zlomnik.pl

Home |

1,187 mln km BMW E39: niezaplanowana przydatność

Published by on May 08, 2013

Dziś mamy wpis z lubianej kategorii “aż odpadną koła”. Na niemieckim forum właścicieli BMW Kuba natknął się na wyjątkowo ciekawy temat i postanowił się podzielić jego najciekawszymi fragmentami, przekładając je na zrozumiały dla nas język, nie brzmiący jak seria z karabinu maszynowego:

Oto pan Bernd Böhme, który swoim BMW przejechał 1 187 000 km. Poznajcie jego historię.

Pan Bernd swoją przygodę z motoryzacją zaczynał od Wartburga 311. Później dosiadał m.in. Trabanta 601 S Universal oraz Moskwicza 2140. Ponieważ przez kilka ostatnich lat bezawaryjnie jeździł BMW E34 520i, postanowił pozostać przy marce i kupić nowszy model piątki. W lutym 2000 roku udał się do salonu BMW w Ingolstadt (dobry diss na Audi – mój przypis, złomnik) i wyjechał z niego fabrycznie nowym E39 530d Touring z automatyczną skrzynią biegów.
Pan Bernd jest kurierem i pokonuje bardzo duże odległości. Tygodniowe przebiegi wahają się między 2000 a 9000 km. Swoim autem podróżuje po całej Europie i bardzo je lubi ze względu na duży komfort w długich trasach. W 90% jeździ po autostradach i drogach dwujezdniowych. Swój styl jazdy określa jako bardzo spokojny i ekonomiczny. Zależy mu na niskim zużyciu paliwa i elementów samochodu. Mimo wszystko uważa, że jest szybki na drodze, co w pewnym sensie podchodzi pod założenia Eco drivingu. Pan Bernd z szacunkiem podchodzi do samochodu i uważa, że skoro zapłacił dużo za nowe BMW to chciałby, aby auto służyło mu jak najdłużej. Ponieważ BMW służy często jako miejsce noclegu, właściciel docenia to, że da się w nim w miarę wygodnie spać, dużo bardziej komfortowo niż w autach innych marek.
Właściciel zastanawiał się nad zmianą auta na nowszy model, jednak po rozmowach z użytkownikami kolejnej generacji BMW 5, uznał, że trwałość tych samochodów go nie zadowala. Skoro BMW E39 da się bezproblemowo naprawić i auto spełnia swoją rolę, trzeba nim jeździć – z takiego założenia wyszedł właściciel i pokonywał swoim BMW kolejne kilometry. Oczywiście, auto nie przejechało całego dystansu bezawaryjnie. Kilkukrotnie podróż musiała być przerwana ze względu na różne usterki. Mimo to trwałość niektórych podzespołów była zaskakująca. Niektóre wymiany:
– 168000 km – wymiana turbiny (druga dotrwała do końca)
– 655000 km – wymiana pompy paliwa
– 804000 km – wymiana automatycznej skrzyni biegów
– hamulce wytrzymały od 404000 km do 740000 km (przód) i 905000 km (tył)
– 458000 km, 934000 km – wymiana alternatora

Na przejechanie miliona kilometrów pan Bernd potrzebował 7 lat i 8 miesięcy. Z pewnością auto jeździłoby dalej, niestety, wracając z Hiszpanii, przy przebiegu 1 187 000 km, na oblodzonej drodze pan Bernd rozbił swoje BMW. Myli się ten, kto uważa, że to koniec życia 9-letniego wówczas samochodu. Polscy biznesmeni – Józef Cytrynowicz i Andrzej Gumowski – widząc w autohausie lekko uszkodzone E39 530d z przebiegiem 187000 km, wyczuli okazję, kupili auto, po naprawie i korekcie przebiegu na zostało sprzedane na Allegro. Nabył je koneser z Małkini, który jeździ nim do dziś wożąc w bagażniku maszynkę do produkcji waty cukrowej, którą sprzedaje na co sobotę na lokalnym targowisku (to już litentia poetyka – złomnik).

To powyżej pisał Kuba, a ja jeszcze dodam swój komentarz. Mam kuzyna, który jeździ E39 od prawie 11 lat, tzn. auto z 2000 r. kupił w 2002 r. z przebiegiem chyba 130 tys. km. I natychmiast zagazował, chociaż była to rzadka wersja 540i 4.4 V8 z manualną skrzynią biegów. Obecnie nikt nie wie już ile wynosi przebieg (wyświetlacze działają jak chcą), ale jest to całkiem dużo-set tysięcy km. Oprócz tego, że ogólnie żre go korozja, to całkowicie bezawaryjny samochód. I nie jest to jedyne E39, które znam, jakie nakręca setki kilometrów i wcale nie chce się zepsuć. Wygląda na to, że E-trzy-dziewięć to taki współczesny (no, nie przesadzajmy z tą współczesnością) Baleron. Oczywiście droższy w utrzymaniu, ale zarazem dużo dynamiczniejszy. Aż trudno uwierzyć, że projektując do tego auta nowoczesne silniki, z 3.0d na czele, nie wmontowano gdzieś zaplanowanej nieprzydatności. Chyba zapomnieli. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę następcę, czyli E60, który jest porąbany jak drewno na zimę. Czterokanałowa diagnostyka powoduje, że tak naprawdę nigdy nie wiadomo co mu dolega, chyba że masz super najnowszy, najlepszy superkomputer z ASO za sto milionów bilionów euro. W związku z tym profilaktycznie zazwyczaj wymienia się pół samochodu. A i tak nie osiąga nawet połowy tego przebiegu, co E39. Nie wspominając o najnowszym F10 – to podobno auto o awaryjności porównywalnej z Alfą 166 (A TU LINK). Oczywiście psuje się w nim głównie to, co jest niepotrzebne i mogłoby zostać usunięte bez straty dla użytkownika.
Osobną kwestią jest oczywiście to, że nie każdy jest panem Berndem, a właściwie większość nie jest (większość ma na imię Mohammad lub Mustafa), i wszyscy pałują, bo to BMW, więc trzeba pałować, żeby czuć radość z jazdy i smutek w serwisie, że znowu coś się urwało albo cieknie. Ale w takiej sytuacji zawsze można sprzedać do Polski z oryginalnym przebiegiem 187 tys. km i na pewno znajdzie jeszcze amatora na Allegro. Ja zawsze mówię, że byłbym w stanie przejechać 300 tys. km bezawaryjnie Samarą czy Aleko oraz zakatować nowiutkiego Balerona w pół roku. I niestety tak też jest z tymi “niezniszczalnymi” samochodami, które obrosły taką legendą, że w ogóle się nie psują. Rasowi strasznie uważają takie fury, ponieważ uznają za oczywistość, że skoro samochód jest niezniszczalny i się nie psuje, to zarazem oznacza to, że można go w ogóle nie naprawiać, nie wymieniać oleju ani niczego innego, no bo przecież jest bezawaryjny. A potem się wściekają i mówią – zobaczcie, to już nie to samo, ta niemiecka jakość się popsuła i w ogóle – nie zdając sobie sprawy, że samochód luksusowy marki np. BMW nie jest przeznaczony dla kogoś, kto jest np. stolarzem w fabryce mebli i naprawia go waląc w niego młotkiem stolarskim.

Gorsze jest jednak to, że jeśli do niedawna bycie panem Berndem, dbanie i chuchanie o auto powodowało, że można nim przejechać 1 187 000 km, to obecnie już nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ awarie są zaplanowane bez względu na stopień dbałości. A zatem jeśli kupujecie nowe auto, to nie dbajcie o nie, bo wszystko co ma się zepsuć, jest ściśle zaprogramowane i żadne Wasze zabiegi tego nie zmienią. Pałujcie je ile wlezie i zmieńcie na nowe po trzech latach. Buy, use, discard. Albo jeździjcie starym autem, które macie, a być może okaże się, że zrobiliście wielką korporację w trąbę i zamiast zaplanowanej nieprzydatności wyszła, jak w przypadku pana Bernda, niezaplanowana przydatność.

Zdjęcia ukradłem z www.bmw-forum.de – jak typowy Polak

link




Comments
asdfasdfasdf Said:

Fajna historia, tylko mi smutno z powodu dzisiejszego podejścia do samochodów tych korporacji..


Piękna historia. Swoją drogą – bardzo mi się podobają E39, prowadziłem raz takie auto (piękne, granatowe 525d Touring znajomego), jechało się świetnie i gdybym miał odpowiedni walor finansowy, na pewno bym rozważył. Tyle, że teraz upolowanie takiego niezapałowanego do spodu graniczy z cudem, bo dobrych egzemplarzy ludzie chyba się nie pozbywają… I słusznie.


mk Said:

Samochody nie są awaryjne tylko bardziej lub mniej odporne na użytkownika 😉


radosuaf Said:

Trochę głupio kupić BMW i go nie pałować – przynajmniej to serii 3 albo 1. Jak ktoś chce się powozić, to kupuje Merca.
Swoją drogą, ciekawe jakie obroty kręci ten salon BMW w Ingolstadt :).


ddd Said:

Jest to jedno z niewielu BMW które mi się nie podoba, ale jak widać przynajmniej jest trwałe.


j Said:

w najstarszym 3.0d M57 rzeczywiście nie miało się co psuć: nie było w nim nawet klapek wpadających do cylindrów z kolektora ssącego. ale wraz z wejściem E60 i M57N naprawili swój błąd: pojawiły się klapki i pękający blaszany kolektor wydechowy.

przy okazji, jedną z najfajniejszych rzeczy w najstarszym M57 (184KM) był dźwięk silnika przypominający jakąś rasową ciężarówkę albo jelcza 120M.

PS: pogardzane skrzynie automatyczne GM w tym modelu to jak widać nie taki złom, jak się je odpowiednio traktuje. ciekawe, czy wymieniał olej w skrzyni.


Kamien Said:

Jako posiadacz MB S124 250D ’91 nie jestem wcale, a wcale pod wrażeniem. 😉 A tak na poważnie – to jeden z nielicznych modeli BMW, którym mógłbym “jeździć aż odpadną koła”, no ale mam balerona, więc mi to nie grozi. :)


Pantymonster Said:

Uff jak się cieszę, że mnie nie stać na nowe. Nie śnią mi się po nocy wytarte wałki i napędy pompy :)


Car Fan Said:

no nieźle nieźle panie Bernd tylko czym pan teraz bd jeździł?
a tak btw może jakiś mały cykl artykułów about nadal jeżdzacych zlomach i ich wlascicielach tyle ze nad wisła??


michau Said:

Heh 😀 obśmiałem się – jak typowy Polak! Takie BeMeWe byłoby świetnym rozwiązaniem, zwłaszcza, że w Szwecji, gdzie mieszkam, można znaleźć niemal każdą furę w przyzwoitym stanie. Jedynie wysoki podatek drogowy zmienia postać rzeczy i o ile nie robi sie Berndtowych przebiegów to się nie opłaca w ogóle mieć diesla. Równianie w dół, jak u komunistów…


radosuaf Said:

@michau:
No i fajnie, diesle to zło :). Gdyby nie ten klimat, to ta Szwecja nie byłaby taka głupia…


drajwer Said:

Ponad 1 mln kilometrów nowym samochodem? Impossibru! Ostatnio czytałem o silnikach TSI, które w dobrej kondycji wyczymają do 200-250 tys…


zdfg Said:

Ja mam taki plan użytkowania auta: nie patrzeć na nic, jakoś pojedzie. I tak już jadę 80 000 km carismą I, jedyne co zrobiłem to wymiana amorów z tyłu w celu przejścia przeglądu. Auto było kupione przy 170 000 km. Można?


miwo Said:

w tym E39 Touringu jeszcze był taki fajny myk, że można było podzielić i wyjąć dolną część tylnej klapy. Sympatyczne. Jak koneser z Małkinii zapragnie wieźć np. deski pod Żyrardów, to taka dziura w klapie jak znalazł. :)


miwo Said:

a tych automatów dla BMW to nie trzaska ZF? oni w sumie robią też automaty dla autobusów :)


Tapczan Said:

Obok zniesławionego przez łysych synów polskich cebulaków E30 to zdecydowanie moje ulubione BMW.


notlauf Said:

miwo: trzaska od 2001 r. Wcześniej robiło to GM w ramach… ale to długa historia. No, w każdym razie BMW dawało im silniki, a oni brali od GM skrzynie.


Qropatwa Said:

Poza tym taka E39tka to dobra fura do odkrywania źródeł Nilu., co pokazali chłopaki z TG.


A, zapewne chodzi o dyzla 2.5 ładowanego do Omegi… Jakoś się tam nie sprawdził…


Dominik Said:

ciekawe czy w ASO serwisował


pr Said:

Nie ma aż takiego dramatu, jest alternatywa dla TSI – można kupić nowe subaru. Studiowanie danych technicznych tych wehikułów cofa o jakieś 25 lat, nie lepiej (czy niegorzej) jest w bezpośrednim kontakcie.


Lucas Said:

@Notlauf:
Chyba kiedyś opisywałeś tę beemkę kuzyna w motorze.Zawsze myślałem że te duże i mocne silniki w beemkach generują problemy a tu takie miłe zaskoczenie.Z drugiej strony zastanawia mnie jakość materiałowych tapicerek, które dosyć szybko się brudzą i w tej klasie to jednak powód do krytyki.


Dominik Said:

@Leniwiec Gniewomir – w omedze był TDS (m51d25) zwany zemsta hitlera, w e39 też, ale później w 3.0d to był m57d30 jak również 2.5d (tez m57d25)na common railu, nie na pompie


_krrl Said:

@radosuaf zaraz, ale czy pałować oznacza dla Ciebie tylko wciśnięcie pedału w podłogę przy każdej okazji? Przecież na ten termin sklada się wszystko, o czym napisał notlauf czyli olewanie jakiejkolwiek obsługi, bo przecież bezawaryjne, pomijanie napraw itp. A pan Bernd przecież jak sam wspomnial jeździł dynamicznie, zresztą skoro większość przebiegu ta beemka pokonała na autostradach, to z pewnością miał okazję poznać jej możliwości.

Piękna historia, bardzo smutny koniec. Szkoda, ze już nie umiem niemieckiego, chętnie bym się dowiedział, jak się sprawuje e61. No i szkoda, że nastały takie czasy jak obecnie, bo F10 jest naprawdę piękna…


radosuaf Said:

@Leniwiec:
Po prostu musisz usłyszeć tę linię basu:
http://www.youtube.com/watch?v=0o2ufv_c0xI&feature=player_embedded

😀


radosuaf Said:

@_krrl:
“Pałowanie” oznacza dla mnie jazdę do odcinki od czasu do czasu i czasami bezsensowne wciskanie w podłogę od świateł do świateł. Tak 2-3 razy w miesiącu jednego i drugiego wystarczy. Trzeba mieć w życiu trochę radości. Jeśli chodzi o obsługę auta to oczywiście żadnych zaniedbań. W instrukcji do mojej Alfy jest wymiana oleju co 30 tys. km, ja wymieniam co 15 tys. Oni już kiedyś pisali, że rozrząd w TS 16V można wymieniać co 120 tys. km i na początku nawet niektórzy im uwierzyli ;).


pr Said:

Mieliśmy dawno temu e28 524td. Auto było odbudowane po dość zdrowym wypadku (w roku 90-tym był to dość powszechny sposób na wejście w posiadanie prawdziwej beemki, jeśli kto nie pamięta) i generalnie nic nie trzymało w nim wymiarów, ale jeździło i jeździło. Śmieszne było to, że przy przebiegu pół miliona km silnik z osprzętem był w świetnym stanie, nikt wtedy nie słyszał o awariach turbosprężarek. Auto ostatecznie zostało zabite około 2002 roku.


