zlomnik.pl

Home |

Fajne samochody na starych zdjęciach

Published by on August 18, 2014

Odwiedziłem kolegę znanego pod pseudonimem Upal Wrotki. W czasie gdy nasze żony omawiały kwestie ubranek dziecięcych, Wrotki wyciągnął swoje albumy o Warszawie, przeklinając że połowę z nich pożyczył i nigdy mu ich nie oddano. Pozostałą połowę przejrzałem z nieukrywaną ciekawością. Prawie zawsze na starych zdjęciach Warszawy trafia się jakiś wyjątkowo ciekawy samochód. Albo nawet kilka. A wszystkie przypominają nam, że PRL nie kończył się na pięciu popularnych modelach w postaci Syreny, Warszawy, Poloneza, 125p i 126p. Ani nawet na Żuku i Nysie. Dziś będzie kilkanaście takich zdjęć, ale staram się cały czas uzupełniać zbiory o kolejne. Zatem moja gorąca prośba: jeśli macie link do jakiegoś zdjęcia Warszawy sprzed lat (może być też inne miasto – czemu nie) i na zdjęciu widać ciekawy wóz – dawajcie w komentarzach albo na zlomnik@zlomnik.pl – zrobię z tego część 2, 3, 4 i następne! W szczególności warto pod tym kątem przeglądać fejsbukowe fanpejdże ze zdjęciami starej Warszawy oraz fotki z Narodowego Archiwum Cyfrowego.

A tymczasem:

Zdjęcie z książki o Mokotowie z lat 70. Zestaw 204 + dekawka ryje beret po całości.

Osiedle Batorego z tej samej książki. Jak dla mnie, to jest Opel Kapitan.

Bardzo interesujące zdjęcie z Alej Jerozolimskich z 1978 r. Przede wszystkim widzimy na nim 3 wozy na niewarszawskich blachach, co pozwala zdać sobie sprawę, że jęczenie na “słoików” i samochody z obcymi numerami w Warszawie, jest starsze niż nam się wydaje. Po drugie – pomarańczowy Vauxhall Viva!

Na pl. Trzech Krzyży bardzo długo stała srebrna Cortina I. Tu jej nie widać. Ale widać CX-a i T2.

Parking przy Puławskiej. Przełom lat 60. i 70. Ktoś miał ZIM-a.

Idealny Peugeot 504 skręca w lewo w Krakowskie Przedmieście.

Na giełdzie samochodowej.

Pod CDT Smyk. Mazda 323 FA, Opel Kadett i Fiat 132.

Datsun 120A!!! (pod PAN-em)

Chrysler-France stoi w korku na zjeździe z mostu Poniatowskiego.

Plac Powstańców Warszawy. Osobiście pamiętam, że stał tam przez lata Volkswagen 412. Tu go jeszcze nie ma, albo akurat odjechał.

Mazda 616 na taryfie. CO ZA POMYSŁ!

Tak miało wyglądać metro. Rysunek z początku lat 80.

WAR i WAO to tablice z Żoliborza. To któraś z bocznych uliczek odchodzących od al. Wojska Polskiego.

Mój ojciec miał takiego Garbusa yo!




Comments
mic Said:

Pewnie, że było narzekanie na słoiki. Joanna Chmielewska w swojej Autobiografii pisała jak zaraz po wprowadzeniu staniu wojennego był zakaz przemieszczania się poza swoją gminę. I na ulicach Warszawy nagle zrobiło się luźno, skończyły się korki i pojawiły miejsca do parkowania. Pisała, że taki zakaz mógłby obowiązywać dłużej. 😉

Ech, stacja pl. Konstytucji, nigdy się chyba już nie doczeka realizacji…


Andziasss Said:

Wygrywa 014 LUX by Jelcz i PR 100 z pierwszego wypustu.
VAG już wyrabia pozycje, ale Fiat rządzi.
Bardzo dobry pomysł na serial.
Kolekcjonerskie są także wyrazy twarzy kierowców.


Vaux Said:

Vauxhall Viva HC tak gwoli ścisłości :)


Buckel Said:

Dobry temat na mixy – miasta w PRLu i ciekawe auta na ich ulicach (tzn. nie PRL-owski mainstream z maluchami i Syrenami).


Amazon!!! Said:

Na tym zdjeciu z puławskiej stoi także Volvo Amazon :)


Yossarian Said:

CX wtedy w Warszawie! Przy reszcie samochodów na drogach to musiało robić wrażenie jakby kosmici wylądowali!
A nazwa Vauxhall Viva wróci (pisałem o tym niedawno u siebie) i jeszcze może trafi któryś egzemplarz do Warszawy – będzie wtedy taki blast form da past 😉


dr_kamil Said:

Ciekawe z Bytomia: https://www.flickr.com/photos/ajok/416634880 – zadbane PRLe i zapuszczona Mazda.


