zlomnik.pl

Home |

Sobotnia bajaderka: niewiedza smakuje najsłodziej

Published by on November 22, 2014

Łamiąca wiadomość! Grupa Volkswagena wycofuje markę Seat z rynku rosyjskiego!

Samochodem tygodnia bez wątpienia zostaje Toyota Mirai. Poważnie! Doszliśmy już do takiej ściany z rozwojem silników spalinowych wewnętrznego spalania, tak mocno już je wyżyłowaliśmy, okroiliśmy z możliwych rozwiązań, wysililiśmy i udziwniliśmy, budując triturbo czy różne twinchargery, że chyba potrzeba było kogoś, kto powiedziałby “dość, jest inna droga”. W Toyocie najpierw były to hybrydy, fajnie reklamowane jako prostsze i mniej wysilone od diesli. W czasach pierwszego Priusa byłoby to oczywiście bzdurą, ale minęło 14 lat i okazuje się zadziwiająco trafne. Teraz jest to Mirai: paskudnie brzydki sedan napędzany ogniwami paliwowymi, tzn. wodorem. Specjalnie i przekornie piszę że jest paskudnie brzydki, bo to tak, jakby wyprodukować lek na raka, i ludzie by go nie chcieli zażywać, bo byłby niesmaczny. Większość producentów rok w rok przedstawia jakieś przedziwne koncepty, z których nic nie wchodzi do produkcji, a Toyota jakoś potrafi wprowadzić, z pewnym ryzykiem, na które może sobie pozwolić, produkcyjny model o niezwykłym napędzie.
Bardzo chciałbym przejechać się Mirai, najlepiej w Japonii, bo tam wszyscy jeżdżą jak ja – spokojnie i delikatnie. Zapewne jednak nic z tego nie będzie. Tak czy inaczej, widzę, że w awangardzie motoryzacji stoi teraz Toyota i Tesla, a w ogonie grzebią się różne Ople, Citroeny i Fiat-Chryslery.

A skoro przy Oplach już jesteśmy. Ponoć to taki chłam i w ogóle, a tu proszę, jest sobie Zafira, i to pierwszej generacji (czyli naprawdę o dyskusyjnej jakości), która dość łatwo przejechała 500 000 km i nadal prezentuje się co najmniej nieźle. Uwaga –> TU LINK <----. 2,2-litrowy DTI nigdy ponoć nie zawiódł, a cały samochód jest w znakomitym stanie i ma zamiar pokonać jeszcze drugie tyle. Oczywiście, że to możliwe - kluczem do takich wyników jest stały charakter eksploatacji i stały styl jazdy plus regularna wymiana oleju oraz co tam trzeba wymienić. No ale to banał jakich mało, moglibyście przeczytać go na dowolnym innym portalu. Chciałem napisać zupełnie co innego: jest to już kolejny odnotowany przeze mnie przypadek, w którym samochód z tzw. niskiej półki, przejeżdża jakiś bardzo duży przebieg i nadal nadaje się do użytku. Nie robi na mnie wrażenia klasa E z nalotem pół miliona bo ona po to jest, jakby tyle nie przejechała to prezes Daimler-Benz powinien publicznie popełnić seppuku przy użyciu pompy SBC. Ale pisałem na złomniku już o Loganie z przebiegiem 500 tys. km na gazie, jeden gość w Polsce przejechał 400 klocków Pandą II, do rzadkości nie należą busy z silnikami np. 1.9 dCi, które przejeżdżają po 700-800 tys. km. W tym samym czasie trwała plaga silników 1.4 TSI, które padały po 50 tys. km w tak prestiżowych samochodach jak na ten przykład Audi A3. Wniosek? Przepłacanie za premium to bzdura największa z możliwych. Dacia powstaje z tych samych komponentów co Mercedes. Premium występuje tylko w sferze marketingu i w ilości elektronicznych gadżetów. Jak przychodzi do twardych faktów, twardych jak blok silnika, to okazuje się, że twoja klasa A ma ten sam silnik co Dacia Dokker, twoje BMW ma graty z Peugeota, a twoje Audi to podpompowana bajerkami Skoda. O tej oczywistej prawdzie przypomniała mi niezwykle gorąca dyskusja prowadzona pod ostatnim wpisem o najtańszych samochodach z 4x4 w cenie do 100 tys. zł. A skoro już przy tym jesteśmy, to oto wyniki ankiety: Oddano 3042 głosy. 1. Honda CR-V: 615 2. Skoda Yeti: 452 3. Toyota RAV4: 425 4. Kia Sportage: 330 4. Dacia Duster: 330 5. Subaru XV: 307 6. Suzuki SX4 S-Cross: 223 7. Fiat Sedici: 106 8. Opel Mokka: 102 9. Mitsubishi Outlander: 97 10. Nissan Juke: 36 11. Hyundai ix35: 19 Wyniki nie są dla mnie zaskoczeniem, ponieważ regularnie studiuję czego szukają Polacy w ogłoszeniach. Parcie na marki japońskie jest ogromne, ale rozbija się o niezaspokojoną podaż. Stąd tak małe spadki wartości Toyoty, Hondy, a ostatnio i Mazdy. A skoro też już mowa o dużych przebiegach. Wystawiłem ostatnio na fejsbuczku tzw. flamebaita w postaci naszego motorowego Passata B5 1.9 TDI, który jest na sprzedaż. Tak, to prawda, auto jest na sprzedaż. To prawda, że miało w przeszłości wymienianą uszczelkę pod głowicą, ponieważ pojawił się wyciek płynu na bloku. To prawda, że ma przejechane 358 tys. km. Nikt tego nie ukrywał. Ba, pisaliśmy o tym, opowiadaliśmy, informowaliśmy, szerzyliśmy wiedzę. Słowem, można kupić Passata, którego przeszłość nie tylko jest znana, ale też można do niej w każdej chwili sięgnąć i pooglądać ją sobie w prasie. Można kupić Passata, który ma znany, nie cofany przebieg, może wysoki, ale zupełnie mu nie szkodzący, bo oczywiście samochód jest dalej eksploatowany w trasie i przebieg stale rośnie, a od wymiany do wymiany dolewa się pół litra oleju, albo i mniej. I co? I okazało się, że to: 1. za drogo 2. e, za duży przebieg 3. e, była robiona uszczelka pod głowicą, to chłam. Dawno nie robiłem koszulek. Ale może trzeba byłoby zrobić. Z przodu byłoby napisane "chcę kupić samochód używany", a z tyłu "zrób mnie w balona". Polski klient marzy o tym, żeby ktoś go uspokoił. Żeby powiedział mu: tak, znalazłeś tego idealnego Passata, w którym nic nigdy nie było robione, wszystko jest fabryczne, ma przejechane 160 000 km i przejedzie jeszcze trzy razy tyle. I ten klient mu uwierzy. No bo dlaczego miałby mu nie uwierzyć? Jakby ktoś zaczepił tego samego klienta na ulicy i powiedział mu "słuchaj, mam dla ciebie świetny biznes, można zarobić 100 tys. zł, wszystko jest uczciwe" - to ten klient by takiego nagabywacza pogonił, słusznie uznając, że nagabywacz sam ma w tym interes i to jest jakiś przekręt, bo dlaczego miałby oferować możliwość zarobienia takiej sumy obcej osobie. W przypadku jednak samochodu używanego to nie działa. Nasz Passat to w oczywisty sposób chłam, ponieważ piszemy o nim prawdę na tacy, jak było i jak jest. Tym sposobem klient się zniechęca, bo przecież każdy najbliższy handlarz z ogłoszenia chce mu przychylić nieba i on w to wierzy, spójrz, mówi - „tu w ogłoszeniu jest Passat z tego samego rocznika, 2000 zł taniej, z dużo mniejszym przebiegiem i nie miał robionej żadnej głowicy, bo tak napisali w opisie, więc to prawda. A zatem ergo twój samochód jest za drogi”. Jest za drogi, bo ja mówię prawdę, a handlarz kłamie jak najęty. Jak do tej pory sprzedawałem przeważnie graty za grosze, więc pisałem w opisie cokolwiek, bo przy tym poziomie cen nic już nikogo nie obchodziło, tylko żeby wóz jeździł i miał kwit. Niestety obawiam się, że może dojść do sytuacji, w której będę musiał zająć się sprzedażą trochę droższego auta. Bardzo dziękuję komentatorom z fejsbuczka z pianką montażową zamiast mózgu, połykaczom opisów "jedyny taki na Allegro zobacz" i poławiaczom pereł w gnojówce. Na pewno teraz już wiem, że będę musiał zainwestować w detailing, cofnąć licznik i napisać, że samochód jest absolutnie idealny, nic nigdy nie było robione, bezwypadkowy, bezstłuczkowy, ksiądz jeździł do lekarza, lekarz do księdza, a potem obydwaj na ryby. Na pewno jakaś ryba się na to złapie – ryby nie są za mądre, co najwyżej cuchną rybą, w przeciwieństwie do pieniędzy, które jak wiadomo, non olet.




Comments
heniutek Said:

Panie, za pasata daję pińćset, już do pana jadę z gotówką z daleka.


Ar3k95 Said:

Szyb. w pr, el. lus, fel. ameli, xen, skrz. man, tap. skó, OKAZJA


czarnykurczak Said:

Pasek jest jeszcze na handel?


Marek Said:

Przecież Paski wybiera głównie specyficzny typ Klienta, który szuka okazji i ma żyłkę hazardzisty, a tu od razu kawa na ławę. A samego paska sprzedaj temu, co ma bloga o skupie aut bielsko, weźmie bez marudzenia


Musso Said:

To samo mam z moim Musso. Prawdopodobnie poszła UPG i dla pt kupujących to jest problem. Do tego daję zestaw mostów, zabudowę sypialną i kupę różnego szpeju. Przy cenie 4000 jest nadal problem. Muszę wymyślić jakąś dobrą bajerę chyba. Czekam na propozycje.


bati Said:

No tak…nawet wspomniałem koledze z pracy o tym pasku. Kolega szuka auta bo mu rozbili….i co? Ale wielki przebieg ulala….stary, to jeszcze jeździ? W takich przypadkach polecam lekturę niemieckich portali i porównanie ich nalotu z naszym z allegro.


