Bierz lawetę: Volvo 66 DL (albo Jelcz 315)
Dobry wieczór.
Obejrzałem właśnie w telewizji relację z lądowania marsjańskiego łazika Curiosity (Ciekawość), gdzie było ze szczegółami pokazane jak on wypina się z lądownika, i spada sobie na Marsa na spadochronie, czy jakoś tak, a moduł lądujący odpada i leci gdzieś się rozbić. Było to super, pytanie tylko, kto to kurde filmował z tego Marsa?
To tylko jedna z kwestii, która wzbudza dziś moją ciekawość. Druga to pojawienie się na Allegro prawdziwego Volvo kombi, czyli DAF-a z silnikiem od Renault. Zwłaszcza wzbudza moją ciekawość, na ile sprzedający mówi prawdę w kwestii braku czasu na odrestaurowanie, a na ile było tak, że napalił się na to auto, kupił, następnie ze śwagrem w warsztacie je obejrzeli i okazało się, że gdyby się wnerwić, to można byłoby podrzeć jego blachę na strzępy gołymi rękami. Sądzę, że stawiałbym na numer dwa. Dodatkowym atutem jest to, że mamy do czynienia z limitowaną wersją Steve. Podejrzewam, że gdyby Steve McQueen mieszkał w Europie, to ucieczkę w filmie Bullitt nakręcono by na ulicach amsterdamskiej starówki, a McQueen uciekałby właśnie Volvo 66 – na wsteku oczywiście – zamiast kołpaków gubiąc kawałki nadwozia i wprawiając w przerażenie atrakcyjne panie na wystawach. Oczywiście zżera mnie ciekawość, żeby dowiedzieć się, jaką cenę na licytacji osiągnie ten rzadki bądź co bądź model Volvo, ale nie aż tak, jak to Volvo jest zżerane przez korozję.
Oczywiście w kwestii rdzawości Volvo nie ma szans z polskimi produkcjami. Oto na Allegro trafił Jelcz 315 – bezpośredni następca Żubra. Jak wiadomo, rano kawka, potem cały dzień walki z żelazem, i wieczorem Żubr ewentualnie odpali. Najciekawsze w tym Jelczu są jednak nie tyle pokłady korozji, co zachowane w dobrym stanie napisy na drzwiach, świadczące o tym, że była to warszawska taksówka bagażowa. Ach, ileż mebli spod pawilonu Emilia musiał przewieźć ten Jelcz. Ileż paliwa musiano sprzedać z niego “z oszczędności”. Ileż ton gruzu wywiózł z uprzątania warszawskich gruzowisk (przypominam, że ostatnią zburzoną w czasie wojny kamienicę rozebrano chyba w 2003 albo 2004 r.). Zżera mnie ciekawość, żeby posłuchać jego historii, niestety jednak 10 tys. zł za niemą ozdobę ogródka to trochę za dużo.
Śliczne 66. Po naklejce na tylnej szybie widzę, że to limitowana wersja Kamei.
Chciałbym zobaczyć, jak ktoś kupuje kombo i wyciąga Jelcza Volviaczem z tych zarośli 😀
Nie wiem, o co Ci chodzi. Przecież z blach Volvo jasno wynika, że gwarancja do 2660, więc i na perforację pewnie jeszcze ważna.
A teraz głupi żart:
-widziałeś Volvo Stevie Wonder’a?
-nie.
-on też nie…
A ja już myślałem, że widziałem wszystko… http://moto.allegro.pl/ursus-330-fabrycznie-nowy-jedyny-na-swiecie-i2541017888.html
Ale ten Volvgang paskudny. Za nim przemawia tylko półczerwony środek.
kierwa, dwa zapasy jelczu ma, tożto przecie wszędzie dotrze, tylko brać i podróżować
volvo tak brzydkie i zardzewiałe, że mogłoby nawet dostać nagrodę w konkursie elegancji na najbliższym Festiwalu Nitów i Korozji
na potwierdzenie twojej teorii o Volviaku – zobaczcie sobie jak jest pomalowany mercedes z drugiej aukcji tego gościa:
http://moto.allegro.pl/mercedes-w123-diesel-300-automat-i2543412377.html
Wolałbym jednak Ifę ;] http://www.aukcjoner.pl/gallery/010350904-Aukcje-internetowe-darmowa-galeria-zdjec.html
O, to Volvo widywałem w latach 90-tych jeszcze w niezłym stanie w ośrodku wczasowym pod Międzyrzeczem. Już wtedy mocno wyróżniało się w masie golfów i felicji. Miłe wspomnienia. Napis Kamei miało juz wtedy.
