zlomnik.pl

Home |

Bajaderka: To ma być wolność?

Published by on January 31, 2015

Jechałem kiedyś przez Polskę z Andrzejem i nagle zobaczyliśmy firmę, od nazwy której wypadły nam oczy. Oto w szczerym polu objawił się nam budynek z napisem HARIPM. Prosta, łatwa do wymówienia nazwa HARIPM spowodowała, że polewaliśmy ze śmiechu przez jakąś godzinę. Wymyślaliśmy też samochody, które mogłyby nazywać się HARIPM. Np. Renault Haripm.

Potem okazało się, że HARIPM to skrót od Hurtownia Artykułów Rolnych I Pasz Mieszanych, a jej właściciel, jak udało mi się dowiedzieć, zginął w hali, która zawaliła się w Katowicach podczas wystawy gołębi i zrobiło nam się smutno.

Ostatnio jednak przypomniałem sobie o Renault Haripm, gdy usłyszałem, jak będzie nazywał się nowy kompaktowy SUV Renault. Oczywiście to, że Renault robi kompaktowego SUV-a nie jest w najmniejszym stopniu dziwne, bo obecnie żadna marka, która nie ma kompaktowego SUV-a, nie ma też racji bytu na rynku. Ale nazwa nowego modelu to KADJAR. Polubią ją zapewne Węgrzy, dla których będzie to brzmiało jak połączenie Magyar i Janosa Kadara, który z jednej strony był świnią komunistyczną, z drugiej – pozwalał się w miarę rozwijać gospodarce Węgier. Na pewno nowy model KADJAR pozwoli się też rozwinąć Renault. Ale nie o tym chciałem: zobaczcie, jak producent tłumaczy tę nazwę.

Nazwa KADJAR powstała z połączenia KAD i JAR. KAD pochodzi bezpośrednio od terminu „quad” – samochodu z napędem na cztery koła, do jazdy poza drogami utwardzonymi, natomiast JAR odwołuje się zarazem do pojęć „agile” (zwinny, zwrotny) i „jaillir” (pojawić się błyskawicznie). Brzmienie i pisownia nazwy KADJAR mają egzotyczne zabarwienie i stanowią zaproszenie do przygody i odkrywania nowych horyzontów.

Zapomnieli tylko wytłumaczyć mi, dlaczego ta nazwa jest a) idiotyczna b) nie rozumiem potrzeby jej istnienia. Dokładnie tak samo, jak z Nissanem Qashqaiem, którego do dziś Polacy, trawieni żądzą posiadania tego modelu, nie nauczyli się pisać ani wymawiać. Czy naprawdę wymyślono już tyle słów, że zostały tylko bezsensowne zbitki liter, do których trzeba dorabiać skretyniałe wytłumaczenia? A może to jest tak, że im dziwniejsza nazwa, tym klienci bardziej pożądają tego auta? Cóż, przykład X5 i Q7 bynajmniej na to nie wskazuje. Chociaż nowy Bentley-SUV ma się nazywać Bentayaga. W Polsce natychmiast zostanie nazwany Babą Jagą. A tak bajdełej: czy tego Renault naprawdę nie dawało się nazwać np. Megane X albo Megane Champ? (od champ – pole)

W tym tygodniu trochę pojeździłem sobie samochodem elektrycznym, którego marki nie mogę Wam tu zdradzić, ale na pewno ją znacie. Ogólnie, jak wszem i wobec wiadomo, jestem zwolennikiem samochodów elektrycznych. Nie ma mowy o problemach z odpaleniem, nie ma konieczności praktycznie wymiany niczego w silniku, żadnych rozrządów i innych maszyn Rube’a Goldberga, ciśniesz gaz i jedziesz. Czysta motoryzacyjna praktyczność, tak jak lubię. Czy aby na pewno? Niestety, tym razem była to pierwsza okazja, podczas której mogłem użytkować samochód elektryczny w zimie. Zima jest jaka jest, trochę lipna, ale faktycznie jednego dnia musiałem go nawet odskrobać z grubego szronu, żeby pojechał. Według producenta i homologacji NEDC, tenże pojazd, którym jeździłem, ma po pełnym naładowaniu zasięg 170 km. To chyba w lecie, ponieważ przy temperaturze -2’C po naładowaniu baterii do pełna pokazywał zasięg równo 100 km i to do momentu, gdy nie włączyło się ogrzewania, ponieważ wtedy spadał do 85 km. Natomiast jeżeli jeździło się bez ogrzewania, to pomijając fakt, że było w nim przeraźliwie zimno, to również cały czas jechało się samochodem zaparowany od wewnątrz. Dodajmy, że ogrzewanie było wyjątkowo mało wydajne i nawet po jego włączeniu i nastawieniu maksymalnej mocy nawiewu na przednią szybę samochód dalej był zaparowany. Oczywiście jeśli ktoś pamięta jazdę Maluchem, to powie “no wielkie mi rzeczy, przecież tak było” – no, było, ale od tego czasu nastąpił jakiś postęp i nowoczesne samochody odparowują w 20-30 sekund.

Nie to jednak mną wstrząsnęło podczas eksploatacji pojazdu elektrycznego, ponieważ przecież jeździłem Maluchem i wiem jak było, 28 filmów o tym zrobiłem. Wstrząsnęła mną kwestia ładowania. Szybka ładowarka do tego modelu jest jedna w Warszawie. Ba, prawdopodobnie jedna w Polsce. Oczywiście nie ma żadnego problemu, żeby ładować auto z gniazdka, ale po pierwsze – nie dostarczono przewodu, po drugie zaś – trwa to wieki, a w szybkiej ładowarce można w ciągu pół godziny napełnić baterie do 80% pojemności. Co oznacza zasięg ok. 80-85 km, oczywiście bez ogrzewania i w trybie ECO. Ale jest jeden zonk. Z pracy do ładowarki i z powrotem mam prawie 35 km. Czyli jeśli trzeba pojechać się naładować to sama wycieczka do słupka oznacza utratę połowy zasięgu. A dlaczego nie można naładować się z innego słupka? Przecież w mieście już trochę ich jest. No to uważajcie teraz: bo producent wymyślił tak, że tylko jego słupki służą do ładowania jego samochodów.

I tu pojawia się sprawa, o której w komentarzach pewnie zaraz napisze niejaki Ktosiek: że przecież wolny rynek wszystko ureguluje i takie tam. Ch… a nie ureguluje. W samych początkach motoryzacji wszystkim zależało na tym, żeby benzyna była powszechnie dostępna i wszyscy współdziałali, wszyscy byli małymi producentami lub małymi konsumentami, którzy chcieli się rozwinąć, a bez powszechnie dostępnej benzyny nie było na to szansy. Gdyby motoryzacja rozwijała się dziś, to właściciele Audi mogliby tankować paliwo tylko w salonach Audi, właściciele BMW… itp., a oczywiście litr benzyny do BMW byłby dwukrotnie droższy niż do Dacii. Dokładnie w tym kierunku idzie powolny i nieskoordynowany rozwój samochodów elektrycznych. Swojego błyszczącego “elektryka” naładujesz tylko u jego producenta, zarazem płacąc producentowi na konto comiesięczną ratę za użytkowanie baterii. Nie kupujesz samochodu, tylko prawo do jego używania, które ten producent ci limituje według własnego uznania. To, że drenuje twój portfel, da się jeszcze jakoś zdzierżyć, ale gorsze jest to, że związuje cię na wiele różnych sposobów. Musisz stale odwiedzać jego przybytek i dowiadywać się, że np. wczoraj dokonano aktualizacji standardu protokołu ładowania i w związku z tym potrzebna jest aktualizacja software’u w twoim samochodzie, co kosztuje xxx zł.

I to jest właśnie ten “wolny rynek”, którego wolność polega na tym, że korporacje mogą sobie robić co chcą, wedle własnego uznania, nikt ich nie kontroluje i niczego nie nakazuje, nakazuje się tylko klientom indywidualnym. Wszystkie “normy spalin” zostały również wymyślone i wprowadzone przez korporacje, bo dzięki tym normom spalin można było skoordynować wprowadzanie opłat za posiadanie zbyt starych samochodów i tym sposobem skłonić konsumentów do regularnej wymiany aut na nowe. Więc jeżeli tak ma wyglądać wolność, to ja pozwolę sobie podziękować. Tak jak jestem przeciwnikiem instytucji państwowych, tak tylko dzięki państwowym regulacjom mamy totalny egalitaryzm jeśli chodzi o tankowanie, istny taniec szkieletów, memento mori i właściciel Tavrii płaci przy dystrybutorze tyle samo co właściciel Ghosta. Jeżeli nie weźmie się korporacji za mordę nie tylko w przypadku aut elektrycznych to skończymy w świecie, gdzie żeby zrobić sobie wodę w czajniku elektrycznym na poranną herbatę do czytania bajaderki, będziemy musieli kupić specjalną wodę z aprobatą producenta czajnika. Jeśli wydaje się to Wam idiotyczne, to weźcie któryś ze swoich gadżetów marki Japko i zobaczcie, że jest do niego potrzebna specjalna ładowarka marki Japko – mimo że prąd w gniazdku jest ten sam. A na stacji benzynowej wszyscy mogą skorzystać z tego samego węża i on jakoś pasuje.

Ale żeby tak zupełnie smutno się nie kończyła ta bajaderka, to wrzucam Wam tu dobry teledysk – jeden z pierwszych polskich teledysków rapowych, czyli Trials-X “Czujee sie lepiej”. To już 20 lat odkąd czuję się lepiej jak jest ładna pogoda, czuję się lepiej jak świeci słońce, czuję się lepiej jak beztroska woda odbija złociste promienie gorące. Oczywiście teledysk wrzucam, bo jest w nim dobra fura: czerwony Fleetwood na szprychach, na czarnych blachach WZM. 20 lat temu!




