
Nie spodziewałem się, że będę zmuszony napisać na złomniku wpis, w którym zmieszam z błotem i zdepczę Toyotę (yo, yo), ale trzeba być sprawiedliwym i jak coś jest świetne, to mówić, że jest świetne, a jak wali rybą na kilometr, to trzeba podać gatunek ryby i poziom natężenia smrodu. Niestety w tym przypadku dość wysoki.
Zanim jednak przejdziemy do cudeńka znanego jako Pro-Ace, przypomnijmy sobie, jak wyglądała historia dostawczych busów z logo Toyoty.
Wszystko zaczęło się od Hiace z 1967 r., który nie trafił do Europy. Między fotelami montowano w nim jednostkę