Fura na niedzielę: 84-latek wyjeżdża z szopy
Bardzo się staram, żeby w furze na niedzielę był mój własny, oryginalny kontent, fury które sam znajdę bądź takie, które ktoś przyśle mi na maila jako ciekawe znaleziska. Problem w tym, że nie zawsze się da, a w szczególności nie przy takiej pogodzie. Nagrywaliśmy ostatnio z MAD-em materiał o pewnej bardzo oryginalnej kolekcji i zmarźliśmy przy tym tak, że ledwo wsiedliśmy do auta. Nic tak nie smakowało jak ten hot-dog z kiełbasą na Łukoilu w Kołbieli czy tam innym Sulejówku. Ale wracając do dzisiejszej fury na niedzielę: repostuję historię z hemmings.com, która jest tak rewelacyjna i nieprawdopodobna zarazem, że nie mogę się powstrzymać przed jej rozpowszechnieniem. I to mimo to, że nie przepadam za przedwojennymi brykami.
Pojezierze Adirondack to teren położony w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych. Słynie z wielu opuszczonych domostw i starych szop, w których stoi nie wiadomo co. Paul Tacy – kolekcjoner Packardów, który nie miał innego wyjścia, niż zostać kolekcjonerem Packardów, ponieważ jego ojciec i dziadek byli kolekcjonerami Packardów, słyszał od lat, że gdzieś w Adirondack, gdzieś w szopie, stoi sobie idealny przedwojenny Packard. Jeździł, szukał i pytał, aż wreszcie znalazł zarośniętą z obu stron szopę.
Zajrzał do niej i zobaczył Packarda 633 Runabout. Był zarazem pierwszą osobą, która widziała tego Packarda od 50 lat. Ta okolica pełna jest dacz, które pobudowali sobie bogaci nowojorczycy. Robili oni sobie weekendowe wypady z zatłoczonego Nowego Jorku w zielone tereny Adirondacks i z czasem pobudowali sobie tam domy. Pierwszy właściciel Packarda pracował na Manhattanie i kupił żelazo w lipcu 1929 r. – tuż przed wielkim kryzysem, w wyniku którego sprzedaż samochodów spadła o 150%, tzn. znacznie więcej aut złomowano niż kupowano nowych. Można powiedzieć, że zdążył w ostatniej chwili.
Pierwszy właściciel zmarł w latach 60., a rodzina przestała interesować się domem. Trochę to dla mnie dziwne – musieli to być bogaci ludzie, żeby po prostu opuścić elegancki letni dom w Adirondacks. Podobno nawet płacili za niego podatek gruntowy, ale w ogóle już tam nie przyjeżdżali. Mocno podejrzana sprawa. Paul skontaktował się ze spadkobiercami właściciela i przekonał ich, że jest kolekcjonerem Packardów od 150 lat, i że jeśli mieliby sprzedać Runabouta, to tylko jemu. Oferta została przyjęta, choć oczywiście kwota, za którą Packard został sprzedany nie jest znana.
Żelazo miało dwie wady: zdjęte koło i silnik stojący dęba. Koło zdjęto w późnych latach 60., kiedy spadkobiercy właściciela dowiedzieli się, że jacyś leszcze wzięli sobie Packarda na kruzing. O dziwo przywieźli go z powrotem na miejsce. Rodzina wepchnęła kabrioleta z powrotem do garażu i zdjęła mu koło, żeby zniechęcić amatorów przejażdżek typu “joyride”. Rzędowa ósemka pod maską nie dawała się ruszyć – pierścienie przyspawało do cylindrów i konieczny był remont. Nadwozie zachowało się natomiast w nieprawdopodobnie dobrym stanie. Paul nie tylko nie ma zamiaru go restaurować, ale wręcz kombinuje, jak za pomocą nowoczesnych środków chemicznych zachować je w tym idealnie spatynowanym stanie bez renowacji i bez dalszego pogarszania się kondycji.
No właśnie. W tych Stanach Zjednoczonych to wszystko mają większe i lepsze. Nie byłem, ale znam kogoś kto był. To znaczy byłem, ale to bez znaczenia, bo nie znalazłem żadnego fajnego barn- ani shed-finda. A taki jeden z drugim sobie wyciąga 84-letnie Packardy i sobie nimi jeździ na konkursy elegancji. Bezczelny taki. W Polsce na takie znaleziska nie ma co liczyć: pięć lat wojny, pięć lat okupacji, sami wiecie jak było – 28 filmów o tym zrobiłem. Ja muszę się zadowolić na razie znacznie mniej zabytkowym wyciągniętym z garażu żelastwem, ale o tym to napiszę dopiero za parę tygodni…
Niusa z hemmings.com nadesłał AdiN
Ale kółko mu dali….enyłej, u nas też w okolicach Kazimierza, tam gdzie Kmicic na klaczy bieża, w szopie znaleźć można 126 bąbla. A 126 bąbel był jak z teledysku Davida , Space Odity
Nie wytrzymalbym natłoku pytań o to czy “będę go robił”. Moje Commodore, wytaszczone po 27 latach z garażu jest w stanie sprawny, z przeglądem i patyną. Zużyty powiedzmy jak 15 latek, naprawiamy ale nie remontowany. Każdy mówi, że fura jest super i każdy pyta kiedy będę go robił…
Że też google maps nie ma funkcji prześwietlania szop i stodół! Tyle mozolnej roboty by odpadło 😉
Historia faktycznie ciekawa, dobrze obrazuje to, jak przewrotne czasami jest życie i to niezależnie od naszych poczynań. W owym lipcu 1929 Pan właściciel uważał na pewno, że cóż złego może się stać – I’m king of the world ;).