Pobiję ten rekord, i to benzynówką.


Lucas Said:

Ludzie psioczą na te diesle ładowane z beemek do opla ale też zależy od szczęścia? rodzaju eksploatacji?
Mój kuzyn miał taką omegę b 2.5 tds z 1996 roku.Kupił ją półroczną z niemieckiego salonu i jeździł tylko w Polsce.Wersja kombi,CD,kolor typowy dla opla z tamtego okresu- butelkowa zieleń.Auto jeździło głównie w trasie,czasami ciągnęło jakąś lekką przyczepkę.W 2005 pękło parę setek tysięcy km i kuzyn wymienił turbinę i sprzęgło z dwumasą i trzeba było zrobić pompę wtryskową.To był jedyny moment jego irytacji z posiadania diesla.Ostatecznie sprzedał tego opelka w zeszłym roku za 1500 bo niestety chociaż wygrał kilka bitew to wojnę z rdzą przegrał.Nie wiem jaki tam był przebieg ale naprawdę sporo nawinął tym autkiem.


petri Said:

ciekawe, czy jak naprawię wreszcie moje E34 to też pojeżdżę w miarę przyzwoicie długo bez problemów :]
ale historia inspirująca :)

co do biednych E30 – niestety pan Tapczan ma rację, smutna rzecz :/


mr T Said:

Narzekacie na zywotnosc silnikow …. 200k km to dla niektorych tak odlegly wynik ze przez cale zycie tego nie nakręca.

Bo ktos kupuje nowa furke i jezdzi nia do pracy i do sklepu i do kosciola od dzwonu- mam takie przykłady w domu
Szwagierka pezo 207 5 lat 35k km samochod predzej zgnije niz dojedzie do owych 200k

A takich Bernardow co kupuja prywatne nowe auta to bicia rekordow to wielu niie ma.


radosuaf Said:

Teraz taki Pan może sobie kupić np. Doblo i też pewnie tyle zjedzie. Chociaż w nieco mniej komfortowych warunkach.


_krrl Said:

@radosuaf haha, ale to jest przecież zupełnie normalne użytkowanie! powiem więcej, pewnie nawet dbasz o swoją Alfę bardziej niż 90% cebulaków o swoje pasaciki w tedeiku


radosuaf Said:

@_krrl:
Zapomniałem dodać oczywiście, że to wszystko po rozgrzaniu silnika dopiero :). Wiesz, niektórzy traktują normalne użytkowanie jako jazdę w zakresie 1.800 – 2.500 obrotów (benzyna).


notlauf Said:

radoskoor: czytamy opis jeszcze raz, a potem sprawdzamy, dlaczego link nie pasuje.


@ radosuaf – tam nie było basu. Tam niczego nie było. Moje uszy krwawią.
@ notlauf – 1. 211 kkm (u Twojego kuzyna duuuużo więcej), 2. czarny (Twój kuzyn ma śliczny zielony). Się zgadza?


micrus Said:

Zdaje się , że średnio Polak wykręca 15 000 rocznie. Jeśli kupi nowy to przez 10 lat wyjeździ 150 000 km. Tyle, to nawet TSI zniesie bez problemu.


Markus Said:

Nawiązując do wczorajszego i dzisiejszego artykułu: awaryjna, benzynowa 9-5 z lpidżi: http://saabworld.net/f85/one-million-kilometres-saab-9-5-netherlands-26567/


tercel Said:

@Leniwiec: Kolega z pracy myśli o sprzedaży swojej e39 525 TDS kombi i kupnie nowszej Bety. W 4 lata wsadził w niego ze 20 000 zł, bo ma bzika na punkcie dbania o auto a serwis tani nie jest. Jak rdzewiała klapa to dał 2500 zł na wymianę i malowanie. Teraz będzie robił wgniecenie progu od lewarka 😀

Chce za nią paręnaście tysi, ale jeszcze się waha :)


notlauf Said:

AUTOMAT =/= MANUAL

(dla niekumatych)

(śliczny to on nie jest)


notlauf Said:

Litości, powstrzymajcie się trochę ze słownictwem w komentarzach. Proszę tych których skasowałem żeby napisali jeszcze raz, tym razem bez szmat, chujów i pedryli.


Janusz Said:

W 15 letnim Fiacie Uno mam 35.000km, jacyś chętni do kupna? Stan laleczka, stalofele czynastki na szerokim parapecie. Kolor z palety FERRARI made by Polifarb Cieszyn CZERWIEŃ ROSSO. Silnik wysoce ekonomiczny, 1000cm3, atmosferyczny, na 1 wałku rozrządu! Najwyższa włoska technika, cuore sportivo, inieziona elettronica, otto valvole, rosso corsa, forza italia!


radosuaf Said:

@notlauf:
Zachodzę w głowę, jak taki temat może sprowokować do używania takiego słownictwa. Może uchylisz rąbka tajemnicy? 😀


Wojtas385 Said:

Na wstępie, przepraszam za tamto określenie gazety “Motor” : )
@notlauf czy BMW twojego kuzyna, nie było czasem w tygodniku “Motor”?
Bo coś kojarzę ciemnozieloną E39 z 4.4 pod maską i manualem oraz gazem, którą właściciel posiada prawie od nowości. Z tego co pamiętam, to z zewnątrz nie wyglądała już najlepiej, więc opis by się zgadzał. Natomiast bohater dzisiejszego wpisu, przesiadł się na E61, bodajże 525D.


brazer Said:

notlauf Said:

Był
i nawet już tu o tym pisano.


lordessex Said:

Piękna historia :-D. Mam takie same zamiary co do mojego Volvo 940 na pochybel wszelkim normom.


radosuaf Said:

@brazer:
To, że firma BMW przyciąga specyficzną klientelę (która ostatnio w sporej grupie przerzuciła się na Audi – czyżby dlatego, że z zakrętu wyjeżdża co najwyżej przodem, a nie bokiem? :) ) wiadomo nie od dziś – nie widzę więc sensu podniecania się tym faktem, chociaż pewnie niektórzy maja na to ciśnienie.
BTW, na początku XXI wieku BMW dawało w Polsce bardzo duże rabaty firmom konsultingowym np., żeby nieco zmienić odbiór marki u nas.


@ notlauf – może nie jest śliczny bo tu zmatowiałe, tam zarysowane itd., ale generalnie wielbię ciemną zieleń.


@ tercel – nie biere, nie stać mnie, jestę biedakię.


uwequattro83 Said:

Jednym zdaniem:Jak dbasz tak masz.-nic dodać nic ująć.


molflex Said:

@Janus : a gdzie bunga bunga sylvio andiamo la UFO!


miwo Said:

@ radosuaf:

potwierdzam o tych rabatach. to zresztą trwało dłużej i nie tylko w tej branży. np. ostatnio w polskich filmach gangsterka rzadziej jeździ BMW. a w takich flmach, jak np. “Uwikłanie” czy “Drogówka” ciężkie (nie-czarne) charaktery, ale zarazem “ostatni sprawiedliwi” jeżdżą BMW, ale nie nowymi, lecz adekwatnymi do swego stanu zamożności.
między BMW a Audi doszło do zabawnych zgrzytów nie raz: np. podczas wizyty Papieża Benedykta XVI w Polsce. BOR miał tu gotowe i zakupione BMW 750L Protect dla Gościa (poza Papamobilem – MB ML430 ofkoz) – Papież z Bawarii plus BMW, ale fajnie i w ogóle. ale w ostatniej chwili pojawiło się kilka Audi A8, no i Dostojnik wożony był, np. do Oświęcimia właśnie Audi. Za czasów rządów Schroedera w Niemczech, zielono-lewicowy rząd woził się tam “ludowymi” Phaetonami, ewentualnie A6/A8. Jak wygrało CDU/CSU i FDP (prawico-liberałowie), to od razu wróciło BMW i Angela z ekipą woziła się produktami z Monachium. 😉


Krzysiek Said:

Trochę namieszaliście z tymi automatami w e39. Były zarówno produkcji ZF jak i GM. Akurat do 3.0d montowali tą drugą (w zamian za 2.5d), a ZF szedł przeważnie do benzyniaków. Taki przebieg na autostradzie to nic trudnego dla automatu, zapina się lock-up i jedzie kilka godzin, skrzynia praktycznie wtedy nie pracuje.


radosuaf Said:

@miwo:
Taki prezydent Francji nie ma takiego problemu – dzwoni do gości od szewronów i mówi: “Dajcie najwyższy model, jaki w tej chwili macie” :).
Ciekawe, czy u Włochów Maserati jest na tłustsze, a Lancia na chudsze lata ;).


lowhigh Said:

Z tego co czytam, to ów gość jeździ e61 i zbliża się do pół bańki (skrzynia już zmieniona).


nie_wiem Said:

Jeśli chodzi o twoją awersję do nowych samochodów, to takie kurczowe trzymanie się starych rzeczy i zamknięcie na nowości i rozwój nie ma sensu. Dla mnie twoja filozofia jest zrozumiała, ale nie zgadzam się z jej postulatami całkowicie. Mimo to lubię czytać cykl “złomnik uczy” i felietony :)


driver Said:

Naprawdę bardzo fajna historia. BMW E39 to jednak porządny samochód szkoda tylko że współczesne modele tej marki nie są już tak bezawaryjne no ale cóż wszystkie koncerny robią nas w trąbe ;(. Dla mnie i tak BMW jest numerem 1 ze względu na osiągi, wygląd, wyposażenie i respekt na drodze 😉


Seven Said:

He i po raz kolejny potwierdza się moja teoria, że ci którzy jako pierwsza auto mieli latami dwu-suwa to mają wyższą kulturę obsługi auta niże reszta :)
Ciekawe czym teraz jeździ po rozbiciu swojego E39 ?


Seven – coś może w tym być, pamiętam, jak mój dziadek dbał o swojego Trabanta… Mnóstwo rzeczy robił przy nim sam.


Lucas Said:

@ seven
Mój ojciec jest wyjątkiem-przez 5 lat jeździł 601 lymuzyną lecz do tej pory niezbyt dba o samochody:(


Może za krótko jeździł? Mój dziadek swojego Trabanta miał od nowości przez 17 lat… Ale z drugiej strony – zawsze był złotą rączką. Inna rzecz, że w jego czasach pewnego umiejętności były niemalże koniecznością…


FFE Said:

@ nie wiem

Nowości i rozwój? Na czym, Twoim zdaniem, polega rozwój motoryzacji od 2000 roku? W czym się przejawia? Złomnik (między innymi) pokazuje, jak się dajemy robić – eufemistycznie rzecz ujmując – w bambuko producentom, kupując za kilkunastokrotnie większe sumy niż porządny, używany wóz rzeczone “nowości” w których po trzydziestu tysiącach (przykład wczoraj z rodziny) sypie się skrzynia biegów. A nie jeździ się wcale wygodniej. Ani szybciej niż czymś starszym. A i estetycznie można mieć zastrzeżenia.

Rozwój, owszem, ale działów planowania usterek: marketingu, nie inżynierii.

Wybaczcie, koledzy, pełnienie roli Kapitana Oczywistego, ale “nie wiem” chyba należy do skutecznie omamionych.


nie_wiem Said:

@FFE Planowanie usterek jest bezsensowne z punktu widzenia ekonomii i praw rynku. Osoba, której samochód będzie się cały czas psuł nie pójdzie więcej do salonu tego samego producenta. Samochody nie są konstruowane, by się zepsuły. Psują się częściej, bo mają na pokładzie więcej elektroniki i są bardziej skomplikowane niż auta sprzed lat i po prostu jest więcej rzeczy, które mogą się popsuć. Wolny wybór. Chcesz, to możesz używać niezniszczalnej Nokii 3310 zamiast smartfona, starego PC zamiast tabletu napakowanego pikselami, tylko jaka to przyjemność, korzystanie z życia? Mam dostawczaka z wtryskiem z 2008r. i ma już 300 tys. przebiegu. Nie było żadnego remontu czy istotnych wymian. Podobnie, jeśli chodzi o elektronikę. Nie zepsuł mi się dotąd żaden telefon czy komputer, jaki kupiłem na przestrzeni 3 lat.


nie_wiem Said:

Sorry, nie chodziło mi o wtrysk, a o turbosprężarkę. Dziwna pomyłka.


łoboże Said:

Godziny jazdy na stałych obrotach po równych drogach. Właśnie do tego są stworzone pojazdy produkcji zachodniej. Ale nawet nasz rodzimy 125p przejechał 50000km w 16 dni, ze średnią prędkością prawie 140km/h (z poważniejszych rzeczy przepaliło tłoka) 😉 Poza tym mówimy o posiadaniu auta i serwisowaniu od nowości przez człowieka którego stać na markowe części. Taki ogarnięty człowiek zrobi pół miliona nawet Loganem dci.

Ja do takiej roboty kupiłbym Citroena C5 kombi w dieslu i automacie. Ładnie by sobie latał po autostradach. Puściłbym sobie w głośnikach trans europe express Kraftwerka i można jechać z Berlina aż do samej Lizbony :)


brazer Said:

@nie_wiem
masz nick idealnie pasujący do poglądów.
😀


cubino Said:

O, ciekawa dyskusja się szykuje, idę po czipsy. Wiele osób, z którymi rozmawiam ma podobne poglądy do nie_wiema. I szczerze mówiąc, jest w nich trochę racji: jak VAG przedobrzył z planowaniem usterek w silnikach TSI, to im teraz te silniki gorzej schodzą chyba, co nie? a przynajmniej fama poszła po ludziach, że awaryjne. Inna sprawa, że tzw przeciętny konsument ma bardzo mocno zakorzenione nowe==lepsze, czy to chodzi o auta, telefony, sprzęt audio itp.


@ nie_wiem

Padający rozrząd w VAGowskim 1.4 TSI (teraz zmienili na pasek “podobno” ma być lepiej) to też wina elektroniki? Rozsypujące się współczesne diesle (wtryski, turbo itd.) także? A moja Nokia w ciągu roku 2 razy miała wymieniany ten zafajdany ekran dotykowy, którego obsługa jest zresztą wrzodem nieśmiertelnym na rzyci wszechświata…


Ech kiedyś to były auta na TAXI i jakie one osiągały przebiegi …

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4e/Bundesarchiv_Bild_183-1990-0713-033,_Cottbus,_Taxi-Corso_gegen_Preiswucher.jpg

nawet na taksówce jeżdziły … a jakże skody 105 😉


A każdy taryfiarz miał wąsy – przynajmniej na tym zdjęciu 😀

@ nie_wiem – jeszcze o radości życia, o którą pytałeś: otóż przyczynia się do niej m.in. brak stresu “który drogi element pójdzie się czesać następny”, brak wieloletnich długich kredytów itd. W ten sposób żyje się po prostu łatwiej.


