zlomnik.pl

Home |

38 lat do pracy tym samym pikapem

Published by on January 08, 2015

Przeprowadziłem się do mieszkania‚ w którym nie ma internetu‚ więc piszę tylko dorywczo i krótko. Na podsumowanie miksowe trzeba będzie trochę poczekać.

Za to znalazłem coś fantastycznego. Filmik o gościu‚ który mieszka w Teksasie i 38 lat temu kupił pick-upa marki Chevrolet za 75 dolców. Uczciwa cena – też bym tyle dał. Gość uznał‚ że za te pieniądze sprzęt będzie jeździł aż mu się zakończy resurs‚ i wtedy kupi sobie innego pick-upa.
Problem polega na tym‚ że przez 38 lat resurs się nie skończył i żelazo jeździ dalej. Na filmie widać‚ że stan techniczny tego pojazdu jest taki‚ jak lubię najbardziej. Nie wiadomo czy więcej jest na nim rdzy i patyny‚ czy srebrnej taśmy znanej w USA jako duct tape. Jak mówi znane powiedzenie – silence is golden‚ duct tape is silver.

Ciekaw jestem tylko dwóch rzeczy, ale żadnej się pewnie nie dowiem. Pierwsza to: jaki jest stosunek dwutlenku węgla wyemitowanego przez pickupa jeżdżącego nieprzerwanie od 60 lat do tego, który zostałby wyemitowany przez przemysł motoryzacyjny i recyklingowy, gdyby zechcieć owego pickupa wymieniać co 10 lat. Czy faktycznie ta druga opcja jest bardziej energochłonna i emituje więcej zanieczyszczeń? Nie wiem, ale wydaje mi się, że opcja szybkiej wymiany przede wszystkim rozkłada emisję szkodliwych substancji na cały świat. Przeciętny Amerykanin nawet nie zdaje sobie sprawy, ile z części w jego trucku powstaje w Chinach, Meksyku, na Filipinach itp. Każdą trzeba zrobić, emitując syf na miejscu, a potem przytransportować drogą morską na ostateczny montaż w fabryce.
Tymczasem jeżdżący przez 60 lat pickup psuje się lokalnie i lokalnie jest naprawiany tym, co akurat jest pod ręką. Żadna z jego części nie jest specjalistyczna, wyjątkowa i niezastępowalna. To dlatego na Kubie tak długo jeżdżą amerykańskie auta z lat 50. – bo składają się z najprostszych komponentów, łatwych do zastąpienia. A w nowoczesnym aucie są już tylko części specjalistyczne. Dygresja: musiałem ostatnio naprawić tzw. panel prysznicowy. Zepsuł się w nim termostat-mieszalnik do wody. Wydawałoby się, że urządzenie o tak prostej funkcji powinno być powszechnie dostępne i kosztować grosze. Ale nie! Do tego panelu taka część ma specjalny kształt i mocowanie, pasuje tylko oryginał. Ta dzielona na dwie części rurka z gwintem w środku i regulacją ruchu tych części względem siebie, wyglądająca jak prostacki sprzęt za 30-50 zł, kosztuje 780 zł! Oczywiście bezzwłocznie udałem się z owym termostatem do znanego serwisu C&G HYDRAULIKS, gdzie uszkodzenie naprawiono w zamian za piwo.

A druga rzecz to: jak można jeździć tym samym pickupem przez 38 lat i nie umrzeć z nudów? To trzeba być grzybem!

LINK




Comments
dzekoo Said:

I na cholerę u nas są obowiązkowe badania techniczne?


maciek_dm Said:

już widzę jak świrom od hot-rodów ślinka cieknie na jego widok.


leh Said:

Siedzenie ze skóry śnieżnego wilka jest najlepsze, nie czekaj to jest pałer tejp.


Co do emisji, to bilans faktycznie jest lepszy przy jeżdżeniu jednym pojazdem w nieskończoność (czytałem o tym kiedyś w niemieckiej gazecie Youngtimer, gdzie podawali przykład dwusuwowego Trabanta!!), jednakże inną sprawą jest sumaryczna emisja, a inna jej rozkład geograficzny. Eksploatacja samochodów koncentruje się w centrach miast i tworzy tam smog, podczas gdy zakłady przemysłowe, nawet bardzo trujące, wysyłają swe spaliny na tysiące kilometrów (gdzieś tam kiedyś czytałem, że nasza podkrakowska Huta Lenina ma wpływ środowiskowy sięgający Ukrainy, podczas gdy w Krakowie odczuwamy ją raczej słabo).

Co jest lepsze, to już kwestia decyzji politycznej, ale moim zdaniem wyeliminowanie ruchu ze ścisłych centrów miast (to właściwie tylko tam jest problemem), gdzie można go z łatwością zastąpić zbiorkomem, jest według mnie znacznie prostsze, tańsze i mniej uciążliwe dla wszystkich niż zmuszanie ludzi do kupowania nowych rzeczy co pięć sekund i wyrzucania na śmietnik czegoś, co jeszcze przed chwilą było perełką inżynierii i kosztowało majątek.


StahW Said:

Zaje – uczciwszy uszy – biste.
I o to chodzi. Standardowe, znormalizowane części i konstrukcja, która jest nie do zajechania.
Mam nadzieję, że Z. Łomnik pytanie formułuje retorycznie – na 300% emisja wszystkiego przez tego staruszka jest znacznie niższa, niż gdyby go złomować, utylizować odpady i wymieniać na nowy co 10 lat…
A przecież producenci samochodów już otwarcie deklarują swoje intencje: 5 lat i przemiał. Nawet Mercedes.


