zlomnik.pl

Home |

Warsztatowa gehenna czyli efekt kuli śnieżnej

Published by on July 19, 2013

Droga redakcjo,
nazywam się Zbigniew Łomnik (Z. Łomnik) i chciałem opowiedzieć swoją historię związaną z awariami samochodu, ku przestrodze przed oszustwami warsztatów samochodowych.
W 2010 r. kupiłem używany samochód marki japońskiej (rok produkcji 1999) z silnikiem Diesla. Z rozmysłem wybrałem tani egzemplarz, ale od prywatnego właściciela, może trochę zużyty, ale przynajmniej wiedziałem, że jak sobie ponaprawiam, to będę miał. Przebieg wynosił 226 tys. km, a auto należało do żony piłkarza Legii, przebieg zaś został nabity na trasach Polska-Francja, gdzie ów piłkarz wtedy był wypożyczony z tejże Legii.
Z początku wymieniłem sprzęgło (w samochodzie nie ma jeszcze koła dwumasowego) i wszystko było świetnie. Zauważyłem jednak, że znika olej. Mechanik, u którego zwykle się serwisuję (w Łomiankach) stwierdził, że turbo jest do regeneracji. Niestety niewiele firm regeneruje turbosprężarkę z mojego auta (nietypowy model), wszyscy chcą robić Garretty i KKK. A że nie bardzo mogłem pozwolić sobie na dłuższy postój samochodu związany z wysyłką turba do Lublina i z powrotem (firma REAM podjęła się tego zadania), kupiłem używaną turbosprężarkę w niezłym stanie w sklepie w Raszynie, a używaną wysłałem do regeneracji, za ok. miesiąc odebrałem i postawiłem sobie w domu na półce jako ozdobę. Pech chciał, że wtedy mechanik z Łomianek nie mógł zająć się moim autem, ponieważ miał poważną i przykrą sprawę rodzinną. W związku z tym udałem się na forum użytkowników tego modelu i poprosiłem o rekomendację dobrego warsztatu ze specjalizacją w autach japońskich.
Długo nie musiałem czekać – dostałem kilka prywatnych wiadomości polecających mi warsztat mieszczący się tuż przy torach kolejowych (myślę że to wystarczy ażeby go zlokalizować, a przy tym nie pozwoli wysunąć wobec mnie oskarżenia o zniesławienie). Powinno mi było dać do myślenia, że właściciel tego warsztatu swój biznes prowadzi w okropnym baraku, a zarazem sam jeździ niezwykle drogim samochodem. No ale nie dało i niestety zostawiłem tam swoje auto.

Odebrałem je chyba po tygodniu. Właściciel pokazał mi rzekomo wymontowaną turbosprężarkę i twierdził, że rzeczywiście miała duży luz na łożysku głównym wirnika. Nie wiem jaki luz powinien występować na wirniku fabrycznie, więc w to uwierzyłem. Trochę dziwiło mnie też to, że mój samochód nie stoi w środku w baraku, tylko na zewnątrz, gdzie było ze dwanaście stopni mrozu i sterta śniegu, ale też nie wzbudziło to we mnie głębszej refleksji. Niestety, po naprawie pojawił się dziwny efekt: samochodem zaczęło potwornie rzucać przy gaszeniu. Rzucało nim tak, że mózg wylewał się uszami. Zgłosiłem to do pana właściciela, ale zostałem zbyty, że “on nie zauważa”. Nie wiem jak mógł tego nie zauważyć, jak po przekręceniu kluczyka auto zamiast przestać chodzić, to wykonywało serię rzutów nadwoziem na boki. Twierdził, że to już tak było i on nie ma z tym nic wspólnego. No trudno, byłem zbyt łagodny i nie powiedziałem temu skurwysynowi i złodziejowi że albo to naprawi, albo nie płacę grosza. Wziąłem auto i jakiś czas jeździłem. Niestety, po paru dniach zniknął cały płyn chłodniczy. Dolałem i udałem się z powrotem do warsztatu w baraku przy torach z reklamacją. Pan właściciel powiedział, że po prostu “źle się odpowietrzyło”, odpowietrzył, dolał płynu i jeździłem dalej.

Niestety po ok. 3 miesiącach płyn chłodniczy zniknął znowu. Tym razem mój zaufany mechanik rozwiązał już swoje problemy i mógł się zająć moim autem. Niestety, okazało się, że głowica została przegrzana i wypaliła się pod nią uszczelka. Głowicę zdjęto, splanowano, doszlifowano trzonki zaworów, przy okazji mechanik zawiózł wtryskiwacze do regeneracji (są to proste wtryskiwacze sprężynowe z zaprogramowanym czasem otwarcia ciśnieniem paliwa, nie common rail). Wszystko zostało poskładane do kupy, ale mechanik zwrócił uwagę na jeden fakt: nie wiadomo jak udało się wykręcić kolektor, co jest niezbędne do wymiany turbosprężarki, skoro na śrubach są nadal fabryczne “kolorowe mazy” zabezpieczające. Powiedział, że jego zdaniem turbiny nikt raczej nie wymieniał, a kwestia zużycia oleju mogła być związana z czymś innym, pewnie nieszczelnym odpływem oleju od turbo. No ale trudno. Poskładane auto odebrałem i jeździłem tak dwa lata, za każdym razem wkurzając się na efekt rzucania przy gaszeniu – wymieniłem nawet zbytecznie poduszki pod silnikiem (kolejna porada z forum tego modelu, które zresztą składa się z durnych koniobijców, równie pomocnych co widelec do polowania na krokodyle). Płyn nie znikał, olej nie znikał, wszystko było w sumie dobrze. Gdyby nie to rzucanie.

Dokładnie 11 grudnia zeszłego roku auto zapaliło, ale gubiło zapłony i kopciło na biało. Niezwłocznie pojechałem z nim do mechanika do Łomianek. Początkowo myślałem, że to może złe paliwo (było bardzo, bardzo zimno). Niestety szybko okazało się że to coś znacznie gorszego. Obrabiana 2 lata temu głowica postanowiła pęknąć przy gnieździe wtryskiwacza. Tym razem wkurbiłem się NIE NA ŻARTY. Rozmontowaliśmy wszystko na czynniki pierwsze, drugie i trzecie, a nawet tu i ówdzie zdarzały się czynniki czwarte. Diagnoza była następująca: wtryskiwacze polewały jak wściekłe – wprawdzie otwierały się jak panbuk przykazał przy 140 barach (ach, te niskociśnieniowe diesle), ale jak już się otworzyły, to lało się z nich jak z wiadra. A w dieslu – im bogatsza mieszanka, tym wyższa temperatura w komorze. No i strzeliło.

