zlomnik.pl

Home |

Stulecie oświetlenia samochodowego Philips – relacja

Published by on January 17, 2015

Jakiś czas mnie nie było, ponieważ pojechałem do Barcelony na stulecie firmy Philips. Zaproszono mnie jako (fuj!) blogera motoryzacyjnego, wszyscy pozostali uczestnicy wyjazdu byli przedstawicielami znanych redakcji, np. Motoru czy Auto Motor i Sportu. Ciekawe że na wyjazd nie pojechali ani Blogomotive ani np. taka Motocaina, ale w końcu to nie moja sprawa. Zakwaterowano nas w pięknym hotelu w Tibidabo pod Barceloną, a mnie z jakiegoś powodu (wierzę, że czysto przypadkowo) przypadł tzw. apartament z ogromnym tarasem i widokiem na Barcelonę z Tibidabo. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, tzn. widziałem już Barcelonę z góry, ale nigdy nie spędziłem nocy w takim apartamencie. Jak zwykle kontakt z prestiżem wywołał u mnie, zamiast zachwytu, tylko zakłopotanie. Zresztą sami zobaczcie zdjęcia.

Pokój

Sypialnia

Łazienka

Pryżnic

Widok z tarasu

Zasadniczo w tym wyjeździe chodziło o przedstawienie stu lat ewolucji oświetlenia samochodowego. Zdecydowałem się pojechać na niego, ponieważ obiecano, że na miejscu odbędą się przejażdżki samochodami zabytkowymi i to od tych najstarszych, sprzed I wojny światowej, do takich z lat 60. i 70. Jednak przed przejażdżkami zostaliśmy zaproszeni na konferencję prasową. Ale nuda, dawać fury – tak sobie pomyślałem – no bo w końcu co ciekawego można powiedzieć o oświetleniu samochodowym? Żarówka się świeci i już, a jak się przepali, to się ją wymienia, chyba że masz nowoczesny samochód, to wtedy ta wymiana wymaga demontażu wszystkiego, poranienia sobie ręki i wylania żalu w internecie, chyba że masz nowy samochód, tj. po 2010 r., wtedy znowu jest łatwa, bo Unia tak nakazała, robiąc coś pożytecznego po raz pierwszy od 2004 r.

Jednak jak się okazało, konferencja wcale nie była nudna i dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy. Np. tego, że z wiekiem człowiek potrzebuje coraz więcej światła, żeby widzieć tak samo w nocy, bo coś tam mu ciemnieje w oku i np. 45-latek potrzebuje trzy razy tyle światła co 15-latek dla uzyskania tego samego efektu. A już grzyb to w ogóle nic w nocy nie widzi. Dowiedziałem się, że 50% nowych samochodów ma światła dzienne LED, ale że jeśli chodzi o światła mijania, to nadal halogen stanowi 91% rynku, ksenon 8%, a LED 1%. Opowiadano mnóstwo o rozwoju technologii LED, zupełnie nie zająknąwszy się o ksenonach – chyba będą powoli wygaszane, tak przynajmniej wynikało z wykresu, który pokazano, przedstawiającego trendy na najbliższych 10 lat. Było jeszcze słowo o lampach laserowych, można nawet sobie było obejrzeć taką lampę produkcji BMW, ale o tym napiszę kiedy indziej, zapewne w bajaderce. Na koniec pan inżynier ponarzekał, że przeciętna lampa przednia LED składa się z 500 komponentów, co drastycznie podraża produkcję i zapowiedział wprowadzenie ustandaryzowanych zamienników żarówek lamp tylnych w formie diodowej. Oraz dowiedziałem się, że średnia żywotność nowoczesnej żarówki halogenowej typu Philips X-Treme Vision w samochodzie to 450 godzin – dupy nie urywa, mnie to wychodzi że nawet przy mojej częstotliwości jazdy starczy na rok. No ale wiecie, spisek żarówkowy, międzynarodowy kartel itp… Pokazano nawet zdjęcie, na którym Anton Philips, założyciel firmy, rozmawia z Henrym Fordem na temat możliwości wyposażenia Fordów w oświetlenie elektryczne, wcześniej bowiem stosowano powszechnie lampy karbidowe.

I tym sposobem doszliśmy do pierwszego spotkania z samochodami zabytkowymi tego dnia – wystawiono dwa pojazdy z oświetleniem karbidowym: mikrosamochód La Ponette prawdopodobnie z 1905 r. i limuzynę Reyrol z 1909 lub 1910 r. Zapowiedziano z góry, że jednocylindrowy La Ponette nie odpali i nic się nie da na to poradzić. Natomiast Reyrol miał zostać uruchomiony i przewieźć pasażerów na następny przystanek, gdzie prezentowano już pojazdy z oświetleniem asymetrycznym typu R2.

Oto Reyrol – automobil manufaktury francuskiej

To jest La Ponette

Ja za kierownicą La Ponette

Deska rozdzielcza i bak w La Ponette. Opadowo zasilał on 820-centymetrowy silnik 1-cylindrowy. Silnik umieszczono nisko nad ziemią pod pokrywą wyglądającą jak te z Renault.

Podobno oba przedwojenne pojazdy należą do jakiegoś podbarcelońskiego świra, który ma 120 fur i chce otwierać muzeum. Będę musiał zgłębić temat. Najpierw jednak miałem okazję zobaczyć, jak odpala się światła karbidowe – przed jazdą trzeba było każdą lampę otworzyć, upewnić się czy w zasobniku jest woda do wytwarzania gazu palnego (acetylenu), a następnie zapalić żarnik zapałką i poczekać aż się rozpali. Potem zamknąć osłonę lampy i mieć nadzieję, że płomyk nie zgaśnie. Jak było zimno, to lampy potrafiły się rozpalać nawet 10 minut. Co ciekawe, taki La Ponette miał tylko jedną lampę z przodu (+2 małe boczne) i jedną wyjątkowo małą lampkę z tyłu. Reyrol miał dwie z przodu, dwie boczne i tylną. Nie do końca służyły one do oświetlania drogi, raczej do tego, żeby po zmroku nie wpadł na niego wóz konny i żeby piesi wiedzieli że trzeba schodzić z drogi, bo jedzie automobil.

Przednie lampy Reyrola w momencie odpalania palników karbidowych

Już

Tylna lampa la Ponette

Zaczęły się próby odpalania Reyrola. Auto ma czterocylindrowy silnik benzynowy, dolnozaworowy, z gaźnikiem opadowym i jakimś bardzo archaicznym układem zapłonowym. Widać, że panowie, którzy go obsługiwali, znali się na rzeczy, fachowo łapiąc korbę. Ustawili paliwo na strasznie bogato (kapało z gaźnika na ziemię), ustawili zapał na popał i dawaj kręcić korbą. Po kilkunastu próbach udało się zmusić silnik do wykonania jednego obrotu wału o własnych siłach i koniec. No to, panowie i panie dziennikarze i blogerzy z 12 krajów świata – pchamy!

Gość ustawia poziom paliwa w gaźniku, ustawił tak że się wylewało

Po drugim energicznym popchnięciu Reyrol zagadał. Już bardzo dawno – z 10 lat, albo i lepiej – nie słyszałem tak starego silnika podczas pracy. Pracował jak słabo wyciszona Warszawa – za wydech służy mu prosta rura, miał też charakterystyczny, basowy hurgot “dolniaka” i oczywiście dymił na granatowo od za bogatej mieszanki. Zasadniczo jednak, stojąc koło takiego Reyrola, można nabrać poczucia (co to za słowo “poczucia”?), że to tylko dzięki takim ludziom jak my, motoryzacyjne świry, motoryzacja w ogóle poszła do przodu i dziś nieświry motoryzacyjne mogą wybierać sobie kolor tapicerki w Skodzie Rapid. Taki Reyrol był tak trudny w obsłudze, hałaśliwy i awaryjny, że naprawdę tylko świr mógł wydać na niego pieniądze. Dodajmy, bardzo zamożny świr.

Nie załapałem się na przejażdżkę Reyrolem, mogłem sobie tylko w nim posiedzieć. Fajnie zachowany egzemplarz, przerobiony na 3 standardowe pedały gdzieś w latach 50., żeby w ogóle dawało się nim jeździć.

