zlomnik.pl

Home |

Lexus uratowany – historia wyciągnięta z zarośli

Published by on December 26, 2013

Jakiś czas temu na fejsiku wrzuciłem sobie zdjęcie w tle przedstawiające wyciągniętego z krzaków Lexusa LS400. Teraz, kiedy jego historia znalazła wreszcie swój szczęśliwy happy end, mogę przedstawić ją w całości.

Gawędziłem sobie z sąsiadem na placu zabaw przed blokiem, kiedy pojawił się ojciec owego sąsiada, pracujący w autokomisie i oznajmił, że w tymże autokomisie od iks lat stoi sobie Lexus LS400. Zarósł już mocno, właściciel nie interesuje się nim, ogólnie trzeba go zabrać bo pójdzie na złom. Zamieniłem się w gumowe ucho i dowiedziałem się, że “eles” w amerykańskiej wersji należał do prezesa pewnego dużego banku, potem autokomis miał go sprzedać, nie sprzedał, na koniec ktoś zgubił do niego kluczyk i auto stało sobie z otwartą szybą kierowcy na żyznej glebie, a roślinność powoli go pożerała. Mnie też pożerała ciekawość, żeby pojechać go obejrzeć, zwłaszcza że miał mieć podobno fajne czarne blachy – dodatkowy #swag.

Obliczyłem wszystko w swojej głowie i wyszło mi, że nawet przy bardzo niskiej cenie wyjściowej za LS400, nie mam możliwości się nim zaopiekować, ponieważ jest to ciastko z niespodzianką, kot w worku i nieopanowany pożeracz czasu oraz pieniędzy. Trudno nawet było spekulować o stanie silnika czy skrzyni biegów, skoro nie da się w ogóle zakręcić rozrusznikiem z uwagi na brak kluczyka. A LS400 nie jest samochodem składającym się z 7 elementów jak Suzuki Carry, które wygląda jak zbudowane z Duplo. Był to np. jeden z pierwszych samochodów z immobilizerem. Reszta jego mechaniki należy także do bardzo złożonej i wymagającej.

Tak to było

Zainteresowałem więc tematem mojego kolegę Misia – tego samego, który posiada 50% białej Tavrii. Misio dysponuje znacznie lepszymi możliwościami doprowadzania samochodów do porządku. Lexus wzbudził jego entuzjazm, gdy opowiadałem o cenie i pewien niepokój, gdy zaczęliśmy się dowiadywać, ile tak naprawdę lat zalega już w owym komisie. Najpierw była mowa, że siedem. Potem ktoś z obsługi powiedział “no, wie pan, nie jest zły jak na auto, które stoi 9 lat”. Potem się okazało, że 9 lat temu to zgubiono kluczyk, a tak naprawdę stoi lat 11. A w końcu, jak Kowalewski u Barei, usłyszeliśmy “naprawdę, to kto to może wiedzieć?”.

Zobaczmy co tam jest

4119 WAD? To o 3119 więcej niż w Skodzie 1000MB

Pętla immobilizera – ktoś ją wyjął

Ślimaki opanowały auto – były wszędzie

Ostatecznie zatem moje udziały w Lexusie ograniczyły się do pośrednictwa w skontaktowaniu zainteresowanych stron i do wyrwania japońskiej limuzyny z krzaków. Pozostała jeszcze kwestia ustalenia ceny, która początkowo była rzucona na pałę. Okazało się, że Lexus nadal pozostaje własnością banku i tenże bank wcale nie ma zamiaru pozbywać się go za grosze. Logiczne: lepiej gnić go krzakach i kłócić się z autokomisem o to, kto ma ponosić koszty jego składowania, zamiast sprzedać go za cenę złomu. Negocjacje cenowe trwały chyba pięć miesięcy, a sąsiad ciągle mnie pytał, czy zabraliśmy już Lexusa. Nie zabraliśmy, bo najpierw osoba z banku oddelegowana do zajmowania się sprawą poszła na urlop, potem okazało się, że on właściwie zajmuje się tym w zastępstwie, bo normalnie ogarnia tylko auta użytkowe leasingowane przez bank, wreszcie wrócił właściwy człowiek i oczywiście musiał się wdrożyć w sprawę, potem powołano rzeczoznawcę, który wycenił auto na jakąś absurdalną kwotę (ciekawe jak je wycenił, skoro stało szczelnie zarośnięte krzakami), następnie bank został poinformowany, że skoro tak, to klient już go nie chce, to się przestraszyli i jakiś prezes prezesów musiał podpisywać zgodę na podważenie wyceny rzeczoznawcy itp. itd. Widać było w pewnym momencie, że to im bardziej zależy niż nam, ponieważ sprawę przedstawiono gdzieś wyżej, gdzie ktoś się pewnie wkurzył że to jeszcze nie jest załatwione i nakazał powagą swojego hierarchicznego stanowiska rozwiązać nabrzmiały problem Lexusa. W końcu się udało i wystawiono fakturę na kwotę, która stanowiła pewien kompromis między “zabierzcie to za darmo” a “rzeczoznawca z Marsa”.

W tej sytuacji nie pozostawało nic innego, jak udać się na miejsce ze stosownym narzędziem (pilarka) oraz stosownym pojazdem do wyciągania innych pojazdów. Okazało się, że wypełniony syfem Lexus nie jest zgniły, w bagażniku ma jakieś 300 kg zużytych materiałów biurowych, a przez otwartą szybę kierowcy do środka leciała woda, niszcząc boczek drzwiowy, fotel i kierownicę. Na szczęście udało się metodą podpięcia akumulatora na krótko zamknąć szybę kierowcy. Niestety dowiedzieliśmy się też przy okazji, że dorobienie oryginalnego kluczyka to koszt ponad 1400 zł, jednak na szczęście jest to wykonalne.

Niestety, koła się nie kręciły, więc darłem go z tych krzaków aż zaczęło śmierdzieć sprzęgło. Szkoda, że ktoś postawił go na ohydnych alufelgach, a te oryginalne zniknęły w odmętach historii.

DAWAJ CIĄG GO!

Wyjechany!

Postój jednak tak naprawdę niewiele mu zaszkodził. Auto nadal wyglądało imponująco na swoich tablicach WAD. W dowodzie rejestracyjnym wpisano: marka TOYOTA model LEXUS. Tak wtedy było – nawet ja pamiętam, że w oficjalnych katalogach z tamtych lat ten samochód opisywano jako Toyota Lexus.

