zlomnik.pl

Home |

Konkurs iparts.pl: najciekawsze awarie – WYNIKI

Published by on April 22, 2015

Informuję, że zakończyło się głosowanie w konkursie złomnika i iparts.pl na opis najciekawszej awarii.

Oto wyniki Waszego głosowania.

Oddano 1656 głosów.

Nagrodzeni to:

Piotr Woliński: nagroda to Olej syntetyczny Elf Evolution 900 5W40 1 litr

Dawid Oszkiewicz: nagroda to Olej półsyntetyczny Mobil Super 2000 10W40 4 litry

Zwycięzcą został Michał Cienkowski. Nagroda to Olej syntetyczny Mobil Super 3000 5W30 4 litry

Gratuluję zwycięzcom i proszę o podanie adresów do wysyłki mailem: zlomnik@zlomnik.pl

Tu możecie przeczytać nominowane opisy konkursowe

Plik ze wszystkimi opisami konkursowymi nadającymi się do publikacji załączę jak tylko go sporządzę.

Niech Wam rdza świeci!




Comments
toughluck Said:

Kodowanie znaków zaszwankowało.


Aremberg Said:

Ja w ogóle nie widziałem aplikacji do głosowania w Chrome (mimo wyłączenia Adblocków) i musiałem głosować w Internet Explorerze. Historie fajne, ale niektórzy napisali rozdział książki podróżniczej zamiast opisać awarię, przez co czytanie musiałem rozbić na 3 dni.
Wnioski z przytoczonych historii: nie jedź Polonezem za granicę.


whizzkid Said:

No niestety tylko 5%, idę urwać rozrząd trzeci raz… :)

A tak poważnie. Usterka była bolesna ale z perspektywy czasu jest już tylko anegdotą którą fajnie się opowiada. Dziękuję autorowi strony za wyróżnienie w postaci publikacji w top 10. Cieszę się że mogłem choć trochę umilić czas czytającym Złomnika.
No i najważniejsze: Dziękuję tym, którzy głosowali na moją historię:)
Pozdrawiam, Paweł Dm.


oski Said:

Wszystkie historie były świetne i należy się chociaż puchar za uczestnictwo! :)

A tak poważnie, mój faworyt nie wygrał, ale długo wahałem się czy nie zagłosować na zwycięzcę właśnie. Doceniam jego wytrwałość w dążeniu do celu oraz kunszt polskiej zaradności, której żaden człowiek urodzony na zachód od Odry nie ma nawet cząstki :)


michau Said:

Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego zwycięstwa. To dla mnie ogromny zaszczyt stać tu, gdzie teraz stoję i z tego właśnie miejsca pragnę pozdrowić moją wspaniałą Żonę, córeczkę i kochających Rodziców oraz inżynierów i projektantów samochodu, który nie kląkł ani nie wybuchł. Polska zaradność obudziła się w momencie skrajnego wyczerpania, przy halucynogennych oparach benzyny, na obcej ziemi i w nieprzyjaznym środowisku, napędzana adrenaliną i wolą przetrwania. Kochani, bez Was, nie dałbym rady!

Dziękuję, Michał Cienkowski

😉


macli Said:

Ja się w ogóle nie załapałem, choć wydawało mi się, że naprawianie elektryki papierem toaletowym to coś wyjątkowego 😀
Następnym razem opisze którąś z awarii w Polonezie.


Andziass Said:

Gratululu wybrańcom i wygrańcom!

Można by przyznać nagrodę publiczności!?

CEZETĄ przez Gibraltary? Zrzucam się na olej bez zająknięcia.


sassin Said:

Najlepsza jest teraz reklama jako epilog pod opisami konkursowymi: “Złomowanie pojazdów”.
Jak czytałem opis przygody z cezetą to aż pozazdrościłem, dorzucam się do nagrody publiczności!


Dawid Oszkiewicz Said:

Dziękuję mamie i tacie za opiekę… czy jak to tam szło. Pani polonistce nie dziękuję, zawsze 3+ miałem, przez takie traktowanie mogłem się w sobie zamknąć! A tu taki sukces! Cieszę się niezmiernie z miejsca drugiego, olej typowo do złomnikowego wozu… tylko aktualnie takowego nie posiadam, zatem… trzeba nabyć! Serdeczne podziękowania dla wszystkich którzy byli skłonni przeczytać moje wypociny i oddać na nie swój głos a także dla mistrza notlaufa za dopuszczenie ich do druku! Z harcerskim pozdrowieniem – IN RUST WE TRUST!


fff Said:

Awaria opisana przez RTXPL.
Zastanawia mnie po co ludzie muszą patrzeć na lewarek (wybierak). W żadnym samochodzie nie miałem takiej potrzeby. W automatach chyba zawsze jest PRND (albo we wszystkich samochodach w których jeździłem tak było). Stoję > 3 w dół > jadę do przodu > 2 w górę > jadę do tyłu > 2 w dół > jadę do przodu > do góry na maxa > stoję. Automaty ‘bez zygzaków’ miałem w Fordzie Focusie, w Oplu Omedze, 2x Fordzie Taurusie (zarówno z wajchą w podłodze, jak i przy kierownicy) i w żadnym nie miałem potrzeby gapić się, który bieg wskoczył. Czy jak jeździcie na manualu to też patrzycie na lewarek?


tata Said:

Dawno, dawno temu miałem po kolei 3 trabbunty, ale żaden nie miał 15-litrowego zbiornika paliwa, autor coś zmyśla. Ale identyczną akcję miałem kiedyś gdy poprosiłem kolegę, aby swoim zabytkowym Hanomagiem lawetą używanym raz do roku ściągnął mojego ugotowanego 125p; zalaliśmy diesla mixem ropki i oleju z biedronki – no i co kilka kilometrów jazdy wysypywaliśmy/wylewaliśmy z filtra paliwa garście złomu zasysanego przez gęstsze paliwo z zardzewiałego baku lawety……


Jogurt Said:

Przeczytałem z zapartym tchem, ale nie zagłosowałem. Za dużo było dobrych historii żeby jednoznacznie kogoś wybrać. Więcej takich akcji na złomniku.


@fff: Tak jak mówisz (P-R-N-D), jest mniej więcej od wczesnych lat 70-tych, wcześniej było w każdym aucie inaczej, jak kto chciał. Tak tylko mówię, bez związku z opisywaną awarią.


sova Said:

whizzkid nie przejmuj się 5% to około 80 osób więc nie jest źle :-)


StahW Said:

Też mnie zastanawiało z tą wajchą. Mój ojciec nie umie jeździć manualem, więc najeździłem się sporo starszymi Volvo 960, 850 i 740 tudzież parę razy Toyotą Avalon szefa, wszystko z automatem.

Po paru razach przestałem patrzeć na wajchę. Po co? Startując z P albo z N daje się wyczuć, czy lekko szarpnie do przodu czy do tyłu, czy odepnie w ogóle… Chyba, że ktoś nagminnie używa pozostałych pozycji, ale przecież, na miłość Buzka, nie przy ruszaniu z parkingu?…


radosuaf Said:

Nie chcę psuć podniosłej atmosfery, ale jeśli te oleje są syntetyczne, to samochody Alfa Romeo są zbudowane z japońską precyzją :).


radosuaf Said:

@fff:
Ja tam zawsze patrzę, mimo tego, że mam zygzak. I wyświetlacz między zegarami :).
W ręcznej skrzyni też zdarza mi się patrzeć, kiedy wrzucam wsteczny. Mam 2 samochody w różnej konfiguracji wstecznego.
Może nie powinienem jeździć samochodami? :)


Zeichenkodierung fehlgeschlagen.


Korozjocedes Said:

Wszystkie opisy przeczytałem z przyjemnością. Jednak dla mnie pan od Cezety zniszczył wszystko. Należy mu się ogromna bańka Mixolu. Motór nie umiera nigdy, Motór jest wieczny!


fxrider Said:

“Pan od CZety” vel Naczelny Filozof ma więcej grubych akcji na koncie.
http://www.e75.republika.pl/
Gorąco polecam poczytać :)

pozdrawiam, Adam


pr Said:

Kurcze, że też mi się nie przytrafiły żadne godne opisu awarie! Raz spychałem Peugeota 206 ze skrzyżowania, gdzie jezdnia miała 4 pasy a mnie się auto zesrało akurat na tym skrajnym lewym. Przepchnięcie klamota w piku ruchu (8 rano) było dość stresujące. Padł oczywiście ECU, jak to w Peugeocie.
Innym razem zostawiłem parę nowych okularów przeciwsłonecznych marki “Police” (200 eurasów) w kieszeni bocznej nowej, wypożyczonej we Włoszech Insigni. Jakie było moje zdziwienie rano, jak wyjąłem okularki pogięte, z wypadniętymi szkłami, w etui przypominającym zadmuchaną koszulkę termokurczliwą. Okazało się, że w rzeczowym egzemplarzu pieprzonego Opla nie gasł halogen w dolnej części drzwi, ten co podświetla podłoże po ich otwarciu. Temperatura w schowku miała chyba ze 100 stopni.
Chyba nie muszę mówić, że obie marki darzę wyjątkowymi wprost uczuciami. Cholerne odpady samochodopodobne.


