zlomnik.pl

Home |

Nie kupować: Karol Wiechczyński, "Samochody lat 50. XX wieku"

Published by on January 14, 2012

Czasem jak jestem w supermarkecie, przechodzę przez dział książkowy. Czasem można tam znaleźć coś ciekawego, np. ostatnio kupiłem sobie wszystkie opowiadania o Sherlocku Holmesie zebrane w jeden opasły tom. Dziś moją uwagę przykuła książka “Samochody lat pięćdziesiątych XX wieku” – poraził mnie już sam tytuł, dziękujemy Kapitanie Oczywisty, bez tego dodatku o wieku zachodziłbym w głowę, czy chodzi o wiek XIX, czy może XXI.
Tytuł zaintrygował mnie do tego stopnia, że otworzyłem książkę, żeby zobaczyć jaki poziom prezentuje. Dwie osoby musiały cucić mnie podając mi płyn do spryskiwaczy “Psik Psik”, ponieważ po kontakcie z ową pozycją doznałem gwałtownego szoku. Szoku, że ktoś może coś takiego stworzyć, a potem, że ktoś może to wydać.
Cała książka składa się ze zdjęć wyrwanych Wikimedia Commons*, w tym na przykład są takie hity, jak zdjęcie jakiejś Alfy Romeo z jakiegoś zlotu, na którym widzimy dwóch gości w dresach gapiących się na tę Alfę. Albo dwie strony poświęcone Fiatowi 500, na których są trzy zdjęcia Fiata 500 – sądzilibyście pewnie, że powinny tam być fotki przód-bok, tył-bok i wnętrze. Nie proszę Państwa. Mamy tam przód, przód i przód. Podobnie w przypadku Austina A40, którego ilustruje zdjęcie z Kuby – widoczny przód auta – przedstawiające Austina A40 z przodem od Łady 2103 – okej, fajnie, złomnik, ale chyba nie o to chodziło. W przypadku Citroena 2CV pokazano np. tył dwusilnikowego modelu Sahara, a podpis brzmi w rodzaju “Citroen 2CV był nagradzany za swoją elastyczność i trwałość”, oczywiście autor ani słowem nie zająknął się o istnieniu odmiany z dwoma silnikami i napędem na obie osie.
I kiedy już doszedłem do siebie, trafiłem na Peugeota 203. Tym razem płyn Psik Psik już nie pomógł i trzeba było podać sól do zmywarki żebym odzyskał zmysły. Pomijam błędy nawet w wyróżnionych opisach danych technicznych (ASA zamiast MASA itp.). Oto na stronie z Peugeotem 203 został pokazany Vauxhall Velox typ L i najbezczelniej w świecie podpisany jako Peugeot 203. No co, nie mamy zdjęcia dwieścietrójki? Kaziu, znajdź coś podobnego, ci kretyni i tak się nie zorientują. O, takie coś. Dobra, może być, drukujemy. Niestety, kretyni zorientowali się i w ten sposób na kretyna wyszedł pan Karol Wiechczyński i wydawnictwo Dragon. Choć kto w tym przypadku najbardziej zawinił, nie podejmuję się stwierdzić.
Pamiętajcie, jeśli chcecie wydać te 18,50 zł na tego gniota, lepiej kupcie sobie dwa piwa i czipsy i poczytajcie złomnik – zabawa będzie znacznie lepsza, a wiadomości o samochodach – wiarygodne, bo w przeciwieństwie do pana Karola odróżniam od siebie marki i modele, także te z lat 50. A do wydawców tego typu książek apeluję: czy naprawdę musicie zatrudniać dyletantów? Za niewielkie pieniądze napiszę wam 729 x lepszą książkę z o wiele lepszymi zdjęciami, której nie będzie trzeba potem się wstydzić.

link

*może się mylę, ale wydaje mi się, że zdjęć z Wikimedia Commons nie wolno wykorzystywać w celach komercyjnych