PawDan Said:

Takie mam pytanie….. uświadomcie starego grzyba….. dlaczego na FB nie mogę lajkować złomnikowych newsów ani wrzucać komentarzy, a jedynie mogę “udostepniac” dalej….? Złomnik mnie ocenzurował czy jak…..??? w


Buckel Said:

Gościu jest z Minnesoty, z miasta liczącego 497 mieszkańców. Ale to auto to cudowny grat :)


TITUCONA Said:

Mój ma 333 k na liczniku, 34 lata i śmiga jak nowy, nie remontowany (mb kaczka, kamper).


jacek Said:

nie, no ja rozumiem stare żelazo… ale to juz jakieś zboczenie, sodomia i gomoria. TYLE LAT JEDNYM AUTEM???


marekrzy Said:

Kolejny mój idol.
Pamiętacie Hansa Rodewalda i jego opla olympię?


notlauf Said:

PawDan – tak‚ jesteś zablokowany na fejsbuku. Nie pamiętam za co‚ ale nikt nie trafia na tę listę bez powodu.


Ktosiek Said:

@dzekoo temat już tutaj poruszany, ogólnie chodzi o pieniądze i władzę nad lemingami, niektórzy mówią, że chodzi o bezpieczeństwo, ale błądzą strasznie. Chodzi tylko o pieniądze i władzę.

Co do samego filmiku to pozytywny, ale 38 lat w jednym aucie, to już trzeba być mentalnym ubber_grzybem :), rozumiem ciekawość (ile auto wytrzyma) itd, ale mimo wszystko… przywiązanie przywiązaniem, ale… za dużo jak dla mnie, no chyba, że trzymałyby mnie finanse, ale tutaj to nie jest problemem…. problemem jest głowa,lol ;] – no ale nie moje pieniądze, nie mój problem, jeżeli bawi go stary, dość styrany Chevy to bardzo dobrze.


v8tatra Said:

“Czy faktycznie ta druga opcja jest bardziej energochłonna i emituje więcej zanieczyszczeń? Nie wiem, ale wydaje mi się, że opcja szybkiej wymiany przede wszystkim rozkłada emisję szkodliwych substancji na cały świat. Przeciętny Amerykanin nawet nie zdaje sobie sprawy, ile z części w jego trucku powstaje w Chinach, Meksyku, na Filipinach itp. Każdą trzeba zrobić, emitując syf na miejscu, a potem przytransportować drogą morską na ostateczny montaż w fabryce.”
tu dotknąłeś dość poważnego zagadnienia bo o ile przeciętny jankes nie zdaje sobie sprawy z wielu rzeczy o tyle jego czynniki decyzyjne już zdają i planują to właśnie tak i to nie jakaś teoria spiskowa z mojej strony tylko zastosowanie właściwego procesu rozwoju społecznego z ich str, o :
http://youtu.be/pRVA8OBmXC0?t=27m22s


radosuaf Said:

Serio wymiana Paska z B5 na B6, następnie B7, a potem na B8 się dużo różni od tłuczenia się B5 przez ten sam okres czasu? 😀


Yossarian Said:

Mi się wydaje, czy on musi trzymać kierownicę skręconą, żeby jechać prosto? Prawie jak NASCAR! Tam auta są ustawiane, żeby bardziej jechały w lewo (w końcu ścigają się głownie po owalach) i też tak trzeba było trzymać kierownicę na prostych :). Tylko, że w końcu doszli do montowania kierownicy od razu krzywo, żeby ją było wygodniej trzymać :). Trzeba gościowi ten patent podpowiedzieć, niech sobie ją przestawi. Bo kto by się tam bawił w jakieś geometrie itd. :)


MAK Said:

Mój idol! Na równi ze Zbigniewem Węglarzem, którego Warszawa i przyczepa były bohaterkami odcinka Legend PRLu. Sam odcinek był kiedyś na YT ale nie mogę go teraz znaleźć, tylko taki urywek:
https://www.youtube.com/watch?v=KQfKuYSzcbc


tsss Said:

@v8tatra
Tak się zastanawiałem dlaczego Korwinem mi ten wykład zajeżdżał, a to przecież cybernetyk!


v8tatra Said:

tss@ a to przsecież syłkowy gierek i socjalizm jak się pa3
btw nie sądziłem że ktoś zerknie polecam również
“Procesy niszczenia systemu szkolenia polskich elit..”
-naukowe podejscie do prblemu obecnego braku elit jaki ma polska a zatem i bardak spowodowany brakiem “głowy”;)


Scrapner Said:

Też umarłbym z nudów, gdybym musiał jeździć kilkadziesiąt lat tym samym autem, ale wiele innych osób już nie- tylko, że dla nich problemem byłoby dużo zużycie paliwa (chyba, że jest tam jakiś diesel od beczki, bo wątpię, że po tylu latach dojeżdżania uchowało się oryginalne ustrojstwo). No i brak wspomagania- zwykle to on jest największą przeszkodą dla starszych osób i kobiet. A prawdziwy facet powinien jeździć Starem albo Jelczem, a po dwóch miesiącach kłaść na rękę każdego łysego koksa z siłowni.

Też czekam na miks i jednocześnie nieśmiało zapraszam do swojego miksu autorskiego:


Cooger Said:

People use duct tape to fix everything. God used nails.

Tak mnie się skojarzyło.


rosenkranz Said:

zgadzam się ze wszystkimi teoriami cybernetycznymi, najlepszym potwierdzeniem niszczenia systemu szkolenia polskich elit są posty v8tatry – gdyby system działał sprawnie chłopak mialby szansę na Nobla, a tak jego posty wyglądają na gwałt na języku polskim


hary Said:

Dziś zrozumiałem że samochód google, który nie potrzebuje kierowcy, to wspaniały wynalazek. Nareszcie można będzie jeździć samochodem po pijanemu


hary Said:

Wybaczcie, że nie w temacie, ale musiałem się tym z kimś podzielić


rouge ovyh avatar Said:

Koleś na tym zdjęciu wygląda jak Łukaszenko w Żuku xD


zegar betonowy Said:

Tak się zastanawiam, który samochód ze współczesnych będzie równie dostojnie prezentował za lat 60. Przecież one wszystkie wyglądają jak jakaś matowa maź, albo kompozyt.