Tytus Said:

Złomnik – ja mam na co dzień zadowolonych klientów którzy kupili super okazje golfika 2004 z przebiegiem a jakże 170.000km. Choć niedawno wszystko przebił klient “uczę się na mechanika” z “niestarą” Fiestą mk IV 96 z “oryginalnym przebiegiem 78000” i z naklejką ekologiczną która jak się dowiedziałem (informacja pewna bo od sprzedawcy) świadczy o serwisowaniu w ASO.


ptk86 Said:

Z tym sprzedawaniem samochodów to tak już jest. Lepiej nie napisać nic o wykonanych naprawach bo tzn że złom jak się eksploatowało i się coś popsuło. Ostatnio sprzedawałem Rav4 2002 rok d4d 256tyskm. Jak było napisane że po wymianie pompy wtryskowej, pompy wody, pompy hamulcowej, rozrządu, piast tylnich, kilkukrotnej wymianie oleju w dyfrach itd to pies z kulawą nogą nie zadzwonił. Jak nie było nic poza rocznikiem i wyposażeniem to telefon się rozdzwonił. Jeden gość przyjechał powiedział, że bierze i że wróci za 2 dni. W czasie tych 2 dni posypało się turbo no i mówię do niego że nieaktualne bo auto ma uszkodzone turbo, to się obraził że go oszukałem. Bo powiedziałem, że mu sprzedam… W końcu uznałem że będę nim jeździł aż odpadną koła bo nie mam siły do tego sprzedawania fur. Nie mógłbym być handlarzem, za duży stres.


ohr Said:

Może się mylę, ale czy honda kilka lat temu nie wprowadziła na rynek modelu na wodór czy inne paliwo ogniowe? FCX clarity jej było na imię i także dostępna tylko w usa (kalifornia) i japonia. Ponadto jeździłem hybrydową tojka i nie mam najlepszego zdania o tym wynalazku, mogę nawet powiedzieć, że to g….o.
B5 w prestiżu nie chce się sprzedać… Dziwne


nicz Said:

Kupiłem niedawno auto, które po dokładnie 37 miesiącach eksploatacji miało 156 kkm nalotu i to było stosunkowo proste, natomiast sprzedaż czteroletniego auta o faktycznym przebiegu 29 kkm była męczarnią, bo każdy czegoś się tam doszukiwał. Yarisa kupiła dopiero pani, której syn rozbił czternastoletnie E11 w liftbacku (fuj), którym miała przejechane 120 tysięcy i jej nie dziwiło jak można robić nowym samochodem raptem 7-8 rocznie.


Tytus Said:

Ostatnio mialem przyjemność rozmawiać z handlarzem, przy okazji sprzedaży mojego auta. Powiedzial mi dosadnie, że informując potencjalnego kupującego o mankamentach samochodu, szczelamy sobie w kolano. Ludziska nie piszcie w ogłoszeniach, że padnięta turbina, wyciek oleju, stuki w zawieszeniu etc. Nikt sie takim samochodem nie zainteresuje.


Cocker Said:

mialem B 5 1.9 tdi 130 km i sprzedawałem go z przebiegiem 500.000. Od nowości w moich rękach. Stan – prefekt. Klient znalazł sie z miejsca.


ts Said:

Myślę, że niejedna Zafira 2.2 DTI czy inne Vectry mają taki przebieg w Polsce 😉

tak samo Passaty


notlauf Said:

jest nadal na handel


Chłopek_Roztropek Said:

Ale czy on ma klimatronik ??


miwo Said:

Oj tak, piniąndze non olent. 😉
Żeby połączyć wątek o Toyocie i Zafirze, to pamiętam, że jakieś 10-12 lat temu jeździła po Dojczlandzie Zafira I na wodór. Miała być odpowiedzią na wszystkie pytania, ale jakoś nic z tego nie wyszło…


pwk200 Said:

Ta Toyota wygląda tak, jakby przy jej projektowaniu czerpano z doświadczeń biura projektowego Ssangyonga.


jozek Said:

Widziałem na własne oczy Lanosa który miał przebieg 470 tyś km. i bez żadnego problemu nadawał się do dalszej eksploatacji.
Silnik 1.5 8V LPG (od nowości)


Demon75 Said:

Oczy mnie wypadnęły od tej Toy-toi…juz myślałem, że nic brzydszego od aktualnego Civica nie da się sprzedawać.

Co do Paska…już zostało wcześniej napisane, że taki pojazdów szukają Janusze – bez #jedynytakizobacz nie rasbieriosz…


pr Said:

Mam 5-cioletnie volvo, któe przebiegiem niebezpieczenie zbliża się do tego od paska.
Auto jeździ jak pierwszego dnia, a i z wyglądu taki na oko dwuletni. Ale jak przyjdzie co do czego, to będę musiał go chyba sprzedać na części.


Z tą ludzką naiwnością to jest tak, że ludzie kupujący samochody kupują tak naprawdę swoje marzenia. Dlatego łatwo ich oszukać, że oni chcą wierzyć w superokazje. Pięknych aut nie brakuje, tylko tyle, że one kosztują – zarówno na Zachodzie jak i w Polsce nie jest trudno znaleźć coś starszego z niskim przebiegiem, tylko że cena zupełnie nie ta. Gawiedz szuka tanio, a handlarz – jeszcze taniej. Mając budżet w wysokości 100 szukają modelu, który w internetach zaczyna się od 110, stargowuja do 105, 5 pożyczają i potem okazuje sie, ze to dziadostwo i ze nie ma kasy na wymiane oleju. Gdyby mając 100 poszukali modelu od 60 wzwyż, kupili za 85 i włożyli potem 10 w serwis, to byłby super, ale mało kto tak robi, a że auto za minimalną cenę musi spełniać bajkowe wyobrażenia, no bo handlarze czaruja. I taki mamy skutek, jaki mamy.


szymi25 Said:

Co do sytuacji z Passatem to jest to oczywista oczywistosc nad Wisla. Mam dresiarskie do szpiku e46 ale w neutralnej wersji kombi i mam najezdzone 303000 km. Sam juz zrobilem 60000 i jestem tego auta pewny, co nie zmienia faktu ze jak go bede sprzedawal to bedzie to trwalo wiecznosc. Chyba ze bede go cisnal do rozpadniecia sie.
A propos, arrinera jezdzi i pali gumy, taka sytuacja.


strowger Said:

Kurcze, nie dostanę gratulacji od FSO:-(. Silnik 1.6 GSI, LPG , bez remontu, na oleju mineralnym od nowości, wymiana co 10kkm, obecny przelot 405kkm. Myślę, że bez trudu dojedzie do 500kkm. A to archaiczny silnik OHV… nigdy nie zawiódł. Nadal regularnie jeździ na trasie Świebodzin – Hamburg. http://youtu.be/R6VqzElSdVk


StahW Said:

Nie rozumiem, motyla noga, dlaczego dla ludzi przebieg to jest ZŁOOOOOOO…. Ja szukając auta w lecie o mały włos nie kupiłem Xantii z przebiegiem ~340kkm. Akurat trafiła się C5-ka i w końcu ją wziąłem, ale to inna sprawa, nie związana z przebiegiem.

W Xantii cieszyło mnie to, że samochód jeździł, pracował w pocie uszczelki pokrywy zaworów (czoła), nie zardzewiał, nie rozpadł się na kawałki jak samochód Jake’a i Elwood’a w Blues Brothers, a więc był eksploatowany sensownie, przez gościa który nim jeździł w dalekie trasy regularnie i to w dodatku na wschód, a więc samochód z dość egzotycznym zawieszeniem hydro musiał być sprawny, bo inaczej by tam został…

Przebieg (prawdziwy, kurrrrrrrczepióro) jest potrzebny do tego żeby wiedzieć, czy już trzeba wymienić rozrząd czy nie. Ale ja truskawki cukrem posypuję…

BTW, gość ode mnie z pracy wyjechał z przebiegiem bodajże 330kkm, a wrócił z 160kkm. Cud, panie. Ręce i piersi opadają…

Offtop.
Znamienne, że na blogu złom(nik)owym rekord komentarzy padł przy dyskusji na temat samochodów nowych 😉
Ja nic nie napisałem, bo nie miałem nic do powiedzenia, samochodu nowego nigdy w życiu nie kupiłem i nie kupię. Chyba, że wygram jakieś miliony i będę miał pieniądze do wyrzucenia w błoto.
Wszyscy nabywcy nowych aut dookoła, co to machali mi przed nosem wieloletnimi gwarancjami itepe, dziwnie cichli przy pierwszej usterce, której dziwnym trafem gwarancja nie obejmowała… A na obowiązkowe przeglądy-srądy wydali równowartość średniej rocznej wszystkich napraw mojego starego Mądeło, za którym trochę tęsknię…


BoBo79 Said:

Bo to nie dziwi, są w tym kraju ludzie, którzy po prostu używają aut w normalny sposób. Mój fiat rocznik 1990 – 147 tysięcy, w rodzinie od nowości. Daewoo mojej mamy – 1998 rok z salonu, 100k przebiegu, bo ona po prostu nie ma nim gdzie jeździć – tylko do pracy i z powrotem.


StahW Said:

@Szczepan
Masz rację. To samo jest zresztą w związkach międzyludzkich – dla wielu osób szczerość jest gwoździem do trumny. Ludzie chcą być okłamywani i czasem nawet mówią to wprost… “Nie chcę wiedzieć”… “Obiecaj mi że mnie nigdy nie opuścisz” – na miesiąc przed kopnięciem faceta w d…

Co jest idiotyzmem IMHO, ale związek to rzecz poważna i mająca wpływ na całe życie, więc można zrozumieć, że ludzie wyłażą ze skóry “jak umią”.
Ale samochód to przecież skrzyżowanie młotka i fotela: narzędzie do wykonywania określonych czynności oraz zapewnienia odrobiny komfortu i przyjemności. Tyle.
Jeśli ktoś pozwoli, aby samochód stał się symbolem statusu i miał wpływ na psychikę, ego itp. na równi ze związkiem – popada w taką właśnie patologię.


Krzysiek Said:

Ostatnio z ciekawości ile moje auto kosztuje w DE odwiedziłem portal mobile, wrzucilem typ silnika, skrzyni biegow, rocznik, taki sam silnik. Na 86 ogłoszeń tylko 2 miały mniej niż 200 tys km. Reszta od 260 do 360 mniej wiecej. Fury z niskimi 200 tysiacami i świeżym TUV z prywatnych rak kosztuja okolo 12-14 tys zł, a w PL 7-8 tys. Kurde, nawet te co mialy po 400 tys nadal tyle nie chodza na mobile, nie wiem skad oni biora te auta.

Wiem na 10000% że kolejną używkę kupię jak mój kolega, znalazł ogłoszenie w necie z 4 latka z salonu delearskiego, zadzwonil, pogadal po angielsku ze sprzedawca, auto u nich kupione jako nowe, serwisowane caly czas, 2 komplety kol, przebieg 98 tys, auto stoi w salonie tej marki w dziale uzywek z gwarancja. Pojechalismy, kupil, fura idealna, wszystko udokumentowane, nawet zalatwili nam tablice zolte, wymeldowanie, ubezpieczenie. Jak kupowac uzywki tylko tak, no ale auto kosztowalo 56 tys zl, a w PL okolo 40 tys. MAGIA.


szela Said:

Ja mam takiego klienta właśnie aktualnie. Ma być Passat b6 jak się uda (ma 20 tys) w haj-lajn (pisownia org) i oczywiście piękny niebity czarny ew.srebrny….