O, tu wozili prezesa

Nienajlepiej

Źle

Nikt tu nie siedział od 30 lat. Czy coś.

Ktoś go zgasił na “D”, bez sensu

Dzień dobry

Pod maską oczywiście 1UZ-FE, czyli aluminiowa, 4-litrowa V-ósemka z paskiem rozrządu, niezwykle zaawansowany, oszczędny i lekki silnik.

Na koła założono felgi od Mazdy 626, pasowały bez problemów. Toyota i Lexus mają całkiem inne piasty – Lexus ma amerykańskie na rozstaw 114,3 (4,75 cala). I hop na lawetę.

Po zjechaniu z lawety i postawieniu przed domem, Lexus prezentuje się okazale i prestiżowo. Plan jest prosty: wymienić to co wymaga wymiany, założyć oryginalne felgi, odpalić, pojeździć trochę i sprzedać. Nawet jeśli nie przyniesie to szczególnego zysku, to zawsze fajnie mieć poczucie, że uratowało się takiego konkretnego LS-a przed zgniatarką.




Comments
lessmore Said:

Ludzie! Już dziesiąta, a jeszcze żadnych wpisów? Świętujecie, czy co?


Don Said:

Swietny “Bar Find” :)


Carfan Said:

Fajne , też czasem ratujemy takie krzako-znaleziska przed zgniatarką . Wheeler dealers po polsku .


PatRRyk Said:

Bardzo fajny wóz. Mam nadzieje, że ewentualne naprawy nie pochłoną milionów. 😉


Kamil Said:

a co tam jeszcze czai się w zaroślach?


danik Said:

Ofiara korporacji, ale też brzydkie kaczątko, którego nikt nie chciał a w krótce będzie budził zachwyt.


Doskonale! Mniemam iż robienie Lexusa, szczególnie tak zapuszczonego, do tanich nie będzie należało, ale jeśli wspomniany Miś ma środki i możliwości, z całego serca życzę powodzenia. Mojem skromnem zdaniem LS400 to chyba najlepszy samochód tej klasy, jaki kiedykolwiek powstał. Piszę “chyba” gdyż oczywiście nie mogę mieć stuprocentowej pewności (nie jestem koneserę i pasjonatą tego segmentu), ale nawet jeśli się mylę, to zapewne niewiele. Niesamowicie dopracowana, trwała konstrukcja. Gdybym chciał kupić samochód tej klasy do zwykłego, codziennego jeżdżenia (i byłoby mnie na to stać) to zdecydowanie celowałbym właśnie w Lexusa.
Trzymam kciuki i oczywiście mam nadzieję na ciąg dalszy!


naroxd Said:

świetna historia, zycze powodzenia, ale ciekawi mnie cena, ktora wynegocjowaliscie z niemalym trudem 😉


Kud Said:

To chyba jedyny fajnie wyglądający Lexus.


notlauf Said:

LESSMORE IĆ SPAĆ


mic Said:

To, ze w stodòlkach sa skarby, to jasne. Ale, ze w krzakach autokomisow i aktywach banków to się nie spodziewalem.


Wojtek Said:

Fajnie z rana przeczytać, że ktoś coś uratował… a nie tylko grupy wpisów “uratowałbym/jeździłbym/brałbym”, które to wpisy po dostarczeniu konkretego namiaru na auto okazują wypocinami gimnazialistów…


wozieq Said:

Odpali jeszcze w tym roku?


notlauf Said:

W tym roku nie ze względu na to że nikt nie dostarczy rozrządu w okresie świątecznym.


Murmeltier Said:

Gratuluję chęci i życzę powodzenia w uratowaniu Lexusa! I piękna Marea. :)


Piotrkowy Said:

Za ile mi go sprzedacie kiedy już nacieszycie się jazdą? Pytam serio serio (ewentualny kontakt przez e-mail lub jak tam chciecie)


Kosa Said:

Fajnie, bo nawet licznika nie trzeba będzie cofac przed sprzedażą: “przebieg taki mały, bo prezes tylko do kościoła jeżdził, a poza tym miał prywatny samochód, żeby się w oczy nie rzucać. A od 9 lat to wcale nie jeżdził, tylko pod kocem trzymał.”


Tymek Said:

Ale bym go sprzątał.


Kuba Said:

Ciesze sie że udalo się dporowadzic sprawe do szczesliwego finalu. Teraz czekam na przejazdzke tym sprzetem.


GM Said:

Aj waj, aj waj! Handlarze!!!


PePe Said:

takie historie są niesamowite …

P.S. ten “autokomis” to tam coś w ogóle ktoś kupił kiedyś?? wygląda raczej jak plac Mohameda w Hamburgu gdzie upycha się auta piętrowo do kontenerów i wysyła do brata Mohameda gdzieś w Afryce….


PIERWSZY, A WIĘC HOHOHO, Wesołych Świąt!!! :) Co do clue programu, to piękny kawał żelaza, dajcie znać czy to cholerstwo w ogóle ruszy.


MarcinS70R Said:

Troszkę podpicować i ” Panie , nówka!”


Sukuremu Said:

Nie wieżę że wszyscy jeszcze śpią! 😀

Życzę miliona kilometrów! :) Mimo że z zewnątrz osobiście dla mnie szału nie robi, to na pewno nie jest wolne, jest wygodne, i pewnie trwałe! :>

Jak będą postępować kolejne etapy odbudowy, daj znać co i jak 😀


Marwac Said:

Dzięki kolego za kolejną miłą lekturę przy porannej kawie 😉 Pozdrawiam !!!


asdfasdfasdf Said:

Uratowaliście jedno z moich ulubionych samochodów, dobra robota!


Kacu Said:

Ktoś się przy nim napracuje,ale wart jest tego.


TORT Said:

To raczej świetny “bush find”. Gratuluję spełnienia obywatelskiego obowiązku. Pamiętajcie tylko, że jak mawiają, każdy dobry uczynek spotka zasłużona kara :].


pr Said:

Historia utwierdza mnie w przekonaniu, że z gatunkiem ludzkim bywa nie najlepiej. Zapomnieć o towarze na sprzedażna 11 lat?