Comments
Formel Said:

Podobnie jak z rowerami z supermarketu..sądze, ze zainteresowanie złomnikiem wzrosło juz do tego stopnia, że na brak chetnych na taki “zbiór najzłomnikowszych fur XX WIEKU” byś nie narzekał 😀


swinka Said:

zlomniku, sprawdz wydanie tych Sherlockow, bo jesli to pierwsze wydanie to skontaktuj sie z wydawnictwem, zeby Ci (za darmo) wyslali pdfa z ilustracjami i aneks z jednym opowiadaniem, ktorego zapomnieli umiescic w zbiorze


notlauf Said:

Formel: w formie PDF-a za 1/6 tej ceny? Z zajebistymi fotami i opisami? Kupiłbyś?


Hooligan Said:

Nie dramatyzowalbym :)
ci, ktorzy sie znaja i tak spostrzega ze to blad
ci, ktorzy sie nie znaja; takie czy inne auto z lat 50 bedzie dla nich podobne do Warszawy garbuski, i tak nie zauwaza roznicy
do dobra, zartowalem


Karol Wiechczyński Said:

Wywołany do tablicy jako autor tekstu i rzeczony “dyletant” wypowiem się. Po pierwsze przygotowaniem zdjęć do całego cyklu samochodów XX wieku nie zajmowali się w tym przypadku autorzy tylko wydawca. Moja więc i prawdopodobnie kolegi Kacpra Kasperkiewicza (który jest autorem dwóch pozostałych książek) rola ograniczyła się tylko niejako do prygotowania tekstu. Niestety problem polega na tym że jak to często bywa (zarówno podczas przygotowania książek jak i artykułów do magazynów) pozbawieni jesteśmy możliwości kontroli i nad nim. Stąd też w ostateczności do druku trafiają teksty w których konkretne zdania wydają sie wyrwane z kontekstu… Podpisy zdjęc podobnie jak w prasie to dość często radosna twórczość redaktora prowadzącego cały projekt. To też sprawiło że mój udział w cyklu ograniczył się do tej jednej pozycji. Swoją drogą być może wydawnictwo Dragon będzie zaiteresowane współpracą z autorem złomnika i powstanie kontynuacja cyklu – “Samochody lat 80 i 90” ?


The Stig Said:

hmm jeśli dojrzę to w empiku następnym razem to muszę przejrzeć ;D


W wielu takich książkach są genialne błędy 😛

Adam Zakrzewski Auto Moto PRL stwierdzono np. że Syrena 105 to pojazd o nadwoziu samonośnym…


notlauf Said:

Szanowny Panie Karolu – nie jestem książkowym nowicjuszem, i wydaje mi się niezwykłe że autor nie miał wglądu w ostateczne tzw. ozalidy, które idą do druku. Tak czy inaczej, jeśli jest tak jak Pan mówi, to na Pana miejscu dość poważnie porozmawiałbym z wydawcą na temat niszczenia mojego nazwiska.

Tymon Grabowski


ardas Said:

Ja chętnię kupię opasłego pdf-a, w zestawie ze złomnikową naklejką, opisującego mięsne fury z lat 80 i 90 :F


Marlon Said:

…a czy tego typu albumy mają jakąś funkcję, poza zdobieniem półki oraz bycia wymarzonym prezentem? na pewno nie jest to funkcja edukacyjna. Budżet ksążkowy w moim stadle małżenskim to dość pokaźna procentowo pozycja, ale albumy są na samym końcu, nawet za poradnikami “2800 ściegów szydełkiem”, ‘znaczenie snow we współczesnej wschodniej Mołdawii” oraz “pielęgnacja kopyt koni pociągowych dla opornych”.
Albumy tego typu w dobie internetu nie mają sensu i tyle.


