Niedzielna bajaderka: teraz uczciwych ludzi jest sporo
Pamiętacie chińskie samochody sprzed paru lat? Jak wszyscy turlali się ze śmiechu nad ich nędznym kopiowaniem konstrukcji europejskich? Chińczycy zerżnęli BMW X5 (Shanghuan CEO), Fiata Pandę, Smarta (tyle że ich Smart miał silnik z przodu), zrobili też jakieś coupe o nazwie Geely Beauty Leopard z frontem od W210. To rzeczywiście mogło bawić, bo jeśli już wkładać jakiś front, to od czegoś lepszego, bardziej prestiżowego i mniej korodującego niż W210, może chociaż W212?
Ale po tej krótkiej fascynacji podrabianiem wszystkiego Chińczycy zatrudnili sobie designerów i zaczęli robić jakieś bardziej zindywidualizowane samochody, wyglądające jak koreańskie projekty sprzed kilku lat, albo japońskie na rynek amerykański sprzed 10 lat. Niektóre są nawet-nawet. Taki Haval H6, albo Luxgen U6 Turbo – zresztą zrobiłem o tym całkiem rozbudowany wpis, o tu —> link.
Wtem!
Firma Landwind, znana z koszmarnie nieudanej próby wejścia na europejski rynek z klonem Frontery ulepionym z tektury i kawałków złomu, wjeżdża z Landwindem X7.
No ja wiem, że jest ciężko i trzeba sobie jakoś radzić. Wiem, że Chińczycy wszystko podrabiają. Ale mam inne pytanie: czy Chińczyk, którego stać na nowy samochód (co nie jest w Chinach ani łatwe, ani tanie), będzie chciał podróbkę “IWOKA”? Czy w jego chińskiej głowie zakiełkuje taka myśl, że wprawdzie stać go tylko na Havala, ale on chciałby Range Rovera, i w związku z tym zakupi jego kopię, zmieni znaczki i nikt się nie zorientuje? Po dłuższym zastanowieniu uznaję że tak. To genialny pomysł i wykonanie. Jakbym kochał prestiż i chciał się bardzo pokazać w nowym i drogim aucie, to Landwind X7 daje mi tę możliwość. A jeżeli ktoś mówi o podróbce, złamaniu praw autorskich itp., to spieszę donieść, że Sumerowie czy tam Fenicjanie za swój wynalazek koła nie dostali ani grosza i wszyscy producenci powinni do dziś składać się na fundusz praw autorskich dla wynalazcy koła. Wszyscy robią koła i nikt się nawet nie zająknie, że to przecież czyjś wynalazek. Ale spokojnie – Apple niedługo go opatentuje.
Kolekcja ponad 200 amerykańskich aut jest do sprzedania w Nebrasce. Aukcję będzie prowadził dom aukcyjny Van Der Brink, a aukcja odbędzie się 6 września. Eee, pomyślałem sobie, taka tam kolekcja, dużo amerykańskiego żelastwa. Też mi coś. Tak sobie pomyślałem. A potem zacząłem przeglądać te fury na sprzedaż i oczy mnie wypadli i zaczęli podskakiwać i popiskiwać. Jak zobaczyłem Cadillaca z 1959 r. karawan z zabudową firmy Eureka, to poczułem, że muszę przebrać się w kombinezon i laserowym pistoletem ganiać gluciaste duchy grasujące po Nowym Jorku, huju gona kol?