Znalazłem b5fl uderzony lekko ale poduchy poszły- nieeeeeee bo poduchy poszły to złom. …


szela Said:

A przebieg to magia bo za125p 200000 to był złom, nie tylko drugi szlif ale i drzwi się nie domykaly i ogólnie auto się rozlalizo


solarzmr Said:

Wiadomo przecież że w pastuchach po piątym roku przebieg spada szybciej niż rósł w pierwszych pięciu latach. Ten jest jakiś wybrano wanny i mu zapomniał spaść, dlatego nikt go nie chce.


Yossarian Said:

Toyota przepaskudna. I w sumie nic rewolucyjnego: Honda FCX Clarity juz od dawna ma tą technologię i jest dużo ladniejsza.

500tys oplem!? Jak można tyle wytrzymać w aucie tej marki!? I to jeszcze zafirze. Masochista jakiś.


Dick van der Whore Said:

“Nie robi na mnie wrażenia klasa E z nalotem pół miliona bo ona po to jest, jakby tyle nie przejechała to prezes Daimler-Benz powinien publicznie popełnić seppuku przy użyciu pompy SBC. (…) do rzadkości nie należą busy z silnikami np. 1.9 dCi, które przejeżdżają po 700-800 tys. km”

No sorry, ale bus w zizlu też jest do tego, żeby zrobił 700-800 tyś kilometrów, bo to jest samochód do roboty, ma jeździć choćby nie wiem co, a naprawy mają być rutynowe (zawieszenie, uszczelki, hamulce itp), bo inaczej nikomu się nie będzie pylić takich samochodów kupować, w ogóle to chyba obecnie jest tak, że jak chcesz mieć nowy samochód który nie będzie się wiecznie psuł to trzeba se kupić jakiegoś małego dostawczaka, bo mam wrażenie, że w przypadku tych samochodów firmy bardziej dbają o jakość, bo jak pan Henio hydraulik sobie kupi busika to chce, żeby on mu jeździł i jeździł, jak pan Henio ma trochę oleju w głowie to tak pewnie będzie, ale biada firmie która takim panom Heńkom sprzeda skomplikowany, drogi w naprawach i zawodny samochód, bo jak ten hydraulik zrobi już jakiś przebieg tym “chłamem” to kupi co innego- prostszego i lepszego. No i wydaję się, że też trochę lepszej jakości części lądują w dostawczakach, mimo, że wydaje się to nielogiczne.


Timon Said:

Hm, ja większość komentarzy na fejsie pod tym Passatem odbierałem jako ironiczne 😉 Nie twierdzę, że na “nicnierobione” nie ma chętnych i wierzących, ale chyba nie wśród czytelników Złomnika.


Sharqi Said:

Drogi złomniku nie wiem skąd to zdziwienie? Ojciec mój oddał swojego paska z 2000 roku (przedlift tdi 116km) za 6400zł! Bo przód był kiedyś tam dojechany – zderzak miał ryski, a lampa urwany zaczep – nie robiliśmy tego bo to było po prostu bezawaryjne auo do codziennego łykania km dookoła komina. Przebieg 270 tys był przerażający. Pierwsze pytanie przez telefon “jak dawno samochód był rozbity” A samochód nie licząc maski (która kiedyś się otwarła i pogniotła) w oryginalnym lakierze, Zajmuję się kosmetyką samochodową, ale stwierdziłem, że to i tak fura nie na pokaz więc przed sprzedażą mały detailing wnętrza, i umyty z wierzchu – bez korekty lakieru – “ale on brzydki i porysowany takie to za darmo powinniście oddawać”. O ile znajomi już dawno się poddali i cisną kity jakie tylko klient chce usłyszeć to ja jeszcze wierzę w normalnego klienta. I o dziwo ja też sprzedaję samochody – ale mój target to kobieta w średnim wieku – nie grymasi na ryskę, przyprowadzi mechanika który zazwyczaj jest bezstronnym fachowcem a nie panem mieciem co o wszystkim wie najlepiej. Nie mam problemu z tym by po miesiącu zadzwonić i zapytać jak się jeździ, czy klient/ka zadowolony/a i tak dalej. A koledzy numery zmieniają często.. oj często.. Wierzę jednak, że moje niższe zarobki zaprocentują w przyszłości. I będę mógł sprzedawać auta tylko z polecenia. Wierzę też że edukacja (nie taka jak na naszych portalach – stare to złom), w końcu uświadomi jakąś część naszego społeczeństwa.

tl;dr
ludzie mają w głowach nasrane kupując samochody od nastolatków wymagają ori lakieru i plomb na silniku. Jednak powoli się to zmienia i trzeba uświadamiać!


Tony Said:

Służbową astrą F zrobiłem ponad 600 tysięcy, do końca serwisowana w ASO, kiedy przekręcałem 590 auto trafiło na przegląd i zapytałem żartobliwie, czy jeśli dojadę do 600 będą jakieś gratulacje od dyrektora opla, usłyszałem poważną odpowiedź, że podziękować to powinienem ja oplowi, że takie dobre samochody robi…


c64club Said:

@Dick van der Whore, uprzedziłeś mnie z tym busem. Ale Henio (którego mi z tego powodu żal strasznie) za chwilę może nie mieć wyboru.


Ktosiek Said:

Wpis dobry, może poza wychwalaniem Toyoty – tzn. sam twierdzę, że wodór jest dużo lepszą alternatywą niż hybryda, Hyundai też zresztą będzie szedł w ogniwa paliwowe – fajnie. Mimo wszystko, silniki ICE nadal będą z nami dość długo – o ile nikt ich wcześniej nie obrzydzi albo po prostu zabroni – obecny trend w rozwoju silników nie jest wyznaczany rzeczywistą walką o klienta, o zaspokojenie jego potrzeb a o zaspokojenie fanaberii komisji UE i coraz to nowszych wytycznych kolejnego standardu emisji spalin. Gdyby nie euro i walka z wiatrakami (z CO2) nikt dziś nie myślałby o hybrydach, czy wodorze – tzn. byłyby one nadal tam, gdzie powinny de facto się znajdować – w magazynie “ciekawych, lecz niepotrzebnych projektów”.
Wygląd tej Toyoty to niby sprawa gustu, ale zobaczcie sobie jej środek…. the horror… the horror ;].

Klienci, ich podejście do używanego auta, liczniki…. można by długo – ludzie chcą być oszukiwani, a przykład który podał złomnik z UPG potwierdza opinie jednego znajomego handlarza – tak gadamy, bo Ktosiek też kombinuje, by coś ściągnąć i sprzedać – i mówi, żeby nie pchać się w jakiejś ćwiartki, wycinki, wspawy, bo to nie ma sensu (pomijam, że to robota nie dla mnie) – teraz każdy ma 10+ czujników lakieru i opukuje auto. Zamiast tego auto może być delikatnie spalone (instalacja), uszkodzone mechanicznie czy elektrycznie – nowego BSI czy innego komputera nikt nie zobaczy, nikt się nie zapyta, bo nie ma pojęcia, zresztą nawet nie przyjdzie mu to do głowy. Roboty ma być po prostu nie widać – zupełnie jak tej UPG, błędem Złomnika było przyznanie się do tego. Potem niestety, przy zmianie takich kompentów wychodzą różne kwiatki, a to coś nie od parafii, coś nie idzie, nie działa – długo można by pisać.

Sam strach przed przebiegiem też nie wiem z czego wynika – dla mnie byłoby to motywujące, jeździć autem z dużym przebiegiem, choćby po to, by sprawdzić ile naprawdę jest warte. Jak pisałem, robię ok. 20 tysięcy na rok i cieszy mnie każdy kilometr dołożony do licznika ;). Tutaj problem ma chyba dwie płaszczyzny – jak wiemy, większość Polaków zaczynała motoryzację od Malucha – a Maluch do 100.000 rzadko dobijał, o 200.000 nie wspominając, choć czasem pewnie można było trafić – i teraz strach przed tymi magicznymi cyframi pozostał i przelał się na inne auta. Po drugie, jest to auto używane i często po prostu stare – im mniej będzie “używane” ( a widocznie 17.7K czy 19.8K na rok jest do przełknięcia, ale wszystko powyżej 200K już nie) tym lepiej. Można by kupić nowy i fajny samochód za małe pieniądze, ale to Dacia… jak ja się pokaże na mieście…. .

@Szela to jest właśnie to o czym mówię – 20K – niby dużo a naprawdę mało – ale jednak – można przecież łyknąć kredyt i kupić np. Logana… tylko gdzie prestiż, zresztą, te 20K już może jest w kredycie ;}. Ogólnie zasada jest prosta, nie kupuje się aut na które nas nie stać – ja się wyłamę i powiem, że B6 to jeden z niewielu VW które mi się podobają – ba, mógłbym takiego mieć – problem w tym, że to drogie w utrzymaniu auto, nie chodzi nawet o silnik – głupia blokada na kierownicy padnie i impreza kończy się rachunkiem ok. 700-1000zł – cena z nową blokadą oczywiście. Za 20K można kupić naprawdę fajne auto, od pierwszego właściciela i udokumentowanym przebiegiem, co prawda mniej prestiżowe, i albo znad Sekwany albo ze wschodu – ale tutaj właściciel kupuje nie samochód a pewien rodzaj statusu, tak mu się przynajmniej wydaje. Potem będzie drutowanie tylnych lamp LED, bo nowa 700zł, tutaj damy rzemieślniczy wyrób – też się nada, dwumasa to można wyrzucić, itd itd.

Nikt mi jednak nie powie, że używane jest lepsze niż nowe – a auta kupujmy takie, na jakie nas stać – w chwili gdy człowiek z Audi czy VW będzie się głowił jak zrudotwać lampe LED od jego cacuszka, ja wymienię żarówkę w cenie max 5zł (moc do 21W) albo do 30zł (55W). To są rzeczy które należy przemyśleć przed zakupem, a nie czy ktoś robił uszczelkę w aucie z nalotem 350K czy nie – jak robił, to będziesz miał spokój, jak nie robił, to Ty będziesz robił – prosta sprawa.


sassin Said:

Złomnik jak wiadomo ma uprzedzenie do opli (z tego co pamiętam przez jakąś corsę 1.5d – zdaje się izuzu to było) ale ja niedawno spotkałem u mechanika astrę f ’92 z przebiegiem 500kkm, z oplowskim 1.7td. Właściciel to podwarszawski rolnik grzyb. Mechanik mi powiedział że ten opel jeszcze długo pojeździ bo to jest dobra prosta konstrukcja i jak się spokojnie jeździ i wymienia co trzeba to nie ma się co zepsuć. Grzyb robił jakieś zaprawki.