KIEROWCA Said:

Gratulacje!!! Co to znaczy solidna japońska robota ===Duży Fiat po tylu latach stania uległby biodegradacji albo przeistoczył się w pojazd niejakiego Freda F. ==czyt. absolutny brak podłogi 😉 A tutaj proszę…
Dziwi mnie tylko że ktoś pozostawił taką furę z otwartą szybą i niech się dzieje co chce===WTF? Przecież wystarczyłaby chociażby reklamówka zaciśnięta pomiędzy drzwiami a dachem.
Pozdrawiam


AdamG Said:

Bardzo fajnie, czekamy na materiał wideo z pierwszej przejażdżki


benny_pl Said:

niebardzo moge sobie wyobrazic jak 11 lat temu ktos mogl przeznaczyc do gnicia cos tak drogiego… to nawet teraz jest drogie a wtedy… pewnie bank rzadal sobie za to tyle ze nikt nawet sie nie zainteresowal… ale swoja droga smiem wontpic ze 11 lat stal w tych haszczach i to jeszcze pod drzewem i tak ladnie wyglada?? chyba jednak stalo sporo na “placu” nim sie ktos wku**il i go tam wepchnal w koncu, moje uratowane Aro stalo 4 lata pod drzewem i nawet nie w haszczach i wyglada tak:
http://mreq.republika.pl/1/aro244a.jpg
http://mreq.republika.pl/1/aro244b.jpg
http://mreq.republika.pl/1/aro244c.jpg


Cooger Said:

LS400 jest na mojej liście, jak już tylko będę miał go gdzie trzymać. Szkoda, że ktoś nie pomyślał żeby zabezpieczyć to okno – skórze się mocno dostało.


Krzysiek Said:

Znam podobna historię z E34 M5, stała u komornika, w błocie 10 lat. Zostala uratowana, tez dobra historia, tym bardziej ze przyjechała do PL w 95 roku, a kto wtedy mógł kupić prawie nowe M… 😉


Marecki Said:

Prezes pod krzakiem trzymał :)


benny_pl Said:

Krzysiek: u komornika zazwyczaj samochody stoja pare lat nim mozna je sprzedac bo musza sie pokonczyc wszelkie sprawy sadowe jego dotyczace (a to u nas zawsze trwa..) i musi byc wycena rzeczoznawcy i czasem trzeba na to wszystko sporo czekac… choc zazwyczaj jest to kolo roku-dwoch a nie 10, ale to zalezy pewnie od zawilosci tych spraw… nie znam sie na tym od strony prawnej, ale wiem ze ja jak chcialem odkupic Cinquecento 900 Van od komornika to z rok czekalem nim byly papiery z sadu ze mozna sprzedac, kupilem za 500zl :)


nicz Said:

Świetny samochód i świetna historia. Czekam na ostateczny happy end!


seburaj Said:

“Niestety, koła się nie kręciły, więc darłem go z tych krzaków aż zaczęło śmierdzieć sprzęgło”

a później się obudziłem…

śmierdziało sprzęgło na pewno i to mocno – zwłaszcza ze to automat, zapewne a343f (ale to w sumie nieważne)… zresztą to jakaś prowokacja, bo kto by próbował odpalać silnik na miejscu po tak długim postoju – a po odpaleniu ciągnąć go zamurowanego za pomocą oryginalnego układu napędowego zamiast wyciągarką ? fejk jakiś


benny_pl Said:

seburaj: jak domniemuje – sprzeglo smierdzialo pewnie w Ducato – autolawecie ;p


seburaj Said:

interesująca zatem to “autolaweta” nie posiadająca zwijarki bębnowej, zwanej przez ofrołdowców “wyciągarką” a przez laweciarzy “wciągarką”… :-/


kolo Said:

Radyjko Nakamichi, to lans


Ktosiek Said:

Ze stanem środka to bym nie przesadzał – obecnie mają taką chemie, że można naprawdę dużo. Oczywiście dziury czy zgnilizny chemia nie zreperuje, ale – kierownicę można obszyć, a całe auta oddać do jakiegoś “spa” i powinno być naprawdę nieźle ;].

Leniwcu ten model Lexusa wygląda faktycznie imponująco, ale nie zapominaj o W140 :).

Swoją drogą, ładna deska – tak patrzę na deskę najnowszego LS’a i szału nie ma – ta, w tym starym ma coś z Mercedesa, taki klasyczny i spokojny wygląd. Desce nowego LSa brak jakieś spójności, wygląda odpustowo imo – dużo światełek i żadnego znaczenia ;).


garwanko Said:

@Seburaj, jaja sobie robisz prawda???

Przeciez role wyciagarki pelnil tutaj inny pojazd, stad smrod sprzegla…

Podobna historia byla kiedys na jednym ze zlikwidowanych obecnie parkingow strzezonych na Jelonkach.
Lex gnil okolo 12 lat, mial jeszcze czarno-zolte tablice probne…


Tomek Said:

Chciałbym zobaczyć zdjęcia przed w trakcie i po pracy jakiejś firmy auto detalingowej, jeśli do jakiejś z tym autem pojedziecie. Powinni Wam dać jakiś porządny rabat a potem trąbić po całym internecie, że sa w stanie doprowadzić do błysku auto, które 11 lat stało w krzakach z otwartym oknem :)


notlauf Said:

Seburaj trochę nie skumał.

DARŁEM GO TERENÓWKĄ PODCZEPIWSZY DO NIEGO LINKĘ. Wciąganie go na autolawetę wciągarką było niewykonalne, ponieważ teren był miękki i autolaweta by go nie wciągnęła, tylko sama się zakopała.


@KIEROWCA – porównywanie Lexusa do DF przypomina szukanie analogii między – powiedzmy – Yamahą TRB6-JP a Luną 22 (jeśli chodzi o porównywalną jakość i klasę zamiast Yamahy mógłbym tu jako przykładu użyć Alembica lub Pedulli, ale specjalnie chciałem znaleźć odpowiednie produkty z Japonii i Polski).
@garwanko – również na Jelonkach gnije sobie żółty Nissan 300ZX. Podejrzewam, że jest dobrze znany warszawskim miłośnikom wrostów, gdyż coś takiego trudno przeoczyć. Zresztą wrzuciłem go do mojego mixu wolsko-bemowskiego.


