Dla konesera i kolekcjonera, odcinek 24.
Bardzo dawno nie sprawdzałem, co powinienem sobie kupić jako znany koneser i kolekcjoner. Sprawa nie jest łatwa, bo dla konesera i kolekcjonera jest na Allegro ponad 130 ofert, dodatkowo sprawę utrudnia to, że niektóre są od konesera dla kolekcjonera lub na odwrót, a potrafi zrobić się jeszcze bardziej skomplikowanie, prawie jak na fejsbuku “To skomplikowane”. Aby ułatwić temat, od tej pory o koneserze-kolekcjonerze będę pisał po prostu “koko”. Spróbujmy więc ująć całość Allegrowej oferty w jedną spójną całość.
Jako początkujący koko mamy do wyboru sporo ofert w zachęcających cenach. Zacząć można od FIESTY za 949 zł, która jest ideałem kolekcjonera, oczywiście o ile profil naszej kolekcji ustawimy na “Samochody za mniej niż 1000 zł”. Samochodem można do domu wrócić na kołach, ale prawdziwa kołomyja zacznie się, gdy spróbujemy go zarejestrować, nie został bowiem wyrejestrowany w Niemczech. W takiej sytuacji lepszym wyborem wydaje się MALUCH, którego całość tajemniczego opisu brzmi “KOLEKCJONER”. Być może jest to jakaś specjalna wersja Malucha, produkowana tylko w 1992 dla woźnych sądowych i pielęgniarek, dostępna wyłącznie za rupie kambodżańskie, a powstało tylko 29,5 egzemplarza.
Jeśli dany koko posiada inklinacje morskie, lubi zakrzyknąć czasem “ster lewo na fok! Szkaluj bom, szczurze lądowy!” albo nosi koszule w poziome paski, a przy tym jest fanem dobrego jedzenia (w przeciwieństwie do większości społeczeństwa, które jest fanem obrzydliwego jedzenia), ma dla siebie POLONEZA, dzięki któremu poczuje się jak prawdziwy kuk. Może też być tak, że koko prowadzi własną działalność gospodarczą i potrzebuje odliczać VAT, a wtedy ratunkiem dla niego jest TRANYIT (to po turecku znaczy “Transit”), który przez lata stał w garaźu czekając na lepsze czasy, i te lepsze czasy właśnie teraz nadeszły, choć bardziej prawdopodobne wydaje się, źe garaźe zostaną wyburzone. KRAFTWELE KRAFTWELE KRAFTWELE BYŁA HURTOWNIA ALKOHOLI (wszystko wypili?).
Jak wiadomo, prawdziwy koko ma dużo za dużo dwóch rzeczy: pieniędzy i czasu. Taka sytuacja na szczęście da się łatwo rozwiązać przez zakup dwóch pojazdów. Pierwszy z nich to PATROL dla koko z kierą po prawej stronie, perfekcyjny w dalekie trasy, z kompletem dokumentów do rejestracji, niestety w tym celu trzeba najpierw przełożyć fajerę z prawa na lewo, co przy bardzo wytęźonej pracy zajmie cztery miesiące, a potem i tak nic nie będzie działać. W ten sposób rozwiązuje się problem nadmiaru czasu. Problem nadmiaru pieniędzy rozwiązuje ten oto CAPRI w mocarnej wersji 1.6 za cenę Sierry RS Cosworth, a gdyby pieniędzy było nadal za dużo, zawsze moźna dokupić sobie DERBY w cenie czterech porównywalnych Derby (kalsyk to pewnie coś wspólnego z kalesonami) oraz POLONEZA w cenie dzięki której czujemy się znowu jak w 1997 r.
Prawdziwy koko docenia jednak subtelną elegancję, a przede wszystkim ma nietuzinkowy gust. Dlatego też nie może absolutnie przeoczyć dwóch niezwykłych okazji. Pierwsza to idealna propozycja na auto rodzinne – MERCEDES W124/210, który dzięki temu, że został stuningowany w Niemczech, jest mniej ohydny niż gdyby front od okulara założono już w Polsce. Nazwa firmy “Autokundelko” nie mogła być dobrana lepiej. Jednak najlepszym doborem wszystkiego – od modelu typu “Toretto też był kiedyś młody” aż do aerografii “jestem wojowniczką, więc muszę chodzić w kostiumie kąpielowym, długiej pelerynie i ortopedycznych trzewikach” dokonał ten koneser HONDY CIVIC. Pamiętam, jak będąc redaktorem czasopisma tuningowego spierałem się z grafikiem, który twierdził, że tuning pisze się przez dwa “n” i wszędzie, gdzie tylko mógł – nie wyłączając winiety tegoż czasopisma – wstawiał dodatkowe “n”. Ja z tym walczyłem, ale widać, że ktoś jednak dał się przekonnać.
W ostatecznym rozrachunku trzeba stwierdzić, że wszystkie powyższe ogłoszenia trafiają tylko do koko o bardzo niezwykłych zamiłowaniach. Typowy polski koko, szukając dla siebie auta, kupi po prostu VECTRĘ C, której koneserski charakter polega na tym, że ma pod maską najgorszego diesla na świecie, w którym osiadają tuleje cylindrowe i nic się nie da na to poradzić. Fora Vectry i Renault pełne są szlochów na temat 3.0 CDTI/dCi, a miałem w ręku fabryczną instrukcję Opla, co robić, gdy w 3.0 CDTI tuleje osiądą w okresie gwarancji. Był tam punkt 1. składający się z dwóch słów: “wymienić silnik”. Punktu 2. nie było. No ale ta Vectra, to auto od prezesa zarządu, a taki prezes zarządu to z definicji ma znakomity gust, jest nie tylko koko pełnym ryjem, ale też znawcą motoryzacji, wstyd byłoby więc nie kupić Vectry, w której nawet piardy zamknięte w gąbce fotela nie są zwykłe – to piardy prezesa, tzw. CEOFARTS.
