45 lat kanta w kredensie – wszystkiego najlepszego!
W normalnych warunkach, tzn. gospodarki rynkowej nikt raczej nie produkuje jednego modelu przez 24 lata, chyba że jest to terenówka. W PRL-u było inaczej, Malucha produkowano 27 lat, Warszawę 22 lata, Syrenę 24 lata, Poloneza 23 lata. Fiat 125p nie wyróżnił się więc zanadto z okresem produkcji wynoszącym 24 lata.
Po wojnie początkowo prowadzono rozmowy z Fiatem w kwestii produkcji różnych fajnych modeli, jak Milletrecento. Prowadzono, póki w 1949 wujek Stalin nie powiedział “paszły won, makaroniarze” i podpisaną już umowę z Fiatem zerwano, a zamiast tego do produkcji trafił wspaniały, nowoczesny i oszczędny samochód Warszawa, który już w momencie rozpoczęcia produkcji wiał rybą na kilometr.
Na szczęście w drugiej połowie lat 60. Stalin był już w dużej mierze zeżarty przez robaki i wreszcie można było nawiązać współpracę z kapitalistycznymi świniami z Włoch. Licencję podpisano 22 sierpnia 1965 r., a kosztowała 40 milionów dolarów, co było nie tyle zdzierstwem ile bandytyzmem w biały dzień (być może dlatego 125p nazywany jest bandziorem). Jednak to dzięki licencji na 125p, fabryka FSO przestała być dużą, amatorską manufakturą, a stała się fabryką samochodów, w której można było osiągnąć pełną powtarzalność produkcji (rzecz nie do wykonania przy Warszawie).
Produkcja polskiego i włoskiego 125/125p ruszyła prawie równocześnie, ale my dostaliśmy model na rynki wschodzące, który miał więcej wspólnego ze starym 1300/1500 i ze 124, niż ze 125, który był sportowym sedanem klasy premium. U nas nikt by nie kupił auta z DOHC ze względu na cenę i zużycie paliwa, więc wrzucono stary silnik 1.3 OHV, konstrukcyjnie sięgający lat 50., uproszczono nadwozie (mniej przetłoczeń, okrągłe lampy zamiast prostokątnych) i wnętrze, które u Włocha wyglądało na piękne i włoskie, a u nas na przaśne i cebulaste.
Pierwszy egzemplarz opuścił fabrykę 28 listopada 1967 r. Do końca roku zmontowano jeszcze 74 sztuki. W prasie o 125p pisano jednak dopiero w 1968 r. Tak naprawdę nie produkowano go dla Polaków, tylko na eksport, żeby zarabiać dewizy, bo dewizy były wtedy najważniejsze. A zresztą uważano, że Polak-cebulak i tak auta nie potrzebuje. Dlatego na wszelki wypadek na potrzeby eksportu wewnętrznego rzucono zaporową cenę 2300 dolarów (potem 1900 dolarów). A i tak ludzie bili się o nowy model.
Ogólnie taki Fiat z lat 1967-1968 to rzeczywiście jest piękny zabytek. Jestem w stanie sobie wyobrazić, jakim szokiem był taki samochód na drodze w końcu lat 60., w czasach gdy wszystko hamowało bębnami, a 125p miał tarcze, gdy standardem był awaryjny, ryczący dwusuw, a 125p był cichy, szybki i dość oszczędny. Spasowanie nadwozia i jakość wykonania była naprawdę na światowym poziomie.
Oczywiście jak to w PRL-u, trzeba było cały czas coś modernizować. Najpierw w 1969 r. dodano silnik 1.5, który był gorszy niż 1.3, więc nie wiem w ogóle po co zaistniał, no ale ja się nie znam na motoryzacji. W 1971 r. dorzucono kombi, w 1972 przeniesiono dźwignię biegów z kolumny kierowniczej na podłogę, potem dodano jeszcze np. dwuobwodowy układ hamulcowy i łamaną kolumnę kierownicy.