StahW Said:

@pr
Ja spychałem z lewego pasa mojego Wartburga 1.3 dwa razy… Faktycznie stresujace. Ale kierowcy zaskakujaco przyjaźnie się odnoszą do kogoś, kto sam pcha spore auto na skos przez pasy :) Wartburg miał jakiś feler w zapłonie, którego nikt nie mógł zdiagnozować; wymieniłem wszystko, od świec po moduł zapłonowy i nadal zdarzało mu się przestać żyć. Musiał ostygnąć i dopiero łaskawie startował jakby nigdy nic…

@Jogurt
Ja zagłosowałem, ale wybór między trzema-czterema opowieściami był bardzo trudny. Ty chyba postąpiłeś uczciwiej :)


benny_pl Said:

tez mi cos… przepchanie miedzy pasami… ja kiedys z 2 kolegami pchalismy mojego DFa przez pol lublina (tak z 8km) po tym jak wjechalem na wielki kraweznik i rozwalilem miske, i nikt nie chcial podholowac, tzn chcial jeden gosc z Zuka “gdyby nie to ze mam pekniety blok i mi olej cieknie to bym podholowal, a tak sam nie wiem czy zdaze dojechac” i pojechal znaczac strozka oleju swoj slad… 😉 korek za nami byl taaaaaaaaaaki dlugi ze konca nie bylo widac 😉 najgorzej bylo na Jana Pawla, bo tam jest nieco pod gore, ale za to dluuugi odcinek


tamarixis Said:

Ja dziesięć lat temu paliłem samodzielnie na pych gdzieś w trasie na totalnym zadupiu Golfa II 1,6 Diesla. Padlina po prostu zgasła podczas jazdy. Potem wróciła do życia ale częściowo a rozrusznik zastrajkował. Było zimno, ciemno a ja speszyłem się, żeby silnik nie wystygł. Ostatkiem sił udało mi się go pchnąć, wskoczyć, sprzęgło, dwójka i… w ostatnim momencie któryś cylinder zaskoczył…
Do teraz, gdy widzę Golfa II to dostaję wysypki 😀


Korozjocedes Said:

Benny ja nie wiem dla czego ludzie to teraz takie mało pomocne buce. Kurde ile razy ja komuś pomagałem na drodze. Nawet raz wytargałem gościa z rowu w zimie korozją. Pewnie się tłumaczyli że nie mają czasu co? 😉 Na szczęście w moich stronach jeszcze nie jest tak źle, niektórzy pomogą w razie draki.


benny_pl Said:

Korozjocedes: tacy w nowoczenych sie nawet nie zatrzymywali, zatrzymal sie jeszcze dziadek Skoda 105, ale powiedzial ze to taki delikatny samochod ze nie bedzie nim niczego ciagnac, nie pomoglo jak mu powiedzialem ze tam pod pasem tylnym w skodzie jest taka gruba rura ze nawet Zuka tym mozna ciagnac, bal sie, pojechal.
znieczulica ogolnie jest duza, ja tam czeto pomagam komus, ale tez tylko starociom :) bo nowoczenych nie lubie, a poza tym jak kogos na taki stac to i na serwis i lawete tez… poza tym sam tez nieraz kogos holowalem, szczegolnie DFem, tam linke zaczepialem za wieszak resora :)

ostatnio nawet sie zatrzymalem i chcialem cos pomoc dziadkowi w Visie (tak, jest conajmniej jedna srebrna Visa 11RE w lublinie! wiem gdzie parkuje, byla jeszcze czerwona ale cos dawno jej nie widzialem :( ) ale dziadek stwierdzil ze juz syn jedzie zeby podholowac a pomoc sie tu i tak nic nie da po plywak zatonal i zalewa silnik, mowi ze z tym plywakiem to problem ogolnie jest bo jakis nietypowy i cos tam innego zalozyl ale to tak srednio dziala, ale ma jakis inny gaznik jeszcze i cos bedzie probowal :)

czasem nawet jak sie nie pomoze to pogadac mozna przynajmniej :)


benny_pl Said:

tamarixis: wtedy to ja mialem DFa, i zalozylem sobie dodatkowe ciegno recznego gazu (z drugiej linki ssania) poto zeby samemu sie dawalo wyjechac z osiedla zima… wrzucalem jedynke, puszczalem sprzeglo, tak ze 2tys ustawialem obrotow, wychodzilem i pchalem za slupek drzwi 😉 trzeba bylo tylko zdazyc wskoczyc :) ale nigdy mi nie uciekl 😉


pr Said:

No to na deser inna historia.
Rok 2010. Podjechałem pod dystrybutor nowym Volvo V50. Zatankowałem, zapłaciłem, próbuję odpalić, nic. Wszystko się świeci jak należy, ale rozrusznik nie kręci. Przyjechała laweta, zrzuciła auto zastępcze, zapakowała moje i zabrała do ASO. Rano było gotowe do odbioru.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
No i jak, fascynująca historia, co nie?


