zlomnik.pl

Home |

Ciudad de Concepción albo felieton przewrotny

Published by on March 23, 2013

Po raz drugi udamy się na złomniku z Google Street View do Chile. Tym razem do połączonych miasteczek Concepcion, Biobio, Hualpen i San Pedro de La Paz. Wszyscy ogólnie pracują tam w rafinerii w Biobio, więc finansowo jest to dość bogaty region. Na co wskazują takie oto obrazki:

Jednak reszta to już normalny krajobraz chilijski, czyli Nissan Sentra, Toyota Tercel, Peugeot 504 i 505, Suzuki Carry oraz wszelkiego typu stare samochody koreańskie. Może nasuwać się pytanie, skoro Chile ma tak podobne warunki życia i PKB per capita jak Polska, to czemu u nich na ulicach jeździ taki stary złom, a u nas takie fury że aż wypadają oczy?

Problem w tym, że jest dokładnie odwrotnie.

Łada: normalność w Chile

A teraz pomyślcie sobie o takiej sytuacji: zabraniamy importować do Polski samochody. W ogóle, całkowicie i ostatecznie. Import jest zakazany tak jak do USA i wszystkich krajów Ameryki Południowej. Co kto kupił na miejscu – jeździ tu do śmierci lub odpadnięcia kół. Nagle z dnia na dzień ucinają się tanie Golfy i Passaty, tanie BMW, importowane z USA SUV-y i wszelki chłam, jaki ciągnie do naszego kraju na skutek dysproporcji gospodarczej między Polską a jej zachodnimi sąsiadami. Zostają u nas kupione przez grzybów Skody, flotowe Ople i Fordy, zostają Yarisy, Chevrolety, Kie Sportage i wszelkie auta, które u nas dobrze się sprzedają.

Jakie są konsekwencje? Przede wszystkim drastyczny spadek podaży samochodów używanych oraz wyrżnięcie w pień operujących w szarej strefie handlarzy-laweciarzy, blacharzy-magików, picowaczy-plakerów i wszelkiej maści AUTO IMPORT KOMIS PRESTIGE CARS CYTRYN I GUMIAK. I drastyczny wzrost cen samochodów używanych. Nagle okazuje się, że o 12-letnią Fabię warto dbać, bo nie jest warta 7, tylko 17 tys. zł, a jeśli się już ją wystawi na sprzedaż, ustawia się kolejka chętnych. Dodatkowo wprowadzamy obowiązkowe zapisywanie przebiegu podczas badania technicznego. Samochody używane rosną w cenę jak szalone, ale (oczywiście stopniowo) poprawia się też komfort ich nabywania. Znikają przekręty z umowami in blanco z Niemcem nazywającym się “Lindemannsstrasse”, próby sprzedaży aut ze Szwecji z wydartym dowodem rejestracyjnym i tych z Austrii bez drugiej części żółtego Personenkraftwagenszulassungsbescheinigung. Z czasem też znikają auta, co do których nic nie wiadomo na temat ich przeszłości, bo wszystkie pojazdy jeżdżące po polskich drogach jeżdżą po nich od kilku lat. Idąc do autokomisu, takiego jak np. w Chile od pana Aubele, nie zastajemy samochodów bez tablic i bez przeszłości czy z cofniętym licznikiem, bo pochodzą od polskich właścicieli, a przebieg i tak jest wpisany w dowód rejestracyjny.

Urealnia się siła nabywcza polskiego klienta. Jeżeli kogoś do tej pory było stać na używane BMW za 20 tys. zł, to teraz za te same pieniądze może kupić sobie np. Chevroleta Lacetti. Dzięki temu kupuje samochód, na utrzymanie którego naprawdę może sobie pozwolić. Nie trzeba już pisać płaczliwych tematów na forum “jak się czyści ten EGR”, albo “jak zaślepić dziury po klapkach w kolektorze”, bo w tym danym Lacetti nie ma takich wynalazków. Jeśli już kupił takie przykładowe Lacetti lub nawet Corsę – dba o to auto, bo wie, że to drogie dobro, które niełatwo będzie wymienić na inne. Obecnie samochody są dużo za tanie.

Pamiętajcie, pralkę wozi się najlepiej Isuzu sedanem.

Rośnie sprzedaż nowych samochodów. Nikt już nie ma dylematu: nowe auto za 40 tys. zł czy 5-letni Passat w tej samej cenie, świeżo sprowadzony od niemieckiego dziadka, który jeździł tylko na spotkania lokalnego klubu weteranów Gestapo. Bo 5-letni Passat nie kosztuje już 40 tys. zł, tylko 75 tys. zł (nowy – ok. 20 tys. drożej), a poza tym na rynku jest mało Passatów, ponieważ niewiele osób decyduje się na ten model jako nowy (w Polsce Passat nie jest nawet najczęściej kupowanym autem klasy średniej – jest nim Avensis). Z ulic znikają w szybkim tempie sprowadzone lata temu drogie fury, bo użytkowników nie stać na ich utrzymanie. Jaktajmery nie mają już po 20 lat, a po 40 lat, bo auto 20-letnie jest nadal użytkowane na co dzień jako całkowicie sprawny pojazd i nikt nie myśli o jego zezłomowaniu. Krajobraz robi się jak w Chile: po ulicach jeżdżą głównie stare i tanie samochody, ale utrzymywane wciąż w pełnej sprawności. Najdroższe i najluksusowsze auta to kupowane przez przedsiębiorców pick-upy i SUV-y. Negatywny skutek – nasilają się niestety kradzieże samochodów, ale z tym policja akurat walczy dość skutecznie.

HYUNDAI STELLAR <3

W Chile po ulicach jeździ trochę złomu, ale to jest złom znany. Lepszy jest bowiem Nissan Sunny z 1985 r. pozostający od 15 lat w rękach jednego właściciela, który o niego dba niż świeżo sprowadzone BMW z cofniętym licznikiem, które w Niemczech miało dzwona na autostradzie, ale Cytryn z Gumiakiem umio migomat i zrobili go na cacy. Jeździłem kiedyś świeżo sprowadzonym, bezwypadkowym Avensisem z automatem, którym przy każdej zmianie biegu rzucało w lewo lub w prawo. Pan z autokomisu przyznał, że auto było bardzo mocno rozbite i nie do końca prosto je poskładali. W Polsce po ulicach jeździ złom zamaskowany nowym lakierem i plakiem, złom na który polskiego klienta tak naprawdę nie stać, ale dzięki nieograniczonym możliwościom importu szrotu, może sobie wreszcie na nie pozwolić. W Chile kupowanie używanego samochodu to zerowe emocje: podoba ci się ta Kia Rio sedan lub Toyota Tercel? Sprawdzasz kto ją miał i ile czasu, ile ma przejechane i czy nie zgłoszono wobec niej szkody całkowitej. Sprzedane. W Polsce emocje są na 100%, za to zerowa jest szansa, że sprowadzone auto od handlarza naprawdę było w idealnym stanie na Zachodzie – bo tam import jest znacznie mniejszy, a więc i ceny wyższe. To, co napędza polskich handlarzy to różnica kosztów robocizny, sprawiająca że uszkodzonych aut nie opłaca się naprawiać tam, a u nas tak.

Takie samochody są bardzo rzadko spotykane. W czasie mojej długiej wycieczki widziałem też jedno Audi.

Mając na uwadze powyższe, postuluję wprowadzenie całkowitego zakazu importu samochodów używanych. To wydłuży okres użytkowania aut, a wskutek tego – będzie bardziej ekologiczne, ponieważ zużyjemy mniej zasobów i wyemitujemy mniej CO2 produkując nowe auta zamiast starych, które są jeszcze dobre.

Suzuki APV zastąpiło model Carry.

To wszystko poniżej to są normalne samochody na ulicy, a nie dojeżdżone trupy.