Jeździłbym W124 Said:

To kocham: Paaaanie, na Allegro są takie z przebiegiem poniżej 200 tys. W dyzlu. Jesteśmy tępym narodem, który KOCHA być oszukiwany.


Cytrynian Said:

W przypadku busów resurs też jest ustawiony wysoko, ale (przynajmniej do niedawna) były to auta o troszkę “zacofanej” technice względem osobówek. Sam mam trafica 1.9 dci z przelotem licznikowym 260 kkm, prawdziwym przynajmniej o 100kkm większym. Silnik w stosunku do wersji osobowych nie ma dwumasu, turbo nie ma zmiennych faz. Wersje 80-konne dodatkowo nie miały intercoolera. No i jeździ. Niestety mam wrażenie że ta epoka już też się kończy – nowy trafic/vivaro ma silnik 1.6 z jedną lub dwiema turbinami, i jest spooro bardziej wysilony od poczciwego 1.9
Co do toyoty – okropne zwisy, pod względem techniki to chętnie bym pojeździł, ale na naszych ulicach zderzak to by został na pierwszym krawężniku.


marekrzy Said:

Jest jeszcze jeden aspekt: imieniny u cioci Helenki. Jak tu przyznać się przed rodziną, że kupiło się samochód drożej niż najtańszy na alleotogratka? Szwagrom ze śmiechu zwieracze popuszczają, stryjeczne siostry zawstydzone, że takiego leszcza maja w rodzinie, co to zwykłego prestiżowego nie potrafi okazyjnie kupić. Wstyd i sromota.
Rozpasany konsumpcjonizm nauczył gawiedź takiego podejścia: wszystko ma być okazją i promocją, płacąc normalna cenę jesteś ostatnim dupkiem i wyrzutkiem społeczeństwa.


Dżej Said:

Z tymi używanymi samochodami w Polsce to jest faktycznie fenomen i nie mogę się nadziwić temu rozumowaniu. Tutaj jest fura nie tylko pewna, ale na dodatek jeszcze wszystko jest udokumentowane w wysokonakładowym czasopiśmie… Gdybym szukał dupowozu na codzień, to nawet mimo że domieszka złomnika krąży mi w żyłach, miałbym w dupie, że to powszechnie wyśmiewana bepiątka w tedeiku na bałwanku i już bym jechał z kasą po furę. #piszpanumowęboniemamczasu


Monter Said:

400kkm to żaden wyczyn autem, które nie jest z aktualnych roczników. Sam nakulałem tyle (no, zabrakło 5k) Seicento z 1998 roku, jak go sprzedawałem to oczywiście w dobrym stanie, nic nie powycierane, powgniatane, bo dbam o auta. Miało przygodę, ale naprawa w ASO i full zdjęć plus faktury. Dołączona do żelaza pełna dokumentacja, każda śrubka, naprawa i wymiana expl. miała swój kwit. Oczywiście nikt nie chciał kupić z powodu przebiegu. Co było dalej, nie pamiętam… ;o)


StahW Said:

Ciekawe, co zatrzymało mój komentarz do moderacji…

@Dżej
Gdyby nie to, że już zmieniłem samochód, to też bym się rzucił na Z. Łomnika i negocjował cenę natentychmiast…
Jak ktoś napisał na Mordoksiążce, to jedyny Passat w Polsce z przebiegiem powyżej 187kkm, prawdziwy rarytas.


StahW Said:

Dżizas, Panie Tymonie, czy ten filtr moderacyjny nie przesadza? Co ja takiego napisałem?… :-/


Ktosiek Said:

No właśnie ja też napisałem wpis i ciągle nie ma :[ nie prościej byłoby bez filtra?


customwear.pl Said:

Jest prosta metoda na sprzedanie paska – trzeba dodać w gratisie koszulkę ‘Krul Prestirzu’ 😉


mic Said:

Nie jesteśmy “tępym narodem” jak napisał przedmówca, ale wychowanym na poldkach, fiacikach, żukach i innych cudownych skarbach narodu, które po przejechaniu 100kkm nadawały się do kapitalnego remontu silnika. W takiej Szwecji kupowało się zawsze solidne samochody po to żeby je zajeździć, wiec tam duże przebiegi i odległe roczniki nikogo nie szokują.


Ktosiek Said:

Jeszcze co do przebiegów, to to ostatnio miałem “farta” i widziałem parę Vectr B z rozsądnymi (pow. 300K) przebiegami. O ile benzyna już dogorywała, to diesel ciągle żył – ale te przebiegi nie są tak istotne jak koszty uzyskania tego przebiegu – jeżeli będziemy dbać o auto, będziemy wymieniać części na czas to auto przejedzie pewnie i milion kilometrów. Ojciec ma znajomka ze szkoły, upala drugiego Hyundai’a – teraz H1, ale miał przedtem accenta, 400K na benzynie i prodał. H1 dobija do 500K, tak silnik był robiony – zalał kiedyś wodę, przyszedł mróz, resztę sobie dopiszcie. Poza tym eksploatacja.


es Said:

KOLEGO MUSSO OD MUSSO!

Daj nr kontaktowy i link do ogłoszenia.


WielkiWu Said:

Silniki w obecnych Transitach padajo po 200 kkm bez większych szans na naprawę. Panie Heniu – nie polecam!


eetam Said:

Może zrobisz społeczny eksperyment? Taki “prank” Cofniesz licznik, wyglancujesz, a w ostatniej chwili przy sprzedaży powiesz prawdę o samochodzie. Ciekawe jakby taki Janusz zareagował 😀 Jeśli ktoś rzucił takim pomysłem to nie bijcie 😉


jk Said:

Chyba kwestia typu kupca. Yarisa sprzedałem o razu, miał 180 kkm i 12 lat. Jak chciałem kupić używane c4gp to ze sprzedającym doszliśmy do wniosku że lepiej jak kupię nowego.


Qropatwa Said:

Dla mnie wymieniona uszczelka pod głowicą to w używkach zawsze plus – nie będę musiał jej robić.

No, ale durni, jak widać, jest wiele…


Le Ming Said:

Właśnie, majster daj linka do ogłoszenia, bo tylko piszesz że wystawiłeś, ale nie mówisz gdzie. Daj pooglądać zdjęcia, poczytać co tam napisałeś, pomyśleć, może co pomyślimy z tym pastuchem.


WB Said:

@Sebastian – a ktoś was żelazkiem przypalał, że kupilście taki chłam? To dopiero są wielkie pojemniki na wymiociny.


adwa Said:

Rozumiem, że ta Toyota wodór bierze z powietrza przy pomocy tego odkurzacza z przodu?


kiełek Said:

Panie Z.Łomnik z tym chłamem bo uszczelka zmieniona to żart był a ty tak na poważnie :P. Przecież passaty się nie psujo!!

Co do 2,2 DTI oplowskiego, to znajomy na taxi użytkuje omegę B FL z tym piecem, ostatnio chwalił się przebiegiem blisko rok temu i wtedy było 500kkm a koło 50kkm rocznie robi. Kupił ją w niemczech z przelotem 300kkm i z tego co mówi z silnikiem nie ma żadnych problemów, a auto nadal wygląda dobrze, na zewnątrz i w środku.


mono Said:

Poproszę linka do ogłoszenia i zdjęć, znajomy szuka, to może się zainteresuje. Przebieg to nie wyrok.


TORT Said:

“Grupa Volkswagena wycofuje markę Seat z rynku…” bez ostatniego słowa to zdanie było zbyt piękną obietnicą.
Mirai bardzo… ładny! Ciekawe czy w materiałach prasowych też jest określany jako sedan? Tak tylko pytam bo słowo “sedan” to właściwie archaizm.


Saracen Said:

Ostatnio chciałem sprzedać Jaktajmera Citroena Xantie I z 2000 r. 1,6 Benzynka. Przebieg oryg. 282 kkm. Auto wisiało 4 m-ce w roznych ogloszeniach. Codzienny uzytek, wszystko zrobione, oczywiscie tylnia belka, duzo nowych czesci, zimowe opony itd. 1 ogladajacy i 3 telefony slownie… TRZY. Pomyslalem nie to nie jezdze az odpadna kola i oddalem rodzinie. W tym celu pojazdem pojechalem ok 750 km do rzeczonej rodziny. I co sie okazalo? Pojazd oczywiscie dojechal bez zadnego problemu A co najciekawsze: na trasie srednia spalania w takim starym pojedze 6,2 l / 100 km! Srednia wyszla 95 km /h (ok 70% drog szybkiego ruchu i autostrad tak w Polsce :) A na autostradzie trzymalem sobie 130 km / h. I jak wyzej wpisali poprzednicy. jka krajanie sa tacy glupi ze chca byc oszukani na kazdym kroku to prosze bardzo, tylko skad potem to biadolenie i narzekanie na wszystko i wszystkich dookola…


pr Said:

Co do opli – teść kupił w ’96 vectrę B i upalał ją aż do 2010 roku. Auto miało najechane prawie 400 kkm, ani razu przez ten czas nie uklękło (1,6 8v). Z tego co wiem, to poszedł jedynie wyświetlacz. Auto było ogólnie bardzo zniszczone, poobijane, zardzewiałe jak cholera, gąbka z foteli, a mimo to z ogłoszenia poszło w tydzień i to za całkiem niezłe pieniądze (7 kafli). Powód? Jeden użytkownik plus cała historia napraw w ASO. Kupiec tłukł się 300 km po tego weterana. Przejechał się, technicznie fura tip-top i wszystko w niej działało. To było dobre auto, może dlatego, że nie miało praktycznie żadnego wyposażenia plus stary motor o skomplikowaniu budowy na poziomie kowadła.


romek Said:

http://otomoto.pl/daewoo-musso-C35052451.html

Link do musso. Wystarczylo w kategorii samochody wpisac muss i pózniej znaleść tego za 4 kafle. Proszę bardzo


Kud Said:

Powiem Ci Autorze, dla pokrzepienia trochę, że gdybym miał w planach nabycie Passata, to tego waszego brałbym jak rolnik dotacje. Dla mnie sytuacja idealna – wszystko na tacy, przebieg prawdziwy i całkiem przyzwoity jak na rocznik i silnik, auto nie picowane, lekko spatynowane, bo tak właśnie wyglądają samochody, którymi się jeździ, a nie które się tylko myje.

