zlomnik.pl

Home |

Rozbite Renault 4 w Olsztynie, czyli niebezpieczne zabytki

Published by on October 11, 2011

Do smutnego wypadku doszło w Olsztynie. Kierowca Renault 4 prawdopodobnie wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył we Fiata Punto. Jego bardzo ładne R4 zostało zupełnie skasowane, a sam kierowca trafił do szpitala. Dlaczego wjechał na czerwonym? Zasnął? Zawiodły hamulce? Był pijany? A może spieszył się i uznał, że o 6. rano i tak nic nie będzie jechać? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że wypadek może zdarzyć się zawsze i każdemu, a jedyną metodą eliminacji wypadków w ruchu drogowym jest eliminacja ruchu drogowego.
Dlaczego o tym piszę? Odnosi się to do niedawnego Festiwalu Nitów i Korozji. Spotkałem się z zarzutem, że my, jurorzy i współorganizatorzy tegoż wydarzenia promujemy i nagradzamy jazdę samochodami, które są niebezpieczne, ponieważ są stare i niesprawne. Ten krzywdzący zarzut postanowiłem z tego miejsca ostatecznie obalić.
Jazda samochodem – jakimkolwiek – sama w sobie jest niebezpieczna. Istnieją jednak dwa podstawowe powody, które mogą to niebezpieczeństwo zwiększyć: brak pomyślunku (brak zrozumienia konsekwencji) i wypadki losowe, takie jak urwanie się przewodu hamulcowego czy nagłe wywrócenie się drzewa na droge. Ten pierwszy przypadek (brak zrozumienia konsekwencji) jest znacznie bardziej rozpowszechniony niż ten drugi. Oczywiście zdarzają się wypadki spowodowane przez to, że zawiódł sprzęt, ale przygniatająca większość wypadków wynika z nieodpowiedzialności czynnika ludzkiego. Spójrzmy na profile osób powodujących wypadki w Polsce: numer jeden to młody mężczyzna, wyciskający ostatnie poty ze swojego podstarzałego niemieckiego auta. Numer dwa to pijany wąsaty osobnik w Polonezie Caro, który po wypiciu dwóch butelek taniego wina nie bardzo ogarnia kierunek jazdy. Numer trzy to pół na pół, kobiety i mężczyźni – przedstawiciele handlowi w bardzo nowych (i bardzo szybkich) samochodach, którym niesamowicie się spieszy i za nic mają wszelkie ograniczenia prędkości. We wszystkich trzech przypadkach mamy do czynienia z brakiem odpowiedzialności i zrozumienia konsekwencji, jakie może nieść za sobą paka czterdzieści w nocy, w terenie zabudowanym, podczas opadów deszczu. U pierwszych stoi za tym brak doświadczenia i chęć pokazania się, u drugich – alkohol etylowy, u trzecich – konieczność życiowa i chęć wyrobienia jak najlepszej premii.
A teraz porównajmy to z samochodami na Festiwalu Nitów i Korozji. Każdy wie, po co tu przyjechał. Nikt nie rozpędza się, nie próbuje zapiedralać żeby zdążyć szybciej na metę. Każdy jest świadom ograniczeń sprzętowych i nie próbuje być Juhą Kankkunenem i Alainem Prostem w jednym. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby kierowca dziurawego Żuka próbował napadać na zakręt z prędkością 90 km/h i ignorować czerwone światła. Ile wypadków powodują zabytki jadące sobie rekreacyjnie w weekend, a ile chłopaki wracające Golfem trójką z dyskoteki (Dzbądz, Wieczfnia, itp.)? Do bezpieczeństwa nie da się zbytnio podejść inaczej niż z punktu widzenia statystyki, bo wypadek, jak ktoś kiedyś słusznie zauważył, to coś, czego nie ma dopóki się nie zdarzy. Statystycznie zatem my, kierowcy zabytków, jesteśmy najbardziej odpowiedzialną grupą kierowców.

Ostatnio pojechałem na zbieżność Maluchem, który nie miał za bardzo hamulców. Zwalniał, ale nie był w stanie zatrzymać się szybko jak współczesny pojazd. Jechałem nim powoli i defensywnie. Dlaczego? Bo bazowałem na swoim doświadczeniu i odpowiedzialności. Jakby wszyscy jeździli w ten sposób, to statystyka wypadków spadłaby o 90%. Dodam też, że prawo jazdy mam od 14 lat oraz posiadam komplet zniżek na OC, i to już od bardzo wielu lat. Wystarczyła jedna niebezpieczna sytuacja, którą spowodowałem mając lat 20 (było to już naprawdę dawno, gdy w salonach stały nowiutkie Polonezy), żebym zauważył, że jazda samochodem wymaga szczególnego typu odpowiedzialności i tak już zostało. Niestety, podobne doświadczenia ma mniejszość osób.

Zadajmy sobie więc pytanie: czy sytuacja, w której dwaj bardzo dorośli i odpowiedzialni mężczyźni z ogromnym doświadczeniem w prowadzeniu samochodu jadą przerdzewiałą Nysą, w której wszystko działa o tyle, o ile – jadą bardzo powoli i spokojnie – jest bardziej niebezpieczna od sytuacji, w której dwóch 18-latków dorwało się do BMW 540i tatusia i postanowili sprawdzić, czy na pewno pójdzie te 220 km/h?

I zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie: kto tu promuje niebezpieczną jazdę? Stado Baranów i Złomnik z Festiwalem, czy może producenci samochodów, pokazujący w swoich reklamach fury dokurwiające po mieście z gazem w podłodze (pierwszy przykład z brzegu: Nissan Qashqai), i chwalące się setkami koni mechanicznych pod maską?

Niech Wam rdza świeci.


Zdjęcie ze strony olsztyn.wm.pl fot. Grzegorz Czykwin

LINK nadesłał night rider




Comments
T. Said:

Szkoda, ze pielegnujesz mit predkosci, ktora zabija. Mozna jechac szybko i przy tym rozsadnie. Owszem to potrafi promil kierowcow, ale sa tacy.


notlauf Said:

Prędkość nie zabija. Zabija prędkość + nieodpowiednie warunki dla jej rozwijania.


guma_ Said:

Szkoda – to pewnie koniec tej czwóreczki.


M.T. Said:

Let the rust be with you.


J.Graph Said:

Przeciez to proste … Ludzie ktorzy maja tak stare auta nie strzelaja “popisow na szosie” … i to nie tylko dlatego ze maja za malo mocy pod maska … Stare auta same sie nie doprowadzily do takiego stanu … masa kasy, masa ciezkiej pracy … komu nie szkoda rozbic swojego cuda ?? Oczywiscie jak wszedzie – zdarzaja sie wariaci … ale to raptem 0,5% …
Mam Toyote Starlet z ’97 i szanuje ja jakby miala milion lat i byla ostatnim jezdzacym okazem tego modelu … po prostu szkoda mi auta ktore kocham …


Jola z pralni Said:

“Szkoda, ze pielegnujesz mit predkosci, ktora zabija. Mozna jechac szybko i przy tym rozsadnie”. Zapewne można, ale nie po publicznej drodze baranku boży. Tak wiem, jesteś debeściakiem, od 162 lat jeździsz bezpiecznie z gazem w ziemi i opanowujesz swoje Lambo na każdym winklu swojej metropolii pod Sieradzem. Tylko, że nie jesteś sam na drodze i nie masz zielonego pojęcia co na ciebie za tym kolejnym zakrętem lub domem czeka. A jak już (oczywiście doskonale opanowując furę w poślizgu) zahamujesz rozmazując jakiegoś gówniarza po asfalcie, to wtedy idź do jego rodziców i powiedz, że nie pielęgnujesz mitów.


dżosef Said:

To nie prędkość zabija, tylko nagła jej utrata (C) ktoś mądrzejszy ode mnie


rybencjusz Said:

Na Nitach była stłuczka – ktoś wjechał w zad ładnej beemki. Na pewno przez to, że miała słabe hamulce.


michal Said:

Trzeba być kretynem, żeby wydać takie oskarżenie. Zapewne oskarżyciel jeździ Passatem w dizelku. KTÓRY MA ABS!!!!!!!!! I jest najbezpieczniejszy na świecie.


Tjo Said:

W nowoczesnych autach możnaby pójść o krok dalej w stronę bezpieczeństwa i wykorzystać system map i GPS w połączeniu z rozpoznawianiem znaków i pasów na jezdni.
Samochód sam wiedziałbym jaka jest dopuszczalna maksymalna prędkość w danym miejscu i nie pozwalałby jechać więcej. Doskonałe rozwiązanie dla bezpieczeństwa.
Pomyślcie sobie, jaki to dodatkowy zysk dla producentów samochodów! Mapy byłyby przypisane do konkretnej marki i możnaby je wgrywać tylko na autoryzowanych stacjach producenta. Co pół roku, ewentualnie co rok byłby obowiązek aktualizacji a to dodatkowy zysk! Samochód z mapą starszą niż rok nie przechodziłby przeglądu, bo byłby niebezpieczny.
Samochód po gwarancji nie mógłby mieć wgranej mapy, bo producent przestawałby supportować taki model, w ten sposób, trzebaby go zezłomować i kupić nowy! GENIUSZ!


Hugo Said:

Tjo nie podsuwaj gupich pomysłów :)


Harry Reems Said:

A ilez to razy slysze/czytam wypowiedz w stylu “klasyczny samochod jest fajny, ale do jazdy to jednak powinno sie uzywac nowego, bo w klasycznym samochodzie zginie sie w wypadku”. Zginie. Tzn ja uzywam klasycznego samochodu, wiec w nim zgine. Dziw, ze to sie jeszcze nie stalo. Podobne teksty potrafia powiedziec nawet posiadacze zabytkow. Ludzie lykaja kit, ze samochod ktory w broszurce reklamowej chwali sie X gwiazdkami w abstrakcyjnym, aktualnie uznanym za obowiazujacy (w czym?) tescie jest gorszy niz samochod, ktory chwali sie X+1 gwiazdkami. Wierza, ze nie tylko ma to dla nich jakies realne znaczenie, ale ze w tym drugim samochodzie nie zgina w wypadku, a w tym pierwszym – moga. Jesli w ogole zauwaza ze to jest kwestia prawdopodobienstwa roznego od jednosci, to mysla ze jest ono na tyle wysokie, ze biora je pod uwage.
Niestety o ile faktem jest ze jest prawdopodobne ze w danym, mocnym wypadku w nowoczesnym samochodzie odniesiemy o iles tam mniejsze obrazenia, to tak naprawde nikt tego faktu nie dostrzega w prawdziwym swietle. Zamiast tego uzywa sie tego podobnie jak ekologii – jako glupawych gwiazdek, w tescie, o ktorym nikt nie przypomina ze jest tylko testem modelowym. Czysty marketing oderwany od rzeczywistosci. Ale ludzie w to wierza i tym zyją