Karol Wiechczyński Said:

Panie Tymonie. Jak mawiają od czegoś trzeba zacząć, toteż nie bardzo orientując się w annałach trudnej sztuki pisania książek sam się wmanewrowałem w przysłowiowy „kozi róg”. Niestety sprawa korekty autora w tym przypadku została ograniczona do podesłania mi PDFa z pierwszą wersją książki w której notabene „kwiatków” fotograficznych oraz związanych z opisami zdjęć było dużo więcej. Po moich zastrzeżeniach otrzymałem odpowiedź że wszystko zostanie poprawione…. Niestety na tym etapie sprawa korekty i akceptacji przez autora się zakończyła. Notabene gdy otrzymałem egzemplarz autorski sam byłem zaskoczony pochodzeniem zdjęć… No cóż chciałem dobrze, wyszło jak zwykle :) Nie mniej jednak jestem otwarty na każdą krytykę a w szczególności tą związaną samym tekstem. W końcu uczymy się całe życie i gdzieś musi być źródło wyciągania wniosków


notlauf Said:

Panie Karolu, ja nie krytykuję Pana osobiście. Za książkę odpowiada wydawnictwo i autor solidarnie. Jeśli coś takiego ujrzało światło dzienne, to znaczy że 1. wydawnictwo olało sprawę 2. Pan nie dopilnował swoich spraw z dostateczną starannością. Tekstu nie czytałem – zdjęcia mnie poraziły.


Karol Wiechczyński Said:

Będę więc złośliwy ale można powiedzieć że książkę do której przygotowałem tekst w klasyczny sposób oceniono na złomniku po okładce… (no dobra po okładce i zdjęciach :) ) Hmmm to tak jakby oceniać samochód po samym tylko wyglądzie nadwozia. Mógłbym pogratulować więc rówie profesjonalnego podejścia do tematu co rzeczone wydawnictwo, Ale z sentymentu do złomnika tego nie zrobię. Dziękuję za to za wskazówki na przyszłość.


tulse Said:

witam
a czy ja pomimo całej krytyki opisywanej pozycji, mógłbym prosić o skontaktowanie mnie z Panem Karolem (złomnik ma moj adres e-mail)


Karol Wiechczyński Said:

notlauf Said:

Złośliwości są nie na miejscu, ponieważ błędy w książce są zanadto rażące żeby ich nie zauważyć i ważą one bardzo istotnie na ostatecznej ocenie. Decyzję zakupową podejmuje się w rzeczywistości po okładce i zdjęciach i nic się na to nie poradzi.


Vauer Said:

Mimo że “tylko” obrazki są źle podpisane (lub zdjęcia źle dobrane) to książka jest już w tym momencie niepełno wartościowa, tym bardziej że ma charakter albumu-zdjęcia zajmują większość strony, a to że pominięto w nim chocby dwusilnkowe 2CV jest już sporym brakiem bo takie bimoto nie są zbyt popylarne w świecie:)A pokazywanie aut z przodu, mniej z przodu i bardziej od przodu są bolączką wielu książek, lub idiotyczne obcinanie zdjęć jak np w “Kieszonkowym przewodniku-samochody” wydawnictwa Parragon. A Autor mimo wszystko powinien przypilnować wydawcę, a nie póżniej twierdzić że nie było jak itd.Bo np. mogło mu się nie chcieć po napisaniu tekstu nic robić “bo i tak się sprzeda za 18zł”…


tulse Said:

Panie Karolu, dziekuję, będę pisał.
Może się też okazać, że nie będę jedyny.
Swoją drogą, nie zawsze w książkach ląduje to co autor miał na myśli, co oczywista nie zwalnia go z obowiązku pilnowania sprawy na każdym etapie. Hienowate umowy i warunki wydawnictw rzadko jednak na to pozwalają.
Zresztą trzeba przyznać, że poziom bardzo dużej części, wydawanych dzisaj w interesujących nas tematach książek, bywa jeśli nie edytorsko skandalicznych, to co najmniej merytorycznie płaskich, żeby nie powiedzieć miałkich. Mam na myśli głownie pozycje autorów zagranicznych.