Comments

Notlauf, Pasaciaże, BMW’iarze, plastikowe audice i inni tapeciarze Cię kiedyś zabiją


P.S. Na szczęście jeżdżę Fordem :) Kupionym w Polsce na dodatek (choć z drugiej ręki)


witus_d Said:

Motoryzacja urocza. Chociaż po otwarciu progów w moim 17 letnim mondeo tak się zastanawiam czy jest możliwe korzystanie w naszym klimacie z auta powiedzmy przez 30 lat.
No i poza tym tak bez TDI-ków na ulicy? Oj mógłbym się nie przyzwyczaić :)


PanTuNieStal Said:

Jak zwykle się z Tobą zgadzam ale nie do końca. Paru członków mojej rodziny w tym i ja jeździmy samochodami sprowadzonymi z zagranicy przez handlarzy i wcale nie są to ulepy przywrócone do życia łukiem elektrycznym migomatu. Ot auta, które Niemiec albo Holender uznał za wyeksploatowane i dlatego pościł je dalej na wschód tak jak to się dzieje z toyotami płynącymi do Afryki.
Za Chiny Ludowe nie chciałbym powrotu do lat 90 gdzie używana Felicja była droższa od nowej (ostatni taki przypadek na polskim rynku używanych samochodów), bo to dopiero była nienormalna sytuacja. Inna sprawa, że zgadzam się, iż obecnie używane samochody są za tanie.


różnica między Polską a Chile jest taka, że Chile się nie pcha do UE


Eastwood Said:

Tylko gdyby u nas nie było tej cholernej zimy, soli i rudej. Polecam wycieczkę na Krym. Tam jeżdżą 30-letnie łady wyglądające jakby wyjechały z fabryki. To samo zresztą w Chorwacji, gdzie sporo Fiatów 500, Golfów I i II w naprawdę niezłym stanie. Zima niszczy i to nie tylko blachę ale i mechanikę:/


Piotrkowy Said:

A jeśli ja swoim Passatem B5 Variant z jedynym słusznym silnikiem TDI pragnę jeździć tak długo póki nie odpadną koła i dokumentuje każdą wymienioną część to już nie jestem prawdziwym Polakiem? :( Nie ukrywam, że przednia szyba była wymieniana, że lewe tylne drzwi były robione i nie zamierzam skręcać licznika. Czyli co, nadaje się do Chile?


notlauf Said:

Tak, możesz mnie tam zabrać. Mógłbym mieszkać w Chile.


pr Said:

Zima zimą, ale nic tak nie niszczy auta, jak naprawa na gumiakowe patenty. A w Polsce tak się robi.


driver Said:

Sally Shears Said:

Czyli postulujesz po prostu powrot do PRL i lat 90tych? Jako ze zyjemy w kraju z epidemia amnezji, w ktorym ludziom wydaje sie, ze posiadanie Tico swiadczy o pauperyzacji kobiet na wsi, nie mozna niestety liczyc na to, ze ludzie beda pamietac, ze eksperyment ten nie przyniosl az tak zbawiennych skutkow jak powyzej opisywane. Raczej przeciwnie.

Czy zanim napisales, ze normalnie jezdzace na chilijskiej ulicy samochody nie sa gratami przejechales sie nimi? Bo to musi odrozniac Chile od Meksyku. W Meksyku normalnie jezdzace po ulicy samochody SĄ gratami, tylko ze nikt sie tym nie przejmuje. Tam o samochody dbaja, ale “dbanie o samochod” rozumieja troche inaczej niz u nas. Oczywiscie nie ukrywam, ze tworzy to niezwykle malowniczy i przyjemny dla (mojego) oka obraz.


notlauf Said:

Moja koleżanka mieszkała 6 lat w Chile. Te auta są brzydkie, ale w miarę sprawne. Przeciętnie bardziej sprawne niż rozwalony 3 razy Passat i BMW w Polsce.


Filipeq Said:

Taaa @driver ta Victoria juz trochę wisi i coś na ten przebieg nei wygląda 😀 Notlauf nie baw się brzydko 😀 Importowaleś sobie Starletke a teraz chcesz innym zakazać,żeby już nie mogli Cię przebic huh? 😀


flapjck1 Said:

@zlomnik, nie zgodze sie z toba, problemem polski jest wrodzone kombinowanie ze wszystkim – gdyby to wyplenic, byloby super. Sztuczne ograniczanie nie ma nic wspolnego z normalnym rynkiem, a wraki na ulicach to efekt zachlannosci i naiwnosci ludzi ze moga tanio kupic cos co da im prestiz i fejm na dzielni


btd Said:

notlauf lewakiem!


Tony Said:

W pewnym sensie, taka sytuacja miała już miejsce w Polsce kiedy uchwalono przepisy które zabraniały sprowadzania aut starszych niż 10-letnie. Ceny używanych aut, takich samych trupów jak obecnie były wyżyłowane do granic absurdu. Przykładowo: w 1996 roku kupiłem 126p ’88 do remontu, za 2000 zł i to było tanio, bo te roczniki chodziły 3000-4000 zł. W tym samym roku kupiłem bardzo ładnego, zadbanego passata z 1978 za 4600. Tyle że zarabiało się wtedy 500-700 zł. Przekładając to mniej więcej na dzisiejsze realia, passat z 1995 roku kosztowałby ze 20 tysięcy, a rozpadające się uno z 1997 5000 zł.


nowy Said:

Zakaz importu? A gdzie tyle razy postulowane na Złomniku prawo do wolności wyboru?
Zabrania się zabraniać. Już kiedyś testowaliśmy w praktyce zabranianie i kontrolowanie przez państwo wszystkiego. Na szczęście to czasy słusznie minione. Mam nadzieję…


suplement Said:

Notlauf jak zwykle ma sporo racji, ale smuci mnie ten felieton. Jestem handlarzem i przywożę auta z zachodu, w całości i w jak najlepszym stanie. Pewna część tego ranku faktycznie opiera się na kombinowaniu z powypadkowymi autami, ale generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka jest bez sensu.


fck Said:

Zakaz importu, a tu nad nami wisi gwałtowny skok podatków dla jaktajmerów bez normy jewro94. Taki zakaz spowodowałby powrót do PRL, gdzie przypadało pińć samochodów na kilometr kwadratowy.


nowy Said:

Z całym szacunkiem, ale czy ta znajoma pracowała w stacji diagnostycznej? Czy wywnioskowała dobry stan tych pojazdów z faktu ich samodzielnego poruszania się po drogach?
U nas nawet te wyklepane z przystanku poruszają się samodzielnie. Czy to świadczy o ich dobrym stanie technicznym?


Buckel Said:

Zakaz importu używanych ma Urugwaj i jeżdżą tam auta jeszcze starsze, niż w Chile, a nowe są obłożone wysokim cłem (60% o ile pamiętam). Do tego dochodzi wysoki coroczny podatek od wartości samochodu, czyli im większy grat, tym taniej. Poniżej rocznika 1953 jest zwolnienie od podatku. Powodem jest chęć zatamowania wypływu dewiz za granicę, bo miejscowej produkcji prawie nie ma. Efektem są niesamowite ceny aut używanych – FIAT Cinquecento za 6000 USD jest normą. Nie wiem, czy bym chciał to rozwiązanie – jednak dostęp do motoryzacji jest u nas łatwiejszy, mimo że Forda A w Urugwaju można mieć znacznie taniej niż w Europie.


mtsy Said:

Ja mam taki plan, że jak oszczędzę 10 tysi to biorę mojego Tatę, lecimy do frankfurtu i zatrzymujemy się na nocleg u zaprzyjaźnionej Frau Marii, oglądamy mobile.de albo gazety i szukamy w okolicy gutek od osób prywatnych. Kupujemy jedną na głowę i wracamy do polski. Będzie super. Już 10 lat temu tak zrobiłem. Było super. Chce tak dalej móc robić.


Dopen Said:

To nie jest tak, że samochody są za tanie. Ceny samochodów kształtuje rynek, a dokładnie prawo popytu i podaży. Co roku na świecie produkuje się ponad 40 milionów samochodów. Podaż jest więc ogromna i nie dziwi nikogo fakt, że Polak z niższej klasy może przyoszczędzić i kupić sobie nowoczesne, dość prestiżowe auto (np. B6). To jest właśnie realna siła nabywcza, natomiast to, co proponuje Notlauf to stworzenie sztucznych barier. Byłoby BARDZO dziwne, że w Polsce jeździłyby stare samochody kiedy to w sąsiednich Niemczech można tanio kupić dziesięcioletni samochód produkcji niemieckiej. Nie widzę potrzeby regulowania takiego stanu rzeczy, jestem za wolnym rynkiem i naturalnemu kształtowaniu się cen. Co prawda teraz rynek nie jest znowu taki wolny, ale na pewno bardziej, niż jeszcze 15 lat temu.


