SUV-y są dla leszczy, czyli off-road Zaporożcem
Bardzo lubię takie filmiki, dlatego twarz mi się zaśmiała gdy obejrzałem film, do którego link przysłał Jędrzej. Oto pewien Rosjanin wreszcie odkrył, do czego nadaje się powszechnie nienawidzony w czasach ZSRR Zaporożec. Zaporożec, żeby nie trzymać nikogo dłużej w napięciu, jest prawdziwie męską terenówką. Na pewno pamiętacie – lub nie – taki filmik z Jutuba, gdzie pewien nasz rodak usiłował udowodnić, że takie same off-roadowe zalety ma Trabant, niestety bez powodzenia, ponieważ w kluczowej scenie zakopywał się po osie w zwykłej błotnistej kałuży.
Co innego Zaporożec. Na filmiku widać, że “Wania Princ” przejeżdża przez takie rzeczy, przez które nigdy w życiu nie przejechałby żaden współczesny SUV, ponieważ brakuje mu prześwitu, opon (Zaporożec ma założone gumy od LuAZa), a nade wszystko – odpowiednio krótkich zwisów. Zadziwiające, że wszystkie (prawie) współczesne SUV-y mają ogromny zwis przedni i tylny w postaci gigantycznego, polakierowanego na kolor nadwozia zderzaka, który to zderzak niechybnie odpadnie przy pierwszym kontakcie z gruntem, odsłaniając ukrytą pod nim baterię czujników, ECU, zbiorniczek płynu do spryskiwaczy i całą masę innych elementów, które w terenówce zwyczajowo umieszcza się wysoko. W ogóle zadziwiające – ale przede wszystkim jako przykład geniuszu marketingowego – jak udało się przekonać klientów, że SUV jest właśnie tym, czego potrzebują. Terenówki nie sprzedawały się zbyt dobrze, bo po asfalcie jeździły z musu, stworzono zatem nową kategorię pojazdu i odwołano się do dwóch poczuć ludzi: że w SUV-ie będą bezpieczniejsi, bo siedzą wysoko i widzą wszystkich z góry (przy okazji zadziałała też psychologia – jestem wyżej, więc rządzę), a do tego, że takim SUV-em to wreszcie wszędzie wjadą i wyjadą, bo on jest taki mocny i pancerny. Mam okazję oglądać sobie liczne nowe SUV-y i powiem szczerze, że nie daj Panie Boże Wszechmogący Wtrujcy 1 żeby ktoś wziął to w teren. Taki nowoczesny SUV służy wyłącznie do przypominania, jak znakomicie wiedzie się właścicielowi, bo do jazdy w terenie – takiej prawdziwej – lepiej wybrać Zaporożca.
I dlatego zawsze powtarzam – Zappo to niepozorny czołg produkcji radzieckiej, dobry zarówno do wycieczek za miasto jak i do orania pola. SUV-em zaorać można najwyżej krawężnik na parkingu pod CH “Eklektyczne Przestrzenie”. Żaden też nie jest dość fajny, by stać się idealnym wozem dla Franka Zappy.
I nawet zbrudzić się niechce jak współczesny SUV i jak tu się lansować pod bananową pizzerią? Ale jeździłbym ,a potem bym mył..
jeszcze ten dźwięk widlastej czwórki, zawsze uważałem że zaporożec jest rewelacyjny 😀
jako bylu uzytkownik jeepa grand cherokee i polujacy na x5 jestem w mega szoku co ten zapek wyrabia.pelen szacun
Etherway: nie rozumiem o co chodzi więc na razie nie kasuję, może doczekam się jakiegoś wyjaśnienia
Zaporożec ma poważną konkurencję.
http://www.youtube.com/watch?v=JsZELdNdGGw&feature=fvst
Stare pandy troche lepiej sobie radzą. Ale nowa też jest bardzo dobra w teren.
