Złomnik Staff Meeting + Żegnaj Bronku
Ze względu na dzień wolny od pracy, postanowiłem zwołać Złomnik Staff Meeting w nadzwyczaj tajnej i ważnej sprawie, o której nie mogę mówić. Jako że spotkania biznesowe złomnika rzadko odbywają się w klimatyzowanych wieżowcach, bo głupio się tam czujemy, zebranie miało miejsce na ganku warsztatu, którego nie da się nazwać autoryzowanym, chyba że od tego, że rezają w nim auta. O szczegółach rozmów nie będę mówił, bo jak już nadmieniłem, to tajemnica, której nie zna nawet poliszynel. Natomiast zamiast tego będzie trochę lajfstajlu.
Na spotkaniu biznesowym warto jest wyjąć i położyć na stole smartfona. Ale na spotkaniu złomnikowym to byłby taki trochę fułaje.
Można za to przylansować się nowym zegarkiem marki GASIO.
W przerwie spotkania poszliśmy pooglądać, jak wygląda głowica w Lagunie 1.8 16V, która chodziła na LPG i na trzech cylindrach, a potem zerwał się pasek rozrządu.
Oraz przyjrzeć się kilku tajemniczym projektom samochodów w trakcie restauracji.
Naszym rozmowom przysłuchiwały się dwie Pandy 141.
Gdy już omówiliśmy wszystkie szczegóły dotyczące tajemniczej sprawy, ruszyłem w drogę powrotną, pozdrawiając eleganckiego W116 280 + LPG
Coś mnie jednak zatrzymało, gdy po drodze spotkałem to auto. Pamiętam je doskonale, ponieważ należało przez lata do mojego kolegi z pracy. Chromowanymi lusterkami wielkości tych od Peterbilta oraz męskim gangiem 2.9 V6 “Cologne” zadawał grubego lansu w Pruszkowie i okolicach. Bronco było bohaterem wielu sesji zdjęciowych do poczytnego tygodnika motoryzacyjnego, a przy tym dzielnie – jak to amerykańska bryka – służyło do jazdy na co dzień, oczywiście na LPG. Potem zaczęło rdzewieć.
Coraz bardziej i bardziej.
Nawet korek LPG zardzewiał.
A korek od benzyny stopił się od upału.
Potem trafiło do jakiegoś zakładu naprawy automatycznych skrzyń biegów, a ja straciłem kontakt z kolegą. Stało tam i gniło.
Ostatecznie wyrzucono je na ulicę, gdzie dogorywa, a skrzyni chyba nie udało się naprawić, na pewno za to udało się ją wyjąć. To już raczej koniec. Żegnaj Bronku.
W drodze powrotnej na szczęście humor mi się trochę poprawił. Nieczęsto spotyka się ładnie zachowanego Austina A55 Cambridge na czarnych blachach. Spostrzeżony dzięki quaddy’emu.
Głowica laguny… a ja mam zdjęcie głowicy Smarta któremu upaliło zawór 😉 Czy to złomnikowe? Mam jeszcze 2.2Hdi (FoMoCo) z otwartym złamaniem korby, i 1.9 Dci (F9Q) z rozpuszczonym tłokiem…
miałem lagunę 1.8 16V i przejechałem nią 350 000km po czym kolejny właściciel śmigał nią jeszcze długo. Ale bez LPG, to nie liczy się.
2.2Hdi (FoMoCo) to nie sztuka pokazać zepsute – sztuką jest zobaczyć sprawne.
PS w jumperze po 2006 licznik kilometrów po 400 000 km pokazuje same kreski zamiast przebiegu (widać nikt ie zakładał ze da sie tym autem zrobić więcej…) – spotkałem takiego który na pumie (2.2Hdi) tyle zrobił bez wymiany silnika – nie wiem jak tego dokonał…
Galeria z pourywanymi tłokami, pękniętymi głowicami, wypalonymi zaworami… mniam 😀 Tylko nie wiem czy mieści się w formule strony.
co do formuły strony to ja jestem zdania, że powinno się powiekszyć aspekt złomnikowości na inne przedmioty codziennego użytku, miejsca, ludzi, a nie tylko ograniczać to do motoryzacji. Oczywiście raz na jakiś czas
@ czeslaw – raytonowi wróze jeszcze pare powrotów na alledrogo, no chyba ze którys z nas sie skusi.
Ten Austin jest do sprzedania – na allegro życzą sobie 10 000 zł. Trochę chyba dużo, ale zły nie jest. Ciekawostka: to oryginalny Diesel.
FrogsterPL miałem na myśli 2.2HDI z boxera. Ale to chyba te same silniki.
tadzik128 Boxer rocznik 2008, przebieg jakieś 140000km. Dziura w bloku na wylot 😉 Kolejnego miałem chyba ze 180000km, dziura w tłoku. W jednym miałem też obluzowany sworzeń tłoka.
A w Partnerach 1.6HDI (też oczywiście FoMoCo) silniki padają jak muchy.
Dziwie się, że Francuzi mając całkiem niezłe swoje diesle wkładają takie guana pochodzenia FoMoCo.
http://moto.allegro.pl/seat-ibiza-pickup-drugiego-takiego-nie-znajdziesz-i2177379643.html
Dziś wyczaiłem ją w centrum.
Ciekawe ze komus sie chcialo robic podrobe zegarka, ktory w oryginale kosztuje jakies 10 dolarow.
BTW – on nie ma ani jednej melodyjki, niestety. Przynajmniej oryginal, bo wersji pisanej przez ‘G’ nie mam.
to Montana (kultowy prezent komunijny – “16 melody chrono”) podrabiała Casio czy odwrotnie, czy jeszcze inaczej było?
Co to za dzyndzel spod tablicy temu seatu wisi, ha? Jak byłem do komunii to wszyscy dostawali Wigry 3 i zegarki “Mazo”, nie wiem dlaczego ja dostałem Wigry 4 i zegarek “Kasel”. Wyglądały tak samo… a ja czułem się z tym źle
Ten W 116 to nie po pierwsze nie 280 tylko pińceta (wsadzony silnik 5.0 z W 126), po drugie należy do mojego kolegi! 😀 Świetne auto, jechałem, zakochałem się w jego komforcie i stylówie bezbłędnej. A kolega jest tak w ogóle świetnym gitarzystą, z którym onegdaj grałem trochę.