Przedprodukcyjny prototyp Poloneza – odnaleziony unikat
Niebywałe, jak często dochodzi w naszym kraju do odnalezienia unikatowych, jednostkowych egzemplarzy pojazdów mających ogromne znaczenie dla historii naszej motoryzacji. Ledwo ustała wrzawa po odnalezieniu Syreny 607, a już pojawił się Polonez Kier (możecie poczytać o nim na złomniku TUTAJ). Ledwo zdążyliśmy ochłonąć po tym znalezisku, jak na tajemniczym złomie odszukano jednego z pierwszych, przedprodukcyjnych Polonezów, który tak naprawdę jest fabrycznym prototypem, tzw. test mule, czyli pojazdem do testowania rozwiązań wprowadzanych przez fabrykę. Kiedy go zobaczyłem, bezzwłocznie zadzwoniłem do inżyniera Wiesława Marmoty z FSO, żeby potwierdzić tę rewelację. “Tak, to prawda” – powiedział inż. Wiesław. “Pierwsze egzemplarze nadwozi dostaliśmy z włoskiej prototypowni Fiata” – wspomina Marmota – “przyszły one do nas praktycznie nieuzbrojone. Nie mieliśmy ani lamp, ani elementów detali wnętrza. Jedyne, co było, to obudowa deski rozdzielczej i karoseria z silnikiem i zawieszeniem. Z przodu zastosowaliśmy oczywiście lampy od 125p, od tego samego auta wmontowano równieź zegary i kierownicę oraz fotele. Problem pojawił się z tyłu – nie mieliśmy jeszcze lamp zespolonych do Poloneza, a egzemplarz ten musiał wyjechać na ulicę, żebyśmy mogli wykonać testy drogowe zawieszenia czy innych układów kluczowych dla bezpieczeństwa i komfortu jazdy. Ostatecznie zdecydowano więc o montażu tylnych lamp z furgonu Nysa. Było to rozwiązanie tymczasowe, ale jak wiadomo, prowizorki utrzymują się najdłużej”. Zdaniem inż. Marmoty, prototypowy Polonez przez lata jeździł jeszcze w FSO jako “samochód do wszystkiego” – testowano na nim nawet mocowania pod nowy układ hamulcowy typu Lucas. „Mówiliśmy na niego >>Polonys<<" - wspomina z uśmiechem pan Wiesław. "To auto było naprawdę solidnie złożone. To była ręczna robota, a nie taśma z wyeksploatowanymi tłoczniami". Potem auto trafiło do jednej z hal FSO, gdzie stało i niszczało, podczas gdy z taśm produkcyjnych zjeżdżały już Lanosy i Aveo. Po likwidacji FSO auto trafiło po prostu na złom - nikt nie zaprzątał sobie nim głowy, bo przecież tak naprawdę teoretycznie nie ma ono większej wartości. Nie jest to pierwszy wyprodukowany w FSO Polonez, ani ostatni, ani nie jeździł nim nikt znany - po prostu nośnik rozwiązań, które miały trafiać do produkcji wraz z kolejnymi modernizacjami Poloneza, rodzaj jeżdżącego poligonu doświadczalnego warszawskiej fabryki. Myślę więc, że 800 zł za ten kawał historii to nie jest wygórowana cena, a umieszczona za szybą historia tego auta po jego renowacji będzie wzbudzała sensację na wszystkich zlotach aut zabytkowych. Osobistą dedykację Wiesława Marmoty jestem w stanie załatwić bez problemu. O przedprodukcyjnym prototypie Poloneza ze światłami od Nysy wspomina także znany autor Andrzej Śrubak w swojej książce "Sto lat sukcesów polskiej motoryzacji" (Okładka książki).
Myślałem, że to jakaś ostra wkrętka ale jak nie to… Fajnie by było jakby go ktoś uratował.
Bardzo ciekawi mnie zdanie że auto trafiło na złom. W takim razie, u licha, jakim cudem przez parę ładnych lat tym o to własnoręcznie ulepionym pokrzywieńcem jeździł mój sąsiad?????
Opik – a czytałeś dokładnie? Po LIKWIDACJI FSO trafiło na złom.
ładniejszy od normalnego z tymi lampami.
