Studium wkurbienia, czyli nowy, wspaniały samochód
Dziędobry
w ostatnim czasie, zupełnie bez mojej wiedzy i zgody, złomnik powędrował trochę w stronę motokwejka, czyli wrzucamy obrazki głupich samochodów i się z nich polewamy. Tymczasem mam przecież sporo do napisania, tylko nie za bardzo mam kiedy (m.in. z tego względu ograniczyłem liczbę wpisów). Na przykład od dawna czeka na zrealizowanie temat, który roboczo nazwałem “studium wkurbienia”, czyli jak to się dzieje, że nowe i wypasione auto zaczyna człowieka denerwować i w którym momencie. Mam trochę doświadczenia z nowymi samochodami i widzę, że rozwijają się one dwutorowo: oprócz technologii, które mają ułatwiać kierowcy życie, wprowadza się coraz częściej takie, które mają go strofować, i przypominać że jest kretynem. Zrobimy więc krótką przejażdżkę supernowoczesnym samochodem.
Zaczniemy więc od otrzymania w dłoń kluczyka. Jest to często wciąż kluczyk z tradycyjnym grotem, choć jest on również szybko wypierany przez bezkluczykowe piloty. Najbardziej popisała się tu Skoda, która wprawdzie ma kluczyki typu scyzoryk, uwielbiane przez Polaków, ale silnik i tak włącza się przyciskiem w miejscu byłej stacyjki. Z takim bezkluczykowym kluczykiem podchodzimy do auta i szarpiemy za klamkę, a samochód się otwiera. I to jest, przyznam, super. Miałem coś takiego w Pontiacu, ale on nie miał zamka w ogóle, w związku z czym nie dało się go również zamknąć (potem to naprawiłem, informacja dla kol. Green).
Niestety potem robi się gorzej, bo wsiadamy i próbujemy zająć właściwą pozycję za kierownicą. Odruchowo sięgam do wajchy pod fotelem, żeby przesunąć go do tyłu, ale nic z tego, bo fotel jest elektryczny i przesuwa się bardzo, ale to bardzo powoli. Tego pojąć nie mogę, w jaki sposób przesuwanie elektryczne ma być wygodniejsze od ręcznego, które jest szybsze i równie precyzyjne, a ruch sięgania ręką i tak musimy wykonać.
Potem już jest zdecydowanie źle. Zazwyczaj szukanie wajchy od regulacji kierownicy trwa całą wieczność – producenci nie mogą się zdecydować gdzie ją umieszczać, a chlubny wyjątek w postaci aut amerykańskich, które wszystkie mają “TILT WHEEL LEVER” po lewej stronie kolumny to tylko ułamek promila pojazdów.
No a potem to już następuje istne pandemonium, odium i katarsis w jednym. Żeby uruchomić silnik, muszę nacisnąć hamulec lub sprzęgło i dopiero wtedy wcisnąć guzik. Jeśli samochód ma automat i jest on w pozycji P, mam pytanie laika – po jaką cholerę mam trzymać ten hamulec? Czy tryb Parking w automacie jest guzik wart? Normalny samochód mogę odpalić sobie kluczykiem nie wciskając i nie trzymając niczego jeśli mam taką potrzebę.
Cóż, spróbujemy więc ruszyć. W normalnym aucie spuszczam hamulec ręczny, w tym samym czasie już dodając gazu i puszczając sprzęgło. Ale taki np. Opel Insignia czy Passat B7 wymaga, aby najpierw spuścić elektryczny hamulec ręczny (co trwa absurdalnie długo), a w tym celu muszę trzymać hamulec nożny. To też jest hit: chyba skoro spuszczam ręczny, to po to, żeby ruszyć, a nie hamować. W równej mierze można byłoby uznać, że nie mogę puścić hamulca nożnego, póki nie zaciągnąłem ręcznego, bo przecież samochód po puszczeniu hamulca może się stoczyć.
No to się jedzie. Samochód bezustannie wyświetla na wyświetlaczu strzałkę do góry, nakazującą zmianę biegu na wyższy. Gdyby stosować się do jej wskazań, trzeba byłoby jechać 50 km/h na szóstym biegu przy obrotach silnika ok. 900 obr/min. Problem w tym, że gdy trzeba przyspieszyć, auto zadusi się i zwolni. Dzisiejsze samochody są tragicznie nieelastyczne. Zastępowanie wysokiego stopnia sprężania turbodoładowaniem (w dieslu) lub pojemności turbodoładowaniem (w benzynie) sprawia, że w przedziale poniżej optymalnego momentu obrotowego nie dzieje się absolutnie nic. Spróbujcie przyspieszyć od 60 do 100 km/h na 5. biegu Fiatem Pandą z Multijetem albo TwinAirem. Być może jest to możliwe, ale początkowa faza, czyli 60-70 km/h trwa jakieś 30 sekund. A zatem wyprzedzanie czy przyspieszenie musi być poprzedzone redukcją biegu. W Starlecie mam cztery biegi i na czwartym mogę płynnie jechać od 50 do 130 km/h. To które auto jest bardziej elastyczne?
Na tym jednak nie koniec, bo jest jeszcze reakcja na pedał gazu. W aucie gaźnikowym naciskam gaz i silnik wchodzi na obroty. W nowoczesnym, superekologicznym pojeździe na te obroty trzeba poczekać i to sporo. Czasem mam wrażenie, że tam pod maską siedzi taki typ z ołóweczkiem i liczy: “jeżeli odczyt z przepływomierza to 3,3 V, TPS to 50%, prędkość obrotowa 2348, a temperatura 22’C, to dawka paliwa będzie… czekaj… tu dwa, razy siedem, pięć w pamięci, czyli dwadzieścia cztery… plus dwanaście… razy… eee… DOBRA, SIEDEMNAŚCIE KOMA CZTERY! POLEWAJCIE, WTRYSKIWACZE!”. Najgorsze możliwe połączenie to turbo i automat. Jeśli chcemy wyprzedzić i wciśniemy gaz w podłogę, to najpierw komputer musi obliczyć stosowną dawkę paliwa, potem musi obliczyć na który bieg zrobić kickdown, a w końcu jeszcze napompować ciśnienia w układzie doładowania. Wszystko razem trwa tak długo, że nadjeżdżający z przeciwka TIR już dawno nas staranował. Kiedyś zmierzyłem to w Beetle 2.0 TSI DSG: od wciśnięcia gazu do “startu” minęły ponad dwie sekundy.
Nie będę tu rozpisywał się o takich systemach jak hamowanie awaryjne, rozpoznawanie zjazdu z pasa i rozpoznawanie znaków, bo na szczęście nie są one jeszcze rozpowszechnione, natomiast z pewnością są groźne. Wspomnę tylko, że jak w Kii Cee’d włączyłem rozpoznawanie zjazdu z pasa, to dzwoniła co chwilę, strofując mnie, ponieważ w Warszawie wszędzie są ponaklejane bez ładu i składu żółte pasy na jezdni, najczęściej przekreślone.
Dojechaliśmy i parkujemy. Nagle okazuje się, że z tego superpięknego nadwozia nie widać nic w żadną stronę, bo szyby są tak małe. W ten sposób producenci zmuszają nas do dopłaty za kamerę cofania.
Najpierw jednak trzeba wysiąść i ją wyczyścić, bo zwykle jest zasyfiona. I oczywiście działa tylko do tyłu, ale mało kto zauważa, że do przodu też nic nie widać, a już na pewno nie to, gdzie kończy się maska. Nie widać też nic na boki, ponieważ w ciągu ostatnich lat drastycznie zawęziło się pole widzenia kierowcy za sprawą stosowania coraz większych i szerszych słupków A, coraz bardziej również przesuniętych do przodu. Przy skręcaniu taki słupek sprawia, że nie widzimy pieszych wchodzących z boku na jezdnię. Myślicie że to lipa? Nie, ja osobiście znam człowieka, który swoim Suzuki SX4 zdjął pieszego (poza przejściem zresztą), bo dokładnie zasłonił mu go słupek. A inny właściciel tego modelu uderzył na parkingu pod marketem w kolumnę (filar) też z tego powodu. Czy to jest bezpieczne?
Jeszcze bardziej przerażające rozwiązanie stosuje BMW we wszystkich modelach od F10 wzwyż. Jeśli samochód ma automatyczną skrzynię biegów, po otwarciu drzwi nie da się nim manewrować – system sam przerzuca w tryb neutralny. NO DO CHURWY I KUJA! Rozumiem że nie powinno dać się jechać 120 km/h z otwartymi drzwiami, ale dlaczego nie można jechać do 10 km/h, bando krzyżackich złoczyńców?
Celowo nie wspominam o takich rzeczach jak celowe gmatwanie obsługi klimatyzacji. Komu przeszkadzały pokrętła albo trzy przyciski na krzyż w starych klimatronikach? Każdy producent za punkt honoru przyjmuje sobie jak najbardziej odmienne i oryginalne sterowanie funkcjami pojazdu, w związku z czym powstają takie abominacje jak włączanie podgrzewania foteli z dotykowego ekranu na konsoli środkowej z drugiego poziomu submenu (Lancia Thema). Ustawianie nawigacji czy radia też urasta do konieczności przeczytania 500-stronicowej instrukcji, której średnia grubość rośnie z roku na rok o 20%, więc według moich obliczeń, do nowych samochodów na rok modelowy 2018 będzie dodawany regał na książki BILLY z Ikei wypełniony instrukcją, tom od 1 do 28, ewentualnie będzie można dopłacić za iPada 8, na którym cała ta wiedza będzie składowana i bez każdorazowego zaznaczenia okienka “zapoznałem się z warunkami instrukcji i gwarancji i w pełni je akceptuję, świadom że żadne moje działania nie mogą być podstawą do pociągnięcia firmy Volkswagen Audi Group do odpowiedzialności” nie będzie można uruchomić pojazdu. Innymi słowy: kiedyś do jazdy samochodem trzeba było być zdolnym mechanikiem, teraz trzeba być bardziej na bieżąco niż wpisy na facebooku, a w niedalekiej przyszłości do jazdy autem trzeba będzie mieć wykształcenie prawnicze, bo samochód za każde nieuprawnione działanie będzie próbował podać kierowcę do sądu.
I te wszystkie elementy wkurbienia można byłoby jeszcze przeboleć, gdyby nie trzeba było za nie wcześniej zapłacić ponad 100 tys. zł (bo tyle kosztuje auto klasy średniej). A potem, po trzech latach zaproponują ci za nie 40 tys. zł, bo przecież pojawił się nowy model, i nikt już nie chce starego. Do tego dochodzą jeszcze kłamstwa producentów na temat spalania (nauczyli się oni perfekcyjnie oszukiwać normy ECE) czy tego, że produkują oni auta miejskie z silnikami Diesla, reklamowane jako perfekcyjne do miasta czy miastoodporne, ale zarazem zawierają w instrukcji, że takim autem nie wolno jeździć tylko po mieście, bo zepsuje się DPF, za co oczywiście producent nie ponosi odpowiedzialności.
Doszło do zupełnie nowej sytuacji, kiedy to zamiast klienci domagać się postępu, bronią sie przed nim rękami i nogami krzycząc “My wolimy Balerona W124”, ale realia światowej ekonomii wymagają, żeby ten postęp wbijać im w gardła siłą przepisów, które ustalają władze pod naciskiem lobby producentów samochodów.
Cóż, może się złamię i zrobię test Toyoty GT86. Ale wcześniej będzie coś innego i ciekawego, co spowoduje falę protestów i nienawiści. Już niedługo, więc trolle, ostrzcie swoje topory.
Dla nas jest to wkurzające,ale dla typowego Polaka stanowi to powód do dumy bo “patrzcie jakie ja mam skomplikowane i nowoczesne auto” 😉
RÓB TEST GT86 !CAPSLOKIEM ! A poza tym to ja z nowymi autami mam styczność głownie jako pasażer. I jeżdżę 17 letnim podgnitym sunny. Ale przynajmniej w razie czego nie muszę wzywać lawety,żeby wymienić żarówkę gdy przepali się w trasie.
Kupię sobie Volvo 960 2,4D I będę nim jeździł do końca świata i jeden dzień dłużej! Byle miało tylko klimatyzacje, albo szyberdach!
Znajoma miała golfa plusa i jak jej DSG pierdło w sposób taki że miała tylko wsteczny to wybór miała taki – albo jeździć tylko do tyłu albo wyjąć 16000 PLN na wymianę skrzyni. A był to ostatni miesiąc gwarancji samochodu i wszystko skończyło się happyendem (nie maluchem)
podpisuje sie pod tym rękami i nogami :d sam jeżdżę Polonezem i zdaża mi się jeździć tymi elektronikami. Bajer na bajerze, ale gdzieś po drodze zniknął tego sens.
Ostatnio miałem podobne przemyślenia. Lubię wypas w samochodzie, ale wypas z przełomu lat 70 i 80, czyli jakiś komputer, którego wskazania można wsadzić między bajki i obietnice Tuska, jakieś drewno, które jest jeszcze w miarę drewniane, jakaś elektryka szyb, lusterek etc. Ale np wkurbia mnie już kontrolka pasów w Volvie 740 ojca. Jestem zwolennikiem jeżdżenia w pasach i zapinam je z uporem maniaka zmuszając do tego samego pasażerów, ale kiedy chcę przejechać od dystrybutora na drugą stronę stacji na myjnię a tu mi wszystko miga, pika, popierduje to dostaje szału…
z tzw. ponadstandardowego wyposazenia warta zachodu jest praktycznie tylko klima. Ale to tylko moje zdanie, a jak siegam wstecz pamiecia zawsze bylem w mniejszosci.
odniosę się do tych kamer, bo wcześniej zawsze uważałem to za głupotę i niepotrzebny bajer. ostatnio miałem okazję przejechać się prawie nowym LR Discovery kolegi – chociaż jego wysokość i pudełkowatość sprawiają, że widoczność jest względnie dobra, to jest on wyposażony, jak jakiś nowoczesny czołg/transporter, w system kamer na sobie: nie tylko z tyłu, ale też z przodu, także przy lusterkach zewnętrznych i, co mi się najbardziej podoba, w obrębie przednich i tylnych błotników (blisko zderzaków). i muszę powiedzieć, że przy skręcaniu z podporządkowanej i kiepskiej widoczności na boki, czy też przy wyjeżdżaniu tyłem to coś jest całkiem przydatne. Obraz z kamer pokazujących widok po bokach auta z przodu i z tyłu wyświetlał się na ekranie na środku konsoli, a chyba można też to mieć między zegarami. Oczywiście najbardziej przydatne jest to w mieście, wtedy też zwykle auto jest czyste. Jak się te kamerki uwalą błotem, czy czymś tam (a są w miejscach na to podatnych), to są do niczego. no, ale generalnie w mieście im aż tak to nie grozi, a właśnie tu najlepiej zdają egzamin.
Poza tym zgadzam się z Autorem – szczególnie wkurzający jest elektroniczny ręczny w kombinacji z automatem – mam tak w C6, ale przynajmniej tam jest normalne benzynowe V6, a nie downsizing plus turbo.
jak ktoś kiedyś dawniej czytał AutoŚwiat, to może pamięta cotygodniowe rozmowy z doktorem inż. W.Selem, dawnym konstruktorem z FSO – na wszelkie tematy związane z motoryzacją. To był koniec lat 90. i red.Dębecki zapytał go o przyszłość silników spalinowych. Dr Sel mówił, że przyszłość to zapewne właśnie zmniejszanie pojemności (w benzynie) i stopnia sprężania (w dieslu), a dodawanie kompresorów, turbo, po to, by utrzymać moc, a zarazem spełnić przyszłe wyśrubowane normy spalania i emisji. Rozwiązać trzeba tylko problemy z trwałością i elastycznością (he, he). Mija 10-12 lat i mamy downsizing pełnym ryjem, reszta też. “Dziadek” Sel się nie mylił…
Szczera prawda. Niedługo już nie będzie w samochodzie kierownicy i pedałów, będą tylko akcelerometry lub/i zestaw czujników.
Mnie osobiście już pojedynczy pikacz w samochodzie irytuje. Gaźnik for lajf!
Jak zwylke niestety masz rację. A co do testów to rób jak uważasz a nie jak dyktują ci co źle o nich piszą. “To nie ludzie, to wilki!”
No bez przesady… 😉
Owszem – debilizmy w stylu Themy (alias 300C) czy elektronicznych pomagaczo-wkurzaczy da się znaleźć, ale nie demonizujmy elektroniki.
Ja jakoś wolę “zmagać się z ręcznym” na początku podróży, ale dzięki elektronice (wtrysk, zapłon, sterowanie soprzętem) dojechać do celu bez leżenia na poboczu i “dopieszczania” gaźnika czy innego mechanicznego dziadostwa pod maską.
Owszem – stare Toyoty czy Mazdy są wysoce idiotoodporne i cholernie niezawodne właśnie przez brak elektroniki, ale kto dziś kupiłby wózek bez ESP, klimatronica czy “wszystkomającego” zestawu audio?
Po mojemu optymalny poziom “elektro-skretynienia” samochody osiągnęły na poziomie lat 2003-2006, bo wszystko co faktycznie pomagało było już na pokładzie, a jeszcze nie zmuszano nas do używania debilizmów, z których dzisiaj nie wolno nam zrezygnować.
