zlomnik.pl

Home |

Mercedes W124 SEEMS LEGIT Ediszyn

Published by on August 19, 2012

Dobry wieczór.
Jestem fanem historii, które wymyślają sprzedający, żeby upłynnić swój towar. W większości z nich jest ziarno prawdy, choć są podkolorowane. Trafiają się jednak takie z kategorii da-da, purnonsensu i surrealizmu, w które nie wierzą nawet najbardziej wierzący. Poznajcie panią Brittę.

Pani Britta urodziła się w 1928 r. w Dieblich w okolicach Koblencji. Jej ojciec był sklepikarzem, ale miał zacięcie do mechaniki i już w 1935 r. zbudował wraz z kolegą własnej konstrukcji pojazd trójkołowy, który służył mu do wożenia towaru do sklepu. Marzył oczywiście o Mercedesie, ale auta tej marki przysługiwały tylko dygnitarzom III Rzeszy. Niestety, wybuchła wojna i potrzebni byli wszyscy zdrowi mężczyźni, który potrafili trzymać karabin lub śrubokręt i tak ojciec pani Britty trafił w 1943 r. na front wschodni, z którego nigdy nie wrócił. Pani Britta zapamiętała najbardziej ten moment, kiedy trójkołowiec ojca po raz pierwszy odpalił i ojciec zabrał panią Brittę i jej czworo rodzeństwa na wielką michę melasy.
Po wojnie pani Britta miała 17 lat i nieukończone liceum, ponieważ budynek został zbombardowany przez Aliantów. Poszła do szkoły mechanicznej – umiejętności w tym zakresie odziedziczyła po ojcu – i ukończyła ją z wynikiem bardzo dobrym, otrzymując dyplom technika mechanika. Przez kilka lat próbowała bez powodzenia prowadzić sklep swojego ojca, ale sprzedała słabo prosperujący interes w 1956 r. Do 1965 r. pracowała w zakładach metalurgicznych w Koblencji w dziale przygotowania form do odlewów aluminiowych, a w 1965 r. wyjechała do Karlsruhe, gdzie właśnie otwierała się nowa fabryka ciężarówek Mercedesa (istniejąca do dziś w Wörth pod Karlsruhe). Tam pani Britta pracowała aż do swojego odejścia na emeryturę w 1988 r., najpierw w dziale montażowym, a potem w kontroli jakości.

Po odejściu na emeryturę pani Britta postanowiła spełnić marzenie swojego ojca. Wraz z mężem wydali oszczędności większości życia na fabrycznie nowego Mercedesa W124 200D. “Tak naprawdę nie chciałam wersji taxi, bo wcale nie planowałam na nim zarabiać” – opowiada pani Britta – “po prostu urzekł mnie kolor, i powiedziałam do męża – jest droższy niż standardowy, ale MLUE (Man lebt nur einmal – żyje się tylko raz, niemiecki odpowiednik YOLO) i wzięliśmy naszego “bananka”, jak go pieszczotliwie nazywaliśmy”. Przez 24 lata jeździła nim tylko do supermarketu, czasem na cmentarz, gdzie znajdowała się mogiła nieznanego żołnierza poległego na froncie wschodnim, czasem odwiedzała córkę, która wyjechała do Bonn robić karierę w instytucjach rządowych. Roczne przebiegi nie przekraczały 12-14 tys. km, a Mercedes nigdy się nie zepsuł. Konserwowany i regularnie przeglądany dzięki doświadczeniu pani Britty z produktami Mercedes-Benz, do dnia dzisiejszego zachował się w stanie ewenementowym, spełniającym wszystkie wymogi koneserskie, cokolwiek to znaczy.

