FORZA ITALIA: Alfa Romeo Arna z automatem
Rzeczywiście spodziewałem się, że mój wczorajszy wpis o nowych samochodach wywoła sporo kontrowersji, ale nie liczyłem na aż tyle komentarzy, zwłaszcza że wieczorem był przecież mecz w którym Włoch-Murzyn strzelał gole Niemcowi-Turkowi, Niemcowi-Polakowi, Niemcowi-Murzynowi i Niemcowi-Hiszpanowi. A skoro już mowa o dziwnych połączeniach narodowości, to wszyscy już znają Włocha-Japończyka, o którym wielokrotnie pisałem, czyli Alfa Romeo Arnę. To jeden z nielicznych pojazdów, które uosabiają złomnik, ponieważ jest i japońskim, kanciastym żelazem z lat 80., i Alfą Romeo zarazem, czyli jest zarówno niezawodny, jak i zaraz się zepsuje, coś jak kazus kota z kanapką z masłem przymocowaną do grzbietu. Do tej pory znalazłem kilka Arn na sprzedaż, jednak żadna z nich nie wzbudziła we mnie takiego entuzjazmu jak ta. Zdjęcie powinno wyjaśnić wszystko.
Na potęgę Świątyni Opatrzności Bożej. Czerwone wnętrze i automat. Każde auto z czerwonym wnętrzem warte jest natychmiastowego nabycia, a jeśli dodatkowo jest to Alfa Romeo Arna, pożądanie rośnie do poziomu większego niż nienawiść narodu do trenera Smudy. Ależ mam pomysły na gadżety do takiej Arny z automatem. Jeden z nich to wózek warsztatowy na przyczepce oznaczony jako “RINOVATA TUTTO E COMPLETO”, czyli zestaw do natychmiastowego remontu generalnego wszystkiego w samochodzie. Szansa że będzie trzeba coś odremontować podczas jazdy jest bowiem naprawdę niemała. Drugi to ozdobny kalendarz z logiem Alfy Romeo z napisem “DIARIO DI AVERIA” w którym specjalnie dołączonym do zestawu piórem właściciel zapisuje wszelkie awarie, a dodatkowo są tam przewidziane rubryki na “gdzie”, “kiedy”, “ile kosztowała naprawa” i “po raz który”. Wreszcie trzeci i ostatni to składany miniskuterek (koniecznie Vespa z logo “By Alfa Romeo”), który w razie awarii wyjmujemy po prostu z bagażnika i odjeżdżamy. Zwracam też uwagę na młotek pomiędzy siedzeniami dobrany pod kolor wnętrza. W przypadku awarii kierowca bierze go i wali się nim w głowę, krzycząc “PERCHE HO COMPRATO QUESTA MACCHINA” albo coś w podobie, bo nie bardzo znam włoski, chyba że chodzi o włoski… nie, to za czerstwy dowcip. Scusato.
Cóż, do Holandii trochę dla mnie za daleko, a marzę o takim aucie, żeby strollować nim zlot kolegów z Forza Italia, który odbędzie się już w dniach 8-9 września tam gdzie ostatnio, czyli w Pałacu w Oborach pod Konstancinem. Zamiast Arny będę musiał wprowadzić trolling zastępczy, a jeśli nie zostanę wyrzucony na kopach włoskich butów Gino Rossi, to będzie tylko oznaczało, że koledzy z F.I. mają poczucie humoru i szczyptę autoironii, o czym zresztą doskonale wiem.
Nadesłał jangcyc
Gino Rossi nie są włoskie, więc mogą cię wykopać
A Arna – cudownie nijaka 😀
Czekam na chwilę, kiedy będę mógł sobie kupić wóz za 4000zł tak jak T-shirt za 40zł – bo mi się spodobał kolor/nadruk/fason. Bez większego namysłu czy się szybko spierze, rozedrze czy zmechaci.
o tak. jak bym wrócił z pracy to bym jeszcze z 10 minut w niej siedział i przyglądał się nawiewom albo wogle bym na nią patrzał cały czas
“bo nie bardzo znam włoski, chyba że chodzi o włoski… nie, to za czerstwy dowcip. Scusato.”
może troche glupie pytanie, ale nie do konca wiem o co choł. strzelam, że o “styl włoski” (tj. z D do B )?
Oj, z tym poczuciem humoru u właścicieli Alf bywa ostatnio krucho. Niestety, 156-ki przejmują sporą część elektoratu Audi A4 i Golfów GTI. Bo szybkie, tanie i “dupeczkom” się podoba. A ten elektorat ma bardzo specyficzne poczucie humoru…
@hardigree
“Oj, naiwny, naiwny, naiwny
Jak dziecko we mgle… “
To prawda. Coraz więcej widzę fanów sportowych strojów w Alfach 156. Co jakiś czas wybuchają im silniki i potem piszą na forum coś w rodzaju “FELERNY MODEL 156 CZY ONE JUŻ TAK MAJA WSZYSTKIE”
btw, Notlauf, coraz lepiej idzie Ci włoski, jestem pod wrażeniem!
Cos dla kontrastu w stosunku do poprzedniego artykulu
Holandia to jednak bezdyskusyjne europejskie zagłębie fajnego żelaza w dobrym stanie. Wystarczy wymyślić jakieś auto, ono tam jest, być może na sprzedaż.
A ja chyba kupiłem jakiś felerny egzemplarz Alfy bo dopiero po roku coś się poszło “kochać”. Mechanior z ulicy powitał mnie serdecznym “no wreszcie” i naprawdę jaki to ja byłem rozczarowany, ze wymienił czujnik położenia wału w niecałą godzinę. Bo wiecie, ja liczyłem, że ja będę znał jej każda srubke, że zacznę się kręcić za córką mechanika, że to będzie taka trudna miłość ale na dobre i na złe, a tu nic, wręcz a tu taki ch.. Nigdy więcej Alfyyy
Arna. Japanese styling, Italian quality. Way to go 😉
Ale to czerwone wnętrze, ech… 😀
@notlauf
Nie, nie, najczęstsze tematy na forach to “CZY ALFY NAPRAWDĘ TAK SIĘ PSUJĄ?” i “COŚ MI MOCNO STUKA W SILNIKU. CO TO?”
To drugie oczywiście tydzień po odpowiedzi na pierwsze, że wcale się nie psują. Nic a nic. 😛
@ garwanko – no z tymi butami to przesadziłeś po prostu [/twarzoplask]
“Na potęgę Świątyni Opatrzności Bożej” 😀
Zajebiste powiedzonko 😀
Fordy Bronco, Chevrolety Blazer/GMC Jimmy K5 miały też bardzo często czerwone wnętrze.
qurdee, taki wpis przegapil. a pamietam,jak w 1991 jesienia wracalismy z bielefeld AR arna rocznik 1984, 1.2.. i wszystko, co bylo potem, tez pamietam.. pametac bede do konca zycia
. karramba..
Mózg rozjebany xD Niesamowite to wnętrze 😀 Do tego automat. Silnik był boxer od Alfy to ciekawe kto dał automat 😀
Przynajmniej pomyśleli, żeby dołączyć paczkę mechanika jakby coś się zepsuło, a w bmw, cabrio i innych nic ! A jak mi się BMW rozklekotało to nawet mechanik nie chciał go tknąć..porażka jakaś. Alfę miałem i mam jedną 159 – to moja miłość 😉 Będę jej bronił.