Dlatego moje Volvo z datą premiery 2004 jeszcze długo mi posłuży, bo choć budżet pozwala, jakoś nie ciśnie mnie jego wymiana na nowsze auto. Bo po co, skoro mam wszystko, co jest faktycznie potrzebne, a nie muszę płacić za bzdety, które tylko irytują…
Hooligan, klima jest wygodna ale w nowym samochodzie. Jak ma się coś starszego na stary czynnik, to co z tego, że klima w wyposażeniu jest, jak nabić jej nie można legalnie a przeróbka to niemal wymiana całej instalacji na nowe podzespoły bo inaczej wszystko zeżre nowy czynnik chłodzący. Tylko pałętają się te wszystkie dodatkowe przewody, rurki, chłodnice i paski klinowe a pod maską mniej miejsca, żeby rękę włożyć i jak przychodzi co do czego, to tylko utrudnia wykonywanie napraw.
@ Hooligan :
Ja do listy dodałbym jeszcze tempomat i ESP, bo to i życie uratuje i nóżkę oszczędza… 😉
“ale dzięki elektronice (wtrysk, zapłon, sterowanie soprzętem) dojechać do celu bez leżenia na poboczu i „dopieszczania” gaźnika czy innego mechanicznego dziadostwa pod maską”.
Wybaczam koledze, bo nie wie o czym mowi. Jakie lezenie na poboczu? O pardon, zapomnialem, ze wy od razu dzwonicie po assistance. O jakim dopieszczaniu gaznika piszesz? Co jakis (dlugi czas) trzeba ( a w zasadzie mozna) podregulowac i tyle. A nawet jak mi zapcha sie dysza to nie leze na poboczu, tylko wyciagam ssanie (z wyczuciem) i jade dalej. A propos zaplonu – moze byc elektroniczny i elektroniczny. Stare rozwiazania, gdzie jedynym czujnikiem polozenia walu byl hallotron w aparacie zaplonowym byly wieczne i niepsujace sie. A dzis? 20 czujnikow czekajacych tylko, by sie zrypac.
Notlauf! Ty głupi jesteś. Ty ciągle myślisz, że auta są do jeżdżenia, a one są do SPRZEDAWANIA!
Tak, tak, wiem że zamek jest już naprawiony. Szczególnie mocno zauważyłem to 13 kwietnia (piątek) kiedy zatrzasnąłem sobie kluczyki na parkingu pod firmą, :/ i swoją drogą w Pontiacu też jest elektryczny fotel. Ale kluczowym słowem tu jest elektryczny a nie elektroniczny bo w tym aucie mającym już 35lat śmiga to całkiem sprawnie.
A co do instrukcji to może niedługo będzie tak jak w starych grach komputerowych że nie dało się uruchomić gry zanim nie wpisało się powiedzmy 8 słowa z 5 strony instrukcji, takie zabezpieczenie przed piraceniem, a tu samochód zarząda np. wyrecytowanie działu dotyczącego obsługi zapalniczki.
Kupiłem sobie kilka dni temu, szczytowe w moim mniemaniu dzieło sztuki użytkowej z okresu PRL – skuter OSA. Wertuję teraz instrukcję obsługi i serwisówkę i zastanawiam się na cholere mi ta druga. W instrukcji obsługi, zwykłym, 80 stronnicowym dokumencie dla użytkownika znajdują się pełne informacje o czyszczeniu i regulacji gaźnika (z podziałem na zakresy obrotów), o ustawianiu zapłonu, wymianie w zasadzie każdego elementu układu elektrycznego itp.
Czy jak wezmę do ręki instrukcję jakiegokolwiek współczesnego (od 1990) VAGa to dowiem się czegoś ponad to, że powinienem się co chwilę meldować w serwisie a w razie W dzwonić po lawetę i w te pędy do ASO? Umówmy się, że auto to nie jest prom kosmiczny (jeszcze…) i jak ktoś ma troszkę wiedzy, sprawny mózg i chociaż jedną rękę to na prawdę dużo jest w stanie zrobić samodzielnie, o ile nie wszystko. Tylko, że kiedyś wystarczył klucze, teraz potrzeba laptopa z wgranymi (nie jednym bynajmniej) interfejsami diagnostycznymi, których producenci w zasadzie nie udostępniają i serwisówkami o tym jak się obchodzić z tym czy z tamtym…
Złomniku a może by tak test porównawczy między twoim starletem a yariską albo aygo ?
gabaryty podobne. ciekawi mnie jak to w eksploatacji wygląda
Wspomaganie kierownicy i to by było tyle co mi jest do szczęście potrzebne.
Niech żyją stare niezawodne konstrukcje !
Z wszystkim sie zgadzam, ale mam jedno ale. Wymóg wciskania sprzęgła żeby odpalić silnik jest dobry z dwóch co najmniej powodów: 1 – dziecko nie odpali auta bo nie dosięgnie nogą do pedału, a dzieci potrafią wiele. 2 – jeśli masz przypadkiem włączony bieg to nie szarpiesz sprzęgłem i kołem zamachowym. Mam tak chyba w swoim subaru z 93r. Wiele rzeczy we współczesnych autach jest robione pod kątem bezpiećzeństwa dzieci i patrząc z tej perspektywy niektóre pozornie dziwne rzeczy mają sens.
Mam Volvo z 1998 roku i też mam tam wszystko, co jest potrzebne do relatywnie bezpiecznej jazdy – 4 poduszki, abs i podstawowy system kontroli trakcji, mam elektroniczną klimatyzację z pokrętłami, podgrzewanie fotela włącza się zwykłym przyciskiem – uwaga – obok fotela, a radio jest dziecinnie proste w obsłudze, ma przyciski do zmiany kanału, gałkę do robienia głośniej i pokrętła do regulacji barwy dźwięku. Elektryczne fotele też mam i je akurat lubię.
Ostatnio pisałem test nowego s60… przez piętnaście minut tępo wpatrywałem się w ekran, usiłując dojść do tego, jak zmienić nastawienie tonów niskich. Nie mówiąc już o wyjątkowo nieintuicyjnej obsłudze odtwarzania mp3.
Innymi słowy zgadzam się z autorem, poza jednym, elektryczna regulacja foteli jest wygodna, nie dlatego, że jest elektryczna, tylko dlatego, że umie zapamiętać kilka ustawień, co jest bardzo wygodne, gdy samochodem jeżdżą na zmianę tego samego dnia dwie osoby, tak jak w moim przypadku.
Zawsze w temacie nowoczesnych metod odpalania przypominam sobie jak na kursie nauki jazdy starszy pan uczył, że kiedy silnik zgaśnie na przejeździe kolejowym i nie chce odpalić trzeba wbić bieg i odjechać na rozruszniku.
Oczywiście jazdy odbywały się w yarisach gdzie rozrusznik nie kręcił bez wciśnięcia sprzęgła.
Adomas, dzieci potrafią wejść na drzewo i z niego spaść, więc dlaczego na wysokości 1,5 metra nie mocuje się kołnierzy na wszystkich drzewach, które to uniemożliwią wdrapanie się po pniu? Dzieci mogą schować do kieszeni batonik w supermarkecie i tym samym narobić rodzicowi wstydu za “kradzież”, dlaczego więc produkuje się odzież z kieszeniami dla dzieci?
Ludzie chcieliby, żeby wszyscy zajęli się wychowaniem i ochroną ich dzieci, tylko nie oni sami. Najlepiej posadzić dziecko przed komputerem na cały dzień, żeby nie przeszkadało rodzicom oglądać telewizję a później się narzeka, że dziecko nerwowe i w ogóle to tylko krew i zabijanie je interesuje bo się naoglądało w internecie nieodopowiednich treści.
Ja w dzieciństwie nasypałem do ojcowego Mercedesa piasku przez szyberdach bo taką sobie wymyśliłem zabawę, dostałem po dupsku i od tamtej pory jakoś wiedziałem już, że tak robić nie wolno a i w ogóle wrzucanie czegokolwiek przez szyberdach może się dla mnie skończyć źle. Dzisiaj właściciel pozwałby Mercedesa i zarządcę piaskownicą, tego pierwszego za to, że da się coś wsypać przez szyberdach a tego drugiego za możliwość wyniesienia piasku za obręb piaskownicy – a dziecko pozostałoby święte i dostało loda w nagrodę.
Bardzo szanuje i lubię samochody z lat 70-90, ale nie lubię też jak najeżdża się na auta nowoczesne. Autor pisze że fotele z ręczna regulacja są precyzyjne w ustawieniu i wygodniejsze, nie bierze pod uwagę tego że ręczna regulacje za zwyczaj obejmuje tylko pochylenie oparcia, przesuniecie do przodu i do tyłu i regulacje wysokości. Elektryczna regulacja foteli wprowadzona została po to aby ustawić fotel najdokładniej, jadąc np. w długą podróż, ponieważ elektryczna regulacja umożliwia położenie fotela niemal we wszystkich kierunkach, łącznie z pochyleniem siedziska. Bierzmy też pod uwagę osoby starsze i niepełnosprawne którym ciężko jest “wachlować” ręcznie kilka minut w celu ustawienia fotela. Teraz kolejna bzdura, autor dziwi się że podczas uruchomienia silnika w samochodzie ze skrzynią automatyczną w pozycji “P” musimy wcisnąć hamulec, a no dlatego że jeśli samochód stoi pod górę, pozycja “P” oznacza parking, a w tedy skrzynia blokuje nam koła pojazdu specjalną zapadką, którą powoduje że nasze autko się nie stoczy z góry pod naszą nieobecność i jeśli nie wciśniemy hamulca to możemy uszkodzić skrzynie lub nie będziemy mogli zmienić (przesunąć) lewarka zakresu skrzyni. Kolejna bzdura “silniki gaznikowe wkręcają się znacznie szybciej od silników zasilanych bezpośrednim wtryskiem”. Nie mam pojęcia jakim samochodem jezdził autor, ale chyba nie prowadził nigdy Alfy Romeo 156 z silnikami TWIN SPARK które w mgnieniu oka dokręcają się do 7 tyś. obr. a ludzkie oko prawie nie nadąża za wskazówką obrotomierza. Kolejna rzecz “automat z turbosprężarką najgorszym połączeniem”. BZDURA BZDURA BZDURA!!! Wezmę pierwszy lepszy samochód VOLVO S40 1,9 Turbo benzyna + automat, auto lekkie, doładowane turbosprężarka, bardzo fajna skrzynia biegów, wyprzedzanie 4-5 aut na trasie to sama przyjemność, skrzynia w tym aucie zmienia biegi i je redukuje szybciej niż niejeden kierowca. Możecie na mnie teraz najechać, ale wezcie golfa serii I z automatyczną skrzynia biegów = MASAKRA, w tedy jesteście przegranie z nadjeżdżającą ciężarówką. Zgodzę się z autorem że dzisiejsze samochody są plastikowe, napompowane elektroniką która nas denerwuje, ale producenci są też zmuszeni do niektórych systemów bezpieczeństwa czy emisji spalin. Popatrzmy na to inaczej, dawniej było mniej samochodów i było duże zanieczyszczenie środowiska, a dziś na niektóre mieszkania czy domy przypadają po 3 czasem 4 samochody, musimy patrzeć tez na nasze zdrowie a zarazem emisję spalin i nasz komfort podczas jazdy. W dzisiejszych czasach ludzie są zagonieni, zamyśleni, powodują coraz więcej wypadków więc potrzebne są np. poduszki powietrzne czego nie było dawniej, klimatyzacja która w pewnym stopniu nie koniecznie dba o nasz komfort, ale o bezpieczeństwo, ponieważ jak wszyscy wiemy człowiek w wyższej temperaturze i zmęczeniu traci koncentrację i łatwiej w tedy o wypadek. Zgadzam się również że producenci samochodów montują czasem bezużyteczne rzeczy do naszych aut, ale samochody dawniejsze jak i dzisiejsze nie były, nie są i nie będą idealne.
Się wziąłem i popłakałem Tymon jesteś Mistrz :
Mam na co dzień do czynienia z nowymi autami w firmie. Ręce mi opadają gdy widzę co się w tych nowych wozidłach dzieje :/
Dla mnie szczytem głupoty jest funkcja automatycznego zaciągania hamulca ręcznego po zatrzymaniu się np. w passatach z DSG. Przecież gdy się zatrzymujemy, to auto w tym przypadku stoi póki nie wciśniemy gazu – taka charakterystyka DSG! Jak wciśniemy gaz bo chcemy ruszyć, to auto po prostu rusza z miejsca, ale w przypadku VW jeszcze czekamy na odblokowanie hamulca. I po co to? abysmy nie odlecieli przypadkiem? Ciekawe jak to będzie, gdy od polskiej soli zaczną się te zaciski zacierać. Będziemy mieli korkowo na drogach :DDDD
Co więcej. A nie daj Bóg, że w takim szmelcwagienie będzie gadżet wyłączania silnika przy zatrzymaniu na np. światłach.
Łącze się w bólu Panowie. Motoryzacja umiera a. Obecne turbo odkurzacze mi nie odpowiadają. Ja planuje mieć jako rodzinne auto Chevy Tahoe z lat 96-99 i koniec 😀
Brawo!. Ja od dawna powtarzam, że najlepsze konstrukcje powstały w latach 90tych. Auta były trwałe, wygodne, bezpieczne i nie miały ton bzdurnej elektroniki. Przesiadka z takiego auta do “nowki” często rozczarowuje (nie dotyczy gadżeciarzy).
Całkowicie się mylisz – co za frajda poruszać się w pełni przewidywalnym samochodem, na dodatek doprowadzonym do doskonałości tak prymitywnymi metodami jak suwak oraz rajzbet (stół Culmanna).
A tera pane je nowoczesność…
Tera pane to kompjuter zapewnia adrenalinkę:
– podczas wyprzedzania z powodu 0,2g soli na stykach uzna, że otwarłeś drzwi więc przestawi skrzynkę biegów na P
– z zimna na oblodzonych serpentynkach zaciągnie elekstryczny “ręczny”
– z gorąca asystent parkowania skręci kierownicą w lewo – prosto pod nadjeżdżającego TIR-a
– na górskiej drodze i wybojach odłączy ten czy tamten moduł i wyświetli “Błąd ogólnego zabezpieczenia w module hamulec.vbs skontaktuj się z autoryzowanym serwisem…”
….
Ile nieskończonych przygód, ile ciekawych odkryć i ile radości – Przeżyłem drogę do Cioci – całe 20km bez jednej awarii!
@premek: “Auta były trwałe, wygodne, bezpieczne i nie miały ton bzdurnej elektroniki”
Prawie codziennie dojeżdżam do Krakowa Peugeotem 405 kombi diesel wolnossący z 96 roku. Auto w cyklu mieszanym (50/50) pali 5,5/100 i się nie psuje, choć niby francuz :-).
To ja się do cholery pytam: Gdzie jest ten postęp ???
Mam auto, które kupiłem 3 lata temu i wówczas było nowe (jest jeszcze w produkcji). Wersja kompletnie “goła”, bez przycisków na kierownicy, kamer, aktywnych zawieszeń etc. (lista dodatków miała jakieś 100 pozycji, podwajających cenę auta). Stary turbodiesel, ręczna skrzynia, stalowe felgi, żarówki H7. Poza elektronicznym kluczem (też niezłym, wyprał się w 60 stopniach i nic mu nie było) nie ma tam nic z tych gówien, o których mowa w artykule. Nie jest tak źle – jak się chce w miarę proste auto, to się da kupić. Wszystkiego się samemu nie naprawi, ale auto przynajmniej nie poucza mnie, kiedy zmienić bieg na wyższy.
Green, jakbyś mi powiedział że go zatrzasnąłeś to bym Ci go otworzył bez kluczyka w minutę. Więc jak ktoś Ci ukradnie auto z ulicy to będę to ja
Odpowiedź do Stef:
Volvo V40 1.9 T to nie jest supernowoczesny samochód. Sterowanie w nim jest bardzo proste. To jest konstrukcja z połowy lat 90., więc przykład jest nietrafny. A co do Alfy z Twin Sparkiem to też jeździłem, wolałbym o tym jednak jak najszybciej zapomnieć…
Odpowiedź do Adomas:
Dzieci nie siadają za kierownicę, a dorośli są odpowiedzialni za pilnowanie tego stanu rzeczy.
Tak trochę w temacie, to nowe samochody klasy średniej i niższej mają brzydkie tapicerki 😛 Czarny i szary dwa najpopularniejsze kolory, czasami gdzieś jakaś mała wstawka koloru i tyle. A kiedyś, w takich autach dla ludu było pełno koloru i to w setkach różnych konfiguracji, paski, kropki, kratki, szachownice, romby. Na przykład tutaj, w tym GSA: http://tnij.org/gsacit ,ten to akurat całościowo jest piękny 😀
Jeszcze w temacie nowoczesnego sterowania gadżetami.