Grzechu_1990 Said:

Mam lata 60 i faktycznie kilka literówek znalazłem, “zamówione” mam też 70 i 80, mam nadzieje że nie będzie źle. Pooglądać i coś tam poczytać można, ale wiadomo jak ktoś jest ekspertem to zwróci uwagę na dokładność itp itd.


Karol Wiechczyński Said:

tulse – Uderzył Pan w sedno sprawy. Wydawnictwa przede wszystkim nastawione są na zysk. To też tłumaczy takie a nie inne źródło zdjęć. Koszty jakie trzeba by ponieść by kupić materiał od fotografa/agencji/domu mediowego są niewspółmierne do zysku jaki wygeneruje dana publikacja. Edycja pozyskanych już fotografii też nie stoi na najwyższym poziomie z prostego względu – „i tak się sprzeda więc po co się przemęczać?” Obcinanie zdjęć czy kompletnie bezsensowny ich dobór jest zresztą na porządku dziennym nie tylko w książkach ale również i magazynach z interesującego nas zakresu. Jeśli chodzi natomiast o pilnowanie przez autora całości to niestety nie zawsze jest to możliwe właśnie z racji ograniczonego czasu ludzi którzy odpowiadają za dobór materiału czy też jego edycję.

Vauer- Jeśli chodzi o 2 CV Sahara, FAF, Mehari czy AK400 to znów pojawia się problem edycji tekstu przez wydawnictwo….

notlauf- Jakkolwiek rażące były by błędy ze strony fotograficznej to chcąc aspirować do miana recenzenta i osoby opiniotwórczej warto by było się zapoznać z treścią a nie wydawać opnie po trzech minutach przeglądania obrazków opartych o wózek w hipermarkecie. Nie sadzę bowiem że złomnik opisując jeden z wytworów współczesnej motoryzacji odmówiłby sobie przejażdżkę najbardziej nawet plastikowym samochodem tylko dlatego że poraziły go błędy ludzi odpowiadających za konstrukcję nadwozia. I proszę nie interpretować tego jako próbę wybielania się bo daleki jestem od tego, czując się tylko autorem tekstu. Sęk w tym że nazywając kogoś dyletantem popatrzmy na całość (przypisanej mu w tym wypadku) pracy a nie skupiajmy się na kolorowych obrazkach. Zdarzało się bowiem że i na złomniku pojawiały się takie „kwiatki” że kapcie z nóg leciały nie tylko mnie ale innym osobom tu zaglądającym. Nikt jednak piszącego tu autora dyletantem nie nazywał ….

Dziękuję jednak serdecznie, zarówno za konstruktywną krytykę jaką tu znalazłem i za dobre słowo od tych którzy się do mnie odezwali i z książką obcowali (kto wie może kiedyś zanurzę się w temat Pegaso) :) Wszystkim życzę spokojnego wieczoru a złomnikowi życzę żeby czasem znalazł trochę więcej czasu podczas zakupów i omiótł chociaż tekst przed „kompleksową recenzją” na swoich łamach, w końcu książki to nie historyjki z gum Turbo :)


helmut Said:

Jakby powstała taka ksiazka samochody lat 80tych to byłoby pewnie wielu chętnych.


notlauf Said:

Karol Wiechczyński – nazwał, nazwał, tyle że dysponuję narzędziem do wywalania komentarzy, z którego śmiało korzystam i w ogóle się z tym nie kryję.
EDIT: dodam że ja mam możliwość te błędy błyskawicznie poprawić.
EDIT2: a w dodatku prowadzę śmieszny blog o głupich samochodach, i piszę “borze” przez er zet. Owszem, w moich publikacjach prasowych też nieraz szły błędy. Napisałem kiedyś, że tylko jakiś tam element nadwozia był ze stali a reszta z aluminium, a w rzeczywistości jeszcze tylna klapa była ze stali. I napisałem kiedyś że 1.4 TSI 122 KM ma kompresor co jest oczywiście nieprawdą, to było po premierze tego silnika na polskim rynku. Zdarza się. Ale nigdy nie poszła Skoda Superb podpisana jako BMW serii 5.