Zamówiłem NOWĄ głowicę od firmy Hipol. Była dostępna w dobrej cenie, początkowo warsztat obróbki głowic kręcił na nią nosem, że chińska, ale potem uznali, że w sumie jest dobra i dadzą gwarancję na robociznę. Przywiozłem zregenerowane ponad 2 lata temu turbo. Wtryskiwacze trafiły do kolejnej regeneracji w BOSCH-Service. Okazało się że gość, który robił je poprzednio zwinął warsztat, bo szukają go wkurbieni właściciele ciężarówek żeby zrobić mu z dupy koło dwumasowe. Im też spieprzył robotę, a oni bardzo nie lubią przestojów w pracy. Zadzwoniłem też do poprzedniego właściciela mojego auta i dowiedziałem się, że on na krótko przed sprzedażą robił końcówki wtryskiwaczy. Tymczasem te, które zdemontowano z moich wtryskiwaczy były po prostu tragiczne. Składanie auta do kupy trwało 2 miesiące. Efekt rzucania zniknął, auto jeździ jak nowe, jeszcze nigdy tak nie jeździło. Ale ileż nerwów to kosztowało.

I teraz morały i wnioski:
– właściciel warsztatu przy torach prawdopodobnie podmienił mi wtryskiwacze na gorsze i stąd efekt rzucania, a turbiny nie zmienił, tylko uszczelnił wyciek oleju z przewodu odprowadzającego olej od ów turba. Okazał się więc zwykłym złodziejem.
– pierwszy regenerant wtryskiwaczy także okazał się oszustem.
– jeśli warsztat mieści się w baraku, a jego właściciel jeździ samochodem o wartości mojego mieszkania, to raczej jest coś nie tak
– nie wolno ignorować żadnej zmiany na gorsze w pracy auta po odebraniu z warsztatu
– forum właścicieli tego modelu to banda idiotów, którzy umieją tylko napisać “było” albo z lipnych kont polecić warsztat złodzieja
– jak masz jednego mechanika, to się go trzymaj i nie jeździj byle gdzie,
– jeśli niedźwiedź ma wąsy i na imię mu Janusz, to na pewno jest miły.

A TERAZ UWAGA KONKURS! (bez nagród)
W komentarzach proszę o linka do najlepszego obrazka/gifa animowanego typu “urzekła mnie twoja historia”, “mów dalej, to ciekawe”, “tl;dr”, “COOL STORY BRO” itp. Dacie radę?




Comments
nikiplank Said:

Najważniejsze jest szczęśliwe zakończenie.


Stefek Said:

Bardzo smutna to historia…


r Said:

Znam podobny “warsztat przy torach, specjalista od japońców” w centrum Wrocławia. :)


No tak,sam bym mógł opowiedzieć podobną historię o tym jak łaskę robią mechanicy że popracują … a już jak starsze czy nietypowe auto to już droga krzyżowa czeka włąsciciela jak się popsuje … dobrze że tak wiele potrafie i mogę zrobić w swej 105-tce sam …


paranoix Said:

Ja tam się nie znam ale z doświadczenia wiem, że gdy silnik zaczyna wymagać remontu (nie osprzęt, a sam silnik), to takie auto najlepiej pogonić.


brazer Said:

zabrakło mi komentarza panów C&G


Agent Orange Said:

paranoix ma podejście jak typowy wąsaty polaczek: jak się psuje to sprzedać!


PanTuNieStal Said:

Zupełnie jakbym czytał historię o sobie i swoim dieslu, tyle że nie kupiłem diesla a wolnossącą benzynę i mam wszystko w doopie. WLEWAĆ, SPALAĆ I SIĘ NIE PRZEJMOWAĆ.


Trolololo Said:

Konkurs:
http://i.imgur.com/l9d5kh8.jpg

A na poważnie mam mechanika który ma warsztat w garażu pod domem, jeździ drogim autem, ale jeszcze nikt nie niego nie narzekał i zawsze ma obłożenie 150%, po prostu zna się na rzeczy
Jest też mechanik który ma duży warsztat, sklep przy tym, sam siedzi za biurkiem i mimo, że on sam coś potrafi to zatrudnia najtanszych mechaników jakich da sie znalezc i wszystko robia oni, czego efektem sa pourywane elementy, spierzone naprawy i 0 odpowiedzialności
Jedyna rada – jechać tam, gdzie polecają realni ludzie naprawiający auta w tym miejscu


notlauf Said:

Kurde ładne te gify, co jeden to lepszy


krass Said:

Batory Said:

Miłość piękna jest
Każdy o tym wie
Ale czasem
Gorsza jest
Niż śmierć 😉


JK Said:

Kto chce yarisa?

http://otomoto.pl/toyota-yaris-toyota-yaris-1-0-base-klima-C29955549.html

NIEMIEC PO NIM NIE PŁAKAŁ

na hasło “złomnik” dam rabat 😀


tchopz Said:

Notlauf to może do następnego wpisu chcesz moją historię z Seatem 1,4 TSI. Auto kupione w salonie w 2008. O tego czasu padło już:
– klimatyzacja – 3 naprawy, przy czym pierwsze 2 polegały na nicnierobieniuiudawaniużedziała. Wada fabryczna wykryta dopiero po położeniu jaj serwisanta na akumulatorze,
– skrzynia biegów – zmieliło 6-ty bieg rok po gwarancji. Teraz jest używana ze Skody Octavii,
– od roku stuki w silniku przy uruchamianiu na zimno – wymieniony na mój koszt rozrząd (po 85 tys. km, a powinien dopiero po 200 tys.) – bez zmian. Teraz podobno to regulacja luzów zaworów stuka…
– zobaczymy co dalej.


vlad Said:

W sumie zamiast mechanik samochodwy moznaby podstawic dowolnie inny zawod: lekarz, polityk, architekt, inzynier budowlany, itp itd etc etc. powiedzenie dobrego wujka Staline wiecznie prawdziwe: “kontrola najwyższą formą zaufania”…


wiem_co_mówie Said:

no niestety, to taka branża patologiczna. ja teraz naprawiałem samochód, lekko uszkodzony przodem, do wymiany maska zderzak błotnik pas przedni chłodnica.
błotnik z demontażu okazał się być klepany i nadawał się do niczego
maska (nowa) miała uszkodzone robi ale na szczęście w warsztacie to zrobili
zderzak miał pęknięte jedno mocowanie i okazało się że jest klejony
chłodnica przyszła z pękniętym zbiorniczkiem
a pas przedni kupiony w czwartek pan wysłał w środę bo zapomniał.
a każdy zapewniał, że z jego towarem wszystko w jak najlepszym porządku i tylko montować. na pochybel


maciek_dm Said:

Mnie kiedyś mój “kolega-mechanik” zrobił w ch… – było mu łatwo, bo był moim niby kolegą, a okazał się jedynie zwykłym śmiredzącym świńskim cwaniako-glujem. To dopiero porażka.Tak czy siak nie ma w tej sprawie mądrego; każdy musi przejść swoją Kalwarię z mechanikami, jacy by nie byli, i jak bardzo nie polecani…. Z resztą z poleceniami tak jest; o, jaki świetny ten mechanik, super mi to zrobił, potem ty jedziesz i nie możesz się dogadać z gburem. Najważniejsze, to się wystrzegać ewidentnych wtop, takich jak w opisywanym przykładzie.


buckswizz Said:

niedzwiedz janusz jest spoko ! znam niezly warsztat w lominkach, prowadzi go wlasciciel z wasem taki jak pan z reklamy beltoll. Czt ktos korzystal z uslug firmy ream ?


paranoix Said:

@Agent Orange
Trochę na wyrost ta Twoja opinia jest… to nie chodzi o to czy jestem typowy, czy nie. Utrzymuje swoje samochody w dobrej kondycji, nie oszczędzam na nich i dbam o bieżące wymiany, ale remont silnika trudno do takiej zaliczyć. Już w dwóch autach (benzynowych wolnossąsych) próbowałem remontować silnik, by przedłużyć mu żywot. Koszty poniesione w warsztatach są duże, a efekt krótkotrwały. Nie wiem, może na złe warsztaty trafiałem, ale było ich kilka na przestrzeni lat, więc nie wierzę, że każdy z nich to partacz. Po niedługim czasie wszystko wraca do poprzedniego stanu – silnik dalej bierze olej, kopci, wydmuchuje uszczelkę pod głowicą, itp. Czyli wkładam kupę kasy (nieraz pokaźny procent wartości) w auto warte kilka tysięcy i niewiele (nic?) z tego mam. Bo o wzroście wartości chyba trudno tu mówić. Dlatego też taka naprawa jest moim zdaniem nieopłacalna.
I co Twoim zdaniem w tym momencie powinienem z autem zrobić? Zezłomować? Czy może jednak sprzedać? Może ktoś inny będzie miał więcej czasu/umiejętności/możliwości, by sobie taki pojazd uzdatnić i dalej z niego korzystać ku obopólnemu zadowoleniu.


Waśka Said:

Polska…. Takich właścicieli przy torach jest niestety od groma. I jeśli już koniecznie trzeba nowego mechanika (bo np awaria) to podzwonić po znajomych, popytać, a nie szukać na forum, gdzie w takich sprawach każdy jeden Cytryn z Gumiakiem uprawia szeptaną reklamę z lipnych kont.


Nuts Said:

A my tu zabili wczoraj Land Krujzera 120. Jechał i jechał aż wtem zaczął łomotać niemiłosiernie aż wyzionął ducha. Is death.


_krrl Said:

Do tego warsztatu wjeżdża się przez stację paliw? Bo tak w sumie to nie jestem pewien


Lukasz Said:

“olej od ów turba” – co to za dziwna moda panuje ostatnio? ów się odmienia – owe, owego, owemu, owym :).


tata Said:

Wnioski:
1. nie zajmuj się rzeczami których istoty nie rozumiesz czyli – nie kupuj auta, którego mechaniki/konstrukcji nie ogarniasz;
2. nawet jak masz zaufanego mechanika – zawsze patrz mu na łapy jak coś dłubie przy twoim aucie;
Zawsze tak robiłem i nigdy nie miałem problemu ze skopanymi naprawami / remontami, a zawsze były to i nadal są auta ponad 25letnie :)
p.s.
jeśli jesteś blondynką to nie ma na to lekarstwa


Punxx Said:

ehhe jak to mówi pewien pan we wroclawiu specjalista od japońców : “Jak coś jest nie tak to napewno krokowy”


parrot Said:

“Z.Łomnik” to trochę takie “lemowskie”: Harry S. Totteles czy Luis (mów mi Lu) Cipher :)


Mav Said:

@paranoix

Olej Agenta. Pełno jest takich co pitolą, że robisz źle i jesteś “polaczkiem”. Według niego powinieneś sprzedawać z wymienionym olejem, amortyzatorami, zrobionym rozrządem itd. Sam kupuje właściwie tylko nowe auta i sprzedaję jak koszty zaczynają być duże. Wolę płacić odsetki od kredytu niż ładować w mechaników i loterię warsztatową.


Krzyś Said:

Historia smutna, bo prawdziwa. Niestety znam więcej osób, które w jakiś sposób doświadczyły czegoś podobnego niż które by nie miały żadnych probemów (dotyczy też ASO różnych marek).

@ tchopz: Hm, czyli obiegowa opinia o TSI się niestety potwierdza… Mój ojciec jakiś czas temu sprzedał inny wyrób VAG t.j Skodę Fabię 1,4 MPi kombi. Pomijając wszystkie inne wady i usterki tego auta, których było sporo to np. w czasie przebiegu 118.000km od nowości dwa razy wymieniany był termostat i trzy razy (!) sprzęgło – w tym jedno fabryczne i raz oryginał z ASO. Ogólnie stanowczo odradzam taką konfigurację model/nadwozie/silnik.


cubino Said:

@tata – świetnie, tylko co zrobić jeśli ktoś nie ma ochoty czy czasu “ogarnąć mechaniki” i chce traktować samochód jak urządzenie gospodarstwa domowego – lać i jeździć? (a przecież współczesne auta ogarnąć jest coraz trudniej, baleronów i starych corollli nie starczy dla wszystkich) Standardowa odpowiedz z rodzinnego obiadu u wujka Janusza – kupić nowe z salonu, ale przykład tchopz i jego Seata pokazuje ze to tez nie zawsze działa. I tu Zlomnik przychodzi z pomocą ze swoim przewodnikiem po nowych samochodach sprzed paru miesięcy.