Widzisz – sam mam to samo. Jestem idiotą, który za każdym razem pisze uczciwe ogłoszenia. Piszę co było robione i co jest do zrobienia. Nie cofam licznika. Kieruję się swoją idiotyczną zasadą (oczekując, że inni też to rozumieją), iż klient kupujący 20-letnie auto szuka przyzwoitego technicznie egzemplarza, a nie świecidełka, które było naprawiane drutem i tekturą. Zawsze mam problemy ze sprzedażą. Rzeczywistość jest odwrotna od moich oczekiwań i wyobrażeń.

Ale jeszcze się w swojej głupocie trzymam.


Lucas Said:

Fajna ta zafirka z pół bańką na liczniku.Moją stara astra może będzie już zrobiona w tym tygodniu…oj ta nieszczęsna pompa wtryskowa:( Gdyby nie to,cała reszta włącznie z wnętrzem jest naprawdę super (mam porównanie z 5 lat starszym golfem IV też z polskiego salonu,serwisowanym i z podobnym przebiegiem).Będę jeździł do odpadnięcia kół/sprzedaży mojemu ojcu/następnej awarii pompy (niepotrzebne skreślić):))
Niestety potencjalni kupujący samochody z drugiej ręki chyba są z Marsa.Widzę to na przykładzie mojego ojca.Dla niego liczą się tylko dwie rzeczy:rocznik/przebieg a tfu…trzy rzeczy-pojemność bagażnika.Mimo że nieco zmienił myślenie to wciąż uważa że najważniejszą daną w starym aucie to rok produkcji i jak to jest że ten sam model auta kosztuje 20% więcej od porównywalnego 3 lata młodszego egzemplarza.Normalnie, czary, Panie, czary……Też był łyknął tego paska gdybym potrzebował wozidła, chociaż nie jestem fanem ani vaga ani takich dużych landar.


maudite Said:

Ja swoją Avensis ’98 z przebiegiem 350 tyś, w gazie i z AUTOMATEM (a jak wiadomo “to się panie sypie”, choć ten nie popsuł się ani razu) sprzedawałem dwa dni. I to mimo pełnego, uczciwego opisu w ogłoszeniu, łączenie z wszystkimi wadami o których wiedziałem, i listą rzeczy do zrobienia. Fakt, cena była niska, rzędu najtańszych sztuk z alledrogo. Fart, czy to już podchodzi pod hanel szrotem?
Aha, po około 1,5 miesiąca zadzwonił właściciel, zadowolony, chciał tylko kopię ogłoszenia, żeby wiedzieć co robić przy aucie w najbliższym czasie.


Juras Said:

Skromnie się nie chwaląc moje e39 M57d30 ma już nalatane 462K i dalej połyka codziennie kilometry, nieraz nawet 600 dziennie. W ciągu ost 80K wymienione: czwarty wtrysk, termostat, chłodnica wody, łącznik elastyczny wału, poduszki pod silnikiem, zawieszenie przód całkowite (jeszcze ori było). Poza tym wymiany olejów, filtrów itp. I nawet gadzina kopcić jak na razie nie chce.
Tu gdzie mieszkam (NL) takie przebiegi w tych autach to norma i nikogo to nie dziwi. W PL na znanym portalu aukcyjnym taka weersja i w takim stanie jak mam ( ale oczywiście z przebiegiem ok 200K :) ) kosztuje ok 15-20KPLN, nieliczne okazy dla koneserów powyżej 😀
Ciekawe jakie reakcje bym otrzymywał wystawiając swoją z realnym przebiegiem i podobną ceną… Zakładając, że w ogóle ktokolwiek by zadzwonił… :)


Juras Said:

A jeszcze mam słynny “psującysię” automat od GM :)


paulus77 Said:

Zajrzałem bo myślałem, że ktoś mojego byłego “forfitera” sprzedaje dalej. Fizys taki sam :) Przyjąłem podobny sposób sprzedaży, rzetelne foto bez ściemy, 344 tys km, itp. Oczywiście telefonicznie komedia pt. “daję pińcet i jestem za godzinę”, “żona jedzie w poniedziałek na wczasy, więc auto potrzebne – daję pińcet i jestem jutro”, “eeee widziałem ładniejszy, rocznik (4 lata starszy) i był za pińcet”. Poza tym jeśli już ktoś oglądać się pojawił to bez jazdy próbnej i kopiąc w koło dawał “pińcet pińdziesiont”. Wreszcie po trzech miesiącach takiej farsy przyjechał człowiek, który faktycznie wiedział na co spojrzeć, przejechał się, zapłacił więcej niż “pińset” a nawet “pińset pińdziesiont” i forfiter pływa pod obcą banderą.


Adrpl Said:

Widze ja jestem wariat bo rok temu za b5 97 rok 1.8 TLPG automat z robionymi przodem i turbina 250000 km dałem ponad 8k. Może auto i ma 500000 ale liczy się stan i do czego przyzna się sprzedawca aby móc oszacować koszty pakietu startowego.


Tytus Said:

BTW: czy nie kogoś oprócz mnie wkurzają tylne światła w nowych Audi? Jechać, bądź stać za takim na światłach gdy kierowca prestiżu wciska hamulec to katastrofa. Wypala oczy jakby ktoś mnie w środku nocy obudził i kazał obejrzeć reklamę LEDową. O taką:


asdfasdfasdf Said:

Przedwczoraj kupiłem golfa IV 1.8T z przebiegiem 340kkm, jedzie całkiem dobrze i jestem zadowolony 😀


StahW Said:

@Ktosiek
Dużo prawdy Waćpan piszesz.

Ja myślę (!) że funkcjonuje w Polsce coś, co nazwałbym “syndromem ruskiej pralki”. W latach dawno minionych można było czasem wystać w kolejce społecznej pralkę automatyczną Wiatka. I każy egzemplarz był inny, unikatowy, jak dzieło sztuki: jeden pracował bezawaryjnie 15 lat, a drugi, kupiony w tym samym sklepie w tym samym czasie, psuł się nieustannie, ciągle coś mu dolegało i naprawy wcale nie gwarantowały zmniejszenia częstotliwości usterek. Zero związku między eksploatacją a niezawodnością.

Z samochodami było podobnie. Przemysł socjalistyczny nie był w stanie zapewnić ciągłego poziomu jakości, bo przecież zawsze był jakiś poniedziałek czy jakiś piątek, kiedy robota nie szła…

I teraz mamy tendencję do przypisywania tej samej właściwości samochodom (z grubsza) współczesnym, gdzie, pomijając odosobnione przypadki, jakość jest w miarę stała.

Efekty?

1) Skoro “nic nie puka” i jest cacy, żadnych problemów nie ma – znaczy dobry egzemplarz.
2) Jeśli była jakaś poważniejsza naprawa – oooo, to znaczy że zły egzemplarz, ciągle coś się będzie sypać i żadne naprawy tego nie zmienią
3) Brak mentalnego związku pomiędzy prawidłową eksploatacją i dbałością o sprzęt a rokowaniami na przyszłość. Nie obchodzi nikogo, że olej całe życie zmieniany na czas i mechanika naprawiana nie wtedy, gdy coś odpadnie całkiem tylko nieco wcześniej itp.

Naprawiany (= zadbany) – źle.
Nic się nie działo, tylko lałem paliwo – dobrze.

Ja bym wolał przebieg 350kkm, gdzie w tym czasie był np. 3x wymieniany napęd rozrządu, niż 187kkm gdzie nie był “bo, Panie, jeździ jak złoto”. Ale mówię, ja truskawki cukrem posypuję…


StahW Said:

@Tytus
Mnie akurat z Audi podobały się zawsze najbardziej właśnie światła LED, z produ i z tyłu.
A kierunkowskazy “biegnące” to po prostu odlot.

Dla mnie same zalety: dobra widoczność, trudno przeoczyć, nawet w słoneczny dzień. Fakt, mogłoby być sterowanie jasnością w zależności od oświetlenia, ale przecież stojąc przed skrzyżowaniem nie wgapiasz się w lampy poprzednika, tylko patrzysz na sygnalizatory i sytuację na skrzyżowaniu?…


Wasyl Srogi Said:

Nowoczesne oczo*bne lampy z tyłu i z przodu to zuo! Są tak jaskrawe że oślepiają innych a przez to pogarszają bezpieczeństwo zamiast je poprawiać.


hejka spoczko Said:

sam w niedalekiej przyszłości bedę sprzedawał swoje auto które ma przebieg 280tkm i w momencie sprzedaży będzie miał ze 300 tkm, silnik benzynowy… Założyłem mu książkę serwisową (taki zeszycik) w dniu zakupu w którym wpisuję wszystko oprócz tankowania i wymiany żarówek, teraz zaczynam się zastanawiać czy ta ksiązka to będzie atut czy “gwóźdź do trumny” podczas sprzedaży…


ddd Said:

@StahW
Mi się przestały podobać takie światła jak musiałem w nocy stać przed długim odcinkiem drogi na której był ruch wahadłowy. Gdy czekaliśmy na swoją kolej tak z 8 minut, kierowca przede mną trzymał wciśnięty hamulec. Był tak oczojebny, że ślepy by go dostrzegł. Zresztą problem dotyczy nie tylko Audi.
Kiedyś był jakiś wpis o spalaniu na złomniku i komentujący pisali w komentach ile palą ich samochody. Już wtedy dało się zauważyć, że tych złomnikowych staroci jak na lekarstwo.


szela Said:

A robienie uszczelki to problem tez nie wiem czemu, w sumie to wiem bo handlarz wymieni sama uszczelkę bez planowania i potem są kwiatki. Inna moja klientka – znalazłem auto ? Charakterystyczne wiec nie powiem jakie? 6 w tej wersji na ogłoszeniach, udokumentowane, jedyne z pl salonu, z pełną historia napraw wypisana, nie kupiła bo tyle robione to się psul pewnie


markus Said:

Jest kilka prawd dotyczących sprzedaży używanego auta w Polsce:
1. każden jeden Polak zna się na samochodach.
2. każden jeden Polak, który chce kupić używany samochód i zna się na samochodach, zna się na nich lepiej, niż ten sprzedający.
3. każden jeden Polak, który chce kupić używany samochód i zna się na samochodach, poszukuje de facto licznika z metryką, a nie jakiegoś żelaza.
4. każden jeden Polak, który chce kupić używany samochód i który się na nich zna wie, że wszystkie auta to bite złomy, tylko jemu zdarzyła się szkoda parkingowa.
5. każden jeden Polak, który chce kupić używane auto i zna się na samochodach ma PEWNOŚĆ, że tylko jego auto nie miało cofanej szafy.
6. żaden Polak nie przyzna się do tego, że jest kiepskim ojcem, kiepskim kochankiem, kiepskim mężem i że nie potrafi kupić używanego prestiżu na 4 kołach.


