zlomnik.pl

Home |

Ważna rocznica: wspominamy wyjątkową parę

Published by on April 10, 2013

Witam Was,
dziś mamy wyjątkowy dzień – dzień zadumy i wspomnień, refleksji nad upływem czasu i kolejami losu. Dziś będziemy wspominać niezwykłą parę, która odegrała znaczącą rolę nie tylko w historii Polski, ale też państw ościennych. Parę, która była z nami przez wiele lat, ale której z nami już od lat nie ma. Pewnego pięknego dnia 10 kwietnia coś się po prostu skończyło, coś odeszło. Dziś mijają 22 lata od zakończenia produkcji Wartburga i Barkasa.

Marka Wartburg ma niezwykłą tradycję, bo samochody pod tą nazwą produkowano od… 1896 r. Z początku na licencji Decauville, potem pod własną marką Dixi. Od 1927 r. marka była własnością BMW – istniał nawet samochód sportowy z lat 30. produkowany jako BMW-Wartburg. Niestety, przyszła wojna i podział stref okupacyjnych – Wartburg został na wschodzie, BMW na zachodzie. Wiemy co było dalej. Wschodnioniemieckie zakłady BMW, przemianowane słusznie na EMW (Eisenacher Motoren Werke) skupiły się na produkcji samochodów dwusuwowych, które świetnie wychodziły im już przed wojną.

Pamiętam, że rozmawiałem kiedyś z jakimś starym kierowcą i on powiedział, że auta dwusuwowe np. w latach 60. były bardzo dobrze odbierane. Miały dużo mocy jednostkowej, nie trzeba było ich rozgrzewać (start i od razu but w podłogę, żeby się “rozsmarowało”), łatwo zapalały, nie trzeba było w nich regulować zaworów, wymieniać oleju i rozrządu. W tamtych czasach były to istotne zalety, zwłaszcza na tle bardzo słabych silników czterosuwowych z samochodów Warszawa, ewentualnie Moskwicz. Potem jednak nadeszła nowoczesność wraz z Fiatem 125p i silniki 4-suwowe podążyły ścieżką rozwoju, a dwusuwy okazały się ślepą uliczką (ostatni dwusuwowy prototyp zasługuje na oddzielny wpis). Nie będę się tu rozwodził o Wartburgu 311 i 312, bo ich nie pamiętam. Świetnie przypominam sobie natomiast rozliczne 353, które mknęły ulicami w czasach mojej młodości.

Wartburg 353 miał wiele mocnych stron. Np. był bezpieczny, skonstruowany na ramie. Stosunkowo mało palił i był przy tym dynamiczny, choć zarazem okrutnie głośny. Kolega wiózł mnie ostatnio swoim 353, którym jeździ na co dzień i oprócz hałaśliwości nie ma się do czego przyczepić. No, może jeszcze do porąbanego systemu wolnego koła. Zastanawia mnie tylko, czemu zrobiono tak mało miejsca na nogi z przodu i dlaczego rama nie sięga pod bagażnik, w związku z czym ten ostatni potrafi się ułamać. Byłem natomiast niezwykle zaskoczony, jak żwawo ten sprzęt przyspiesza, i to ciągnąc na lince Suzuki Carry.

353 Tourist był najlepszym kombi bloku wschodniego. Wybiło je prawie do nogi – zostały zakatowane.

Obowiązkowo: zielone, żółte, pomarańczowe, ewentualnie białe. Widzieliście kiedyś niebieskiego Wartburga?

353 produkowano przez 23 lata. Był to normalny okres produkcji jednego modelu w krajach demokracji ludowej i nikogo to nie dziwiło. Po tyle samo produkowano Warszawę, Syrenę, Fiata 125p, a jeszcze dłużej np. Dacię. Podobno kiedyś jakiś konstruktor z NRD spotkał się z podobnymi sobie konstruktorami z krajów Zachodu i wszyscy byli bardzo zdziwieni (rozmowa dotyczyła AGD) – ten z NRD twierdził, że sprzęt trzeba produkować tak, żeby wytrzymywał 25 lat, bo inaczej klienci nie będą go chcieli. A ci z zachodu twierdzili, że sprzęt powinien się psuć po 5 latach, inaczej oni nie zarobią. Co jeszcze lepsze, Barkasa – który de facto bazował na Wartburgu 311 – produkowano równe 30 lat. Tyle że Barkas nie doczekał się w ostatnich dwóch latach wersji napędzanej silnikiem Volkswagena DOCZEKAŁ SIĘ POPRAWIAM ŻENUJĄCY BŁĄD, a Wartburg tak – nadano mu nawet nową, przyjazną nazwę “1.3” (łał). Napędzał go przerobiony, gaźnikowy silnik z Golfa I osiągający 55 KM. Co ciekawe, choć był to już oczywiście czterosuw, to Wartburgi 1.3 dymiły praktycznie tak samo jak stare dwusuwy.

Tego powstało tylko 6 sztuk.

353 regularnie liftingowano, odbierając mu po kolei elementy chromowanego uroku i dodając plastikową nowoczesność. Pierwszy zniknął płaski prędkościomierz, ostatni lifting wykonano w 1985 r. Ciekawa jest ewolucja świateł cofania w tylnych kloszach, które najpierw były “drugie od środka”, potem pierwsze od środka, a potem dalej pierwsze od środka, ale zmniejszono je o połowę.
Barkas nie potrzebował liftingów – świetnie sprawdzał się jako auto użytkowe z przednim napędem. Nagromadzenie bezsensownych okienek w bocznej linii było co najmniej wzruszające.

ambuLANS

Pamiętam, że o ile Barkasy były oceniane fatalnie w latach 80. i wczesnych 90., o tyle Wartburg 1.3 stanowił przedmiot pożądania. Duży, solidny, z technologią VW, co dumni właściciele podkreślali jakieś osiem razy na minutę. Bez problemu można było go zagazować i jeździć jak za darmo.

Wyglądał jednak tak, że nie wiadomo było czy śmiać się czy płakać. Najgorsze liftingi? Wymiękają przy tym wysiłku projektantów…

Barkas paka (ew. PRYCZA)

Do wielu Barkasów właściciele wkładali inne silniki – czterosuwy z VW lub Opla lub jakieś stare diesle. Nie zmieniało to faktu, że wrzucenie czwartego biegu w Barkasie to sztuka ekwilibrystyczna i wymaga ręki zginającej się w trzech miejscach. Tak mi przynajmniej powiedział kolega Wrotki, który pojechał kiedyś po Barkasa aż pod zachodnią granicę, a ponieważ sprzedający utrzymywał, że auto nadaje się tylko do transportu na lawecie, to postanowiono wrócić nim na kołach. Barkas oczywiście dojechał. Kiedyś to robili żelazo, które nie klęka.

Pick-up Trans był najrzadszą odmianą Wartburga

Wersja myśliwska powstała tylko jako prototyp.