link – tu też jest link do spisu pojazdów
W Kanadzie był też do sprzedania fajny wóz – Civic z 1985 r. Całkiem nowy. W Polsce co najwyżej możemy liczyć na fabrycznie nowe Maluchy, których kilka się uchowało, ale jednak wolałbym Civica. Być może jestem jedyną osobą na świecie, a przynajmniej na moim osiedlu, która taki samochód faktycznie by eksploatowała – nienawidzę zmarnowanych samochodów, a nowe auto które ma 29 lat, wydaje mi się totalnym marnotrawstwem cennej pracy i zasobów. Oczywiście wartość kolekcjonerska huknęłaby na łeb na szyję, ale nie dajmy się zwariować, że kanciasty Civic III to jakoś przesadnie kolekcjonerski wóz. Po prostu śmieszny i fajny jaktajmer, którym trzeba jeździć, aż mu odpadną koła. Tak, to ja jestem człowiekiem, który przejechał już 8300 km superkolekcjonerskim Starletem KP60 i planuję kolejne wycieczki…
Fatalnie radzi sobie nowopowołana marka Datsun. Ma już trzy modele: hatchbacka Go, minivana Go+2 i sedana on-Do. Go, który miał być hitem w Indiach, ląduje tam na jakimś bardzo odległym miejscu i już po początkowym skoku zainteresowania sprzedaje się w liczbie kilkuset sztuk miesięcznie. Co powoduje, że odrodzony Datsun chyba szybko stanie się jaktajmerem. Zresztą ja to nic nie kumam z ich strategii, mają Dacię, czyli tanią markę globalną, to robią Datsuna, ale nie wprowadzają Dacii, ogólnie chaos. Ale nie taki chaos, jaki ma Fiat, który nagle, ni z tego ni z owego, przedstawia ponownie zliftowane Punto:
Spokojnie, nie bójcie się. Do nas to nie trafi. Do nas pewnie z Fiata nic już nie trafi. To na Indie. W Indiach Fiat jest równie popularny, co u nas Mahindra. “Rozważam zakup nowego SUV-a, waham się między Kią, Nissanem a Mahindrą” – słyszę to codziennie. Bardzo ciekawy jest prospekt Fiata na Indie – zachwalają w nim przede wszystkim dwie cechy: bardzo duży prześwit i wyloty klimatyzacji z tyłu. To są rzeczy, których oczekuje się od samochodu w Indiach. No i tego, żeby dawało się nim jechać absurdalnie szybko – o zamiłowaniu Hindusów do szybkości już pisałem.
Na koniec jeszcze: w tym tygodniu obsługiwałem punkt na trasie XXXV Rajdu Warszawskiego Pojazdów Zabytkowych. Rajd odbywał się w piątek, co trochę zamordowało liczbę załóg, ale i tak punkt miałem, wydaje mi się, fajny. Niestety nie mam zdjęć, ale opowiem Wam, że na tylnej półce Peugeota ułożyłem trzy przedmioty: kawał wędliny, starą skarpetkę i cygaro. Trzeba było powiedzieć, o jakie samochody chodzi. Z wyjątkiem jednej załogi, wszyscy odgadli, że skarpetka to Syrena – nawet nasi białoruscy przyjaciele startujący Wołgą M-21. Większość osób miała problem z wędliną i cygarem. Cygaro najczęściej budziło skojarzenia z autami wyścigowymi z lat 30. – Bugatti czy Jaguarami, a jeden zawodnik uparł się, że cygaro to Jaguar E-Type i on miał Audi 100, i ono się nigdy nie nazywało cygarem. Wędliną był oczywiście baleron, a wiadomo, że baleron to Mercedes E, W124, czy jak tam kto chce go sobie nazywać. Jeden z zawodników uparł się (ten sam), że to nie jest baleron, i pokazanie paragonu za zakup baleronu nie przekonało go.
W międzyczasie wymyśliłem już punkt na tegoroczny Festiwal Nitów i Korozji – wpadnijcie, zobaczycie na żywo zielone Carry.
I taka anegdotka: odjeżdżając z tego punktu zostawiłem na miejscu dwa koła od Cuore (zapomniałem o nich) i kiedy wróciłem 4 godziny później – leżały sobie przez nikogo nie niepokojone. Teraz uczciwych ludzi jest sporo!
