Gokartowa bitwa blogów i klubów: relacja złomnika
Dobry wieczór,
jednym z elementów umowy, która pozwoliła mi wziąć udział w bezpłatnych jazdach gokartem było zamieszczenie później relacji z tego wydarzenia oraz przypomnienie, że na darmowe jazdy zaprosił nas tor Centrum Kartingowo-Biznesowe, a organizatorem i pomysłodawcą akcji był blogomotive.pl. Trzecim teamem był klub Forza Italia. Tak się jednak składa, że na zawody zapomniałem aparatu fotograficznego, a mam tylko telefon bez aparatu. Znaczy z aparatem, ale on nigdy nie działał. Zatem zdjęcia są raczej słabe, mam nadzieję że kolega Jakub z Forza Italia poratuje mnie lepszymi.
Nigdy w życiu nie jeździłem na gokarcie, a ponieważ wychodzę z założenia, że wszystkiego w życiu – oprócz popalania heroiny z folii i dewiacji seksualnych – warto spróbować, postanowiłem również przejechać się śmiesznym wózkiem z silnikiem, skoro nadarzyła się okazja. Nie jestem szczególnym fanem ścigania się – lubię przemieszczanie się samo w sobie, albo w celu poznawania nowych miejsc. Innymi słowy, od toru wyścigowego wolę wyprawę zardzewiałą Ładą Nivą. W związku z tym jechałem sobie gokartem rekreacyjnie i pozwalałem się wyprzedzać, między innymi po to, żeby lepiej poznać jak prowadzi się gokart i co wpływa na lepsze lub gorsze okrążenie toru, a także co robią inni. Każda drużyna jeździła osiem minut, a potem odbył się bieg finałowy, w których wzięli udział najlepsi z trzech drużyn. Następnie udałem się do pobliskiej Castoramy po piankę montażową i klej budowlany.
Na pewno jazda gokartem to ciekawe doświadczenie, ponieważ wymaga silnych rąk. Na pewno też nie jest to łatwe dla kogoś, kto całe życie jeździ samochodami, które mają luz w kierownicy na trzy obroty i zbieżność ustawioną na oko tygrysa, ani dla kogoś, kto zazwyczaj jedzie dużym autem z dużym ładunkiem, wymagającym bardzo długiego przewidywania przed zbliżaniem się do zakrętu. Ogólnie gokartem, jeśli ma się silne mięśnie rąk, jedzie się bardzo łatwo i trudno jest przesadzić. Jest przy tym fajny, bo pracuje trochę jak Maluch, a hamuje tylko tylnymi kołami. Powiem tak: spróbowałem i podobało mi się, jednak ten raz mi chyba wystarczy.
Tor i całe “centrum kartingowe” jest zorganizowane bardzo profesjonalnie. Jeśli ktoś lubi gokarty – polecam, choć nie mam oczywiście żadnego porównania. Widzowie obserwują zmagania przez szybę. Jest profesjonalna odprawa, bakłażany na głowę i kaski w różnych rozmiarach. Wyniki widać od razu na tablicy, wszystko samo się zlicza, drukuje, pogrubia najlepszy wynik i wrzuca na fejsbuka. To przypomina mi kombajn do zbioru ziemniaków z jednego z opowiadań chyba z “Dzienników Gwiazdowych” Lema: w ramach postępu technicznego zbudowano maszynę, która sama orze, sieje ziemniaki, podlewa je, nawozi, okopuje, zbiera, obiera, gotuje i zjada.
Team złomnik stanowili: Złomnik, Stefan, Młody, Paweł, Tomasz, Michał, Andrzej 522 i Dahoovka.
PS. Żeby nie było tak zupełnie niezłomnikowo. W Blue City po parkingu przejechała koło nas młoda dziewczyna w Saturnie SL2 sedan, a wracając widziałem cudowne kombo: Garbus i przerdzewiała na wylot Toyota Corolla Tercel AE9. Na Mołdawskiej. Uprasza się właściciela Opla Vectry z naklejką złomnik.pl, który tam parkuje, o sfotografowanie ów komba i przysłanie pod zlomnik@zlomnik.pl. Będzie do miksu.
Witoldzie, Ty byś im wszystkim spuścił łomot, ja wiem. Ale mnie tam wyniki średnio interesują. Chyba przegraliśmy. Ale Dodge Aries się pojawił na Allegro.
Masz mnie – zasadniczo nie mam nic przeciwko rywalizacji. Zwłaszcza na torze 😉 A mnie ciągle chodzi po głowie ten Pug 104 😉
No coś ty, hera to może nie jest najlepszy pomysł, ale jakaś dobra dewiacyjka nie jest zła.
W tym Dodge’u jedną nogą obsługujemy gaz i hamulec (bo przecie to automat) a druga może sobie odpoczywać leżąc na desce przy czym nie zabrudzimy deski buciorem, gdyż mamy tam dywanik!
pamietajcie ze dla niektorych juz 69 to dewiacja grzechem smiertelnym podszyta
Owego komba, owego Ów jest słówkiem podlegającym wymianie
Wpis na blogomotif 😛 “Ej, brygado Złomika!
BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, ale z Was słabiaki”
[…] ale jakby trochę z boku, gromadzili się przeciwnicy – team Forza Italia oraz brygada Złomnik. Nikt z nich nie spodziewał się tego, co za chwilę miało […]
Tego Ariesa oglądałem jak był na sprzedaż na Saskiej Kępie. W sumie fajny. Niestety ma trochę rdzy (szczególnie tył – chyba miał tam kiedyś spotkanie III stopnia), miał jeszcze jakiś problem techniczny, chyba ze wspomaganiem albo sprzegłem – nie pamiętam. jest takim dobrym zgniłkiem. Do polecenia za 1500 – 2000 zł.
Aries Ariesem, ale jakby ktoś coś chciał o gokartach jeszcze, to tutaj jest nasza relacja wraz z linkiem do galerii http://www.forzaitalia.pl/index.php/eventi/790-barchettapl-zwycizc-pojedynku-gokartowego.html
Dzięki serdeczne wszystkim za dobrą zabawę
Paweł i Tomek 😉
Ja mam 189 cm i spokojnie się mieściłem, a gokart ma regulację, także bez obaw 😉