zlomnik.pl

Home |

Taniej dla koncernu, drożej dla klienta, czyli modularne śniadanie

Published by on July 20, 2013

Dziś chciałem napisać o czymś, z czym ostatnio kilkakrotnie miałem do czynienia, a co dało mi do myślenia na temat tego, jak producenci samochodów stosują dialektykę, dwójmyślenie i ogólnie typową bekę z klientów.
Otóż chodzi o modularność i współzamienność podzespołów. Zawsze jak słyszę o modularności, to proponuję, żeby inżynierowie odpowiedzialni za modularyzację samochodów musieli jeść modularne posiłki: np. jeśli jajecznica, to tylko z kawą. A jeśli bułka, to obowiązkowo z dżemem. Nie ma innych kombinacji, bo jest modularność.
Oczywiście producenci wykorzystują modularność i współzamienność do obniżania kosztów produkcji. Podobno ostatnio ktoś z Renault rozłożył na części jakiegoś nowoczesnego Volkswagena i popadł w zachwyt nad stopniem ujednolicenia i modularności wszystkich elementów. Podobno też powiedział, że Renault potrzebuje 10 lat, żeby dojść do takiego poziomu. Oczywiście wszyscy producenci przedstawiają teraz swoje modularne platformy – VW MQB i MLB, PSA – EMP2, Renault też cóś tam ma. Zasadniczo z punktu widzenia klienta taka modularna platforma guzik go obchodzi, bo niezależnie od stopnia modularności i tak w ASO skasują go jak za zboże przy wymianie najprostszego elementu. I tu dochodzimy do najciekawszego punktu.

Producenci radykalnie obniżają koszt produkcji swoich samochodów właśnie dzięki modularnym rozwiązaniom. Mówi się np.: Citroen nowy model Grand Cutasse naszpikował ELEKTRONIKĄ Z NAJWYŻSZEJ PÓŁKI. Ch&*a, a nie naszpikował. Kupił gotowe moduły ACC + kamera cofania + ESP + tysiąc innych programowalnych funkcji (np. zjazd z pasa, automatyczne parkowanie) od jakiegoś poddostawcy, np. Valeo albo Helli i wpiął w swój własny CAN, który się komunikuje z tym modułem i ten moduł sobie np. odczytuje kąt skrętu kół – nie wiem czy zauważyliście, ale jak jest kamera cofania z liniami za samochodem, to te linie się skręcają wraz ze skręcaniem kierownicą, odpowiada właśnie za to odczyt kąta skrętu kół z czujnika w kolumnie kierowniczej wysyłany do wspomnianego modułu. Stopień skomplikowania przypomina mi budowle z klocków Duplo, które budują moje dzieci, tylko że te budowle są przynajmniej ładne, a nowe samochody nie bardzo. Podpinasz jedno do drugiego i działa, wystarczy przeciągnąć wiązkę lub taśmę przewodów. Owo znormalizowanie sprawia, że to wszystko dużo taniej kosztuje, tak jak stało się to w swoim czasie z komputerami. A jeśli już projektujesz nowe nadwozie, to musisz trzymać się dość mocno pewnej siatki punktów, która sprawia, że dane elementy nadwozia będą mogły przesuwać się na taśmie w taki sam sposób, z taką samą prędkością i nie zawadzać o siebie oraz wisieć na tak samo rozstawionych wieszakach na linii produkcyjnej. Skutkiem tego nowy dajmy na to Nissan Note i Opel Meriva, choć są produktami konkurencyjnymi, korzystają w ogromnej mierze z tych samych rozwiązań tworzonych przez tych samych poddostawców, tylko kodowanie jest inne.

No i skoro jest tak tanio, a nawet coraz taniej, to czemu w ASO wszystko nie kosztuje pięć zeta? Oczywiście dlatego, że niska cena samochodu powoduje, że trzeba zarobić na serwisowaniu. To wszyscy wiedzą. Dlatego ceny jakichś drobiazgów, które w produkcji są tanie jak barszcz Sosnowskiego, można pomnożyć przez 20 i dalej ludzie będą je kupować. Pojawia się jednak inny problem, który został zauważony przez dość inteligentnych często Europejczyków: tego typu polityka koncernów powoduje, że ludzie nie bardzo chcą kupować nowe auta w ogóle. Ale właściwie nie o tym chciałem napisać.

Chciałem zapytać, dlaczego w ogóle w mediach, prasie i telewizji wychwala się koncerny za modularność i podkreśla się, że nowy model został zbudowany na platformie EMP2 albo MQB, jakby to było takie wspaniałe. To raczej wada, a nie zaleta, bo powoduje sytuację, z którą już mam do czynienia: wszystkimi nowymi samochodami jeździ się tak samo. Gdyby ktoś przejechał się najpierw Tatrą 603, a potem Citroenem DS, a potem Volvo PV544, to by zauważył, że to są trzy zupełnie różne samochody. A teraz, gdybym nie wiedział czym jadę, to nie potrafiłbym powiedzieć, czy jest to Volvo V40, Kia Cee’d czy Citroen DS5. Modularność i jej reklamowanie to czysty idiotyzm. Wyobrażacie sobie to w odniesieniu do jedzenia? “Wpadnij do KA EF MAK DE, wszystkie nasze produkty przygotowujemy dokładnie z tych samych składników, w związku z czym nieważne czy weźmiesz hamburgera, longera czy strasburgera, będzie smakować tak samo!”. Albo w stosunku do ubrań? W ogóle co to za opcja, żeby się chwalić, że obniża się koszty produkcji, a potem wprowadzać do sprzedaży nowy model w tej samej cenie co poprzedni, albo droższy – “patrzcie, frajerzy! Dzięki Wam mamy kolejne sterty pieniędzy, z którymi nie wiemy co robić i kupimy sobie kolejne jachty, wyspy i niewolników, HA HA HA!” – doskonały, zaiste, przekaz reklamowy. Przecież ta reklamowana modularność w żaden sposób nie przekłada się na korzyść dla klientów, którzy słuchają o obniżeniu kosztu produkcji, a potem przecierają oczy na widok faktury, gdzie jest napisane “ZMYWACZ 68,90 ZŁ NORMALIA 48,39 ZŁ PRZEGLĄD OGÓLNY 346,60 ZŁ SWORZEŃ WAHACZA 799 ZŁ”. A jeszcze większa, niesłychana już beka to jest z tego, że na jednej platformie powstaje minivan i SUV. W zależności od tego jaki kształt blach nałoży się na niezmienne podwozie, można auto reklamować jako PRAWDZIWIE MĘSKĄ PRZYGODĘ W TERENIE lub PRZESTRZEŃ DLA TWOJEJ RODZINY, a to są takie same auta co do milimetra. Jak w “Zmiennikach”, kiedy Krashan w restauracji dworcowej odmawia jedzenia dania z wieprzowiną, więc kelner niesie je na zaplecze, polewa sosem, zmienia nazwę wmawiając klientowi, że to zupełnie co innego i kasuje za “zamówienie specjalne”.

Z punktu widzenia osoby, która ceni sobie motoryzacyjną różnorodność, pozostaje mi tylko wzruszyć ramionami nad kolejnym niusem o cudownej platformie, która pozwala jakiemuś gigantycznemu koncernowi zmniejszyć koszt produkcji i zwolnić jeszcze parę osób. Albo pośmiać się trochę z koncernu VW, który w Europie ma 4 marki, w każdej oktylion modeli i jedną platformę MQB. Kolega ostatnio powiedział, że właściwie VW powinien mieć jeden model: MQB TDI i MQB TSI opcjonalnie z DSG i wystarczy. Nawet zrobiłem na tę okazję stosowny obrazek.

Niech Wam rdza świeci!




Comments

NARESZCIE. Czyli jednak nie wydawało mi się i nie jestem yeahbniętnym centralnie w mózg dyletantem, któremu się wydaje, że nowe samochody różnią się troszeczkę mniej, niż to drzewiej bywało. Napisałem niedawno komentarz w podobnym tonie na Blogomotive, pod wpisem gdzie polemizował z whooyowością nowych samochodów. Gdzie te czasy, gdy kupując tanie auto można było wybierać między Fiatem 500, Citroenem 2CV czy Mini a każdy z tych samochodów był totalnie inny i odpowiadał na inne potrzeby? A teraz – mielonka z mielonką, mielonką, mielonką i mielonką. A jest coś bez mielonki?…
Co do kosztów eksploatacji – nawet nie ma co tego komentować, bo każdy, który ma kawałek mózgu, po prostu to widzi. A ci, co bronią koncernów? Zazwyczaj sami pracują w branży, więc… Właśnie.


marcinm Said:

Co do “pracujących w branży”. Jako mechanik, kochający stare żelazo, często próbuję wytłumaczyć klientom, że dołożenie kilkuset, czy kilku tysięcy do starego powozu jest ekonomicznie bardziej uzasadnione, niż kupno nowszego, np. za tysięcy kilkanaście, czy kilkadziesiąt.
Moja argumentacja, że ewentualna naprawa auta nowszego nie będzie kosztować kilkaset zł, tylko kilka tysięcy, spotyka się z tzw. wielkimi oczami (bynajmniej nie niebieskimi), i stwierdzeniami, że nowsze się nie będzie psuć, a do tego ma eespe i empeczy.
A mnie jest obojętne, czy robię rozrząd w starym dieslu, czy nowym – robocizna najczęściej porównywalna, tylko cena części (czyli główny wydatek klienta) bywa z kosmosu. I potem przyjeżdża taki ze świeżym, małoużywanym kilkuletnim autem, i płacze rzewnymi łzami, bo się okazuje, że trzeba zrobić xuj wie co (bo np. tester nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy to ten czujnik, czy inny, czy jeszcze może jakiś element wykonawczy nie działa raz na 1547 cykli, powodując chwilową utratę panowania nad samochodem), a wszystko razem kosztuje więcej niż poprzedni “stary” samochód ,albo cena naprawy zbliża się do ceny zakupu obecnego.
Dziękuję za uwagę i polecam nowe platformy – mam nadzieję, że nie dożyję czasów, w których Yaris i LS600 (czy wtedy może już LS900) będą miały te same podwozia, z tym, że jeden będzie miał 0,2 turbohybrydę, a drugi 1,3 quad turbo awd, gdzie quad nie będzie znaczyło “napęd na wszystkie koła”, a AWD będzie skrótem od Ale Wybrałeś Dziwadło.


radosuaf Said:

Złomnik w dobrej formie.


