zlomnik.pl

Home |

Bitwa złomów: noszę zarost od przed wojny

Published by on October 17, 2013

“Przedwojenne”. Jak byłem mały, to mój dziadek często używał tego słowa jako synonimu względem “doskonałe, znakomite, najwyższej jakości”. Podobno przed wojną wszystko było lepsze – jedzenie smaczniejsze, ubrania lepiej wykonane, budynki trwalsze i przestronniejsze, a po wojnie nastąpiła równia pochyła, po której Polska staczała się aż do lat 80. Trudno było nie przyznać dziadkowi trochę racji, kiedy pokazywał mi na zdjęciach produkowane w Polsce przed wojną samochody, a zarazem po ulicach nadal mknęły Syreny, mimo że mieliśmy rok 1985 czy 1986.

Mnie jednak zasadniczo samochody przedwojenne nie interesują z paru względów. Po pierwsze – są drogie i trudno dostępne. Po drugie – są mało użyteczne w dzisiejszych czasach, ponieważ wymagają nieustających czynności obsługowych, czasem nawet absurdalnie częstych. Po trzecie – nieszczególnie podobają mi się z wyglądu. I chociaż w sumie samochody z lat 50. korzystały, nolens volens, z późnoprzedwojennych rozwiązań (np. dolnozaworowe silniki), to jednak auto z lat 50. podjąłbym z przyjemnością, a przedwojenne jakoś mnie nie nęci.

No ale trzeba się otwierać na nowe tematy, eksplorować nieznane wody i odważnie kroczyć naprzód, i dlatego dziś w bitwie złomów będą po raz chyba pierwszy w wieloletniej historii złomnika pojazdy przedwojenne. A że pojazdy są przedwojenne, to trzeba poczuć ich ciężar gatunkowy, te kilkadziesiąt lat historii, to, że przetrwały wojnę i popaść w zadumę, a więc nie będzie dziś krotochwil i wesołych żartów w stylu “wczesny Strasburger”, tylko będzie z powagą i namaszczeniem.

Lewy narożnik
Polski Fiat 508 Balilla był najpopularniejszym samochodem osobowym w Polsce w okresie przedwojennym, tzn. w latach 1932-1939. Produkowano go na licencji włoskiej w zakładach PzInż. Oczywiście wojna i okres PRL-u drastycznie przetrzebiły popularność tego modelu, choć muszę przyznać, że gdy na jakimś zlocie czy rajdzie widzę samochody przedwojenne, to zazwyczaj oprócz Aero jest tam Fiat 508 w takiej czy innej wersji. Model Balilla wyróżniał się tym, że był 4-drzwiowy, co wówczas stanowiło rzadkość, ale wskutek tego dobrze nadawał się na taksówkę. Do sprzedania jest więc 508 Balilla, ale nie byłem tym zainteresowany jakoś szczególnie do tego momentu, kiedy nie zobaczyłem, że auto ma niemiecką tabliczkę znamionową i zostało sprzedane w Niemczech w 1938 r. To musi być dobra historia: jakiś bogaty Niemiec kupuje sobie Fiata tuż przed wybuchem wojny – ciekawe czy jeździł nim na wiece NSDAP – potem przychodzi wojna, Niemca zabierają na front, Fiata konfiskują. Po przegranej Niemiec Fiata zabierają wracający żołnierze radzieccy, ale sprzedają go w Polsce, gdzie jeździ przez następne 30 lat, a potem zostaje schowany w garażu. Tak to sobie obmyśliłem w ramach najbardziej prawdopodobnej wersji. To, co podoba mi się w tym Fiacie, to jego oryginalna patyna. Absolutnie i bezwzględnie bym go tak zostawił i stanowiłby ozdobę mojej hali wypełnionej gratami. Jeśli to faktycznie garażowe znalezisko, to jest to bardzo ciekawe znalezisko i potwierdza tylko moją teorię, że polskie garaże kryją znacznie więcej tajemnic, niż by się wydawało.