Pani Britta niewiele mówiła o swoim zmarłym ojcu, jednak powtarzała zawsze, że to nie Rosjanie czy Polacy zabili go na froncie wschodnim. “Mojego ojca zabili Niemcy, źli Niemcy, którzy wszczęli tę straszną wojnę. Gdyby nie oni, nie pojechałby na front i żyłby 90 lat” – powtarzała zawsze. Przy tym czuła również współczucie do narodu polskiego – “skrzywdziliśmy Polaków bardziej niż to się oficjalnie mówi. Czuję, że jesteśmy im coś winni”. Dlatego też, gdy pani Britta skończyła 84 lata i ze względu na problemy ze wzrokiem nie mogła już jeździć samochodem, postanowiła, że swojego ukochanego Mercedesa odda w prezencie polskiemu właścicielowi za odstępne 1000 euro, nijak nie oddające wartości tego wspaniałego pojazdu. Na klienta nie trzeba było dużo czekać. Pan Andrzej Cytrynowicz ze swoim szwagrem Józefem Gumowskim z Wir k/Poznania zwiedzieli się o tej wspaniałej ofercie od siostry pana Gumowskiego, która przychodziła do pani Britty co tydzień, aby rozmasować jej kręgosłup. I tak ewenementowy Mercedes spełniający wymogi koneserskie (cokolwiek to znaczy) został przejęty za 1000 euro i teraz można sobie go kupić za jedyne 6990 zł.

I taka jest pełna historia tego egzemplarza.


A SIXTY-YEAR OLD RETIRED WOMAN BUYS A BRAND-NEW, VERY EXPENSIVE MERCEDES-BENZ WITH TAXI-SPEC AND DRIVES IT ONLY AROUND THE BLOCK FOR 24 YEARS, JUST TO SELL IT FOR A RIDICULOUSLY LOW PRICE?


SEEMS LEGIT

link




Comments
Tomek Said:

Na zdjęciach wygląda na bardzo wylizany. Pani Britta się postarała.


szczubar Said:

Hehehehehehehehe 😀


mart Said:

eee. jeździłabym


WB Said:

Prawy przedni błotnik troszku inny budyń wykazuje 😉


8-VOP Said:

8-VOP Said:

Ale coby nie mówić samochód wygląda, podkreślam wygląda całkiem ładnie.


bix Said:

“kolor: Zolty”

Mysle, ze juz przyszla ta pora, zeby otomoto dodalo kolor “majonez” 😉


Star Said:

Szkoda, że pani Britta miała problemy ze wzrokiem. W innym wypadku na pewno lepiej dobrałaby odcień prawego błotnika.

Grunt, że auto spełnia “wymogi koneserskie”!


LiveLetDie Said:

200D z leniuchem na brązowej (pseudo – MB tex) świni i na wąskiej listwie? Błaaaagam! “Jeździłbym aż koła odpadną” – czyli jeszcze 345 lat po tym jak Afryka złączy się z Australią.


Abdul Said:

pomijając jakieś opłaty związane z rejestracją w pl.. Niezły Merc za dobrą cenę ;>


Szybki Lopez Said:

W photoshopie to ja nawet raz usunąłem ślady po wypadku z boku samochodu. Więc na zdjęciach to i świnia może charta przypominać.


Lukasz15 Said:

Jakoś zaskakująco tanio jak na auto dla konesera i to w dodatku z pod znaku gwiazdy. Podoba mi się, jeździłbym. Wnętrze w kolorze czekolady z zewnątrz banan ummm narobiło smaka :)


JK Said:

brałbym, ale nie ma klimy. Kurde ktoś go rozmontował na części i złożył spowrotem. Ciekawe czemu nie ma ofert typu W124 1234 kkm, przecież to nie wstyd, że samochód był używany do tego do czego został zrobiony.


WLBN Said:

Urzekła mnie historia p. Brity. Matka i żona zaniepokoiły się atakami śmiechu. A ten oryginalny lakier to tylko na prawym przednim błotniku chyba?


Barti Said:

Hrabina Britta? To ta od filtrów do wody? 😉


nicz Said:

Wersja iście EWENEMENTOWA. Faktycznie na fotach wygląda nieźle, poza tym, że ten nieszczęsny błotnik zawiera więcej mleka a mniej budyniu niż pozostałe elementy jego koneserskości.


tk Said:

jesusmarja nie ma nic. kompletnie. wzial bym go i podkrecil szafe spowrotem na 2 miliony i pojechal do autoryzowanego serwisu zmienic olej i w poczekalni smial bym sie z tych co czekaja na zdiagnozowanie kolejnego bledu w mb z 2010 roku.


i love classic cars.. Said:

“Pan Andrzej Cytrynowicz ze swoim szwagrem Józefem Gumowskim” notlauf rozwala poprawnymi skojarzeniami, choć ja raczej myślałem Jan (Jasiek)
Cytryn -owicz 😀


Filipeq Said:

mjr. Kupricz Said:

Wzruszyła mnie historia Pani Britty, tak bardzo, ze chyba wystawię na mobile.de kolekcjonerski nit od Panzerkampfwagen VI Tiger za wybitnie niską cenę, aby wnuk zabitego w tym tygrysie Hansa mógł sobie go kupić…


paradise Said:

Mam kolegę z samochodówki w Wirach, jest raperem. Welcome to Wirrry!