Żikof Said:

Jeśli chcecie dobrych rozmiarów książkę w której na pewno podpisy pod obrazkami pasują do obrazków to polecam stare foldery reklamowe Tatry (wersja z osobowymi i osobno z ciężarówkami, od początku produkcji po około 230 stron każda). To coś jak przeglądanie Playboya – same obrazki, niedowierzasz, oglądasz z otwartą gębą i co strona mówisz “Brałbym ją!”


Buckel Said:

Myślę, że poszkodowaną osobą jest tu pan Karol. Myślę, że zna się na autach i rozróżnia Peugeoty od Vauxhalli. Niestety, jego nazwisko widnieje na ewidentnym gniocie-knocie i jeszcze za 200 lat będą się z niego śmiali, tak jak dziś z encyklopedii ks. Chmielowskiego. Reakcja Notlaufa/Złomnika była jak najbardziej prawidłowa: zobaczył dziadostwo i skomentował odpowiednio. My wtajemniczeni możemy pana Karola rozgrzeszyć. Jedyna rada na przyszłość: nie zadawać się z gównianymi wydawnictwami.


PoGOOD Said:

Powiedzcie mi proszę – dlaczego jeśli już w latach 80-tych Micra, Clio czy inne miejskie popierdółki potrafiły wyjeżdżać z fabryki z automatami (że o DAF’ach nie wspomnę) DLACZEGO DO CHOLERY nie da się zamówić automatu do nowiutkiej Pandy?
Czyżby nam się tak luźno na ulicach zrobiło, że sprzęgło przestało przeszkadzać?


MSK Said:

Oj tam, oj tam, Notlauf na Nitach pomylił Consula z Granadą ale trzeba mu przyznać, że chociaż Consul stał do Niego tyłem to jednak przód miał od Granady co mogło wprowadzić element chaosu 😉


kiier Said:

@PoGOOD – trzymajmy sie wersji że kierowcy mieli iż dostatecznie dużo czasu na nauczenie się obsługi skrzyni manualnej 😉


brazer Said:

poproszę mikrosamochód na niedzielę.


Żelazny Said:

@PoGOOD Pandy z automatami były do czasu Euro 5, wiem bo jeździłem taką z tym 1.2 69 KM na “L-ce” w PIMOCIE. Potem pojeździłem po salonach, okazało się, że do czasów Pandy III (i wraz z nią nowych silników) musieli wycofać inne jednostki niż rzeczony 1.2 i wrzucić tam dłuższą skrzynię, by zmieścić się w normach emisji. Co za tym idzie – niemal 70-cio konny motorek z dość dynamicznej pierdziawki przeistoczył się w żółwia, który ponoć jeździ nawet gorzej od 1.1 rozwijanego od lat 80’tych. Swoją drogą, ten automat (a właściwie skrzynia zautomatyzowana) w Pandziorze jest bardzo fajną przekładnią, nie szarpie, nie zamula wozu. Niestety takie Pandy były i są drogie nawet z drugiej ręki.


tomo Said:

Panie Karolu przyjąłem do wiadomości, Pana wytłumaczenie, lecz teraz się Pan już pogrąża. Fakt jest taki, że w księgarni jest knot z ukradzionymi Wikimedii zdjęciami, podpisany pańskim nazwiskiem. Uwaga “w końcu książki to nie historyjki z gum Turbo” jest nie na miejscu z powodu w/w wad pańskiego dzieła.


