Fura na niedzielę: najdziwniejsze połączenie świata
W historii motoryzacji zdarzają się różne połączenia firm, współprace, holdingi, miksokrety i bedż-endżiniring. Volkswagen produkował Toyotę, Saab – Lancię, Alfa Romeo – Nissana, Honda – Land Rovery i Isuzu, a hiszpański Mercedes MB100 stał się na koniec życia Ssangyongiem Istaną.
Nic jednak nie jest tak dziwne, jak historia firmy Innocenti. Jest to jeden z moich ulubionych włoskich producentów. W szczególności pamiętam go dzięki wspaniałemu pojazdowi Innocenti Elba Diesel, który był Fiatem Uno kombi z oldskulowym dizelkiem 1.7. Wcześniej jednak w Innocenti działy się absolutnie niespotykane rzeczy. Po tym, jak firmę przejął w latach chyba 70-tych British Leyland, nagle zaczęto produkować model Innocenti Mini, który był po prostu Mini Morrisem, tyle że nazywał się Innocenti. Zastąpił go ultrakanciasty model o tej samej nazwie, ale w latach 80. British Leyland wycofał się z tematu, a Innocenti połączyło się (lub zostało wykupione) przez De Tomaso. No i oczywiście nie mieli skąd brać małych silników do rysowanej od ekierki konstrukcji modelu Mini, więc zaczęto kupować je od Daihatsu. Moje ulubione połączenie to Innocenti Mini Daihatsu De Tomaso turbo, które miało silnik 1.0 T od Charade GTTi. Wyglądało tak:
Bedż-endżiniring szedł też w drugą stronę i Charade doczekało się wersji De Tomaso, uważajcie!
No i dziś można sobie takie Innocenti – w stanie “do renowacji, koneser, pasjonata” kupić. Jako że Innocenti znaczy “niewinni”, czułbym się zupełnie niewinny, dokładając ten naprawdę niebywale kanciasty pojazd do kolekcji, ale niepokoi mnie cena 4000 zł i to, że pojawiła się już oferta. Podoba mi się, że sprzedający dwa razy podkreśla, że fotel kierowcy nie występuje, pisząc oczywiście “auto kompletne poza…” – klasyka, każde auto jest przecież kompletne z wyjątkiem: i tu lista braków. Mógłbym wręcz powiedzieć, że moje Carry jest sprawne poza możliwością uruchomienia. Jako że nie przewiduję dużej szansy znalezienia fotela do Innocenti Mini na złomowisku, chyba że jest to złomowisko w południowych Włoszech, widzę dla tego pojazdu tylko jedno zastosowanie: Classic Auto Cup! Pojemność – mała. Graty – łatwe do ogarnięcia. Rdza – zmniejsza masę. Zamiast foteli kubełki, zamiast sztywnej karoserii klatka i ogień po zwycięstwo w klasie, a potem jeszcze na konkurs elegancji na zlocie ForzaItalia.pl. Mała kiera, gleba, felunek już jest, tylna kanapa paszła won, poza tym organizatorzy tej serii lubią auta włoskie i na pewno chętnie ujrzeliby coś takiego na swoich imprezach. A ja czułbym się całkowicie niewinny przerabiając ten egzemplarz na torowego pożeracza ostrych nawrotów.
Jaki zbieg okoliczności, że ten maluch u nas dzisiaj również jako auto dnia. co do techniki, same plusy, a fotel sportowy do szyn z fiatowskim rozstawem dopasować? nie może to być problem. co innego oryginał. ten by sobie trzeba samemu artystycznie wyspawać a potem tapicerkę znaleźć… nie, nie da się raczej.
No proszę, człowiek codziennie się czegoś uczy – charade w wersji de tomaso widzę pierwszy raz. Wchodzi też na moją listę top 10 ulubionych złomów (otwiera ją, rzecz jasna, galant 2,3 turbo d).
Niesamowita historia, oczywiscie ze nie wiedzialem o istnieniu daihatsu-mini-de-tomaso, a przekonanie o tym ze zgnite samochody nadaja sie do sportu… no coz, jest dosc powszechne. No cóż.
Harry, byłeś nie raz na trak deju. Festiwal szpachli kładzionej na rdzę. I jakoś jeżdżą i wygrywają.
Ja wiem ze sa wyjatki, ze niektorzy naprawde potrafia, a do tego w takich zawodach nie zawsze jest konkurencja, plus niektore samochody tylko wygladaja niesolidnie. Ale to pomijajac, to troche smieszy, a troche irytuje mnie bzdurne przekonanie probujacych samemu sobie poprawic samopoczucie internautow, ze dobrym materialem na auto sportowe jest przegnity grat i w ogole to wystarczy pinć zeta i jest wyscigowka.
To smutne 😉
Powinien mieć barwione na brązowo szyby jak A112 z niedawnego miksu. A tak to poza kołami idealne auto. Natomiast cena byłaby dobra, gdyby do fury dało się ot tak wsiąść i odjechać.
Broszurka z Daihatsu czadowa jest. Jej wersją papierową owijałbym niechciane żarcie, żeby nabrało smaku.
