zlomnik.pl

Home |

Film: Ryszard Ochódzki, czyli wsteczny rozwój

Published by on May 18, 2015

W związku z tym, że przygotowuję bardzo rozbudowany wpis historyczny w którym będzie masa zdjęć i tekstu, na dziś uraczę Was filmem. Jedni lubią, inni nie lubią, ale tak czy inaczej, filmy to przyszłość, blogerzy podbijają jutuba and so on. Trzeba ćwiczyć, bo nigdy nie wiadomo kiedy umiejętność składnego wypowiedzenia się przed kamerą może się przydać.




Comments
8-VOP Said:

Czyżby w takim układzie “właściwy” Polonez był w porządku? 😉


Piotrkowy Said:

To, że jest wideło i Twoja facjata to plus (atu plus?). Ale ten konkretny film to trochę tak o niczym…


Tomko Said:

Caro z silnikiem 1,6 16v był spoko, oczywiście jak na tamte czasy. Koleżanka miała a właściwie jej rodzice, więc może stąd ten sentyment :)


Yossarian Said:

Więcej jazdy by się przydało następnym razem – głos w tle.

Wychodzi na to, że też musze się przejechać jakimś klasycznym Polonezem, bo jeździłem tylko Atu Plusem i wywarł na mnie koszmarne wrażenie.


cooger Said:

Samochody się nie zmieniły, Z.Łomnikowi zmieniło się podejście. Dodatkowo ocena zależy od stopnia wyeksploatowania danego egzemplarza.

Na przełomie wieków byłem mechanikiem pokładowym Borewicza, wtedy to nie był jeszcze youngtimer. I jakoś nie wspominam go w superlatywach. I fakt – był wyekploatowany. Nie mniej hamulce (po pełnym serwisie, w tym wymianie na nowe zacisków przód) były jeszcze gorsze niż Z.Łomnik opowiada, Lucasy w nowszych wersjach były ledwoakceptowalne a te tutaj… tragedia. Natomiast jeśli chodzi o ten cudowny gaźnik, wyprodukowany z precyzją właściwą produkcji z czasów PRL i o podobnej trwałości to potrafił wyregulować tylko jeden, jedyny mechanik. Tylko on potrafił to tak ustawić żeby nie było turbo dziury. Dla młodszych czytelników: Polonez nie posiada turbo.

Myślę, że powyższy egzemplarz jest całkowicie niereprezentacyjny. Wychuchany i wycyckany, dopracowany w szczegółach, pewnie z solidnie regenerowanym i wyregulowanym gaźnikiem. Aktualnie jedyny polonez który pozostaje w zakresie moich zainteresowań to wczesny egzemplarz pickupa na… borewiczu oczywiście, ale tylko w kwestii wyglądu a nie mechaniki.a


cooger Said:

@Tomko – a skądyś oni wzięli 1.6 16V? Przekładka jakaś? Firmowo był 1.4 16V, nazwali go GTI a powinni HGF. Taki hermetyczny żarcik.


DrOzda Said:

Jako facet nie używaj nazw kolorów typu seledynowy , amarantowy , pistacjowy , łososiowy itp.
Ochódzki to nie seledyn tylko zielony LWP (ludowe wojsko polskie) i już :)


Marcel Said:

Szczytem ewolucji poloneza – to caro lift 93-96. na szerokim moście wszystko co potem to równia pochyła. Czemu – szerokim mostom zdarzało sie nie wyć – waskie zawsze wyły. Poszerzony rozstaw kół znacząco poprawiał trakcje. Bagażnik sie do czegoś nadawał. Gaźniki jakoś robiły bez turbo dziury. 1,6 GLE był tak samo tragiczny ale miał te pare koni wiecej. W sumie wszystko działało i nie wyglądało tragicznie na tle golfów dwójek. I tu powinien nastapić koniec… Ale niestety ktoś powiedział skośnookim ze upadłego czebolo na “D” ze nam “połloonez” ( jak mawia ten despota z Top Gear) do szczęścia po prostu niezbędnym jest…


nocman Said:

Confirmation bias plus różnice w stanie technicznym. Mieliśmy akwarium i mr93 z rowerem. W obu skrzynie piątki miały swoje za uszami. W jednym był gówniany silnik poskładany z AB, AA i cholera wie czego jeszcze, z gaźnikiem którego nie było łatwo ustawić (niestety był to składak). W nowszym silnik wtryskowy, który wreszcie nie kaprysił na zimno i nie dławił się przy przyspieszaniu (za to wymagał zakręcenia wysoko, ale taka uroda K16). W starym były “kanapy”, w nowym nowe, twardsze, a jednak wygodniejsze fotele. Auto na szerokim moście było stabilniejsze, sam most niestety wył. W obu do kręcenia kierownicą potrzeba było siły, chociaż kręcić się dało (to nie maluch z zatartymi zwrotnicami, natomiast znaczenie miała szerokość opon). W obu zwalniacze były tak samo kiepskie. Na korzyść wnętrza Borewicza przemawiały welury, zamienione później (chyba już w akwarium) na jakieś inne szmaty

Sądzę że dziś, gdyby wziąć zużytego Borka i zmęczone AtuPlus, oba byłyby tak dano beznadziejne. I znów, dwa egzemplarze w dobrym stanie spokojnie nadawałyby się do codziennej eksploatacji, przy czym motor na wtrysku byłby przyjaźniejszy na zimno).


fff Said:

Jeździłem noskami – akwariami, carówkami, a z plusów wszystkimi (teraz mam kombiaka).
Zgodzę się, że pudrowano. Może nie trupa, ale pudrowano to coś archaicznego.
Najlepszy (u mnie) silnik Caro ’92 GLE (gaźnik oryginał, aparat zapłonowy wymieniany 2 razy) był najżwawszy i najekonomiczniejszy 8l gazu/benzyny w trasie. W plusach (wszystkie GSI ) jeden palił 9l a inny 13l.
Najlepsze zawieszenie: atu+ ’01 (mimo że w kombiaku mam nietłukący stabilizator i nowe amortyzatory!)
Najlepiej wykonane wnętrze nosek ’87 (poza dermą lewarka skrzyni)
Najlepszy tylny most: kombiak ’00 (zaczął wyć dopiero po 140 kkm, ale wyje cicho)
Najlepsze hamulce: caro+ ’01 (mimo, że takie same jak w pozostałych plusach, a tylko w tym na przeglądzie wychodziło, że naprawdę równo hamuje, a nie w “granicach normy”)
Borewiczem nie jeździłem.
Moim zdaniem raczej nie teoria wstecznego rozwoju, ale teoria dobrego dnia w fabryce FSO i u poddostawców. Jak robotnicy mieli dobry nastrój to coś co złożyli nadawało się. Miałem takie polonezy które rozpadały się od samego patrzenia na nie i miałem też takie którymi jednego dnia wyrywano drzewka (bo małe i nie chciało się przyprowadzać ciągnika) a następnego dnia moja siostra brała w trasę 600 km i się nie bała.
Rok wykonania czy wersja nie ma wpływu na to czy to dobry egzemplarz.
P.S. Nie jestem fanem FSO. Uważam polonezy za denne samochody, ale ich eksploatacja w minionych latach miała uzasadnienie ekonomiczne. Dzisiaj nikomu już nie polecam.


Demon75 Said:

Aaaaaleeeee co to jest “seledynowy”??? Ja tam widzę zielonego Poloneza.


miwo Said:

Ale ta lampka w suficie… nie żebym się czepiał… chyba Borewicz to jeszcze miał lampki w słupkach B, prawda? Chociaż tu i felgi są jak z SLE.


notlauf Said:

Felgi to są takie żeby przeprowadzić samochód z miejsca na miejsce, przecież to można zmienić w 15 minut


Marcel Said:

Miwo – czepiasz sie – mialem 85′ FSO 1500 ME (silnik AB plus skrzynia 5, fotele z Poldka, plus szmata podsufitka – lampa byla na srodku)

co do zawiechy tylnej jej efektywny koniec to własnie plusy – dla poprawy kubatury otworu bagaznika amortyzatowy ustawiono skośnie…


miwo Said:

no jasne. ja tylko tak…
a słowa złomnika o modernizacjach Poldka przypomniały mi pewien tekst:
“Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze [część] ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino [należy wlewać] do nowych bukłaków”.
Mk 2, 20-22


pr Said:

Na ten kolor to się mówiło “groszkowy” :)

Dobry materiał!


karol 129 Said:

Panie kochany toż to ZIELEŃ STEPOWA a nie seledynowy.


bart Said:

Jak wszyscy o kolorze to ja nie będę gorszy – to chyba kolor Polish Racing Green.


nazim Said:

Marcel Said:

własnie, groszek! Seledyna mialem tego FSO…. gaznik szarpał, ale fura była super..

Jakis badylarz przygarnał go poczatkiem 90 tych – żelazo mialo 80 tys, a facet po dwoch latach miał juz 200 tys. I jeszcze przyszedł podziekować ze sprzedaliśmy mu b. dobry samochód. To były czasy….

Jak sobie przypomne 85 rok… Stary bierze słuzbowego borewicza z roboty, no szpan po prostu… jak to suneło. Wtedy jeszcze to było cos…


Yossarian Said:

@bart
Polish Rusting Green jak już 😛


Piwex Said:

Panie Z, propsy za skarpetki!!!

A w temacie poloneza, to widziałem egzemplarz testowy w ’78 roku na Emilii Plater, wtedy wydawał się autem z kosmosu. Potem tata kolegi odwoził nas ze szkoły takim – cudo, te beżowe welury itp, po Skodzie 100MB to był postęp galaktyczny. A ostatni raz siedziałem w polonezie MR’97, to już tylko pamiętam, że wszystko było tam “cienkie”. Auta zagraniczne zmężniały i urosły, a polonez został tym czym był, może stąd deprecjacja oceny…


RMF Said:

Teoria raczej z dupy… Złomnik pojeździłby trochę dłużej to by zrozumiał, że wiele z modyfikacji “uwsteczniających” faktycznie było poprawianiem auta.

Większy rozstaw kół poprawił prowadzenie. Lepsze i co ważne trwalsze hamulce (Lucas) znacznie lepiej sprawowały się zimą, nie miały podatnego na zatarcia regulatora siły hamowania tylnej osi i nie wymagały aż takiej dbałości by się cylinderki i zaciski nie zapiekały. Ale to trzeba jednym i drugim ze 100 tysięcy przejechać by zrozumieć na czym polega różnica. Przeniesienie zaworka nagrzewnicy do komory silnika zrozumie też tylko ten, któremu ów zaworek się uszkodził i zalał wnętrze płynem chłodniczym. Wtrysk zamiast gaźników o losowej jakości wykonania mocy może nie podniósł, ale użyteczność poprawiał, bo nie trzeba było się motać ze ssaniem i szukac magików od regulacji gaźnika. Silniki 1,4 i 1,9 były znaczną poprawą samochodu – zwłaszcza 1,9 z jego żywotnością. Przedłużenie klapy bagażnika do zderzaka znacznie ułatwiało załadunek. Rozkładane fotele poprawiały użyteczność. Znacznie lepsze oświetlenie drogi w Caro zrozumie tylko ten, kto Borkiem i Caro pojeździ sobie dłużej poza miastem w jesiennej szarówie i w nocy. Przyjemniejszy zestaw wskaźników (Caro), mniejsza średnica zawracania, drzwi ze wzmocnieniami, wycieraczki oczyszczające większą powierzchnię szyb z innym sterowaniem pracą, nowe wyposażenie dodatkowe niedostępne we wcześniejszych modelach, lepsze zabezpieczenie antykorozyjne (od uruchomienia nowej lakierni)… długo by wymieniać wszystkie ulepszenia w Polonezie na przestrzeni lat. Wielu nie sposób zauważyć, póki się nie pojeździ autem dłużej. Nie dłużej niż dzień – dłużej niż roczek czy dwa. Dłużej niż kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

Pokazywanie tego auta przez pryzmat “w Atu ciężej obracało mi się koło kierownicy” jest słabe. Wystarczy bowiem, że Atu miało opony 185 (fabryczne), a Borek 165, w dodatku sprawność przekładni i ciśnienie w kołach też mogło być różne, a już wynik już będzie znacząco przekłamany i zupełnie inny niż w innych autach z tego rocznika. To samo silnik – jeden gaźnik jest dobrze ustawiony, inny nie, silniki i inne mechanizmy w używkach też bywają w bardzo różnym stanie. Porównywanie tego bez jakiejś głębszej refleksji nad tym, że wynik może być całkowicie niemiarodajne.


