Fura na niedzielę: STAR, pierwszy polski samochód
Dzień dobry,
jako że ostatnio, tzn. jakieś parę miesięcy temu, znowu szukałem czegoś u Rychtera w “Dziejach samochodu”, trafiłem tam znowu na rozdział “Polska też miała swój udział”, gdzie napisano, że na ziemiach polskich w czasach rozbiorów nie istniała nigdzie żadna fabryka ani montownia samochodów. I tak sobie pomyślałem, że to niemożliwe. Przecież Polak potrafi (ale co potrafi?). I wtedy przypomniało mi się, że dostałem niedawno od jednego ze złomnikowych fanów stertę śmiesznych małych broszurek z lat 80., wśród których znalazła się mikroksiążka (format chyba A-8) pod tytułem “Pierwszy polski automobil” autorstwa Andrzeja Boguni-Paczyńskiego.
I ta książka mówi zupełnie co innego niż pisał Rychter o początkach polskiej motoryzacji. Rok 1912 – faktycznie, Polska jeszcze wtedy nie istniała, ale istniała Galicja z Krakowem, gdzie cieszono się sporą autonomią. Właśnie w tym roku w Krakowie doszło do fuzji dwóch firm: Spółki Omnibusów Automobilowych i “STAR”, przedsiębiorstwa prowadzącego garaże samochodowe i zatrudniającego szoferów. Celem fuzji miała być wspólna budowa nowego zespołu garaży i warsztatów przy ul. Lelewela w Krakowie. Zamiar zrealizowano już w kwietniu 1912 r., stawiając “Auto Central Garage STAR” o powierzchni 1850 m2. Jak pisze autor, “szalona bowiem wizja rękodzielniczej fabrykacji automobili opanowała szefów spółki”. Uważajcie, co napisali w swoim biznesplanie. UWAŻAJCIE, ROK 1912!
Projekt samochodu w modnym wówczas stylu “cyclecar”, czyli połączenia motocykla i samochodu osobowego powstał błyskawicznie. Właściwie w 4 miesiące. Już w listopadzie były gotowe 2 prototypy. Pamiętamy, rok 1912. Może poszło im tak szybko bo skupili się na budowie samochodu, a nie na prowadzeniu blogaska w necie. Warto przy tej okazji przytoczyć kilka danych technicznych samochodu STAR.
oraz listę jego standardowego wyposażenia (RZĄDZI)
Zakładano budowę 50 samochodów STAR w pierwszym roku produkcji i potem 100 sztuk rocznie w następnych latach. Cena miała wynosić 5000 koron. Auto wzbudziło spore zainteresowanie, pierwszy egzemplarz sprzedał się na pniu.
Ciekawostką jest to, że STAR miał tak naprawdę jednego konstruktora: z czterech założycieli Spółki Omnibusów Automobilowych i przedsiębiorstwa STAR tylko jeden był mechanikiem: Czech Bohumil Bechyne. Właściwie stworzył on STAR-a samodzielnie. Niestety, ambitny plan przekształcenia spółki z o.o. w spółkę akcyjną (co było koniecznie do zebrania kapitału na budowę fabryki) i powstanie Pierwszej Krajowej Fabryki Samochodów i Motocykli nie powiódł się – ludzie nie wiedzieli o co chodzi i nie kupowali akcji STAR-a. Choć w grudniu 1912 r. przygotowano prospekt reklamowy – 16-stronicowy, z kolorową (!) okładką, na grubym papierze – społeczeństwo nie było jeszcze gotowe na powszechnie dostępne tanie samochody. Co więcej, w 1913 r. firma “Autogaraż Witołda Trandy” zaczęła sprowadzać “amerykański automobil wytwarzany sposobem taśmowem “FORD” typu “T”” w cenie jedynie 4800 koron, co właściwie położyło kres projektowi STAR.
Zachowały się opinie kierowców o samochodzie STAR. Były właściwie jednoznacznie pozytywne.