TomiTurbo Said:

Panie Karolu, ciekawe co by się działo gdyby nikt tego konta nie wykrył? Pewnie byłby Pan dumny z powstałego dzieła, a wersję autorska wręczał młodszemu siostrzeńcowi na imprezie u Babci :-)


Formel Said:

notlauf : kupiłbym i ja i sądzac po komentach, także inni wbijający na złomnik.


Michał Said:

Za 10 lat będziemy swapować z zabytków, żeby mieć to, czego producent nie oferuje. Ze 20 lat temu niektóre kompakty miały do wyboru więcej kolorów deski, niż teraz niektóre lakierów nadwozia. Dziś paleta silników wielu marek jest koszmarnie denna – najmocniejszy z gamy jest na ropę (i co z tego, że mocny), benzyników jak na lekarstwo albo brakuje czegoś, za co dałbyś się pociąć (dobry przykład aktualna “3” BMW z of koz superanckimi R4 turbo, za to ani śladu po jakimś ładnym R6).
Kuniec śfita!
Chyba się przejadę do empiku po tego albuma, skoro taki ekstrawagancki. Przy okazji wezmę dzieło Pana Frankowskiego. A nuż będzie wzmianka o tym, dlaczego w polsce nie jeździ się zimą po śniegu i jaki wóz najlepiej się do tego nadaje.
Ale z tą książką nie ma tak źle, bo peżo jest napisane poprawnie (chociaż jakby wydano ałdiobuka, to pewnie lektor gadałby “Peżot Dwieścietrzy pauza W latach… itd.)
Och, Karol. Hit by był, jakby się pan pokusił o napisanie książki “Najgorsze auta produkcyjne i nie z lat 1899-2013”. Chciałbym poczytać coś polskiego i soczystego np. o Austinie Allegro czy Morrisie Marina, bo w TG mówili, że bad und ugly. Albo o tym, co byłą inspiracją dla projektu frontu Edseli. Ja piszę poważnie!
Musi pan wiedzieć, że ja mam kasy jak lodu (spokojnie mogę iść jutro kupić Logana Prestige w weluru i metaliku), więc jak takie coś wyląduje na półkach, to od razu biere europalete tego i rozdaję znajomym. No chyba że Pan złomnik będzie pierwszy…


Buckel Said:

@ Michał: fajny wpis. Ja to lubię auta na ropę, ale coraz rzadziej je się słyszy. Tęsknię za moim Audi 80 Diesel typ 81 z 1984 (nie wiem B ile, nauczcie się normalnych oznaczeń VAG). Cudowny klekot. Rozwiązaniem jest niekupowanie nowych aut.


kiier Said:

@up – typ 81 to b2, typ 89 to b2a


Buckel Said:

@up – jak mówiłem, nie rozróżniam tych “be”, ale jest to możliwe że 81 i 89 – całkowicie różne auta – różniły się tylko literką “a”? Typ 81 to druga generacja (miała też lifting bez zmiany oznaczenia typowego), 89 trzecia, po lekkiej modernizacji uznawanej za czwartą zmieniono oznaczenie na typ B4.


markus gażnikus Said:

Nie dziwcie się Panu Wiechczyńskiemu. Sam zrezygnowałem ze współpracy z pewnym poczytnym pismem motoryzacyjnym przed laty. Zmieniali i skracali tekst często w połowie zdania, lub wyrywali kontekst bo tak im pasowało, co zmieniało sens zdania lub czyniło je zupełnie od “czapy”. Drukowali w tekstach nie moje zdjęcia, choć takowe dostawali (za zdjęcia dostawało się najwięcej kasy). Itd.itd.


piotras Said:

@PoGOOD – po co chcesz Pande – kup te K10 za 1600 zl i masz lepszy samochod – wiem co mowie bo taka Micra nakrecilem troche kilometrow – jak jest w miare zadbana i nie zespawana z 3 roznych to jest “nie do wyj…ania” a servis zrobisz pod domem kluczami do rowerów.