Kowal'ny Said:

Nie zawsze sie z Tobą, Złomniku zgadzam. Ale w dzisiejszym tekście masz rację w 100%. Dodałbym jednak, że aby odróżnić dzisiaj auto od auta, koncerny przyklejają coraz większe znaczki. Mozna łatwo sprawdzić np. znaczek “Fiorda” z lat ’90 a teraźniejszy. 2x większy?? Miłej soboty ….


michau Said:

Dobrze gada, polać mu modularnej, paneuropejskiej wódki do znormalizowanego kieliszka 0,09214 l.


psychop Said:

Wczoraj robilem risercz do postu na moim smutnym fanpejdzu. okazalo sie ze japonska skrzynie automatyczna AISIN ATWF-80 pakuje sie w dzisiejszych czasach do praktycznie wszystkiego. Na liscie sa: Alfa, Citroen, Cadillac, Fiat, Ford, Lancia, Lincoln, Landrover, Mazda, Opel/wałaksal, peużot, renault, saab, volvo. Ktos powie mi ze przeciez polowa tego co wymienilem redukuje sie do tego samego modelu samochodu a reszta generowana jest przez doklejenie innego znaczka – i bedzie to sluszny komentarz. Kiedys to bylo tak ze Mercedes mial swoje skrzynie 722 (i oprocz VW ktory ma teraz DSG ako jedyny chyba produkuje do dzis wlasne) BMW wsadzalo Jatco, VAG upychal ZF’a i ogolnie na rynku bylo jakies zroznicowanie. Bo na przyklad bylem w stanie wyraznie opisac roznice w pracy tych skrzyn bo byly ewidentne – koncepcje po prostu byly inne (np sposob zapinania lockupu – plynny vs. zerojedynkowy – wygladalo to jakby zalaczal sie dodatkowy bieg).

Dzisiaj wsiadam do trzeciego juz z kolei auta z takim samym automatem i one PO PROSTU DZIALAJA TAK SAMO. Na dodatek w wiekszosci przypadkow trafimy na tego samego common raila 1.9 z GM Powetrain i tu wlasciwie nie ma juz miejsca na zadna kastomizacje. Zapewne producenci probuja wprowadzic jakies niewielkie zmiany w oprogramowaniu tych podzespolow ale na koniec dnia zjadamy te sama zupe tylko podana w garnku innego koloru.


radosuaf Said:

@psychop:
Alfa zdaje się ma swoją TCT?


sosek Said:

Z drugiej strony, powiedzienie: ‘Volvo V40 i Ford Focus zbudowane są na tej samej, modularnej platformie Ford WUT’ oznacza tyle: To są dokładnie te same auta. Jak płacisz za któreś więcej, to płacisz za logo ‘producenta’ na masce.


ryjas Said:

W modularnosci nic złego nie ma. Porpostu narazie my klienci nie mamy z tego żadnych korzyści.
Gdyby to się przekładało na niższą cenę to miałoby to sens. Ja to bym poszedł jeszcze dalej i ASO tak dostosował, żeby potrafili zdjąć jedno nadwozie i wsadzić inne jeśli mamy jakieś nowe potrzeby. Silniki na zasadzie Plug and Play tez można by sobie wymieniać. Ja to widzę trochę tak jak składanie komputerów stacjonarnych. To jest przyszłość motoryzacji;)


maciek_dm Said:

@marcinm: Twoje twierdzenie jest prawdziwe, pod warunkiem, że mieszkasz w Szwajcarii, Niemczech, Francji… , albo żeś se sam przywiózł stamtąd rzetelne żelazo, bowiem warto dbać o zadbane auta, a takich w Polsce jak na lekarstwo (główny nurt dbaczy samochodowych – Grzybów jest już raczej na wymarciu); większość ludzi wpuszczona przez handlarzy w maliny próbuje reanimować świetnie wyglądające techniczne trupy i wywala na ten cel bez sensu morze ciężko zarobionej kasy, a jak już w końcu zobaczy, że ta walka nie ma sensu, sprzedaje problem innemu, tzw “zabawa w syfa” i tak w nieskończoność. A do tego nasz wrodzony wirus pt., że lepiej dać się nabrać na prestiżowy złom, niż kupić zdrowe coś tam o prestiżu na poziomie minustrylion….


Tomasz Said:

“No i skoro jest tak tanio, a nawet coraz taniej, to czemu w ASO wszystko nie kosztuje pięć zeta? Oczywiście dlatego, że niska cena samochodu powoduje, że trzeba zarobić na serwisowaniu.”

Te 2 zdania brzmią tak jakby powodem niskiego zysku było obniżenie kosztów produkcji, czyli kompletnie bez sensu.


realdeal Said:

VW ma w Europie sporo więcej marek, takich jak Porsche, Bentley etc.


miwo Said:

heh, VAG jest hipermodularny, ale ze Skodą Rapid to trochę namieszali, bo w końcu nie wiadomo, co ona ma tam za podwozie. no, ale przynajmniej wiadomo, że w opcji ma takie ksenony, które nie wymagają spryskiwaczy 😉


tommm Said:

z FSO to się wszyscy śmiali, że wsadziło Poloneza na podwozie z Dużego Fiata, a to była modularność, zanim ją jeszcze oficjalnie wymyślono 😉 platforma fso-pl-0,7l


pr Said:

Wszystko niby logiczne, ale jakoś do mnie nie trafia. Produkcja samochodów to biznes jak wiele innych, przecież to oczywiste, że koncerny tną koszty do gleby i zarazem kombinują, żeby dodatkowo dorobić na serwisie. Nie widzę tu żadnej nagannej ani oszukańczej praktyki. Naganne i oszukańcze jest natomiast celowe skracanie żywotności produktu oraz próby lobbowania u władz za korzystnymi dla producentów regulacjami (typu zakaz odsprzedaży auta starszego niż 12-letnie i takie tam) – z tym się zgadzam.


Buckel Said:

Większość z nas nie ma na szczęście tego problemu, bo przecież zamiast nowym, możemy jeździć autem starym. I mimo mojego ogólnego braku patriotyzmu proponuję nie psioczyć na Polskę, gdzie jeszcze możemy jeździć 30-letnim gratem po centrum Warszawy. W wielu miejscach Europy już nie wjedziemy do miasta bez Euro 4, a emisję bada się na prawdę. Ja ostatnio przeszedłem przegląd bez znajomości autem, w którym 12 lat temu wyrzuciłem katalizator, bo się zepsuł. Nie wspominam już o braku karnych podatków dla starszych, “nieekologicznych” pojazdów.


Cubino Said:

Nie podejmuję się dyskutować w sobotę rano z meritum wpisu, ale nie rozumiem porównania z jajecznicą. To by była chyba unifikacja a nie modularność. Modularność by oznaczała, ze można sobie śniadanie zestawić z modułów, nie? tak jak kiedyś w mojej pracowej stołówce – w menu był składnik skrobiowy, składnik mięsny i składnik warzywny :)


Tomasz Said:

Jeszcze smieszniej jest z face-liftingami. Wuj zakupil w zeszlym tygodniu nowego Superba za gotowke w kwocie ok. 130 tys zl. Szalenstwo, ale OK. Podjechal, ogladamy. Nowe lampy przod, nowe tyl, kierownica. To jedyne zmiany jakie zauwazylem w stosunku do poprzedniego modelu. Silnik 170KM bedacy jakby nie patrzec konstrukcją sprzed 7-8 lat. To wszystko reklamuje sie jako brand new style of Superb.

Na ten samochod trzeba czekac do wrzesnia/pazdzernika. Wuj wzial jaki byl akurat na stanie.


brazer Said:

właśnie, wczoraj byłem na przeglądzie urzędowym i nie sprawdzano mi spalin. normalne to?


toughluck Said:

W temacie ceny. Nowe C4 Picasso jest tańsze o 15-20 tysięcy od starego, wszystkie silniki mają stop-start w standardzie, wyposażenie standardowe jest bogatsze. Tak samo ma się kształtować cennik nowej 308.