Aremberg Said:

Bardzo lubię E39, ostatnie BMW o definitywnie męskim charakterze, piękna linia limuzyny, zwłaszcza poliftowej a kombi też fajne. Do niedawna stała obok mnie cudna poliftingowa 540i kombi z wiśniową skórą, ale chyba gość sprzedał. Szkoda że to auto już staniało i dobrały się do niego łyse debile, które prędzej czy później zaczną oszczędzać na naprawach i z czasem zarżną większość egzemplarzy. No ale dla tego typu ludzi liczy się wyłącznie “prestiż” bądź lans na dzielni – minie parę lat, E39 straci lans-factor, więc pogonią ją za grosze, tak jak teraz E34 i kupią E60. O ile jakieś dotrwa do czasów swojej taniości, bo nie każdy właściciel będzie chciał wymieniać skrzynie, pompy, turbiny, kolektory i DPF-y za gruby hajs w aucie wartym 20-25 tysięcy.
A dla Bernda wyrazy podziwu, właśnie tak powinno się używać dużego diesla segmentu E – cały czas trasa, autostrada, jeden długi przelot, wpięty ostatni bieg i dawaj w stronę słońca.


klocuh Said:

Facet w Beczce na tym zdjęciu z taksówkami przypomina pewną postać historyczną.


stasiek Said:

i nie zapominajcie, że należy też podziękować Panom, którzy przepchnęli ROHS w elektronice. To dzięki nim nie wolno stosować ołowiu do lutowania układów elektronicznych, bo to nieekologiczne i wogóle. Brak ołowiu w lucie powoduje, że jest mniej elastyczny i łatwiej pokrywa się tlenkami. Stąd m.in. problemy z “odklejającymi się” chipsetami w komputerach oraz “samoczynnym zużywaniem” się elektroniki. Średni czas życia nowolutowanych płytek to 2-3lata. Potem zaczynają pojawiać się mikropęknięcia i awaria gotowa, a ASO tylko się cieszy, bo trza komputer wymienić.


stasiek Said:

@nie_wiem
dla mnie kupowanie nowego samochodu to jest:
1. wyrzucanie kasy, bo robię 40kkm+ na miesiąc, kto mi kupi 3 letni samochód z uczciwym przebiegiem 130-140kkm? Mam jeździć dłużej, niestety, ale nowe samochody nie gwarantują takiego bezpieczeństwa.
2. żeby nie stracić gwarancji, która nie obejmuje “normalnego zużycia” należy płącić haracz do ASO tak 2-3 razy w roku
3. Nowe samochody są w większości odpustowo kiczowate, ich wnętrze jest bliższe wieży Fony z targu niż schludnej prostocie i funkcjonalności w wystroju. Poza parom wyjątkami.
4. Obsługa nowych samochodów wymaga conajmniej komputera w ASO i szafki specjalnych narzędzi. Nie uśmiecha mi się popylać do warsztatu z każdą duperelą, którą jestem sam w stanie naprawić w czasie krótszym niż przejazd do warsztatu-naprawa-i-powrót jeśli byłoby to możliwe od ręki, ale zazwyczaj nie jest więc trzebaby mieć samochód zastępczy.
5. Samochód nie jest ekonomiczny tylko dlatego, że mało pali jak to niby robią nowe samochody. Do jego ekonomiczności należy doliczyć także koszt zakupu co daje prosty rachunek:
(CenaZakupuSamochodu-CenaSprzedażySamochodu+IlośćKm*średnieSpalanie*średniaCenaPaliwa)/OczekiwanyCzasEksploatacji
dostaniesz z tego średni roczny koszt samochodu.
Zaraz też pewnie pojawią się komentarze o usterkowości, częściach itd. Starsze auta są bardziej usterkowe, ale części są tańsze. Nowsze są(powinny być) mniej usterkowe, ale części potrafią zabić ceną. Przyjmijmy walk-over na tym polu.


miwo Said:

mój Ojciec, aby zapobiec bawieniu się z chorobami wieku dziecięcego w autach, od ok. 15 lat uskutecznia taki system, że kupuje zawsze model po liftingu. nie wiem, skąd to obczaił, bo motoryzacyjnej prasy od lat 70. XXw. nie czyta. ale zawsze gdzieś tam sprawdzał dane auto pod kątem, kiedy było modernizowane i co zmieniano. w większości to są pierdoły, ale są auta, u których lifting to tylko eufemizm dla dośc poważnych poważnych zmian (i a contrario – są też auta, w których nie zmieniano prawie nic, ale ogłasza się kolejną fazę, a nawet generację), np. E-Klasa W21, Kia Sorento (nie pamiętam, o którą generację chodzi, ale ją porządnie technicznie zmieniono przy liftingu). pamiętam, jak mojej Mamie Tata wybierał auto pod koniec lat 90. – miało być Saxo, ze względu na świetny (wg Rodziców) silnik 1.5D, który wcześniej Mama miała w AXie, ale Tata czekał specjalnie do czasu, aż zaoferują model po lifcie. eh… 😉


miwo Said:

cholera, że też nie można edytować. chodzi mi powyżej oczywiście o E-Klasę W211


stasiek Said:

teraz już jest coraz mniej modeli po liftingu. kto lubi czerstwe pieczywo odświeżane? Teraz każdy liftingo to nowy model, a wady wieku dziecięcego pomagają w planowaniu usterek 😉


Dobra. W takim razie mam pytanie do zgromadzonych a przede wszystkim do Ojca Dyrektora, jako, że jest on (wybacz, Notlaufie, ale naprawdę tak uważam) jakimś tam autorytetem w dziedzinie tego, od czego koła odpadną najpóźniej. Zakładając, że mamy do wydania – powiedzmy – 30000 zł i chcemy kupić w miarę pojemny, praktyczny samochód – co będzie sensownym wyborem, jeśli chcemy używać go tak długo, aż stanie się jaktajmerem, a on nadal będzie jeździł? Oczywiście należy tu założyć odpowiednią dbałość o ówże wehikuł, dlatego koszty obsługi muszą mieścić się w granicach rozsądku. Cóż zatem należałoby wziąć pod uwagę?


Ace Said:

Mój tato jeździł na taksówce Oplem rekordem z 83 auto kupił 91′ ze stanem licznika 180tkm i do 2006 dokręcił 1000000km wymienił wymieniał 2 razy głowice i raz silnik przy 800tkm. Szkoda że auto brało udział w kilku kolizjach które odbiły się znaczną korozją której już nie dało się opanować.

Ja mam a4 z 96 1.9tdi i 420tkm zobaczymy ile zajmie mi dociągnięcie przynajmniej do 1/2 miliona, znacznie wolniej przybywa kilometrów niż w przypadku Opla ale też wolniej postępuje utlenianie stali.
:)


egon Said:

w BMW 5 jest zaplanowana nieprzydatność – rdza


radosuaf Said:

@Leniwiec – mnie wychodzi jakieś 5 Polo 1.9 TDI. Co prawda Pasek B5 to prestiż, ale jednak wielowahacz z przodu. Kupić, zmieniać tak, żeby każde było co jakiś czas jeżdżone.
W pewnych kręgach zostanie jaktajmerem.
Proszę nie dziękować :D.


stasiek Said:

@Leniwiec Gniewomir
odpowiedź jest tylko jedna: UAZ-452 z dieslem od mercedesa
nawet wojna atomowa Cię nie zaskoczy 😉 i rodzinę możesz zabrać na wakacje za kasę która Ci zostanie z zakupu i wyremontowania auta 😉


MAK Said:

@stasiek
w swojej kalkulacji nie uwzględniłeś jeszcze kosztów kredytu na nowy samochód, lub przy zakupie za gotówkę – strat wynikających z zamrożenia tejże. To może być nawet dodatkowe kilka tysięcy, za które można podtrzymywać ten “stary i awaryjny” wóz latami.

@Leniwiec
10-12 tys (w zależności od oczekiwań co do wyposażenia) na zakup i pozakupowe odświeżenie Volvo 940 (945, żeby basy weszły :) ) z ostatnich roczników (1995+). Resztę zainwestować albo wydać na przyjemności.
A jeżeli chcesz dać sie ponieść fantazji to za zbliżony pieniądz zakup i odrestaurowanie blacharskie Volvo 240 (bagażnik w kombi po złożeniu siedzeń ma 190 cm długości, basy wejdą) tez z ostatnich roczników (1991-93). Mechanicznie tak samo bezproblemowo, ale trzeba się liczyć z regularnymi wydatkami na walkę z korozją.
Poza Szwecją mogę jeszcze z czystym sumieniem polecić: Peugeot 405 (taki BX bez hydro :) ) albo 406.


O, proszę, już mnie tu wszyscy z znają z uprawiania basologii stosowanej 😉
190 cm? Toż to kontrabas by wszedł, gdybym takowym dysponował (nie wykluczam, tak nota bene)! Najdłuższy z moich basów ma 127 cm długości (główka z 5 kluczami w rzędzie, fuck yeah) a i tak mam nadzieję, że uda mi się zrealizować w tym roku niecny plan zastąpienia go czymś zbliżonym (bezprogowa piątka) tyle że bez główki… Volvo wydaje się być fajnym pomysłem, ale jak:
– z dostępnością serwisu;
– cenami części;
– rdzą;
– zwykłymi kosztami eksploatacji (spalanie itd – czy toleruje gaz, a jeśli nie, to jaką część pensji poniżej średniej krajowej przyszłoby przeznaczyć na paliwo zakładając dojazdy do pracy w 2/3 zbiorkomem)?
Od razu mówię – 30 tys. nie mam teraz i jeszcze dłuuuugo nie będę miał.
Acz pomysł fajny. Podobie mnie się. Choć mój dobry kolega miał 940 2.3 benzyna w kombiaczu i bardzo źle wspomina ten epizod, zaś długi ponaprawowe ciągnęły się za nim jeszcze przez pewien czas…


łoboże Said:

@Leniwiec Gniewomir
http://otomoto.pl/toyota-camry-xl-d-turbo-C28780267.html a jak naprawdę chcesz wydać 30 patyków to Lexus GS.


radosuaf Said:

Ja woziłem swoją basówkę wraz ze wzmacniaczem Regent 30 H Fiatem 126p, więc do tego wielka fura nie jest potrzebna


Sedany odpadają ze względu na możliwości kształtowania przestrzeni bagażowej. Ale dla kogoś, kto tego nie potrzebuje, wybór rewelacyjny.


@ radosuaf – kolega po fachu???

Chciałbym tylko nieśmiało nadmienić, że mam 4 basy, a czasem muszę przewieźć jeszcze coś…


radosuaf Said:

@Leniwiec:
Ja tylko posiadam basówkę, grać na niej nie umiem :D.


cubino Said:

Ociec mieli kiedyś peugeota 406 z dwulitrową benzyną. 220kkm przez 4 lata, potem uległ rutynowej formowej wymianie, ale nie zdradzał zmęczenia materiału. Palił też zaskakująco mało. Dziś kupisz takiego za ułamek tych 30 tysięcy, choć o uczciwy egzemplarz pewnie trudno (jak i każdego innego auta spełniającego Twój brief)


Harry Reems Said:

Usterki 1,4 TSI to jest przyklad conajwyzej nieudanego planowania trwalosci. Te silniki psuly sie zbyt szybko i czesto i sprawa sie rypla. Nie o to chodzilo. Niemniej twierdzenie ze twierdzenie ze “planowanie usterek jest bezsensowne z punktu widzenia ekonomii i praw rynku” i swiadczy o slepocie.
Poza tym zlomnik nie “zamyka sie na nowosci”, tylko na “bezsensowne nowosci” Zamykanie sie na wszystkie nowosci jest tak samo glupie jak twierdzenie, ze nowosci sa dobre tylko dlatego, ze sa nowosciami.
Dowodem na to, ze zlomnik nie zamyka sie na wszystkie nowosci sa wystepujace co jakis czas posadzenia o to, ze sie sprzedal, ktorymi zreszta przejmuje sie na tyle, ze przestal pisac o nowych samochodach.


notlauf Said:

Nie zamykam się na nowości. Kupiłem sobie nowy telefon komórkowy. Jest wypasiony. Ma aparat!


MAK Said:

@Leniwiec
Trochę mnie zaskoczyłeś bo co tam jest do psucia. Silnik – przedwieczna konstrukcja, bezkolizyjny, w podanych rocznikach – na wtrysku komputerowo sterowanym (popularny Bosch 2.4). Skrzynia zakładam że manualna. Napęd na tył i sztywna oś. Elektryka – zależy ile jej, u mnie w 240 jest tego tak dramatycznie mało że do tyłu nawet porządna wiązka nie idzie, tylko ściągnięte czymśtam kabelki.
Gaz akceptuje. Niby zalecają instalację sekwencyjną, ale ja mam II gen. i nie narzekam. Natomiast zużycie paliwa jest generalnie słabszą stroną tych samochodów – są ciężkie i mają duży opór powietrza. Moje 240 wymaga 9-10 l/100km w trasie i 12-14 w mieście – na LPG.
Korozja – jak to w życiu. 940 ma pełen ocynk i idące za tym plusy, słabszy punkt to klapa bagażnika w kombi. 240 nie ma ocynku i ma idące za tym minusy, dodatkowo oczywiście: klapa bagażnika w kombi :)
Z innych minusów: długość prawie 5m – czasem przy parkowaniu brakuje miejsca. Za to są nadspodziewanie zwrotne ze względu na tylny napęd.
Z innych plusów: fotele nie gorsze niż w BX – znawcy tematu wiedzą, że to komplement.
Serwisy: niekoniecznie trzeba polegać na specjalizujących się, jest to na tyle prosta konstrukcja że mający pojęcie mechanik “ogólny” powinien dać radę. Ja np. serwisuję się w zaprzyjaźnionym serwisie Citroena, gdzie wcześniej serwisowałem BXa.
Jeżeli naprawdę chciałbyś “wejść w temat”, to zapraszam na volvoforum.pl. Można jeszcze spotkać 940 na taksówce, złap i zapytaj taksówkarza o opinię nt. eksploatacji.


miwo Said:

@ Leniwiec:
heh, napiszę coś i ja, bo mnie Peugeot 406 akurat przekonuje. raz, że Ojciec miał 2.0 HDI 110KM (po lifcie ofkoz) i “płakał jak sprzedawał” (za Mirkiem Handlarzem podaję ;-), a dwa, że te auta sprawdziły się w warszawskim MPT (chociaż te w MPT to chyba były benzyny 1.8 8V, najczęściej sprzed liftu) i były charakterystycznym elementem krajobrazu Warszawy przełomu wieków. taksówkarze chwalili. jest to jakaś rekomendacja. i to jeszcze baaardzo pojemne kombi – break :) mogę też polecić Ave Wagon Mk I 2.0 TD 90KM – był taki kombiak w domu – miał go mój Brat (Ojciec miał wersję po lifcie z silnikiem 2.0
D-4D 110KM – ale tu mamy common raila i te wszystkie bajery – nie mówię, że się psuło, ale jednak, nie daj Boże, trzeba być gotowym na większy wydatek, jak się coś spxxxxxli). jeśli chodzi o silnik był to może krok w tył w stosunku do HDI – 2.0 TD, ale, tu cytat: “spróbuj pan to zajeździć, na silniku nawet som napisy po japońsku, bo to niby z Anglji, ale sam silnik to żółtki u siebie składali”. i faktycznie, jedyny problem z tą Ave to były od czasu do czasu korodujące progi, raz poszły tylne światła STOP (korodowały styki), amortyzator tylnej klapy. ale auto jest nadal w miarę nowoczesne, części i serwis u pana Wieśka niedrogie i ma wszystko, co trzeba (ABS, airbagi, klimę ma chyba każda wersja), bardzo pojemny bagażnik – 530l (aczkolwiek 406 Break ma jeszcze większy i bardziej regularne kształty – tylne zawieszenie prostsze), ale Ave jest za to krótsze i zwrotniejsze od porównywalnych aut w klasie (pewnie przez krótszą maskę, bo miejsca w środku jest bardzo dużo). nie raz Bratu proponowano odsprzedanie akurat tej wersji, kartki za wycieraczkami, etc.. obecnie (rocznik 2000 – zapewne jedna z ostatnich Ave z tym silnikiem) jest warta jakieś 7 – 11 tys. wg różnych tabelek. a jest jeszcze jej poprzedniczka – Carina E, która też ma świetną opinię, ale będzie starsza ( i tańsza), więc może być większa korozja, będzie słabiej wyposażona, no i silnik TD jest tam chyba jeszcze słabszy :) minusem Ave w stosunku do 406 jest to, że zapominasz, jak ona wygląda w chwili, gdy ledwo na nią spojrzysz 😉


Lider mego chałturbandu ma 406 Break 2.0 HDI po lifcie. Strasznie fajnie się to prowadzi (wrażenia tu: http://bass-driver.blogspot.com/2013/03/smignawszy-duzy-pezacz.html) ale co on miał kłopotów z elektrownią…


Aremberg Said:

@Leniwiec Gniewomir
Dziś widziałem idealny egzemplarz V70 (przemianowanego 850) w TDI – tym niezniszczalnym 2.5 R5, nie V6. Kupić w Niemczech najdroższą jaka jest i za pozostałą kasę wymienić co trzeba. Jak silnik i nadwozie zdrowe, to przejedzie jakiś brylion km.


Mariusz Said:

V70 2.5 tdi I generacji naprawde niesamowity samochod. Jak za pieniadze hiper wygodny oszczedny i szybki.
Nie znam chyba w tej cenie lepszego auta.


Lukasz Said:

@Leniwiec Gniewomir

A może Dacia Logan MCV? Najlepiej z 1.4 MPI (tylko 5-osobowy) – w 1.6 występuje problem z uszczelkami pod głowicą – padają jak muchy, w 1.4 problem też występuje, ale na znacznie mniejszą skalę. Polecałbym też wersję sprzed FLa ze zderzakami lakierowanymi tylko do połowy – kosztują one 2,50 zł, a te poliftowe, lakierowane w całości są już droższe.
Ogólnie to auto na lata, części są za darmo, nie ważne o jaką chodzi, koła 14 lub 15-calowe w połączeniu z ultramiękkim zawieszeniem powodują, że auto pływa po nierównościach, to w końcu auto projektowane na rumuńskie drogi, więc polskie to dla niego bułka z masłem.
I taka Daćka jest całkiem dobrze przemyślana, w porównaniu do większości nowych aut. Np. lusterka boczne mają symetryczne obudowy, więc jak się nam jedno urwie to nie musimy sobie zaprzątać głowy szukaniem “lewego” bądź “prawego”. Nie trzeba się nawet martwić o wymianę filtra przeciwpyłkowego, bo w Loganie po prostu go nie ma. Tak samo deska rozdzielcza – nic w niej nie trzeszczy, bo jest odlana w całości. Wikipedia pisze także, że Logan ma o 50% mniej części (!!!) niż najdroższe modele Renault.

Do tego niewiele się psuje, no może czasem jakieś elektryczne pierdoły, ale na to też jest sposób – kupić wersję Ambiance bez żadnego wyposażenia dodatkowego. Nie ma wspomagania, klimy, elektrycznych szyb, lusterek, otwierania bagażnika, niczego.


xionc Said:

To chyba niekoniecznie są zalety..
Nie można tak szkłem dupy ucierać a jak już to tikaczento zasilane gazem do zapalniczek. Kupujesz za 800, inwestujesz 300 i ogień. Tylko po co?


kuczi Said:

Mam E39 z przebiegiem 334 tys z 2003 roku i po tym artykule chyba sobie ja zostawię :)


Dzięki moi mili – to wszystko są rady na nie wiadomo jak daleką przyszłość jednak… 30 tys. nie mam i przy moich zarobkach jeszcze przez kilka lat mieć nie będę. Po prostu byłem ciekaw. Volvo brzmi fajnie, 406 (prowadziłem 2 egzemplarze i bardzo mi odpowiada charakter tego auta), Dacia – wiadomo, czysty rozsądek… ale w tym ostatnim przypadku brak filtra kabinowego przeszkadzałby mi – jestem strasznym alergikiem i chciałbym, by moje kolejne wozidło miało jednak klimę i filtr. Wspomaganie też. Madzia nie ma nic (łącznie ze wspomaganiem) i choć strasznie ją lubię jej golizna czasem jednak mi troszke przeszkadza, szczególnie gdy robię kopertę w ciasnym miejscu lub dostaję wściekłej kichawy…
Tak czy inaczej – dzięki, wszystkie pomysły bardzo ciekawe. I chyba jest to jakiś tam pomysł dla Notlaufa – zrobić kolejny cykl wpisów: Top Srylion samochodów za x złotych, którymi pojeździsz długo i bez większego bólu kieszeni.


Harry Reems Said:

Co za czasy. Kiedys basisci nie pytali sie, jaki praktyczny, pojemny samochod kupic tylko po prostu kupowali Ogorka 😉


notlauf Said:

Borze, po 100+ komentarzy do wpisu. Ale się rozpędzili!


cubino Said:

Notlauf, teraz powinieneś zatrudnić konsultanta do, jak to się mówi, zmonetyzowania trendu. Czyli abonament piano nie tylko na czytanie wpisów, ale dodatkowa opłata za każdy komentarz. Podwójna opłata za komentarz bez sensu… chociaż nie, czekaj…


stasiek Said:

spoko, spoko, zbierzemy zakręt i kolejna stówka poleci :-)


laisar Said:

@Łukasz: Daćkuję 6 lat, czytam kilkanaście for – i w życiu nie słyszałem o padniętej uszczelce pod głowicą… Oczywiście, na pewno jakieś się zdarzyły, ale raczej jakieś nanopromile, a nie muchy.
 
Po drugie, w MCV-kach nigdy nie występowały symetyczne lusterka – takie były tylko w pierwszych sedanach. (Co wiele nie zmienia, lewe i prawe są dość dostępne, kosztują parę dych, a jak ktoś chce zażyć luksusu, to może nawet zamontować elektryczne i podgrzewane zamiast zwykłych manualnych. Albo na odwrót).
 
Pływanie po nierównościach to też niejaka przesada – to też sedan był bardziej miękki. MCV-ka jest już trochę twardsza, choć do wozu drabiniastego a la bmw to oczywiście wciąż lata świetle. Natomiast nierówności też ładnie łyka, tyle że z kolei dzięki dużemu rozstawowi osi.
 
@Leniwiec: Każdą wersję bez filtra kabinowego można przerobić w 15 min na wyposażoną w ten bajer – to jest właśnie dacia (:
 
 
@xionc: Większość tego wyposażenia jest jednak dostępna, choć w PL może być problem z dostaniem egzemplarza w wybranej konfiguracji. Ale czy brak tych rzeczy to podcieranie szkłem, to już zależy wyłącznie od własnej oceny – dla niektórych tak, a dla innych właśnie zalety.


Dominik Said:

dobrze wiedzieć, że komfot w daćce jest wyższy niż w bmw :)
o ja głupi, mogłem nową salonową kupić…


Harry Reems Said:

Ad filtr kabinowy to w moim obecnym dupowozie (BMW zreszta) jest takie urzadzenie. Swietnie, prawda? Niespecjalnie. Chcialem go wymienic, poniewaz ide o zaklad ze jest jeszcze oryginalny, t/j ma 20 lat. Nowy wyklad kosztuje grosze. Tyle ze zeby sie do niego dostac trzeba rozpirzac deske rozdzielcza, a jak ja mam spedzac tyle czasu przy samochodzie, to wole sie zajac ktoryms klasykiem, a nie dupowozem, ktory w zalozeniu ma jezdzic i nie zabierac mi czasu potrzebnego na dlubanie przy klasykach. Tak ze jezdze z 20to letnim filtrem.
Za to w starych samochodach filtr przeciwpylkowy mozna bylo sobie czesto zmajstrowac za pomoca ponczochy. Bylo taniej i jej wymiana zajmowala duzo mniej czasu niz wymiana wspanialego filtra w moim wspolczesniaku-dupowozie.


radosuaf Said:

Wwiewa Ci jeszcze coś do środka? :)


brazer Said:

tylko sąd pończochy, laski nieczęsto teraz je noszą…
:(


Harry Reems Said:

@ radosuaf – owszem, przez otwarte okna i szyberdach.
To jest temat na oddzielna dyskusje. Tak jak wspolczesne samochody sa uzaleznione od kamer i czujnikow cofania poniewaz maja absurdalnie male szyby, tak samo sa czesto uzaleznione od klimy.
Typowym pytaniem ktore dostaje od ludzi dziwiacych sie, ze jade gdzies na wakacje np Garbusem jest “Ale tak bez klimy?!?!?!”. Uzytkownicy wspolczesnych samochodow nie wyobrazaja sobie jazdy bez klimatyzacji. Teraz nawet samochody miejskie w wersji bazowej ja maja. Ja nie wiedzialem w czym problem (otwieram fletnerki i jest chlodno) dopoki nie przejechalem sie A4 z zepsuta klima. Nie da sie. Gorac, zaduch, upal, nawet jak otworzysz okna tak, ze az huczy. Wydaje mi sie ze tak jak kiedys jednym z elementow projektowania samochodow bylo zapewnienie odpowiedniego przewietrzania wnetrza tak teraz nikt sie juz w to nie bawi, bo wiadomo ze auto bedzie mialo klime, tak samo jak do tylu nie musi byc nic widac, bo samochod ma czujniki cofania, a wlasnosci jezdne moga byc z dupy, bo w razie czego jest ESP.
Postep polegajacy na rozwiazywaniu problemow, ktore sam tworzy?


radosuaf Said:

Ja mam ten problem, że NIE CIERPIĘ jeździć z otwartymi oknami powyżej 60 km/h. Najchętniej jeździłbym cały czas z zamkniętymi. No i fakt, wczoraj ujeżdżałem 75 i nie było jakoś najstraszniej, szczególnie w zabudowanym przy opuszczonych szybach (a wracałem z roboty w garniturze, choć oczywiście marynarka była w bagażniku), ale chyba jednak wolałbym mieć z klimą…


brazer Said:

klima to zło.


radosuaf Said:

@brazer:
To polecam trasę np. do południowej Francji latem – jasne, można się bujać bocznymi drogami 80 km/h i też będzie fajnie, ale przy 130 km/h na autostradzie powietrze już właściwie do auta nie wpada oknami, hałas jest potworny i z gorąca można prawie umrzeć.


brazer Said:

wygodne życie to jest to co jest teraz najważniejsze dla co poniektórych.

jakoś ludzie raptem 15 lat temu zazwyczaj klimy w autach nie mieli we Włoszech, południowej Francy czy Hipsani i jakoś żyli.
a klima to zło szczególnie w mieście: 10 minut jazdy w +18, wysiadasz na +30 i jesteś chory.
klima to zło.


Brazer – generalizacje to zło. W mieście – jasne, jedzie się powoli, lepiej otworzyć okno. Natomiast w trasie przy większej prędkości z otwartym oknem po pierwsze od razu łapię zapalenie ucha (niestety, mam z tym problemy) a po drugie huk zagłusza radio. Klima jest dla ludzi, którzy wiedzą, jak jej używać.


brazer Said:

jasne. a teraz poczytajcie sobie o nowych “eko” substancjach chemicznych, którymi Unia każe nabijać klimy a wobec których na razie mercedes się zbuntował, bo zagrażają życiu i zdrowiu tak łatwo wybuchają w razie zderzenia.

zło, zło, zło.


A owszem, ta nowa substancja to rzeczywiście jakiś skandal.

Natomiast co do tekstu “wygodne życie to jest to co jest teraz najważniejsze dla co poniektórych” – to po co Ci samochód w ogóle? I bieżąca woda w domu? A może śpisz w łóżku? To jest dopiero wygoda!
Nie widzę przeciwwskazań by korzystać ze zdobyczy techniki i ogólnie pojętej cywilizacji – byle z głową i nie dając się ładować w to i owo.


Łukasz Said:

@laisar

Ja mam w rodzinie od 2 lat Logana 1.4 MPI Sedan z początku produkcji. Myślałem, że we wszystkich starszych Loganach były symetryczne lusterka, ale zapomniałem, że gdy wyszło MCV zrobiono delikatny lift “przejściówkę” i zmieniono między innymi właśnie lusterka. To był taki świetny pomysł, ale oczywiście musieli od tego odejść żeby kosić więcej $$$ na serwisie :/
MCV nie miałem okazji pojeździć, ale sedan na 14-stkach naprawdę pływa po nierównościach. W miejscu, gdzie zwykłe kompakty jeżdżą 30 km/h Loganem można jechać ponad 60 i na tylnej kanapie można by rozbrajać głowicę jądrową podczas jazdy.

A co do uszczelki pod głowicą to naprawdę dość popularny problem:
http://forum.daciaklub.pl/viewtopic.php?t=1128&sid=ea1e04edead1571ce692522a24429675
Nawet Wikipedia mówi “K7M engines tend to suffer quite badly from head gasket failure but are otherwise very tough and powerful engines.”


notlauf Said:

Leniwiec, dlaczego masz Toyotę Crestę w avatarze?


radosuaf Said:

@brazer:
Czyli w zasadzie jak ludzie mają mało i nie są rozpuszczani (Kuba) to źle – bo zbrodniczy system. Jak mają za dobrze (Europa) i klimę w autach, to źle – bo wygodne życie. Ciężko Ci dogodzić ;).
BTW, ja mam klimę zazwyczaj ustawioną na 22C, jak jeżdżę w upałach (jak w zeszłym roku w Chorwacji np.), zdarza mi się mieć 26C.


brazer Said:

@notlauf ja tam mazde 323 widzę raczej…
@radosuaf
oj, zabolało wytknięcie miłości do Fidela, zabolało…
😉


notlauf Said:

Ten biały bas to musiał być tani, jak nawet progów nie ma.