Slavicis Said:

Ciężko mi się odnieść do tej teorii, ale jeśli chodzi o jakość filmiku, to jeszcze wymaga dopracowania. Trochę składniejszego, pewniejszego wypowiadania się bez tylu zająknięć. W porównaniu ze świetnym „piórem” z wpisów, to trochę niemrawo to wyglądało. Plus kamera umiejscowiona w trochę dziwnym miejscu. Mam nadzieję, że Autor się za to nie obrazi, bo, bez sarkazmu, chcę tutaj po prostu uskutecznić konstruktywną krytykę :)


Zyga Said:

Miałem krótką przygodę z wąskim Caro ’93. …no jednak nie. Jazdę nim można porównać do pracy tępą siekierą z obluzowanym trzonkiem. Nigdy nie zszedłem poniżej 14 litrów gazu na setkę, mimo użytkowania na “trasach” województwa łódzkiego. Zamęczyłem go prawie na śmierć na jednym KZK, z czystą przyjemnością.


thekreuzberger Said:

Ten Poldek jest tak seledynowy, jak oprawki okularów redaktora są fuksjowe…


linikl Said:

Szczerze powiedziawszy nie bardzo dostrzegłem w filmie jakiekolwiek argumenty na wyższość Borewicza nad Atu (poza tym o sile potrzebnej do kręcenia kierownicą).

Bezdyskusyjne jest to, że Polonez na początku lat 80-tych był znacznie lepszym autem względem swojej konkurencji, niż na początku XXI wieku. Jednak gdybym dzisiaj miał do wyboru do codziennego jeżdżenia Borewicza i Plusa z ostatnich lat produkcji (wspomaganie, klima, wtrysk), to bez wahania wybrałbym Plusa. Oczywiście na klasyka na wyjazdy parę razy do roku wybrałbym Borewicza.

Praktycznie wszystkie modernizacje poprawiały Poloneza jako samochód. Stawał się dzięki nim nieco bardziej niezawodny, wygodniejszy i mniej odstawał stylistycznie od konkurencji. Mimo tego dystans do rynku się zwiększał. Borewicz reprezentował jakąś epokę, stąd jego rosnąca wartość kolekcjonerska. Caro i Plus to były już dziwne hybrydy, pudrowanie trupa, które nie stanowiły spójnej całości, ale mimo tego, w tamtych czasach pozwalały ten samochód jakoś sprzedawać. Kolekcjonersko warte są dużo mniej niż Borewicz, ale mimo wszystko były lepszymi samochodami.


benny_pl Said:

zdecydowanie lepiej mi sie jechalo Plusem niz dowolnym starszym polonezem. jakos w plusie biegi wchodza elegancko, kierownica sie lzej kreci, silnik na wtrysku ma ze 2x wiecej mocy (odczuwalnej, nie katalogowej, ktora ma sie nijak do rzeczywistosci) no i sie jakby lepiej prowadzi, choc to i tak dalej Pomylonez, wiec sie prowadzi jak pomylonez… tak czy siak jak juz bym MUSIAL jezdzic polonezem to wolal bym plusem, najlepiej kombi, najlepiej z XUD9 (choc nie wiem czy kombi wystepowaly z Xudem….

mialem przez niedlugi czas akwarium eksportowe (brazowe szyby, inne fotele..) i beznadziejnie mi sie tym jezdzilo, do tego palilo z 15 czy 16 gazu po miescie, ze juz o zakopywaniu sie wszedzie gdzie sie da w zimie nie wspomne… zamienilem go za malucha 😉

Cinquecento w porowaniu z Polonezem to niewyobrazalny skok naprzod :)


Kurdeż, ale wstyd, nigdy nie prowadziłem żadnego Poldolota. NIGDY. Malczana, skoro przy tym jesteśmy, też nie.

FSTYT.


RTXpl Said:

Zrobił się przester. Następnym razem polecam odrobinę obniżyć czułość mikrofonu


kiełek Said:

Miałem caro + 1,6GSI. Pod maską wyglądało śmiesznie, wielki kolektor zachodzący na pokrywe zaworów przyczepiony do silnika rodem z dużego fiata. Miał on instalacje G2 i palił w miescie 15 gazu, po wywaleniu silniczka krokowego i zastąpieniu go registrem nagle spalanie spadło do 12,5-13 lpg przy takich samych osiągach. Most wył przeokrutnie, ale tylko do 110km/h, także w trasie jeździłem 115 żeby mieć cisze. Dzięki wspomaganiu manewrowało się z łatwością. Miałem okazję śmigać Borewiczem c-klasą, oraz caro 1,6GLE wg mnie modyfikacje które dostał plus są bardzo na plus ;). Plusem jeździło się łatwiej, jedyne co było słabe to ten wielki kolektor wydechowy powodujący że toczenie np na 2-ce z mniej niż 1500obr/min na lpg kończyło się donośnymi strzałami. Bardzo polubiłem to auto, jakoś mi to nie przeszkadzało że na każdym kroku było widać że to przypudrowany staroć, jeśli chodzi o prowadzenie to nawet mi się to podoba, przyjemniej się tym jeździ niż nowoczesnymi autami zachodnimi.


kiełek Said:

kolektor ssący miało być 😛


Janusz Cebula Said:

Czy Tomasz Jachimek (i rzecz jasna brat jego Szymon) to rodzina redaktora Z. Łomnika? To podobieństwo spore, cięty dowcip również.


KGB Said:

“Cinquecento w porowaniu z Polonezem to niewyobrazalny skok naprzod :)”
kolosalny, w przepaść bym rzekł ;]

co do teorii to ciekawa, ale nie prawdziwa,
mocno zchetane musi być to ATU, że nawet wycackanym Borkiem się lepiej jeździ


cooger Said:

@kiełek – ale czemu polonez winny, że miałeś instalację gazową z d….y? Do GSI powinna być sekwencja.