Mascot Said:

Nie zgodzę się, co do obniżenia kosztu zakupu. Porównałem ceny kilku aut, obecnie i ich odpowiedników w roku 2003. I tak przykładowo;
Golf IV 1,4 – 47,900 – Golf VII 60,590
Laguna II 1,6 62,900 – Laguna III 86,000
Punto II 1,2 29,900 – Punto Evo 1,2 39,900

Różnice spore, a to tylko 3 auta … Rozumiem, technologia idzie do przodu, coś zdrożało, ale aż tak duże różnice, na przestrzeni 10 lat ….


Qropatwa Said:

Wielkie koncerny niedługo się skrzykną i zamkną złomnika.


sosek Said:

@Mascot:
Porównaj średnie zarobki teraz i wtedy –tylko na tej podstawie porównuj ceny. Porównanie cen ‘wprost’ doprowadzi cię do absurdalnych wniosków — np, W123 w 1980 roku kosztowało około 7000 tysięcy funtów, teraz W202 koztuje 27 000 GBP. Samochody ‘podrożały’ czterokrotnie. Czterokrotnie wzrosły też średnie zarobki w Wielkie Brytanii, więc wychodzi na jedno. To samo zaobserwujesz w Polsce.

http://www.mbclub.co.uk/forums/general-discussion/76844-1982-w123-price-options-list.html


esbelownik Said:

@psychop ta skrzynia BYŁA montowana w samochodach Alfy, kiedy te korzystały z platformy stworzonej wspólnie z GM. Teraz mają, jak napisał @radosuaf, swoje TCT. Włoszczyzna jeszcze stosunkowo mało się zmodularyzowała 😀


Mascot – ale to są ceny katalogowe, czy podbiłeś je o stopień inflacji, czy jak?…


Markus Said:

@ Mascot porównałeś tylko liczby, nie porównałeś wyposażenia, osiągów, średniej płacy, etc. Przecież przykładowa podstawowa wersja IV 1,4 i podstawowa wersja VII 1,4 to zupełnie inne auta. Pierwsza cena malara w połowie lat 70 to było około 69 tys pln, teraz za 69 tys można kupić auto z klima, abs, wspomaganiem i kilkoma kilogramami gadżetów – to tak porównując same liczby.


pudel Said:

Za 5 lat w salonie VAG…
– Dzdbry, chcialem kupić kompaktowe combi.
– Proszę bardzo. Jaka moc silnika?
– 85 KM.
– To już kolega wgrywa odpowiednie oprogramowanie do naszego modularnego 1.0 TYFUSI biturbo. 2000 zł dopłaty.
– A gdybym jednak chciał 105 KM?
– A to 6000 dopłaty. Decyduje się pan?
– Tak.
– Zeeeneeek, kliknij panu jednak opcję 105 KM, tam wisz, na ekranie w lewym górnym rogu odchacz.
(Mija kilka chwil, przygotowanie, poświęcenie przez księdza itp., auto gotowe do wyjazdu)
– Ale, ale, pan szanowany marki nie wybrał.
– folcwagen.
– 10 tysi dopłaty. Skoda tańsza, komplet znaczków tylko 2 tys.
– A ałdi?
_ Ałdi droższe, 40 tys dopłaty, ale za to zaprogramowanych usterek jest mniej. Silnik dopiero po 200 tys do remontu, a nie po 100. No i panie prestyżżż…
– Może jednak folkcwagen, to jednak przecież proste solidne auto. Fszyscy sonsiedzi tak mówią…
– Juz panu przyklejamy znaczki, pan spocznie, pan usiądzie, pan poczeka, się załatwi…2 minuty.
Koniec,kropka.


Moja niedawna dyskusja z przyjaciółką, motoryzacyjnie dyletantką. Oglądaliśmy sobie na parkingu nowego Swifta.
– Dlaczego wszystkie nowe auta mają takie małe szyby?
– Teraz się tak robi, duża sztywność, strefy zgniotu itp. dla bezpieczeństwa przy zderzeniach.
– Aha, to dla bezpieczeństwa mam jeździć i nic nie widzieć?

Na szczęście nie stać mnie na te techno-wynalazki, a niniejszy blog tak mnie uprał, że jak zajeżdżę mojego Golfa III na monowtrysku (najsolidniejsze przeciętne auto jakie miałem), kupię sobie jakiegoś fajnego, starego jaktajmera.

Ładny wpis.


True! Drzewiej było inaczej. Ja mam Opla Combo C i Merivę A, które jakby nie patrzeć są nadmuchanymi wersjami Corsy C, którą ma mój kuzyn. I nie uwierzycie, ale każdym jeździ się inaczej. Mało tego. Przed Combo miałem Astrę G z 1.7DTI, takim samym jak w Merivie, a wrażenie było że to dwa różne silniki.
Ale z drugiej strony co ja tam wiem. Mi każdym, sprawnym samochodem jeździ się dobrze :)


stasiek Said:

Z samochodami powoli zaczyna się dziać jak z telefonami. Stają się wszystkomającymi smartcarami, a części odpowiadające za przemieszczanie się ulegają ujednoliceniu i uproszczeniu tak jak funkcja dzwonienia w smartfonie. Za chwilę pojawi się jedna firma jako join-venture korporacji samochodowych mająca za zadanie stworzyć jedną wspólną dla wszystkich platformę jeżdżącą. Na jednym podwoziu będziemy dostawać wszystkie marki, a różnicą będzie czy kierownica jest skórzana, plastikowa i czy fotel są zrobione z lepszego lub gorszego materiału. Teoretycznie motoryzacja osiągnęła kres możliwości. Pozostaje tylko wybrać najtańsze, najbardziej marketingowo sprzedawalne rozwiązanie i je promować.
Gdzieś od 10 lat nie pojawiło się nic rewolucyjnego. Ostatnia była bodaj skrzynia DSG. A tak to coraz większy nacisk kładziony jest na formę i rozrywkę, na rozwijanie różnych dodatków i gadżetów. Systemy jak Night Vision od BMW czy asystent parkowania od Volvo nie wpływają stricte na jazdę, są dodatkami bez których samochód nadal będzie jeździł.


maciek_dm Said:

Motoryzacja to nie jakaś zielona wyspa, oderwana od reszty rzeczywistości; tu bowiem, tak jak i w pozostałych dziedzinach życia wszystko zmierza w podobnym kierunku; taniej, a zarazem niekoniecznie lepiej wytworzyć, więcej zarobić i wszystkie chwyty dozwolone. Bardzo ciekawe przykłady modularności można odnaleźć np. w branży spożywczej; taki producent szynki jedzie do producenta smaków i kupuje smak szynki babuni, który następnie dodaje do kupy, którą chwilę wcześniej zerżnął burek, by następnie klient w spożywczaku mógł zapodać sobie 15dag przepysznej szyneczki babuni. Potem inny producent kupuje smak wędzonej rolady i dodaje do kupy swojego burka, żeby spragnionemu klientowi podać ją na promocji w tedesco. A motoryzacja, to przemysł jak każdy inny, dlaczego więc, oni (producenci samochodów) mieli by się bawić w rzemieślników? I proszę nie wmawiajcie mi i sobie samym, że jakie to kiedyś super czasy były, jak można było sobie wybierać między nowym fiatem czinkłeczento/ citroenem 2CV i mini, bo w Polsce takich czasów nigdy nie było, więc mi nie mówicie, że takie czasy pamiętacie… :)


backspacer Said:

Wniosek nasuwa się taki: jak chcesz mieć NOWE auto, które nie ma nic wspólnego z jakąś tam uniwersalną platformą i takimiż samymi silnikami – musisz jak kot mieć dziewięć istnień, w tym czasie odłożyć trochę ponad bańkę pln na pojazd i kupić 458 , 12 C , Conti czy tam innego Maserati… być może poczujesz różnicę 😛


@ maciek_dm – ależ oczywiście, że takich czasów nie pamiętam, gdyż mój rok produkcji (1979) mi to uniemożliwia. Co nie zmienia faktu, że takie czasy były. ZAGRANICO, ale były. Chciałeś coś prostego i taniego? Proszę: 500, 2CV, Mini, Garbus itd. Coś troszkę większego ale nadal stosunkowo niedrogiego? Wybór ogromny, i to nieco bliżej naszych czasów (powiedzmy w okolicach mego urodzenia): Citroen GS, Golf I, Fiat 128, tudzież Ritmo, tylnonapędowy Escort… I tak można wymieniać w każdej klasie. Dziś niby też można, ale co z tego, gdy wszystkie samochody są zbliżone konstrukcyjnie, co oznacza, że tak naprawdę nie za bardzo jest jakikolwiek wybór? Z tych starych – jestem przekonany, że każdy jeździł mocno inaczej. Notlauf pewnie miał okazję karnąć się niejednym z tych wymienionych, więc jeśli mu się chce, może ustosunkować się do mojego przypuszczenia. Mi pozostanie uronić łzę za czasami, których nie dane mi było doświadczyć, i starać się osiągnąć takie dochody, by móc pozwolić sobie na jakiegoś choćby najprostszego klasyka, którym będzie mi się jeździło totalnie inaczej niż czymkolwiek oferowanym teraz. Marne mam na to szanse ale próbować można…


michau Said:

To, że auto jest modułowe nie musiałoby jeszcze oznaczać jakiejś tragedii gdyby użytkownik miał do tych modułów dostęp. Spalił się silniczek czegoś tam to idę do sklepu z modułami i kupuję taki sam. Wypinam, wpinam, mam. A tak, stop, laweta, serwis, lament…


miwo Said:

to, co napisał maciek_dm przypomniało mi o jogurtach, których smaki absolutnie nie zależą od producenta jogurtu, a wytwórcy wsadu smakowego, który co raz wymyśla i w branżowej prasie czy targach prezentuje swoje nowe technologie i nowe smaki. zapewne podobnie jest z sokami.
tak sobie myślę, czy modularność nie powinna też zakładać, że kiedyś więcej firm mogłoby robić auta (tak, jak jest ze smartfonami czy tabletami – wiem, że to inna skala kosztów, że są chińskie fabryki, etc.)? gotowe prefabrykaty, części, gotowe fabryki, gotowe technologie – teoretycznie więc powinno być łatwiej uruchomić produkcję auta – wystarczy inwestor. ale jednak tak się nie dzieje – dużo fajnych niezależnych projektów powstaje, a jednak nieliczne kiedykolwiek wejdą do produkcji.


stasiek Said:

@michau
” A tak, stop, laweta, serwis, lament…”
bo to wszystko dla Twojego szeroko rozumianego dobra i bezpieczeństwa


andrzej Said:

Świetny wpis, ale możeby poświęcić oddzielny wpis wspominanemu na Złomniku kilkakrotnie tematowi na oddzielny wpis?


łoboże Said:

W USA, w latach 60 też mieli wszystko zmodularyzowane i na jedno kopyto a jak się ogląda listę aut w których montowano skrzynię Turbo-Hydramatic to brakuje chyba tylko ciągników siodłowych. Tak samo big blocki i small blocki V8, dodać do tego budowę ramową większości tamtych aut i mamy prawdziwą modularność. Tamte amerykańskie auta co roku miały inne ozdoby i szczegóły, czyli coś co można nazwać lipnymi liftingami. Zasady biznesu się nie zmieniły, lipne liftingi i niepotrzebne bajery są po to by sprzedawca miał argumenty do przekonania marudzącej żony klienta, oraz by klient miał się czym pochwalić na grilu przed szwagrem. Ludzie którzy się interesują motoryzacją i tak się na takie chwyty nie nabiorą tylko kupią dokładnie to, czego potrzebują nawet jeśli będzie droższe. Tak było jest i będzie.


tamarixis Said:

@Buckel; w Niemczech w 30-letnim pojeździe nie bada się składu spalin i głośności na przeglądzie technicznym, tak z zasady. Tak się składa, że posiadam 30-letnie Kawasaki GPz 750 na niemieckich blachach a ostatni przegląd robiłem w Dekrze w zeszłym miesiącu. Standardowo oświetlenie, hamulce (jazda próbna), ogumienie, luzy na łożyskach kół i główce ramy, czy są wycieki płynów i to wszystko. Składu spalin nie bada się, jak mnie pouczono, głośności też nie, mimo iż na ucho słychać że motocykl jest głośny. Moto dostało nową naklejkę na tablicę i jest spokój na następne dwa lata… Mało tego, przegląd 20 € tańszy, jako że nie wykonano pomiaru głośności i składu spalin :)

PS. prywatnie zmierzyłem głośność wydechu swojego Kawasaki: jest 102 dB podczas gdy niemiecka norma mówi o 98 dB. Ale to stare żelazo, więc nikogo specjalnie nie interesuje ile ma naprawdę. Szyby nie wypadają z okien, krowy nie tracą mleka a kury nie przestają się nieść, czyli widać jest dobrze :)


stiopa Said:

Mój faworyt w kwestii produkcji seryjnej:

https://www.youtube.com/watch?v=jU70ekyF25E


Waśka Said:

@ryjas
W modularności nie ma nic złego? No to sobie wyobraź, że pęka ci linka od ręcznego. Do wymiany nie linka, tylko cały moduł hamulca ręcznego. Wymiana paska rozrządu? Zapomnij, musisz wymienić cały moduł! Pasek, napinacze, pompa wodna. Itp itd.


Żelazko Said:

skoro współczesne samochody to jak klocki lego, to czemu my nie mamy w Polsce swojego samochodu? Przecież moglibyśmy kupić wszystkie komponenty od poddostawców a notlauf z dziećmi by poskładał w całość 😉 Ruscy tak zbudowali ‘swój’ samolot pasażerski – Sukhoja, tego którego w koncertowym stylu rozwalili o górę 😉


wojtus Said:

Modularność według Forda – nie mamy dostępnych tłoków, tylko cały dół silnika w cenie prawie 8 tys. zł..
Model Focus, silnik 1.6, według mnie zaprojektowana trwałość silnika 100 tys. koła faz rozrządu wytarte, wywaliło dziurę w gniazdach, jeden z tłoków ma luz -> tłok-korba 😉
Koniec żalów :)


Markus Said:

W pewnym modelu pewnej firmy modularność została posunięta do absurdu, przykładowo modułów sterowania szybami (moduł zamontowany w drzwiach kierowcy) jest bodajże 5 typów, przednich czujników zderzeniowych 3 typy, boczne czujniki zderzeniowe – 4 typy, sterowniki poduszek powietrznych – 3 typy, ale za to w jednym typie 2 różne softy i wszystko fajnie, ale moduły te, czy czujniki czy sterowniki, nie są współzamienne.


swiatowid Said:

pudel, wizja przyszłości bezbłędna 😉 Będą też dostępne silniki DUR (drive utility resistent) i HIV (high invection variable).


Krzyś Said:

Ja mam tylko nadzieję, że to jest chwilowy okres w motoryzacji i producenci prędzej czy później zmienią myślenie. To tak jak w budownictwie. Najpierw dążono do obniżenia kosztów i przyspieszenia czasu realizacji i powstały technologie typu wielki blok i wielka płyta – początkowo we Francji, Niemczech nawet Szwecji, później trafiły do KDLu i tutaj nastąpił rozkwit. Później rozpoczął się odwrót od takiej technologii – na zachodzie dużo szybciej, u nas z oczywistych względów dużo później. Teraz w budownictwie są rozwiązania systemowe i elementy prefabrykowane drobnowymiarowe jak pustaki, nadproża, stropy filigran – ale każdy budynek może być kształtowany indywidualne i zgodnie z potrzebami klienta. Tak więc mam nadzieję, że za moment tendencja w motoryzacji też się odwróci.


JFP Said:

Niby nie na 100% na temat – najgorsze i tak przed nami. Wyobrażacie sobie taka “modularną” stację telewizyjną, która nadaje tą samą papkę muzyczno – informacyjną w kilkudziesięciu wersjach językowych?
Wszakże wszystko idzie w tym kierunku.
A zaraz potem będzie taka “modularna” partia polityczna – połączenie konserwatystów, socjalistów i liberałów, czyli 3 in 1. Sarkastycznie dodam, że pierwsze próby już mamy…


Pawcio Said:

Jeśli chodzi o nowe auto to ja jestem chętny! Chciałbym nowego golfa II :->


benny_pl Said:

w modularyzacji niema nic zlego bo do ASO i tak malo kto jezdzi, a tak bedzie mogl sobie na allegro czy na zlomie kupic skrzynie czy silnik od czegokolwiek i bedzie mu pasowac ;p mi tam sie podoba. standaryzacja nie jest niczym zlym :) tylko karoserie powinny byc faktycznie rozne tak zeby kazdemu sie cos podobalo. “ja na ten przyklad” jak bym mial tyle kasy i byl na tyle szalony zeby ja wydac na nowy samochod to wybral bym sobie u Fiata karoserie np Lady 2107 czy Duzego Fiata z ichtam podloga jakiegos standardowego Punto czy costam. w dodatku czesci zamienne w takim przypadku sa dostepne niemalze wiecznie (tak jak dzis mam w przypadku cinquecenta, ktore jest niemalze w pelni kompatybilne z seicentem produkowanym jeszcze z rok temu wiec czesci bede mial jeszcze conajmniej 9 lat).
— np. silnik 900 wywodzacy sie z FIata 127 a pewnie wogole to z Fiata 600 jest tak dobry ze zalozylem (razem ze skrzynia) go do Cinquecento (ktore bylo wczesniej 700tka) i jestem baardzo zadowolony, a teraz zdobylem kolejny zestaw i bede zakladac do Uno (ktore jest narazie 1000fire) takze jest to tez modularnosc dzieki czemu mozna sobie wybrac modul ktory sie bardzo lubi i ten zastosowac w swoim aucie.
–inna sprawa ze w dzisiejszych czasach tak przeginaja z elektronika ze to ona jest glownym problemem a nie mechanika… ale mysle ze jest to do obejscia :) zawsze mozna przykrecic kolo pasowe z zabkami od 900tki, czujnik, modul elektronicznego zaplonu DIGIPLEX i dwie dwucewki, a do tego lpg zwykle i juz bedzie dzialac :)

wyglad to kwestia gustu. jeden lubi jezdzic “okraglą napompowaną bułą” z zerowa widocznoscia w kazda strone,
a inny lubi styl kanciasty jak Lada-klasyk
a inny np styl kansiato-oplywowy taki jak np Citroen BX, czy nawet Espero
mi tam oba ponizsze style BARDZO sie podobaja, natomiast króluje wciaz styl “napompowana bułka” i nic innego zachod nie oferuje (na szczescie swiat nie konczy sie na zachodzie) ale i tak za 15 lat ciezko bedzie kupic cos LADNEGO uzywanego za 1000zl…
— tak wiec — DBAJCIE O SWOJE KLASYKI bo zostanie lament i zgrzytanie zebow (z braku synchronizatorow?) 😉