Oczywiscie mozliwe tez, ze mamy co innego na mysli mowiac o samochodzie w dobrym stanie vs takim przerdzewialym. Mi nie chodzi i o blyszczacy lakier i kompletnosc wypolerowanych elementow ozdobnych
http://www.wykop.pl/ramka/1304491/dongfanghong-yituo-chinski-potomek-poloneza/ o,złomnik na wykopie;)
Innocenti to przede wszystkim skutery Lambretta.
Ale stylizowany napis MINI na tylnej klapie jest wprost genialny. Kupiłbym klamora dla samego znaczka i jeździł na skrzynce po pomidorach 😉
Jest w wwie innocenti w stanie agonalnym, ale chyba fotele ma. Moze nadaly by sie od tego.
BTW… http://otomoto.pl/toyota-corolla-C26629634.html
Sporo uszczerbków 😀
Innocenti znam ale takie CharaDe Tomaso… fak! totalne zaskoczenie..
no to widać, że temat małego autka dobrze grzeje w takie chłodne dni… doleję zatem treści… http://www.ebay.de/itm/innocenti-de-tomaso-/181009941188?pt=Automobile&hash=item2a250882c4#ht_500wt_1203 – to też jest de tomaso 😉
Spodobało mi się jeszcze “została zamontowana nowa używana skrzynia”.
Klawy wozik. Tysiaka bym położył na stół i zabierał bez zbędnej gadaniny. Oczywiście wepchnąłbym na Żuka po deskach.
W opisie Corolli rozwala mnie “ogólna korozja” 😉 O mchu zamiast dywaników po stronie kierowcy sprzedawca nie wspomniał. Jest gratis. Ale skoro fura jest z Elbląga… 😉 A Innocenti świetne.
Ma złomnikowy potencjał. Rdza w fabrycznym pakiecie – patrz “wlew paliwa”
http://moto.allegro.pl/polski-samochod-elektryczny-romet-4e-salon-legnica-i2725784725.html
a czy charade 1.0 turbo rocznik koło ’92to teź silnik innocenti? tak mi sie skojarzyło, bo moje pierwsze zdarzenie drogowe, to gdy mając 16 lat i nie mając prawa jazdy przygnoiłem AR Arną mojego padre w błotnik takiego Charade właśnie. oj kosztowało mnie to chyba 4 kieszonkowe..
Pocięli takie innocenti parę lat temu niedaleko. Wyszarpałem zeń tylko zegarek Veglia Borletti z czerwonym guzikiem i zaadaptowałem (znaczy włożyłem) do Tico.
W sumie to mogło być już nawet z 10 lat temu. Fajny gruz z niego był.
Notlauf: a przed 80-tym rokiem to unifikacji w numerkach VIN nie było w ogóle, czy bredzę ? PS. zapomnijmy o Bielsku…
Fajna fura. Za auto z broszury zastawiłbym brata! Mini jest na mojej liście, może być we włoskim wydaniu
Jak nazywały się modele Hondy będące w rzeczywistości Land Roverami?
Przed rokiem 1980 nie było żadnej unifikacji w VIN. Miałem różne auta z lat 70. i każde miało numer VIN zupełnie z kosmosu. Np. Trabant miał 1 literę i 6 cyfr. A Maluch miał aż 18 znaków.
A Honda Land Rover to model Crossroad.
Ten Crossroad to totalny badge-engineering. Myślałem, że japońce chociaż postarają się i jakiś swój element dodadzą oprócz znaczka- może grill, zderzaki, czy coś. Nic, tylko kupić Disco I założyć znaczek Hondy i wciskać ludziom kit, że to “unikat, jedyny egzemplarz LHD w Europie, totalny JDM” i oczywiście walnąć cenę z kosmosu.
Oczywiscie jak najbardziej mozesz sobie walnac za takie Disco cene z kosmosu, tylko co Ci z tego przyjdzie? Autor tej strony sie na to nie zlapie, a on reprezentuje pewnie okolo polowy potencjalnego rynku zbytu na takie cudo w Europie 😉
Mala podaz nie musi prowadzic do wysokich cen transakcji, jesli np towarzyszy jej rownie maly popyt.
Harry Reems, to była ironia. 😉 Sądzę, że po wpisie Notlaufa pewnie znalazłby się jakiś “geniusz-Eugeniusz” znany ze sprzedaży “jedynych takich” i “higienicznych”, tudzież “prototypów” na alledrogo i zacząłby się bawić w samodzielny badge-engineering i licząc na krociowe zyski z takiego “rodzynka”. Oczywiście o cenie z kosmosu wspomniałem po ujrzeniu ceny truchła Poloneza 3d (czy tam coupe) z jednego z ostatnich wpisów. Po tym przykładzie widać, że wspomnianych przeze mnie “geniuszy-Eugeniuszy” (liczących na krociowe zyski z powodu “inności” pojazdu) jest na pęczki. A jeśli ktoś jednak pokusi się o “zhondzenie” Disco I, to przynajmniej będziemy mieli ubaw na Złomniku i dzwonili do sprzedawcy z pytaniem, czy silnik silnik tego wynalazku ma system VTEC 😉 (bo Honda musi mieć no nie? ;P).
De Tommaso Charade wymiata po prostu :-D. Nie wiedziałem o Disco pod znaczkiem Hondy, ile to nowych rzeczy się człowiek dowiaduje na Złomniku 😀