link

Prawy narożnik
Zawsze zastanawiam się, co jest dla samochodu gorsze: zostawić tak jak jest i niech niszczeje, czy źle odrestaurować? To dość trudne pytanie jest jeszcze trudniejsze do odpowiedzenia w kontekście Lancii Aprilii z 1936 r. za 150 tys. zł. Samochód to typowy zabytek, który przeżył cały PRL. Aż dziw, że zachował się w nim oryginalny silnik, bo przynajmniej z zewnątrz widzimy sporo patentów z lat 60. czy 70., a strach pomyśleć ile jeszcze jest ich pod nadwoziem. Poza tym 150 tys. zł to jest, jeśli dobrze liczę, ze 40 tys. euro. No to niestety, za 40 tys. euro możemy kupić sobie Aprilię, ale –> w takim stanie. I proszę mnie źle nie zrozumieć. Ja wiem, że było źle i było ciężko, a zachowanie jakiegokolwiek samochodu zabytkowego w czasach PRL-u w stanie możliwie nienaruszonym graniczyło z cudem. Pamiętam jak będąc pryszczatym nastolatkiem jeździłem na zloty zabytków i uderzała mnie ich przaśność w stosunku do tego co widziałem w czasopismach. Silniki od Żuka, lampy od ciągnika i części dopasowane z Syreny były na porządku dziennym. Tak po prostu było i trudno z tym dyskutować. Być może więc należy uznać, że to właśnie całe to PRL-owskie patenciarstwo-druciarstwo jest wartością dodaną takiej Lancii Aprilii? I to, że zachowała się w Polsce przez tyle lat? To coś jak z samochodami z Kuby: kiedy umrze już ostatni aktor wcielający się w rolę od dawna martwego Fidela, należy je zostawić tak jak są, bo stanowią znak czasów. Te wszystkie wypacykowane wałkiem Bel Airy z silnikami od Łady lub Toyoty Hiace i na chromowanych felgach od ciężarówek przypominają właśnie, jak było kiepsko – opisywana Lancia nie prezentuje tego samego poziomu, ale się do niego zbliża. Przez te dziesiątki lat w Polsce przestała być wytworną włoską damą – przesiąkła polskim cebulizmem, a naprawiali ją na przemian Cytryn z Gumiakiem, ale mimo to przetrwała, choć lekko okaleczona, ale wciąż sprawna. Co nadal nie uzasadnia wydania na nią 150 tys. zł, niestety.

link




Comments

Ja wszystkie argumenty rozumiem, że druciarstwo to ” heritage of PRL ” ale nie ja dziękuję – to przywodzi mi na myśl odwieczne pytanie – to tak jak byś miał sobie wziąć za żonę bufetową czy kelnerkę ? czyli Ruch czy Pełny brzuch …


Andziasss Said:

Za komuny w dzienniku tv mówili “w godzinach rannych”, to myślałem jako dzieciak, że to chodzi o znów o rozpamiętywanie rannych na wojnie albo coś. A dziś złomnik w godzinach bardziej rannych.


mjq Said:

Zastanawia mnie jakim cudem auto o tak dużym stopniu nieoryginalności dostaje żółte blachy?


@mjq normalnie – oprócz warszawy to nie jest duży problem-wszystko zalezy od konserwatora – są miasta mające np. 100 tys mieszkanców gdzie takich aut jest mniej jak 100 sztuk i to co ma nie dać ? dają … i bardzo dobrze , wszak częsci można uzupełnic kiedyś – a jak pojdzie na złom to co ? nic się nie uzupełni – chyba że wsad do wielkiego pieca …


Andziasss Said:

Fiat jednak wygrywa za wesołą tapicerkę w kratkę (nawet Fun takiej nie miała), druciarski zamek w drzwiach pasażerki, lampy tu i tam od Wartburgu i to wszystko już od lat 70tych tak zostało. Oryginalny stan kubański. Obydwa auta są 2 x za drogie, ale w przypadku Fiata trzeba zejść nominalnie mniej do poziomu rozmowy. Lancia raczej jest na pokaz i nie do sprzedania, chociaż ładne auto z założenia.


RoccoXXX Said:

Od pary lat robię wszystko żeby zakochać się lub chociaż polubić samochody przedwojenne – niestety zupełnie, ale to zupełnie, bez powodzenia. One są jak przedwojenne piosenki raczej dla koneserów i zgredów – ja wolę Rolling Stonsów. Albo jak przedwojenne kobiety – ja wolę laski z katalogów DW z lat 80-tych.
I jeszcze jedno, choć może nie czas i nie miejsce. Nie ma nic bardziej fajnego jak wspomnienia dziadka. Też mam dziadka, którego wspomnienia z dawnych (podobno lepszych) czasów uwielbiam słuchać.


koko Said:

Hihi Fiat i Lancia a na róznych podwoziach i nie mają wspólnych podzespołów :)


Zubzik Said:

A to Włosi pod prąd jeździli kiedyś?


Zubzik Said:

w mix’ie poniżej Złomnik by chyba nic dla siebie nie znalazł 😉


Bronco Said:

Zaraz zaraz, kto to pierwszy zrobił 4/5 drzwiowe nadwozie bez słupków środkowych..? Ford w B-maxie..?;) hahaha


sznusz Said:

Cytryn i Gumiak inwestując we Fiata 10 tys, robia z niego lepiej wygladajacy samochód od Lanci, ktorej cenę właściciel wyssał sobie z palucha.
Wedlug mnie pojedynek wygrywa i tak juz za drogi Fiat.