Z innej beczki -czy ktoś oglądał na żywo tego GSA z Lublina?
http://tablica.pl/oferta/citron-gsa-club-unikatowy-stan-lublin-1984-CID5-ID3eZQz.html


2k2 Said:

Podobniez pan mnie zaproponowal remont przedniego zawieszenia w B5 za 1500 plnow na maksymalnie szitowych chinskich czesciach, panie to i tak tanio, w aso wezno ze 3tysiace lekko. Eryk Urszula Geniusz.


nicz Said:

Dlatego właśnie nawet jak mi się bardzo nie chcę i mam dość wszelkiego dłubania, to zaciskam zęby i robię sam. Nie ruszam tylko przekładni kierowniczych, ale do tego szczęśliwie mam warsztat, który ostatnio nawet po 11 miesiącach poprawił bubla bez gadania (przy 12-to miesięcznej gwarancji).


momik Said:

a jakie to auto jest?


tercel Said:

Takie życie. Dobry i tani mechanik to skarb, a skarbów trzeba się naszukać.

Se zrobiłem: http://i.imgur.com/DtSxWWO.jpg


Qropatwa Said:

@r
Ja też ale złego słowa o nich nie powiem. Ogarniali mi elektrykę w Preludzie.


marekrzy Said:

Dlatego też na pytanie: “Słuchaj, Tys się znasz – jaki samochód kupić?” odpowiadam, że zapomniałem wyłączyć żelazko i zaraz wrócę.
No. chyba że to naprawdę dobry znajomy, który nie ma zielonego pojęcia o motoryzacji i wiem, że jak kupi cokolwiek to mechanicy będą go dymać bez żadnych skrupułów, wtedy mówię: “kup taki samochód, jaki ogarnie Twój zaufany mechanik, a jeśli takiego nie posiadasz to zdaj się na transport publiczny. Nigdy nie kupuj samochodu kierując się durnymi sugestiami typu:
-szwagier jeździ takim już pół roku i nic mu się nie psuje
-pół wsi ma taki model
-pasuje pod kolor baskinki zony…
Zaufany ogarnięty mechanik to skarb, który należy chronić jak dobro najwyższe.


Qropatwa Said:

Na mechaników jest jedna dobra, sprawdzona rada, którą stosuje już od kilku dobrych lat – zadbane W124/W201. I masz wtedy wyj….. na nieuczciwych mechaników.


micrus Said:

Poza tym firmy czasami płacą forumowiczom/blogerom za reklamę. I nawet koleżka, który niby ma pojęcie o czym mówi, kilka tysięcy postów i kilka lat stażu potrafi polecać badziew, bo ma z tego korzyści (kasę, części, darmowe usługi).


Qropatwa Said:

Problemem jeśli chodzi o warsztaty jest też takie coś – Poljaki wszystko chcą robić SZYBKO, TANIO I DOBRZE. W rzeczywistym świecie można spełnić równocześnie tylko 2 z tych warunków.


benny_pl Said:

eee kazdy szanujacy sie zlomnikofan powinien sam naprawiac swoje auta, ja tam nie wyobrazam sobie oddawania komus ukochanego samochodu… raz tak kiedys zrobilem jak mialem Tavrie (nie byla jakos szczegolnie ukochana) rownolegle z Duzym Fiatem (w Fiacie sam (z kolega) wszystko robilem) a w Tavrii nie chcialo mi sie wymieniac simeringu na wale bo bylo bardzo malo miejsca zeby zdjac kolo pasowe a zreszta wtedy balem sie napedu na przod. naprawa kosztowala 80zl i cieklo jeszcze bardziej niz wczesniej… w dodatku nie dalo sie po tej naprawie odpalic samochodu i sami nie wiedzieli czemu (znalazlem na miejscu rozpieta kostke od aparatu zaplonowego) no i pojechalem. tyle dobrego ze chociaz pospawali troche drzwi zeby poszycie u dolu nie “latalo” wiec juz nie marudzilem bardzo ale wiecej sie nie pojawilem tam…
od tego czasu juz wszystko sam (z kolega czasem) robie i nawet troche blacharke tez sobie robie 😉 ,metoda nitowa ale starannie i ladnie wychodzi :)


benny_pl Said:

CUBINO: skoro masz taka filozofie to skad zainteresowanie 30 letnim Citroenem?
ja jestem z lublina ale interesuja mnie samochody za 3 cyfrowe kwoty 😉 nooo czaaaasem do 1500zl.. no ale to juz wyjatek olbrzymi (Uno ktore mam juz ponad 5 lat za tyle bylo kupione – dla Zony z 93r ale bez rdzy i z 60tys przebiegu mial i jezdzi do dzis)

jak bys bardzo chcial to moge obejzec ta Cytryne


piotras Said:

@ benny_pl – Zona z 93′ – no ladnie 😉


tata Said:

cubino – jeśli nie chcesz się znać na mechanice, natomiast chcesz traktować auto jak sprzęt AGD – a nie stać na nowe z salonu – kupuj z używanych możliwie najmniej przekombinowane konstrukcyjnie i najbardziej rozpowszechnione na rynku np. jakaś octavia 1.6 na monowtrysku – można kupić zadbane z niedużym przebiegiem od pierwszego właściciela :)


sosek Said:

Chłodna historia, całkiem prawdziwa:

Przed zakupem pojechałem z używanym C5 do certyfikowanego warsztatu producenta (coś jak ASO, ale nie-do-końca) na kontrolę przedsprzedażową. Zamiast do znanego mi człowieka, pojechałem gdzieś bo ‘certyfikowany’ Była to bardzo zabawna pomyłka.