Nie rozumiem jak można jednocześnie dbać o bezpieczeństwo kierowcy i ładować na desce rozdzielczej milion przycisków albo ekrany dotykowe. Żeby ustawić nawiew bez pokręteł muszę patrzeć na ekranik przez 5 sekund, swoje pokrętła znam na pamięć i ustawiam je nie odrywając wzroku do drogi. Z tego samego powodu zmieniłem i tak wiekowe radio cd/mp3 na zwykłego kaseciaka volvo, gdzie głośność jest na gałce a sterowanie dźwiękiem na suwakach. Do tego na patencie wysyłam sygnał z wtyczki jack prosto na układ scalony radia i mam wejście aux, więc radio najnowszym ustępuje tylko brakiem dolby surround i wbudowanej nawigacji.
Czasem mam podobne przemyślenia jak autor tekstu, ale za chwilę przychodzi jednak “otrzeźwienie”. Użytkowałem/miałem wiele aut (ah nieodżałowany s550) i niestety, ale ogólny obraz nowy vs. stary wypada na niekorzyść aut dawnych. Mają duszę, coś w nich jest, ale do codziennej eksploatacji niezbyt się nadają. Freelander 2 (MY2012) mojej partnerki w porównaniu do mojego hobbystycznego (restaurowanego w bólach) Poloneza z końcówki produkcji ma się nijak! Tam mam skórę, super wygodne fotele regulowane we wszystkich możliwych pozycjach, świetny system regulacji powietrza (to nie jest zwykła klima), 8 głośników i KOMFORT(!!!), no i przyzwoite ~233 KM turbo benzyna
Polonez (żeby nie było że jestem stronniczy) ma KLIMAT, wygląd i jest naprawdę klawym autem, ale WEEKENDOWYM i użytkowanym hobbystycznie. Tylko i wyłącznie wtedy ma sens.
Osobiście uważam, iż użytkowanie auta z lat 80′ na co dzień to katorga. Albo jakaś forma “szpanu” w tych jakże przesyconych technologią czasach 😉
SSSS: tak, na pewno są tacy ludzie, którzy lubią “system regulacji powietrza” (nie wiedziałem że powietrze można jakoś regulować, myślałem że to mieszanina gazów o w miarę stałym składzie), ale wydaje mi się to trochę śmieszne, bo rachunki jakie płaci się za taki pojazd są niewspółmierne do jego rzeczywistej funkcji jaką jest jeżdżenie z A do B. Oczywiście jeśli czujesz się z tym świetnie to gratulacje. Szczerze mówiąc nie czaję na czym polega ten KOMFORT (!!!), a jeździłem większością dostępnych na rynku nowych modeli.
Ja jeżdżę na co dzień samochodem z 1984 r. i nie ma w tym żadnej katorgi. Ba, wożę nim rodzinę.
@grusiak. “Przecież gdy się zatrzymujemy, to auto w tym przypadku stoi póki nie wciśniemy gazu – taka charakterystyka DSG!”
Olaboga to moje gti jest strasznie zepsute, bo zawsze się toczy przy PRINDL in za D, if ju noł łat aj min.
Na szczęście nie stoimy pod ścianą. Jeszcze jest wybór- kupić strsze, używane auto, albo jeżeli np. zależy nam na toycie land cruiser, nie trzeba kupować j200, tylko przywróconą do produkcji j70. Tylko trzeba się machnąć po nią do Niemiec.
@SSSS
Obawiam sie, ze abstrahuje pan od ukladu odniesienia – jak powiedzial Albercik do Maksia w “Seksmisji”. Porownanie do Poloneza? Dlaczego nie do Citroena 2CV, malucha albo wprost do Velorexa? Kolega sie przjedzie Audi 100 cygarem (najlepiej w wersji 200 Turbo Quattro), Mercedesem W123 280E albo chociaz Citroenem CX GTI czy Renault 25 to pogadamy. Bo inaczej to tylko gadka do Wladka. A moglbym calkiem pojechac z grubej rury i polecic Lancie Theme 8.32 czy Opla Lotusa Omege. Hehe – “Osobiście uważam, iż użytkowanie auta z lat 80′ na co dzień to katorga”. A ja osobiscie uwazam, ze kolega nie ma pojecia co pisze
Trzymajmy się tego, że z postępu dobry jest alternator i moduł zapołonowy. ew. abs, aczkolwiek jak się jeździ z głową to nie jest potrzebny. Jakbym kiedyś kupował nowe auto to bym kupił nowego uaza bochenka- samochód na całe życie, wszystko sam naprawię, blok można tulejować w nieskończoność, jak przerdzewieje [a praktycznie wszyscy zapomnieli, że auto konserwuje się co roku] to się da pospawać blachą z lodówki, a kosztuję tylko 50 000 i 800zł na nowy gaz do gaźnikowca.
Reklama sponsorowana przez firmę UAZ
W DSG skrzynia pełza na “D”. A przynajmniej we wszystkich DSG jakimi jeździłem, a kilka ich było.
@Tio
Jakie standardowe ?
To jest wersja limitowana Cottage
http://aebergon.perso.neuf.fr/Citroen/page_Citroen_GSA_Cottage.htm
Zobacz tą tapicerkę
http://aebergon.perso.neuf.fr/Citroen/page_Citroen_GS_Basalte.htm
…
u mnie w NG900 z 97′ mam kontrolę spalenia się żarówek w lampach przednich i tylnych, a po każdym przekręceniu kluczyka na ON prosi także o naciśnięcie hamulca, aby sprawdzić czy nie przepaliły się światła hamowania. Nie mówię już o raportowani niskiego stanu płynu chłodzącego czy oleju. Jest też gadżet: komputer informuje o braku płynu do spryskiwaczy.
A diagnostyka to bajka i to bez kompa: wystarczy rezystor 220om i kawałek drutu włożyć w złącze serwisowe i wiemy dlaczego zapalił się Check Engine. (http://www.saabwiki.info/index.php?title=NG_900/9-3_Motronic_CEL_Flash_Codes).
Mnie natomiast wpienia izolowanie kierowcy od samochodu. Kierowca ma więcej zmysłów niż tylko wzrok, aby kontrolować ruch samochodu.
Kierowca powinien czuć całym ciałem co się dzieje z autem, a nie podróżować w idealnie wytłumionej i perfekcyjnie zamortyzowanej bańce pełnej pierza.
@Stef – “kilka minut wachlowania” zeby ustawic fotel za pomoca recznej regulacji? Mnie uczyli, ze nie uzywa sie okreslen typu “bzdura!” w dyskusji, bo to znaczaco zmneijsza szanse przekonania kogokolwiek do swocih racji, ale… Skad Ci taka bzdura przyszla do glowy?
– Mowisz ze w reczna regulacja pozwala na ustawienie fotela “tylko” na wysokosc, odleglosc od kierownicy i pochylenie. W przeciwienstwie do tego elektryczna pozwala – wg ciebie – na ustawienie w “prawie wszystkich kierunkach”. Chcialbym Ci przypomniec ze zyjemy w przestrzeni trojwymiarowej i liczba kierunkow jest ograniczona
– Samochody z wtryskiem reaguja na gaz wolniej niz z gaznikiem, a samochody z elektrycznym gazem – jeszcze wolniej. Oczywiscie generalnie, bo zdazaja sie np zle wyregulowane egzemplarze. To, ze jakis silnik jest wysokoobrotowy jak podany przez Ciebie przyklad jest calkowicie odmienna sprawa. Widac ze nie zrozumiales w czym rzecz
Gratuluje Ci chwalenia sie wyprzedzaniem po 4-5 samochodow na raz jako normą. Piszesz ze dzisiejsi ludzie bardziej sie spiesza i dlatego musza zaakceptowac wieksza liczbe wypadkow, ale to nie problem bo od tego sa poduszki powietrzne. Jest to pewna filozofia zyciowa z twojej strony, ale jednak mam nadzieje nie spotkac Cie jednak na swojej drodze, zwlaszcza z naprzeciwka. BTW – Golf I z automatem, z tego co zauwazylem, ma przyspieszenie calkowicie w porzadku. Tak czy siak, o zdezeniu czolowym (rozumiem ze martwia Cie tylko te z ciezarowkami, bo jesli zdezysz sie z np stara osobowka, to masz poduszki powietrzne i to nie problem dla Ciebie) decyduja nie osiagi samochodu, ale moment, ktory wybierzesz na wyprzedzanie. NTak mnie uczyli na kursie na prawo jazdy, ale – jak piszesz – teraz ludzie zyja szybciej.
No i oczywiscie w normach spalin chodzi o czystosc srodowiska…. A w grze w trzy karty na Bazarze Rozyckiego chodzi o to, zeby frajerzy wygrywali.
A co do gaznikow, to fakt ze gaznik zapewnia mniejsza moc i wieksze spalanie niz dobry wtrysk (ceteris paribus). Ale bredzenie o leżeniuw celu jego “dopieszczania” w trasie…? No to jest wlasnie produkt mysli czlowieka wychowany na bredniach, ktorymi sie dzis ludzi karmi. Juz nie mowie o postrzeganiu gaznika jako jakiegos hadkorowego uzadzenia, ktore z zasady nie dziala, co samo w sobie swiadczy o bezmyslnosci (czy ludzie przez dziesiatki lat historii motoryzacji bez przerwy grzebali w swoich samochodach), to w jakim samochodzie trzeba sie polozyc, zeby sie dostac do gaznika? Musiala by byc bardzo zlomnikowa konstrukcja.
@ZIWK, nie napisałem, że były standardowe, tylko, że były dostępne. Weźmy nawet taką Zastavę 1100p, miała dostępną fantastyczną, cytrynową tapicerkę (marzy mi się taka) a dzisiaj w samochodzie takiej klasy same szarości i paskudny plastik. Mam przed sobą katalog 2CV, też gama cała różnych tapicerek. Kiedyś nawet deskę rozdzielczą i elementy ozdobne robili pod kolor tapicerki (albo odwrotnie :P), jak np. zielona, brązowa, niebieska albo szara deska w Granadzie. Teraz jest jedno słuszne szare z elementami np. udawanego aluminium i koniec.
Ja jestem zwolennikiem kolorów w samochodzie i już, wolę czuć się w samochodzie jak w domu a nie jak w iPodzie na kołach.
@SSSS, ja jeżdżę po mieście na co dzień Wartburgiem 353S z 87r, bo mam takie widzimisię. Jak mi znajdziesz samochód z wygodniejszymi fotelami, zwrotniejszy i taki, który przez progi zwalniające idzie 100 a pod krawężniki 40 to się zamieniam 😉
@T. Peugeot 205 jest odpowiedzią dla Ciebie i jeszcze w dodatku jest bardziej miejski niż samo miasto 😉
PS. Testowałem osobiście na ukraińskich asfaltach, szutrach i drogach górskich :]
@Stef – S/V40 pierwszej generacji mają ręczną regulację prawie wszystkiego co jest obecnie regulowane silniczkami. Jest osobno wysokość przodu i tyłu siedziska i zmiana profilu oparcia na pokrętle. Brakuje tylko wydłużania siedziska (które jest manualne w niektórych bmw).
Powinieneś to wiedzieć jeśli pisałeś o S40 T4, chyba że miało głupi elektryczny fotel bez pamięci.
notlauf, własnie wtedy dzwoniłem do kilku naszych wspólnych znajomych o numer do Ciebie bo pamiętam że mówiłeś o tym że jest jakiś myk na otwarcie go, ale poradziłem sobie sam też w około minutę, bez wybijania szyby
Zgadzam się z MM :D. Volvo 960 2.4D to jest to!! Prosty i zarazem piękny krążownik o konstrukcji równie prostej jak drezyna albo radziecki ciągnik rolniczy MTZ :D. I co więcej człowiekowi do szczęścia potrzebne? Gwizdać na te wszystkie nowe “wynalazki” i “udogodnienia”, bo one są tylko “udogodnieniem” dla portfeli producentów samochodowych.
Potwierdzam doznania ze skrzyniami.
Sam mam 3 automaty:
– Citroen C4 Picasso 2.0 HDI MCP – przy wyprzedaniu potrafi tak zredukować ( np. z 6 na 3 ), że osiąga od razu najwyższe obroty i zamiast przyspieszać to hamuje silnikiem, nie wolno deptać gazu do końca przy redukcji bo inaczej masakra, sytuację ratują łopatki ale i tak skrzynia za dużo myśli i samochód szarpie. Chociaż jak jeździ żona to nic nie szarpie i samochód pięknie i dostojnie sunie ale to chyba styl jazdy Ogólnie jak ktoś z was wpadnie na pomysł kupna auta z tą skrzynią ODRADZAM
– C5 2.7 HDI automat, tu biegi wybiera bezbłędnie, skrzynia “czuje” styl jazdy i się dostosowuje ale trochę ospały przy depnięciu, na “odjazd” się czeka ale niezbyt długo , można się przyzwyczaić. Majstersztyk to światła – są tak ustawione, że nawet jak wyłączę to się palą ! ZAWSZE – tak ponoć fabrycznie było na nasz rynek. .Hamulec ręczny : elektryczny na guzik – nie dotykać pod żadnym pozorem , raz nacisnąłem i stałem jak debil na światłach bo się zablokował – powinien odpuścić po wciśnięciu gazu ( odblokował się sam po 10 min. )- w serwisie powiedzieli że tak ma, trzeba go po prostu skonfigurować pod potrzeby kierowcy !? ŻE CO !!?? – czy ma być automatyczny czy coś tam coś tam
– BMW 635 csi z 1982 – 3 biegowy automat – nigdy się nie myli, biegi wbija szybko, na nic się nie czeka i zawsze depnięcie = odjazd
, biegi można też sobie wybierać – jest opcja 1 – 2 więc tak jak z łopatkami. Skrzynia działa lepiej niż obie opisane poprzednio
Tak się zastanawiam gdzie tu postęp ? W tym aucie jest też kupa elektryki – patrz czujniki stanu okładzin hamulcowych, czujniki świateł itd.( taki control panel na wszystkie duperele w aucie ) praktycznie nic z tego nie działa ale nie ma to znaczenia bo auto JEDZIE. W dwóch poprzednich zaraz by się zapaliła kontrolka SERVICE i auto by stanęło.
Ale najlepsze że C5 traktuję kierowcę jak niepełnosprawnego umysłowo – jak się kończy płyn do spryskiwaczy to każe jechać do serwisu. Pali się kontrolka SERVICE – mój stary kiedyś pojechał bo myślał, że grubsza awaria
@Harry Reems: “No i oczywiscie w normach spalin chodzi o czystosc srodowiska…. A w grze w trzy karty na Bazarze Rozyckiego chodzi o to, zeby frajerzy wygrywali.”
10/10
@ Hooligan :
Detalami dotyczącymi wtrysku pozamiatałeś mnie z kretesem, ale głównego przesłania mojej wypowiedzi to nie zmienia.
Wózki “klasyczne” są świetne, ale tylko wtedy jeśli są faktycznie niezawodne. Mam przyjaciela, który ma kilka samochodów klasycznych (Triumph Spitfire, Transporter Westfalia T3, Mini 1000) i mimo, że są to świetnie utrzymane sztuki, w jakiekolwiek dłuższe trasy jeździ… czteroletnim Audi swej Matuli.
Uważam, że warto jest mieć starocia “z duszą” i jeździć nim jak najczęściej, ale to nie oznacza negowania senownych nowości. SENSOWNYCH, a nie upierdliwych… 😉
Jeżeli Passat 7 ma elektryczny hamulec postojowy, to jak wykonac nim nawrot o 180 stopni?
@ Harry Reems :
Pytasz “czy ludzie przez dziesiatki lat historii motoryzacji bez przerwy grzebali w swoich samochodach”? Oczywiście, że tak!!!
Do powodzenia japońskich samochodów, w których tak zakochany jest cały świat złomnika, przyczynił się nie tylko kryzys paliwoy, ale w mojej opinii PRZEDE WSZYSTKIM gówniana jakość innych aut na rynku.
Bo w latach 70-tych Brytole, Francuzi, Amerykanie czy nawet Niemcy nie mieli się czym chwalić w dziedzinie niezawodności samochodów. A taki Datsun, Toyota czy Honda były pod tym względem w zupełnie innej lidze.
Czy zgadzasz się ze mną?