GM Said:

Wspaniale odtworzona, oparta na twardych faktach historia kobiety rozdartej w poszukiwaniu odpowiedzi na odwieczne pytanie “miec czy byc?”. Troche brakuje faktow z okresu eksploatacji auta, w koncu przejechalo prawie 300k. Notlauf, zawsze sie zastanawiam i – przysiegam – nie wiem skad Ty bierzesz czas na pisanie takich ilosci textow. Ale rob to, bo czyta sie swietnie. Szczegolnie na wakacjach nad morzem (pozdrawiam).


Zyga Said:

Baleron w budyniu i w czekoladzie. Pyszny, zamówiłbym. Tylko mięsa nie jadam… :) Merol wart obejrzenia, chociażby dla rozpoznania “Tips’n’Trics” handlarzy.


Lipton91 Said:

Ej, ale tak na dobrą sprawę to już nie jest zwykły budyń benz. To Merc w kolorach MONTE!:D

Idealnie się wpisuje w wymogi kolekcjonerskie. A sama historia jest tak niezwykła i nieprawdopodobna, że aż się nadaje do “Sprawy dla konesera”. Czy jak tam ten program Jaworowicz się nazywał:>


TaTo Said:

O, gdybym miał restaurację to serwowałbym baleron w budyniu i czekoladzie, ewentualnie ogórka w pistacji, mustanga w burgundzie, rumsztyk z roomstera w majonezie…


grnb Said:

eee 300 tyś? za dużo nakręcone 😛


Zyga Said:

..aż sobie jeszcze raz wróciłem do tego ogłoszenia. Oglądam zdjęcia i tak rozmyślam jak to możliwe, żeby tak doczyścić wóz. To chyba trzeba robić zanurzeniowo – płukanie, wanna z odrdzewiaczem, wanna czyszcząca ultradźwiękowo, wanna z plakiem, suszenie, automat zdjęciowy, heh


pr Said:

Bo ja wiem, na zdjęciach wygląda całkiem, całkiem, jak na taki wiek. Baleron to jednak twardy zawodnik.


Markus gażnikus Said:

Mo to historia mojego 124.Dziewięc lat temu wybraliśmy się z kolegą po jego wymarzone El Camino w pobliże Hannoveru. Niestety był to wrak, a na haku wisiała pusta laweta. Więc trzeba było ją czymś napełnic, wracac na pusto? W jakimś auto handlu mieliśmy zamiar kupic 124 combi w dieslu. Stało ich od cholery (combi nie było), z przebiegami od 400 do 700
tys. kilometrów w cenach od 500 do 1200 Euro. Jeden z pracowników Polak dał nam cynk, że w pobliżu jest do sprzedania 124 z 1986 roku z przebiegiem 92 tys.km od pierwszego właściciela, ale drogi 2500 Euro!!
Znając te różne bajki, jednak podjechaliśmy parę ulic dalej. Auto jak nowe, przebieg j.w. czyściutki pachnący, świeżo po przeglądzie w Mercedesie. Rachunek zakupu 17.01 1986 opiewający na właściciela,
wszystkie przeglądy w Mercedesie z odnotowanym oczywiście przebiegiem.Wymieniona maska, bo…….dziadek trącił w garażu półki ze słoikami i parę spadło na maskę i dlatego …..oddał prawo jazdy, gdyż uznał, że już czas. czyli prawdziwy porządny Niemiec.
Udało się stargowac na 2200 Euro. Gdy znajomym opowiedziałem, że kupiłem 17 letniego 124 200D “z cienką listwą” za taką kasę to pukali się w czoło. A my jęździmy nim bez żadnej awarii tyle lat,
a nie wspomnę ilu było chętnych by go kupic. Przy -25 stopni odpala od “pierwszego” pali średnio 6,5l/100km, w tej chwili licznik pokazuje 278 tys.km, olej w silniku bez dolewek od zmiany do zmiany, jeszcze ma oryginalne amorki. I pytanie czy było warto?
Jest chyba retoryczne. Czyli jednak w dziwnych opowieściach, bywa czasem ziarno prawdy.