Ktosiek Said:

A tak swoją drogą, jest jeszcze jedna sprawa o które chyba zapominacie – nazywa się to spód 😀 – ciekawe jak on wygląda w tym aucie. Nie liczę na dziury w stylu W210, ale warto odchylić wykładzinę pod nogami kierowcy i sprawdzić.


uwequattro83 Said:

Piękne znalezisko i super że je uratowaliście.A ten komis hodował w krzakach nietylko tego LS’a,tam jest więcej krzaczastych samochodów.


Michał Said:

Mniam Marea Weekend na alufelgach od Alfy Romeo 145/146!


Bardzo mi się podobają staroszkolne Lexusy, te sprzed reorganizacji firmy w 2005 roku. Miałem okazję porównać klasycznego IS200 pierwszej generacji z IS220d drugiej, i zestawienie wypadło zdecydowanie na korzyść pierwszego modelu. Elegancką prostotę i intuicyjną obsługę w gatunku „trzy pokrętła, dwa guziki i lewar” równoważy pozbawiona sensu, stylizowana na zegarek tablica wskaźników, której bombastycznego nieładu nie sposób nie kochać. Do tego silnik, rzędowa szóstka o dystyngowanej, leniwej charakterystyce, rozpędzająca wóz podobnie do lokomotywy elektrycznej – płynnie i bez ekscesów. Rozczarowuje tylko sześcioprzełożeniowa skrzynia biegów o nieczytelnych drogach i długim skoku, chociaż srebrna gałka lewarka oraz znakomicie pracujące sprzęgło osładzają udrękę niezliczonych zmian. Jeździ się miodnie (tylny napęd!), zawieszenie i układ kierowniczy reagują posłusznie, elektronika się nie wtrąca i nie wyręcza, kierowca jest panem sytuacji.
W porównaniu do bezpretensjonalnego stylu IS200 „jedynki” IS220d jest rozczarowaniem równie głębokim jak ostatnia płyta Piaska. Wygląda jak współczesna Toyota (w moim słowniku to obelga), wewnątrz mimo rewelacyjnej jakości wykonania panuje dyktat chińskich silniczków sterowanych taiwańskimi tabletami, a toyotowski diesel ma kulturę pracy silnika z Ursusa C330 i turbodziurę, która mogłaby być centrum małej galaktyki. Gdyby Święty Mikołaj sprezentował mi takie auto bardzo bym się ucieszył, bo mógłbym go sprzedać, a potem kupić sobie uczciwe IS200 oraz wymarzonego AX-a w dieslu 1.4 na kolejowe eksploracje. I jeszcze zostałoby mi kieszonkowe.


Kryzys Said:

@Seburaj masz zdjęcia i samochodu wyciaganego i lawety i chyba widać że samochod nie odpalony a laweta bez wyciagarki

Audi A6 Budyń editoin
za pare lat też tak będzie wyglądać chyba


Harry Reems Said:

A jak po tym staniu z otwartym oknem wyglada podloga pod wygluszeniami, dywanikami, wykladzinami i co tam jeszcze w tym leksusie jest?


maciek_dm Said:

skóra pancerna – gratuluje inżynierom lexusa – po tylu latach wystawienia na warunki atmo, wygląda lepiej niż w niejednej limo od płaczącej Niemki, co ją trzymała w garażu i wyjeżdżała jedynie do kosmetyczki


notlauf Said:

Podłoga jest zaskakująco zdrowa


Pruszkowiak Said:

widzę na zdjęciu, że A6 w budyniu zaraz podzieli los Lexusa i też zarośnie :)


Ktosiek Said:

To bardzo dziwne, jakby był zdrowy – no chyba, że do Lexusa faktycznie się bardziej przykładali niż do Toyot – bo tak szukam na googlach to jednak te nowsze potrafią korodować – nie jest to oczywiście poziom W210 czy Mazd ale ruda potrafi konsumować te auta ;]. Oby było tak jak mówisz Notlauf – trzymam kciuki.


miwo Said:

zestaw Nakamichi :)
jeszcze wtedy chyba nie montowano sprzętu Mark Lewinson.
nie widać zegarów – czy to jest digital, czy też ten słynny Optitron (która potem dostała też Corolla IX)?.


Takiej historii i w dodatku z takim samochodem to się nie spodziewałem. Absolutnie popieram przedmówców, że to aż dziwne, że bank na tyle lat sprawił Lexusowi taki los. Niemniej, auto zacne. Kiedyś okiem bym nie spojrzał na klasyczne Lexusy (o ile można tak mówić w przypadku tej marki). Jednak od jakiegoś czasu LS i IS pierwszych generacji są dla mnie fascynujące. Życzę powodzenia w reanimacji – i co oczywiste, czekamy na relacje :)


Michał Said:

Wzruszający wpis, ale!

Za krótki!
Gdzie wideo od momentu wpadnięcia na Lexa do chwili, gdy palicie sprzęgło przy wyciąganiu?
Czemu mnie tam nie było?