Cooger Said:

Co to jest to czarne obok ogórka na pl.Powstańców Warszawy?


łoboże Said:

Kiedyś te samochody miały fajne i żywe kolory. Teraz wszystko srebrne i czarne (ewentualnie biały bus albo van) jak na jakimś pogrzebie.


@Yossarian: CX-a w latach 80-tych przez krótki czas uważałem za swój samochód marzeń, po tym, jak zobaczyłem takiego, w kolorze srebrny metallic, z obłędnie chromowanymi kołpakami i wszystkim innym, gdzieś w okolicach Rynku w Krakowie (bodajże Jagiellońska to była, albo św. Tomasza, przepraszam, wtedy Solskiego). Wtedy nazywałem go CITROEN PALLAS, bo tak miał na sobie napisane z tyłu, a oznaczenia “CX” nie zauważyłem albo miał urwane (zresztą dzieciaki niezwracają uwagi na takie kody, a na dźwięczne słowo – prędzej). To auto przebiło w mojej wczesnopodstawówkowej świadomości nawet Mazdę 626 na wiedeńskich numerach, w której raz dane mi było usiąść. Elektryczne podnośniki szyb były jak z bajki o kosmitach, ale nawet z nimi wygrywał srebrny lakier, morze chromu i zakryte tylne koła Citroena.

Zdjęcia Notlaufowi jakieś podeślę, ale nie z biura. I nie wiem, czy dzisiaj, ale niedługo na pewno podeślę.


driver Said:

Witam . Koledzy taki album z takimi furami to lans pełną gębą. Pozdrawiam serdecznie Kolegów


Yossarian Said:

@Szczepan Kolaczek
No właśnie o tym piszę – to auto było nieporównywalne z niczym innym. Dziś żaden samochód nie ma szans wzbudzić aż takiej sensacji.
A ja o CX trochę marzę cały czas. Tylko możliwości garażowe i serwisowe za małe. No i sam nie wiem, gdzie ja miałbym tym jeździć. Takie auto, które chciałbym mieć, ale jakbym je miał, to bym nie wiedział co z nim robić :)


Meth Said:

Cooger, to czarne przy Ogórku na placu wygląda na Willysa


Sbq Said:

Boczna uliczka na Żoli, to na 95% Mianowskiego.


Sbq Said:

O borze, pomroczność jasna – Wieniawskiego!


@Yossarian: Dla mnie setki modeli należą do tej kategorii – super byłoby mieć, ale już mam jedno auto i robię nim 6 tysięcy rocznie (nie licząc wakacji, na które nie w każdym roku jadę autem, dlatego ujmuje je osobno). Garaż by się znalazł, serwis – może nie do Citroena, ale do większości prostych fur byłby wykonalny. Ale nie ma gdzie i kiedy jeździć, dlatego pozostaje przy fascynacji “teoretycznej”, czytająco-kolekcjonująco zdjęcia-piszącej. I odwiedzającej czasami jakieś imprezy, ale rzadko.


Piotr Said:

Do Cooger.
To czarne obok ogórka na pl. Powstańców Warszawy to UAZ 469.


Rafał Said:

Datsun na fotografii to model 100a.
Z mostu Poniatowskiego zjeżdża również Opel Rekord C taki jak mój :)


mic Said:

@Szczepan Kolaczek – ech, ja pamiętam rodzinę z Anglii, która przyjechała na przełomie lat 80. i 90. do Polski wypasionym Saabem. On miał wtedy KOMPUTER, wszystkie szyby i szyberdach w elektryce, no po prostu wylądował statek kosmiczny. Porównanie z Polonezem… ech… szkoda gadać…

@Notlauf – to w sumie ciekawy temat, pokolenie 30+ i ich kontakt z motoryzacją zachodnią, który odmienił życie. 😉


sasza Said:

A zwróciliście uwagę na bogactwo kolorów ówczesnych aut? Bo teraz to sam smutek- tylko srebrne, szare i czarne :-(


kuba Said:

Opel Kapitan ma chyba niefabryczne tylne swiatła. Wyglądają na te od Syreny.