No niezły jest ten Zaporożec ale widziałem lepszego kozaka. Popatrzcie jakie wertepy Czesi robią zwykłą 120stką. To jest dopiero szacun.
Chodzi o to, że ode mnie dostałeś linka I to już mój drugi raz na złomniku.
Mnie wzrusza w tym Zapporghini finezyjny, na styl rajdowy, system zamykania maski…
Żebyście mieli też świadomość – takie wykończenie szybek, to sznyt pierwsza klasa. Lokalni nazywają samochód bez przyciemnianych szyb – akwarium. Jechałem już kiedyś taksówką z tak ciemnymi szybami, że kolo przy cofaniu musiał otwierać drzwi, żeby coś dojrzeć. Szczytem było auto, które oprócz szyb z boku i tyłu miało przyciemnioną również szybę z przodu. Na trzeźwo tego nie zrozumisz…
Trabant w sumie aż taki zły bo ma dość wysokie zawieszenie i krótkie zwisy. Jednak jest jedna kicha – alternator to niemalże najniższa część samochodu. A tam dziś sobie pokręce bączki tarbim po śniegu.
Miałem dokładnie taki model Zaporożca nawet w takim samym kolorze.
Być to dawno temu.
Auto strasznie głośne.
Kiedyś po przepaleniu tłumika na trasie do Grajewa mało nie ogłuchłem.
Miał niby zapalać na korbę ale mnie się to nigdy nie udało.
Po wymianie zamiast oryginalnego tłumika montowało się dwa oddzielne każdy obsługujący jeden rząd cylindrów.
Ichniejsze rosyjskie webasto służące do ogrzewania albo nie działało albo chuchało żarem.
Nawet pancerna blacha zgniła od wyziewów z akumulatora i przedni pas pod zderzakiem świecił dziurami.
Fajna świadomość, że za ceratowym obiciem tylnego siedzenia zarąbisty zbiornik paliwa a wlew o dziwo w komorze silnika otwieranej przyciskiem dostępnym w słupku po uchyleniu drzwi.
Palec rozdzielacza kręcił się oczywiście w inną stronę niż we wszystkich autach.
Jedno trzeba przyznać mocna konstrukcja.
Mój tata załatwił go dachując na rozstaju dróg.
Jedynym uszkodzeniem była nadpęknięta szyba i wgnieciony dach nad lusterkiem. Dziwnym trafem po wgnieceniu w żaden sposób nie dało się tego dachu odgiąć.
I tak jeżdżąc z cieknącą szybą trochę się pojeździło ale od tego czasu auto mimo nikłego przebiegu coś ok 60000 km ciągle już defektowało.
Silnik poszedł do jakiegoś rolnika a skorupę zabrała straż pożarna jako obiekt do ćwiczeń w rozcinaniu auta.
Co do zaś właściwości terenowych to fakt, że dawało się przejechać przez różne dziwne miejsca ale ekstremalna terenówka to nie była lub może moje umiejętności na takie coś nie pozwalały?
Po latach zaz-a wspominam z sentymentem ale jak go użytkowałem to pamiętam, że raczej człowiek nie był z niego wtedy za dumny bo uchodziło za najbardziej prymitywne auto na rynku.
Poraz pierwszy w życiu zapragnąłem Zaporożca… i taką koszulę jak ma kierowca Niezły czad !!!
Ten dźwięk jest zajebisty.
Pandziora fakt faktem przejedzie przez niejedną przeszkodę. Co prawda AWD to wiskoza i bardzo łatwo ją uszkodzić, zjarać i tak dalej, tego powodem generalnie uznaję napęd na 4 do tego wozu za gadżet. Dodatkowo standardowa Panda już przy 100 km/h jest podatna na boczne wiatry, co dopiero taka 4×4. Poza tym te “terenowe” dodatki do Pandy są średnie raczej, jednak istnieje także wersja “uboga” (aka Trekking), która jest zwyczajną podniesioną Pandą. Można ją rozpoznać po specyficznym tłumiku tylnym, zaprojektowanym tak, coby się dyfer zmieścił. Wygląda ciekawie i jest dość rzadka. Oto przykładowa:
http://otomoto.pl/fiat-panda-1-2-naped-4×4-114-tys-km-C23187885.html
Tu jednak macie coś zdecydowanie bardziej złomnik:
http://allegro.pl/fiat-panda-4×4-4wd-98-80tys-offroad-tuning-okazja-i2171510527.html
Generalnie Pandy I i II darzę bardzo dużą sympatią.