Artur Said:

No tos zlomniku pojechal po rajtach Panu Wiechczynskiemu… Problem tylko polega na tym ze wrzucajac opis tej ksiazki w takiej formie jedyna osoba ktora wyszla na kretyna w moich przynajmniej oczach z calym szacunkiem ale jestes Pan sam Panie Notlauf…. I smutno mi Borze bo mialem Pana za troche roztropniejsza osobe. A nie kogos kto beszta z blotem nie czytajac ani jednego opisu auta, no ale krytykanctwo to nasz narodowa cecha.

Do rzeczy – Po pierwsze wypowiem sie jako chyba JEDYNA osoba sposrod komentatorow ktora ksiazke nabyla i przeczytala. Kupilem ja po dokladniejszych ogledzinach i zachecony tak naprawde nazwiskiem autora. Pamietam bowiem naprawde dobre artykuly autorstwa Pana Wiechczynskiego jeszcze za czasow starego dobrego Youngtimera. Szczegolnie utkwil mi w pamieci ten o Audi RS002 oraz piatkowy dzial z dziwactwami motoryzacji – chociaz to juz chyba byl znienawidzony przez wszystkich classics… Nie mniej przed zakupem knizke obczilem z kazdej mozliwej strony i pomimo ze zdjecia sa delikatnie mowiac niezbyt interesujace to tekst bardzo przypadl mi do gustu. Polemizowal bym tutaj do wypowiedzianego przez Red. Notlaufa akapitu o tym ze sam napisze lepsza o 729 x ksiazke… Wielokrotnie poruszany byl przeciez tutaj temat Panhardow ktore kocham i nie dowiedzialem sie ze Zlomnik.pl niczego poza tym ze “sa ogolnie fantastyczne i ale by ktos nimi jezdzil” No jak na blog fajnie ale moze tak zlomnik we wlasnej osobie cos wiecej napisal bo chyba potrafi??? Pan Wiechczynski napewno potrafi czego dowod trzymam w rekach a ze ktos z wydawnictwa dal dupy …. to juz inna inszosc.

Podzumowujac: Obrazkowym onanista ksiazka do niczego sie nie przyda bo nawet nie ma dobrych wlasciwosci zbierajacych. Natomiast osobom ktore nie pozjadaly rozumow czujac sie Clarksonami starej motoryzacji moze wiele rzeczy uzmyslowic lub przypomniec.

Ja wydalem 20 pln (nie byla na promocji widocznie) i nie zaluje!
Panu Wiechczynskiemu moge tylko zyczyc zeby wreszcie ktos z porzadnych wydawnictw go dostrzegl i pozwolil zrobic cos na miare tekstow ktore pisze.

ps. Purystow lingwistycznych Enschuldigung za brak polskich znakow


Lesio Said:

Na Commonsie jest wyszukiwarka zdjęć, które można za darmochię wykorzystywać do celów komercyjnych. Wystarczy wpisać interesujący nas temat, oznaczyć “wykorzystanie komercyjne” i gotowe.

Proponuję Panu Karolowi najpierw poznać zasady działania i współpracy z wydawnictwami (aby poznać plusy dodatnie i plusy ujemne), a potem rzucać się w wir pracy. Wtedy będzie można mieć wpływ nawet na fotografie, które zdobią daną publikację. A może nawet na podpisy pod zdjęciami. Coś mi się jednak wydaje, że zaplecze merytoryczne, zarówno w kwestiach wydawniczych jak i językowych, może znacznie pomóc każdemu autorowi.