KGB Said:

Co do pastuszka, który jest drogi (a który jest niby tani ;] ), to widać taki jest. To, że uczciwie ktoś poda przebieg 370kkm, to nie upoważnia go do nagrody w postaci 2000pln za to, że nie cofnął go na 170kkm. Hajs się musi zgadzać, wystarczy obniżyć cenę o 2kpln i będzie się zgadzał.

Co do ogniw wodorowych, to nie podoba mi się wprowadzanie tych rozwiązań. Kiedyś prowadzono równolegle badania nad alternatywnymi napędami i wtedy nie było wiadome, co jest bardziej opłacalne. To jednak było dawno i nieprawda. Teraz już wiadomo, że ogniwa wodorowe są nieopłacalne w stosunku do baterii, jednak ktoś lobbuje ten nieopłacalny kierunek – produkcja aut z tym napędem, budowa infrastruktury. Ten ktoś chce nas wpuścić w maliny i wyciskać nasze portfele, bo “to nie są tanie rzeczy” – właściwie to najdroższa z alternatyw dla paliw kopalnych.


tamarixis Said:

Swego czasu, gdy paralem sie jeszcze nauka jazdy, wiekszosc samochodow w szkolach w momencie wymiany (Fiat Punto II, 1242 ccm+LPG) miala przebiegi w granicach 300-400 tys km. Nie bylo to zadnym wyczynem. Handlarze potem odkupywali je od szkol hurtowo, “uzdatniali” (usuwali “L” z dokumentow, “korygowali” wskazania wyswietlacza przebiegu, troszke detalingu) i wystawiali jako OKAZJE. Jednego “swojego” udalo mi sie odnalezc w komisie; przebieg mial skrocony o jedno zero 😀


Johann Said:

Panie Złomniku, trzeba przypomnieć czytelnikom, że pan Miś przed zakupem tego egzemplarza zobaczył i sprawdził w Polsce i w Niemczech kilkadziesiąt takich Passatów, zanim wybrał akurat tego.


Andziasss Said:

Okropne obydwa.

Toyota pokemon, transformers, co ona taka zajadła jest? To ma być oblicze czego? Ekologii?

Pasek no to jest ten co go tu na każdym kroku się wyśmiewa, więc z założenia też zły.

Dziś przyjrzałem się za to profilowi takiej CRV, co to wygrała wczorajsze plebiscyty. Biała karoseria spoczywała na warstwie plastikowych progów, pomagających sprawić wrażenie prześwitu, ale spod tego prześwitu, pod podwoziem wystawało kilka sporych osłon i one zapewne coś osłaniały. Urwie się je szybko czochrając na koleinach. Ciekawe co pod nimi (się urwie). Już pierwsza CRV miała tam jakieś wypustki wielkości walizek, ale że tego nie pochowali przez 3 kolejne generacje?


Ziaja Said:

Samochód na wodór – super pomysł, ze “spalania” (w wypadku ogniw paliwowych utleniania) powstaje woda wow wow wow – tylko chwila, jest jeden problem, wodór nie rośnie na drzewie, nie da się go wydobyć ani znikąd wyssać – bo nie występuje w przyrodzie w naturalnej postaci H2. Trzeba go jakoś “wyprodukować” – najczęściej z wody przy użyciu ogromnej ilości prądu który trzeba też wyprodukować – w większości świata (poza eko-nawiedzoną zachodnią europą) z ropy, węgla lub uranu. Cała wizja jest równie nie ekologiczna a przez to bez sensu co samochody elektryczne.


Nikoś Said:

No ja mam w królowej lawet nalatane 360 tys i poza dwumasem jest wszystko ok. W tygodniu auto wstawiam na warsztat, robię i męczę do 500. A co mi tam. Alfa tez może. A tak serio to zależy jaki trafi się kupujący. Ja np wolę wiedzieć co jest nie tak, na jakie koszty jestem narażony bo mam świadomość że coś używanego może mieć wady. Tylko marzyciel wierzę w okazję a później okazuje się że auto któr kupili to istny koszmar.


fierak Said:

Do komentujących żadne e b i te zwykłe duperele mam cudne fiero i super xm


Autosalon Said:

Zajmuje się samochodami zawodowo i polecam pisać w ogłoszeniu sprzedaży wszystkie informacje o naprawach, lakierowanych elementach itd.
Jest to idealny patent.
Takie rozwiązanie automatycznie eliminuje telefony od klasycznych idiotów polskich, lunatykow z allegro, poszukiwaczy jedynych takich zobaczów, okazji jak ja pierxxxxxxę.
Takie debile po prostu nie dzwonią, szukają gdzie indziej, co wpływa na mój komfort i święty spokój.
Ale zgadzam się w całej rozciągłości, polak to człowiek wierzący, wiec uwierzenie w kolejny cud w stylu sprowadzonego flotowego Passata tdi co ma 10 lat i 189000 km to żaden problem, więc sprytny handlarz ten idiotyzm polski wykorzystuje co przewrotnie popieram, gdyż istnieje mała szansa ze kupiec cebulak pójdzie w końcu po rozum do głowy


Kajtek Said:

Toyota nie wygląda tak źle jak ją mlauję, przynajmniej według mnie :) jest na pewno oryginalna i jak się bedzie nią jezdzić to kazdy pozna że to ten wodorowy stwór , he he


RADEK WOLF Said:

PANIE A TEN PASSACIK TO GAZ MO ?
BO U NAS WE WSI TO WSZYSTKIE GAZ MAJO I SE CHWALO BO PANIE FURA BEZ GAZU TO LEEEEEEEEE
DROGIE PALIWO CZA LAC


monogramus Said:

Jak on policzył te głosy tak szybko?


Yrish Said:

dwa lata temu sprzedawałem swoje czteroletnie A4 2.0TDI. kupione w Niemczech jako nowe, prawie w pełnej opcji i z udokumentowanym przebiegiem po 4 latach 96K km… po spotkaniu ze żwirem na “polskiej” autostradzie na koszt sprawcy wymieniono jej maskę i przednią szybę. poza tym nic, zero, null.
przy imo bardziej, niż rozsądnej cenie (bo nowy wóz już czekał) przyszło mi “wozić” się z tym autem przez 3 miesiące, wśród kręcących nosami i kombinujących januszów – bo to przecież, qwa, nie do uwierzenia, że ktoś sprzedaje z takim przebiegiem i w takim stanie!
gdy znudziły mi się wieczne jazdy próbne i tłumaczenia, wstawiłem do zaprzyjaźnionego komisu i poszedł kilkanaście dni później. i jeszcze znajomy Janusz zarobił… Polska to dziwny kraj.


dr_kamil Said:

Z. Łomnik z ciebie to jednak kawał bydlaka, tym ogłoszeniem w brutalny sposób odebrałeś ludziom marzenia!


polobis Said:

musso -ogłoszenie już nieaktywne – czyżby już się sprzedał? Bo zacząłem się zastanawiać…


kuba Said:

niedawno na oeliksie widzialem wystawionego za grosze kangoo z nalotem 400 tys. Oczywiscie styrane, ale na chodzie. Nawet pomyslalem ze takie auto by sie swietnie nadawało do straszenia germanofili.


fiorino Said:

Mam 5letniego salonowego koreańca no prestige z przebiegiem 160kkm, z którego jestem cholernie zadowolony. Czasem potrzebuję przewieźć coś większego. Zamiast płacić za dedykowane auto 500-700/wyjazd stwierdzilem, że kupię tanią budkę. Po 7 czy 8 oględzinach Partnerów, Doblo, Kangurów w “super stanie” miałem dość. Nawet ja lamer widziałem, że to skarbonki. Mechanik poradził, żeby kupić coś naprawdę starego i patrzeć głównie na stan blachy, a on zrobi resztę za nieduże pieniądze. No i kupiłem Fiorino 97 z lekką patyną 😉 za dwa klocki. Sprzedający oczywiście pozbywał się z biedy, bo jedzie za chlebem za granicę. Okazało się, że ma tam firmę budowlaną i więcej zleceń w DE niż PL. Dziur w blasze nie było, jazda próbna wypadła pomyślnie. Po tygodniu dołożyłem pompę oleju, lambdę i gaz. Jazda rupieciem tak mi się spodobała, że w dwa miesiące natłukłem 7tys. km jeżdżąc nim nawet jak nie potrzebowałem paki, a koreaniec odpoczywa w garażu. Pewnie latem będę wolał furę z klimą, ale póki co wersja vintage no prestige bardzo mnie kręci. Co do przebiegu, to sprzedający deklarował 103tys. km. Powiedziałem mu, że o przebiegu nie dyskutujmy, bo jeżeli nie on skręcił licznik, to zrobił to Niemiec. Mój mechanik stwierdził, że sądząc po stanie silnika i osprzętu jest to realny przebieg. Jestem mechanicznym lamerem i najwyraźniej mi się dupło 😉


Demon75 Said:

Przy okazji kilku ostatnich komentarzy, przypomniała mi się pointa pewne kawału o Polaku, Francuzie i Amerykaninie: “sąsiad ma kurę, która znosi mu złote jajka. NIECHBY MU ZDECHŁA!” 😉


polobis Said:

@musso – napisałem do Ciebie na olx kilka pytań, jest spora szansa. Największym problemem byłby fakt, gdzie go mam postawić.


Cooger Said:

Ja jestem z tych co roczniki i liczniki większego znaczenia nie mają. W sumie to chyba zacznę przeglądać w ogłoszeniach auta z większymi nalotami, mniej do oglądania będzie 😉 Natomiast co do uszczelki pod głowicą… o Panie mi to podnosi stopień czujności. Wymiana takiej uszczelki niestety odbywa się często bez dołożenia należytej staranności, sprawdzenia szczelności głowicy (i obróbki jeśli jest wymagana), wymiany śrub (jeśli producent przewiduje). Fajnie, że ktoś to już zrobił, nie mniej wolę żeby to było zrobione za mojej kadencji. A co do ew. uszkodzeń auta – ja chętnie takie auto kupię, tylko za odpowiednią cenę! W PL większość ludzi uważa, że używane to znaczy, że wiele rzeczy nie ma działać poprawnie a fura może być skorodowana. I to nie jest powód do adekwatnego obniżenia ceny. W DE często widać ogłoszenia “w warsztacie powiedzieli, że do zrobienia jest to, to i tamto, kosztuje to xxx EUR więc tego robić nie będę tylko obniżam cenę”. Oczywiście obniżka zawiera koszty robocizny. W PL: Panie sprzęgło kosztuje 3 stówki, to co, po połowie i panu 150 obniżę?


syreniarz Said:

370 tysięcy czy ile tam, to jest dużo, ale dla trabanta. Mój ma gdzieś tyle i o ile silnik trzymie się mocno, to od czerwca zrobiłem 15 tysięcy kilometrów i musiałem naprawiać już chyba wszystko.


syreniarz Said:

btw, sąsiad ma sintre w gazie na taksówce, 400 już pękło, auto nie klęka.


czarli Said:

500k km dla dużego auta z dieslem >2l latającego w trasie to przebieg przy którym dopiero coś ma prawo się zepsuć. I bynajmniej nie jest to powód do otrzymywania gratulacji ze strony szefa Opla.