Inspiron Said:

U mnie w domu przerobiliśmy większość produktów polskiej motoryzacji. Była Syrena, chyba 8 maluchów, 125p, Żuk, Lublin II a do dziś został Maluch elegant i Borewicz. Co do jakości to tal jak ktoś już napisał – jak się robotnikom chciało a dostawcom udało to dany egzemplarz wyszedł przyzwoicie i jakoś tak lepiej jeździł. Użytkowo trzeba przyznać że zmiany w Polonezach czy innych naszych krajowych samochodach miały sens i przynosiły korzyści. Polskie konstrukcje nigdy nie grzeszyły nowoczesnością ale jak były w dobrym stanie to zawsze wracały do domu o własnych siłach – tak to przynajmniej pamiętam. Borewicz jaki jest wszyscy wiedzą, a moim zdaniem to najładniejszy model ze wszystkich produkowanych.


Zbyszek Said:

Borewicz musiał być dobty, skoro Chinolom chciało się do kopiować :)


Aremberg Said:

Herr Złomnik pominął bardzo ważną rzecz w całej tej teorii – z biegiem lat maszyny w FSO stawały się coraz bardziej zużyte i wiele części (zwłaszcza mechanicznych) były coraz gorszej jakości.
I faktycznie jest coś w tym, że wczesny Polonez był lepszy – w tym 1979 dzielił go znacznie mniejszy dystans do konkurencji z tego segmentu produkowanej w krajach 1 świata. Debiutujący w 1991 Caro pojawiał się na drogach równolegle z Golfem III, BMW E36 i Astrą F – autami które dopiero dziś, niemal ćwierć wieku później, kończą swoją karierę zwykłego dupowozu dla mas, a jakoś drastycznie archaiczne jeszcze nie są. Caro natomiast tak.


PeeRL Said:

Taka ciekawostka, Citroen BX był wzorowany na tym Polonezie, patrzyłem na daty produkcji i Polonez był wcześniej, więc najprawdopodobniej mamy tutaj do czynienia z podobnym szwindlem jak w przypadku kradzieży Beskida czy Syreny 110, warto pochylić się nad tym tematem.
Po latach Polonez jednak okazał się lepszy, miał pancerne zawieszenie i silniki, a elektronika nie wariowała w najmniej spodziewanych momentach, zresztą widać ogólnie lepszą jakość po ilości Polonezów, które są wciąż na chodzie i stanie tego egzemplarza BX’a.
Ostatnio rozmawialiśmy na ten temat na youngtimer warsaw przy sekcji FSO.
Nie da się nie zauważyć podobieństwa pomiędzy Beskidem a Twingo, BX’em a Polonezem czy Syreną 110 a Peugeotem 104, co więcej jest ono wręcz uderzające.
Oczywiście oficjalnie nikt się nie przyzna, ale …


KGB Said:

@Aremberg:
Co jest takiego archaicznego w Caro w stosunku do niearchaiczności pozostałych wymienionych ?
Ja to widzę tak, że E36 jest po prostu lepsze od pozostałych (nie mam pojęcia jakim cudem zestawiłeś E36 z kompaktami firm mniej poważanych). 316i kosztowało 5x (słownie pięć razy) tyle co 1.6GLI, więc chyba wypadałoby, żeby było lepsze.
Kastraty i Swetry kosztowały1.5-2x więcej w podstawowych wersjach niż Caro i wracając do pierwszego pytania, to na prawdę jestem ciekaw w czym były lepsze ? (tzn. wg innych, bo doskonale wiem jakie są różnice miedzy tymi autami, bo nie żyję od wczoraj i zdążyłem sprawdzić je wystarczająco dokładnie)


miwo Said:

No i poza tym, zanim jeszcze powstał Plus, już w 1996 roku poprawiono Poldka. Ktoś nie wierzy? 😉
https://www.youtube.com/watch?v=KcIu-5tJExc


notlauf Said:

PeeRL:

DOBRY TROLL, ALE WIEM KIM JESTEŚ, IP CIĘ ZDRADZIŁO


Kaczy Said:

Spoko, w każdym razie dzięki za uznanie.


Jerzy Said:

Ze swojej praktyki nie mogę potwierdzić słuszności przedstawionej teorii, jeździłem Atu Plusem i Caro na wąskim moście – Plus bił Caro na głowę pod każdym względem. Z drugiej stron w Caro zauważałem znaczący postęp w stosunku do 125p. Borewicza nie prowadziłem, więc nie będę wypowiadał się co do jego właściwości , ale pamiętam że gdy byłem dzieckiem “komputerowy” design deski rozdzielczej robił na mnie piorunujące wrażenie.


lordessex Said:

Znowu ta teoria spiskowa że Polacy tacy biedni bo im wszyscy kradli “projekty”. Takie mieliśmy wspaniałe wyroby że wszyscy się rzucali żeby nam je ukraść czy kopiować?? Wyroby PRLu były w większości licencyjnymi śmieciami. Polonez Borewicz, owszem jest nawet bardzo ładny według mnie, ładniejszy niż Caro czy Atu, ale nie wiem czy rzeczywiście tak fajnie jeździł bo raptem parę razy się tylko przejechałem jako pasażer i to będąc dzieckiem wtedy. A jak słyszę o Fiacie 125p to już w ogóle konwulsji i padaczki dostaję (mam na myśli głównie modele od MR75 do końca produkcji), to jest dopiero archaiczny i toporny pojazd. Nie znam drugiego samochodu gdzie tak tragicznie się drzwi zamykały. Jestem w stanie jedynie zaakceptować te modele z pierwszej serii (1967-1974), bo one, jak na ówczesne możliwości w Polsce, naprawdę były całkiem porządne, zgrabne i dobre jakościowo, a z każdym rokiem po 1975 stawały się coraz gorszymi śmieciami.


lordessex Said:

@Leniwiec:
To się ciesz że nie musiałeś jeździć takimi pseudo-samochodami 😀


lordessex Said:

Jak Polonez jest podobny do BXa, to ja jestem prezydentem Surinamu 😀


narozniak Said:

Mam borewicza ’81 i jest tragiczny, fotele nie wygodne, promień zawracania większy niż w autobusie, przy oponach 185 nie sposób kręcić kierownicą (zupełnie jak w autobusie z uszkodzonym wspomaganiem), skrzynia IV w mieście świetna, poza miastem to jakaś masakra i totalne upodlenie, światła mijania ledwo ćmią, za to drogowe mają moc. Sam nie wiem po co go trzymam.