ładniejszy.
Auto przez wiele lat stało na posesji w Markuszowie przy DK17. Jest nawet widoczne na zdjęciu satelitarnym. Co kilka dni podziwiałem kunszt właściciela w drodze do i z Lublina.
http://maps.google.pl/maps?saddr=51.374284,22.257855&hl=pl&ll=51.374185,22.258419&spn=0.001691,0.005284&sll=51.374185,22.258421&sspn=0.000846,0.002642&t=k&gl=pl&mra=mift&mrsp=0&sz=19&z=18
Szkoda że tak skończyło
Łooo, mega, ciekawe co z nim dalej? Fajnie by było go zobaczyć w stanie zdatnym do użycia, albo np. w muzeum techniki
O przedprodukcyjnym prototypie Poloneza ze światłami od Nysy wspomina także znany autor Andrzej Śrubak w swojej książce “Sto lat sukcesów polskiej motoryzacji” (Okładka książki).
Czy już chociażby to nie sugeruje, że nas Złomnik w… dzwońca robi? 😛
Chciałem już wklejać okładkę książki A. Śrubaka, jednak w ostatniej linijce została wspomniana! Historia auta brzmi wręcz groteskowo ale powyższa pozycja literaturowa przedstawia ten egzemplarz w lepszym świetle. I w końcu widać jego kolor bo w książce jest tylko skan cz-b!
@BelegUS – Szczerze mówiąc, to czytając byłem tak zmieszany, że nie wiedziałem czy to blef czy prawda. Dopiero okładka tej książki i dziwne nazwisko inżyniera postawiły kropkę nad “i”.
Świetny artykuł, poprawił mi humor na wieczór.
uwielbiam też jak łykają..ciekawe co z nim..nie miałem pojęcia 😉
Zatkało mnie … zlomnik … naprwde nie wiem co powiedzieć.
Ten polonez jest genialny
Bzduury opowiada ten wasz Mamrota. To Polonez Tylrok, czyli relikt po szeroko planowanej inwazji FSO na Stany Ju Es and Ej. W 78 roku kierownictwo FSO uwierzyło, że tym razem się uda. Wprowadzeniem i dostosowaniem Poloneza zajmowała się firma Tillrock, stąd wewnętrzna nazwa projektu TylRok. Nie wiadomo dlaczego przedsięwzięcie się nie powiodło, firma istnieje do dziś (www.tillrock.com), zmienili tylko profil działalności – teraz z równie wielkim rozmachem inwestują w nieruchomości.
Tak, tak, kierowcami testowymi w USA byli Fannie Mae i Freddie Mac. To znani kierowcy wyścigowi z serii NASCAR.
prawda jest tak ze poldżer dostał strzała w dupę, a pod ręką były lampy z nyski to się ulepiło… @TaTo – rzeczywiście wyszedł amerykańsko
Ależ on z dupy (bo przecież nie z ryja) podobny do dziobaka! Czyżby nam kolejny projekt podwędzili?:O
Że Śrubak o tym nie wspomniał ani słowem… Coś czuję, że w gre weszła jakaś grubsza łapówa od Forda.
Fannie Mae, Freddie Mac? Dobra ekipa. Podobno jeździli też nim słynni zawodowcy: bracia Lehmann, a na końcu o zakończeniu projektu zdecydowali Goldmann i Sachs 😉
Jak pragnę zakwitnąć, i jeszcze to Wydawnictwo Złom!! – po prostu zawodowy wpust w maliny !!! Złomnik – miszcz kreacji (no, chłopaki spod Lublina pomogli), kolejny prototyp zostanie uratowany na chwałę (pardon – chałę) niesłusznie minionego okresu… Genialne
Niemal uwierzyłem, ale inżynier nie pomyliłby tłoczników z tłoczniami (FSO miała dwie tłocznie i to nie w tym samym czasie).
@ miwo – pomyliles sie. Lehmann, Goldmann i Sachs to prywaciarze-badylarze, Mae i Mac to byla oficjalna ekipa FSO na panstwowym garnuszku.