@zegar betonowy: Najśmieszniejsze jest to, że 60 lat temu tez tak mówili. W zasadzie zawsze tak mówili I nie tylko o samochodach. Że kiedys robiono piękne rzeczy, a dziś sam kicz. Gotyckie katedry nazwano gotyckimi, bo uważano, że tak brzydkie rzeczy tylko Goci (=barbarzyńcy) mogą zrobić. Po wojnie wystające błotniki były szczytem obciachu, Skrzydlate krążowniki z lat 50-tych uchodziły za szczyt bezguścia już po kilku latach. Nie mówiąc o disco-designie z lat 80-tych, za którym dziś wszyscy szaleją. Ja jestem pewny, że dzisiejsze auta też będą wspominane przez dzisiejszą młodzież, bo każdy uwielbia wracać do czasów młodości. Jedyny warunek: ci ludzie muszą kontynuować zainteresowanie motoryzacją, a z tym trochę krucho.


krokodylwaska Said:

Ciekawe czy w Wenecji jest smog…..?


Dawdzio Said:

Wspaniały. I jak fajnie brzmi :)


ddd Said:

Aj tam, ja bym nie miał żadnego problemu żeby jeździć 40 lat jednym samochodem.


Piotrek Said:

Odpowiadając na czyjeś pytanie – może spotka mnie hejt ze strony miłośników “prawdziwej motoryzacji”, ale dla mnie jest różnica między Passatem B5 i B6 w komforcie, wyposażeniu, wyglądzie itd., w związku z czym, gdybym był bogatym obywatelem zachodniego kraju, którego stać, to bym zmienił B5 na B6 z własnej woli i cieszył się z nowego, lepszego auta.


Demon75 Said:

Zaraz…
-jeździ
-łatwo naprawić
-jakie jest ostatnie zdanie na filmie? 😉
to o co chodzi? Ekologia w 100000%
Osobiście bym dopieścił. I jeździł, bo zaprawdę, powiadam Wam, nie ma w tym nic nudnego.
Ale ja jestem mentalny grzyb i się nie znam.


jelcz Said:

No dźwięk ma dla mnie bardzo fajny. :-) Jakby był pomalowany od czasu do czasu, to dziś by wyglądał git. Znaczy tak: papier 100 i pistolet. Co niektórzy nie wiedzą pewnie, że kiedyś tak się “odświeżało” auta i maszyny co jakiś czas. Ale typ ma pewnie tak, że albo robić najlepiej, jak się umie (własnymi ręcoma), albo nie robić nic… Skądś to znam. A nie, czekaj… 😉


StahW Said:

@zegar betonowy & Szczepan

Za 60 lat to ze współczesnych samochodów nie zostanie nic oprócz plastików, a i to niepewne ..

Szans na to, żeby się zachowało chociaż tyle co w tej francuskiej kolekcji niedawno omawianej to chyba wiele nie ma.
No może w obszarach pustynnych, gdzie korozja elektrochemiczna prawie nie występuje, chociaż współczesne blachy mają tyle domieszek, że nie potrzebują żadnych soli, nawet w wodzie destylowanej zardzewieją pewnie.


Cooger Said:

Apropos kolekcji francuskiej – leci ktoś na Retromobile?


@StahW: Absolutnie się nie zgodzę. Dziś narzekamy, jeśli na 10-letnim aucie mamy rude ranty na błotnikach albo gdzieś kilka bąbli, a 40 lat temu 10-letnie auta łamały się na pół i to była norma. Szpachlowanie, nitowanie i podklejanie mat z włókna szklanego zaczynało się po 5-6 zimie – w dobrych autach, bo słabsze potrafiły w północnym klimacie nie przejść przeglądu z powodu przegnicia podłużnic w wieku 4 lat. Zgodzę się, że dawne samochody było łatwiej naprawiać mechanicznie, ale co do korozji to dzisiejsze są niemal niezniszczalne w porównaniu z latami 60-tymi czy 70-tymi.


tora Said:

No to mi zostalo jeszcze dwadziescia latek żebym miał osobny wpis na zlomnik.pl – nie da rady mój Misio , no chyba żebym olej zaczął wymieniać.


Jerzy Said:

Przychodzi mi na myśl fotograf, który realizuje projekt dotyczący osób jeżdżących całe życie jednym wozem.

http://www.petrolicious.com/matteo-s-automotive-monogamy-project


łoboże Said:

łoboże Said:

ehh dałem link zaczynający się w 1:22, cofnijcie sobie albo włączcie z tego
https://www.youtube.com/watch?v=kxYeu99PInk


syreniarz Said:

ja swoją simcę aronde kupiłem za złotych 300, wonczas 60 dolarów i kiedyś planuję remont ;). Jak już w nią wsadzę tę kilkanaście tysięcy, to nie po to, żeby się lansować na zlotach, założę gaz i będe upalał jako daily driver, aż na świecie zabraknie lpg. A potem przerobię na gaz drzewny.

Pozdrawiam


Tadeo Said:

Odnośnie emisji w cyklu życia znam jeden pomocny wykres:
http://images.thecarconnection.com/med/lifecycle-carbon-emissions-of-electric-renault-fluence-ze-versus-gasoline-diesel-versions_100483506_m.jpg

Tutaj natomiast jest opracowanie, jak zmieniało się spalanie lekkich ciężarówek w USA:
https://www.dieselnet.com/standards/us/fe.php

Ogólnie wychodzi, że ciężarówka z 82′ miała średnio 34% wyższe spalanie niż odpowiednik z 2011, więc pewnie co najmniej o tyle wyższe emisje.