;) Said:

Chyba komentarze ciekawsze niż samo nagranie 😉

Może przed następnym materiałem pokaż temat i główne tezy widowni, potem możesz uwzględnić opinie w nagraniu.

Planujesz rozwój “retro kanału” do poziom autocentrum ? 😉

Dzięki za wcześniejsze.. wspomnienie o autoarchiwum i autobezsens.


notlauf Said:

Chcę rozwijać filmy ponieważ jest w nich przyszłość. Oraz chcę żeby wyglądały jeszcze inaczej, temu jest jeszcze daleeeko do tego co powinno być.


Daniel Said:

Zgadzam się ze złomnikiem. Miałem kiedyś caro plusa na monowtrysku w gazie , od nowości w rodzinie jedynie 87000 miał zrobione jak go otrzymałem. Najbardziej irytowało mnie przyspieszenie auto zaczynało jechać dopiero od 3500 obrotów nigdy nie udało mi się przekroczyć 130 na godzinę . Skrzynia biegów to jakaś porażka , mimo stosowania wysokiej jakości olejów zmiana biegów była precyzyjna ale lewarek chodził jak by się majdało kijem w beczce ze śrubami , zimą nie wchodziła 2 zanim skrzynia nie raczyła się zagrzać. Prowadziło się toto jak wanna z wodą na deskorolce .Auto koszmarnie źle wyważone przy większej prędkości miałem wrażenie że wypadne z zakrętu . Oczywiście samochód był na bieżąco serwisowany , ponoć to była partia ze źle złożoną skrzynią biegów , znajomemu z tego samego rocznika posypała się skrzynia przy 11000. Teraz śmigam fiataem 125p , przy polonezie to luksusowa limuzina , auto lepiej się prowadzi , nie przechyla się , jest bardziej zwrotne , przyspiesza o wiele lepiej zakres mocy dostępny od dołu 4 biegowa skrzynia z pionowym lewarkiem to poezja przy tym polonezowskim gównie. Fiat jest z 1979 roku i noszczy poloneza pod każdym względem , ponadto można nim osiągnąć 140 – polonezem nie osiągnąłbym tego nawet na paliwie rakietowym. Miałem do czynienia z wieloma autami z FSO , niestety teoria złomnika jest prawdziwa.


syreniarz Said:

polonez jednym słowem to…

…w sumie nie wiem. Kocham go i nienawidzę, chyba bardziej nienawidzę. Syrena jest podobnej klasy produktem, z tym,że ma nad polonezem tą przewagę, że da się ją łatwiej naprawić.

Przeżyłem dzięki polonezowi niezapomniane (a chciałbym zapomnieć) chwile…


benny_pl Said:

Notlaufie – ja tam duzo bardziej wole teksty czytane ze zdjeciami od filmikow

a co do jakosci to juz to pisalem wielokrotnie ze w PRLu jakosc glownie zalezala od tego czy jest to produkt z poczatku miesiaca (kontrola jakosci itd) czy z konca (trzeba wyrobic norme, skladajcie z czego sie da!), wiem, bo dziadek pracowal w WSK i opowiadal jak to tam jest, i pewnie bylo podobnie w wiekszosci duzych zakladow.
wiekszosc sprzetu z tego drugiego okresu przez lata sie rozpadla i wymarla, i zostaly te lepsze, a plusy zostaly te mniej zgnile, ale to dosc nowe samochody, wiec jest tez mnustwo spanachanych i zapuszczonych, szczegolnie tych tanszych. do dobrego porownania trzeba by miec 2 egzemplarze w podobnym stanie technicznym zeby to bylo jakkolwiek wiarygodne.

ja osobiscie duzo bardziej wolalem DFa od Poloneza, w dodatku mi nigdy most nie wyl, a mialem kilka DFow i jednego poloneza… a nie, bo mialem i caro przez chwile, ale to sie nie liczy, most nigdzie nie wyl, dla tego zadnego mostu nigdy nie wykrecilem sobie, bo zalozylem ze to sie nigdy nie psuje, podobie z walem, on tez nigdy nie padl. w zasadzie ja przez 5 lat jazdy wymienialem w DFie tylko silnik (konkretnie z dwoch jeden zlozylismy), skrzynie 2x, przekladnie kierownicza 3x i raz sworznie/koncowki drazkow, no i oczywiscie wieczne skrobanie i malowanie – 2 razy do roku zeby to jakos wygladalo 😉 a i tak koniec koncow zezarlo progi, podloge przy progach i podluznice w miejscu mocowania przekladni kierowniczej, co spowodowalo straszne plywanie po drodze i wogole rychla smierc


benny_pl Said:

z porownywaniem Poloneza do syreny to bym juz nie przesadzal… co prawda syreny nigdy nie mialem, ale nie znam nikogo kto ja mial i byl z niej zadowolony. co by nie mowic Polonezem zazwyczaj mozna bylo dojechac i wrocic, a syrena dobrze jak pojechac bez awarii a jak nawet wrocic to albo to blisko bylo albo jakis ogromny fart 😉


vlad Said:

Nie jestem fanem poldolotow (poza 1 polowa lat 80-tych, gdy deska to byla jak w statku kosmicznym a ja jako dzieciak zastanawialem sie jak to kierowcy ogarniaja), ale te atu sratu sa nie do zajechania- znajomy eksploatuje je w pogotowiu od nowosci (LPG) i pomimo wieloset tysiecznych przebiegow, potrafia miec oryginalne zawieszenie. W sumie, to mowi, ze kierowcy nie za bardzo chca tym jezdzic bo wiadomo- to obciach, ale czesto jest tak, ze jak szmelcsedesy masowo klękną, to nie maja wyjscia a poldoloty jak na zlosc pala od dotyku. Ksiegowosc tez ma z tym problem co zrobic- jedynym ratunkiem sa grubsze stluczki, bo wtedy jest pretekst, nieoplacalnej naprawy i kasuja zelastwo.