krzysiek3452 Said:

Musze sie zgodzić z większością tekstu, ale proszę nie uogulniajmy tak bardzo. Mam te cholerne 19 lat, ale naprawdę wielu wielu kierowców których widzę na codzień jest bardziej nie bezpiecznych odemnie. Czemu? Ślepa wiara w “jo ja mam prawo jazdy od 20 lat i wiem co to jazda synu” i taki osobnik zapierdala 120 bo od 20 lat nic mu sie nie stało jak tak robił. Ja z kolei jak widzę deszcz/śnieg/dziadka w tico przed sobą wiem czego się spodziewać. Jeździłem też 3.0 V6 na pierwsze auto i nie sprawdzałem co 5min czy te 170 koni jeszcze żyje, to auto było dla mojej przyjemności a nie by komuś udowadniac wielkość mojego Ego. Dziękuje dobranoc…


RMF Said:

To nie jest “mit prędkości”, tylko fakty. Prędkość i wymuszenia pierwszeństwa to najczęstsza przyczyna wypadków.

Może więc da się jeździć szybko i bezpiecznie, ale problem w tym ze naprawdę BARDZO niewielu to potrafi. A ci co nie potrafią, zazwyczaj są święcie przekonani, ze to właśnie oni posiedli tą umiejętność i kończą jak Zientarski junior. Zaś, co co faktycznie mają umiejętności, dziwnym zbiegiem okoliczności jeżdżą zwykle powoli – czyżby byli po prostu świadomi, że to co się widzi przed maską jadąc 140km/h to już czas przeszły?


Bochen Said:

wiekszosc mlodych kierowców to zjeby – wiem z autopsji. jezdziłem trabantem mając 18 lat i niestety wyciskałem z niego wszystko. troszkę się zmieniło..


Maryjan Said:

każdy ma czasem nastrój do szybszej jazdy! mój sąsiad jest po 60tce ma ADHD i jeździ autem w systemie 0-1kowym- końcowy odcinek naszej ulicy traktuje jak tor na 1/4 mili , ja to szanuję :) bo umie i lubi jeździć. Ludzie czasem powinni pomyśleć,jak się nie ma smykałki do prowadzenia auta, to się jeździ możliwie mało i rozsądnie. Ja przykładowo nie umiem pływać i trzymam swoją dupę z dala od wody – ewentualnie pluskam przy brzegu

Niech złom rdza i łyse zimówki was prowadzą


FunkyBoy Said:

ja dziś nie trafiłem we wjazd do zatoczki, strasznie mam chujowe opony brak ABS`u i na deszczu muszę jeździć jak żółwik…


cytryn Said:

@RMF: Są przyczyną, to fakt. Tylko zauważ, że to nie są rzetelne statystyki. Bo byłoby to zbyt dużym problemem uczciwie przeanalizować każde zdarzenie i napisać, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem, bo przykładowo, niewłaściwie operował gazem bądź hamulcem w zakręcie. Łatwiej jest napisać “nadmierna prędkość”, bo jechał 85km/h tam gdzie wolno 80. Obiło mi się o uszy, że UE zamierza wprowadzić w miastach ograniczenia do 30. Obawiam się, że mało kto będzie miał ochotę przejechać przez całą Warszawę na dwójce, więc wtedy zapewne 100% wypadków będzie opatrzone nagłówkiem “nadmierna prędkość”. Zmierzamy się nieuchronnie do początków XIXw. kiedy przed samochodem szedł człowiek z chorągiewką i ostrzegał o nadjeżdżającym pojeździe.


FunkyBoy Said:

FunkyBoy Said:

tutaj porównanie aut o dużej różnicy wiekowej. Warto zwrócić uwagę na to co się dzieje w środku Chevy`iego z 59 r.

http://www.youtube.com/watch?v=fPF4fBGNK0U&feature=related


MIKE Said:

chyba największym problemem jest to że na drogę może wyjechać dowolnej maści zabójca swoim starem/maluchem/komarem i nikt go przed tym nie zatrzyma. mając bezpieczniejszy/nowszy samochód tylko zmniejszamy ryzyko ale go nie wyeliminujemy. jak ktoś kocha stare auta albo motocykle (i jest realistą) to dolicza to ryzyko do rachunuku i cieszy się kolejnym dniem jazdy/wolności/przyjemności/pędu przestrzeni. może też oczywiście zamknąć się w czterech ścianach i przez resztę życia analizować crashtesty :-)


sylwek Said:

Też mam stare auto .UAZ z 88 roku ..i mam tez nowe ..no trzyletnie.. ale zawsze staram sie mysleć na drodze za innych..i wiele razy dzieki temu uniknąłen wypadku czy stłuczki…myśle ze wszystkiemu winne sa reklamy i systemy pomocy kierowcy…wszelkie abs,kontntrole trakcji,epc i tym podobne.Głąby kupuja auta wypasione w elektronike która zwalnia od myslenia…mające po 400 koni i zapier…ja..a fizyka jest nieubłagana..auto ważące swoje nie stanie w miejscu…chocby nie wiem co tam zamontowano…a niesmiertelności w opcji sie nie da wykupić…chociaz jeżdze sporo po naszym kraju i widze sporo niesmiertelnych za kierownicą…nie myślą wogóle…


magi Said:

“Statystycznie zatem my, kierowcy zabytków, jesteśmy najbardziej odpowiedzialną grupą kierowców”
brak danych statystycznych do takiego stwierdzenia (albo zaprzeczenia), nikt tego nie liczy
a poza tym czy zwycięzca konkursu elegancji Żuk na białych blachach to liczymy jako zabytek?
czy tylko na żółtych jak np stuningowany Merc – bohater sprzed paru tygodni


lamelt Said:

Nieprawdą jest jakoby..
Sam jeżdzę do pracy 50 letnim włoskim skuterem (czy jestem złomnikiem czyli zaś hipsterem??) i przydzwoniłem ostatnio w jakiegoś ledwo ciepłego pana w nowym samochodzie bo zatrzymał się zupełnie w środku ulicy. Nie miałem szans choć mam sprawne hamulce- tak sprawne jak to możliwe w starym skuterze.
Wniosek: pojazdy zabytkowe przy obecnej charakterystyce ruchu (korki, światła, start-stop, no i samochody które lepiej niż kiedykolwkiek hamują, ruszają )są bardziej niebezpieczne – bo odstają od reszty Kropka


RMF Said:

@Cytryn: “Są przyczyną, to fakt. Tylko zauważ, że to nie są rzetelne statystyki.” – trudno się nie zgodzić. Ale statystyka kłamie w obie strony. Jasne, że masz gości, co wylecieli z drogi lub wpisali im prędkość jako przyczynę dzwona, choć prawdziwa przyczyną był brak umiejętności zapanowania nad autem. Ale, z drugiej strony, masz też zdarzenia w stylu wymuszenia pierwszeństwa, wjazd na czerwonym itp, gdzie często prawdziwa przyczyna jest taka, że koleś nie miał szans wyhamować, bo jechał za szybko i dlatego wjechał na skrzyżowanie, choć nie powinien. Nie będę się sprzeczał, czy więcej jest zdarzeń takich o których Ty napisałeś, czy takich jak ja opisałem powyżej. Obstawiałbym, że jedne i drugie są równie częste.

Wiem natomiast jedno na pewno. Można mieć super refleks i umiejętności, ale kończą się one tam, gdzie kończą się możliwości auta, stan drogi i wiele innych czynników na które nie mamy wpływu. Auto nie skręci ciaśniej niż pozwala fizyka i nie zatrzyma się szybciej niż pozwala fizyka. A ta jest bezlitosna i mówi, że wszystko zależy od prędkości pojazdu i rosnącej wraz z nią energii kinetycznej. Kwintesencją dobrego kierowcy jest wyczucie, gdzie jest ten moment, którego przekroczyć nie można, bo za nim auto może w razie co nie zdążyć skręcić/wyhamować. Kierowcy rajdowi/wyścigowi zwykle umieją jechać na granicy i jej nie przekroczyć, ale ich naukę cechują tuziny aut w rowach i na drzewach zanim się tego nauczyli. A i tak co jakiś czas wypadają z drogi, gdy stanie się coś niespodziewanego. Mimo, że jeżdżą po trasach, gdzie wyeliminowano największą niewiadomą – ruch innych pojazdów.


brazer Said:

Chrzanisz. Jaki tam brak danych? ktoś to liczy. dokładniej – ubezpieczyciele. I są zupełnie inne stawki dla zabytków. Widocznie tzw. szkodowość jest niższa, skoro ta to kalkulują.
Wynika ona także z bez porównania mniejszych przebiegów rocznych – większość zabytków nie jeździ zimą, w nocy i w najtrudniejszych warunkach pogodowych. Czyli znów- prawdopodobieństwo wypadku mocno spada.
A poza tym zdrowy rozsądek podpowiada, że kierowca zabytku jest rozsądniejszy. Bo wie, ze jeśli rozbije swoje auto to takiego samego drugiego być może już NIGDY nie uda mu się kupić
To słabe, ze tak oczywiste rzeczy trzeba tu niektórym tłumaczyć…
:/


notlauf Said:

Pojawiają się pewne problemy z zatwierdzaniem komentarzy. Jeśli komuś zniknął komentarz to proszę wysłać ponownie. Komentarze z wpisanymi mailami “zz@zz.pl” trafiają do spamu z automatu (robi to program, nie ja).