W roku 1974 (a nie wraz z wprowadzeniem modelu MR75) zniknęła chromowana atrapa chłodnicy oraz wystające klamki, zastąpione tzw. kasetowymi. To była tzw. przejściówka, a zaraz potem pojawił się MR75 z nowymi lampami z przodu i z tyłu, nowymi zderzakami i naprawdę koszmarnym wnętrzem. Wkrótce dodano też nową, superplastikową kierownicę, piękną jak wnętrze domu wczasowego “MARIOLA” w Olecku. Zniknęły fletnerki, pojawił się za to tylny most z funkcją stałego wycia, nasz, rodzimy produkt polski, a nie jakieś tam jugosłowiańskie badziewie. Szczerze powiedziawszy, w 1975 r. to trzeba było pokazać nowy model, a nie przaśny lifting, no ale sami wiecie, było ciężko, była wojna, 28 filmów o tym zrobiłem.
Oczywiście Polaki cebulaki i tak kupowali 125p, a moi rodzice byli jednymi z nich, dzięki czemu jako małe cebulątko byłem od czasu do czasu wożony do przedszkola czerwonym 125p z nienajlepszego okresu produkcji (częściej jednak dowożono mnie linią K. GDZIE JEST LINIA K?). Najlepszym rokiem dla fabryki był 1976 – 120 tys. aut, potem było coraz gorzej (48 tys. aut w 1982 r.). Połowę sprzedawano za granicą, a dewizy nie trafiały do FSO, tylko do czarnej dziury zwanej Skarbem Państwa. W początku lat 80. zrobiono 125p diesel z 1.6 od VW – najtańszego diesla w Polsce, ale nie sprzedał się. W 1983 r. wygasła umowa licencyjna, więc zmieniono nazwę z Polski Fiat na FSO 1500 i tłuczono go dalej, choć popyt za granicą stale spadał. Przy okazji po raz kolejny odarto 125p (lub FSO 1500) z resztek sensownego wyposażenia, likwidując zamek bagażnika, a pompę sprzęgła zastępując linką sprzęgła (jedyny taki przypadek jaki znam). W 1987 r. zniknęły chromy, w 1988 r. – prędkościomierz z “paskiem postępu” (zamiast niego – okrągłe zegary), w 1991 r. litościwie zakończono produkcję (29.06.1991 r.), bo auto już naprawdę mocno nie przystawało do rzeczywistości, w której marzeniem był Golf II i Mercedes W124. Zbudowano 1 445 699 sztuk.
Do połowy lat 70. Fiat 125p był samochodem marzeń. Potem – samochodem pierwszego wyboru. Potem, od połowy lat 80. – samochodem z konieczności. Potem – synonimem biedy, bylejakości i ohydy. A obecnie znów jest samochodem marzeń. Moich też, ale tylko taki po fajnym tuningu.
Na koniec można tylko przytoczyć znany dowcip z ZSRR:
Wania zobaczył, że na murze napisano “30 lat ZSRR”. Podszedł i dopisał kredą “i starczy”. Zadowolony odszedł. Za chwilę jednak łapią go tajniacy.
– co tam napisałeś, Wania?
– no, że, eeee…
– a gdzie mieszkasz?
– Tołstoja 9.
– a gdzie pracujesz?
– jestem motorniczym.
– a ile masz lat?
– 32.
– i starczy.
Mam podobne zdanie o 125p. No ale ja je pamiętam z ulic.
na historii DF-a sie nie znam, ale na temat tuningu wnętrza deską z plusa mogę się wypowiedzieć.
Ciekawostka jest, że deska z plusa nie mieści się w calości i zwykle w aucie po takiej transplantacji nie ma nawiewu powietrza na przednią szybę.
No, ale trzeba mieć jakieś priorytety. niestety.
Gdyby 125p nadal był w produkcji to pewnie tak by właśnie wyglądał po kolejnej modernizacji MR99 😀
Oj, Notlauf. Coś tam wiesz o KULTOWYM, JEDYNYM TAKIM SAMOCHODZIE, DLA KONESERÓW 😉 Klamki kasetowe i plastikowa atrapa to 1973r, a diesel był w II połowie lat 80-tych (1986). Zamek z klapy zniknął w 1978, wraz z pojawieniem się kierownicy op Pomyloneza.