Zbudowano 3 STAR-y i jeden pojazd nazwany “Bechyne”, już po rozpadzie przedsiębiorstwa. Pierwszego kupił dr Józef Gogulski, lekarz z ul. Starowiślnej. Pojazd miał tablice rejestracyjne SI-950. Drugiego kupił Stanisław Wieczorek, właściciel kilku nieruchomości (S-916). Trzeciego, z tablicami SI-246 – Kazmierz Dutczyński, wysoki urzędnik Dyrekcji Telefonów i Telegrafów. Zachował się nawet wypis z urzędowego spisu pojazdów z roku 1913:
numer ewidencyjny: SI-246
Właściciel: Kazimierz Dutczyński, ul. Zyblikiewicza 18
Wóz firmy: STAR
Z roku: 1913
Motor: wybuchowy (!)
Najwyższa siła: 12 HP
Ilość cylindrów: 4
Karoseria: otwarta – fajeton
Ilość miejsc do siedzenia ze szoferem włącznie: 3
W spisie z 1916 r. figuruje jeszcze niejaki Ferdynand Barberowski, właściciel wozu marki “Bechyne” o danych technicznych odpowiadających pojazdowi STAR. Pojazd został zarekwirowany przez wojsko i jego losy są nieznane. Podobnie jak trzech pozostałych egzemplarzy.
Na koniec jeszcze kilka zdań z prospektu STAR-a.
Oraz to, na co wszyscy czekają. Zdjęcia!
STAR St. Wieczorka
STAR dra Gogulskiego
Taki był pierwszy automobil zbudowany na ziemiach polskich. Nie było Polski, a konstruktorem był Czech. To było sto lat temu. Po stu latach niestety własnego pojazdu nadal skonstruować nie umiemy.
Bo teraz konstruowanie nie polega tylko na posiadaniu umiejętności i wiedzy technicznej, ale przede wszystkim na wypełnieniu góry papierów i wydaniu jeszcze większej góry kasy na różne zatwierdzenia i dopuszczenia. Tak się teraz chroni rynek przed pojawianiem się konkurencji.
Informacja przednia. Szczerze przepraszam za bluzgi w stronę Złomnika. Jestem pod wrażeniem. Cholernie miło jest poczytać takie newsy. Ciągle miałem mieszane odczucia. Z jednej strony prześmiewczy styl przedstawiania wiadomości z drugiej bardzo cenne i wyszukane informacje dotyczące motoryzacji. Z przyjemnością chłonę tego typu wiedzę i ma dla mnie ona ogromną wartość. A w ramach odkupienia chciałbym zaoferować autorowi wypożyczenie Katalogu Samochodów z 1993 r. “Samochody Świata” kilka niemieckich czasopism dosyć starych oraz moją perełkę czyli katalog polskich i nie tylko pojazdów z 1970r. Może znajdzie kilka ciekawych informacji do przekazania.
Wiedzieli co dobre już sto lat temu. Fajeton to co prawda nie pasacik B5, ale jednak blisko!
@kenji – ona jest właśnie dowodem że tak jakby nie potrafimy bardziej.
a teraz tym czy owym nawigacji i wentylowanych siedzisk brak. patrzaj na rok 1912. to był wypas…
Piękne opisy, uwielbiam to słownictwo! …i zaskoczon jestem istnieniem tegoż automobilu
Dla fanów starych tablic rejestracyjnych: S w Austro-Węgrzech oznaczało Galicję, “I” po tej literze to rzymska jedynka numeru. Ziem dzisiejszej Polski dotyczyła jeszcze rejestracja R, wydawania na Śląsku Austriackim (Bielsko, Skoczów, Cieszyn, Czechowice, Strumień,. Wisła i okolice). Spisy się zachowały.
Klimy w wyposażeniu może i nie ma, ale “szczypce do konusów” brzmią groźnie, a “maly świderek” ma w sobie coś perwersyjnego.