Qropatwa Said:

T. – mylisz się, to właśnie prędkość najczęściej zabija. Mitem jest to rozpowszechnione wśród niemyślących kierowców twierdzenie, że można jeżdzić szybko i bezpiecznie. Rozbijam to jednym argumentem. Kto powoduje więcej wypadków – kobiety czy mężczyźni i dlaczego? Warunki te same ale prędkość większa! Mam jeszcze milion argumentów. Smutne jest to, że jest jeszcze tyle baranów “szybko i bezpiecznie jeżdżących”. Drogi mamy jakie mamy ale to nie one są przyczyną wypadków, tylko brak myślenia za kierownicą, co najcześciej objawia sie za wysoką prędkością. Gdyby były lepsze to wypadki były by jeszcze gorsze, bo tym samym prędkości były by wyższe. Analogicznie jak to bywa w przypadku pogody. Najwięcej śmiertelnych wypadków jest w lecie na suchej nawierzchni, a nie w zimie kiedy warunki są najgorsze (ale za to prędkości najmniejsze).


tsss Said:

To prawda, że w starszym samochodzie mamy mniejsze szanse na przeżycie jeśli już dojdzie do wypadku. Są więc dwie opcje: albo jeździć bardzo ostrożnie i nie ryzykować albo mieć to w dupie.
Biorąc pod uwagę kulturę i bezpieczeństwo na polskich drogach jednak wolę na co dzień wozić się volvo z 1998 bo jeszcze nie dorosłem do zupełnie spokojnej jazdy.


TaTo Said:

Ja dzisiaj w moim Volvo 850 zaobserwowałem downgrade- świeci się kontrolka SRS i ABS. Im bliżej mu do zabytku, tym ciekawiej.
Na Nitach- muszę się przyznać- przeleciałem raz na czerwonym, bo prułem Jawą za Lesiem i się zagapiłem. Faktem jest też, że rajd prowokuje czasem niezbyt bezpieczne sytuacje typu hamowanie w ostatniej chwili albo zatrzymanie się w dziwnym miejscu. Ale nie ma co demonizować.


Marlon Said:

A ja mam prawo jazdy od lat 13, 5 dzwonów samochodem, 1 dzwon i 2 szlify motocyklem i jeżdżę szybko, gdyż lubię zapierdalać. Jak moze na wiosnę poskładam zabytka nareszcie, to Wam powiem czy w zabytku się jeździ wolniej… ale nie sądzę.


brazer Said:

jesteś zajebisty. na razie jeszcze nikogo nie zabiłeś? ale byłbyś zajebisty….


Marlon Said:

Nie, nie chwalę się, ale mówię bez obłudy. Wszelkie kluby, stowarzyszenia motoryzacyjne itp. do ktorych należałem zawsze miały w statutach “bezpieczną jazdę” a wszyscy darli jak źli, kiedy spotkali się na mieście.
Zresztą samochodem jeźdżę od jakiegoś czasu spokojniej, chociaż nie powiem że zawszę jeżdzę przepisowo i powoli, omijam wszystkie żaby i ślimaki. A motocyklem w tym roku nie jeździłem prawie wcale, bo nie mam czasu.


Harry Reems Said:

Dobra. Sek w tym co Zlomnik pisze jest taki, ze
prawdopodobienstwo odniesienia obrazen w samochodzie klasycznym = prawdopodobienstwo odniesienia obrazen jak juz do wypadku dojdzie x prawdopodobienstwo, ze do niego w ogole dojdzie.
Zlomnik twierdzi ze w wypadku auta klasycznego to drugie prawdopodobienstwo jest duzo mniejsze niz w wypadku auta wspolczesnego i to niweluje wplyw pierwszego czynnika.
Wydaje mi sie to logiczne ale… te sprawy sa istotne tylko dla takich instutucji jak firmy ubezpieczeniowe, a przede wszystkim dla rzadu, bo zagregowane efekty wszystkich wypadkow w skali kraju maja wplyw na PKB. Ale nie maja w ogole znaczenia dla pojedynczego uzytkownika drogi. Dlaczego? Bo roznica w prawdopodobienstwie ze odniesiemy powazne obrazenia w wypadku jezdzac samochodem nowym vs klasycznym jest tak marginalna, ze po prostu nierozsadne jest naginanie do tej kwestii swoich wyborow.
Ja wiem ze ktos moze wybrac Volvo X bo naczytal sie ze sa bezpieczne, a gazetki i foldery reklamowe poswiecaja tym sprawom znaczny procent uwagi. Na zdrowie. Ale obiektywnie patrzac to jest prawie rownie rozsadne jak chodzenie w kasku budowlanym po miescie w celu ochrony przed spadajacymi z wyzszych pieter przedmiotami.
Tsss, a nie pomyslales o obklejeniuswojego Volvo z 1998 roku odblaskowa folia w rozne oczojebne wzory? To by z pewnoscia bardziej wplynelo na twoje bezpieczenstwo niz wybor danego modelu. Tylko ze te X razy bardziej i tak dalo by kompletnie nieistotna wartosc.
Panowie (i Panie), robimy problem z czegos, co jest po prostu niewazne tylko dlatego, ze hasla ‘zycie’ i ‘zdrowie’ brzmia tak groznie.