Jedzie, skubany

Następnym przystankiem były samochody z oświetleniem S2 i R2, to drugie jest asymetryczne. Tu najciekawszym autem był oczywiście Seat 800. To właśnie obecność Seata 800 sprawiła, że zdecydowałem się na ten wyjazd mimo totalnego braku czasu. Być może była to jedyna okazja w moim życiu, żeby zobaczyć takie auto na żywo. Jakby ktoś nie wiedział – Seat 800 to jest czterodrzwiowy Fiat 600, ponieważ w Hiszpanii uważa się wyłącznie samochody z dwiema parami drzwi, chyba że są Seatem 133. Był to produkt nieprzeznaczony na eksport. Wsiadłem, posiedziałem, zachwyciłem się jego wnętrzem, które wygląda jak z normalnego samochodu ale w skali 1:1,5. Byłbym w stanie nim jechać, ale trochę bym się już denerwował na to, że nie mam co zrobić z prawą nogą i że albo wciskam gaz, albo kręcę kierownicą, albo zmieniam bieg – do każdej z tych czynności potrzebne jest inne ustawienie nogi.

El ochocientos

El wnętrze

La kierownica

Estado impecable, el unico dueńo, papeles al dia, MIRA!!!

Typ z wąsem

W tym samym rzędzie stały też kolejne cacka: Ford A, przedwojenny Packard, Mercedes 170 diesel, Austin Victoria i Austin 1100 na hydrolastyku. Można było wybrać sobie, czym chce się jechać. Po dłuższej chwili wahania wybrałem Austina 1100. Zaraz Wam opowiem dlaczego. Owszem, Ford A to fajny wóz, ale niezbyt ciekawy. Packard – zbyt luksusowy. Mercedes 170 – jego diesel świetnie brzmiał i zostawiał piękną plamę na asfalcie…

…a Austin Victoria był niezwykle ciekawym egzemplarzem, ponieważ zbudowano go w hiszpańskiej fabryce Austina w Pampelunie (temat na wpis), ale chciałem 1100, ponieważ po pierwsze chciałem zobaczyć jak pracuje hydrolastyka, po drugie zaś – jak na rok 1963 był to pojazd niebywale nowoczesny, doskonale zaprojektowany, przestronny i funkcjonalny. Idealnie zachowany egzemplarz nie zawiódł moich oczekiwań. Ten samochód jeździ jak współczesne auto. Skręca, hamuje itp, wymaga tylko trochę więcej wyczucia przy manewrach czy zmianie biegu. Wszystko jest pod ręką, auto ma dobrze wyciszone wnętrze i jest niesamowicie komfortowe. Właściciel zeznał, że remontował go 8 lat temu, a części do hydrolastyki sprowadzał z Anglii w tajemnicy przed żoną, bo kosztowały go furmankę pieniędzy. Był pod wrażeniem jak powiedziałem mu, że znam ten model, że tu jest wspólny obieg oleju w silniku i skrzyni, normalnie od razu zostaliśmy ziomami. Co do tego jak świeci 1100 – takie R2 świecą zaskakująco dobrze, ale na bardzo małą odległość, ponadto nie zostawiają granicy światła i cienia tylko taką ogólną plamę. Ale jeśli się nie nagniata bez sensu, to da się nim normalnie jeździć.

1100 z zewnątrz

1100 – wnętrze

I tu refleksja: taki 1100 został zbudowany w 1963 r., czyli jest o 44 lata młodszy niż Reyrol. Jest natomiast o 52 lata starszy niż współczesne auta. Ale gdyby postawić obok siebie Reyrola, Austina i Golfa VII, to Austin z Golfem przynależą do jednej rodziny, a Reyrol do drugiej. Cały postęp w motoryzacji, z drobnymi wyjątkami, dokonał się do połowy lat 60. Nie należy mylić postępu z udoskonaleniami. Całostalowe nadwozie samonośne to jest postęp względem drewnianej budy przykręconej do ramy. Austin i Golf je mają, a Reyrol nie. Hamulce hydrauliczne to jest postęp względem linkowych. Oświetlenie elektryczne to postęp wobec karbidowego. Ale oświetlenie elektryczne halogenowe a LED to już tylko drobne udoskonalenie. Tak naprawdę, gdyby nie gaźnik, to taki Austin jest jak współczesne auto. Wszystkie ABS, ESP, airbagi, nawigacje, itp. to są drobne udoskonalenia wzorca ukształtowanego 50 lat temu, które jednak nie powodują, że odbiegamy od niego zbyt daleko.

O tak świeci 1100

I tak dojechałem na następny przystanek, a tam czekał na nas przedostatni tego dnia samochód – majestatyczny Anglo-Daimler DS420, znany też jako Daimler Limousine, model produkowany ręcznie od 1968 do… 1992 r., na zamówienie królów, bogaczy i dyktatorów (czasem wszystkie te trzy cechy występowały razem). Zbudowano tylko 4100 sztuk. Przejechałem się nim jako kierowca bez kierownicy, tj. siedziałem po lewej stronie, a pasażer siedział po prawej i prowadził. Dziwne to jakieś. W każdym razie specjalnie usiadłem sobie z przodu, żeby zdać sobie sprawę, że to nie był samochód do siedzenia z przodu. Ciasno, szyba 5 cm od nosa, silnik wyciszony co najwyżej przeciętnie… ogólnie – nie popadłem w zachwyt i nie poczułem się jak królowa brytyjska, no ale królowa nie siadywała z przodu, więc moje wrażenia nie są miarodajne. Natomiast na pewno jest to ciekawe doświadczenie, ponieważ – …

…z DS420 przesiadłem się do nowej klasy S. Nie jechałem jeszcze nową klasą S, tzn. nie jechałem do wczoraj, a teraz już jechałem. Muszę przyznać, że ten samochód wywołuje we mnie mocno mieszane uczucia. Z jednej strony – wszystko jest w nim najwspanialsze. Z drugiej strony – w kabinie jest to zwykły, duży samochód z dużą ilością luksusowego wyposażenia. Nic nadzwyczajnego. Jechaliście kiedyś Range Roverem, nawet L322, albo na ten przykład, Rollsem? Tam wrażenie jest zupełnie inne. Siedzi się jak na tronie, bez świadomości istnienia pojazdu naokoło nas, po prostu przez okno widać przesuwający się krajobraz. W nowym Mercedesie o takim wrażeniu nie ma mowy – sądzę, że jest to zrobione z rozmysłem. Dlatego Rolls jest limuzyną, a Mercedes po prostu dużym sedanem, idealnym dla prezesa czy na luksusową taksówkę. Prawdopodobnie to doświadczenie które mogę odnieść do Rolls-Royce’a (jechałem tylko 1 egzemplarzem – Silver Spiritem) powtórzyłoby się, gdybym przejechał się na ten przykład Mercedesem W100 – ale tym autem jechać nie miałem okazji.

Trochę to jest zabawkowe z tym wyświetlaczem wyświetlającym zegary, nie jest eleganckie ani prestiżowe tylko gadżeciarskie – takie widać miało być. Żaden zegarek elektroniczny ani smartwatch nie jest tak elegancki jak klasyczny Frederique Constant, Omega czy inny Patek.

No i to zasadniczo tyle. Warto było znów zobaczyć Barcelonę, za każdym razem znajduję w tym mieście coś nowego i ciekawego. Tym razem spotkałem furgonetkę Ebro w kolorze niebieskim, ale nie było żadnej szansy zrobić zdjęcia (auto jeżdżące!). Warto też popatrzeć na barcelońskie taksówki – 10 lat temu były to Citroeny i Peugeoty, teraz – Skody i Toyoty.

Diesel tańszy niż w Polsce

W poniedziałek podsumowanie miksowe… jeśli zdążę.




Comments
kaziu Said:

Pomimo całej wspaniałości aut nowych i starych na końcu błysnął prawdziwy Złomnik. Brawo!


Art Said:

Pan odpalający karbidówę ma najodpowiedniejszy strój do obcowania z taką techniką.
Seata 800 chętnie przygarnąłbym, w naszym pięknym kraju pewnie jeden lub dwa czekają na odkrycie.


Klim Said:

Podobno w tej nowej klasie S nie użyto ani jednej żarówki


jk Said:

Pierwsze zdjęcia z wyjazdu – pokój. Też tak robię. Jak nie ma pokoju, żona nie chce ogladać.


premek Said:

Długie, więc zostawiam na wieczór, ale wygląda ciekawie.
Znam ten hotel na Tibidabo!


2k2 Said:

Ale wiocha w tym Mercu, pfuj. A spostrzeżenie na temat postępu bardzo trafne, zadziwiająco pokrywa się z moim.


Timon Said:

Złomnika zaprosili i dali taki duży apartament, żeby Złomnik zabrał ze sobą Stado Baranów i odpalił im tego LaPoneta. No ale cóż, Złomnik nie umie się zachować, więc następnym razem nie będzie zapro 😛


Apartamencik przezacny, przede wszystkim cudny wystrój, bardzo blisko mojego gustu. Takie proste i przytulne a jednocześnie kĄfortowe, lubiam.

800 to chyba jedyny Seat, którym bym mógł. No, ew. jeszcze 133 i Bocanegra, acz już mniej.