Andziasss Said:

Borewicz na welurze jest przyjemniejszy w dotyku/odbiorze i jakby cichszy – welur pewnie tłumi, co jest logiczne. Zegary są kosmiczno-oryginalne i to nie prawda, że BX coś tam, bo nie miał takich zegarów. Kaczy jak zwykle… no. W Atu ani fotele nie są fajne ani te zegary, więc co zostaje? Moim zdaniem już nic, dno.

Porównanie do samochodów zachodnich jest “na miejscu inaczej”. One były sprawne. Nie tylko technicznie, ale po prostu przyspieszały a nawet zwalniały bez wycia i piszczenia oraz zakręcały. Jakoś tak zwiewniej jechały, jakby były zaprojektowane do przemieszczania się, po prostu. Jazda dowolnym Polonezem przypominała walkę z materią, która nie jest stworzona do jazdy. Wyje, prycha i się kolebie. Jak jakiś symulator jazdy podczas tornada, gołoledzi i po szutrze naraz. Nigdy nie chciałem. Na początku lat ’90 wolałem 10 letną Fiestę od 2 letniego Poloneza i nic dziwnego, bo ONA JEŹDZI DO DZIŚ! Widuję ją.


laisar Said:

Zlomnicza “teoryja wszetecznego rozwoyu” to po prostu inna nazwa na zjawisko dysonansu. W “normalnym” starym aucie cała technika jest równo przestarzała – wszystkie części pasują do siebie nawzajem i dość łatwo można się przyzwyczaić do tego oldskulu. Natomiast w pojeździe “unowocześnionym przez puder” co rusz spod warstwy nowizny wyzierają ostre kanty i wbijają się w różne części ciała – nic więc dziwnego, że tak strasznie drażnią…


kaczor Said:

Wczoraj naprawiałem Atu. Bez +. Kość mostu i przewody hamulcowe elastyczne. Poczwara w jednych rękach – 250 kkm bez wtykania palców w silnik, lpgie od 2002 roku . Standardowo – leje się ze wspomagania, ręcznego ustawowo brak (od zawsze). Ale jakiś taki siermiężny jest no i co zakręt w lewo to drogowe włączam. Faktycznie wolałem wersję z ’82 – jakoś bardziej samochodowe były te produkty – że tak powiem – z duszą.


łoboże Said:

Miałem kiedyś Caro gli z gazem.
Kupiłem za 1600zł z przebiegiem 140 000.
Jeździłem 3 lata.
Jak sprzedawałem miał 180 000.
Wymieniałem tylko olej i raz regulator alternatora.

Auto mogło przewieźć 5 osób, w tym po drogach nieutwardzonych. Spalanie < 10 litrów LPG. Na złomie dostałem za niego 700zł + tysiąc ileś z ubezpieczenia (bo furgon zrobił mi takedown od strony kierowcy). Jedyne auto które lubiłem i przyjaciel który osłonił mnie własną blachą. Pamiętam do dziś, to uderzenie. Założyłem kontre jak mnie przekręciło, zatrzymałem się przy krawężniku, silnik nawet nie zgasł bo zdążyłem przycisnąć sprzęgło. Drzwi kierowcy już się nie otwarły, cały słupek i próg weszedł na kilka cm.

To chodziło jak czołg, w ostatnie 3 miesiące jeździłem ze ściągniętą tapicerką i wygłuszeniami w środku bo chciałem mu pospawać podłogę(a ciągle miałem coś innego do roboty). Gdy byłem zdenerwowany to udawałem się w nocy na opuszczony szutrowy plac i jeździłem bokiem. Zimą też sobie jeździłem bokiem. W kategorii cena jakość 10/10 jak dla mnie.


KM Said:

Ile polonezów tyle opinii. Z tego wniosek, że największym problemem tego samochodu była kontrola jakości. Jak na samochód, który ma po prostu jeździć, wytrzymać polskie drogi tamtych czasów i być tanim w naprawach, to trudno wskazać coś lepszego. Egzemplarze, którymi jeździłem (Caro 92′, Atu Plus ’98) były akurat bardzo udane. Zresztą Atu do dziś żyje i trzyma się nieźle.

A najlepszą ilustracją teorii rozwoju wstecznego jest ów filmik. Ja jednak wolę złomnika pisanego.


jasiek Said:

Mnie też przekręciło i była czołowka. Winą, hamulce, które jak się nie zatarly to nierówno brały.


balbulus Said:

Notlauf, ja rozumiem postęp itp, ale nie masz pojęcia, jak mnie wpieniają materiały filmowe na portalach internetowych… Pewnie jestem niedzisiejszy, ale filmów szukam na takiej stronie – tubie, bo po to ona jest, na innych filmy omijam szerokim łukiem,
Złomnika chcę czytanego, okraszonego zdjęciami.


Marcos Said:

A pamiętacie wpis z początku kwietnia? Wyjaśniło się wszystko. Złomnik jest podkupiony przez osoby związane z powrotem poloneza :) Teraz należy się spodziewać kolejnych wpisów/filmów o tym jaki to poldek jest cudny :) Ten prawdziwy… Jak i zapewne ten wskrzeszany z popiołów 😉


RMF Said:

benny_pl – kombi z XUDEM nie robili. W ogóle po bodajże 1996 roku nie było już XUDów w osobowych Polonezach, niezaleznie od nadwozia (choć w Trucku owszem – do samego końca wkładali). Podobno kwestie homologacji, normy Euro dotyczace hałasu i spalin i takie tam… a szkoda, bo XUD w Kombi to byłby murowany sukces sprzedazowy – 500 litrów (1900 po złożeniu siedzeń), kombi i diesel w cenie niecałych 30 tysi. Janusze i Heńki braliby to do small-biznesów, że fabryka by nie nadążała. W swojej cenie wóz nie miał konkurencji ŻADNEJ.