PS. 1. Co to są “annały trudnej sztuki pisania książek”? Może chodzi o arkana?
PS. 2. Wspomniany przez Pana “Kozi róg” jest ponadto związkiem frazeologicznym, a w takich przypadkach nie stosuje się cudzysłowu. Za równie rażące językowo uważa się stosowanie wyrażeń “przysłowiowy” albo “tak zwany”, które poprzedzają związek frazeologiczny.
PS. 3. Przed partykułą “że” i przydawką “który” stawia się przecinki.
PS. 4. Chyba, że te wszystkie wpisy Pana Karola były żartobliwe, a ja niepotrzebnie wziąłem je na poważnie.


notlauf Said:

Artur: tak się naprądziłeś, a sprawa jest prosta:

1. Zdjęcia są słabe
2. Zdjęcia są błędne
3. Podpisany jest Karol Wiechczyński

Jako potencjalny nabywca takich pozycji naprawdę mam w dupie jak to było z panem KW i jego wydawcą. Wyszedł gniot podpisany jego nazwiskiem. Nawet nie czytam tekstu bo wystarczyło mi to co widziałem na zdjęciach. Nie przeczytam przecież całej książki oglądając ją w markecie.

EDIT: NIE MUSZĘ czytać tekstu, żeby wyrobić sobie opinię. Rażący błąd w zdjęciach przekreśla wszystkie dokonania pana KW. Gdyby powstała najlepsza na świecie książka o koniach arabskich i na okładkę daliby fryzyjczyka, to i tak wyszedłby wielki….


Osa Said:

Nie głupi pomysł z tą książką. Niech Pan poważnie o tym pomyśli, utrzymana właśnie w takim tonie jak artykuły na złomniku, jak luźna gadka przy piwie i szlugu. Ja w każdym już w tej chwili w ciemno zamawiam 2 egzemplarze!


notlauf Said:

Jaki ja tam Pan! Nie mam ajfona i jeżdżę Micrą K11!


Osa Said:

W takim razie Tymek, bierz ołówek, kartkę i jedziesz z książką! :)


Harry Reems Said:

A czy takiego Ssang Yonga Rodiusa trzeba najpierw przetestowac, zeby wyrazac na jego temat opinie?


notlauf Said:

To pytanie do mnie? Moim zdaniem na temat jego wyglądu można wypowiedzieć się od razu, np. “jest tak brzydki że go nie kupię”.
Co więcej, można nie przeczytać wszystkich wpisów na złomniku, a tylko lid na stronie i powiedzieć “eee, to nudne, nie dla mnie” i nigdy więcej tu nie wejść.


Lesio Said:

Tego rodzaju publikacje kupuje się właśnie z powodu zdjęć. Ładnych, dobrze wydrukowanych i fajnie podpisanych. W każdej takiej książce jest z zasady napisane to samo, no bo co jeszcze można wymyślić na przykład na temat Peugeota 203? Co najwyżej opisać go mądrze, dowcipnie albo w zwariowany sposób.
No chyba, że książka zawiera takie niusy, o których nie wie ani fabryka, ani nawet konstruktor samochodu.


brazer Said:

ciszej nad tą trumną….


Harry Reems Said:

@notlauf – nie, to pytanie raczej do stawiajacego zarzut, ze nie wczytales sie w tekst przed wydaniem opinii.
Jesli wyglad dyskwalifikuje Rodiusa, ktory przeciez mimo niego byc moze moze spelniac przynajmniej swoja funkcje transportowa, to tym bardziej zdjecia dyskwalifikuja album. Bo zle zdjecia ze zlymi podpisami sprawiaja, ze ksiazka nie spelnia zadnej ze swoich funkcji – przekazywania informacji o temacie (bo najwyrazniej sieje dezinformacje) i zaspokojenia potrzeb estetycznch (bo ma slabe i zle dobrane zdjecia).

@Lesiu – nie do konca kazda taka ksiazka jest taka sama, bo mozna w ksiazce, nawet bardzo ogolnej, przekazac rzetelna wiedze, a mozna napisac bzdury. Co niestety sie czesto dzieje, bo dla wielu to, ze ksiazka nie wglebia sie w temat, nie jest skierowana do fachowcow oznacza, ze mozna w niej wciskac ludziom kit.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1