A żebyś wiedział, że był. Ten czarny Ibanez (pierwszy z lewej) też nie ma progów (tylko bardzo wyraźne krechy – biały też je ma, tylko delikatniejsze) i też był bardzo tani – szczególnie, że już jest starym trupem (rocznik ’84) i pewnie nie spełnia żadnych norm. Ale następca białego będzie już nieco droższy, choć nie będzie miał ani progów ani nawet główki…
Co ciekawe – Malinek (ten biały) pojawił się kilka razy w studiu, zabrzmiał w kilku numerach na kilku płytach i jakoś nikt mnie ze studia nie wywalił. Może dlatego, że nikt nie wiedział, jak bardzo był tani…


radosuaf Said:

@brazer:
Tylko troszkę ;).


Harry Reems Said:

Klima to nie zlo, ale luksusowy dodatek w starych samochodach, a niezbedny do zycia element wyposazenia w nowych.
Jesli ktos ma samochod, w ktorym powietrze nie wpada do srodka, albo robi to przy potwornym halasie, albo robi przeciag taki ze dostaje zapalenia ucha czy tam czegos to jest dowod na to, o czym mowie – wspolczesne samochody czesto nie sa w ogole projektowane z mysla o jezdzie bez klimy.
Oczywiscie nie znam wszystkich starych samochodach, ale w tych, ktore posiadam jedyny moment, gdy klima by sie przydala to jak stoisz w warszawskim korku po 32 stopniach i prazacym sloncu, bo wtedy nawet jesli nie masz mocno skosnych, duzych szyb z hektarem plastikowej deski pod nimi, to nie ma cudow – po jakims czasie smazenia sie bez ruchu zrobi sie goraco, choc oczywisnie nie az tak jak we wspolczesniaku.
Jesli natomiast jedziesz, to prawidlowo zaprojektowany system wentylacji powinien zapewnic Ci przyzwoity komfort nawet w upaly.
Uprzedzajac pytania – owszem, zdazalo mi sie jezdzic po poludniu Francji. Zreszta zwroccie uwage, ze ludzie tam powszechnie uzytkuja stare samochody bez klimy do dzis. To jest miejsce o wyjatkowo duzym natezeniu zlomnika. Francuzi niechetnie wymieniaja samochody na nowe, pomimo tego, iz bylo by ich na to stac.


Harry – moja Madzia to rocznik ’97. I ztcw większość egzemplarzy była bezklimowa…


radosuaf Said:

@Harry:
Byłem na południu Francji E36 – myślę, że łapie się pod rzetelnie zaprojektowane żelazo. Jasne, po bułki do sklepu, albo nawet do sąsiedniej wsi da się podjechać, ale jazda autostradą to udręka. Przynajmniej dla mnie. Chociaż oczywiście “da się”.


Harry Reems Said:

IMHO E36 to juz wspolczesniak. Ja swoja teorie wymyslilem jezdzac pierwsza A4.
Nigdy nie jezdzilem E36 w lecie, ale rzeczywiscie przy duzych predkosciach trudno jechac nim z otwartymi oknami. Od tego jest jednak szyber.


lordessex Said:

Klima, według mnie przynajmniej, nie jest w żaden sposób przydatna w polskim klimacie. Ja akurat dobrze znoszę upały i nie jeżdżę dużo, więc nie jest mi niezbędna do życia. To tylko dodatkowy element który się może zepsuć i generuje dodatkowe koszty (odgrzybianie, czyszczenie, ponowne napełnianie, itp)…


ucy Said:

Uwaga, mam komunikat! Jeśli chcesz wszystkomający aparat, w miarę współczesny, jeden z ostatnich BEZ EKRANU DOTYKOWEGO zakup Nokię C2-01. Ceny osiągnęły poziom bliski 200 zł, zapewne niebawem zejdzie z rynku. Przetestowany, zmógł go tylko pył w roboczym kombinezonie dostawszy się do głośniczka. Aparat jest, blutut jest, gniazdo kart pamięci jest, mp3 jest, radio jest, budzik (najważniejsza funkcja gdy w delegacji) także jest. 3G jak kto lubi na maleńkim ekraniku neta tez jest. Bateria taka sobie, ale polecam.


radosuaf Said:

@lordessex:
Ja w tym roku zrobiłem serwis klimy w Peżo 307 po 6 (!!!) latach od zakupu auta – i to nie dlatego, że coś się zepsuło, tylko raczej z przyzwoitości, no i zacząłem wozić dziecko w samochodzie, więc dmucham na zimne.


Erbest Said:

Z jednej strony ładny wynik, z drugiej strony mnie zupełnie nie rusza. A to dlatego, że jeszcze parę lat temu ujeżdżałem Volvo 740 kupione przeze mnie jako nowe dawno temu, benzynowe z ręczną skrzynią. Miało prawie 900 tysięcy przebiegu (brakowało paruset kilometrów do okrągłej setki) i z autem nie działo się dosłownie nic. A nie robiło setek kilometrów po niemieckich autostradach, tylko zaliczało codzienną orkę w polskich miastach i po polskich drogach.
I co? I nic. Silnik oryginalny, bez remontu, bez większych napraw, nawet oleju nie żarł za dużo. Alternator i cieknąca chłodnica to najpoważniejsza naprawa z przodu. Skrzynia oryginał, most oryginał, środek zmęczony ale wszystko sprawne poza szyberdachem. No i nie rdzewiał w ogóle. klasa maszyna była.


Erbest Said:

@Blogomotive
Rekord benzynówki jest jakieś 4x większy :-)


cubino Said:

Sraty pataty, przepraszam. Klima to jest niezbędne wyposażenie samochodu użytkowanego na codzień, jedno z niewielu naprawdę niezbędnych, w przeciwieństwie do czujników parkowania, elektrycznych szyb czy systemów wykrywających zjazd na sąsiedni pas. Pracowałem kiedyś w firmie, która kazała sobie auta służbowe skonfigurować w taki sposób, że były golasami – radio z kasetą, najmniejszy silnik, korbotronik w drzwiach, biały lakier – ale z klimą. Powód jest prosty – proszę w ciepły letni dzień ubrać się w garnitur i przebijać się na spotkanie przez korki na Marynarskiej. Albo poginać przez 4 godziny z Warszawy do Gdańska. A potem wysiąść z auta i powąchać się.


Erbest Said:

@Leniwiec.
Lepiej 740 niż 940 (lepsza jakość, 940 to już trochę po taniości szły). Jeśli ma być bezproblemowo, unikać obowiązkowo diesla (szajs od VW) i V6 (szajs od Peugeota, Volvo i Renault). Jeśli ma być tanio, to unikać dodatkowo silników 16V – zwykły 2.3 ośmiozaworowy jest nie do zabicia i w zasadzie jak ma paliwo i prąd, to będzie jechał. Oleju i wody w zasadzie nie potrzebuje. 700/900 nie rdzewieją, komfortem stoją na równi z XM-em, hamulce perfekcyjne, prowadzenie jak barka rzeczna z węglem. LPG bez problemu, II generacja jest optymalna, ale miałem w swoim przez pewien czas blosa i gaz na śrubę i to było w ogóle idealne, bo nie trzeba było lać benzyny – przez pięć lat w ogóle jej nie widział. Potem się toto zrobiło nielegalne i trzeba było się dostosować.
Pewnym plusem jest to, że jak zarwiesz Tico na czołówkę to zapewne tego nawet nie odczujesz.


Erbest Said:

Zapomniałem o najważniejszym – kiedy kupujesz cegłę, obowiązkowo obejrzyj maglownicę. Resztę możesz olać, maglownica to jedyny słaby punkt auta. Regeneracja jest droga, nowe na rynku nie występują, nie da się zmotać z innego auta, a z oryginalnych płyn leci jak gnojówka z szambowozu przy nawożeniu. Jak maglownica jest sucha i nie wycierana na świeżo szmatą, to masz skarb i nie auto, nawet jeśli reszta auta to tylko dokumenty.


monogramus Said:

Jeśli ktoś chcę poczytać o awaryjności F10 (obecne bmw 5) to jest też temat na polskim forum. 52 strony, cały czas grzany, piszą głównie użytkownicy nowych, na importy dopiero przyjdzie czas.
Jedna z ciekawszych usterek to ściąganie w prawo, duża ilość egzemplarzy z 2010-2011 ściąga w prawo, na całym świecie, a jak się pojedzie do aso to oni nie widzą niczego.

http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?f=103&t=138437


laisar Said:

@Łukasz: Jakby to powiedzieć… “Trochę” znam to forum (; http://www.daciaklub.pl/forum/viewtopic.php?p=16910#16910 – “uszczelka PRAWDOPODOBNIE NIE PUŚCIŁA” itd (I być może to samo było z pierwszą). Jak pisałem – pewnie w ogóle jakieś przypadki były, za czasach renówkowych może nawet bardziej masowe – ale w daciach po prostu nie przypominam sobie ani jednego pewnego przypadku, więc żadna Wiki mnie nie przekona (:


Byczus Said:

Mam E39 530d Touring automat 2001, przebieg dobija do 300tys, auto drogie w eksploatacji, ale dające dużo frajdy z jazdy (zwłaszcza na równych drogach) i powiem wam, że raczej go nie sprzedam 😉 zostanie u mnie na zawsze w rodzinie.


Harry Reems Said:

@ cubino – masz 100% racji… jesli chodzi o wspolczesne samochody. Dlatego wlasnie teraz sprzedaje sie samochody bez lusterka w daszku przeciwslonecznym, bez stracholapek, ale za to z przyciskiem oznaczonym sniezynka.
@ Erbest – dizel od VW szajsowy? Ciekawe…


Szkoda, jeśli szajsowy. Bo dźwięk tej dyzlowskiej szóstki z LT strasznie mi się podoba…


Lucas Said:

Złem jest ten cały debilny marketing, znowu wynaleźli super k….a eco środek do nabijania klim….chyba ludzi w butelkę.Liczy się tylko kasa i te p..b…e korporacje,próbujące sprzedać ten syf(chyba dwie).
Dzisiaj przeczytałem że opel przeprowadził super hiper obiektywne testy nowego środka i wyszło im że noey środek jest bardzo bezpieczny.Na szczęście niemiecka federacja straży pożarnej podobno oprotestowała użycie tego cudu ekotechniki.
Zabrałem dzisiaj auto ojca(lata 90,obłe kształty,bez fletnerek,szyberdachu i co najgorsze bez klimy),po przejechaniu 50 km, w tym 10 w korkach, jestem wykończony.


Harry Reems Said:

o to to! Ja tez go lubie. Nie przepadam normalnie za dzwiekami szostek, zwlaszcza rzedowych, ale ta brzmi fajnie. A przeciez to diesel. Myslalem ze jestem jakis dziwny ale widze ze przynajmniej nie jedyny w tym pogladzie.
Bardziej chodzilo mi jednak o to, ze nazywac ten silnik szajsowym jest intrygujace. Tzn ja juz czytalem opinie, ze volvowska czworka jest jeszcze trwalsza od volkswagenowskiej dizlowskiej szostki, ale – nawet jesli to prawda – wcale nie oznacza ze ta szostka jest zla. 1,6, na bazie ktorej powstala to jeden z najbardziej pancernych silnikow na swiecie. Nie mogli jej az tak spieprzyc, zreszta tysiace aLTówek nie moze sie mylic


Erbest Said:

@Harry Reems, @Leniwiec.

Tak, szajsowy. To ropniak od LT, 6 cylindrów , głowica delikatna jak nie wiem co, lekkie przygrzanie i pęka w kilku miejscach, naprawa nie ma sensu, bo się bydlę fałduje i po planowaniu jest nierówna kompresja, przez co silnikiem rzuca na wszystkie strony. Dramat. Dół miękki jakby robiony z gównolitu, 200 tysięcy w wolnossącym, 400 w turbodmuchanym i po pierścieniach nie ma śladu, a grat potrzebuje plaka do startu już przy +10. Ten silnik to chyba najgorszy szrot jaki znam, gorszy nawet od 2.5 od VM.


Erbest Said:

@Harry Reems

Po części masz rację, bo 1.6D czyli cztery cylindry zamiast 6 są dobrym silnikiem. Ale 6-tka jest słaba. Przede wszystkim tragiczna jest ta głowica, o czym pisałem wyżej. Znam te auta od podszewki i nie polecę nikomu diesla od VW. Od tego silnika znacznie trwalszy jest np. silnik B204GT, który to jest turbodoładowaną dwulitrówką mającą 200KM.

Ale jedno trzeba przyznać – to chyba najlepiej brzmiący ropniak ze wszystkich jakie znam, nie licząc PowerStroke od Forda. Jeszcze na wolnym wydechu, z rezonatorem zamiast tłumika, naprawdę daje radę. Tylko co z tego, jak dwa razy przegazujesz i głowica się zdeformuje?


No szkoda.

A tak w ogóle jestem ciekaw ile przejadą aktualnie produkowane samochody…


Lucas Said:

W gazetach o klasycznych samochodach i jaktimerach pewnie o tych dzisiejszych wynalazkach nie przeczytamy.


Żelazko Said:

jeździłem autem bez klimy, jeżdżę z klimą. Wiem że bez klimy da się jeździć, wiadomo, jak się uprzeć. Ale po co się męczyć? Klima przy wysokiej temperaturze pomaga, jest przyjemna itp. Oczywiście zawsze się znajdzie ktoś, kto się od razu przeziębia, ucho, oko, niewiadomo co jeszcze. Znam takich co ich oczy bolą od tego że auto przed nimi w korku świeci światłami stopu (zamiast normalnymi) i bardzo pomstują na kierowców trzymających nogę na hamulcu. Ponadto klimy nie trzeba od razu ustawiać na 18 stopni…


Żelazko – mi ucho nawala nie od klimy (nie mam) tylko od zawirowań wiatru powstających przy szybkiej jeździe z uchylonym oknem… Klimę bym chciał. Wspomaganie też. Starzeję się chyba.


Tomek Said:

Skrzynie do e39 produkował w 99% ZF – i to wcale nie od 2001r. Skąd ta informacja?
Wszystkie skrzynie np. montowane w V8 (535,540) i w nowszym dieslu (CR – 3.0, 2.5) to 5HP24 (5HP30) której producentem jest ZF.
Stare skrzynie GM bez steptronica były montowane jedynie w latach 1995-1996 w TDS-ach.
Do V8 krótko (1993-1995) montowano je w e38 czyli do siódemki (mechanicznie niemal identyczna do piątki).
Skrzynie ZF są trwałe, ale wymagają wymiany oleju raz na ok 100.000km, a olej jest drogi – ok 100zł/litr, wchodzi go licząc z konwerterem blisko 13l …. + filtr + uszczelka + robota = wymiana oleju zaboli 1600zł. Niestety wielu cebulaków tego nie robi….
e39 to dobry samochód, ale niestety do e34 trochę już mu brakuje. Nie ma takiej przepaści jak między baleronem a okularem, ale wyraźnie widać inspirację japońską jednorazówką.
Kolejna sprawa to, że nawet dzisiaj ciężko nazwać e39 samochodem minionej epoki – zastosowane tam rozwiązania – jak np zawieszenia, sterowanie silników, moduły elektroniczne (CAN) dopiero teraz docierają do niby premium konkurencji.

