
Witam w drugiej części testu Tavrii.
Zajęcie miejsca za kierownicą Tavrii jest zaiste wyjątkowym przeżyciem. Nawet dla mnie, czyli osoby obeznanej ze starymi gratami, jest to dość niezwykłe. Przede wszystkim pozycja kierowcy nie da się porównać z pozycją z żadnego innego auta. Jest dokładnym odwróceniem pozycji z Łady, gdzie trzeba było mieć ekstremalnie krótkie nogi, za to długie ręce. Tutaj trzeba mieć nogi jak kenijski sprinter, bo pedały są umieszczone bardzo głęboko pod kierownicą. Podobnie jak w starych Trabantach, są też przesunięte do środka samochodu, dzięki czemu pasażer może od biedy