Comments
es Said:

A wystarczyłoby nie kupować produktów producentów, którzy utrudniają korzystanie z na przykład takiego elektrycznego wozu. Inny producent poszedłby do głowy, że rynek zbytu jest, ale poprzedni producent podszedł źle do sprawy i trzeba zrobić inaczej. No ale fakt jest taki, że trochę poronione pomysły mają ludzie od elektryków i dlatego benzyna/hybryda góruje nad takimi patentami.


mmtt Said:

Dlatego lubię teslę. Tesla S ma chyba największy zasięg pośród elektryków, jest strasznie fajna, niestety droga. Wprawdzie ładowarek nie ma dużo, ale coś mówiło się, że tesla udostępnia swoje technologię, że chce dążyć do standaryzacji, czy coś takiego.


michau Said:

Typowy błąd, Złomniku. Zakładasz, że “monopolizm korporacyjny” jest przejawem skrajnego kapitalizmu wolnorynkowego. To czego dzisiaj doświadczamy nie stało nawet koło wolnego rynku. Poprawna analiza, błędne wnioski 😉


wojtek Said:

Cubino Said:

O, Złomnik został przejęty przez Wojciecha Orlińskiego.


Sneer Said:

Po przeczytaniu bajaderki wybieram się pojeździć po bezkresnych polach La Manczy fronterą z 2000 roku, z dieslem, bez ABS, DPF, ESP, BAS, ASR, SRU, PIERDZIU, z wyrzuconym EGR (nota bene auto przeszło przegląd tydzień temu bez problemu). Zacne żelazo na pohybel korporacjom. ….


notlauf Said:

Nie miałeś wcześniej Santany-Vitary?


ddd Said:

Myślałem, że rozumienie nazwy Kadjar to satyryczna twórczość Notlaufa, a tu zonk – oni naprawdę tak to tłumaczą. Czekam kolejne egzotyczne ksywy modeli Renault.


psychop Said:

o, z tym grzaniem to zupelna klapa, nie wiem czemu nie przyszlo mi to wczesniej do glowy. to praktycznie eliminuje te sprzety na czas zimy…


sosek Said:

Według agitek producenta Renault CrapJar ma mieć napęd na obie osie. Oczywiście w opcji, ale to i tak lepiej niż w Qashqaiu.

Problem ładowarek, przynajmniej tych do telefonów też został rozwiązany państwowym dekretem. Przecież kilka lat temu to był horror: dwa telefony tego samego producenta mogły mieć inne gniazda. Apple się wyłamało i zrobiło numer typu: “No przecież sprzedajemy specjalną przejściówkę za dodatkowe 20 dolanów. Jest kompatybilna z europejskim standardem!”


Klakier Said:

Ja to bym tego Bentleya tak z Lwowska ,”batiaga”ochrzcił


Art Said:

Rok 2025, przy dystrybutorze paliw piętnaście różnych pistoletów do tankowania. Ładne, kolorowe każdy z nich ma podświetlane logo producenta samochodów. Po podjechaniu pod stanowisko Inteligentny System Rozpoznawania Marki jaskrawo podświetla odpowiedni nalewak.
Początkowo każdy wąż zakończony był inną końcówką pasującą tylko do wlewu pojazdu określonej marki. Trójkątne, kwadratowe, owalne, płaskie i gwiazdkowe.
Jednak od dwóch miesięcy – w trosce o jak najwyższy poziom obsługi klienta – ISRM blokuje dostęp do węży dla innych marek. Podjedziesz Toyotą – rozświetli się pistolet przeznaczony dla Toyot a na wyświetlaczu pojawia się cena tylko dla Toyot. Po wzięciu węża do ręki odgrywane są z dystrybutora najnowsze hity ze spotów reklamowych marki. Następnie miły ciepły głos oznajmia że osoba tankująca jest najmądrzejsza i najlepsza bo dokonuje najwłaściwszych wyborów.


Demir Said:

Normy spalin przynajmniej te 4, 5 itd to wymyśliła unia Europejska, przeciw nim mocno protestowali np producenci niemieccy, którzy z zalozenia produkują auta z dużymi silnikami a więc takie co dużo palą i dużo emitują . Hansowi w zarządzie wcale nie podoba się wykładanie milionów euro na nowe 3cyl coś co ma mieć jeszcze turbo.


Demir Said:

Bentley nazywa się Bentayga a nie Bentayaga. Nie wiem czy to o literówka czy celowo 😉


Klakier Said:

OJ Art to żeś poleciał po bandzie ,obyś złym prorokiem tylko nie został…


adamzd Said:

A czy w elektrykach nie można by zainstalować systemu ogrzewania na paliwo ciekłe (coś jak webasto)?
Aha, nie można by się reklamować jako zero emiszyn…


Kadjar – to ten, co wygląda jak SsangYong? Ja sam tę nazwę tłumaczyłbym inaczej – KADry słoików.

Elektrowozy – póki kosztują tyle, co mieszkanie, a stacje ładowania są tak porozrzucane, nie mają u nas większego sensu – a szkoda, bo mechanicznie sens mają ogromny. Może kiedyś – sam trzymam kciuki za Teslę.

WZM – Wyciągnięci Z Mesy. Moglibyśmy takim na sztuki zajeżdżać.


Wolfgang Fridolin Lukrecjusz von Leddembern Said:

Swiat rzadzony przez korporacje to pieklo na ziemi. Wszystkim kieruje pieniadz i zysk. Wszystko kosztuje, wszystko ma swoja cene. W takim “Ubiku” czarna wizja przyszlosci – otwarcie lodowki wymaga wrzucenia monety, ale co tam lodowka, nawet drzwi wyjsciowe do mieszkania domagaja sie swojej “doli”.
Korpo to zmora z ktora politycy sobie sami nie poradza, chyba ze sa Orbanem. Albo sa przekupieni albo zastraszeni.
Ale same korporacje tego nie wymyslily – ten ped za zyskiem i pieniadzem to wymysl bankow, corocznych zestawien zyskow/strat przed akcjonariuszami i powszechnego deilizmu na kazdym (ale im wyzej tym gorzej) szczeblu korporacji ( swiezy przyklad- szef proponuje wyjazd integracyjny do egiptu – wszak teraz nikt tam nie lata i lekko kupimy przelot w obie strony za 100PLN, smialo uda sie zapiac budget w kwocie 300 na osobe, hurra).


Sneer Said:

marek Said:

auta zaczynają nazywać się z głębokiej okrężnicy, bo nagle ktoś wpadł na pomysł, że jeśli wszystko jest łatwo i pod ręką, to Konsument tylko konsumuje. Ktoś wpadł na pomysł, że jak coś jest trudne, ale podlane dużą komunikacją, to i tak urośnie, a Konsument poświęcając czas na nauczenie się nazwy, bardziej zwiąże się z marką, bo już poświęcił energię na rzecz produktu i może stanie się jego nośnikiem reklamowym w rozmowach.
“A wiesz, że Renault Fluence wymawia się flions” chyba jednak nie pomogło.


Martysien Said:

W tych autkach elektrycznych powinno pojawić się ogrzewanie gazowe zasilane z turystycznych kartuszy gazowych … albo nie, 5 litowy bak na ropę plus webasto.
inżynierstwo wsteczne , ot co !


marek Said:

jeśli dobrze zgaduję czym jeźdźiłeś, to stacji Tesli będzie w Polsce więcy, chyba nawet 7 w przyszłym roku, ale ładować można nawet z gniazdka siłowego.


Luk Said:

Złominku kochany, a gdzie Ty widzisz wolny rynek ?? przecież tu jedna regulacja goni drugą. Wolny rynek to był 80 lat temu.


MAK Said:

Fleetwood jak fleetwood, ale mamy też 244 jako bohatera drugiego planu :)

Mnie najbardziej urzekł w tym teledysku księżycowy krajobraz osiedla. Naprawdę tak to kiedyś wyglądało…


Martysien Said:

A w wersji JestemEco ogrzewanie będzie realizowane poprzez dokupowany zgazowywacz drewna montowany na czas zimy na dachu o kształcie boxu dachowego…


kot pandur Said:

Jedynym sensownym na dzisiaj rozwiązaniem w przypadku aut elektrycznych są stacje wymiany baterii – taki plan miał zresztą niedawno BYD oferując polskim miastom autobusy elektryczne. Ale baterie musiałyby wtedy być zunifikowane we wszystkich markach, szybka wymiana na stacji na naładowany i jedziemy dalej. Ludzkość cofnęłaby się do czasów, gdy w dyliżansach wymieniano na postoju konie. Realne? Prędzej chyba ktoś wynajdzie system błyskawicznego ładowania i akumulatory o większej pojemności. A najprawdopodobniej nic z powyższego nie nastąpi.


Notlauf jak zwykle trochę przesadza i demonizuje, ale generalnie trend na razie taki jest. Nie wierzę natomiast, że on się utrzyma – Japko Japkiem, ale kto nie ma hopla na punkcie tej marki, wciąż zachowuje duży wybór. Instytucje państwowe teoretycznie mogą coś pomóc, w praktyce zaś wszystkim sterują lobbysci. Dopóki nie będzie sensownych kosztów i komfortu dla użytkowników, wynalazek się nie przyjmie.

Zgadzam się natomiast z przedmówcą, że sytuacja nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Polecam poczytać sobie trochę o wolnym rynku i jego założeniach, a potem zastanowić się, jak to się ma do opisywanej sytuacji.

A jak chodzi o standard tankowania benzyny, obsługi i serwisu aut, to dziś jest łatwiej niż kiedykolwiek. Na początku XX wieku każdy model miał inne rozwiązania na poziomie fundamentalnym, inne pedały, wajchy i guziki, a pojęcie części zamiennych i serwisów firmowych nie istniało – wprowadziły to wszystko Ford i GM, czyli, jak by nie patrzeć, korporacje. Tylko tyle, że one myślały długofalowo, a nie na jeden rok naprzód. Wszystko sprowadza się do ludzkich intencji i mądrości, a nie do idei korporacji czy jakiejś innej. Wynalazki nie są dobre ani złe – tylko ludzie je takimi czynią. Od czasów kuchennego noża nic się tu nie zmieniło.


tommm Said:

A ja jestem za hybrydami spalinowo-elektrycznymi. Najwięcej paliwa marnuje się na staniu w korkach. Jedynka, półsprzęgło, ew. gaz, hamulec i tak po 50 razy kilkaset samochodów na każdej ruchliwszej ulicy. Do stania w korkach malutki elektryk, do jazdy spalinówka ze względu na zasięg i produkcję cieplną przydatną w zimie.


wojtek_ Said:

Coz jeszcze 50 lat korpocjanizmu i wszystko pierdolnie. Mamy szanse tego dozyc tylko dzieci szkoda…
Ad. Moto: czyli malucha zamieniamy na akumulatorowy wozek transportowy Stal 258? Niezle :-(


nocman Said:

Gdzieś mi się obiło o oczęta, że część producentów postanowiła się dogadać wv sprawie ładowarek, ale to chyba bardziej na pohybel Tesli, niźli żeby dobrze klientowi zrobić.

i3?