Co do zmiany sterowania sprzęgła z hydrauliki na linkę to akurat dobry pomysł. Co prawda wynika z bylejakości wysprzęglików, ale trafiony
Ja, na szczęście, pamiętam Fiaty z czasów kiedy były marzeniem. No i mam takiego z końca tego okresu, czyli z 1978r (jeszcze z cienką kierownicą).
125p ’74 to było moje pierwsze auto, potem ciekawy ciemnobrązowy egzemplarz z 1971. Dziś mam idealnego 125p z 1973 … i mnie nudzi. To chyba jednak nudne auto jest.
Kurcze. Jak bardzo fatalnie by ten czerwony kant nie wyglądał to właściciel musiał go jednak żywić uczuciem. Tyle pracy, tyle pracy…
A 125 moim zdaniem nie jest ani zły ani brzydki. Tylko “rarytas” z niego jak z koziej dupy trąba.
Tutaj jest archetypiczny grzyb z 125p
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JWh0C8KU5v4#!
lewa wolna, prawda wolna no to jadynmy..
Świetny tekst. A przykład do wizualizacji wspaniałej myśli technicznej iście mistrzowski.
“… w czasach gdy wszystko hamowało bębnami, a 125p miał tarcze”
I dlatego wyjeżdżały z fabryki z dużą naklejką “HAMULCE TARCZOWE ZE WSPOMAGANIEM” na tylnej szybie. Po paru miesiącach naklejka z przeźroczystej robiła się żółto-mętna.
Poza tym z daleka było słychać charakterystyczny gang silnika, diametralnie odmienny od warszaw, syren, żuków i innych.
Powiało (akustycznie) Europą
tani ten fiat…. chyba ktoś zapomniał o jednym zerze w końcu to zabytek, NARODOWY!
Co masz na myśli, pisząc o zniknięciu chromów w 1987?
Swoją drogą rozczula mnie sposób, w jaki pod koniec produkcji próbowano zrobić z tego normalny samochód.. Okrągłe zegary spasowane jak w Kamazie, welurowe siedzenia przeniesione z PNa, heh..
Akurat linia K ma się dobrze, zasuwa dalej po tej samej trasie co 30 lat temu! Tylko imię temu misiu zmienili. Mogę podać na priva 😛
Kanciak długo był autem pożądanym. W latach 80 był jeszcze w miarę prestiżowy (oczywiście w Polsce). Ba, jeszcze na początku lat 90 był dość popularny w sprzedaży. Synonimem biedy to kanciak stawał się powoli dopiero w II połowie lat 90. Nigdy jednak nie doczekał się takiej pogardy jak np. Syrena no i samochodem pierwszego wyboru to był raczej maluch. Kanciak był tak pośrodku, między maluchem a polonezem : )
Zamek w klapie zlikwidowali w 1978, ale jeszcze przez 2 lata robili klape z wklesla dziura, bo nie bylo kasy na zmiane wytloczki
Zdecydowanie wyższy poziom abstrakcji jeśli chodzi o auto na fotach. A za deskę z Plusa właściciel powinien dostać puchar od samego Cytryna i Gumiaka.
Linia K zmieniła się w 523. Ja zwykłem jeździć głównie J-ką, co to się transformowała w 520. Czasem zdarzyło się wsiąść w C, które zmienili na 521. Nie pamiętam jednak, w co zamienili F, którym także podróżowałem. Ale faktem jest, ze te linie przez lata jeździły tymi samymi trasami. Teraz wszystko wciąż się zmienia.
Ładny kant i przedni wpis. Tylko data na zdjęciach nie ta: niby Powstanie Listopadowe, a czerwony jest jak Rewolucja Październikowa…
Zajrzalem na allegro i powiem szczerze – szok. 90% 125peków to klasyki, konesery itp. 90% z tych 90% to pazdzierze, ze az oczy puchna. Sam mam DF z 86 roku, bez gazu i innych wymyslow, na “zoltych blachach” nikomu go nie wciskam jako perelke. Kupiony byl aby pojechac na zlombol. Nie pojechal. Zostal i z racji wlozonego czasu w jego sprawnosc daze go razem z 2 wspolwlascicielami nalezytym szacunkiem mimo, ze nie jedzimy nim zbyt czesto. Dobrze, ze kupilismy go 2 lata temu kiedy ceny sprzedazy nie zaczynaly sie od 7000zl za truchlo z ulepem.
