
Wpis gościnny przygotował niezawodny Maciej DM. Narrację prowadzi jednak Rafał z zabrzańskiego muzeum, o którym już tu pisałem. Czekałem długo na zgodę na publikację – w końcu ją mam i można się podzielić.
Brzmi jak tytuł bajki, z tą różnicą, że stało się to naprawdę. Uważam to za ciekawy precedens dotyczący przypadków beznadziejnych, czyli aut, po które na pewno nikt się już nie zgłosi (choć w tym przypadku nawet jak by się ktoś zgłosił, to auto zostanie wydane w stanie niepogorszonym), i jest skazane na gnicie w krzakach/ na ulicy/