ilosci motorkow, wnioskuje ze 90% ludzi ma tam motorki, a te 10 ktore jest jakimis bogaczami te nowoczesne samochody, no a jak maja tyle ze nie wiedza co z tym robic to sobie kupuja, co w tym dziwnego, dziwne jest u nas, jesc niebardzo co jest ale na kredyt nowa fura i wielka plazma a jakze!


prizes Said:

A u nas w Rzeszowie tych sekundników jest całkiem sporo. I dobrze .


jorge Said:

@Zlomik daj mail prześlę Ci fotki oryginalnych zdjęć mojego autorstwa z m.in. Kambodży, Laosu, Birmy i Etiopii :).


wuner Said:

Ciekawe jak miejscowy ក្រូច និង ស្ករកៅស៊ូស្បែកជើង naprawiajo tam tom beemkie…


Ja Said:

@radosuaf
W Meksyku Nissan Tsuru – sam widziałem.


rg Said:

Byłem w Kambodży i potwierdzam. Taksòwki – Toyoty Camry – automaty wyłącznie. Na ulicach Lexusy RX – nowsze i starsze. To samo Land Cruisery. Range Rovery tylko najnowsze i to często w rękach młodzieży ze stolicy, którzy sobie na dyskotekę przyjeżdzają. Wiele z tych nowych aut w rękach Chińczyków, którzy tam interesy robią, bo dużo lokalsów pracuje w fabrykach obuwia i na takie bryki to ich nie stać. A Kambodzan to podziwiam, bo tam każdy stara się czymś handlować i zarabiać a przy tym nie są tacy nachalni.


solarzmr Said:

Tam jeździć europejczykiem to dopiero szpan. Można czuć się jak gwiazda 😉

Tylko że tak na prawdę to pewnie ponad 90% społeczeństwa co najwyżej porusza się jednośladami i to takimi bez silnika.


marekrzy Said:

Zachłyśnięcie się i zadławienie dobrobytem miało, ma i będzie miało miejsce wszędzie, gdzie istnieje rasa ludzka niezależnie od geografii, koloru skóry i PKB na głowę.
W Polsce czasu przełomu również występowało to zjawisko, znałem kilku gości, którzy doszli szybko do naprawdę dużej kasy i przesiadali się do takiego np Forda Expedition, bo większy jak na tamte czasy to był chyba tylko Berliet


Qropatwa Said:

To trochę nuda tam Panie.


Olivetti Said:

W Rzeszowie kiedyś był co najmniej jeden taki licznik przy światłach, ale go zlikwidowali i nad skrzyżowaniem zrobili rondo dla pieszych.


tajemniczybrodacz Said:

też jestem troche rozczarowany kampuczą …


szyy Said:

@Adrpl:
“A wie ktoś może dlaczego w Niemczech Street view jest tak słabo dostępne?”

W Niemczech, Austrii i Szwajcarii Google miało koszmarne problemy z GSV. Germanie masowo wysyłali żądania do Google o zamazanie ich posesji. Podobno ponad 10% domów jest tam zamazanych. Jak sobie pojeździsz ludzikiem po Berlinie czy innych fotografowanych miastach to zobaczysz. Generalnie po tych protestach i pozwach o naruszanie prywatności Google stwierdziło, że po prostu olewa Germanów i mimo że mieli już porobione zdjęcia całych Niemiec, skasowali je.

Swoją drogą to ciekawa kulturowo rzecz, bo w Szwajcarii te niemieckojęzyczne kantony są też znacznie gorzej sfotografowane niż francuskie, włoskie czy retoromańskie.

@Złomnik:
“Ja trochę rozumiem tych Kambodżan, którzy tak się zachłystują i zadławiają dobrobytem. To samo przecież, tylko na mniejszą skalę, dzieje się w Rosji.”