Pozdrawiam.


brazer Said:

w zabytku jest taka wentylacja, że żadne upały mi nie straszne a do pracy na odzień mam albo rower albo roadster więc też klimy nie potrzebuję.
współczuję koledze zmuszanemu przez przełożonych do stania w korku na Marynarskiej pod krawatem i w garniaczku.
:)


cubino Said:

Nikt mnie nie zmusza, taka praca, ot co.


brazer Said:

@Tomek
cyt.: “widać inspirację japońską jednorazówką.”
aha, jjjasne a konkretnie które japońce z Japonii to “jednorazówki”? co to znaczy? z tego co wiem to awaryjność równolatków z Japonii w porównaniu z E39 to jak niebo a ziemia, choć oczywiście, jak to opisano w tym wątku, można milin betom przejechać….


notlauf Said:

Każdy samochód jest jednorazówką. Używasz go jeden raz, tyle że np. przez 30 lat.


brazer Said:

ja używałem mojego samochodu więcej niż raz. Np wczoraj i 3 dni temu. to już dwa razy, więc?


Harry Reems Said:

Cubino, zdradz mi prosze przy okazj jedna tajemnice, jak ty prowadzisz w garniaczku?
Bo ja zawsze marynarke zdejmowalem, bo nie dosc, ze krepuje ruchy, to jeszcze (niezaleznie od tego czy klima jest wlaczona czy nie) nie wyglada najlepiej po wyjsciu z samochodu.


cubino Said:

Tu mnie masz, kierowanie w marynarce to faktycznie licentia poetica, bo się gniecie. Chociaż motorniczy (motorniczowie?) w tramwajach na ten przykład jeżdżą w marynarkach nespa?


radosuaf Said:

@brazer:
Zważ na nieco inne zastosowanie większości Japońców i BMW – mój kolega ma Subaru i to auto regularnie stoi w warsztacie, ale on go używa nieco inaczej niż np. 60-letni Pan swoją Corollę :). Jak się taka beta dostanie w ręce młodego gniewnego, to nie dziwne, że można ją zajechać całkiem sprawnie.


brazer Said:

heh, to, że świnie stoją głównie w serwisach to wiadomo, ale to w wyniku katowania ich, proste.


Wniosek – wystarczy nie katować. Mój ojciec (pan lekko po 60, swoją drogą) ma Legacy SW ’99 czy 2000, nie pamiętam dokładnie – w każdym razie podstawowy 2.0 SOHC bez turbo. Jeździ nim z 7 lat. Jedyne, co miał przy nim do zrobienia poza rzeczami eksploatacyjnymi, to wymiana chłodnicy. Tak poza tym – zero problemów, dziękuję.
No ale gdy ma się Imprezę WRX czy inne STI to jeżdżenie nią grzecznie i łagodnie pewnie może być nieco frustrujące…
O, właśnie. I tu dochodzimy do czegoś, co zawsze budziło we mnie reakcję typu DO WANT: Saabaru, czyli Saab 9-2X. Na bazie Impry właśnie. Ani Saabiarze ani Subarzyści pewnie tego nie akceptują, ale ja bym się tym bujał aż do odpadnięcia kół. Po czym przykręciłbym je i bujałbym się dalej.
Ależ za 20 lat to będzie megarodzyn.


brazer Said:

mx-5 nie ma sensu jeździć poniżej 3.000 obrotów, te auta nie mają lekko a i tak to jedne z najmniej awaryjnych aut w historii ludzkości.


Erbest Said:

@Leniwiec

Bo 9-2X to cywilne auto, które ma zarówno wszystkie zalety Subaru (napęd), jak i Saaba (wnętrze), za to nie ma wad Subaru (wnętrze z grubo mielonych kubków po jogurcie) oraz wad Saaba (FWD)

Jak dla mnie świetne auto.


radosuaf Said:

@brazer:
No dobrze, ale MX-5 raczej nie są jeżdżone zimą, raczej nie są upalane, raczej są dla rozsądniejszej klienteli, raczej nie jeżdżą po leśnych duktach itp. itd.
To tak, jak Porsche 911 zawsze jest wysoko w rankingach awaryjności – bo raczej ma inne warunki eksploatacji niż np. Renault Kangoo :).


Harry Reems Said:

Mysle ze wiekszosc MX-5 trafiala do ludzi, ktorzy po prostu chcieli miec “ślyczny kabriolecik”, a potem jezdzili nim w zimie, nie przekraczajac 2 tysiecy obrotow, na polsprzegle itd.
To ze Ty jestes “pasjonatą” brazer to nie znaczy ze wszyscy uzytkownicy tego modelu nimi byli. To niemozliwe, biorac pod uwage liczbe wyprodukowanych sztuk.

@ radosuaf- to czemu Porsche jest (bylo?) zawsze wysoko w rankingach niezawodnosci, a Ferrari – nie? Porsche da sie uzywac jako dupowoz i sporo ludzi tak robi, a Ferrari – nie. W/g twojej teorii Ferrari powinno brylowac w rankingach, a jest przeciwnie. To zreszta jest powodem, dla ktorego – w przeciwienstwie do Porsche – na dupowoz sie nie nadaje.


radosuaf Said:

@Harry:
Po pierwsze, pewnie ze względu na wielkość badanej populacji – co by nie mówić o statystyce posługując się znanymi o niej cytatami, to chyba nikt by nie próbował “wyliczać” awaryjności bazując na liczbie jeżdżących po drogach Niemiec sztuk.
Po drugie, właściciel Ferrari (tak obstawiam) nie dzwoni do ADAC po pomoc drogową (chociaż może, nie mam pojęcia, jak wygląda serwis Ferrari), nie serwisuje się w Dekrze, co najwyżej musi odbębnić TUV i pewnie ta organizacja posiada jakiekolwiek dane…
Po trzecie, absolutnie się zgadzam, że Porsche się nadaje na dupowóz, a Ferrari nie. To niejako wynika z charakteru tych aut.
Jeśli twierdzisz, że Ferrari nie bryluje, to znajdź mi jakiś ranking, gdzie Ferrari w ogóle się znajduje :). Mnie się nie udało…
Kiedyś był taki fajny felieton Clarksona, że testowanie super samochodów jest strasznie upierdliwe, bo co chwilę któryś się psuje i nagranie 5 minut, gdzie kilka z nich jedzie pełną parą i działają, graniczy z cudem :).


lordessex Said:

@Harry Reems, @Erbest, @Leniwiec:
Tak się składa że ja użytkuję obenie Volvo 940 z dieselem od LTka, ma go tylko od roku i póki co nie narzekam :-D, nie zawiódł mnie jeszcze ani razu. Jakby coś się zaczęło sypać, pozostanie mi najwyżej zmiana na 740/940 benzynowe. Zakochałem się w tych modelach akurat :-D, najwyżej 850ka ale to już nie ten klimat :-(


lordessex Said:

Jak go kupowałem to miał jakieś 337000 km, a zrobiłem nim jakieś 6300 może.


Harry Reems Said:

Ferrari psuja sie jak cholera. Wloska jakosc plus reczne produkcja plus wysoki stopien skomplikowania plus “sprzedajemy cooltowosc i styl, a nie samochod, wiec nie przejmuj sie Luigi”.
Fakt, ze Porsche i Ferrari maja inny charakter. Jedne sie psuja, drugie – nie. Jedne poza tym ze sa szybkie nadaja sie do celow praktycznych, drugie – nie. To jednak wynika nie z zalozen, ale z tego ze jednej marce cos lepiej wychodzi, a drugiej – wcale.
Przy czym to pozostaje prawda nawet biorac pod uwage postepujace “utechnologicznienie” produkcji jakie uskutecznia Porsche tak pewnie od jakis lat 90tych.


radosuaf Said:

@Harry:
Akurat Ferrari bardzo mało poważam i nie rajcują mnie żadne ich modele (może F40 troszkę) – ale operowanie stereotypami na tej stronie to trochę obciach – daj jakiekolwiek liczby, co? :)
Wiesz, Alfy się strasznie psują. Mam/miałem 3 – jedną 24-letnią, jedną 7-letnią i jedną aktualnie od nowości (ma 2 lata). ŻADNA nie stanęła mi na drodze. Że są autami “specjalnej troski” to inna sprawa. Ale w moim mniemaniu nie psują się W OGÓLE :). I co teraz? 😀


brazer Said:

heh, ależ Harry jako ekonomista powinienieneś raczej przyznać, że skoro jest tak wysoka bezawaryjność w tak masowo produkowanym aucie to coś jest na rzeczy. a porównanie do 911 marne, bo porsche kosztuje x razy tyle i dopiwro wtedy uzyskuje porównywalną bezawaryjność. poza tym panowie niewiele wiecie o eksploatacji mx-5. na forum są omówione wszelkie możliwe bolączki tego modelu i … nie jest ich wiele. najgorsza jest rdza w egzemplarzach pałowanych zimą. mechanicznie… większość awarii to efekty nieprzemyślanych modów. pewnie jakiś tam procent jest traktowany delikatnie jako bulwarówka, ale za to bardzo dużo jest konkretnie ciśniętych, bo to auto aż się prosi żeby je cisnąć. nic nie waży, żwawe silniki, tylny napęd, torsen albo szpera… a mimo to nie ma problemów z usterkami.


Erbest Said:

@lordessex
Świetne auto i piszę to bardzo poważnie, choć narzekałem na silnik. No cóż :-)

Ale kilka dobrych (szczerze dobrych) rad: pilnuj temperatury bardziej niż swojej żony. Jakiekolwiek wahnięcia wskazówki w prawo poza pion – noga z gazu i chłodzimy silnik. Jeżeli wskazówka dotknie czerwonego pola, głowica padnie na 100%. Oczywiście można jeździć, ale auto kopci, trzęsie budą, wpieprza płyn i nie ma mocy (i tak nie ma :-) ). Sprawdzaj poziom płynu, macaj węże, bo lubią puchnąć i się przecierać. Pamiętaj, że każdy wąż ma inną średnicę przy bloku i inną przy chłodnicy lub wlocie w nadwozie, więc nie ma szans na dorobienie, a kupienie nowego jest trudne i kosztowne.
I przede wszystkim NIGDY nie wlewaj zimnego płynu przy pracującym silniku.

Wersja benzynowa to według mnie ideał samochodu. Poważnie. Najlepsze auto jakie znam i najbardziej pancerne.


lordessex Said:

@Erbest:
Dzięki za porady :-). Póki co, odpukać, temperaturę trzyma idealnie nawet przy 30 stopniowych upałach w korku. Nie zauważyłem również żeby spadał poziom płynu chłodniczego, no i jak jest zimny to traktuję go delikatnie oczywiście, czyli łagodnie przyspieszam. Co do zapalania zimą, to rezczywiście jak temperatura spadnie poniżej -15 to jest gorzej, ale w końcu zapala.
Zobaczymy jak sie będzie sprawować dalej, mam nadzieje że równie bezproblemowo jak do tej pory 😀


Erbest Said:

@lordessex
Na kiepskie zapalanie jest rada. Kosztuje około 40 euro (teraz może więcej bo inflacja) i nazywa się Cold Start Device, wymiana zajmuje pół godziny wraz z dokładnym czyszczeniem okolicy pompy wtryskowej.


Harry Reems Said:

brazer – moja uwaga byla do tezy radosuafa. Ja nie neguje bezawarayjnosci MX-5. Przeciwnie – wiem ze uznawany jest za wzglednie bezawaryjny samochod mimo iz (jak na te klase) czesto trafia w rece niepasjonatów, uzytkoujacych go bez zbytniej dbalosci czy myslenia do czego teoretycznie jest przeznaczony.
@ radosuaf – wybacz, nie chce mi sie przegladac archiwalnych numerow przyjaciela kierowcy w poszukiwaniu statystyk wzietych z dupy.
@ cubino – /tryumfalnym tonem/ – AHA!


Erbest Said:

@Harry Reems

MX-5 jest naprawdę trudna do zabicia. Widziałem w Polsce egzemplarz NB z mechanicznym doładowaniem, 260KM, po godzinie pałowania pełnym ogniem nic mu nie było. Zrób to samo z modzoną Imprezą albo Golfem R… 😉
Słaby punkt to rdza, ale jak się ogarnie blachę to auto jest pancerne.

Co do Ferrari – wątpię by ktoś, kto kupuje Ferrari się interesował rankingami awaryjności. Jeździ? Dobrze. Zdechło? Naprawić. To wszystko. Porównanie z Porsche nie wydaje mi się trafione, bo Porsche ostatnio pikuje do roli dupowozów.


Harry Reems Said:

Ja na to patrze inaczej. Dla mnie to, ze Porsche nadaje sie na dupowoz i jest jako taki uzywany swiadczy o tym, ze jest to dobrze zaprojektowany woz sportowy, a nie jadaca tylko na “cooltowosci” zabawka w praktyce nie nadajaca sie do niczego, jak Ferrari. Trzeba byc nowobogackim snobem, zeby uwazac to za wade.
Co do MX-5 to – podkreslam jeszcze raz – ja wiem ze to jest dobry woz i to pomimo tego iz egzemplarz z ktorym mialem najwiecej do czynienia byl(y) wybitnie… ciekawy(e) 😉


Tomek Said:

@brazer

japońskie jednorazówki! Pokaż mi na ulicy stare toyoty? nie ma? dziwne co?
Zobacz ile jeździ starych VW, BMW, Meśków, ba nawet Opli. Samochody te są drutowane w serwisach by henryk cebula, są wiązane sznurkiem, lepione gumą do żucia….. ALE JEŻDŻĄ :)
Starych japońców nie ma, bo ruda wszystko zjadła i henryk nie ma gdzie przywiązać sznurka, nie ma gdzie przylepić gumy.
Nie chodzi tylko o nadwozie, ale np o takie elementy jak np. podnośnik szyby. W toyotach jest to zwykła stal pomalowana proszkowo. Po określonym czasie zamienia się w rdzawy proszek i koniec. W BMW np. e34 mechanizm ten jest ze stali nierdzewnej. Po 300 latach nadal będzie działał. To właśnie TA różnica.
Japończycy wchodząc na rynki dokładnie przeanalizowali konkurencje i pomyśleli sobie….hmmm taki mechanizm, przecież tego nie widać….malowana stal 10 lat wytrzyma, to po *** kiego robić to z nierdzewki – toż to strata kilku jenów.
Zasadę planowanego zużycia w motoryzacji wprowadzili WŁAŚNIE Japończycy.
Zadali sobie pytanie kto jest ich targetem i na czym się najlepiej zarabia i wyszło im, że przeciętny ich klient jeździ samochodem do 5 lat, jak mu się nie psuje i z serwisu jest zadowolony to kupi następny nowy, a stary zostawi w rozliczeniu. Ten klient jest dla nich najważniejszy. Drugi kupuje używany samochód przy salonie, często też korzysta z ASO lub tam kupuje części. On też jest dla nich ważny. Samochód ma ok 200-250tys km przebiegu i do 10 lat. Potem to auto kupuje damian/fabian/henryk nakleja spojlery, robi z samochodu dziwadło, jeździ niebezpiecznie i generalnie buduje zły wizerunek marki. Samochód naprawia na zamiennikach, więc i na częściach zarobić się na nim nie da.
Tak na marginesie, pójdź do salonu toyoty i poproś np o spinki tylnego boczka do nastoletniej toyoty. Usłyszysz : Panie z tym do muzeum! Do tak starych aut części już nie ma! W przypadku marek niemieckich zwłaszcza premium – kupisz WSZYSTKO, od najmniejszego drucika po większe elementy.
Kolejna sprawa to sama budowa części – to właśnie japończycy wpadli na pomysł aby np. deska była jednym elementem, podobnie mechanizm wycieraczek, zmiany biegów itp. W samochodach germańskich wszystko składało się z tysiąca i jednej pierduły i wszystko można było i nadal można dostać jako cześć zamienna. To inna filozofia budowania samochodu.
Wracając do wizerunku – co buduje dobry wizerunek? Nowe lśniące, błyszczące jak psu jajka na wiosnę auta. Stare, zardzewiałe trafiają do bidoty i powodują złe skojarzenia. Więc co zrobić aby ich nie było? Odpowiedź znaleźli szybko – i wcale nie było to “wisłe przybliżyć…”