@michau
Tam, gdzie nie ma regulacji, a u podstaw leży chciwość, w końcu powstanie jakiś *pol jako ostateczna forma ugruntowania przewagi na rynku.


Andrew Said:

Dla mnie elektryki nie mają kompletnie sensu. Prawdziwym paliwem przyszłości są ogniwa wodorowe, jak np. w Hondzie FCX Clarity. Zaraz ktoś napisze, że nie ma zbiorników które bezpiecznie przechowywałyby wodór – otóż nieprawda. W Polsce został opracowany grafen, który pozwala stworzyć zbiornik pozwalający na przechowywanie wodoru w takich samych ilościach co benzynę czy ropę i nie ma potrzeby wtłaczania go tam pod wysokim ciśnieniem. Auto ma być pojazdem mechanicznym, a nie odkurzaczem na czterech kołach. Tyle z mojej strony.


Jacek Said:

To jeszcze nic. Kolega jakiś czas temu dzwonił do serwisu w celu zamówienia płynu hydraulicznego do podnoszenia klapy bagażnika w E66. Koszt? Niecałe 400zł za 200ml. Sęk w tym, że można go zastąpić zwykłym ‘ludzkim’ płynem do przekładni i mechanizm podnoszenia klapy się jakoś szczególnie nie obrazi.


Mare36ks Said:

Och nie! Realny wolny rynek nie spełnia wyidealizowanej wizji o której fanatycznie miłośnicy tak lubia dysputować-to ten przeklęty socjalizm :)


ferrari_na_bani Said:

Poglądy autora ze wszech miar słuszne, ja tylko pozwolę sobie przytoczyć przykład chaosu, który panuje w zakresie “uniwersalnego portu” jakim jest USB. Otóż mamy zwykłe USB, mini USB “cienkie i szerokie”, mini USB “cienkie i wąskie” oraz mini USB “grube i wąskie” jak to określa mój kolega z pracy. Jednym słowem uniwersalność i wymienność pełnom gembom. A teledysk ryje baniak i wyrzuca z laci, zwłaszcza plenery – czy rodowite warsiawiaki mogą podpowiedzieć, jakież to plenery (poza metrem w budowie) posłużyły za tło tego wiekopomnego dzieła ? Jara mnie zwłaszcza to skąpane w błocie osiedle z blokami na żółto…


Andziasss Said:

Si, ten elektryczny pomysł rzeczywiście zimą leży i kwiczy w dużym mieście, ale w niedużym jakiś pan listonosz czy serwisant mógłby służbowo (… na statek).

Z gniazdkiem do japy to mam takie doświadczenia, że wytrzymuje 5+ lat, a microusb 1-2 lata i całe lata. Tak, że nie chciałbym obniżyć standardu w myśl unifikacji. Tyle, że tu mówimy o kilku – kilkunastu Dulanach, a nie o codziennych podrôżach po 35km do słupka.

Webasto!? Niee, ono na słońce nie chodzi, tylko żre prąd jak dzikie. Chodzi pompka paliwa i tylko nadmuch albo pompka wody + nadmuch. Mam w Dyskotece takie wodne i żeby miało to sens, było trzeba zduplikować i rozseparować akumulatory. Niezależne źródło zasilania (nie aku rozruchowy) daje pewność, że auto odpali. Oczywiście latem, podobnie jak w tym testowanym elektrowozie, problemu jakby nie widać (było), ale zimą kondycja baterii gwałtownie w dół i wymiana co 2 lata.

@Notlaufie, trzeci akapit wpisu: czy pomyślałeś o Renault, czy jednak o Hurtowni?


Wojt Said:

No akurat w tym tygodniu pojawiła się informacja że BMW i VW będą rozwijać wspólną sieć do ładowania akumulatorów (nie pamiętam tylko czy nie dotyczyło to tylko Stanów). Jeśli umówią się z jeszcze paroma producentami to pozostali nie będą mieli wyboru i będą musieli się dostosować.


ampli Said:

Mozna sie smiac z UE, ze reguluje nawet dopuszczalne zakrzywienie banana, ale ma to czasem swoje dobre strony. Tak bylo chociazby ladowarkami do telefonu, tak bedzie takze z szybkimi ladowarkami do aut elektrycznych.

Miesiac temu CHAdeMO zotalo ogloszone standardem przez CENELEC (taki paneuropejski PKN), dzieki czemu jestesmy blizej uregulowania takze tej kwestii. W przyszlosci po prostu kazdy sprzedawany w Europie samochod elektryczny bedzie musial miec standardowa wtyczke, zgodnie z regulacja UE -> http://autovolta.pl/219-chademo-standardem-w-europie

Mozna jeszcze oczywiscie wspomniec o Tesli, ktora udostepnila patenty dotyczace miedzy innymi systemu ladowania. Jesli tylko chcesz – bierzesz, implementujesz w swoich produktach i nic za to nie placisz. Szturmu na razie nie widac 😉

A m najbardziej podoba sie pomysl Niemcow i Chinczykow na zwiekszenie liczby ladowarek w miastach. Po prostu… montuja gniazda ladowania w ulicznych latarniach -> http://autovolta.pl/215-hybrydowe-latarnie-w-chinach

Pomysl genialny w swojej prostocie, koszty mniejsze o dwa rzedy wielkosci, a do najblizszej latarnii – co by zostawic auto podlaczone na noc – ma sie pewnie blizej niz 35 km 😉


Yossarian Said:

Borze Tucholski! Ja myślałem, że z tym Kadjarem to zgrywa i nikt tak nie nazwie żadnego auta! A to prawda! I to tłumaczenie…

A auta elektryczne – na ulicach nie widziałem jeszcze ani jednego. Więc szum marketingowy jest, ale zbyt już niekoniecznie. I dobrze, w końcu może producenci się opamietaja i zaczną je robić używalnymi.


AceofSpades Said:

ZŁE KORPORACJE! NIECH PAŃSTWO COŚ Z NIMI ZROBI!

W USA zrobiło, dzięki czemu wszyscy podatnicy musieli się zrzucić na ratowanie GM, a przedtem i Chryslera. Tak to właśnie krwiożerczy kapitalizm zbiera żniwo.


kiełek Said:

@Andrew: Honda clarity to zaledwie kilka egzemplarzy, Toyota za to już w Japonii wypuściła do sprzedaży model Mirai, do EU zacznie trafiać we wrześniu 2015 ale nie wszędzie bo nie wszędzie to zatankujesz.

A ten wpis skojarzył mi się z innym teledyskiem:
http://youtu.be/fkFGwQz_uqM


pete379 Said:

Dobry bicik i stylistyka. Jakby troszkę odmłodzić, przepisać tekst i zrobić teledysk na plaży, albo w słonecznym mieście wiosną to hicior lata murowany. Taki chilloutowy kawałek na cruising po mieście albo daleką trasę. Coś jak kawałek Snoop Dogg’a- Young and Wild and Free.


Luk Said:

A gdzie wy widzicie wolny rynek ?? przecież jedna regulacja goni drugą. Na pohybel propagandzie.


egon Said:

Ja piechdolę, niby utwór totalnie infantylny, ale ciekawe ilu w tej chwili Polaków “czuje się lepiej, kiedy świeci słońce”…..


gb Said:

@Kadjar
Dział marketingu musi jakoś uzasadniać swoje istnienie. Taka anegdotka. Swego czasu Cersanit zmieniał nazwę na Rovese co tłumaczono tak:

“Nowa nazwa to kontaminacja norweskiego „ro”, co oznacza harmonię, spokój, oraz staroangielskiego „vese”, co oznacza wiatr zmian.”

I jeden z najlepszych komentarzy jakie przeczytałem w necie:

Brana jeszcze była pod uwagę nazwa ‘du-Pa’, od staromeksykańskiego “du”, oznaczającego wiatr we włosach wieśniaczki zbierającej liście koki oraz wschodniosudańskiego “Pa”, które w literaturze średniowiecznej tego kraju postrzegane było jako “ten, co dumnie kroczy przed siebie, wpatrując się w kształtny zadek antylopy”.


notlauf Said:

Kontaminacja to zanieczyszczenie, więc coś tu śmierdzi jak dupa


miwo Said:

Hmmm, w sumie to, że każde nowe auto oferowane w UE musi mieć już określoną liczbę poduszek, ABS, ESP, isofix, brzęczyk, kontrolkę, sygnalizator zmiany biegu to też zasługa UE. I dobrze, i źle.
No i to, że nie można wszystkich przycisków w aucie zastąpić ekranem dotykowym: jakieś muszą być fizyczne(światła awaryjne, etc.)


zonking Said:

A wystarczy prosta hybryda na zimę – Webasto – 5l paliwa i problem ogrzewania z głowy. Prądu z baterii szkoda na ogrzewanie, ale paliwa, które ogrzewa z dużą sprawnością, już nie.


Slavicis Said:

Tak, tak, złe korporacje, bla bla bla, brak wolności, tere-fere… Wszystkich nas zgnębią i zaszczują. Prędzej, czy później takie kwestie same się uregulują. Generalnie nie jara mnie zabawa w przewidywanie przyszłości, bo jak się czyta czy tam słucha, jak ludzie na przestrzeni wieków wyobrażali sobie przyszłość, to bije z tego w 99% przypadków jedno podsumowanie: MYLILIŚCIE SIĘ. Na przykład w latach 50.-60. ludzie na serio wierzyli w coś takiego, jak auta z napędem atomowym. O ile pamiętam, to Ford prawie przez to zbankrutował.
Standaryzacja pojawi się sama, trochę mimochodem. Tak, jak to się stało ze sposobem kierowania autem. Dopiero plus minus po 30 latach od wynalezienia automobilu przyjęło się, że jest kierownica, trzy pedały w konkretnej kolejności, kluczyk do stacyjki (choć też nie zawsze), dźwignia od biegów, które zmienia się w określony sposób itd itp. Trzeba było czasu, i jeszcze np. na Forda Model T trzeba było w międzywojennej Polsce mieć oddzielne prawo jazdy. Ale sprawy się wyprostowały. Nie jestem optymistą, w sumie to z założenia jestem raczej pesymistą, ale uważam, że i notlauf i wielu innych tutaj w tej kwestii się myli. I to samo powiedzą ludzie za 50 lat: myliliście się! 😉


Camillo Said:

“Jeśli wydaje się to Wam idiotyczne, to weźcie któryś ze swoich gadżetów marki Japko i zobaczcie, że jest do niego potrzebna specjalna ładowarka marki Japko – mimo że prąd w gniazdku jest ten sam.”