W raporcie mam:
a) Bład z Lexii — niepoprawne wskazania czujnika kąta skrętu. Podobno bardzo poważny błąd – minimum pięć godzin pracy mechanika albo śmierć na miejscu po skręceniu kierownicy. Na tyle poważny, że wszyscy właściciele tego modelu jakich znam (3 osoby i ja) mają ten bardzo poważny błąd, a auta jeżdzą i ESP działa. Jeden nawet to naprawiał. Po wymianie przełącznika zespolonego na nowy, auto jeździ tak samo i dalej Lexia wyrzuca błąd.
b) Czujniki parkowania: Jeden nie działa, innego nie ma — trzeba wymienić wszystkie, kupić nowe czujniki, nie mniej niż 250 euro i robocizna, hurr durr. Teraz uwaga: Ten egzemplarz nie ma czujników parkowania — nigdy ich nie miał według numeru VIN. Są zaślepki w osłonie zderzaka. I jednej z nich brakuje.

Co najlepsze, pan nie skłamał. Czujniki nie działają, bo jak ma działać coś, czego nie ma? O co w ogóle chodzi, nikt nikogo nie oszukuje. Możesz panu majstru skoczyć ‘na warstat’. 😉


Manusz Said:

… wtryski kraść można z nim.


notlauf Said:

Jakbym miał czas to bym się za to brał. Mechanicy nie istnieją po to, że ja NIE UMIĘ, tylko że NIE MAM KIEDY.


Bielitzer Said:

Mój mechanik ma piękny warsztat i jeździ Unimogiem.


zygfryd Said:

Co to jest baskinka? ;)) E, nieeee to już było…

Wychwalam więc pod niebiosa to, że mojego kolegę mechaniora znam już łooooooo, od dzieciaka prawie i że ogarnia moje auta fachowo i niedrogo, o zaufaniu już nie wspomnę. Tak jak wcześniej wspomniano to prawdziwy skarb.
Trochę poza tematem – to do grona takich zaufanych znajomych mechaników powinien w pakiecie być jeszcze prawnik, lekarz i stomatolog 😉 Ja akurat nie mam takiego farta. Tylko i aż mechanik… Niestety, w takim kraju żyjemy, że bez znajomych ciężko czasem. End OT.
Od jutra zygfryd będzie na wakacjach, czego i Wam życzę 😉


gs Said:

Chłodna historia brachu…


Marcopolo Said:

benny_pl sam też naprawiasz komputer, zegarek, telewizor 3D, wycinasz sobie wyrostek i nabijasz klimę w czołgu Leopard 3 – gdzieś jest granica szaleństwa… Nie można znać się na wszystkim, bo to oznacza że nie znasz się na niczym. Daj zarobić na chleb DOBRYM mechanikom o wąskiej specjalizacji.


http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2011/12/a5390a51adb72da39bdcda1bd299f67f.gif?1324212758
http://i.imgur.com/3nMfQ.gif
http://i641.photobucket.com/albums/uu136/DiLLiGaFLmFaO/McFassy%20GIFS/tumblr_lp83t6uGz21qgnor3.gif
http://stream1.gifsoup.com/view4/4203658/mustaine-cool-story-bro-o.gif

Ja niestety nie umim. Tzn. świece sam wymienię, kilka innych prostych rzeczy też, ale w głębsze sprawy nie miałem okazji się zagłębić – a żałuję, bo bardzo bym chciał. Inna rzecz, że z moim talentem wygenerowałbym straty o równowartości naszej dziury budżetowej. Dlatego cieszę się, że mam zaufanego mechaniora. Co prawda ma warsztat w baraku (i przy torach) ale jeździ starym Galantem. Co prawda w jakiejś srogiej wersji typu VR-4 czy coś w ten deseń, no i pięknie utrzymany egzemplarz, ale nie zmienia to faktu, że auto ma ponad 20 lat. Powiedziałbym, że bliżej 25.

@ marekrzy – a jak nie ma się zaufanego mechanika a samochód jest niezbędny w pracy (a na nówkę nie ma finansowo szans)? Wbrew pozorom – wcale nie taka rzadka sytuacja…


theFat&TheFurious Said:

Dobry!

Dorzucę swoje 3 grosze…

Spotkała mnie onegdaj (urocze słowo) wesoła przygoda z jednym gazownikiem w Poznaniu, którego warsztat mieści się w okolicach ul. Warszawskiej, w jednej z bocznych uliczek – a co tam, niech mnie ściga, good luck.

Byłem tam na wymianie filtrów od LPG tudzież regulacji/sprawdzeniu całej reszty kuchni. Dowiedziałem się, że nie da się tego ustawić, bo mam przestawiony rozrząd, co nadworny mechanik (tak, robią tam wszystko, najwyraźniej nawet lewatywę koniowi) usiłował pokazać mi za pomocą lampy stroboskopowej, czy ciul wie czego, oferując przy okazji, że naturalnie od razu mogę auto zostawić, to oni mi rozrząd zrobią, a jak.

Wtedy pomyślałem sobie “ku*wa, to aż dziwne, że stare japońskie DOHC 16V i na benzynie i na kuchni pracuje równo i ma moc w całym zakresie obrotów, mając przestawiony rozrząd? ach te japońce, nawet jak coś się w nich zepsuje, to i tak nie ma różnicy… Poza tym z tego co wiem, to jeden ząbek na rozrządzie i auto może w ogóle nie odpalić, a jeśli już, to w najlepszym razie gadać jak traktor?”.

Suma summarum, podziękowałem, zapłaciłem no i na zawsze opuściłem tenże warsztat. Ale podjechałaby tam moja kobita, to by jej jeszcze pewnie koła specjalną mieszanką po 10zł/szt napełnili – 78% azotu, 20% tlenu etc…, o rozrządzie nie wspominając…

Z opowieści znajomych – istnieje ciekawy warsztat w Kutnie, gdzie właściciel kasuje klientów za naprawy, których nie było – np wymiana czujnika skrzyni biegów = kompletny remont za 3 tysie i, co ciekawe, ludzie płacą – nie podejrzewają niczego?

