Bitwa złomów: Daytona kontra Uno
PRZYPOMINAM, SUPER KONKURS Z SUPER NAGRODĄ
I jak tam po świętach? Mam nadzieję, że pod choinką znaleźliście coś naprawdę zardzewiałego. Tymczasem jednak wracamy do naszego standardowego złomnikowego rytmu, a dziś będzie bitwa złomów w kategorii “realistyczne ceny”, tak dla odpoczynku od SUPER KONESERSKICH ofert pana L. Oba auta są takie, że przeciętny kierowca zemdlałby na wieść, że musi nimi jeździć na co dzień, a fan złomnika zemdlałby, ale ze szczęścia. I oba jak na razie kosztują w granicach przyzwoitości.
Lewy narożnik:
Całe życie w garażu i wystarczył rok na wolnym powietrzu, żeby zaczęło gnić. Czego można innego spodziewać się po Uno pierwszej generacji, co do którego ukuto nawet złośliwe powiedzenie, że rdzewieje już na prospektach fabrycznych. Ciekawa i piękna wersja z poszerzeniami błotników wskazuje, że to egzemplarz wyprodukowany na włoski rynek wewnętrzny. Powiedzmy sobie szczerze: ładne Uno I jest znacznie rzadsze niż opisywane jako “klasyki” 125p czy Polonez “Borewicz”. Pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem ładne Uno I – było to ze trzy lata temu, kiedy dostałem mandat za złe parkowanie moją Corollą E9 “3 kolory”, który od razu wyrzuciłem do kosza, bo Corolla była zarejestrowana na zmarłą 7 lat temu babcię mojej kuzynki, a mieszkanie babci dawno sprzedano, więc nawet jeżeli coś przyszło… eee… przepraszam, dygresja – wracając do Uno, nie znamy niestety ceny minimalnej, ale myślę, że można za ten sprzęt dać nawet półtora kafla. W końcu ma wszystko, czego potrzeba do jazdy i niczego, co jest zbyteczne, a w dodatku posiada złomnikowy bonus w postaci zaklętej w nim korozji, która tylko czeka na ziarnko soli, aby eksplodować ze strojoną siłą.
Prawy narożnik
Chrysler-Dodge Daytona Shelby, czyli muscle car z najlepszych czasów muscle cars, oczywiście o ile lubi się złomnik. Jako młody człowiek miałem nie jednego, ale DWA resoraki Dodge’a Daytony od Matchboxa, ponieważ już jako uczeń szkoły podstawowej cechowałem się dość sprecyzowanymi zainteresowaniami – z katalogów “samochody świata” W. Pożara i autobildów z końca lat 80. wycinałem tylko “american malaise” i JDM, a następnie tak pocięte katalogi zamieniałem na historyjki z gum Turbo – katalogi cieszyły się sporym zainteresowaniem, ponieważ wszystkie BMW, Mercedesy, Ferrari i Lamborghini były w nich nietknięte, a brak Oldsmobile’a Achieva i Nissana Cedrica nie umniejszał ich wartości w oczach bardziej mainstreamowych, młodych fanów motoryzacji. Sporym zainteresowaniem cieszy się też jak widać Daytona – auto kosztuje już ponad 2500 zł, co wskazuje na to, że da się sprzedać każde auto, o ile zaproponuje się rozsądną cenę. Problemem będzie tylko dobór odpowiedniego stroju i fryzury do tego auta, ale myślę, że TO nie byłoby złe!
By notlauf at 2011-12-27
Daytona Turbo jako daily car się nie nadaje, zbyt nieekonomiczna względem niezawodności, tak przynajmniej piszą internety. Uno w sumie też nie, ale obydwa bym objeżdżał jak się patrzy. Daytona jednak jest zbyt zajebista, by przegrać z Uno, remis jak dla mnie.
Uno pierwszej generacji jest po prostu piękne. Kwintesencja epoki cegły we włoskim designie
A czy stare “łuno” nie miało innych klamek, czy tylko w wersji 3 drzwiowej (takie które sprawiały że poprawiał się współczynnik oporu powietrza) 😀
Uno az sie blyszczy oparlo sie atakom ze strony soli, slaskich kwasnych deszczow i pylu
Daytona wygra jesli ktos lubi zajebistosc i lans 😛
Uno wygra u fanow ekonomicznosci u ktorych sie mowi ze zawiezie i do gruby, i przewiezie rury (cegly, pustaki, kafle, 3 dzieci i zone…)
Daytona nie jest taka zła. Miałem jej technicznego bliźniaka Chryslera ES. Palił faktycznie około 12-13l na 100 w mieście, ale nie było problemów technicznych.
Taka Daytona to całkiem niezły Golf GTI killer 😉
Byłby remis, gdyby nie worek stomijny pod maską Fiata (+100pkt złomnik) Pozdr!
Ta Daytona mi się bardzo ze Starionem kojarzy, w rodzinie był jeden i trochę byłem nim wożony- początek lat dziewięćdziesiątych… Czy to jakiś klon??
Uno jest świetne, a najlepsze są te przełączniki przy kierownicy 😀 Nie znam auta, które miałoby podobne rozwiązanie, a trzeba przyznać, że jest to wygodne 😉
Fak – spoznilem sie o minute.
Baltazar, a Citroeny?
Cytryny mają jednak trochę inne. Poza tym to całkiem wypaśna wersja, obrotomierz ma, a to rzadkość była 😀
Uno wygrywa! Co Fiat, to Fiat, a taki rzadki, to dopiero fajny. Rdza je wygryzła skutecznie. Jeden mój austriacki znajomy sprawił sobie coś takiego ostatnio na codzień
Jak dla mnie – remis ze wskazaniem na Daytonę. A to za sprawą naklejki Mopar… SO F**IN Cool!!!
Dziś rano oglądałem aukcję z tym UNO i powiem szczerze, że baardzo mi się spodobał. U mnie zdecydowane wygrywa.
W mordę, od lat chyba nie widziałem Uno I, a nie dalej jak w zeszłym tygodniu wreszcie zobaczyłem: na Brzeskiej IDENTYCZNE czerwone w idealnym chyba stanie stało na lewarku i ktoś pomagał starszej pani zmienić koło. A tu dziś mam jakieś qui pro quo.
Uno: Uno. Secundo: nie Uno.
Daytona jezdzilbym do Daytony we Wroclawiu, zarzuciwszy przedtem image ala Sigue Sigue Sputnik. Hmm.. No tak, ale klimaty w Daytonie zdecydowanie nie moje, na Rynek autem nie da rady, image SSP to gwarantowany masaz twarzy przez dresow-wszystko bez sensu. Dlatego z sentymentu wybralbym Uno-mialem sluzbowego vana kiedys. Zgnil.
Daytona for me! Za wszystko: podnoszone przednie reflektory, zarąbiste lampy tylne, a do tego napisy “SHELBY” i “MOPAR”!