Maniuś76 Said:

Witam. (pierwszy komentarz)
A ja do gratów o jakich tu piszecie to nie mam parcia wcale. I jakbym mógł to bym kupił coś prestiżowe (oczywiście używane jak już ktoś zdeka przygłupi straci na nim to co trzeba), ale nie zmienia to faktu, że Złomnik uwielbiam, bo dostarcza mi tyle wiedzy niepotrzebnej (dla większości) którą mogę zalewać otoczenie, że uciszam każda motoryzacyjną rozmowę w towarzystwie. 😀
No i tyle, a wracając do wpisu to 200kkm to jest tak wielka bariera, że moja kuzynka posiadając ojca mieszkającego w Niemczech od 20+ lat kupiła piękne Audi A3 (zgadnijcie jaki motor) w Polsce od młodego, “ale on dbał nawet droższy grill bez znaczka włożył i nowe felgi”, bo w Niemczech “wszystkie auta mają duży przebieg – zobacz sobie na mobile”. Na moje pytanie “a skąd jest większość A3 w Polsce?” odpowiedź brzmiała “…”.
Pozdrawiam wszystkich złomomaniaków i full szacun – chociaż do nich nie należę.


SMKA Said:

@syreniarz, Twój Trabant ma 370 tysięcy kilometrów “nalatane”, czy Twój samochód nie będący Trabantem. Bowiem kiedyś słyszałem że silnik Trabanta wytrzymywał gdzieś 100 tysięcy kilometrów (ale nie wykluczam że słyszałem bzdurę)


Ktosiek Said:

SMKA tak Trabant ma tyle nalatane, jak dobije do 400K to Honecker mu pogratuluje, tak jak ten dyrektor Opla. Jak będzie w humorze to dostanie przydział na 353.

Sorry, ale musiałem 😉 – a tak na serio, to nie wyobrażam sobie 370K w Trabancie… chyba, że na przestrzeni 30 lat. Prędzej się struje gazami wydechowymi. Poza tym, Trabant był chłodzony cieczą, więc teoretycznie jest to plus w przeciwieńśtwie do np. Malucha… no i NRD była taką wisienką na torcie RWPG/bloku wshcodniego, więc obstawiam, że te 100, 150K robiły – ale niech ktoś potwierdzi/zaprzeczy.


syreniarz Said:

SMKA, mój trabant, chodzi o tzw. polówke z motorem o fałweja, dwusuw dokręca do 60 tysi, w porywach 70 i generalka… aczkolwiek znam właściciela trabanta 500, który ma pół miliona (9 remontów silnika po drodze)


jonas Said:

> używane
> prestiżowe

[musk_rozpiżdżon.gif]


Maliszep Said:

Czy oferta sprzedazy Passerati Shooting brake jeszcze jest aktualna ?


notlauf Said:

Maliszep – jest aktualna. Telefon 502 096 714


Mav Said:

@Maniuś76
“(oczywiście używane jak już ktoś zdeka przygłupi straci na nim to co trzeba)”

Też pięknie polskie – ten co kupuje nówkę to głupi, albo frajer. Nikt nie patrzy na to, że czas poświęcony na poszukiwania i doprowadzanie do odpowiedniego stanu może być cenniejszy niż utrata wartości pojazdu.

Specjalnie nie piszę “droższy”, a “cenniejszy”, bo np. czas spędzony z rodziną ceny nie ma, a jednak jest cenny.


Pan Jasiek Said:

W zasadzie zgadzam się z opinia o kupujących. Trochę samochodów w życiu sprzedałem.

Wydaje mi się jednak, że ten kij ma dwa końce. Tez nie chciałbym jechać oglądać samochodu, którego nawet nikt nie umył do ogłoszenia. Skoro nie jest w stanie poświęcić 15 zł/15 min. na taki drobiazg, to sugeruje to, że o auto nie dbał…

Trzecim końcem kija jest to, że auto – nawet dobre – zazwyczaj nie sprzedaje się w kilka dni, trzeba do tego trochę cierpliwości.

Mimo tego, że auto ma pewną historię, to odpowiedzią na słabe zainteresowanie jest cena. Za 10k sprzedałby się szybko, za 12k będzie się sprzedawał dłużej, ale nabywca się zapewne znajdzie.

Zakończę klasycznie – nie jestem handlarzem. 😉


Janusz Cybula Said:

Też kiedyś nie przejmowałem się dużymi przebiegami. Aż kupiłem auto z prawdzią książką serwisową, serwisowane w aso do 210kkm i przebiegiem ponad 240kkm. Nie ujechałem 4 kkm jak panewki zastukały tak, że niedało się jechać i trzeba było robić remont, który pochłonął 1/4 wartości auta. Obawiam, sie, że to o wiele częstsza hisoria, niz bezproblemowe auto z dużem przebiegiem,Tak więc rozumiem ludzi szukają aut z przebiegiem do 200kkm, żeby jeszcze trochę pojeździć.
Po drugie – jakby ktoś naipsał w ogłoszeniu listę napraw przed sprzedażą to mnie odrzuca z 2 powodów. Po pierwsze – przed sprzedażą naprawy robią zwykle na sztukę i kończy się tak, że naprawiasz drugi raz, ale drożej bo porządniej i nusisz jednocześnie usunąć popelinę, którą zrobił poprzedni warsztat. A po drugie gość wydał kasę na naprawy i sprzedaje, więc automatycznie pojawia się podejrzenie, co jeszcz jest do naprawy i ile to może kosztować?

I to tyle od Janusza Cybuli 😀


pete379 Said:

Berlingo 2.0 HDi już pod 370tkm i dalej rośnie… Na aukcji Ritchie Bros., albo na Mascusie (nie pamiętam dokładnie) parę miesięcy temu były Pugi 307 z 2.0 HDi poleasingowe po przedstawicielach handlowych. Przebiegi od 0,5mln do 0,7mln km…za grosze. Wziąłbym takiego Puga za szmatławe pieniądze, bo nawet jakby silnik padł to auto było tak tanie, że spokojne kupiłbym inny motor, albo bez żalu sprzedał karoserię, lub nawet pociął go na złom.
Więc ten Pasek ma normalny dla rocznika i sposobu użytkowania przebieg, a poszukiwacze “złotych graali” za dużo Discovery oglądają, gdzie Edd z Chin z Mikiem Browarnikiem wyciągają fury ze stodoły z niskim przebiegiem i je picują.


Jerzy Said:

W dzisiejszych czasach cena wystawionego auta nie gra roli, bo przecież jest do negocjacji, trzeba czekaćna normalnego klienta.


Tomasz Said:

A ja mam galaxy 1.9 tdi z 98r. Auto ma przejechane ponad 400 tyś km i nic mu nie dolega. Wiadomo coś już skrzypi w środku, tapicerka już zaczyna tracić włoski, ale jeszcze nie wymieniałem turbiny czy sprzęgła, elektryka działa bez zarzutów a oleju dolewam litr na 10 tys km i nigdy mnie nie zawiodło.
Ostatnio miałem nim mocniejszą stłuczkę i Pan rzeczoznawca popatrzał na wiek i przebieg i stwierdził, że to tak naprawę bezwartościowy wrak…
Myślałem, że go rozszarpie. Sam przyjechał focusem mk1 z dziurami wielkości zimowego buta, a moją lalkę nazwał złomem… Ten 16 letni szrot ma dwustrefową klimę, podgrzewane i obracane fotele, webasto, sterowanie radia przy kierownicy i wjedzie i wjechało tam gdzie większość suv-ów nie wiedzie.
400 tyś przebiegu to dla niego pierwsza połowa życia.
A ludzie mówią, że to złom…


benny_pl Said:

Trabant 1.1 pewnie by zrobil tyle, dwusuw raczej nie

Ktosiek: to o ktorego Trabanta Ci chodzi? dwusuwowy jest chlodzony powietrzem a 4suw woda, ale to szmelcwagenowy silnik z ktorym IFA ma tyle wspolnego co FSD z XUDem

moja Xantia ma ponad 400tys na liczniku wiec pewnie z 500 i do tego po taxowce, no i jezdzi nadal, jedynie niema synchronizatora trojki i czworki no i pompa wtryskowa sie zapowietrza po nocy i nie zapala, tylko trzeba bylo gruszka pompowac, ale oszukalem to dodajac elektryczna pompke ropy podlaczona pod swiece zarowe i przed odpaleniem napompowuje ona pompe wtryskowa i dalej juz smiga :)


benny_pl Said:

(Xantia oczywiscie XUD9 bez turba 😉 )


c64club Said:

Benny; Dobry, przemyślany drut. Spełnia swoją funkcję. Fajnie, jak się kupi pojazd z takimi poprawkami, nawet poprawnymi, o których przeznaczeniu czy nawet istnieniu nikt nie powiadomił.


lanosisko Said:

Cześć! Dorzucę swoje trzy grosze w kwestii aut z najniższej półki cenowej. Czegoś tańszego i o bardziej ujemnym wskaźniku prestiżu niż Daewoo Lanos chyba nie ma 😉 Nawet na Złomniku są pomijane milczeniem :) A to dobre fury są. Ojciec ujeżdża takiego – rocznik 2000 (nowy z salonu), silnik 1.5 16V. Przebieg 330000 km, 300000 na LPG. I NIC mu nie dolega, tego przebiegu wcale się nie czuje. O tym że auto jest zadbane i regularnie serwisowane nawet nie piszę, ale koszty utrzymania tego samochodu są minimalne. Auto spisuje się tak dobrze, że kupiłem sobie takiego samego, “od grzyba”, z przebiegiem – uwaga: 35000km :) Realnym, auto wygląda jak nowe. Zastąpił nowsze i bardziej prestiżowe wozidło, które zjadało jednak tyle nerwów i gotówki że jego widok przyprawiał o mdłości. I mam samochód taki, jakie lubię – prosty, wręcz toporny, w 85% naprawialny pod blokiem, o którym wiem, że gdy zadbam o podstawowy serwis, zawsze dojedzie gdzie chcę. A dodatkowo 100KM w budzie ważącej niewiele ponad tonę robi całkiem dobrą robotę, więc i frajda z jazdy jest :) Także jak ktoś szuka dupowozu do codziennego katowania na dojazdy do pracy, to warto się rozejrzeć, tymbardziej że wśród tych samochodów perełki i okazje trafiają się naprawdę. I to dosłownie za grosze.


