Bierz lawetę: za tysiaka można mieć niezły Jazz
Kiedy mówię ludziom, że chciałbym jeździć Hondą Jazz, pukają się w głowę, mówiąc że “to taki damski samochód”. Kiedy klaruję im, że nie chodzi mi o Jazza MY2002, tylko o klasykę, przestają pukać się w głowę i zaczynają zwykle bić nią w coś twardego, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że mam rację. Jazz, zwany w Japonii City, to jeden z samochodów, które są bardzo wysoko na mojej liście “most wanted”, a że przy okazji dostałem ostatnio maila z żądaniem zwiększenia stężenia Hondy na złomniku, to dziś stężam i zwiększam.
Sądząc ze szkód blacharskich na nadwoziu, musiała tu w przeszłości odchodzić niezła improwizacja garażowa, najwyraźniej ktoś też zdjął listwy do połatania drzwi, a potem je zgubił. Niekonsekwencje kolorystyczne we wnętrzu dodają tylko złomnikowych punktów, w dodatku jest instalacja gazowa (szczerze mówiąc, wolałbym żeby jej nie było, ale żeby pracował tu silnik 0,6 l-litrowy). Nie mam też wątpliwości, że przez dziurę w okolicach zamka tylnej klapy palec można przełożyć nie tylko palec, ale i saksofon Branforda Marsalisa, oraz że reakcje w sklepie z częściami na pytanie o “części do Dżeza jedynki” będą podobne, jakby pracownikom owego sklepu puścić Belę Fleck & The Flecktones. Ale ta cena – za 999 zł można kupić sobie “The Complete Collection” Milesa Davisa, albo tę Hondę. Proszę bramkę numer dwa.
Była kiedyś piękna biała Jazz w Kaliszu na sprzedaż… ech… mNIENczak się okazałem i nie pojechałem :/
u mnie w mieście jeździ jedno takie cudo ale w sporo lepszym stanie. muszę kiedyś sfocić. :]
Ten Jazz bardzo intensywnie śmiga po Pile.Jakieś trzy lata temu,mój kumpel robił remont dachu i to auto stało u niego pod domem.Przypuszczam,że przyjeżdżał nią jakiś majster dekarski.
Może listwy nie zaginęły w wyniku remontu blacharskiego pojazdu, tylko były potrzebne do remontu jakiegoś dachu?
Pamiętam żółtego Jazza, który w drugiej połowie lat 80. jeździł w Sopocie. Robił wtedy naprawdę spore wrażenie, zwłaszcza w takim kolorze.
A wogle, to ten Jazz przypomniał mi samochodowy fotoreportaż z Belgii i Holandii z 1985, który mam gdzieś w szafie. Niestety jest na slajdach (jakoś wtedy wszystkie zdjęcia tak wywoływaliśmy), więc najpierw muszę się zorientować, jak się toto skanuje i wtedy może parę fajnych zdjęć stamtąd będzie.
Listwy pewnie szlak trafił jak było walone w drzwi, a dokupić na szrocie ciężko, bo mało takich dżezów
Pewna Jazzówka zwykła instalować się
na parkingu pod katowickim Spodkiem.
Ukulturalniona jakaś.
Mi się Jazz kojarzy głównie z pewnym zawodnikiem 1/4 milowym o inicjałach B.S. który w takiego jazza zapakował chyba B16, tylko kolektor wydechowy się nie zmieścił, dlatego kolektor wychodził przez atrapę i chował się pod zderzakiem. Bardzo zmyślnie.
Jest Honda, jest zabawa!!!
żałuję tylko, że klasycznych hond tak mało jest w naszym Kraju. bo w Europie nawet nawet – zdarzają się N600, State civiki, Lify a nawet troche jest najcenniejszych esek. Wielka szkoda (moim zdaniem), że do Europy nie było eksportowane najbardziej metafizyczne auto Hondy, czyli model 1300 z przełomu lat 60 i 90.
Wyobraźcie sobie autko klasy naszego ówczesnego PF125p – pojemność taka sama, a moc wyższa o 30 KM!!! (wersja 1-gaźnikowa) lub o 45 KM (wersja 4-gaźnikowa). A mówimy o seryjnym aucie na gaźniku i w technologii 8-zaworowej. Jak się mozna było domyślić, przy niewielkiej masie własności dynamiczne były lepiej niż dobre.
Mnie fascynuje silnik tego auta – 4 cylindry w rzędzie chłodzone POWIETRZEM (pan Honda miał istnego konia na punkcie air-coolingu). Geniusz tego silnika polega na rozwinięciu idei znanej z silnika N600 – czyli połączenia wymuszonego chłodzenia dmuchawą z naturalnych chłodzeniem powietrza opływającego pojazd jak w motocyklu.W Hondzie 1300 silnik miał podwójny korpus – w jednym żebra ustawiono horyzontalnie, w drugim wertykalnie. Żebra pierwszej “wartstwy” stykały się z drugą “warstwą” – aluminiowy odlew silnika to podobno był majstersztyk technologiczny. Do tego 2 pompy oleju i sucha miska olejowa pełniąca także rolę chłodnicy oleju. Do tego 7500 lub 8000 obrotów w zależności od wersji.
Sedan raczej nie mógł się podobać, trochę banalny, zwykły kanciak.
Ale coupe…. – poniżej filmik ze znanego serwisu z filmikami – Czerwone 1300 w namocniejszej wersji 110 HP – uwaga – u prawdziwych Hondziarzy moga wystąpić niespodziewane reakcje orgastyczne (czasami ciężko się odpala):
http://www.youtube.com/watch?v=6i_OsE-l7Xo
W Gliwicach mamy taką bordową sztukę. Kiedyś jezdził nią mój nauczyciel angielskiego z SP
Do “Ulvraith” ta jazz. ze spodka znalazła się juz na zlomniku. Osobiście wyslalem foty .
@hooligan – przełom lat 60 i 90 mnie zaintrygował, miewałem w życiu noce z piątku na wtorek, ale to jednak wyższy etap.
Hondamentalizm zwykłem zwalczać, jak wszelkie fanatyzmy, ale ten model 1300 ładny.
@Marlon
mea culpa – omsknął mi się paluch – oczywiście 60 i 70
a i źle opisałem auto z filmu – to standardowe 95 koni – jeden gaźnik
Nie chcę robić kryptoreklamy, ale tu ładna sztuka => http://www.facebook.com/media/set/?set=a.267646573297314.64561.205632249498747&type=3
Pozdrowienia!