Właściciel tego kanta chciał chyba zrobić coś na wzór tego: https://www.youtube.com/watch?v=CDu2UoDmrIE ale trochę mu nie wyszło.
Dzięki Notlauf za ten i tak opracowany materiał. 125p był jaki był ale faktycznie pierwsze modele i 125 były super jak na tamte czasy. Do dziś mogą się podobać. Kilka przynajmniej egzemplarzy tego samochodu w dalszej rodzinie było i jak byłem mały to za kierą kilku kant- kredensów przesiadywałem godzinami słuchając radia Safari 5 albo radioodtwarzacza Wiraż. Nie zgodzę się z Tobą w jednej kwestii. Deska rozdzielcza najstarszych modeli była w/g mnie piękna i tyle. Zgodzę się natomiast z tym, że od MR 75 było już tylko gorzej. Jeszcze o konstrukcji silnika. Słyszałem gdzieś, czy czytałem, że to jeszcze motor wywodzący się z dużo starszych opracowań nie wiem czy to prawda. Jeśli chcesz i wiesz mógłbyś mnie oświecić:) Piękna sprawa ten styl złomnika.
Agent Orange, świetny film.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JWh0C8KU5v4#!
Takiego Pana Grzyba to rozumiem.
Zima auto na kołki, zimówki zbędne.
40 lat na czarnych blaszkach.
TaTo, F->518->125, na podobnej trasie jeździła jeszcze półtora roku temu.
Sąsiad miał 125p z dieslem VW, nawet skromny znaczek 1.6D był orginalny. Kopary opadały na CPN gdy benzyna była na kartki, a on ógł ile wlezie. Pamiętam też swoje zdziwienie jak odkryłem, że ten fiacior rechocze
Rybencjusz, To ciekawe, w owych czasach 125 też kursowało na zbliżonej trasie. A nawiasem mówiąc, w ten piękny sposób nasza wymiana zdań zeszła na 125…
Haha mam na ulicy przy ktorej mieszkam jednego handlarza. Mial kiedyś 125p 1/6 diesla 😀 Mial też Yugo i kilka innych dziwnych złomów 😀
Wszystko fajnie wszystko cacy, tyle, ze nie rozumiem dlaczego w praktycznie kazdej publikacji o wprowadzeniu 125p do produkcji mozemy przeczytac, ze …”auto otrzymalo przestarzaly silnik od 1300/1500″… Jaki przestarzaly? w 1967 roku ta konstrukcja miala 6 lat !{mowa o wersji 4 cylindrowej, bo wersja 6 cylindrowa miala raptem az 8 lat w 67 roku} To byl dobry silnik , bez cech „sportowych” jak rodzina silnikow dohc, ale mimo wszystko dobry, dostosowany do wymagan i mozliwosci rynku i moze bardziej do mozliwosci finansowych kraju.Nie bylo problemu zeby Wlosi sprzedali nam licencje na nowoczesny dohc, Argentynie sprzedali w tym samym czasie, tylko ze Argentyna miala dolarki zeby zaplacic za licencje na ten motor .Przy okazji dohc byl raptem 5 lat mlodsza konstrukcja z 66 roku.
@volumetrico – trudno się nie zgodzić. OHVkę piętnują, ale faktem jest, że ford podobnie skonstruowanego kenta tłukł do końca ubiegłego stulecia i nikt nie biadolił. Ja myślę, że właściwe jest stwierdzenie Notlaufa, że dostaliśmy wersję na rynki wschodzące, a nie przestarzały samochód. A że nie kupiliśmy DOHC można biadolić, ale gdybyśmy kupili to można by wtedy pytać a czemu nie V6?