Dział rocznicowy: minęło 80 lat od kiedy na drogi wyjechały prototypy Fiata 500 Topolino. O takie:
A na jutro mam coś ekstra.
Bleh, same truposze w tej aukcji, może ewentualnie GTO Judge bym przytulił. P.s. Niejaki Szymczak jechał jak raz po lufie.
Uwielbiam tego bloga, może dla tego że jestem kolekcjonerem trupów i w dodatku lubie nimi jeździć? Sam nie wiem.
HELP! potrzebuję porządnego, prestiżowego SUV-a – nie mogę się zdecydować: Kia, Nissan, Mahindra czy Land Wind X7? A może nowe Punto Evo – ten prześwit taki ogromny?
Być może Sumerowie i Fenicjanie wynaleźli koło ale za stworzeniem pierwszego SUV stoi nie kto inny jak uczony radziecki Siergiej Iwanowicz Suwow
Sergio czyta Złomnik. Po co nowe samochody w EU, skoro jest dosyć starych i one są dobre, niektóre. Po co nowe modele, skoro stare są wystarczające wystarczająco i wcale nie takie stare? Złomnik czy nie?
Topolino wrastało kiedyś przed gmachem Technikum Samochodowego w Poznaniu i podziwiałem jego prostą i przejrzystą (również dosłownie) budowę. To było w latach 80tych XXw.
Lamb Wing, czy tam coś, dobrze ukradzione. To znaczy, że zaczynają się rozpoznawać w dyzajnie i nie ukradli Toyoty czy ponownie Opla, bo nikt by tego nie zauważył nawet.
Skarpeta w towarzystwie Balerona i Cygara, to taka diorama z Rembertowa AD’92. Ałtonostalgia peuno gembo.
– Puk! Puk!
– Kto tam?
– Na pewno nie Fiat z nowym modelem….
W sumie to mało śmieszne, bo po prostu lubię Fiata… kawał motoryzacyjnej historii, szkoda by było go pożegnać :/ lepiej niech Sergio coś wymyśli, bo czarno widzę. O ofercie Fiata w PL już kiedyś pisałem – jednym słowem żal; najmocniejszy silnik w ofercie Punto ma chyba 80 coś koni 😉 – i nie obchodzi mnie jak bardzo 1.4 jest pancerny (nie jest zły, ale kto się nie rozwija ten się cofa) – ten silnik prosi o wymianę – co się stało z niezłym silnikiem 1.2 16V który montowali w Bravach poprzedniej generacji? 1.4 t-jet?
Ostatnie zdjęcie – Topolino – taki właśnie powinien być Fiat – przynajmniej na razie – prosty, tani, rywalizujący z Dacią. Koreańczykom zajęło to 20-30 lat zanim mogli wejść w lepsze strefy – i dziś widać efekty. Japończyków z początku też nikt nie traktował poważnie. Fiat niestety, mimo, że kiedyś był w tych lepszych strefach “troszku podupadł” – i jak dla mnie musi zaczynać na nowo – robiąc tani, trwały samochód.
Fajny ten garaż w Nebrasce, zdjęcia z różnych okresów no i samochody… jeździłbym :).
A teraz odwołam się do praw autorskich :]:
Moim zdaniem, główny problem z patentami jest taki, że okres 50 lat czy tam 70 to po prostu za dużo – stanowczo. Gdyby ten okres zmniejszyć do maksymalnie 10 lat, co np. w przypadku oprogramowania oznacza praktycznie śmierć, to wyglądałoby to dużo bardziej logicznie i przyjaźnie. Musimy mieć świadomość, że rewolucja przemysłowa nie znała czegoś takiego prawo autorskie – to jedna z przyczyn, dlaczego rozwój w tamtym okresie następował w tak błyskawicznym tempie.
Czy kol. Grzanecki lub nestor piaru motoryzacyjnego Bogusław interweniowali już w sprawie skandalicznych wypowiedzi dotyczących marki na “F”?