Jerzy Said:

Historia Piotra Wolińskiego przypomina mi jak Polonezem pozbawionym ładowania jechałem do mechanika w Otwocku – przez całą drogę rozmawiałem z samochodem, prosiłem, obiecywałem, że będę go lepiej traktował – dojechał, padł dopiero pod bramą i na teren warsztatu trzeba było go już wepchnąć.


oski Said:

Karamba! Dopiero teraz przypomniałem sobie historię swojej awarii jak wracałem nocą z obecną narzeczoną z majówki 500 km absolutnie bez hamulców. I to nie byle czym, bo passeratti b5 kombi tdi! Świetna inicjatywa, poproszę więcej konkursów :)


michau Said:

@tata

Autor nic nie zmyśla, w tym aucie zamontowany był zbiornik pochodzący z trabanta. Miał się zmieścić między burtą paki a ramą, częściowo się na niej opierając, więc ktoś umiejętnie wyciął mu “schodek”, zmniejszając tym samym objętość do piętnastu litrów właśnie. Tyle w każdym razie szło zatankować. Zastosowałem skrót myślowy, bo notlauf chciał, żeby się streszczać 😉


benny_pl Said:

a kranik pod zbiornikiem zostal? :)


pr Said:

No, gadanie do auta to dobra metoda. Niemal zawsze skutkuje. Chyba, ze to gadanie jest jak moje dialogi ze wspomnianym wyzej 206 – nazwanie auta ch… rybim i kur.skim zabojadzkim smieciem ogolnie nie pomoglo.


kaczor Said:

noo , tak się zbierałem do napisania czegoś na konkurs że przeleciało – a miało się i dacię i poloneza a i również granadę i kilka trabantów – byłoby na kilka ognisk opowieści. Ale najlepsza jazda była 2 lata temu z audi a4 jak obstawialiśmy Rajd Polski na mazurach – lecimy z Wilkasów do Mikołajek, prowadzi kolega, zawodowy strażak – siedzę napruty z tyłu, ciasno jak choletra bo to a4 – no i drę morde żeby nie hamował na zakrętach bo to quattro jedyny taki – a ten melduje że nie ma jak bo hamulce wyszli – strzelił przewód elastyczny – cudem udało się kupić i w warsztacie przy stacji benzynowej wymienić.


StahW Said:

Przemawiać do auta zdarzyło mi się raz, jak jechałem do Tarnowa służbowym Berlingo.

Strzelił mu pasek sporo przed Kielcami i przestało ładować. Diesel no i pompa chłodzenia oddzielnie pędzona, więc bardzo się nie przejąłem, w końcu warsztaty są gęsto rozsiane… ale tylko gdy ich nie potrzebujesz.
Wyłączałem kolejno wszystko co się dało, poczynając od świateł mijania, przez radio a na pozycyjnych skończywszy
Pod koniec, w zapadającym zmroku już wzdychałem na przemian do Opatrzności o warsztat tudzież brak policji i do Berlingo, by starczyło mu pary do zasilania elektroniki, pompy paliwa i czego tam jeszcze trzeba…
Warsztat się znalazł w ostatniej chwili i to czynny i z bogato wyposażonym sklepikiem, ale dopiero po minięciu tablicy z nazwą miasta.
Potem tylko słuchałem przekleństw mechanika, który na placu przeplatał pasek w fantazyjne esy-floresy, wymyślone przez kreatif technolożi, gdy ja posilałem się kawą i jakimś batonikiem, a akumulator prądem z prostownika rozruchowego :)

Ten jeden jedyny raz cieszyłem się, że “moje” Berlingo jest starsze i nie ma silnika HDI, w odróżnieniu od paru innych w firmie, które były nowsze i dało się nimi wyprzedzać TIRy w trasie pod wiatr bez śmierci w oczach.