No i Edward Lux – jak nie wierzyć człowiekowi o tak prestiżowym nazwisku?
A te wszystkie Leopardy? Przecież to prawdziwie polska produkcja 😀
I rzemień, rzemień do wiatraka! Bez drutu i sznurka już wtedy nie mogło się w automechanice obejść.
qropatewa : a propos angoli to piękny kraj jest:
http://www.ebay.co.uk/sch/Other-Classic-Cars-/2192/i.html
czy takie coś, jak tvr jakikolwiek, kiera z pawej >25 years old da się u nas zarejestrować?
Złomnik coś negatywny z rana; jak to nie potrafimy: Arrinera, Syrena Sport, Honker, Pasagon, to tematy na drugą część książki Andrzeja Śrubaka.
A da się przerobić na LPG? 😀 A na poważnie: mega wpis!Historia tak ciekawa, że na początku myślałem, że to trollowanie
łał …
Strasznie mnie nurtuje co to są te konusy, do których dawali specjalne szczypce
No panie piekny hotrod nam Czechom wyszedl!biere dwa, jeden do jazdy na co dzien do pracy i drugi do koscola
Teraz to nawet nie wiem po co utrzymujemy Politechniki i wypuszczamy co roku chmarę studentów inżynierów. Chyba po to żeby zasilili pierwszą linię wsparcia na słuchawce. Polskich firm nie ma, nikomu nie opłaca się inwestować każdy chce szybko mieć zysk i z nikim się nie dzielić. Ciekawe czy za 100 lat będziemy mieli własny samochód?
@lowhigh – to jest “takie coś” czym się reguluje luz na łożysku piasty w kołach, które które mają łożyskowanie wiankowe – tak jak w wielu rowerach. Konusy trzymają łożysko, żeby się nie rozleciało 😉
Nie udało się zebrać kasy i pociągnąć produkcji, bo społeczeństwo nie dorosło. Potwierdził to chwilę potem sam Marszałek: “Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.”
Właściwie to jakby zatrudnić obcokrajowców i produkować samochód w Polsce [tzn wszystko opłacone i poskładane do kupy u nas] to może w końcu coś by z tego wyszło. W końcu Syrena i tłuczony do XXI w Poldolot są najlepszymi przykładami na to, że nie u nas nie umio robić aut. A zaraz Pasagon.. albo lepiej nie. 😉
co to jest wentyl wybuchowy? w dzisiejszych “wózkach automobilowych” to jest?
O STARze już gdzieś czytałem, ale na pewno nie było tam aż tyle informacji. Szacunek i respekt, Panie Notlaufie, że sparafrazuję Olafa Deriglasoffa.
A tak w ogóle – silnik umieszczony poprzecznie z przodu i napęd na tył? Tego jeszcze nie grali. A zastanawiałem się, czy ktoś kiedyś zrobił coś takiego (i po co) – a tu proszę: zrobił i jeszcze logicznie uzasadnił.
@nicz
Dzięki Patrzcie nawet kiedyś wymieniałem kuleczki w takich łożyskach w komarze na pedały i nie miałem pojęcia, że z konusem miałem do czynienia
I specjalistycznych szczypców niestety też nie miałem
@slavq
Pewnie chodzi ci nie o wentyl wybuchowy, a o wentyl wyfukowy – czyli prosta kalkę z czeskiego wyfukovy ventil czyli zawór wydechowy.
Polski nie było, polskiego słownictwa technicznego też…
Biały kamienny mur to waśnie pozostałość po warsztatach
lub skrócony adres: http://goo.gl/maps/fRlIN
Wcześniej od Stara w Szczecinie istniał Stoewer, ale to nie były ziemie polskie, czy polskojęzyczne w tamtym czasie, co innego Kraków!
Podobną historią jak STAR, przeszedł także cyclecar SKAF (3 prototypy) z 1921, bodaj pierwszy “samochód” odrodzonej polski.