Zapłaciłbym całe Pieńć złoty za ebuka czy dyskietkie z historią ratowania LSa. Wóz, w ogóle LS, jest wspaniały. W przeszłości przez moje ręce (zasadniczo ręce ojca handlyrza) przewinęły się chyba trzy sztuki i powiem tak: niesamowitym swagiem było wożenie mnie nim do budy, nawet jeśli uwzględnić, że czasy szkoły wspominam najgorzej (ałtsajderowatość w połączeniu z zadufaniem w sobie sprawiła, że nikt mnie nie lubił, za to ja lubiłem tylko nauczycielki…).
Ogólnie uwielbiam muzykę, taką prawdziwą, nie jakieś eneje czy inne boleści. Nie wiem czy to miłość taka jak samochodowa, ale na pewno ciężko byłoby bez niej żyć. W związku z tym czasami rozmyślam i tak się kiedyś zastanawiałem, skąd moje bezwzględne uwielbienie U2, grupy niekoniecznie wpisującej się w moje upodobania. Doszedłem do tego, że największy udział w przesłuchaniu U2 miał szarometaliczny LS400. Generalnie próbuję teraz przypomnieć sobie, czy za dzieciaka miałem styczność z wozem o lepszym nagłośnieniu, ale chyba nie. Były oczywiście jakieś pojedyncze amerykany, coś z Mercedesa i Renówki też, ale Lexus w temacie grania był mega. Pewnie nawet dziś robiłby robotę i dopiero w zestawieniu z gablotami, w których producent wyraźnie postawił na projekt nagłośnienia, zacząłby odstawać.
Z tego też względu sugeruję zachować szacunek i przy pierwszym odpaleniu radyjka nie włączyć czasem jakiegoś eremefu, bo się jeszcze coś popsuje.
Jeszcze parę słów odnośnie egzemplarza z tekstu. Wielką zbrodnią są te przemegadenne felgi, gorsze byłyby tylko te aludekle z udawaną tarczą hamulcową. Poza tym nie wiem, jakim ignorantem i tłukiem trzeba być, żeby nie tyle zostawić go z opuszczoną szybą, co nawet worem tego nie przysłonić! Nie zrobiłbym tak, nawet jakby to auto bufetowej było. Jakby było normalnie odstawione, to by w sumie nie ruszone było, a teraz to sumie nie robi różnicy, nawet jakby tam teraz nasr…
Ja to w ogóle miętki jestem. Miałem kiedyś jakby w opiece Grand Vitare V6. Stała trzy lata, bo była trochę za droga, miała popieprzony alarm (alarmy to zresztą w założeniu są popieprzone), a właściciel miał chyba jakiś ucisk na mózgu. Byłem tak wspaniałomyślny, że wziąłem i przytaszczyłem akumulator, położyłem na starym, łącząc go z nim kablami (strach było stary wyciągać z uwagi na jakieś dziwne kabelki wokół), po 20 min drapania się po głowie, jak to cudo odpalić, Vitara w końcu zakręciła i ruszyło, potem chłopaki umyli i odkurzyli cudaka, a jakieś parę dni później żelazo kupił jakiś mlodzian z jajem.
Tak, taki ze mnie bohater. Bochater!
Aha. Dobrze jest znać historię swojego auta, ale bez szczegółów, bo wtedy można sobie wiele rzeczy dopowiedzieć. Mój Trans Am miał bujną przeszłość, podobno kiedyś jeździł nim ktoś, kto trafił do ciupy, a jak wyszedł, to się mu umarło. Podobno kiedyś próbowano go buchnąć, a już na pewno ktoś chciał pożyczyć koła. Podobno trafił później na jakieś dwa lata do warsztatu amerykanów w Gdańsku, potem podobno ktoś go kupił, a potem podobno upomniała się o niego (nie wiem, czy o auto, czy o gościa) policja. Potem to już normalnie. Kiedyś jak go czyściłem, pod fotelem znalazłem taką kwadratową, wymęczoną saszetkę z cukrem, taką jaką niekiedy idzie normalnie na stacji dostać. Trochę z niej się usypało. Przeżyłem zawód, że to tylko cukier… Zaraz się okaże, że jego przeszłość to lipa.

Teraz z innej W123…

Czy ktoś z Was miał kiedykolwiek jakąś styczność z Bricklinem?


Gąsior Said:

heh ile kasy musiał być warty ten Lexus jak wstawiali go do komisu… wiadomo jaki ma przebieg?


Yossarian Said:

Ten uchwyt na telefon to oryginał? Jak tak, to gdzieś powinien być jeszcze Lexusowy telefon :)


Cooger Said:

Gdyby skóra miała być odświeżana jednak samodzielnie to polecam lederzentrum.pl – chemia i obsługa profesjonalna. Nie mniej cudów nie ma (jak to ktoś wyżej sugerował), choć zrobić faktycznie można dużo.


tomek Said:

Wystarczyłoby zakleić szybę folią i już byłoby mniej zniszczeń.


Pruszkowiak Said:

ten uchwyt jest ori pod starsze modele Nokii 😉 od razu z funkcją ładowania


Aron Said:

W tych krzakach to ja tam chyba jeszcze widzę Jaguara XJ albo jakiegoś Daimlera. Bo to, że wrasta tam jakieś audi a6 w majonezie to sram na to gówno, ale ten Jag/Daimler może być ciekawy. Niemniej jednak gratulacje za wytarganie Lexusa, jedno z niewielu aut klasy premium które bardzo lubię :-)


Zyga Said:

A mnie ciekawi, czy bank – właściciel opłacał OC za 11 lat stania? Byłby to mój argument na targowanie ceny :)


Andziasss Said:

@ Notlauf: Czerwona linka tego plecionego typu (najgrubsza z dostępnych na stacjach benz. ) jest zaskakująco mocna. Kiedyś ciągnąłam na na takiej Land Roverem Lad Rovera z Dolnego Śląska do Poznania i dała radę. Byliśmy cały czas na radiu i przez 200 km nie hamowałem, tylko wydawałem komendę do przyczepy:-) Na ostatnim odcinku do warsztatu już nawet wyprzedzaliśmy tym zestawem grzybiarzy, bo jak ciąg osiągnął 110-120, to żal zwalniać. Jednak do rwania z krzaków użyłbym liny kinetycznej ubranej w koc. Wtedy jest mniejsza szansa oberwania w tył głowy uchem wyrwanym z pojazdu wyrywanego. Głowa z hakiem i nowa szyba do Kruzera, oj wydatki Panie! Eboki w pedeefie musiałyby być droogie, oj! Reszta w mailu… jak uda mi się wysłać z lasu, w którym jestem zakwaterowany.
.
@ Hunting: Poezja wolnych torów wkrada się i tutaj;-) IS200 to istotnie fajny sprzęt i te kółka przednie ma takl bardzo z przodu, i ten zegarek na rękę jak w Nashu i lampki z tyłu jakby zapomnieli o p-mgielnyeh i dorobili na cito. Takich już nie będzie, czyli mamy klops. ja wiem, że to się nie nadaje na alert, bo ich jest dostatecznie mało cały czas, żeby ogłaszać, że się kończą.