Czytelnik Said:

Ciekawy wpis. Zdjęcia z epoki mają w sobie coś, czego nie ma żadne współczesne.
Również i u mnie od pewnego czasu kiełkuje pomysł na podobny wpis, jednak nie będzie on związany z naszym krajem.
Na razie zbieram materiały


@mic: Moje osobiste wrażenia w tym względzie na pewno kiedyś opiszę. Takich scenek jak z Citroenem przypominam sobie wcale niemało, byłby temat na cały artykuł.
Kontakt z Zachodem to w ogóle był szok, a przez pryzmat motoryzacji było to szczególnie widoczne.


volumetrico Said:

Fajowe zdjecia! Naprawde bylo wtedy ladniej na ulicach, i ksztalty i kolory…… a tu cos z mojego podworka, dwa fajne coupe w Nowej Hucie :) http://zapodaj.net/197f99a944351.jpg.html


tora Said:

Na taryfie ( tak się wtedy potocznie mówiło) często były egzotyczne fury , zawód był bardzo popłatny samochody ” zachodnie” zdecydowanie trwalsze. Samochody pochodziły z “marynarskiego” importu ceny transakcyjne było łatwiej ukryć niż te kupowane za bony w Pewexsie. Skarbówka serwowała” domiar” wg. własnego uznania , głównie na podstawie posiadanych dóbr luksusowych samochód , mieszkanie , dom, warsztat. Wartość nietypowego samochodu trudniej ocenić i mniej kuje w oczy urzędników. Ze swojego najbliższego otoczenia pamiętam forda 17m jako taksi wcześniej miał jakiegoś chryslera ale za mały byłem i nie pamiętam modelu. Jako ciekawostkę powiem że na postoju były kolejki , podjeżdżał Pan Taksówkarz , pytał kto gdzie jedzie i wybierał sobie pasażera wg. własnego uznania i z góry ustalał stawkę całkiem inną niż wskazanie taksometru.


Ktosiek Said:

Co tam te zdjęcia, ten wpis… to jest prawdziwy NEVS: http://moto.onet.pl/aktualnosci/saab-znow-nie-wyszlo/g7gby .

Kto by się spodziewał? ja jestem w szoku, jak żyć!?.

A tak na serio, fajne zdjęcia, a i ruch dość spory… na pewno większy niż obecnie w Phenianie :-]. 504 i CX, do tego Mazda na taryfie… w tamtym czasie takie coś to… a nawet nie chcę myśleć, prestiż, z którym nawet chyba Passat b5 nie może się równać. Ciekawe jak wyglądało zdobywanie części do np. takiej Mazdy – u kowala? nie mówiąc o CX’ie, hehe.


smk Said:

Wąsy, wszędzie wąsy.


Cooger Said:

@Piotr – faktycznie UAZ. Taki czarny to nie poznałem 😀 Ależ ktoś miał fantazję Przecież nawet plandeka czarna jest! No chyba, że to zdjęcie tak kolor przekłamuje?


@tora: Mój ojciec był przez parę lat taksówkarzem w latach 80-tych. Jeździłem z nim czasem po mieście, nieraz siadało po 3 pasażerów, oczywiście jadących w dogodnym dla ojca kierunku, i każdy płacił z osobna pełną kwotę. I jeszcze się cieszyli że jadą!!


ardas Said:

Ciekawe kim była osoba jeżdżąca CX-em za komuny. No chyba, że to jakiś turysta z zachodu :)


tora Said:

@Ktosiek części zdobywało się , masz rację . Posiadanie pieniędzy to za mało aby kupić części. były dwa sposoby legalny zakup części i płynów eksploatacyjnych w Pewexsie za bony lub dolary, ale trzeba wykazać skąd się posiada te środki. I drugi to prywatny import, osoba pracująca legalnie na kontrakcie zagranicznym , kupowała je na zachodzie i przywoziła w walizce. Takie rzeczy jak olej , świece, klocki hamulcowe, filtry kupowało się na zapas bo jest okazja i kiedyś się przydadzą . Ostatecznie można było wyjąć oryginalny zepsuty silnik czy skrzynię biegów ( albo jedno i drugie) i zamontować coś z naszego podwórka . Na przykład do pięknego Dodga z lat 60 wkładasz silnik i skrzynię z Warszawy (Żuka, Nysy) pozostaje tylny most który ma za szybkie przełożenie ( oryginalnie był automat) więc dokładasz drugą skrzynię szeregowo i działa ona jak skrzynia redukcyjna i silnik daje radę a ty masz 9 przełożeń z czego 6 jest przydatnych a trzy tzw. pełzające.


wuner Said:

Oj tak, CX zdecydowanie wprowadza element baśniowy do rzeczywistości. Nawet dziś :)


tora Said:

@Szczepan Kolaczek masz rację jeździło się z obcymi ludźmi i byłeś zadowolony że jadą w tym samym kierunku to krócej stałeś na postoju. Nie pamiętam czy były w latach ’70 nocne autobusy bo zawsze wracaliśmy taksówką .


Ursus Said:

To zdjęcie z giełdy samochodowej to chyba było na bazarze zrobione, a tam poniżej leżały graty z mosiądzu? 😉 Zdaje się, że mam tą samą książkę :)


notlauf Said:

na Skrze chyba albo na Żeraniu – nie pamiętam


TomiTurbo Said:

Sbq: Ta uliczka na Żoliborzu to Brodzińskiego.
W tle pomarańczowa “Pomoc Drogowa”, nieżyjącego już Pana Andrzeja Zabierzowskiego.