Przecież to samo jest w Polsce. Polska to jest średniorozwinięty gospodarczo kraj, a w statystykach sprzedaży najbardziej absurdalnych samochodów (np. tego sześciokołowego Mercedesa) przoduje. Podjedź sobie pod pierwsze lepsze technikum – uczniowie spokojnie mogliby jeździć Pandami, Seicentami czy Kiami Picanto (bo po co 18-latkowi większe auto?), ale stoją tam same (dziesięć lat starsze) Passaty, Vectry, Golfy i Audi A4.


notlauf Said:

simon – zapewne Kia K900‚ Enterprise czy Hyundai Centennial‚ w sumie to jedno i to samo…


daozi Said:

Niestety w Krakowie nie kojarzę już takich świateł. A dlaczego miałyby być niedobrym rozwiązaniem? Moim zdaniem są znakomite – nie trzeba czekać 10 sekund na zielonym aż się wszyscy powoli ruszą.
Co do Kambodży – a jak tam z rozwojem godpodarczym? To nie jest jeden z tygrysów azjatyckich? Pytam bo nie jestem jakoś na bieżąco.


RAT Said:

Te Toyoty/Lexusy to ich “pierwszy procent”, reszta tam nie ma jak zjeść drugiego posiłku w ciągu dnia.


tora Said:

Jestem już spakowany jutro ruszam do Kambodży. To jest kraj dla mnie. LC100 i L200 nic lepszego nie potrzeba! !


c64club Said:

@szyy: na pewno nie skasowali zdjęć. Po prostu nie dodali ich do mapy. Kto jak kto, ale Wielki Wujek nie wyrzuciłby wielkiego zbioru spójnych danych w zweryfikowany sposob powiązanych z innymi.

Co do Kambodży – rozmawiałem z pewnym gościem, który zwiał stamtąd dawno, cudem, potem się tułał, a od jakichś 20(?) lat siedzi w Polsce i całkiem nieźle ćwierka po naszemu, handluje ciuchami. Być może niereprezentatywny przykład, ale inngo nie znam. Tzn. spotkałem też innego ludzia stamtąd, ale ten o Kambodźy nie chciał niczego opowiadać. Obraz, jaki mi przekazał gość z bazaru, przedstawia się następująco. Tam reżim był gorszy niż pozostałe nam znane. Elit nie było. Zamist próbować je zastraszyć i wykorzystać, wyrżnęli wszystkich, a wielu postronnych przy okazji. Ten gość chcial wracać, ale nie bylo po co ani do kogo. Po zmianie spieprzał kto mógł, bo nie odradzały się elity (nie było), tylko robił się taki Meksyk po dodaniu sporej dawki kontrastu. Pozostali bandyci i biedota, której ci pierwsi starali się nie odzwyczajać od traktowania jak przez Gestapo. Nie ma średniaków, są albo bogacze (i nie tak jak u nas nazywani zlodziejami i bandytami tylko z zawiści) albo ci, którzy w 5 jadą na mopliku do roboty na naście godzin, młodzi siłą werbowani do gangów i dziewczyny masowo wcielane do “centrów rozrywki dla przyjezdnych”, szczególnie przy granicach. Albo siedzą cicho na wsi i klepią biedę. Turystyką zajmuje się ta sama garstka wielkich. Nikt nigdy tam nie wszedł z wojskami w celach gospodarczych, bo nie było po co, więc i najazd Ruskich i Wietmamu miał inne skutki niż gdziekolwiek, gdzie dbaliby np, aby nie zniszczyć wydobycia. To świat różny od innych post-totalitarnych krain. Stąd taki krajobraz, nie tylko motoryzacyjny. Podobno dopiero ostatnie 5 lat zaczyna wyglądać mniej strasznie.


SzyszaMurrica Said:

Ciekawe dlaczego aż tyle Toyot tam śmiga. Na 100% jest to jakaś ciemna sprawa, nawet u nas Skoda nie ma takiego udziału na rynku jak tam Toyota.


kulak Said:

@szyy
Nie zgodzę się z Tobą. Sam osobiście wolałbym starszego passata czy audi niż nowszą kie picanto czy innego maluszka.
Komfortu i przestrzeni w środku to nie ma co nawet porównywać. A po za tym będąc młodym to szpan się liczy.