Patrząc, że taki flułąs emituje w ciągu dwóch lat równowartość tego, co powstało przy produkcji można się spodziewać, że ciężarówka z 82′ w 6 lat wyemituje tyle, co produkcja nowej.


solarzmr Said:

Jak byłem na Rodos to 1/4 samochodów wyglądała jak ten Chevrolet, no może były ze 20 lat młodsze, ale wszystkie jeździły.


StahW Said:

@Szczepan

Nie chcę się wymądrzać, ale ta kolekcja francuska zawiera chyba przeważnie auta trochę starsze niż 40 lat?…
Może się nie znam, zobaczymy za 20 lat, ile współczesnych samochodów uda się znaleźć w szopach w stanie innym niż kupa rdzy i plastików, tudzież elementów ze stopów lekkich…
Widziałem 10-15-letnie samochody niektórych marek, których warsztaty nie podejmowały się podnosić na łapach… A za chwilę będzie tak z coraz nowszymi.

Już niedługo będzie tak, jak to prorokował Janusz Zajdel w “…et in pulverem reverteri”: upłynie określony czas i samochód rozpadnie się na atomy… Jak kto nie zna – polecam opowiadanie. I resztę twórczości też.
Ja to już widziałem w miniaturze 15 lat temu, na przykładzie plastikowego paska do zegarka CASIO. Po dwóch latach i 3 miesiącach od zakupu nagle zaczął pękać. Podkleiłem – pękł w 3 innych miejscach. W ciągu ~2 tygodni pasek rozpadł się w rękach.
Poszedłem, zapytałem o cenę paska – 2/3 ceny zegarka. Zaparłem się i w celach naukowych kupiłem. Po 25 miesiącach pasek się rozpadł w ciągu 2 tygodni (od pierwszego pęknięcia do dezintegracji).
Poszedłem do kiosku, kupiłem chiński zegarek za 10zł z czarnym paskiem plastikowym. Zegarek wywaliłem, a pasek założyłem do mojego CASIO. Nie wyglądał tak samo “rasowo”, ale jest cały do dzisiaj…


Luki Said:

Jednen ma to samo auto przez 38 lat a drugi tą samą żonę… wielkie halo.


Autosalon Said:

Ta cała euroekologia to naciągactwo,bajki i czysty geszeft różnych ekofundacji i ekostowarzyszeń.

Ale tyle lat jednym autem?
Bleeeeee


StahW Said:

Ja tam, gdybym miał nierdzewne auto łatwo naprawialne, to mógłbym spokojnie nim jeździć do śmierci.
Współczynnik zgrzybienia 98% 😉


StahW Said:

Co nie wyklucza przelotnych romansów ofkors 😛


rosenkranz Said:

notlauf ma jakiegos bipolara? bo te fazy pt.


benny_pl Said:

jesli cos jest porzadne to i ja lubie tym jezdzic na codzien az do kompletnego zgnicia (np CC, wczesniej DF) i nie widze przeszkod zebym swoim Cieniaskiem jezdzil 40 czy wiecej lat jesli by tyle przezyl.
nie zmienia to faktu ze lubie rozne starocia wiec lubie miec tez inne autko rownolegle ktore sie co jakis czas zmienia na inne stare fajne (bo nowoczesne nie maja dla mnie nic fajnego w sobie), a niektore zostaja bo sa za fajne zeby sprzedawac (np c15).


DrOzda Said:

pr Said:

Stare amerykańskie kapcie mają swój urok – pamiętam, jak prowadziłem Grand Wagoneera – matko, jakie to było nieruchawe cholerstwo, precyzja prowadzenia żadna. I ta ogromna kierownica.


Nat Said:

Ja tam mógłbym jednym autem jeździć 38 lat, byleby nie rdzewiało nadmiernie…
Popieram więc pana pickupera, na pohybel grzybożercom!


benny_pl Said:

DrOzda: co chcesz? bardzo dobrze ze ludzie zmadrzeli i chca normalnej wysokosci zawieszenie a nie szuracze asfaltowe ktorymi nie da sie przejechac przez kraweznik bo sie zaraz jakas glupia listwa zderzakowa urwie albo i cos wiecej. ja tam bardzo lubie wysokie zawieszenie


me-how Said:

Zbigniew Ł. w dwa tygodnie po premierze “Grzybologiki” zmienił mieszkanie. Przypadek??


DrOzda Said:

Raczej zaszył się przed zemstą rozjuszonych syreniarzy ….


Andziasss Said:

“Ciekawe czy w Wenecji jest smog…..?
Nie, ale jest Grzyb. Też dobrze.

“taki flułąs emituje w ciągu dwóch lat równowartość tego, co powstało przy produkcji” Przy produkcji fluąsa to może tak, ale żeby wyprodukować samochód, to trzeba najpierw zaprojektować, przestworzyć i wytworzyć surowce i 10 tysięcy części składowych. Czy brana jest pod uwagę emisja powstała podczas pierdzenia w stołki całej elity korporacyjnej, biorącej bierny udział w powstaniu fluąsa? Czy ktoś chińczykowi zagląda w komin, jak ten trzepie ogromną fabryką materiał na siedzenia fluąsa? Czy ktoś mierzy emisję koreańczyka, który dostarcza elektroniczne cuda do tego fluąsa? Niesondzimy prawda?

