zlomnik.pl

Home |

Złomnik testuje: ZAZ Tavria, część 1.

Published by on December 05, 2013

Dzień dobry!
Dzień w dzień jeździłem obok niej. Stała sobie przed domkiem na Sadybie i tak bardzo nie pasowała do otoczenia, że aż oczy bolały patrzeć na tę ukraińską biedę wśród SUV-ów i Passacików. Aż wreszcie pojawiła się na niej kartka: sprzedam. No dobra, co mi szkodzi zadzwonić – pomyślałem. No to zadzwoniłem.

Starsza pani opowiedziała, że samochód należy do jej brata, który ma ponad 90 lat i już nie jeździ. Starsza pani uwielbiała zdrobnionka. Samochodzikiem jeździł tylko braciszek, na rybki, na Mazurki. Od razu zwizualizowałem sobie braciszka, który swoją Tawrijką tnie dróżką krajową z siódemeczką w numerku, żeby nad jeziorkiem w Nartkach podjąć tłustego okonka lub szczupaczka. Przeszedłem jednak płynnie do kwestii finansowych, tzn. do pieniążków za ten samochodzik. No niżej 9 tysięcy złotych to nie zejdziemy, powiedziała pani z przekonaniem. Rozłączyłem się.

Kwestia Tavrii jednak nie dawała mi spokoju. Poprosiłem kolegę, ażeby on zadzwonił do owej pani. Wysłuchał historii o rybkach i Mazurkach, a następnie zapytał o pieniążki. “Proszę pana, dziewięćset złotych, nie da rady niżej”. Okazało się, że pani ma problem z niedawną denominacją złotówki i nie bardzo ogarnia ile to jest dziewięć milionów na nowe pieniądze. Kolega powiedział więc, że jest zainteresowany i że spróbujemy umówić się w weekend. W weekend jednak nie mógł, więc zadzwonił do pani i zapytał, czy jego szwagier (którym miałem być ja) nie mógłby podjechać i załatwić sprawy za niego. “Absolutnie nie, proszę pana” – odpowiedziała pani – “zakup samochodu to jest poważna decyzja, i pan nie powinien zostawiać takich rzeczy szwagrowi. Albo pan ją chce, albo nie chce!”. Ostatecznie umówiliśmy się więc na poniedziałek, ale pani dodatkowo zastrzegła, że w poniedziałek możemy załatwić to tylko do 11.00, ponieważ potem “wyjeżdża z mężem”. Dociekliwy kolega zapytał, dokąd pani wyjeżdża – do Śródmieścia Warszawy, proszę pana.

Kulturalny starszy pan

Poniedziałek zaczął się dla nas pracowicie, ponieważ w celu skompletowania funduszy na Tavrię wywieźliśmy ok. tony makulatury. Zmęczeni i brudni zdążyliśmy jednak dotrzeć do eleganckiego domku na Sadybie przed 11.00. Starsi państwo proponowali nam herbatę, ale nie skorzystaliśmy. Tavria odpaliła od pierwszego razu i pod maską zrobiła znacznie lepsze wrażenie niż z zewnątrz – silnik jest czysty, przebieg 34 tys. km wydaje się prawdziwy, auto całkowicie sprawne. Zblokowało się w nim początkowo ogrzewanie, ale teraz już działa (i to jak!). Ciekawostka – pojazd stoi na oryginalnych, ukraińskich oponach.

Ta sterta z lewej to my

Trudno byłoby mówić, że dobiliśmy targu – starsi państwo powiedzieli, że o żadnych targach nie ma mowy. Płacimy tyle ile jest powiedziane (9 milionów) i możemy odjeżdżać. Odjechaliśmy więc, a Tavrię wzięliśmy na spółkę.

Pierwsza przejażdżka przypadła w udziale mnie, miałem więc wrażenia z jazdy Tavrią na żywo. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Tavria w Polsce była jednym z najtańszych, jeśli nie najtańszym samochodem w ogóle. Walkę o niską cenę widać na każdym kroku, w działaniu każdego, najmniejszego układu – opuszczania szyb, kontrolek na tablicy rozdzielczej, precyzji działania wskaźników, które nieustannie skaczą, pokazując cokolwiek w miarę wspólnego z prawdą. Jeśli w Tavrii można było czegoś nie zamontować, to na pewno tego nie zamontowano. Np. nie ma pokrętła regulacji nachylenia oparcia fotela kierowcy. Fotel jest postawiony w postaci “oparcie całkowicie pionowo” – widać braciszek lubił tak jeździć – i co mu zrobisz. Rozłożyłem go kombinerkami. Podświetlenie wnętrza też jest dość oryginalne, tzn. nie ma go – nad drzwiami kierowcy jest włączana oddzielnie lampka do czytania map, która nie działa.

Są za to aerodynamiczne skrzydełka na wycieraczce, wow

I wlew paliwa na zamek szyfrowy. Bez sensu.

Co ciekawe, Tavrię chętnie kupowali w Polsce ludzie starsi. Mój dziadek miał już prawie 80 lat, kiedy zapragnął wozu Tavria, kierując się jego niską ceną, stosunkowo nowoczesnym wyglądem i przeświadczeniem o dobrej jakości produktów radzieckich. Wyperswadowaliśmy mu ten pomysł i kupił coś innego. Ale właśnie bardzo starzy ludzie, którzy urodzili się na długo przed II wojną światową, uważają często, że produkty radzieckie są solidne, pamiętają bowiem np. Ładę i Wołgę, które były dobrymi autami – Wołga była lepsza niż Warszawa, a Łada – niż Fiat 125p.

Stacyjka oczywiście po lewej stronie – jak w Ładzie. Co ja mówię, jak w Porsche!

Niestety nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Tavria, nawet absolutnie nie zużyta, to produkt niskojakościowy. Nie dziwię się marce Buick, że w swoim czasie zatrudniano aż 5 inżynierów w dziale Wrażenia z Zamykania Drzwi. Ten dźwięk, który samochód wydaje przy zamykaniu drzwi oraz siła, jaką trzeba włożyć, żeby do tego doszło, jest rzeczywiście bardzo dobrym, choć absolutnie subiektywnym miernikiem odczucia jakości. W Tavrii zamykanie drzwi przypomina zamykanie klapy do kibla. Ta sama czynność w Volvo 340 czy Toyocie Starlet KP60 jest doświadczeniem niemal erotycznym, oczywiście na tle Tavrii.

Z drugiej jednak strony, jazda tym samochodem jest przyjemna. Chociaż nie da się jechać szybciej niż 100 km/h ze względu na niewyważalne koła (jedyne na świecie obręcze oddzielne od części centralnej), a cztery bębnowe hamulce nie zapewniają dużej skuteczności hamowania, Tavria przemieszcza się całkiem żwawo i nie jest nadmiernie głośna. Jedyne co przeszkadza to trochę klepiące zawory – ponoć klepią one zawsze niezależnie od stopnia wyregulowania. Taki już jej kozacki urok. Jedno niewątpliwie sobie cenię: nikt nie siedzi mi na ogonie. Spaliny wywalane przez rurę mają taki zapach, że żadna nowoczesna klimatyzacja ich nie wyfiltruje i wszyscy zachowują bezpieczny odstęp. Bardzo bezpieczne rozwiązanie.

Tego dnia Tavrię wziął kolega, który kupił ją ze mną na spółkę. Rano przyjechał nią do pracy z Jaktorowa. I miał ciekawe spostrzeżenie: w Jaktorowie taka ładna Tavria to obiekt pewnego pożądania ze strony użytkowników Tico i Cinquecento. Większa, wygodniejsza i w ogóle. W Pruszkowie ludzie obrzucali ją wzrokiem z pogardą, bo Pruszków to miasto napływowych, którzy przeprowadzili się z jednej wioski do drugiej i myślą, że mieszkają w Warszawie. A już w Warszawie – Tavria budzi uśmiech typu “kurde, ale hipster, jeździ Tavrią zanim to będzie znowu modne”.

Co za durna kolekcja

Część 2. już jutro Z FILMIKIEM!