Jawsim Said:

Cały dzień miałem zjebany. Zmarzłem, zmokłem i umordowałem się ładując sprzęt na busa. Ten wpis oglądałem z jako takim zaangażowaniem.. Wtem! Przeczytałem komentarz “…Normalnie ten algorytm do zasłaniania to jest durny” oplułem siebie, monitor i szczęście wróciło na mą szpetną gębę. Dziękuję!!


ddd Said:

Taki sprzęt jak z linku simona śmiga na dyplomatycznych blachach w Warszawie pod nazwą Hyundai Equus.


Jakub Anderwald Said:

Liczników na światłach od groma jest w Szczecinie. Jest to świetny wynalazek.

Niestety, kiedyś widziałem wypowiedź któregoś z włodarzy ruchu drogowego w Wawie, że w stolicy ich nie będzie, bo kolidują z inteligentnym systemem zarządzania ruchem – albo dajesz systemowi kontrolę nad światłami, albo ustawiasz ręcznie i odliczasz ile zostało. Szkoda.


heinz1632 Said:

Ciekawie będzie jak na GSV pojawi się Birma.


Mikaell Said:

“gulgoczący 2UZ-FE.” :)
Przekonałeś mnie, że nie słyszałeś pracy tego silnika :).


tulse Said:

Witam
Trochę podobnie jest w Mongolii. Starych aut nie ma. Rowerem i motorowerem wstyd wiec każdy unika jak może. Krajobraz motoryzacyjny to 80% Toyota z tego polowa to Land Cruiser i Lexus LX a druga polowa to Toyota Prius. Ta stara w sedanie i aktualna. Nie sposób nie obejrzeć żeby zasięgu wzroku nie znalazło się kilka Priusow. Przy czym mongolskie podejście do techniki jest co najmniej nonszalanckie. Jak utrzymują te nie proste w końcu auta w sprawności, nie wiem.
Reszta to mieszanka pozostałych marek japońskich i trochę współczesnych aut koreańskich. Jak ogarnę zdjęcia to podeślę.


StahW Said:

@marekrzy
Pracowałem w firmie, której szef miał najsuperwypasganzneu Mercedesa S z porażającą ilością lampek, kokpit jak w samolocie normalnie. Raz mnie zaszczyt pie….nął i mnie wiózł wieczorem tym cudem – takiej choinki lampek nie widziałem wtedy nigdzie indziej… Teraz i w moim Citroenie mam, ch… wie po co, mnóstwo świecących lampek, guziczków i wskaźników ale to było ponad 15 lat temu.

Ale mało mu było, więc sobie nabył Hummera. Większy od Expedition 😉
Trzymał go na parkingu pod firmą i używał sporadycznie – przynajmniej tyle sensu, że nie jeździł tym na codzień do firmy…


Ktosiek Said:

Licznik na światłach to świetna rzecz – zawsze zazdroszczę jak jestem w Piotrkowie Trybunalskim – bez stresu, każdy wie, czy warto cisnąć, czy lepiej hamować – same plusy.

Ta Kambodża to faktycznie raj dla miłośnika Toyot – a właściwie miłośnika wybranych modeli Toyot ;). Ilość Lexusów i drogich Toyot spora…. na bogato, na bogato… .

Parę przykładów “genialnej” myśli czerwonego Pol Pota – tak jak piszesz C64, oni chcieli tam stworzyć społeczeństwo od 0 – praktycznie wszyscy poszli na rolę. Mało tego, ludzi rozsiali po całym kraju, po to, by wyeliminować wszelakie koneksje itd. Chore jak każda odmiana czerwonej zarazy, wielka szkoda, ze w Wietnamie nie udało się powstrzymać czerwonych, wtedy w Kambodży prawdopodobnie do niczego by nie doszło – w razie czego byłoby szybko stłumione . Co najlepsze, nawet obecnie trafią się bałwany (o, pardon – profesorowie ZACHODNICH uczelni) którzy chcą panów od Pol Pota usprawiedliwić – jak wiadomo, stara miłość nie rdzewieje.