Wejście norm emisji spalin położyło kres sensowności istnienia Barkasa i Wartburga. Produkcję zakończono bez następców. Z fabryki w Eisenach zaczęły wyjeżdżać Ople Vectra A. Wyprodukowano 1,2 mln Wartburgów 353, 152 tys. sztuk modelu 1.3 i 175 tysięcy Barkasów. Enerdowski przemysł motoryzacyjny zakończył żywot i został wchłonięty przez zachodnioniemieckie koncerny. Niestety, nie wchłonęły one tylko tej prostej zasady, że dobry produkt powinien wytrzymywać 25 lat. Co jakiś czas media elektryzuje informacja, że oto Opel wskrzesi Wartburga jako swoją tanią markę. Ta, jasne. A potem Jan Paweł II wstanie z grobu i wskrzesi ofiary Smoleńska. Oczywiście jedno i drugie nie jest niemożliwe, co najwyżej mało prawdopodobne. Z tym że zmartwychwstanie już się zdarzyło – mówię oczywiście o rezurekcji Dacii w wykonaniu Renault.

Ostatnie Wartburgi 1.3 podłubała zewnętrznie firma Irmscher

LOL WAT




Comments
ddd Said:

Ciekawe czy będzie spinka w komentarzach.


Sikor Said:

Tia: “Tyle że Barkas nie doczekał się w ostatnich dwóch latach wersji napędzanej silnikiem Volkswagena”

A o Barkasie B1000-1 słyszał?


wielki Said:

Jeśli dobrze zrozumiałem, to kumpel cię przewiózł wartburgiem ciągnąc na lince carry. Więc kto kierował carry?!


pantymonster Said:

w watrburgu najpiękniejszy jest dźwięk przy zamykani drzwi 😉
Aż szkoda, że nie zrobili na Wawelu muzeum dwusuwowców miał bym powód, żeby odwiedzić 😛


notlauf Said:

Tak, ale chodziło mi o produkcję seryjną

Carry kierowałem ja, a potem wracaliśmy Wartburgiem we dwóch

A potem znowu ciągnęliśmy Carry, tym razem ja prowadziłem holownik, a kierował Upal Wrotki.


Sikor Said:

2000 sztuk to nie jest produkcja seryjna?


Zyga Said:

Miałem Wartburga ’86 jako pierwsze auto. Wraz Zastawą 1100, która z kolei była pierwszym autem jakim kiedykolwiek kierowałem stanowią PIERWSZE auta, o jakich myślę w kategorii “jeszcze kiedyś sobie kupię”. A wolne koło uważam za super rozwiązanie. Należy zauważyć, że mechanizm miał możliwość sprzęgania na stałe za pomocą linki z wnętrza wozu.

Kuuurde, jak się rozmarzyłem :)


MSK Said:

Nie można przy tej okazji nie wspomnieć o Gargamelu. Wczoraj potwierdziłem informację, że wygrał Citroena w M1. Ile za to można nabyć Wartburgów?


notlauf Said:

Poproszę o źródło, niemieckie strony o Barkasie nic o tym nie wspominały, w mojej książce o autach z NRD też o tym nie ma


rybencjusz Said:

Carry umie self-carry.


Bartek Said:

Stare auta mają swój urok, szkoda tylko, że w latach 80tych sukcesywnie oszpecana je elementami plastikowymi…te zderzaki, wnętrza nieobrobione krzywo spasowane prosto w formy yyyhh. 311/312 jest po prostu prze piękny, 353 z pierwszych lat bardzo ładna, ale ostatnie Wartburg 1.3 paskudny jak pogoda w tegorocznym marcu. Tak samo było z Fiatami, FSO, Ładami i innymi wynalazkami z epoki. Plastik i nieudolne liftingi psuły te auta, oraz opinię o nich.


maciach Said:

Wartburgini i trampolina z silnikami volksa na przełomie lat 80/90 to były całkiem przyzwoite i szybkie auta – dopiero wejście daewoo w polowie ’90 przetrzebiły szeregi enerdowskie.
Moja osobista teściowa wartgolfem jeździła jeszcze niedawno i co więcej znalazł się nabywca na to (jeżdżace wtedy jeszcze) cudo. Mam alternator do niego nowy nieuzywany.


Ebo Said:

Uwielbialem ksywe “Pralka”.


maciach Said:

kiedyś przeczytałem o jakimś orle u nas co wtrysk założył do 353 – powtarzała sie w tym artykule opinia że “dzwięk kosiarki do trawy”


Yossarian Said:

Mama miała kiedyś białego 353 dwusuwa. Jeszcze z chromem. Piękny był, jeszcze go pamiętam. Ale rdzewial potężnie. Ciagle trzeba było cos robic z blachami


Sikor Said:

Akurat mam trochę ciekawszych rzeczy do roboty niż szukanie papierów na to żebyś uwierzył, że zrobiłeś byka…


Ulvraith Said:

Dobrego Tourista ostatnio widziałem.
Wygląda jak fragment Muru Berlińskiego.
Podobno odpala.

http://img1.uploadhouse.com/fileuploads/17544/17544024ab8d7101876865fc72353bf87e103709.jpg

Parę lat wstecz na terytorium Czechosłowacji, odkryłem małą, enerdowską enklawę. Pierwszy sekretarz posesji “skolekcjonował” na niej blisko trzydzieści Barburków, w tym Touristy i Transy, a także przynajmniej dwa Barkasy. Możliwe, że z ich pomocą planował założyć jakiś lokalną mafię (na kształt Skodovkowej) albo trafiłem na ostatnią ambasadę NRD.
A dźwięk zamykanych drzwi jest w tej samej kategorii “przyjemnych”, co dźwięk przeładowania kałasza.


Harry Reems Said:

@ MSK: Że what?! Co to za historia z Citroenem?
Drzwi w Wartburgu – fakt, sa wybitne. A tylna kanapa? Nie, nie uzywalem osobiscie, ale mysle ze z tymi sprezynami musi byc swietna. Ktos sprawdzal w praktyce?
Tak naprawde jestem na tyle stary, zeby Wartburg zakarbowal sie u mnie jako wywracajace sie na sama mysl o zakrecie auto dla grzyba. Absolutnie nic atrakcyjnego. Gdybym byl przecietnym internautą, krzyczal bym teraz ze “Wartburg nigdy nie bedzie youngtimerem!”.
Aha – jeszcze polubicie plastiki lat 80tych, zobaczycie. Moda juz w tym kierunku zmierza i to szybkimi krokami.


kiełek Said:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Barkas_%28motoryzacja%29 tu piszą że był barkas 4t z takim samym silnikiem jak wartburg 1,3


lessmore Said:

A Wartburg Melkus RS 1000? Wyścigowy a la Jaguar/Lamborghini z litrowym dwusuwem – przykład typowego zderzenia grupy ideowych zapaleńców z aparatem centralnego sterowania całością wszystkiego. Warto o nim wspomnieć, bo jeździł – mimo ograniczenia prędkości do stówy na autobahnie w NRD – ponad 200 km/h. I był w sprzedaży!


Maryjan Said:

Mam dziś Urodziny ! wartburga w pełnym Irmszerze i o,5l brzozowego nemiroffa.


lobotom Said:

Główną zaletą warczyburga był jak czarna dziura pojemny kufer !!!
a gdy wpadłem w poprzeczny rów wykopany wg, pn (polskiej normy)
oboma kołami jednocześnie – maska … przepuklowała do wewnątrz !
a potem oddała wraz z przepięknym odgłosem bębna z orkiestry symfonicznej pr .
Nie byłem w stanie dalej jechać przez 3 minuty – spazm śmiechu odebrał mi koordynację !
Innym razem przy 120km/h dodałem mu jeszcze gazu i pomimo nowej wersji 2 przelotowego gaźnika pojawiła się czkawka napędu.
Fabryka dawała opony pneumant – diagonalne co wyraźnie wzmagało emocje jazdy – ruszasz – piiisk , skręcasz-piijiiisk , hamujesz-piiiijeb! tam gdzie 125p + d90 rekord pokonywał zakręt bez problemu warczyburg cudem i talentem kierowcy dawał się opanować !
A’ było to anno domini 1987 i produkt aus ddr miał 1 rok !
Wspominanie jego przypomina mi jak kiedyś też było przes… no … wc !


matt Said:

a gdzie tony hejtingu za nagłówek i wprowadzenie sie pytam??