Nie trzeba specjalnej ładowarki – każda ładowarka z wejściem USB będzie kompatybilna. Trzeba mieć tylko kabel (do nowszych lighting, do starszych 30 pin) ale tak było od zawsze (Nokia miała inne wtyki niż Motorola) i tak jest również obecnie, że różni producenci stosują różne kable (choć w większości jest to micro USB).


palczyk Said:

Od jakiegoś czasu po Warszawie śmigają testowe autobusy elektryczne. I dobrze, ale każdy z nich ma napis “0 emisji CO2”, co w warunkach struktury energetycznej naszego kraju jest przecież bzdurą. Możemy dywagować, że nie emitują sadzy itp. na poziomie gruntu w centrum miasta, ale energia napędzająca te wozy pozyskana została ze spalania węgla i innych paliw kopalnych. W 96%, czy coś koło tego. Tesli i innych też to dotyczy.


Korozjocedes Said:

To co ma miejsce na chwilę obecną nie jest do końca takim wolnym rynkiem. Spowodowane jest to oczywiście nagromadzeniem idiotycznych przepisów i restrykcji. Urzędasy ustalają sobie normy, którym sprostać są jedynie w stanie wielkie korporacje bo je po prostu na to stać, czego nie można powiedzieć o małych przedsiębiorstwach. Zauważmy od czego zaczynali wielcy potentaci i w jakich warunkach się to odbywało. Najwięksi z branży samochodowej zaczynali przed wojną czyli w czasach najdzikszego kapitalizmu. Dziś pewnie też można by było sobie kupić jakiś nowy złomnikowy samochód od małego producenta, ale przez konieczność stosowania jakichś kosmicznych technologii nikt nawet nie pomyśli o produkcji czegoś takiego. Poza tym korporacje też chcą zarabiać więc gdyby miały możliwość to na pewno by coś takiego produkowały. Rynek by zdecydował czy ludzie by chcieli to kupić czy nie. Oczywiście daleki jestem od głoszenia skrajnych tez, żeby niczego prawnie nie regulować ale to co ma miejsce obecnie jest nie do przyjęcia. Nie mówiąc już o idiotycznych podatkach dochodowych itp.
Samochód elektryczny w obecnej formie jeszcze długo pozostanie niewypałem, co zresztą bezlitośnie weryfikuje rynek :).


KGB Said:

Wygląda na to, że jeździłeś i3 , więc trzeba było brać Leaf’a – tam problem z ładowaniem nie powinien wystąpić.
Prestiż kosztuje pod wieloma względami 😀


Kaziu Said:

Wypowiem się krótko w tonie macierewicza na temat Euro 5,6 itd. Dlaczego zanim taka norma jest wprowadzona samochody rzeszy vw wypuszczane są z dużym wyprzedzeniem już w nowej normie, a taka Honda musi dociągać? Bo dostają z dużym wyprzedzeniem plany ustawy i mogą się przystosować. Taka mała zagrywka, żeby olać konkurencję. Brawo, Pani Merkel.


sosek Said:

@Kaziu:
Harmonogram wprowadzania norm spalania jest znany zainteresowanym co najmniej kilka lat wcześniej. Euro6 zadekretowano w 2007 roku, w życie weszła w roku zeszłym. Także, nie.


PolskiDrutSp.zoo Said:

Kapitalizm korporacyjny dążący do monopoli/oligopoli jest naturalną konsekwencją wolnego rynku w kapitalizmie, gdzie tylko najsilniejsi i najwięksi mogą się utrzymać. Żeby temu przeciwdziałać, wprowadza się odgórne (czyt. : państwowe) regulacje. Co przez piewców wolnego rynku zaraz okrzyczane jest mianem ,,socjalizmu” (btw. socjalizm to ustrój z włsnością państwową, kapitalim- z prywatną; wolny rynek z kolei to jedynie mechnizm redystrybucji, tak jak np. system nakazowo-rozdzielczy ).

Lamenty tychże piewców kapitalizmu wolnorynkowego, którzy sprzeciwiają się dyktaturze korporacji, przypominają nieco slogany reformatorów innego systemu, którzy głosili ,,socjalizm tak-wypaczenia nie”.

To tak nie działa. Albo idzie się na kompromisy i szuka rozwiązań posednich, albo jest się konsekwentnym, ale wtedy to z całym dobrodziejstwem inwentarza.


Ojezu Said:

@Andrew “zbiornik pozwalający na przechowywanie wodoru w takich samych ilościach co benzynę czy ropę i nie ma potrzeby wtłaczania go tam pod wysokim ciśnieniem”
Eeeee, co? Brałeś lekcje fizyki u Łągiewki? Żeby wodór miał gęstość jak benzyna w temperaturze pokojowej, to musi być sprężony do 8GPa. Problem polega na tym, że już trochę wcześniej staje się ciałem stałym. A jak chcemy go trzymać pod ciśnieniem takim, pod jakim mamy benzynę, to trzeba go schłodzić (i utrzymać) w temperaturze 20 K, a i tak będzie 10 razy rzadszy od benzyny. W ramach ćwiczeń praktycznych podgrzej sobie coś do 250 stopni Celsjusza i spróbuj to utrzymać w tej temperaturze, podobna skala problemu.


StahW Said:

Każdy producent czegokolwiek, póki może, usiłuje mieć monopol. Standardy przychodzą później. Jest parę chlubnych wyjątków, ale zwykle droga jest właśnie taka.

Technologia samochodów elektrycznych, a ściślej – ich źródeł zasilania, jest na dość wczesnym etapie. Gęstość energii najlepszych przemysłowo dostępnych ogniw jest gówniana w porównaniu do takiej chociażby benzyny, więc do wygody i dyspozycyjności samochodów elektrycznych, mogącej konkurować z pojazdami tradycyjnymi, droga jeszcze dość daleka.

O aspekcie “zero emisji tu, mnóstwo emisji parę kilometrów dalej” napisało już parę osób. To tak, jakby się cieszyć, że zdechły kot leży i śmierdzi nie w moim pokoju, tylko wyniosłem go za drzwi wejściowe…


Marel Said:

Może idąc za potrzebą rynku założe firme która do aut elektrycznych będzie montowała nagrzewnice na ropę z ikarusa, albo lepiej przyczepe niewiadów n250 z agregatem prądotwórczym hondy. Idealne rozwiązanie auto dalej spełnia warunek “zero emiszyn” i ma większy zasięg, a to że przyczepe trzeba tankować zapiszemy małym druczkiem.


krzyss vel Qkill Said:

Smart ED generacji 2 (nie do sprzedaży) na baterii w lecie robil max 100-110km w zimie przy -15 po przejechaniu 1km zrobilo sie 65km a po przejechaniu kolejnych 10km spadlo do 40km i zapanowala panika na pokladzie ze auto nie wroci o swoich silach. W tyl zwrot auto zwrocone :-) generacja 3 podobno troche lepsza… podobno bo nie ma w PL ani sztuki 😀


TJAK Said:

Jak coś dopiero się rozwija to najgorsze co można zrobić to obłożyć to regułami eurokołkochozu.
Producenci eksperymentują z elektrycznymi samochodami i za jakiś czas okaże się, który producent ma najlepszą wtyczkę, najlepszą technologię szybkiego ładowania i jak zrobić samochód, żeby dało się korzystać ze stacji szybkiej wymiany baterii (jak np. pokazała Tesla). I jak już tak będzie, wtedy będzie można ustandaryzować co nieco.
Natomiast gdyby dzisiaj narzucić producentom, że wtyczka ma być taka a taka, akumulator ma mieć taką i taką pojemność a zasięg ma być taki i taki to zamiast rozwijać – zahamowałoby to postęp. Tesla chciałaby zrobić coś lepiej ale “niet, stosuj standard!”. To tak, jakby dać urzędnikom wybór co ma być nośnikiem audio, płyta winylowa, CD, kaseta magnetofonowa czy karta SD a oni wybraliby płytę winylową jako jedyną słuszną i resztę zakazali stosować.
Moim zdaniem, jeszcze przyjdzie czas na standaryzację w temacie samochodów elektrycznych i nie należy jej bezmyślnie poganiać.


Michał Said:

Najlepszy fragment od 1:10. Urocza nieskładna składnia, zasadniczo można by czegoś takiego oczekiwać na szkolnych występach w szkole średniej. Prawdziwi maderfakierzy.
I ja się wcale nie naśmiewam. Cztery razy już tego słuchałem i z każdym kolejnym bujam się coraz mocniej.
Teks jest naiwny i niedorzeczny (lubię kotki, bo bardziej niż pieski, podoba mi się krajobraz bielski joł), ale całość tak klimatyczna i magiczna, że aż czuć ukłucie w potylicy.
Leaf, samochód któregoś tam roku to tak z grubsza najnormalniejszy elektryk (na upartego to nie wygląda jak zabawka dla odbiorców alternatywnych, tylko jak zwykły, współczesny kompaktowy wóz), który też nie nadaje się (tzn. można jeść rosół widelcem, ale po co się wpieniać) do jazdy w zimne dni. U mnie w zakładzie montowano takiemu ogrzewanie spalinowe. Pięknie wyszło. Jak fabryka.
Polecam każdemu, kogo pojebało, żeby jeździć na prąd.
W głębi ubolewam, że w szeregach Renault (niestety nie tylko!!!) są idioci skłonni płacić debilom odpowiedzialnym m. in. za notkę odnośnie Kadjara.
Najgorsze, że jest ogrom hołoty, która coś takiego trawi bez zakłopotania. Mną aż wzdryga dla odmiany. Jestem jakby speszony.
Czy Toyota też działała w taki sposób, gdy debiutował LS400?


ddd Said:

Aremberg Said:

Moim zdaniem elektryczne auta nie mają żadnego sensu i są zwykłym robieniem k***y z logiki, póki:
1) nie wyeliminujemy elektrowni na paliwa kopalne jako źródła prądu do tych póki co, alternatywnie bezemisyjnych jeździdeł
2) nie pozbędziemy się zimy, która istnieje w znacznej części świata stanowiącej potencjalny rynek na takie auta i jak widać skutecznie przeszkadza w ich użytkowaniu
3) nie otworzymy składowiska zużytych akumulatorów na Księżycu

Póki co najrozsądniejszy wariant to hybryda, która w mieście rusza ze świateł i wolno toczy się na silniku elektrycznym, a w trasie można dać w palnik i lecieć 140km/h jak każdym innym samochodem.
Diesle z racji szalonych ilości osprzętu i rosnącej awaryjności stają się nietrwałe i niepewne już w nowym aucie, nie mają również sensu ekonomicznego myśląc o zakupie używanego auta i jego dłuższej eksploatacji, bo wszystko co się zaoszczędzi na spalaniu 6l/100, pójdzie na naprawę dwumas, DPFów i kosmicznych wtryskiwaczy. Zresztą diesle nigdy nie były specjalnie ekologiczne, emitując tlenki azotu, sadzę i węglowodory nienasycone, z którymi dopiero niedawno zaczęto walczyć.
Także mamy do wyboru: niezniszczalne 1.9 TDI i rak płuc, albo czyste powietrze w miastach i zwalający z nóg rachunek w serwisie. Ja wybieram hybrydę, oczywiście jeśli byłoby mnie stać, ale temat dotyczy przyszłości motoryzacji do jazdy na co dzień, także nie ma sensu porównywać Lexusa GS 450h z Golfem IV 1.9 TDI.


tsss Said:

Pitolenie o szopenie, wszyscy wiedzą, że kapitalizm z masową produkcją to najlepszy system gospodarczy jaki dotąd istniał, monopol i oligopol to syf ale nie wiadomo jak je sensownie zwalczać.
Demokracja to rządy lemingów przegłosowujących cokolwiek świadomych ludzi, ale wszyscy trzęsą portkami na myśl co by mogłoby przyjść do głowy władzy dyktatorskiej nie obawiającej się przegrania wyborów.
Wszystko prywatne działa lepiej niż państwowe, ale państwowe daje złudzenie wpływu na to jak coś działa i dużo ludzi uważa że jest pewniejsze (a później czekają pół roku na specjalistę i sejm skraca im emeryturę).
Zasiłki państwowe są do dupy, bo są przymusowe, z kolei nie wiadomo czy z dobrowolnych datków by starczyło na opiekę dla tych różnych kalek i innych ubogich dziadków z alzheimerem.
Można tak wymieniać skrajności godzinami i co z tego.

Moim zdaniem ucisk fiskalny w naszym biednym kraju jest za duży i każdy krok w celu zmniejszenia zrobi lepiej gospodarce, a regulacje państwowe powinny być jak najmniejsze i jak najefektywniejsze (jak ładowanie komórek z USB albo diagnostyka OBD). Resztę mam w dupie, szkoda czasu na zastanawianie się nad rzeczami na które się nie ma wpływu.


tsss Said:

http://www.czemarol.pl/
To jest piękna nawa. Można tak tworzyć, np. czarnobyl – byliny z czarnoziemów, pierdolnik – pierogi ze wsi Dolnik, kupsko – kupiecka spółdzielcza kasa oszczędności.


TORT Said:

Ja tam bym chciał, żeby ugryzione jabko zajęło się produkcją samochodów. Oni wszystko lubią inaczej i zawsze wiedzą lepiej niż klient. Cisnąłbym jak pogrzany takim autem z drzwiami otwierającymi się do środka.


TORT Said:

Oczywiście stawiałbym go przed firmą Piotr-Bet & Mich-Bud 2 czyli mojej ulubionej z nazwy.


manon Said:

Korporacjom wolno stosowac takie metody przywiazywania do klienta, bo rynek motoryzacyjny jest najbardziej zdziwaczalym, hermetycznym tworem – nijak się ma do poczatków XX wieku, kiedy marki samochodowe rosły jak grzyby po deszczu.
Wszystkie przepisy homologacyjne, koncesje, cła konserwują ten stan rzeczy.

Inaczej mielibyśmy już dziesiątki samochodów elektrycznych z chin na jeden standard elektryczny/wolne oprogramowanie etc.


markus Said:

Kiedyś auta miały być niezawodne i możliwe bezobsługowe. W obecnych czasach nowe auto kupuje się na raty, nawet płacąc gotówką: pierwszą ratę dostaje sprzedawca samochodu, a drugą, trzecią, czwartą, i kolejne płacimy za naprawę samochodu…


robak Said:

Co do nazw, to nie zgadzam się. Lincoln kiedyś to wyjaśnił: Upraszczamy nazwę żeby ludzie mówili: Kupiłem Lincolna XYZ, a nie np, kupiłem Town Cara’. i uosabiali się z marką nie z modelem. Teraz wszystkie modele aut wszystkich marek są takie samie, więc nazwy są takie same, aby ludzie musieli zaznaczać i wymówić markę pojazdu, zanim powiedzą jakim modelem jeżdżą. Np. jestem bogaty jeżdżę bmw 3- I tak nikt nie wie o jakie auto chodzi, ważne że ma bmw w nazwie. Dlatego mniej więcej, wymyślne nazwy kojarzą mi się z czymś dobrym i nie wnikam w to co znaczą


Dawdzio Said:

@Art napisał:
“Rok 2025, przy dystrybutorze paliw piętnaście różnych pistoletów do tankowania. Ładne, kolorowe każdy z nich ma podświetlane logo producenta samochodów. Po podjechaniu pod stanowisko Inteligentny System Rozpoznawania Marki jaskrawo podświetla odpowiedni nalewak.Początkowo każdy wąż zakończony był inną końcówką pasującą tylko do wlewu pojazdu określonej marki. Trójkątne, kwadratowe, owalne, płaskie i gwiazdkowe.Jednak od dwóch miesięcy – w trosce o jak najwyższy poziom obsługi klienta – ISRM blokuje dostęp do węży dla innych marek. Podjedziesz Toyotą – rozświetli się pistolet przeznaczony dla Toyot a na wyświetlaczu pojawia się cena tylko dla Toyot. Po wzięciu węża do ręki odgrywane są z dystrybutora najnowsze hity ze spotów reklamowych marki. Następnie miły ciepły głos oznajmia że osoba tankująca jest najmądrzejsza i najlepsza bo dokonuje najwłaściwszych wyborów.”

Podjeżdżam swoim Trabantem, który jakimś cudem ma prawo jeszcze jeździć. System stacji nie może rozpoznać auta i zawiesza sie. Odjeżdżam.

Duża stodoła samotnie stojąca pośród pól. Zblizający się do niej Trabant włącza prawy kierunkowskaz, który miga dwa razy. Odrazu po wyłączeniu się go na chwilę włączają się awaryjne razem z długimi. Trabant zatrzymuje się przed budynkiem. Brama otwiera się i auto wjeżdża do środka. Wewnątrz stoi już kilka aut więc ustawiam się na końcu kolejki. Do zardzewiałego dystrybutora z przekreślonym napisem 94 podjeżdża właśnie Janusz swoim Caro. Z każdym kolejnym litrem litrem słychać cykanie mechanicznego licznika dystrybutora. Nagle rozlega się krzyk:
-Psy jadą! Spier****my!!!
Wszyscy wsiadają do aut i jak najszybciej odjeżdżają do pobliskiego lasu, gdzie rozjeżdżają się, każdy w innym kierunku. Kolejna “tanksztela”, została zamknięta. Na szczęście takie miejsca są jak hydra i na miejsce jednego pojawiają się dwa następne…


to że niby w Polsce mamy wolny rynek? acha.


drozda Said:

Co do standardów wtyczek USB to cena postępu. W kolejnym ze standardów pojawią się zupełnie nowe wtyczki bez wstecznej kompatybilności. Ale za to będą w stanie dostarczyć napięcie 19V co oznacza że niepotrzebne staną się zasilacze do monitorów drukarek a laptopa naladuje się z dowolnego gniazdka USB.


v8tatra Said:

a czy tylko mi kadjar kojaży się z winem kadarKA;)) – pysznym swego czasu;P ??
a co do korporacji to zaczęło się od poprawki uwalniającej murzynów (nie pomne która to z koleji- popsujka) i tam małym druczkiem nadano i status “osoby prawnej” i dalej ju z poszło prezydent adams i jego walka itp wiele do tematu korpo wnosi geneza ucc(univercial comercial code) zbioru akt ów prawnych będących wykładnią i podstawą przy rozsądzaniu sporów miedzy korpo vs korpo/citizen/gov


Dr.Benz Said:

Obecnie chyba nie da się jeszcze przesądzić czy źródłem energii dla silników elektrycznych będą ogniwa paliwowe czy akumulatory. Odwrotu od prądu raczej nie widzę. Tesla poszła w kierunku aku i całkiem nieźle im to wychodzi.
Chętnie pomykałbym do roboty elektrykiem w stylu Tesli i myślę, że nie brakowałoby mi dźwięku silnika, tym bardziej że Tesla daje radę. I nie zgodzę się że jest droga. Za to co oferuje to rozsądna cena. Chciałbym się czymś takim przejechać.
Akceptuję i popieram elektryki pod warunkiem, że jak najdzie mnie ochota, to nie zakażą mi odpalić V8.


markus Said:

Koorvoracje, jak zauważono, mają monopola na wiedzę. I patenty na kasiorę za wszystkich możliwych źródełek (jakby co, to się coś wmówi jelo.. klientom, że to jest akurat to, czego potrzebują, tylko jeszcze o tym nie wiedzą, co idzie tym koorvoracjom co raz łatwiej, biorąc pod uwagę postępujące zidiocenie człowieków). Dziwi mnie, że jeszcze przykładowe Japko nie wpadło na pomysła, że nie wolno ładować ich cuda techniki w jakimś żelazie korzystając z uniwersalnej ładowarki USB lub z gniazdka 230 V, w którym była uprzednio włożona ładowarka firmy np. Piętagram. I niestety tak będzie, dopóki ktoś nie uporządkuje tego burdelu tak, jak kiedyś ogarnięto kwestie gwintów. Tylko że kiedyś nie było aż takich koorvoracji….