Marlon Said:

@Harry reems ja kiedyś się naczytałem, że kierowcy na dwóch kółkach najczęściej giną, bo ich ktoś nie zauważa, dlatego warto nosić odblaskowe kamizelki itd. Robiłem to do momentu, kiedy stwierdziłem że to ja kiepsko jeżdżę. Ale na światłach samochodem jeżdżę od zawsze, kiedy to nie było obowiązkowe także.
Chociaż mój najstarszy samochód był też tym naszybszym i najmniej wyposażonym w diwajsy podnoszące bezpieczeństwo. Wolno jeżdżę dostawczakiem, może wysnuć wniosek że dostawczaki = bezpieczeństwo?


tsss Said:

Harry Reems, tak się składa, że nie jestem doświadczonym ani szczególnie dobrym kierowcą, a na pewno nie bezpiecznym. Zdarzyło mi się m.in. przywalić w dupsko poprzedzającego samochodu (korek na lewym pasie, nie miałem jak uciec).
Gdybym jechał wtedy swoim maluchem pewnie miałbym jakieś obrażenia, w volvo dzięki porządnym hamulcom skończyło się na wymianie maski, lamp i chłodnicy. Podobnie nierzadko zdarza mi się ostro hamować albo korzystać z pomocy ABS. Dlatego napisałem, że w moim przypadku codzienna jazda klasykiem byłaby niebezpieczna.


Harry Reems Said:

Tsss, nie wiesz co by bylo gdybys jechal wtedy Maluchem. Zycie to nie gazetka.
BTW – miewalem wypadki Maluchem, jakby to mialo znaczenie dla dyskusji.


Marlon Said:

Jeśli polonez jest złomnik, a chyba jest, to jest to jednak dość bezpieczny samochód, bo nawet jeśli się nie da rady zatrzymać, albo poleci w plener z racji zaskakującego prowadzenia, to jednak konstrukcja jest bezpieczna i wytrzymała na wszelakie dzwony.


night rider Said:

Według mnie jazda samochodem nie do końca sprawnym technicznie (słabe hamulce lub ich brak, luzy ukł. kierowniczego) uczy ostrożnej jazdy i przewidywania sytuacji na drodze 100 razy lepiej niż jakakolwiek “akademia bezpiecznej jazdy”. Poza tym jak człowiek dużo jeździ jakimś ślimakiem, to też mu się zupełnie inny styl jazdy wyrabia – bez nerwowego siedzenia na ogonie, wciskania się, etc. Mam taką robotę, że dość często bywam na wypadkach drogowych i prawda jest taka, że często z pozornie mało uszkodzonych nowoczesnych samochodów z 18 poduszkami ludzie nie wychodzili żywi, a z pełnoletnich rzęchów rozpłaszczonych na drzewie wychodzili o własnych siłach (z reguły jak byli mocno pijani). Nie można z tego wyciągać pochopnych wniosków, ale dochodzi jeszcze kwestia “szczęścia”…


tommm Said:

Mój Polonez też prawie nie ma hamulców, dzięki czemu bezwiednie wyrobił mi się nawyk zachowywania mega-bezpiecznego odstępu 😛


Mlodyndm Said:

tsss: “Dlatego napisałem, że w moim przypadku codzienna jazda klasykiem byłaby niebezpieczna.”

Dla dobra ogółu tacy jak Ty powinni, bez urazy, sprzedać samochód, a Prawo Jazdy wrzucić do niszczarki.
Jak się czegoś nie umie i nie czuje to się tego nie robi, dlatego np. ja nie tańczę bo wiem że mi to nie wychodzi.

Zasmucające i przerażające jest to że coraz mniej jest kierowców mających pojęcie o tym jak działa i jeździ samochód, a coraz więcej takich co wierzą że im elektronika dupę uratuje.
Moim zdaniem wszelkie ABSy, ESP i inne bodziewo prowokuje do niebezpiecznych zachowań, bo przecież jak mam super hiper furę 10 erbegów, ABS, SRS, ESP, BAS,ASR i inne ścierwa to mogę popier****ć po deszczu, śniegu i lodzie i mnie uratują…
Osobiście uważam że może jeszcze ABS ma jakiś sens reszta ESPów, ASRów itd. dla _MYŚLĄCEGO_ kierowcy jest zbędna. Jak ktoś umie jeździć w ciężkich warunkach pogodowych to i bez tych gówien da sobie radę, jak nie umie więc i nie powinien jeździć, to i ten badziew mu pomoże tyle co umarłemu kadzidło.

Co do klasyków, jak jadę swoim Polskim Fiatem 125p ’81 to jadę powoli bo szybciej niż 90km/h na fiatowskiej skrzyni czwórce to już męczenie samochodu i własnych uszu, jadę mega ostrożnie bo zdaję sobie sprawę z meganiedoskonałości prowadzenia tego samochodu i z tego że muszę jeszcze bardziej myśleć za innych bo najmniejsze uszkodzenie tego samochodu będzie dla niego wyrokiem zgniatarki, i zwyczajnie mi go szkoda, objawia się to nawet przy wjeżdżaniu do zagraconego garażu gdzie uważam trzy razy bardziej, byle tylko nie zrobić najmniejszej ryski.


xionc Said:

tsss no na pewno kierownik w którego przywaliłeś szalał z radości? Jak kogoś poślesz na więcej niż 7 dni do szpitala to faceci w togach będa o tobie decydować a jak przeniesie sie na tamten świat to faceci spod celi.