A moja opinia o gaźniku wynika z moich własnych wspomnień związanych z Fiatem 125p, Zastavą 110p czy kilkoma Syrenami, które były w moim domu w latach 80-tych. I słowo gaźnik czy zapłon kojarzyły się jednoznacznie z brudnymi łapami i klnącym Ojcem… 😉
PoGOOD – To ze twoj przyjaciel jezdzi na dluzsze trasy Audi matuli nie mowi nic na temat zdolnosci VW T3 Westfalia do pokonywania tras, a jedynie cos o przekonaniach twojego kumpla. Twoich tez zreszta. Uzylem akurat Westy jako przykladu, bo pieknie sie podlozyles wymieniajac ja, jako ze to jest samochod stwozony wlasnie do pokonywania tras i na dodatek jest jednym z najpowszechniejszych widokow na kempingach prawie calego swiata. Ja nie twierdze ze kazdy stary samochod to siodmy cud swiata, ale glownym przeslaniem twoich wypowiedzi jest nieznajomosc tematu
@PoGOOD
“w jakiekolwiek dłuższe trasy jeździ… czteroletnim Audi swej Matuli” – a co w tym dziwnego? po co niepotrzebnie zuzywac klasyczne auto, ktore w zalozeniu ma trwac jak najdluzej. Nie zapominaj o cenach i dostepnosci czesci zamiennych. Poza tym podales dwa brytyjskie auta, ktore delikatnie mowiac nigdy nie byly wzorami niezawodnosci. Jesli juz o doswiadczeniach przyjaciol. Jeden z moich jezdzi na codzien Sunny B12 z pierwszej polowy lat 80. Bez usterek. Inny porusza sie BMW 320 E21 (rekin, motor jeszcze 4-cyl wiec prehistoria), czesto zawstydzajac na swiatlach malolatow w Golfach i Civicach. Ja sam mialem Mercedesa 220D rocznik 1971 – zjezdzil cala Polske, kawal Ukrainy itp. Nie chce pisac, jakie ciecze sluzyly podczas tych wyjazdow za paliwo. Inny znajomy na co dzien jezdzi Volvo Amazon jeszcze z lat 60. Oczywiscie nie wszystkie marki i modele sa tak niezawodne. Ale nie zmienia to faktu, ze stare auto mozna z powodzeniem uzytkowac na co dzien (no chyba to tego pijesz). Wsrod nich uksztaltowala sie swoista ektraklasa – wszystkie mercedesy do W123 wlacznie, praktycznie wszystkie tylnonapedowe Volvo, tylnonapedowe Peugeoty, wiekszosc Volkswagenow, wszystkie rekiny od BMW, tylnonapedowe ople (szczegolnie Rekord, Commodore, Senator i Monza). Troche tego jest. A i na autostradzie jest czym przycisnac.
“Bo w latach 70-tych Brytole, Francuzi, Amerykanie czy nawet Niemcy nie mieli się czym chwalić w dziedzinie niezawodności samochodów. A taki Datsun, Toyota czy Honda były pod tym względem w zupełnie innej lidze.”
Kolega przesadza. Po pierwsze wbrew obiegowym opiniom import japonskich aut do Europy nie byl wcale taki duzy, zwlaszcza do krajow posiadajacych wlasna silna motoryzacje. W latach 70 japonskie auta byly po prostu tansze – kiedys Podbielski opisal kalkulacje porownawcze dla Datsuna Cherry i Lancera na rynek francuski. ile sie placilo i co z wyposazenia sie dostawalo. Japonce dawali obrotomierz nawet do wolnoobrotowych silnikow OHV, fabryczne radia dosyc dobrej jakosci etc. Niemcy mieli sie czym chwalic bez dwoch zdan. Ooza tym zwroc uwage jakie auta sprzedawali Japonczycy do polowy lat 80 – pojemnosc gora 1600. Z premedytacja celowali w najwazniejsze segmenty. µ
“A moja opinia o gaźniku wynika z moich własnych wspomnień związanych z Fiatem 125p, Zastavą 110p czy kilkoma Syrenami, które były w moim domu w latach 80-tych. I słowo gaźnik czy zapłon kojarzyły się jednoznacznie z brudnymi łapami i klnącym Ojcem” – po prostu tata sie nie znal i tyle.
Drogi “Notlaufie”,
brawo za ten artykul, piszesz mi z serca. Niestety na codzien zajmuje sie wozeniem samochodow nowych w niemieckiej firmie (gdzie mieszkam na stale) i denerwuja mnie bardzo wszystkie w/w. cechy, poniewaz na codzien siedze mniej wiecej w 32 samochodach od miejskiego do luksusowego segmentu i za kazdym razem ciesze sie, gdy siadam do 15-letniego Poldka.
Pozdrawiam Cie.
Drażliwy temat, ja mam lancię thesis jako swego rodzaju gadżet, auto napchane elektroniką do granic absurdu, auto potrafi zrobić focha oj potrafi, ma nie tylko duszę ale i charakter! Mnie to bawi, nazwijcie mnie gadżeciaem ale to auto naprawdę ma duszę a nie,bezproblemowo przemieszcza z miejsca na miejsce jak moja stara nexia :d coś jakby role starych i nowych aut się zamieniły? pozdrawiam wszystkich fanów samochodów!
Chmmm… też dziwię się poglądom, że niby nowsze auta są bardziej komfortowe itd. Nie mogę sobie wyobrazić bardziej komfortowego auta niż taki Mercedes W124, albo już lepiej E klasa (czyli do 95r) w jakimś tam trochę lepszym wyposażaniem niż standardowe. Zawieszenie – idealne na nasze drogi, wyposażenie – chyba wszystko czego trzeba. Ale dla mnie liczy się też komfort PSYCHICZNY, o czym nikt nie wspominał. Taki Mesiek: nie psuje się, a jak już to koszty naprawy są bardzo niskie, nie traci na wartości (być może nawet zyskuje, jeśli się o niego dba), w razie wypadku, czy kradzieży nie mamy wielkiego zmartwienia. Jeżdżenie autem za 100 czy 150 tysiaków jest dla mnie niekomfortowe psychicznie, choćby z tego powodu, że każdego roku takie auto traci na wartości po kilka, może nawet kilkanaście tysięcy. Czułbym się z tym jak idiota szczerze powiedziawszy. Poza tym jakieś szkody parkingowe czy chuligańskie itd. Masakra. Ja zdecydowanie wolę luzować się w zacisznym i komfortowym wnętrzu Mietka, w akompaniamencie cichego pomruku ZAWSZE odpalającego silnika.
Co do elastyczności – Corsa B 1,2 8V na piątym biegu też od 50 idzie, ale do 140, a z wiatrem nawet do 145km/h. Ale to też niezbyt młode auto. No i to trwa….
Co do samego tekstu to 100% racji. Mnie wkurzają jeszcze czujniki parkowania. Ćwierkają często bez sensu, choć wokoło pusto. Ale bywa, że i nie zaćwierkają na czas i ludzie walą w elementy krajobrazu przyzwyczajeni do jazdy na nietoperza (na słuch). Już nie mówię jak to odmóżdża i oducza patrzenia w lusterka. Wbiegnie pies i system owszem – zapika – ale już tylko po to by poinformować Cię o konieczności skrobania sierści ze zderzaka 😉
ABS też chętnie bym czasem wyłączył, bo np na szutrze, bruku lub w kopnym śniegu to potrafi zgłupieć i wydłużyć drogę hamowania. Ale uszczęśliwiono nas na siłę i jest obowiązkowy. Więc ostatnio to już tylko przez wyjęcie bezpiecznika da się cholerę wyłączyć. A bywa, że też nie, bo ABS potrafią podłączyć pod jeden bezpiecznik z czymś naprawdę ważnym.
Co do kluczyków “bez kluczyka” to jest to fajne. Problem zaczyna się, jak Ci się rozładuje akumulator (zwarcie w instalacji, niewyłączony jakiś odbiornik na noc itp), bo bez elektryki nie otworzysz drzwi, bez otwarcia drzwi nie otworzysz maski, a bez otwarcia maski nic nie zrobisz z akumulatorem. Kumpel musiał w pełni sprawne mechanicznie auto lawetą do serwisu wieźć. Ja w swoim dziadku bym podłączył kabelki od innego auta, odpalił i pojechał jak gdyby nigdy nic 😉
Cos jeszcze mi przyszlo do glowy. To ze taki debilny reczny utrudnia niektore w miare podstawowe manewry samochodem to jedno. Ale wyobrazcie sobie taka typowa francuska ulice. Jest czerwone swiatlo, stoja samochody. Oczywiscie prawie wszystkie sa dosc stare i klasy B (typu Peugeot 205) i bien sur w dizlu, bo takie samochody Francuzi lubia najbardziej. Wiec stoi taka kolejka klekoczacych pudełek, zapala sie zielone swiatlo i… slychac charakterystyczne tryyyk tryyk trykkk – grzechot spuszczanych recznych, bo kazdy Francuz zatrzymujac sie choc na chwile zaciaga reczny. Jak mozna zabic taka tradycje?!?! To zbrodnia na rowni z zakazem spozywania alkoholu w pracy, ktory wprowadzaja niektore francuskie firmy
moja Pani ma golf VI 1.6 tdi czy jak on się tam nazywa i strasznie nie lubię nim jeździć, bo wychodzę tylko na głupa, bo nie zdarzyło mi się jeszcze w życiu, żeby auto mi tak gasło przy ruszaniu – to jest diesel nie diesel – chcesz nim ruszyć, to musisz jebnąć konkretnie bo zgaśnie, a o ruszaniu z II, to zapomnij; a pod górę to… – ja mu jeb, on gaśnie, ja mu jeb – on gaśnie, bo przecież te systemy ma co zapobiegają uślizgowi kół, więc co ja mu gaz, to on…. w końcu jakoś wyjąc na półsprzęgle, zupełnie jak blondynka, a co kłótni przy tym było… A i tak najlepszy jest filtr cząstek; po mieście poza III nie możesz wyjść i musisz go kręcić, inaczej to cholerstwo się zatka, a potem to już serwis i brygada antyterrorystyczna…. I nie próbuj mu lać zwykłego diesla… Pozdrawiam!
@Nolauf – Nie wiem czy zgubił, czy połknął, czy nie wiedział, że w ogóle coś takiego ma, czy może wytłumaczenie jest jeszcze inne. Nie było mnie przy tym. Całą historię kumpel mi opowiadał przy piwie, wiele miesięcy po pozbyciu się auta i zakupie nowego. Wiesz, takie klasyczne opowieściami pod tytułem: “jak się cieszę, że ten grat poszedł na złom” (kumpel wjechał nim w krajobraz i skasował).
Co do tekstu to pokłony bije. Genialny ale co do argumentów do skrzyń automatycznych to niestety nie zgodze sie. Po pierwsze automatem też trzeba umieć jeździć ( nie twierdze ze autor nie umie
) a co do wyprzedzania to kłaniają sie lekcje jazdy wyprzedzac trzeba płynnie a nie ze zrywu wtedy to trwa NAJkrócej:) ot tyle z mojej strony
mam wrażenie, że ludzie, którzy łykają jak ruski niedźwiedź granaty nowe auta z salonu i płacą za ich harkorową utratę wartości, nigdy nie jeździli dobrymi (niekoniecznie japońskimi….) autami z lat, powiedzmy 75-95 poprzedniego wieku. Otóż – było można mieć w nich wszytsko co jest dziś dostępne jeśli chodzi o komfort – vide kolejne generacje mazda cosmo (nie mylić z cosmo ’68), było w nich bezpiecznie (np. mazda roadpacer (czołg), ale generalnie wzdłużne ustawienie motoru robi lepszą robotę niż te wszytskie kontrolowane jakoby strefy zgniotu), było ciekawie dyzajnersko za małe pieniądze (np. mazda 323f bejporszi), było szybko tu wpisz co chcesz, bo nowe auta są zamulone. Ok., są szybkie, ale bez przesady…
Podsumowując – wypisałem się z systemu i zakończyłem zakupy aut na magicznym roku 1995 i tego się trzymam. Trzymałem. Za tydzień jadę do NRD kupić auto z 1996 i robię to ze ściśniętym sercem…
😉
“Ale taki np. Opel Insignia czy Passat B7 wymaga, aby najpierw spuścić elektryczny hamulec ręczny (co trwa absurdalnie długo), a w tym celu muszę trzymać hamulec nożny.”
Tu mam pytanie… w automacie jeszcze ok, ale jak takim cudem z manualna skrzynia ruszyc z parkingu pod gorke? Najpierw odpalic z hamulcem noznym, pozniej reczny zaciagac i dopiero startowac?
Ja ujeżdżam bravo multijet 1,6 i to samo -wszystkie wady diesla – klekot, zimny rozruch, długie nagrzewanie zimą i żadnych zalet- trzeba go kręcić a przy ruszaniu szczególnie… Takie trendy widać, dlatego z radością przesiadam się do golfa III ale on też już przemądrzały, ostatnio jakieś klapki wydłużające w dolocie się zawiesiły i nie chciał jechać…
Lidka Insignia posiad tzw hil holder. Czyli jak puścisz nożny a auto czuje ze jest pochylone to jeszcze przez 2-3 sekundy hamuje chyba ze puszczasz sprzęgło i dociskasz gaz. Bardzo wygone to było w nowym Tranzicie. Choć był jakiś przypadek ze mi to przeszkadzało.
RMF w wekend miałem zabawną sytuacje właśnie uświadomiłem sobie ze zostałem odmużdżny przez moje auto. W drzwiach kierowcy coś się zacięło i nie łapały czujniki krańcowe od zamka czyli drzwi nie mogłem otworzyć. Dopiero po 4 godzinach i 2 krotnym wsiadaniu i wysiadaniu przez okno(drzwiami pasażera było mniej wygodnie) dotarło do mnie że w drzwiach jest zamek. I wszystko wróciło do normy. Inna wspaniałość wiele nowych aut nie posiada koła zapasowego ani dojazdówki. Ja mam choć kompresor. Inna sprawa to kilkadziesiąt czujników w układzie dolotowo wtryskowym. Co ciekawe w 1,9 Multijet odpięcie 2-3 z nich nie ma najmniejszego wpływu na działanie silnika, w tym ten od ciśnienia doładowania, kilka dni jeździłem bez niego. Ogólnie ten silnik jest świetny jak o niego dbać, a w nowszych wersjach usunąć klapy wirowe, EGR(co korzystnie wpływa na trwałość jednostki) i DPF. Elastyczność Stilo to na 6 biegu 70-220km/h. Spokojnie można przeskakiwać co drugi bieg.
Tatko strasznie sie śmiał ze swojego szefa mającego nowiutkiego Golfa bo ten regularnie przestawiał płot obok budowy dzięki przednim czujnikom parkowania które zakurzone!!! nie chciały działać, no i w zimie regularnie zamarzał mu zatrzask zwalniający klapkę od baku. Serwis 3 razy to wymieniał po czym gość w jakimś zapyziałym warsztacie wiertarką powiercił to tak ze teraz 2 rok już sie nie zacięło. A dzięki wspaniałym czujnikom cofania dziś jakiś dupek wjechał mi w przód auta firmowego, bo zapomniał że w tym aucie ich nie ma.
Co do hill holdera to jeszcze funny story – freelandery mają hill holder, mają też awaryjny hydrauliczny wysprzęglik. Awaria takowego powoduje, że holder nie widzi sprzęgła które puszczamy i stoisz – mnie takie coś dopadło w Mysłowicach, w centrum, na zwężeniu…
No właśnie. To jest ciekawe spostrzeżenie. Ja też mam podobne: zwiększona liczba małych stłuczek parkingowych przy cofaniu. Najczęściej sprawczyniami są panie. Najczęstsze tłumaczenie: to nie moja wina, czujniki parkowania nie piszczały.
Niestety nowe technologie często są wygodne. Dają też zgubne poczucie bezpieczeństwa. Zbyt wielu ludzi jednak zapomina iż musi nadal ciągle myśleć za kółkiem i patrzeć we wszystkie strony. Niestety auto jest trochu jak odbezpieczony pistolet który niesiemy w ręce wyprostowanej przed siebie. Jeden głupi ruch, przypadek i ktoś oberwie.
@ Harry Reems i Hooligan :
Wychodzi na to, że ja to w ogóle “gówno wiem”, a nawet, że mój własny, poczciwy Stary też gówno wie, choć chłop przebudowywał Syrenki dla znajomych przez całe lata 70 i 80-te… 😉
Panowie mistrzowie – rozmijamy się w podejściu…
Ja WIEM, że “beczka” pojedzie nawet na sikach, a jak ciecz w baku choć pachnie ropą to będzie nawet kręciła bączki na czwórce (choć z moich jazd W123, W124 i W201 wynikają nieco inne wnioski… 😉
Ja wiem, że Westfalią da się dojechać wszędzie, bo rzeczona Te-trójka chwilę temu bezawaryjnie wróciła z prawie dwutygodniowej “przebieżki” do Monaco na wyścig F1 i zwiedzanie Szwajcarii.
Ja wiem, że Wy wiecie więcej ode mnie w temacie drogowych staroci… I nie mam z tym problemu.
Nie chcę tylko pomieszania dwóch różnych rzeczy – da się jeździć klasykiem / youngtimerem / gratem – no problem. Sam szukam Saaba-Krokodyla i mam świadomość tego na co się porywam.
Ja kwestionuję tylko ślepą niechęć do samochodów nowocześniejszych niż Polonez Atu czy Omega B, bo trzeba zachować umiar i rozsądne podejście do każdego tematu. Szczególnie do takiego, o którym ma się niezłe pojęcie, czego daliście dowód swoimi wypowiedziami.
Nie negujcie sensu posiadania klimy, tempomatu czy ESP, bo to są elementy, które wykorzystujemy na co dzień i wmawianie sobie nawzajem, że fajne auta skończyły się na roczniku ’96 uznaję za klasyczne przegięcie pały.
Nie jestem fanem “przeszkadzajek” w stylu elektronicznego ręcznego czy nielogicznego sterowania elektroniką – podobnie jak nie jestem wielbicielem grzebania w bebechach silnika.
Chciałem tylko lekko ostudzić gorycz w gardle po przeczytaniu tekstu notlaufa odrobiną zdrowego krytycyzmu.
Tyle mojego udziału w dyskusji…
Jeszcze raz – nie każde nowe auto jest wyładowane tym całym elektronicznym syfem, na szczęście. Ale zgadzam się, że wyposażenie przeciętnego auta klasy średniej zaczyna ocierać się o patologię.