Comments
cubino Said:

“jedyne na świecie obręcze oddzielne od części centralnej” – Panhard również takie ma. I co z tego, że już go nie produkują. Tawrii też nie :)


Iglo Said:

Nie powiem, kołapak typu “muchomorek” robi wrażenie.. :-)


Pociskałbym taką Tavrią zdrowo! Gratulacje, niech… no, niech się nie rozsypie.


Sukuremu Said:

Haha 😀 najbardziej podoba mnie sie końcówka postu i teoretyczne myśli jakie nachodzą mieszkańców różnych okolic! :>
A auto to masakra! Znaczy się jest to dla mnie przekroczenie masy krytycznej brzydoty i niefunkcjonalności! Nie chce! :>


tercel Said:

Wow. Taka Tavria. Tyle stali. Jaktajmer.


wuner Said:

Mój ojciec onegdaj chciał i gotów był nawet Tavrię zanabyć. Też mu to wyperswadowałem…
Za to pamiętam, jak blok obok, na parkingu przy osiedlowej uliczce rozstawiony był brezentowy namiot – garaż, w którym pewien starszy pan trzymał Tavrię w niespotykanym wręcz kolorze, coś takiego: http://tavria.org.ua/article/ac/ZV-Tavria14342.jpg oczywiście w stanie 100% oryginał wycacany/lepszy niż z salonu. Nawet nie wiem czy brezentowy garaż nadal stoi, a tym bardziej, czy w jego wnętrzu kryje się ten kozacki eksponat…


Szczepan Kolaczek Said:

A propos cen, pamiętam, że Tavria z Damisu kosztowała 11 z groszmai, podczas gdy Maluch – chyba 9 z groszami. Najtańsza więc nie była, ale value for money miała lepsze.


Koszał Said:

Można by spróbować wyważyć koła na maszynie do wyważania na osi…


notlauf Said:

Ja mam namiar na jeszcze jedną Tavrię i jeszcze lepszą niż ta…


Barton Said:

czekam na część drugą, ale komentarz o Pruszkowie uważam za zbędny !


Nat Said:

Kozackie auto. T
Gratuluję zakupu.
Tyko jaki jest sens dzielić taki krótki test na dwie części?


Hooligan Said:

Kolega mial tavrie montowana w Damisie. Kolor blekitny z nowoczesniejsza deska rozdzielcza. Byl czas, ze pompe wody wymienial co 2 tygodnie. Do wywazenia kola potrzebny byl specjalny przyrzad, tzw. pajak. Cale to auto to byla emanacja radzieckosci. Mimo wszystko jakos odrzucajace, szczegolnie te dziwaczne plastiki czy aluminiowe odlewy bedace dla mnie uosobieniem maksymalnej badziewnosci. Tylko jego mlodemu wiekowi (auto) zawdzieczac trzeba bylo, ze uklad chlodzenia zawierajacy mniej wiecej tyle zlaczek co instalacja co w malym domku byl jakos szczelny – nie liczac nieszczesnej pompy. Co ciekawe ojciec kolegi posiadal niewiele wczesniej prawie nowego Oltcita. Ktory zasuwal jak zly bijac dynamika wszsystkie produkty motoryzacyjne RWPG, a i niektore zachodnie fury mogl zawstydzic pod swiatlami. (sprawdzalem osobiscie). Az przyszedl miesiac, kiedy to w jednym czasie w Oltcicie zepsulo sie absolutnie wszystko. Dramat


notlauf Said:

Barton:
Nie jest to pierwsze miasto które zrażam do siebie na złomniku. Dostało się już Grudziądzowi, Łomży i Radomiowi… i chyba Łodzi. No i na pewno Limanowej. Co akurat jest uzasadnione bo jestem w 1/4 z Limanowej.


Andziasss Said:

Pracowałem kiedyś z dwoma Witalijami Litwinienko, juniorem i seniorem. I oni kupili sobie tu Tavrię, twierdząc, że to nowoczesny i ogólnie wymiatający pojazd porównywalny z produktami zachodnich koncernów. Byli też przekonani (coś ich przekonało lub ktoś), że w Kijowie jest najlepiej na świecie i żyje się najwspanialej. A najchętniej wybierali się jednak na kontrakty zagraniczne.


miwo Said:

dobrze, że jest coś o Tavrii, bo o tym aucie niewiele pisano, nie pamiętam żadych testów. ciekaw jestem, który to rocznik, ale, widząc brak tylych zagłówków, to chyba jeszcze nie jest wersja z DAMISu.
mój znajomy kupił to auto na początku lat 90. to był szał (btw, jestem ciekaw, jak można było je nabyć po upadku ZSRR, a przed montażem przez zarządcę stadionu X-lecia, Solorz je sprowadzał (tak, jak Dacie?)).
w każdym razie zajomemu od początku nie działał klakson, potem, jak mówił, okazało się, że w ogóle go nie zamontowano.
ciekawy ten patent kołami. ciekawe, czemu miałoby służyć takie oddzielenie? no i tylko bębny w aucie, które zaczęto produkować pod koniec lat 80…


Tomasz Said:

Moj tata akurat wzgardził Tavrią i wymyslil sobie Oltcita. Na szczescie wybil sobie go z głowy. Te klocki z klocków i tak dalej hahaha.
Moim zdaniem za dziewięć milionów super nabytek. Propsy und gratki.


miwo Said:

@ Hooligan:
to była nowocześniejsza deska rozdzielcza? słyszałem, że za czasów Daewoo coś zmieniali, ale jest to niezauważalne 😉


Hooligan Said:

@miwo
taka konstrukcja kol to proste dziedzictwo zaporozca – on mial tak samo, tylko ze na cztery szpilki. Konstrukcja dokladnie z 1960 roku, kiedy premiere mial pierwszy uszaty zaz. Dlaczego postaowili sie tego trzymac (akurat tego) tworzac badz co badz od podstwa calkowicie nowe auto? nie mam pojecia – jakas unikalna logika ludzi radzieckich


Zubzik Said:

Sorka za spam, ale szukam namiętnie Poloneza Atu (nie plus!) bez gazu. W miare sprawny mechanicznie i nie zgnita podłoga to jedyne warunki. Tak, tak … bede go robił. Będę wdzieczny za ewentualne namiary.


benny_pl Said:

za jaka cene ta lepsza? widze ze Twoja elegancka, z ostatniej serii (ladniejsze boczki drzwi, fajniejsza atrapa przednia.. ja mialem ta starsza, ale jezdzilo sie nia fajnie tylko byla okropnie zgnita
Tavria przede wszsytkim niema serwa wspomagania hamulcow (tak jak maluch trabant czy Skoda 10x) dla tego tak sie topornie hamuje, mozna sie przyzwyczaic, ale ogrzewanie w Tavriach chyba jest najlepsze ze wszystkich samochodow! doslownie mozna sie ugotowac, i tam pod deska jest taka wajcha cieplo-zimno (plynna regulacja zaworem wody u mnie byla niemozliwa bo parownik byl w szereg wiec jak by zakrecic to by zamarzl…)


Yossarian Said:

Znajomi rodziców kiedyś mieli Tavrię. W wersji kombi! Na tle Skody Favorit rodziców wypadała jednak baaardzo słabo. Swoją drogą strasznie mało już tych Tavrii zostało. Nie pamiętam kiedy jakąś widziałem


Rafako Said:

Jezusie Świebodziński! W jakimś 1999 mój kolega coś takiego kupił na spółkę ze swoją matką. Trochę tym wówczas pojeździłem i po dziś dzień śnią mi się koszmary po nocach 😀 Pamiętam, że amortyzatory wymieniali tak co 3000 km, takie żywotne były a ilekroć dotknęło się w niej czegokolwiek (korbka do otwierania szyb, gałka dźwigni zmiany biegów, “multitacze” od obsługi ogrzewania), to coś łamało się, zostawało w ręku lub dezintegrowało na 100 najbardziej przedziwnych sposobów.
Reasumując: gratuluję, bardzo odważny zakup!!!