Bystr9y Said:

dla mnie fiacior wygrywa za to że na pierwszy rzut oka wygląda na 3e, no i zdjęcie z ręką… Cytryn & Gumiak prezentujo 😀


Cham w Audi Said:

@Zubzik – te auta tak po prostu sobie leżą???


sznusz Said:

Wlosi jeździli pod prąd do połowy lat 20-stych. Pomimo że lancię wyprodukowano później,
z niezrozumiałych względów kierownica jest po prawej stronie.
Co do zdjęć z motorensau, to najbardziej podobają mi sie owce koło błękitnego lamba, bugatti w śmietniku i dach szopy leżący na kolekcji ferrari :) Dekadencja pelna geba. Złomnikowi pegaso sie pewno spodoba.


Walter.R Said:

Mysle ze FIAT moze pochodzic z ziem odzyskanych, stal w jakiejs pogermanskiej stodole, a nie ze wrocil z soldatami z redarmi do nas.
Ja z przedwojenych lubie np Delahaye, o takie:

http://farm1.static.flickr.com/93/234051810_504d43a513.jpg


Zubzik Said:

Ciężko powiedzieć jaki jest obecny status tych aut. Blog nie mój, znalezisko na wykop.pl


miwo Said:

dla mnie wygrywa Aprilia z Włoch. jest piękna, na tamte czasy była nowatorska, zawsze mi się podobała. w ogóle mam jakiś sentyment do marki Lancia. cokolwiek by się z nią nie działo.
ani jedna, ani druga z polskich ofert mnie nie przekonuje. po pierwsze cena, po drugie stan pierwszego i drugiego. Balilla mógłby mieć mały plusik za ładną tapicerkę, a Aprilia za pana na zdjęciu w typowo w grzybowo-januszowej kamizelce wędkarsko-wielofunkcyjnej. :)


tamarixis Said:

sznusz; do II Wojny pół Europy jeździło pod prąd.


wojteksend Said:

allegro ma przerwę dziś,co ja bede robił


pr Said:

Czad, w fiacie musi fajnie czuć myszami. Mimo to skłaniam się ku zdaniu, że lepiej zostawić pojazd w stanie rozkładu, niż próbować na siłę odtwarzać.


Daozi Said:

@Zubzik: nawet dzisiejsza awaria kaloryfera w domu nie zasmuciła mnie tak bardzo jak ta hiszpańska galeria ;( A z drugiej strony: samochód to jednak użytkowy przedmiot, kawał metalu, który ma jeździć, jeźdzć, a kiedy się popsuje na amen, wylądować na szrocie. I jak widać nawet 250 GTO za 52 mln. to TYLKO samochód.
I dobrze, że na Złomniku da się to często odczuć.


O, gruba bitwa. Wygrywa Fiat za tapicerkę i dużo bliższą rozsądkowi cenę. Choć i tak najpiękniejsza jest ta czarna Aprilia. Cudeńko. Ona była na ramie czy samonośna? Bo jeśli to drugie, to trzeba by wydrukować jej zdjęcia z otwartymi drzwiami, powyklejać na ciężkich, drewnianych płytach (chy jakichś innych, byle by twardych) a następnie tłuc nimi po głowach fordowskich marketingowców odpowiedzialnych za promocję B-Maxa. A następnie pojechać do Opla, postawić obok Merivy i rechotać złośliwie.


sznusz Said:

nooo… wiem, tamarixis, papież Bonifacy już dawno nakazał pielgrzymom poruszać sie po lewej stronie drogi żeby sobie nie rozbijali nosów :)


daniel Said:

Z przedwojennych aut uwielbiam amerykańskie , a dla tego peugeota sprzedałbym wątrobe http://zdjecia-samochodow.pl/index.php/PEUGEOT/Seria-400/402/Peugeot-402—1936


miwo Said:

aaaa. choć motoryzacja przedwojenna nie jest moim ulubionym tematem, to sprawdziłem coś: jednak, ze względów rodzinnych, musi wygrać Balilla. Wuj mojego Dziadka przed wojną czymś takim powoził sobie po Tarnopolu, a nawet i do Lwowa czy Krakowa zdarzało się mu zajechać. Dziadek opowiadał, że z samochodów pamięta tylko tę 508 (Pug nie protestował?) oraz “jakieś Ople”, w tym, podobno najpopularniejsze w Tarnopolu, rowery tej marki :)


Z galerii podrzuconej przez Zubzika niebieski Diablo wśród owiec wygrywa internet, Notlaufowi poza Pegaso zapewne spodobałby się dostawczy Fiat (chyba – tak wnioskuję po ledwie widocznym znaczku) w tle szwajcarskiego Maserati, ja zaś poprosiłbym tę naczepę z wyczynowymi BX-ami.


Cham w Audi Said:

Niebieskie Diablo jest niezłe, ale zobaczcie na drugą część tej galeri – tam jest coś w rodzaju bolida F1 wraz z pasącą się krową…


Cham w Audi Said:

Mam nadzięję że nie zostanę zbanowany za podanie linka do drugiej części
http://motoresanu.blogspot.pt/2013/10/para-onde-vao-os-carros-de-corrida_11.html


Ja Said:

Fiat ma przepiękną sesję zdjęciową.