Lukasz15 Said:

Daaaaawno nic nie pisałem. Czapki z głów, dobra robota! Ach chciałbym być przy odpalaniu tego sprzętu, choć pewnie nie nastąpi to szybko. Jeśli była by taka możliwość fajnie by było to uwiecznić. No i po doprowadzeniu wszystkiego do ładu musi być test, długi i ociekający prestiżem zakończony filmikiem z wypowiedzią na temat wrażeń z jazdy. AAAAA już się ślinię…..


pr Said:

@Aron
“sram na to gówno”
Pięknie powiedziane


tommm Said:

Gdyby ktoś chciał pooglądać takiego samego w jeszcze gorszym stanie, to wrasta już dosyć długo w Świnoujściu koło jednego z warsztatów samochodowych


bedok Said:

kumpel ma bardzo podobnego, czekam, aż mu się znudzi :)
jeśli już wyrywać z krzaków, to właśnie takie fury !


Marek Said:

Biorę, jak tylko będzie na sprzedaż.


S7TDI Said:

Ktoś już pytał, ale odpowiedzi nie było: jaki przebieg? Trochę taki dziwny przejaw niegospodarności banku… Na pewno jakichś kosmicznych pieniędzy nie chcieli za niego, bo raczej dla nich auta wycenia jakaś tam firma, opierają się na cenach rynkowych. Może były jakieś inne zawiłości, o których nie wiadomo i dlatego nie można było sprzedać.


Aremberg Said:

To się nazywa prezent świąteczny – nareszcie wpis o uratowanym Lexusie, już zwątpiłem że się cokolwiek nowego o nim pojawi! To pewnie mógłby być temat na oddzielny wpis, do jakiego marnotrawstwa dochodzi w rozwiniętej cywilizacji – można gnić różne rzeczy, ale prawdopodobnie najlepiej wykonany samochód w historii motoryzacji? Pomyśleć, że w chwili jego porzucenia na topie byli Ich Troje, na drogach królowały Daewoo a po wiochach ROOT szerzył się niczym HIV wokół szosy Kinszasa…

A ogólny stan LS-a tylko dowodzi, jak genialną marką był swego czasu Lexus. Tak jak pisze @huntingtrains, Lexusy które były oferowane przed 2005 rokiem, stanowiły absolutny szczyt formy w swoich segmentach:
– luksusowy czołg LS400 – oczywistość,
– nowocześniejszy LS430, który mimo olbrzymich ilości elektroniki, nic a nic się nie psuje,
– czarujący japońsko-amerykańskim klimatem GS (1998-2005),
– ponadczasowy, urokliwy i niebywale seksowny IS pierwszej generacji (czy kiedykolwiek na Złomniku ktoś napisał o samochodzie seksowny?) – tutaj mogę tylko podpisać się pod minirecenzją @huntingtrains i zdaniem @Andziasss’a. To jest samochód, który bezwarunkowo muszę kiedyś mieć.
Na szczęście wysokie koszty utrzymania, brak dizelka i wąski dostęp do serwisu trzymają tego cukierka z dala od dynamicznych Andrzejów i Mariuszy w zapuszczonych E46 i E39.


notlauf Said:

Poniżej 300 tys. km.


pstryk124 Said:

A ten bank to nazywął się Baranina , Pershing , Dziad, Malizna , Nikoś , Słowik, czy Jacek Dębski?


SMKA Said:

Kolejny raz Złomnik wylądował na Wykopie :)


Smok wawelski Said:

W ogóle cały ten komis wygląda na jakiś zapomniany, jakby właściciel umarł i nie zostawił spadkobierców.


marian601 Said:

ja w kwestii formalnej – 114,3 mm to 4,5 cala a nie 4,75.


Żelazko Said:

zaparkowanie na ‘D’ czy innym biegu jeżdącym. Też mi. Widocznie to jakaś stara skrzynia która to umożliwiła bo normalnie się nie da wyjąć kluczyka.
No ale dobra.


iced_devil Said:

Na casting go! zgłoszenia tylko do końca roku! świetny temat na odcinek dla Adama Klimka
http://www.tvnturbo.pl/programy/samochod-marzen-kup-i-zrob,6346.html


Sven Said:

Rewelacja!!! Wrzućcie jakieś zdjęcia jak już go odpicujecie. Na pewno będzie na co popatrzeć. Pozdrawiam i powodzenia w dalszych odkryciach.


heliogabal Said:

Jak już będziecie go sprzedawać po tym uratowaniu to dajcie znać na priv. Powaga.


vlad Said:

“Pod maską oczywiście 1UZ-FE, czyli aluminiowa, 4-litrowa V-ósemka z paskiem rozrządu, niezwykle zaawansowany, oszczędny i lekki silnik.”

eee…..? To sarkazm cy cóś? Przecie on nawet popychaczy zaworów nie miał i jak ktos popełnił w końcu zagazowanie to regulacja zaworów co 10 k km (slownie: dziesięć tysięcy kilometrów)…. Oszczedny owszem, jak sie muska pedał gazu to nawet mozna zejsc do 13L w miescie, chociaz jak sie nie muska, to sky’s the limit…

Reszta w miare byla ok, poza technologicznymi odpałami typu swietlowki w podswietleniu zegarow 3D…


notlauf Said:

Ale co za menda gazuje Lexusa? Felicię sobie zagazuj.


vlad Said:

@notlauf: hmmm… to bylo teoretycznie, ale potankujesz to kilka razy to i tobie wtryskiwacz zmieknie :D. Mnie tylko rowzala, to ze w golfinie z naszym ulubionym gaznikiem pierburg w silniku 1.3 byly juz popychacze to w tym, hiper odlotowej kopii szmelcedesa S zapomnieli to dolozyc.


notlauf Said:

Jakoś przez ostatnie 16 lat jeżdżenia mi nie zmiękł. Rozumiem zagazować auto robocze, rozumiem zagazować małe auto bo kogoś naprawdę nie stać na nic innego, ale jeśli kupujesz sobie prestiżową limuzynę o pojemności 4 litrów wiedząc, że nie stać cię na paliwo, to jesteś, niestety, kretynem.


vlad Said:

A i owszem. Nie zmienia to faktu, ze dla mnie ten silnik jesli chodzi o zaawansowanie rozwiazan to dziadostwo. Zwlaszcza, ze jest kilka tam naprawde dla mnie do teraz ficzerow odlotowych typu odsuwanie sie kierownicy przy wsiadaniu i wysiadaniu. Przynajmniej tak byl przed FL, bo ten wyglada na nieco nowszy rocznik.


@notlauf – oj tam. I car po kopiejkę się schyli a po rubla nawet przykucnie.