Cham w Audi Said:

No sory, ale moje zamiłowanie do starego żelaza zostało wystawione na ciężką próbę. Ledwo powstrzymałem womitację.
Wolę Tico. Albo jakąś starą Ładę.
Do Tawrii się nie przekonam.


RMF Said:

„jedyne na świecie obręcze oddzielne od części centralnej” – Zaporożec też takie miał 😛


Cham w Audi Said:

Nie mniej jednak życzę udanej eksploatacji.


ryjas Said:

Przepłaciliście panowie;) Zatankowany był chociaż ?


mic Said:

Na osobny wpis zasługuje pani, która posługuje się milionami.


volumetrico Said:

Miszczu, z tego co wiem to tavria ma z przodu tarcze nie bebny, pod tymi dziwnymi “piastami”, tak, ze zebys nie dostal udaru ze szczescia, jak znajdziesz taki “haj-tech” w przednim kole kiedys :)


Walter.R Said:

Ja pamietam imc jegomoscia Ryszarda Pluche w tavrii wrc.


PanTuNieStal Said:

Miałem taką tylko czerwoną, z napisami na tylnej klapie pisanymi jeszcze cyrylicą. Koła można było wyważyć w jednym punkcie w Warszawie bodajże gdzieś na Woli. Nie zgodzę się że Tavria miała 4 hamulce bębnowe ponieważ z przodu są klocki, które pasują od dużego fiata, z tyłu bębny które nie pasują od niczego innego. tavria miała również regulacje pochylenia oparcia przynajmniej ta moja. Był to najszybciej gnijący samochód jaki znam, drugą jej ciekawą przypadłością była konsumpcja oleju silnikowego, zresztą producent też to przewidział ponieważ zawarł w książce serwisowej informacje iż po przekroczeniu przebiegu bodajże 80 tys km zużycie oleju może wzrosnąć do wartości która nie mieści się w żadnych cywilizowanych standardach. Szkoda, że Clarkson nie miał okazji się nią przejechać bo zmieniłby zdanie co do Poloneza.


Ja Said:

Gratuluję zakupu.


tsss Said:

Miałem przyjemność kilka lat temu jechać Tavrią taxi (nie slavutą) i był to jedyny mój kontakt z trzydrzwiową taksówką. O dziwo z kompletem pasażerów jechało to dość żwawo.
Druga rzecz którą pamiętam z ukraińskich taksówek to to, że częstym patentem jest montowanie tuningowej kierownicy o średnicy na oko 28cm. Nie mogłem pojąć po co to komu aż nie zobaczyłem jak szybko kierowca był w stanie wykonywać slalom między kraterami w asfalcie.


miwo Said:

przez kilka lat można było sobie oglądać w Warszawie Tawriję sedan (czyli to chyba było nazywane ZAZ Sławuta). ciemnogranatowa chyba na ukraińskich blachach. parkowała dzień w dzień przy targowisku koło placu Zawiszy, róg Towarowej, ale bliżej wejścia na dworzec Ochota.


Janu Said:

Nie Jaktorowo tylko Jaktajmerowo.


Artur S Said:

Nie wiem, czy autor wie, ale Tavrie na przełomie lat 80/90 były składane w Polsce. W Łodzi. Oczywiście bardziej manufaktura, niż cokolwiek, ale kilkaset sztuk wyjechało. Skończyli ją produkować w 2007.

A 2107 ROBIĄ DALEJ!


notlauf Said:

JanK Said:

http://otomoto.pl/tavria-zaz-1102-stan-kolekcjonerski-rarytas-C31457880.html

POLECAM WIELBICIELOM STARYCH NIEZNISZCZALNYCH SAMOCHODÓW”
w kontekście jakości tego auta brzmi dość zabawnie 😉


Jojo Said:

Małe sprostowanie odnośnie układu hamulcowego. Wbrew pozorom z przodu są tarcze hamucowe przykryte bębnem (aby było przykręcić do czego koło). nie wiem kto to wymyślił ale rozwiązanie wprost szatańskie.


Amon Said:

Kiedyś myślałem że najgorszym samochodem jaki miałem to był GAZ 2701 – czyli GAZELA następnie Fiat 126p oraz Lancia Beta Cupe.Ale Złomnik tym wpisem przywrócił mi wspomnienia z lat ubiegłych .Mój szwagier miał Tavrie wersja Lux -cokolwiek to znaczy .Kilka razy nią jechałem a nawet pomogłem ją naprawiać.
To auto nie jest złe , jest tragiczne ever. Tylko opcja samochodzik na pedały marki Moskwicz jest gorsza jeśli masz 10 lat i próbujesz niż jechać tak jak twój 6 letni braciszek.
V-Max tak 90-110 km/h ale prowadzenie i hamulce to masakra.Jazda tym samochodem była tak traumatyczna jak poderwanie najbrzydszej dziewczyny na szkolnej dyskotece.W osprzęcie silnika były magiczne układy/ przekaźniki/moduły firmy BOSCH co miało według szwagra świadczyć o jej wysokiej niezawodności i nowoczesności.
Oczywiście po krótkim czasie używania Tavrii to coś marki BOSCH się zepsuło i szukałem mu tego po całym Wrocławiu gdzie w sklepie z częściami do Tavrii kosztowało prawie tyle co ten samochód.
Naprawdę nie ogarniam po co można sobie kupić TAVRIĘ .Choć mam prywatną opnie na ten temat :Wszelkimi Gazami, Uazami , Tavriami zachwycająca się osoby które nie muszą czy nie musiały używać tych wynalazków geniuszu narodu radzieckiego na co dzień do normalnej pracy czy życia.
Można kupić dla jaj , można bogatemu kto zabroni sam marze o Jelczu PR110 i to też nie jest normalne .
Cześć.


benny_pl Said:

mocowanie kola w Tavrii ma taka zalete ze jak zaloza blokade na kolo to kolo mozna sobie odkrecic i zapas zalozyc :)


Rekinojad Said:

Z ciekawości poszukałem w google jak wyglądają te koła i przez przypadek trafiłem tu: http://www.tavria.cal.pl/news.php WOW! Klub miłośników Tavrii! Podziwiam 😀


lordessex Said:

Absurdalny wręcz samochód. Łada 2105/07 przy niej, to Rolls Royce wręcz 😀


pimito Said:

@ Notlauf: tak BTW: ile płacą u was za kg makulatury?


wifoo Said:

Potwierdzam że to coś z przodu wyglądające jak bębny hamulcowe to osłony tarcz, które się kryją pod nimi :) Ciekawe rozwiązanie….


WLBN Said:

Zaprawdę powiadam wam- Tavria miała z przodu tarcze. Pod tą pokrywą udającą bęben jest pierścień z trzema uszami, zwany tarczą. Tzw. nowocześniejsza deska to wersja LUX, występowała jeszcze w oryginalnych Tavriach, natomiast podstawowa w damisowskich też była. Z poważaniem- użytkownik i współużytkownik Tavrii w latach 1996-2003.


Lider Said:

No muszę przyznać, że zakup konkret. Jestem o tyle wzruszony, że kilka miesięcy temu też kupiłem tavrię, ale z DAMISu i za 10 mln 😀 Fakt, bezawaryjna to ona nie jest, ale jestem pod wrażeniem wygody i właściwości jezdnych. (oczywiście jak na taką prymitywną konstrukcję)


Earl Said:

Do warsztatu ostatnio przyjechali cyganie takim Tavrioletem na zmianę jednego koła. Nie dość, że chcieli nas oszukać na 10 zł to ukradli jeszcze starą latarkę i płytę Madonny. Więc raczej ni koduje tego samochodu jako hipsterskiego.


Wojtas Said:

Pamiętam jak dziadek miał taką Tavrię w latach 90′. Jako dzieciak uwielbiałem nią jeździć, jakie to wygodne było z tyłu, no i futrzane (prawdziwe, ze starych kożychów) fotele, no luksus. No i wyjazdy z dziadkami na wakacje, kurczę, znakomicie mi się z tyłu spało 😀 Dziadek pocinał tym bez zmiłowania, stary pirat drogowy. Jedynym mankamentem było to, że strasznie rdzewiała, więc dziadek robił zaprawki. Potem wymienił na Uniasza, ale to już nie było to samo.