Ja jeżdżę R25 i wiem co to komfort i wygoda. Zwykła konstrukcja fotela, zrobiona w taki sposób aby był wygodny, do tego zawieszenie tak zestrojone aby przyjemnie tłumiło nierówności. Mój synek lat trzech jest bardzo obiektywnym użytkownikiem i gdy jedziemy nowszym autem to pyta się czemu tak trzęsie. Z drugiej strony Nowe samochody są dużo lepiej wyciszone i lepiej się prowadzą (kosztem komfortu) mają dużo ciekawych gadżetów które przynajmniej teoretycznie powinny pomagać, są mocniejsze (choć co z tego skoro pełna moc jest w wąskim zakresie, a do tego auta są tak ciężkie i nie aerodynamiczne że ta moc wcale się nie przekłada na osiągi.)
myślę że w latach 90 osiągnięto prawie wszystko co może się przydać w aucie, ale potem zaczęto kombinować aby się wybić. Dalej nie rozumiem co daje odpalanie auta guzikiem a nie kluczykiem (przynajmniej w tych w których trzeba włożyć kluczyk do stacyjki)
@pr
Zgadza się, na przykład nowa TATA nie jest wyładowana tym całym elektronicznym syfem.
Cóż, musimy iść z duchem czasu…
Jak w 2000 roku miałem Tipo z digitalem to sobie myślałem, ale mam nafaszerowany elektroniką samochód. Ale się myliłem. Duch czasu mnie przeraża.
@PoGOOD
Nie rozumiem czemu ma sluzyc to emocjonalne wystapienie. Po pierwsze nikt nie atakuje twego taty. Piszesz, ze przebudowywał Syrenki dla znajomych” cokolwiek to mialo znaczyc. Na co przebudowywal? Na Maybachy Excellero? jedyna przebudowa skarpety o jakiej slyszalem to wsadzanie zwyklych krzyzakow w miejsce przegubow zawiasowych polosi. Wspomniales o zaplonie i gazniku, a to akurat nie jest pieta achillesowa skarpety i latwo to naprawic, tym bardziej ze wszystko na wierzchu. Sa gorsze i bardziej denerwujace rzeczy. Nikt tu nie napisal ze “że ty to w ogóle „gówno wiesz”. Odniesiono sie jedynie do postawionej przez ciebie tezy, “iż użytkowanie auta z lat 80′ na co dzień to katorga. A to nie jest prawda. A juz na pewno nie dotyczy ladnie utrzymanych egzemplarzy od klasy sredniej wzwyz.
@PoGOOD – tekst nie jest o tym, że nowe samochody to gówno, tylko o ich wyposażeniu, które potrafi uprzykrzyć jazdę. Nie było więc potrzeby studzenia goryczy, więc osłódź zapał do przekonywania fanów Wielkanocy do wyższości Bożego Narodzenia 😉
PaGOOD: klima, tempomat, ESP?
Tempomat przydatny na codzien? Ja mieszkam w Warszawie, autostrade doprowadzili do nas dopiero kilka tygodni temu, a i tak uzywac jej bede kilka razy do roku. Ale fakt, ze te kilka razy do roku tempomat by sie przydal. Nie to ze bez niego jest w jakis sposob niewygodnie, ale z nim – wygodniej.
Klima – w wiekszosci nowszych samochodow jest niezbedna. Kilka razy mialem okazje jezdzic takimi samochodami, w ktorych klima akurat nie dzialala i to jest po prostu koszmar. I tu jest problem – mam wrazenie ze wspolczesne samochody, a przynajmniej czesc z nich, projektowane sa z zalozeniem ze beda mialy klime. Inaczej mowiac – ich projekt nie uwzglednia przewietrzania wnetrza (po co, i tak bedzie klima). Natomiast projektanci starych samochodow zdawali sobie sprawe ze klimy miec to to nie bedzie (lub w wiekszosci nie bedzie) i uwzgledniali to w konstrukcji. Tymi samochodami da sie jezdzic komofortowo w warunkach Polskiego lata bez klimy. Ot, taki zapomniany wynalazek jak fletnerki, ktore potrafia byc naprawde skuteczne. Oczywiscie przeplyw powietrza przez wnetrze jest bardziej skomplikowany… o ile ktos o nim pomyslal. No ale owszem, widze przydatnosc klimy. Tylko ze klima w samochodach towarzyszy nam od kilkudziesieciu lat.
No i na koniec ESP. Po pierwsze tu mamy podobny mechanizm – konstruktor wie, ze nie musi sie starac jesli chodzi o zawieszenie bo i tak samochod bedzie mial ESP. Ale przede wszystkim tu wychodzi znowu twoja wizja motoryzacji oparta chyba na motoonecie. ESP przydatny na codzien? Ja w ogole neguje przydatnosc ESP, a juz bezspornym faktem jest ze ten system w normalnych warunkach nigdy nie jest uruchamiany. Na dobra sprawe mogli by wsadzac jego atrapy i prawie nikt by sie nie poznal. To tak jak z napedem. Poza warunkami zimowymi, podczas normalnej jazdy to, czy naped jest na przod czy na tyl nie ma dla przecietnego kierowcy najmniejszego znaczenia. Tak czy siak, wymienianie ESP posrod 3 najbardziej przydatnych na codzien wynalazkow jest absurdalne
Producenci też nie są kretynami (chyba, że mówimy o GM – inny temat), gdyby nie było potrzeby, nie wymyślaliby detektora znaków drogowych czy road train mode. Najwyraźniej kupujący chcą mieć takie rzeczy i czują się dzięki nim lepiej. Pogadajcie z pierwszym lepszym repem, co sobie ceni w swoim b7 – ano wykurw i świst niutonometrów w tedei z dsg, dużą nawigację i zatoczkę z ręcami na kolanach. To, że to wszystko się spierdoli (w b7 raczej dość szybko) jest przemilczane, bo nie wypada sobie robić obciachu.
Kupujacy amerykanskie samochody w latach 50tych chcieli miec zbudowane z 200 kilogramow blachy ogony. Czy w/g Ciebie to oznacza, ze te ogony byly do czegos potrzebne, poza sprawianiem, zeby kupujacy czuli sie lepiej?
Jako że idę spać, a dyskusja się rozwija, jeszcze tylko informacja: wysyłanie tego samego komentarza z obelgami po kilka razy nie spowoduje, że zacznie mi się on podobać.
Nie wiem po co ta cała dyskusja, przecież jak donoszą wszystkie media google właśnie zakończył testy samojezdżącego pojazdu, który nie spowodował żadnego wypadku.
Teraz wystarczy wprowadzić obowiązek montażu tego systemu we wszystkich wozach i społeczeństwo będzie wreszcie szczęśliwe.
I wtedy będzie się można spokojnie bawić tymi wszystkimi gadżetami, swoją drogą dopiero po przeczytaniu komentarzy uświadomiłem sobie że oprócz wspomagania mam tylko elektryczne lusterka. Pewnie z ABS i ESP nie pogiąłbym ostatnio stalaka :/
No i pewnie mnie zjecie ale wszystkie problemy z gaźnikiem załatwia LPG 😉
Good point! Też ostatnio się nad tym zastanawiałem, auta w okolicach rocznika 2005 według mnie były najbrzydsze w całej historii motoryzacji. Zaś obecne auta, mimo że mają spoko wyglądy, tak od nadmiaru elektroniki jeździć nie można : Niedawno Forda Focusa pożyczłem. Fajny wygląd, w cholere bajerów, dojechałem pod hotel, a następnego dnia na ekranie całą lista błędów wyskoczyła i nawet silnik nie próbował się odpalić. no kur… błąd kierownicy?? błąd silnika? błąd radia? Elektryczny hamulec to już w ogóle hit na miare światową 😀 nie wiem co za idiota to wymyślił, ale napewno zajebisty to musi być koleś. Powodzenia w podjeżdzaniu pod górke z elektrycznym ręcznym!!!
Była stłuczka oficjalnie spowodowana akurat kiedy prowadził kierowca, jak było naprawdę nie wiadomo, ale na miejscu Google też bym tak ogłosił.
Może ktoś z was przedstawi mi jakąś teorię, dlaczego dzisiaj nie produkuje się już w ogóle samochodów z silnikami chłodzonymi powietrzem?
Przepraszam ze nie na temat,ale wlasnie widzialem na tvp 1 Polski film pt:trójkąt bermudzki i okolo 40 minuty pojawia się tam biała zastawa 3d (mediterain czy cos) z frontem od hondy.polecam wszystkim cierpiącym na bezsenność a rano jak tylko wstane,przekopie cały internet żeby uewnić się ze nie zwariowałem.
Tjo : bo obiegowa opinia jest taka, że chłodzony powietrzem jest głośniejszy i łatwiej może sie przegrzać. Tak przynajmniej wielokrotnie słyszałem, od tych z którymi podjąłem ten temat.
bx 1,7 diesel: 55 koni, zakres obrotów, na którym cokolwiek się dzieje wąski jak w ciężarówce (a turbo brak), przy wyprzedzaniu pewnego razu musiałem zmieścić się pomiędzy dwoma tirami. nie była to najsłabsza produkowana wersja.
cx prestige automatic 2,4 – trzybiegowa skrzynia automatyczna bodaj ta sama, co we wspomnianym bmw, przy każdej zmianie kop w plecy (a miałem dwie; zgodna opinia mechaników, że tak z nimi jest zawsze)
xm 2,1 td – czterobiegowy automat, trochę lepiej, ale niewiele.
przestańcie, fundamentalną dzisiaj łatwość wyprzedzania widać na każdej drodze.
pozdrowienia
@Tjo – zgaduję, że kwestia składu spalin.
@Szybki Lopez – odczuwałem podobna konsternację w Octavii po tym jak zgłupiały czujniki parkowania. Jakie wtedy było zdziwienie “ten samochód nie ma żadnej widoczności”. Zatęskniłem do Poloneza.
Jeszcze anegdotka odnośnie czujników w silnikach, a właściwie to odnośnie mechaników, ktrzy nie są już mechanikami, ale elektronikami i nie potrafią sobie poradzić z żadną usterką, której nie zdiagnozuje za nich komputer. Przez pewien czas miałem problem z silnikiem w Corsie 1,2. Co jakiś czas auto nie paliło i już. Rozurusznik kręcił, ale silnik nie zaskakiwał. Następnego dnia przyszedłeś i odpalał z kopnięcia, jak gdyby nic. ASO Opla dwa razy rozłożyło ręce, po czym jak auto dojechało do nich na holu. Wkurwiłem się, gdy po niewykonaniu żadnej naprawy zażądano ode mnie gotówki za zczytanie bugów z komputera (których nie było) i innych czynności serwisowych, które absolutnie nic nie dały. Więcej tam nie pojechałem.
Potem sam trochę próbowałem. Kupiłem sobie książeczki o tym aucie, zmieniłem kable, świece i moduł zapłonowy (nie ma u mnie klasycznego rozdzielacza i palców), sprawdziłem kilka czujników i kabelków z miernikiem w ręku. Tu i ówdzie podczyściłem styki. Problem nadal okazyjnie się pojawiał. Zacząłem się bać, że to wtryskiwacz (na szczęście mam w aucie jeden, to bym nie zbankrutował).
Pojechałem akurat do Suwałk i tam po radzie znajomego odwiedziłem “Warsztat Pana Henia”. Pan Henio podłubał 10 minut, stwierdził problem z dolotem powietrza (prosta usterka mechaniczna takiej gównianej rurki doprowadzającej powietrze do silnika), podkleił to taśmą i problem do tej pory się nie powtórzył. Taka przewaga praktyka nad miszczami z komputerem w ASO.
A teraz najlepsze: podobnych problemów na forum Opla cała masa. Raz hall nawala, innym razem zawór recyrkulacji, czasem wtryskiwacz lub jeszcze coś innego. Ale wspólnym mianownikiem jest to, że ASO zwykle sromotnie przegrywa z usterką, po czym koleś jedzie do jakiegoś Henia z polecenia i ten usuwa usterkę.
Wniosek jest prosty: elektronikę zamotano do tego stopnia, że ASO sobie z nią nie radzi :-)))))
sory ze nie w temacie,przewincie do 36 minuty i 25s i obejrzycie ta “Honde”
Jeżdze aktualnie fiatem 125p anndo domini 74′ Klima : 2 strefowa na fletnerkach , wspomaganie : dobrze nasmarowany układ kierowniczy + duża kiera robią robote , tempomat : ręczny gaz , skura = skaja , komfort jazdy bije na łeb wszystkie plastikowe wynalazki , widoczność doskonała czujniki parkowania totalnie zbędne , widać gdzie auto się kończy i gdzie zaczyna , w dodatku bardzo przyjemnie się tym jeździ , miarowy turkot OHV-ki na niskich obrotach i dyskoteka na liczniku to jest to !
Co do insignii to trochę błąd rzeczowy – przy ruszaniu z zaciągniętym elektronicznym ręcznym auto samo go wyłącza, wcale nie trzeba dodawać jakoś więcej gazu. Przynajmniej w insignii z 2010, jeżeli coś później zmienili to zwracam honor.
@ pan_tajemniczy :
Mediterranka ma swój klimat – nawet taka skundlona… 😉
A swoją drogę – dzięki za linka – uwielbiam ten film, a nie miałem go dotąd na płycie. Dobrze, że jest YT i jego zawsze pomocni użytkownicy…
Świetny tekst i ciekawa dyskusja. Niewiele dorzucę od siebie. Oczywiście doceniam nowe samochody – nawigację, która prowadzi mnie przez zupełnie nieznane miasta Europy, ESP, które ze dwa razy uratowało mi tyłek (ale i ze dwa razy udupiło na skrzyżowaniu podczas próby szybkiego ruszenia), ksenony za oświecenie nocą, kierownicę z obsługą audio oraz odtwarzacz plików mp3 i bluetooth za wygodę, wentylowane fotele (jestem miłośnikiem lodówki w samochodzie), panoramiczne dachy (jestem miłośnikiem nieba nad głową, ale nie lubię kabrioletów), a nawet takie pierdoły jak czujniki ciśnienia w oponach, gadżeciarskie kamery dookoła auta czy aktywny tempomat.
I oczywiście irytuje mnie kupa rzeczy, jak te niechętne ręczne, otępiałe układy kierownicze, DSG szarpiące podczas ruszania, grubaśne słupki i słaba widoczność, nadmiar wyświetlaczy, komunikatów i brzęczyków itd. I z ekonomicznego punktu widzenia rozumiem, że takie samochody są produkowane i w rozwiniętym państwie jeżdżą nimi normalnie pracujący obywatele. Ale ergonomia to jedno, a drugie to jakość. Jak ktoś tu wspomniał na przykładzie Bravo, mnogość czujników, systemów kontroli spalin, komputerów sprawia, że motoryzacja stała się przerostem formy nad treścią. Dalej są samochody z silnikami o marnej charakterystyce, nieprecyzyjne skrzynie, nerwowe zawieszenia, za to wszystkie spełniają normę Euro V.
No i rośnie liczba awarii i niekompetencja serwisów. Dlatego wkurzają się nawet osoby, które z samochodami mają niewiele wspólnego, chcą mieć w miarę świeży i bezpieczny wóz, nie żeby zaimponować sąsiadowi, ale przewieźć dzieci na wakacje bez stresu, a za kilka lat wymienić na nowy. Czasami sobie myślę, że ta długa lista wyposażenia ma osłodzić właścicielowi konieczność odwiedzania warsztatu z powodu usterek elektroniki. W kontekście samochodów trudno mi zająć taką neutralną pozycję, ale zawsze porównuję to do zakupu lodówki, telewizora czy kuchenki mikrofalowej. Wszystkie ich funkcje, “technologie” tuż po zakupie przestają być istotne, liczy się prostota obsługi i spełnianie swojej naczelnej funkcji – chłodzenia/podgrzewania żarcia czy emisji TV.
Ze względów światopoglądowych (i finansowych też), i podobnie jak wielu przedmówców, preferuję jazdę autami z lat 80. i 90. I przyznaję, że z boku to trochę hipsterskie, tzn. rodzina wytyka mi, że lepiej kupić kilkuletni kompakt, a ja wolę “stary”, dobrze utrzymany samochód klasy wyższej. Ale najbardziej wiąże się to z marzeniami z dzieciństwa – gdy dorastałem, te właśnie samochody były obiektami marzeń, były testowane w gazetach, miałem je na plakatach, gumach Turbo, a teraz są jeszcze w miarę niewykończone i w miarę dostępne. Podśmiewam się z ich pluszowych zawieszeń, ale po dniu pracy zanurzenie się w obszernym fotelu to prawdziwe ukojenie. Owszem, trochę palą, ale przynajmniej tyle, ile podaje producent. Awaryjność? Bez niespodzianek, do ogarnięcia przez sensownych mechaników i do łatwego zdiagnozowania. Jakość? Trudno dziś znaleźć samochód, w którym osłony przednich słupków i lusterek, podsufitka w okolicach lusterka czy tunel środkowy są zamocowane równie pewnie co w Millenii czy W140.