Austin – MJUT. I Twoja teoria dot. postępu w motoryzacji słuszną zdaje się, szczególnie biorąc pod uwagę porównanie co o ile od czego jest starsze.

Daimler – wolałbym co innego z literami DS 😉

S-klasa – świetna, to obecnie chyba najlepszy samochód w swojej klasie, ale… No właśnie, ale. Ta nieszczęsna tablica rozdzielcza z wirtualnymi wskaźnikami. Jakoś to wali piwnicą maniaka gier komputerowych. Wolę W116, dziękuję.

Tak czy inaczej – przezacna wycieczka. Przyznaję bez bicia – zazdraszczam. Chyba też będę musiał zostać SŁYNNYM BLOGERĘ.


hooligan. Said:

Austin 1100 faktycznie cudny – zawsze fascynowała mnie ta cała seria przednionapędowych austinów – no może faktycznie oprócz Allegro. miały w sobie coś. To był taki odrębny biegun tej “nowocześniejszej” brytyjskiej motoryzacji. Szkoda, że przeminął. Jak widać rynek nie lubił “dziwadeł”, czegoś co nie było określone kombinacją hatchback (prawdziwy, pełna tylna klapa z oknem)/napęd przedni/silnik poprzecznie/skrzynia oddzielnie w osi wału korbowego/zawieszenie przednie na McPhersonach. Wg tego przepisu skonstruowano pierwszego golfa – tylko on miał to wszystko razem od samego początku (ok – był jeszcze civic, ale na samym początku był w zasadzie sedanem; a dodana później tylna klapa do 1978 roku była raczej mikroskopijna). Jak się tak pomyslanego golfa podlało sosem w miarę solidnego wykonania i bogactwa silników (w połowie lat 70 zarówno GTi jak i diesle w kompakcie to było coś) mamy prosty przepis na sukces. Do dziś dziwię się, dlaczego nikt inny na to nie wpadł. Zwłaszcza Brytole, których mimo powagi popełnionych grzechów w dziedzinie motoryzacji w latach 70 niezmiernie żal.
PS za Austina 1800 albo Maxi w ładnym stanie oddałbym nerkę albo część wątroby


Coś z tym Philipsem ma Złomnik na rzeczy…

Przerobić Reyrola na trzy pedały to zbrodnia. To coś jakby do W123 włożyć silnik CDI, żeby do centrum miasta mógł wjechać… (tak, wiem że w Niemczech zabytki mogą jeździć gdzie chcą, ale są miejsca, gdzie nie przewidziano dla nich wyjątku). Z tą różnicą, że W123 są jeszcze tysiące, więc mniej szkoda.

Co do S-Klasy, to właśnie taka jest idea Mercedesa – ma być dopracowanym do maksimum, ale jednak zwykłym, praktycznym samochodem. To nie ta kategoria do Rolls albo Ferrari, one są bardziej dziełami sztuki i obiektami pożądania, niż pojazdami. Kiedyś czytałem wypowiedź jakiegoś gościa z RR który mówił, że konkurentami Rollsa nie są Maybach czy Bentley, ale raczej jacht albo kolia diamentowa. S-Klasa to natomiast przede wszystkim środek lokomocji do nawijania setek tysięcy kilometrów, dokładnie tak, jak ujął to Złomnik.


pr Said:

No, no, rasowy wpis blogerski, jest zdjęcie łazienki (kibel był osobno?), jest wszystko, jak w teście Infinity na łamach “Pani Domu”.
Temat oświetlenia niezmiernie interesujący, ciekawe jest to, jak różnie samochody oświetlają drogę.
Mam takie doświadczenie z jednoczesnej eksploatacji dwóch niemal takich samych samochodów, z których jeden miał ksenony, drugi halogen h7. Zdumiewające było, jak krótko świecił ksenon – owszem, dawał bardzo jasną plamę światła w miłym kolorze, ale zaraz potem bęc – i ciemno. Jeszcze to stale bujające się poziomowanie. Halogen 55W nie miał szans co do jasności światła, ale zasięg i jakość (płynne przejście od maksimum do zera) – super. Po założeniu japońskich żarówek halogenowych Xtec efekt był fantastyczny. Żywotność takiego halogenu na pewno była większa niż 450 godzin, chociaż Philips akurat ma wyjątkowo mało trwałe żarówki, więc prawdę mówili.
Tak też nie dziwota, że halogen stale ma przeszło 90% rynku – świecą bardzo dobrze, są tanie, samemu można wymienić.


Cozzie Said:

Apartamencik zacny, samochodziki pierwsza klasa 😉


Volver Said:

Z tymi tabletami zamiast deski rozdzielczej to pomysł jest trywialny. Taka deska pseudo odkrywcza i innowacyjna jest po prostu NAJTAŃSZA! Łatwo w ramach prestiszu epatować kolorkami i animacjami z Myszką Miki….dziadostwo


Michal_Op Said:

jk – Pierwsze zdjęcia z wyjazdu – pokój. Też tak robię. Jak nie ma pokoju, żona nie chce ogladać – SO TRUE.


TORT Said:

Autorze, potraktuj komentarz jako recenzję do tego co podajesz. Za całokształt tego co robisz stawiałbym Ci butelkę wódki cebulowej codziennie, ale ten wpis jest tak na siłę, że lepiej mi szło przełykanie szpinaku i brukselki w wieku 7 lat. Daje to po oczach niczym żarówka Philipsa 😛


tata Said:

… a w łazience straszy!!!


Ktosiek Said:

A ja stanę w obronie marki Phillips, moim zdaniem ich produkty są jednymi z lepszych – no i nie nie nazywają się jak ta druga, niemiecka firma, no i nie jest niemiecka ;). Osobiście nie zauważyłem krótszej żywotności żarówek Phillipsa w stosunku do np. Helli czy Osramu, czy w końcu tanich chińskich żarówek – również jakość świecenia – nie mówię, że tanie żarówki świecą tak jak te Phillipsa czy Helli (i nie chodzi o ilość światła, co bardziej o geometrię światła) – ale naprawdę, nie widzę różnicy między tymi ubber drogimi “+xxx % światła” a zwykłymi – no może delikatnie inny kolor, może minimalnie więcej, ale na pewno nie 120%, a już na pewno nie warto dawać za to grubych pieniędzy. Najlepiej z tych +xxx “dawał” węgierski Tungsram (które zresztą drogie nie są), reszta naprawdę lypa ;] – obecnie mam Philipsy +30 i naprawdę nie narzekam – chciałem zwykłe, ale nie mieli :/. Nie mówiąc już o żółtych Phillipsach – 100zł za dość rzadki kolorek? i dlaczego nie można kupić prawdziwych żółtych żarówek, o barwie selektywnej żółtej? (tak wiem – przepisy). Moja rada – kupujcie markowe żarówki, ale w wersjach podstatowych, a nie powinniście się zawieść.

Co mnie bardzo cieszy – ponad 90% rynku to nadal zwykłe żarówki – widać ludzie nie są tak głupi, i wiedzą, że ksenon i inne to w sumie drogi i zbyteczny bajer. Oby jak najdłużej.

A sam wpis bardzo fajny, ja bym bardzo chętnie się wybrał na taki wykład.

@PR ten efekt który opisujesz wynikał prawdopodobnie z tego, że w ksenonach miałeś na 99% reflektor z soczewką, w halogenie bez – zrób test np na Peugeotcie 407, one zawsze mają soczewkę, efekt będzie ten sam.


Mej Said:

Ale salony , ho ho ! Widzę ze zlomnik skończył się , niczym zaczął !


KIEROWCA Said:

No to Panie, prestiż pełnom gembom, fajne są te okienka umieszczone na wysokości łóżka.
Wnętrze S Klasy jakoś wcale do mnie nie przemawia ==zresztą jak w przypadku 99% innych nowych samochodów. Wsadzają bezmyślnie tą elektronikę gdzie tylko się da. Zamiast zrobić normalne zegary i ekranik GPS wyświetlający komunikaty to upchali ten wyświetlacz udający okrągłe wskaźniki jak CPU i pamięć RAM na laptopie… Żenada.
“Poczucie” to zapewne słowo skierowane do kolegi Mariusza z Forum Syreniarzy :-) Pozdro dla kumatych.


Yossarian Said:

Ależ fajna wycieczka! Jest zarówno prestiż jak i dziwne fury :)

Ee tam, odpalanie Reyrola… Popchneli i pojechali, normalka :). Na pewnym znanym blogu 😉 jest wpis z odpalaniem parowego Grouta – to jest dopiero czasochłonne.