Martysien Said:

Tak, Pan Plucha w rajdowej Tavrii to był klimat
Na przełomie lat 90/00 pan Plucha cisnął tym w Rajdowych Mistrzostwach Polski (!) z godzinnymi stratami co czołówki. Ale wiwaty i owacje jakie za to zbierał były większe od czołowych zawodników…
a jeździł za swoje – 1000% RESPECT


Timon Said:

Chciałbym zobaczyć, czym Złomnik ze Szwagrem zatargali tą makulaturę do skupu.

Dobry motyw z tym przewalutowaniem – następnym razem będę targował “daję pięć milionów”. I inaczej brzmi, i łatwiej dociera do grzyba.


karolkk84 Said:

Sasiad mial w 2005r ok raz w tygodniu zciagalem go z trasy na holu. Absurdalny pomiot motoryzacji.


notlauf Said:

Mareą Weekend na 3 kursy


Cham w Audi Said:

Bardziej interesujące jest skąd taką ilość makulatury wzięliście?


matt Said:

ZAZ to zakład aktywności zawodowej? :)
to by mogło tłumaczyć kunszt i jakość tego pojazdu…


tata Said:

A co mam powiedzieć na to, że w moim BXie drzwi się zamykają same ??? Rodzinę już nauczyłem, ale obcych pasażerów trzeba uprzedzać: LEKKO!!! SAME SIĘ ZAMKNĄ 😉


notlauf Said:

NO WŁAŚNIE JAK MNIE TO DENERWUJE JAK KTOŚ WSIADA DO STARLETA I WALI TYMI DRZWIAMI JAKBY TO BYŁ J***NY POLONEZ!!!!!!


Cham w Audi Said:

Notlauf, u mnie żona tak wali drzwiami. Nawyk z Pandy :)


tsss Said:

Ciekawostka, w S60 I /V70 II trzeba walić drzwiami jak w polonezie, taki ich urok. Za to po strzale w bok na 90% zamki będą dalej działać.


Bronco Said:

A moja żona ma inny denerwujący nawyk – jak wsiada w zimie do samochodu, to pozbywa się śniegu z butów kopiąc nimi w próg, zamiast kulturalnie usadzić zadek i postukać butami o siebie 😉


piotras Said:

wiele osob tak ma ze jak auto jest troche starsze (tzn >10lat) to wala drzwiami jak opetani :)


Lucas Said:

Tawrjo-fiesta nie była najtańszym samochodem na rynku, przynajmniej nie w trakcie pierwszej fali importu do PL w 1991 roku. Wtedy kosztowała ok.45 milionów,yugo 45 tyle samo i podobnież lada 2107.Najtańszymi ałttami były dacia 1310 tlx- chyba 36 milionów i fiat 126 za ok. 30 milionów w bazowej wersji.
Tata kupił wtedy dacię, model pomalowany z podkładem, ale jego kolega kupił wtedy tawrię i jeździł przez długie lata. Paliła średnio od 6 do 6.5 litra/100 km i miała przyciemniane szyby.


panrysiek Said:

U mnie też walo (twingo) a drzwi ważą po 200kg sztuka i zamykajo się same!
Zakup hardkorowy, większym hardkorem byłoby jedynie zakupienie zaporożca uszatka i traktowanie go jako dejlidrajwera. Samara uchodzi za ubóstwo a tavria to jej mikro-klon o niższym prestiżu (!!!) i jakości 😉 NIE jeździłbym, choć nie- przejechałbym się raz aby zobaczyć jak to jest, ale gratuluję poczucia humoru i odwagi. Ja w sumie od zawsze marzę aby przejechać się ciężarówką ził (u kuzynów kiedyś taka stała na podwórku ale zanim nabrałem świadomości motoryzacyjnej, uległa (chyba) biodegradacji).


Lucas Said:

….była jednym z najtańszych…przeczytałem drugi raz ze zrozumieniem:)..


Igor Said:

miał ją mój były (i śp.) teść. Miałem wtedy wrażenie, że ktoś próbował skopiować fiestę ale tak jakby mieć do dyspozycji dwa młotki i obcęgi i chcieć skopiować zegarek. Nigdy nie jechałem czymś gorszym. Pomysł zakupu jest ultrazłomnikowy, podziwiam.


Wojtek Said:

Gratuluję zakupu! Ciekaw jestem jak długo sprzęt pozostanie w rękach złomnika… bo to auto to naprawdę paździerz do kwadratu.
Tavrija – słysząc to słowo od razu wracają czasy liceum. Gdy rozpadł się maluch Babci kolegi zapragnęła stać się posiadaczem tej furmanki… wydawał się superalternatywą dla nowego PF126p i parę lat używanej skody Favorit. Jak sobie zażyczyła to i się spełniło… Tavria (chyba roczna) w kolorze bordo i o przebiegu 12 tys. km została zakupiona w przedsiębiorstwie parającej się handlem autami zaz oraz skoda model tylko favorit w Jankach pod Warszawą. Jak dziś pamiętam sprzedawce na placu, który reklamował tavrię jako super samochód który w wersji deluxe ma rozkładane siedzenia co umożliwia spędzenie upojnych chwil z jakąś koleżanką (takie kity wciskał nam… Babci oczywiście inne). Jako, że kolega był świeżo upieczonym kierowcą Tavria stała się zatem naszym głównym środkiem transportu. Na początku to był odlot, zasuwała jak zła, miała wyważone koła więc prowadziła się poprawnie, miała bagażnik i pachniała prawie nowością… niestety czym dalej w las tym sytuacja robiła się coraz gorsza… zaczął padać gaźnik, elektryka (tylne światła rządzą) i po roku czasu pojawiła się korozja… niestety rozprzestrzeniła się w tempie ospy w przedszkolu i niestety nie pomagały żadne kuracje. W rezultacie w wieku 3 lat samochód zaczął przypominać łaciatego psa i wyglądał gorzej niż kilkunastoletni maluch, którego Babcia pozbyła się przed zakupem tavrii . Pewnego dnia podczas jazdy rozsypało się też zawieszenie przednie… o ile się ie mylę poddało się mocowanie wahacza (okazało się że tak może się zdarzyć bo są z gównolitu… uświadomił nam to sprzedawca w sklepie dając nowy egzemplarz z półki)i kółka rozjechały się w dwie różne strony… ale to nic bo niedługo potem udało się tavrii przekroczyć 40 tys. km i już wiadomo było że silnik zaczyna dogorywać… żarł olej jak szalony i zarzucał wszystko olejem. Któregoś dnia zacząć chodzić jak młockarnia… wizyta w serwisie wykazała, że po odkręceniu miski olejowej wraz z olejem wypadły resztki panewek. Naprawa została wykonana i autko pojeździło jeszcze z pół roku… potem trafił się chętny i poszła dalej do ludzi.
Mimo miłych wspomnień (czasy licealne) można powiedzieć że to był naprawdę straszny samochód o beznadziejnej jakości (ps uważajcie na śruby do kół, w rzeczonej tawrii były wykonane z niewiadomo czego, w każdym razie potrafiły się zrobić okrągłe w najmniej oczekiwanym momencie). Zachwyt nad wyższością nad PF126p uleciał. Nie byłbym w stanie polecić tego paździerza nikomu. Osoby, który twierdzą, że jest sprzęt jest wspaniały najwidoczniej nie miały z nim nigdy do czynienia i uwierzcie mi na słowo – nie zdają sobie sprawy, że nie chcą mieć


mic Said:

@panrysiek – ja bym tak chciał. Od wczesnego dzieciństwa podobały mi się Zaporożce!


zwykly_kierowca Said:

Zaproponowali herbatę? A nie herbatkę? Dziwne…


RoccoXXX Said:

Dla mnie to najciekawszy testowany samochód na złomniku. A jeszcze fajniejszy byłoby test porównawczy Tavria kontra VAZ OKA (to by się działo)
Gdyby złomnik chciał do kompletu dokupić jakiś prospekcik polecam tego sprzedawcę z ebay – ma fajne prospekty różnych radzieckich sprzętów (w tym Tavrii)

http://www.ebay.co.uk/itm/Avtoexport-Brochures-TAVRIA-/251393683185?pt=LH_DefaultDomain_0&hash=item3a883b2ef1


DrOzda Said:

http://moto.pl/MotoPL/1,88389,15078463,Juz_w_2015_roku_Chevrolet_wycofa_sie_z_Europy.html
ciekawe Dacia rok do roku notuje dwucyfrowe wzrosty a GM nie miał pomysłu na tanią markę ….


hmm Said:

Pamiętam jak mój ojciec (wtedy koło 40-stki więc nie grzyb) chciał gdzieś tak w pierwszej połowie lat 90-tych zadobyć Tavrię nufkię funkiel w Damisie. Nowy Maluch stał po 9 tysi, Tavria 11 – wybór oczywisty. Skutecznie jednak odstraszony został przez ciecia w gumofilcach zamiatającego miotłą podłogę “salonu” oraz szparę między błotnikiem a tylnym zderzakiem, taką że byś złotówkę na sztorc tam zmieścił. Skończyło się na zakupie Fiesty MK II co było najlepszym wyborem.


zaz1102 Said:

Mnie w spadku po ojcu tavria oryginalna rocznik 1991 została, przebieg niecałe 70kkm.
Ma gdzie stać, jeść nie woła to sobie stoi.
Raz na tydzień czy dwa przegonię ją by się łożyska nie zastały :)
A stać za długo stać nie może bo sprzęgło się sklei i rzepa.


marekrzy Said:

@RoccoXXX
Się pozwolę nie zgodzić iż najciekawszy, raczej najbardziej hardkorowy.
Tym już nawet Ukraińcy nie jeżdżą – wczoraj wróciłem z Ukrainy przejechawszy ją w poprzek w tę i nazad i nie widziałem ANI JEDNEJ. Znaczy, osobówki. Kilka pikapów we władaniu firm kręciło się po większych miastach, i to nawet w całkiem niezłym stanie.


lordessex Said:

O rany! Jak nawet Ukraińczy tego nie chcą, to musi być baaardzo źle.


zaginionykuzynnotlaufa Said:

Dotychczas sądziłem, że gdybym cofnął się w czasie o 20 lat i musiał kupić nowy, tani samochód to wziąłbym Tavrię zamiast 126p, ale po przeczytaniu tego wszystkiego już nie jestem taki pewien. Przecież o tym wozie możnaby nakręcić film — szkoda tylko, że to nie Yugo, toteż „nie można kupić części, bo zbombardowali fabrykę” nie będzie


tata Said:

ten ma dobre drzwi do trzaskania – zomożuk pancerny:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a8527eb00e5baa79.html


garwanko Said:

@Lucas:

Był jeszcze Trabant 1.1 za 33 i pół miliona z półroczną gwarancją. 32 i pół kosztował bez gwarancji.
Wartburg 1.3 kosztował albo 38 albo 43 miliony nie pamiętam już.

@Notlauf:

Mieliście rozwieźć nakład gazety po kioskach ale zrobiliście to co zobiliście? Hę 😀

@Pamietam Damisowe Tavrie, zielony metalik, ale to był sztos, a jednak syf na potęgę, te blachy tłoczone chyba na kolanie, krzywe szpary, blade tylne lampy… Jedyne co mi się w Tavrii podobało to ruskie kołpaki, vide egzemplarz testowy. Damisowe miały już inne.


Wojtek Said:

i jeszcze jedno… tavria jest jednym z najniebezpieczniejszych samochodów na świecie (http://www.youtube.com/watch?v=dwtmjeqR-Ak) pamiętam jak gdzieś ze znajomym przeczytaliśmy że w przypadku zderzenia maska wbija się z impetem w głąb kabiny co grozi dekapitacją (filmik znalazłem dziś pod wpływem artykułu)


13art Said:

a w moim Tavrari po ostrych harcach na śniegu urwało sie jedno z mocowań silnika. Skutkiem czego cały silnik pochylił się znacznie ku tyłowi. Dobrze ze w ogóle nie wyleciał :) Pamietam też ze nie bylo tygodnia zeby sie coś nie popsuło. Tavria ma jedną niepowtarzalna zaletę. Odpali na każdym, nawet największym mrozie. -25 i odpalała za pierwszym razem :) No i w porównaniu do tico czy cinquecento 51KM to była potęga


ddd Said:

Sąsiad emeryt miał Tavrię i sprzedawał jakieś 3 lata temu. Przebieg ok. 60tys., prawie bez rdzy. Właściciel miał tylko problem z prawidłowym ustawieniem gaźnika. Poszła do ludzi za parę stów, nie pamiętam ile ale na pewno za mniej niż 1000zł. Fajna maszyna, latałbym po mieście na co dzień.


apede Said:

Ha! Widzę znajomy punkt skupu, opylałem tam kartony po remoncie. Tavrię zapamiętałem z przestronności za kierownicą. Pamiętam jak przymierzałem się do wschodnich pojazdów “nowej” generacji. Byłem zaskoczony – subiektywnie odczuwałem że dla kierowcy Tavria jest bardziej przestronna od Samary a ta od Aleko.


notlauf Said:

Czy te wszystkie portale nie są w stanie dać właściwego zdjęcia polskiego Malucha, tylko ZAWSZE idzie to zdjęcie czerwonego 126 Personal z jakimiś dziewczętami?


marekrzy Said:

A czy to nie jest włoskie zdjęcie z Giną i Annabellą?


benny_pl Said:

Amon: moja jechala 90 na dwojce 😉 na 5 125 to max (uwaga, piatke wrzuca sie jak wsteczny!) a na czworce wiecej

cieklo faktycznie wszystko, z pompy wody oraz z simeringu na wale, ale ona byla juz strasznie styrana, i miala podloge wyspawana blacha z pralki 😉 ale jezdzilo sie fajnie

kolega mial Tavrie to mowi ze czesto sie urywaja te miski na amortyzatorach trzymajace sprezyny szczegolnie na garbach, no i wtedy automatycznie ktoras strona sie mocno pochyla w dol

ojciec kiedys wjechal w tyl Tavrii Polonezem Truckiem, w polonezie niewiele bylo, a w tavrii odpadl dach… bez sensu… ale tak bylo…


notlauf Said:

Czy to Simca Chambord?


Kacu Said:

Ej weź bo wylansujesz tavrię na jaktajmera i zaraz będzie pełno “jedynych takich ” albo “nowych z salonu”
na alledrogo. Swoją drogą znajomy ma taką.Muszę ją obejrzeć.


oldskul Said:

Rosja to wszak stan umysłu, a nie kraj – takie też muszą być ich pojazdy 😉 ale jednak patrzcie – jeździ, upala się, choć klęka co rusz… A zamykanie drzwi, cóż, sam z tego polewałem że to jakiś bulszit i snobizm, dopóki nie usłyszałem drzwi w dreswagenie E28. Klapa od kibla to to nie była, chyba że z WC na Titanicu 😀
Tym się nie popyla aż odpadną koła – co najwyżej te obręcze…
Nie jeździłbym, nawet gdyby mi za darmo dali, za 9 baniek mam podniszczoną 105-tkę która i tak rozwala taką Tavrię w każdej kategorii, dobra może poza dynamiką jazdy, ale chociaż spowalnia lepiej bo ma uczciwe tarcze z przodu :)
.
@ Andziasss
Bo też rzeczywiście najwspanialej się tam żyje, jeżeli zarobki masz zachodnie – wtedy żyjesz zapewne jak król :)
Nawet w PL ma to zastosowanie… chyba że tyrasz w stolicy a mieszkasz w górach, czyli na słoika 😉


Nat Said:

Gdyby (potencjalnego) skrzydła nie zasłaniało okno, to mogłaby być i simca, chambord ale z tak marnego widoku to ja się nie podejmuję. 😉


marekrzy Said:

@oldskul,
błagam, jak Rosja?
Nawet za sojuza to była republika ukraińska pod okupacją sowiecką.
A od dwudziestu dwóch lat niepodległa Ukraina.