—————-

brazer, tamarixis dobrze napisal, a ja dodam ze na przegladzie powinno sie badac to co BEZPOSREDNIO WPLYWA NA BEZPIECZENSTWO. czyli:
HAMULCE,
ZAWIESZENIE (luzy na sworzniach, drazkach, amortyzatory) + uklad kierowniczy,
oswietlenie,
zgodnosc numerow win ;p
drastyczne przegnicie (podluznic, elementow mocowania np wahaczy, belki tylnej itp)
reszta niema zadnego znaczenia dla bezpieczenstwa. jak silnik ledwo chodzi to najwyzej przestanie i sie zatrzyma, jak dymi no to problem wlasciciela bo musi lac litr-dwa oleju miesiecznie, jedynie jakis szalony grinpisowiec moze sie przywiazac lancuchem do zderzaka dzieki czemu przy ewentualnym zderzeniu ocaleje zderzak :)


@ JFP – w pierwszym przypadku najlepszym rozwiązaniem jest nie oglądać telewizji (ja sam pozbyłem się telewizora pod koniec zeszłego roku a wcześniej stał niewłączany chyba z pół roku co najmniej – polecam taką opcję, od razu człowiek mniej podminowany chodzi, a i jest więcej czasu na używanie mózgu), a w drugim… nie wiem, czy to znowu aż tak źle. Jest mnóstwo ludzi (w tym i ja), którym nie pasuje program żadnej partii. A głosować by chcieli. No bo spójrz – jeśli jest u nas jakieś ugrupowanie prorynkowe (a jest chyba tylko jedno, dodam, że niestety dość ekstremalne – a ekstrema są z natury niefajne) to zawsze jednocześnie jest to konserwa obyczajowa. Z drugiej strony – partie nie mające tendencji do włażenia obywatelom do łóżka ani nie łaszące się do kleru program gospodarczy mają dramatyczny. Albo nie mają go w ogóle (vide formacja, do której chyba pijesz). Fajnie by było móc wybrać: o gospodarce mądrze gada ten, o sprawach społecznych – tamten itd.


@ benny_pl – ale wtedy wszystko jeździłoby tak samo (zresztą teraz już praktycznie tak właśnie jest – masz tylko rozgraniczenie FWD/RWD/AWD i dziękuję, dobranoc)… I jaki tu wybór?


pete379 Said:

Kiedy Cytryn i Gumiak “óruchomio” produkcję modelu ze zdjęcia, bo nawet zgrabny wyszedł? 😉


Erbest Said:

@psychop

Popatrz sobie na inną skrzynię, ZF 8HP. Znajdziesz ją w tylu autach, że mózg się lasuje – od Audi A4 i BMW1, poprzez Dodge, Jaguary, Jeepy, Lancie, VW, Land Roverze, aż po Maserati, Rolls Royce i Bentley.
A to ten sam model, jedyna różnica między np. A4 a RR Ghostem to torque converter.


JFP Said:

@Leniwiec Gniewomir – rozumiem, że sugerujesz tzw. “emigrację wewnętrzną”.
A wracając do wątku, w ramach tejże, nie kupować w ogóle współczesnych (modularnych) samochodów? Czy to aby dobra metoda na walkę z opisywanym zjawiskiem? Spadające zyski zmuszą producentów do jeszcze większej modularności, co zmiejszy jeszcze bardziej popyt…


JFP – nie bardzo wiem, co rozumiesz w tym konkretnym przypadku przez emigrację wewnętrzną i czy chodzi Ci o moje poglądy na temat tv (kilka lat spędzonych z osobą uzależnioną od telewizji może sprawić, że znienawidzisz ten wynalazek do końca dni swoich, wierz mi) czy to, co myślę o naszej scenie politycznej…


JFP Said:

@Leniwiec Gniewomir; mam na myśli jedno i drugie i wreszcie trzecie, czyli rynek samochodów modularnych. Przekonanie, że można coś wielkiego zdziałać nic nie robiąc umarło wraz z Mahatmą Gandhim.


vlad Said:

Ja MQB rozumiem tak, ze przodek jest zrobiony tak samo, albo w jakiejs tam skali, zeby silniki pasowaly w miare uniwersalnie a w wszystko co jest za przegroda silnikowa jest juz inne tzn roznej wielkosci. Idea pewnie byla taka, zeby zamiast kilku rodzajow linii montazowych dalo sie napremiennie montowac Foxa (czy jak to sie nazywa) i Bentleya.

Nie mam pojecia co tam siedzie oprocz Golfa VII na tej plycie, ale Golf VII w zakretach o ogolnym prowadzeniu to jest jakis kosmos w tej chwili w porownaniu do:
– poprzednika (nie spodziewalem sie zadnej rewelacji, zwlaszcza po GVI ale w praktyce bylem strasznie pozytywnie zaskoczony)
– konkurencji w segmencie (no moze Civic nowy, ale on wyglada z zewnatrza tak samo nieproporcjonalnie ohydnie jak Octavia)

Oprocz kosztow- nie wiem Zlomniku czy kiedys zamawiales nowe auto, najlepiej jeszcze takie ktore ma jakies dodatki. Czas oczekiwania to jakis koszmar (lacznie z przeskokiem roku kalendarzowego), bez wzgledu na to czy trzeba to wyklepac mlotkiem w Europie, czy przyplynie kontenerem z Azji. Ja mam cicha nadzieje, ze takie modulowe podejscie choc troche skroci czas oczekiwania.


@ JFP – a gdzie ja niby pisałem o wielkich rzeczach? Telewizję mam w gdziesiu – nie oglądam i nie planuję oglądać w przyszłości, niech sobie będzie jaka chce, ktoś chce się odmóżdżać gapiąc się w to pudło (lub płacić za cały pakiet tylko po to, by obejrzeć coś ciekawego na Discovery na ten dany przykład) to droga wolna. Polityka – inna nie będzie. A na nowy samochód i tak raczej nie będzie mnie stać. Twój argument jest inwalidą.

A co do emigracji wewnętrznej – “Internal Exile” Fisha (tego szkockiego, ex-Marillion, nie tego polskiego) to bardzo dobry numer (całej płyty nie znam więc się nie wypowiem), polecam.


notlauf Said:

Zamawiałem 2 razy.
To historia na oddzielny wpis.

Za pierwszym razem złożyłem zamówienie: kolor, silnik, specyfikacja.
Zadzwoniono do mnie z salonu po paru dniach: eee, panie. W tym kolorze to nie. A z tym silnikiem nie ma sensu. A, i to wyposażenie, to panu nie zamontujemy. Weź se pan innego. Po awanturze stanęło na tym, że zostanie tylko silnik, koloru nie ma, wyposażenia które chciałem nie ma.

ZACHĘCIŁO MNIE TO TAK MOCNO DO MARKI FOLCWAGEN, że w następnym przypadku wzięło się zupełnie co innego, gotowe do odbioru, stało na salonie, wyprzedaż rocznika, bierz Pan i spadaj. I tak trzeba kupować!


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir
Z całym szacunkiem, ale gadasz bzdury na temat tego “identycznego” prowadzenia. Może u niemców tak jest, ale różnice między clio a megane, albo cee’d a rio są ogromne. Gadasz tak jak recenzenci, którzy piszą do gazet i powielają bzdury, że nowa fiesta i nowy b-max prowadzą się tak samo (w końcu jedna płyta podłogowa, zawieszenie “takie samo”, itd.). Ja miałem _wrażenie_ że jest całkiem inaczej. Pewności nabrałem po tym jak po jednej jeździe fiestą moja żona wymiotowała (jechała jako pasażer), potem po b-maxie mówiła, że ok, a potem (jeszcze raz) po fieście wymiotowała. Wnętrza bardzo podobne, siedzi się _prawie_ tak samo, normalnie po ulicy za to jeździ całkiem inaczej.
——–
“Gdzie te czasy, gdy kupując tanie auto można było wybierać między Fiatem 500, Citroenem 2CV czy Mini”
_
Wybieraj – 107/c1/aygo, smart, up!/citigo, picanto/i10. Całkowicie inne auta, które łączy tylko to, że są małe. A fakt, że 107 i aygo są do siebie podobne nie powoduje, że nie masz w czym wybierać.
——–
“Coś troszkę większego ale nadal stosunkowo niedrogiego? Wybór ogromny, i to nieco bliżej naszych czasów (powiedzmy w okolicach mego urodzenia): Citroen GS, Golf I, Fiat 128, tudzież Ritmo, tylnonapędowy Escort… I tak można wymieniać w każdej klasie. Dziś niby też można, ale co z tego, gdy wszystkie samochody są zbliżone konstrukcyjnie, co oznacza, że tak naprawdę nie za bardzo jest jakikolwiek wybór? Z tych starych – jestem przekonany, że każdy jeździł mocno inaczej.”
_
Oczko wyżej? Gwarantuje że jak wsiądziesz do nowego clio/captur i 208/2008 bez podejścia pt. “prowadzi się tak samo” to odczujesz bardzo dużą różnicę. Nowym clio przyznam, że nie jechałem, ale poprzednie przypominało bardziej łódź niż samochód. Miękkie, izolujące od warunków zewnętrznych tak bardzo, że momentami zastanawiałem się czy w ogóle ruszyłem czy stoję w miejscu. Tylko świat dokoła się dziwnie przemieszcza i buja. 208 jest zdecydowanie bardziej twarde, dobrze tłumi nierówności (a nie przelatuje nad nimi). Całkowicie inne. To, że masz większy wybór nie znaczy, że wszystko jest takie samo.