Tomash Said:

Zasięg 170km wskazuje że testowałeś Citroena Berlingo EV. I jak wrażenia, poza parowaniem i jedną stacją szybkiego ładowania?


Tomash Said:

Pardon, jeszcze mógł być to Nissan e-NV200. To jak, Renault-Nissan czy PSA?


haft Said:

Jest zatem pomysł na biznes: “Mobilna stacja ładowania”.
1. Ładujemy na pakę tarpana żuka czy lublina jakiś duży akumulator przemysłowy lub prądnicę (agregat prądotwórczy) na olej opałowy.
2. Puszczamy na Warszawę kilkanaście/kilkadziesiąt takich pojazdów.
3. Klient dzwoni gdzie podjechać – podjeżdżamy, ładujemy auto.
4. Wszyscy zadowoleni.


StahW Said:

@PolskiDrutSp.zoo
Nie ma systemu wolnego od wszelkich patologii; jesteśmy tylko ludźmi.
Jednak patologiczne zjawiska nasilają się wraz z ilością regulacji. Zawsze.

Dobre i proste prawo w wystarczającym stopniu chroni konsumentów. Wraz ze wzrostem regulacji, koncesji, ulg itp rośnie chęć znalezienia się w uprzywilejowanej pozycji, kombinowanie, korupcja i mydlenie oczu.
A chcąc temu przeciwdziałać, – drogi wstecz nie ma, trzeba brnąć naprzód, postępowo, bo przecież idea jest słuszna, tylko za słabo zrealizowana. Więc wprowadza się kolejne regulacje, bardziej szczegółowe i dogłębne. A że pod stołem się przy okazji coś zgarnie, to jeszcze lepiej…

Kartele, monopole oligopole itp. były i są efektem prób regulacyjnego “okiełznania dzikiego kapitalizmu”, zarówno u jego początków jak i teraz, a nie cechą immanentną kapitalizmu jako takiego.
Od ponad pół wieku Państwo, sterując podażą sztucznego pieniądza (bez pokrycia w rzeczywistych aktywach, np. złocie), chroniąc np. banki oraz będąc (współ)właścicielem, a więc uczestnikiem gry rynkowej i jednocześnie ustalając reguły gry, powoduje zanik naturalnych mechanizmów stabilizujących… I mamy karykaturę wolnego rynku.


Sosek Said:

@Andziasss:
To nawet zabawne, bo mi nie udało się popsuć kabla microusb mimo intensywnego użytkowania przez 5 lat. Moja druga połowa natomiast zniszczyła solidniejszy USB 3.0 (dysk zewnętrzny) w ciągu kwartału. Jak dbasz tak masz?


KM Said:

Podpisuję się pod takim wpisem wszystkimi czterema kończynami! Jakkolwiek byłoby to nie w smak wyznawcom liberalizmu gospodarczego, bez kontroli państwa kończy się tak jak na powyższym obrazku. Najlepszy dowód to np. elektryczność w Anglii pod koniec XIX wieku (złote czasy liberalnej gospodarki). Każda kompania elektryczna miała swój opatentowany kształt i rodzaj wtyczek i co za tym idzie miała monopol nie tylko na prąd, ale i na wszelkie urządzenia do niego podłączane. Oczywiście było to ze szkodą dla odbiorców, których koszono podwójnie. Zwolennikom wolnego rynku pozostaje w takiej sytuacji powiedzieć: nie podoba ci się? zbuduj swoją elektrownie i zrób swoje wtyczki, albo zrezygnuj z prądu. Gdyby rząd nie uregulował wtyczek, to żadna firma nie zrezygnowałaby z lokalnych monopoli. Przykłady można mnożyć: rozstaw linii kolejowych w Anglii, ładowarki do telefonów, rezerwat Apple, wtyczki Bella w USA (monopolisty do lat 80-tych, dzięki któremu ten kraj jest nadal zapóźniony w telefonii komórkowej) itd. Tak zwany rynek potrzebuje od czasu do czasu nadzoru państwa, bo inaczej firmy szczęśliwe podzielą się tortem na kilka części, wygaszą konkurencję i będą nas robić w konia bez końca.


Sasza Jan Said:

Tak jak ktoś już wspominał, wolny rynek to nie jest to co mamy teraz. Korporacje wykorzystują kapitał by przekupywać prawa i ograniczać przez to konkurencję, a i tu rynek rozliczy taką decyzję producenta ponieważ klient przy wyborze auta elektrycznego będzie brał pod uwagę dostęp do stacji ładowania.

Pozdrawiam


hachi Said:

Państwo świetnie sobie radzi z monopolami. Szczególnie jeśli chodzi o ubezpieczenia społeczne. Zamiast kilku firm dzielących się tortem mamy ,,firmę” która zagarnęła cały tort dla siebie i pod groźbą kary zmusza cię do korzystania z ich usług. I do tego dyma nas bez żadnych konsekwencji. To ja wolałbym się dostosować z wtyczkami.


Tomek Said:

Ciekawe jak sobie z Teslami radzą w Norwegii, gdzie zima jest chyba zimsza od naszej? Od kiedy obniżono podatki za elektryki, są to najlepiej sprzedające się tam auta. Nawet lepiej niż Woldzwagen Golf (sic!).


Marcin Said:

@ kot pandur
Jakoś wymiana butli gazowej działa dość dobrze,, choć tak bajdełej pamiętam jak teściowa nie mogła za pierwszym razem się pogodzić z faktem że swoją nową nie otrzaskaną butlę musi wymienić na inną :). Nie wiem dlaczego nie mogłoby tak być z bateriami dla samochodów. 2,3 rodzaje standardu zależne od wielkości auta (czy jakoś tak) i gra muzyka. Kwestia jakoś wymienianych baterii jest do ogarnięcia bez problemu.


howdy Said:

Elektryki są fajne i to jest przyszłość motoryzacji ALE tylko wówczas gdy będą miały zbliżony zasięg do benzynowców, oraz ładowanie będzie trwało krótko…
Co do korporacji, cóż nadgryzionego “japka” to doskonały przykład, że ludzie sami pozwalają się dymać na lewo i prawo. Przepłacają za sprzęt, który jest co najwyżej średni, a jego użytkowanie wymaga kupowanie przejściówek – protez, bo okazuje się, że producent pozbawił go wielu popularnych gniazd używanych wszędzie indziej. Nieważne też, że za cenę tychże “japek” możesz mieć topowe modele konkurencji, które potrafią dużo więcej i jeszcze ci sporo hajsu zostanie… Mentalności ludzi nie zmienisz…
Dla mnie także jest niepojęte, jak pod płaszczykiem “ekologii” można było zmienić pancerne, nieśmiertelne diesle mogące przejechać milion km bez remontu, w delikatne, ekstremalnie drogie w naprawach chucherka, które czasem mają problem, żeby dojechać bezawaryjnie do 100 k km…
Niedawno widziałem reklamę jednego z SUV-ów: “Nowy silnik 1.6 o oszałamiającej mocy 168KM). No fajnie, zamiast wsadzić tam jakiegoś 2,5 litrowca, to napędu tej kobyły biorą rachityczne 1.6 z kompakta, obudowują turbosprężarkami i żyłują do 168KM… na okres gwarancji pewnie wytrzyma, a dalej to już problem innych właścicieli…


jojo Said:

Co do wolnego rynku.. mamy standard np. micro USB, który uznany został przez wielu producentów telefonów, a przecież żadne Międzynarodowe Ministerstwo ds. Światowej Cyfryzacji i Elektronizacji niczego od nich nie wymagało. Albo z innej beki. Nasze spółki kolejowe, mimo różnych zagrywek wobec konkurencji, jakoś potrafiły się dogadać do tego, by w swoich kasach sprzedawać też bilety konkurencji(oczywiście poległy na innych frontach). A najlepsza rola dla Państwa to pilnowanie, by nie doszło do monopoli.


z_power Said:

Dzisiaj była dość ładna pogoda więc wybrałem się na przejażdżkę moim “elektrykiem”. Ponieważ miałem włączone ogrzewanie (elektryczne; webasto na olej opałowy jeszcze nie założyłem z lenistwa) to moja wycieczka musiała ograniczyć się do ~100 km. Ładowanie z garażowego gniazdka trwałoby 5h gdyby po 2h nie wyniknął niespodziewany kurs do rodziny (~30 km). Po powrocie znowu wetknąłem wtyczkę i właśnie kończy się ładowanie.
Od 12 listopada przejechałem 4500 km, w tym czasie raz użyłem swojego diesla i konieczność wydania 50 zł na stacji benzynowej była dość przykrym doznaniem.
Jaka szkoda, że elektryki w obecnym stopniu rozwoju są w stanie zrealizować codzienne potrzeby transportowe jedynie ~90% obywateli… 😉


g@b Said:

A jakby do tego elektryka wsadzić do bagażnika agregat prądotwórczy? Zatankować, podpiąć ladowanie i wio! E…


StahW Said:

@KM
Nie wiem skąd czerpiesz swoje dane. British Standards Institution, która zaczynała jako Engineering Standards Committee w 1901 roku, nie była instytucją rządową. Mówienie, że “rząd uregulował wtyczki” to bzdura.

Każdy nowy wynalazek przechodził podobną drogę. Najpierw każda firma wymyślała swoje rozwiązania, patentowała, stosowała i ulepszała. Po czym, po odpowiednim rozpowszechnieniu się danego wynalazku nadchodzi taki moment, gdy brak standardu przestaje działać na korzyść producentów, a zaczyna przeszkadzać w dalszym upowszechnianiu i uniwersalizowaniu danej technologii (obojętnie: urządzeń elektrycznych, kolei czy czego innego). Powstają wtedy zrzeszenia producentów czy instytuty standaryzacyjne, niejednokrotnie międzynarodowe, które opracowują normy.

A USA jest opóźnione w rozwoju telefonii komórkowej nie ze względu na jakieś wtyczki (???), tylko ze względu na bycie ‘early adopters’. Zainwestowali ogromne pieniądze w analogowe sieci pagerowe i telefoniczne, których zbudowanie – zważywszy wielkość kraju – było nie lada wyzwaniem. I siłą rzeczy wolniej reagują na kolejne, pojawiające się standardy telefonii cyfrowej.