Ulvraith Said:

Bardziej (Simca) Vedette, ale fifty-fifty, coś tam się zgadza.
Tawryja. Tak jak kiedyś nie wiedziałem, co o tym (mimo wszystko, w domyśle) kalectwie
w ogóle sądzić, tak nawet
po wchłonięciu notlaufowego tekstu mam dziwne ambiwalencje.
Co nie przeszkadza mi w “maniu” emblematu z tejże Zazowni na tablicy z korka.

P.S. -> Na przemiał poszło z 12 kg “Anteny” i z 5 kg “Miliardera”, aye?
Czy może i Maluch wygrany w tym ostatnim? : >


oldskul Said:

Ale radziecka, sowiecka myśl techniczna. A produkcja tylko na Ukrainie. To tak jakby u nas się chwalić że Fiat jest polski, podczas gdy on jest “z” Polski 😉 Albo, bliżej nieco przymierzając, Mi-2. Bo przecież nie ma Mi-dwójek produkcji innej niż polska, nie?


marekrzy Said:

Zasadniczo pobieżnie tak. Komunistyczna myśl techniczna. Ten naród był 70 lat pod okupacją, piętno musiało się odcisnąć.
Tylko co oni winni, że ojczulek “słoneczko” stalin był łaskaw wziąć ich pod swoje skrzydła?
I skoro teraz nie darzą wielką miłością Rosji, to nazywanie ich “Ruskimi’ jest nieuprawnione i cokolwiek uwłaczające.
Choć niestety powszechne.


Radosław Said:

dzielone koło (tylne) ma również produkowany współcześnie we Wrocławiu Vectrix.


Cooger Said:

@Zubzik – a jaki masz budżet?


atr Said:

Zacny nabytek, haroszaja maszyna.
Niezgnita, widać pochodzi z lepszego dnia produkcji kiedy wagon dobrej blachy dowieziono. Mimo tego, jak każda Tavria dopomina się nastrzykiwania profili zamkniętych.

Bardzo ważne pytanie w kwestii formalnej – czy wóz oklejono już “Wyrwanym od grzyba” ?


[…] Złomnik testuje: ZAZ Tavria, część 1. | złomnik. […]


Nat Said:

@oldskul
“Ale radziecka, sowiecka myśl techniczna.”
A czym to się różni?
Przecież “sowiecka” to rusycyzm od polskiego słowa radziecki, a oznacza to samo.


maciek_dm Said:

w tylnym zderzaku to czujniki cofania, czy zaślepki mocowania tegoż? Kiera wypisz wymaluj Isuzu Gemini AD. 1983….


oldskul Said:

@ marekrzy
Oni nic nie winni, ja im tego nie wygarniam, sąsiadów się nie wybiera. Pojazdu się doczepiłem 😉 nic, co radzieckie, jakoś nie budzi mojego entuzjazmu, czy to pojazd, telewizor czy ideologia 😉
Sądzę że nie nazwałem całościowo Ukraińców Ruskimi. Kolega mi trochę dobudował pięterko :) Ale – jeżeli Tavria jest ukraińską inżynierią, bardziej niż rosyjską, no to już tylko na ich niekorzyść świadczy. Piętno nawet jak się okazuje, właśnie próbują zrzucać :)
.
@ Nat
Niczym. Toż przeca jam nigdzie nie przeciwstawił jednego drugiemu 😉 nacisk chciałem tylko tam położyć. Sowiecką prasą.


tamarixis Said:

Pamietam te czasy, nie chcialbym tavrii nawet za darmo…


Nat Said:

Jak się dba to się ma – np. sprawną tavrie z LPG z przebiegiem >280 tys. km. 😉

http://www.youtube.com/watch?v=5Wh1iBVhW2Y

Jak najbardziej Ukraińców można nazywać Ruskami, bo mieszkają na Rusi. To obywatele Rosji nie zasługują na to szlachetne miano, bo to nie Ruski, tylko zwykli Rosjanie 😉

@oldskul
ok teraz rozumiem, anderstenduję! Kapisko.


Qropatwa Said:

Gratki z powodu nowego członka motorodziny. Też bym już chciał coś nowego-starego zanabyć:/


Musso Said:

No szacun! Pamiętam dawnego kumpla jak naparzał po Poznaniu pomarańczową Tawryjom. Pozostaje Ci jeszcze kupić Oltcita do kolekcji, wtedy osiągnie wyżyny durnoty :)


SMKA Said:

Taka ciekawostka z onetu. Podobno chevrolet wycofuje się z Europy. Swoją drogą, czy wie ktoś jak to było z Chevroletem w Europie. Bo o ile przed IIwś w Polsce Chevrolety były bardzo popularne, to jakoś nie słyszałem wiele o marce Chevrolet w Europie po IIwś. Czy po wojnie sprzedawano w Europie samochody tej marki, czy sobie odpuszczono i General Motors zarabiał tylko na marce Opel. Swego czasu szukałem w internecie informacji na ten temat, ale wielu konkretów nie znalazłem


Ktosiek Said:

A znajdzie ktoś ceny ok 90 roku na taką Tavrię? bo DF kosztował ok 30mln wtedy, Polonez już ok 60 z tego co wiem. Tavria – jest taka reklama, że w cudzie skończyła się benzyna, gościu podchodzi z Zippo, wlewa do bau kropelkę i jedzie dalej – reklama bodajże na zachodnią Europę albo Kanadę (!). Nie miałem do czynienia z tym autem, ale z tego co słyszałem to po prostu lubi się psuć :).
A co do Chevroleta to co tu dużo mówić – ludzie wolą koreańskie produkty GM niż te z Niemiec i się nie dziwię – prostsze, ładniejsze, lepiej zbudowane. GM chyba do końca nie wie co robi – usuwając Chevroleta tylko obetnie sobie źródło dochodów – nikt nie kupi Opla tylko dlatego, że zabrakło Chevroleta – taki ktoś sprawdzi salon Skody albo VW czy też pozostałych koreańskich marek. No i Chevy wyglądał fajnie – wielki plusik, dobra oferta aut – wielka szkoda :/.


Lucas Said:

@garwanko.Dzięki za odświeżenie pamięci, zapomniałem.Miałem okazję pooglądać wtedy salonówkę trabanta 1.1 kombi. Całkiem przyjemne autko w porównaniu do 601.To był wtedy szał pod względem osiągów (w porównaniu do kilkuletniego poloneza).


Gracjan_Rpztocki Said:

@Cham w Audi, a propos linka któyr wkleiłeś to sprzedaż na poziomie 5 tysięcy sztuk rocznie (czyli jak Łada Samara) w 1991 i 1992 r. miały też Toyota, Peugeot czy Hyundai Pony ale pewnie pominięto te marki by pokazać kontrast między obecnymi czasami a tym co było 20 lat temu. Fakt faktem, maluch, Polonez Caro, favoritka, Cinquecento i Samara to były wtedy marki topowe.


kao Said:

Co Wy z tymi felgami? Wszyscy zapomnieli, że to rozwiązanie z wczesnego garbusa?
A Tavria to pojazd hardkorowy – nigdy nie jeździłem, ale grzebałem. Do warsztatu, w którym pracowałem przyjechał takim wynalazkiem klasyczny Grzyb. Był to rok chyba 2000. Pół dnia ustawialiśmy gaźnik. Tzn. pół dnia myśleliśmy (internety były wtedy znacznie mniej rozwinięte) a pół godziny regulowaliśmy. Konstrukcja wszystkiego w tym aucie jest kosmiczna, a jakość wykonania nie istnieje.


miwo Said:

@ Piotrek:
z tym “szałem” to oczywiście nie chodziło mi, że auto było takie wspaniałe, a raczej o to, że wtedy było relatywnie rzadkie (“jakaś dziwna ta Samara”) – wiało egzotyką 😉


Erbest Said:

Apropo ruskich samochodów. Moim pierwszym samochodem w życiu była Wołga, kupiona gdzieś w połowie lat 80-tych. Kompletna ruina, poobijana, przegnita, zniszczona, wychodziłem z założenia, że trochę pojeżdżę i zapoluję na coś w miarę nowszego z Pewexu – akurat w tamtych latach problemu z kasą nie było, ale z walutami i owszem… Nieważne. Ta wołga naprawdę była stertą gruzu, a nie samochodem. Powiedziałem sobie, że będę nią jeździł tak długo, aż padnie w trasie, wtedy zepchnę do rowu i zostawię. W międzyczasie kupiłem inny samochód, potem kolejny… wołgę miałem do 1993 roku, potem poszła do rodziny i jeździła dalej przez kilka lat, aż ją ktoś zdemolował na parkingu.