miwo Said:

teraz sobie pomyślałem, że można było wysłać coś. w sumie jest co. nie dla wygrania, ale dla podzielenia się i potrenowania pisania bardziej literackiego. no nic, może kiedyś się wezmę…
😉


benny_pl Said:

ja tylko raz ladowanie stracilem, w DFie, zatrzymalem sie, patrze wypadl kabelek wzbudzenia (76?), wsadzilem, pojechalem dalej 😉
a w Cieniasku mi sie regulator zwarl (rzemioslo) i zaczal ladowac na max, zorientowalem sie bo mam diodkowy wskazniczek ladowania i zrobilo sie max, i nawet kontrolka “check” zgasla, mimo jazdy na gazie, wystraszony zeby sie komputer nie spalil powlaczalem wszystko co sie dalo, co obnizylo napiecie do cos kolo 15v, tak mozna bylo wrocic bezpiecznie :)


damianyk Said:

nie czaję jak gość w ZX mógł mieć pomylone kable wysokiego napięcia. Nie słyszał że samochód pracuje na 2 cylindry? Nawet jeśli nie słyszał, to samochód z połową mocy nie chciałby jechać. A jeśli pomylił kable 1 z 4, albo 2 z 3 to nic się nie działo i samochód pracuje tak jak wcześniej. Coś mi tu śmierdzi.


benny_pl Said:

dla mnie tez to jakas lipa / niekoniecznie, jak jest rozdzielacz zaplonu a nie dwie dwucewki to nie mozna sobie tak zamienic :)


Qropatwa Said:

E – trochę słabe były te awarie w stosunku do urwania się silnika w Lublinie…


c64club Said:

Wsadziłem wreszcie do moto silnik po remoncie.

Podłączyłem, kopię, nic. Ani drgnie. Zdejmuję fajkę, druga świeca w nią, przykładam do masy, iskry brak. Sprawdzam kable, nic. Kontrola mas “nieco większym” prądem, NIC. W tym czasie do zabawy dołącza się brat, przynajmniej ma kto kopać, hiehie. Podłączyłem pod samą wtyczkę modułu CDI, odpowiednią aparaturę – woltomierz na zasilaniu i oscyloskop na halotronie. Piękne sygnały, napięcie bardzo ładne. Oscyloskop na wyjściu modułu przed cewką W.N. nie stwierdza jakiegokolwiek życia. Że what? Że moduł CDI padł? Tego jeszcze nie grali w tym modelu – myślę sobie. Podłaczyłem drugi, zero efektu. Czyli pewnie zwarcie na cewce. Ale gdzie tam – cewka “strzelana” z pakietu 60V generuje piękne iskry.

Po 3 godzinach takich zabaw znalazłem przyczynę problemu. Nie przekręciłem kluczyka w stacyjce ::)


whizzkid Said:

Do: damianyk i beny_pl
Ten gość co mi picował samochód też nie czaił a jednak mu się udało.


Hubert Said:

Samochodów z okresu PRL było kilka, duży Fiat FSO 1,5ME (orzechowy), niebieski Tarpan F-233, kremowa Nysa 522 Towos, szary Żuk blaszak, Biały Polonez Truck (krótki z zabudowaną paką).

Na dużym fiacie w zasadzie uczyłem się jeździć. Potem przyszła kolej na mechanikę samochodu, remontu silnika nie robiłem, ale rozrusznik kilka razy wyciągałem bo się zawieszał. Za każdym razem zajmowało mi to mniej czasu.

Niebieski Tarpan to był ciekawy stwór, stara wersja z silnikiem od Dużego Fiata po przekładce w nową budę (cała blacha z plandeką, klamki drzwi i kierunki od malucha), to że przy swojej ciężkiej nodze urywałem poduszki pod silnikiem, to nie ma co opowiadać, ale kiedyś po szybkiej przejażdżce po trylince okazało się, że skończyły się hamulce. Przetarł się przewód hamulcowy na tylnej osi i wyleciał cały płyn hamulcowy. Ale z pomocą hamulca ręcznego (przymarzającego w zimie nagminnie) dojechałem do warsztatu cało. Tarpan był w ogóle ciekawy, bo silnik od Fiata, tylny most od Żuka, co powodowało jego przełożenie na siłę. Nie zapomnę widoku kiedy w zimie na dużym parkingu wyłożonym kostką właściciel Corrado VR6 próbował robić bączki na ręcznym, a ja kierownicę na maksa w lewo i gaz do dechy, mogłem się tak kręcić w nieskończoność. Potem kierowca Corrado przejechał obok patrząc się dziwnie na mnie :)

Nysa w zasadzie jeździła bezawaryjnie, nawet jak wjechał w nią pijany kierowca, to sama się zawlokła do blacharza. Tylko raz pękła obudowa skrzyni (prawdopodobnie kamień spod koła, akurat ja nie prowadziłem) i wtedy Nysa dostała upgrade ze skrzyni 3 biegowej na 4 biegową. Zarejestrowana była na 9 osób, więc często służyła za pojazd na wyjazdy. Nawet na polu kempingowym w czasie ulewy dało się w niej zagotować wodę na kuchence turystycznej :)