Co do utrzymania patyny to jest to sprawa właściciela – osobiście mi się podoba, zawsze coś innego – pewnie niektóre klasyki odnawiane są z większą pieczołowitością niż były produkowane i to też w pewnym sensie zatraca ich oryginalność. Naprawdę aż dziw bierze, że myszy/szczury/cokolwiek nie podjadło tego dachu czy siedzeń, przecież to auto stało niemalże w lesie o_O.
Packard, koniec lat 20. XXw. Przypomina się limuzyna Witolda Rychtera
bardzo ładnie zachowany plus to siedzenie dla teściowej (jak się tam właściwie wsiadało?). approved.
Jeździłbym bardzo powoli i tylko w słoneczne, bezwietrzne dni coby artdecowskiego kurzyku nie zwiało.
Dziwne że nie ma żadnej figurki na chłodnicy – wcięło, czy nie było od początku.
Czy takie dziwne, że dom został opuszczony? Nie wiem. Postawcie się na miejscu potomków starego dziada mieszkającego gdzieś daleko, pośrodku niczego. Co mają zrobić z domem? Sprzedać? Komu, skoro nikt tam nie chce mieszkać (w tym oni sami)? Niech sobie stoi i czeka na lepsze czasy.
Wygląda prawie jak mój packard yyyy…. matchbox z serii cars of yesteryear. Mój jest lepszy a właściwie gorszy, bo nie miał miejsca dla teściowej.
Wiedziałem że się spodoba Tak powinny wyglądać stare fury – żadnych whitewalli, żadnych błyszczących metalliców spoza gamy i szprychowych kół. Do tego patyna historii. Większość wtedy wyglądała właśnie tak.
Nic dziwnego, że wygrał konkurs elegancji za zachowanie stanu.
Znalezione przypadkiem dzięki komentom spod http://www.zlomnik.pl/index.php/2012/08/16/wystylizuj-sie-na-pacardzie-i-zapowiedz-konkursu/
Wygląda na to, że autor powyższego potworka wiedział co robi dając czerwone stalaki 😛
Cześć wszystkim. Nie wiem czy to jest z pewnością jest to dla mnie to nie wiem czy znów się nie chce mi się podoba mi to na pewno się uda to jest to dla nich to nie tylko w przypadku gdy jest już dostępny pod numerem telefonu komórkowego i nie wiem czy znów w Polsce i na pewno nie będziesz musiał zapłacić za bardzo nie lubię to.
Piękna historia. No i decyzja, by zachować Packarda w stanie spatynowanym – rewelacyjna.
Za to zaintrygowała mnie końcówka o tym kolejnym żelastwie. Następna Tavria? 😉
Zupełnie zanikły taki rodzaj karosserii, chyba że liczyć siedzonka wyskakiwane z podłogi bagażnika w nibyvanach. No ale tu dodatkowo cabrio.