Marcin.M Said:

Kilka ciekawych egzemplarzy można znaleźć na podanej poniżej stronie. Na zdjęciu fiat 850 Sport
http://www.historia.beskidia.pl/3361_bielsko_-_biala_stluczka_na_woroszylowa_stare_zdjecie.html


notlauf Said:

o austriackie blachy!


Tomasz Said:

CX mogl byc z takze z ambasady francuskiej :)

Tak a propos pseudonimow uzywanych przez statecznych tatusiow po 30tce. Pani pyta w przedszkolu, jak ma na imie Wasz Tatus. Krzys mowi ze Marek, Piotrus mowi ze Piotrus, Denis mowi ze Wacek, a tu wyskakuje dziecko i mowi ze tatus to Upal Wrotki.


DrOzda Said:

Giełdy w Warszawie były (to od chwili gdy zacząłem kojarzyć coś pod beretem i bywałem osobiście na tylnej kanapie):
na Okęciu w okolicach ulicy Muszkieterów
na lotnisku na Bemowie tam gdzie WORD
na Żeraniu przy kanałku
a potem nastał Słomczyn (przez jakiś czas Żerań był równolegle) …..


jk Said:

Krakusy też na słoiki narzekają.


Maciuś Said:

eeee tam auta.! jaka jakość zdjęć ! kororowe! oczywiście od razu widać że to z okreso 1970-90r 😀


Urodziłem się w Krakowie, mówię “PO krakoskuu” (dokładnie jak młody Stuhr w parodii rozmowy telefonicznej – on tam nic a nic nie przesadza, między sobą naprawdę tak mówimy) – a na słoiki nie narzekam. Słoik też człowiek. I wcale nie dlatego, że żonę mam importowaną z Kongresówki – zawsze tak uważałem. Owszem, dowcipy o królu Zygmuncie, któy przeniósł stolicę bo lekarz zalecił mu wiejskie powietrze jak najbardziej opowiadam, ale do Warszawy zdarzało mi się jeździć turystycznie, bez żadnych spraw do załatwienia, tylko po to, żeby oglądnąć (np, muzeum na Filtrowej, ale resztę miasta też), i wcale nie uważam tego miasta za okropne – trzeba po prostu znać odrobinę historii i robi się fascynująco.
Tak że tego, cytując gospodarza – MORZNA? MORZNA.


tora Said:

@DrOzda
Giełda na bemowie była po drugiej stronie Powstańców tam gdzie teraz jest multipleks i dalej w stronę kortów Legii.


Ebo Said:

Na moim podworku na Brackiej stal VW K70 (nasz) oraz 504 (Taty Adama).


DrOzda Said:

@tora -masz rację ale i ja mam :) …. w szczytowym momencie koniunktury była po obu stronach Powstańców i trzeba było przechodzić z jednej strony na drugą , masakryczne korki jak na lata 80-te i 90-te się tam tworzyły ….
http://cab.waw.pl/bemowo-lotnisko-gielda-samochodowa-na-powstancow-slaskich/


Adam Said:

@jk
Hanysy na Goroli i tych z Sosnowca. 😉


benny_pl Said:

w lublinie gield tez bylo pare. pierwsza jaka pamietam to na wylotowce do swidnika jakos na przeciwko felina, potem byla na torze wyscigowym na zemborzyckiej, a potem i wciaz teraz na gieldzie w Elizowce na wylocie z lublina na lubartow. ja tam raczej na tych gieldach bylem w poszukiwaniu starej elektroniki, teraz tez nie chodze po samochodowej czesci, bo nic tam nie ma ciekawego, same nowoczesne paskudztwa, wymyte, jak nowe i 2x drozsze niz gdziekolwiek indziej ;), a co gorsza poniemieckiej elektroniki tez coraz mniej… musze sie kiedys na slomczyn wybrac bo ponoc tam jest wszystkiego ogrom :)


I co, jakoś jeździli bez świateł w dzień i się nie zabijali jak teraz !


marekrzy Said:

@Benny,
z naszych okolic to się teraz do Sandomierza w sobotę jeździ. Wszelakiego barachła tam w bród.


pdm Said:

ostatnio leciał w TV odcinek “07 zgłoś się”
gdzie CX zjeżdzał z szosy w teren i pasażer do kierowcy mówił coś w stylu “podpompuj troche bo dziury straszne”
ale bajer 😀


pioter Said:

Pierwsza giełda samochodowa w Warszawie był na Dzikiej


Ulvraith Said:

Taryfiłbym tę Mazdę. Ale ZIM-a jeszcze bardziej.
W archiwach youtube’a siedzi film z jazdy po jednym z miast sąsiadujących z moim. Rzecz działa się na przełomie lat80-tych i 90-tych, ale z tego co pamiętam to przez cały film jedyną furą wyróżniającą się z osi zła FSO – FSM – Eisenach, był Ford Granada.
Dziś na jego miejscu stoi Ford Tranzyt w świni.
Też dobrze.


v8tatra Said:

tora@ kiedyś musiałem zamontować pradnice w samochodzie spożywczym do handlu obwożnego i jedna firma z podkarpacia zaproponowała podobne rozwiązanie i byli świecie przekonani że będzie działać a te biegi pełzające będe miał w gratisie;) teraz już wiem skąd mogli mieć doświadczenia(z jakiego okresu w sensie;)


oldskul Said:

Odlot. Wąsy. Wincyj!11!1!
Uświadomiłem sobie, jakim kosmicznym widokiem musiał być ten CX w PL wtedy. Tak jak piszecie, wtedy science-fiction, a teraz bardziej fantasy :)
Dokąd zmierzasz obecnie, Citroenie, na plebejskich sprężynach zamiast na królewskim elhaemie? :(
A czy przypadkiem to CX nie miał szyb podnoszonych hydraulicznie jeszcze? Bo DS na pewno, i być może GS(A).
.
Yossarian – to kup mi, ja wiem co z nim robić i mam gdzie trzymać. I przechowam Ci go, i przepalę i pojeżdżę, i w ogóle nawet będę utrzymywał i oczywiście dostaniesz pojeździć na życzenie 😉 :)


garwanko Said:

p47 Said:

Pierwsza giełda samochodowa w Warszawie (jeszcze w latach 60-tych) mieściła sie przy Al.3-Maja, pod arkadami wiaduktu Poniatoszczaka,- wiem to napewno, bo tam przemieszkałem pierwsze 19 lat mojego życia i tamtejsze zloty samochodów doskonale pamiętam.
@” tora”,-nieprawda jest, że trzeba było wykazywać pochodzenie tzw. bonów towarowych, najpierw banku PeKaO SA, a później Pewexu, czy tez Baltony. Owszem obrót walutami (np. dolarami) był w PRL-u zakazany, ale bonami,-tymi w istocie świstkami papieru jak najbardziej dozwolony!
Oczywiście, urząd skarbowy, tak jak i dzisiaj mógł się zainteresować, skąd ktoś wziął grubsza gotówkę, ale takie kwoty jak na zakup filtrow czy olei nikogo raczej nie interesowały. Zresztą gdy właśnie za bony kupiłem w latach 70-tych w Pewexie PF125 też pies z kulawa noga nie zainteresował się, skąd je miałem.


Markus Said:

Można narzekać na słoiki, ale patrząc na tablice tych fur należy docenić ilość przejechanych kilometrów celem zaspokojenia narzekających. A fury te nie miały klimy, były głośne jak subwoofer z podkręconym basem i trzęsło w nich niemiłosiernie. Szacun za taką wyprawę do stolycy :)


Andziasss Said:

W Poznaniu za to były Międzynarodowe Targi i to był pszeglont wszelkiego żelastwa na wszelkich blachach. Największe rycie mojego młodego wtedy mózgu widelcem, wykonali uwaga:
Rover 3500 sd1;
Citroen, ale SM;
Lancia Beta czterodrzwiowa;
Range Rover dwudrzwiowy także 3500.

Ale co tam. W piątek szedłem sobie z koleżanką przyjaciółką wokół zalewu Zembrzyńskiego (czy jakoś tak) koło Lublina i WTEM: czerwonowyblakła sylwetka zza szopy wystaje. W lewo zwrot i forsuję poletko z warzywkami, zbliżam się i przecieram oczodoły. Pani Starsza oparta o grabie stoi obok obiektu, więc uprzejmie pytam, czy wie co to za pojazd (ja rozpoznałem, ale nie było to takie oczywiste). A ona (na oko miała 80+ lat) odpiera: Panie, to Autobianko jest! Syn jeździł tym, ale kupił inne i tak postawił. Kiedy pytam? Aa z dziesięć lat będzie. Czerwone Autobianchi Primula dwudrzwiowe w całości! Kształt trzyma, szyby i konfekcja na miejscu, blacha do uratowania (tzw. drobne poprawki, czt tam wymiana połaci:), w kołach powietrze, wnętrze we wnętrzu, nie obok. Syn nie zamierza(ł) go robić. Aa, czarna blaszka lubelska. Zgłupiałem tak, jakbym zobaczył CXa na targach w ’74.