Kapitalistyczne świnie z Mercedesa klepali W107 przez 18 lat 😛
(ktoś to musiał powiedzieć;)
Trochę wyjaśnień co do kanta, w końcu całe dzieciństwo w kancie spędziłem i jakoś mi do dziś został:
1) Wnętrze z układem zmiany biegów klasyka oraz silniki pochodzą z Fiata 1300/1500 (Milletrecento/Millecinquecento).
2) Silnik w/w może był względnie nową (8 lat) jednostką napędową, ale bardzo tradycyjną i bezpośrednio nawiązującą rozwiązaniami do 1100 z końca lat 30.
3) 1500 więcej palił i miał tendencję do “dziury w gazie”, obcą 1300.
4) FIAT 125 był rozwinięciem FIAT 1500, więc nie było problemu, pozostawić stary silnik.
5) Oryginalny silnik DOHC FIATa 125 (1,6 l, 90 lub 100 KM, rozrząd paskiem zębatym) był niewyobrażalnym high tekiem tamtych lat. Przypuszczam, że wytworzenie samego paska w warunkach PRLu byłoby niewykonalne. Ale by się to urywało.
6) Do dziś w Polsce są oferowane modele na rynki wschodzące i III świat: np. Toyota Corolla (na zachodzie jej nie ma, bo nikt normalny nie kupuje sedanów), jakiś nowy Peugeot, FIAT Linea, dawniej Siena.
W normalnych warunkach, tzn. gospodarki rynkowej – no nie wiem czy normalnych, może lepiej napisać w normalnych warunkach, tzn. odpowiednio regulowanej gospodarki rynkowej 😉
czy linia K to nie była dzisiejsza 523 z bemowa (wtedy woli) na olszynkę g.? jeżdzliłem nią jak byłem mały do przychodni na Koszykowej i szpitala MON
@i love classic cars.
@Buckel
Silnik to całkowicie nowa konstrukcja Lamprediego z 1960 roku, która nie miała niczego wspólnego ze starszymi silnikami. Lampredi stworzył go od zera.
Jest jedna rzecz, której nie kumam za nic, może Wy mi to wytłumaczycie. Jak sięgam pamięcią, a młody nie jestem, gdy produkcja kredensu szła jeszcze w najlepsze, powszechnie stękano, jakie to przestarzałe auto, bo to, bo tamto, bo resory, bo NAPĘD NA TYŁ. Prasa fachowa wzdychała do zachodnich nowoczesnych konstrukcji typu kadett czy escort, pokazywała warsa jako nowoczesną konstrukcję Z NAPĘDEM NA PRZÓD. Mamy teraz koniec 2012, resory mają się świetnie (wszystkie pikapy i amerykańskie supersports), a najlepszymi autami świata są niepodzielnie BMW i Lexus, które mają NAPĘD NA TYŁ. No, jeszcze mercedes, też debeściak z RWD. Teraz jest taka wersja, że wszystkie popularesy to szajs, bo mają przedni napęd, volvo to skończone guwno nie premium, bo ma napęd na przód, audi to teź guwno, choć czasem ma quattro i wtedy jest git. Wymiata wyłącznie NAPĘD NA TYŁ, jedyne słuszne frojde am faren.
No to jak z tym jest. Może bandzior to wybitny klasyk, a nie kupa złomu, bo ma napęd na tył?
Czemu według Ciebie notlaufie 1.5 było złe?
Mylisz daty! Kombi powstało w 1972.Chromowana atrapa zniknęła wraz z wprowadzeniem kombi.I to tyle.
1.3 to była pszczółka. 1.5 to mucha była i jak to mucha, krótko żyła.
Jeśli chodzi o linkowane auto, napiszę wprost – jak cena spadnie do “dwóch koła peelenów” to kupię tego parcha, nakleję z obu stron modne w latach 90-tych naklejki “seria z kałacha” do tego wlepa na tylną szybę “Ubezpieczony przez Mafię. Stuknij mnie a my stukniemy Ciebie” i będę nim jeździł na wszystkie “jangtajmerskie iwenty” w Wa-wie i okolicach (do 15 km od granic administracyjnych, bo dalej to trochę strach), wzbudzając wszędzie podziw i “szacun” najwyższego sortu jako “Pasjonata” – posiadacz “jedynego w swoim rodzaju i unikatowego, dla konesera”. A co!