vlad Said:

notlauf: ok :), mi tez ostatnio zgubili pakiet i byla reczna rzezba w ASO. Ale… Chodzi mi oto, ze: kolega w srodku szalejacego kryzysu wymysliil sobe, ze kupi qre z fabrycznym podtlenkiem gazotu. Mial auto odebrac po 2 misiacach, najdalej po 10 tygodniach. Skracajac historie, po 4 miechach wkurbil sie nie na zarty zabral zadatek bo producent nie byl w stanie podac przyblizonej daty dostarczenia i poszedl do Forda, i wzial Focusa z placu… Ja MQB rozumiem tak, ze takich zirytowanych klientow nie bedzie w VAGu.


@ Mav – wszystko ok, jestem przekonany, że jeździłeś większą ilością samochodów niż ja (szczególnie nowych), jednak zauważ, że teraz praktycznie wszystkie auta w ramach jednej klasy mają takie same założenia konstrunkcyjne. I jest w nich coś, co mnie nie tyle odrzuca, co sprawia, że wysiadam z miną typu “eeee…”. Głównym przykładem był Hyundai ix35. Miałem zrobić o nim wpis. Nie zrobiłem. Czemu? Bo nie byłem w stanie ubrać w słowa wrażeń z jazdy, a to dlatego, że były tak totalnie nijakie. Nowy Auris Hybrid? Nawet fajny, dość relaksujący, ALE. Peugeot 208? Nader zwinny, interesująco rozwiązana deska rozdzielcza, ALE. Kia Venga? Może być, ALE. Hyundai i20? OJEZUCOZANUDANIJAKOŚĆHÓIOWEZAWIESZENIERZYGRZYGRZYG. Pozbawiona jakiegokolwiek dodatkowego wyposażenia Fiesta poprzedniej generacji (mimo równie zbliżonych założeń konstrukcyjnych) z 75-konnym 1.25 pod względem wrażeń z jazdy wciąga go nosem. Natomiast Audi 80 Coupe (B2) i 80 2.3 Quattro (B4), Saab 900 (oba – krokodyl i NG), Mercedes W124, Citroen ZX (tak, wiem, to samochody zupełnie różnych klas – ale skoro np. Huidaje z dwóch odległych segmentów są identycznie nijakie…) – każdy z nich miał charakter. Każdy z nich dawał totalnie inne wrażenia z jazdy, każdy miał swoje smaczki. Choćby ZX – znajdź mi takie tylne zawieszenie w jakiejkolwiek nówce. Uwielbiałem go m.in. właśnie za ten zawias i prowadzenie tudzież komfort z niego wynikające. A teraz? Mam wybór między belką skrętną i wielowahaczem. Jedno będzie zestrojone sztywno, drugie – twardo. No wspaniale, po prostu wzwodzisław śląski… I tak dalej.


sosek Said:

@Leniwiec:
‘teraz praktycznie wszystkie auta w ramach jednej klasy mają takie same założenia konstrunkcyjne.’

Chcesz powiedzieć, że nowy Civic, Focus, Golf i Giuletta są podobne, tak? Że prowadzą się podobnie? No tak, wszystkie mają 4 koła i kierownicę, a także wymiary kompaktów. Są takie same. Boże…


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir
No sorry, ale mam wrażenie, że chciałbyś żeby producenci eksperymentowali z zawieszeniami, które już doprowadziły do ślepych zaułków. To tak jakbyś chciał telefonu komórkowego z innym urządzeniem wejścia niż ekran dotykowy, albo klawiatura. Może tarcza obrotowa, bo jest taka inna?
Wielowahacz jest dobry, a belka jest tania. Czego byś chciał? De Dion, sztywnego mostu i resorów piórowych, tylko po to, żeby było _drastycznie_ inaczej? Jak któryś z producentów samochodów robi coś drastycznego w silnikach (małe z turbo, albo multiair) to jest krytykowany za poziom komplikacji i trudność przyszłych napraw. A za moduły i _podobne_ konstrukcyjne zawieszenie zrypy za to, że nic nowego i innego nie wprowadzają i wszystko jest podobne? Przecież to dobrze, bo za 20 lat będzie łatwiej w naprawie (taki powinien być argument fanów “starych/dobrych” aut).
Czy może chcesz zaawansowanego zawieszenia na poziomych amortyzatorach (troszkę drogo na kie, albo puga)? Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi, bo po prostu uważam, że auta są całkowicie różne, a to że wszystkie są po prostu dobre nie uważam za wadę. Nie ma dzisiaj samochodów, które by się prowadziły jak kompletna kupa na kołach, bo każdy producent chce sprzedawać i zarabiać, a konkurencja jest spora. I to jest prawdziwy powód zacierania się różnic. W motoryzacji, komputerach, telewizji i gazetach. A mimo to powstają ciekawe auta, na “zwykłych” i bardzo podobnych podstawach technologiczno-technicznych, takie jak toyota GT-86 (tak BTW muszę się przewieźć, wszędzie same superlatywy, a ja nie do końca je rozumiem).
__
O jakości prowadzenia audic 80 czy w124 nie mogę powiedzieć absolutnie nic. Wszystkie, którymi miałem okazję się przewieźć były w moim mniemaniu niesprawne. Jedna ściągała na lewo, druga trochę słabiej w prawo, trzeciej kierownica drgała powyżej 60km/h, itd. Z cytryn miałem okazje jeździć tylko C5 i CX. Kompletnie różne auta;)


@ sosek – dobrze, jestem gópi i nie znam się na niczym i na tym poprzestańmy. Nie jestem w nastroju do kłótni a SUBIEKTYWNYCH opinii (a taką są wypowiadane przeze mnie poglądy) nie ma jak uzasadnić bo są właśnie subiektywne, czyli oparte na jakimś tam guście. A jako, że jestem nie do końca normalny, to i upodobania mam z dóppy.
@ Mav – nie wiem, czy np. drążki skrętne to był tak strasznie nieudany eksperyment, skoro iluś tam producentów tłukło to przez kilka dziesięcioleci. W sumie do całkiem niedawna (ostatnia była chyba Xsara/Xsara Picasso). I samochody się sprzedawały. Owszem, nie jest to tak bezobsługowe rozwiązanie jak belka, ale porównaj wydanie ok. 1000 zł raz na ok. 200 tys. km z kosztami niezbędnymi do utrzymania wielowahacza w dobrej formie (i nie, nie jest to najazd na wielowahacze – nie mam nic przeciwko, po prostu uznaję je za rozwiązanie dla nieco zamożniejszych klientów). A ZX-em (drążki skrętne z tyłu) jeździło mi się świetnie, kochałem to auto. Zarówno komfort jak i prowadzenie były strasznie fajne. Kangoo I (drążki skrętne z tyłu) jeździłem mniej, ale wystarczająco, by wiedzieć, że też mi się to przyjemnie prowadzi (tak, fajnie mi się jeździło Kangurem, JESTĘ DZIWOLĄGIĘ). Megane I z kolei było dramatycznie złe – ale to z powodu jego stanu, który wywoływał zdziwienie, że coś tak skrajnie zajeżdżonego w ogóle jest w stanie ruszyć z miejsca. Nie tylko zresztą drążków mi brak – Citroen powoli wycofuje się z hydro, które przez lata dopracował niemalże perfekcji, a ja popłakuję w kątku. Tak bym chciał Xantię, ale części do hydropneumatyki po prostu nie istnieją. Gdyby nie to, śmigałbym Xiężną właśnie – prowadziło mi się ją tak dobrze, że wybaczyłbym gumowe sprzęgło i równie gumowo chodzący drążek zmiany biegów (tę samą przypadłość ma też Pug 406 – kolejne z najprzyjaźniej prowadzących się aut w mej prywatnej książeczce). Dlatego po Madzi może będzie C5. A może pierwsze Picasso. A może Legacy dwie generacje wstecz (też mi się go genialnie prowadziło, z innych powodów, ale genialnie… i też bardzo się różni od konkurencji). A kompletnie z kosmosu wzięty zawias 2CV? Tak był zły, że tłukli go przez niemalże 50 lat w dwacefałce i pochodnych? Jasne, jeśli ktoś lubi atakować zakręty z drugą kosmiczną a na każdej studzience dostawać w kręgosłup to mu moje ulubione rozwązania nie podpasują, ale oferta dla niego jak najbardziej istnieje (i bardzo dobrze). A co do DeDiona i resorów piórowych – Volvo serii 300 (tudzież DAF-em 66) pobujałbym się z dziką radością. Oj, bardzo bym jeździł.
Ale taką GT-86 to bym śmignął. Niby nie moja bajka, ale jest w tym aucie coś, co mnie łechce. Przekonują mnie założenia. Podejrzewam, że ciasno w spodniach miałbym przez następnych kilka dni. I Giuliettą też bym się karnął. Bo mi się podoba. I paroma innymi. Ale co z tego, skoro każdego z nich oddałbym bez bólu w zamian za 2CV, DS-a, GS-a czy Saaba 95/96?…


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir
Czyli po prostu jesteś specyficzny. Lubisz stare graty i tyle;).