Oborze, jak ja pożądam Wartburga!!! A twierdzenie, że prawie wszystkie kombiaki zostały zajeżdżone do spodu, łamie mi serce na kawałki, gdyż najbardziej chciałbym właśnie kombi :-( Uwielbiam te auta. Jest w moim top 5 tzw. klasyków, które chciałbym mieć (nr 1 to Citroen DS 21, przepraszam… dalej są Wartburg właśnie, 2CV, Fiat 500 i kolejny Citroen – tym razem GS).
Co do ramy – mam wrażenie, że ta w 311/312 była adaptowana bezpośrednio z IFy (i – pośrednio – z Dekawki) a potem tylko jej tylna część została dostosowana do niezależnego zawiasu. Zauważcie zresztą, że praktycznie wszystkie przednionapędowe dwusuwy o konstrukcji ramowej miały ramę o tym samym (lub bardzo zbliżonym) kształcie – tzw. brzuch ryby. I we wszystkich (z tego, co wiem) kończyła się na tylnej osi. Oczywiście nie dotyczy to Barkasa, który miał pancerną “drabinową” ramę z masą poprzeczek.
A za wstęp masz u mnie ociekający splendorem aplauz!


notlauf Said:

Ludzie się przyzwyczaili.


Dopen Said:

To by było niesamowicie nudne jakby auta były projektowane raz na 25 lat. Nie dziwię się, że współcześni 50-latkowie nie lubią dużych fiatów i syren skoro kiedyś byli skazani na jeden model produkowany do porzygu. Dzisiaj ja już nie mogę patrzeć na jakiś popularny samochód który niewiele się zmienia od początku generacji. Świetny przykład to Astra J lub Insignia – ładne modele na które ze względu na popularność powodują u mnie torsje. Nie wiem więc jak moi rodzice czy dziadkowie wytrzymywali z samochodami które NIE zmieniały się w ogóle przez połowę ich życia. A zachodnie koncerny nie produkują rzeczy które się psują po X latach żeby zarabiać jeszcze więcej tylko dlatego, że normalny konsument jeździ te 10-12 lat samochodem a potem go wymienia na nowy – nie dlatego, że już do niczego się nie nadaje tylko dlatego, że nie można już znieść widoku i użytkowania ciągle tego samego. Podobnie jest ubraniami – chodzi się w nich 2 lata a potem oddaje do kosza Caritasu lub wyrzuca – chociaż nie są zniszczone i nadają się do chodzenia. Nie wyobrażam sobie żebym kupił 10 lat temu samochód a dzisiaj miał do wyboru dokładnie to samo.


_krrl Said:

Wartburg Irmscher LOL WHAAAAT, Kto na to wpadl?:D wersja mysliwska wypadla mi oczy. Pamiętam jak w dzieciństwie mnie i mame Wartburgiem podwozil jakiś znajomy, na zakręcie otworzyly się drzwi i od tamtego czasu mialem uraz do tego nrd-owskiego wyttworu. Choc teraz po latach dalbym mu druga szansę


lobotom Said:

Jaka tam kosiarka ???
wolne obroty to odgłos szpadla wleczonego brukową uliczką …
i nie ma takiego szpadla , ni ulicy , tylko te asfalty proste ja sik byka…


_krrl Said:

@MSK Citroëna DS5? Ten człowiek?! LMAO XDDDDDDDDDDDDD


Jet Said:

Pierwszy komentarz taki proroczy.
Ciekawostki o NRD, w tym sporo o technice ma kolega z tego blogu: http://nrdblog.cmosnet.eu/2012/11/zegnaj-nrd-extra-wartburg-311-po-raz-kolejny-i-graciela/#axzz2Q3HpCfD4 prezentuje tu sporo żelaza od Honceckera :-)


PiotrekR Said:

A swoją drogą, skoro jest już w PL mx-5 z silnikiem z golfa (co prawda z dieslem…) i szlak jest w pewnym sensie przetarty, to może warto by pomyśleć o kolejnym pionierskim projekcie i przeszczepić mx-owi dwusuwowe serce z Wartburga?!


Hooligan Said:

Niebieski 353? Byly ich tysiace – moj staruszek takiego mial – rocznik 1978. Fabryczny ciemnoniebieski. Model 353W, jeszcze z chromowanymi klamkami, ale juz z alternatorem i tarczowymi hamulcami z przodu. BTW – Wartburg mial super hamulce z 4-tloczkowymi sztywnymi zaciskami. Zreszta dalej uwazam, ze jak na warunki polskie lat 70 i 80 byla to najlepsza opcja na auto. Praktycznie same zalety. Dalej jezdzi, nawet jesli buda skoroduje. Wlewasz tylko olej do paliwa i reszta cie nie obchodzi – nie masz problemu z szukaniem po polmozbytach filtrow oleju, napedow rozrzadu, uszczelniaczy zaworowych etc. Remont silnika jedna osoba robi w pol dnia. Podobnie jedna osoba moze wymontowac silnik w godzine doslownie na parkingu (sprawdzone). Duzo czesci pasowalo od syreny (min. rozrusznik). Lozyska kol to zwykle kulkowe lozyska, wszedzie dostepne. Duzy bagaznik 525 litrow (choc przyznaje, ze trudny w zaladunku – wysoka krawedz i ostry rygiel klapy). Bardzo fajne, tzw. meskie auto, choc i panie niezle dawaly rade. Do tego prawdziwy szyberdach dostepny w opcji. Czego chciec wiecej. Tym bardziej, ze Wartbi nie palil wiecej niz np. PF 125p. No moze wiecej niz takie skody czy dacie, ale za to konsumowal chocby niebieska bez szkody dla motoru. Nie musial tez dymic przy odpowiedniej technice jazdy – niestety polskie grzyby niszczyly silniki jazda na niskich obrotach i przy nieszance zbyt bogatej w olej. Dostawaly lozyska walu, a zlogi szlamu i nagaru w tlumikach powodowaly dymienie nawet na rozgrzanym silniku.
Swoja droga zawsze przy tej okazji przychodzi mi na mysl porownanie 353 z ostatnim zachodnioniemieckim dwusuwem – DKW F102. Zwracam uwage, ze przestano go produkowac niemal w tym samym roku, w ktorym zaczeto produkowac 353. Porowanie wypada miazdzaca jednak na korzysc zacodniego produktu (to zreszta praktyczie pierwsze Audi 60, tyle ze z innym silnikiem). Samonosna buda, przednie zawieszenie na drazkach skretnych, tarczowe hamulce juz od 1963 roku (W warturgu – dopiero od 1975). Do tego ten fajny silnik – 1,2 litra i 60 koi mocy. Dla zainteresowanych polecam lekture:
http://www.motor-talk.de/forum/aktion/Attachment.html?attachmentId=690745
Zwracam uwage a to, z jakimi owczesnymi autami porownywano F102 przy okazji testow – wszak to poprzednicy owczesnej dzisiejszej klasy wyzszej-sredniej.
BTW – silniki moskwicza w z lat 60 to nie tylko dychawiczna kopia Opla z modelu 408. To takze motor UMZ 412 – praktycznie kopia BMW M10 z rozrzadem OHC.