Łukasz Said:

Aaa! Moje oczy!
http://www.tinyurl.pl?nO6wO93t
Chcę takim jechać w ostatnią podróż.


Harry Reems Said:

3 razy rozwalony Passat tez jest “w miare sprawny”. Jezdzi, zwalnia, skreca (jakos), trabi. Nie bylem w Chile, bylem tylko w Meksyku i to raptem pare dni, ale to wystarczy zeby stwierdzic, ze jezdzace tam samochody sa sprawne jak na standarty ichniejsze, ktore zreszta – mysle – nie mierzily by za bardzo zlomnika. Na pewno jednak sklonily by polskiego policjanta czy diagnoste do wyrazenia skrajnego oburzenia i nagany oraz wyciagniecia reki po łapówke. Te samochody owszem jezdza i spelniaja swoja funkcje. To, ze przy okazji maja zdemolowane zawieszenie, jada troche bokiem, łuki biora lekko kanciasto (co nie przeszkadza Meksykanom jezdzic z pedalem w podlodze) i sa X razy klepane tak, zeby od zewnatrz zachowywaly z grubsza jakies ksztalty, po prostu nikomu nie przeszkadza. Jezdzi? Nie ma co jojczyc. O tych klepanych paskach piszesz troche jak Kublik albo jakas dziumdzia z kolorowego pisemka.


8-VOP Said:

Ja co prawda jeżdżę samochodem kupionym w Polsce, nastoletnim i nie zamierzam go sprzedawać, bo sprawuje się relatywnie dobrze – naprawiałem tylko to co zaniedbano lub robiono po kosztach. Było tego dość sporo, prawda lecz jednak na obecną chwilę wóz jest sprawny, a jedyne co zepsuło się samo z siebie to światełko wewnętrzne dla kierowcy.
Moim zdaniem jakiekolwiek ograniczenia wolności w handlu samochodami wpłyną negatywnie na rynek. Powód? Mentalność – podejrzewam, że tak jak teraz składa się Passata z trzech różnych, tak przy próbach ograniczenia wyjęto by z tego Passata to i owo, bo przecież może się przydać w następnym samochodzie lub można to sprzedać. Prawda, że po ulicach Warszawy jeździ taki chłam, że aż łeb boli, ale z tym nic nie zrobimy. Najbardziej istotny jest własny rozsądek i wiedza, jeśli uda się kupić dobry samochód, można kupić do niego części, nauczyć się jego prawidłowej eksploatacji i jeździć, jeździć, jeździć.


kuntakinte Said:

Po prostu Tymon zagalopował się troszkę nieznacznie w swoich rozważaniach, i teraz mu trochę gupio. To że u nas nie szanuje się aut jak w Ameryce Południowej, nie znaczy że jesteśmy rozrzutni. A sztuczne regulowanie runku za pomocą zakazów i wysokich ceł, zabiło by naszą gospodarkę. Dla kogo w takim razie, budujemy autostrady, za ciężkie triliony miliardów, jeżeli rozpadający się passat b3 byłby luksusem dla nielicznych? To, że Tymon lubi patrzeć na 30 letnie (jeżdżące) Toyoty i Suzuki na ulicach, nie znaczy że by chciał, aby taki widok był w Polsce normą. Wtedy by dopiero pomstował.
Pozdrawiam serdecznie


Harry Reems Said:

Nie 8-VOP, to nie jest prawda. Nazwanie tego co jezdzi po ulicach Warszawy chlamem jest absurdalne. Srednia samochodow na warszawskiej ulicy jest wyzsza niz w wielu duzo zamozniejszych krajach. Fakt, jest troche nudna, Polacy dopiero zaczynaja dorastac do samochodow “ciekawych” i choc samochody zabytkowe czy niepraktyczno-zachciankowe pojawiaja sie coraz czesciej, to jest ich wciaz bardzo malo zwlaszcza jak porownasz do np Anglii. Jednak jesli chodzi o wiek i klase samochodow, to Warszawska ulica jest $$$$$$$


Harry Reems Said:

Dodam ze oczywiscie wcale sie z tego nie ciesze, stanie w korku Q7emek i X5tek poprzedzielanych biedna Insygnią czy nalezacym do jakiegos biedaka dwuletnim Fluęsem jest niezwykle nudne, ale fakt jest faktem.


Niestety po raz pierwszy nie jestem w stanie zgodzić się z Notlaufem bardziej niż – powiedzmy – w 30%. Jasne, pozytywne skutki byłyby dokładnie takie, jak napisałeś, ale byłyby też negatywy, i to spore. Ktoś mógłby rzec, że nie każdy musi mieć samochód – owszem, racja, jednak jest spora grupa ludzi, którym samochód jest potrzebny do pracy. Zarabiania. I wielu z nich stać tylko na to, co jest teraz najtańsze. A w takich warunkach… No cóż, bezrobocie, albo rezygnacja z zajęcia, na którym nie tylko się znają ale i lubią, celem przekwalifikowania na coś, co na przykład będą lubić znacznie mniej. Czyli spadek jakości życia. Ja na przykład kupiłem swoją Mazdę (całkiem sprawna, oczywiście nie ideał, ale też nie cytrynogumiacze zombie) za 3100 zł i używam jej do wożenia mojego sprzętu, który nota bene jest wart 4 razy tyle, co ona (priorytety, panie!). Autobusem raczej bym go nie woził, a na nic droższego mnie nie stać…
Do tego pomyśl – skąd można by było wziąć śmieszne, głupie fury, które nigdy nie były u nas oferowane? Już nie zobaczyłbym na ulicy Suzuki Reno (czyli Lacetti ze znaczkiem Suzuki – a widziałem ostatnio) czy Chevroleta Chevy (czyli południowoamerykańskiej Corsy z idiotyczną nazwą – jechałem za taką ostatnio, chciałem wytropić miejsce postoju i zrobić zdjęcie, ale zgubiłem ją niestety) i wielu innych LOLWUTów. I dlaczego człowiek, który chce mieć konkretną Crown Victorię lub Caprice’a nie mógłby sobie takiej fury sprowadzić? Sensubrak. Dlatego zgadzam się z Dopenem, że ceny powinien kształtować rynek, a nie zakazy czy nakazy.
Z czym się zgadzam natomiast, to to, że proceder “korygowania” przebiegów i drutowania migomatem wyciągniętych spod tirów Pasków i Insigni powinien być ukrócony bezwzględnie. Dlatego wg mnie lepszym pomysłem byłoby drobiazgowe badanie techniczne każdego używanego samochodu ściągniętego z zagranicy. Obowiązek spoczywałby na sprowadzającym, który miałby na to – powiedzmy – 2 tygodnie. Przed tym badaniem nie miałby prawa samochodu sprzedać. Zaraz pewnie pojawią się głosy mówiące, jak łatwo byłoby to obejść ale mądrzejsi ode mnie mogliby i na to znaleźć rozwiązanie.
A jeżeli rzeczywiście ktoś by wpadł jednak na taki pomysł to proszę, nie wcześniej, niż po tym, jak już sobie przywiozę DSa z Holandii. Czyli kiedyś tam, gdy będę bardzo bogaty.


marecki Said:

Łukasz Said:

Zamiast zakazywać importu wszystkich używanych samochodów można by zakazać importu samochodów powypadkowych. Ale do tego trzeba by ustawiać na nowo bramki na granicy, bo w papierach albo nie piszą czy auto jest bezwypadkowe, a jak piszą, to papiery giną. Jakby były bramki to celnik widząc ćwiartkę B6 TDI na lawecie, skierowałby ją na bok i serią z automatu pozbył się Cytryna i Gumiaka, jako “sabotażystów i spekulantów polskiego rynku samochodowego”.
Fajnie jest sobie kupić np. zdrową Sienę albo Astrę z bajerami od grzyba za 3k, albo nawet ładnie odpicowaną E36, ale im droższe fury tym większe przekręty.
Kiedyś byłem u znajomego blacharza/lakiernika pożyczyć miernik lakieru. Na placu stał między innymi rozwalony Golf VI na polskich blachach. Masakra, przodu nie było, silnik leżał obok pod płachtą itp. Auto miało wtedy 3-4 lata. Znajomy postanowił mi pokazać jak obsługuje się ten miernik, pokazał palcem na Golfa i powiedział “chodź do tego, ten jest w miarę nowy to pewnie ma fabryczny lakier”. Podeszliśmy, przyłożyliśmy miernik do drzwi i na wyświetlaczu zabrakło skali. Potem na klapie bagażnika – to samo, i na końcu na dachu – też to samo. Ja wielkie zdziwienie o co chodzi, a lakiernik tylko się uśmiechnął. Idziemy dalej, do rozwalonego SC z jakiejś Pizzerii. Przykładamy miernik do drzwi i wyszło 150μm.