Co do autobusów zaś, K o ile dobrze pamiętam, rzeczywiście jeździła z Bemowa i na pewno co najmniej do “Wiatraka” dojeżdżała (pewnie z 3 razy w życiu jechałem tym autobusem). Zdecydowanie bardziej pamiętam za to linię C, która bliską jest memu sercu po dziś dzień
@LiveLetDie
Kapitalistyczne (?) świnie ze Szwecji produkowały Volvo 240 przez 19 lat (1974-93). Jeżeli doliczyć bardzo zbliżonego poprzednika 140 (1966-74) mamy 27 lat. Model 2xx “przezył” swojego następcę 7xx, był też produkowany równolegle z “nastepcą następcy” 9xx, z oboma dzielił silniki i układ napędowy.
Nie wiem o co chodzi z tymi wszystkimi numerkami, co to niby zastąpiły linię K. Wiem za to, że linia K na Grochów tak pięknie szła!
Dziecięciem będąc jeździłem linią D, z pl. Leńskiego (obecnie pl. Hallera). Potem zastąpiło ją 192, które – o ile w ogóle jeszcze istnieje – nie zahacza już nawet o Pragę… Inna rzecz, że raczej już nie bywam w tamtych okolicach.
limitowana edycja stworzona we współpracy z Porsche, jedyny taki 300 tys zł
@Erbest: to co piszesz, dotyczy silnika FIATa 125 (DOHC), nie 125p (OHV). Lampredi nie ma nic wspólnego z silnikiem polskiego kanta. Jako, że mam i 125p, i Millecento (1100), mogę powiedzieć, że są podobne.
Zasadniczo to jest ciekawe dlaczego ten model ma numer 125 – różnic do 125 jest naprawdę sporo, np. z blach to chyba nic lub niewiele jest wymiennych.
Korzystając z okazji i popularnego tematu – jeśli ktokolwiek ma zdjęcie jak było oryginalnie zamontowanie radio w F125 oraz czy w opcji były głośniki stereo to bardzo proszę o kontakt na mail dawid.oszkiewicz@gmail.com Jestem prawie pewien, że miałem skan folderu w którym to widać, ale niestety nie mogę go znaleźć.
Leniwiec Gniewomir Said:
(…) Dziecięciem będąc jeździłem linią D, z pl. Leńskiego (obecnie pl. Hallera). Potem zastąpiło ją 192, które – o ile w ogóle jeszcze istnieje – nie zahacza już nawet o Pragę… (…)
No i niestety – istnieje ale nie zahacza. Obecnie krąży tam, gdzie cytując wspaniałą postać Józefa Balcerka:
“Jaka tam Warszawa? Ja to się urodziłem w Warszawie. Ojciec się urodził w Warszawie a tu co, do sklepu trzy kilometry, do Lasów Kabackich możesz skoczyć w trymiga, a przed wojną to się kolejką wilanowską jeździło. Wyprawa na cały dzień. Chamowo i tyle.”
no i jeszcze:
“Nie, nie… nie marudź Zośka, nie marudź. A jak mnie glina spyta skąd jestem to co powiem? Że z Natolina tak? He!”
Obecne 192 jeździ z Matra Wilanowska n Ursynów, także totalna lipa i jawny gwałt na historii…
Ciekawy artykuł, jednak drobna korekta- dźwignię zmiany biegów przeniesiono z kolumny kierowniczej na podłogę rok później- pod koniec 1973 (sam byłem szczęśliwym posiadaczem fiata z dźwignią przy kierownicy z roku 1973- cudowne autko ).
@Buckel
Mieć nie oznacza od razu wiedzieć. Oba silniki są dziełem Lamprediego i oba zostały stworzone od podstaw.
Najpiękniejsze Fiaty są z pierwszego okresu produkcji, czyli lata 1968-74. Taki egzemplarz za rozsądne pieniądze znaleźć, to już graniczy z cudem :-(. Wszystkie sa w “stanie kolekcjonerskim dla konesera”.