tidzitsu Said:

niebieskie byly dacie. a warczyburga wspominam sraczkowato zoltego i czerwonego juz z silnikiem vw :)


Aremberg Said:

@Leniwiec Gniewomir: W zeszły piątek obczaiłem w bardzo złomnikowym Krakowie żółtego Wartburga kombi na czarnych blachach. Sądząc po stanie, to albo grzyb nie jeździ nim w ogóle w zimie, albo niedawno kopnął w kalendarz i auto stoi (na szczęście na żwirze) ale nie jakoś strasznie długo, bo powietrza w kołach jeszcze trochę jest. Wysłałem go wczoraj na złomnikowego maila razem z innymi furami, ale jak chcesz już teraz zdjęcia, to pisz.


jacek Said:

uprzejmie informuję że JA widuję dość często niebeiskiego wartburga.
Jeździ nim klasyczny działkowy Grzyb, regularnie widywany na tzw patatajce 88 (starej Reichsautobahn) między Gliwicami a Bytomiem.
Oryginał na czarnych blachach – tak stary że aż się cholesterol sam z wrażenia odkleja.


Sikor Said:

@Hooligan
Widziałeś 353W na bębnach i z prądnicą?

A co do F102 to miała najgenialniejszy dwusuw na świecie – widlastą szóstkę 1300ccm 80KM 😀


Hooligan Said:

@Sikor
Pytania nie zrozumialem, ale odpowiadam :)
Pradnice i bebny mialy zwykle 353, produkowane do 1975 roku, jeszcze z silnikiem 353.0 (tzw. wycinany wal korbowy) o mocy 45 KM. Model W to wlasnie tarcze, alternator 660W i tzw. pelny wal w silniku 353.1 o mocy 50 KM. Na koncu, w latac 80 byla jeszcze wersja S (chlodnica z przodu, tloczona blaszana atrapa, diody we wskaznikach). A 6-cyl silnik to niestety tylko prototyp, wyprodukowqny circa w 600 egzemplarzach. odpowiednik SAABowskiego monstera, z dwusuwowym poprzecznym R6 (dwa razy po R3)


Aremberg – super! Ale cóż z tego, skoro i tak mnie nie stać na tego typu zakup 😛
Dzięki za propozycję – podrzuć (jeśli znajdziesz chwilkę) na basistazakierownica@gmail.com. Z góry dzięki!


cubino Said:

Z innej beczki: WULING RZONDZI

m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,13710422,Ford_Focus_liderem_sprzedazy_w_2012_r__na_swiecie.html


Martysien Said:

Klapa w Insygni kombi zaczerpnięta bezpośrednio z Warczyburga kombi
Przyznam, podoba mi się to rozwiązanie.


@ Sikor – ten silnik załadowali do malutkiej partii DKW Munga. Kilka nadal ponoć jeździ!


Sikor Said:

@Hooligan

Z twojego tekstu wynikało, że nie wszystkie weiterenwicklungi miałyu tarcze i alternatory.
Druga sprawa. Nie wszystkie Sondery miały nowy pas i chłodnicę z przodu, tylko te od 1985 czyli 353W000.
Co do F102 V6 to gdyby to był prototyp to byłby jeden. A tego jak sam twierdzisz wyszło trochę więcej. Takie silniki trafiły pod maski kilku Monz.


DrOzda Said:

Były też fabryczne WartGolfy z silnikiem 16V – tylko nie pamiętam jakiej pojemności. Jechałem cirka 1995 do Hamburga Golfem z 1977 i taki Wartburg przeleciał obok jak rakieta :)


Harry Reems Said:

Dopen – nagroda panstwowa pierwszego stopnia w trollingu. Rispekt!


Potwierdzam że wygrał.Obecna na wszystkich zlotach “biała kiedyś strzała 353” – Gargamela nie istnieje ,odjechała na lawecie w siną dal….Ale bez paniki Gargamel ma nowy nabytek -zielony i nie jest to nowa cytryna


notlauf Said:

A ja uwierzyłem że to na poważnie.

Dopen, niektórzy ludzie żyją całe życie z jednym partnerem lub partnerką. TO SZALEŃCY


Hooligan Said:

@Sikor
Sorry, przyznaje, troche nieprecyzyjnie napisalem; bardziej chodzilo mi o te klamki. Przepraszam tez za inny lad – tych motorow nie zrobiono 600 tylko 100 (okolo, nie ten klawisz kliknalem). Mozna powiedziec, ze byla to seria prototypowa. Widzialem kiedys te monzy na stronie jakiegos fanatyka DKW, bylo moze 2 albo 3, ale to chyba same samorobki – co ciekawe – na stronie opisane praktycznie wszystkie egzemplarze, takze te juz nie istniejace.


damianyk Said:

@Aremberg w krakowie jest sporo wartburgów. Na Lea stoi od paru lat żółte kombi i gnije, ale co jakiś czas trochę zmienia miejsce postoju. Natomiast na AGH pracuje pewien doktor inżynier od metrologii który pomyka wartburgiem na co dzień. Ciekawie to wygląda gdy na parkingu obok wycackanych kompaktów stoi sobie taki złomnik.


Sikor Said:

Jeśli cytujesz wikipedię, to tak akurat jest mowa o 100 silnikach, a aut było 13 😉 Tylko nie wiem na ile można im wierzyć, musiałbym poszukać, gdzieś miałem jakieś stare artykuły na ten temat. A Monzy, fakt to były samoróby, aczkolwiek musiało to jeździć i brzmieć świetnie.


Dopen Said:

@Harry: ale ja to pisałem na poważnie i notlauf dobrze zrozumiał. Co do jego wypowiedzi: życie z partnerem/partnerką to nie jest analogia do używania jednego sprzętu przez pół życia. Tak jak odświeża się mieszkanie, zmienia kafelki w łazience czy choćby zmienia tapetę na pulpicie – to wszystko dlatego, że ma się dość już tego samego, człowiek chce zmiany. NIE dla zaplanowanej nieużyteczności (btw: świetny termin!) ale również NIE dla nudy. W małżeństwie zobowiązałem się do bycia z daną osobą, kupując samochód nie zobowiązałem się, że będą z nim a on ze mną na dobre i na złe.


truckeriev Said:

Hm. Mieliśmy kiedyś takie… dwa. Konkretnie dziadek miał. W 1986 nabył niebieskiego (tak!) 353W z roku 1978, dzięki czemu poprzednie auto (Syrena 105) trafiło pod czereśnię i zgniło do szczętu. Wartburg ten był, jak się okazało, podpicowany do sprzedaży i miał kupę druciarskich patentów (ponoć miał dętki z Żuka..). Dziadek jakoś to ponaprawiał, ale w 1991 kupił beżowego 353S ’88 (ostatni wypust dwusuwa, biegi w podłodze), a niebieskiego gnił w szopie, gdzie myszy pogryzły układ elektryczny :) Po kilku latach postoju niebieski został sprzedany, ktoś go poskładał i jeździł nim. Beżowy Wartbang też okazał się felerny, gdyż miał w przeszłości poważnego dzwona, co spowodowało lekkie przekoszenie ramy. Auto przejeździło w miarę bezawaryjnie do 2001 roku, potem zaczęły się problemy z silnikiem – chodził na dwa cylindry, albo kiepsko odpalał. Problemy nasilały się, więc dziadek zaczął jeździć po mechanikach. Nikt jednak nie umiał (albo nie chciał) tego naprawić i ostatecznie samochód został sprzedany w 2006 za marne grosze. Jeśli chodzi o eksploatację – auto praktycznie w ogóle nie gniło, zaś w tym konkretnym egzemplarzu spalanie było dość spore – średnio ok. 13 litrów benzyny. Poza tym dostęp do części był taki sobie – w okolicach 1996 dziadek rozbił przedni kierunkowskaz i przeszliśmy chyba 5 sklepów, zanim udało nam się taki element kupić.