Tomasz Said:

Najpiękniej wygląda ta maskownica na kokpicie, skrywająca niegdyś taxometr.
Na nowo obszyta tapicerka, spolerowane zapewne świeżo poprawiane nadwozie, wymyty silnik, ile ona kosztowała w DE? Pani Britta będąca wąsatym Tarkanem z placu na Billwederdamm w Hamburgu chyba po prostu nie zauważyła jak jedna taksówka nie wróciła z jazdy próbnej. Inaczej sprzedaż za 6900 z opłatami chyba by się nie opłacała po takiej kosmetyce.
Tak przy okazji, jeżeli jeszcze ktoś po raz czternasty wrzuci link z warszawobudyniem…


Tomasz Said:

Przepraszam za post pod postem, ale warto wejść na inne oferty szwagrów z Wir (Wirów?). Biały starlet posiada niemal vollaustattung, do którego zalicza się INSTALACJA RADIOWA+ORGINALNE NAGŁOŚNIENIE (w domyśle radio zabejano gdyż kuzyn Gumiaka dał za nie 50 zł)
jak równiez WYSWIETLACZ ZEGARKA, zaś zgniłe Polo Fancy (fajne zresztą) ma WIDOCZNE DROBNE NALOTY KOROZJI jednakże każdy rasowy Cytryn w mig pojmie iż w zasadzie NIE WYMAGA INTERWENCJI BLACHARZA W PEŁNI SPRAWNY.


notlauf Said:

Właśnie. Następny link z warszawą przerobioną na W124 i na odwrót kasuję bez ostrzeżenia.


lessmore Said:

No, że tatusia zabili Niemcy, to całkiem prawdopodobne… Znam (wprawdzie z drugiej, ale pewnej ręki) relację b. esesmana z tzw. “Erschiessungskommando”. Była to niemiecka jednostka, krążąca po froncie wschodnim, dokonująca “prewencyjnych” rozstrzeliwań żołnierzy niemieckich, którzy kiedykolwiek dali choć cień powodu do przypuszczenia, że nie są dość lojalni wobec Fuehrera. Ów esesman twierdził, że rozstrzelał kilkadziesiąt tysięcy swoich rodaków. Niestety, z całej historii, opowiedzianej przez panią Brittę, ten fragment o tatusiu wydaje się najbardziej zbliżony do prawdy…


Tjo Said:

@Markus gażnikus – 9 lat temu był 2002 rok, a skoro samochód jest z 1986 to miał w momencie zakupu 16 lat. Średni wiek samochodów w Polsce przekracza 15 lat (jeśli dobre dane przeczytałem), więc kupiliście auto w zupełnie normalnym wieku jak na polski rynek. Za to ten aukcyjny Mercedes nie ma dzisiaj 16 lat ale 24, więc na pewno trzeba zachować dużo więcej zdrowego rozsądku, przy oglądaniu tego egzemplarza niż 8 lat temu. To, że da się kupić jeszcze starsze samochody w super stanie od I właściciela, to każdy wie, ale nie każdy z tych błyszczących trupów na allegro jest taką perłą.


Zyga Said:

AndyN, ale bym wytapetował mieszkanie tymi zdjęciami :)


Cooger Said:

Odmienia się “z Wirów” a nie “z Wir” :)


notlauf Said:

Ja tam nie wiem, jestem ze Stegnów

W istocie Polo Fancy piękne, ale okrrrrrrutnie zgniłe. Jeśli na zdjęciu z lewego tyłu widać już rudą pod progiem na wysokości drzwi, to jest bardzo źle. Moje miało w tym miejscu mniej rdzy i wyleciała mu podłoga. Bardzo fajne były te plastikowe nakładki na błotniki i progi w 86C – skutecznie maskowały jak to auto było niepostrzeżenie zżerane od spodu.


govar Said:

Z innej beczki: jak można wypisywać z bykiem nazwę swojego ukochanego auta:
http://www.stadobaranow.pl/?page_id=30023
Chyba, że aż tak bardzo go nie kocha…;)
Dla niewtajemniczonych: ZastaVa służy do jeżdzenia i gnicia w wolnej chwili. ZastaWa – to najczęsciej stołowa.


kolo Said:

Ruchałbym w ,jak Amber Gold swoich klientów


Grimm Reaper Said:

Najbardziej w tym bezwypadkowym i nigdy niemalowanym Mercedesie zastanawia mnie dlaczego przedni prawy błotnik jest w innym kolorze niż reszta auta? A może na odwrót?


xionc Said:

Jak dla kogoś problem stanowi malowany błotnik w 24 letnim budyniowym baleronie to proponuje wizyte u specjalisty. Potem tacy łowcy igieł od dziadka szukają auta po dwa lata.