PeeRL – oczywiście, w BX najbardziej żabojady z Poloneza zerżnęli hydropneumatyczne zawieszenie, poprzeczne umieszczenie silnika, napęd na przód i różne dziwaczne rozwiązania we wnętrzu (obrotomierz na bębnie, brak dźwigni kierunkowskazów, jednoramienna kierownica). No po prostu wypisz-wymaluj Polonez 😛

Daniel – tak, 125p to znaczący postęp w porównaniu z Polonezem. Zwłaszcza docenia się brak regulacji położenia kierownicy, brak świateł przeciwmgłowych, brak wycieraczki (a czasem i ogrzewania) tylnej szyby, brak listew bocznych (późniejsze 125p) i jeszcze kilka braków. Bezpieczeństwo też lepsze w 125p, zderzakiem chromowanym nie strach się o coś na parkingu oprzeć… 😉
Sorry, ale 125p ma 1 (słownie: jedną) zaletę nad Poldkiem – jest o ponad 100kg lżejszy, co przekłada się na prowadzenie, przyśpieszanie i hamowanie. I tu zalety 125p się kończą 😛 No może drugą zaletą jest jeszcze wyżej prowadzony dach, choć ja mam 182cm wzrostu i w Poldku ciasno mi nie jest.


monogramus Said:

Poza tym weź obejrzyj film w pracy gdzie nie ma głośników. W domu nie siadam do komputera, wystarczy mi 8 godzin w robocie.


Daniel Said:

Tak , polonez jest lepiej wyposażony w moim miałem wspome i centralny zamek , był też bezpieczniejszy , ale jak bym miał wsiąść i zrobić 600 kilometrów to w polonezie bym nie wyrobił (caro plus miał niewygodne fotele , masakra) a fiatem żaden problem , po prostu mimo swoich wad samochód tak nie wkurbia i nie męczy w prowadzeniu jak polonez , widoczność też o niebo lepsza a hamulce jak sie dba (mam cały układ nowy) działają tak samo skutecznie jak w poldolocie aczkolwiek są bardziej awaryjne (tylne się zapiekają) . Poza tym jakość wykonania w caro plusie przy 90000 wszystko trzeszczało i się utleniało (plastiki bielały) a we fiacie nic nie trzeszczy i skrzypi ,jakość wykonania wnętrza to niebo a ziemia na korzyść fiata.


Filipeq Said:

@łoboże

Caro mojego brata też zakończył podobnie żywot. Dostał strzała w stronę kierowcy od rozpędzonego transita. Brat miał pokaleczona rękę od szkła tylko. Drzwi kierowcy też się nie otworzyły już. To był 2004 rok więc znalazł się amator na truchło za jakiś akceptowalny pieniądz.


lanosisko Said:

Około 2003 roku jeździłem trochę służbowym Caro+ 1.6 GLI. Ogólnie wspominam to auto bardzo dobrze. Na temat prowadzenia, przyspieszania i hamowania nie będę się rozpisywał, bo chyba wszystko już zostało powiedziane, wiadomo jakie to były samochody. Pamiętam natomiast że Polonez wzbudzał RESPEKT, szczególnie w ruchu miejskim. Mało kto był na tyle odważny by zajechać mu drogę, tak samo nie było problemów ze zmianą pasa ruchu: kierunkowskaz i już miejsce się robiło :) Dla właściciela 126p była to rzecz nie do przeoczenia i nie do pogardzenia.


bart Said:

Polonez – prawdziwie męska przygoda. Ale bez przesady. Mój pierwszy samochód to Caro 1.6 gli z 96 r. Dostałem go – a wiadomo, darowanemu samochodowi nie zagląda się w zęby. Jeździłem nim od 2004 do 2009. Zrobiłem jakieś 30 tys km. I chwalę go sobie – nie specjalnie się psuł, dynamika i hamowanie oraz komfort akceptowalne. Padł przy przebiegu ok. 150 tyś km – w silniku brak kompresji i wszechobecna korozja. Nie opłacało się go robić. Jako że z grubsza byłem z niego zadowolony, zacząłem się rozglądać za Caro + w GSI (wcześniej parę razy jeździłem ATU + GSI i było ok, ale wiadomo że Caro i piąte drzwi to większa praktyczność). Nie znalazłem modelu w zadowalającym mnie przedziale cenowym, więc nabyłem Peugeota 306 w sedanie. I co – nie zauważyłem większej różnicy, ani w dynamice, ani w zachowaniu na drodze. No może francuz był bardziej cichy (na pewno przy przyśpieszaniu) i na pewno oszczędniejszy (caruś palił w mieście 20 benzyny, a 306 – 10 gazu)
A zachwyty Złomnika nad Ochódzo Borewiczowym Poldasem wynikają pewnie z tego że jest to egzemplarz odpicowany przez właścicielka – wszystko jeszcze raz dokładnie skręcone, wyciszone, wyregulowane… Tak to można, choćby dla zabicia czasu…


łoboże Said:

Znalazłem klimatyczne zdjęcia w tym ogłoszeniu jeśli ktoś lubi kaczki & beczki oraz handel zagraniczny.

http://allegro.pl/mercedes-kaczka-208-308-310-207-410-diesel-export-i5333769459.html


tommm Said:

Dzięki temu, że Koreańcy tak długo klepali Poloneza, nadal będzie można wjechać do centrum miasta czymś złomiastym (po wprowadzeniu nalepek) 😀


Sneer Said:

Ya bym zakończył słynnym cytatem: “i to by było na tyle” ….


v8tatra Said:

http://allegro.pl/mercedes-kaczka-208-308-310-207-410-diesel-export-i5333769459.html

to z murzynkami najklimatyczniejsze;)
byłem tam to nie odolanów tylko koło świecy,
pomimo że handlarz – to nie jest zły człowiek, wiedzę ma dużą o mercedesach, i nawet bardzo rzadkie części potrafi odłożyć, a przy częstszym kontakcie się troche oswaja i schodzi chętniej z ceny;)


i love classic cars.. Said:

Z Polonezem “BoRdzewiczem” @ Copyright by zlomnik. Mam podobne doświadczenia. Pierwsze O.K. Później było znacznie gorzej.
Bajdełej… ładnie zachowany.


aczi Said:

Mnie poldek nauczył jeździć, a w szczególności tylnonapędówkami. Po przesiadce do czegoś nowocześniejszego – zrobiło się nieco łatwiej.
Za to plusy miał:
+ szyby, przez które było widać i można było parkować na mm (jedyne auto gdzie mi się tak banalnie parkowało),
+ półpancerne zderzaki, czyli jak parkowanie na mm się nie udało to raczej uszkodziło się coś obok niż poldka,
– zarzucacz zamiast hamulca,
– wieczny luz na kierownicy,
– siedzenia zrobione z kradzionych ławek.


radosuaf Said:

@Leniwiec:
Wyjdź.