PS! Jeden starlet z niskim przebiegiem i chowany przez naście lat w garażu wiosny nie czyni :)

Pozdrawiam


Carfan Said:

Tomasz pokaż mi tą nierdzewkę w BMW E34 , bo mam kilka takich mechanizmów na stanie i jakoś kwasiaka tam nie widziałem – jak już to są ocynkowane . Skoro też twierdzisz, że kupisz do marek premium wszystko w przypadku starszych aut – to kup mi w BMW ( zapłacę cenę katalogową ) dokładki progowe do E30 Carbio z 86 roku :-) .
Pozdrawiam


radosuaf Said:

@Harry:
Podobnie jak w temacie o Kubie ( 😉 ) rzucasz jakąś tezę, która sama w sobie wygląda niegłupio (komunizm na Kubie jest be, Ferrari się psują), tylko znajdujesz średnie poparcie dla niej. OK, każdy widział w internecie zdjęcie spalonego Ferrari. Pewnie niejednego. I pewnie można wysnuć tezę, że być może się psują i pewnie Porsche mniej. Tylko znowu nie operujemy na liczbach, tylko przeczuciach i wyobrażeniach. Więc:
1. liczby – poproszę jakieś liczby
2. skala porównawcza (i znowu jak w temacie o Kubie) – OK, jest Porsche, jest jeszcze Aston Martin, Lamborgini, McLaren, Pagani, Koenigsegg – jak tam wygląda awaryjność?
3. w życiu nie jeździłem ani jednym, ani drugim, ale panowie z Top Gear albo ekipa Fifth Gear zawsze ślinią się najbardziej, jak mają okazję testować jakieś Ferrari – mówią, że boskie, nieziemskie i co tam jeszcze – a nie sądzę, żeby Włosi dawali więcej na “marketing” niż Niemcy – dlaczego? może faktycznie jednak są lepsze? możemy spokojnie zakładać, że jak ktoś ma na Ferrari, to na osobny dupowóz też znajdzie kasę
Reasumując, ja twierdzę (wbrew sobie, bo zdecydowanie wolałbym Astona), że Ferrari to najlepsze na świecie auta sportowe i w sumie wcale się nie psują i udowodnij (z naciskiem na UDOWODNIJ) mi, że nie mam racji :).


notlauf Said:

Myślałem że teoria o zamachu smoleńskim to najgłupsza rzecz jaką czytałem, ale Tomek to przebił ze swoją teorią dotyczącą Toyot.


radosuaf Said:

To mogła być sztuczna mgła… 😀


Harry Reems Said:

Widzisz radosuafie, sęk w tym, ze ja Ci nic nie musze udowadniac :)

Urazic Toyote na zlomniku to jak skrytykowac ojca dyrektora na antenia radia ma ryja.


Erbest Said:

@Tomek

Krótko i zwięźle: jest dokładnie na odwrót.


radosuaf Said:

@Harry:
Oczywiście – w związku z tym pozostajemy przy odrębnych zdaniach :).


Tomek Said:

@notlauf
Z tymi teoriami prawie trafiłeś. Pracuje w państwowej jednostce zajmującej się motoryzacją….. i tak się składa, że osoby krzyczące “jarosław Polskę zbaw”, ba zaliczające się do grona przyjaciół jarosława, do tego rzucające piorunami (podobno) i potrafiące ich zdaniem zardzewiałe śruby odkręcać siłą woli, SĄ właśnie miłośnikami toyoty. Oczywiście nie chcę nikogo urazić, ale tak właśnie u mnie jest 😉

Natomiast wracając do meritum pokażcie mi prosze te stare japońskie trwałe samochody, szukam ich na allegro, szukam ich na mobile, ba właśnie wróciłem a Autonostalgii i cholera nigdzie ich nie widać……
Spisek jakiś czy co? Może mgła je przykryła i nie widać?

Ja natomiast mogę podać prosty przykład, że toyota jest autem robionym po kosztach, tzn jak najniższym kosztem. Chodzi o np znakowanie cześci. W każdym normalnym aucie ok 70% części jest znakowanych indywidualnym numerem – który po rozkodowaniu przekształca się w VIN. Są to naklejki, nadruki, nacięcia, kombinacje znaków. Jednak to kosztuje…. (znowu strata kilku jenów! :)) Jednak dzięki temu Policja obserwując handlarzy używanymi częsciami, jest w stanie namierzyć elementy pochodzące z kradzieży. W przypadku toyoty NIC nie jest znakowane. Dlatego w województwie mazowieckim to właśnie najczęściej kradziona marka. W dziuplach mietki rozbierają po 10 toyotek na papiery z anglika i Policja nic im zrobić nie może. Po usunięciu pola znamionowego nie ma możliwości rozpoznania co to za auto- jest identyczne jak każdy inny egzemplarz z tej serii z tego rocznika….. Jedyna szansa to znaki szczególne – plamy na fotelach, rysy na nadwoziu itp.

Zgadzam się z @Harry Remes, że na złomniku obrazić Toyotę to jak pójść na spotkanie ludzi dotkniętych zespołem macierewicza i krzyknąć TO BYŁ WYPADEK….. trochę więcej luzu.

Niemcy budowali niezniszczalne auta jak e34, jak baleron W124 …. ale konkurencje cenową zaczeli przegrywać właśnie z japończykami, którzy pierwsi nauczyli się robić auto pod klienta. W EU zachodniej samochody długo nie żyją. Często się je zmienia, muszą być modne, muszą mieć bajery, to po co marnować kase na trwałe rozwiązania. Lepiej zrobić takie które wytrzymają kilka lat, a później to niech się henio martwi.
Producenci europejscy zrozumieli to z pewnym opóźnieniem i właśnie dlatego budowany w oparciu o tradycje niemieckie W124 było samochodem niezniszczalnym, a W210 budowany jak toyota rozpadało się po pewnym czasie – choć trzeba dodać, że nowe jeździło jak złoto.

pozdrawiam


Harry Reems Said:

Tomku, co do motywacji dzialan zlodziei samochodow, to twoje teorie sa bledne. Zlodzieje to zazwyczaj pragmatyczni ludzie. Tu nie ma wielkiej filozofii, tylko popyt i podaz.
Radosuaf, nie pytaj mnie sie prosze skad wiem, dobrze?


brazer Said:

@Tomek
wszytskie stare toyoty sa w Afryce i beda tam jezdzic dluzej niz wytrzyma podnsnik szyby bmw.


notlauf Said:

Litości, co to za głupoty są
– wolumen sprzedaży Toyot w stosunku do BMW i Mercedesów był śmiesznie niski (w Europie);
– wszystkie jeżdzą w Afryce i Afganistanie;

Szkoda dalej komentować, aż zęby bolą


Tomek Said:

@Harry Reems – właśnie pragmatyczni. W związku z tym kradnie się to, co jest “bezpieczniejsze”
Nieznakowany fotel łatwo się upchnie, ba cały samochód łatwo przeszczepić i jak się wstawi odpowiednią ćwiartkę to nikt się nie kapnie. Tak robią złodzieje powiedzmy średniego szczebla. Drobnica nadal rzuca się na SC, golfy itp – ale to już prowincja.
Jest też grupa złodziei “wyższego” szczebla – potrafiąca programować i przerabiać odpowiednie moduły.

Kolega stoi po drugiej stronie barykady i odpowiada za wykrycie i udowodnienie złapanym co złego zrobili.

Ciekawostka na zakończenie – ostatnio odnawia się moda na kradzieże luksusowych samochodów i ich wywóz na wschód. Na filmach panowie biegają z procami, w rzeczywistości wygląda to trochę inaczej. Pan słup zakłada działalność, ma przychody, płaci podatki, full legal. Kupuje on w leasingu nowe X6. Płaci kilka rat, po czym ogłasza upadłość. Przychodzi przedstawiciel firmy leasingowej, odbiera samochód, sprawdza numery VIN, wszystko się zgadza. Sprawa zamknięta.
Na szczęście (lub nieszczęście złodziei) BMW to takie sprytne auto, że oprócz znakowania mechanicznego cechowana jest cała elektronika. Oczywiście wszystko można przerobić, ale jak znakowana jest większość samochodu łatwo coś pominąć. Tak było i w tym przypadku. X6 ma w bagażniku moduł z ukrytą kartą SIM. Chłopcy zmienili prawie wszystko oprócz jednego. Pewnego dnia w centrali BMW daleko za systemem ISIS…..zalogowały się dwie X6 o tych samych numerach. Jedna w moskwie, druga w Warszawie.
Okazało się że samochód kupiony, pojechał sobie do moskwy, a samochód oddany firmie leasingowej został “przeszczepiony” na numery tego pierwszego.

W przypadku LC byłoby to przestępstwo doskonałe, w przypadku auta premium już nie… 😉

pozdrawiam


Tomek Said:

@notlauf

Tak oczywiście, znacznie więcej sprzedawało się BMW 7 niż toyotek corollek….
ale nawet niech Ci będzie, załóżmy, że tak było to i tak po latach tych samochodów jest bardzo mało.
Zaznacz sobie w wyszukiwarce rok produkcji do np 1988 ….. i japończyki znikają. Cud….lub MGŁAAA 😉

Zajmuje się motoryzacją od dziecka, wychowałem się w warsztacie, obecnie m.in przygotowuję materiały w oparciu o które henie w serwisach naprawiają później Wasze auta. Ja wiem, że świat kolorowych czasopism motoryzacyjnych jest fajny i miło się go czyta, ale prawda niestety jest inna. Od kuchni świat moto wygląda trochę inaczej.

@brazer
nie ma to jak dobry argument :)

Pozdrawiam


Erbest Said:

@Tomek
Cóż, jednak nie masz bladego pojęcia o czym piszesz. Szkoda zachodu na dyskusję.


@ Tomek – jak to jest, że moja 16-letnia Mazda się jakoś nie chce samoutylizować? Trochę rdzy owszem, jest – zresztą sporo mniej, niż na Golfach III w podobnej cenie.
Doświadczenie m.in. całej mojej bliskiej rodziny mówi, że japońskie auta są bardzo niezawodne. Jeżeli jednak uderza to w Twój długo hodowany przez pokolenia naszych rodaków pogląd, że tylko niemieckie, że bez gwiazdy nie ma jazdy itd. itp., i budzi niepokój, to przykro mi, ale to już Twoja własna, prywatna tragedia.


Tomek Said:

@Erbest

no to pokaż mi znakowane części z toyoty? podałem konkretny przykład taniości i jakoś nikt z nim nie polemizuje. Dodam jeszcze, że z CLK wyszło zapytanie do centrali koncernu, czy zaczną wreszcie znakować części jak inni, bo znacząco ułatwi im to robotę….. w odpowiedzi usłyszeli, że ok, tylko CLK ma za to zapłacić…. taniość, taniość i jeszcze raz taniość…..

@Leniwiec Gniewomir
trwałość japończyków to właśnie MIT! ach ta kolorowa prasa 😉

….no cóż, wiem, że ortodoksów nie przekonam i dalej będziecie wierzyć w swoje bomby baryczne, czy inne próżniowe. Trudno EOT

Pozdrawiam i życzę bezawaryjnej eksploatacji wszystkiego czym jeździcie.


Tomek – nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Czy mam rozumieć, ze moja Mazda i Legacy ojca nie istnieją i tylko Pasek W Tedeiku się liczy? No ale cóż, wygodniej było napisać EOT…
A prasa (szczególnie ta zaczynajhąca się na literki “AŚ”) ślini się raczej do każdej kolejnej generacji Golfa. Bo ten 1.4 TSI jest tak nowoczesny i ekologiczny, ach, och, a że padaka? No cóż, trudno, ale i tak wspaniały bo to FałWej…


Erbest Said:

@Tomek

1. Trzeba być naprawdę niespełna rozumu, żeby znakowanie części odnosić do ich jakości.
2. We WSZYSTKICH rankingach bezawaryjności pierwsze lokaty zajmują zawsze auta japońskie. Toyoty, Mazdy, Hondy. Czasami się trafi jakieś Porsche, ale to inna kategoria cenowa. Niemieckie? Z reguły szary koniec.
3. Takim jesteś fanem znakowania podnośników szyb? Rozbierz drzwi w Audi A8 D2 lub D3, wyjmij podnośnik szyb i obejrzyj jego znakowanie. Obejrzyj logo producenta, wpisz kod do Google, zobacz wynik, wtedy pogadamy o jakości…

A dla tych, co nie wiedzą – podnośniki szyb fabrycznie montowane w A8 i wielu innych autach VW z przełomu wieków produkuje Daewoo. Jakość? Taaa….


krass Said:

Oj, zabolało kółko wzajemnej orientalnej adoracji. 😀 Oj zabolało. A celnie Was dźgnął i bronić się nie ma jak poza tymi sztandarowymi Toyotami w Afryce.

Brzmi to prawie jak coś z bajki o koneserach i Japończykach, którzy płakali, jak sprzedawali swoje lalki jakiemuś Bwana Kubwa z czarnego lądu.


krass Said:

A co do rankingów niezawodności – przecież to jest sponsorowana lista. Jak Tata zapłaci tyle, co trzeba, to ogłoszą, że jest najlepsze. I pięć gwiazdek dostanie od koników z NCAP.

Wiarygodni są jak artykuły Kublika. 😀


notlauf Said:

NORMALNIE TAK CELNIE ŻE PRZESTAŁEM JEŹDZIĆ TOJOTO BO JEST TAKA SŁABA I PRZEŻÓCIŁEM SIE NA FOLCWAGENA MERCEDESA


radosuaf Said:

Generalnie ciężko wierzyć w cokolwiek teraz. Ze znanych sobie źródeł wiem, że VW angażuje sporo środków finansowych w to, żeby ich auta były właściwie oceniane.
Taka ciekawostka… Jak bywam czasami we Francji, to biorę sobie do ręki ich gazetki motoryzacyjne. No i jakieś pół roku temu test kompaktów: Giulietta, Golf, C4, 308, Astra… Jakie auto wygrało? C4 :D. Ciekawe, co by wygrało w Niemczech, a co we Włoszech :D.


notlauf Said:

Ale komu VW angażuje te środki finansowe?


radosuaf Said:

@notlauf:
Chyba nie trzeba akurat Tobie takich rzeczy tłumaczyć. Wystarczy spojrzeć na budżet reklamowy VW i jak się rozkłada. “My u Państwa wykupimy reklam za ….., a w zamian byłoby miło, żeby w nowym teście Golf ….”. I tyle.


notlauf Said:

radosuaf: powtarzasz poglądy wyczytane na stronach typu francuskie.pl, jest to największa bzdura jaką słyszałem, a w ogóle dziennikarze dostajo pieniądze od VW żeby wygrywało i wszyscy są sprzedajnymi świniami.