Koło to chyba wynalazły żuczki gównotoczki, a jako nie posiadające odobowości prawnej, nie mają podstawy. Ani też zamiaru.
Samochodów się nie wynajduje. Czasem można odkrywać jakieś wrosty, ale tak normalnie to się bierze i projektuje, albo odpatruje. Czyli się zagadza.
o w mordę, jakby Punto szło do nas, to już byłby 3 lifting mainstreamowego europejskiego auta. to się nie zdarza w obecnych czasach zbyt często.
–
w ogóle amerykańskie auta z lat 50. w wersjach kombi/sanitarka/karawan to jakiś kosmos.
zresztą podobnie jest z DS, którego pokazano w tym czasie.
–
myślałem, że oni w tych Chinach mają już jakieś deale, europejskie firmy pozakładały tam jv i już się tak ordynarnie nie rżnie. może Landwind jakoś się z Tatą dogadał…
Koła od Cuore zostały pewnie tylko dlatego, że to były stalaki. One po prostu mają krytycznie mały współczynnik prestiżu. Dzisiaj na samochód bez alusów ani na stalaki to nawet cygan nie zwróci uwagi.
Ależ Panie Złomnik! na przytoczonej aukcji pominął Pan absolutnie złomnikowe:
1. Corvair Van https://www.proxibid.com/asp/LotDetail.asp?ahid=1530&aid=76974&lid=20744277&title=1961-Chevrolet-Corvair-Van#
2. ozdoba każdej kolekcji Yugo https://www.proxibid.com/asp/LotDetail.asp?ahid=1530&aid=76974&lid=20744331&title=1988-Yugo#
3. oraz impala w stanie nie-nadaje-się-nawet-na-kwietnik https://www.proxibid.com/asp/LotDetail.asp?ahid=1530&aid=76974&lid=20744288&title=1964-Chevrolet-Impala-Convertible#
Tak, to ja jestem człowiekiem, który przejechał już 8300 km superkolekcjonerskim Starletem KP60 i planuję kolejne wycieczki…
link
Klikam a tam jakas głupia honda ;/
Notlauf, znieś koła do piwnicy! To przecież tylko minuta.
Ten Caddy od Eureki jest naprawdę zjawiskowy – zwłaszcza ten miks rożnych kształtów na tyle wozidła – połączenie skrzydeł i kombiaka to już dosyć dużo, ale jeszcze ta szybka w miejscu słupska C – samo zło.
Ooo, o tego Caddy’ego to bedziem się bić chyba. Borze, ależ bym nim sprzęt woził. Cały zespół bym. Choć inna rzecz, że gdybym dorwał gdzieś Loadrunnera, to możesz sobie tego Caddy’ego brać.
Civic ’85 – świetny. I cena jak za takiego rodzyna (zerowy przebieg, 500-tysięczny egzemplarz) bardzo dobra. I tak, też bym cisnął. Taki Civic z lat 80. to doskonała, lekka, zwinna fura do miasta. Ma dzieloną tylną kanapę (co prawda 50/50, ale ważne, że jest) więc jak dla mnie na potrzeby lokalne styknie. I to wszystko sprawia, że kanciasty Civic, o którym zwyczajnie nie pamiętałem, wpada na moją listę jaktajmerów, które mógłbym. Niedrogie (te, które raz na ruski rok pojawiały się w serwisach sprzedażowo-aukcyjnych, nie kosztowały więcej niż 2-3k), niezawodne, fajne. Inna rzecz, że znaleźć niezgnitego (jeśli w ogóle znajdzie się jakiegokolwiek) to cud niemalże.
Indyjskie Punto – błagam, nie. To jest kolejny dowód na to, że (ś)Fiat się kończy. Strasznie to smutne, patrzeć, jak stacza się po równi pochyłej genialna niegdyś marka. A samo Punto – do dziś z zewnątrz najlepiej wygląda pierwsza wersja obecnej generacji, czyli Grande Punto. Bardzo sensowny samochód. A tłuczenie przez lata jednego modelu, jeśli jest udany, nie jest jak dla mnie niczym złym, tyle że w obecnych czasach to rynkowe samobójstwo. Quod erat demonstrandum.