Wczoraj w radiu jeden gość zapiął taki tekst:
Warto zbudować swoje życie od dołu.
Najpierw określić swoje potrzeby, a potem potrzeby narzucone przez innych.” Zapisałem sobie.

Notlaufie, przeprowadziłeś się wreszcie do upragnionej, multiloftowej dzielnicy marzeń podniebnych i nie ma tam multiinterfejsu?? Zdrada jakaś. No i co z garażami i za garażami, ja się poważnie martwie.


Stefan Said:

A tymczasem we Wrocławiu… http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3707638,wroclaw-grozny-pozar-na-oporowie-splonely-trzy-samochody-zdjecia,id,t.html
Prestiż B5 zapalił się od brzydoty Multipli, za to gdy płomienie doszły do prestiżu Yugo ogień sam postanowił zgasnąć :)


StahW Said:

@Andziass
Zgadzasię, sama produkcja poliuretanu na wypełnienie siedzeń może zatruć średniej wielkości województwo…
Jak zwykle, żonglowanie danymi bez ładu i składu, tylko po to by wyszło to co ma wyjść. Albo mocno zawężone horyzonty. A pewnie jedno i drugie.

A myśl przednia zaiste.


sosek Said:

@Andziasss:
No właśnie sprawdza, przynajmniej w tamtym konkretnym porównaniu. I nie Chińczykowi, a Turkowi.

http://group.renault.com/wp-content/uploads/2014/09/fluence-acv-2011.pdf


Wasyl Srogi Said:

@dzekoo
żeby na ulicach nie było plam oleju, chmur czarnego dymu, idiotów oślepiających źle ustawionymi światłami czy kraks spowodowanych przez innych idiotów, oszczędzających na podzespołach hamulców czy żarówkach.


KIEROWCA Said:

Jeden subtelny szczegół ===opisywana historia rozgrywa się w Ameryce gdzie wciąż dostępne są nowe części do starych gratów po cenach katalogowych a nie uzależnionych od widzi mi się handlarza. U nas niedługo będą krzyczeli 500 za peta z popielniczki SYRENY ==wszak to zabytek jedyny taki zobacz a ludzie jeszcze się tym jarają. Nie chcesz trwonić kasy na alle to wypier…aj ==nie stać Cię na dołączenie do elitarnego klubu miłośników aut PRL. Tam jeżeli ktoś by się uparł jest możliwe wożenie czterech liter nawet i Fordem A, poza tym nie ma tysiąca debilnych regulacji unijnych, czy ciągłości OC.
Profesjonalnie odrestaurowane oldtimery na aukcjach osiągają niebotyczne ceny z księżyca ==jednak wiele nam jeszcze brakuje do Anglii czy USA gdzie cena chociażby super zabytkowego, wyjątkowego kawałka pordzewiałego ścierwa jest ściśle uzależniona od jego rzeczywistego stanu.
Np. Fordy Galaxie z lat 60, kompletne, na chodzie są na Hemmings czy ebayu wciąż do wyrwania za około 2000 $.

Myślę, że w stanach śmigałbym czterodrzwiowym Lincolnem z lat 70, jest to jeden z ulubionych wozów amerykańskich grzybów, pikowany salon na kołach. Ale taki dziadek redneck grzyb szuka miejsca na parkingu to wszyscy uciekają bo w przypadku stłuczki z ich Corolli czy Civica pozostałaby miazga :-)


dzekoo Said:

@Wasyl Srogi

A nie ma tego?


sejszyn Said:

Odnośnie wykresu powyżej (porównanie Fluensów).
Udało mi się jakoś przetrawić fakt, że obliczeniowa średnia życia nowożytnego auta to ok. 10 lat.
Rzeczywistość, która bezlitośnie pokazuje, że wnętrze nowoczesnego silnika po 150 tysiącach kilosów wygląda jak zawartość konserwy Paprykarz Szczeciński po ekspozycji na parapecie w temperaturze 35 stopni – też już nie zrywa mnie z ze snu w nocy.

Takowoż:
1. Iloraz 150000/10, mówiący że ze średnim przebiegiem 15 tysięcy km na rok, auto klasy PREMJÓM nadaje się na zwykłe okołopowiatowe wozidełko, a nie na autostradową strzałę, jest po prostu żenujący.
2. Określenie końca żywota dla pojazdu elektrycznego na poziomie 10 lat, gdzie z założenia silnik elektryczny pozwala nadać karoserii pojazdu (baterie są i zawsze były traktowane jak części zamienne) żywotność grubo kilka razy dłuższą niż najniezawodniejszych silników spalinowych w historii, stanowi szaleństwo ekonomistów przerastające wszelkie wyobrażenia… Od zawsze to co elektryczne było trwalsze. Elektrowozy kolejowe biją lokomotywy spalinowe na łeb. Średnia żywota ostro jeżdżonego autobusu to około 20 lat (jakieś 2-2,5 mln km), podczas gdy dla trolejbusu to ponad 30 lat (nawet do 3-3,5 mln km), a tramwaju do 40-50 lat (grubo ponad dziesięć baniek). Elektroauto na 150 tys. km? Wolne żarty!


dr_kamil Said:

Jak człowiek przez 38 lat mieszka w jednym miejscu, ma tą samą żonę i pracę to samochód już nie robi różnicy 😉


Wasyl Srogi Said:

@dzekoo
ale nie aż tyle ile byłoby w przypadku wolnej amerykanki.


RoccoXXX Said:

Absolutnie gratuluję wyboru Tarpana 239D jako najgorszego samochodu świata (Syreny oczywiście nie liczę). Tak kibicowałem żeby był wysoko, ale że aż tak zostanie doceniony. Tarpany, te wszystkie Honkery, nie kręcą mnie zupełnie, ale 239D od zawsze rzuca mnie na kolana, czyli od prawie 30 lat, gdy po raz pierwszy przeczytałem o nim w Auto Technice Motoryzacyjnej. Moim marzeniem, niestety dotychczas niespełnionym, jest poprowadzenie tego cudu inżynierii.