Podobnie było z francuskim Teletel/Minitel, pierwszą cyfrową siecią usługowo-informacyjną dostępną dla klientów indywidualnych. Wynalazek ten nie przyjął się nigdzie indziej i początkowo stanowił we Francji znaczącą barierę dla rozwoju nowej technologii, a mianowicie internetu. Taki już los early adopters…


Marecki Said:

@Dawdzio: Janusze w Caro tankują tylko gazik.


dr_kamil Said:

Nazwa jak nazwa, phuw mnie to obchodzi, osobiście mógłbym jeździć nawet Renault Koopaqau jeżeli tylko było by proste w budowie, trwałe i bezawaryjne.

Dedykowanych ładowarek nie będzie, nikomu nie przyniosło by to zysku ale podrożeje prąd lub wymyślą coś innego aby zarobić. Korporacje nie pozwolą żeby koszt użytkowania samochodu spadł.


Qropatwa Said:

Oj tam, oj tam. Sytuacja jest podobna jak z LPG. Różne kraje mają różne końcówki. Też mógłbym napisać jakie to straszne itd., ale zamiast tego zbieram ze sobą przejściówki i to rozwiązuje problem. Pewnie za jakiś czas pojawią się adaptery do wtyczkowozów.


SPGM1903 Said:

Poprę tu jednego z użytkowników, którzy pisali, że korporacyjny kapitalizm to nie kapitalizm tylko korporacjonizm, który koło wolnego rynku nie stał. To marna parodia tego, co nim zwiemy.
A jeśli ktoś chciałby spojrzeć w przyszłość, jak wyglądać mogłaby korpozacyjna rzeczywistość jako imperatyw rozwoju, to wystarczy spojrzeć na serię gier Fallout, gdzie to człowiek zawsze był podrzędny względem zysków.


Ktosiek Said:

Dopiero dziś mam czas na napisanie czegoś na Złomniku (tak samo jak i czytanie go). Na początek – dziękuję Panie Notlauf za uwzględnienie mnie we wpisie – tyle wygrać :}.

Co do wpisu – o słabości aut elektrycznych wypowiadałem się dużo razy – powyższy wpis pokazuje tylko, moim zdaniem, jak bardzo ślepą uliczką jest ten rodzaj napędu – malutki zasięg, szczególnie zimą, ciężkość pojazdu oraz coś, do czego chcę nawiązać – własność pojazdu.

Panie Notlauf, zapytam wprost – czyje – według umowy – były baterie w tym aucie? Czy nabywca tego auta kupuje także zestaw drogich baterii do niego, czy po prostu prawo do korzystania z nich? Jeżeli to pierwsze, to znaczy, że firma produkująca to auto ma dość restrykcyjną i dziwną politykę dotyczącą baterii, co raczej nie przełoży się na sukces rynkowy (którego i tak nie będzie, bo to auto eletkryczne) – jeżeli natomiast baterii się nie nabywa wraz z autem, wtedy rynek nie ma nic do tego – podpisałeś umowę, zgodziłeś się na te warunki – Twoja sprawa i Twój problem – powinieneś być na tyle rozgarnięty, by dowiedzieć się czegoś na ten temat – gdy kupujemy TV czy inne AGD zapewne 90% z nas przegląda przez tydzień tylko fora na temat AGD – bo chcemy dobrze ulokować nasze pieniądze, chcemy, by produkt się sprawdził. Mówiąc wprost, Twój problem Panie Notlauf nie istnieje – istnieje natomiast problem stacji dokujących za które zapłacił podatnik, a z których nie można korzystać, oraz tego, że ZNACZNA WIĘKSZOŚĆ PODATNIKÓW JEŹDZI AUTEM NA ON ALBO PB.

Załóżmy jednak, że auta elektryczne odnoszą sukces (tfu!) – czy wtedy będziemy skazani na wiele standardów ładowania, dużo różnych słupków do ładowania itd? nie – jak ktoś wspominał, na razie temat EV jest świeży – stąd też wiele dróg do osiągnięcia tego samego. Rynek jednak nie lubi próżni, prędzej czy później ktoś opracuje technologię kompatybilną z każdym typem ładowarki – i on pewnie wygra rynek, szczególnie gdy elektrycznego trupa trzeba ładować co 60km ;]. Ewentualnie wygra najlepsza/najwygodniejsza technologia i ona zdominuje rynek.

Naprawdę nie widzę tutaj żadnej winy rynku – to wina państwa i przekupnych polityków, że mamy obecnie coraz ostrzejsze normy, że ludzie zaczynają na serio zastanawiać się nad autem, które nie tylko nie grzeje, ale także nie potrafi przejechać 100km bez potrzeby postoju na doładowanie.

Pragnę jeszcze zaznaczyć, że auto elektryczne powstało przed autem na silnik spalinowy – jednakże ten ostatni okazał się lepszy i dlatego do dnia dzisiejszego jest on na szczycie – nie jest może najlepszy w poszczególnych kategoriach – silniki elektryczne są np bezgłośne, inaczej oddają moc itd – jednakże uwzględniając silnik i samochód jako całość – a więc potrzebę przemieszczania się, możliwość przejechania wielu kilometrów, szybkość tankowania, oraz możliwość magazynowania paliwa – silniki ICE nadal górują i będą górować nad jakimiś elektrycznymi pierdółkami – o ile oczywiście państwo nie nałoży wielkich kar na posiadaczy aut z silnikiem ICE, co oczywiście jest możliwe – jednakże, nie będzie to wybór konsumentów, a polityków.


Martini Said:

Przepraszam bardzo ale Z.Łomnik sie nie zna 😉 w takim elektryku to się podczas ładowania w domu czy też w pracy włącza ogrzewanie, które działa jak normalne webasto i wsiada do rozgrzanego i ciepłego autka. Problem solved ☺
Choć faktycznie z zasięg jest sporo mniejszy ale fizyki pan nie oszukasz


Jeszcze w kwestii pięknych nazw:

KRAKŻAL.

Tak, naprawdę.


jeżdżę pociągiem Said:

A jak w 2025 zatankuję mojego poloneza? Będę musiał kupować specjalistyczne czterokrotnie droższe importowane paliwo do zdalnie sterowanych modeli samolotów w 20-litrowym kanistrze, dla zakręconych pasjonatów, podobnie jak teraz specjalistyczne żarówki nie przeznaczone do użytku domowego?


Andziasss Said:

@Sosek: micro-usb zasilające telefon w samochodzie potrafiło się odłączyć pod obciążeniem samego dyndającegi kabla. W usb nie ma “klik”, a micro jest wyjątkowo delikatne. Nie chucham na to, normalnie używam i tamte się sypały a jabol nie. Zupełnie subiektywne odczucia.


StahW Said:

@Andziasss
Tak, microUSB nie jest dobrym złączem mechanicznie, to fakt. Ale jest standardem :)

Lightning jest znacznie lepszy ze względu na zatrzaskiwanie, dwustronność, redundancję styków… Ale jest późnym opracowaniem firmy, która jest znana z tego, że nie próbuje ustanawiać standardów do używania przez wszystkich, a wręcz przeciwnie, patentuje wszystko i pozywa do sądu 😛


benny_pl Said:

ludzie, czy Wy na prawde myslicie ze “elektryczny jest lepszy bo nie ma sie co w nim zepsuc” ?! zapewniam ze to nie jest MELEX ani zaden Stal/Balkancar w ktorym jest kilka stycznikow zalaczajacych pare odczepow opornicy tylko FALOWNIK (inverter – to po zagranicznemu jest) i zapewniam ze nie jest to urzadzenie ani tanie, ani niezniszczalne, a juz napewno nienawidzi wilgoci a w szczegolnosci wody. jest to po prostu komputerowo sterowana przetwornica wielkiej mocy (rzedu kilkudziesieciu kW!) do tego grube kable, mnustwo zlaczek, druga, podobnie skomplikowana przetwornica do ladowania tychze akumulatorow, i zapewne jakis dodatkowy komputer nadzorujacy to wszystko + jakies bajery na desce rozdzielczej. innymi slowy delikatnej elektroniki wielkiej mocy duzo wiecej niz gdziekolwiek indziej.
dodatkowo magazynowanie duzej energii w malym akumulatorze to duze niebezpieczenstwo pozaru lub wybuchu akumulatora w przypadku jakiejs usterki przy ladowaniu, lub po prostu przy zwarciu w przypadku przetarcia sie przewodow silowych np podczas stluczki. nie wiem w jakich technologiach sa te akumulatory ale mam nadzieje ze nie li-pol, te akumulatory wyjatkowo latwo sie zapalaja (jeden przypadek baterii w telefonie widzialem osobiscie, drugi – kolega w nocy podlaczyl telefon do ladowania i obudzil sie jak sie juz palilo biurko) takze ja podziekuje za te “bezawaryjne elektryki” jak zapragne miec melexa to kupie go sobie za 1500zl


bebe Said:

Śmiem zauważyć, że japka można ładować dowolnie chińską ładowarką, co najwyżej japko uraczy komunikatem “to nie jest oryginalny kabielek, być może wybuchnę ci w twarz”. :) Ale nie pozwólmy, by fakty stanęły na drodze do postawienia tezy z pupy. :]


benny_pl Said:

a wogole to nie wiem czym tu sie ekscytowac. wczoraj bylem w Kielcach, cala podroz z i do Lublina wyszla mnie 50zl Cieniaskiem na gazie :) bez martwienia sie ze jest za zimno, i jaki bedzie zasieg w takiej zimnosci ;p a gaz w oszolomie w lublinie jest po 1.68zl !!! 😀


maxx304 Said:

O ile mi wiadomo, samo Japko, a na pewno jego szef, świeć Panie nad jego duszą, wierzyli w zintegrowane rozwiązania i jakość ponad ilością. Jobs zawsze chciał dostarczać klientowi jak najlepszy produkt, a przy tym bardzo ładnie wyglądający, w którym wszystko po prostu działa. Dlatego własne ładowarki, dlatego brak USB, i na przykład Flasha – bo Jobs przez długi czas uważał, że Flash to bateriożerne gówno. Zresztą nie raz i nie dwa spierał się o to z Gates’em, który sprzedawał licencję na Windows i wierzył w PC, który ma wiele możliwości rozszerzeń i otwartą architekturę. Szef Apple’a jak sam mówił, dzięki kontroli nad sprzętem i oprogramowaniem mógł dać userowi coś, co działa – i coś co będzie działać. A standaryzacja to coś odwrotnego do jego filozofii. Robiąc coś samemu, miał pewność, że zrobi to jak najlepiej. Jeżeli ten sam sprzęt mogłyby produkować inne firmy, zakładał (co niejednokrotnie się sprawdzało), że wypuszczą “badziewie”. Fakt, że czasami innowacje połączone ze śmiałymi koncepcjami wzornictwa brały w łeb, jak słynna dwuczęściowa antena w iPhone4…


Ostatnie donieniesienia mówią, że suv renault jednak będzie miał inną nazwę: SHALIQ – nomadzka, bliskowschodnia, tajemnicza niczym powiew passatu na saharze. No i obok Captura utrzymuje gamę modelową w temacie garderoby…


vlad Said:

@z_power: coś mnie qrna ominelo, bo nie wiedzialem, ze 90% obywateli tego kraju mieszka w domku z garazem, w ktorym maja do wyboru ladowanie samochodu. Co tam jednego- garaze mieszcza co najmniej dwa jezdzidla, bo trzecie na dluzsze podroze/wyjazd poza miasto stoi przed domem…


z_power Said:

vlad,
prawda to że garaż w centrum miasta jest dobrem luksusowym, niemniej w tych dzielnicach sporo aut parkowanych jest w nocy na parkingach zamkniętych lub w dzień na parkingu “zakładowym”; gniazdko kwestią dogadania się z administratorem obiektu.