XXXV Rajd – ech, szkoda, że nie przybyłem popaczyć. Nawet nie wiedziałem. Ale jak ma się małego Jamochłona w domu to troszkę zmieniają się priorytety 😉 O, właśnie – kiedy tegoroczny WUK? Może bym podskoczył chociaż na start zrobić kilka zdjęć.
Zeżarło mi jeden komentarz, zapewne z powodu cuchnącego słowa, ale nie daje mi spokoju tendencyjny pijar tego Punto! Zawieszenie jest podliftowane o kilka cm w porównaniu do europejskiej wersji i to jest zrozumiałe. Ale zdjęcia są tak zrobione, żeby nie było widać jak wielki zwis ma toto z przodu. Taki zwis co chwila szura “w botanikę” na koleinach czy dziurach. Z tego samego powodu gro powozów PSA niezbyt nadaje się poza równe drogi. W tym niestety obecne Berlingo i jego Partner. A byłby to fajny wycieczkowóz! Wracając do Punto: jego sylwetka na tych zdjęciach przypomina bardziej Kaszankaja niż Astona. To jest wyczyn marketingowy, sprzedawać to samo w europie jako hatch semi hot, a po tamtej stronie kulki jako semi suv manipulując rozmiarem felunku, parametrami sprężyn i ogniskową obiektywów! Miszcze.
Chińczycy powinni skopiować Passaty od B5 wzwyż i sprzedawać u nas za grosze! Ależ by się to rozchodziło. A jakby jeszcze dorzucili kopię Insigni, to by mieli największą sprzedaż na rynku 😉
“czy Chińczyk, którego stać na nowy samochód (co nie jest w Chinach ani łatwe, ani tanie)”
Ale jest dokładnie 2x łatwiejsze niż w Polsce. Na “głowę” sprzedaje się tam 2x więcej nowych samochodów niż w Polsce. Kapitalizm panie!
Yugo kosztuje dolara. Można podbić do dolar dwajścia pińć. Hue, hue, hue.
@złomnik – nie, nie jesteś jedyną osobą na osiedlu, która tą hondę faktycznie by eksploatowała, a oprócz tego też mam superkolekcjonerskiego złoma z 80-tych. A nawet dwa superkolekjonerskie złomy. Też japońskie. I zrobiły więcej niż 8k km. Ha!
Prawa patentowe wygasają samoistnie 70 lat po śmierci wynalazcy, czyli za koło nikt nikomu płacić już nie musi. Natomiast jawne kopiowanie stylistyki samochodu jest tak chamskie i bezczelne, że to chyba tylko chińczyk może tak robić. I nie mówcie że nic złego w tym nie widzicie.
Taki Fiat Topolino to przydałby się na dojazd do pracy, ewentualnie Civic. A tak z innej beczki dziś 2CV w Wheeler Dealers godz. 17.
Patenty w USA: 17 lat lub 20 lat od złożenia wniosku lub przyznania patentu, zależnie, co jest dłuższe.
W EU między 20 lat.
Tyle patenty.
Prawo autorskie majątkowe, które obejmuje też projekty samochodów, działa przez 75 lat od śmierci ostatniego autora dzieła. Natomiast w odniesieniu do praw osobowych jest wieczyste (czyli nie możesz powiedzieć, że jesteś autorem Pana Tadeusza, mimo że wygasły prawa autorskie, a land wind nie może powiedzieć, że jest autorem projektu, nawet jeśli go legalnie kupił).