Szczepan Kolaczek Said:

W sprawie kiery po prawej:

Lancia, podobnie jak AlfaRomeo, stosowały ją do lat 50-tych. Przyczyny są proste:

-Przyzwyczajenie ludzi (zawsze była po prawej)
-Łatwość wsiadania od chodnika bez obchodzenia auta naokoło (pamiętajmy, że ulica była nierzadko rynsztokiem, bo kanalizacja przed wojną, a nawet dobrą chwilę po niej, była niedostępna w wielu miejscach),
-Bezpieczeństwo: W dawnych czsach, gdy samochodów było mało, na poboczu było pełno roztargnienionych ludzi bez nawyku uważania na pojazdy (dzieci puszczano bez opieki, bo droga nie różniła się wiele od podwórka w zagrodzie), a także zwierząt, szkła, żelastwa itp.

Jedynym argumentem za kierownicą od strony osi drogi jest łatwiejsze wyprzedzanie – a wtedy wyprzedzanie w zasadzie się nie zdarzało, a jeśli już, to i tak z przeciwka nic nie jechało.

A w ogóle to ruch lewostronny w dawnych czasach to ciekawy temat. Włosi dawali w tym względzie autonomię regionom, a nwet miastom – np. w Mediolanie poruszano się po lewej stronie kilka lat dłużej niż w Lombardii, w której on leży – na rogatkach miasta trzeba było zjechać na przeciwną stronę…

Oprócz Włoch lewą streoną jeździła Szwecja (do 1967r.) i Austro-Węgry – w związku z czym Austria, Czechosłowacja i Węgry przejęły to rozwiązanie i zmienił je dopiero Hitler, każdorazowo w momencie zajmowania danego kraju. W Galicji oczywiście zmieniono przepisy w 1918r., ale tramwaje w Krakowie jeździły lewym torem do 1925r.!! Ciekawe, że bardzo mało entuzjastów motoryzacji, nawet z Małopolski, w ogóle wie o tym, że kiedyś był u nas ruch lewostronny.

Wielka szkoda, że Złomnik nie darzy atencją czasów przedwojennych, bo ciekawostek tam milion razy więcej niż w czasach późniejszych. Oczywiście wiem, że przedwojenne auta nie są praktyczne, ale przeciez nikt nie każe ich kupować – ja np. nie mam żadnego klasyka, to moje zamiłowanie nie jest skażone ograniczeniami praktycznymi ani ograniczone do jakiejś epoki. Jasne, każdy interesuje się tym co chce, to naturalne, ale i tak szkoda, bo z notlaufowym drygiem do wyszukiwania ciekawostek mogłoby być niesamowicie.


Marecki Said:

OMG znowu ta Meriva WTF!


notlauf Said:

W kwestii miksu od Zubzika: jest tam parę ciekawych pojazdów, np. ta Mazda. Ale nie o tym chciałem. Ja po prostu nie lubię jak się dobro marnuje: kiedy widzę obrastające mchem M3 E30 z przebiegiem 59 km od nowości to coś mi się robi jak można było to zmarnować. Dajcie mi – ja to zagazuję i będę tym woził dzieci do przedszkola. Samochody są do jeżdżenia.


Nat Said:

Balilla fajna, choć, jako rzekł złomnik, auto banalne przez swoją popularność.
Lancia Aprilia to zupełnie inna liga.
Prócz tego, że piękna (bez przeróbek – spójrzcie na linka do oryginału) to było to auto na swoje czasy bardzo, bardzo innowacyjne. A nie znaczyło to podówczas pakowania takiego jak dziś śmietnika do środka (kolorowe wyświetlacze – sracze, czujniki tego&owego etc.), ale żywe, motoryzacyjne mięso.
Przykłady? Aprilia była PIERWSZYM NA ŚWIECIE autem zaprojektowanym i wdrożonym do masowej produkcji przy pomocy testów aerodynamicznych w stosownym tunelu. Cx 0,47,
Aluminiowy silnik był majstersztykiem – V4, ale o tak niewielkim koncie rozwarcia, że zawierał mniej miejsca niż dziś sprężarka klimatyzacji 😉
Rozwijał z 1,3 litra aż 50 KM, co w latach 30 było wartością oszałamiającą, szczególnie przy wadze poniżej 900 kg.