Andziasss Said:

@Sosek: Nie ma szans sprawdzić i dowieść wszystkich emisji związanych z produkcją samochodu, wszystkich jego składowych i składowych, z których powstają te składowe. Można przyjąć jakieś satystyczne dane, ale nie sprawdzić. A jeśli już sprawdzać, a nie teoretyzować, to trzeba by w to wliczyć też emisje związane z tym sprawdzaniem, zaprojektowaniem i wytworzeniem aparatury sprawdzającej i działaniem całego aparatu obsługującego ten proces. Taki aparat to z kolei biura i pracownie, ludzie i ich samochody, którymi jadą do roboty. Na naszej planecie puki co nie wynaleziono perpetuum mobile, a jedynie mobile.de, gdzie fluens trafi po dzwonie i wtedy Cytryn go przeliczy po swojemu. Zacznie od EGR i KAT. A Gumiak skoczy w tym czasie po browarka z żółci bydlęcej i szpirytuału. Samo wprowadzanie do obrotu nadilości samochodów jest już emisją. Sam fakt istnienia fluęsa jest emisją 2 ton śmieci z opóźnionym o kilka lat zapłonem. Jest to w tych statystykach?

Napisałem tam wyżej słowo “biura”? No tak, jeszcze cały aparat lobbyingu i promocji, pracujący nad faktorem “chcijtoteraz” i wyciskaniu z Ciebie kapusty co 3-4 lata, pod groźbą zaplanowanego przez osobny tajny dział zużycia. Rozumiem, że wszystkie te instytucje wykazują się zerową emisją i ogrzewają się biogazem z nogawek (kupując nadlimity emisji za nasze, klientów pieniądze, żeby w statystykach wychodziło), pracują społecznie w naturalnych jaskiniach oświetlanych słońcem jaśnistym i produkty ich pracy nie są nigdzie kolportowane, wyświetlane, emitowane. Cała ta machina, włącznie z salonami sprzedaży, to też składnik, który emituje po to by pokazać i sprzedać fluęsa.

Ja tutaj nie twierdzę, że to jest niekonieczne, niepotrzebne itp. Jest potrzebne, ale nie jest brane pod uwagę w statystykach, bo jest po prostu niemierzalne.


sosek Said:

@Andziasss:
“Sam fakt istnienia fluęsa jest emisją 2 ton śmieci z opóźnionym o kilka lat zapłonem. Jest to w tych statystykach?”

Ah, więc nie zajrzałeś nawet i już masz opinię. Jest w tym jednym wykresie wyrwanym z całego dokumentu, a który gdzieś tam wyżej podlinkował Tadeo.

Zachęcam do przeczytania dokumentu a nie bicia piany bez sensu zgodnie z zarzutem: “nie wliczono energii potrzebnej do narodzin Fracois Gumiaque, który projektował tłoczki hamulcowe do Fluence”.


mb Said:

Bez internetu? Znaczy za słabo się grzybologika sprzedała? 😉

Co do ekologii. Średnia to podobno 720kg CO2 na 1000 GBP produkowanego samochodu. Uwzględnia wydobycie surowców, transport, produkcję, montaż etc. Tyle, że liczone przez Brytyjczyków w 2010: http://www.theguardian.com/environment/green-living-blog/2010/sep/23/carbon-footprint-new-car

uwzględniając dane ekosamochodu roku 2010, tj. Toyoty Yaris, wychodzi, że przy przeciętnym użytkowaniu (10k km rocznie) po 4,5 roku wyemitujemy z rury wydechowej tyle CO2, ile powstało w procesie produkcji. Na mój gust minimalny okres zdatności samochodu do użytkowania powinien więc wynosić 9 lat. Bezawaryjnej. Takie powinny być ekowymogi. Jeśli mają być już eko ustawy, to powinny wymagać 9 lat bezawaryjnej jazdy samochodem (by nie powiększać carbon footprint wymianą kolejnych części w samochodzie). Łańcuch w flotowym TSI strzelił mi przed 10k. Ktoś policzy carbon footprint dla wymiany silnika?


mb Said:

A jeśli chodzi o wątpliwości Andziasssa: tak. to wszystko da się zbadać, bardzo dokładnie. Da się policzyć nie tylko co2, ale ilość zużytej wody, drewa, energii i wielu innych rzeczy. Wszystko dzięki całkiem dobrym wzorom. Uwzględniają całość procesu, od pomysłu w głowie projektanta po odebranie auta przez Janusza.


mb Said:

Jeszcze kontynuując kwestię carbon footprint nowego auta co chwilę a CF starego auta + emisja w trakcie użytkowania. Wydaje mi się, że nie da się odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie złomnika z felietonu (bez zbędnej wazeliny mogę śmiało stwierdzić, że gdyby to było proste to Redaktor sam by ją, znaczy odpowiedź, znalazł). Ale wg. takich zgrubnych wyliczeń, które poczyniłem w excelu, czy które przedstawili przedmówcy – wychodzi na to, że nie jest wielką różnicą użytkować jedno auto 40 lat, a 4 auta po 10 lat każde. Gdyby 30 lat temu już były dostępne tak ekologiczne auta jak teraz – to możliwe, tyle, że z kolei nie znamy carbon footprint dla nowoprodukowanych aut 40 lat temu. A warto pamiętać, że mimo tragicznie niskich norm emisji w fabrykach – nie miały baterii do układu hybrydowego, mnóstwa układów, które teraz mamy etc. Tu mamy więc pewną niewiadomą, choć trochę na zasadzie eksperymentu myślowego możemy pewne wnioski wysnuć.