Polonez Truck (buda Caro z plastikowym podszybiem) to już był przeskok komfortu. Miał instalację LPG i tak przerobioną kontrolkę rezerwy że na paliwie świeciła się rezerwa etyliny, a na gazie rezerwa LPG(moja inwencja). Do tego centralny zamek na pilota (chociaż tarpan też miał :) ) no i jakieś car audio. Z poważniejszych awarii to pamiętam dwie. Pierwsza to awaria rozrusznika. Po zatankowaniu uruchamiam silnik a tu rozrusznik się nie wyłącza. Okazało się że widełki w rozruszniku przeskoczyły przez zużyte tuleje zębatki i tak zostały aż nie odpiąłem akumulatora… W zasadzie tylko obudowa rozrusznika pozostała, reszta do wymiany. Drugi przypadek całe szczęście miał miejsce w obecności mojego ojca, bo bym zebrał opiernicz (mam ciężką nogę:) ). W czasie spokojnej jazdy z prędkością nie przekraczającą 90km/h silnik nagle zaczął rzęzić. Kontrolka oleju się nie zaświeciła, ale wskaźnik ciśnienia oleju (jeszcze był) pokazywał tylko połowę ciśnienia. Silnik momentalnie wyłączyłem i na luzie dojechałem na pobocze. Potem okazało się że pękł wał korbowy na obejmie korbowodu pierwszego cylindra od strony sprzęgła… Jeśli chodzi o prędkość to raz trafił mi się dobry wiatr w plecy i paka zadziałała jak żagiel, samochód pędził grubo ponad 90km/h. Innym razem jadąc z towarem, podjeżdżając pod górkę musiałem uciekać na pas awaryjny, bo mnie TIR zaczynał wyprzedzać… Oczywiście na górce już było lepiej i TIR zrezygnował z wyprzedzania…


satanistik Said:

A ja miałem ciekawą awarię wczoraj – jadę swoją skodą felicią i na skrzyżowaniu na czerwonym coś silnik zaczął niedomagać. A że to było rondo ze światłami dwa razy musiałem ruszać gasnąc co kilka m. Baba z tyłu nie mogła zrozumieć że coś jest nie tak nawet za drugim razem mimo włączonych awaryjnych i odgrywała mi marsza żałobnego na klaksonie. Jak wkręciłem silnik na obroty to jakoś dokasłałem do pierwszej bocznej drogi i wypatruję gdzie się u rozkraczyć. Dostrzegłem miejsce po lewej stronie i bez namysłu przejechałem – po pasach i II ciągłej na chodnik. No i oczywiście z naprzeciwka radiowóz
już na sygnale, jak mi podliczyli to wyszło z 1200zł, musiał bym sprzedać pojazd i drugie tyle dołożyć. W końcu okazało się że panowie policjanci nie są tacy źli jak ich na murach wysławiają i puścili mnie z upomnieniem.
Ostatecznie winna okazała się cewka zespolona którą przełożyłem ze skody dawcy którą kolega złomował ze względu na mniejszy przebieg, oczywiście skoda dawca traciła moc po nagrzaniu, błędnie założyłem że to z braku płynu w obiegu. Tutaj przydała by się złota zasada kolegi benny_pl – jak działa to nie dotykać.
Oczywiście stara cewka profilaktycznie została w bagażniku i tylko kolega dowiózł ampule.


Trend Said:

Super czyta się te opowiadania . Sam mam kilka historii
ale nie wiem do jakiego rocznika można pisać ?
Pozdrawiam
Darek


Trend1 Said:

Super czyta się te opowiadania . Sam mam kilka historii.
Duży Fiat rocznik chyba 69 biegi już w podłodze . To był mój pierwszy samochód jeszcze wtedy z dziewczyną pojechaliśmy na Hel i zakopałem się w okolicznych piaskach . Normalnie wojsko pomogło wyjechałem na jezdnię wracamy z Helu do Gdańska . Nagle auto nie idzie krótki rzut oka na silnik a tam pompka paliwa cieknie i nawet numer z zapałką nie działa . Szczęśliwym
trafem to stało się gdzieś przy CPN szybka oscylacja butelka po oleju parę litrów paliwa wężyk igelitowy i …..
Wszystko działa paliwo z butelki poprzez wężyk bezpośrednio do gaźnika . Tak jak w trabancie grawitacyjne . Jedyny minus to mnie trochę głowa bolała
od oparów benzyny bo butelkę musiałem trzymać podczas jazdy wewnątrz auta i kontrolować poziom :)
To były czasy