Złomniku, rozumiem, że utrzymujesz, że jeździsz starletem na codzień, od 3 lat jakoś, zrobiłeś nim 8tyś km i raz nawet jak pamiętam byłeś 1,5tyś km od domu, ale przy osiągnięciach złombolowiczów w np. fso125p to to jest mały pikuś 😉
Tak, to jest mały pikuś. Chętnie pojechałbym na złombol Starletem. Ale to byłby ekstremalnie nudny złombol. Pojechałbym, dojechał i wrócił.
Z tego samego powodu nie jeżdżę na Złombol, bo z kwalifikujących się samochodów mam tylko Polonezy – w sumie to też chamskie, że Plusem wolno jechać, a już Felicią nie wolno.
Musiałbym coś zmajstrować przed wyjazdem, żeby jechać z dreszczykiem :]
Felicią nie wolno?
Bez sensu.
Naprawdę nie widzę niczego trudnego w dojechaniu Polonezem Caro Plusem do Barcelony i z powrotem. To jest normalne auto do jeżdżenia.
Ten barnfind, to jest jakiś… nie wiem… orgazm z żelaza i kurzu. Wdychałbym i przetaczał.
@Ktosiek:1.4 nie jest pancerne:u mnie olej zaczal zlopac jak student chinska zupke po 5k km. Od nowosci dodam.w ogole zacząłem sie zastanawiac cz fijat podstępnie mi dwusuwa nie wcisnal. Jak mnie ten zlom jeszcze bardziej wkurzy to zaczne lac mineralny:auto i tak jest jak to sie mowi ekologiczne dzieki jakosci montazu i wykonczenia za 10 lat rozlozy sie zupelnie. Zostana po nim tylko zegary ala alfa.
A ja z innej beczki: czy jest szansa, że powstanie osobny wpis o Mercedesie Vaneo?
O takim Civicu pisał Pan Podbielski w książce “Samochody japońskie”, mam całą tą serię z młodych lat i pamiętam że całkiem mnie się wtedy ta Honda podobała, chociaż nie aż tak jak Toyota MR-2 i Mazda RX-7 z tej samej książki. Swoją drogą ktoś wie czy Podbielski jeszcze żyje? Jeśli tak to czy coś pisze? Szukałem kiedyś na internetach ale nic żem ciekawego nie znalazł.
Achaaaa!….
To dlatego zbierałem szczękę z podłogi, wracając w piątek z pracy do Warszafy okrężną drogą przez Stare Babice!!!…
Jechał taki Citroenik w przeciwnym kierunku, że miałem ochotę natentychmiast zawrócić swojego i gonić go, nie zważając na permanentne obszary zabudowane tudzież ostrzeżenia o fotoradarach średnio co 10 metrów bieżących jezdni… I napaść oczy… i ewentualnie pogłaskać…
Ale z was ignoranci, Sergio dobrze wie co robi, Punto będzie nadal liftingowane, to powolna ewolucja w stronę czegoś absolutnie doskonałego, czegoś co dla ludzkości po wszechwieki stanie się synonimem pojazdu mechanicznego, nie będzie miejsca dla innych, będzie tylko: UBER PUNTO!
Vlad, no ale one tak mają ;-] TTTM itd… no cóż, Fiat ;]. Ale ogólnie silnik nie jest zły, a jego pancerność wynika też z taniości napraw.
@dr_kamil:
W sumie obecna Corsa to jest bliźniak obecnego Punto. Wiem, że GM i Fiat już nie współpracują, ale niedawno pokazano następną Corsę i nie będzie ona taka całkiem nowa – będzie to bardzo gruntowny liting (coś jak Passat B7 względem B6 albo Golf VI względem V). Może więc będzie tak i z Punto.