Z innej beczki – czy pan Tymon vel Notlauf ma na drugie “nolens volens”? 😉 Co drugi wpis, chcąc nie chcąc utrwalamy sobie to jakże zacny związek frazeologiczny. Jest po łacinie, jest prestiż 😀


oldskul Said:

Lancia Aprilia – w tych dwóch słowach zawiera się ostrzeżenie, żeby nie dotykać, nie podchodzić, uciekać :) coś jak Achtung Minen. Zapewne posiadacze tychże klasyków również nie pozdrawiają się na drodze – w końcu widzieli się już rano, w warsztacie 😀


brazer Said:

ojezusmaria! jak zobaczyłem tę mazdę i te gnijące starsze eriksy na drugim planie to aż mnie ściska. te zdjęcia to w Hiszpanii zrobione? Nienawidzę Hiszpanów.


tercel Said:

Bo przed wojną było lepiej. Osiemnaście filmów o tym zrobiłem.


lessmore Said:

Motoresanu zdominował dzisiejszą bitwę złomów. Ja optuję za fiatem – po kosmetycznych poprawkach rozpadających się części wymyłbym, odtłuścił i polakierował matowym lakierem bezbarwnym, żeby nieco powstrzymać postępy korozji. Ale idea utrzymania go w takim stanie wizualnym, jak jest, bardzo mi się podoba. Natomiast miks Motoresanu rzeczywiście zwala z nóg – aż żal patrzeć, ile wartościowego żelaza gnije gdzieś w krzakach.


Buckel Said:

Jako fan wszelkiego przedwojnia, a i właściciel jednego (w zasadzie “wojnia”, bo mój Ford Taunus to rocznik 1940), muszę bronić tej części klasyków. Oczywiście są mniej praktyczne od młodszych pojazdów, ale piękne w swej archaiczności i prostocie. FIAT 508C jest tak na oko dwukrotnie za drogi, ale jest świetną bazą do remontu i w zasadzie jest lepszy od tej biednej Lancii – choć jest to masówka, a Lancia to spora rzadkość. FIAT 508C był rewelacją tamtych czasów, jako auto szybkie (100 km/h nie było problemem) i ekonomiczne, głownie dzięki nowoczesnemu silnikowi górnozaworowemu, który w zmodernizowanych wersjach przetrwał we Fiacie 1100/Millecento do roku 1969.


mic Said:

Jak zobaczyłem tę Lancię sprzed 80 lat to mi się przypomniał ten zajebisty ficzer forda z atutem bez słupka. Wszystko już było. 😉


Nat Said:

Buckel: 100 km/h FIATa nie było mało w tamtych czasach.
Tym ciekawsze było ówczesne ponad 130 km/h Lancii. :-)


Jangcyc Said:

Najlepszy jest gość od Lanci, sprzedaje też końcówki drążka do B5 fl. :)


pr Said:

Wow, Aprilia nie ma słupka B, czyli jednak Praire nie był pierwszy.


buckswizz Said:

Fjacior jest elegancki bardzo ! ino trochę za drogi


notlauf Said:

Nolens volens kraplak.


Buckel Said:

Chciałem zauważyć, że FIAT też nie ma słupka B. Z tego powodu to dość popularne auto nazywano stodołą lub szafą. W wyeksploatowanych egzemplarzach podczas przejeżdżania przez przejazd kolejowy potrafiły się otworzyć wszystkie drzwi.


brazer Said:

czekajcie jeden z drugim, ale jakie taksówki, jaki brak słupka jak ten fiat jest dwu drzwiowy. no, chyba, że jestem ślepy.


piotras Said:

@brazer – no to chyba jestes slepy :)


brazer Said:

a, dobra, idę do okulisty.


c Said:

http://4.bp.blogspot.com/-T8io4bGqn48/UlgkE6wri6I/AAAAAAAACbg/ZsY4_aBuw98/s1600/1.jpg

Które corvette c2 miały z tyłu 6 lamp?

Pięknie zakamuflowana tablica w Lancii. Skutecznie przede wszystkim.


brazer Said:

6 lamp miały korwety produkowane na zamówienie dilera o nazwisku Bob Wingate. Zdaje się, że to rocznik 1963.


lordessex Said:

@woland:
O ile dobrze pamiętam to taka sama pomarańczowa wygrała tegoroczny Rajd Złomnika 😀


@ Buckel – no mi też się tak zdawało z tym słupkiem. Ale 508 akurat był na ramie. A Aprilia? Bo już kiedyś szukałem informacji na ten temat, lecz, jak to rzekł oskarżony o zoofilię szlachcic, opisując swe próby zaliczenia wiewiórki, effectus był nullus.


Qropatwa Said:

@zubzik
Mocna rzecz. Czy to przygniecione belką to nie jest przypadkiem GTO, czy też to jakaś zwykła 275? Poza tym wymiatają te rajdowe BX i ta cieżarówa PEGASO.
Ja też generalnie jakoś nie lubię aut przedwojennych za wyjątkiem tych opływowych jak Tatry, Bugatti, czy Talbot Lago.


Qropatwa Said:

To potworne Pegaso to 3046 przygotowane do Dakaru. Ale bym tym jeździł po bułki.