I fakt, na pokładzie nie ma trybu sport, normal, comfort, nie muszę niczego wybierać w zależności od nastroju. Jest zwykły tempomat, zwykłe CD, zwykły szyber, zwykłe grzanie tyłka. To, co 15 lat temu wydawało mi się rajem, dziś jawi się jako old school. I to kocham, i niespecjalnie chcę, żeby mijało (tzn. żeby nie było żadnego podatku od tych “trujących” aut 😉
I tu przyszlo mi do glowy, ze wielka szkoda że ze zlomnika okazal sie taki wrazliwiec i po komentarzach “internałtów” po tescie Up!a zapowiedzial koniec testow nowych samochodow na tej stronie. Bo felietony sa wartosciowe, zdjecia ciekawych samochodow zapewniaja rozrywke, ale to co z praktycznego punktu widzenia bylo najbardziej przydatne to wlasnie takie testy. Cos – co w od artykulow drukowanych w prasie, gdzie czasem mozna znalezc istotne info przemycone miedzy wierszami, ale ktore najczesciej sa totalnie bezwartosciowe – moglo naprawde ludziom pomoc. Artykuly pokazujace samochody, ktore w magazynach moto co do jednego opisywane sa jako “prowadzi sie bezpiecznie, wydala X mililitrow metanu oraz posiada poduszke chroniaca maly palec u lewej nogi zapewniajaca temu modelowi siodma gwiazdke NCAP”, a tutaj byly opisywane jako albo kompletnie nieporozumienie (z uzasadnieniem) albo praktyczne narzedzie do okreslonych celow, byly najmocniejsza strona zlomnika. Bez nich ciezar przesunal sie w kierunku zapewnienia pustej rozrywki hipsterom. No ale przynajmniej ci ostatni sa zadowoleni i wyrazaja to w komentach.
Kiedyś mieliśmy Mazdę 323BG z 1990. Był to kompletny golas, nie miał nic oprócz klimy, była to wersja amerykańska. Miała takie zabezpieczenie fabryczne, nie dało się zakręcić rozrusznikiem bez wciskania sprzęgła 😉
człowieku.. czytałem naprawdę miałem ochotę przeczytać cały ten artykuł ale tekst o “konieczności zredukowania biegu na niższy przy wyprzedzaniu” mnie rozwalił na łopatki i poskładał jak scyzoryk Mc Givera… biorąc pod uwagę polskie realia gdzie nie ma zbyt wielu autostrad i dróg dwupasmowych jesteś SKAZANY na redukcje biegu jeżeli chcesz płynnie wyprzedzić i w najgorszym wypadku nie wylecieć na czołówkę z tirem, no chyba że wolisz ciotować i pocić się dusząc pedał w podłogę przy 70 i czekając na cud! w starych autach też redukuje się biegi przy wyprzedzaniu.. co do reszty to masz racje niektóre innowacje są przesadzone i zbędne, no i jeszcze z tym zjeżdżaniem z pasa, chłopie to jest komputer czego ty się spodziewałeś? że będzie rozpoznawał nieaktualnie pasy tymczasowe pozostałe po remontach? jeszcze nie ta epoka żeby komputery były tak inteligentne po drugie to jest raczej patent na długie trasy autostrady itp a nie na rozkopane miasta w wiecznym remoncie!!!! pozdro…
@harry
Obiektywnie patrząc, gwałtowna reakcja zwolenników “nowego” wynikła ze skrajnie negatywnej oceny wystawionej rozważanym pojazdom: im dalej, tym gorzej, cienia dobrego słowa, nawet tyci-tyci drobiazgu dającego nadzieję na przyszłość. Nie każdy nowy samochód, nawet klasy średniej, jest wyładowany pułapkami. Podstawowe wersje takich np. audi a4, volvo s80 czy forda mondeo to nadal dość przyjazne auta – stalaki, fotele na gałkach, halogeny, manualna skrzynia, ręczny na dźwigni, brak ekranów, kamer, czujników, fotokomórek, grzałek, diod i tym podobnych. Ba, takie s80 jeszcze do niedawna było z wolnossącym silnikiem benzynowym, bez automatu.
Fajnie by było zrobić złomnikowy test-bitwę: nowy golas kontra nowa full opcja – brak niespodzianek kontra hiper komfort. Idealnym celem byłoby właśnie s80 wersja 2.0 manual kontra T6 awd ze wszystkim.
w dzień po publikacji artykułu zamieszczam komentarz z numerem 115 (!) co dowodzi jak wielka ukryta agresja w stosunku do nowych aut tkwi w ludziach. Po zakupie nowej fury nie wypada się przyznać, że coś w niej jest wkurbiające. To tyle. Dodam, że moje samochody i motocykle w liczbie 5 i 4 mają łącznie 229 (słownie: dwieście dwadzieścia dziewięć) lat.
Średnia wychodzi 25,4(4)lat. Na codzień używam tego, który akurat jest sprawny
@RMF
Ta historia z dolotem w corsie dowodzi, że w ASO trafiłeś na skończonych kretynów (podaj publicznie, który to serwis zatrudnia takich ciuli). Jak miałem podobne problemy z uruchamianiem, to mechanik niewiele myśląc wyjął przepustnicę z dolotu, przepłukał, machnął klapę papierem ściernym i włożył z powrotem. 5 minut roboty gratis. Po 70.000 km problem się pojawił znowu, operacja jeszcze raz i jest git
@bjks88
Chyba wszystkie amerykańskie samochody mają takie zabezpieczenie Też miałem taką Mazdę, to był mój najmniej awaryjny samochód. Kosztował całe 3000 zł. Miał wielkie parapety, zderzaki znaczy się, na których można było siadać, i odjazdowe automatyczne pasy, i 128 koni na niewiele ponad tonę. Trochę próchniał, ale jak jeździł…
@PoGOOD szukasz krokodyla??? odradzam.
jeździłem co najmniej 3-ema, że o saabach 9000 nie wspomnę, bo były jeszcze gorsze.
wracając do krokodyli: we wszystkich to samo – turbinę trzeba było odłączyć, bo poprzedni właściciele nigdy jej nie studzili i była do wymiany… oczywiście jest magik, które to łopatki składa do kupy, ale…
:-/
po drugie, elektryka plus wilgoć = non stop siakiś błąd, więc pod maską są od razu na widoku pudła bezpieczników, bo to bardzo częsty widok grzebania w nich przez saabiarza, stąd – jak myślę – fabryczne umiejscowienie
😉
i po trzecie i najważniejsze – wspólny olej w silniku i skrzyni – wyjąć to to z auta (a trzeba, nie raz i nie dwa, ech…. ) – harkorowa robota z podnośnikiem, 2 ogarniętych mechaniorów i dniówka ich roboty.
:-/
jest saab, który robi robotę – 99 turbo, ale to taki lalytas, że nawet koneserzy i ci co wiedzą o co chodzi nie tak łatwo mogą je kupić….
@Globy
Znam, czytałem ten temat od deski do deski na forum MS pamiętam ,że miałeś chyba dwie albo trzy Protege. Pasy automatyczne były naprawdę przydatne, ale pewnego dnia spalił nam się silniczek w tych po stronie kierowcy i nic nie mogliśmy dobrać. Auto przez 13 lat dobiło do 270kkm i zostało sprzedane. Nowy właściciel jeździ nim do teraz.
@bjks88 dostałem kiedyś od Bubu plakat/prospekt – mazda USA 1990. Po jednej stronie mazda miata na całej szerokości, a po drugiej cała gama mazda.
Wszytsko, co Hiroshima miała w ofercie, łącznie z mazda Truck (no name!) CabPlus 4WD 2.6L SOHC…
😀
, ale … mój 5-letni syn popatrzył na te wszytskie rx-7, 929, 626, mx-6, MPV itd… i mówi, tata – ja chcę taką!
– Jaką synu?
A on mi pokazuje czerwoną 323 3d na stalowej feldze, 1,6 SOHC 62hp.
Będą z niego ludzie…
@brazer
Niestety potwierdzam; w rodzinie byl krokodyl, w dodatku w automacie. Ja bym do tej litanii dodadal – jeszcze jedno – rdza. To, ze do budowy tego auto wykorzystana tzw. legendarna szwedzka stal niewiele znaczy. Krokodyle (szczegolnie ostatnie roczniki) po prostu lubia gnic. Ktos moze slusznie powiedziec, ze najmlodsze maja juz po 20 lat to maja prawo. Niby tak, ale jesli sie porowna do rownolatkow – Audi 80, MB190 czy nawet Citroena BX to juz nie jest tak rozowo. Znalem kilku ludzi, ktorzy wiedzeni niepowtarzalnym stylem krokodyla kupowali go, nie zdajac sobie konkretnie sprawy w jego technicznej egzotyki, zwlaszcza jesli chodzi o uklad przeniesienia napedu. A potem placz, szukanie mechaniorow i czesci oraz wyskrobywanie ostatnich zaskorniakow. Jak ktos chce niezawodnego i latwego w utrzymaniu Saaba niech kupi 96 V4. Wszystko na wierzchu i proste jak futeral od cepa.
@Hooligan – trafiłeś w sedno. te auta mają przedni napęd. masakra.
@brazer
Młody wie co dobre większość równolatków pewnie wskazałaby RX-7. Jeżeli to był plakat na rok modelowy 1990 to raczej widziałeś 1.6 84hp 😉 Nie kojarzę w Maździe silnika 1.6 62hp.
Nie przeczytałem wszystkich komentarzy, więc może się powtórzę, ale uważam, że Złomnik powinien pisać jak najwięcej (albo ile tylko chce) na temat nowych samochodów, bo to ciekawe, trafne spotrzeżenia. Chciałbym możliwie jak najwięcej testów nowych aut, zestawień ze starymi. Malkontenci, uważający, że się sprzedał, powinni zastanowić się nad sobą. Testy Złomnika są rozsądne, stawiają samochód w innym świetle niż np. test – z press-paków, które są w polskim papierowym Top Gearze.
No weź, to że auto nie chce jechać z otwartymi drzwiami to chyba dobrze, co nie? Ja w kaszlaku drzwi straciłem, bo znajoma zapomniała nimi walnąć jak teściową . A tak poza tym to dałeś radę chopie z tym tekstem!
Żeby puścić “ręczny” w Passacie nie trzeba wciskać hamulca nożnego i przyciskać przycisku pod warunkiem, że ma się zapięte pasy. Wystarczy wrzucić bieg i w momencie dotknięcia gazu hamulec się luzuje. Sama funkcja jest przydatna przy ruszaniu pod górkę, szczególnie w benzynie gdzie trudniej ruszyć całkiem bez gazu. Gdy mamy DSG wystarczy samo naciśnięcie gazu (bo pedału sprzęgła przecież brak) a samą funkcję automatycznego ręcznego przy postoju można zdezaktyować jeśli komuś przeszkadza.
Czy puszczanie “ręcznego” odbywa się wolno? Ani wolno, ani szybko po prostu w sam raz, żeby płynnie ruszyć pod górkę czy spod świateł. Jak ktoś ma potrzebę palić gumę na światłach to kupuje inny pojazd niż rodzinne auto średniej klasy.
Pozdrawiam.
Można zdezaktywować, jeśli to działa. Gdyby mnie ktoś zapytał o typową usterkę B6, to właśnie elektryczny ręczny jest jej źródłem.
@pr – ASO Nexteam na Modlińskiej w Warszawie. Z czystym sercem i bez obawy o pozew mogę powiedzieć, że radzę trzymać się od nich z daleka.
Niestety z tego co czytam na forum Opla, to pozostałe warszawskie serwisy nie są lepsze. Polecano tylko coś w Łomiankach i drugi gdzieś pod Piasecznem czy Konstancinem. Ale przecież nie będę do mechanika jeździł 30-40km. Choć z drugiej strony, obecnie jeżdżę ponad 300km i też jest ok. Po prostu jadę do rodzinki do Suwałk, to przy okazji zahaczam Warsztat Pana Henia z polecenia i jest ok.
Uff.. na szczescie jedyny w moim aucie “komputer” to glow plug timer, będący w rzeczywistosci zwyklym przekaznikiem 😀
Do niedawna jezdzilem citroenem c5 z 2001 roku, model najubozszy mozliwy. W koncu w tym samochodzie chodzi o zawieszenie, a nie o gadzety. Kilka lat temu oszalalo radio. Jakis kabelek przetarl sie z jakims innym kabelkiem i plyte cd mozna bylo wymieniac jedynie przy otwartych drzwiach kierowcy. Potem zmienianie stacji stalo sie mozliwe jedynie przy otwartych drzwiach. Uswiadomilem sobie, ze takie “zabezpieczenie” zapewne juz niedlugo zagosci w samochodach
@up
Ehehe, francuskie auteczka to mają urok – pamiętam mojego peugeota, gdzie przy otwartych drzwiach zapinało się pasy – plątały się w dźwignie opuszczania foteli. Jedyne w swoim rodzaju były usterki elektryki – choinka w trakcie jazdy, wycieraczki przy odpalaniu, wzrost obrotów silnika przy kręceniu kierą. To było coś.
to i ja dodam, choć już o tym kiedyś wspominałem: w C6 po zamknięciu auta (od zewnątrz – po wyjściu z niego) samoczynnie składają się lusterka zewnętrzne. natomiast po uruchomieniu auta powinny się rozłożyć z powrotem. jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego razu po uruchomieniu auta nie rozłożyły się. a więc jazda niemożliwa, ręcznie się ich nie rozłoży. pojechałem autem partnerki. nie znam się na tych wszystkich kablach i przewodach, już zirytowany chciałem (nie pierwszy raz) dzwonić do ASO,… ale tak sobie wykombinowałem “na logikie”, że może jak zechcę je sobie wyregulować elektrycznie, to może się rozłożą. i rzeczywiście: “wywołałem je” do normalnej pozycji przez uruchomienie elektrycznej regulacji. zaś od chyba roku w C6 jest ponoć dodatkowy przycisk do składania i rozkładania lusterek (czyli to nie tylko ja), bo wcześniej miało być tylko automatycznie. popieprzone to trochę w sumie, ale cóż…
Swój niechlubny wkład w czynieniu kierowcy zbędnym miał również Piaggio Porter.
http://gadzetomania.pl/2010/07/22/13000-kilometrow-i-nikogo-za-kolkiem
Jako posiadaczowi tego świetnego wozu, jest mi wstyd i bardzo wszystkich przepraszam. Chociaż z drugiej strony to miłe, że z pośród tylu produkowanych modeli wybrano właśnie jego.
P.S. Czy Piaggio Portera to bardziej Forza Italia czy JDM?
A ja mam takie pytanie, czy hamulec ręczny kiedyś zwany awaryjnym, nie był celowo odizolowany od innych systemów auta aby w razie awarii móc nim normalnie zahamować? Jak to się dzieje w nowych autach, gdy padną hamulce, nie wiem, np: teściowa poprzecina przewody hamulcowe i co wtedy, a nie daj boże jeszcze niech zabraknie prądu przez jakąś usterkę?????????? Bo kiedyś to normalnie wajcha w dłoń i z wyczuciem się hamowało.
Nie miałbym nic przeciwko nowym autom, gdyby… no właśnie.
Nowe auto jest fajne. Fajnie pachnie nowością w środku, ma jakieś guziki na desce (sąsiad zza płotu takich nie ma), a nawet wysuwa się ekran nawigacji jak się jeden z tych guzików wciśnie. Tapicerka jest nowa i ładnie wygląda. I fajne, duże displeje (jak to mówił sprzedawca w salonie) są i dużo informacji na nich widać. W ogóle fajnie jak jest duzo guzików 😉
Sporo osób mi się dziwi że starociami jeżdżę. W bmw e32 mam wszystko to co w większości nowych aut (no może poza navi), ale wykonane tak że wciąż działa mimo że auto z 1990 roku, oraz podane tak, że jest to funkcjonalne.
W volvo XC70 ’09 mojej żony jest jeszcze nieźle. Nie ma nadmiaru gadżetów, nie ma navi wychodzącej z deski rozdzielczej, ergonomia bez zarzutu. Mamy automata, więc nie ma koła dwumasowego. Ale jest DPF i elektryczny ręczny. I tenże elektryczny ręczny był spsuł się kiedy auto miało pół roku. Zaciagnął się sam i nie chciał się odciagnąć. Jechać się nie dało – laweta zgarnęła auto spod roboty żony. Teoretycznie nie bylo tragedii – auto na gwarancji, żona dostała zastępczego S80, auto postało tydzień w aso, diagnoza – awaria modułu sterującego ręcznym, wymiana. Tyle że 2 dni wcześniej wróciliśmy z 2-tygodniowego wypadu do Włoch. I nie mam tu na myśli dzielnicy Warszawy. Włochy mi się na karku zjeżyły, gdy pomyślałem że ten ręczny mógłby się nam zepsuć np. podczas postoju na sikanie gdzieś na jakimś parkingu przy autostradzie w Austrii, o 2 w nocy.
