
Jako złomnik nie mogłem podarować sobie odwiedzenia targów, które w zeszłym roku nazywały się Motonostalgia, a w tym Autonostalgia. Na przyszły rok proponuję nazwę Ferronostalgia od ferrum = żelazo. Rzeczywiście, nie da się ukryć, że w halach centrum wystawienniczego przy Marsa w Warszawie, które zresztą wyglądają jak hangary, zebrano naprawdę ciekawe pojazdy. Dodatkowo, znakomicie prezentowały się one, zalane jednolitym białym światłem. W hali nie było ciemno, co jest zazwyczaj bolączką tego typu targów, od Essen poczynając, a kończąc na SEMA. W związku z tym byłem w stanie zrobić kilka zdjęć