Czy na ziemiach zaborów Pruskiego i Ruskiegoo, nie powstawały żadne inne ciekawe konstrukcje? Bardzo mnie to ciekawi.
no właśnie, z racji historycznych, nie bardzo możemy powiedzieć, że auto było polskie. było to c.k. auto stworzone na terenie Autonomii Galicyjskiej przez C.K. obywatela. w końcu Czechy nawet nie były krajem w ramach monarchii (w XVIIw., po Wojnie 30letniej, odebrano im status królestwa w krajach rządzonych przez Habsburgów i jeszcze bardziej zaczęto niemczyć), ani autonomią w ramach C.K.Monarchii, ale fakt, że Czesi często bywali gubernatorami w Krakowie.
o Starze czytałem kiedyś w MotoMagazynie. wydaje mi się, że jakby pogrzebać w historii Autosana (też C.K.), to się coś by tam o samochodach znalazło.
Ja z kolei wyczytałem kiedyś coś takiego, z tym, że kompletnie nie mam pojęcia jakiego samochodu ta anegdota dotyczy.
Otóż po zdobyciu niepodległości w 1918 roku jednym z setek problemów z jakimi niepodległa Polska się zderzyła było to, że pod zaborem rosyjskim był ruch lewostronny, a pod pruskim prawostronny. Żeby jakoś z tego wybrnąć, to początkowo budowano, lub tylko przerabiano, samochody tak, aby kierownica była pośrodku!
Nie dam sobie ręki odciąć, że to tzw. “fakt autentyczny”, być może tylko wymysł dziennikarski.
Przypomniales mi, ze takze mam te ksiazeczke Kupilem ja kiedys w Muzeum Techniki na jakiejs gieldzie niewiadomoczego.
@JFP
W Krakowie do 1921 roku ruch samochodowy był prawostronny, a tramwajowy lewo….
Pozostawiam bez komentarza
Chyżość maksymalna jest nie do pobicia w tym tekście. Dziękuję, do widzenia, nie chce mi się komentować tej żenady jaką jest polska niezdolność w zakresie motoryzacji.
Dilerem pewnie był Miras, bo jak czytamy nadwozie typu Pejton 😀
Przyznam że niskie spalanie, jestem mile zaskoczony.
@ZIWK: COś mi się zdaje, że się mylisz z tym prawostronnym ruchem w Krakowie. W Austro-Węgrzech ruch drogowy i kolejowy był lewostronny (z wyjątkiem Tyrolu i czegoś jeszcze na zachodzie). Galicja również należała do krajów koronnych lewostronnych. W każdym razie Śląsk Cieszyński (dawny kraj Śląsk Austriacki) miał na pewno ruch lewostronny do 1921 r.
@ JFP:
fakt.
za tekstem P.Zychowicza o początkach II RP:
“W zaborach obowiązywały różny czas, różne kodeksy prawne, różne były rozstawy torów, systemy walutowe, a nawet inny ruch kołowy. O ile w Niemczech i Rosji jeżdżono po prawej stronie, o tyle w państwie Franciszka Józefa obowiązywał ruch lewostronny. Jadąc z Warszawy do Lwowa, w pewnym momencie trzeba było zmienić stronę jazdy, aby uniknąć zderzenia czołowego. – Oczywiście wywoływało to olbrzymie zamieszanie – mówi dr Marek Deszczyński z UW – Problem stanowiły również samochody. Część miała kierownice po prawej stronie, a część po lewej. Jeszcze inne, na wszelki wypadek, robiono od razu z kierownicą pośrodku. Wtedy pasowały zarówno na ulice Poznania, Warszawy, jak i Lwowa.”
To ja poprosze dwie nafciarki, koniecznie w wymiarach 90-60-90
Baskinka to jest niezamężna kobieta pochodząca z kraju Basków, największej autonomii spośród wszystkich wspólnot autonomicznych Hiszpanii
“…myląc baskinkę z pareo…” Natomiast pareo to w kraju Basków synonim niemęskości. Pareo to ktoś z przeciwnego bieguna do torrero, który jest tam uważany za supermężczyznę. Dlatego to baskinkę można pomylić z pareo, że ten jest taki zniewieściały.