Atropos Said:

I taki Daimler miał sens – w porównaniu do przedstawianego jakiś czas temu ostatniego Super Eight. Robotnik siedział z przodu (po c**j miałoby być mu wygodnie, skoro jest w pracy, a nie na wczasach?), auto stało w jednej lidze z RR i Bentleyem i na bank dawało to poczucie tronu o którym Złomnik pisze przy opisie nowej S-ki.


MAK Said:

Ciekawy i bliski mojemu ten pogląd o różnicy między postępem a udogodnieniem. Ja za ostatni postęp uważam w pełni elektronicznie sterowany wtrysk i zapłon, ponieważ możliwość ustalenia parametrów zupełnie dowolnie to jednak z punktu widzenia teorii sterowania jest postęp w stosunku do wymuszonej regulacji proporcjonalnej (liniowo czy nie) do jakiegoś parametru mechanicznego typu prędkość obrotowa czy podciśnienie.


slavoy Said:

Wuja tam tańszy. Wczoraj diesel na oszołomie był po 4,25.


Fabrykant Said:

Uwaga, będę bronił: @TORT- eee tam, nie wiem co masz konkretnego do zarzucenia- bardzo ciekawy wpis, dobra i nienadęta relacja z imprezy. O Phillipsie mało, za wyjątkiem konkretów w sprawie przyszłości i teraźniejszości statystycznej. Człowiek sobie przy okazji przypomniał jak wygląda Seat 800 i niejaka Balcerona (ostatnio widziałem oboje w 2007 roku), a przy okazji dowiedział się conieco o brytolskim pojeździe sprzed 50 lat. Uwagi o postępie- celne i na miejscu, bo skonfrontowane z rzeczywistymi przykładami. A poza tym czy szanowny Pan płaci i wymaga? Bo ja jakoś nic nie płacę (oprócz “Grzybologiki”).


Czytelnik Said:

Parę lat wstecz moja firma zorganizowała w Cannes prezentację dla najważniejszych dostawców. I ja też tam byłem jako przedstawiciel oddziału w Polsce. Zakwaterowano nas w hotelu Carlton Intercontinental czy jakoś tak. I co? Przy meldunku trzeba było obowiązkowo podać numer karty kredytowej, w razie gdyby któryś z nas na drugi dzień po rynnie się ewakuował i nie zapłacił. Nigdzie wcześniej ani później z takim traktowaniem się nie spotkałem


Slavicis Said:

Już myślałem, że Złomnik wrzucił zdjęcia swojego nowego mieszkania 0.o


MAK Said:

Tak na zupełnym marginesie.
Jest widoczna tendencja do zapisywania omawianej marki jako PhiLLips. Oczywiście niepoprawnie ponieważ jest to PhiLips.
Wydaje się nieważne, ale kłopot w tym że istnieje i jest całkiem popularne nazwisko Phillips – m. in. Henry Phillips, amerykański wynalazca i założyciel American Screw Company, autor standardu wkrętaków krzyżakowych, które z kolei często i oczywiście zupełnie niepoprawnie nazywane są Philipsami. Czego sam się nauczyłem poprawiając swoją własną specyfikację do przetargu :)


Jonasz Said:

Porównując do zarobków to diesel jest w większej części europy plus minus trzy krotnie tańszy niż u nas, nie będę tłumaczył jak to działa bo pewnie wszyscy wiedzą.


kaczor Said:

Te zdjęcia Victorii to tak w ramach konkursu jakiegoś ?


palczyk Said:

@MAK:Dlaczego zupełnie niepoprawnie? Jak inaczej rozróżnić Phillips’a od Pozidriv’a, nie są przecież zamienne ze sobą mimo, że są patentem jednej firmy?
http://www.phillips-screw.com/wizard.php


MAK Said:

@palczyk
“niepoprawnie nazywane są Philipsami” – oczywiście w wymowie różnica jest niewielka, ale w tekście powinno się pisać przez dwa “l”, a bardzo często jest “Philips” bo to wszyscy znają. Zresztą subtelna różnica między Phillips a Pozidriv albo np. Frearsonem jest też często zupełnie ignorowana.


ZIWK Said:

Eh…
Miałem autko z R2-kami 50/55W…
W dzisiejszych czasach to jednak troszkę “kaganki” – gdy wymieniłem na P45T 60/55W (obsadka R2 a reszta z H4) to była dla mnie rewelacja :)
Oczywiście – warunek – blaszane lustra w lampach :)


mortek Said:

po co się wiesza tomtoma w nowej S?


Ktosiek Said:

@MAK “Zresztą subtelna różnica między Phillips a Pozidriv albo np. Frearsonem jest też często zupełnie ignorowana.”

Ignorowana? dość sporo zakładów, a raczej “zakładów” nie dorobiło się jeszcze Torxów czy imbusów (i wcale nie przesadzam, sądząc po ilości zniszczonych śrub – to tutaj już się poprawia), o splinach czy ribe nie mówiąc, a Ty tutaj z różnicą miedzy Philipsem a Pozidriv wyjeżdżasz, toż to czarna magia :D. Ja może też alfa i omegą nie jestem, i nie mam 100% pokrycia we wkrętakach, ale jak mam potrzebę to idę i kupuję, bo znaczy to, że po prostu czegoś mi brakuje na zakładzie, a nie przerabiam flexem śruby na plaski :]].

Mała ściąga: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_screw_drives


TORT Said:

@Fabrykant
Notlauf może sobie pisać co chce; to jego blog. Jesteśmy tu bo podoba nam się w większości to co pisze, lubimy jego styl i chcielibyśmy mieć z nim dzieci. Boję się o każdego publikującego w “blogosferze”, że zmieni się w końcu w kominka. Mój odbiór to moje indywidualne zdanie. Jeżeli mogę je wyrazić w miarę możliwości nie urażając autora to to robię. Z naszych komentarzy na pewno czasem można się czegoś dowiedzieć, czasem robi się burza w szklance wody i na pewno jest to albo śmieszne albo wkurzające, a czasem można liczyć też na krytykę. Myślę, że Autorowi czasem zależy na naszej reakcji bo inaczej widzielibyśmy pod wpisami “comments are closed”. No chyba, że chce być złomo-kominkiem i tylko kolekcjonuje komentarze na ilość, ale zakładam czyste intencje :)


MAK Said:

@ktosiek, właśnie z tego się douczałem. Niby “krzyżak to krzyżak” ale jak się okazuje (i czasem też boleśnie “w akcji”) różnice między nimi nie biorą się z czystego “chciejstwa”.


Mej Said:

No ładnie się hajsu nahapał zlomnik na grzybologice . Tak sobie łazienkę wyrychtowac !!! Ciekawe ile to wszystko kosztowało . I to tylko są zdjęcia Lazienki w nowej chacie a co może być w salonie ?


notlauf Said:

To jest Tomtom z aplikacją korporacji taksówkowej która wypożycza te Mercedesy do imprez.


Demon75 Said:

– apartament mnie (OSOBIŚCIE) się nie podoba, wygląda jak jakaś suteryna dla studentów (nie mylić z sutenerstwem, chociaż…). Ale widoki pierwsza klasa.
– Seat 800 + Austin…wielkie MNIAM!
– postęp – należy się wspomniana wcześniej butelka wódki cebulowej, bardziej nie mogę się zgadzać!
– Merc S – po prostu dziadostwo. To wnętrze jako żywo budzi mocne skojarzenia z popularnymi w latach 90-tych “wieżami” firmy np. Panafasic, z mnóstwem świecidełek i dupereli.


sejszyn Said:

Z mojej strony małe sprostowanie odnośnie karbidówki:
W trybie obsługi codziennej sprawdza się nie tyle sam karbid, ale to, czy w pojemniczku jest woda do produkcji acetylenu, wszak to przy jej pomocy zmniejsza się i zwiększa produkcję gazu palnego. Po zakończonej jeździe oprócz zdmuchnięcia płomyka należy jeszcze spuścić wodę, coby karbid się całkiem nie odgazował.


Andziasss Said:

@Mej: przecież widać, bo w salonie są niezwykle praktyczne pojemniki na wczorajsze skarpetki.

Ewolucja jest tu:
zagospodarowana deska grodziowa LaPonetki
vs
deska rozdzielcza Reyrola
vs
mebel rozdzielczy Daimlera
vs
blacha rozdzielcza S 800
vs
tworzywo rozdzielcze Austina
vs
rozdzielczość wyświetlacza S klasy

No jest postęp, ale żeby do tego displayowozu nie można było wgrać takiej apki taxi, co się da wgrać do Tomtoma, to jak to nazwać? Bo w desce Reyrola to można sobie wyborować dziurę i wstawić zegar szachowy lub higrometr, jak by kto potrzebował. Parasole są w koszu wiklinowym, zapewne dostępnym w pakiecie “opady”.