:)

Też nie jeździłem Poljazzem, tylko jako pasażer, ale Malanem swoje ujeździłem.

@Zbigniew Łomnik:
Jestem człowiekiem starej daty, piśmiennym i lubię sobie poczytać. Poza tym, dobrze piszecie, obywatelu, i szkoda, żeby to się miało marnować. Co jakiś czas filmik jest OK, byle nie kosztem tekstów pisanych.


Marcin Nowak Said:

Apropo filmu: tekst – OK, ale wizja i montaż już gorzej. Polecam kanały jutuberów: dj chwytak, cezik, pv nova. Tam filmiki są bardzo fajnie zmontowane. Można podpatrzeć i wykorzystać ich pomysły. Takie filmy bardzo fajnie się ogląda.
I jeszcze jedno apropo: jak film jest fajny, to tekst już nie musi być superekstra. Jak jest wpis literkowy to tekst musi być superekstra.


Adam Said:

@RMF
W BX-ie mk I obrotomierz był liniowy, prędkościomierz był bębnowy. Reszta się zgadza. Totalnie inne konstrukcje. Mnie rozbawiło PeeRL-a porównanie trwałości silników.

Pamiętam jak w chyba 1996 roku zapragnąłem wejść w posiadanie nowego samochodu. Akurat opiekowałem się informatycznie jednym z dealerów Daewoo. Na pytanie jak jest z tymi Polonezami? Poprawiła się jakość? Odpowiedź była jedna, to zależy od egzemplarza, są takie które palą 8l/100km a są takie które w tych samych warunkach potrafią spalić 16, i podobnie z resztą samochodu. Dotoczyłem się jeszcze kilka lat maluchem aż przyszedł czas na BX-a oczywiście zza germanicy.
Dziwi mnie fakt że Daewoo nie przywiązywało wagi do jakości czy powtarzalności Poloneza a później próbowała toto jeszcze jakoś ratować (Atu i kombi – mocno spóźnione wersje nadwoziowe) że o “+” nie wspomnę.


Ausf. F2 Said:

Kapitan Oczywisty mówi, że podsumowanie tematu jest chyba następujące: porządnie wykonany Polonez na przełomie lat 70. i 80. byłby całkiem niezłym samochodem. Mającym co prawda mocno już archaiczne rozwiązania, ale też i mocne strony. Nie prezentującym się wcale źle na tle, które wtedy tworzyła np. brytyjska rodzima produkcja.


Misiek Said:

Miałem dwa poldoloty, Borewicza oraz caro plus. Oba rdzewiały na potęgę i czasem się psuły, głównie były to jakieś pierdoły które się dało szybko naprawić.
Niemniej zawsze dojechałem do celu,co przy samochodzie służbowym kilka lat później (Laguna 2 2.2dCi) juz takie oczywiste nie było. Miałem dziwne awarie, na przykład pęknięcie podstawy wtryskiwacza Abimex, urwanie linki gazu czy problemy z masą na alternatorze. Wspominam ciepło chociaż w środku zimno było. Fatalne ogrzewanie. A z silnika to prawie wszystkie konie się rozbiegly. Przesiadłem się potem do Lancera z silnikiem o tej samej pojemności. Nie muszę dodawać jaka to różnica w komforcie i osiągach. Tu silnik ciągnął od 2000 obr a nie od 3500 jak w Caro z monowtryskiem.
Tak myślę, że Borewicz wcale nie wypadał tak źle na tle innych samochodów w swoim czasie. Potem było już tylko gorzej.


KIEROWCA Said:

Ojciec był pierwszym właścicielem Borka MR ’83. Od samego początku garażowany, wyjeżdżał właściwie tylko na przejażdżki niedzielne, przeglądy i kilka dłuższych tras ===Częstochowa, Warszawa, Białystok, wyjazdy do lekarza w Barczewie. Był też w Szwecji. Wszędzie dojechał, bywało tylko że się woda gotowała. Niestety nawet przy takiej dbałości gniło to na potęgę. W ’95 go sprzedał a nowy właściciel wytrzymał już tylko 5 lat. W maju 2001 widziałem od niego budę na złomie…
To na 150% był nasz. ONM-8853 i kwadratowe dziurkowane głośniki na desce. W Warszawie mieliśmy też przygodę, starszy zatrzasnął kluczyki a pewien pan od niebieskiego 125p pokazał nam jak otworzyć drzwi przy użyciu anteny :)

Caro w momencie debitu to był ładny samochód. Mógł się podobać na tle zalewających ulice Fiatów, Skód 100/105, Trabantów i Syrenek.
Najbardziej lubiłem te w pakiecie Oricari z siateczkowym wlotem a’la BMW.
Mniej więcej w tym samym czasie weszło też CC (do połowy lat 90 lans na dzielni) i były te wozy w mniejszym lub większym stopniu spójne pod względem stylistycznym. Było też trochę wspólnych typowo fiatowskich elementów: plastikowe korbki drzwi, oprawki żarówek, czujki termiczne, klameczki.


Wezmyr Said:

Polonezów miałem kilka. Najlepszy był ten z 98 Caro Plus. Palił bardzo mało gazu, bo na trasie 8 litrów było normalką a w mieście max 10. Silnik 1.6 MPI. Wył tylny most ale powyżej 130km/h więc luz. Generalnie nie było z nim żadnych problemów, TIR mu w dupę wjechał ale po blisko 300kkm silnik miał fabryczną kompresję i przy minus 30 palił na dotyk. Miałem Borka, miałem Akwarium, pierszego Caro na wąskim… i Trucka Caro (był najwygodniejszy, bo koła 14 cali) ale palił 12 na mieście gazu. Plusiakiem jeździłem po Europie, nigdy problemów nie było, auto jak auto… Może tylko klima ciut za słaba. A teraz latam Twingo w pierwszej budzie i też mi pasi, bo fabryczny gaz to jednak ciekawy wynalazek :)


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1