Szara_Wołga Said:

508ka… Dobrze pamiętam to auto, ale już nieco późniejszej generacji, po przemianowaniu na 1100 (w zasadzie to samo, inny nos).
Jeśli chodzi o to, jak remonty wyglądały w sumie jeszcze nie tak dawno i skąd tyle prowizorki- po prostu z braku. Czasy się zmieniły, i to bardzo.
A 1100 pamiętam, bo jakieś 15 lat temu ojciec takiego Fiaciora kupił (w zasadzie to wyrwał z ziemi…) i zaczął remont. O ile części mechaniczne nie były wielkim problemem- w starych książkach, a także w raczkującym internecie dało się znaleźć rysunki techniczne po czym zorientować się, że sporo rzeczy jest wspólnych z 125p a sporo jest w stanie dorobić tokarz- dało się zrobić. Oczywiście, po jakimś czasie dokupiliśmy drugiego Fiata, jako dawcę. Mechanikę udało się zrobić, dobrze pamiętam ramę, pomalowaną taką jakby “gumową”, czerwoną farbą, w niej silnik który cichutko pracował. Problemem było nadwozie, do którego blachy trzeba było dosztukować samodzielnie z arkusza płaskiej, strasznie sztywnej blachy. Zwłaszcza podłogę, która miała niestety potem tendencję do “strzelania”. No i jeszcze ustawić drzwi. Które bardzo fajnie się ryglowały, w dwóch punktach- na górze, przy dachu i na dole, w progu. Słupka- brak.
I tak największym problemem była tzw. galanteria. Klamki, tylne lampy, kierownica, stacyjka, kierunkowskazy ramieniowe- tego nie mieliśmy w żadnym z dwóch egzemplarzy. Dostać się tego też nie dało(teraz, prędzej czy później, wypłynęłoby to na allegro).
Dodajmy do tego, że jeden z tych Fiatów był “Hot Rodem” z silnikiem, skrzynią, wałem i masą innych części od 125p albo Poldolota. Bez problemu pasowały, a sama stodoła miała dzięki lekkiej budzie niezłego kopa. Tak przynajmniej twierdzi ojciec, ja byłem zbyt młody, żeby to pamiętać.

W końcu poradziliśmy sobie tak, że Fiata sprzedaliśmy, wymagającego spasowania blacharki, szpachlowania, lakierowania, zrobienia wnętrza oraz montażu tzw. galanterii, której po prostu nie było.

To jest właśnie przyczyna przaśności tych zabytków, remontowanych w PRL i następne 10 lat po- kiedy rynek oldtimerowy jeszcze nie istniał, a pierwsza gazeta, która się tym zajmowała- Automobilista- pojawiła się w 1998 albo 9.
Restauracja pojazdów z KDL była za to wtedy o tyle łatwiejsza, że masę części, np. do Warszawy zalegała jeszcze na półkach, a ogrom mechanicznych był wciąż produkowany (Żuk!). To skończyło się w okolicach roku 2003, może wcześniej, może później, pamiętam, że gdy remontowaliśmy Wołgę, w okolicach roku 2007, to zdarzył nam się jeden przypadek zakupu części do wołgi w sklepie- cały licznik.
Sąsiad, restaurujący 223kę kilka lat wcześniej, właśnie ok. 2002 dostał na prawdę maskę części w sklepach.
A co do estetyki aut- każdy lubi co innego, mi podoba się prawie wszystko od ok. 1925 do 1975, ale jest w tym masa wyjątków. Najładniejsze, moim zdaniem są wozy z lat 1933-48 i “statki kosmiczne” z przełomu lat 50 i 60. Chociaż niektóre mają za dużo ozdób. (Mercury Turnpike Cruiser na przykład).


pr Said:

508?! Gdzie był peugeot?!?!


łoboże Said:

Z przedwojennych tylko DKW w dwutakcie.


GrimmReaper Said:

Notlauf, uwielbiam te Twoje wstępy do wpisów. Powinieneś kiedyś je zebrać do kupy, dopisać coś i wydać w twardej oprawie. Jeden egzemplarz masz już sprzedany. Biorę w ciemno.


GrimmReaper Said:

Mam tytuł! Może coś w stylu “Świat według T.G.” Albo “Świat według Złomnika”
Lepiej będzie “Niech wam rdza świeci”
A i okładka lepiej niech będzie miękka i papier nie za wysokiej jakości.
Myślę już nad okładką….
P.S. Liczę na jakiś procent z zysków za zarys koncept 😉


Szczepan Kolaczek Said:

Luuuudzie!!!

Przed wojną połowa 4-drzwiówek nie miała słupka B, a tutaj o jakimś Prairie słyszę… Ręce opadają… Sorry za emocje, ale naprawdę, zaraz się tu pewni będzie zdziwienie, jak złomnik pokaże elektycznie składany dach Peugeotów w 1932r. skrzynie typu zwanego dziś “tiptronikiem”, ze zmianą biegów za pomocą dżojstika z lat 20-tych, 4-zaworową głowicę DOHC z 1913r. (niemało takich było wtedy) albo napęd hybrydowy z 1899r… Uwierzcie, przed wojną było niemal wszystko… Tylko dziwnym trafem ludzie, którzy na pamięć znają historie jakichś pojedynczych prototypów z lat 50-tych nie mają pojęcia o tym, że najpopularniejszy niemiecki pojazd lat 30-tych miał FWD i poprzecznie ustawiony silnik (DKW serii F), albo że Austria nie produkowała samochodów…

Jeszcze raz przepraszam za emocje…

Aha, Aprilia oczywiście była samonośna. Miała też niezależny zawias obu osi, OHC i półkuliste komoy spalania (nie, Chrysler HEMI nie był pierwszy, zresztą Lancia też nie, byli wcześniejsi)


brazer Said:

książka składająca się jedynie ze wstępów. hmm…..