Historia opuszczenia takiego domostwa w Stanach nie jest odosobniona. Kryzys nadszedł dość znienacka, a to była letnia rezydencja, zapewne nie jedyna w rodzinie. Należała do zbioru zbytków, które nie były konieczne, a ciągnęłyby kasę. Bardziej niezwykłe jest to, że po joyride auto zostało oddane na miejsce i potem spokojnie i w komplecie dotrwało do dziś. Miejscowi indianie czy metysi go nie rozkręcili i nie sprzedali w skupie, nawet era allegro go nie ruszyła. Co za kraj!? No duży ci on jest i koszty transportu złomu przewyższają jego wartość, a samochód traktowany jest jak u nas maszynka do mielenia mięsa Wilk czy pralka Frania. Dom jako taki też inaczej funkcjonuje w świadomości. Stan niedoboru nie trwał w Stanach długo. Europa jest konserwowa pod tym względem, a wspomniana wojna 5 letnia i dodatkowa okupacja 50 letnia zrobiła nam, po tej stronie Helmstedt, w głowach fetysze z takich dóbr jak dach nad głową. Budujemy więc fortece z klinkieru na ziemi w cenie dla konesera, jest prestiż. Postaw się…
Jeżeli ktoś uważa, że u nas to niemożliwe, to przypominam historię Mercedesa sprzed pierwszej wojny światowej (1912r., najstarszy samochód zarejestrowany w Polsce) znalezionego na Podhalu. Podobno w 1914r. jechał nim jakiś pruski książę na front wschodni, gdy auto się zepsuło, zostawił je u chłopa na przechowanie, ale z frontu nie wrócił. Szopę w latach 90-tych wyburzano i – tadam!! – niespodzianka
Tam jest oryginalny nawet drewniany szkielet nadwozia – jedyny taki przypadek na świecie. W Stuttgarcie kolesie z Classic Center w to nie wierzyli, dopóki nie ujrzeli. Jak niewierny Tomasz. Właściciel pojawiał się tym autem w całej Polsce wszędzie gdzie się dało, autko było opisywane w prasie, nie tylko oldtimerskiej i nie tylko motoryzacyjnej. Było też wystawione na mobile.de za okrągły milion ojro, ale nie wiem, jakie są jego dalsze losy, od jakiegoś czasu na Kraka już nie przyjeżdża.
Generalnie nie powiedziałbym, że to jakaś nieprawdopodobna historia z tym Packardem, w Anglii i USA, gdzie nie było działań wojennych, jest takich mnóstwo. Również w Ameryce Południowej (choć mniej) i w dawnych koloniach brytyjskich. Np. przepiękny Mercedes 540K w fabrycznym muzeum Mercedesa był znaleziony w dawnej Rodezji (dziś Zimbabwe) jakoś w latach 80-tych, też w oryginalnym stanie.
Oczywiście każdy ma swoje zainteresowania i nic mi do tego, ale już kiedyś pisałem, że to wielka strata nie ignorować przedwojnę, bo jakkolwiek ówczesne pojazdy nie piszczą oponami, nie mają elektrycznych podnośników szyb i są trudne w eksploatacji, to przecież nikt nie każe ich kupować, a historie z nimi związane biją na głowę czasy późniejsze.
@Ktosiek; te odnawianie “lepsze niz oryginal” szczegolnie dotyczy zabytkowych motocykli. Polerowanie silnikow na “lustro”, czego oczywiscie fabrycznie nie bylo czy chromowanie elementow ktore oryginalnie chromowane nie byly to dzis niestety, codziennosc…
Super znalezisko!!! Teraz po mixie szwedzkim do pełni szczęścia brakuje tylko fotek “kolekcji” pana Tabenckiego z Grodziska a raczej tego co z niej zostało…
P.S. Zauważcie że w dzisiejszych czasach 30 letnia bryka nie stanowi już takiego kontrastu na ulicy jak przedwojenne żelastwo w latach 60. Packard czy nawet garbus z wystającymi stopniami progowymi wyglądał na tle “opływowych” karoserii zakrywających koła conajmniej archaicznie natomiast teraz taki dajmy na to Kadett D od biedy ujdzie w tłoku. Wciąż może służyć do jazdy na codzień.
@KIEROWCA: 30 lat to dziś ma W124… Rewolucji co kilka lat już nie będzie, bo zbliżamy się już bardzo mocno do ideału określanego przez efektywność przestrzenną i energetyczną. Podobnie jest z architekturą czy ubraniami – jak włożysz na siebie ciuchy z 1990r., nie będziesz wcale śmieszny, a kiedyś w 25-letnim ubraniu wyglądałbyś jak aktor wracający z planu zdjęciowego. Tutaj też dyktat ekonomii i wygody bardzo ogranicza kreatywność.
Te hamerykany to jednak majo farta i ile jeszcze tam takich miejsc może tam być.Fura na niedziele złomnikowa że ho ho.
szczepan daj wiecej info o tym mercedesie, bo az sie zaslinilem! 😀
Kierowca, zależy jaki 30 letni samochód mamy na myśli. Dajmy na to, taki Ford Sierra wygląda całkiem nowocześnie (choć jak dla mnie wygląda okropnie, mam na myśli przede wszystkim Mk 1, wersja Mk 2 po liftingu już może być). Ale już Taunus TC II czy TC III, albo Granada Mk 2 wyglądają jak dla mnie bardzo klasycznie, lub po prostu przestarzale. Podobnie o ile Peugeot 405 z lat 80. (jeszcze nie ma 30 lat) wygląda całkiem nowocześnie, to Peugeot 504, 505 czy 604 wyglądają bardzo mało nowocześnie. Ogólnie rzecz biorąc, 30 letnie samochody o w miarę opływowych kształtach wyglądają w miarę blisko współczesnym samochodom, ale samochody bardziej “kanciaste”, albo może lepiej, jednocześnie “kanciaste” i mało opływowe, wyglądają na samochody bardzo oddalone od wytworów współczesnej motoryzacji
eee tam, takie gadanie jak coś wygląda.
ja elementy zawieszenia do mojego 35-letniego samochodu mogę kupić od ręki i w szerokim wyborze, bo są wciąż produkowane. a to dlatego, że są wykorzystywane we współczesnych samochodach.