PoGOOD Said:

Złomnik socjalistą?

Świat się kończy…


Hrumque Said:

@notlauf: może źle do tego podchodzisz, bo zbyt humanistycznie. Auto to nie “obiekt:auto”, to kupka blachy, odlewów, plastiku, gumy i innych śmieci, a każdy z nich jest wymienialny. Podobnie jak komputer, to nie magiczna skrzynka, tylko zbiór elementów tworzący razem pewną funkcjonalność, ale zbiór edytowalny.
Co powoduje że auto jest autem?
Czy to samo auto, ale już bez silnika albo bez kół – nie jest już autem? Jeśli auto bez silnika i kół jest nadal autem (ale niesprawnym), to czy silnik i koła, ale bez budy – też nie może być niesprawnym autem? Bez sensu trzymać się tego “auta”, to tylko zbieranina części.

Prawdziwym rozwiązaniem problemu szrotu – byłby dostęp do wszystkich sensownych części zamiennych, które ulegają zniszczeniu podczas eksploatacji, w postaci np kompletnej, gotowej ale gołej, fabrycznie zmontowanej karoserii, w sensownej cenie (w końcu to tylko blacha, ile może kosztować pół tony blachy?), jako alternatywy do kupowania “ćwiartki z anglika”. Auta się rozbijają, rdzewieją itd, ale zawsze z takich zwłok zostaje 90% elementów sprawnych, można by zrobić z tego prawdziwe 100% sprawnego auta, gdyby były dostępne części. I niech sobie Cytryn z Gumiakiem po prostu przełoży całe ogratowanie z rozbitka czy zgnitka do nowego pudełka, bezpieczeństwo zachowane bo buda nowa i integralność ma, problem korozji rozwiązany, auto zachowuje swoją “autowość”.

Może ktoś pamięta te czasy, ja np kupowałem “gołe karoserie” do np malucha, z których tworzyło się praktycznie nowe auto na podstawie zużytego dawcy. A niektórzy tworzyli od zera, tzw. składaki, i też jeździły bez problemów technicznych (pomijając problemy formalne, jakie by były z wprowadzeniem teraz takiego do ruchu).
Eh, rozmarzyłem się, co by było jakby można było kupić np nowiutką budę do golfa 2…


maxo Said:

Zamrażarki, pralki i inny sprzęt AGD najlepiej wozi się Skodą! Najlepiej z serii 1xx! http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wiozl-zamrazarke-samochodem-nic-nie-widzial,281982.html


Jazwiak Said:

Wszystko bardzo fajnie i stare samochody też są bardzo fajne. Ale co z bezpieczeństwem? Sorry, ale akurat moim zdaniem w tym aspekcie jednak jakiś postęp nastąpił i osobiście preferuję moje piętnastoletnie volvo, które ma strefy kontrolowanego zgniotu, cztery poduszki powietrzne i pirotechniczne napinacze czasów od dwudziestopięcioletniego saaba, który np takich poduszek nie ma. I oczywiście bardzo chciałbym mieć takie saaba i będę miał ale jednak głównie do jazdy po mieście, gdzie ryzyko wypadku jest nieco mniejsze.
I wiem, że Złomnik mówi, że jeździ wolno, przelotowo siedemdziesiątką, więc bezpiecznie. No nie do końca, bo w stary samochód jadący wolno, może uderzyć inny, jadący szybko i efekt jest jakby podobny.


Żyraf Said:

Złomniku, w swoim wywodzie zapomniałeś o jednym.
Sza
szeroko pojęty handel mocno używanymi samochodami w Polsce karmi dobre kilkaset tysięcy ludzi. Wystarczy przejechać się jedną z wielu głównych Polskich dróg. Co widzimy? Komis na komisie komisem poganiany. A Pamiętajmy, że każdy autohandel cytryn ma zaplecze w postaci auto mechanika blacharstwo gumiak&co, heńka z lorą, wieśka od spraw papierkowych etc. Ci wszyscy panowie mają rodziny, które mimo iż samochody są zbyt tanie i jest ich za za dużo, jakoś z tego żyją, często całkiem nieźle.
Zabijając auto handel, zabijemy ekonomicznie spory kawałek ludzi w Polsce, pogłębiając to co i tak się dzieje źle.

Nawiasem mówiąc…krótko po przemianach gospodarczych w Polsce z zachodu ciągnięto samochody totalnie zmielone, prostowano byle jak i pchało się w świat. Ale te auta i tak z reguły były lepszej jakości niż nasze rodzime wytwory, ludzie chcieli nimi jeździć, bo szukają komfortu. teraz też tak jest. i dobrze, byle tylko mieć oczy otwarte i nie kupić czegoś co cytryn składał w poniedziałek rano.

tak, handluję samochodami. Nie profesjonalnie, raczej dla przyjemności i jakiśtam oszczędności.


Harry Reems Said:

Jazwiak, powinienes sie bac jeszcze bardziej, poniewaz ryzyko wypadku w miescie jest nieporownywalnie wieksze, a nie mniejsze. O kilka rzedow wielkosci.
Albo mozesz sie przestac bac, bo twoje pojecie o bezpieczenstwie jest z gruntu falszywe i uksztaltowane przez marketingowcow w oderwaniu od rzeczywistego swiata. Boisz sie statystycznie nieistotnych rzeczy.
Wybor nalezy do Ciebie.

No chyba ze trollujesz lepiej ode mnie :)


driver Said:

To co jest ciekawe to to że np. takie Seicento jest bardziej sprawne niż jakiś passat z niemiec składany z 2 i łatany szpachlą. Auta takie jak jakiś matiz seicento uno po wypadku pojadą na złom i nikt nie bawi się w składanie co innego przy duzych niemieckich limuzynach 😛


egon Said:

Cytat “@zlomnik, nie zgodze sie z toba, problemem polski jest wrodzone kombinowanie ze wszystkim – gdyby to wyplenic, byloby super. Sztuczne ograniczanie nie ma nic wspolnego z normalnym rynkiem, a wraki na ulicach to efekt zachlannosci i naiwnosci ludzi ze moga tanio kupic cos co da im prestiz i fejm na dzielni”

Tylko że takie bezwypadkowe auto, w dobrym stanie od Niemca, który na liczniku miał 400 tys a w PL to auto ma 210 tys., kiedyś tez zacznie się psuć, trudno je będzie naprawić, bo samochody są coraz bardziej skomplikowane i części są coraz droższe. Części z jednego modelu danej marki nie pasują do modelu samochodu innej marki, kiedyś w autach były praktycznie takie same gaźniki, hamulce, części były tanie i można je było zamieniać między poszczególnymi markami, teraz dobre samochody, ze zdrowymi nadwoziami będą iść prosto na złom, bo zarobki będą słabiuteńkie, remonty nieopłacalne.