Niech Wam rdza świeci!
Derby nie odbiega tak na oko wiele jakością, a rocznikiem to już w ogóle, od Złomnikowozu. Tak na prawdę to tylko trochę za drogi. Dla mnie coś ciekawego.
Oh pamiętam jak taką fiestą ciągnęło sie chmurę sadzy w której gubiły sie próbujące nas wyprzedzić tiry na niemieckich autostradach. To były czasy. Jeździł bym. W Vectrze przynajmniej przebieg realny sie wydaje.
Skoro Vectra jest od pierwszego właściciela, czemu ma dwa odblaski z numerem rejestracyjnym na szybie?
Aha, i niby jak zyskała dodatkowe 100 KM?
Ten diesel w niej zamontowany najlepiej nadaje się jako stojak dla opon w zakładzie wymiany ogumienia. Notabene prawdziwa historia. 😉
naprawde uwazasz ze te derby nie jest warte takich pieniedzy? to jest cena wyjsciowa.. a wyglada na naprawde piekny stan.
To ze Fiesta nie zostala wyrejestrowana w Niemczech nic a nic nie obchodzi naszego urzedu komunikacji. To problem tylko dla jej bylego Niemieckiego wlasciciela. Sam takie auto bez problemu zarejestrowalem.
@Żelazny, mozna naiwnie pomyslec, ze Vectra byla najpierw zarejestrowana na firme, a potem Pan Prezes przerejestrowal na siebie. 😉
Słaby ze mnie koko bo stać mnie tylko i o dziwo nie na Malucha a na Fiestę i wcale nie najgorszą 😉
A tak przy okazji. Kto się buja Kią Sorento z Białej Podlaskiej? Dziś wyjechał mi przed nosem z Kołychawy, patrzę a tu na szybie z tyłu kultowa naklejka Złomik.pl
do miwo:
Poza granicami Polski też były salony sprzedające Polonezy. Pod Rotterdamem był salon sprzedający Polonezy i cieszyły się nieprzeciętnym zainteresowaniem: 1 samochód sprzedany przez 6 miesięcy 😉
Na Polonezie litery KUK oznacza König und Kaiser. Bo właściciel był nim na wsi, byl nim w mieście, był nim nawet w Budapeszcie. (wszystko ch*)
Vectra mnie zaitrygowała. To chyba chodzi o taki trend, że im większy silnik ma przebieg, tym ma większy poziom doświadczenia, a za doświadczenie się płaci. To ja moge peżota z przebiegiem 370000 pchnąć najmarniej za 40 koła. I na końcu jeszcze dodam, że sprzedałem kolekcjonerskie i koneserskie, zabytkowe E30. W cenie dla znawców, 500pln, stan bdb do lekkich poprawek (czyt. bez silnika, bez papierów, bez wnętrza)
Ojczulek ma 406 z od nowości a tablice mamy już 3-cie. Szef w pasku też ma już 3cie albo i 4te(jak ukradną lub zgubimy to wyrabiamy nowe). Auto mogło być też w Leasingu(czy jak sie to pisze), a później na firme albo już prywatnie.
@ Martysien: wiem o tym, to miała być tylko taka ironia, bo Atu Plus nie był przecież oferowany za granicą. W ogóle trafienie Poldka z zagranicy, to ewentualnie mógłby już być jakiś rarytas, jednak, jak widać po wpisie, złomnik również wykazał się ironią, bo widać, że wskazane przez niego auta to same okazy typu “rarytasy dla konesera, kolekcjonera”, uff. 😉
wiem, że nie w temacie, ale warto zoabczyć: kilka fajnych fur, a przede wszystkim… maluch(chyba pierwszy raz w teledysku znanego zagranicznego zespołu):
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=gjsrH_cnK7g
mój borze, ktoś jeszcze nie widział teledysku Kasabian? Świeży jak bułki w niedzielę wieczorem.
hmmm, dopiero teraz zobaczyłem datę premiery singla… yyy, może nie tylko ja go wcześniej nie widziałem :X
w kambodży walutą obowiązującą są Riele kambodżańskie a nie rupie byscie byli byscie wiedzieli a nie bzdury 😛
Link do Tranyita ma jeden znak za dużo, ten jest prawidłowy: http://otomoto.pl/ford-tranyit-vds-doka-sprawna-dla-konesera-T2815422.html 😛
s0m3r: tak, tylko z rielami się pomyliłem, reszta o tym maluchu to szczera prawda. Skąd się tacy ludzie…
natępny wpis tego typu proponuję pod hasłem : “jedyny taki”
Takie samo Capri stało pod Ratuszem w Bielsku Podlaskim na wakacjach. Miałem aparat, zrobiłem parę zdjęć, ale niestety – gdzieś wyparowały.
ja tam mialem 3.0 cdti , pokonalem nim 120 tysiecy w dwa lata bez najmniejszych problemow, bardzo lubilem ten silnik, kolega ma go w Saabie od 5 lat a kuzyn w Vel Satisie i wszyscy sobie bardzo go chwala, to jakies legendy o tym mitycznym opadaniu tulei, tyle mam w temacie do powiedzenia