Jest tylko jedna firma, która bardzo mocno naciska na dziennikarzy i prasę w ogólności, żeby jej auta wygrywały. I nie jest to VW. Przejrzałem właśnie nowe Auto Moto: są reklamy Kii, Forda, Subaru i Toyoty. Gdzie są te reklamy VW w gazetach, bo ja żadnych nie widzę. No niemiecki spisek normalnie. Aha, i oczywiście to był zamach.


radosuaf Said:

@notlauf
Nie czytam strony francuskie.pl. I jest mi naprawdę obojętne, kto wygrywa testy w prasie motoryzacyjnej. Z racji zainteresowań kojarzę tylko 2 testy z polskiej prasy, które ktoś wrzucał na alfaholików:
1. test porównawczy Giulietty i Golfa, zaraz po wejściu tejże na rynek. Najlepszy wynik w NCAP, obtrąbiony we wszystkich gazetach. W teście wg punktacji prowadzi Giulietta. Tzn. prowadzi przed ostatnią kategorią. Ostatnia to bezpieczeństwo. Golf: 25/25; Giulietta 17/25. Wygrywa Golf. Jak?
2. test porównawczy MiTo QV,. Polo GTI i jakichś tam jeszcze “sportowych maluchów”. Chyba DS3 jeszcze było. Prowadzi w punktach Mito. No i ostatnia kategoria – “przyjemność z jazdy” (!!!). Panowie redaktorzy tłumaczą – przecież w tego typu autach to najważniejsze. Oczywiście, wygrywa Polo. Jak i cały test :). Brawo dla VAG.
Jesteś z tych, którzy są przekonani, że zmowy cenowej na rynku cementu w Polsce nie było, bo to przecież byłoby niemoralne? Albo, że ceny benzyny w Polsce w ogóle nie są odbiciem cen ropy na rynkach światowych (no chyba, że ropa akurat drożeje), bo taką mamy specyficzną sytuację?
Skoro jesteś “z branży”, to jak to jest możliwe, żeby w teście francuskim wygrywało C4, a w niemieckim Golf? Dostali jakieś wadliwe egzemplarze, Niemcy C4 a Francuzi Golfa?


notlauf Said:

Nie czytałem tych testów i nie wiem nawet czy były w Polsce czy nie.

Sprawa jest prosta: przedruki z niemieckich testów wygrywają zawsze auta niemieckie, zwłaszcza np. z Auto Zeitunga. We Francji wygrywają auta francuskie. We Włoszech włoskie. W Anglii Land Rover Disco masakruje Land Cruisera J150, a Jaguar jest lepszy niż BMW. Nie ma w tym nic dziwnego. A VW w prasie motoryzacyjnej praktycznie się nie reklamuje bo nie potrzebuje. To jest firma która ma dobry PR czego by nie robiła.


krass Said:

Taaa, to ciekawe, czemu B7 stoją na placach a w całym VAG rozpoczęła się kampania audytowa u dostawców w celu wyszarpania grosza i przenegocjowania planów dostaw, bo się finanse zesrały na całej linii. Każdy model ma setki red alertów i nie wygląda na to, żeby prędko z gówna wyszli.
Wygląda na to, że Toyota póki co robi wszystko, żeby do nich dołączyć.

Ten dobry PR to chyba w gimnazjach gminnych jest.


notlauf Said:

Raczej w kościołach w miastach powiatowych i mniejszych.


Notlauf – czy dobrze mi się wydaje, że ta naciskająca firma to było Ferrari (porównania supersportowych aut są rzadkością ale się zdarzają)? Bo z tego, co gdzieś jeszcze wyczytałem, lubili też dostarczać auta ustawione nie fabrycznie tylko pod konkretną konkurencję, przysyłali własnych mechaników albo np. 2 egzemplarze (“na tor damy wam tego a po drodze śmigniecie tamtym”) itd…


notlauf Said:

Ferrari, tak. Ale mówimy o takich bardziej przyziemnych Ferrari. 1.3 JTD i takie tam.


radosuaf Said:

FIATarri? Oni chyba sami nie wiedzą, czego chcą…


Przyziemne Ferrari 1,3 JTD, dobre 😀
Anyway – ciekawocha… Inna rzecz, że tak czy owak Bravo rzeczywiście kilka razy wysoko się uplasowało w porównaniu kompaktów – chyba ma po prostu dobrą relację ceny do jakości, Punto też zazwyczaj jest nienajgorzej oceniane… I powiem Ci, że wolałbym takie Bravo od Golfa, mimo, że ten drugi ma lepiej wykonane wnętrze. Co nie zmienia faktu, że smutne to. A wręcz dość żałosne.
Swoją drogą – ciekaw jestem jakie taki Ojciec PiAr z Danego Koncernu ma narzędzia nacisku…


radosuaf Said:

Tu nawet nie trzeba naciskać. Dasz takiemu dziennikarzowi do pojeżdżenia samochód, weźmiesz go na wódkę, pójdziecie na miasto, to głupio potem pisać, że samochód w sumie taki sobie… Prosty mechanizm psychologiczny. Oczywiście, notlauf się na to nie łapie, ale nie wszyscy są tacy silni.


miwo Said:

no i obrażalscy oraz przewrażliwieni są też w Citroenie. ponieważ nie lubiłem za bardzo auto niemieckich, to 8-10 lat temu w eMpiku zawsze ku pokrzepieniu serc przeglądałem sobie l’Auto, AutoMondial i tym podobne, by sobie popatrzeć, jak np. Xsara kasuje Astrę. ale pamiętam i takie numery AŚ, kiedy test kompaktów (z Francji, Niemiec, Włoch i Japonii) wygrywał Pug 307, a porównanie Puga 607, Lexusa GS i E-klasy wygrywał ten pierwszy. ale najczęściej wyglądało to tak, że zwyciężał dopiero po ostatniej rubryce “Koszty”. Zapewne w oryginale, w AutoBildzie (bo był to przedruk) wygrało inne auto. najlepsze były kombinacje, kiedy trzeba było porównywać wersje w Polsce niedostępne, a czasem zdarzały się nawet i popularnej klasy auta tu niedostępne (np.Daihatsu) 😉


sosek Said:

@Leniwiec:

Opieranie się na przykłądzie rodziny (A bo moje i mojego brata auto) to trochę niepoważna historia. Ja mam Polo ’91 (magiczny silnik 1.0, wyposażenia praktycznie brak), którym z lenistwa jeżdzę nadal, chociaż pewnie poddam je niedługo — przyjemności z jazdy tym nie czuję, ładne nie jest, ale wozi z punktu A do punktu B i pali w trasie ok. 5 litrów (5.02/100km na trasie Wrocław-Tallinn w styczniu). Od maleńkości w rodzinie. Rdza zaczęła wyłazić dopiero po przyjeździe do Estonii, nigdy nie widział lawety ani blacharza. Civiki czy inne Corolle, choćby o pięc lat młodsze, oferowane na OtoSchroto mogą pozazdrościć kondycji. Na tej podstawie nie powiedziałbym nigdy, że Polo to takie udane auto i nie da się zajexać.

Są jednostki wybitnie nieudane, są i takie które z zasady mogą poturlać się dłużej. Widziałem Xantie w lepszym stanie od dwuletnich C5. Widziałem też takie, w których hamuje się jak Fred Flintstone. Większość ‘przydatności do użycia’ wynika z rozsądnego użytkowania i dbania o samochód. Niestety, większość samochodów sprzedawanych po kilku latach to nie fury od pana Bernda, tylko plujące olejem trupy 2w1 albo 3w1 za 60% ceny.

Owszem, Toyota sprzedaje sie w kazdym zakatku swiata i mowienie, ze jest beznadziejna jest niepowazne. Ale tak samo niepowazne jest deprecjonowanie Pastucha 1.9 TDI tylko dlatego, że jeżdzą nim Janusze. Owszem, komfortu strasznie mało w stosunku do ceny. Silnik głośny jak w Zetorze. Ale z drugiej strony, podejrzewam, że i Pastuchem da się zrobić milion. Pod warunkiem, że nie serwisuje go śwagier Gumiaka.

Zresztą stawiam, że połowa tych ‘bezwypadkowe 160 000km w 11 lat’, co w ostatnich latach trafiała do Polski, jest bliżej miliona niż dziewiczej jazdy.


radosuaf Said:

Ja rozumiem, że samochód nie powinien się psuć raz w tygodniu, ale fetyszyzowanie (bez)awaryjności to już gruba przesada. Choćby się Pasek 1.9 TDI nie zepsuł nigdy, to i tak w życiu bym go nie kupił. Wkurzałoby mnie tylko, gdyby mi auto stawało na drodze. Koszty serwisowania mam z grubsza w głębokim poważaniu. Nie wiem, czy to Polo ’91 to ta sama generacja, co ’94 (chyba), ale takim właśnie jeździłem i to było najgorsze auto w moim życiu, przy którym 126p to był mega wypas.


sosek Said:

Fiatem 126p też jeździłem i jednak nie ta półka 😛 Ale tak, Polo i komfort nigdy nie powinny występować w jednym zdaniu. Dlatego mówię, że jeździłem/ę bydlakiem z dwóch powodów: trochę dawniejszego bycia spłukanym i niedawnego lenistwa vel ‘mam jednak inne rzeczy do roboty niż szukanie auta’. Jest opłacone, mało pali i jeździ. Latem ląduje na szrocie a ja od jakiegoś czasu rozglądam się za czymś ciekawszym.

A kto mówi o fetyszyzowaniu bezawaryjności? Ja wskazuję tyle, że B5 TeDeI odpowiada pewnej klienteli i nazywany jest teraz bardzo niezawodnym autem (przez kogo, to już sobie przemilczmy). Ma dokładnie taki sam status jak kiedyś Daewoo Nexia czy Skoda Felicia — tak bardzo kojarzy się z pewną grupą odbiorców, że sam samochód przestaje być ważny w jakichkolwiek rozważaniach. A za dziesięć lat możemy z lekkim uśmiechem spoglądać na ostatnie zachowane B5 kombi, tak jak teraz z podziwem patrzymy na Felicie niepokryta rdza na klapie bagażnika.


Przemo Said:

Opinie o E60 i F10 uwazam, za nieco przesadzone – w porownaniu do produktow konkurencyjnych to ciagle samochody o bardzo wysokim zaawansowaniu technologicznym i jakosci wykonania. Tak E60 jak i teraz F10 zrobilem po ok. 40tkm i oprocz czesci eksploatacyjnych nic sie nie psulo. Dwa razy w E60 nie chciala sie wylaczyc dmuchawa klimy, ale to jak z kazdym innym komputerem – czasami sie zawiesi.
Z drugiej strony porownywanie samochodow z przed 10 czy 20 lat do dzisiejszych i nazekanie, ze elektronika sie psuje jest smieszne – wczesniej jej nie bylo to sie nie psula – mechaniczne uszkodzenia w samochodach sa dzisiaj jednak zdecydowanie rzadsze, a same samochody nie wymagaja tak czestej obslugi jak kiedys (same wymiany oleju robi sie teraz od 2 do 3 razy rzadziej)


Jerome Said:

F10 to moim zdaniem mala porazka BMW. Fakt, auto duze, naprawde wygodne, swietnie sie prowadzi, ale… Jak na te klase jest mnostwo niedorobek. Delikatne przyciski na desce rozdzielczej, czy latwo wyrabiajacy sie podlokietnik to naprawde dyshonor dla auta kilkuletniego.
Mechanicznie auto jest naprawde ok np. wytrzymale amory, ale elektronika potrafi zastrajkowac i auto porusza sie tylko na lawecie…

Szkoda,ze elektronika ma tyle do powiedzenia w wspolczesnych autach…


@ Przemo – “same wymiany oleju robi sie teraz od 2 do 3 razy rzadziej”… i to może być elementem wyjaśnienia, czemu wiele z nowych silników tak się sypie.


apede Said:

O to to… Ja jakbym prywatnie zanabył jakiegoś nowego diesla to i tak od początku wymieniałbym sam olej między zalecanymi interwałami. Przykład: awaryjność tych samych 1,9 dci w renault (30 kkm) i suzuki (15 kkm).


Agnus112 Said:

coś mi się nie wydaje żeby mógł zrobić 9000 km tygodniowo, czyli jeździć 7 dni w tygodniu po 12 godzin ponad 100 na godzinę…


wujek600kv Said:

jak to miło wiedzieć,ile to auto może przejechać, mi jeszcze dalekoooo do takiego przebiegu, a co do psucia się to padają jakieś pierdoły typu czujnik, jakiś wąż czy linka. ewentualnie na cudownych polskich drogach czasami w zawieszeniu trzeba coś dlubnąć poważnych awarii mechanicznych brak- a auto ma moje już 15 lat :) Po przeczytaniu tego artykułu nastepne też kupie e39, z V8 na pokładzie :) z konca produkcji


MB Said:

Wyciąg z oferty sprzedaży: “Przebieg niby duży [chyba ok. 400k] ale na życzenie klienta może być 150 000, jak w wielu ofertach innych aut 12 letnich”


adrian Said:

czesc. mieszkam w irlandii i mam bmw e39 530d rok 1999.manual, shadow line, oryginalny przebieg na dzien dzisiejszy to 663750mil. mam auto od 3 lat i zrobilem nim 97tys mil, w tym polowa z lawetami i ciagnietymi autami, w silniku wymienilem czujnik cisnienia na listwie, dwumase i sprzeglo a ogolnie caly zawias, tarcze i klocki, oleje i filtry ale to norma. BMW bylo przed liftem, wymienilem lampy przod i tyl, obnizylem, lip spoiler, wymienione wnetrze na m-pakiet, wymiana audio, tzn glosnikow i wmontowanie subwoofera w podlokietnik tylny, wymienilem turbine na wieksza z e60 i reemap, dzisiejsze dane to 245konikow i 600Nm. Auta jestem pewien i dojedzie wszedzie mimo, ze nie oszczedzam jej, jest moc jest zabawa. pozdrawiam wszystkich uzytkownikow e39. Adrian


Darek Said:

mam e39 z 96 r z przebiegiem 165000 km i książką serisową , rocznie robię około 7 tyś km ( 2 auto służbowe… ) i wychodzi na to, że spokojnie moge nią jeździć jeszcze przez kolejne 142 lata :)


szalik Said:

Ciekawy przebieg i to bardzo wiem że BMW są trwałe silniki tylko blacharka słabsza ładne wozy i wygodne . Fajnie napisane w artykule ,,po korekcie licznika z ponad miliona na niecałe 200tys koles dalej jeździ i wate rozwozi he


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1