Rok później na stacji musiałem wyrywać klapkę wlewu paliwa, bo zepsuł się jakis moduł sterujący i nie działały: światła długie, halogeny, przeciwmgielne, sterowanie wysokością światła lamp przednich i coś tam jeszcze. Pech chciał, że volvo wymyśliło sobie, że klapka wlewu paliwa bedzie się otwierać na guziczek, który był częścią tego zespololego zestawu guziczków. W poprzednim aucie szanownej mej małżonki (S80 z 2000 roku) przy otwarciu auta centralnym zamkiem chował sie bolec blokujący otwarcie klapki, a sama klapkę odchylało sie palcem. Tak samo w poprzednim volvo awaria modułu sterującego ręcznym nie mogła wystąpić, ponieważ modułem sterującym byłem ja – ciagnący za analogową wajchę ręcznego na lince. W e32 żeby zatankować otwieram klapke i odkręcam korek – jakoś wtedy nie przeszkadzało nikomu, że klapka sama się nie otwiera, mimo że w 1990 roku e32 na pełnym wypasie musiało gotować mózgi.
Mimo że XC70 bardzo mi się podoba – jest komfortowe i szybkie – nie potrafię zaakceptować faktu, że nowe auta robione sa z gównolitu i przez to są po prostu awaryjne. 3-letnie auto osiaga poziom niezawodności 20-letniej limuzyny klasy premium.
Gdzie ten postęp, bo ja nie widzę ?
@bjks88
obaj się walnęliśmy.
na plakacie jest jak wół: 82hp.
😀
Mi wracajac z wakacji popsul sie samochod na parkingu przy autostradzie w Austrii. Na przeleczy Brenner konkretnie. Na szczescie to nie bylo Volvo ’09, tylko Garbus ’70, wiec awarie udalo sie usunac przy pomocy drutu, uzyczonego przez uczynnego Slowaka i dalej w droge.
Kiedy znajomemu popsul sie (wtedy) nowy Peugeot na wakacjach we Francji to od tamtejszego ASO uslyszal ze ma zbyt nowy egzemplarz i oni nie sa jeszcze w stanie naprawiac tej usterki
Ja w tym elektrycznym ręcznym widzę niezłe bagno. Jak na hamulec awaryjny, to za dużo przy nim czujników i elektryki. Jak dla mnie “awaryjny” powinien wiązać się z czymś prostym i skutecznym, tak jak jest normalnie z wajchą albo z pedałem w podłodze. Taki awaryjny, to mogę zaciągnąć sam, według własnego widzimisię. Jak mi auto padnie na autostradzie to będąc ciągle rozpędzony mogę spokojnie zjechać na prawo i potoczyć się aż będzie bezpieczne zaciągnięcie ręcznego, a taki elektryczny to zadziała jak mu zaprogramowali, niekoniecznie bezpiecznie w stosunku do sytuacji na drodze.
Kolejna rzecz, z którą bałbym się jeździć, zaraz za poduszką powietrzną wycelowaną cały czas w moją twarz.
Po co to wszystko??? Ano po to bo nowszy samochód musi być “lepszy” od poprzedniego, nie ważne czy coś jest przydatne czy potrzebne, ważne że poprzednik, czy konkurencja tego nie ma.
Może nie ze wszystkimi szczegółami zgadzam się do samego końca, ale w ogólności też uważam, że współczesna motoryzacja jest w większości “za bardzo”. Ale tym bardziej dziwi mnie postponowanie aktualnie dostępnych “golasów” i prostych samochodzików (wciąż takie SĄ dostępne, serio-serio) – i to często ze strony tych samych osób, które chwalą stare, tyle że “oczywiście” wypasione modele… MSZ – to jest jednak jakaś schiza /:
(No i nieustannie popieram testowanie przez złomnika nowych wózków – avanti i banzai!).
@Harry Reems – mi na przełęczy Brenner zabrakło wachy, bo jak prawdziwy Polak oszczędzałem na włoskiej i nie dociągnąłem do austriackiej…
tia, butelka pet i spacer. bezcenne.
tak, to było tą okropną mazda ze światłami unosznymi do góry, 323F rocznik chyba 1993 albo coś, nie pamiętam.
😀
Używanie auta z lat 80 na co dzień to katorga – dobrze że mi tego nikt nie powiedział wcześniej, bo sie moje b2 coupe jeszcze obrazi. Właśnie wróciłem znad jeziora wakacyjnie (+-700 kilometrów w obie strony) i nie czuje się zmęczonym jazdą człowiekiem. A żeby nie było że jestem stronniczy – a owszem, jeździłem również nowymi autami, dzięki czemu wiem że klasykiem jeżdżę z wyboru [=
Ależ poruszenie wywołałem
“tak, na pewno są tacy ludzie, którzy lubią „system regulacji powietrza” (nie wiedziałem że powietrze można jakoś regulować, myślałem że to mieszanina gazów o w miarę stałym składzie), ale wydaje mi się to trochę śmieszne, bo rachunki jakie płaci się za taki pojazd są niewspółmierne do jego rzeczywistej funkcji jaką jest jeżdżenie z A do B. Oczywiście jeśli czujesz się z tym świetnie to gratulacje. Szczerze mówiąc nie czaję na czym polega ten KOMFORT (!!!), a jeździłem większością dostępnych na rynku nowych modeli.
Ja jeżdżę na co dzień samochodem z 1984 r. i nie ma w tym żadnej katorgi. Ba, wożę nim rodzinę.”
To taki mój skrót myślowy (ale trzeba się przyczepić, prawda?:) ), a cytując za katalogiem “(…)dwustrefowej klimatyzacji automatycznej z filtrem przeciwpyłkowym, czujnikiem wilgotności oraz systemem kontroli jakości powietrza, która dzięki właściwiej cyrkulacji świeżego powietrza(…)” – nie wiem jak to działa dokładnie, ale zadanie swoje spełnia – podróżuje się przyjemnie. Jeśli patrzymy na sprawę użytkowania auta tylko przez pryzmat ewentualnych kosztów, to lepiej od razu na rower się przesiąść. Dotarcie z punktu A do B ma być bezpieczne, nie męczyć i sprawiać frajdę. A jeśli nie wiem o co chodzi z tym komfortem to przejedź się Freelanderem
@Hooligan: Porównuję do tego co posiadam W123 mieliśmy w rodzinie jak byłem “taki” malutki, mile wspominam, ale nie chcę wracać do tamtych czasów, resztą nie jeździłem, nie ciągnie mnie:) Moje odczucia są subiektywne, opieram się na empirycznych doświadczeniach i nie będę nikogo “nawracał” na cokolwiek
Stare auta jako weekendowe to coś wspaniałego (myślimy nad 635csi), ale w codziennej eksploatacji DLA MNIE to za dużo stresu
P.S. A czy ortodoksyjni fani dawnej motoryzacji mieszkają z meblami z lat 70, ubierają się w ubrania z epoki i korzystają z internetu na Atari ? 😉
P.P.S. To powyżej to taki żarcik
SSSS: po co miałbym przejeżdżać się Freelanderem? Jeździłem aktualnym Land Cruiserem V8, Lexusem RX-em, Jeepem Grand Cherokee HEMI, Touaregiem, Subaru Outback tym nowym, prawie 3 tygodnie Land Cruiserem J150, a nawet nowym Audi A8. No fajnie. Jeżdżą sobie i są dość wygodne. Ale kosztują tyle co moje mieszkanie, a to już jest niezły LOL.
ja widzę po raz któryś słowo freelander. to żart, prawda?
😀
czekaj, czekaj, skoro tak się (ciagle) chwalisz Tymon 😉 to ja mam pierwszego się pochwalę – mam od dziś piewszego chyba diesla w rodzinie – dziś odebrałem 650D. premiera rynkowa – czerwiec 2012. a propos wypowiedzi SSSS – tak, mam w domu najnowsze zdobycze przemysłu AGD. I co? I mam małe to mieszkanie, zatem markową pralkę o pikusich rozmiarach wybraliśmy (płytka), klasa AAAA++++, bezszelestne pranie w nocy (to chyba dla niemców) z napisem, że jako jedyna na rynku, z tych małych, wiruje na 1200 obrotów 5,5 kg prania. Zajebiszcze, dwa komplety pościeli na raz. I co? I mechanik z serwisu dwa razy moduł sterowania na nowy podczas gwarancji wymienił, za trzecim też to miał zrobić, ale mieliśmy przebłysk geniuszu i pranie w kosteczkę złożyliśmy zamiast wrzucać na siłę do bębna. Zobaczyć jego minę i po raz pierwszy odwirowane całe pranie – bezcenne.
brazer: nie wiem czy to powód do chwalenia się, jeździłem nimi z przyczyn zawodowych. Owszem to bywa przyjemne, ale raczej w odniesieniu do innych samochodów. Np. uwielbiałem testową 500-tkę TwinAir, nie chciało mi się też wysiadać z Dustera.
A mi sie ostatnio sposobal Bitel 2.0 Turbo. Tzn zewnetrznie mi sie nie podoba, w przeciwienstwie do poprzedniego, ktory mi sie podoba, ale jezdzilo sie calkiem fajnie i DSG mi nie przeszkadzalo. Oczywiscie – nie musialem ze to placic.
Natomiast wypowiedz SSSS jest tylko dowodem na to, ze powodem, dla ktorego ludzie jezdza nowymi samochodami jest marketing vel propaganda. Nie ma racjonalnych argumentow, ale jest “wrazenie” i “czuje sie lepiej” i “starym samochodem na codzien? nieeee”. Zwykle, wpojone nam przez odpowiednicj specjalistow od wpajania i niemajace oparcia w faktach odczucia. Zdradzaja to slowa klucze jak “komfort”, “bezpieczenstwo” czy “ekologia”.
Brazer, co do przeleczy Brenner to jest to po prostu kara. Dla kogos, kto twierdzi ze lubi samochody, czy raczej – jazde nimi (bo to nie to samo) jazda w wakacje autostrada przez Brenner, gdy wokol do wyboru sa inne przejazdy przez Alpy, ktore potrafia byc ciekawsze i fajniejsze niz cel podrozy, to po prostu grzech i szczyt mundaństwa. I slusznie spotkala nas kara boska, pierun od bora samochodziarzy.
@notlauf, wiesz doskonale, że gdy już będziesz miał tego dość to na Twoje miejsce za, powiedzmy, biurkiem w redakcji jest 3.000.000 chłopków i kilkadziesiąt tysięcy dziewczyn, którzy z przyjemnością będą testować nawet tak okropne auta jak freelander czy coś.
😉
@Harry
no, stary – miszczostwo – nie znasz kontekstu a oceniasz… wyobraź sobie, że spieszyłem się, żeby wrócić z podróży poślubnej (do Neapolu i dalej – mogę już umrzeć 😉 ) na godz. 8.15 w pon. za biurko. Zdążyłem, nawet mimo tej przygody.
:p
@SSSS
“jak byłem „taki” malutki” vs “Moje odczucia są subiektywne, opieram się na empirycznych doświadczeniach” – rotfl
W zyciu staram kierowac się zasada, by nie wdawac się w spory z osobami, które swe opinie opieraja nie o wiedze i doświadczenie, ale o arogancje. Wiec sam rozumiesz, ze nie ma dalej sensu kontynuowac tego watku. Hehe – „subiektywne odczucia”. Cos jakby dziewice rozmawialy o wyzszosci Durexa nad Unimilem.
“A czy ortodoksyjni fani dawnej motoryzacji mieszkają z meblami z lat 70”
Coz, ironia podobno jest wyznacznikiem inteligencji, ale tobie się nie udalo. Czemu ma służyć to pytanie bedace niedolna manipulacja. Czyniles już tak wczesniej, określając Poloneza synonimem i symbolem auta z lat 70, jakby w tamtych latach nie zbudowano zadnego samochodu w Zachodniej Europie. Co ma znaczyc „meble z lat 70”? Bo piszac to masz pewnie przed oczami tandetne PRL-owskie mebelki z pilsni i plyty wiorowej. Bo innych nie było wówczas na polskim rynku i innych nie widziałeś. Bo byles „taki malutki”. Otoz zawiadamiam cie, ze masa ludzi (zwykle majętnych) otacza się meblami jeszcze starszymi. Majacymi po kilkadziesiąt i wiecej lat. Zwykle fachowo odnowionymi przez doświadczonych stolarzy i tapicerow. A wiesz dlaczego? Bo JEST co odnawiac – meble te były fantastyczne jakościowo, wykonane z litego drewna etc. Obecnie w Europie Zachodniej wróciła moda ma meble w stylu art deco – zwaz, ze maja już wiecej niż pol wieku. I dalej doskonale spełniają swoja funkcje, do tego swietnie wyglądają, pachna etc. Taki Obama siedzi przy biurku pamiętającym polowe XIX wieku. Co za burak! – podobnie jak SSSS mogl sobie kupic super biureczko w IKEI i lansowac się w towarzystwie. Stare obrazy, dziela sztuki, instrumenty muzyczne, zastawa stolowa, zegarki – co za debile to kupuja i tego uzywaja. SSSS ich zaraz oswieci, ze sa nieufnymi, nienowoczesnymi ciemniakami bez klasy i stylu.
“i korzystają z internetu na Atari ?”
Dobrze, ze dales nam szanse i nie pojechales z lampowa Odra, ENIAC-em albo maszyna do pisania Optima. Jaki laskawy pan!
Hooliganie – fakt ze opinie SSSS wynikaja z jego subiektywnych odczuc, a nie jakis obiektywnych faktow (o ile takowe istnieja, o ile jestesmy w stanie je poznac, ale tutaj wchodzilibysmy w tematy, ktorymi zajmuja sie cale oddzielne galezie filozofii) nie oznacza ze nie ma on prawa ich wyrazac. Co wiecej – wyrazanie ich na tej stronie wymaga pewnej odwagi.
Brazer – a myslisz ze dlaczego ja tamtendy jechalem? Oczywiscie ze z tego samego powodu. To nie ja oceniam nie znajac kontekstu, to srogi bór automobilizmu. Przeciez to jego gromy porazily nasze samochody, nie moje.
@notlauf: Już wcześniej napisałem, gdyby patrzeć na motoryzację pod względem kosztów to lepiej na rower wsiąść. Taniej i zdrowiej. Tak samo można powiedzieć o cenach innych “artykułów”.
Oj, jacy to niektórzy za komputerem sfrustrowani są, doprawdy. Jakby było o co. A rozumiem, wszedłem komuś z buciorami do ogródka, tak? Gdzie moje maniery
Hooligan, a czemu od razu stawiasz się w pozycji “Hooligan” vs reszta świata co to z pewnością nic nie wie, ze wsi przyjechała i w ogóle? Czy poczułeś się lepszym człowiekiem dzięki temu wywodowi?
Niestety obawiałem się, że mój żarcik (niewybredny, przyznaję) pobudzi co poniektórych, ale żeby aż tak?
Dziękuję za tę pouczającą lekcję historii sztuki, w życiu bym nie podejrzewał, że coś takiego może mieć miejsce 😉 O ja biedny żyjący w nieświadomości współczesnego konsumpcjonizmu. Dziękuję, to ja już na spacer pójdę, dobrze?
@ Harry:
racja. po filozofii to nawet wolę używać sformułowania “intersubiektywny” zamiast “obiektywny”. szczególnie, jeśli mówimy o wszelkich faktach zaistniałych dzięki człowiekowi, aktach człowieka, czy wytworach, odczuciach, emocjach i opiniach ludzkich.
@ miwo – na szczescie ja jestem ekonomista i epistemologie liznalem jedynie w charakterze odhamiacza 😉
@ SSSS, Twoje zdanie na motoryzacja vs rower w swietle kosztow rzeczywiscie powtarzasz, ale to nie czyni go bardziej sensownym. Rower nie jest tanszym substytutem samochodu. Moze nim byc, ale tylko w pewnym ograniczonym zakresie zastosowan. Ogolnie jednak jest to dobro komplementarne.
Edit: powyzsze stwierdzenie nie dotyczy redaktorow Gazety Stolecznej
@Harry,
nieeee, żadni Bogowie ani nawet Bór nie zajmują się takimi bzdetami, trust me… 😉 mój samochód poraziła moja Polskość, chciałem kilka ( ~ 2 do 5) ojro przyoszczędzić na różnicy ceny pełnego baku paliwa (Włochy vs. Austria).
a propos, Forza Italia!
@miwo&Harry
Racja.
Zważ Harry jako ekonomista a ekonomia to nauka społeczna 😉 , że przedstawiciele nauk społecznych nie mogą badać zjawisk w ich stanie naturalnym, gdyż sam proces badania je zmienia. Zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga.
Dlatego ja wole klasyczne auta.
Dla autora:
Jak Ci nie podejdzie test nowej GT86,
zapraszam na jazde AE86.
😉
pewnie i tak tego nikt już nie przeczyta, ale w dsg w golfie VI na 100% da się odpalić auto bez wciskania pedału hamulca, zresztą odmiennie jak w manualu gdzie trzeba wcisnąć pedał sprzęgła. Osobiście bardzo mnie to wkurzało zwłaszcza w zimę, bo jak auto pokryte jest grubą warstwą śniegu to zawsze otwieram drzwi pasażera (nich tam spada sobie śnieg), odpalam auto(niech sie grzeje) i sięgam po drapaczkę/szczotkę. W przypadku konieczności naciskania sprzęgła/hamulca na dzień dobry trzeba dupę położyć na zimny fotel.
