Bierz lawetę: Seat Ronda, czyli mała zmyłka
Pamiętam że będąc w Hiszpanii wiele lat temu, mieliśmy plan, żeby zjechać z Autopista de Levante do Barcelony i tam w centrum miasta znaleźć parking (płatny), zostawić samochód i pójść zwiedzić centrum. Prawie się udało, tylko że zamiast na Avinguda Diagonal zjechaliśmy na Ronda del Litoral, która oczywiście jest płatna, więc zapłaciliśmy kilkadziesiąt peset tylko za to, źe wjechaliśmy za bramki, zawróciliśmy za nimi i przejechaliśmy przez nie jeszcze raz. Najgorzej wydane pesety w życiu. Awanturowałem się z panią z bramki, ale była nieugięta, a w dodatku udawała, że nie mówi ani słowa po hiszpańsku, tylko w tym ich śmiesznym katalońskim. Nijak nie pocieszył mnie wtedy widok Seata Rondy, Malagi i Citroena Dyane stojących w kolejce do zapłaty za wjazd, bo wówczas w Hiszpanii te samochody były taką sensacją jak obecnie w Polsce Lanos. Potem dowiedziałem się, że te zjazdy są tak złośliwie oznakowane i sporo osób się myli i jedzie nie tam gdzie trzeba, nawet co mniej ogarnięci miejscowi.
Jeszcze większa liczba osób myli się, biorąc Seata Rondę za wcielenie Fiata Ritmo. Sprawa nie jest wcale tak prosta. Fiat zakończył współpracę z Seatem w 1982 r. tuż przed prezentacją Rondy. W istocie, platforma Rondy powstała na bazie Fiata Ritmo (typ 138), a w początkowym okresie produkcji stosowano również silniki Fiata włącznie z dieslem 1.7, potem zastąpione słynnymi silnikami Seata “System Porsche”. Jednak nadwozie projektu Fissore i wnętrze modelu Ronda nie odpowiadały żadnemu modelowi Fiata. Ronda była tak naprawdę własnym modelem Seata, co udowadniał podczas konferencji prasowej Juan Miguel Antoñanzas, prezes Seata, pokazując na przedprodukcyjnym egzemplarzu części różne od Ritmo zabarwione na żółto. Według dziennikarzy biorących udział w tej prezentacji, sprawa była oczywista – Ronda to nie Ritmo. Fiat był innego zdania i pozwał Seata o kradzież modelu, ale pozew został oddalony przez sąd arbitrażowy w Paryżu. Wskutek tego można za jedyne 1890 zł kupić sobie kawał ciekawej historii motoryzacji i sobie nim jeździć na co dzień. O Seacie Ronda pisał niedawno w Classic Auto redaktor Lesio, którego zamiłowanie do hiszpańskiej motoryzacji jest porównywalne tylko z moim.
Zabójcza! Brałbym, tylko nie mam dodatkowych 15 tys na miejsce garażowe:/
z taką mocą to musi fruwać! no i okiennice ma w elektryce! Niezła fura!
Gdybym nim jechał a ktoś zwróciłby ostatni posiłek na jego widok, uznałbym to za komplement.
fajny, a ritmo to też rzadkość
Ritmo też jest niezwykły, a cabrio to już szczyt egzotyki.
Jedno mnie nurtuje, jak ta Ronda uchowała się bez rdzy. Chyba, że te czarne nakładki ją skrywają.
pamiętam jak w roku pańskim 1990 pojechaliśmy na giełdę w Opolu z chęcią zakupu Ritmo 1980 diesel w oryginalnym różowym pędzel kolorze w cenie 20 mln i po jeździe próbnej zrezygnowaliśmy. Miałem 12 lat i nie rozumiałem dlaczego. zamiast tego zakupiliśmy w Dojczlandzie Alfę Arna rocznik 1984 za jakieś 7.000DM + opłaty+malowanie. I do dzisiaj nie wiem, co było gorsze…
Same ciepłe wspomnienia związane z Seatem Ronda tkwią w mym umyśle, to auto jest genialne, jako dzieciak uczyłem się jeździć właśnie Rondą, na wyjazdach nad morze z rodziną można się było w nim poczuć “like a Sir!”, przepiękna kwadratowa deska rozdzielcza … godzinami bawiłem się przyciskiem centralnego zamka 😀 niestety kolejny właściciel wolał zapuścić auto niż je odsprzedać po 10 latach i jak to w wielu takich przypadkach zgniło na osiedlowym parkingu
Ritmo już robi za kurnik, a szkoda. Do rejestracji “na zabytek” trzeba by włożyć w niego minimum 15k zł i masę pracy, ale “gratka dla konesera jest”!
http://www.youtube.com/watch?v=nrivqafkyqY
Coś dla miłośników Rondy, bo ten utwór mi się skojarzył z tym autem :).
rozwaliła mnie ta monumentalna kierownica, to jest coś więcej niż tylko kwintesencja wczesnych lat 80…
na wyposażeniu ma światła przeciwmgłowe tylne Wypas na miarę posiadania jakichkolwiek świateł
jak dla mnie wnętrze to “wojny gwiezdne wszystko możesz mieć”… jeździłbym nim, ale tylko w masce vadera…
Strasznie sie podniecilem tym ritmo w cabrio swojego czasu,
Cabrio, brazowy metalik, wszystko namiesjcu
Btw. Widzieliscie nowa lancie theme? masakra
@ maciek_dm: dzięki Tobie przeszukuję teraz zasoby empetrójek, bo gdzieś mam ten zarąbisty kawałek Noviki i Futra i będę go dziś ostro słuchał 😉
@ kush – Nie widzielismy. Zlomnik jeszcze nie testowal
@ Harry Reems – no wlasnie, przydalby sie rzetelny test tego wynalazku, ciekaw jestem co w nim zostalo ze starej, dobrej Lancii.
Jeździłem Lancią Themą tą nową, ale o tym się nie da nic napisać. Nie ma żadnej różnicy w stosunku do Chryslera 300.
A precyzyjniejszy układ kierowniczy?
A skuteczniejsze hamulce, których siłę idzie teraz łatwiej dozować?
A odpowiednio zestrojone zawieszenie, które zapewnia odpowiedni dla tej klasy komfort resorowania i sprawia, że samochód prowadzi się prawie tak dobrze, jak niemiecka konkurencja?
A elementy wyposażenia wnętrza, których próżno było szukać w amerykańskim pierwowzorze?
A dużo lepsza jakość użytych materiałów, przyjemniejsza faktura i fakt, że prawie wszystkie elementy z tworzywa uginają się pod delikatnym naciskiem ze strony palca?
A nienaganna ergonomia?
A… no!
To co? Gazety kłamio!?
Żondam prawdy! (w sensie pude albo nie pude do salonu po Lancie – wszystko zależy teraz od złomnika)
@piotras – a od kiedy to stare Lancie byly dobre?
Co do roznic w stosunku do Chryslera 300 badz ich braku to mi osobiscie niewiele takie porownanie mowi. Chrysler tez nie byl testowany przez zlomnika.
Kupiłem. W dowodzie adnotacja “Karty nie wydano”, nawet jedzie, rzeczywiście zero rdzy. Zobaczymy za dnia….