Smok wawelski Said:

to ja może jeszcze doprecyzuje że Fiat 508C nigdy nie był wytwarzany w Polsce, i nie wiem na pewno ale chyba nazwa Balila tej wersji już nie dotyczy


uciak Said:

Leniwiec Gniewomir,
Jak podaje wiki lancia samonośna: http://pl.wikipedia.org/wiki/Lancia_Aprilia


Michał Said:

A zauważyliście, że wytworna włoska dama jest wilgotna w środku?
Pszypadek? Nie sondze…


Kud Said:

@Leniwiec: wyjaśniam tutaj, bo nas wczoraj tata do kątów rozesłał. Nie zrozumieliśmy się (niedoskonałości dyskusji na forach). Nie zarzucam Ci, że przyklejasz komukolwiek etykietkę Ślązaka, której dana osoba nie chce i wcale nie mam zamiaru zarzucać Ci złej woli czy czegokolwiek. Próbowałem wyjaśnić skąd bierze się takie poruszenie, kiedy niektórych mieszkańców rzeczonego województwa nazywa się Ślązakami. Ja rozumiem, że patrzysz na blachy i mówisz “śląskie tablice”. W tym momencie wszyscy stają się ofiarami idiotycznych ustaleń politycznych – przez głupie decyzje administracyjne ludzie otrzymują w prezencie nową tożsamość. To właśnie w wyniku tych decyzji pojawiają się w mediach doniesienia o powodzi na Śląsku… czyli w Lelowie. Dla reszty Polski różnica może być nieistotna, natomiast mieszkańcom tej gminy opadają ręce. Zatem to wszystko nie jest zarzutem wobec Ciebie – podnoszę tutaj pewien problem, który jest istotny dla określonych grup społecznych. Sami Ślązacy doskonale go rozumieją – wielu z nich przede wszystkim uważa się za Ślązaków, a dopiero w następnej kolejności za Polaków i nikt żadną decyzją administracyjną ich tożsamości nie zmieni, a niestety takie “narzucenie tożsamości” wobec innych społeczności stało się przykrą konsekwencją ustanowienia granic województwa w roku 1999. Tylko tyle i aż tyle.


pr Said:

A masz za nolensa
wolensa
i kraplaka


@ Szczepan i uciak – dzięx! No to szacun dla konstruktorów Lancii. A współczesne marketoidy powinny postudiować historię motoryzacji…


maciek_dm Said:

ciekawe, że oba mają drzwi otwierane tzw “a libro”, co dla dzisiejszych producentów jet nie lada wyzwaniem.


markus Said:

@Leniwiec Gniewomir: marketoidy bazują na tym, że 99,99% ludności ma krótką pamięć lub luki w wiedzy.


dzban Said:

mnie też przedwojenne nie kręcą. Tzn czasy jak najbardziej i chętnie bym pomieszkał w Warszawie lat 20 czy 30, ale motoryzacja zaczęła się dla mnie w latach 50 :)


Nat Said:

@Gniewomir
Konstruktorzy Lancii zasłużyli na sporo więcej “szacunów”, szczególnie w czasach przedfiatowskich (ale nie tylko).
Kiedyś w top gear był materiał o Lancii – zarówno jej wspaniałych modelach, jak i o niesłąwnej Becie, która była niesamowitą piarowską porażką (nota bene wcale nie rdzewiała więcej niż wiele współczesnych jej aut, ale przecież nie o to chodzi w PR).

O tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=Q_oB-Mys2aA
@pr
A Ty masz fizjonomię! 😉


kmito Said:

Fiat wygrywa.
Pomimo, że Lancia jest po prostu cudna.(ta czarna oczywiście)
Szczególnie V-ka na jednej głowicy. (tutaj przypominam przełomowe rozwiązanie od VW czyli VR6 lub jeszcze lepsze VR5)
To jednak przeważyły dwie rzeczy:
Po pierwsze, Cytryn i Gumiak w charakterze mistrzów drugiego planu.
Po drugie, genialna tabliczka znamionowa z instrukcją jakich olejów w jakich temperaturach używać.
W szczególności urzekła mnie informacja, że należy używać dwóch rodzajów olejów do skrzyni biegów.
Jak by co to wiem, że jeszcze w latach 80 (chyba) były oleje letnie i zimowe.
A propos tabliczek znamionowych.
To mój dziadek posiadał dwie rzeczy z podobnymi tabliczkami; (niemieckimi) i jakieś tam inne drobiazgi typu maska przeciwgazowa, hełm, bagnet etc.
To jest:
Rower męski szt.1 i bryczka dwukonna szt.1 (dwukonna czy na dwa konie?)
Kurde to i to głupi brzmi.
Wtedy (ja lat 8) nie miało to dla mnie szczególnego znaczenia.
Więc nie zdążyłem zapytać a mogła to być fascynująca historia.