Garwanko Said:

Skoda Superb wygląda z tyłu jk Wartburg po liftingu. Disgusting.

One lubiły dachować. Tzn. Wartburgi. Osobiście widziałem ze trzy, jednym ktoś przesadził na łuku Trasy Łazienkowskiej, tym za kładką na Saskiej :) drugim ktoś się wyłożył na skrzyżowaniu Meissnera i Bora na Gocławiu, a trzeci – nie pamiętam.


Hooligan Said:

@truckeriev
daruj, dziadek (wyrazy szacunku) chyba w spozywczych szukal tych migaczy. I jeszcze w 1996 roku? Owszem, z oryginalami moze i byl problem, ale klosze do tylnych lamp jak i przednich migaczy produkowala spoldzielnia inwalidow solidarnosc z Bydgoszczy. Moze i jakies wegierskie zamienniki byly dostepne. Poza tym biegi w podlodze za doplata byly dostepne juz w latach 70. Mialem kiedys w reku oryginal podrecznia eksploatacyjnego autorstwa Horsta Ihlinga, bodaj z 1979 roku, i tam byla cala lista wypozazenia dodatkowego oferowanego za doplata. Byly takie “bajery” jak pokrowiec a kolo zapasowe wraz z wykladzina bagaznika, wykladzina dywanowa wnetrza firmy VEB Malimo, oczywiscie szyberdach, halogeny, czujnik poziomu plynu hamulcowego, lewar w podlodze, jakiej lepsze opony, hak holowniczy, specjalne lusterka wykorzystywane przy przyczepach kempingowych (na wysiegnikach) czy lakier “brennerot” czy jakos tak. troche tego bylo. Inwalida mogl liczyc na automatyczne sprzeglo a’la trabantowski hycomat


buckswizz Said:

Ejjj a nikt się nie zająknął o 43 rocznicy rozpadu THE BEATLES !!!


lordessex Said:

Rzeczywiście prowokujący i podchwytliwy początek artykulu :-D. Kolejnym plusem Wartburga 353 według mnie jest to że nie jest jeszcze póki co na siłę “kultowy” albo “w stanie kolekcjonerskim dla konesera” tak jak się stało ze 125p albo Polonezem Borewiczem(chociaż Akwarium się powoli też łapie). Te chromowane z pierwszej serii były rzeczywiście najpiekniejsze.
A tak zupełnie z innej beczki teraz: Czym pomyka teraz Gargamel?


Timon Said:

Czyli moda na eko-psuje zaczęła się już pół wieku temu. Tylko kiedyś wyśmiewano dwusuwy zamieniając je czterotaktami, a teraz doszły koła dwumasowe i inne kierownice turbiny. A dwusuwy wciąż mają się dobrze tam, gdzie liczy się mała masa silnika, czyli w motocyklach, kartingu, łodziach i sprzęcie ogrodnczym.
BTW, siedzieć w otwartej przyczepie ciągniętej przez dwutakt – priceless.


pr Said:

Dzisiaj jest taka rocznica?? Cie pierdziele, ju mejd maj dej :)


Markus Said:

Krótko, bo krótko, ale miałem kanarkowego 353, już bez chromów w wersji “amerykan standard” – czyli biegi pod kierownicą, z “dyskoteką” na zegarach. Fajny tapczan i tyle. Pamiętam też 353 w chromie, które miały na tylnej szybie naklejkę, która głosiła w języku szprechen, że oto Wartburg ma już 50 (bodajże) koni!


Harry Reems Said:

Dopen, nie dyskutujac z twoim podejsciem. Ludzie sa rozni. Mozna jak Ty, mozna jak – dla przykladu – moja dziewczyna, ktora uzywa tego samego samochodu odkad skonczyla 1 (slownie “pierwszy”) rok zycia. To kwestia osobistych preferencji i tyle.
Popelniasz jednak jeden powazny blad, patrzac na PRL z dzisiejszej perspektywy. Nasi ojcowie i dziadowie, statystycznie rzecz biorac, nie byli “skazani” na zaden model samochodu. Oni byli skazani na Ikarusa (albo np wąskotorówke, jesli mieszkali na prowincji), a i to o ile sie do niego dopchali. Nie nudzil im sie widok wciaz tych samych samochodow, poniewaz byl to dla nich stale niedoscigniony obiekt porzadania.
To jest podstawia wiekszosci dzisiejszych mylnych i absurdalnych pogladow na rozne tematy. Patrzenie na przeszlosc przez pryzmat terazniejszosci. Za PRL jesli jakis samochod byl popularny to oznaczalo tylko tyle, ze przecietny czlowiek czesciej widywal go na ulicy, ale nie to, ze mogl go miec. KPW, mlody czlowieku? ;>
A co do ubran, to skomentuje to w ten sposob:
http://www.zalando.pl/delusion-diffuse-spodnie-treningowe-szary-d3322a003-103.html


wielki Said:

http://otomoto.pl/wartburg-inny-barkas-C21146703.html

Tu jest coś o jakimś prototypie z silnikiem renault.


truckeriev Said:

@Hooligan:
Nie, przeszliśmy wtedy z dziadkiem z 5 motoryzacyjnych w centrum Krakowa i poważnie tych kierunkowskazów nie było. Jak już w końcu trafiliśmy na sklep, gdzie mieli te klosze, to dziadek wziął od razu dwa. Biegi w podłodze były dostępne za dopłatą, owszem, ale od 1987 takie rozwiązanie wprowadzono “na stałe”, w każdym egzemplarzu. Wyposażenie auta było standardowe, wykładzina w środku gumowa, jedno lusterko boczne, brak halogenów; z rzeczy dodatkowych samochód ten miał jedynie wykładzinę bagażnika i pokrowiec na koło zapasowe.


Hooligan Said:

@truckeriev
Moze wasz blad polegal na tym, ze nie wybraliscie sie od razu do sklepu specjalistycznego. U mnie w Bialymstoku byly wowczas dwa sklepy specjalizujace sie w NRD-dowskich wynalazkach. W jednym tylko auta, w drugim samochody i motocykle. I obydwa swietnie zaopatrzone. Bylo naprawde wszystko, a juz na pewno to, co sie psulo/zuzywalo najczesciej. Nie znam nikogo, kto by w latach III RP mial wartburga czy trabanta unieruchomionego z powodu braku czesci. Do tego dochodzily szroty. Z roku na rok coraz lepiej zaopatrzone, niestety.