Jermak Said:

W centrum Olsztyna pod bankiem od 10 lat stacjonuje Windstar. Też dziwna historia – stoi na kapciach na ogrodzonym parkingu bankowym…


SMKA Said:

vlad, jakieś tam popychacze muszą być, rozumiem że chodzi Ci o hydrauliczne popychacze zaworowe 😉


vlad Said:

@SMKA: dokladnie. Za duzy skrot myslowy.


phillass Said:

a nie jest tak ze ten silnik jest konstrukcja pochodną silnika F1 i może jakiś popychaczy z jakiegoś powodu tam nie ma?


WujekAndrzej Said:

Świetny artykuł ! Co do skór, w Warszawie są magicy od takich tematów (i nie myślę tu o tapicerach): http://detailerworkshop.pl/renowacja-tapicerek-skorzanych_260.html


SMKA Said:

Swoją drogą, co do braku hydraulicznych popychaczy, z tego co wiem 2 litrowe “benzyny” z Fordów Mondeo Mk 3 i Mk 4 nie mają hydraulicznych popychaczy zaworowych, ale czytając na forum o LPG spotkałem się z opiniami że jak samochód zostanie dobrze “zagazowany”, to nie powinno być problemów


atr Said:

Musiano tego prezesa bardzo nie lubić jak tak potraktowano jego służbówkę. Być może był Francuzem i rzucono jego auto na pożarcie ślimakom.
Dobra robota z wyrwaniem go z chaszczy, pewnie kluczyk w nich pozostał.


vlad Said:

@SMKA: nie ma szans. bez gazu np. w takim FIAT 1.4 kaza sprawdzac co 30k km. dla mnie to jest megaarchaizm, bo to nie jest wielka filozofia a zegnamy dziedzictwo konstrukcji z lat… sam nie wiem 50-tych? Generalnie dla mnie regulacja luzow zaworowych odeszla w zapomnienie wraz ze smiercia powszechnego uzytku kredensow.

Natomiast taka koniecznosc w aucie klasy LS400 to jest po prostu zart. Bardzo kiepski zart. Ja jedynie moge to sobie wytlumaczyc to rynkiem amerykanskim, na ktory Lexus jest kierowany i przyzwyczajeniem hamburgerojadów do wymiany oleju co 5k mil.

@phillass: na pewno to jest ten powod, zapomnieli tylko suchej miski olejowej dodac.Widziales kiedys jakikolwiek silnik F1 i to jak wygladaja korbowody???


heliogabal Said:

@vlad, no faktycznie kiepski silnik, skoro z palcem w d**ie da się z niego wycisnąć 500 KM bez żadnego zakuwania.


SMKA Said:

Swoją drogą, jeśli już tak dyskutujemy o silnikach i kompensacji luzów zaworowych, to czy ktoś wie jaki sposób kompensacji luzów zaworowych występuję w silniku 1,6 Ti-VCT Forda (z Mondeo Mk 4 czy Focusa). Z tego co znalazłem chyba silnik ten ma kompensację mechaniczną, ale pewien nie jestem


vlad Said:

@heliogabal: tak moc z litra to jest najwazniejszy wyznacznik czy silnik jest dobry czy nie (co tam 500, moze 1500 od razu- tez lubie pozartować). Ja wiem, ze na tym blogu nie brakuje ‘wapanese’, ale jak juz w toitoi rzneli ta S-klase to mogli sie troche bardziej postarac…


Ktosiek Said:

O! WujekAndrzej dał fajny link – zobaczcie sobie, jak niektórzy auta potrafią zapuścić, a zrozumiecie dlaczego często brzydzę się autami klientów. To co tam pokazane to tylko ten wierzchni brud, prawdziwe “skarby” są pod fotelami i innymi miejscami. PROTIP: ten syf leży w całkiem nowych autach. Ja rozumiem, że ktoś kręci km jak głupi ale jest wtedy inna rada – nie zapuszczać auta – od czasu do czasu przetrzeć – osobiście, jakbym musiał robić te 40-50K rocznie to dbałbym o środek auta tak samo albo bardziej niż obecnie – po prostu nie lubię siedzieć w brudzie/syfie.

Vlad nie jest tak do końca – nie jestem na 100% pewny, ale wydaje mi się, że hydrauliczne kasowanie luzu uniemożliwia zastosowanie zmiennych faz rozrządu (co byłoby całkiem logiczne) – a co, Twoim zdaniem, wygląda lepiej w prospektach i co można ubrać w efektowne nazwy ?. Prawda jest taka, że nowe silniki Hyundai/Kia z serii Gamma to silniki które trzeba regulować – co prawda sprawdzenie następuje dopiero po 90-100K ale jednak głupi 1.3 Alpha który siedzi w Getzie ma hydraulikę. No ale magia nazw (Vtec, CVVT, VVTi i inne). Nie wiem jak jest z innymi, bo nie miałem czasu zgłębić tematu, jeżeli się nie znam, to proszę o wyprowadzenie z błędu :).


lecho Said:

ZŁOMNIKU PRZEKRĘĆ FOTKI bo biedacko tak machać iPadem w Starbucksie czytając o swagerskim Lexusie :)


notlauf Said:

rafal: bezczelnie kłamiesz w żywe oczy, oto dowód:

http://suchen.mobile.de/auto/lexus-ls-400.html?isSearchRequest=true&lang=de&sortOption.sortBy=price.consumerGrossEuro&scopeId=C&makeModelVariant1.makeId=15200&makeModelVariant1.modelId=7&ambitCountry=

za circa 1000 euro są 2 sztuki, oba uszkodzone, sensowne oferty zaczynają się od 2800 euro, więc nie wiem co chcesz osiągnąć rozpuszczając takie bzdury.


vlad Said:

@notlauf: kolega jak sprzedawal kilka lat temu (mial dosc kosztow i klopotliwosci napraw: tylko dwa sensowne serwisy w Polsce wtedy byly) wystawil na alledrogo od kwoty 1 pln :). Jesli dobrze pamietam to stanelo cos w okolicach 7k pln, on liczyl na 15k pln.Ze smaczkow dodam, ze byl plan przerobienia tej sztuki na pickup’a i jezdzenia tym na polowania. Auto bylo lekko poobtlukiwane, ale tez bez przesady- normalna miejska eksploatacja.


ddd Said:

No pewnie-na kij w niego inwestować skoro to słaba kopia Mercedesa – ma jakiś badziewny silnik (pewnie jednorazówka od kosiarki), a w Niemcach (to za granicą) można przebierać w LSach po 1000euro. Ładnie właściciel wtopił. Lepiej maznąć na biało i wozić śluby to może się zwróci hajs za landare.


sosek Said:

Kup youngtimera z czterolitrowym silnikiem i gazuj, by taniej “latać”. Apage, groszoroby. Octavię 1.6 MPI (+LPG) brać a nie Lexusy.

rafal: Tysiąc euro? Weź daj namiar, biorę 2 od ręki.


ktm Said:

ddd ty tak na poważnie ?


