Bierz lawetę: Plymouth Sapporo – zgoda między wrogami
Amerykanie i Japończycy dość szybko zapomnieli o niesnaskach i podstępnych atakach na siebie nawzajem z lat 40-tych. Pogodziła ich oczywiście chęć robienia pieniędzy. W latach 70. i 80. dzięki kryzysom paliwowym Amerykanie odwrócili się trochę od rodzimych, idiotycznie wielkich samochodów i zaczęli przychylniej patrzeć na pojazdy japońskie. Jednym z pierwszych koncernów, który zrozumiał, że współpraca przyniesie mu więcej zysku niż wyrzynanie się, był Chrysler-Dodge (GM nie rozumiało tego aż do czasu pojawienia się Corolli E8 jako Chevroleta Nova/Geo Prizm). Współpraca Chryslera z Mitsubishi trwała przez wiele lat i zaowocowała pojawieniem się licznych, pięknych modeli. Niektóre z nich są tak wspaniałe, że choć oferta dotyczy auta zlokalizowanego za Oceanem, mam ochotę brać moją lekko nieważną już wizę i pędzić do US and A. Zwłaszcza że sprzedający zaprasza licytujących z Europy. 1981 Plymouth Sapporo.
Sami powiedzcie: czyż nie jest cudowny? Czyż wszystko w nim nie jest idealne? Weźmy choćby przedni grill. Jego zaprojektowanie zajęło 5 minut i zrobiła to sprzątaczka. Auto stanowiło szczytowy przejaw “badge engineering”, pojawiając się w zależności od rynku pod następującymi nazwami: Mitsubishi Sapporo, Mitsubishi Galant Lambda, Plymouth Sapporo, Chrysler Scorpion, Mitsubishi Scorpion, a także – najlepsze ze wszystkiego – Dodge Challenger. No w ogóle to mnie się podoba! “Ja to jeżdżę amerykańskim klasykiem, MASL KAR, bejbe?” – „jakim?” – „Dodżem Czelendżerem!”. Następnie wychodzicie przed klub i tam stoi Plymouth Sapporo.
W tym aucie wszystko jest idealne. Kolor – jak Ford LTD z “Gliniarza z Beverly Hills”. Wnętrze – nie gorsze, ma barwę lekko przetrawionej nutelli. W dodatku jest to dwudrzwiowy sedan, więc już go lubię. Kupując go, ma się i amerykańskiego klasyka i japoński wóz sportowy, a tak naprawdę nie dostajemy żadnego z nich. To idealne auto, o którym mój znajomy powiedziałby, że “nie jest szybkie, ale za to dużo pali”. Cena na poziomie 4 tys. dolarów jest naprawdę zachęcająca. Poproszę.
A to ma przedni czy tylny napęd?
Kolor tapicerki, deski rozdzielczej i design wnętrza jest przezajebisty. Chcę takie cztery!!!
Widzę, że aukcje na całym świecie są na jedno kopyto. Czy stwierdzenie: “This car is just a rare beauty that you won’t find another one of” nie jest tożsame z “Jedyny taki na Allegro”?
tak poważnie, to zazdroszę Hamerykanom, że w klimacie kalifornii czy innej florydy takie wynalazki uchowują się niemal bez oznak zużycia.
wnetrze bardzo zblizone do mojej Celiny `82 a deska rozdzielcza praktycznie taka sama.. ahh juz wyobrazam sobie jak zasiadam za kierownica tego cudenka 😀
A ciekawe, nabyłem niedawno identyczne felgi, teraz przynajmniej wiem z jakiego pojazdu mogły pochodzić
te felgi mogły pochodzic z kilkudziesięciu różnych modeli pojazdów…
Szwagier miał takiego z 10 lat temu. Mitsubishi Sapporo, niestety po małym dzwonie, bo przednie reflektory 4szt. ktoś dopasował z malucha. Grill też jakiś wyrzeźbiony. Pomalowany na czarny lakier z pod którego gdzieniegdzie przebijała pęknięta szpachla ;-). Muszę przyznać że robił wrażenie, ze względu na rzadkość tego modelu na naszych ulicach.
Sappporrrooo! Hai!
Lubię takie wnętrza w kolorze przetrawionej nutteli.
za 5 minut macie byc trzezwi! to jest koszmarne? challenger? ide sprawdzic czy moj grand cherokee ma dalej magnum pod maską…