Stvari Said:

Kilka tygodni temu widziałem Barkasa jadącego w Puszczykowie pod Poznaniem; ciągnął przyczepkę z drewnem. :-)


marekrzy Said:

Borzesztymuj
Miałem turista zielonego jak groszek konserwowy.
dżast lajk na fotografii.
Nowa atrapa i biegi w podłodze. Wyyyypasssss.
Deska wyglądała tak, jakby projektant najadł się przełączników i nagle czknął, beknął i rzygnął tym przed siebie na właśnie tworzoną deskę.
Prostota niesłychana, wszystko byłem stanie zrobić sam. Wał korbowy mieniałem w pół dniówki lewą ręką, choć do mechaniki to mam dwie lewe.
Ech to były czasy, uroniłem kapkę.
I jeszcze pieśń masowa Kowalskiego “Marian”: wartburgiem się po lesie jeździło aż się grzał…


truckeriev Said:

@Hooligan:
W sklepach specjalistycznych pewnie by były dostępne od ręki, jednak byliśmy tak samo zdziwieni, że w normalnych motoryzacyjnych nie ma części do, bądź co bądź, popularnego wówczas auta. Były za to kierunkowskazy do 1.3.


syreniarz Said:

W moim wartburgu jest nowy wydech to i cicho chodzi. Czasem się zastanawiam, czy nie zgasł.

ps. w Nowej Hucie śmigają ciągle dwa niebieskie 353.


Igor Said:

to smutne, że nie ma WYBORU, rozumiem, że niektórzy chcą jeździć 3 lata samochodem, a potem MU SIĘ NUDZI, lecz nie ma już prawie w żadnej kategorii samochodu, którym można jeździć do końca życia BO TAK CHCĘ, co do Wartburga wersja kombi była absolutnym hitem duńskich rybaków, może gdzieś znajdę fotkę z okolic Randers z połowy lat osiemdziesiątych – cała okolica przystani rybackiej “obsiana” Wartburgami tourist, wydawało mi się to wówczas bez sensu, młody byłem bardzo i głodny “porządnych samochodów”…


Igor Said:

“wyjątkowa para” – to bardzo krzepiące dzisiaj, dziękuję.


Upal Wrotki Said:

błękitny tourist! mieliśmy takiego jak byłem łaskaw się urodzić. pamiętam jak tata kupił mamie gnój i wieźliśmy go w bagażniku ze 60 km. a ja byłem za mały, żeby siedzieć z przodu.
a w ogóle, to tego wartburga mój ojciec z ciurzyńskim, to…, a w sumie nieważne.


TITUCONA Said:

Miałem Wartburga…chciałem coś napisać ale 6-cio miesięczne posiadanie tego auta i ilość wspomnień wykracza poza ramy tego jakże uroczego periodyku.


T. Said:

W zeszłym roku miałem parcie na zakup klasyka, siedziałem sobie w stanie lekko wskazującym i przeglądałem allegro. Nagle patrzę – Wartburg 353S z 1987, ważne kwity, nie daleko (80km) i licytacja od 1000 zł. No to zalicytowałem bo byłem pewien, że ktoś mnie przebije. Ale jakoś przez 10 dni nie trafił się nikt bardziej dziabnięty niż ja. Miałem wątpliwości, ale honorowo zabrałem gotówkę, z kumplem pojechaliśmy po sprzęt. Na początku konsternacja – co to wolne koło, co tu mruga na desce, dlaczego błotnik jest zjedzony do połowy a fotele podarte? I jak to dostało przegląd z oponami D124 z tyłu i slickami (dosłownie, nie w przenośni) na przodzie? (no dobra, to akurat wiedziałem…) No ale nic – umowa, kasa, uścisk dłoni od sympatycznego sprzedającego – “kurde, też myślałem, że Cię przebiją!” i lecimy w trasę. Po pierwszych 3 kilometrach telefon do poprzedniego właściciela – słuchaj a Warty to wszystkie mają takie heble czy tylko ten? – nie no wszystkie, a ten to w ogóle igła w temacie, ojciec wymieniał ostatnio klocki z prawej strony! Minął dzień, drugi, trzeci – nauczyłem się wrzucać wsteczny, zrozumiałem wolne koło, rozkminiłem, że można iść przez progi zwalniające 100 km/h i tego nie poczuć (szkoda, że nie mam nagrań z reakcji pasażerów na ten stunt) i tak machnąłem jeżdżąc na co dzień chyba 7 tyś km. Auto okazało się bezawaryjne, niesamowicie komfortowe, pojemne (5 osób jedzie na camping bez limitu bagażu) i klimatyczne, w zimie wspawałem brakujący kawałek podłogi, ogarnąłem heble, jeszcze tylko do przodu dam kanapę (kocham biegi przy kierownicy!) i lecę na Złombol.


miwo Said:

kolega ze studiów przytargał 1.3 aż gdzieś spod Rzeszowa i jeździł bardzo długo, ale potem, jak już ukończył aplikację i został adwokatem, to się krępował i odstawił 😉 był oczywiście szyberdach z owiewką i ekonomizer. jeden feler – czasem w czasie jazdy otwierała się maska.
z czasów PRLu pamiętam jazdę taksówką 353 z tyłu i zdziwienie, że nie ma tunelu środkowego, przez co było niesamowicie wygodnie, byłem w szoku, bo w naszym 125p zawsze siedziałem z tyłu na środku i było mega niewygodnie.
mógłby ktoś rzucić linkiem, albo krótko i prosto wyjaśnić, co to jest to “wolne koło”?


marekrzy Said:

Sprzęgło jednokierunkowe, rozłącza napęd między silnikiem a kołami bez dotykania sprzęgła właściwego lub skrzyni biegów.
Bardzo mi pasowało, ale niestety wymagało sprawnego ręcznego, zatrzymując się na pochyłości mus było być wyposażonym w cegłę.


T. Said:

marekrzy – nie prawda, przecież wolne koło można na postoju wyłączyć i zablokować auto biegiem, a ręczny w Wartburgu nigdy nie będzie mocno, bo jest lipnej konstrukcji.

miwo – chodzi o to, żeby silnik miał smarowanie w momencie puszczenia gazu.


seven Said:

Barkas Irmscher to by było coś buehehehe
a na poważnie spotkał ktoś w kraju Wartburga Irmscher ? Jeździł bym nim na gaziorze do pracy.


Wrr Said:

W tych wozach są 4 tłoczkowe zaciski hamulcy tarczowych z przodu, co na tamte lata i nawet teraz nie jest byle czym.
Nawet jak się coś zespuło to moim zawsze można było doczołgać się do domu.


marekrzy Said:

T., – nieprawda że nieprawda. W teorii i instrukcji obsługi wszystko wygląda pięknie. W praktyce już mniej, a w starym warczyburgu zwłaszcza.
5 lat się woziłem helmutem i swoje wiem


Gracjan_Rpztocki Said:

@Harry Reems, jak zawsze przesadzasz. Wiadomo, że auto w PRL było czymś ale umówmy się jak ktoś chciał je mieć to je w końcu kupił. były drogie więc nie były dostępne tak jak teraz. Rodzina, która mieszkała koło mojego dziadka przez kilka lat dorabiała gdzie mogła, jeździła na targ sprzedawać płody rolne aż w końcu kupili dużego fiata. Mój wujek, który był górnikiem w czasach PRL miał trzy auta (w tym nawet jednego Poloneza). Na wsiach wielu ludzi miało samochody.
Mój ojciec za to nie miał auta ale jak sam mówił, nie chciał wtedy mieć (miał prawko) mimo ze po ślubie było go stać. Wolał motocykl.


yerzoll Said:

Cholera takie 1.3 Irmscher to bym przytulił 😀
Chociaż nie będąc zachłannym zwykłe 1.3 też chętnie przygarnę.