Notlauf, trzeba było jeszcze jakiś Kredens na dach swego auta wziąć Swoją drogą to kiedyś auta miały jakieś ksywki i każdy albo prawie każdy wiedział o jaki wóz chodzi. Dla współczesnych nikt chyba już nic zbytnio nie wymyśla…
@Ktosiek: no i jeszcze- dzisiaj zatarlo sie jakies lozysko na amen na pasku, poszedl dymek i silnik sie zadlawil… 30K km. ostatni raz zdarzylo mi sie, ze nie odjechalem spod domu Trabantem gdzies pod koniec lat 80, ale to byl czteroslad po licznych przejsciach. ksiazke moznaby napisac o fijacie. serwisową.
PS. Mam jakies inne poczucie pancernosci silnika, ale ja tam panie jestem na niemcach wychowany, najpierw tych wschodnich a pozniej zachodnich
@Vlad no przecież naprawiasz osprzęt =] nie będę zgadywał, ale pewnie alternator się rozwalił, staaara przypadłośc Fiata, po prostu pęcznieją /rdzewieją/… powiem Ci, że znam klienta który do 80K miał już 3 alternatory ;].
A dyplomatycznie powiem, że jest powód dla którego jeżdżę azjatyckim produktem – nie lubię się babrać przy swoim aucie, nie mam na to czasu. Ale Fiata, mimo wszystko, jako markę, z całym bagażem problemów jaki Fiat sprawia, lubię – co nie oznacza, że bym go kupił – to raczej nie.
@Ktosiek: a no to sie zrozumielismy. Ja postanowilem dacmu 3szanse, po Sienie i Poldolocie Trucku. czwartego immobiliari juz nie kupie.
Civic jest już podobno sprzedany od połowy zeszłego tygodnia.
Nie zdziwiłbym się gdyby kupiła go sama honda.
Czajniki są tak sinocentryczne, że nie zdziwiłbym się gdyby uznawały swoje podróbki za równie dobre jak oryginały. A nawet lepsze – skoro chińskie.
@dzekoo
> Ale jest dokładnie 2x łatwiejsze niż w Polsce.
>Na „głowę” sprzedaje się tam 2x więcej nowych
> samochodów niż w Polsce.
Ale przecież nie jest. To, że sprzedaje się tam 2x więcej nowych samochodów na głowę mieszkańca nie mówi kompletnie, totalnie NIC o względnej łatwości ich nabycia.
Przypuszczam, że nabycie nowego samochodu jest tam trudniejsze – lub porównywalnie trudne jak w PL – dla przeciętnego Wanga (np. finansowo), ale jeszcze trudniejsze – zupełnie inaczej niż w PL – jest tam kupno samochodu używanego. Więc pan Wang nie ma wielkiego wyboru. U nas przecież było dokładnie tak samo pod koniec lat 90 i tuż przed wejściem do UE.
Tak to jest, jak ktoś dorabia sobie bajkowe interpretacje do statystyk, żeby mu pasowało do ideolo.
Aż z ciekawości wyguglałem te nowe Datsuny. Przecież to klony Aveo i pomiot Lodgy
To kto ma toto kupować? Indyjskie grzyby?
@Wasyl Srogi “pomiot Lodgy”
Nie – go i go+ mają ten sam rozstaw osi, 2450 mm, a go+ jest tylko nieco dłuższy, choć i tak ma niecałe 4 m.
Lodgy: 2810 mm rozstawu i niemal 4,5 m długości.
Paragon za Baleron mnie rozwalił :-D, co za durny koleś, nie miał się o co kłócić??? Jak mnie drażnią niemiłosiernie takie zarozumiałe buraki.
Tymon,
prawdziwego szyku zadalbys i zyskal szacun na dzielni, gdybys baleron zamoczyl budyniu, a cygaro w rdzy.
Chyba, ze to by bylo za duze ulatwienie…
Z tą ewolucją Punto na bank chodzi o to, o co z Ładą swojego czasu: “perfect from the beginning”. No tyle że tutaj troszeczkę wizualnie widać zmiany, ale to jest już tak naprawdę perfekcja, i zmiany są li tylko kosmetyczne. To o to chodzi na pewno, przecież cóż by innego.