Rafako Said:

Jak dorosnę, przeprowadzę się do Chile. Kupię Peugeota 504 (albo ze 3), który ma minus 3 gwiazdki w Euro NCAP i będę szczęśliwym człowiekiem…


Jonasz Said:

Jestem za ! Ostatnio gadałem z kolegą po ochronie środowiska ,ogólnie łepski chłopak i mówię mu o tym ,że ekologiczniejsze jest użytkowanie jednego samochodu przez x lat niż złomowanie go i kupno nowego, akurat byliśmy na parkingu i powiedział na to ,że on to bał by się w ogóle jeździć takim starym autem jak np. seicento (było akurat obok nas)…
Ps to dziś jest ta śmieszna akcja z wyłączaniem świateł ? Jeśli tak to zrób może jakiś artykuł nie złomnikowy o tym, bo to kolejna bzdura jaką można wcisnąć ludziom pod pretekstem ekologii.


manon Said:

A, dupa, panie!
Że niby 30 letnia korolla jest w lepszym stanie niż polski ulep z rajchu?
W czym, że w przypadku wypadku taki pasek złoży się jak harmonijka? A taki chińczyk jak np Chery czy inny Quigong też by się złożył.
A cena podobna: powypadkowego Niemca i nowego Chińczyka, a komfort podróżowania i trwałość samochodu nieporównywalna!
Sam notlaufie pisałeś niedawno: CHCĄCEMU NIE DZIEJE SIĘ KRZYWDA.
KEINE GRENZEN! 😉
(i nie, nie prowadzę komisu-serwisu, specjalizacja wszystkie marki)


ADSK Said:

ale z tym, że tam nie ma złomów, i wszystkie stare są sprawne och ach, to Cię chyba troche poniosło :)


drevil Said:

Brak importu używanych samochodów powodem wzrostu ich cen? Niekoniecznie musi tak być. W UK import używanych samochodów jest szczątkowy (bo niby skąd? Z Australii czy z Japonii?), a mimo to samochody używane są bardzo tanie. W którymś z odcinków Top Gear Clarkson kupił w pełni sprawne Volvo 760 za jednego funta i miał na dowód fakturę.


bobbik Said:

z jednej strony się zgadzam (sam jeżdżę 16 letnim mondeo i uazem ’77) ale z drugiej strony nikt nikogo nie zmusza do kupowania klepanych szrotów, i to wcale nie jest tak że na rynku aut sprowadzanych/używanych są tylko takie.Jak się nie znasz to bierzesz kogoś kto się zna i on jest w stanie się dopatrzyć różnego rodzaju napraw blacharskich. Ale ja mam do czynienia najczęściej z ludźmi “atechnicznymi” którzy kupili sobie “okazję” bo się napalili a potem przyjeżdzają do mnie i “panie ratuj”. A kupując auto za “worek pieniendzy” wystarczy zapytać Pana Sprzedawcę czy zechce pojechać sprawdzić auto do serwisu albo -jeszcze lepiej- zaprzyjaźnionego warsztatu. I jak Pan Sprzedawca ma sto różnych powodów aby nie jechać to takie auto należy odpuścić sobie.
I nie jestem handlarzem/laweciarzem- chociaż czasem coś tam kupię celem dalszej odsprzedaży.


notlauf Said:

TEN FELIETON MA W TYTULE “PRZEWROTNY”

TO W SKRÓCIE ZNACZY, ŻE JA SAM SIĘ NIE ZGADZAM ZE SOBĄ.


maciek_dm Said:

to jest tak piękne i prawdziwe, że aż mi łzy stanęły w oczach. To jak ta walizka z Pulp Fiction, że jak ją otwierali, to milczeli w osłupieniu na widok tego co w niej było..


Harry Reems Said:

Notlauf, nieczesto zdaza sie Ci wystapic w roli kpt Oczywistego


maciek_dm Said:

@notlauf: spoko, w końcu Ty tu jesteś od Koncepcji :)


notlauf Said:

ja objaśniam te oczywiste rzeczy tym, którzy się ze mną nie zgadzają. Tzn. oni nie zgadzając się ze mną, naprawdę się ze mną zgadzają, ponieważ ja sam nie zgadzam się ze sobą.


Przemko Said:

Nie podoba wam się powrót do PRL-u ale traktujecie notlaufa jak rasowi peerelacy, nie robicie mu żadnej łaski pozwalając mu napisać to co myśli. Spostrzeżenia mam takie same, a w większości potwierdzasz moje intuicje za co dziękuję. Też twierdzę że samochody są w Polsce zbyt tanie, wiele rzeczy na tej samej zasadzie jest zbyt tanich. Ale wiele też zbyt drogich. Problem notlauf w tym że taka jest konstrukcja III RP i siłą rzeczy ludożerki która tu mieszka, tak nas zaprogramowano że z jednej strony narzekamy na jakość z drugiej interesuje nas tylko cena. No, teraz jak już zauważamy jaki jest związek ceny z jakością to powoli docierają do nas pewne sprawy ale jest już za późno, zaufania nie ma a produkty tutaj oferowane są wyraźnie niższej jakości i w wyższej cenie niż w takim Hitlerowie. No to trzeba kombinować żeby wyjść na swoje. Sami sobie to na łeb zwaliliśmy i nie ma co zwalać na sąsiada. W III RP panuje kult cargo ale po wynikach wyborów widać że większości to pasuje i nic z tym nie zrobisz notlauf. Ma być autoban, pasacik, gołe cycki w satce i hipermarket za rogiem bo tak jest w Reichu, w Europie. A tam jest dobrze, zróbmy tak samo to też nam będzie dobrze, no to czekamy kiedy będzie dobrze. Wczoraj kumpel uzmysłowił mi dlaczego to się nie zmieni – ponieważ jest wentyl bezpieczeństwa w postaci emigracji. Komu się nie podoba ten wyjeżdża a reszta wkurwiona jakoś żyje winą za wszystko obarczając wszystkich poza sobą. Dzięki za przypomnienie “A w Patafii…”, w ogólniaku kolega mi to reklamował i miałem od niego pożyczyć jak tylko skończy no i tak 15 lat minęło, cudowna książka, żyjemy w Patafii.


maciek_dm Said:

najważniejsze, że daje(sz) do myślenia….


gehazi Said:

Błędne założenia i jeszcze gorsze wnioski.Za dużo przewrotności ale 504 i 505 miodzio.


Tony Said:

@drevil: W UK ludzi stać na kupowanie nowych samochodów, więc po jakimś czasie te auta zasilają rynek aut używanych, a są tańsze niż niemieckie czy francuskie, bo RHD.


PoGOOD Said:

@ Garwanko :

Fajny wpis w tekście “przebiegi po 500 tys. km” – tylko bez myślenia, że projektant – owszem – zrobi budę w kształcie 127-ki, ale z… silnikiem bi-turbo o pojemności 0,6 litra z dwóch garów, żeby przypadkiem nie przejechał więcej niż 150’000 km do pełnej biodegradacji.


bobbik Said:

ale ja wyczytałem ironię między wierszami, tak sobie napisałem, żeby ci co ironii nie wyczuli nie pomyśleli sobie że wszystkie auta second hand są be, za to 30 letnie toyoty naprawiane przy pomocy własnoręcznie zrobionych na tokarce części są ok :)


bobbik Said:

a tak wogóle to sprzedam scenica I ph2 w “bęzynie” i “ałtomacie” trochę poobijany ale za to mały przebieg :)


bobbik Said:

Jazwiak Said:

Ok, w ramach tępoty nie załapałem tej przewrotności.
Harry Reems: A co do odpowiedzi na mojego posta to – stłuczki, kolizji, jak najbardziej. Ale czołówki przy sporej prędkości już niespecjalnie. Ludzie po Krakowie poruszają się z prędkością 30 km na godzine i to już jest nawet szybko, więc kolizja, przy założeniu, że ktoś chociaż próbował hamowac jest mniej niebezpieczna niż w trasie.


wojtus Said:

To Toyka z ogłoszenia, była już na Złomnik-u.


dzekoo Said:

Do wszystkich którym cokolwiek wydaje się za tanie. Możecie przelewać na moje konto, tyle ile zapłaciliście za zbyt tanią rzecz. Może być nawet współczynnik x5 jeśli dalej jest za tanio. Wszyscy będą zadowoleni. Nie trzeba innych, którzy uważają że za tanio wcale nie jest, uszczęśliwiać na siłę. Wystarczy, że rządzi nami przewrotny rząd. Miał być liberalizm, jest socjalizm.