@Leniwiec – ten wózek miał najprostszy napęd łańcuchowy a wtedy silnik musi być poprzecznie. Trochę jak w rowerze, łańcuch jest wzdluz , wiec źródło napędu musi być do niego pod kątem prostym. Natomiast opowiesc o chłodzeniu, to juz czysty marketing, jakoś trzeba było uzasadnić prymitywnosc konstrukcji.
Fantastyczny materiał!. Odniosę się natomiast do ostatniego zdania. Samochód skonstruować umiemy. Natomiast nie mamy zaplecza aby ów projekt wdrożyć do produkcji.
Z całym szacunkiem, ale przy wprowadzaniu do produkcji nowego modelu, projekt samochodu to jedynie 10-20% całego przedsięwzięcia. Nie mówię tu jedynie o finansach, ale o całym zapleczu technologicznym niezbędnym do produkowania pojazdów.
Niestety uwarunkowania są jakie są, po 26 czerwca br. wprowadzono przepisy które zabiły nawet drobne inicjatywy pt. SAM….brawo minister roleksik…
Na pełnowymiarowe samochody raczej nie mamy już co liczyć…..no chyba, że np. GM wpadnie na pomysł utworzenia taniej marki na bazie zgliszcz FSO – konkurencji np. dla Daci. Może wtedy…
Jest pewna szansa na “polską markę” – przedsięwzięcie przy którym pracuję – dotyczy to mikro aut, kat L6e i L7e. Jest już projekt, jest jeżdżący i zarejestrowany prototyp, są nawet pieniądze, jest zielone światło na homologację ….. brakuje jednego – zaplecza technologicznego….. ale mam nadzieję, że w niedługiej perspektywie uda się wszystkie trudności przezwyciężyć…..:)
Pozdrawiam!
GM ma konkurencję dla Dacii, nazywa się Chevrolet.
W pełni polskiego samochodu nie będzie, chyba że nastąpi schyłek cywilizacji, znikną normy i przepisy, a nastanie zapotrzebowanie na cokolwiek na kołach i z silnikiem, wtedy będziemy mieli drugą szansę.
Paradoks. Nius z około 1912. Gdzie ja byłem, jak mnie nie było?
Niezwykle przyjemnem jest zaczytywanie się w tak pomyślnie pokserowanych prospektach.
Mimo odpowiedniego ustawienia zadu w krześle i temperatury szczególnie należytej czuję chęć ofukania się jakimś wiatrakiem, niewykluczonem jest też udanie się szybkim chodem pod prysznic.
Po wojnie Polacy musieli zaplacic Czechom odszkodowanie za ukradzione patenty. 3 miliony!
Ale piękny :-D, oby więcej takich ciekawych wpisów. Co to są te konusy?
cos pieknego … i jeszcze ma sens… to musieli czesi skonstruowac 😀
“Miałem sposobność prowadzić (…) o potężnych mocach, do 60 KM”….
“TEN PEUGEOT NIE JEDZIE, WLOKE SIE PRAWYM PASEM I WSZYSCY MIE WYPRZEDZAJO”
PS.
Szkoda, że nie podaje się teraz spalania w najbardziej logicznej jednostce, czyli ile kilometrów przejedziemy na jednym litrze paliwa. W Ameryce mają MPG, bo to musi być proste i amerykanin nie będzie liczył.
,,Chłopacy”!
A wie ktoś może co się stało z wytwarzanym ręcznie niczym Łada, samochodem LEOPARD z Mielca?
Takiż to przecie prestiż, ale coś ucichło o tym. Zwinęli się czy jak?
SKANDAL Ford skopiował NASZEGO Stara i zaczął klepać model T !!!!!!11111!!!!