StahW Said:

Taki licznik przydałby się nawet przy zintegrowanym oświetleniu – ostatnie 10-15 sekund mógłby pokazywać. I wtedy faktycznie można z pełnią racji stawiać fotopułapki dla przejeżdżających na żółto-czerwonym. Bez tego te żółte słupy to granda i automat hazardowy…

Co do “pożytecznych idiotów” z lewicujących uczelni – sam bym tego lepi nie ujął 😉


Damian Said:

Fajne zdjęcia.. ale chciałbym parę słów o licznikach: W Toruniu były na każdym większym skrzyżowaniu.. moim zdaniem i każdego znajomego kierowcy sprawa idealna! Na najbardziej zakorkowanym skrzyżowaniu stało raptem parę samochodów. Teraz liczniki zdjęli i cały Toruń stoi po południu. A dlaczego liczniki są zdejmowane? Bo jakiś “geniusz” w Grudziądzu zrobił badania, z których wynika że liczniki powodują wypadki….. bo uwaga!!!! wrosła przepustowość skrzyżowań i jest więcej okazji do stłuczek bo jeździ więcej samochodów w ciągu godziny…. Grudziądz ROX!


apede Said:

Oprócz liczników, jest prostsza opcja, tak jak w Estonii: zielone miga 2-3 sekundy przed zmianą na żółte. Ja bardzo lubię ten system.


Woland Said:

Mav: światła z sekundnikami widziałem w Bielsku-Białej w latach ’90. W Krakowie było referendum, wygrały sekundni, ale już jakiś kutas a ministerstwa ma obiekcje, ze to niebezpieczne.


Gracjan_Rzptocki Said:

W Krakowie światła z sekundnikami są min. na skrzyż Armii Krajowej/Piastowska/Nawojki (być może skrzyżowanie dalej ale generalnie tamten rejon)


Beetle Said:

Znam pewnego Wietnamczyka, który od kilku już lat robi w naszym kraju biznes bazarowy. Byliśmy kiedyś sąsiadami, więc pomimo niejakiej niechęci do obcych, Wietnamczyk ów czasem zamienia ze mną kilka słów jak na siebie wpadamy (przezabawnie kalecząc nasz rodzimy język przy okazji). Kiedy byliśmy sąsiadami, niejako podejrzałem jak intensywne życie on prowadzi. Wstaje przed świtem, wraca po nocy, sprzedaje na bazarku buty, majty i biustonosze. Chodzi bardzo przeciętnie ubrany, nosi okulary sklejone taśmą izolacyjną, te same buty zimą i latem, nawet gorsze od tych którymi handluje. Mieszka zaś obecnie na starym, zapuszczonym osiedlu, gdzie w odrapanych blokach mieszka miejscowy element i nikt o zdrowych zmysłach tamtędy nie chadza nawet w biały dzień. I jakie było moje zdziwienie, szok totalny kiedy zobaczyłem tego drobnego człowieka wysiadającego z samochodu Jeep Commander w full opcji z 4,7 litrowym, chlejącym paliwo silnikiem i alufelgach większych od mojego telewizora. Gdy tak przecierałem oczy ze zdumienia, wykrztusiłem z siebie – to twój? (wcześniej jeździł Vectrą kombi) A on odpowiedział: Nareszcie normalny samochód…
Normalny…. Może coś jest w tych Azjatach, że “normalne” auto zaczyna się im od dwóch ton i 5 metrów długości.


Aubrey Said:

Z braku konta na fejsbuniu uprzejmie donoszę tutaj, może nieco offtopowo, że wczoraj ok. godz. 9:20 była możliwość usłyszeć o Złomniku na antenie RMF Classic w felietonie “Gdybym był” :)
Do odsłuchania u dołu strony: http://www.rmfclassic.pl/program/Sniadanie-Mistrzow,66.html pod tytułem “Gdybym był lepszym mężem”


loony Said:

We Wroclawiu od 5 lat sukcesywnie pojawiaja sie liczniki przy sygnalizatorach. Wiekszosc malych i duzych skrzyzowan je ma. I nie zdazylo mi sie slyszec narzekania z powodu ich istnienia. Za to jak je likwidowali, bo zaczeli pchac durny ITS to byly glosy narzekania.