T. Said:

@marekrzy – no to ja mam farta, bo u mnie spinanie i rozpinanie wolnego koła działa świetnie.


GM Said:

Miwo, 1,3 nie mial ekonomizera.


Szop Said:

No dobra, a wytłumaczcie mi teraz – dlaczego wolnego koła nie stosuje się w dwusuwowych motocyklach (motorowerach i tak dalej)?


formel Said:

http://motoryzacja.interia.pl/samochody/producenci/news/o-tym-aucie-marzyl-twoj-ojciec-niemcy-sie-go-wstydzili,1908988,320n
na stronie głównej Interii artykuł był zatytuowany “NIemcy też potrafia sknocić robote”. Złomnik to inny świat.


Qropatwa Said:

QEbo

Z tą “pralka” jak masz na myśli Prelude, zwłaszcza III generacji to się podpisują pod Twoimi słowami.


miwo Said:

@ GM:
może masz rację. bo 353 to coś takiego miał.


Buckel Said:

Wiecie, że Wartburg doznał reinkarnacji? Miał niesamowity odgłos zamykania drzwi, coś jak kopniak w pustą beczkę blaszaną. Opel Corsa C mojej dziewczyny, wyprodukowany w Eisenach, ma identyczny :) Sugerowałem jej już zastąpienie napisu “Opel” napisem “Wartburg”.


Jonasz Said:

Ciotka z Wujkiem w latch 90 tych mieli zielone kombi z zasłonkami/firankami w oknach ,a na odpryskach lakieru mieli namalowane kwiatki. Chcieli nam go później dać ale moi rodzice niestety nie czuli hipisowskich klimatów a i tak mieliśmy pf 125 który i tak już w tedy był dość obciachowy, nostalgia…


Aremberg Said:

@Leniwiec Gniewomir: foty wysłane
@damianyk: Czy to ten? http://imgur.com/ITQ8TRD Stał na MS AGH, także do Lea niedaleko.


bandit Said:

wielki Said:
http://otomoto.pl/wartburg-inny-barkas-C21146703.html
Tu jest coś o jakimś prototypie z silnikiem renault.

Ten handlarzyna ma same trupy, które oferuje za niebotyczne kwoty.


Vaux Said:

Ujeżdzałem zielone kombi 353 sąsiada :) Do dziś mam chyba przednie fotele od niego bo sąsiad założył golfowskie później 😉


vlad Said:

He he warczyburch to rzeczywisciebylo super auto, naktore malo kto mogl sobie pozwolic. Na jakiejs tam Interii zdaje sie tez dzisiaj pisali, ze czterosow byl z Golfa I, a ja prawie jestem pewien, biorac pod uwage moc i lata w ktorych warczyburch byl produkowany, ze pochodzil z Golfa II, wiem bo mialem takiego VW; z reszta byl wyposazony w slynny gaznik Pierburg, o ktorym notlauf juz pisal :).

Dwusuwa trzeba bylo rozgrzewac wiem bo mialem :)- bylo reczne ssanie i jak zlapal temperature to po prostu sie zalewal na zbyt bogatej mieszance a bez ssania na zimnym sie dlawil. Reszta sie zgadza, lacznie z tym ze w ramach odpalania niektorzy rozkrecali silniki, do obrotow przy ktorych nastepowala cisza, bo produkowane dzwieki wychodzily poza pasmo slyszalne :D.

I jeszcze jedna uwaga- sprzedawcy VW nie potrafili mi wyjasnic jak dziala i po co sluzy w Golf VII tzw zeglowanie, ale jest to wlasnie rodzaj wolnego kola. I ma to sens wbrew pozorom w przypadku jazy po relatywnie niewielkich wzniesieniach, zwlaszcza jesli ktosnie umie po gorach jezdzic. W dwusuwie byla to koniecznosc by nie zatrzec silnika, ktory i tak wytrzymywal przebiegi w okolicach 50k km.


Harry Reems Said:

Gracjanie, alez przeczytaj co napisales. Jesli na samochod trzeba bylo, jak sam piszesz, calą rodzina przez kilka lat dorabiac jak tylko mozna, to oznacza ze byl to towar trudno dostepny. Nieporownywalnie trudniej niz teraz. Moja rodzina tez miala samochod, tak samo jak tysiace innych, ale ja wyrastalem w PRLowskim odpowiedniku klasy sredniej w duzym miescie. Samochod to bylo “cos”. Dla wiekszosci – trudno dostepne. Dla bardzo wielu – po prostu niedostepne. Ludzie, ktorzy w ogole rozwazali, czy ich auto juz im sie znudzilo bylo wzglednie niewielu, choc oczywiscie i tacy bywali.


vlad Said:

A i jeszcze jedno- pamietam swoje dzieciece rozczarowanie gdy w katatalogu reklamowym (!) przeczytalem, ze klapa w kombi jest plastikowa… JAK TO??? Wniosek jest taki, ze cos powinno pozostac, nawet po zajezdzonych kombiakach 😉


Dopen Said:

@Harry: w tamtych czasach samochód też nudził się jego właścicielom, użytkowali go przez kilkanaście lat ale nie z miłości tylko z konieczności – bo byli na niego skazani. Na szczęście teraz czasy są inne i nawet osoba nieszczególnie zamożna może sobie pozwolić na wymianę samochodu co jakieś 10 – 12 lat (nie co 3 jak tu mi implikują niektórzy) tak jak wymienia się pralki, lodówki, ubrania i wszystko inne co nas otacza.


Gracjan_Rpztocki Said:

@Harry, ja tylko piszę, że jak ktoś w końcu chciał auto mieć to je koniec końców kupił, czyli dało się. Pisałem,że auta były wtedy gorzej dostępne- to nie podlega dyskusji.Chociaż byli ludzie dla których kupno auta to było coś łatwego – jak np. cinkciarze. W Katowicach wysokość łapówek (za nieoficjalne pozwolenie prowadzenia interesu) jakie oferowali milicjantom pozwoliła z miejsca iść na giełdę po nowe auto. To wiem z opowiadań ojca.

A co do ludzi, którym auta się nudziły to też tacy byli, chociaż był to mały procent kierowców. Znałem człowieka który w czasach PRL co 4 lata kupował nowy samochód a stary sprzedawał. Znałem też człowieka, który w czasach PRL miał zachodni wóz bo tacy ludzie też byli (ktoś w końcu kupował w Pewexach nowe auta, przeważnie japońskie i było to w latach 80 ok. 5-6 tysięcy ludzi rocznie). To był jednak mały procent i jestem tego świadomy bo większość kierowców jeździła maluchami i to już było coś, bo wielu ludzi i tego nie miała i pomykała komunikacją miejską. Wierzę tylko, że jeżeli ta grupa (oprócz marzeń) też dużo robiła w tym kierunku by mieć samochód to by go w końcu zdobyła.


tamarixis Said:

@vlad: nie tylko klapa ale i tylne błotniki w Tourist (kombi) były z tworzywa.