łoreta, ale się rozpisałem, zaraz będzie co chwila tl;dr

miłego dnia wszystkim (czytelnikom zlomnika)


marekrzy Said:

@Leniwcze,
przecież mechanik też musi coś jeść.
To tak jak z firmami ubezpieczeniowymi – żyją z tych, którzy nie ciągają ich po sądach kwestionując wyceny odszkodowań.


cubino Said:

@benny_pl, tata: nie rozróżniacie narracji w pierwszeji trzeciej osobie. Nigdzie nie napisałem że ja mam takie podejście do mechaniki, tylko, że tacy ludzie istnieją, ba nawet są w większości, i oni właśnie powinni się kierować przewodnikiem złomnika zamiast durnym marketingiem.
Moje podejście jest inne – oprócz kasy cenię sobie również czas, i dlatego samochód do codziennej jazdy powinien być niezawodny, żeby w ogóle z mechaników nie korzystać. Nie kłóci się to z tym, żeby mieć inny samochód jako hobby, i nim się zajmować hobbystycznie – stąd moje pytanie o GSA, bo takiego szukam. Jak mógłbyś go obejrzeć to będę ciekaw Twoich wniosków.


trotodyl Said:

heh mój mechani tez ma warsztat przy torach trafiłem na niego przez przypadek bo wjechałem nie w tą uliczkę którą mi wskazał sąsiad taksówkarz i dzięki temu mam teraz mechanika który nie klęka przy żadnej robocie a tymczasem sąsiad złotówa tuła się ze swoimi autami po mechanikach i non stop coś nie jest ok:)


marekrzy Said:

A taka historia jak raz z wczoraj:
Zaprzyjaźniony dobry i solidny mechanik wymienia klocki w vołovinie żony.
Niby mógłbym sam, ale:
-nie chce mi się
-nie mam podnośnika
-a jak się urwie śruba? Nie urwała się, za to stanął trzpień i trza było rozwiertaka. W domu nie mam.
Ale nie o tym, nie o tym.
Gadamy o dupiemaryni, i mówi mi tak: zaszwankował w moim aucie sterownik abs’u. Teoretycznie jako mechanik powinienem zrobić go sam. Ale to nie moja specjalizacja, będę z min odbywał stosunek płciowy cały dzień i umęczę się jak dziki osioł. A tak oddałem do speca, w 2 godziny zrobił co trzeba i skasował 2 stówki. Ja w międzyczasie zrobiłem samochód klienta na którym zarobiłem na jego robociznę, na swój zus i jeszcze zostało na baskinke dla żony.
Czyli rozsądek w każdym calu, ale o tym już wspomniał @Marcopolo.


Marjusz Said:

Czy ten warsztat mieści się obok serwisu Renault?


oldskul Said:

Jak nie ma gifa z Chuckiem, to wygrywa chłodny z Władimirowiczem.
Nie zgadzam się ze schematem “nieciekawy warsztat, dobre auto prezesa”, nie ma pokrycia w rzeczywistości. Sporo mechaników polecanych pocztą pantoflową i przy tym dobrych, nie ma błyszczących szkłem salonów a kolejki są srogie. Takich ludzi należy się trzymać, to prawda, i warto nadrobić czasem trochę km.
Gehenny to ja tam nie widzę. No OK, został tu i tam okradziony. A mi ukradli rower za ponad średnią krajową, no to co, przeżyłem gehennę rowerową? 😉 A kolo jeździ, używa, coś się psuje po 2 latach (!), normalna rzecz. Nawet stalowe kulki się psują i gubią.
@ marekrzy
Dobrze powiadasz Waść.
@ benny_pl
Prawda li to, ale co jeżeli chcesz pośmigać hydropneu? Nawet jak masz wiedzę, co i jak, to skąd weźmiesz narzędzia? Powiem więcej – gdyby nie to że znalazłem takich swoich, zaufanych mechaników – pewnie bym się w ogóle na zakup nie odważył. Albo druciarstwo by odchodziło radykalne 😉


benny_pl Said:

PIOTRA: Uno z 93r 😉
MARCOPOLO: sam naprawiam radiomagnetofony, magnetowidy, kamery, wieze, telewizory, maszyny do szycia, pralki, (lodowek raczej nie bo nie mam sprzetu do napelniania freonu), uspawalem ganek z profili stalowych i okien, naprawiam wszelkie krany, gniazdka i wszystko co popadnie w domu (wszystkie sprzety poza bojlerem mam uzywane i wiekszosc zdobyte uszkodzone i naprawione), sam remontuje swoje samochody i normalnie pracuje od 8 do 16 zarabiajac 1500zl – mozna? mozna tylko chciec trzeba a przede wszystkim LUBIC
CUBINO: wiem ze tacy istnieja, moze i dobrze bo tacy jak ja maja co naprawiac 😉 / dla tego mozna miec stary samochod ale zadbany w ktorym cos sie wymienia jak daje oznaki zuzycia a nie czeka az kolo odpadnie, ja jezdze swoimi nawet po 400km gdzies i nigdy nie stanalem w drodze / ok sproboje znalesc chwile i go obejzec :) po takiej cenie szybko sie nie sprzeda 😉 porobie zdjecia zwykle gnijacych elementow itd..


benny_pl Said:

OLDSKUL: zgadza sie, jak sie na czyms nie zna czy tez nie ma warunkow do naprawy i nie zna nikogo na tyle dobrze zeby to naprawic RAZEM Z NIM to niema sensu tego kupowac, no chyba ze po cenie “zlomu” zeby sie nauczyc i albo sie uda albo nie i trudno,
poza samochodami tak na przyklad bywa tez z laptopami, czasem sie uda naprawic, ale jak to jest BGAk to juz raczej tylko wymiana plyty…


Szop Said:

No dobra, ale co to za Toyota była? Avensis? Land Cruiser?