rozynant Said:

jest coś pociągającego w tej wizji. noże to wynikać z faktu, że trochę ten peerel pamiętam, a może po prostu nie podobają mi się fury sąsiadów… :)


egon Said:

Felieton przewrotny czy nie, to czekam z niecierpliwością jak będzie wyglądała eksploatacja współcześnie produkowanych aut za 20 lat…


brazer Said:

Najlepsze są komentarze traktujące pomysły Tymona 1000% serio.
LOL!
I odwrotnie – heloł! TU ZIEMIA! ZIEMIA do Tymona!
😀
Dodam juz tylko, że lecący w tych komentarzach film: “Kiedy Harry poznał Sally” czyli dyskusja samego ze sobą jest idealna…
😉


Przemko Said:

dzekoo, widzę że jak porządny lumpenliberał zaczynasz od tego że chętnie przyjmiesz coś za darmo. Ale nieuważnie słuchałeś – porządny liberał zaczyna od kradzieży, tak więc nie krępuj się i do dzieła, samo się nie zrobi! Hint: skoro już zauważyłeś że jest socjalizm a jak wiesz socjalizm to ręczne sterowanie i rozregulowywanie to może jednak z relacjami cen jest coś nie tak, hę? Czy wszystko jest na swoim miejscu tylko zarabiasz za mało? Ty zarabiasz za mało bo my zarabiamy tyle ile trzeba, a nawet za dużo, jak na nierobów (każdy socjalista to nierob) przystało naturalnie.


Jasiek90 Said:

Polakom-Wolakom nie ma szans odgórnie narzucić takich ograniczeń ale wizja piękna :)
Według mnie jedynym sposobem na to by Polacy jeździli samochodami na które ich stać to rygorystyczne i dokładne badania techniczne, chcesz jeździć kilkunastoletnią luksusową furą za cenę nowej Dacii, ok jeśli zaakceptujesz to, że komplet opon kosztuje 3 razy więcej, że amortyzator kosztuje tyle co ich komplet w tanim autku.
Mamy patologiczny rynek bo wartość w ogóle nie odzwierciedla stanu auta, dla mnie to wypadkowa, wieku, przebiegu i sposobu eksploatacji i zdarzeń podczas niej, u nas patrzy się w pierwszej kolejności na względy prestiżowe np. w takich Niemczech uwielbiany Passat może być tańszy niż równoroczna Laguna, dlaczego? bo jest bardziej zużyty u nas to się w głowie nie mieści i cena według mnie powinna być właśnie miarą zużycia samochodu, nawet świeży samochód z przebiegiem pół miliona czy po wypadku powinien mieć naprawdę minimalną wartość bo co z tego, że wygląda skoro dalsza eksploatacja przestanie mieć sens znacznie szybciej niż Thalii po dziadku.
Ostatnio byłem świadkiem w sumie przykrej ale jakże Polskiej sceny, pakuję sobie zakupy i w kasie obok stoi wypacykowana kobieta w futrze która kupuje pasztetową, napoje gazowane po 80 groszy, jakoś mi to licowało z jej ubiorem no ale myślę sobie nie znam się na futrach może po prostu jest ciepłe i nie kosztuje tyle co mój cygan, po czym pakując swoje sprawunki do bagażnika widzę, że ta sama kobieta wsiada do BMW X5 I po FL, żal mi się jej zrobiło, inny przykład to znajomy który olał studia i wyjechał na zmywak, po roku koczowania i żywienia się najgorszym syfem wrócił i kupił sobie Touarega, pracuje teraz na stacji za 1800zł, eksploatacja ogranicza się do dojazdów na stację lub w weekend na sztacheta-party ale pod warunkiem, że w parę osób bo pali 10 litrów ropy na 100 kilometrów.
Jak samochody kocham dla mnie to żadni petrolheadzi tylko idioci.


brazer Said:

uuu, będzie dym. 😉 idę po cipsy i pywo.


Aremberg Said:

Idea jest dobra, ale pomysł na wykonanie już nie bardzo. Jak rozumiem Złomnik jest zirytowany tym, że statystyczny janusz woli kupić za oszczędności życia poskładane po taniości Audi A6 C5 z realnym przebiegiem 500k km “bo prestiż”, zamiast ujeżdżać swoje dotychczasowe auto i o nie dbać.
Ale tak się nie dzieje, bo aut na rynku jest za dużo, o porządne auta z lat 80 i 90-ych nie opłaca się dbać, bo każda większa naprawa o wykonaniu lepszym niż od C&G przekracza wartość samochodu, toteż janusz się nie pierdzieli, tylko złomuje i leci do komisu po Passacika. A ponieważ janusz jest prawdziwym Polakiem to oczywiście szuka okazji i lata od komisu do komisu szukając najtańszego dizelka. Handlarze to wykorzystują i chcąc pogodzić atrakcyjne ceny i blask plaka, przywożą zajechany i/lub rozwalony szrot, janusz uradowany kupuje takie niemiecko-tureckie cudo i cieszy się z prestiżu za niewielką kasę.
Efekt? Nudny, niemiecki, wyeksploatowany panzerwagen kolonizuje Polskę wypierając starsze, ale wciąż dobre auta, których jedyną wadą jest wiek sam w sobie, czyli niższy prestiż. Technicznie mogą być idealne, ale janusz nawet na nie nie spojrzy, bo teraz ma w głowie chrom pakiet do B5.
I głównie dlatego istnieje taki obrót w interesie, ostatnio Złomnik we wpisie o Mercedesie wspomniał o “zasobniku prestiżu”. On kiedyś się wyczerpie, nawet w B5FL. I właśnie wtedy janusz znowu ruszy do komisu szukać B6 TDI w hajlajnie.


brazer Said:

widziałem wczoraj vw bora II (?) z wyglądającą na samoróbkę naklejką “HIGHLINE” na kufrze. Kapnąłem się, że coś nie tak po tym, że na aucie nie występował hrą.


Yossarian Said:

Jestem ZA! 100 razy wolałbym zapłacić za moje BMW więcej i mieć pewność, że jest w porządku, niż tak jak teraz: szukać rok i kupić coś co w prawdzie nie jest w najgorszym stanie ale i tak wymaga mnóstwo roboty z poprawianiem zaniedbań poprzedniego właściciela. A i jeszcze by wartośc tego mojego pudła wzrosła!


Plackarnyj Said:

Jestem absolutnie przeciwny wizji, jaką roztaczasz.
Dlaczego? Bo jestem liberałem, a liberalizm to wolność i odpowiedzialność.
Może dla przeciętnego obywatela tak byłoby lepiej. Ja wiem, że jestem w stanie sprowadzić sobie z zagranicy samochód średniej klasy (bo takie lubię, duże nudne kombi, Vectra, Mondeo, Laguna itp), co do którego będę w 100% pewny. Dlatego mnie by to utrudniło życie, bo musiałbym kupować sobie lacetti z polskiego salonu (a lubię gadżety, elektroniczne pierdółki w wyposażeniu mnie po prostu bawią, może to źle, ale trudno, tak jest i już).
Jeżeli ktoś nie potrafi kupić używanego samochodu w obecnych warunkach i dostaje szczepana z przebiegiem skręconym o 300 tysięcy? Trudno, nie radzi sobie, więc niech ginie. Darwinizm. Nie chcę stracić przez niego możliwości posiadania takiego auta, jakie mnie cieszy.
Od 4 lat jestem szczęśliwym posiadaczem dobrze naprawionej po małym wypadku Laguny I z Holandii. Zamieniłem na nią prawie nowe Seicento z polskiego salonu z przebiegiem 18 tys. km, które dostałem od mamy. To był bardzo rozsądny samochód. Problem w tym, że wcale mi się nie podobał. Skorzystałem z mojej wolności w zakresie zamiany go na sprowadzone auto i jestem bardzo usatysfakcjonowany.
Faktycznie – przy Seicento było mnie stać nawet na ASO, a do Laguny czasem szukam używanych części w internecie, ale gwarantuję Ci, auto zawsze uczciwie przechodzi wszystkie badania w SKP. Mój wybór że muszę więcej podziałać, by utrzymać to auto za mój budżet.