To co jest pewne: zmiana auta rzadziej niż 4 lata, nawet dla superekologicznie produkowanych samochodów i takichże w użytkowaniu – jest skrajnie niekologiczna. Przy czym dla większości samochodów, nawet mocno eko (jak ten Yaris) liczba ta może dojść do 9 [lat]. Obie te liczby są zdaje się dalekie od tego, co mówią nam marketingowcy.


Tadeo Said:

Nie sądziłem, że jeden mały wykresik może wywołać taki hejt. :)

Co do kalkulowania emisji: od paru lat wśród europejskich producentów widać tendencję do przeliczania oraz, przede wszystkim, zmniejszania emisji w produkcji jak się da. Volkswagen ostatnio coś na ten temat poobiecywał:
http://www.environmentalleader.com/2014/11/28/vw-on-track-to-shrink-eco-footprint-25/

BTW skoro da się (jak to robi np. Intel) ustalić, czy dane minerały są conflict-free, to na bank da się przynajmniej zgrubnie policzyć wpływ na środowisko.

Żeby nie było, że jestem zwolennikiem kupowania co dwa lata nowej fury: na co dzień wożę się 14-letnią Corollą, która mam nadzieję pojeździ drugie tyle, bo powstała w tym cudownym momencie w historii, kiedy określenie “rozrząd na łańcuchu” jeszcze robiło wrażenie, a już takie rzeczy jak ABS czy wspomaganie kierownicy nie były “premium”.


MAK Said:

@mb,

wydaje mi się że w obliczeniach popełniasz błąd na korzyść wcześniejszej wymiany samochodu,
przecież: jeżeli mamy już samochód i chcemy uzasadnić jego ZMIANĘ na nowy, to trzeba policzyć wygenerowaną emisję (ze względu na utylizację starego i produkcję nowego) i do tej wartości odnieść RÓŻNICĘ emisji w ramach eksploatacji nowego i starego samochodu, czyli w uproszczeniu – różnicę zużycia paliwa. I to, coś mi się widzi, nie będzie już te 9 lat tylko sporo więcej…


dzekoo Said:

Nawet jeśli zmieniamy samochód co 4 lata, to przecież nie oznacza, że koniecznie on jest złomowany. Jeździ nim ktoś inny. Dla tych rozważań istotne jest ile samochód jeździ ogólnie a nie liczba właścicieli. Ja odprowadziłem na złom 2 samochody. 18 letniego Nissana Sunny N13 i 17 letniego Forda Festivę. W podobnym wieku skończy znajoma Corsa B. Tyle te samochody wytrzymały. Jeśli nie ma głupich regulacji to typowy samochód jest jeżdżony od oporu, aż nie opłaca się go ekonomicznie naprawić.


Andziasss Said:

@Sosku, Mb: Nie zajrzałem, bo te wyliczenia oparte są o “wzory”, a nie faktyczne pomiary. Nie czepiam się. Fajnie, że taki statystyki są prowadzone. Jednak jest jeszcze taki prosty wzór:

A: 1 fluęs na 8 lat = 1 emisja na wyprodukowanie i utylizację + 2 na użytkowanie. Razem 3.
B: 2 fluęsy na 8 lat = 2 emisje na wyprodukowanie i utylizację + 2 na użytkowanie. Razem 4.

Wiem, gruboskórny, bo nie zakłada utraty prestiżu fluęsa po tych czterech latach.


Lesiu Said:

Niezły plebs z tego typa…


SMKA Said:

No i trzeba też brać pod uwagę inną rzecz. Nawet gdyby samochody nie stawały się coraz lepsze z punktu widzenia ochrony środowiska, nawet gdyby były jeszcze bardziej niezawodne niż dziś, to i tak sporo osób co jaki czas chciało by kupić nowy samochód z wielu powodów. Choćby z tego powodu że niektórym użytkownikom po kilku latach samochód się po prostu znudzi


bobbik Said:

Złomek z filmu Auta!


Andziasss Said:

@SMKA: Znudzenie się samochodem to kwestia wolności. Potrzeba mania pojazdu reprezentacyjnego jest zwykle narzucona. Wciskanie, że czteroletni samochód jest już rzęchem i podpieranie tego ekologią jest nadużyciem.


Trebor Said:

Nawet nie nadużyciem co po prostu chorobą.


Ktosiek Said:

Andziass mimo wszytko, to co ktoś robi ze SWOIMI pieniędzmi to jego prywatna sprawa, dla mnie może nawet kupować nowe auto po skończeniu się benzyny w baku i mam to gdzieś – jego pieniądze, jego zabawki :). Wszelakie nakazy, zakazy tutaj to przejaw wiadomo jakiej ideologii ;].

Oczywiście, że gdyby zabrano nam możliwość (wolność) kupna aut, to byśmy ich nie kupowali, wystarczy spojrzeć na Kubę, czy inne kraje Ameryki Południowej o której pisał tutaj Złomnik – pytanie tylko, czy to ma sens? moim zdaniem oczywiście nie, jak piszę w momencie kupna samochód jest właściciela – może go nawet spalić zaraz po wyjeźdźcie z salonu, o ile salon wyraził zgodę na ognisko na parkingu;].