Przy okazji LaPonetki: Kształt pokrywy silnika kojarzony z Renault, wydaje się być inspiracją dla kształtu maski R5 mk1.

Pan czarodziej jednocylindrowy mógłby sobie sprawić jakiś bardziej tradycyjny sprzęt do odpalania karbidówek. Bida-zapalniczka może się okazać mocno jednorazowa przy takim grzaniu-długo. Szkoda też opuszków paluszków.


notlauf Said:

Tak Sejszyn, poprawię, źle to opisałem


notlauf Said:

jak się Wam podoba nowy Złomnik Max Kolonko?


marekrzy Said:

Bardziej niż poprzedni.
Ale przedpoprzedni był lepszy.


bebe Said:

Podoba nam się do szaleństwa. :>

A serio, wpis bardzo motywujący do wzięcia pupy w troki i zostanięcia sławnem blogerę (bo talent już mam). :) Samo żelazo trochę nie z mojej bajki, ale wycieczka super.

Co do żarówek, to po latach jeżdżenia Mazdą miałem Syndrom Późnego Goethego (“WIĘCEJ ŚWIATŁA!!!”), więc w obecnej Dacii, bo to taki tani i do bani samochód 😉 , zacząłem kombinować z żarówkami +milion. Żarówki Firmy, Która Grozi, były niezłe, ale przepalały się co kilka tysięcy km, zawsze w nocy na autostradzie. :> Żarówki Philips Xtreme Cośtam okazały się jeszcze lepsze jeśli chodzi o ilość światła, bo nadal przepalały się jak najęte. Niestety, podczas któregoś przeglądu ASO nadgorliwie wymieniło mi spalonego Philipsa na niewidomoco, potem drugiego, i już tak zostało (ostatnio dużo mniej jeżdżę nocą, więc niech tam).


Korozjocedes Said:

Strasznie fajna wycieczka, zazdroszczę okrutnie. Ilość fajnych samochodów z którymi miałeś styczność jeszcze to potęguje. Ale bym jeździł Mercedesem 170 diesel.
Co do nowej S klasy i tych wyświetlaczy to tylko jedno mi się nasuwa- “I ty Mercedesie-Brutusie?” szkoda że zrobili taką choinkę, do mnie to nie przemawia. Ale w sumie i tak mnie nie stać więc mnie to nie dotyczy :)
Nowe motto mi się podoba, ale nic nie miało większego pixrdolnięcia niż: “ZŁOMNIK PROFANACJA MOTORYZACJI”. Takie moje zdanie.


palczyk Said:

@MAK – Nie złapałem, że chodzi o ilość “L”.

Co do niewłaściwych narzędzi, to C&G wiedzą doskonale, że każdą śrubę da się odkręcić przy pomocy zestawu “ruski klucz” tj. młotek i przecinak.

I jeszcze małe sprostowanie co do obsługi zabytkowych gaźników: ssanie występuje tam w postaci przesłony ograniczającej dopływ powietrza ( jeśli takowa jest). Oprócz tego stosownym przyciskiem zatapia się pływak celem podniesienia poziomu paliwa w komorze pływakowej – tym samym wzbogacenia mieszanki na czas rozruchu . Sama komora ma otworek, a zatapiacz trzymamy tak długo, aż paliwo wycieknie z otworka. Tak więc “musi się lać”, to jak najbardziej prawidłowy objaw.


pete379 Said:

@Ktosiek A słyszałeś o tym, że Philips przejął Osram kilka lat temu? I ludzie myślą “ee no Osrama kupię, bo lepsze” a tak naprawdę to tylko inne pudełka i nadruki na bańkach żarówek.
Ja tam używam zwykłych dostępnych na stacjach żarówek, nie żadnych tam Xcos tam i super hiper mega ostro świecących. Stosuję takiego typu jakie producent zakładał na pierwszy montaż, a nie jakieś hiper białe.
Narva czy jakoś tak się nazywają. Zwykła żarówka, a te wasze pseudoksenony z allegro, tudzież inne EXTREME LIGHTY są o kan d*** rozbić. Po co mi żarówka ze skróconą żywotnością? Chyba tylko idiota kupuje takie badziewie i łyka jak młody pelikan ryby cały ten marketingowy syf.
A jak chcecie lepiej widzieć po zmroku to warto zadbać o odbłyśnik i szkło/lexan reflektora i ustawienie snopa światła i najważniejsze jedzcie więcej marchewki i jagód (albo lecytyny i witaminy D z tabletek).


Czytelnik Said:

Max Kolanko to m akcent. Taki amerykański wiesz. Poza tym on większość materiału w kadrze siedzi, a Tyś się nawet z lustra stracił. Zostań Złomnikiem. Nie bądź rura, sorry, Kolankiem


nocman Said:

Jeżu Kolczasty, ale tandeta zamiast zegarów w tej esie… Ciekawe, jak wygląda wersja na Koreę czy Japonię. Kawaii?

PS. jeśli chcecie zobaczyć kaganki, przejedźcie się Yarisem III na projektorach. Nie pamiętam auta, które miało gorsze, chociaż to mój czwarty japończyk (323 BG, K11, NA6 i teraz XP130M) i każdy z nich miał światła mniej lub bardziej japońskie (znaczy kiepskie).


KIEROWCA Said:

@MAK ===płaski śrubokręt odkręci także śrubę krzyżakową. Na odwrót już nie. Pracowałem kiedyś w jednym zakładzie w którym na porządku dziennym było zjeżdżanie krzyżaków na wiecznie brakujące płaskie :-)


witus_d Said:

Co do żarówek, to zauważyłem, że o ile te +30 czy w podobie faktycznie świecą nieco lepiej niż standardowe, to już +50 i więcej jest tylko marketingiem ewentualnie przyprawionym lekką zmianą barwy światła. Wszystkie testy przeprowadzone na żarówkach H4 w absolutnym wole roboczym jakim jest VW T4.
PS: czasami największą robotę robi umycie świateł na stacji :)


benny_pl Said:

eeee myslalem ze im odpalisz ta LaPonetke. ja bym probowal :)
seat 800 swietny, seaty z czasow Fiata wogole byly fajne.
R2 to straszne badziewie, H4 swieci ze 2x lepiej, przede wszystkim na bialo a nie na pomaranczowo/brazowo i fajne sa te H4 z blacha mocujaca do lampy na R2 :)
w Fiatach zarowki sie praktycznie nie przepalaja wogole, chyba to kwestia nieco nizszego napiecia z alternatora, najczesciej to sie pala h7, one sa chyba specjalnie takie tandetne

wnetrze tego mercedesa wyglada jak widok z gry komputerowej 10 lat temu, ochyba


sejszyn Said:

U Fiata chyba zawsze panowała pełna oświetleniowa nonszalancja. Podczas gdy modele Bravo/Brava/Marea pierwszej serii napawały złością swych właścicieli tytułem przesiadki w wiecznie przepalający się standard H1, to w tym samym czasie w Bielsku i w Tychach praktycznie po sam koniec produkcji klepano nowiuśkie Una II generacji z oprawami R2.


Andziasss Said:

@pete379: Skoro wnosisz, że skoro jest jeden właściciel, to pakuje te same bańki w różne kartoniki, to sam sobie przeczysz:-)

Zgadnij jakiego koncernu częścią jest Narva?
“I ludzie myślą „ee no Narvę kupię, bo lepsze” a tak naprawdę…

Tungsram pakuje w te same kartoniki co GE, jedynie chyba Osram pakuje we własne kartoniki, bo się zerwał od Boscha-Siemensa. Nie zmienia to faktu, że wszystkie wymienione bańki mogą powstawać w tej samej fabryce pod Shanghaiem. Albo też w dwóch konkurencyjnych na tej samej ulicy, bo to tak tam wygląda.


Ktosiek Said:

Dopiero teraz zobaczyłem nowe hm…motto? Złomnika :) mi się podoba, zupełnie jak kanał Maxa Kolonko (shocked much ?;]).

@Pete: Osram lepszy? serio ludzie tak uważają? ja mam całkowicie odmienne zdanie, nawet sama nazwa tej firmy mnie odpycha :) i nie, nie wiedziałem, że Philips przejął Osram.

Co do Narvy to też firma niemiecka, z tego pamiętam to z DDR, również Philipsa, węgierskiego Tungsrama ma GE (General Electric).