Podsumowując, odczep się od mojej wolności. To nie moja wina, że większość ludzi daje się zrobić w balona. :)


Szop Said:

“kobieta wsiada
do BMW X5 I po FL, żal mi się jej
zrobiło”

PEŁNE WSPÓŁCZUCIE


8-VOP Said:

@Harry Reems: Nie wiem czy dobrze zinterpretowałem Twoją wypowiedź, ale nie toleruję właśnie nowych samochodów i to je nazywam chłamem.


Piotrkowy Said:

Ale w czym problem? Skoro ktoś chce jeździć 10 letnią A6 a nie nową Daćką to w czym rzecz? Wolność Tomku w swoim domku. Jak ktoś używa rozsądku i chłodnej kalkulacji to i porządne, używane auto kupi. Zamykanie granic na importowane auta oraz sztuczne pobudzanie rynku sprzedaży aut nowych uważam za rzecz skrajnie nielogiczną. Jedyną kwestią którą chciałbym poruszyć, to pseudo badania techniczne. Trzeba w końcu przykręcić śrubę diagnostom i trzaskać wielotysięczne kary za przepuszczanie szrotów. Może to daleko idące posunięcie ale w przypadku gdyby diagnosta stwierdził np. spawane podłużnice po dzwonie -> out, z natychmiastowym skierowaniem auta na złom. Tu nie chodzi o jakieś elektroniczne wspomagacze ale o elementarne rzeczy zapobiegające złożeniu się auta przy wypadku.


bobbik Said:

@Piotrkowy A oryginalnie podłużnice są odlane razem z resztą karoserii? Lepiej przyspawać inną migiem w miejscach oryginalnych zgrzewów niż ciągnąć pół metra starą


Grimm Reaper Said:

To dopiero musi być druciarstwo, utrzymać 20 letnią ładę przy życiu…


cubino Said:

To nie jest prawda, że samochody w Polsce są za tanie. Po wliczeniu kosztu ryzyka trafienia na szrota, rozbitka, egzemplarza z licznikiem przekręconym o 200kkm – są tak właściwie całkiem drogie. To ryzyko przelicza się na konkretnie pieniądze.

Oczywiście, każdy tu zaraz się pochwali jakim jest specem i jak potrafi kupowania takich szrotów uniknąć, ale to całe sprawdzanie, mierzenie grubości lakieru, jeżdżenie na oględziny ze szwagrem, zastanawianie się czy jednak handlarz nie był jeszcze sprytniejszy i nie wstawił szyb z tego samego rocznika – to też jest koszt.

Nie będę oryginalny, ale mnie się marzy system taki jak w Szwecji (i pewnie paru innych cywilizowanych krajach) – badanie techniczne traktowanie jest na serio. Usterki są odnotowywane w protokole z badania. Auto z konstrukcją naruszoną w wypadku (albo np. przez rdzę) idzie na szrot. I wtedy nawet niech ceny zakupu będą wyższe, ale koszt dla kupującego (w tym i psychiczny – zrobili mnie w wała czy jednak nie?) w sumie niższy.


cubino Said:

@Grimm Reaper – 20 letnia łada to łada z 1993. Nie jest to jakieś przedpotopowe auto, części są łatwo dostępne. Co jest trudnego w utrzymaniu jej przy życiu, jeśli się mieszka w dobrym klimacie?
Na leboncoin widziałem ostatnio ogłoszenie sprzedaży ślicznego peugeota 204 break z lat ’70. Sprzedawał pierwszy właściciel, który napisał, że ciągle regularnie jeździ tym autem (fakt, że pewnie do sąsiedniej wioski). Dał radę utrzymać je przy życiu, na oko bez druciarstwa.


maciek_dm Said:

w nawiązaniu do “odrodzenia 127” – co za pierdolety, fiat potrzebuje porządnej gamy modelowej na “tu i teraz” a nie odgrzewania historii, co była, a co przeminęła…


srq Said:

to ja powiem coś innego.. byłoby jak dawniej.. cała masa szczepów.. woziło by się z de jako części, w Polsce szczep papierów z już obecnych zwłok przy powszechnej akceptacji społecznej. Skutek? Laweciarze trzepią jeszcze większą kapuchę. Kiedy się najwięcej zarabiało na imporcie aut? w latach 80 i na początku 90tych.

@cubino o czym Ty piszesz w ogóle? Jakoś niemcy tak się nie jarają tym, że kupują rozbita. Mają to gdzieś. przechodzi przegląd znaczy, że jest ok, choćby był z 5 ulepiony(inna sprawa, ze nie opłaca się zupełnie robić takich ulepów). Chcą mieć coś ekstra płacą 2 – 3x więcej i kupują furę z małym przebiegiem i gwarancją. Ładny golf trójeczka w tedeiku to minimum 3 – 4 tys euro. czy cubino by tyle zapłacił? Jeśli tak to za 15 tys zł ja przywożę od ręki ładną bezwypadkową trójkę. ale nie cubino chce za te cene piątkę, więc niech będzie pewnien, że kupi zwłoki.
Jako jeszcze jedna ciekawostka dodam, że uszkodzony samochód jak jest młody 2 – 3 letni przywozi się do polski, robi remont, a potem na lawete i sprzedaje się autoryzowanemu dealerowi, jak tylko jest dobrze zrobiony to w niemczech dealer zapłaci więcej niż potencjalny kupiec w PL. Miałem A klase z 2010 roku (16 tys km przebiegu), strzelona była w bok, wymienione dwoje drzwi, i cały bok malowany. W polsce stała od października do stycznia. ciiiiszaa. Wywiozłem z powrotem do niemiec, po 3 tygodniach kupił dealer.


Zyga Said:

Kupiłem dziś 300kg nowych części do skody 105. Grzyb zmarł i zięć porządkował garaż. Zanosi się na to, że nasze/bratowe skody czeka teraz kolejne życie :)


seicento900 Said:

Kolejny tekst, z którym całkowicie się zgadzam :)
W sumie to Polska przed 1.05.2004 pod względem motoryzacyjnym prezentowała się podobnie… Gdyby nie nasze wstąpienie do Unii, to na naszych drogach królowałyby teraz Pandy, Sparki, Aveo, i10 i podobne, a powszechnie spotykanym złomem byłyby Sieny, Felicie i Tico.


bystr9y Said:

każde auto jest dobre jak jest sprawne :) ja tam się cieszę że w mojej 29letniej renówce niemam wypasów. Kręcenie korbą od szyby czy kierownicą na parkingu przy braku wspomagania wyrabia mięśnie 😀


maciek_dm Said:

@Harry Reems: czy mogę Cię prosić o kontakt na prv?


SSSS Said:

@Jasiek90: Nie sądź książki po okładce.
Ostatnio spotkałem p.Owerko w sklepie, kupił parę jakichś absolutnie zwyczajnych art. spożywczych, też mu współczujesz ? :)


cubino Said:

@srq no wlasnie, posrednio potwierdzasz to co napisałem – Niemiec wie co kupuje, kto chce ten kupi tańszego rozbitka, kto chce droższa furke z gwarancja i bezwypadkowa przeszłością. W Polsce blacharze-magicy i umownosc przeglądów technicznych powoduje, ze nie wiesz tak naprawdę co kupujesz, i zawsze musisz sobie wliczyć w zakup koszt ryzyka trafienia na jakiegoś szrota.

Akurat co do moich potrzeb to nie trafiles – szukałem ostatnio auta do wozenia sie po mieście, byłem gotów wydać wlasnie jakies 4 tys euro, a moje jedyne wymagania to było 5 drzwi, klima i stan techniczny pozwalający na bezproblemowe użytkowanie przez najbliższe 2-3 lata. Naogladalem sie rożnych wybryków natury, ostatecznie stanęło na fiacie stilo z polskiego salonu, ktory tez ideałem nie jest, ale przynajmniej ma znana przeszłość. Z tej przygody wynioslem przeswiadczenie, ze polski rynek używanych samochodów to rosyjska ruletka, a ktos kto jak ja nie jest doświadczonym mechanikiem ma duże szanse koncertowo sie naciac, wiec trzeba kupować jak najtańsze auto, to przynajmniej wtopione pieniądze bedą mniejsze.