Patrząc z perspektywy czasu – szatan nie auto. Nie było xuja we wsi, żeby ją unieruchomić.


MarioMax Said:

Czytam o zamykaniu drzwi i przypominam sobie, jak otwierając pewnym pasażerkom mojej fury, następnie je wpuszczając i zamykając za nimi, spotykałem się ze zdziwieniem w stylu “wow, jeszcze nikt tak mi nie robił”. Entuzjazm mijał gdy wyjaśniałem, że nie lubię jak mi d**y drzwiami nap*******ją jak w polonezie. HEHE


Ghost2255 Said:

Takie pytanie mnie się nasuwa: co jest/było gorsze: tavria, czy oltcit?


kris Said:

Fajnie byłoby poczytać o statych Ładach, Tavria jakoś taka zawsze mi się wydawała paździeżowa, nie to co Lada.


zaginionykuzynnotlaufa Said:

Pobieżny research wykazał, że ZAZ w 2001 zaczął produkować Lanosa z silnikiem i skrzynią od Tavrii. Po roku wprawdzie zaczęto montować do tego wtrysk jednopunktowy, ale kupić wtedy auto z gaźnikiem to rzeczywiście coś


Tomasz Said:

@Piotrek – nie przesadzaj. Kazde nowe auto na poczatku lat 90tych to bylo zjawisko. Ludzie przesiadali sie z demoludow na jeszcze starsze od ich Fiatow czy Ład zachodnie auta z pocz lat 80tych. Ok, posiadacz nowej Tavrii w oczach sasiadow z osiedla był freakiem, przeciez mogl miec za te same pieniadze dajmy na to Golfa z 77 roku.
Ja np. pamietam ze nowe Caro to bylo cos.


pr Said:

Yyy czy to ma dwumas i sztange?


Szczepan Kolaczek Said:

SMKA:

Chevrolety po wojnie były głównie z krajach bogatych, ale pozbawionych przemysłu samochodowego – tak jak wszystkie inne amerykany. Skandynawia, Benelux, Szwajcaria – tak ich było pełno. Wszystkie modele Wielkiej Trójki był dostępne i czasem nawet kupowane – najciekawsze dla mnie jest to, że Chevy, który w USA był najtańsza marką, w Belgii czy Norwegii robił za konkurenta Mercedesa, bo miał 200 KM, automat, klimatyzację, itp. (tzn. nie w standardzie, ale standardów raczej nie sprowadzano, bo różnica w cenie nie miała znaczenia dla ludzi, których stać było na tankowanie V8-mek). Aha, te auta miały wtedy liczniki w km/h – po tym łatwo je poznać. Do dziś zresztą najwięcej jankeskiego żelastwa masz w Szwecji, gdzie zloty skrzydlatych Cadillaców są co chwilę nawet w małych miasteczkach. Kiedyś mnie dziwiło, że ekolodzy tam nie protestują, ale gadałem ze znajomym ze Szwecji, że im to w ogóle nie wadzi, wręcz przeciwnie, mnóstwo sympatyków takich pojazdów. Bardzo pasuje mi to do ostatniej relacji Złomnika z Gotlandii.


PogromcaSmoka Said:

Kiedyś taką miał mój ojciec – kupił nówkę od ruskich:)) z tego, co pamiętam, miała koła na trzy śruby, a maksymalna prędkość to 125km/h – i tak, miała swoje humory – niemniej fajnie ją wspominam.


SMKA Said:

Szczepan, dzięki za odpowiedź. W sumie zgadza się ona ze złomnikowym artykułem o motoryzacji amerykańskiej, zgodnie z którym amerykańskie samochody były wykorzystywane w Europie jako “prestiżowe” limuzyny. Ale jednak był chyba moment kiedy jednak takie marki jak Chevrolet praktycznie zniknęły z Europy. Dajmy na to, gdybym chciał sobie obecnie kupić 10 letni samochód klasy średniej wyprodukowany na rynek europejski, to z amerykańskich marek mogę kupić Forda Mondeo i w sumie tyle, Chevrolet Malibu dopiero od niedawna jest sprzedawany (a sprzedaż niedługo się skończy, jak Chevrolet wycofa się z Europy), a Chrysler chyba samochodów klasy średniej w Europie ostatnio nie sprzedawał


Szczepan Kolaczek Said:

Z tego co pamiętam to Chrysler w latach 90-tych sprzedawał 300M i mniejsze Neony (które w USA zwały się Plymouth). No i oczywiście Jeepy – to też Chrysler :-)

O Fordzie i GM faktycznie, nie słyszałem, ale ja rozumów nie pozjadałem. Imć Notlauf na pewno wie więcej w tym temacie, może zechce nas oświecić?


Szela Said:

jak to jest ze wg wiki byla tavria electric (90km/h, 150 km zasiegu) dalo sie – dalo a te wszystkie mievy cxy inne twizy kosztujo duzo i 100 km nie umio przejechac…


sq6nte Said:

(1) Mieliśmy krótko taką tavrię w kolorze błękitnym. Mój dziadek ją wyrwał na szrocie za jakieś śmieszne pieniądze, ale okazało się, że ten samochód jest tak bezsensowny, że odwieźliśmy ją wkrótce na ten sam szrot. Miałem już całkiem sporo zmaltretowanych samochodów, jednak pod względem badziewności tavria była beznkonkurencyjna. Zresztą coś musiało spowodować, że ktoś oddał całkiem sprawny samochód na złom w czasach, kiedy nie było jeszcze u nas importu z eurokołchozu (2) Wydaje mi się, że koła z oddzielną obręczą na trzech śrubach miał też zaz 966. (3) Te korki na szyfr – Ruscy to sprzedawali w latach 90 na bazarach, a mój dziadek kupował od nich wszystko, więc te korki też. Chyba miał taki pomysł na biznes, że jak wykupi wszystkie, to potem sam będzie dyktować ceny. Jednak tych korków to ani od ruskich ani od dziadka nikt nie kupował i teraz dziadek ma w szufladach wszystkie wyprodukowane egzemplarze, oprócz tego jednego, który jest na waszej tavrii.


brazer Said:

Co? 128 komentarzy o Tavrii?? Poddaję się. Dobranoc.


Delta Said:

Tavriję miał mój dziadek, chyba była z ’91 roku, jeszcze UA. Identyczna konfiguracja jak złomnikowa.
Był to samochód, którym stawiałem pierwsze kroki w poruszaniu się pojazdami mechanicznymi po bocznych drogach. Przez cały okres eksploatacji wspominam ją miło, zwłaszcza ogrzewanie. Cały czas miała oryginalny ukraiński akumulator, który kręcił zawsze. Rdza się do niej dobrała dosyć późno, zwłaszcza biorąc pod uwagę brązową Tavriję sąsiada mojego dziadka pochodzącą z Damisu.

Ogólnie rzecz biorąc w opinii mojego taty Tavria aż tak szybko nie gniła, bo samochodem, który najszybciej ulegał biodegradacji było nasze Innocenti DeTomaso – podobno znikało w oczach, do tego pękały blachy w okolicach kielichów, przerdzewiał bak, itd. O dziwno znalazło właściciela na pierwszej giełdzie – tata postawił je w dziale z maluchami, gdzie wyróżniało się bardzo na plus i od razu znalazł się chętny na to cudo bez dokładniejszego oglądania.