Harry Reems Said:

Tak, ale niektorzy ludzie – tak dzis, jak i wtedy – maja tez i inne marzenia oprocz auta i nie kazdy chcial je poswiecac :)
Dopen, czy dla Ciebie naprawdę powodem do wymiany PRALKI jest to, ze jakąs posiadasz zbyt dlugo i Ci sie znudzila? WOW. Nie krytykuje, ale musze sie przyznac ze takie podejscie do tego typu sprzetu jest dla mnie nowoscia.


laisar Said:

Nie mam już specjalnie nic do dodania, więc chciałem tylko powiedzieć, że zgadzam się z Harry’m i wspieram go moralnie (: Kto chce, niech sobie oczywiście wymienia rzeczy z nudów, ale to nie jest powód, żeby produkować je celowo nietrwałe. To mówiłem ja, Laisar, zlomnikowiec drugiej klasy. Łubu-dubu, niech żyje na el presedente notlauf, sto lat!


Bartek Said:

W Elblągu stoi taki Barkas, używany na co dzień. Coś pięknego!


Lucas Said:

W Fartyburgah tylna kanapa miała jakoś tak dziwnie pochylone oparcie względem siedziska pod bardzo dużym kątem i to nie było zbyt wygodne.
Klamki wewnętrzne miały też jakiś taki dziwny kształt.W sumie miłe autkoz tym swoim rm rmmmm rrryyymmmm rrryyymmmmmmmm……


marekrzy Said:

Harry, takie podejście jest już od dawna kreowane przez chciwe międzynarodowe koncerny finansowane przez żądny zysków spekulacyjny kapitał. A my mamy być mięsem armatnim.


Wolne koło ma sens, bo silnik jest smarowany należycie, co nie ma miejsca przy hamowaniu silnikiem. Kiedyś oglądałem onboard rajdowego Trabanta. Koleś nieźle kombinował gazem, co by silnika nie zatrzeć :)


Harry Reems Said:

@ marekrzy
Jak to się język zmienia. Kazde czasy maja swoje specyficzne eufemizmy. Dzis mowi sie “miedzynarodowy”, za Moczara – “kosmpolityczny”, za ONRu – “parchaty”, a i tak wszyscy wiedza, o kogo chodzi.


Qropatwa Said:

apede Said:

Heh… 353 ’87 sedan z biegami w podłodze… mój pierwszy samochód w liceum :) Zapłon się rozregulowywał po 2-3 kkm, ogólnie zaniedbany od lokalnych C & G. Sklep w Białymstoku pamiętam :), ceny części przystępne (dorwałem tylną szybę z ogrzewaniem za 40 zł!) ale jakość różna. Bardzo ceniłem sobie zwrotność (pomimo przedniego napędu, kąt skrętu kół 42 stopnie vs. 125p 35 stopni) i superwydajne światła – z jedną przepaloną żarówką lepiej oświetlał drogę niż civic V. W ogóle to miałem fajny wskaźnik przepalenia H4: z powodu zwarć po włączeniu świateł wskaźnik temperatury skakał na max (4 diody) a przy jednej żarówce były trzy LEDy.


nocny Said:

Błagam o grupowanie komentarzy w wątki.No dobra i tak tego nikt nie przeczyta. Jeździłem takim warczyburgiem rocznik 73, przebieg 27000 km. Było to około roku 96, dostaliśmy go od wujostwa na czas od sprzedaży 126p do finalizacji zakupu a jakże golfa II. 3 rzeczy zapamiętałem wyraźnie mega miękkie zawieszenie, wolne koło, oraz otwieranie drzwi. Aż szkoda że 2 lata później warczyburg zgnił na jednym z wiejskich podwórzy, ale to był taki czas że wolano zapomnieć od furach z demolodów.


vlad Said:

@tamarixis: Chcesz mi calkiem wspomnienie dziecinstwa zrujnowac??


uwequattro83 Said:

Nocny,ja czytam zawsze wszystkie komentarze:).10 kwiecień to też urodziny mojej Żony i coroku ej przypominam że 10.04.1991r z tasmy zjechal ostatni warczyburg.Jezdzilem wartkiem 1.3 w polowie lat 90tych,fajny wygodny samochod.Mojej Żony Ś.P.Dziadek mial takiego 1.3 z szybrem,niedlugo przed śmiercią-jakies 3 lata temu-przepisal go wójkowi mojej połówki,a ten w niedlugim czasie,jakichs 2-3mies(po śmierci Dziadka)wogole go nieuzywając poprostu oddal na zlom:(.


vitia Said:

Qropatwa, jeśli to jest fajny Wartburg… Spójrz jak jest postarzany nieudolnie. No a cena… Za tyle, to i mojego bym Ci opchnął :) Mimo, że nie jest na sprzedaż i ma u mnie dożywocie.


Zyga Said:

Ja mam urodziny w rocznicę zjazdu z taśmy ostatniego Żuka :)


notlauf Said:

Nocny: to technicznie niemożliwe.


benny_pl Said:

Notlauf nie wiem dla czego nie podoba Ci sie wyglad Warczyburga, mi sie on bardzo podoba, glownie te z ostatniej serii. co do dwusuwow to racja sa bardzo dobre (mialem Trabanta) tyle ze duzo pala (trabant palil na miescie 7-8/100 mieszanki) a wolne kolo to chyba najfajniejszy wynalazek w skrzyni biegow! jak sie jedzie z gorki to nie trzeba wyrzucac na luz zeby jechac taniej, wystarczy puscic gaz, kazdy kto na to narzeka jest dla mnie dziwakiem. nie wiem jak w warczyburgu ale w Trabancie bardzo wygodna byla wajcha zmiany biegow przy kierownicy – bylo to tak pomyslane ze mozna bylo kierowac i zmieniac biegi jedna reka :) ogolnie bardzo milo wspominam Trabanta, a wartburga niestety nigdy nie mialem ale to nie znaczy ze miec nie bede… ale znalem pewnego dziadka ktory mial 2 wartburgi i nissana (premiera, ale nie od premiera) i wolal jezdzic wartburgiem, tez bym wolal


nocny Said:

@notlauf eee tam nie możliwe, a jakoś na plotku.pl się da :).
Tak serio powoli kochany złomnik przekracza masę krytyczną i ilość komentarzy jest co raz trudniejsza do ogarnięcia. Pozdrawiam.


Harry Reems Said:

@ benny – w przeciwienstwie do Trabanta, w ktorym biegi rzeczywiscie zmienia sie fajnie, w Warczyburgu zmiana biegow jest kiepska – wątłą dzwigienka, delikatnie i ostroznie.
Natomiast to zdanie “wolne kolo to chyba najfajniejszy wynalazek w skrzyni biegow! jak sie jedzie z gorki to nie trzeba wyrzucac na luz zeby jechac taniej, wystarczy puscic gaz, kazdy kto na to narzeka jest dla mnie dziwakiem.” mnie powalilo. Rozumiem ze ktos moze mieszkac na nizinach, ale czy jak zdawales prawo jazdy, to chodziles na kurs? Przespales te czesc wykladow, gdzie mowili o jezdzie w gorach?


tamarixis Said:

@Harry Reem: A doczytałeś, że wolne koło występuje tylko w wersjach z dwusuwem? Wiesz co się stanie, gdy Wartburgiem zaczniesz zjeżdżać z górki tak jak Cię nauczył Twój instruktor? W połowie wzniesienia już nie będziesz miał silnika, bo go zatrzesz na amen.

Zasady są ważne i należy je oczywiście stosować, jednak należy wiedzieć, że od każdej z nich są wyjątki.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1