Co do żarówek to ja się z Tobą zgadzam, zresztą, wyraziłem swoje zdanie w jednym z postów. Nie ma sensu dopłacać do ubber coś tam, ja sam mam ZWYKŁE żarówki marki Philips – niby +30, ale jak mówię, innych nie mieli, a jakoś mam zaufanie do tej firmy ;] – zresztą, świecą naprawdę normalnie, bez żadnego niebieskiego dodatku. Chińszczyzny nie chcę kupować bo…. nie 😉 no chyba, że drogą i lepszą chińszczyznę, ale wtedy po co mi ona skoro mogę kupić coś od firmy z tradycjami, chociaż suma sumarum to tylko żarówka. O Tungsramach wspomniałem tylko dlatego, że zakładałem klientowi ostatnio i faktycznie było coś tam na plus widać, o dziwo, bez zmiany barwy – te jakieś angel blue czy jak się tam zwie też mnie wkurzają 😉 – ale żółte bym sobie założył.

Co nie zmienia faktu, że zdarza się, że żarówka, np P21W ma ZWARCIE – tak, sama żarówka (i to nowa, wyjęta z pudełka). Ktoś musiał coś popieprzyć w procesie produkcji, ale tak czasem jest – dlatego boje się tanich żarówek, choć takie coś może przydarzyć się każdej – ale zakładam, że taki Philips jest robiony z trochę wyższymi standardami. Żeby nie było, żarówka była Helli, całe szczęście pierw patrzę na zasilaczu.

@witus_d ano właśnie – sam, niestety, o ile wnętrze samochodu dbam wręcz pedantycznie, to na zewnątrz… średnio :) choć teraz częściej zacząłem się pojawiać na myjkach samoobsługowych – mimo wszystko, różnica po umyciu jest znaczna ;).


Ktosiek Said:

@Pete sorry, dopiero po poście Andziasss’a zrozumiałem część Twojej wypowiedzi o Philipsie i Osramie :) nie, PH nie przejął OS ;].

Nie zmienia to faktu, że tutaj jest trochę jak z olejami – pewnie równie dobrze jeździłoby mi się na Lotosie albo Orlenie (że nie wspomnę już o b. dobrych olejach Statoil), ale jednak wybrałem Valvoline – dlaczego? no cóż, wierzę, że to trochę lepszy produkt, a poza tym to pewnie marketing i świadomość tego, że to jedna z najstarszych firm w swojej branży. Tak więc po prostu kupili/przekonali mnie do swoich wyrobów.


Autosalon Said:

Tak czy śmak ,powiało prestiżem.
Ale pozytywnie.
Normalnie zazdraszczam takiej wycieczki.
Tydzień bym na te graty poczał(z okien apartamentu)


Autosalon Said:

Aaa bym zapomniał.
Nowe motto lepsze od pozostałych.
Bo to nie była ani beka z motoryzacji ani nieciekawa motoryzacja.
Tera lepiej.


Riker Said:

“Mówi jak jest”- a fuj, za takie zapożyczenie z za oceanu. Lepiej (W.I.Lenin pisał “lepiej mniej, ale lepiej) coś ludowego, np. “Taka prawda, gdzie co” (to z dolnego śląska)


StahW Said:

@Czytelnik
Takie praktyki są stosowane w wielu hotelach sieciowych, spotkałem się z tym w UK na przykład, więc mimo mojego nienajlepszego zdania o Francuzach to nie jest ich wina (tym razem) 😉
Wynika to zapewne ze złych doświadczeń z niszczeniem/kradzieżą mienia, zatajaniem użycia minibaru itp. przez przybyszów z mniej cywilizowanych krajów. Nie będę precyzował…


StahW Said:

@MAK
Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale to przegrana sprawa. Ludziom po prostu zwisa i powiewa jak co się pisze…
Nie widzą, a po zwróceniu uwagi słyszysz “e tam, i tak wiadomo o co chodzi”.
Napisałeś jasno i wyraźnie, że koncern to Philips a gniazda wkrętów to Phillips – a i tak poniżej wszyscy pisali o wkrętakach Philipsa…

Dla mnie najgorsze jest to, że z taką samą nonszalancją podchodzi się do imion i nazwisk ludzi na codzień i w każdej sytuacji. I potem napisze taki o Wiesławie Szymborskiej czy o Wieniawie – Długoszewskim i jest z siebie wielce zadowolony.
A już szczytem wszystkiego było dla mnie patrzeć, jak dział kadr w mojej firmie ma w d… pisownię nazwisk pracowników – przecież produkują dokumenty do US/ZUS itp., przecież to ich zawód, do jasnej Anielki…


Mat Said:

@czytelnik
Taka praktyka to normalka, np. jeśli rezerwujesz hotel przez stronę booking.com. Zwykle musisz wtedy podać nr. karty, z której ściągana jest zaliczka, a potem tą samą kartę pokazujesz w recepcji hotelu. Wszystko po to, żeby uniknąć sytuacji w której ktoś rezerwuje miejsce, ale się nie pojawia, tudzież pojawia się ale np. robi szkody w pokoju i znika. Wtedy odpowiednia suma obciąża automatycznie jego kartę. Pomysł nieco kontrowersyjny, tym bardziej ze na stronie internetowej przy płaceniu używa się połączenia szyfrowanego i raczej nikt nie przechwyci danych, natomiast potem te same dane są przekazywane hotelowi np. faksem. Zdarzały się nawet sytuacje w których numery kart wraz z kodami zabezpieczającymi były po prostu zapisane w zeszycie, który leżał w hotelowej recepcji.


StahW Said:

@Mat
To inna sprawa.

Tu mowa o sytuacji, którą miałem kilka lat temu:
– Dzień dobry, mam rezerwację, John Kovalsky, firma NNNN
– Dzień dobry, zgadza się. Poproszę kartę kredytową.
– Ale ja będę płacił gotówką (firma dała na delegację gotówkę…)
– Nieważne, to na koniec Pan zapłaci, a teraz poproszę kartę.
– Alebotojamoże od razu zapłacę za całość tą gotówką?
– Proszę bardzo, xxx GBP.
– (płacę) To mogę prosić o klucz?
– Oczywiście, ale najpierw poproszę o kartę kredytową…

Co było robić, dałem prywatną kartę i miałem na 14 dni preautoryzację chyba z 200GBP… A procentu od tej blokady nie zwrócili, chamy. 😛


apede Said:

Hotele mają czasami ciekawe pomysły na jumanie przez gości. Widziałem minibar, gdzie po wyjęciu produktu z lodóweczki był on automatycznie doliczany do rachunku. W Irlandii byłem w hotelu gdzie ręczniki miały czipy RFID i włączały alarm przy wyniesieniu z budynku.


Mat Said:

@StahW

Sytuacja rzeczywiscie jest trochę inna, ale w Twoim przypadku hotel też potrzebował karty zeby zabezpieczyć potencjalne szkody przez Ciebie wyrządzone, czyli do podobnego celu jaki spełnia podanie numeru karty na bookingu.
W każdym razie ja zawsze czuję pewien dyskomfort jeśli muszę dać komuś dane mojej karty do spisania, albo wpisać te dane gdzieś w internecie. Niby hotele odpowiadają za bezpieczeństwo w takich przypadkach, ale wydaje mi sie że cieżko upilnować wszystkich pracowników żeby byli uczciwi, a jednak pokusa jest duża mając numer karty i kod zabezpieczający.


zrazik Said:

Odnośnie żarówek używam Tungsramy od lat, wytrzymują ponad rok po min 30tys km, ew do amerykanów Sylvanie (brand Ostama)

Odnośnie ewolucji aut – fakt, lecz za 50lat będzie chyba na odwrót, będzie mowa jak to trzeba było kierować autami, wbijać biegi trzymać kierownicę, umieć czytać znaki drogowe i zdawać prawo jazdy 😉


palczyk Said:

Jeszcze coś chciałbym na temat żarówek. Ich parametry świetlne i mechaniczne są dokładnie określone (regulamin ece 37) i nie bardzo jest możliwe otrzymać homologację na produkt, który tych wymagań nie spełnia. Zastanawiają mnie więc homologowane żarówki z opisem “+130%”. Tym bardziej, że w nocie katalogowej takiej żarówki H4 Philipsa jest wyraźnie napisane 1650/1000 +/-15% lumenów, czyli dokładnie tyle, ile wspomniany przepis dopuszcza.
Kiedyś miałem okazję pobierać nauki w materii samochodowej techniki świetlnej i wbijano nam tam do głów, że położenie żarnika nie bez powodu określone jest z tolerancją do kilku dziesiątych milimetra. Na zajęciach praktycznych natomiast trafił się wykładowca, który pokazywał różne ciekawostki. Przy okazji nauki posługiwania się przyrządem do kontroli świateł przeprowadzany był pomiar natężenia oświetlenia – odczytaliśmy z przyrządu zmierzoną wartość, po czym prowadzący zajęcia polecił wziąć szmatę i przetrzeć szkło reflektora. Samochód nie stał w stolarni, warstwa kurzu była więc w zasadzie niewidoczna. Ponowny pomiar wykazał wartość około 20% większą.
Konkludując, te “+130%” poprzedzone jest kluczowym “up to”, a same żarówki mogą być po prostu selekcjonowane pod względem mechanicznej dokładności wykonania – dlatego są droższe. Zakłada się też pewnie, że użytkownik wymieniając żarówkę wyczyści szkło reflektora (bądź zrobi to mechanik) i “up to +130%” zaczyna być realne. Klient zadowolony, jest jaśniej, “chłit matekingowy” działa. Jeszcze znamienny cytat ze wspomnianej noty katalogowej: “Marketing specifications:
• Expected benefits: More light”.
Jeśli mogę coś doradzić – czyśćmy częściej lampy, to naprawdę dużo daje.