Żelazny: Moja Marbella 0.9 jest oczywiscie 2WD, ale idzie na drodze powyżej 100 km/h jak pocisk. Trzeba jedynie uważac na temperature, przyzwyczaić się do huku i wrażenia, że zaraz wyrwie maskę (maska trzyma sie na jednym, delikatnym środkowym uchwycie i wiatr podrywa poprostu jej boki do gory – ale jest blaszana :-).
Natomiast w terenie np. w lesie jest fenomenalna. Pnie się wszędzie! Jest lekka, wysoka, ma dosc mocny 0,9 i dobra skrzynie fiata – gdzie na 2-ce możesz pokonać cala podroż
Dopiero teraz, się dowiedziałem, że ten legendarny pojazd miał V4…. Ciekawe auto:D
No niezły jest ten Zaporożec ale widziałem lepszego kozaka. Popatrzcie jakie wertepy Czesi robią zwykłą 120stką. To jest dopiero szacun.
http://www.youtube.com/watch?v=TQwPzyWH2XY
Wcześniej nie było odnośnika.
Samochody z tylnym napędem i silnikiem z tyłu mają naturalnie dużą dzielność terenową, czego najlepszym przykładem PF 126p, czyli podstawowy środek transportu w polskim leśnictwie
@Szybki Lopez: przecież Panda też jest SUVem. Tylko małym. Podobnie, jak Tico.
Wow, a myslałem, że włożenie metra sześciennego drzewa na bagażnik dachowy to max co można zrobić z Zaporożcem.
Swoją drogą, po filmikach (także tym z Samarą z komentarzy) widać bolesną prawdę – w off-roadzie liczą się przede wszystkim umiejętności kierowcy, potem opony, a dopiero później cała reszta.
Dla mnie niedoścignionym wzorem takiej jazdy są Rumuni jeżdżący Daciami 1300 po bezdrożach Transylwanii.
Zaporożca pragnę.
Toto ma jakąś szperę? w jednej z ostatnich scen tylne kolo wisi w powietrzu, a on pojechał. Może po prostu elektro?
Uzytkownik nissana patrola gr 4.2 93′ zbiera szczeke z podlogi.
Suvy sa dla leszczy, to jasne i oczywiste.
Szpera nie potrzebna ja malaczu jak się zakopię to wspomagam hamulcem ręcznym ,żeby moment obrotowy na dwa koła szedł równocześnie, i zawsze daje radę.
101 sposobów jak pozbyć sie skody 😀
http://www.youtube.com/watch?v=0gjzq8g-mL8&feature=related
A ja zawsze myślałem ze stara Panda to zwykły hatchback. 😀
Stare żelazo jak zwykle górą – niezawodność, pragmatyzm, prostota (nawet prymitywizm, co oznacza możliwosc naprawy młotkiem i śrubokrętem dowolnego podzepsołu). Uj z estetyką (chociaż dzisiaj te sylwetki dają odpocząć zmęczonym plastikiem oczom).
Te samochody będą jeździły następne 30 lat, kiedy dzisiejsze plastiki odejdą w niepamięć.
Pozdrawiam
Ciekawe jak by było z przeszczepieniem szpery od Luaza do Nosorożca…
Lada na alusach tez daje rade http://www.youtube.com/watch?v=CFFHJ-588u0&feature=g-vrec&context=G2a62721RVAAAAAAAABQ