miwo Said:

nie wiem, o jakim aucie pisze p. Z. Łomnik, ale mój ojciec posiada Ave T22 2.0TD z 2000 roku. czyli turbodiesel bez bajerów. od kiedy ma to auto (2003) ma też nowego mechanika, z którego jest bardzo zadowolony. pan Zenek ogarnia starsze japończyki (sam jeździ 626 GE, więc wie, co dobre), nie zdziera i sam dba o terminowość różnych rzeczy, tak, że ojciec martwi się tylko o tankowanie i zmianę opon. dobry i uczciwy fachowiec.
moje auto serwisuje firma, która jest jego właścicielem, nic mnie to nie obchodzi, kosztów nie ponoszę, czasu nie tracę. zresztą, nie raz już przyznawałem się, że się nie znam na mechanice. i przez to nie raz dałem się w przeszłości zrobić w wała: w niektórych przypadkach nie jestem pewien – mam tylko podejrzenia, w niektórych po jakimś czasie wyszło, że na bank wykorzystano moją niewiedzę. no, ale jeśli w ramach gwarancji jeździsz do ASO, a auta nikt poza nimi nie ogląda (bo i po co? zresztą – warunki gwarancji to wymuszają), to mogą robić właściwie robić, co chcą. miałem zresztą taki problem nie tylko z nowym autem serwisowanym w ASO, ale i z autem starszym, które chciałem odnawiać, a które ostatecznie zwróciłem do Holandii (na szczęście retrokomis dopuszczał odwołanie umowy za potrąceniem w ciągu jakiegoś czasu, ze względu na specyficzny obiekt sprzedaży), bo nie miałem czasu i kompetencji, by pilnować roboty, a z auta w pierwszym warsztacie, który wziął auto “na obejrzenie, stwierdzenie stanu i opłacalności”, zaczęły ginąć drobiazgi wyposażenia, albo być zastępowane czymś innym. może się nie znam na technice, ale pamięć do szczegółów mam dobrą. nie zrobiłem wcześniej zdjęć, nie byłem w stanie nic udowodnić, więc po usłyszeniu horrendalnej ceny (ani słowem nie zająknięto się, gdzie się podział jeden dywanik, wieszak, uchwyt, klamka, etc.), machnąłem ręką i zamówiłem lawetę…


Andziasss Said:

Skąd się generują te fajne właśnie kutasiki? Same tak? Brazerowi się zmienił podobno, sam.


sosek Said:

@Andziasss, podaj innego maila. Wygeneruje nowy. Czy lepszy — nie wiem 😉


Erbest Said:

Miałem kiedyś myk z zaufanym mechanikiem. Oddałem auto na rozrząd, olej itp. serwisówka, żadnych awarii. Umówiłem się na drugi dzień o 15-tej, przybyłem 15 minut wcześniej, auto rozgrzebane, gość jak mnie zobaczył to nabrał tempa i z jęzorem do pasa 10 po trzeciej auto było gotowe. Zapłaciłem, jadę. Kurde – ciągnie jak wściekły i trochę inaczej brzmi. Szok, zupełnie inne auto. Fajnie że lepiej jeźzdi, ale coś mi nie gra, bo nie płaciłem za tuning +20KM, ale za serwis. Podjechałem pod dom, przyjrzałem się tu i ówdzie… BINGO!

Ktoś wpadnie o co poszło? Pewnie tak :)


cubino Said:

@benny_pl – dzieki. Jakbys mial jakies zdjecia (najlepiej tez wnetrza) to podeslij prosze na cubino malpka o2 kropka pl
BTW ja tez nie zamierzam bynajmniej go kupowac za taka cene za jaka jest wystawiony…


bobbik Said:

i przy takim czarnym PR bądź tu mechanikiem i licz na wyrozumiałość klienta… Swoją drogą klienci też potrafią wciskać że “przed naprawą silnik chodził inaczej” A jak miał kurna chodzić jak WPan klient ostatnio wymieniał olej cztery lata i 35 tys km temu, od tego czasu nawet miarki nie wyciągnął, więc go zarżnął a auto na warsztat trafiło na sznurku?


Demon75 Said:

Szybka historyjka z życia – jadę z dostawczakiem na wymianę łożysk w piastach. Na drugi dzień odbieram, płacę niemało, ale to fachowiec, polecony przez dobrego znajomego!!
Tylko czemu mam elektrykę rozbebeszoną?
Długo mógłbym takie (prawdziwe) historyjki. Moja konkluzja – robię co mogę sam, a co nie mogę do dużego warsztatu “wielomarkowego”, którego współwłaściciel jest sąsiad 😉
Nie ma problemu z ewentualnymi reklamacjami, a jak bawiłem się w kurierkę wszelkie naprawy robili piątek-sobota!
Dlatego moim następnym samochodem będzie Łada, albo Defender, albo SeriesIII


Zyga Said:

@Erbest: Udrożnił katalizator przez go usunięcie? :)


Uwequattro83 Said:

Ileż ja takich sytuacji przeżyłem.


michau Said:

Erbest: dostales nie swoje auto pewnie 😀


ziutek Said:

Znam takich ludków, nie znajo się, a kupio klunkra typu allroad 2.5 tdi. Potem plujo na Pana Janusza, że ów wymieniając wałki ukręcił mu turbo i podziurawił poduchy od zawieszenia.


slawq Said:

@ marekrzy, no to ładnie sobie liczysz……


Erbest Said:

@Zyga, @michau

Nie, .po prostu zapomniał założyć filtr powietrza wraz z obudową, goła rura z kolektora została – a że silnik to wolnossak 2.3 8V to i różnica była spora. :)
Auto to było Volvo 740 i żadnych katalizatorów w nim nie było 😛


mihau Said:

Koło panoramy w Poznaniu miałem kontakt z przemiłym mechanikiem. Robiłem przegląd. Wszystko po przeglądzie ok, tylko klima nie działa. Mówi, że trzeba zregenerować. Facet zapomniał tylko, że rok temu już regenerował. A klima przed przeglądem działała, a po przeglądzie przestała. Po kłótniach niby zregenerował, ale nie napełnił. Czyli naciąganie na maksa. Odradzam z całego serca.


pr Said:

Czy przy przebiegu 226 koła współczesne auto wymaga faktycznie jakichś rękoczynów typu regeneracja podzespołów? Pytam, bo najechałem dużo więcej i wszystko fruwa jak pierwszego dnia. No dobra, fotel trochę siadł, ale to akurat nie wymaga operacji na otwartym sercu.