Szela Said:

@xionc
albo ktoś pisze 100% org lakier albo nie, to nie jest problem, ważne, że sprzedajaćy nawija makaron a ciemny lud ma kupować
ale oczywiście trzebaby być glupim żeby w to wierzyć auto jest stare i musi być malowane… ale ja chciałbym dożyć takich czasów, że jak ktoś pisze, że org lakier to org lakier, a jak malowane to malowane, bez pdolenia…może dożyję ;P


piotras Said:

@xionc – ja szukalem 3 lata 😉 ale nie w124


bobbik Said:

Ja swego czasu kupiłem w Rajhu -UWAGA- B5 w tedeiku z przebiegiem ciut powyżej stówki , 1 właściciel. tyle że kupiłem go w serwisie VW w którym był kupiony i do końca (dopóki pan nie kupił nowego a tego zostawił w rozliczeniu) serwisowany. Znajomi handlarze pukali się w czoło, bo oni za tę cenę kupowali trzy takie be-piątki. Miałem go tylko dwa lata ale byłem raczej zadowolony.
A tak z innej “beczki” – kolega “ma stać” dwa takie kąski coś jak w tytule: 124 na wąskiej listwie 2,6 na ke-jetroniku i “siódemę” z podobnego rocznika. Oba w perfekcyjnym stanie. Na codzień jeździ Picasso HDI a tamte “ma stać” – bo lubi.


Tomasz Said:

Bobbik – interesuje mnie geneza pisowni “Rajhu” :)


Lukasz15 Said:

Ehhh i wszystko popsuliście, choć i tak bym nie kupił bo daleko i właśnie cena jakaś według mnie podejrzana, ale przyznam szczerze napaliłem się na tego budynia. Zamontowałbym koguta i stawał na końcu kolejki na postoju TAXI :)


Seven Said:

Oglądając te zdjęcie pogrzebałem w alledrogo i ciekawostka.
Szukając aut o przebiegu powyżej 500 tyś km wyszło że aut o takim przebiegu jest : 6 Fiatów, 7 Renault, 12 Fordów, 15 Opli, 10 Audi, 24 VW i oczywiście najwięcej Mercedesów bo aż 31 ( w innych markach to najnormalniej w świecie jakieś pomyłki o kilka zer ). Co ciekawe aktualnie z takim przebiegiem W124 jest tylko 12 sztuk. Reszta to naprawdę ‘nówki’.
Polska zagłębiem przyszłych klasyków :).
Co do balerona z foto piękny. Miałem w rodzinie od 1987 ( pierwszego ukradli pod kilku miesiącach ) roku 250D i zawsze będę miło wspominał ten cud techniki i obiekt westchnięć lat 90tych. Choć jestem miłośnikiem Włoszczyzny to W124 mam nadzieję kiedyś mieć :).
Zawsze również będę miał w pamięci scenę z serialu 40 latek gdzie Stefan Karwowski wraz z małżonką stoją pod salonem Zasady w Warszawie i marząc wybierają kolor swego W124 stojącego w tle, jak również momenty w których szanowna małżonka chwaląc się w pracy dochodami męża po awansie zawsze słyszy wymowne pytanie ‘ to teraz będziecie mieć mercedesa?? ‘. :)


bobbik Said:

Rajhu od Reich czyli Rzesza


maciek_dm Said:

gdyby nie to, że cała ojcowizna w amber poszła…. a tak btw to Pani Britta kłamie jak z nut, jej ojciec frontu nigdy na oczy nie widział, za to jej świetnie było w mundurze… a prawy błotnik, to taka wersja, się po prostu ewenementowo nie znacie. Pozdrawiam.