Co do drążków skrętnych to belka ich nie zastąpiła, bo one występowały razem z belką. I w AX i kangurze/berlingo i R19. Po prostu pełniły rolę sprężyn, a nie rolę belki (bo ta była). Wciąż to rozwiązanie (w sensie zamiast sprężyn śrubowych) występuje (albo do niedawna występowało) OIDP w sprinterze z przodu. Mi akurat to rozwiązanie w 19 pasowało, ale do jazdy po wertepach, bo w zakrętach tył robił co chciał i przestawało mi się podobać. Podobnie było jak jeden drążek pękł. W Clio wystarczyło dźwignąć tył, wymienić sprężynę (bez rozkręcania czegokolwiek), a w 19… Za to sporo powyżej 200kkm. Bliżej 300. I to sprężyna, a reszta wciąż byłą dobra.

Hydropneumo jest po prostu drogie. Poza tym np. mnie denerwuje (akurat w C5 pierwszej gen. – mamy służbowe). Jak podniosę na maksa (żeby przejechać po wertepach) to się dramatycznie usztywnia przez co nie da się jechać. Trzeba się toczyć. Jak jadę na autostradzie to obniża się i mięknie przez co auto pływa i nie da się szybko jechać. Bezsensu. Fajnie jest tylko w zakresie środkowym (kiedy zawieszenie się nie przestawia) czyli 30-110 (albo 90, nie pamiętam). Coś równie abstrakcyjnego jak położenie radia w GSA.


Żebyś wiedział, że jestem! 😉
A co do belki z drążkami – racja, oczywiście. Z tym, że taka belka miała chyba nieco inną konstrukcję (oglądałem i taką, i taką). No i oczywiście Clio. Miałem jedynkę, rocznik ’92, 1.4, gaźnik. Moje pierwsze auto. Ależ to było fajne. I jakie żwawe! I też miało drążki z tyłu. Szkoda, że Melodila (tak miała na imię ze względu na nader melodyjną symfonię popiskiwań i skrzypnięć, które wydawała w trakcie jazdy) była tak zużyta… Bardzo miło wspominam to toczydełko.
Podniesione hydro rzeczywiście jest strasznie twarde. Ale i tak wjedziesz tam, gdzie zwykłym osobowym “resorakiem” nawet nie zaatakujesz. A w normalnym ustawieniu… No ja po prostu kocham ten komfort. Nie mam skłonności do ścigania się (co nie znaczy, że jeżdżę wolno), nie muszę mieć gokarta. Lubię się bujać. A w tych nówkach, którymi miałem okazję się karnąć, nie dało się – przy czym najgorsze były Hóidaje. Ix35 jeszcze o tyle o ile (choć prowadzdenie go to jedno z najbardziej bezbarwnych doświadczeń w moim życiu, Astra II jest bardziej ekscytująca) ale i20 to już dramat. Nie rozumiałem, czemu Notlauf umieścił go na szczycie drugiej edycji wpisu o najgorszych nowych samochodach na naszym rynku, póki się nim nie przejechałem. Teraz już wiem.


sosek Said:

@Leniwiec:
Nie o to chodzi, że masz ‘subiektywną opinię’ — szafujesz jednak tak absolutnymi stwierdzeniami (‘praktycznie wszystkie’), że wychodzi z tego bzdura. Bzdura podszyta grzybowym ‘A za dawnych czasów to nawet trawa była bardziej zielona’. Na to zgodzić się nie mogę i nie chcę.

Nie jestem fanatykiem nowoczesności, trudno byłoby mi znaleźć teraz coś tak do 150 tysięcy (nowe), co wzbudzało by we mnie emocje typu ‘muszę je mieć, choćbym miał wziąć kredyt’. Pewnie dlatego, że posiadanie samochodu nie jest celem mojego życia. Ale daleki jestem od apokaliptycznego narzekania, że ‘wszystko takie same, nie ma w czym wybierać’. Będę chciał nowe C5 z hydro to dopłacę — w tym, którym jeżdżę obecnie, mam tylko HydroActive 3 (bez opcji sport) — więc wcześniej też tak różowo nie było. To rozwiązanie zawsze było drogie. Jedno co mnie bawi, to DS5 bez HA, nawet w opcji. Premium Citroen, ehe.

W pewnym stopni cieszę się jednak z ustandardowienia np. silników — tak, jak z zamienności Forda Probe z Mazdą 626 cieszą się posiadacze tego pierwszego. Tańsze części są tylko kwestią czasu :)


@sosek – ale już napisałem: JESTĘ GÓPI I SIE NIE ZNAM. Po co jeszcze kopać leżącego?
A co do “praktycznie wszystkich” – spójrz na przykładzik. Weżmy małe samochody – co widzimy w prawie wszystkich? Pod maską rzędówka, 3 lub 4 cylindry, fwd, z przodu MacPherson, z tyłu zazwyczaj belka skrętna (wielowahacz jest w zrozumiały sposób za drogi do tej klasy)… Nie znajdziesz takich różnic jak między 500, Mini i 2CV. No dobra, jest Smark, ale on (abstrahując od niegłupich założeń) jest abominacją, do tego oferowaną za 3 razy więcej, niż powinna.
Jasne, im wyższy segment tym więcej różnic, ale nadal nie są to takie różnice, jakie były ongiś (i o których wspomniał Notlauf), czyli Volvo PV544 vs DS vs powiedzmy Mercedes W110. Dlatego smuci mnie odejście C6 (którego i tak nigdy raczej nie kupię bo jestę biedakię), który był chyba ostatnim Mohikaninem z gatunku And Now For Something Completely Different.
Co się zaś tyczy braku hydro w DS5 – 100% zgody. Smutek w kopalni cynku. Prestiżowa Cytryna my ass.


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir

Prosta optymailizacja – belka jest tania, przy tym trwała i dla większości całkiem ok. Nie ma potrzeby eksperymentowania tak jak w czasach 500 i 2CV czy pierwszego DSa. Podobnie z wyglądem menu ekranów dotykowych telefonów – wszystkie systemy są podobne, bo pełnią zbliżoną funkcję. Tak samo z zamkiem w drzwiach w aucie – nikt nic lepszego/nowocześniejszego niż zwykły rygiel nie wymyślił.

Za 20 lat będziesz tak samo narzekał na brak nowości w oświetleniu, tylko te LEDy i na tym koniec. “A za młodu to był wybór! HID, żarówki różnego typu, jasności, kolory do wyboru!, A teraz? Tylko LEDy i wszystko na komputerku sobie ustawić, a fe…”. A telewizory? Na placu boju zostały tylko plazmy i LCD, znikła reszta, nikt nie eksperymentuje, tylko dopracowuje. A jak fajnie było w ogóle na początku motoryzacji, kiedy nie było ustalonego standardu czym kierować, gdzie sprzęgło, a jak wciskać gaz? Wtedy musiało być fajnie.

Tak z innej beczki – nie denerwuje Cię, że większość gitar ma wciąż tylko 6 strun, a w ogóle rodzajów jest tylko (strzelam) z 4-5 rodzajów? Wszystkie są takie podobne i brzmią identycznie. Bezsensu;)


1. Nie trafiłem jeszcze na ekran dotykowy, który by mnie nie wqrwiał, choć niewątpliwie jest to dość wygodne i przede wszystkim wszechstronne rozwiązanie. Ale po tym, jak w moim telefonie (NIGDY więcej Nokii) 2 razy musiałem na gwarancji wymieniać ekran, gdy zepsuł się po raz 3, machnąłem ręką. Mam dość tego chłamu.
2. Daj spokój. Boję się, że za 20 lat wszystko naprawdę będzie jeździć tak samo, bo regulacje itd itp.
3. Khm. Zacznijmy od tego, że jestem basistą a nie gitarzystą. Basówki mają głównie 4, ale też 5 czy 6 strun, są też siódemki, są ósemki będące de facto czwórkami ze strunami zdublowanymi, tyle że strojonymi wyżej o oktawę (do grania kostką)… Jest klasyka, czyli “fenderokształtne”, są basy z gryfami wkręcanymi, wklejanymi, z “klasycznych” drewien, egzotyki, aktywna elektronika, pasywna, długa lub krótka menzura, z progami, bezprogowe (czyli tzw. fretlessy), możesz mieć jedną przystawkę, dwie, single, humbuckery, możesz też mieć instrument bez główki… Wymieniać dalej?
Sam mam 4 basy, dwie czwórki i dwie piątki, po jednej progówce i fretlessie z każdego zestawu, czwórki są pasywne (w tym klasyka klasyki – Fender Jazz Bass), piątki zaś aktywne (w tym mój główny bas, równie nietypowy jak moje zamiłowania motoryzacyjne – Alembic Essence… żaden inny producent nie stosuje elektroniki opartej na filtrze dolnoprzepustowym)… I wierz mi, każdy z tych instrumentów brzmi BARDZO inaczej. I wszystkie brzmienia wykorzystuję.


