
Dzień dobry!
Dzień w dzień jeździłem obok niej. Stała sobie przed domkiem na Sadybie i tak bardzo nie pasowała do otoczenia, że aż oczy bolały patrzeć na tę ukraińską biedę wśród SUV-ów i Passacików. Aż wreszcie pojawiła się na niej kartka: sprzedam. No dobra, co mi szkodzi zadzwonić - pomyślałem. No to zadzwoniłem.
Starsza pani opowiedziała, że samochód należy do jej brata, który ma ponad 90 lat i już nie jeździ. Starsza pani uwielbiała zdrobnionka. Samochodzikiem jeździł tylko braciszek, na rybki, na Mazurki. Od razu zwizualizowałem sobie braciszka, który swoją Tawrijką tnie