Ktosiek Said:

@Maniuś dopiero Mav zwrócił uwagę na Twój post. No cóż, powiem Ci tak kolego, gdyby nie było tych “przygłupów” to skąd brałbyś te okazje od Helmutów i innych? Nowe>stare i nie ma o czym dyskutować. To, ze pułap cenowy Ci nie odpowiada to nie powód, by nazywać tych, których stać niespełna rozumu – on tym samochodem zarobi na 3 takie, albo więcej, zapewniam. I kto tutaj jest sprytny? ten kto zarobi na ten samochód, czy Ty, który kupi używany, wyeksploatowany towar? powtarzam raz jeszcze, cała zabawa w finanse nie polega na maksymalnym oszczędzaniu a zarabianiu – ktoś zarobi 10K na miesiąc i odłoży z palcem w nosie 5K, inni zarobi 2K na miesiąc i odłożenie 1000 złotych będzie równać się z podkradaniem karmy gołębiom. Owszem, czasem by zarobić, trzeba pierw oszczędzać itd, jest to ze sobą powiązane, ale trzeba szukać sposobów by mieć więcej pieniędzy, a nie by więcej zaoszczędzić.

Czas, naprawy, odkrywanie przeszłości – nie warte jest to tego niby prestiżu. Gwarant tez czasem robi problemy, ale dużo więcej jest przypadków umoczenia w używce niż w nowym aucie, ja np. odrzuciłem gwarancję i sam serwisuje. A co jak się okaże, że używka jest spawana? ja wiem, że dealerzy też czasem kombinują, ale nikt tam nie spawa aut z dwóch części – co najwyżej kosmetyka, czasem większa, ale wszystko ogranicza się do napraw poszycia.

@Tomasz to co ma Twoje auto nie ma nic do znaczenia – zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz. Właśnie przez to wyposażenie jego wartość może być paradoksalnie niższa, bo ryzyko usterki któregoś ” bajeru” coraz większe, a wartość coraz mniejsza. Nie zmienia to faktu, że jeżeli przechodzi badania na SKP, nie znaczy terenu, to chyba nie jest źle i nazywanie złomem to małe nadużycie.


Ktosiek Said:

Lanos jest faktycznie bardzo ok, polecam jako tanie i pewne wozidło.

Benny faktycznie, coś mi się pokiełbasiło, 2 suw jest chłodzony powietrzem. A patent z pompką naprawdę dobry, propsy ode mnie.


Cooger Said:

@Pete379 – ale Edek z Majkiem zazwyczaj nie wspominają o stanie licznika, zawsze mnie to zastanawiało 😀


benny_pl Said:

hehe dzieki za uznanie 😉
najwiekszy przebieg mialem jednak w jettcie1 1.6D bodajze 82r miala 750tys i nadal jezdzila! chociaz jak juz bylo ponizej 0 to nie zapalala 😉 potem mial ja kolega i zregenerowal wtryski i jeszcze jedzil pare lat z niewielkimi tylko problemami – w najwieksze mrozy


Piwex Said:

Ja mam opla Signum 12/2004, salon polska, kupiłem od mojej firmy jak miał 27 miesięcy, jeździł nim prezes jako służbowym.
No i teraz mam 130tys na liczniku i wiem, że nie sprzedam. Bo za tę kasę co jest w ogłoszeniach nie warto, a nie kupię kolejnego -pewnego-. I tak rośnie nowy jaktajmer i do tego nietuzinkowy. A z usterek, to musiałem przykleić uszczelkę do szyberdachu….


oldskul Said:

Mistrzu Benny, może w ten weekend machniemy akcję “winyl”? Pokażesz mi swoją druciarnię, ja Tobie swoją 😉 mobilizuję się żeby przyjechać 105, ale nie będzie to łatwe – tu niedomaga, tam kapie a tam już leci… jest wyzwanie :)


hurgot sztancy Said:

a Passat na przeglądzie rejestracyjnym był w tym roku już czy nie? ba jak był, to ja nie biere….


pete379 Said:

@ cooger Własnie zawsze mnie to zastanawiało. Ale zauważyłem, że 3/4 ich znalezisk to “rodzyny” typu ostatnia chłodzona 911tka która stała pod chmurką, bo właściciel kupił nówkę, albo “żona kazała sprzedać ten paliwożerny złom zajmujący tylko miejsce na jej Yariskę, który nawet nie wiadomo czy jeździ”… samochody niszowe i według właścicieli “palone tylko w weekend na godzinna przejażdżkę po obiedzie”. Co w sumie przy kabrioletach, które jednak często goszczą na podnośniku u Edka się zgadza, bo GB to największy rynek aut cabrio z za razem najgorszymi warunkami do ich użytkowania 😉
Podsumowując przebiegi ich muszą być niskie, ale statystyczny polski Janusz liczy na to, że jak obejrzy WD, to też znajdzie takiego “rodzyna”.
Tyle, że program to reżyserka i dłuuugi research sztabu ludzi (szukają tak zapuszczonej fury żeby Edek ją mógł doprowadzić do używalności, a nie przekląć i zepchnąć z podnośnika). Ale Janusz swoje wie i pomimo pokazania mu w WD tricków handlarzy fur i sposobów taniego picowania dalej łyka Paski B5 “jeżdżone przez weteranów Afrika Korps tylko na zloty na Pustyni Błędowskiej”.


adameq Said:

Ja tylko napisze, że całkiem niedawno kolega sprzedawał bardzo podobnego passata, też na początku chciał 12 tysi. Najpierw napisał długi opis, że zrobił to i tamto i na wszystko mam faktury z ASO, oczywiście zero odzewu. Jak zostawił opis minimalny i zszedł z ceny to się zaczęło zainteresowanie. Ostatecznie samochód poszedł chyba za 9,5k…

Na marginesie samochód miał ponad pół miliona zrobione (na liczniku 290 😉 a jeździł i wyglądał bardzo dobrze. Kolega kupił go z “klasycznym przebiegiem” 178tyś. a po jakimś czasie znaleźli mu w aso, że w Holandii miał przegląd przy 370tyś …


Tomek Said:

Chyba nikt w temacie sprzedawanego Passata nie zauważył jednej, bardzo istotnej dla nabywcy rzeczy. Rzeczy, która jest brutalnym następstwem wszystkich posunięć mających na celu “odmłodzenie samochodu poprzez odjęcie mu kilometrów”. Załóżmy, że szczęśliwy nabywca wspomnianego Passata będzie miał pechową przygodę, polegającą na rozbiciu auta z winy innego użytkownika drogi. Niech to będzie klasyczne wymuszenie pierwszeństwa – mamy rozbity przód, wypalone poduszki i generalnie naprawiać się tego nie opłaca… I teraz konkurs – na ile wyceni takiego Passata ubezpieczalnia? Bo korekty za ponadnormatywny przebieg są gigantyczne – i nagle się okaże, że z powodu 360 tysięcy km na szafie ten konkretny wóz warty jest wg ubezpieczyciela np. 8000 PLN. I teraz jak z tym walczyć? Nie bardzo jest opcja – w sądzie pojawią się na pewno przykładowe oferty podobnych aut z przebiegiem do 200.000 km w cenie do 12 tysięcy złotych – a szacując wartość pojazdu zawsze bierze się pod uwagę średnią cenę rynkową. I ta cena NIESTETY jest obliczana bazując na autach, które już przebieg cofnięty mają. I dlatego kontowersyjnie – lepiej kupić takiego Paska z Niemiec, ze swiadomością, że ma 350 tysięcy realnego przebiegu a 160 tysięcy na zegarach, niż uczciwie eksploatowanego w Polsce. Tadaaaam.


emme Said:

Od tak dawna Toyota zapowiadała seryjnie produkowany samochód na ogniwa paliwowe i oto Marai mama. Potencjał w tej technologii jest olbrzymi. A myślę, że toyota z szansy skorzysta, bo nie raz udowodnili, że w nowe technologie lubia inwestować. 20 lat już napęd hybrydowy udoskonalają i liderują na rynku całkowicie. Najwyższy czas odciąć się od ropy.


emme Said:

Od tak dawna Toyota zapowiadała seryjnie produkowany samochód na ogniwa paliwowe i oto Mirai mamy. Potencjał w tej technologii jest olbrzymi. A myślę, że toyota z szansy skorzysta, bo nie raz udowodnili, że w nowe technologie lubia inwestować. 20 lat już napęd hybrydowy udoskonalają i liderują na rynku całkowicie. Najwyższy czas odciąć się od ropy.


baskak Said:

jeszcze jedna niezauważona rzecz. jedziesz z samochodem, który chcesz kupić, z przebiegiem “200 000” do mechanika na przegląd i pytasz: czy ten przebieg jest prawdopodobny? mechanik z reguły odpowiada “tak”, chociaż dobrze wie, że “nie”. dlaczego?


lucek Said:

brawo dla Toyoty i samochodów hybrydowych na wodór itp. niech już skończy się nabijanie kabzy szejkom ropy w szczególności rosjanom i amerykanom


howdy Said:

Dlaczego mnie to nie dziwi? Może problem polega na tym, że tanie auta mają mało ficzerów i dalej są głównie “mechaniczne”, stąd znajduje tu zastosowanie stara inżynierska zasada, że “czego nie ma, to się nie zepsuje”, po prostu. W tanich samochodach jest klasyczne (mniej lub bardziej) mechaniczne zawieszenie, za pracę którego nie odpowiada pierdyliard czujników i tuzin komputerów. Wyposażenie, najcześniej, poza standard nie wybiega, silnik także “tani i prosty”, a więc łatwy w serwisie…
Poza tym, to chyba też jest kwestia tego, że często “budżetowi” użytkownicy są bardziej świadomi i jeżdżą najczęściej do znajomego mechanika, a ten naprawia to co jest do naprawienia…


radar Said:

hola, hola, tylko nie b”rzydki paskudny okropny”! moze kiedyś wszyscy bedziemy takimi jeździć bo nie będzie innego paliwa….. i co wtedy ?
mi i tak sie podoba


alicia Said:

robiłam podchody pod kupno i RAV4 i szczerze bylam zdziwiona, że kilkuletnia toyota tak trzyma cenę. Tylko dobrze świadczy o samym samochodzie.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1