Jasiek90 Said:

@SSSS jeśli ktoś je pasztetową i popija Volcano po to by mieć samochód który zaimponuje sąsiadom to tak, współczuję.
Szkoda zdrowia.


Grimm Reaper Said:

@cubino chodzi mi bardziej o nasz klimat…
Spójrzcie prawdzie w oczy. Jesteśmy po prostu krajem oszustów, kanciarzy i złodziei. Każdy Polak próbuje oszukać drugiego i najzwyklej w świecie go wyr**hać. Więc nawet jeżeli by się stało tak jak piszę Notlauf, a nawet jak używane auta będą droższe od nowych, to i tak będziemy oszukiwać, kantować i wyr**hać się nawzajem przy każdej okazji. Jak to powiedział Piłsudski; Kraj piękny, tylko ludzie chu**. Czy jakoś tak.


miwo Said:

^”kraj wspaniały, tylko ludzie kuxxy” 😉

dla mnie przewrotność felietonu zakłada, że nie ma sensu odnosić się do kwestii importu aut używanych.
wolę o Chile: ja bardzo lubię Chile. ustrzegło się komuny, choć za cenę innej dyktatury, ale mieli gospodarczy kapitalizm i swobody obyczajowe(odróżniam to od swobód stricte obywatelskich), całkiem nieźle się trzymali, mimo, że reformy robił im m.in. Jeffrey Sachs – doradca Balcerowicza. wyszło trochę lepiej niż u nas. tam też wprowadzono OFE swego czasu, ale chyba się z tego wycofali.
natomiast nie wiem, czy chciałbym mieszkać w mieście o nazwie “Miasto Zapłodnienia”, czy też, pewnie bardziej zgodnie z intencją założycieli “Miasto Poczęcia” 😉


Jacek Said:

Z dwiema sprawami poruszonymi w Twoim felietonie mogę się zgodzić. Auta faktycznie na naszym rynku są za tanie. W tej chwili to rynek ustanawia cenę i cena zależy głównie od popytu. Pamiętam jak 4 lata temu kupiłem za 3.000zł bmw e24, które obecnie warte jest jakieś 10 razy tyle. Podobnie było ze Smartami, jeszcze w zeszłym roku kupno jeżdżącego ForTwo za mniej niż 8.000zł graniczyło z cudem, dziś można dostać tą taczkę w cenie paczki fajek. Druga rzecz to kupowanie przez Naszych rodaków aut na pokaz, bo jak inaczej można nazwać posiadanie nowiutkiego Forda Rangera przez gościa, który mieszka w centrum Szczecina, a jego jedyną ‘wyprawą terenową’ jest podjazd pod krawężnik przy przedszkolu do którego odwozi dzieci.
Inna sprawa, to wydawanie podczas kupna wszystkich pieniędzy na auto, bez zostawienia sobie choćby kilkuset złotowej rezerwy na po zakupowy serwis.
Co do ograniczenia importu aut – i tu się nie zgodzę – rynek i sprowadzający zawsze znajdą jakąś lukę. Rynek nie lubi pustki, więc zostałaby ona bardzo szybko wypełniona a to przez pojazdy typu SAM, albo przez jakieś małe firemki produkujące krótkie serie aut. No i nie pomyślałeś jeszcze o bezpieczeństwie. Mając do wyboru kierowanie pojazdem podczas crash testu wolałbym siedzieć w Grande Punto a nie w Punto mk. 1, ponadto starsze samochody bywają przegnite, a ich elementy konstrukcyjne naruszone, więc podczas zderzenia mogą się po prostu zamienić w stertę rdzy.


Szara_Wołga Said:

Mógłby mi ktoś powiedzieć, co to za samochód, wyglądający jak krzyżówka T-Birda, AMC- Gremlin i Golfa I?


benny_pl Said:

ja tam uwazam ze nie powinno byc wogole zadnych zakazow a wolnosc powinna sie konczyc tylko wtedy gdy wchodzi sie w wolnosc innego czlowieka, tak wiec samochod kazdy powinien moc kupic sobie taki jak chce (i na jaki ma pieniadze).
to ze ktos dresa zmusil by do tego ze ma kupic Poloneza to ani nie uszczesliwilo by dresa ani Poloneza ktorego tez by rozbil, taki jak rozbije bmw to przynajmniej nie szkoda tego bmw.
a jak ktos chce sobie kupic Duzego Fiata, to i tak sobie go kupi i bedzie nim jezdzic.
oczywiscie najbardziej szkoda tego ze dobre (sprawne) samochody trafiaja na zlom i niszczenie ich akurat powinno byc karalne… (kto wogole wymyslil to ze ze zlomowiska legalnie nie mozna wogole odkupic calego samochodu?!)
———
tak samo zreszta jak sprzet RTV, z ktorym jest jeszcze gorzej, bo wmowili ludziom ze to niby “ekologiczne” jest ze oddadza stary porzadny sprzet np Diory ktory dzialal 30 lat i dalej ma sie swietnie, a ci debile od tych zbiorek nie dosc ze sie nie zamienia na co innego, to nawet tego nie odsprzedadza, zapwne dla tego ze dostaja kase z “łuńji” za to ze to bezpowrotnie niszcza zeby sie mogl sprzedawac nowy szajs nie wytrzymujacy 3-5lat, a to jest wogole paranoja bo nawet sama “łunijna” dyrektywa mowi ze recykling sprzetu rtv to po 1: przywrocenie calosci do ponownego urzytku, po 2: przywrocenie elementow z niego do innego sprzetu, po 3: przywrocenie materialow “ach w koncu miedź rzekł zlomiarz” i po 4 skladowanie tego co zostalo… jednak polscy gumiakoekolodzy uznaja tylko punkt 3 oraz 4 – wyrwac cala miedz i alu a reszte na smietnik/przemial…


formel Said:

Chodzi o to srebrne? To Charade.


Micrus Said:

A nie lepiej zamiast sztucznego ograniczania importu wprowadzić dokładniejsze badania techniczne i surowo je egzekwować? Jak sprowadzanego rozbitka nie da się zarejetrować to nikt go nie kupi.


Szela Said:

Tak naprawdę to jedyne co potrzebne w PL to rzetelne przeglądy techniczne. Prawo jest – przy poważniejszej kolizji policja zabiera dowód i jego odzyskanie wiąże się z przeglądem który powinien być DROBIAZGOWY – skoro wie co przegląda. Każdy przegląd jest odnotowywany w CEPiKu więc wraz z przebiegiem podczas przeglądu powinien być jawny dla kupca i wypas. Do tego dane o szkodowości z UFG i mamy komplet informacji, tylko zbyt wielu ludzi z tego żyje żeby ich cyca pozbawić…

Aplikacja generali auto działała przez 2 tygodnie… jak ludzie zaczeli sprawdzać dużo autek to UFG się odciął, ale mina kolegi którego bezwypadek miał szkodę w 2011 na 30 000 z AC i 20 000 z OC bezcenna :)


Yurek Said:

Szkoda tylko, że u nas samochody rdzewieją dużo gorzej niż w Chile.


Hrabia Said:

Nie bardzo rozumiem okreslenia ‘za drogie’ ktorego uzywacie. G
3 lata temu kupilem sobie opla astre ktory byl sprowadzony z belgii. Auto bylo w naprawde dobrym stanie choc wiem dobrze ze na tamtejszym rynku bylo juz starym autem i zostalo sprzedane na eksport jako niepozadany tam. Ja smigam nim juz 3 lata, sluzy dzielnie, i mysle ze posluzy jeszcze kilka. czy byl dla mnie zbyt tani? nie sadze musialem sie napracowac zeby zdobyc na niego pieniadze.
ku chwale korozji 😉


łoboże Said:

> Może nasuwać się pytanie, skoro Chile ma tak podobne warunki życia i PKB per > capita jak Polska, to czemu u nich na ulicach jeździ taki stary złom, a u nas > takie fury że aż wypadają oczy?

Bo tam litr benzyny kosztuje 1.6 dolca amerykańskiego i można sobie zalewać do pełna ten złom palący 10/100.


notlauf Said:

A u nas ile kosztuje litr benzyny?

Czekaj, obliczyłem to: 1,8 dolca!


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1