Andziasss Said:

Mam pomysł racjonalizatorski, coby Złomnik opublikował wpis pt: top srylion normalnych, niepozornych słów, które zostaną zakwestionowane przez filtrowentyla.


marekrzy Said:

@p47,
Też nie do końca prawda: obrót walutą był zakazany, ale posiadanie już nie, przynajmniej drobne kwoty nie były penalizowane a takie wszak wchodziły w grę przy zakupie świec “czempionek” czy kastrola.
Gdyby było inaczej, to w kwitnącym peerelu zamiast chodzić w markowych dżinsach siedziałbym w drelichach w pierdlu a wraz za mną tysiące nastolatków ówczesnych.


Yossarian Said:

@oldskul
Jakbym tak zrobił, to ustanowiłbym sobie niebezpieczny precedens. Po kilku latach miałbym na przechowaniu jakieś 50 samochodów w całym kraju. O stanie swojego konta przy tym procederze nie chcę myśleć 😉 :)


Grzesiek Said:

Na Dolnym Śląsku było chyba jakieś zagłębie CXów, bo pamiętam ze szczenięcych lat przynajmniej kilka w najbliższej okolicy (Kłodzko). Podnoszący się przy starcie tył zawsze robił wrażenie. Swoją drogą, zapewne serwis tych, dość jednak wyrafinowanych aut musiał przerastać możliwości ich właścicieli, bo CXy szybko znikły z lokalnych dróg. Natomiast moje zainteresowanie autami obudził i ukształtował na zawsze Datsun 240Z, widziany na wakacjach w Wisełce. Należał podobno do jakiegoś dyrektora kopalni ze Śląska i wg opowieści Rodziców codziennie podczas turnusu biegałem go obejrzeć. Do dziś uwielbiam serię Z z lat 70-tych.


p47 Said:

@marekrzy

A co konkretnie ma być jakoby w mojej wypowiedzi owa “nie do końca prawda” , – napisz konkretnie, najlepiej cytując, a nie to co ci się wydawało; – a w ogóle to proponuję ponowne przeczytanie mojego tekstu, z którym polemizujesz, ale tym razem, dla odmiany, wolniej i ze zrozumieniem;-)


gehazi Said:

Garbaty z dużymi światłami chyba jeszcze na 6 volt pewnie eksport limusine.Niech go diabli.


p47 Said:

@marekrzy

Uzupełniając moja wypowiedź dot. twoich nieścisłych stwierdzeń,- na pytanie, czy posiadanie waluty (no i zlota) było penalizowane w PRL-u? odpowiedź brzmi: “i tak i nie, zależy kiedy”…
Posiadanie walut i złota zagrożone było kara i to nadzwyczaj surowa bo wieloletniego wiezienia, a nawet kara śmierci w czasie wczesnego PRL-u, do OIDP końca lat 50-tych. Potem można było je posiadać, nie wolno nimi było handlować, można je było zbywać w specjalnych sklepach (np Pewex, Baltona i podobne) za sprzedawane tam towary, albo tez wymieniać na tzw. bony, za które także mozna było nabywać w tych sklepach towary (z pewnymi ograniczeniami) i które dopuszczone były do obrotu.
Mimo zgody państwa w tym późniejszym okresie na posiadanie dewiz przez obywateli, nie można było nimi swobodnie dysponować, np. robić przelewów zagranicznych, czy tez ich wywozu zagranicę, a nawet wpłaty na tzw. konto A w polskim banku (własciwie w grę wchodziły tylko Bank Handlowy albo PeKaO SA) bez udokumentowania tzw. legalnego ich pochodzenia, tj. wpłaty-darowizny kogoś z zagranicy, czy tez transferów wynagrodzenia z oficjalnej pracy na tzw. kontrakcie. Gdy wpłynał natomiast przelew z innego źródła (np. wynagrodzenie za pracę niepobłogosławioną przez państwo) to było sie narażonym na dochodzenia i nieprzyjemne skutki podatkowe i karno- skarbowe.


paulus77 Said:

Na blogu “wczoraj i dziś” też śledzę warstwę motoryzacyjną (niekiedy uściślając przypuszczenia autora co do datowania zdjęć po modelach aut).
Dziś wpadło mi w oko takie foto (nr 3 od góry): http://wczorajidzis.blogspot.com/2014/08/grojecka-i-bloki-przy-tejze-w-latach.html – VW 1500 + NSU prinz
Warto pooglądać inne – niekiedy trafiają się “smaczki”.