kmito Said:

Ups… z tego wszystkiego zapomniałem:
@notlauf
Wiem, że jestem ch..kiem i będzie Ci “przykro” ale galeria wyczesana przez kolegę Zubzik rozbija po czym miażdży i rozpędza po kontach wszystko co tu kiedykolwiek był.
Zastrzegam, że wszystkiego nie oglądałem ale będę się upieram przy swoim.


fisher78 Said:

Dla mnie ta polska Aprilia wygląda JAK NAJOHYDNIEJSZY ŻUK. Podmalowana pędzlem razem z uszczelkami, kierunki od Zajreny 105, znaczek ze współczesnej lancii. Dla mnie absolutny śmieć. Wartość = wartość starego kaloryfera wywiezionego na złom. Co gorsza, wiele krajowych rajdów zabytków właścicieli takich pojazdów nagradza. “Puchar za najpiękniejszy pojazd naszego rajdu otrzymuje pan Waldemar za peugeota z 1938 roku, podmalowanego pędzlem na kołpaczkach od Żuka, z radiem alpine. Puchar wręczy burmistrz gminy.” Wszystko w temacie. ZDYCHAĆ KXXXRWY!


Buckel Said:

Niestety niespaskudzone auta z Polski to prawdziwa rzadkość. Mój Taunus G93A miał: Silnik z Forda Koelna, gaźnik z Opla przedwojennego, lampy i migacze z autobusu Karosa, zderzaki i kierownicę, z niewiadomoczego, osprzęt elektryczny z Warszawy, jeszcze coś było z garbusa i z jakiegoś ruskiego auta a szyby ze szkła okiennego. I to w aucie, które jeździło tylko 20 lat do postawienia w szopie.


@ kmito – przepraszam, że się czepiam offtopicowo, ale w języku polskim istnieje coś takiego, jak odmiana przez przypadki i – uwaga – tyczy się ona również imion i nazwisk (przynajmniej większości) a także pseudonimów. Oczywiście istnieją nieodmienne, ale Zubzik do nich nie należy. Przypomina mi to anegdotę dotyczącą rozmowy telemarketera (nałogowo nie odmieniają nazwisk nie kończących się na -ski/ska czy -cki/cka) z klientem:
T: Dzień dobry, nazywam się XY i dzwonię w imieniu KupPanCegłę. Czy mam przyjemność rozmawiać z panem Marcinem Nowak?
K: Tak, ale ja się deklinuję.
T: A to przepraszam, zadzwonię w innym terminie.
@ fisher78 – może i wygląda, ale lepiej, by się zachowała w takim stanie, by w bardziej sprzyjających warunkach ktoś zrobił z tym porządek, niż gdyby miała nie zachować się w ogóle. Ja bym czymś takim nie startował do konkursu elegancji (chyba, że na Nitach), ale nie wzgardziłbym. Inszą inszością jest tu z kosmosu wzięta groteskowa cena…


benny_pl Said:

swietne mixy Zubziku, a najlepsze to zdjecie z lezacymi na sobie samochodami 😉


oldskul Said:

@ Leniwiec
Tak tu niby dbasz o lokalną polszczyznę, a sam często gęsto robisz wtręty po angielsku, całe zdania czy jakieś tam zwroty. “Paczcie, znam brytyjski i nie zawaham się go użyć” :) to dość mało eleganckie, ja akurat rozumiem ale nie każdy musi się znać. Jak się zaczniemy popisywać, każdy innym obcym, to się chyba w ogóle nie porozumiemy. No ale nolens volens rabarbar zkoziejdupytrąba.


kmito Said:

@Leniwc-u Gniewomirz-e oczywiście masz rację.
Ale ja jeżeli chodzi nick-i to ja wolę dla pewności stosować pisownię bez odmiany.
Taka nowo moda internetowa.
Chodzi o to, że nie które nick-i trudno zapamiętać, a tak robię kopiuj/wklej i już.
Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia Cię satysfakcjonują i spotkają się ze zrozumieniem.
Obiecuję, że jeżeli będę się zwracał do Ciebie to zachowam wszelkie wymogi etykiety, a w szczególności zasady odmiany przez przypadki.


kmito Said:

Sorry Gregory ponownie o czymś zapomniałem.
@lLeniwcu Gniewimorze (a nie mówiłem… przepraszam Gniewomirze) nie sądzę, żeby miłą Panią/Pana z infolinii zbiło z tropu małe gramatyczna nieścisłość.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1