Formel Said:

Pomyślunek kierowcow idealnie widać po tym, gdy jadac za jakims samochodem zostawiam sobie te kilanaście metrow odstepu by nie zrobic mu dzwona w razie czegos gwałtownego, a nagle jakis półmozg mi sie wpierdala w ten odstep, bo przeciez mu sie spieszy..


brazer Said:

Spójrzmy prawdzie w oczy – Polacy są niestety jednymi z najgorszych kierowców w Europie. Kozaczenie, alkohol, niesprawne auta…. Do tego dochodzi brak przekazu międzypokoleniowego, wzorców wyniesionych z domu. Obecni kierowcy to w dużej mierze pierwsze pokolenie za kółkiem.
Więcej pokory.


Harry Reems Said:

Bosz, nie zaczynajmy glupawej dyskusji o tym kto jest najgorszy na drogach. A kobiety, a komiwojazerowie, a mlodzi, a starzy, a ci z prowincji, a ci w kapeluszach i w ogole wszyscy inni. Dla takich dyskusji proponuje np forum onetu 😉

A wracajac do wypowiedzi lamelta i jego wniosku. Logika podpowiada mi, ze hamulce w starym skuterze moga byc albo sprawne, albo niesprawne. Kolega eksploatujacy na codzien stary wloski skuter ta dosc oczywista mysl potwierdza.
Jakos tak podejzewam, ze lamelt uzywa zwrotu “tak sprawne jak to możliwe w starym skuterze” jako eufemizmu dla “niesprawne”, tak samo jak sprzedawca z allegro pisze “stan bardzo dobry, jak na ten wiek” opisujac zwyklego gruchota.
Jesli ktos uwaza, ze dla starego samochodu naturalnym stanem jest bycie gratem, to nic dziwnego ze dochodzi do wniosku, ze “pojazdy zabytkowe przy obecnej charakterystyce ruchu są bardziej niebezpieczne – bo odstają od reszty Kropka”. Po prostu za “pojazd zabytkowy” nalezy podstawic “grat” i trudno sie z takim zdaniem nie zgodzic.


night rider Said:

Harry, jak masz w samochodzie ważacym 1,5 tony hamulce mechaniczne na cięgła to one w życiu nie będą tak sprawne jak w nowym samochodzie z ABS, EBD i innymi literkami. I tu właśnie dochodzi kwestia kierownika – czyli prędkości, odstępu, generalnie świadomości długości drogi hamowania. Inna sprawa jest taka, że częste jest podejście “mam stary samochód, więc nie wszystko w nim musi działać”.


Harry Reems Said:

No wiec do takiego podejscia pije.
Nie mowilem za to o samochodach z hamulcami mechanicznymi ani jakis wynalazkach sprzed pierwszej wojny, bo nie mam z nimi stycznosci.
Choc, tak myslac teraz, to i one pewnie wielu wypadkow nie powoduja.


cytryn Said:

@night rider: Masz pełną rację, ale z jednym zgodzić się nie mogę. Otóż, nowe samochody hamują lepiej, ale nie dlatego że mają dużo literek, tylko głównie dlatego, że mają tarcze hamulcowe wielkości Twoich dwóch i każdą oponę również o szerokości Twoich dwóch. EBD to nic innego jak korektor siły hamowania. Mało który samochód z ostatnich 40 lat nie ma czegoś takiego, tyle że w wersji mechanicznej nie elektronicznej. Natomiast to, co warto podkreślić, bo pokutuje pewien niebezpieczny mit wśród kierowców – ABS NIE skraca drogi hamowania!!! Tzn. on może to zrobić, ale tylko w pewnych określonych warunkach, natomiast generalnie nie do tego został on stworzony i w niektórych warunkach może tę drogę wręcz wydłużyć. I o tym warto pamiętać.


mjr. Kupricz Said:

Szkoda Renówki. Reszta… cóż moim zdnaiem to włąsnie nowe samochody z tysiącem różnych elektronicznych gadżetów powodujących wzrost poczucia bezpieczeństwa i odmóżdżających kierowcę są niebezpieczne. Przemysł motoryzacyjny hoduje nam całe pokolenie kierowców nie umiejących prowadzić. Bo jak można uznać kogoś za umiejącego kierować pojazdem, kto nie umie hamować, nie umie rozpoznawać znaków, nie umie utrzymać stałej odległosci miezy pojazdami, nie umie parkować równolegle, bo to wszystko robi za niego samochód. To podobno ma dać cieszyć sie jazdą (tak sie reklamuje nowy Focus), tylko jak może cieszyć sie jazdą ktoś, kto nie umie kierować?
Nic nie zmieni praw naturalnych, zasad fizyki. Można je próbować naginać, ale one zawsze w odpowiednim momencie zadziałają. W starym samochodzie szybciej, ale starym samochodem trzeba umić jeździć.
Lubię jeźdizć, czasmai delektować się powolnym toczeniem po ulicach, czy gdzieś w plenerze. A czasami lubię jechać szybko, bo w końcu po coś mam te 190 kucy. Jednak nigdy nie można zapominać o zasadzie ograniczonego zaufania i nigdy nie można wyłaczyć myślenia.
Stare samochody tez był konstruowane z myślą o rozwijaniu dużych prędkości (oczywiscie nie wsyztskie, podobnie ja te obecne) i miały dostosowane do nch zawieszenie, hamulce itp. OCzywiśice wymagały one takze odpowiedniego kunsztu od “kierownika”, ale czy to źle, że trzeba umieć prowadzić samochód?
Ktoś tu napisał, że to faceci szybciej i agresywniej jeżdżą. To jest mit, bo kobiety potrafią również szybko zapier… i to często wioząc z tyłu dziecko. Cóż, jak muszą być w pracy nastawione na sukces, osiąganie wyników, tak potem zachowują się na drodze.


tsss Said:

Gwoli ścisłości chciałbym dodać, że nigdy nie spowodowałem kolizji, w wyniku której ktokolwiek złamał chociaż palec. Tamtego dnia, jakoś rok po odebraniu prawa jazdy, wylądowałem w dupsku megane kombi (w którym uszkodziłem rejestrację i minimalnie zderzak) bo jakiś typ w nowym ML-u wyprzedzał mnie z prawej i popełniłem błąd gapiąc się w lusterko zamiast patrzeć przed siebie.
Od tego zdarzenia jeżdżę dużo ostrożniej, zachowuję większy odstęp i hamuję wcześniej, więc chyba wyszło mi to na dobre.
Żeby było co hejtować: uważam, że zdecydowanie lepiej niegroźnie w kogoś przywalić i wyciągnąć z tego wnioski niż uważać, że “mnie to nie dotyczy” i przy większej prędkości zrobić prawdziwą masakrę.


Qropatwa Said:

@mjr. Kupricz “Ktoś tu napisał, że to faceci szybciej i agresywniej jeżdżą. To jest mit, bo kobiety potrafią również szybko zapier… i to często wioząc z tyłu dziecko”

To nie jest żaden mit tylko statystyka. 70 do 30 taki jest mniej więcej stosunek wypadków powodowanych przez facetów i kobity. Oczywiście są też wariatki ale ja mówię o całości zjawiska, a nie o jego wycinku.


night rider Said:

@ cytryn – ja mam bębny, jednoobwodowy układ bez żadnych korektorów, ale za to opony szerokości prawie 28 cm :))


syreniarz Said:

Robiłem kiedyś hamulce w trabancie i nie mogłem kilka dni dostać węża hamulcowego, a jeździłem, bo musiałem, tylko na ręcznym. Wiem, wiem, głupota nieziemska. Zmontowałem hamulce i kilka dni później zaliczyłem dachowanie. Bo miałem już hamulce i mogłem szybciej jeździć. Zły stan techniczny predysponuje kierowce do uwagi ;D


mjr. Kupricz Said:

@Qropatwa: ale sprawdź ile kobiet w stosunku do ilości kobiet prowadzących powoduje wypadki, czy przekracza prędkość. Globalnie oczywiście więcej facetów siedzi za fajerą i z tego powodu też częściej powodują wypadki, czy kolizje. Jest ich po porostu więcej. Pytanie tylko o stosunek tych “złych” do kierowców danej płci.


szela Said:

nie lubię takiego gadania, że mam słabe hamulce to trzymam odstęp i myślę – jakby dziecko wyskoczyło na drogę to nie utrzymasz do niego odstępu, jak ktoś wyjedzie z podporządkowanej to też nie

sprawne hamulce to podstawa!


night rider Said:

@szela – jak jedziesz przez miejsca, gdzie może wyskoczyć dziecko, to jedziesz wolniej – to wyższy stopień wtajemniczenia.


piątek Said:

W swoim dużym fiacie mam najbezpieczniejszy bezpieczeństwa system ABCDE- absolutny brak czegokolwiek dotyczącego elektroniki.


kuba-s Said:

A ja jestem pozytywnie zaskoczony wynikami tego nie planowanego crash-testu R4, zauważcie, kabina zupełnie nie odkształcona, drzwi zapewnie dałoby się odtworzyć, och jaka szkoda, że nie ma zdjęć z drugiej strony.
Ja daję 4 gwiazdki.

A może by tak “fotograficzne” crash-testy popularnych zabytków na złomniku.
W internecie musi być tego sporo. Warto by zestawić je ze sobą.


Markus Gażnikus Said:

Jeżdżę 50 lat (a tak! na początku bez “prawka” ojcowym Hudson Commodore Six i Adler Junior).
Mam jedno spostrzeżenie, w Polsce nie jeździ się za szybko (z wyjątkiem podyskotekowych durniów w tatusiowym aucie), tylko głupio i bezmyślnie z telefonem przy uchu.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1