Mav Said:

@Leniwiec Gniewomir
Ekrany dotykowe to kwestia mocno dyskusyjna. Ja lubię, ale rozumiem ludzi, którzy nie lubią.

Nigdzie nie napisałem o basie, bo wiem, że jesteś basistą i będziesz się wymądrzał;)
Ile z tych wymienionych gitar to nowe wynalazki? Tak z ciekawości pytam, czy w tej branży już stagnacja (jak w myślistwie) czy jeszcze nie. W myślistwie wszystkie różnice opierają się o szczegóły – właściwie ze 3, 4 rodzaje zamków w kulowej, 2 typy w śrutowej. Nowej (popularnej i w miarę taniej) amunicji nie wymyślono już z 50 lat. I różnice między CZ550 Lux mojego ojca, a CZ550 mojego listonosza są mocno odczuwalne (dla mnie), mimo że lufy te same, zamki te same, kaliber ten sam, lunety bardzo podobne. Tylko obsada krótsza i z cieńszego drewna, przez co waga zwykłej 550 jest niższa. Jest bardziej poręczna w lesie, ale dużo mocniej kopie. Według mojej żony nie ma różnicy;)

Teraz flejmstarter – każda gitara brzmi podobnie, prawie tak samo. Moja żona rozróżnia tylko dwie gitary (elektryczną i klasyczną). Dla niej każda klasyczna brzmi tak samo.


Nowe wynalazki? Tak naprawdę nic NAPRAWDĘ nowego nie ma od późnych lat 70., kiedy Steinberger sieknął bezgłówkowy bas (i gitarę też) z włókna węglowego. Inna rzecz, że brzmiało to jak sprasowany kał (może nie aż tak dramatycznie źle jak basy niemieckiego Warwicka, ale nadal bardzo źle) – na szczęście gdy wziął się za to brytyjski Status, do grafitowego bezgłówkowego gryfu doklejając “skrzydła” z dobrego drewna, za jednym zamachem zostały rozwiązane 2 problemy: wygląd (bezgłówkowe Statusy wywołują we mnie ślinotoczne zapalenie mózgu, poproszę dwa) i brzmienie (gadają świetnie, polecam posłuchać tego, co robi p. Guy Pratt w Pink Floyd). No dobra, jeszcze patent Novaxa z lat 90. – czyli różne menzury na poszczególnych strunach (progi nie są prostopadłe tylko układają się w wachlarz), stosowany gł.przez kanadyjską firmę Dingwall. Ciekawe rzeczy (mostek z kulistymi siodełkami itd.) wymyśla Jacek Kobylski czyli Nexus, człowiek, którego osobiście bardzo lubię i tylko do niego ganiam ze wszelkimi lutniczymi sprawami, ale obawiam się, że nie staną się zbyt znane…
Tak czy inaczej, wszelakie instrumenty różnią się brzmieniowo bardzo. Powiem więcej – jak masz dwa Jazz Bassy, jeden z jesionową deską i klonową podstrunnicą (moje ulubione zestawienie w fenderokształtnych) a drugi z zestawem olcha/palisander, będą się mocno różnić charakterem, choć główny składnik soundu będzie zbliżony ze wzgl. na identyczną konstrukcję (bolt-on, pasyw, dwa single w określonych miejscach). Brzmienie zmieni się też gdy zmienisz mostek (polecam Badassa), przystawki, siodełko na gryfie (mosiądz bardzo robi), a dobry setup (czyli ustawienie naprężenia gryfu, wysokości strun itd) potrafi z bardzo przeciętnego instrumentu zrobić wyśmienity, zaś z nędznego – niezły. Dużo jest zmiennych, oj, dużo 😉
Ale owszem, zupełnych nowości jest mało. Ludzie niechętnie je przyjmują, a większość tkwi przy sprawdzonych fenderokształtnych, czyli de facto przy konstrukcjach z lat 50…


A, no i jeszcze jest Chapman Stick (używa go m.in. Mistrz Tony Levin <3 <3 <3 ) – ale to też tak naprawdę.wynalazek z końca lat 60.

Matko Bosko Kochano, jaki offtopic. Zaraz przyjdzie Notlauf i – cytując Mistrza Lecha J. – za każde słowo w rzędzie po dÓpie się odbędzie…


sosek Said:

@Leniwiec:
C6 to typowy Citroen. Zróbmy auto tak kosmiczne, że wypadają oczy a następnie władujmy je do bardzo konserwatywnego segmentu. Co nie zmienia faktu, że kupiłbym, gdybym zbierał samochody. Obok postawiłbym Vel Satisa i kolekcję francuskich dziwactw z lat 2000-2010 miałbym kompletną (delfinowaty 607 to jednak zawodnik wagi piórkowej).

PSA kieruje bardzo specyficzna logika — ostatnio sobie wydumali, że Citroen C* jest normalny, Peugeot to premium a DS to superpremium. Tylko dlaczego bazowy C3 jest droższy od 208 a C5 kosztuje więcej niż 508? O jednoczesnym sprzedawaniu 301 i C-Elysee nie wspomnę. Z takim biznesplanem to za 10 lat nowego 308 będą robić w Gliwicach na platformie Astry a narodową limuzyną prezydenta Francji będzie Dacia Logan.

Co do basów i samochodów: Wszystko już wymyślono (TM). 😉


wuner Said:

@radosuaf
Wiem, że siedzisz raczej w starszym żelazie, może dlatego mylisz pojęcia. Skrzynie TCT, DSG i jeszcze kilka innych modeli to nie są skrzynie automatyczne, tylko zautomatyzowane. Różnica jest ogromna: skrzynia zautomatyzowana, to skrzynia o konstrukcji identycznej ze skrzynią ręczną z dołożonym automatycznym skomputeryzowanym sterowaniem. Po prostu to jest skrzynia ręczna, tylko nie Ty ciągniesz w niej za wajchę, tylko robi to fąfuter.
Skrzynia automatyczna to np. przekładnia hydrokinetyczna lub przekładnia bezstopniowa.
Niby drobnostka, a jednak…


Mav Said:

@wuner
Jak chcesz być dokładny to bądź dokładny. Przekładnia hydrokinetyczna jest jedynie pośrednikiem między silnikiem a automatyczną skrzynią o konstrukcji (zwykle) planetarnej. Wiele pojazdów posiadało jedynie sprzęgło hydrokinetyczne bez kierownicy płynu. Cały haczyk polega na tym, że nie ma auta, które by miało tylko przekładnie hydrokinetyczną bez automatycznej skrzyni za nią.


sahar Said:

@wuner
Przekładnia hydrokinetyczna to nie automat. Skrzynia automatyczna różni się tym że najczęściej posiada przekładnie planetarne (a nie zębate jak manual )i jest sterowana hydraulicznie lub elektrohydraulicznie.. Wg. mnie jeżeli biegi zmieniają się same to jadę automatem niezależnie od zastosowanego rodzaju przekładni.


cubino Said:

Czytałem w internetach, że pierwsze modele skrzyń automatycznych którejś z marek koncernu GM miały właśnie sam torque converter, bez żadnej przekładni, za to z kilkoma turbinami, czy tam statorami, jak to się nazywa.
A teraz, uwaga, Leniwcze. Coup de grace. Nie tylko ze GSA do kupienia, to jeszcze specjalna wersja dla muzyka: GSA Tuner, z fabrycznym zestawem hi-fi stereo: http://www.leboncoin.fr/voitures/509391486.htm?ca=22_s

Szkoda tylko, ze chyba przegnity. Ale i tak ladny.


@ cubino – AAAAAAAAAAAAAAAARGH!
Ale i tak mnie nie stać. Tzn. na tego może jeszcze by było, ale doprowadzenie go do przyzwoitego stanu kosztowałoby więcej niż kupienie tego warszawskiego (który zresztą jest za przyzwoity pieniądz)…
Bu. :-(


no i chyba tucker miał tylko przetwornik hydrokinetyczny bez przekładni planetarnych za nim


Mav Said:

@gti pirelli
Czytam, że tylko jeden Tucker miał taki sposób przeniesienia napędu i silnik o bardzo niskich obrotach. Ale nie mogę doczytać jak rozwiązali wsteczny bieg?

@cubino
To samo pytanie – jak był rozwiązany wsteczny bieg? Przez “torque converter” rozumiesz samą pompę i do tego kilka turbin? Że jak? W szeregu? Ten układ ma tyle wad, że ciężko mi wyobrazić żeby to ktoś wypuścił do seryjnej produkcji.


http://clubs.hemmings.com/capitolcityrockets/events_files/Tucker_Museum_photos/P1010001.JPG
tak to wyglądało w prototypie, co ciekawe zawory były uruchamiane hydraulicznie bez walka rozrządu? Te czerwone przewody są do tego.
http://clubs.hemmings.com/capitolcityrockets/events_files/Tucker_Museum_photos/P1010004.JPG
a tak w późniejszych egzemplarzach, dziwne tylko,że przetwornik na końcu, zamiast między skrzynią a silnikiem, co do wstecznego w prototypie, może była jakaś przekładnia między wałem korbowym a przetwornikami?


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1