StahW Said:

Bo zapewne, jak zwykle, wygrała najtańsza opcja i kupiono liczniki zgodne tylko z indywidualnym sterownikiem w szafie, zamiast zainwestować w rozwiązanie przyszłościowe, z możliwością usieciowienia…

@Damian
Ręce, nogi, spodnie i piersi opadają :(


stiopa Said:

To nie Hijet, ale Kia/Asia Towner


Andziasss Said:

@Apede: Mrugane zielone to przecież to samo, co żółte. Liczniki, które widziałem (tylko gdzie? na Słowacji?) odliczają jak stoisz na czerwonym i sugerują kiedy będzie zielone. Żeby był czas na makjaż, esemesy, przelewy i chrupki.

Za to w takim Wiedniu już 20 lat temu były dodatkowe sygnalizatory z napisem “Motor Aus!” I toto gasło ok 10. sekund przed zapaleniem się zielonego.


vlad Said:

Licznikow nie montuje sie tam, gdzie sa tzw. inteligentne swiatla. Jak sa liczniki to nie ma sie co cieszyc, bo oznacza to tyle, ze sygnalizacja nie reaguje na zmiany natezenia i kierunek ruchu samochodow. A w inteligentnej sie nie da bo mamy kamery, petle indukcyjne itp itd- nic “nie jedzie”? To przepinamy ruch na kolejny strumien, wiec dosc trudno ostrzegac za 10 sekund sie zmieni na czerwone, bo sygnalizacja od razu wchodzi w tryb zmiany.


apede Said:

@Andziasss: Niby tak ale jednak jest różnica. Jadąc 60 przed światłami mam więcej czasu żeby uniknąć bardzo późnego przejazdu albo gwałtownego hamowania. Summa summarum, jazda przez Tallinn jest dzięki temu mniej stresująca :)


c64club Said:

Tylko czemu po zlikwidowaniu czasówki skrzyzowanie się zapycha?

Aha, pętla indukcyjna nie reaguje na nieprestiżowo małe pojazdy – motorowery, motocykle, a nawet małe wozy więcej-kołowe. Na wielu skrzyżowaniach po 23 możesz sobie wieki czekać na zielone.

A poza tym kamera na skrzyżowaniu śmierdzi rokiem 1984. Potem tylko dopiąć odpowiedni soft i mamy kolejny punkt wykrywający np. “szwendających się” (czyt. tych, którzy nie chodzą jak inni) – oryginalne określenie z softu testowanego właśnie w Polsce. Tak, algorytm dopięty do miejskiej kamery mówi służbom, że ktoś jest podejrzany. Jeszcze tylko mała zmiana w prawie i mamy “nieomylnego arbitra”.


Andziasss Said:

@Apede: Zgadza się, ale nadal to kwestia traktowania “żółtego”, czyli mentalności, wyuczenia, powszechnej interpretacji i wreszcie społecznego przyzwolenia. W jednych krajach żółte oznacza wczesne czerwone, czyli szlaban, a w innych to późne zielone i oznacza dzidę, bo jeszcze zdążę (albo i nie). O polaryzacji geograficznej tych zachowań nie ma co wspominać.

@C64: Rzeczywiście jednoślady są ignorowane przez pętle i to jest zamach na wolność, bo możesz stać i stać, a nie możesz jechać. Rowerem jeszcze można się “przeprowadzić” na chodnik, ale skuterkiem to już mało stosowne.

@Vlad: Czy ta sama inteligencja powoduje zapalenie się żółtego, a następnie czerwonego na 3 sekundy, po to by dalej odpalić zielone na tym pasie/kierunku? Podobno to “uspokaja” ruch, a ja mam jakoś ochotę strzelać do sygnalizatora.


vlad Said:

@c64club: bo mamy kierowcow jakich mamy. W takiej Holandii po czerwonym zaraz zapala sie zielone, bez pomaranczowego, to jest dopiero wyzwanie dla naszych miszczow ruszania ze swiatel i ogarniania sytuacji na drodze. Reszta komentarza jest zbyt paranoiczna zeby cos dodawac.
@Andziasss: to zalezy co komu w duszy gra- sprzet daje mozliwosci, ale algorytm popychania ruchu rzeczywiscie jest narzucany przez roznych polglowkow typu masa kretyniczna itp itd.