pete379 Said:

@Ktosiek W Pile są 2 fabryki Philipsa- Lighting i Electronic. W magazynach Lighting jest pełno palet żarówek i świetlówek OSRAM do użytku w budynkach i lamp ulicznych. Może działy samochodowe nie są połączone (w co szczerze wątpię), ale fuzja była i tylko nadruk i opakowanie odróżniają Philipsa od OSRAM-a.
Analogicznie w erze zwykłej żarówki była marka “PILA”…pewnie kojarzysz? Żarówka za grosze, produkowana w Philipsie, tylko pudełeczko miała z gorszego kartonu i inny nadruk producenta, a z tej samej linii schodziły Philipsy w kilkukrotnie wyższej cenie.
Co do NARVY jakie mam w aucie, to po prostu wziąłem bo na stacji akurat takie mieli z tych zwykłych i tyle. Nawet nie byłem świadomy, że to grupa Philips.
Oczywiście były super hiper Philipsy i Bosche za trzykrotną wartość zwykłych żarówek i jakieś “no nejmy” też niby walące jak reflektor lotniskowy ale o wiele tańsze, ale po przygodach kumpla- wystrzał takiej “no nejmowej” niby-wypasionej żarówki w lampie wybrałem zwykłą z takim oznaczeniem jakie zaleca producent.
Podobnie z postojówkami LED. Bratu sypały sie jak chałupy w Afganistanie- co pół roku wymieniał. Ja założyłem zwykłe szklane, klasyczne i już 2 lata nic z nimi nie robiłem.


Pdm Said:

Skoro kręci Cię seat 800 to proponuje przejażdżkę moja zastava 750:) dopiszesz do swojej listy jeśli jeszcze nie jechales.


Ktosiek Said:

@Pete hehe, te ledy zamiast tradycyjnych żarówek to lipa^2, bez dwóch zdań. Ogólnie nienawidzę tego parcia na wkładanie LED wszędzie gdzie się da – tyczy to się i oryginalnych rozwiązań – ale jednak przeróbka domowa jest znacznie gorsza – co Wy na to, że jeden klient sobie założył LEDa zamist światła przeciwmgielnego :)) (i w sumie wszystkich innych – takie full led 😉 ) świeciło to słabiej niż W5W (postojówka), oczywiście więc nie mogło spełniać funkcji.

Markę Pila oczywiście kojarzę i faktycznie były to Philipsy. Więc może i faktycznie jest tak, że wielka trójka (Philips, Osram, General Electric) to w sumie to samo, a my dajemy się doić :) kiedyś widziałem jakiś wykres, chyba odnośnie marek spożywczych – były 3 wielkie korporacje, jak Johnson&Johnson, Netstle i coś jeszcze, a dopiero te miały po kilka-kilkanaście odnóg, jak np. Nesquik itd, itd.


mic Said:

Nie ma zdjęcia śniadania i kolacji. Nie liczy się! :-)

Absolutnie zgadam się ze spostrzeżeniami dot. postępu. Miałem podobne wnioski analizując rozwój lotnictwa i pojazdów kolejowych.


drozda Said:

W Biedrze są Philipsy standard H4 i H7 po 23 zeta komplet. Przypadek ? :)


StahW Said:

@Mak
Gdyby mieli zapisywać w zeszyciku to bym im się zaśmiał w nos, olał firmową rezerwację i poszukał innego noclegu.
Tam mieli terminal z funkcją preautoryzacji, podłączony do hotelowego systemu, więc pracownik raczej sobie mógł nagwizdać. No i nie mógł mi odpuścić, bo system tego nie przewidywał…


Demon75 Said:

@palczyk – Twoja opcja #1 jest chyba bliższa prawdy – wielokrotnie sprawdzane organoleptycznie przy wymianie jednej żarówki.
Z tego co pamiętam, to najjaśniej świecącą żarówką H4 jaką używałem była jakaś no-name “super white xenon” z Reala. Nie były jakoś strasznie długowieczne, ale żadna nie wybuchła :-) W każdym razie od dawna już ich nigdzie nie widuję.


tamarixis Said:

@sejszyn;

U Fiata z żarówkami było różnie, ten sam model mógł mieć lampy na H1 albo H7 (Punto II), H4 albo H1 (Punto I). Inna sprawa, że akurat żarówki H1 są bardzo trwałe, w przeciwieństwie do H7, które mogą doprowadzić do rozpaczy…


LepschyMaysterek Said:

Sympatycznie. Kiedyś wyśmiewano mianem wiejskiego tuningu świecące elementa, a ta eSa chce udowodnić coś innego. Zero klasy. Wsiadłem sobie kiedyś do limuzyny RR i zupełnie to samo co w tym DS420. Oni robili chyba tak specjalnie aby szofer nie zapomniał, że jest tylko szoferem. Wygodniej jest na sedesie. Philipsa cenie z tego względu, że nie idzie aż tak perfidnie z nurtem planowanego zużycia. Jest taki film “Żarówkowe oszustwo” czy jakoś tak i oni się tam wypowiadają albo nie pamiętam czy się nie mylę. Pokazują w tym filmie żarówkę co świeci od stu lat już ponad i ogólnie film o żarówkach to jest. Jeśli się nie mylę to mam rację chyba, że gdzieś indziej to znalazłem.


LepschyMaysterek Said:

Przypomniałem sobie jaki patent mam w Camaro ’94. Amerykanie wykoncypowali sobie, że reflektor będzie od razu żarówką i te elementy są permanentnie skonsolidowane. Po co zmieniać żarówkę skoro można cały reflektor. Proste. Powinienem wozić minimum dwa. Od mijania i od długich. Na szczęście poznałem patent jak wydłubać te żarówki. :) Oczywiście w warunkach drogowych nie ma szans na zmianę.


p47 Said:

Do @Czytelnik.- to blokowanie karty kredytowej w hotelu jest praktycznie standardem w USA i to nawet w najlepszych hotelach.
Ongiś koncern w którym pracowałem, a była to firma z pierwszej setki Fortune, zrobiła zlot w Nowym Jorku swoich szefów oddziałow krajowych i to w nie najgorszym hotelu;-) bo w Waldorf Astorii. No i także tam zażyczono sobie od nas karty kredytowe, które odbito w recepcji i to mimo, że pokoje rezerwował i opłacała wspomniany koncern, który jest zdecydowanie wypłacalny;-), do biednych nie należy i którego nazwa zalicza sie wg badań do 10 najepiej znanych brandow na świecie (u nas nawet do 1-szej trójki)


ndv Said:

@LepschyMaysterek właśnie przypomniałeś o pewnym amerykańskim kuriozum – od 39 do 84 w USA homologacja dopuszczała tylko reflektorożarówki “sealed beam”, zdaje się że 6 rodzajów było, przed którymi nie mogło być żadnej szyby – można zobaczyć jak to koszmarnie wyglądało w Volvach, Mercedesach czy innych Citroenach DS.


Andziasss Said:

@Pete379: Piszesz: “fuzja była i tylko nadruk i opakowanie odróżniają Philipsa od OSRAM-a”

Opakowanie na pewno jest inne i to widać, ale to nie jest jeszcze dowód na tożsamość żarówek w środku.

Podam Tobie przykład z branży spożywczej: Fabryka nastawiona na przetwórstwo warzyw, produkuje koncentrat z pomidorów dla trzech różnych, znanych na rynku marek. Ta sama linia produkcyjna, ten sam skład refraktometryczny 30% i co? Koncentrat dla marki A zawiera wyłącznie polskie pomidorki, koncentrat dla marki B jest stworzony z 70% europejskich pomidorów i 30% pozaeuropejskich i jest droższy od A, bo marka znańsza, a koncentrat budżetowej marki C to nie chciałbyś wiedzieć. Rozpiętość cen 120%. Różnią się opakowaniem i różnią się zawartością, troszkę smakiem i mocno ilością świństwa (potrzebną do tego, żeby pomidor przybył z końca świata do europy kiwającym statkiem, a nie wąsaty grzyb). Tak, że tego… żarówki z tej samej fabryki też mogą się różnić nie tylko kartonikiem. Mogą się różnić wolframikiem, argonikiem, azocikiem, kryptonikiem, halogenikiem, czyli w zasadzie jodzikiem. Tych różnic nie widać, a mają wpływ na skuteczność świetlną, temperaturę pracy żarnika i temperaturę barwową, która może być odpowiedzialna za kontrast i odwzorowanie kolorów, a co za tym idzie zmęczenie wzroku kierowcy i można tak pisać zdrów.