Yngling Said:

A mnie najbardziej ciekawi czy ktoras z tych fur miala klimatyzacje. To musial byc dopiero kosmos, miec klime pod koniec lat 70…


sassin Said:

Ktoś wie dlaczego ta mazda 616 ma blachy WAI a nie WGT?


lessmore Said:

@Szczepan Kolaczek – to Ty nie jesteś z tych krakauerów, co mówią, że Warszawa to pierwsza stacja za Krakowem (nie licząc Włoszczowej)? Cieszy mnie to, bo od dziecka nie rozumiem tych animozji. Sam jestem od pokoleń z “Warsiawy”, ale Kraków czczę i poważam z racji nadzwyczajnego poziomu kultury (jako niegdysiejszy bywalec “Piwnicy” i Starego Teatru), a także wspaniałej atmosfery wiekowej historii miasta (która w Warszawie wyleciała w powietrze w 1944/45). Jedyna różnica między nami jest taka, że Ty przyjeżdżasz do Warszawy “oglądnąć” a ja do Krakowa “obejrzeć” – i tak powinno zostać.


brazer Said:

Żółty fiat 132 GLS na małych lampach. Byłem takim wożony w dzieciństwie tymi ulicami…


brazer Said:

I zaprawdę powiadam wam: ani kant ani poldek nie były NIGDY brane przez rodziców pod uwagę natomiast malacz był tylko drugim autem w rodzinie – mama nim pomykała do pracy.
P.S. ależ mnie korci, żeby 616 i 323 skomentować, ale trzymam fason i nic nie piszę 😉


driver Said:

Moje dzieciństwo i młodość to Scaldia 403 , 408 , 412 To były fury!!!


driver Said:

Pamiętam jak co niektórzy panowie z ówczesnych CPN-ów latali z pistoletem i szukali gdzie tu się leje etyline 78(była takowa) . Trzeba było otworzyć bagażnik odchylić tablicę rejestracyjną odkręcić korek i………. lać


driver Said:

a co mnie się podobało to przy słabym akumulatorze wkładało się korbę i heja do przodu


cyna66 Said:

@lessmore Nie opowiadaj bo Warszawa to też miasto wysokiej kultury, przynajmniej do czasu aż odejdzie ostatni ekspres do Krakowa.


2rek Said:

@cyna66 – @lessmore Nie opowiadaj bo Warszawa to też miasto wysokiej kultury, przynajmniej do czasu aż odejdzie ostatni ekspres do Krakowa.

i tutaj właśnie jest różnica ale nie w kulturze a w potrzebach niskich…. my są tacy wy są tacy.


atr Said:

@sassin
WGT pojawiły się w połowie lat 80 a to zdjęcie jakby nieco wcześniejsze jest. WAI – rok 1977/78.


sassin Said:

A no właśnie. Ojciec kolegi, taksówkarz, w drugiej połowie lat 80-tych zmieniał poloneza na nowszego i pamietam, że na nowego zakładał blachy ze starego i powiedział że do każdego prywatnego taksówkarza przypisane są dane blachy. I żartował że WGT to Warszawski Gang Taksówkarski :)


brazer Said:

o krakusikach to bym nawet opowiedział świeżą anegdotkę, ale też powstrzymam się…


oldskul Said:

Yossarian, aj tam zaraz 50… jeden Ceiksik, może coś tam jeszcze z innej bajki. Nikomu nie powiemy 😉


Dr.Benz Said:

We wczesnych latach 80-tych na moim podwórku furorę robiły fury sąsiada, profesora prawa, który kasę trzepał w drugim obszarze płatniczym. Gość miał najpierw Fiata 127 Abarth, a potem Fiestę XR2i. Pamiętam jak za szczenięcych lat zaglądałem do środka, żeby odczytać z zegarów “ile wyciąga”. Ale to był wtedy szał obok Trabantów i 126p.


Adam_Bandit Said:

Oddam za free części do malucha FL i CC 900 na gaźniku. Kto pierwszy ten lepszy!


notlauf Said:

Adam_Bandit
nie ma sensu powtarzać tego samego komentarza tyle razy. Poczekaj na Wielki Targ Złomnika i sprzedaj je za pieniądze.


Ja też dziecięciem będąc ujrzałem CX-a i zakochałem się natychmiast, tyle, że miłość doń pozostała mi po dziś dzień. Ale jeszcze sroższym strzałem był biały DS zaparkowany któregoś dnia na rogu Puławskiej i Dworkowej. Była końcówka lat 80. a ja myślałem że wylądowali kosmici. I w tym konkretnym przypadku bardzo chciałem, by mnie porwali. Mercedesy (głównie Beczki, było też min. jedno W116) stojące pod ambasadami na Słonecznej też były grube, pamiętam do dziś jak dziwowałem się podwójnym zderzakom w W116. Zresztą ten model też jest do dziś mym ulubionym Mercem. A ze zdjęć najbardziej chyba ryje beret Mazda 616 na taryfie. Musiała robić wtedy większe wrażenie niż Maserati Quattroporte z kogutem Taxi jeżdżące obecnie po Wrocławiu.