66 jest podobne zupełnie do niczego. Nie wzbudził we mnie ani grama pożądania. A Jelcz…hmm… 10 tysi to “jedynie” dwukrotna wartość złomu i zawsze chciałem go mieć
Ostatniej kamienicy kamienicy zniszczonej podczas wojny w Warszawie jeszcze nie rozebrali – zapraszam do odwiedzenia ulicy Waliców.
Do prawdziwego volvo kombi brakuje mu jeszcze przedniego napędu, ale ma grill kratkę i chrom pakiet, więc można mu wybaczyć.
szkoda, że volno tak daleko od krakowa, ale bym nim jeździł. a o mazdę, to chyba zadzwonię.
Jelecz jest piękny, ratujcie go albo Panowie ze Stada Baranów. Polska fura rządzi.
“DL” – mam traumę z dzieciństwa przez to oznaczenie; dojedziemy – nie dojedziemy – dojedziemy – nie dojedziemy – coś jebło – nie dojedziemy… Ale w ogródku mógłby taki pognić. Z jelczem ten problem, że trzeba mieć większy ogródek. Pozdrawiam
określenie “są tylne siedzenia na skrzynki” – co to może znaczyć (???).
w uliczkach typu Amstel to takim Volvem nawet McQueen nic by nie poradził, choć widziałem, jak po tych uliczkach starego Amsterdamu popyla ichniejsza Straż Pożarna (Pompiers). a właśnie może jeszcze jakieś OSP w małych miejscowościach posiadają takie Jelcze…
O rany! Taki Jelcz to rzeczywiście unikat :D. Te nowsze (317 jeśli dobrze pamiętam) nawet już coraz trudniej spotkać można.
Jeżdżą jeszcze sporadycznie jako śmieciarki, szambiarki, nawet widziałem dźwig na podwoziu takiego Jelcza 317,i to czarne blachy jeszcze miał:D
http://otomoto.pl/jelcz-317-T3189306.html
http://otomoto.pl/jelcz-325-idealny-perfekcyjny-kolekcjonerski-T3057335.html
Ciekawe :D, nie wiedziałem że Jelcze to już “kolekcjonerskie” okazy
😉
Kolejna ciekawostka:
http://moto.allegro.pl/kultowa-nysa-t522-pudelsow-i-maanamu-i2537305718.html
Wiedziałem, że złomnik nie przejdzie obojętnie obok tego volvo
:]
Tutaj jaka fajna ciężarówa:
http://otomoto.pl/star-a25p-012-T2904373.html
@ notlauf:
racja, tak, jak napisałem, to się podpisują np. w Brukseli. pardon.
Za jeżdżącego Stara jedni chcą 4k PLN, a inni za wspomnienie Jelcza 10… Ciężkie jest życie pasjonaty.
Co do Volvo 😀
http://moto.allegro.pl/volvo-240-gl-injection-idealny-na-zabytek-i2526576015.html
Widzę że zasób słownictwa się wzbogaca na Allegro. Ciekawe co to jest dokładnie “stan muzealny” i jakie są kryteria klasyfikacji “kandydata na zabytek” :D, i czy ewentualnie niektórzy “kandydaci” przechodzą do drugiej tury 😀
Czy można zatem uznać że pierwsze automobile Benza i Daimlera (o ile się jakiekolwiek zachowały, w co chciałbym wierzyć :D) są również w “stanie muzealnym”.
gdyby tylko zdjęcia tej mazdy z ogłoszenia nie były z dupy… trudno ten “kompleksowy remont i przegląd” sprzed dwu lat ocenić…
————
krótkie wakacje skończone. czas na złomnik. czas na siakiś mix…
😉
@ brazer:
u mnie jeśli chodzi o złomnik nie ma wakacji. wi-fi w hotelu jest 😀
spoko, u mnie też było, ale zrobiłem sobie takie wakacje jak co roku – 7 dni codziennie po 6 godzin treningów, obóz sportowy znaczy i padałem na pysk wieczorem.