Trend2 Said:

Esperko miało 300 tyś km i trzy awarie :) od nowości
1)klasyka łapa sprzęgła dało się zjechać było blisko domu.
2) Wiecie w Gdańsku mieliśmy Jarmark Dominikański
ze znajomymi z południa (i żoną) po jarmarku chcieliśmy się wybrać na Kaszuby na pierogi . Popadało w międzyczasie solidnie i miałem dużą radość z wjeżdżania w kałuże i obserwowania dużej ilości pary z
kolektora wdechowego :). Nagle kilkaset metrów dalej
auto gaśnie a ja rozpędem wjeżdżam na krawężnik .
Co za dziwność ???
Opis usterki auto zapala ale jak zapali to gaśnie i nie świecą zegary. Szybka akcja pod maską nic dziwnego nie widać . Och Esperko teraz przy gościach taki wstyd.
No nic żona zabrała się ze swoim znajomym po inne auto a ja zostałem z żoną znajomego w Esperku. Czekamy. Ale wiecie jak to jest – męska ambicja .
W (aucie) miałem tylko taki oryginalny śrubokręt z kompletu i to wszystko. Ale po 5 min przyszło mi do głowy że jak zapala i zaraz gaśnie to może stacyjka ???
po 10 min jest winna kostka w stacyjce ma wypalony styk. Nie miałem czym zasymulować kabla ale na podłodze leżał spinacz . Spełnił swoją funkcję . Auto odpaliło :) .Żona kolegi patrzyła na mnie jak na świętego.
Finalnie spotkaliśmy się w pierogarni w dwa auta . Naprawa trwała 15 min jeździłem z taką kostką jeszcze długo.


Trend3 Said:

Amerykański sen :)
Wiecie czasami człowieka gdzieś goni po świecie :)
No to przeprowadziliśmy się dwa lata temu do USA .
Nie mieliśmy tutaj nigdy nikogo więc metodą dedukcji
wybraliśmy Florydę. Budżet nie za duży , wiadomo jak
to na starcie .Pierwsze dni w motelu pożyczone auto z
wypożyczalni. Ale bajka się kończy i trzeba kupić pierwsze auto w USA . Nie wierzcie że tutaj coś jest za darmo (1000$). Aby kupić coś jeżdżącego trzeba wydać
około 3000$. Na początku był ford :) benzyna a silnik chodził ja w dieslu , potem był volkswagen pasat świetny stan jeździła mama tylko tak malowany z uszczelkami przed sprzedażą . W końcu w ostatnim
akcie desperacji wybór padł na mercedesa c320 3,2 l v6.
Całe rodzinne pieniądze wrzucone w złom . Po zakupie dramat . W przeciągu tygodnia (tam jest dużo kontrolek)
check engine , uzupełnij olej, brak płynu w chłodnicy .
Wiedziałem że truchło ,ale nie wiedziałem że aż takie.
Serwis tutaj kosmiczną kasę bierze więc z konieczności
zostałem mechanikiem . Pierwsze co z tym płynem ???
Jak uszczelka pod głowicą to koszt wymiany 3000$ czyli na złom bo koszt naprawy wyższy od ceny auta . Popatrzyłem, pomyślałem , popatrzyłem :) jest mam chłodnica aluminiowo plastikowa cieknie w okolicach górnego króćca. Ebaykoszt chłodnicy 80 $ wymiana w serwisie 350$ (wymieniłem sam pod apartamentem ) w 2 godzinki.
Olej pali nadal ale od czasu jak zmieniłem silikon w pokrywkach zaworowych jak gdyby mniej. Check nieznaczący (pompa powietrza) walczyłem
ale poległem chora konstrukcja zakupiłem na ebayu tester za 17$ i po prostu kasuję raz na 3 dni :).
I największy dramat nagle skrzynia automat nie ciągnie za najlepiej . Po doktoracie w internecie wymiana 2 oringów we wtyczce automatu i wymiana oleju w skrzyni i jest ok od ponad roku. Generalnie to auto dało mi w kość jak żadne jeszcze ale pomimo 190.000 mil zdążyłem już je polubić. Odpukać bo nie mam kasy na nowe :)


satanistik Said:

Dobra napiszę jeszcze raz ;-).
Historia dość świeża – z wczoraj. Jechałem moją Skodą Felicią do centrum podwieźć dziewczynę do sklepu i na rondzie na czerwonym silnik zaczął nierówno pracować. Próbuję ruszyć oczywiście zgasł, kilkukrotne próby i ciągle bez rezultatu. Baba z tyłu zaczęła mi odgrywać marsza żałobnego na klaksonie, nie pomogły awaryjne. W końcu wytoczyłem się i dowlokłem do pierwszej bocznej ulicy, zaaferowany podtrzymaniem silnika przy życiu, zjechałem na najbliższe wolne miejsce – po przeciwnej stronie, trochę pod prąd, po ciągłej i przejściu ;-). Oczywiście praktycznie pusto, pieszych nie ma, samochodów nie ma, praktyczni bo policja się jakoś znalazła. Jak podliczyli mój wyczyn to wyszło że jak bym oddał wóz na złom i drugie tyle dołożył to i tak było by mało. Ostatecznie pan oficer okazał się wyrozumiały i skończyło się na upomnieniu.
Problemem okazała się zespolona cewka zapłonowa którą wyciągnąłem z pojazdu który dzień wcześniej kolega złomował, cewka wydała mi się ładniejsza to dawaj założyłem. Oczywiście sprawdza się zasada kolegi benny_pl – jak działa to nie ruszać, albo lepsze jest wrogiem dobrego – w sumie felicia-dawca miała problemy z silnikiem po nagrzaniu jednak kolega powiązał to z brakiem płynu w obiegu chłodzenia. Oczywiście cewkę miałem w bagażniku, koszt naprawy to 5zł płatnego parkingu gdzie dowlokłem się aby nie drażnić władzy takim postojem na chodniku. Tylko kolega musiał mi ampule dowieźć ;-).


satanistik Said:

Czemu krótki komentarz jest widoczny a dwa długie zniknęły – jakiś limiter, automatyka? Proszę o wyjaśnienie bom ciekaw ;-).


tommm Said:

Odebrałem kiedyś Poloneza z warsztatu po wymianie krzyżaka na wale. Robię jazdę testową – wyjeżdżam na trzypasmówkę, rozpędzam się, a cały samochód wpada w rezonans. Zacząłem przeklinać mechaników, że spartolili robotę i trzeba będzie wyważyć wał napędowy. Sprawdzam różne prędkości. Po kilku kilometrach jazdy przy 110 km/h na środkowym pasie drogi ekspresowej… wybucha opona! Jednak mechanik spisał się bardzo dobrze, a wibracje po zmianie krzyżaka okazały się zaskakującym zbiegiem okoliczności.


Jacek Said:

Wszystkie historie były świetne, ja nie potrafiłem się zdecydować i bardzo brakowało mi tej opcji w komentarzach.


benny_pl Said:

Hubert: tez mialem Tarpana z silnikiem i skrzynia DFa :) most chyba tez od zuka, bo mial krotkie przelozenia ale zato jak ladnie szedl mimo mocno zajechanego silnika (jeden cylinder zalapywal dopiero przy wyzszych obrotach) i tez ktos mu zrobil jakis remont blacharki bo nawet zgnily nie byl, i koloru kosc sloniowa :)


shtool Said:

Ja miałem dwie nietypowe historie z jednym samochodem – Żukiem a11 na S21 z 1974. Pierwsza sytuacja dotyczyła utraty możliwości sterowania skrzynią biegów – przyczyną było ścięcie gwoździa (tak, tak – zawleczka została zastąpiona przez pozaginany gwóźdź) na cięgnie łączącym lewarek z mechanizmem wodzikowym.
Druga sytuacja nie była typową awarią tylko błędem przy naprawie. Otóż wujek, do którego należał kiedyś ten Żuk wziął się za naprawę sprzęgła, bo się ślizgało. O ile wszelkie czynności związane z wymianą tarczy wykonał prawidłowo, to przy przykręcaniu skrzyni biegów pomylił śruby. Jedną z dłuższych śrub wkręcił w niewłaściwy otwór – skutkiem było dojście końca gwintowanej części do koła zamachowego i przyblokowanie go. Po nieudanych próbach odpalenia silnika z rozrusznika wujek zdecydował, że będzie odpalał “na zaciąg” – w roli holownika używając Poloneza. On usiadł za sterami Poloneza, ja w Żuku. Oczywiście z odpalania nic nie wyszło – za każdym puszczeniem pedału sprzęgła widziałem jak przód Poloneza podskakuje do góry, a tylne koła zostawiają czarne ślady :)
Podejrzewając, ze coś jest sknocone przy składaniu sprzęgła wzięliśmy się za jego demontaż – i dopiero po zobaczeniu śruby oszlifowanej czołowo ustaliliśmy przyczynę tej “usterki” :)


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1