Jednak warto też wspomnieć o jednej nieopanowywalnej sprawie, jaką jest degradacja wolframiku poprzez parowanie. Taki świecący już wolframik, nawet w superobojętnym gazie się ulatnia z żarnika i lata po bańce żarówki, by się na niej w końcu osadzić. Wtedy bania robi się jakby lustrzana – ciemna taka. Dodanie halogeniku do bani powinno ten proces powstrzymać, a nawet odwrócić (kilka reakcji po kolei i nalot z bani wraca na żarnik – czary), ale w praktyce żarówki halogenowe też ciemnieją. Wobec powyższego należałoby je i tak co jakiś tam czas wymieniać, dla jasności, niezależnie czy bedą Tungsramami, Narvami, czy Superupto130%brightami.


LepschyMaysterek Said:

Powinni do tego wrócić. Jak przeciętny mieszkaniec USA ma zmienić żarówkę swymi potężnymi rączkami? To się nazywa myślenie o potrzebach obywatela. Teraz prawdziwa demokracja to Rosja.


pete379 Said:

@Ktosiek
Jedyne wymiany ze szklanych na LED-owe, to w kabinie ciężarówki rurki na odpowiedniki z diodami. Na postoju kiero po ciemku w kabinie siedzieć nie będzie, a LED jednak lepsze światło daje w stosunku do rurki i mniej obciąża akumulatory. No i nie nagrzewają się tak mocno (po kilkunastu minutach z włączonym oświetleniem wnętrza na zwykłej “rurce” klosz z tworzywa jest bardzo nagrzany, a co dopiero jak kierowca robi pauzę dobową i odpoczywa przy zapalonym oświetleniu- czyta, ogląda film, czy co tam kierowcy robią za zasłonkami). Dodatkowo oświetlenie robocze- podświetlenie ładowni, przestrzeni w pracy wokół auta itp. Także tutaj przyznaję sens LEDom.
Światła do jazdy dziennej to też głupota moim zdaniem, bo dobre kosztują 150-300zł, a zanim zakup się zwróci to 3 razy zdążymy zmienić auto.


DrOzda Said:

pete379: żadna głupota – kiedyś zabuliłem 50 PLN za jazdę bez mijania – sierpień godzina 11:00 30 stopni w cieniu – zaraz po ruszeniu z parkingu przy trasie – od tego czasu skleroza spowodowałaby pewnie jeszcze kilka takich mandatów. Kupiłem wtedy Daylight 4 za 200 złotych i mam :
święty spokój z pamiętaniem
równowartość ze czterech H4 w kieszeni rocznie
oryginalną manetkę która z czasem lubi się wypalać na stykach przy częstym kręceniu
W sumie te 200 PLN zwróciły się już pewnie po roku :)


pete379 Said:

@DrOzda
Nie wiem jak Ty to robisz, ale ja mam taki nawyk-rytuał już od czasów zdania prawka…wsiadam, odpalam silnik, włączam światła i zapinam pasy…
Nigdy mi się nie zdarzyło jechać bez zapalonych świateł. Czasami ruszałem z postoju na postojówce ale po 30-40 metrach myśl “ejj kurde na postojówkach jedziesz” i pyk światła z powrotem włączone.
Z tym, że dużo ludzi nie kupowało LEDów dziennych tak jak Ty do unikania mandatów, tylko z rzekomej oszczędności żarówek i litra paliwa w roku (bo niby naukowcy coś tam wyliczyli). Dlatego kupowanie z powodów oszczędzania dla mnie nie ma sensu. Twój powód jest dobry.


DrOzda Said:

Ja prawko zdawałem kiedy światła były obowiązkowe po zmierzchu i w warunkach ograniczonej widoczności – cały rok. Nie przywykłem ……
Jeszcze jeden plus dziennych to że nie przygasa podświetlenie komputera i wyświetlacz radia i lepiej je widać ….


baran Said:

Frederique Constant to nie jest żadna elegancka, ani nawet szanowana marka. To po prostu efekt marketingowy – zwykłe zegarki w wysokiej cenie znajdujące klienta celującego w “prestiż”, a nie znającego się na istocie sprawy. Ot – takiego typowego mieszkańca polskiej wsi celującego nie wiadomo czemu w passata highline w tedeiku.


benny_pl Said:

StahW: a jak ktos nie ma karty wcale? ja na ten przyklad nie mam bo nie uzywam :) to wygonia z hotelu?!

apede: mozna wlozyc taki recznik/inna szmate na pare sekund do mikrofali – wszelkie czipy zdechna od razu :)


c64club Said:

@MAK_i_inni_userzy_”krzyżaków”
Ilu znacie ludków, którzy wiedzą, że PH2 nie powinno się obsługiwać wkrętakiem PH1?
Większość przeze mnie napotkanych twierdzi, iż “i tak nigdy nie pasuje” lub “krzyżyk to krzyżyk”.
Zapytani, czy w takim razie odkręcaliby łeb sześciokątny 10 kluczem 11, odpowiadają “no co ty, objedzie się”.
@MAK – dzięki za Phillipsa od wkrętaków. Jakoś nawet w napisach uczynionych ręką (drukarką) producentów, jedna “l” często się gubi.

@Zuomnik – może do zmiany motta użyjesz czegoś w stylu fortune, rzucającego nowe gify z podtytułem.


Tomko Said:

@Złomo do prestiżu się przyzwyczaisz :)


vlad Said:

@notlauf: chetnie poczytam o tym co Philips jeszcze obwiescil na temat przyszlosci oswietlenia. Ja tluke sporo kilometrow w nocy badz chocby po ciemku i poki co odkad odkrylem xenony (te prawdziwe o odpowiedniej luminacji, bujajace i ze spryskiwaczami) nie chce uzywac niczego innego. Jak wsiadam do auta ze wyklymi bulbami to na poczatku sprawdzam czy aby na pewni nie jade na ogarkach. Z kolei pelne oswietlenie LED jest troche lepsze, ale jak sie popyla po autostradzie w czasie sniezycy, to z powodu braku wydzielania ciepla reflektory oblepiaja sie (przynajmniej tak bylo u mnie) sniegiem i trzeba zjezdzac czyscic klosze. Laser pewnie podobnie, ale moze jasnosc i barwa sa jeszcze lepsze?


Dr.Benz Said:

@vlad: ciekawe co piszesz o LEDach i problemie ze śniegiem. Muszę przetestować. Jeździłem już nową S W222, ale niestety tylko za dnia. Ciekawią mnie aktywne światła długie w praktyce, bo też sporo jeżdżę w nocy.
Zgadzam się ze Złomnikiem, że S to po prostu duży luksusowy sedan i że d..y nie urywa. Dla mnie wyświetlane zegary są nie bo przyjęcia, ale może po prostu za stary już jestem na takie innowacje.


wszymczyk Said:

A to fakt że postęp zatrzymał sie kilkadzisiat lat temu. Prawdziwy postęp
http://aeon.co/magazine/science/why-has-human-progress-ground-to-a-halt/


vlad Said:

@Dr.Benz: byc moze znow trafilem na jakies lipne warunki drogowe, bo tam sa podobno jakies kanaly poprowadzone, zeby wlasnie szklo sie odlodzilo. ale pewnie znow natura wygrała i kanaly zamarzły. Ale fakt, LEDy swieca po prostu lepiej, natomiast fascynuje mnie ich zywotnosc, bo kiedys wszystkie ksiazki podawaly: “wieczne”. Pozniej bylo 30 lat, teraz cos sie przebakuje o nastu latach i wymiennych modulach (WTF???)…
Dla innego przykladu mimo atermicznej szyby, nowych wycieraczek i odpowiedniego docisku zdarza mi sie, ze w nocy marze mi sie szyba, o dziwo efekt ten zaobserwowalem tylko w nocy. Chwile mi zajelo, by zalapac, ze wlasnie w gorach zima, na autostradzie, czesto jakis pkt rosy przekraczam czy cos i po prostu wilgoc zamarza na szybie przedniej- musze od czasu do czasu wlaczac wtedy jej ogrzewanie i efekt szybciutko znika.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1