Co do standardów gniazdek i “gniazdek” to żaden znany mi producent EV nie ogranicza możliwości ładowania ze zwykłego Schuko 230V/16A (dom, garaż itp. ) “Słupki” dedykowane do EV mają w Europie od dłuższego czasu jeden standard i przy użyciu przejściówek da się podłączyć każdy spotykany na rynku pojazd.
Szybkie ładowarki (20-30 minut i full) to osobna para obuwia ale tu i tak już unijni urzędnicy maczają paluszki zakazując stawiania w nowych lokalizacjach świetnego i sprawdzonego CHAdeMO i lansując eurodziwoląga.


KGB Said:

Gdy mam odpalić zimny silnik, żeby przejechać 3km to odczuwam moralny niepokój. Jednak, gdy miałbym przejść piechotą ten odcinek to zanim wyruszę odczuwam ból nóg – jeżeli chodzi o bezcelowy spacer to się zmuszam, ale w wypadku potrzeby przetransportowania czegoś cięższego lub nawet lżejszego muszę się zmusić do odpalenia silnika.
EV jest świetnym rozwiązaniem samochodu na krótkie dystanse – wsiadając do takiego auta by przejechać 5km, 3km, 2km czy nawet 1km osiągnąłbym spokój psychiczny, a to prawie bezcenne, przy czym posiadanie EV dla spokoju psychicznego jest mądre w odróżnieniu od posiadania SUVa, które jest z kolei debilne.


Tadeo Said:

Idzie ku lepszemu:
http://www.greencarreports.com/news/1096556_did-the-dc-quick-charging-standards-war-just-quietly-end-for-electric-cars

Dostosowanie ładowarki do obu wiodących standardów to 5% kosztów, więc raczej z tym nie powinno być problemów na dłuższą metę.

NEDC to ściema. Trzeba patrzeć na zasięg wg. EPA.

Brzmi jakbyś korzystał z któregoś z tych słupków od RWE.

W Polsce są dwie publiczne szybkie ładowarki – ta druga jest w Aleksandrowie Łódzkim. :)


Bartłomiej Szwajger Said:

Korporacje, monopole, oligopole itd mogą istnieć tylko i wyłącznie w przypadku ograniczonego rynku, to jest właśnie wynik braku wolnego rynku.


Podpis Said:

Zadziwia, że chyba NIKT w komentarzach nie zrozumiał istoty problemu, nawet osoby nie zgadzające się z autorem.

Problem nie jest w tym, że każdy może zrobić inną wtyczkę nie pasującą do niczego obecnego na rynku.

Problem w tym, że ten sam producent może ją opatentować i zakazać produkcji “podróbek” lub żądać horendalnych opłat za używanie jej kształtu.

Wystarczy zlikwidować patenty na wygląd przedmiotów, a ewentualne patenty co do technologii skrócić do powiedzmy 2 lat. Tym sposobem rozwiązania technologicznie lepsze w ciągu kilku lat byłyby dostępne u wszystkich producentów. Pojawiliby się też nielicencjonowani dostawcy osprzętu, obnizając koszty dodania tej naj-naj-ładowary do każdej stacji na rogu ulicy.

Przed napisaniem odpowiedzi “ale biedni wynalazcy umrą z głodu”, radzę spróbować coś opatentować samodzielnie.


wuner Said:

Tomek Said:

Festiwal Narzekania czas zacząć… Ludzie kochani – przecież teraz jest w Polsce wręcz fenomenalnie, porównując możliwości jakie stawia właśnie wszechobecność korporacji – można przebierać w ofertach pracy jak w zgniłkach, syn kowala nie musi być wcale kowalem, a syn szewca szewcem. Wyjechać można w każdej chwili (no chyba, że właśnie kogoś żona przykuła kajdankami do łóżka), zwiedzać bez problemu cały świat… a tu proszę – ała bo nie można NA RAZIE naładować wszędzie auta na T i auta na T mają dedykowane ładowarki? A może chodzi o to, że te ładowarki są po prostu najlepsze i po cholerę taka T ma się zastanawiać, co zaoferuje firma BMW? Boszzzzz przecież jesteśmy dopiero w przedsionku elektrycznej rewolucji, w motoryzacji też różni producenci próbowali swoje różne patenty chronić (vide hydrozawias w Citroenach) i raczej na korzyść im to nie wyszło – więc spokojnie, na rozwój i unormowanie pewnych rzeczy jest jeszcze jest lekko licząc z 15-20 lat…


Tomek Said:

Aaa i nazwa “SHALIQ” dla SUVa Renault chyba wygrała Internety 😉 W czym przyjechałeś? W Shaliq. Murwa kadź, przecież jest +35 stopni!


Andziasss Said:

@Benny: O Inwerterze i magistralach wyższych napięć dałeś pięknie merytoryczny wykład – brawo.

@Z Power: 50 zł Cię rujnuje, to pewnie kredycik we Franciszkach na tego elektryka z garażem prawda? Wybacz nie mogłem się opanować – nie bierz tego serio. Podejrzewam ponadto, że prąd do ładowania aku to też kosztuje, tylko boli kiedy indziej.

@Maxx: Najbardziej w Japku drażni (konkurencję) fakt, że ono działa i działa i działa. A wtyczka w nim się nie wyrywa, nie wyrywa, nie wyrywa. A OS jest intuicyjny i nie wymaga instrukcji… Nosz jak tak może być!? Żeby tak się wyłamać?

@Podpis: Czyli taki Porsz wyda miliony marek na opracowanie nowego supersuwaz mądrymi technologiami i bezpiecznymi klatkami, a potem każdy będzie mógł sobie zrobić takiego samego i sprzedawać za 1/4 ceny, ponosząc tylko koszty produkcji, a nie opracowania. Brawo, tylko pomyśl: Porsz zwinie się po 3 latach, bo nie sprzeda nic i KTO BĘDZIE WYMYŚLAŁ? Wolontariusze?


Podpis Said:

Andziu, proszę, wskaż mi jakież to zaawansowane rozwiązania stosuje marka Porsche, których nikt inny nie ma, które powodują, że ktoś kupuje ich auta.

Naprawdę, to chyba najgorszy przykład, jaki dało się wymyślić…

Nie dość, że nie są żadnym biedującym wynalazcą, tylko częścią wielkiego koncernu, to po prostu ich produkty są niszowe i dopóki nie zaliczą jakiejś niewyobrażalnej wtopy, wystarczy odrobina marketingu do odpowiedniej grupy odbiorców, aby sprzedać te produkty.

Zaufaj mi, ich samochody DA SIĘ tankować na stacji u mnie pod blokiem, technologicznie to właśnie ONI są nabywcami patentów (sami inwestują w “dizajn”, od produkowania wypasionych silników czy hamulców to mają albo firmę matkę albo odpowiedni budżet).

A wymyślać ZAWSZE będzie miał kto. Tak jak napisałem – patenty na technologie mogą trwać powiedzmy dwa lata od wprowadzenia na rynek produktu. Ale nawet to nie jest konieczne – zdajesz sobie sprawę, ile lat trwa proces wprowadzenia produktu na rynek od projektu do dostarczenia pierwszego egzemplarza klientowi?

Fakty są takie, że jeśli pracownik firmy Porsche wynajdzie coś naprawdę przełomowego, to firma-matka wprowadzi to na rynek w ciągu 3-5 lat w produktach masowych, a konkurencja będzie potrzebować kolejnych kilku lat na reakcję. To w zupełności wystarczająca przewaga rynkowa, nie potrzebujemy patentów trwających 50 lat. Zwłaszcza na “wynalazki” takie jak zaokrąglenie obudowy telefonu czy wtyczka ładowania.


z_power Said:

Andziasss,
napisałem: “konieczność wydania 50 zł na stacji benzynowej była dość przykrym doznaniem” – gdzie tu dostrzegasz zjawisko rujnowania? Po prostu wole wydać te 50 na inne dobra niż paliwo (~6 zł na prąd a resztę to już jak kto lubi).
Inwertery/falowniki/przetwornice, ładowarki i inne “power devices” funkcjonują w przemyśle od wielu lat i są owocami dojrzałej technologii. Ale gdzie im do trwałości kół dwumasowych, wtryskiwaczy i pomp ON, turbosprężarek, DPF-ów, mechanizmów napędu rozrządu i innych ikon niezawodności 😉
Zbiornik paliwa przeciętnego auta gromadzi ilość energii kilkanaście razy większą niż obecnie używane akumulatory, realna możliwość jej niekontrolowanego uwolnienia (np. pożar) jakoś nie odstrasza od użytkowania aut “tradycyjnych”…


Piwex Said:

Fiat kiedys miał nazwy na pięć liter a teraz ten “X” to jak ni przypiął ni przyłatał.
Proponuję aby na rynek EMEA Fiat nazwał swojego kompaktowego crossołwera jakoś tak ładnie, FIAT EBOLA na przykład.
Polakom kojarzy się z balem, tańcem, wirowaniem – przyjemne uczucie zabawy na lekkim rauszu przywołuje…


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1