Tony Said:

Szukać dobrych mechaników – takich, którzy mając warsztat robią sami i nie mają uczni z zawodówki albo pracowników za 1200 zł na czarno. Są tacy, ale nie ogłaszają się na forach – info pocztą “pantoflową”. O takim właśnie mechaniku dowiedziałem się jakieś 12 lat temu od kumpla. Od tego czasu ogarnia mi wszystkie moje złomy, od 125p począwszy, a na 735iA skończywszy. Sporo umie, ale nie podejmuje się regeneracji wtrysków, turbin, ani kół dwumasowych. Co mi wcale nie przeszkadza, bo jeżdżę wolnossącą benzyną z automatem 😉


Tony Said:

Dżizas, ale babole walę… Miało być “uczniów” oczywiście… Zrzucę to na karb późnej pory i tych czterech piwek, co to jedno dawali za darmo 😉


Vaux Said:

Ja w sumie swoje scorpio do warsztatu (poleconego przez osobę z rodziny która tam zawsze swoje auto robi) oddałem tylko raz na wymianę sprzęgła-pierwszy i ostatni raz, auto miało być za dwa dni zrobione no i było a jakże…ale:
-na dzień dobry rozładowany akumulator (właczyli podgrzewanie siedzenia które akurat przez krótki czas z braku odpowiedniego przekaźnika miałem zrobione tak że działało bez kluczyka;
-trzymający tylni cylinderek prawie nie dawał ruszyć z miejsca (nie wiem co oni z tym robili-nigdy wcześniej nie trzymał)
-urwana gałka dźwigni zmiany biegów nasadzona byle jak oraz rozpruty obok szwu skórzany mieszek dźwigni;
-w czasie drogi powrotnej z owego warsztatu z kurowa do puław zdziwiłem się że jakoś głośno w aucie czego wcześniej nie było, diagnoza w domu-o zgrozo-wycięta i wyrzucona guma-lejek osłaniająca dźwignię zmiany biegów pod mieszkiem oraz brak wygłuszenia
-skaczącą wskazówkę prędkościomierza sam naprawiem przez poprawienie i dociśnięcie wtyczki czujnika VSS na skrzyni oraz poprawienie ułożenia kabli
-złamane dwa oporniki kabli WN -kable się trzymały siłą grawitacji tam podskakując i trochę iskrząc sobie wspaniale (zrobili to przy opuszczaniu skrzyni gdy aparat oparł się o gródź) a ja się zastanawiałem skąd nierówne obroty silnika;
-rura wydechowa uderzona młotkiem przez co jej przekrój w tym miejscu zmniejszył się o 1/4;
I co najciekawsze – panowie dostali ode mnie nowiutki komplet sprzęgła Sachsa (łożyko wyciskowe, igiełkowe, docisk i tarcza) a ja dostałem z powrotem po naprawie ten docisk i pretensje “Panie, to zepsute jest bo sprzęgło ciągnęło i musieliśmy dwa razy skrzynię zrzucać przez to” (o dziwo w innym aucie ten docisk działa jak złoto)…ciekawe czy dotykali samoregulatora na pedale sprzęgła:(

Po tej “naprawie” stwierdziłem że nie ma co reklamować bo więcej nerwów stracę niż to wszystko warte a i jeszcze z pracy będę sie musiał zwalniać żeby tam pojechać a oni i tak powiedzą coś w rodzaju tekstu który usłyszałem na odchodne od którego mechaniora z tam obecnych (“te stare graty żadko kiedy wyjeżdżają same z serwisu”) i sam doprowadziłem auto do porządku,
auto na tym starym docisku jeździ do tej pory ( w sumie uszkodzona była wtedy tarcza bo z jej tłumika wypadły sprężynki i to powodowało szarpanie przy ruszaniu)


i love classic cars.. Said:

Nie wiem Notlauf jak to robisz, że ciągle masz pomysły na nowe historie


Tomasz Said:

Kaczor Kazimierz ze Zlotopolic mnie urzekl. Jedzac niedzielne obiady kilkanascie lat temu zawsze zastanawialem sie po ki hui on tak sie wykrzywia w czolowce. Teraz juz wiem.


wieslaw Said:

czestotliwosc występowania słów turbina i wtryskiwacz w tym tekście sugeruje jedno rozwiązanie – benzyna. Amen.


stasiek Said:

Po zakupie pojechałem przetrzepać 23 letniego Espaca na stację diagnostyczną. Goście tam są kumaci i jak chcą to potrafią nieźle przejrzeć samochód. Okazało się, że przewody hamulcowe z tyłu są pokorodowane.
No to wycieczka do mechanika, i pytam go ile taka naprawa, na co on, najpierw stwierdził, że nie ma sensu tego naprawiać, wystarczy papier ścierny i farba na rdzę i będzie GIT. Po pytaniu kiedy mogę się umówić na wymianę, nie malowanie tych przewodów zaczął najpierw, że nie opłaca się tego robić w tak starym samochodzie, a później że za 2 tygodnie i jeszcze mam sam zorganizować potrzebne części, bo on ich nie ma i nie ma czasu za nimi jeździć, bo są trudno dostępne.
Mechanik był polecany i z renomą, ale nie u mnie. Wcześniej miał sprawdzić co jest do naprawy, ale biedaczek był tak skrupulatny, że nie zauważył urwanego przewodu od bimetalicznego czujnika temperatury płynu chłodzącego. Na szczęście jest jeszcze termistor.


notlauf Said:

Nie wszystkie samochody występują z silnikiem benzynowym.


Karpiu Said:

Jak ja ku..a nienawidze określenia POLACZEK


Mav Said:

@Vaux

Ojcu przy wymianie sprzęgła mechanik urwał czujnik biegu wstecznego (ten od świateł). Zamiast zadzwonić, przeprosić, pokombinować skąd wziąć taki czujnik, albo kazać kupić, to po prostu owinął taśmą izolacyjną. Drugiego dnia ojciec pod robotą nie zobaczył plamy oleju (stał niedaleko kratki, więc myślał, że ogólny syf). Strasznie skrzynia ciężko pracowała i zaczęła wyć, bo wyciekł cały olej.
Inny przypadek – auto mojej żony (Renault R19), też wymiana sprzęgła, inny mechanik. Skrzynia do silnika przykręcona na dwie, górne (sic!) śruby. Reszta pozrywane gwinty w korpusie skrzyni.


chyba w bloku silnika?


Mav Said:

Otwory od góry są w silniku, a od dołu kilka (chyba 3, albo 4) jest w skrzyni, a kilka w silniku. Zerwali tylko te w skrzyni. Reszty po prostu nie wkręcili.


nazim Said:

a ja w dalszym ciągu nie sprawdziłem co to ta baskinka….


Łukasz Said:

Jest jedna nieścisłość, ale to może moje czepialstwo. Żaden piłkarz nie był w latach 1999-2010 nie był wypożyczony z Legii do Francji.


quan Said:

Corolla E11 1-WZ 1.9D 😀 ??


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1