Co do kluczyków scyzoryków to nie do końca ogarniam politykę VAG – Passat B6 miał kluczyk elektroniczny, a jak ostatnio wiozłem się 2 letnią audicą a6 to się okazało że jest wyposażona w zwykły kluczyk, ba! fotel skórzane ale sterowanie maunale i nie miała też tempomatu.
Jest jeszcze parę aut oprócz Golfa, które będąc na “P” dają się odpalić ręką przez drzwi.
Odpalanie wozów to temat rzeka generalnie. A6 C6 ma niby klasyczny kluczyk, ale wystarczy go obrócić w opór i on już se zakręci, ile tam trzeba. A w Passtuchu B6 kluczyk trzeba włożyć w slot i ciskać, aż zagada. Dziwne. W sumie nie aż tak wygodne jest też uruchamianie S80/V70, bo tam ten kluczyk wjeżdża i można wciskać start, a jak chcesz wysiąść, to wiadomo “start” i czekanie, aż kluczyk wyjedzie.
Ostatnio jeździłem A4 B8, które – było, nie było – jest bardzo dobrym samochodem. W drodze powrotnej jednak spsuł się “ręczny”, na szczęście w pozycji do jazdy, bo nie miałem instrukcji, a co za tym idzie, nie wiedziałem, jak odpuścić ręczny awaryjnie. Potem zanikły kierunkowskazy (i postojówka prawa/lewa, więc raczej manetka dała ciała…), jednak mimo to jechałem dalej wystawiając łapska w co bardziej obleganych miejscach. Lekko zapocony i rozbudzony zrobiłem pod cepeenem postój na siku. Wracam do wozu, pacze, a tam żyd się świeci, no to zajeżdżam pod dystrybutor. Jako że pompa miała wadę polegającą na tym, że lała baaaardzo powoli, ale za grubą kasę, za mną zrobiła się kolejka. Skończyłem, chcę podjechać pod kasę, chop do auta, a tu masz! Nie odpala. Gniote ten śliczny kluczyk i czuję że nie styka! Nosz kurwa! Spycham śruta na parking, puszczam oko cierpliwej pani za mną i w końcu w spokoju udaje mi się odjechać przy pomocy tego co wlałem do baku.
Jak to mówi Audi… Przewaga dzięki technice.
Co do kluczyków jeszcze, to dodam że najgłupszy patent jest chyba jednak w Civicu, no bo wkładanie i przekręcanie kluczyka, które nic nie daje jest śmieszne jak namówienie kuzyna, żeby wlazł pod pralkę automatyczną i obracał bęben. Albo-albo!
A! Dodam, że taki sam patent w S2000 też mnie śmieszył, ale wtedy wmawiałem sobie tak: “słuchaj, na prawym fotelu dziewczyna, ty leniwie i nonszalancko wsuwasz grot, a po chwili z wahaniem i niepokojem w oczach wysuwasz łapę do czerwonego guziczka”.
Generalnie jak w tym starszym mogłem to sobie wytłumaczyć, tak w Civikach nie zdzierżam tego.
Teraz się pozwierzam o poośmieszam. R19 takie jakie mam, to dla mnie samochód, którym, gdyby nie pewne sprawy, mógłbym jeździć wszędzie i na okrągło. Jest dla mnie idealna. Jest ładna, mnie podoba się bardzo, ma śliczny niebieski lakier metalik i kilka ładnych szczegółów. Pod maską F2N (1721 z gaźnikiem Solex i ręcznym ssaniem) o mocy 95 KM, który auto o masie 1 tony napędza swobodnie. A do tego ma charakter. Pali z półobrotu lato/zima, ale nie jest to regułą. Pary mu nie brakuje w całym zakresie obrotów. Przyjemnie nabiera prędkości np. na 4. biegu z obrotów prawie jałowych. Brzmi przy tym ciekawie. Powyżej 4,5 tys. obr. wpada w inny rytm – z zadziorem, szybko i przy zajebistym porykiwaniu dokręca się do końca (bez oporów, zadychy i protestów, ale z radością i w sumie nie wiem, gdzie ten koniec jest). Oszczędny w zasadzie nie bywa, ale też paliwożerny nie jest ogólnie. Pali tyle, ile musi.
No i rzecz ultra ważna. Reakcja na gaz właśnie, jest, jak na mój gust, znakomita. Układ jezdny jest akurat. Zawieszenie zapewnia przyzwoity komfort ogólny, a możliwości jego są wysokie. Nie mam wspomagania, co bardzo cenię i w sumie nie wiem, dlaczego, ale kiera ładnie waży w ekach, furach reaguje prawidłowo. Fakt faktem, że na oponach 195/50 R15 manewrowanie
nie jest lekkie. Dalej. Fotele są super. Po pierwsze klawo wyglądają, po drugie są wygodne, dobrze trzymają i są z prawdziwej skóry (co w wielu aktualnych kompaktach i nie tylko jest rzadkością, za to króluje ohydna cerata, plastik i inne gówna). Miejsca mam w sam raz. Wnętrze jest ładne, przemyślane, brakuje kapholdera, jest za to pilot do radia i skórzana kierała. Do kufra wskoczy byle dwulitrówka z palety. Więcej nie ma co, bo ładowność jest połowę niższa, niż w Astrze IV. Klimatyzacja nie jest automatyczna, ale działa sprawnie, poza tym jest elektryczny szyberdach i ogólnie wentylacja tego wozu jest prawidłowa, więc bez klimy też mogę nią po mieście w upał śmigać. Pisałem już, że mi się ten wóz podoba?
Ja generalnie lubię auta, więc nie pisze, że stare ok., a nowe be. Ale teraz jest zatrzęsienie aut, które piszczą, krzyczą, plumkają i nie da się tego wyłączyć, a jak się da, to przeważnie do następnego uruchomienia. Poza tym systemy ABS w wielu autach dalej działają słabo, a ESP niestety nie daje zapomnieć, że jest tanią maskownicą leniwych inżyniorów. Bo kurde kiedyś to był projekt i test, teraz często zbiór przypadkowych elementów o nieokreślonej charakterystyce.
A jak dla mnie ten, co pisze, że ESP jest na 3. miejscu, to chyba za młodu nie jeździł szybko ze strachu, a jak się dorobił, to siłą rzeczy okazyjnie pogania, skutkiem czego znalazł się kilka razy w nowej dla siebie sytuacji, z której wybroniło go ESP.
ASR to też lipa, ale fakt faktem, jest niestety masa aut, gdzie wykorzystanie jak największego potencjału podczas startu/szybkiego przejazdu łuku jest możliwa tylko z udziałem ASR.
Dodam jeszcze, że czujniki parkowania jako takie to też lipa i w ogóle z tego nie korzystam. Słyszę piski, ale je ignoruję/naciskam klawisz, za to kamery mogą być, ale też nie wszystkie.
Miałem pisać do końca meczu, ale straciłem wątek.
Aha. Alfa Romeo Arna z nowszego wpisu jest genialna i nie uważam, żeby w tym momencie znowu nadużyto tego stwierdzenia.
I już pal6 Arna, ale ta jej konkretna specyfikacja rzeczywiście zrywa skarpety. Gdzie takie można kupić i czy T3 z lawetą płaci wjatol?
poproszę o skrót wypowiedzi przedmówcy. może być w wersji minutes albo highlights.
dziękuję.
Artykuł doskonały i jest odpowiedzią dla tych co mnie pytają wiecznie “dlaczego twój najmłodszy pojazd ma 17 lat a najstarszy 45……??”
“Dziadek” SEL, robił ekspertyzę mego SAMa, pogadaliśmy o starych czasach, na pożegnanie rzekł “Czemu nie spotkaliśmy się 40 lat wcześniej” ……..dobre pytanie?
W sumie “nowe” mają to co niektóre “stare” miały już dawno i takie “Lubię to” będąc oczywiście na wskroś nowoczesny idąc za modą samochodową :
Oczywiście z tych przydatnych rzeczy a nie pierdół które tylko zajmują czas i ręce 😛
Klima – znana spokojnie od przedwojny i z pokrętła mi mi najbardziej pasi
Pilot – z początku na podczerwień (lata 80) ale wolę radiowy (lata 90)
Doświetlanie zakrętów – wolę to z amerykańskich krążowników (od lat 60) niż byle zapalający sie halogenek, bo te Działające doświetlania są tylko w opcji ze skrętnymi Xenonami ( to akurat lubię na krętych drogach)
Elektryczne fotele – te z pamięcią są jednak wygodniejsze od ręczych, ale to też nie jest wynalazek ostatnich lat (co najmniej lata 80)
Automat – no tu różnie ale np Passkowi R36 z DSG nie mam co zarzucić na “sport”cie
Kamery, czujniki etc – no tu w nowych autach niestety są konieczne – przerysowanie 18” felgi o wielki kamień którego ni CH… nie widziałem uświadomiło mnie że pora włączyć owe dla własnego dobra…
Hillholder – no w passku B6/7 jest coś takiego… miała toto też Subaru impreza ze 20 lat temu, bynajmniej nie był to już durny hydrauliczny hamulec, który psuje się częściej niż zwykły ręczny a zimą nijak się nie przydaje w zabawie ;P
JA ROZUMIEM, ŻE TRUDNO PRZEŁKNĄĆ SMAK INNEGO PUNKTU WIDZENIA ALE CZY NIE NA TYM POLEGA DYSKUSJA ? NO CHYBA, ŻE TUTAJ JEST MIEJSCE TYLKO NA SAMOUWIELBIENIE.
1. Regulacja fotela – coś musi być nie tak z kierowcą, skoro potrzebuje go regulować przed każdą jazdą. A jeśli nie potrzebuje to gdzie problem z ustawieniem regulatorów. Ponadto coraz częściej fotele mają p
amięć więc zamiast kręcić, ciągnąć i kombinować zestawem wajch i dynksów, wystarcza jeden przycisk by setup dla “niego” zamienił się w setup dla “niej.
2. Te same argumenty przemawiają za tym, że nie mam pojęcia co jest “zdecydowanie złego” w różnych ułożeniach regulatorów kierownicy. Przecież tego nie ustawia się co 15 minut.
3. “Żeby uruchomić silnik, muszę nacisnąć hamulec lub sprzęgło i dopiero wtedy wcisnąć guzik.” – no cóż, jeśli się tego nie zrobi, a nie wszyscy mają ten odruch, to samochód robi lub może zrobić zajączka. Jeśli przed nim stoi inny samochód to mamy poranny dzwon. Logiczne. Idioten-proof ale logiczne.
4. “W normalnym aucie spuszczam hamulec ręczny, w tym samym czasie już dodając gazu i puszczając sprzęgło.” – od tego kierowcy żadnego samochodu nie kupię !
5. “To też jest hit: chyba skoro spuszczam ręczny, to po to, żeby ruszyć, a nie hamować. ” – skrzyżowanie Al.Krakowska – Na Skraju. Skręt w lewo. Luz i hamulec ręczny. Zaczynają wyjeżdżać z prawej (za chwilę będę miał swoje zielone światełko) – wyłączam ręczny z wciśniętych hamulcem. Przestają jechać z prawej – wciskam sprzęgło, wrzucam 1. Jest zielone – jadę. Tak wygląda płynna rekonfiguracja samochodu na skrzyżowaniu z długim czerwonym. Autorowi artykułu polecam – zwiększa bezpieczeństwo i minimalizuje korki na skrzyżowaniach. Nakazuje ruszyć więcej niż jednym palcem ale kto woli lenistwo w ruchu temu proponujemy tramwaj.
6. “Samochód bezustannie wyświetla na wyświetlaczu strzałkę do góry, nakazującą zmianę biegu na wyższy.” – to ma pomóc a nie przejąć kontrolę nad kierowcą. Można użyć i można olać. Używając – jedziemy ekonomicznie. Olewając – jedziemy dynamicznie. Znane są przypadki wjechania do jeziora gdy nawigację prowadził GPS a nie mózg kierowcy. Jak mawia klasyk “nic nie zwalnia od myślenia”.
7. “Dzisiejsze samochody są tragicznie nieelastyczne.” – czego nie można powiedzieć o niedzielnych kierowcach w Polonezach, Fiatach 125P, Maluchach i Cienkieczento. NOT.
8. “Spróbujcie przyspieszyć od 60 do 100 km/h na 5. biegu Fiatem Pandą z Multijetem albo TwinAirem. Być może jest to możliwe, ale początkowa faza, czyli 60-70 km/h trwa jakieś 30 sekund. ” – alternatywą jest robienie tego na 3. biegu, spalanie 35 l/100 km, narzekanie na ceny paliwa i …. hamowanie do zera na kolejnych światłach. Nie każda jazda jest próbą pobicia rekordu świata.
9.”A zatem wyprzedzanie czy przyspieszenie musi być poprzedzone redukcją biegu. ” – czyżby ?
10.”Na tym jednak nie koniec, bo jest jeszcze reakcja na pedał gazu. W aucie gaźnikowym naciskam gaz i silnik wchodzi na obroty. ” – co w ruchu miejskim jest niezbędne. NOT.
11.”W nowoczesnym, superekologicznym pojeździe na te obroty trzeba poczekać i to sporo. ” – sporo to pojęcie względne – to raz. Generalizowanie nie służy – to dwa. Superekologiczny pojazd ma konkretne funkcje. Nie należy do nich ściganie się na ćwierć mili. Mój samochód, dość nowoczesny i znacznie bardziej ekologiczny od Łady Samary, Skody Favorit czy zdechłego Fiata 125P, nie każde czekać na obroty.
12.”najpierw komputer musi obliczyć stosowną dawkę paliwa, potem musi […] Wszystko razem trwa tak długo, że nadjeżdżający z przeciwka TIR już dawno nas staranował. ” – a tak naprawdę trwa kilkadziesiąt setnych sekundy i jeśli taki tylko mamy zapas przy wyprzedzaniu, by ów TIR nie zrobił nam krzywdy to przy wyprzedaniu jesteśmy zagrożeniem dla innych kierowców i TIR powinien nas zabić już bardzo dawno temu, dla dobra ogółu.
13.”Beetle 2.0 TSI DSG: od wciśnięcia gazu do „startu” minęły ponad dwie sekundy.” – a może samochód był niesprawny ? To nie może tyle trwać, samochód nie pojawiłby się na rynku z takim parametrem. Nienowoczesnym też zdarzają się usterki. Kto nie umie ich wyczuć nie znając parametrów swojego pojazdu, tego uprasza się o zmianę pojazdu na wrotki.
14.”Kii Cee’d włączyłem rozpoznawanie zjazdu z pasa, to dzwoniła co chwilę,” – czy to wina pojazdu ? Są kraje w których to działa.
15.”Nagle okazuje się, że z tego superpięknego nadwozia nie widać nic w żadną stronę, bo szyby są tak małe” – kto nie umie parkować na lusterka, nadal montowane we wszystkich samochodach tyle że w niektórych urwane, tego uprasza się o zmianę pojazdu na deskorolkę.
16.”Najpierw jednak trzeba wysiąść i ją wyczyścić, bo zwykle jest zasyfiona” – faktycznie kurz i brud na ulicach to powód by jeździć Maluchem.
17.”Przy skręcaniu taki słupek sprawia, że nie widzimy pieszych wchodzących z boku na jezdnię. ” – jak nie umiemy ruszyć tyłka lub pochylić głowy to nie widzimy. Wolę jednak to niż słupki z tektury, dzięki którym przy dachowaniu przerysuje sobie nie dach lecz czaszkę od jej sklepienia do … samej dupy.
18.”BMW we wszystkich modelach od F10 wzwyż. Jeśli samochód ma automatyczną skrzynię biegów, po otwarciu drzwi nie da się nim manewrować – […] ale dlaczego nie można jechać do 10 km/h,” – z tego samego powodu dla którego nie da się wyrzucić peta przez okno samolotu lecącego na wysokości 10 km – to raz. I dlatego, że poruszający się pojazd ma mieścić się w obrysie samego siebie a nie samego siebie z jednym skrzydłem z boku – tak stanowi prawo i to jest dwa.
19.”Ustawianie nawigacji czy radia też urasta do konieczności przeczytania 500-stronicowej instrukcji” – albo do konieczności logicznego rozumowania. Ja do swojej nawigacji instrukcji nie mam i póki co do jeziora nie wjechałem.
20.”kiedyś do jazdy samochodem trzeba było być zdolnym mechanikiem,” – kiedyś do obrania banana potrzebna była decyzje o puszczeniu się jedną ręką drzewa, na którym siedzieliśmy. Od tego czasu co nieco się zmieniło.
21.”zapłacić ponad 100 tys. zł (bo tyle kosztuje auto klasy średniej) – to samo auto może kosztować także 60 tysięcy, jeśli pozbyć się tych wszystkich “irytujących” gadżetów.
22.”po trzech latach zaproponują ci za nie 40 tys. zł” – jeszcze szybciej maleje wartość telewizorów, komputerów i przeterminowanego jedzenia ale jakoś nikt z tego powodu nie płacze.
Każdy lubi bo chce ale tekst jest stronniczy od pierwszej do ostatniej stronicy …
Jesteś Kapitanem Oczywistym. “Tekst jest stronniczy”. Odkrywcze.
I tak za 20 minut skasuję ten komentarz, bo zajmuje mi za dużo miejsca na serwerze.