
Dzień dobry,
mijający tydzień upłynął pod znakiem tragicznych wydarzeń, przy których rajd pijanej Izabelli (dwa L) C. przez Warszawę jest jedynie śmieszny. Choć oczywiście mógł skończyć się równie nieśmiesznie co rajd pijanego bandyty ze Świnoujścia. Smutnym zdarzeniem jest też wypadek Michaela Schumachera, choć nie byłem fanem jego talentu. W przypadku Schumachera można jedynie mówić o nagrodzie Darwina - mistrz świata F1 postanowił wyeliminować się z tego świata zjeżdżając na nartach w niebezpiecznym miejscu poza wyznaczoną trasą. Widocznie uznał się za nieśmiertelnego władcę wszystkich niebezpiecznych sportów świata. Trudno mówić tu o czymś