Podpieranie ekologią to już inna para kaloszy, ale z góry jest na straconej pozycji – człowiek ma żaden, albo bardzo nikły wpływ na klimat na ziemi, “nasze” ingerowanie w ten układ są jak zabawy z lobotomią – nie mają sensu ;]. No chyba, że uważacie że np. jetpacki dla krów są ok – (http://inhabitat.com/spiffy-backpack-traps-bovine-gas/ – ew wpiszcie sobie w google “methan backpacks”) – i to jest ekologia&naturalne? przez całe tysiąclecia krowy “robiły” na trawę i na powietrzę i ciągle żyjemy, teraz nagle ktoś montuje krowie taki balon i mówi, że to jest ok, naturalne i proeko? Pomijam już to, że jeżeli to wprowadzą (a znając UE to albo już to zrobili, albo za chwilę zrobią) to pewnie cena mięsa pójdzie w górę. Co do “ograniczenia” zasobów i innych płaczków zielonych – http://www.cfact.org/2012/09/19/is-oil-a-renewable-resource/ . Jeżeli faktycznie jakiś zasób jest limitowany to prostu eksploatujmy go dopóki się da – ale coś mam wrażenie, że nasi decydenci dobrze wiedzą, że ropa, podobnie jak i inne “nie odnawialne” szybko, o ile w ogóle, się nie skończą- poza tym, znów przychodzi tutaj z pomocą wolny rynek – gdy zasoby będą się kurczyć cena po prostu pójdzie w górę, co za tym idzie, ludzie sami, bez niczyjej “pomocy” (a raczej popychania) będą szukać innych sposobów pozyskiwania energii. Prosto i logicznie, i co najważniejsze działa.

Jedynym ograniczeniem, jakim powinniśmy mieć przy kupowaniu aut, jak i 99% innych rzeczy powinny być stan naszej gotówki – wszystko inne prowadzi do rozrostu biurokracji i stanu, jaki mamy obecnie.

Co do aut reprezentacyjnych, to tutaj już bywa różnie… pewnie są i ludzie, których ego jest już tak naburmuszone, że do aut poniżej 50K USD nie wsiadają, ale jest też sporo normalnych ludzi, choćby Bill Gates – w filmiku o ostatnim dniu Billa w Microsofcie (https://www.youtube.com/watch?v=i1M-IafCor4) Bill porusza się Fordem Focusem:].


cooger Said:

Dla sportu zadzwoniłem sobie tutaj: http://olx.pl/oferta/polonez-truck-CID5-ID8tfez.html#b7a315f76b

Dzwoniłem ok. 2 godzin od wystawienia ogłoszenia. Zgadnijcie który byłem?


nocman Said:

Bill Gates Focusem… U-hi-ha. Obśmiałem się jak norka…. Gates, oprócz Focusa i domów za miliony dolarów (także tych wynajmowanych, co by jego córka mogła łatwiej wieść żywot przedstawicielki klasy próżniaczej) swego czasu kupił sobie 959 (bo miał taką słabość do Prosiaków). Którym potem nie mógł jeździć, bo nie było dopuszczone do ruchu.

(brakuje jeszcze duszoszczipatielnej historyjki o Kampradzie, ten przynajmniej rzeczywiście jest sknerą).


sejszyn Said:

Ten gostek od Poldka to typek na miarę bohatera całego wpisu.
I jeszcze nie wstydzi się prawdy…
Drzewo z lasu woził! JedynymTakimPRLKultSprawdź Truckiem! I to jeszcze w odmianie z zabudową niekoniecznie dobrze zachowaną, ale 100% oryginalną zabudową. Dobrze, że mu dłużyca okna nie wybiła…
Liczę na to, że przed Tobą było jakieś 20-30 osób otwierających już karton z Plakiem i puszkę niebieskiego Nobilesa, by po tygodniu gonić Traka, bijąc się w piersi, że wóz woził, ale bułki i drożdżówki w piekarni, a kierowca tak dbał o wózek, że okruszki z podłogi poślinionym palcem prosto do buzi zbierał. Myślę, że byłeś – tak na oko – czterdziesty czwarty.


c. Said:

KIEROWCA Said:

Przecież to oryginalny FSO Borysewicz w Traku PRL 100% ZOBACZ, LARYTAS UNIKAT DLA KONESERA. Ten sam typ sprzedaje jeszcze Felicję w Dieslu.


cooger Said:

No nie, aż tak ostro nie było – byłem szósty. Nie mniej jak na 2 godziny to chyba niezła liczba koneserów. Nawet się zastanawiałem czy nie pojechać obejrzeć, ale oczyma duszy ujrzałem tę walkę i licytację na miejscu więc odpuściłem.


Tadeo Said:

@Ktosiek Akurat ludzka działalność ma dosyć spory wpływ na klimat.

Emitujemy np. 100x więcej CO2 niż wulkany:
http://www.skepticalscience.com/volcanoes-and-global-warming.htm

W ciągu m.w. 50 lat zwiększyliśmy zawartość CO2 w atmosferze o jakąś 1/3:
http://s3.amazonaws.com/dk-production/images/30253/large/co2.jpg?1367276596

Co pociągnęło za sobą stosowny wzrost temperatury:
http://vibgy.com/blog/wp-content/uploads/2009/11/Temperature-History.png

Można oczywiście uznać, że wzrost temperatury jest ok – owszem, ziemia bywała już zarówno cieplejsza jak i zimniejsza.

Problem polega na tym, że teraz to się dzieje o wiele za szybko, żeby zwierzęta i rośliny zdołały się przystosować.


benny_pl Said:

ja tam sie z tego bardzo ciesze :) nienawidze zimy, sniegu, odsniezania…. takie zimy jak ostatnio sa bardzo mi pasuja :) a te zimy nie zniknely tylko sa np w Ameryce 😉 tam gdzie nigdy ich nie bylo, no coz, czemu my sie mamy meczyc cale zycie, teraz czas na innych hłehłe 😉


Rafał Said:

Niezły typ ale podziwiam :-) W Polsce już by go zakatrupił nasz kapitalizm. Auto masz zmieniać raz na 10 lat na nowe by pobudzić gospodarkę! WTF?


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1