St James Said:

notlauf Said:

To jest Simca 1500?


lordessex Said:

Zdjęcia pierwsza klasa, więcej takich mixów!! :-D. Ja się cały czas zastanawiam skąd takie wynalazki jak Vauxhall Viva, Mazda 616 czy Chrysler-France trafiały wtedy do Polski, i skąd ludzie brali do nich części??


lordessex Said:

A Upal Wrotki to jest Wiktor Paul ze Stada Baranów, może? 😀


syreniarz Said:

mi się wydaje, że na zdjęciu-zagadce jest taunus. Nie te przetłoczenia pod lampy co simca.


Majker Said:

dr_kamil, odnośnie zdjęcia z Bytomia – tablice KCX wydawano tam od ok. 1989 roku, są stalowe produkcji IZNS i większość z tzw. małym stemplem, czyli bez PRLowskiego napisu “Ministerstwo Komunikacji”. To zdjęcie ewidentnie zrobiono na samym początku lat 90.


martomasz Said:

kiedyś mieliśmy podobną Mazdę 323 ’77, przesiadając się z 126p to był spory luksus. Jakkolwiek nie przetrwała u nas zbyt długo, bo silnik odmówił posłuszeństwa (byłem zbyt młody, by pojąć szczegóły), i po jakimś czasie zagościło nowe Tico w systemie argentyńskim… I przejeździło 7 lat bez żadnej awarii :)


tomizna Said:

Mieliśmy w rodzinie 2 Pugi 504, pierwszy egzemplarz bordowy, z beżową, welurową bodajże tapicerką, 2.3 dyzel, biegi przy kierownicy, genialne auto, komfort jak na ówczesne czasy (druga połowa 80’s) kosmiczny wręcz, a że przesiadka była z Garbusa to już w ogóle szok. Tata sprowadził je z zagranicy, centralnie przywiózł jej statkiem, na którym wtedy pływał. No i trzeba było odebrać tę furę z Trójmiasta, z portu (mieszkaliśmy wtedy w Szczecinie). Mama nie czuła się zbyt pewnie za kółkiem wtedy, a może jeszcze nie miała prawka, nie pamiętam, w każdym razie poprosiła 2 “wujków” czyli kumpli taty, żeby z nami po nie pojechali (nie mam pojęcia dlaczego aż dwóch). No to w jedną stronę pociągiem, a powrót już Pugiem. Wujkowie byli tak zajarani furą, że praktycznie z zegarkiem w ręku jeden pilnował drugiego, żeby co godzinę zmieniać się za kółkiem. Jeden z nich później sam jeździł Pugiem ale 505 pickup. A drugi Pug był ponoć jakiś speszal edyszyn, jeździł gdzieś przy ambasadzie francuskiej czy cuś. Tym razem benzyna, 2.0 o ile dobrze pamiętam, kolor jasnozielony, nawet chyba metalik, taki jaśniutki, pikny jak nie wiem co. A że czasy były jakie były, bena na kartki, kolejki na cepeenach okrutne, to tata, mając w głowie luksus jeżdżenia dyzlem w poprzednim 504 zdecydował się na swapa :) I wstawił do tego Puga silnik 2.3 dyzel, jak w poprzednim. Auto ogólnie było w dobrym stanie, ale rodzice stwierdzili, że ma być w stanie “mucha nie siada” więc zdecydowali się na lakierowanie. Tata kupił za ciężko zarobione dolary odpowiedni lakier, zagramaniczny oczywiście, w Pewexie, dobrany idealnie pod kolor dotychczasowego, kupę kasy go to kosztowało i oddał do lakiernika, gdzieś pod Poznań bodajże. Nastał dzień odbioru fury, mama, braciak i ja siedzimy z nosami przyklejonymi do szyby oczekując powrotu taty i nagle zajeżdża pod blok Pug 504, zielony, ale jakoś zielony inaczej, tzn. wściekle trawiasto zielony. Mama się śmieje, paaaaczcie, taki jak nasz ale kolor jaki brzydki … A z auta wysiada tata. My oczy szerokie i czekamy. Wchodzi tata, wkur… na maksa i okazuje się, że pan lakiernik najzwyczajniej w świecie nasz lakier zajumał, polakierował jakimś innym, badziewiastym zielonym a tacie w żywe oczy łgał, że taki lakier dostał od niego. Niestety nic nie dało się mu udowodnić i jeździliśmy takim trawiastym. Co nie zmienia faktu, że oba auta wspominam z szybszym biciem serca, były piękne. A mama do dzisiaj twierdzi, że w żadnym aucie, którym później jeździła nie zmieniało się jej lepiej biegów niż w tym bordowym, co przy kierownicy je miał.


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1