Cooger Said:

Nawiasem mówiąc to chyba ten “komis” w którym jakiś czas temu stał całkiem ładny Yugo Koral. Nawet się do niego przymierzaliśmy, ale… miałem centymetr zapasu do dachu więc zrezygnowaliśmy.


xionc Said:

Jeśli chodzi o kupowanie auta i to nie tylko w naszym wspaniałym kraju to absolutnie nikomu nie można wierzyć, czy to miły pan/pani, szwagier, brat, kuzyn, ciocia, sąsiad, dobry znajomy czy wujek staszek. Każdy kłamie, miją sie z prawdą, wymyśla zalety, zataja wady, czasami nie zawsze umyślnie. Może nie wie, nie umie, nie zna sie, nie orientuje sie. Trzeba zobaczyć, zajrzeć tu i tam, sprawdzić, pomacać, przejechać sie. Kupowanie samochodu to jak chodzenie po polu minowym, z większą szansą że oberwie nie tylko kulasy ale łepetyne też.


b-art Said:

No i jak to baba, musiała gdzieś przytrzeć, bo przedni prawy błotnik był wymieniany! :)


Kamiks Said:

Michał Said:

Stałem się właścicielem owego Budynia (wersja taxi z autoamtem 4-ro biegowym). I muszę przyznać jestem WIELCE zadowolony, że go znalazłem. O panie “Britta” nic nie wiem, za to nazwisko które widnieje na briefie i dowodzie niemieckim to Ursula Schille 17.03.28. Autko sprawne niemal w 100% . Nie działa zawieszenie (self-leveling) NIVO i pare lampek na konsolce (podswietlenie ogrzewaniea itp.). Obrotomierz skacze co mozże być wynikiem rozbierania go (czyt. kręcenia). Kierownica wytarta, a długi tunel niezbyt dobrze spasowany z konsolką (dosyć mocna szczelina miedzy tymi cześciami). Mimo wszystkich tych drobnych usterek auto ma stan idealny. Blacha sprawdzona w kanale … stan idealny, zawieszenie … stan idealny, praca silnika … bardzo dobra (odpala bez problemu bez większego klekotu i to pomimo małego akumulatora = 46Ah jaki dostałem razem z nim), działanie skrzyni.. bezproblemowe (bez szarpań czy nagłego zrzucania biegów), w środku brązowa eko-skóra … bez skazy, szyberdach… działa choć przy “uchylaniu” skacze na koncu slimaka przeskakując kolejne ząbki, rdza jedynie na wydechu i na podstawce akumulatora. Autko oceniam jako rarytas i spedzi z moją rodziną DŁUGI czas. Pozdrawiam Michał z Łodzi


notlauf Said:

Zmieniłem imię na potrzeby historii, reszta to prawda.


Michał Said:

Nie interesowała mnie historia auta. Z założenia nie wierzę w historię sprzedającego. Po prostu dojrzałem w nim to czego szukałem. stary poczciwy samochodzik w niezłym stanie.

Prawy bok był dziabnięty co widać po zderzaku i błotniku, ale mocowania, jak i sam zderzak są na miejscu. Znaczy… lekko przytarł. Nie ukrywam, że powątpiewam też co do oryginalności samego lakieru bo śruby i gumki również są pomalowane :P, ale jeśli nawet to musiał być malowany jakiś czas temu (czyli po stronie niemieckiej) bo już gdzieniegdzie są zaprawki porobione i one także swój czas już mają. Dzisiaj odkryłem pod deską kable od taksometru … używane. Wątpie by pani (jakkolwiek by się nie nazywała) urodzona w ’28 jeździła nim na taksówce. Mimo wszystko jeździ dobrze jak na 24-letnie autko.

Przeczytałem ten artykuł przed wyjazdem do Poznania i byłem sceptyczny do tego co zastane.

Ogólnie rzecz ujmując, ciekawa strona. Z lubością czytam kolejne artykuły. Życzę kolejnych, owocnych łowów i artykułów.


olo Said:

Oglądałem tego mercedesa, rzeczywiście samochód miał malowaną maskę i prawy błotnik, reszta oryginał bez żadnych śladów korozji. Nie kupiłem auta, tylko ze względu na sprzedającego :) – nie zgodził się na jazdę próbną, a że automat wiec odpuściłem. Przebieg auta podany w opisie jest mało realny, oceniam go na jakieś 500 tys., jednak mimo tego wart tych pieniędzy. Gratuluję zakupu :)


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1