A dlaczego inwazja sie nie udala? Oczywiscie jak zwykle przez spisek komunistow ktorzy bali sie ze projekt bedzie klul w oczy Ruskich i kazali zniszczyc cala dokumentacje tego skazanego na sukces przedsiewziecia.
to ja się pytam, za co ta fabryka brała piniondze, skoro jeden Pan z Drugim są w stanie własnoręcznie i jakby niechcący, wyprodukować takie cudeńka co mają pod sobą całe wiekopomne dokonania stylistyczne owej fabryki…
@ Harry Reems: oj różnie to bywało i bywa z tym garnuszkiem – wystarczy prześledzić transfery: a to prywaciarz idzie na państwowe, a to państwowiec wchodzi w inicjatywę prywatną – vide słynni testerzy: Paulson (ten miał ratować projekt), Zoellick, czy z europejskich: Monti, Draghi, etc. innymi słowy: Goldman z Sachsem i Lehmannem robili u Fanny i Freddiego, a potem na odwrót, a potem… 😉
Gdzieś w dalekim Markuszowie
jest autozłom co się zowie!
Pędź tam, gdy Ci nie zwisa
los FSO Polonysa
” z lawetą ” – tak W.Mamrota podpowie.
“Gdzieś w dalekim Markuszowie
jest autozłom co się zowie!”
Ten Markuszów nie aż tak daleki- ok 2h jazdy z Warszawy
Z tamtych okolic pochodzi moja rodzina. Ojciec często wspomina że po okolicy kręcił się np Duży Fiat w angielskiej wersji z kierownicą po prawej stronie to były lata 70te.
buckswizz – Markuszów 2 godziny jazdy? Autem typu złomnik chyba, żukiem na przykład. Pełnym jabłek.
Seven – Dużym fiatem, polonezem i maluchem z kierą po prawej jeździłem (ok, byłem wożony) w końcu lat 80-tych, więc to akurat nie było nic szczególnego. Przynajmniej w Wołominie.
Pardon my french: Co kurwa? http://www.autokrata.pl/artykul/czterodrzwiowy-golf-coupe-13009/0/4#photo-gallery-box
od razu widać, że to coupe. Czterodrzwiowe. No przecież.
Marlon Said:
“buckswizz – Markuszów 2 godziny jazdy? Autem typu złomnik chyba, żukiem na przykład. Pełnym jabłek.”
Piszę przeca, że około, w zależności o ruchu i stylu, często jeżdżę ta trasą wiec bywa różnie- często bez jabłek
Uwaga fani Złomnika, bodaj w ten piątek w Warszawie w Muzeum Techniki otworzy się tymczasowa wystawa pewnych samochodów z tej kolekcji: http://phuimpala.otomoto.pl/tab?page=1
Jako, że w jakiś sposób część z nich tu zawitała, czuje się zobowiązany o powyższej wystawie poinformować. 😉
W zeszłym roku jechałem z Warszawy do Lublina, odebrać jakieś graty do 125p i widziałem na podwórku (chyba tam gdzie “piernik” pokazuje na googlu) najprawdopodobniej to co coś. Na tych zdjeciach wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Wtedy podejrzewałem, ze ktoś na własną rękę dokonał tych modernizacji czego dowodzą wloty powietrza w kolorze nadwozia i srebrny zderzak. Pamiętam, że jak to zobaczyłem, przez chwile nie wyglądało to na prototyp raczej na dzieło młodego fantasty w gumofilcach, który porzucił projekt z 10 lat temu.
Raczej nie jest to super unikalny prototyp testowy jeżdżący w FSO…
Jeździł do niedawna w okolicy Puław. A tu link jak był jeszcze w dobrej formie http://imageshack.us/g/832/xwwa68ji.jpg/
Zgadza się – auto z puław, swego czasu trochę się u nas kręciło, parkowało na ul.polnej, potem trafiło na podwórko w Markuszowie – widywałem je jeżdząc czasami do lublina. Co do 125p z kierownicą po prawej widywałem go chodząc do podstawówki w latach 80’tych – parkował na ul.Jaworowej przy PSM’ie.
Z ciekawostek FSO w Puławach jeszcze niedawno często widać było Poloneza Analoga który “parkował” podobno gdzieś pod Kurowem ale już jakiś czas go nie widziałem…