vlad Said:

@c64club: bo mamy kierowcow jakich mamy. W takiej Holandii po czerwonym zaraz zapala sie zielone, bez pomaranczowego, to jest dopiero wyzwanie dla naszych miszczow ruszania ze swiatel i ogarniania sytuacji na drodze. Reszta komentarza jest zbyt paranoiczna zeby cos dodawac.
@Andziasss: to zalezy co komu w duszy gra- sprzet daje mozliwosci, ale algorytm popychania ruchu rzeczywiscie jest narzucany przez roznych polglowkow typu masa kretyniczna itp itd.

PS. sorry za ewentualny dubel, ale chyba commit sie nie wykonal czy cos tam.


StahW Said:

@vlad

No właśnie nie od razu reaguje, tylko z opóźnieniem. Małym, ale jednak. Musi być histereza, bo inaczej mielibyśmy dyskotekę zamiast świateł.

We Włoszech jakoś jeszcze inaczej te żółte światła świecą. Ale tam i tak każdy jeździ i stawia jak chce, więc to żaden argument 😉

@Andziass
No, na Wale Miedzeszyńskim coś takiego jest, czerwone na moment. Też mnie to “uspokaja inaczej”…


Andziasss Said:

@Vlad: nie chciałem przytaczać przypadku Holandii, ale prze-lubię tam jeździć. Fajne są słupki kilometrowe ze znaczkiem ograniczenia prędkości malutkim. Jak nie zauważysz znaku, albo zapomnisz, to słupek przypomni:) Kurkablada, jak jest autostrada ze statusem autostrady i ona jedzie przez miasto i jest na niej ograniczenie do 70, to ONI JADĄ 70! A masa kretyniczna nie może wystąpić, bo nie ma się o co buntować. Rozbrajają mnie tuneliki dla rowerów pod kanałami. Jedzie rower w poprzek rzeki/kanału i znika pod nią, po czym wyrasta po drugiej stronie. A teraz uwaga: koło “o jeden mostu za daleko” jest rondo rowerowe usytuowane wewnątrz ronda dla samochodów. I żadna z dróg rowerowych nie przecina drogi samochodowej. Jak? Normalnie, rondo rowerowe jest piętro niżej, dojazdy są pod czterema wiadukcikami. Tak sobie wymyślili. Lubię ten kraj i jego lądowe i wodne rozwiązania komunikacyjne nieprawdopodobne.


piszu Said:

Kambodża – ja chcę Dodge’a


vlad Said:

@Andziasss: Tak slodko nie jest, bo np. Holendrzy notorycznie nie uzywaja kierunkowskazow na autostradzie przy zmianie pasa, co doprowadza mnie do totalnego szalu. O dziwo jest z tym gorzej niz u nas w polandii. Z predkoscia tez roznie bywa na autostradzie, w miastach (jakich miastach???) natomiast rzeczywiscie sie pilnuja.
IMHO jest to jedno z nielicznych miejsc na ziemi, gdzie rower jako srodek transportu przez caly rok ma sens. I zeby nie bylo- mowie to autopsji. Natomiast masa kretyniczna u nas to totalny odpał, jakiego nie mozna osiagnac bo tygodniu intensywnych wizyt w coffee shopach w tamtym rejonie swiata.


Johny Said:

@Szczepan Kolaczek
Co się stało z tymi co kiedyś palili na stosach ?
Mają się dobrze, dopisują konkordat do konstytucji, cieszą się autorytetem moralnym.
Tak właśnie jest.
A swoją drogą taki motocykielek z przyczepką to bardzo praktyczny i ekologiczny wynalazek.


Bożydar Said:

Wątpię, żeby byli tak zafascynowani tymi kilkoma markami. Myślę, że są jakieś ograniczenia prawne w sprowadzaniu lub kupna innych aut. Może złożyło się na to kilka czynników.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1