Piękna historia, więcej przedwojennego i wczesnopowojennego żelaza nie zaszkodziłoby złomnikowi.
Ale szopka, taka biała, wcale nie wygląda na 1929 rok, ani nawet na late 60 (gdyby przypadkiem zdejmując koło machnęli przy okazji szopkę Śnieżką)
A co do tego motania ze minus 150% to może chodziło nie o sprzedaż (bo to kompletnie bez sensu), ale o przyrost ilości aut na drogach. Poprzednio co roku przybywało np. sto nowych aut, a w związku z kryzysem ubywa 50 rocznie. Czy jakoś tak.
@Nat
ale tak wiesz, między nami: czy ty wogle czytasz wpisy na złomniku zanim je skomentujesz?
Znak czasów: była tarvrijka – było ponad 150 komentarzy.
Pojawiło się piękne, prawdziwe żelazo – cisza. Wszyscy jeszcze walczą z orkanem?
Czas płynie dużo szybciej, niż się wszystkim wydaje. Dyskutując z kimś na temat wyższości Trafica II nad VW T4 w wakacyjnych wyjazdach, sam wprowadziłem się w zdziwienie używając argumentu, że najstarsze T4, a więc i cała konstrukcja, pochodzą prawie sprzed ćwierćwiecza.
Tak se myślę “fajnie by było mieć takie auto z patyną w sumie to nawet możliwe” wchodzę na wiadomą stronę z ogłoszeniami i co widzę http://tablica.pl/oferta/warszawa-m-20-CID5-ID3WyNp.html#5eec77a794 tak właściwie nie widziałem nigdy złamanej garbatej warszawy ciekawe czy ktoś realnie kiedyś pomyśli na nad jej kupnem za taką cenę w sumie to niema dla niej innej szansy na życie niż kilka ceowników i spawarka
Historia fajna. Ale ja walnę offtopa – ostatnio wrzucałem link do ogłoszenia Subaru po swapie 2.0T -> 1.6LPG. Ten sam właściciel (Auto-Cikes… raczej Auto_Cytryn) ma jeszcze to:
http://autocikes.otomoto.pl/nissan-300-zx-seria-250km-num1-C30882138.html
“W międzyczasie zakupiłem subaru sti i poprzednie marzenia gonią następne dla tego sprzedaje z bólem :/ 300zx . :-)” – taa, STi 1.6 LPG
“SPRZEDAJĘ TYLKO W CAŁOŚCI, AUTO SPROWADZONE , brak kwitów do rejestracji , ale to wszystko do przeskoczenia nie ma na świecie rzeczy nie możliwych, i nie jeździ się na papierze a na gumie .” – śmiać się, czy płakać?
@Brazer
Czytam, czytam, tylko Notlauf reedytuje swoje wpisy w tzw. międzyczasie :). Co w sumie mu się chwali.
@pablo – tę Warszawę już pewien czas temu wrzucał u siebie Qropatwa. 3350 za to coś… Nie wiem, co sprzedawca pali, ale pora zmienić dealera.
@Szczepan Kolaczek
W ciuchach z 1990 to ja chodzę na codzień.
Fajny Charade, ’82, 75.000 najechane, czerwnone wnętrze
http://tinyurl.com/q9vecox
Tylko cholerstwo trzeba by ściągnąć taki kawał, i najwcześniej wiosną, bo prom nie pływa.
Skoro była już to przepraszam ale nie czytam wszystkich komentarzy @Yossarian transit na trzecim zdjęciu i wszystko jasne
fajny klasyk. amerykany to na prawde glupie muszo byc zeby kola nie umiec sobie przykrecic, ale to dobrze, bo nie rozbili, ja tam wykrecil bym np aparat zaplonowy…
—
Riker: orginal? z laminatowa budka? — a on do sprzedania jest??? masz jakis kontakt do wlasciciela?? to kazimierz dolny kolo lublina? kolega by byl na pewno mocno zainteresowany
—
Notlaufie: bedzie dokladniej o Carry?
Aż miło patrzeć że takie okazy jeszcze się zachowały :-D, na Nitach pierwsze miejsce w konkursie elegancji murowane!! 😀
@student zaoczny,
Jak mam dawać info o Mercedesie, to Ty dawaj imejla, bo w komentarzach to bez sensu. Ewentualnie zapraszam na fejsa, na mój profil (tylko się przedstaw w zaproszeniu że to “student zaoczny”, cobym wiedział).