Zaletą Tavrii był też spory prześwit, spokojnie można było wybrać się na przejażdżkę bocznymi, nieutwardzonymi duktami, czy to na ryby, czy to na grzyby 😉 Później dziadek zakupił Peugeota 106 i początkowo narzekał, że trochę za nisko, ale ma go do dziś.

Warto też wspomnieć, że na przełomie lat 70./80. dziadek miał Zaporożca “uszatka” (umiarkowanie wspominany w domu, zarówno przez dziadka, jak i tatę, który nim zaczynał jeździć po uzyskaniu prawa jazdy w wieku 16 lat). Później była epoka Zastav 1100 – granatowa i pomarańczowa – samochody chyba najlepiej wspominane z tego okresu przed ’89.
BTW u dziadka w garażu wisi na ścianie kompletny zagruntowany lewy bok do Zastavy 1100 5d. Gdyby ktoś reflektował na to żelazo niech da znać.


olo Said:

O widzę że imć Plucha nie został zapomniany , i ja miałem szansę go zobaczyć – Jego i Jego Tavrię w roku 2004 na jednym z rajdów na odcinku specjalnym – Purda-Nerwik-Sąpłaty przyjechał około 45 minut po ostatnim zawodniku – pardon przedostatnim ,bardzo miły i wyluzowany człek najlepsze że jedna z załóg zamęczyła silnik za linią końca odcinka i to oni najbardziej kibicowali Tavrii i jej załodze . Ale auto nie dla mnie, nie cierpię naprawiać tego samego .


benny_pl Said:

Delta: daj zdejcie tego boku :) i skad jestes? powiesil bym sobie w domu :) baaardzo lubie Zastave 1100, mam do nich wielki sentyment (tez dziadek mial) ale zadnej w znosnym stanie za 3 cyfrowa kwote nje udalo mi sie znalesc :( (tylne zawieszenie zwykle przegniwa)


Zubzik Said:

@Cooger: 1500 – 2000 PLN a masz coś?


Kosa Said:

Tavria ma z przodu tarcze. Ukląd jest idiotyczny, zacisk w tarcze wchodzi od wewnątrz. a tarcza mocowana jest na obwodzie. Ale jest to tarcza


jcb Said:

Kosa: Czyli Buell w swoich motocyklach skopiował pomysł na hamulce z Tavrii :-)


KIEROWCA Said:

::::Jak Koledzy już wcześniej napisali sposób mocowania obręczy w Tavrii został przejęty z Zaporożca. Na tle Tavrii produkowany do 94 [!] roku ZAZ był jednak pojazdem o wiele solidniejszym i lepiej dopracowanym.
Najbardziej klimatyczny był oczywiście uszatek 968 ale jego nowsza wersja 968M z prostokątnymi tylnymi światłami to naprawdę wciąż ta sama pancerna redziecka technika ;-))))
Mało kto pamięta, że ZAZ był standardowo wyposażony m.in. w ogrzewanie postojowe, ====nawet w dzisiejszych czasach pełen wypas. W razie awarii eljektryki można było odpalić za pomocą korby.
Efekty dźwiękowe ==niezapomniane ;-))))) Coś będącego połączeniem odgłosu Junaka, boxera garbusa, zasysania wozu asenizacyjnego WUKO z waleniem łyżką w metalowe wiadro ;-)))) Ponoć już w latach 80 znacznie przekraczał dopuszczalny poziom hałasu 😉
Nigdy nie widziałem zgnitego Zaporożca natomiast Tavria to już niestety ukraińska podróbka wzou nowej generacji. Założenia konstrukcyjne nie odbiegajął w znaczący sposób od innych tego typu “puszek” produkowanych przez koncerny zachodnie i japońskie ==[napęd na przód. silnik chłodzony cieczą, hatchsback dwubryłowy] ===gorzej niestety z wykonaniem i gównianą jakością użytych materiałów.

Pod względem awaryjności czy odporności na korozję chyba nawet Syrena wypada lepiej…


panrysiek Said:

Tavria ma wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej więc jest prestiż i bogate wyposażenie (ja nie mam w twingo, żona nie ma w cc)


Michał Said:

Odnośnie porównania Zaporożca 968 (uszaty i późniejszy) z Tavrią:
1. Zaporożce też gniły na potęgę, tyle że blachy były grube.
2. Zaporożce były nie tyle solidniejze, co prostu bardziej prymitywne i tyle
3. Jakość wykonania w nowszych egzemplarzach Zaporożca raczej nie różniła się od tego, co prezentuje Tavria.

Ogólnie Tavria przy wszystkich swoich niedostatkach była naprawdę ogromnym krokiem naprzód w porównaniu z Zaporożcem 968. Co piszę jako użytkownik Zaporożca.


wut Said:

Jakim cudem daliście za ten samochód 9k? Ja wiem, że jaktajmer, superrzadki i w ogóle, ale DZIEWIĘĆ TYSIĘCY FAKING ZŁOTYCH?!!!?!?!


oldskul Said:

9 baniek dali – znaczy się milionów, tylko że starych sprzed denominacji. Czyli 9 dzisiejszych stówek wykasłali.
Można dać 250 dużych baniek $ za jakieś tam Ferrari GTO-cośtam, to nie możnaby 9 koła za Tavrię? 😉


wut Said:

@oldskul
A przepraszam, faktycznie. Pewnie byłem tak podniecony tymi 9 tysiakami, że zrozumiałem, iż Pani powiedziała 9k na stare i przeliczyła sobie to 1:1 na nowe (jakoś nie zauważyłem dziewięciuset złotych i przeczytałem dziewięć tysięcy). A Złomnik posiadając tajemną wiedzę czarnoksiężnika wiedział, że kapeluszom jak ja nie mieści się w głowie, że takie auto to biały kruk i może kosztować trylion za rok.


Vincent Said:

Miałem kiedyś taką, tylko że czerwoną, kupioną za 700 nowych polskich złotych. Dziadek pływał i sobie z Ukrainy sprowadził w 91 roku, garażował przez kilkanaście lat, potem dostał parkinsona i musiał sprzedać. 40000 przebiegu, jak z salonu. Pech chciał, że starszy pan piznął w drzwi garażu dzień przed sprzedażą, no i Tavria była piznięta. Ale to był początek problemów z tym autem. Pomijam fakt, że hamulce działały wtedy, jak miały ochotę, a blachę na masce mogła wgnieść nawet gruba mewa. Pomijam fakt, że spalanie dochodziło do piętnastu litrów, a jak zajeżdżałem pod szkołę, to ludzie myśleli, że jakieś ferrari przyjechało, bo mniej więcej tak brzmiał silnik. Ale w tym samochodzie psuło się dokładnie wszystko, a poszczególne elementy przyklejano chyba za pomocą majonezu. Motoryzacyjny koszmar po prostu.


cubino Said:

Strona z choinkowego prezentu, ksiazki “Auta błoku wschodniego”:
http://imageshack.us/a/img849/6762/3c3u.jpg


Alek Said:

panowie jesteście w błędzie. mam tavrie zakupiona w damisie nofke :-D:-D i każda tavria ma z przodu hamulce tarczowe a z tylu bębny. Autko do którego można się przywiązać 😀 Udalo mi się zamknąć licznik 4 biegiem wystarczy dobra regulacja silnika :-)


teyfi Said:

Ale mnie zaskoczył ten wpis. Sam miałem Tavrię – kupiłem ją jako swój pierwszy pojazd zamiast malucha i…. nie żałuję. Spisywała się świetnie. A jak grzała w zimie… :-))) Najfajniejsze są rozwiązania konstrukcyjne: tarcze z przodu z zaciskami łapiącymi je od wewnętrz tarczy, piątka wbijana jak wsteczny :-) itp hehe – fajne auto było…


PanMaciej Said:

Złomnik czasem nie byłeś z tą Tavrią w ostatnim odcinku “Legend PRL” na TVN Turbo? Mowa o odcinku z 20 kwietnia :)


lasic Said:

Tavria była, ale bez Złomnika :)


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1