SMKA Said:

Ktosiek, chyba silniki z Laguny II mają zmienne fazy rozrządu i hydrauliczne kasowanie luzów zaworowych (przynajmniej z tego co wiem). Podobnie silnik benzynowy 2,0 z Peugeota 407 po którymś tam roku dostał zmienne fazy rozrządu


Ktosiek Said:

SMKA zgadza się, tak w sumie to źle rozumiałem (coś mnie przyćmiło) pojęcie luzu zaworowego i jakoś sobie wmówiłem (na bazie silników Hondy oraz Toyoty), że połączenie tych dwóch technologii jest niemożliwe – ale zostałem szybko naprowadzony na właściwy tok rozumowania przez innych kolegów-mechaników ;). Tak więc można mieć i hydrauliczny kasownik luzu oraz zmienne fazy – co w sumie mnie smuci, bo wolałbym jednak mieć w Kii hydraulikę :/ no ale z płytkami też da się żyć :).


Paweł Said:

fajny krążownik, dobrze że uratowany, ale chyba ciężko będzie na nim coś zarobić.


krul Said:

marek Said:

vlad, to nie jest fura do miasta, tylko do szybkiego przemieszczania się po drogach. gazowanie jest tu niepotrzebne; do miasta kupuje się mniejsze fury i gazuje. z głową, z głową..


vlad Said:

@marek: ja tylko sie nabijam co sie dzieje z tym cudem techniki w takiej sytuacji, czego oczywiscie wiekszosc nie skumala. Do czego ta fura jest to ja akurat dosc dobrze wiem. A co kto z tym robi (w sensie gazowac/nie gazowac) to juz jest jego sprawa, bo ‘Co komu do jemu, a jemu do komu’?


hesiek Said:

rozrzad na jutro ?:)
kwestia ceny tylko :)
odbior w sylwestra miedzy 14a 17- namiare masz ale na jutro zeby byl to tel miedzy 8a 10 i 90% szans
pozdro


wuner Said:

W Mondeo Mk4 2.0 FlexiFuel nie ma hydrauliki – kasowanie polega na wymianie szklanek i przy jeździe na benzynie jest spoko, ale na gazie szybko się to rozklekotuje.
Fiatowski 1.9 8V (Diesel) też reguluje się płytkami (tłuczony był na pewno jeszcze w 2008 roku) – 16V ma już hydraulikę…
A Lex jest miły dla oka. I w na prawdę niezłym stanie, good job!


SMKA Said:

Wuner, właściwie w Mondeo Mk 4 2,0 litra Duratec “nie Flexifuel” też nie ma “hydrauliki”. Podobno hydrauliczne kasowanie luzów zaworowych ma w tym samochodzie 2,5 Turbo benzyna. No i ponownie, czy wie ktoś jak to w Mondeo Mk IV było (i jest) z 1.6 Ti-VCT


Adam Said:

Jak ten LEXUS będzie do sprzedania to proszę o kontakt ze mną.


yaaro Said:

Czy coś w sprawie Lexa ruszyło? Gdzie dalsza relacja ?
Co do luzów zaworowych. Hydrauliczne popychacze to wygodne rozwiązanie ale bywają z nimi problemy. Czasami zasyfiają się nawet w nowoczesnych silnikach (np. Infiniti VQ) i potem pojawiają się na forach wpisy o klekoczących szklankach. Mam starą Mazdę V6 i czasami te klekotanie szklanek po uruchomieniu silnika mnie dobija, a taka Honda dla przykładu od zawsze miała regulację luzów na śrubkę (jak w Żuku) i sprawdza się to od lat. Mój drugi samochód Acura TL 3,2 V6 (przedostatni model) mimo, iż nowoczesny, to regulację luzów też ma na śrubę z nakrętką kontrującą, a regulacja wg. serwisu ma odbywać się co 100 tys mil !!! Dzięki tej prostej konstrukcji mogłem sam sobie wyregulować 24 zawory zamiast zostawiać grubą kasę w serwisie lub irytować się klepaniem szklanek zaworowych przy sporym przebiegu.
Co do 1UZ, to nie ważne czy obecnie można o tym silniku powiedzieć, że jest nowoczesny. Na tamte czasy był nowoczesny, jest bardzo trwały, wytrzymuje olbrzymie przebiegi, perfekcyjnie wyważony i bardzo lekki jak na swoje V8. Aktualnie szukam takiego silnika do grzebania przy swapie, najlepiej jeszcze w budzie


bigtom Said:

karaf Said:

Aktualnie mam dwa LS 400 – jeden z 1990 z amortyzatorami a drugi z 1992 ( w dowodzie 93 ) z zawieszeniem pneumatycznym i w zdecydowanie lepszym stanie – sam go przywiozłem do Polski. Ten starszy nazywam rozbitkiem ponieważ ma ślady różnych stłuczek ( pewnie dla wyciągania kasy ) i jeździ też na gazie – co ciekawe ma instalację BRC 2 generacji a butlę walcową 110 l. Młodszy jeździ tylko na benzynie i nie przewiduję gazowania tego silnika. Przeczytałem dzisiaj jeszcze raz wszystkie wpisy i potwierdzam, że ten model naprawdę jest niesamowity. Korzystałem w życiu z wielu samochodów, przejechałem ponad 2 mln km, mam też camry III gen. ( już piątą w moim życiu ) oraz e-38 z 1996 r. we wzorowym stanie jednak najbardziej lubię jeździć lexem. Zainteresowałem się w grudniu odnalezieniem tego auta i byłem pewien, że uda się go przywrócić do życia – taki jest ls400. Pozdrawiam.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1